www.wolnyswiat.pl

 

[Ostatnia aktualizacja: 07.2010 r.]

 

 

Niewiedza, nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd, niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest edukowanie, uświadamianie ludzi.

 

Umysły normalne domagają się normalności, a nienormalne nienormalności...

 

 

Czym się kierujecie...; jak postępujecie...; co realizujecie...; do czego zmierzamy...; kim jesteście...

ZAGADKI...!!!:

 

Najpierw trochę informacji:

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [31.05.2010, 08:41]

POLSKIE DZIECI TYJĄ NA POTĘGĘ. BĘDĄ KALEKAMI?

To nie tylko przez chipsy i słodycze.

Co piątemu polskiemu dziecku grożą choroby z powodu otyłości. Już teraz wśród gimnazjalistów 6 proc. dzieci ma problem z nadwagą, a 11 proc. jest otyłych. Najbardziej zagrożeni tą dolegliwością są chłopcy - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".

Co czwarty nastolatek przyznaje się do jedzenie w nocy, tyle samo często nie je śniadania. Większość codziennie sięga po słodycze i chipsy.

Oprócz złych nawyków żywieniowych przyczyną tycia najmłodszych Polaków jest brak ruchu - aż 60 proc. przyznaje, że ich jedyną formą aktywności jest droga do szkoły i zajęcia wychowania fizycznego.

Coraz więcej dzieci jest podwożonych do szkół, a czas wolny spędzają przed komputerem lub telewizorem. W efekcie co piąte dziecko skarży się na problemy z kręgosłupem, stawami, sercem czy astmą - mówi prof. Anna Dobrzańska, konsultant krajowy ds. pediatrii.

Coraz częściej dzieci cierpią także na nadciśnienie tętnicze, które dotąd uznawano za chorobę dorosłych. | AJ

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Środa [24.02.2010, 15:36]

DZIECI BĘDĄ ŻYĆ KRÓCEJ NIŻ ICH RODZICE

Wiele z nich zabije alkohol i papierosy.

Obecne pokolenie dzieci może być pierwszym od długiego czasu, w przypadku którego przeciętna długość życia będzie krótsza niż ich rodziców - ostrzega Margaret Chan z WHO.

Specjaliści twierdzą, że niektóre rodzaje raka czy nadciśnienie coraz częściej dotykają osoby młode. 43 mln przedszkolaków cierpi też na nadwagę.

60 proc. zgonów, które następują obecnie na świecie, jest skutkiem chorób niezakaźnych. 25 proc. z nich można by uniknąć poprzez stosowanie odpowiedniej prewencji - wynika z raportu WHO.

Co roku z powodu chorób niezakaźnych, m.in. schorzeń serca, wylewu krwi do mózgu, cukrzycy, raka i przewlekłych chorób układu oddechowego umiera 35 mln osób. Podstawowe czynniki ryzyka to palenie, picie alkoholu, niewłaściwe odżywianie się i brak wysiłku fizycznego. | TM

 

 

www.o2.pl | Wtorek [24.03.2009, 17:49] 2 źródła

NIEZDROWY TRYB ŻYCIA KOSZTUJE POLAKÓW 20 MLD ROCZNIE

Tyle trzeba wydać na leczenie chorób związanych z otyłością i nadwagą.

Jeśli chcemy żyć długo i w dobrej formie, musimy prowadzić zdrowy tryb życia. To on odpowiada za 56 proc. naszego zdrowia, podczas gdy medycyna naprawcza - jedynie za 10-15 proc. Zdrowy tryb życia gwarantuje lepszą jakość życia - uważa Andrzej Wojtyła, główny inspektor sanitarny i przewodniczący Rady ds. Diety, Aktywności Fizycznej i Zdrowia.

 

W Polsce problemy z nadwagą i otyłością ma 13 proc. dzieci i młodzieży. Niestety, jedynie 30 proc. uczestniczy w zajęciach sportowych w czasie wolnym od zajęć. Wśród dorosłych sytuacja jest jeszcze gorsza. Sport uprawia zaledwie 5 proc. z nich.

 

Odżywiamy się bardzo źle. Jemy nie to, co trzeba, i w nieodpowiednich ilościach. Na domiar złego ciągle, zwłaszcza w kolorowych czasopismach, pojawiają się rozbieżne informacje o tym, co jest zdrowe, a co nie - powiedział wiceprezes Polskiego Towarzystwa Technologów Żywności prof. Krzysztof Krygier. | G

 

www.interia.pl

Ponad 2 mln Polaków cierpi na cukrzycę, a nadwagę i otyłość, które są czynnikami ryzyka cukrzycy typu II, stwierdza się u ponad połowy naszych rodaków - alarmują diabetolodzy.

 

"FAKTY I MITY" nr 20, 24.05.2007 r.

TRUCIZNA SÓL

Nadmiar soli zabija. Potwierdziły to najnowsze badania w Harvard Medical School. Przez 15 lat ograniczono udział soli w diecie badanych ludzi z 9 do 6 gramów dziennie.

W rezultacie okazało się, że u osób tych o 25 procent zmniejszyło się ryzyko ataku serca, a o 20 proc. – prawdopodobieństwo przedwczesnego zgonu. Dotąd było wiadomo, że sól szkodzi, bo podnosi ciśnienie krwi. Po raz pierwszy udowodniono, że jej nadmiar przyczynia się do zawałów serca. Nie wystarczy, że ludzie będą dosypywać mniej soli do potraw. Konieczne jest, by przemysł spożywczy zredukował ilość soli dodawanej do swoich produktów, bo z tego źródła pochodzi 80 procent spożywanej soli. Gdyby ludzie z nadciśnieniem czytali na nalepkach, ile soli dodano do wyrobów, i wyciągali z tego odpowiednie wnioski, można by zapobiec 35 tys. zgonów rocznie! Stowarzyszenie Producentów Soli do wyników studium ustosunkowało się sceptycznie. | CS

 

„WPROST” nr 4(1104), 2004 r.

SÓL RAKOTWÓRCZA

Spożywanie potraw z dużą zawartością soli może grozić rakiem żołądka - ostrzegają japońscy naukowcy z Narodowego Centrum Raka w Kashiwa. Przebadali prawie 40 tys. mężczyzn i kobiet w wieku od 40 do 59 lat. Kiedy rozpoczynał się eksperyment, żaden jego uczestnik nie cierpiał na poważne schorzenia. Po 11 latach obserwacji okazało się, że u osób spożywających w pokarmach duże ilości soli ryzyko rozwoju nowotworu żołądka było o wiele wyższe (u mężczyzn nawet dwukrotnie) niż u stosujących dietę małosolną. Dotychczas było wiadomo, że nadmiar soli powoduje grożące zawałem serca nadciśnienie. Najnowsze badania sugerują, że na raka żołądka najbardziej narażone są nadużywające soli osoby palące i spożywające małe ilości warzyw i owoców. | (AB)

 

www.o2.pl | Poniedziałek [18.05.2009, 20:35] 5 źródeł

RZĄD IDZIE NA WOJNĘ Z PRZESOLONĄ ŻYWNOŚCIĄ

By ratować Brytyjczyków przed zawałami i zaoszczędzić na ich leczeniu.

Food Standards Agency sporządziła listę 80 artykułów żywnościowych i poleciła ich producentom zmniejszenie do 2012 roku zawartości soli. Jest wśród nich m.in. bekon, chleb, sardynki w puszce i płatki śniadaniowe.

Wszystko dlatego, że na zawał serca umiera na Wyspach co czwarty mężczyzna i co szósta kobieta.

Zmniejszenie średniego dziennego spożycia soli przez statystycznego Brytyjczyka z 8,6 grama do 6 gramów zapobiegłoby w ciągu roku ponad 20 tysiącom zgonów - twierdzą eksperci.

Pozwoliłoby to także publicznej służbie zdrowia zaoszczędzić na kosztach leczenia około 1,5 mld funtów rocznie. | TM

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Środa [10.02.2010, 06:40]

TWOJE DZIECKO UWIELBIA SŁODYCZE? TO GROŹNE

Pociąg do cukierków zmienia się w pociąg do alkoholu.

Wszystkie dzieci lubią słodycze. Jednak niektóre są wyjątkowymi amatorami słodyczy. To, niestety, może świadczyć o tym, że wpadną w depresję. Mają też większą szansę na to, by uzależnić się od alkoholu - informuje bbc.co.uk.

Badacze twierdzą, że słodycze i alkohol uruchamiają te same mechanizmy nagradzania w mózgu. Większość alkoholików uwielbia słodycze.

Naukowcy przebadali 300 dzieci w wieku od 5 do 12 lat. Połowa z nich miała w rodzinie osoby uzależnione od alkoholu.

Dzieciom podano 5 kubków napoju o różnym stopniu słodyczy. Proszono, by wybrano ten, który najbardziej im smakuje. Zadawano im też pytania, które miały określić ich stan psychiczny.

37 dzieci z rodzin z problemem alkoholowym wykazywało cechy depresji i miało upodobanie do bardzo słodkich napojów.

Wybierały one szklankę wody z 14 łyżeczkami cukru - ponad dwukrotnie słodszą niż typowa coca-cola.

Naukowcy postanowili też sprawdzić, jak dzieci te reagują na ból i dyskomfort. Z ostatnich badań wynika bowiem, że słodycze mogą działać jak środki przeciwbólowe, a także poprawiać nastrój.

Dzieciom kazano trzymać ręce w zimnej wodzie. Co się okazało? Te, które wybrały najsłodsze napoje były mniej odporne na ból od pozostałych.

To prawda, że słodycze uruchamiają mechanizmy nagradzania w mózgu i mogą powodować uzależnienie, które sprawia, że potrzebujemy ich coraz więcej - twierdzi prof. Tim Jacob z Cardiff University. | WB

 

"ANGORA" nr 3, 17.01.2010 r.

"ZDROWIE" nr 11.09.2009). Cena 4,90 zł

RAK ŻYWI SIĘ CUKREM

Całkiem niedawno udowodniono,

że w procesie rozwoju nowotworu

ogromne znaczenie ma stan zapalny.

Sprzyjają mu toksyny znajdujące się

w naszym otoczeniu oraz te dostarczane

wraz z pożywieniem. Wśród pokarmów,

które sprzyjają rakowi, najgorszy

jest cukier, ale nie tylko ten biały

z cukiernicy.

Po wielu badaniach laboratoryjnych

i klinicznych dowiedziono, że zapaleniom

sprzyja tradycyjna zachodnia dieta,

obfitująca w cukry proste i białą mąkę,

oleje zawierające dużo kwasów omega-

6 (kukurydziany, słonecznikowy, sojowy),

nabiał zmleka pełnotłustego, jajka

pochodzące od kur karmionych kukurydzą

i soją.

Z dość długiej listy codziennie zjadanych

przez nas produktów, które sprzyjają

rozwojowi nowotworów, najgroźniejszy

jest cukier. I wiadomo to od dawna.

Niemiecki biochemik Otto Heinrich Warburg

odkrył, że metabolizm (wszystkie

reakcje chemiczne i związane z nimi

przemiany energii zachodzące w żywych

komórkach) guzów złośliwych jest

w dużej mierze uzależniony od spożycia

glukozy. Za swoje odkrycie otrzymał

w 1931 r. Nagrodę Nobla.

Wiedzę tę wykorzystuje się w PET (pozytonowej

tomografii emisyjnej) – ważnym

badaniu diagnostycznym. Wykonuje

się je, gdy istnieje przypuszczenie, że

pacjent ma raka, lub gdy trzeba ocenić

wyniki terapii antynowotworowej. Aby

dowieść istnienia komórek nowotworowych

w ciele człowieka, poszukuje się

obszarów pochłaniających najwięcej

glukozy (cukru). Jeśli jakiś fragment ciała

wyróżnia się nadmiernym pochłanianiem

glukozy, to przyczyną tego zjawiska

jest zwykle rak.

Naukowcy stale odkrywają nowe dowody

szkodliwości cukru. Od dawna

znany był fakt, że kobiety otyłe częściej

zapadają na raka piersi.

Z opublikowanych w styczniu tego roku

badań wynika, że ma to związek

z podwyższonym u pań otyłych poziomem

insuliny we krwi. Wzrasta ona wtedy,

gdy organizm musi przetworzyć dużo

glukozy.

Do podobnych wniosków doszła dr

Susan Hankinston, epidemiolog

z Harvard Medical School. Po latach obserwacji

zauważyła, że ryzyko

zachorowania na choroby

nowotworowe wśród diabetyków

(mają stale podwyższony

poziom cukru we krwi)

znacznie przekracza średnią

statystyczną.

Onkologia nie jest jedyną

dziedziną medycyny, która interesuje

się szkodliwym wpływem

związków cukru na organizm

człowieka. Zajmują

się tym np. specjaliści leczący

choroby metaboliczne

(wynikające z zaburzeń przemiany

materii), stomatolodzy

(próchnica), a także... dermatolodzy.

Okazuje się, że

u młodych ludzi nadmiar białego

cukru w diecie jest jedną

z przyczyn trądziku. Nastolatki,

które unikają jedzenia słodyczy,

nie mają takich problemów

z cerą. Udowodniła to

w swoich badaniach dr Loren

Cordian z uniwersytetu w Kolorado.

Dlaczego akurat cukier ma taki wpływ

na zdrowie człowieka?

W naszych genach wciąż są ślady, że

kilkaset tysięcy lat temu byliśmy myśliwymi

i zbieraczami. Współczesny człowiek

wciąż potrzebuje tylko tych składników

pokarmowych, które znają jego geny. Gdy kształtowało się nasze DNA,

spożywaliśmy rocznie nie więcej niż 2 kg

cukru pochodzącego z miodu.

W XIX wieku było to już 5 kg (i to w dużej

części cukru oczyszczonego), a pod koniec

XX wieku aż 70 kg.

To musiało źle się skończyć. Organizm

człowieka nie jest w stanie bez

szkody dla zdrowia przetworzyć takiej

ilości cukru. Zwłaszcza że musi się uporać

nie tylko z nim... Naukowcy obliczyli,

że aż 56 proc. spożywanych przez nas

kalorii pochodzi ze źródeł, które nie istniały,

gdy tworzyły się ludzkie geny.

Poza oczyszczonym cukrem (np.

z trzciny cukrowej, buraków, syropu kukurydzianego)

nieznanym człowiekowi

pierwotnemu dostarczycielem energii

jest np. skrobia zawarta w produktach

zbożowych, m.in. chlebie, makaronie, ryżu.

A trzeba wiedzieć, że ona też jest

związkiem cukrowym, tzw. wielocukrem.

Niestety, rozwój cywilizacji sprawił, że

jemy za dużo wysoko przetworzonej

żywności, ubogiej w niezbędne składniki

odżywcze, za to bogatej w kalorie i substancje,

które w istotny sposób zaburzają

fizjologię naszego organizmu.

Kiedy jemy cukier i białą mąkę, poziom

glukozy we krwi gwałtownie się

podnosi. Wtedy organizm uwalnia insulinę

pozwalającą wniknąć glukozie do komórek.

Wydzielaniu insuliny towarzyszy

uwalnianie związku o nazwie IGF (insulinopodobny

czynnik wzrostu), który odpowiada

za rozwój komórek. Oznacza

to, że cukier odżywia tkanki i pobudza

komórki do wzrostu. Można by się z tego

cieszyć. Niestety, połączenie insuliny

oraz IGF podsyca proces zapalny, który

sprzyja rozwojowi raka. Na podstawie

badań naukowych wiemy też, że nagłe

skoki wydzielania insuliny oraz IGF nie

tylko sprzyjają rozwojowi komórek rakowych,

ale także umożliwiają im przenikanie

do sąsiednich tkanek.

Udowodniono związek IGF z częstością

występowania raka piersi i prostaty.

Ostatnio potwierdzono też międzynarodowymi

badaniami wpływ spożywania

produktów o wysokim indeksie glikemicznym

na ryzyko zachorowania na raka

trzustki, okrężnicy i jajników.

Anna Jarosz

Korzystałam z książki dr. Davida Servana-

Schreibera „Antyrak. Nowy styl życia”.

 

Miód akacjowy, jagody i boczniak

Kochasz słodki smak? Zastąp cukier o wiele zdrowszym miodem, najlepiej

akacjowym, lub syropem z agawy. Chętnie jesz pieczywo? Zamiast tego z białej

mąki kupuj chleb pełnoziarnisty pieczony na zakwasie, a nie drożdżach

piekarskich, które w istotny sposób podnoszą poziom cukru we krwi. Źródłem

cukru jest także biały makaron i biały ryż, na szczęście są już makarony z mąki

nieoczyszczonej i ryż brązowy. Ale najgorsze są słodycze. Tylko łączenie ich

z włóknami warzyw i owoców lub przyjaznymi tłuszczami (oliwa) spowalnia przyswajanie

cukru i zmniejsza skoki insuliny. Podobnie działa np. cebula, czosnek,

jagody, wiśnie i maliny. Walkę z rakiem pomagają wygrać także niedoceniane

u nas pokarmy, jak fasola, groch, soczewica.

Udowodnione naukowo właściwości zwalczania nowotworów mają niektóre

gatunki grzybów – w tym znane w Polsce boczniaki.

Nie ma wątpliwości – nadmiar cukru w diecie może mieć fatalne skutki dla

zdrowia. Czy to znaczy, że masz zapomnieć o wszystkich przyjemnościach podniebienia?

Nie! Jeśli zamiast cukierków i ciastek będziesz jeść owoce i ograniczysz

się do trzech tradycyjnych deserów w tygodniu, nic złego się nie stanie.

 

 

"FAKT" nr 4 (6.I.). Cena 1,30 zł

(...) – W jednej czwartej przebadanych

miodów nie stwierdziliśmy

w ogóle pyłków kwiatowych. A takie

pyłki, z których przecież pszczoły robią

miód, powinny stanowić ok. 60 procent

zawartości – wyjaśnia nam Małgorzata

Cieloch, rzeczniczka Urzędu

Ochrony Konkurencji i Konsumentów,

której podlega Inspekcja Handlowa.

– To oznacza, że większość miodów

była rozwodniona, wielokrotnie podgrzewana,

aby znów stały się lejące,

choć o tej porze roku każdy miód powinien

być już skrystalizowany. Efekt?

Całkowita utrata wartości zdrowotnych

– dodaje rzeczniczka.

Dlaczego nieuczciwi producenci

podgrzewają i roztapiają miody? Bo

wciąż pokutuje przekonanie, że świeży,

zdrowy miód się leje.

Tomasz Nowociński, AR

 

To prawdziwy miód

z pasieki

_ Kupowany zimą i późną jesienią nie

ma prawa się lać! Musi być już skrystalizowany

_ Po odkręceniu pod wieczkiem powinna

osadzić się pianka

_ Ma intensywny zapach pyłków kwiatowych

_ Na etykiecie jest podany dokładny

adres pasieki, certyfikaty i kraj pochodzenia

_ Ma kolor biały, żółty albo brunatny

 

A to miód nie wiadomo skąd

_ Leje się po odkręceniu słoika, choć od początku

listopada musi być już stwardniały

_ Po odkręceniu uderza nas zapach

przypalonego cukru

_ Kolor ma brązowy przypominający

karmel

_ Brak oznaczeń na etykiecie, m.in. terminu

rozlewania

_W smaku jest bardzo słodki, co oznacza,

że nieuczciwy producent nie żałował

cukru

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Poniedziałek [08.02.2010, 15:44]

LUBISZ NAPOJE GAZOWANE? BĘDZIESZ MIAŁ RAKA

Wystarczy, że pijesz dwie puszki tygodniowo.

Wypijanie tylko dwóch puszek tygodniowo, napojów typu "soft drink", podnosi ryzyko zachorowania na raka trzustki aż o 87 procent - informuje elondyn.co.uk.

Szkodliwość wynika z dużej zawartości cukru w napojach.

Wpływa to na wzrost poziomu insuliny, a to zwiększa szansę na rozwój komórek rakowych - tłumaczą eksperci uniwersytetu stanowego w Minnesocie.

Amerykanie przez 14 lat badali zachowania konsumenckie i stan zdrowia 60 tys. mieszkańców Singapuru.

Zdaniem Jessici Garris z fundacji "Cancer Research" generalnie każdy, kto pije dużo słodkich napojów gazowanych jest bardziej narażony na raka.

Osoby takie jednocześnie prowadzą niezdrowy styl życia: nie uprawiają sportu, palą papierosy czy piją alkohol - cytuje ją elondyn.co.uk. | JS

 

 

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Wtorek [19.01.2010, 16:51]

TĄ CHEMIĄ KAŻDEGO DNIA ZATRUWASZ ORGANIZM

Jest z czego wybierać. Współczesna masowa produkcja jedzenia to proces skomplikowany i odarty z uroku domowego gotowania.

To, co jemy powstaje najpierw w laboratoriach, przy udziale części z 14 tys. używanych tam dodatków smakowych i upiększaczy - czytamy na physorg.com.

 

Oto 15 najczęściej stosowanych:

1-Metylocyklopropen

Tym gazem dusi się jabłka, by nie produkowały etylenu, naturalnego hormonu przyśpieszającego dojrzewanie owocu. Dzięki temu "świeże" mogą być aż przez rok. Dojrzewanie bananów powstrzymuje na miesiąc. Winogrona w tym samym celu spryskuje się dwutlenkiem siarki.

 

Sztuczne barwniki

Pierwsze datuje się na początek XX wieku, powstawały wtedy głównie z pochodnych ropy naftowej. Przez lata większość stała się nielegalna (jako rakotwórcze). W USA dopuszcza się już tylko 10 z nich w ograniczonych ilościach.

 

Sztuczne smaki

Tym terminem określa się setki związków chemicznych stworzonych w laboratoriach, by udawały prawdziwe smaki występujące w naturze. M.in. sztuczny smak wanilii uzyskuje się z ropy naftowej albo odpadów z młynów papierniczych. Odkładając się w organizmie człowieka, związki bazowe tych substancji wpływają na działanie mózgu.

 

Aspartam

To sztuczny słodzik, który - choć nie jest kaloryczny - uszkadza trzustkę. Nie zostawia dziwnego smaku, jak sacharyna, ale wiele osób nie jest w stanie metabolizować fenyloalaniny, jednego z dwóch aminokwasów zawartych w aspartamie. Nie zaleca się jego konsumpcji kobietom w ciąży i niemowlętom.

 

Astaxanthin (E-16)

Produkowany ze smoły barwnik, którym "karmi" się łososia. 90 proc. tej ryby w naszych sklepach pochodzi z farm. E-16 nadaje im świeży, różowy odcień.

 

Kwas benzoesowy

Dodaje się go głównie do mleka i mięsa, ale ten konserwant można znaleźć zarówno w napojach niegazowanych, jak i płatkach śniadaniowych. Odkładając się, blokuje prawidłowe działanie enzymów trawiennych w naszym organizmie. Powoduje migreny, biegunki, ataki astmy i nadpobudliwość u dzieci.

 

Butylowany hydroksyanizol (E-320) i Butylowany hydroksytoluen (E-321)

Te przeciwutleniacze na bazie ropy naftowej dodaje się do potraw zawierających olej jako konserwanty. Można je znaleźć w krakersach, płatkach śniadaniowych, parówkach, suszonym mięsie i każdym typie jedzenia z dodatkiem tłuszczu. Światowa Organizacja Zdrowia sugeruje, że mają działanie rakotwórcze.

 

Canthaxantin

Canthaxanthin jest pigmentem używanym w paszach zwierzęcych i ma na celu zwiększenie czerwonawej barwy mięsa hodowlanego łososia, żółtka w jajkach i mięsnych produktów drobiowych. W związku z tym, że naukowe badania udowodniły związek między wysokim poziomem canthaxanthin i problemami ze wzrokiem, Komisja przyjęła dyrektywę, by zmniejszyć autoryzowany poziom canthaxanthin w paszach zwierzęcych - czytamy na aquapoland.pl.

 

Zagęszczacze

Powstają na bazie tłuszczy roślinnych, gliceryny i kwasów organicznych. Dzięki nim chleb leży dłużej półce a woda miesza sie z olejem. Spotykane często w produktach niskotłuszczowych i tych o obniżonej kaloryczności, jak w margarynie czy majonezie.

 

Syrop kukurydziany

Słodzik utrzymujący świeżość i wilgotność potraw. Zawiera potężną i szkodliwą dla zdrowia

ilość fruktozy. Amerykanie jedzą go we wszystkim i tyją. Prowadzi do chorób krążenia, podnosi poziom cholesterolu i tryglicerydów, prowadzi do zakrzepów krwi i przyśpiesza starzenie.

 

Glutaminian sodu (E-621)

W dressingach do sałatek, majonezach, chipsach, kostkach rosołowych, "chińskich zupkach" - wzmacnia smak. W azji używany jako przyprawa pod nazwą Aji-no-moto. Spożywany już w niewielkich ilościach powoduje niekorzystny wpływ na przewodnictwo nerwowo mięśniowe. W większych prowadzi do zawrotów głowy i wywołuje palpitacje serca.

 

Olestra

Syntetyczny tłuszcz, który dodawany do chipsów obniża ich kaloryczność. Uważa się, że ogranicza on zdolność organizmu do przyjmowania witamin z owoców i warzyw. Prowadzi do biegunek. Używa się go także jako lubrykant w produkcji kosmetyków.

 

Tłuszcze trans

Tłuszcze roślinne przetworzone w procesie uwodorniania, który wykorzystuje się na masową skalę do produkcji margaryny, gdzie nienasycone tłuszcze roślinne, będące cieczami, w temperaturze pokojowej przeprowadza się w tłuszcze nasycone. Używane są jako tania alternatywa masła. Uzależniają, prowadzą do otyłości i związanych z nią chorób jak cukrzyca, rak i miażdżyca.

 

Bromian potasu

Zwiększa objętość białej

mąki, chleba i bułek. Choć szybko się rozkłada, jest rakotwórczy.

 

Azotan sodu

Konserwuje mięso. Sam w sobie jest nieszkodliwy, ale poprzez związki z innymi azotanami może tworzyć rakotwórcze substancje. Te powstają zwykle w procesie smażenia. | JS

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Wtorek [19.01.2010, 13:25]

MASŁO POWINNO BYĆ ZAKAZANE. TO ZABÓJCA

Zobacz, ile możesz go zjeść, aby nie zachorować.

Zakaz sprzedaży masła mógłby uratować życie tysięcy ludzi, którzy cierpią na choroby układu krążenia - twierdzą kardiochirurdzy.

Według ekspertów Food Standards Agency tylko w Wielkiej Brytanii, przez masło umiera 3,5 tys. osób rocznie. Zabijają ich znajdujące się w tym produkcie tłuszcze nasycone.

Często jest już za późno, by kogoś uratować i nie pomagają nawet operacje serca. To przez niewłaściwą dietę - powiedział Shyam Kolvekar z University College London Hospital.

Szacuje się, że około 90 proc. dzieci, 88 proc. mężczyzn i 83 proc. kobiet je za dużo tłuszczów nasyconych. Bezpieczna dawka dla kobiet to 20 g dziennie, a dla mężczyzn 30 g.

Nie powinniśmy jeść więcej niż dwie kromki chleba z masłem dziennie - uważa Jacqui Morrell, dietetyk. | TM

 

 

"WPROST" Numer: 21/2009 (1376)

COLO, POZWÓL ŻYĆ

Karolinie zaczęły się chwiać zęby. Dentysta długo się przyglądał, zanim rozpoznał chorobę znaną mu dotychczas z podręczników: gnilec zwany szkorbutem. Tego dnia Karolina musiała odstawić butelkę. Butelkę z coca-colą.

Magda i Maciek wypijają razem 3,5 litra coli dziennie. Maciek nawet nie próbuje odzwyczaić się od tego napoju. – Muszę mieć colę pod ręką. Muszę i chcę – mówi. Ma to po rodzicach – oni też uwielbiają ten smak Adam Wysocki (4 litry dziennie), programista, pił colę, mimo że czuł pieczenie w żołądku, miał zgagę, problemy z jelitami i bezsennością. – Wstawałem z łóżka i o 4.00 nad ranem, jak każdy pijak, szedłem do sklepu nocnego. Tyle że nie po alkohol, ale po colę – mówi.

 

Rozumie go doskonale Paweł Hałas (4-6 litrów dziennie od ponad sześciu lat) z poznańskiego Urzędu Skarbowego. – To jest nałóg. Ludzie reagują śmiechem, gdy o tym opowiadam, ale to wcale nie jest śmieszne – mówi. Picie takiej ilości coli powoduje, że Paweł rzadko czuje głód. Efekt? Dorobił się 20 kg niedowagi. Dwa dni temu podjął decyzję o walce z nałogiem. Trzeci raz w życiu. – Pierwszy raz wytrzymałem miesiąc, za drugim razem jeszcze krócej – przyznaje. Błąd polegał na tym, że po zwycięskim miesiącu Paweł myślał, że już może sobie pozwolić na jedną szklaneczkę. Nałóg błyskawicznie wracał. Dni bez coli Paweł wspomina źle. – Byłem podenerwowany, roztrzęsiony i nie mogłem spać, czyli czułem się jak osoba rzucająca każdy nałóg – wspomina. Internista podpowiedział, żeby w ramach odwyku odstawiał colę stopniowo, więc przez najbliższy tydzień postara się nie pić więcej niż 1,5 litra dziennie i już się martwi, bo do wieczora zostało mu tylko pół litra.

 

Dr Mirosław Haponiuk, kulturoznawca z UMCS w Lublinie, twierdzi, że coca-cola ma w sobie coś dowartościowującego. – Nie jest normalnym napojem, tylko popkulturowym gadżetem, który definiuje dostatnie życie przedstawiciela klasy średniej – mówi dr Haponiuk. Trudno w to uwierzyć, ale przecięt- ny Polak w 2008 r. wypił 12 litrów coca-coli, coca-coli light, coca-coli zero i cherry coke.

 

Lekarze łapią się za głowę. – Czasami picie odgazowanej coli może być traktowane leczniczo, na przykład przy ostrych nieżytach żołądka czy grzybiczych zapaleniach jamy ustnej, bo dzięki zawartości kwasu ortofosforowego bakterie się nie rozwijają. Ale z całą pewnością to nie może być podstawowy napój. Może być pity sporadycznie – mówi Barbara Jerschina, lekarz internista z przychodni Lux Med. – Cola powoduje żółknięcie zębów, drażni szkliwo i błonę śluzową żołądka, a dwutlenek węgla powoduje wzdęcia. To fatalny pomysł na dietę – dodaje dr Anna Wołodźko, ordynator interny w Centrum Medycznym Damiana.

 

Racjonalne argumenty zdają się na nic, skoro informatykowi Tomkowi (6 litrów dziennie) cola od dzieciństwa bardzo przyjemnie się kojarzy: z rodzinnymi uroczystościami lub wyjściem do kina. On też ma za sobą okres, kiedy cola zastępowała mu posiłki. – Skończyło się tym, że miałem zgagę i plułem krwią. Według lekarzy było to krwawienie z żołądka, ale chyba tylko tak gdybali – mówi. Jarosław Kalinowski, szef Ośrodka Psychoterapii i Terapii Uzależnień, jest pewien, że choroba zaczyna się wtedy, kiedy nie udają się próby zrezygnowania z czegoś. – Trzeba się poważnie zastanowić w momencie, kiedy picie coli bardziej zaczyna złościć, niż cieszyć, bo każdy nałóg z czasem obniża poczucie wartości i wiąże się ze stratami – tłumaczy psycholog.

 

Na pierwszy rzut oka wśród składników coli nie ma wielu uzależniających. Szklanka napoju ma 105 kalorii i nie zawiera tłuszczu, sodu i nasyconych kwasów tłuszczowych. Podejrzana wydaje się tylko kofeina. – Szklanka coca-coli zawiera około 25 mg kofeiny, podczas gdy fi liżanka kawy zawiera jej dwa do czterech razy więcej. Według ekspertów Canadian Institute for Health Information dzienna akceptowalna dawka kofeiny to 400 mg – mówi Katarzyna Borucka, dyrektor ds. korporacyjnych Coca-Cola Poland. Paweł Hałas z powodu coca-coli ma 20 kg niedowagi. Pijąc po sześć litrów dziennie, stracił łaknienie.

 

Jeżeli nie kofeina, to co tak uzależnia? Biały cukier – mówią zgodnie lekarze. – Ten charakterystycznie słodki smak oraz poczucie ożywienia, które daje kofeina, sprawiają, że ludzie się uzależniają – tłumaczy Barbara Jerschina. Organizm, któremu systematycznie dostarcza się dużych ilości cukru, będzie się go silnie domagał. A cukru w coca-coli jest dużo – jedna szklanka zawiera aż 27 gramów. Na etykiecie doczytać się można, że jest to 29 proc. GDA, czyli wskazanego dziennego spożycia. Według tej miary dziennie nie powinno się spożywać więcej niż 90 gramów cukru. W litrze coca-coli jest 108 gramów.

 

Koszty nałogu nie są małe. Adam Wysocki wydawał około 10 zł dziennie, czyli 300 zł miesięcznie. – Nie jestem bogaty, ale gdyby kosztowała trzy razy więcej, też bym ją kupował – deklaruje. Żeby zmniejszyć koszty, Paweł Hałas kupuje zgrzewki napoju w hurtowni. – Cola była rarytasem, kiedy by- łem mały, i wtedy rzadko ją piłem, dlatego teraz nie liczy się to, ile kosztuje. Zdarzyło mi się kupić 0,25 litra za 5 zł i 2 litry za 15 zł – mówi Tomek.

 

Magdalenę (1,5 litra dziennie) niepokoi picie jej chłopaka Maćka (2 litry dziennie). Kiedy idą razem do kina, Maciek wypija swój napój na trzy łyki i zabiera się do coli Magdy. – Muszę mieć colę pod ręką. Muszę i chcę, bo lubię ten smak. Od kiedy pamiętam, u mnie w domu była coca-cola, bo rodzice też są fanami tego smaku – mówi Maciek. Magda jest świadoma, że cola ma na nią zły wpływ, ale też nie bardzo chce z niej zrezygnować. – Czasami próbuję zamieniać ją na wodę smakową, pepsi albo musujące tabletki, ale już na drugi dzień tych eksperymentów cola wraca do łask – mówi Magda. U Jagody Kucy (1,5 litra dziennie) w domu coli w ogóle nie było. W nałóg wpadła w szkole. Miała 16 lat, kiedy w szkolnym sklepiku kupiła swoją pierwszą butelkę, i od tego czasu cola to jej jedyny napój w ciągu dnia. Teraz została wyeliminowana z gry przez tarczycę. – Dwa tygodnie temu przestałam pić zupełnie, bo biorę hormony, ale jak tylko zaczną działać, to nie popuszczę – zapowiada Jagoda.

 

Paweł chce zerwać z piciem coli dla swoich dzieci, bo wie, że naśladując tatę, wkrótce też sięgną po butelkę. Ale nie ma lekko. – Na każdym kroku jesteśmy kuszeni. Dosłownie wszędzie widzę ładną schłodzoną butelkę, tylko nikt głośno nie mówi, że cola uzależnia – żali się. Katarzyna Borucka z Coca-Cola Poland jest innego zdania. – Ani coca-cola jako napój, ani żaden z jej składników nie powodują uzależnienia. Jest jednym z najlepiej przebadanych i najczęściej sprawdzanych napojów i wszystkie jej składniki są uznane za w pełni bezpieczne w Polsce, Unii Europejskiej i na całym świecie. Coca-Cola jest więc całkowicie bezpieczna i może być elementem zbilansowanej diety – przekonuje Borucka.

Autor: Jowita Flankowska

 

"WPROST" Numer: 42/2006 (1244) NAUKA I ZDROWIE

COLA DAJE W KOŚĆ

Napoje typu cola przyczyniają się do osteoporozy - sugerują badania opublikowane w "American Journal of Clinical Nutrition". Zaszkodzić mogą nawet cztery puszki takich napojów wypijane w ciągu tygodnia, bez względu na wiek i przyjmowanie dodatkowych dawek wapnia. Niebezpieczne napoje zawierają kwas fosforowy, który zmniejsza gęstość tkanki kostnej, a przez to zwiększa ryzyko złamań. Dzieje się tak jednak tylko u kobiet i głównie w kościach biodrowych. U badanych mężczyzn spożywających regularnie napoje z kwasem fosforowym nie zauważono żadnych uszkodzeń układu kostnego. Uczeni nie znają jeszcze dokładnego mechanizmu oddziaływania kwasu fosforowego na gęstość kości. Kobietom jednak zalecają ograniczenie spożywania tego typu napojów. | (MF)

 

 www.o2.pl | Wtorek [19.05.2009, 18:33] 1 źródło

COLA MOŻE POWODOWAĆ PARALIŻ MIĘŚNI

Pijąc jej zbyt dużo, wiele się ryzykuje - ostrzegają lekarze.

Co to znaczy zbyt wiele? Od 4 do 10 litrów dziennie może obniżyć ilość potasu w organizmie człowieka do poziomu grożącego śmiercią. Tak przynajmniej dowodzą autorzy raportu opublikowanego w "International Journal of Clinical Practice".

 

 Opisywane w raporcie przypadki to m.in. australijski farmer, któremu paraliż zablokował płuca oraz kobieta, która przez trzy lata piła po 3 litry pepsi dziennie po czym cierpiała z powodu regularnych wymiotów i stałego uczucia zmęczenia. Niski poziom potasu zakłócił pracę jej serca. W obu przypadkach odstawienie napoju przywracało do normalnego życia. Greccy naukowcy z uniwersytetu w Ioanninie sądzą, że te przypadki nie są wyjątkiem i istnieje cała grupa ludzi cierpiących z powodu przepicia colą - donosi gazeta.

 

Nadmiar glukozy, fruktozy i kofeiny, składników obecnych w coli, prowadzi do hipokaliemii. Prowadzi ona do bolesnych skurczów mięśni (głównie łydek), zaparć a nawet porażenia mięśni. | JS

 

 

"NEWSWEEK" dodatek nr 3, 23.01.2005 r.

DZIECI W TŁUSTEJ PUŁAPCE

W ciągu ostatnich 10 lat kilkakrotnie wzrosła w Polsce liczba otyłych nastolatków. Rośnie nam schorowane i mało zdolne pokolenie.

Jeszcze w połowie XX wieku zaokrąglone sylwetki były oznaką dobrobytu. W latach 70. nadwaga stała się problemem estetycznym. Na wybiegach zaczęły królować superszczupłe modelki. Stało się oczywiste, że sukces w życiu szybciej odniosą smukłe osoby.

Ale zbyt obfite kształty to nie tylko brak urody i ryzyko życiowej porażki. Naukowcy od dawna podejrzewali, że otyłość może uszkadzać mózg. I teraz mają na to dowody. Według brytyjskich specjalistów pracujących w ramach projektu "Food & Mind" ("Żywność i umysł") cukier, czekolada, produkty z pszenicy, dodatki do żywności i nasycone tłuszcze zwierzęce to pokarmy niekorzystnie zmieniające funkcjonowanie mózgu. Zdaniem naukowców nadmiar kilogramów powoduje usztywnienie tętnic oraz zaburza pracę śródbłonka, czyli komórek wyściełających naczynia krwionośne. Uszkodzenia te mogą prowadzić do miażdżycy naczyń krwionośnych i spowodować gorsze ukrwienie mózgu, co obniży jego sprawność.

 

Słuszność tych stwierdzeń potwierdzili kanadyjscy naukowcy z uniwersytetu w Toronto podczas eksperymentów na szczurach. Już po trzech miesiącach jedzenia karmy o wysokiej zawartości tłuszczu gryzonie zaczęły mieć poważne problemy z uczeniem się nowych zadań. Osłabieniu uległa także ich pamięć krótkotrwała i długoterminowa. Uczeni są przekonani, że podobny mechanizm działa u ludzi. A zatem skutki obżarstwa są o wiele groźniejsze, niż dotychczas sądzono.

 

Co gorsza, część chorób, które mogą dotknąć nas w życiu dorosłym, swój rodowód ma właśnie w złej diecie z dzieciństwa. Problem tylko w tym, że niewiele osób przejmuje się tymi doniesieniami - wynika tak choćby z badań Instytutu Żywności i Żywienia, do których dotarł "Newsweek". Dowodzą one, że w ostatnich latach dwukrotnie wzrosła w Polsce liczba otyłych nastolatków w wieku 13-15 lat. Przybyło też 10-, 12-letnich dzieci z nadwagą. Dziś jest ich trzykrotnie więcej niż 10 lat temu. - Winna jest zbyt kaloryczna dieta i niemal całkowity brak aktywności fizycznej - twierdzi doktor Lucjan Szponar z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie.

 

Przez ostatnie 15 lat polskie nastolatki przejęły wraz z zachodnim stylem życia fatalne nawyki żywieniowe. Jedzą więcej mięsa i wędlin, słodyczy, piją napoje słodzone i gazowane, a także zbyt często żywią się w fast foodach. W 1990 roku po coca-colę regularnie sięgało 30 procent chłopców w wieku 11-15 lat, dziś już 47 procent. - W diecie jest więcej węglowodanów, tłuszczów nasyconych oraz soli, czyli tych składników, które powinno się ograniczać - mówi Halina Weker z Zakładu Żywienia Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.

 

Młodzież z nadwagą, w porównaniu ze swymi szczupłymi rówieśnikami, pije mniej mleka i przetworów mlecznych, zjada mniej ryb, warzyw, owoców i pełnoziarnistych produktów zbożowych. Ponadto je mniej posiłków w ciągu dnia, ale za to są one o wiele bardziej obfite. Dlatego dzieci tyją i to w zastraszającym tempie.

 

Dalszych niepokojących danych na temat związków między otyłością a sprawnością umysłu dostarczyli w październiku ubiegłego roku szwedzcy naukowcy ze szpitala Uniwersytetu Sahlgrenska w Göteborgu. Ich zdaniem kobiety cierpiące na nadwagę szybciej tracą pamięć - zanika u nich tkanka nerwowa w mózgu, co jest pierwszym objawem demencji. Uczeni przez 24 lata zbadali prawie 300 kobiet w wieku 46-60 lat. Co sześć lat pacjentkom robiono tomografię mózgu oraz obliczano wskaźnik masy ciała BMI (masa ciała przez wzrost w metrach do kwadratu).

 

Okazało się, że im wyższy BMI, tym większe ryzyko utraty komórek mózgu. U prawie 50 procent kobiet ze znaczną nadwagą zaobserwowano zanik tkanki w płacie skroniowym. Według uczonych wyniki te potwierdzają wcześniejszą tezę, że otyłość sprzyja rozwojowi alzheimera. Prowadzi bowiem do chorób serca i udarów, a wadliwa praca układu krwionośnego zwiększa ryzyko demencji.

 

- Historia chorób, które mogą dotknąć nas w życiu dorosłym, zaczyna się już w dzieciństwie - ostrzega profesor Marek Naruszewicz z Instytutu Żywności i Żywienia. A obżarstwo za młodu może się okazać samobójstwem na raty. Otyłość nie tylko obniża komfort codziennego życia. Może je skrócić nawet o 9 lat.

 

Naukowcy przewidują, że dorastające dziś pokolenie fast food będzie żyć krócej niż ich rodzice. Dlaczego? Bo niezdrowa żywność wywołuje liczne choroby: cukrzycę, nadciśnienie, choroby serca, kręgosłupa, stawów, a także nowotwory (najczęściej piersi, odbytnicy i jelita grubego).

 

- Do polskich szpitali zgłaszają się 13-letnie dzieci ważące po 130 kilogramów. Rozpoznajemy u nich dolegliwości kojarzone dotąd z wiekiem starszym, np. miażdżycę tętnic i cukrzycę drugiego typu. Jeszcze parę lat temu problem ten u dzieci nie istniał - mówi dr hab. Anna Noczyńska, kierownik Kliniki Endokrynologii Wieku Rozwojowego. Skutki niezdrowej diety potęguje brak ruchu. A człowiek bez ruchu jest jak gepard zamknięty w klatce. Dlatego dziś przynajmniej co drugie dziecko ma wady postawy.

 

Prestiżowe czasopismo naukowe "American Journal of Public Health" opublikowało w minionym roku wyniki badań, które dowodzą, że otyłość niekorzystnie wpływa nie tylko na nasze zdrowie, ale też na skuteczność poszukiwania pracy i wysokość zarobków. Najwięcej tracą wykształcone kobiety z nadwagą. Zarabiają niekiedy nawet o 30 procent mniej niż ich szczupłe koleżanki. Zwrócono też uwagę, że firmy działające w Stanach Zjednoczonych ponoszą dodatkowe koszty z tytułu ubezpieczeń zdrowotnych swych otyłych pracowników, a także z powodu ich częstej nieobecności w pracy. Nie ulega wątpliwości, że amerykańskie problemy z nadwagą prędzej czy później staną się naszymi.

 

Epidemia otyłości zalewa świat wraz z ekspansją hamburgerów, batonów i napojów gazowanych. Również w polskich szkołach przybywa automatów ze słodyczami i gazowanymi napojami. Tylko Coca-Cola zainstalowała swoje automaty w 5 procent polskich szkół. Produkty tej firmy sprzedawane są także w szkolnych sklepikach. Coraz częściej cola i sprite zastępują soki i wodę. Pączki i hamburgery zajmują miejsca warzyw i owoców. Powód? Szkolne budżety czerpią dochody z automatów i sklepów. A nasze dzieci domagają się tego, co im podpowiadają reklama, przemysł i marketing.

 

A rodzice ulegają swym pociechom. I niewielu z nich zdaje sobie sprawę, że karmiąc swoje dzieci w fast foodach, szkodzą ich zdrowiu i inteligencji.

 

 

„WPROST” nr 2(1102), 2004 r.

POKOLENIE FAST DEATH

DZIECI SĄ KARMIONE RAKOTWÓRCZYMI PRODUKTAMI

Nowotworami, cukrzycą, zawałem serca, a w najlepszym wypadku próchnicą zębów grozi spożywanie produktów przeznaczonych dla dzieci, zawierających nadmierne ilości cukru bądź soli - ostrzega brytyjska organizacja konsumencka Consumers Association. Większość dzieci w Polsce cierpi z powodu niedoboru witamin, szczególnie B1, B2, B6, PP i C - alarmują polscy dietetycy w raporcie "Witaminy, żywienie, zdrowie". Głównym tego powodem jest lawinowy wzrost spożycia produktów typu fast food.

Źle żywionych jest prawie 80 proc. dzieci między pierwszym a trzecim rokiem życia, głównie z powodu mało urozmaiconej diety - wynika z raportu opracowanego przez Instytut Matki i Dziecka, Instytut Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka oraz Instytut Żywności i Żywienia. - Jedynie niemowlęta są na ogół żywione zgodnie z ich naturalnymi potrzebami - uważa prof. Jerzy Socha z Kliniki Gastroenterologii, Hepatologii i Immunologii Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Najmłodsi Polacy jedzą głównie produkty o małej wartości odżywczej, obfitujące w tłuszcze i cukry.

 

RAKOTWÓRCZE CHIPSY

Nieodpowiednie żywienie od wczesnego dzieciństwa zwiększa ryzyko wystąpienia prawie 80 schorzeń, głównie otyłości, chorób serca i cukrzycy - twierdzą autorzy raportu "Witaminy, żywienie, zdrowie". Jedzenie w dzieciństwie chipsów zawierających znaczne ilości soli może już w młodości wywołać nadciśnienie tętnicze oraz przedwczesną osteoporozę, ponieważ sód blokuje przyswajanie wapnia - mówi Lucjan Szponar, dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie. - Chipsy, frytki i produkty serwowane w barach fast food zawierają m.in. rakotwórcze akryloamidy. Poza tym podczas obróbki termicznej w tłuszczu roślinnym wydzielają się szkodliwe dla zdrowia tzw. izomery trans nienasyconych kwasów tłuszczowych.

Popularne napoje gazowane zawierają cukry i kwasy rozpuszczające szkliwo na zębach. Ryzyko pojawienia się próchnicy zwiększają nawet napoje oznaczone: sugar free, reduced sugar czy low sugar. - Natura nie przygotowała nas do jedzenia dużych ilości słodkich pokarmów - mówi prof. Jerzy Socha. Dziecko przychodzące na świat łatwo przyzwyczaja się do słodyczy, bo ma już wykształcone receptory słodkiego smaku (laktoza - cukier zawarty w mleku matki - jest jednak znacznie mniej słodka niż używana przez nas sacharoza). Niektórzy badacze sugerują, że zbyt częste jedzenie słodkich produktów może prowadzić do uzależnienia.

Szczury na diecie zawierającej zwiększoną ilość cukrów wpadają w stany lękowe, kiedy cukier zostaje usunięty z ich posiłków. Gryzonie zaczynają szczękać zębami i mają drgawki przypominające te, jakie obserwuje się podczas wychodzenia na przykład z nałogu morfinowego - wykazały badania Johna Hoebla, psychologa z Princeton University. Długotrwałe wzbogacanie diety szczurów w cukry powoduje zmiany w chemii mózgu, podobne do tych, jakie pojawiają się podczas używania morfiny czy heroiny - przekonuje z kolei Ann Kelley z University of Wisconsin. Czekolada może uzależniać, oddziałując na mózgowy układ nagrody, ponadto zawiera śladowe ilości pochodnych narkotyku zawartego w liściach konopi indyjskich oraz pochodne amfetaminy - wykazały badania Neala Bernarda z Physicians Committee for Responsible Medicine.

 

GENERACJA XXXL

W USA od 1996 r. zanotowano wśród nastolatków aż sześciokrotny wzrost zachorowań na cukrzycę typu II. Średnia wieku nastoletnich diabetyków obniżyła się z 16 lat do 13 lat! Liczba otyłych dzieci i młodzieży w krajach uprzemysłowionych rośnie szybciej niż liczba otyłych dorosłych. Jest to szczególnie niepokojące, ponieważ im wcześniej rozwija się cukrzyca, tym szybciej ujawniają się jej powikłania: uszkodzenie nerek, wzroku i nerwów obwodowych oraz miażdżyca serca - mówi prof. Jan Tatoń, diabetolog z Akademii Medycznej w Warszawie.

Do niedawna problemy z otyłością dotyczyły głównie ludzi po 25.-30. roku życia. Teraz coraz częściej tyją osoby w wieku 20, 15, a nawet 10 lat. - W Polsce tzw. nadmierną masę ciała ma 5-15 proc. dzieci, a ta liczba stale rośnie - mówi dr Halina Weker z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Lekarze ostrzegają, że w następnej dekadzie stan zdrowia dzieci jeszcze się pogorszy. U 80 proc. uczniów amerykańskich szkół podstawowych występują co najmniej trzy czynniki zwiększające ryzyko pojawienia się chorób serca, takie jak nadciśnienie, zbyt wysoki poziom cholesterolu i trójglicerydów. Wielu rodziców zamiast mleka wlewa do butelek niemowląt słodkie napoje - wynika z badań Kathleen Reynolds z American Dietetic Society. Ponad 24 proc. dziewiętnastomiesięcznych dzieci w USA jest regularnie karmionych frytkami.

Pokarmy o dużej zawartości tłuszczu mogą łatwo zakłócić reakcję organizmu na leptynę - hormon, którego obecność w organizmie sygnalizuje sytość. Im więcej bogatych w tłuszcze potraw, tym większy apetyt. Zaledwie po 72 godzinach od zmiany sposobu żywienia na bardziej tłusty organizm prawie całkowicie traci naturalną zdolność reagowania na leptynę - wynika z badań Luciano Rosettiego z Albert Einstein College of Medicine z Nowego Jorku. Im bardziej otyły pacjent - twierdzi uczony - tym trudniej odwrócić tę niekorzystną reakcję, bo jedzenie pokarmów o dużej zawartości tłuszczu zmienia układ hormonalny tak, że organizm potrzebuje ich coraz więcej.

 

NASTOLETNI ZAWAŁOWCY

Prof. Sarah Leibovitz z Rockefeller University w Nowym Jorku wykazała, że jeden wysokotłuszczowy posiłek wystarczy, by podnieść poziom wydzielanej przez podwzgórze galaniny, neuroprzekaźnika stymulującego łaknienie. Te zmiany są szczególnie niebezpieczne u dorastających dzieci, u których skutki tych procesów są bardziej trwałe niż u dorosłych. Szczury karmione tłustymi pokarmami w pierwszych tygodniach życia jako dorosłe potrzebowały więcej tłuszczu i częściej były otyłe.

W USA u ponad 58 proc. dzieci i młodzieży przed 18. rokiem życia występuje przynajmniej jeden czynnik zwiększający ryzyko pojawienia się chorób serca, na przykład otyłość, nadciśnienie, cukrzyca, zbyt wysoki poziom cholesterolu i trójglicerydów. Roczne koszty hospitalizacji dzieci w wieku od sześciu do siedemnastu lat z powodów związanych z otyłością sięgają 127 mln dolarów. "Choroby powodowane złym żywieniem dzieci to bomba z opóźnionym zapłonem" - ostrzega John Krebs, szef Food Standards Agency. Niestety, na rozbrojenie tej bomby może być już za późno.

Paweł Górecki

 

 

 www.onet.pl | Sobota, 20.09.2008 r. WYCHOWANIE

POJEDYNEK Z FAST FOODEM

Psychologowie przestrzegają: Pozwalanie dzieciom na sięganie po reklamowane smakołyki kiedy chcą prowadzi do uzależnienia, wypacza zmysł smaku, buduje postawę biernego, bezkrytycznego konsumenta podatnego na manipulację. Jak dawać odpór agresywnej reklamie skierowanej do najmłodszych, presji rówieśników i modzie na kolorowo opakowane jedzenie?

 

A że dawać odpór trzeba, przekonują również lekarze. Alarmują, że jeśli nie zadbamy o zdrowe żywienie dzieci, w przyszłości staniemy przed problemem chorób cywilizacyjnych i postępującej degeneracji mózgu, a co za tym idzie – trudności w uczeniu się.

 

Te problemy zresztą już się ujawniają: przybywa dzieci agresywnych, z ADHD, depresją. Skutki złego odżywiania widać gołym okiem – dzieci tyją, szybciej się męczą, częściej chorują. Coraz bardziej otwarcie mówi się o tym, że słodycze i przekąski oferowane dzisiaj przez producentów często są po prostu trujące. Ciągle za mało słychać o tym, że owe produkty niszczą również mózgi dzieci.

 

Mózg, nazywany przez lekarzy chciwym organem, wykorzystuje niemal jedną trzecią pompowanej przez serce krwi do otrzymywania odpowiedniej ilości tlenu i substancji odżywczych niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania. Pozbawiony tych substancji nie pracuje tak dobrze, jak powinien, przez co zaburzona zostaje zdolność uczenia się. Dlatego dzieciom potrzebna jest prawidłowo zbilansowana dieta, czyli taka, która będzie gwarantować dostarczenie w ciągu dnia organizmowi energii i wszystkich potrzebnych składników pokarmowych w odpowiedniej ilości.

 

Słodka pułapka

Jednym z głównych winowajców złego funkcjonowania mózgu jest cukier. Dzieci sięgają po słodkości jak po podstawowe źródło napędu. Na śniadanie słodkie płatki śniadaniowe, w szkole gazowane napoje, batoniki, cukierki, ciastka, ewentualnie drożdżówka. Zapewnia to dziecku „cukrowy szczyt”, czyli tzw. powera objawiającego się hiperaktywnością. Power jednak znika równie szybko, jak się pojawił. I wtedy mózg domaga się kolejnej dawki cukru, więc dziecko sięga po kolejnego batonika – dostarczyciela pustych kalorii. Ma do wyboru poczucie zmęczenia i apatii albo uzupełnienie zapasu słodkiego paliwa i kolejny energetyczny szczyt.

 

U dzieci w nadmiarze spożywających cukier dochodzi do niedoboru witamin i minerałów. Badania przeprowadzone przez Brytyjską Fundację Żywienia wykazały, że 50 procent dzieci cierpi na niedobór witaminy A, a 75 procent – cynku, czyli dwóch bardzo ważnych składników odżywczych. Z kolei wieloletnie badania przeprowadzone na uniwersytecie Południowej Kalifornii dowiodły, że jeśli przez pierwsze trzy lata życia dieta pozbawiona jest niezbędnych minerałów, ośmiolatki są bardziej skłonne do irytacji i agresji, dzieci w wieku lat 11 – do oszukiwania, a w wieku lat 17 do kradzieży i znęcania się nad innymi. Badania nad dziećmi z ADHD i dysleksją wielokrotnie wskazywały na niedobory minerałów i witamin. Istnieją dowody, że prawidłowe odżywianie poprawia warunki rozwoju i leczy jego zaburzenia.

 

Większość rodziców doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Skoro jednak im samym trudno jest się oprzeć pokusie sięgania po „coś słodkiego”, to cóż dopiero mówić o wyegzekwowaniu od dziecka jedzenia zdrowych produktów.

 

Smaczne, bo z reklamy

Psychologowie biją na alarm: współczesne dzieci są uzależnione od niezdrowego jedzenia. Argumentują, że mocno przyprawione i „udoskonalone” chemicznie potrawy działają w sposób zbliżony do narkotyków. Zmieniają nastrój i wpływają na związki chemiczne i neuroprzekaźniki w naszym mózgu w podobny sposób jak alkohol, nikotyna czy kokaina. Od jedzenia przetworzonej żywności można się uzależnić, oczywiście w stopniu słabszym niż od znanych używek, ale jednak. Psychologowie podkreślają to, co rodzice sami obserwują: dzieci są szczęśliwe, pijąc wodę i mleko, dopóki nie zaczniemy podsuwać im napojów gazowanych. Tak samo jak są szczęśliwe, jedząc świeżą, zdrową żywność: warzywa, owoce, kanapki z razowego pieczywa przygotowane w domu, dopóki nie zapoznamy ich ze smakiem niezdrowych produktów: hamburgerów, batonów, które orędownicy zdrowego żywienia nazywają śmieciami. Uniknięcie jedzenia „śmieci” nie jest jednak wcale takie proste. Nawet jeśli rodzice ograniczają cukier, sól i tłuszcze, dzieci w wieku szkolnym porównują swój styl życia z tym, jaki wiodą rówieśnicy, i domagają się kupowania takich samych „smakołyków”, jakie dostają i jedzą ich koledzy. A rodzice często ulegają presji.

 

Dochodzi do tego jeszcze agresywny marketing promujący fast foody i słodycze. To za jego sprawą już małe dzieci przywiązują wagę do marki produktu. Wraz z odkryciem na początku lat 90., że już dwulatki potrafią rozpoznawać konkretne marki, rozpoczęła się wzmożona batalia o zdobycie serc i umysłów małoletnich konsumentów.

 

Reklamy adresowane do najmłodszych nawiązują do popularnych programów telewizyjnych i filmów, co wzbudza w dzieciach uczucie swojskości, a nawet sympatii. Przekonuje także, że użytkownik danego produktu jest kimś naprawdę cool. Wszyscy jesteśmy nieustannie manipulowani przez reklamę. Większość dorosłych ma jednak dość rozsądku, aby ją rozpoznać, a potem podjąć racjonalną decyzję. Z dziećmi jest inaczej. Im młodsze, tym trudniej odróżniają obraz w telewizji od rzeczywistości. Z badań wynika, że dopiero od 12-latka można oczekiwać krytycznego rozumienia przesłania reklamowego. Rozmawiajmy zatem z dziećmi na temat różnych trików reklamowych, wyjaśniajmy im, że celem reklam jest sprzedaż danych produktów i bogacenie się producenta. Przekonujmy, że nasza miłość nie jest tożsama z kupowaniem tego, czego dziecko sobie zażyczy.

 

Mądrzy rodzice nie oddają reklamodawcom odpowiedzialności za to, co jedzą ich pociechy. Wiedzą, że prawo do decydowania o tym należy do nich. Nie oznacza to jednak zmuszania maluchów do jedzenia zdrowych dań. Oznacza natomiast całkowitą zmianę filozofii dotyczącej rodzinnej polityki żywieniowej. Psychologowie nazywają tę zmianę „detoksykacją” posiłków.

 

Czas opamiętania

Okazuje się, że można dziecko „zaprogramować” tak, że będzie chciało jeść zdrowe potrawy. Trzeba tylko je konsekwentnie, od początku, do tego przyzwyczajać. I na przykład podawać do picia wodę mineralną zamiast słodzonych napojów. Zamiast cukierków, batoników, kupnych herbatników zaproponować owoce, kostkę czekolady, kawałek domowego ciasta albo latem – porcję mlecznych lodów. Nie tylko zaspokoją chęć na słodycze, ale też dostarczą wartościowych składników. Trzeba też pilnować, aby w diecie dziecka znalazły się zarówno niezbędne witaminy, mikroelementy, jak i kwasy tłuszczowe omega-3 (olej rybny) i omega-6 (oleje roślinne, orzechy). Pamiętajmy, że dzieci nas naśladują. Jeśli sami mamy rozsądny stosunek do jedzenia – one też nie będą opychały się byle czym.

 

A tak na marginesie – wychowanie dziecka to świetna okazja do uporządkowania własnych nawyków żywieniowych. Nie trzymajmy więc w domu paczkowanych przekąsek, bo kuszą. Miejmy natomiast pod ręką to, co pyszne i zdrowe – marchewki, jabłka, orzechy, rodzynki. Starszym dzieciom tłumaczmy: im produkt jest bardziej przetworzony, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie zawierał szkodliwe składniki. Im dłuższa lista składników widnieje na opakowaniu, tym większa powinna być nasza podejrzliwość. Szczególną uwagę należy zwracać na produkty o przedłużonych terminach ważności, o nienaturalnych kolorach. Nawet jeśli producent zapewnia nas, że coś jest „pełne smaku”, „zdrowe”, „odżywcze”, może ukrywać prawdę. Określenie „dający energię” czasem oznacza po prostu zwiększoną zawartość cukru.

 

Nie zabraniajmy jednak całkowicie niezdrowego jedzenia, bo zakazany owoc smakuje najlepiej. Od czasu do czasu pozwólmy na odstępstwo od zasad zdrowej diety, np. w czasie wakacji albo dłuższej podróży samochodem. Nigdy nie traktujmy jednak tego jak nagrody, na którą trzeba sobie zasłużyć.

 

Po światowej modzie na fast foody na szczęście nadszedł czas opamiętania. W wielu krajach europejskich ogranicza się dostęp dzieci do niezdrowej żywności, na przykład ze szkół wycofuje się automaty z przetworzonymi przekąskami i napojami gazowanymi. W Polsce niby wszyscy zgadzają się, jak ważne dla rozwoju dzieci są pełnowartościowe posiłki, ale w szkolnych sklepikach królują cola, batony i chipsy. Na szczęście, na razie oddolnie, rodzą się inicjatywy, by sprzedawać w nich świeże i zdrowe produkty. Poprzyjmy takie pomysły! Tak naprawdę tylko od nas zależy, co nasze dzieci będą jadały w szkolnych stołówkach i na przerwach.

 

    * Jak wprowadzić zdrowe nawyki żywieniowe w domu:

Główny posiłek serwujmy o tej samej porze. Starajmy się, aby rodzina spożywała go wspólnie. Sporządźmy listę zdrowych potraw, które smakują domownikom (co jakiś czas ją poszerzajmy). Nie należy przygotowywać innego dania dla każdego – dobra jest zasada: wszyscy jemy to samo. To my decydujemy, co, kiedy i gdzie spożywają dzieci. Im natomiast pozwalamy decydować, ile zjeść i czy zjeść w ogóle. Uczmy odpowiedniego zachowania przy stole, dając dzieciom dobry przykład. Nie oglądajmy podczas posiłków telewizji, ten czas przeznaczmy na rozmowę. Zabraniajmy sięgania po przekąski na godzinę przed posiłkiem. Nie panikujmy, kiedy dziecko przechodzi okres grymaszenia. Sporadyczne niedojadanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło (w razie obaw należy skonsultować się z lekarzem). Pozwalajmy dziecku pomagać w przygotowywaniu posiłków. A nade wszystko nie traktujmy jedzenia jak zadania do wykonania.

Alina Gutek

 

    * Warto przeczytać

Sue Palmer, Toksyczne dzieciństwo, Wydawnictwo Dolnośląskie 2007

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Niedziela [14.02.2010, 09:00]

ŻEBY SPALIĆ TEGO HAMBURGERA MUSISZ PRZEBIEC PRAWIE 20 KM

W zestawie z frytkami i napojem ma tyle kalorii co 10 talerzy rosołu.

Brytyjscy dietetycy krytykują produkty sprzedawane przez sieć Burger King.

Okazało się, że jeden sprzedawany tam hamburger Three Cheese Double Angus zawiera 1010 kalorii. To prawie 5 razy więcej niż średniej wielkości kotlet schabowy. Mniej kalorii zawiera nawet średniej wielkości kebab, który przez ekspertów od żywienia uważany jest za „prawdziwą bombę kaloryczną".

Zestaw hamburger, frytkami i cola zawiera 1 733 kalorie. Aby je spalić człowiek musiałby przebiec około 19 km - ostrzegają eksperci.

Dla osób dorosłych stanowi to połowę dziennego limitu kalorii - twierdzi Victoria Taylor, dietetyk.

Burger King jednak nie ustępuje. Nasze produkty spożywane w umiarkowanych ilościach mogą stanowić część zbilansowanej diety - oświadczyli przedstawiciele sieci. | TM

 

"FAKTY I MITY" nr 9, 06.03.2008 r.

SZYBKA ŚMIERĆ

Kolejna porcja bardzo złych wieści dla entuzjastów fast foodu. Szwedzcy naukowcy przestawili 18 szczupłych, zdrowych mężczyzn i kobiet na dietę szybkiego żarcia.

Delicjami z McDolnaldów i innych podobnych jadłodajni raczyli się dwa razy dziennie przez 4 tygodnie. Skutki były zabójcze – nawet po tak stosunkowo krótkim czasie przybyło im po 7 kilo i stwierdzono u nich uszkodzenia wątroby. Ludzkie króliki doświadczalne pochłonęły „przerażającą dawkę kalorii” – jak to ujęli naukowcy. Dwa razy więcej niż w normalnej diecie. Tłuszcz jest najgorszym składnikiem specjałów z szybkiej kuchni. To on doprowadza do otłuszczenia wątroby. Tłuszcz, zwłaszcza poddany obróbce termicznej, niszczy ten organ skuteczniej niż alkohol.

Niewesołe nowiny dla otyłych mają też onkolodzy z brytyjskiego University of Manchester. Od dawna lekarze stwierdzali związek między nadwagą a nowotworem piersi i jelita grubego. Teraz mają dowody, że nadmiar tłuszczu zwiększa ryzyko powstania co najmniej 12 rodzajów nowotworów, zwłaszcza przełyku, tarczycy, nerek i macicy. Ryzyko wzrasta alarmująco, np. w przypadku raka przełyku o 52 proc., a raka macicy – o 60 proc. Przypuszczalnie tłuste jedzenie prowadzi do zmian hormonalnych, które wywołują chorobę nowotworową. | CS

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [15.08.2009, 09:16] 3 źródła

JESZ HAMBURGERY? STRACISZ SPRAWNOŚĆ I PAMIĘĆ

Na skutki ich spożywania nie trzeba długo czekać.

Dieta oparta na fast foodach pogarsza sprawność fizyczną oraz pamięć i zdolność koncentracji - pisze hiszpański dziennik "El Confidencial".

Podczas eksperymentu naukowcy udowodnili, że myszy, które przez 10 dni jadły produkty zawierające duże ilości tłuszczu, odpowiadające fast-foodom, miały niższą odporność oraz problemy z koncentracją.

Myszy karmione tłuszczami mogły przebiec tylko połowę dystansu, który pokonywały gryzonie żywione produktami niskotłuszczowymi. Miały także trudności z wyjściem z labiryntu - powiedział doktor Audrew Murray, autor badań. | TM

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [30.12.2009, 08:30] 2 źródła

JESZ HAMBURGERY? BĘDZIESZ CHORY

Wystarczy, że robisz to dwa razy w tygodniu.

Jedzenie hamburgerów i smażonego kurczaka zwiększa ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2 - wynika z badań naukowców z University in Massachusetts.

Natomiast osoby cierpiące na cukrzycę insulinoniezależną częściej tyją - powiedziała dr Julie R. Palmer.

Badania pokazały, że kobiety które jedzą hamburgery lub smażone kurczaki dwa razy w tygodniu są nawet o 70 proc. bardziej narażone na rozwój tej choroby.

Jedzenie hamburgerów i kurczaka z fast foodów częściej powoduje otyłość niż np. jedzenie ryb i „chińszczyzny" - pisze „American Journal of Clinical Nutrition". | TM

 

 www.o2.pl | Poniedziałek [02.02.2009, 16:55] 1 źródło

JESZ PIZZĘ? MOŻESZ DOSTAĆ UDARU LUB ZAWAŁU

Wystarczy, że zjesz dwa kawałki - twierdzą eksperci.

Pizze sprzedawane w sieciach są przesolone, a tym samym przeładowane sodem - ostrzega Kevin Willis, z organizacji Stroke Network, która sprawdziła skład jedzenia z kilkunastu kanadyjskich sieci.

Okazało się, że dwa plastry Pepperoni z Pizza Hut zawierają aż 3 tys. mg sodu. A dopuszczalna dzienna dawka dla osoby dorosłej wynosi 1,5 tys. mg. Nie lepiej było w innych sieciach. Dwa kawałki dużej pizzy Rustic Italian z Boston Pizza zawierało 2,6 tys. mg sodu.

Spożycie tak dużych ilości sodu zwiększa ciśnienie krwi. To z kolei zwiększa ryzyko wystąpienia choroby serca, udaru mózgu i choroby nerek - ostrzegają specjaliści.

Według nich 20 procent sodu, który spożywamy pochodzi właśnie z pizzy, i hamburgerów. | TM

 

 www.o2.pl | Środa [18.02.2009, 12:47] 1 źródło

CHIPSY SĄ TOKSYCZNE I SZKODZĄ SERCU

Dowiedli tego polscy naukowcy.

Chipsy zawierają duże ilości akrylamidu, który jest toksyczny dla układu nerwowego oraz zwiększa ryzyko zachorowania na różne nowotwory. Ich regularne spożywanie znacznie zwiększa też ryzyko choroby serca - wykazali polscy naukowcy z Instytutu Żywności i Żywienia pod kierunkiem prof. Marka Naruszewicza.

 

Analizując stężenie akrylamidu u osób, które przez 4 tygodnie spożywały paczkę chipsów ziemniaczanych dziennie, naukowcy stwierdzili, że poziom tej substancji w ich krwi się zwiększył. I to niezależnie od tego, czy badano osoby palące papierosy, u których stężenie akrylamidu jest z założenia większe, czy też osoby niepalące.

 

Akrylamid jest trucizną, a jej dawka jest przeliczana na kilogram masy ciała. Zatem, po spożyciu paczki chipsów dzieci będą mieć więcej akrylamidu na kilogram masy ciała niż na przykład dorosły mężczyzna ważący 80-90 kg - wyjaśnia prof. Naruszewicz. | AB

 

 

www.wp.pl | PAP | dodane 2008-06-14 (10:20)

BIOLODZY OSTRZEGAJĄ: GRILLOWANIE MOŻE BYĆ NIEBEZPIECZNE

Jedzenie niedopieczonego mięsa z grilla może spowodować groźną chorobę - alarmują mikrobiolodzy. Coraz więcej zdarza się zakażeń "importowanymi" zza oceanu bakteriami Yersinia. W tym roku wykryto ich już ponad kilkadziesiąt.

 

Kierownik Pracowni Diagnostyki Bakteryjnych Zakażeń Przewodu Pokarmowego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny dr n.med. Jolanta Szych powiedziała PAP, że od kilku lat w Polsce występują szczególnie groźne bakterie z gatunku Yersinia enterocolitica, tzw. typ serologiczny O:8. Wcześniej ten typ bakterii występował jedynie w Ameryce Północnej i Południowej. W Europie występowały bakterie Yersinia, ale innych, mniej groźnych typów.

 

W 2004 po raz pierwszy wykryto dwa przypadki zakażenia bakteriami Yersinia enterocolitica, typ O:8 w Polsce. W 2005 r. także dwie osoby zachorowały, w kolejnych latach było coraz więcej zachorowań. Na podstawie badań wykonanych w NIZP-PZH można stwierdzić, że w tym roku na pewno mamy ich już kilkadziesiąt - dodała dr Szych.

 

Bakteriami najczęściej można zakazić się jedząc surowe lub niedogotowane mięso wieprzowe. Dlatego, jak podkreśliła mikrobiolog, urządzając letnie grillowanie trzeba pamiętać, aby mięso piec długo, tak, aby nie było krwiste. Karkówka może być pełna pałeczek Yersinia nawet jeśli wcześniej była przechowywana w lodówce. Bakterie mnożą się w żywności nawet w temperaturze czterech stopni Celsjusza.

 

Objawy zakażenia czasem przypominają zwykłe zatrucie pokarmowe. Pojawia się biegunka, gorączka i bóle brzucha. Często bóle brzucha tak bardzo przypominają objawy zapalenia wyrostka robaczkowego, że lekarze decydują się operować chorego. Najgroźniejsza jest jednak następująca u niektórych osób reakcja układu odpornościowego, występująca, kiedy organizm upora się już z bakteriami.

 

To tzw. autoimmunoagresja. Organizm człowieka rozpoznaje własne tkanki jako obce. W ogóle pałeczki Yersinia są znane z tego, że u niektórych osób wywołują pozakaźne następstwa. To są ciężkie, uciążliwe choroby - wyjaśniła dr Szych.

 

Jak dodała doktor, następstwem zakażenia może być reaktywne zapalenie stawów, czasem połączone z innymi objawami w tzw. zespole Reitera. Wtedy chory cierpi jednocześnie na zapalenie stawów, spojówek oraz cewki moczowej. Może się pojawić też rumień guzowaty - reakcja skóry, przypominająca guzkowate, bolesne owrzodzenie, któremu często towarzyszą bóle stawów. Objawy mogą trwać kilka miesięcy a nawet lat. Dlatego po wystąpieniu objawów zatrucia pokarmowego należy koniecznie skonsultować się z lekarzem i wykonać badania mikrobiologiczne.

 

Bakterie Yersinia enterocolitica to nie jedyne zagrożenie, które czyha na osoby jedzące mięso surowe lub niewystarczająco ugotowane czy upieczone. Bakterie lub pasożyty mogą być nie tylko w wieprzowinie, ale też w mięsie wołowym oraz w drobiu. A przygotowując surowe mięso nietrudno przenieść zarazki na inną żywność, np. pieczywo, wędliny czy warzywa.

 

Surowe mięso w kuchni powinno być zawsze traktowane jak czynnik zakaźny. Nie można kroić mięsa na jednej desce lub tym samym nożem razem z warzywami spożywanymi na surowo. Trzeba też pamiętać o umyciu rąk po dotykaniu mięsa. Nawet uchwyt kranu, pod którym mięso było płukane, należy umyć mydłem lub płynem do zmywania naczyń aby nie przenieść zarazków na inne potrawy lub sprzęty kuchenne - ostrzegała dr Szych.

 

Wszystkie zasady higieny trzeba też stosować przy przygotowywaniu innych posiłków. Na warzywach również mogą znajdować się groźne bakterie lub pasożyty, bo uprawy niekiedy podlewane są nieprawidłowo przygotowanym naturalnym nawozem ze zwierzęcych odchodów. Dlatego surowe warzywa i owoce przed zjedzeniem trzeba bardzo dokładnie umyć.

 

 www.o2.pl | Sobota [04.07.2009, 21:07] 4 źródła

LUBISZ MIĘSO Z GRILLA? UWAŻAJ, BO POWODUJE RAKA

Wysokie temperatury zmieniają jedzenie w truciznę.

Jedzenie smażonego i grillowanego mięsa zwiększa ryzyko raka jelita grubego. Nowe badania wykazały, że na stan zdrowia wpływa nie tylko ilość spożywanego mięsa, ale także sposób jego przygotowywania - donosi portal calorielab.com

Raport American Institute for Cancer Research udowadnia, że potrawy mięsne grillowane i smażone w wysokich temperaturach wytwarzają w organizmie rakotwórcze związki. Badaniem objęto aż 25 tysięcy osób. Sprawdzano, jak na ich zdrowie wpłynął sposób przygotowywania mięsa, drobiu oraz ryb.

Okazało się, że podczas długiej obróbki termicznej mięśnie zwierząt wytwarzają toksyczne związki, które mogą uszkodzić nasze DNA. Tym samym przyczyniają się do rozwoju raka przewodu pokarmowego. Dlatego osoby jedzące dużo mięsa są o blisko 60 procent bardziej narażone na śmiertelną chorobę niż unikający dań mięsnych. | AJ

 

1 kiełbaska z grilla dostarcza organizmowi 100 razy więcej substancji rakotwórczych niż 20 sztuk trucizny nikotynowej w postaci papierosów!

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Piątek [19.03.2010, 10:56]

LUBISZ CHIŃSZCZYZNĘ? JEST GORSZA NIŻ TRUCIZNA!

Restauracje podają "podgrzane pomyje".

Każdego roku chińskie restauracje zużywają od 2 do 3 mln ton trującego i brudnego oleju.

To pomyje zawierające trujące i rakotwórcze substancje. W oleju odkryto m.in. aflatoksyny, które są 100 razy bardziej trujące niż zakazany biały arsen - pisze "China Youth Daily".

Zdaniem dietetyków w ten sposób przygotowywany jest co 10. posiłek podawany w chińskiej restauracji.

Z raportu naukowców z Wuhan Polytechnic University wynika, że olej używany w gastronomii powstaje często z miejskich ścieków, które są odpowiednio podgrzewane i filtrowane. | TM

 

 

Budżet Służby Zdrowia wynosił w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje (...) że łącznie wydatki wyniosły 65-70  mld zł)).

 

 

Więcej:

2. ARTYKUŁY (zagrożenia (odżywianie się))

 http://www.wolnyswiat.pl/2.html

 

22. SZKODLIWE ART. CHEMICZNE BEZMYŚLNE, NIEBEZPIECZNE, NAŚLADOWNICTWO, ZACHOWANIA

 http://www.wolnyswiat.pl/22h1.html

 

23. NARKOMANIA. TZW. SPORT WYCZYNOWO-SZPRYCOWY...

 http://www.wolnyswiat.pl/23h1.htm

 

 

Pytanie: Kim są zlecający, realizujący, emitujący, zezwalający na to, tzw. reklamy szkodliwej żywności, producenci takiej żywności, niezdrowo odżywiający się, uczący takiego traktowania swojego, innych zdrowia (życia), swoje dzieci, dający taki przykład innym...

 

 

 

 

Najpierw trochę informacji:

 

ZWIERZĘCA (PSIA) MANIA!

Czy psiarze tak kochający zwierzęta (i ludzi)... zastanowili się też [oprócz że: nad cierpieniami m.in. zamykanych na wiele godzin psów; skutkami powodowanych przez psy hałasów, robionych kup, a więc stresami, zakaźnymi chorobami i innymi problemami dla otoczenia]: skąd się bierze mięso dla ich pieseczków – wzięli pod uwagę cierpienia zwierząt podczas chowu i uboju przemysłowego, skutki tego chowu, przemysłu dla przyrody i ludzi...?!!

Dodam jeszcze, iż miliony ludzi (w tym część to dzieci) nie mają co jeść, podczas gdy kochający ludzi psiarze... wydają  miliony złotych m.in. na karmy dla psów!

 

 

"FAKTY I MITY" nr 39, 04.10.2007 r.

PIERDZĄCE KROWY

Do coraz szybszej degradacji klimatu Ziemi przyczyniają się dymiące kominy elektrowni węglowych, spaliny samochodowe, wyziewy przemysłowe. Ale to wszystko nic w porównaniu z pierdzącymi krowami.

Zespół uczonych z Uniwerstetu Cambridge opublikował w medycznym piśmie „The Lancet” rezultaty swych dociekań. Bydło puszcza bąki, które zwiększają ilość metanu w atmosferze, przyczyniając się do globalnego ocieplenia. Brzmi to jak mało subtelny dowcip, ale wcale nim nie jest. Gaz wydalany przez krowy, owce i kozy w jednej czwartej przyczynia się do alarmujących zmian klimatycznych.

Ludzie przeciętnie spożywają 224 gramy mięsa wołowego dziennie (W Afryce – 31 gramów). Konsumpcja wzrasta – w Chinach np. w ciągu dekady podwoiła się. Więcej mięsa znaczy więcej bydła, czyli więcej „bąków”. „Redukcja konsumpcji jest jedynym możliwym rozwiązaniem” – stwierdza autor badań, dr John Powles. Gdyby ludzie ograniczyli się do 90 gramów dziennie, zapobiegłoby to dalszemu pogarszaniu się składu atmosfery.

Ograniczenie spożycia wołowiny przyczyniłoby się również do poprawy zdrowia konsumentów: czerwone mięso zwiększa ryzyko chorób serca i nowotworów. Prawdopodobieństwo zapadnięcia na raka odbytnicy zmniejsza się o jedną trzecią przy każdym zmniejszeniu dziennej konsumpcji o 100 gramów. Eksperci szacują jednak, że zmiana przyzwyczajeń dietetycznych zajmuje dekady. | JF

 

 http://www.klimatdlaziemi.pl

WYRĄB LASÓW TROPIKALNYCH

W wielu ubogich krajach Afryki, Azji i Ameryki Południowej lasy tropikalne są wycinane w zastraszającym tempie. Co 3 lata na świecie znikają lasy tropikalne o powierzchni Polski. Przewiduje się, że w Nigerii niekontrolowany wyrąb lasów tropikalnych doprowadzi do tego, że w 2010 roku, czyli już za 3 lata, w całym kraju nie będzie już ani jednego lasu.

Uboga gleba lasów tropikalnych nie nadaje się do celów rolniczych i hodowlanych. W Amazonii, aby wyżywić jedną krowę, trzeba wykarczować na pastwiska prawie 7 hektarów lasu. Pola założone na takich terenach po 2-3 latach przestają dawać plony, po czym trzeba karczować las na nowe pole. Na wylesionych gruntach woda spływa bez przeszkód, unosząc ze sobą bryły ziemi i powodując osuwanie się terenu. W Azji Bangladesz jest regularnie pustoszony przez powodzie, gdyż ogołocono z lasów ściany Himalajów.

Konsekwencje mogą być dramatyczne. Wycinając lasy lokalne społeczności podcinają w ten sposób gałąź, na której siedzą. Jezioro Czad, będące rezerwuarem wody dla ponad 20 milionów ludzi, w wyniku nieracjonalnej gospodarki wodą, pustynnienia i burz piaskowych w połączeniu w ocieplaniem się klimatu, skurczyło się z 22 tysięcy kilometrów kwadratowych w 1960 roku do zaledwie 1,5 tysiąca km2 w 2000 roku. Jeśli nic nie uda się zrobić to przestanie ono istnieć już w ciągu kilkunastu lat, a wówczas z braku wody mogą zginąć miliony ludzi.

Lokalne społeczności niestety zazwyczaj koncentrują się na bieżących potrzebach, często nawet nie uświadamiając sobie konsekwencji swojego postępowania.

 

 www.twojapogoda.pl (24.04.2010/10:25)

ŚCIANA PUSTYNNEGO PIASKU NAD BURKINĄ FASO

- Gigantyczna burza piaskowa panowała przedwczoraj nad afrykańskim krajem Burkina Faso. Co ciekawe nie jest on położony na Saharze, lecz na obszarach Sahelu, czyli na rolniczym pograniczu pustyni i sawanny. Te niecodzienne zjawisko zostało uwiecznione przez satelitę meteorologicznego Aqua na zdjęciu, które zamieszczamy pod artykułem. Najbardziej ciekawą częścią burzy piaskowej jest jej przednia ściana, która przemieszcza się na południe. Na zbliżeniu widoczna jest w pełnej okazałości. Wędrówka ściany piasku jest imponująca, ponieważ potrafi się ona przemieszczać z prędkością 70 kilometrów na godzinę i raczej trudno jest przed nią uciec. W pustynnym piasku pogrążyła się cała zachodnia i północna część Burkiny Faso. W większych miastach położonych na północy kraju na skutek zamieci piaskowej temperatura zaczęła się obniżać. Przed jej nadejściem w cieniu było nieznośne 45 stopni, natomiast podczas jej panowania ochłodziło się aż o 10 stopni. Piasek unoszący się w powietrzu i wnikający dosłownie wszędzie, sprawił iż mieszkańcy zmuszeni byli ukryć się w domach. Przerwano prace na polach uprawnych, ponieważ podczas zamieci nie było widać niczego już w promieniu kilku metrów. Burza piaskowa dotarła nad Burkinę Faso i Niger znad rozległych pustynnych obszarów Mali i Mauretanii. To obecnie najgorętsze miejsca w Afryce i zarazem na całym świecie. Jak daleko jest w stanie zawędrować taka ściana piasku? Zazwyczaj przemierza kilkaset kilometrów. W tym przypadku było to około pół tysiąca kilometrów aż piasek sięgnął północnej granicy lasów deszczowych rozciągającej się przez północne regiony Ghany i Wybrzeża Kości Słoniowej. Poniżej publikujemy omawiane zdjęcie.

 

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [09.05.2010, 22:17]

W POWIETRZU WISI COŚ GROŹNIEJSZEGO OD WULKANICZNEGO PYŁU

Silniki samolotów nie mają z nim szans.

Pył piaskowy, który wiatr unosi z Sahary nad Europę, jest bardziej niebezpieczny dla samolotów niż pył wulkaniczny. Dodatkowo jego koncentracja jest dużo większa niż w chmurze pyłu znad Islandii - donosi RMF FM.

Stacja powołuje się na Giana Paolo Gobbi z włoskiego Instytutu Wiedzy o Atmosferze i Klimacie, który zauważa, że pył z pustyni utrzymuje się nad południem Europy średnio przez 3 miesiące każdego roku.

Naukowiec twierdzi, że choć ziarnka piasku z Sahary mają podobną wielkość do cząstek w pyle wulkanicznym (nieco powyżej mikrona) to z ich powodu nigdy nie wstrzymywano ruchu lotniczego.

Gobbi przypomina, że koncentracja pyłu wulkanicznego zaraz po erupcji wynosi 30 mikrogramów na metr sześcienny i po kilku godzinach zmniejsza się już do 10 mikrogramów.

Tymczasem w przypadku pyłu pustynnego jest to 100 mikrogramów na metr sześcienny, a koncentracja zmniejsza się dużo wolniej.

Gdy wiatr znad północnej Afryki, sirocco, jest silny, na liściach drzew, szybach i balkonach w miastach południowych i środkowych Włoch osadza się charakterystyczny czerwony pył. Sirocco wieje zwykle na wiosnę, a gdy zdarza się w zimie powoduje opady czerwonego śniegu - wyjaśnia RMF FM. | AJ

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [22.11.2009, 12:01] 1 źródło: zwierzęta hodowlane odpowiadają za emisję 18 proc. gazów cieplarnianych - bardziej zatruwają atmosferę niż wszystkie samochody razem wzięte. | WB

 

 

§          

Do wyprodukowania jednego 1 kg wołowiny zużywa się 100 tys. litrów wody! Do tego dochodzi skażenie środowiska chemikaliami stosowanymi w rolnictwie, a ich wyprodukowanie też powoduje zatruwanie przyrody, środowiska, trucie ludzi; choroby, wydatki, co m.in. powoduje produkcję tzw. leków, co powoduje (...). Do tego dochodzi zużycie surowców, energii (...).

A tylko w samej Polsce jest kilkanaście milionów psów i kotów, więc proszę pomnożyć tylko 1 mln kg dziennie wołowiny razy 100 tys. litrów wody = 100 mld litrów wody, której wyprodukowanie również wymaga m.in. energii (...), razy surowce itd...

 

 

"WPROST" nr 49(1201), 11.12.2005 r.

KOCIE ALERGENY

Kocie alergeny mogą działać u astmatyków nawet przez 22 godziny - wykazali uczeni z University of California w Los Angeles. Główny alergen, wytwarzany przez gruczoły ślinowe i łojowe, występuje nie tylko na sierści zwierzęcia, ale i w powietrzu. Wnika głęboko do płuc i atakuje drobne oskrzeliki, powodując zapalenie, które długo nie daje objawów i nie leczone prowadzi do ataków astmy. Lekarze nie zdawali sobie sprawy, że atak choroby mogą wywoływać alergeny umiejscowione w oskrzelikach, do których niemal nie docierają leki podawane przez inhalatory. Z danych amerykańskich wynika, że alergeny kocie i psie są obecne niemal w każdym domu, choć zwierzęta mieszkają tylko w połowie z nich. | (MF)

 

 

"WPROST" nr 50(1046), 15.12.2002 r.: PASOŻYT BRAWURY TOKSOPLAZMOZA ZMIENIA NAS W DEMONY SZOS

W Europie rozwija się utajona epidemia. Zarażeni nie uskarżają się na żadne dolegliwości fizyczne, obserwuje się u nich natomiast wyraźne zmiany osobowości. Stają się nieostrożni i nadmiernie pewni siebie, mają kłopoty z koncentracją. Trzy razy częściej niż osoby zdrowe - jak donosi w jednym z ostatnich numerów tygodnik "New Scientist" - powodują wypadki drogowe.

MIĘSO Z WKŁADKĄ

Problem dotyczy od 8 proc. do 70 proc. populacji. Są to osoby, które stały się nosicielami Toxoplasma gondii, pierwotniaka spokrewnionego z zarodźcem wywołującym malarię. Zarazić można się przez kontakt z chorym kotem, w którego odchodach znajdują się formy przetrwalnikowe pasożyta. Jednak aż w 80 proc. wypadków przyczyną toksoplazmozy jest zjedzenie niedogotowanego mięsa zwierząt hodowlanych. Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii wykazały, że 27 z 71 produktów mięsnych sprzedawanych w brytyjskich supermarketach zawierało DNA pierwotniaka Toxoplasma gondii.

Hanna Pasierska

 

 www.o2.pl | Poniedziałek [08.06.2009, 16:14] 2 źródła

PRZEZ KOTA NIE BĘDZIESZ MÓGŁ PROWADZIĆ AUTA

Bo będziesz miał większą szansę na spowodowanie wypadku.

Toksoplazmoza - choroba pasożytnicza, którą najłatwiej można się zarazić od kota, może mieć poważny wpływ na naszą zdolność bezpiecznego prowadzenia

samochodu.

Nosiciele pasożyta toksoplazmozy mają zwolniony czas reakcji i w związku z tym, istnieje większe prawdopodobieństwo, że spowodują wypadek - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Karola w Pradze.

Jak poinformowało RMF FM naukowcy przez 18 miesięcy zbadali blisko 4 tys. kierowców. Okazało się, że osoby o krwi typu Rh- zarażone pasożytem toksoplazmozy 2,5-raza częściej niż inni ulegają wypadkom drogowym

.Wiadomo także, że toksoplazmoza jest niebezpieczna dla kobiet w ciąży, powoduje poważne uszkodzenie płodu. | TM

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [24.09.2009, 14:35] 3 źródła

MASZ KOTA? MOŻESZ POWAŻNIE ZACHOROWAĆ

Te zwierzęta nie powinny wchodzić do łazienki.

Właściciele kotów narażeni są na zarażenie gronkowcem złocistym odpornym na metycylinę - twierdzą naukowcy z Center for Hygiene and Health in Home and Community w Simmons College in Boston.

Bakterie te wywołują śmiertelne zakażenie krwi, powodują też m.in. wysoką gorączkę. Osiedlają się najczęściej w nosie, gardle i na skórze człowieka.

W trakcie badań odkryto, że koty pozostawiały groźne bakterie głównie na mokrych nawierzchniach: wannach i umywalkach.

Zwierzęta zarażają się bakteriami MRSA od ludzi, a następnie z powrotem "eksportują" je do środowiska - powiedziała dr Elizabeth Scott.

Bakterie te są szczególnie niebezpieczne dla dzieci i osób starszych. W podobny sposób tą chorobę roznoszą również ptaki, króliki i konie. | TM

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [02.05.2010, 18:51]

NADCHODZI WIELKA EPIDEMIA. JEST GROŹNIEJSZA NIŻ AIDS

Niebezpieczna bakteria zaatakowała już miliony ludzi.

Chodzi o szpitalnego gronkowca złocistego (MRSA), który jest odporny na większość antybiotyków. Ta bakteria zaatakowała już około 4,5 mln ludzi na całym świecie.

Istnieją tylko dwa leki, które mogą walczyć z tą bakterią, ale nie zawsze działają. Dlatego MRSA bardzo często jest śmiertelny - donosi portal failuremag.com.

Do tej pory atakował głównie w szpitalach. Teraz jednak bakteria stała się groźna także poza lecznicami.

W zmutowanej formie pojawiła się nawet u zwierząt, a od nich zarażają się MRSA ludzie - informuje failuremag.com.

Zdaniem autorki książki o gronkowcu złocistym, ludzkości grozi epidemia gorsza niż AIDS. Na domiar złego, nie ma skutecznego sposobu, by z nią walczyć. | M

 

 

"ANGORA" nr 11, 12.03.2006 r.

W. Brytania „THE TIMES” 27.02.06. Cena 0,40 GBP

Jedenaście z dwunastu najgroźniejszych czynników

bioterrorystycznych pochodzi od zwierząt

NOWA PLAGA LUDZKOŚCI

Co najmniej jeden nowy patogen

przełamuje każdego roku barierę

międzygatunkową, narażając ludzi

na kontakt z nowymi chorobami,

wcześniej groźnymi wyłącznie dla

zwierząt.

Pierwsza próba skatalogowania nowych

bakterii i wirusów zdolnych do zakażania ludzi

wykazała 38 patogenów,

które pojawiły się w ostatnich 25 latach.

Trzy czwarte z nich, w tym HIV, ptasia

grypa, SARS i nowy wariant choroby

Creutzfeldta-Jakoba początkowo były

chorobami wyłącznie zwierzęcymi. Projekt,

który nadzorował dr Mark Woolhouse

z Uniwersytetu w Edynburgu,

pozwolił na identyfikację 1400 patogenów

szkodliwych dla ludzi, z których co

najmniej 800 przekroczyło wcześniej

barierę międzygatunkową.

Nie jest jasne, czy współcześnie

zwiększa się liczba zwierzęcych chorób

groźnych dla ludzi. Dr Woolhouse

uważa jednak, że nie jest możliwe, by

wcześniej w historii ludzie byli narażeni

na kontakt z porównywalnie dużą

liczbą nowych patogenów. Zmiany

w naszym zachowaniu, w tym jedzenie

mięsa dzikich zwierząt, intensywna

gospodarka rolna, łatwość podróżowania

na duże odległości oraz globalne

ocieplenie, mogły w dużym

stopniu przyczynić się do rozprzestrzenienia

wśród ludzi niebezpiecznych

zwierzęcych drobnoustrojów.

Obserwowane obecnie zwiększenie

liczby patogenów przekraczających

barierę międzygatunkową jest

zbyt szybkie, by dało się je wytłumaczyć

 z perspektywy ewolucyjnej skali

czasu - powiedział dr Woolhouse na

zjeździe Amerykańskiego Stowarzyszenia

dla Popierania Postępu Nauki

(AAAS) w Saint Louis. – Gdyby takie

tempo utrzymywało się od wieków, zalałaby

nas fala szkodliwych drobnoustrojów

ów. (…)

Najbardziej złowrogim przykładem

patogenu, który niedawno pokonał

barierę międzygatunkową, jest wirus

HIV, który pierwotnie występował

u afrykańskich małp. Podobnie rozprzestrzeniały

się odpowiedzialne za gorączki krwotoczne wirusy Marburg

i Ebola, koronawirus wywołujący

SARS, szczep H5N1 ptasiej grypy czy

wirus zachodniego Nilu (...)

Mark Henderson

© THE TIMES NEWSPAPER LIMITED, 2006

 

„WPROST” nr 37, 16.09.2007 r.: GROŹNE ZWIERZĘTA Ponad 70 proc. nowych chorób u ludzi wywołują zwierzęta – wynika z najnowszego dorocznego raportu Światowej Organizacji Zdrowia, opublikowanego pod hasłem „Bezpieczna przyszłość”. Najbardziej niebezpieczny dla ludzi jest wciąż wirus H5N1 wywołujący ptasią grypę. | (PB)

 

 www.o2.pl | Wtorek [03.02.2009, 19:16] 3 źródła

HAŁAS ULICY MOŻE WYWOŁAĆ ZAWAŁ

Im więcej decybeli, tym większe ryzyko ataku serca.

Osoby mieszkające w cichej okolicy mają szansę na dłuższe życie niż te, których dom stoi przy trasie szybkiego ruchu - udowadniają szwedzcy naukowcy.

Badania na 1500 mieszkańcach Sztokholmu przeprowadzali eksperci szkoły medycznej Karolinska Institute. Porównano dwie grupy: osoby, które przeszły zawał i te, z których zdrowiem jest wszystko w porządku.

Gdy oceniono poziom hałasu w pobliżu miejsc, gdzie mieszkają, okazało się, że szansa na atak serca u osób żyjących w hałasie jest o 40 procent większa niż u tych, którzy żyją w cichym otoczeniu - twierdzi kierownik projektu badawczego, Goran Pershagen.

Za szkodliwy poziom uznano hałas powyżej 50 decybeli. Jest to relatywnie niewiele, bo przeciętna norma dla dużego natężenia ruchu w mieście wynosi 80 decybeli.

Wyniki badań opisano w najnowszym numerze dziennika naukowego Epidemiology. | J

 

 

§          

Hałasy powodują m.in. nerwice, zaburzenia snu, pamięci, koncentracji, arytmię serca, stany, zmęczenia, wyczerpania psychicznego, depresji!

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [23.11.2009, 12:41] 4 źródła

MOŻESZ ZAWSZE PODEJMOWAĆ TRAFNE DECYZJE

Od czego to zależy.

Zaburzenia snu są szczególnie niebezpieczne dla osób, których praca wymaga szybkiego reagowania. To dlatego, że brak snu ma ogromny wpływ na proces integracji informacji - twierdzą naukowcy z University of Texas.

Według badaczy osoby niewyspane nie potrafią podejmować trafnych decyzji w ułamkach sekundy. Eksperyment pokazał bowiem, że badani pozbawieni snu podejmowali prawie dwa razy częściej błędne decyzje niż osoby wypoczęte. | TM

 

 

Więcej:

12. ZWIERZĘCA MANIA

 http://www.wolnyswiat.pl/12h1.html 

 

13. HAŁASY (zwierzęca mania)

 http://www.wolnyswiat.pl/13h1.html 

 

14. ZWIERZĘCE HAŁASY

 http://www.wolnyswiat.pl/14h1.html 

 

 

Pytanie: Kim są m.in. psiarze...

 

 

 

 

Najpierw trochę informacji:

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [17.12.2009, 08:05] 2 źródła: Jedna mutacja genów raka płuc przypada na każde wypalone 15 papierosów. Co więcej, zmiany wywołuje już pierwsze zaciągnięcie się nikotyną - czytamy na gazeta.pl. | JS

 

[Podobnie ma się sytuacja m.in. z narkotykami, w tym z marihuaną, alkoholem, tzw. lekami, wpływem skażonego środowiska, sposobem odżywiania, trybem życia, sposobem uprawiania seksu, zapładniania, przekazywanymi genami (selekcją negatywną/brakiem selekcji, doboru osób mających zająć się prokreacją). – red.]

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Poniedziałek [22.02.2010, 07:32]

WYŚPIJ SIĘ. UNIKAJ NIEODPOWIEDNIEGO TOWARZYSTWA. TO MOŻE URATOWAĆ CI ŻYCIE

Jakich znajomych warto unikać.

Młodzi, którzy śpią krócej niż 7 godzin na dobę, mają znacznie większe szanse na uzależnienie od narkotyków i alkoholu - twierdzą naukowcy z University of California.

Ich zdaniem portale społecznościowe sprawiły, że bezsenność rozprzestrzenia się "jak zaraza". Osoba, która ma tylko jednego przyjaciela, który śpi mniej niż 7 godzin ma również o 11 proc. większe szanse na bezsenność i 19 proc. większe na zażywanie narkotyków.

Natomiast przyjaciel, który zażywa marihuanę zwiększa nasze szanse na wpadnięcie w nałóg aż o ponad 50 proc.

Zwiększenie liczby godzin snu może uratować młodzież przed groźnymi nałogami - uważają eksperci. | TM

 

[Podobnie ma się sytuacja z zażywaniem innych trucizn, niezdrowym trybem życia, sposobem zaspokajania seksu, itp. – red.]

 

 

NAJPIERW WYDATKI NA:

 

www.o2.pl | www.sfora.pl Poniedziałek [12.04.2010, 07:52] ILE POLACY WYDAJĄ NA DZIECI

W grę wchodzą miliardy złotych.

W 2009 roku na produkty dla dzieci, takie jak pieluchy, zabawki, odzież, obuwie, kosmetyki, wózki i meble wydaliśmy ok. 10 mld złotych - wynika z danych firmy Euromonitor International.

Ile trzeba wydać na dziecko? Zdaniem ekspertów z Centrum im. A. Smitha minimalny koszt wychowania dziecka do osiągnięcia przez nie 20. roku życia wynosi 160 tys. zł. Jednak - jak przypomina gazeta - może on wzrosnąć, gdy podniesiona zostanie stawka podatku VAT z 7 do 22 proc., czego domaga się od nas Unia Europejska.

Na razie jednak, dzięki wzrostowi liczby dzieci (do 2015 roku ma się utrzymywać mini baby boom, związany z wchodzeniem w tzw. okres rozrodczy osób z wyżu demograficznego lat 80. oraz odroczonymi decyzjami o macierzyństwie pokolenia lat 70. - przyp. gazeta) producenci artykułów dla dzieci wciąż liczą na wzrost sprzedaży.

Szczególnie producenci żywności dla dzieci zacierają ręce. W ubiegłym roku kupiliśmy kaszek i odżywek za 1 mld złotych. W tym roku kupimy o 10 proc. więcej. | WB

 

www.o2.pl | Poniedziałek [01.06.2009, 08:18] 2 źródła

ILE KOSZTUJE WYCHOWANIE DZIECI

Na jedno wydasz nawet pół miliona złotych.

Miesięczne wydatki na wychowanie jednego dziecka wynoszą prawie 2 tysiące złotych - donosi "Gazeta Prawna".

Choć ze statystyk wynika, że średnio Polacy wydają na swoją pociechę średnio 650 złotych. Jednak, zdaniem analityków, to kryzysowe wyliczenia. Wystarczy, że rodzice postanowią w przypadku małego dziecka zatrudnić opiekunkę, lub w przypadku starszego - posłać je do prywatnej szkoły, aby te koszty wzrosły o ponad 1000 złotych.

Do tego kolejne kilkaset złotych miesięcznie na szeroko pojęte podniesienie standardu życia i po 20 latach mamy wydatki rzędu pół miliona złotych - wyliczają eksperci z Centrum im. Adama Smitha

 

Czy taka warta prawie 500 tysięcy złotych "inwestycja" ma szansę się zwrócić? To zależy przede wszystkim - jak w przypadku każdej inwestycji - od podejmowania dobrych decyzji w trakcie całego procesu wychowawczego.

 

Jak mówi stare powiedzenie: dobrze wychowane dziecko to wyrok na 25 lat. Źle wychowane to dożywocie. - podsumowuje wyliczenia "Gazeta Prawna". | AJ

 

www.o2.pl | Środa [05.08.2009, 07:14] 4 źródła

WYCHOWANIE DZIECKA KOSZTUJE 300 TYS. DOLARÓW

Ta kwota zaspokoi tylko podstawowe potrzeby pociechy przez 17 lat.

Za wychowanie dziecka w USA trzeba zapłacić obecnie blisko 300 tys. dolarów - wynika z raportu amerykańskiego Departamentu Rolnictwa.

Kwota ta obejmuje wydatki na zaspokojenie podstawowych potrzeb dziecka przez 17 lat. Przy jej wyliczeniu eksperci brali pod uwagę m.in. ceny żywności, mieszkania, opieki zdrowotnej oraz nauki w szkole podstawowej i średniej.

Jak się okazuje wychowywanie dzieci w USA jest coraz bardziej kosztowne. W 1960 roku kosztowało to ledwie 25,3 tys. dol., a w 2007 roku 269 tys. dol. | TM

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [30.11.2009, 14:58] 3 źródła

DZIECKO KOSZTUJE WIĘCEJ NIŻ MYŚLISZ. WYDASZ FORTUNĘ

Czy stać cię na wychowanie potomstwa.

Utrzymanie i wychowanie dziecka kosztuje obecnie prawie milion dolarów - wynika z badań australijskich analityków.

Według specjalistów ponad 384,5 tys. dolarów wydajemy na utrzymanie dziecka do 18 roku życia. Ta suma nie obejmuje wydatków na prywatną szkołę i wakacje. Okazuje się jednak, że to jeszcze nie koniec wydatków.

Dzieci urodzone po 1995 roku nie chcą się wyprowadzać z rodzinnego domu. Do samodzielnego życia zniechęcają je wysokie koszty utrzymania - twierdzą eksperci.

Większość z nich mieszka z rodzicami do 25 roku życia. Przez to koszty prowadzenia gospodarstwa domowego wzrastają o 834 tys. dolarów - twierdzi Mark McCrindle, autor raportu.

W tym okresie na podróże, wyżywienie, edukację i rozrywki dla naszych pociech wydajemy około 3 tys. dolarów rocznie.

W ciągu całego życia rodzice wydają 206 tys. dolarów na wyżywienie dziecka, 165 tys. na mieszkanie, 157 tys. na opiekę zdrowotną i rozrywki 129 tys. na odzież, 123 tys. na transport, 95 tys. na edukację oraz 157 tys. na "inne usługi" z jakich korzystają nasze pociechy.

Badanie pokazało również, że średnio każde dziecko posiada ponad 100 zabawek. Niemal każdy rodzic wydaje też na zabawki ponad 100 dolarów rocznie. | TM

 

NASTĘPNIE WYDATKI NA:

 

www.o2.pl | Piątek, 08.05.2009 08:37 | PULS BIZNESU: Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika jednak, że pali 30% obywateli UE. A europejska gospodarka traci z powodu szkodliwości nałogu i leczenia palaczy - około 100 mld EUR rocznie. Rygorystyczne prawo przeciw paleniu jest już m.in. w Irlandii, Anglii i Norwegii.

 

[Czyli za te pieniądze można by było wybudować np. tysiące elektrowni wiatrowo-wodnych. Nie bylibyśmy truci ani trucizną nikotynową, ani z kominów domowych, ani elektrowni węglowych. – red.]

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Piątek [29.01.2010, 06:05]

ILE JEST WARTE ŻYCIE KAŻDEGO KIEROWCY?

Tyle kosztują wypadki drogowe.

Śmierć jednej osoby w wypadku kosztuje 1 mln euro - wynika z danych Komisji Europejskiej.

To koszty leczenia, usuwanie skutków wypadków i podatki, których nie zapłaci osoba w wieku produkcyjnym - wyjaśnia Andrzej Maciejewski z GDDKiA.

Jak pisze "Rzeczpospolita" do tego trzeba też doliczyć wydatki państwa związane z wypłacaniem rent oraz niezdolność do pracy rannych.

W zeszłym roku w Polsce było zginęło 4,5 tys. osób, a drogowcy wydali na poprawę bezpieczeństwa 100 mln zł. W 2008 roku państwo wydało 1,5 mld zł. na udzielenie pierwszej pomocy i hospitalizację rannych. | TM

 

[Analogicznie jest m.in. z degeneratami, np. nikotynowcami, alkoholikami, narkomanami, lekomanami, źle odżywiającymi się; leczącymi się rencistami! - red.]

 

 

www.o2.pl | Sobota [30.05.2009, 18:35] 1 źródło

TYTOŃ ZABIJE MILIARD LUDZI

Do końca stulecia.

Bo co sześć sekund umiera jeden palacz. Przed zabójczymi skutkami tytoniu ostrzega Światowa Organizacja Zdrowia. Tylko do 2030 roku nałóg zabije 175 milionów osób na całym świecie.

Jeśli będą nadal palili tyle, co obecnie, do końca stulecia, umrze na naszej planecie miliard ludzi - ostrzega WHO.

Jak dodają eksperci organizacji, obecnie tytoń zabija prawie 5,4 miliona ludzi rocznie. A to oznacza, że przez papierosy jedna osoba umiera co sześć sekund. Palenie jest przyczyną co dziesiątego zgonu. | JK

 

www.o2.pl Poniedziałek [05.01.2009, 09:57] 1 źródło

TRUJĄCY DYM Z PAPIEROSÓW JEST WSZĘDZIE

Na ubraniach, we włosach, w domu i w windzie.

Pojęcie biernego palenia, kiedy wdychamy dym papierosowy przebywając w jednym pomieszczeniu z palaczami, jest nam doskonale znane. Jednak naukowcy ostrzegają także przez tzw. "paleniem z trzeciej ręki". O co chodzi? Trujące substancje z dymu papierosowego osiadają na włosach, ubraniu, skórze osób palących, a także na meblach i przedmiotach. W ten sposób mają z nimi kontakt osoby niepalące, w tym dzieci. Niewidoczne toksyczne gazy i cząsteczki zawierają metale ciężkie, substancje rakotwórcze, a nawet materiały radioaktywne - badanie na ten temat przeprowadzili lekarze ze Szpitala dla Dzieci MassGeneral w Bostonie. Wśród substancji znajdujących się w dymie papierosowym są m.in. cyjanowodór, używany w broni chemicznej; butan stosowany w zapalniczkach, toluen, arsen, ołów, tlenek węgla, a także polon-210, którego użyto do zabójstwa byłego rosyjskiego szpiega Aleksandra Litwinienki. AH

 

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Środa, 10.02.2010 13:31

KRAJ: CAŁKOWITY ZAKAZ PALENIA.

Prawie wszyscy są za

Zdaniem sejmowej komisji zdrowia w Polsce rocznie umiera 2 tys. osób narażonych na bierne wdychanie dymu tytoniowego.

Bartosz Dyląg bartosz.dylag@hotmoney.pl

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [10.11.2009, 13:46] 3 źródła

PRZEZ PAPIEROSY WYGINĄ WSZYSTKIE... RYBY ŚWIATA

Jak można zapobiec katastrofie.

Chemiczne substancje zawarte w kiepach wyrzucanych przez palaczy zagrażają populacji wszystkich ryb na świecie. Niedopałki to odpadki na tyle niebezpieczne, że ich wyrzucanie powinno być prawnie regulowane - donosi "San Diego Union-Tribune".

Do takich wniosków doszli naukowcy z San Diego State University. W czasie swojego eksperymentu najpierw przed dobę moczyli w wodzie niedopałki, a później wpuścili do niej ryby. Połowa nie przeżyła nawet 5 dni. To zdaniem badaczy dowodzi, że wypalone resztki papierosów zagrażają światowym zasobom

wody. To kolejne negatywne skutki tej używki. Powinniśmy zaostrzyć prawo, tak aby na ulicach nie leżały tony toksycznych niedopałków - mówi prof. Tom Novotny. W San Francisco już wprowadzono 20-procentowy podatek, który pokrywa koszty usuwania wyrzuconych przez palaczy niedopałków. | AJ

 

[Podczas deszczu wypłuczyny z miliardów petów dostają się do wód gruntowych, pety są też bezpośrednio wyrzucane do rzek, akwenów morskich, kanalizacji, potem, tylko częściowo oczyszczoną wodę pijemy, i w inny sposób spożywamy zawarte w niej substancje i my sami. – red.]

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [20.11.2009, 21:45] 1 źródło

PAPIEROSY ZABIJAJĄ NIE TYLKO NIKOTYNĄ

O wiele szybciej palacza dopadną ukryte w nich bakterie.

W dostępnych sprzedaży papierosach odkryto setki bakterii patogennych odpowiedzialnych za ciężkie i przewlekłe choroby - czytamy na labspaces.net. Nie tylko palacze, ale ci, w towarzystwie których się pali wchłaniają m.in.:

- Acinetobacter - infekcje krwi i płuc; - Bacillus - wydłużona forma bakterii, pod tą postacią występuje np. wąglik i tężec ; - Burkholderia - posocznica, zapalenie osierdzia, zapalenie dróg moczowych; - Clostridium - choroby układu pokarmowego; - Klebsiella - łączona z durem brzusznym, czerwonką i salmonellą;

- Pseudomonas aeruginosa - pałeczki ropy błękitnej, "typowa bakteria szpitalna" może wywołać wszystko od infekcji ucha po zapalenie opon mózgowych.

 

Wstępne badania francusko-amerykańskie na Ecole Centrale de Lyon University of Maryland pokazały, że bakterie występujące w papierosach są w stanie przetrwać proces palenia. Potem podróżują z dymem do przewodu pokarmowego i płuc. | JS

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Piątek [26.02.2010, 12:00]

ĆPAJĄ JUŻ NAWET OŚMIOLATKI

Mali narkomani są niemal w każdej szkole.

Wolne od narkotyków było jedno liceum na 112 i 10 podstawówek na 94. To wynik badania szkół w Hongkongu - donosi serwis monstersandcritics.com.

Już ośmioletnie dzieci przyznawały się do brania narkotyków i innych substancji psychoaktywnych.

Zaczynają od tego co znajdą w domu - rozcieńczacz do farb i syrop na kaszel - dodaje serwis.

Pierwszy środek bierze 37,5 proc. a drugi 30,7 proc. narkotyzujących się dzieci z podstawówek.

W liceach dominuje trawka i ketamina (środek znieczulający dla zwierząt) - zauważa monstersandcritics.com. | JS

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | 4 źródła Środa [13.01.2010, 12:58]

KOKAINA WYKOŃCZY MILIONY EUROPEJCZYKÓW

Wszyscy mogą umrzeć w jednej chwili.

Ponad 3 proc. nagłych zgonów w Europie związanych jest z zażywaniem kokainy. Wiele osób umiera po wymieszaniu tego narkotyku z alkoholem i papierosami - twierdzą naukowcy.

Ich zdaniem z tego powodu codziennie ryzykuje życiem 12 mln mieszkańców naszego kontynentu.

Nie istnieje coś takiego jak bezpieczne zażywanie kokainy. Nawet niewielkie dawki mogą mieć katastrofalne konsekwencje - powiedział Joaquin Lucena z Institute of Legal Medicine.

W Hiszpanii, gdzie prowadzono badania, umierali głównie mężczyźni w wieku 21-45 lat. 81 proc. z nich paliło również papierosy, a 76 proc. piło alkohol - pisze "European Heart Journal".

Kokainę zażywa już ponad 5 proc. dorosłych w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Włoszech. Najczęściej to ludzie w wieku od 15 do 34 lat. | TM

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Sobota [23.01.2010, 19:05]

EKSPERCI: NARKOTYKI SĄ CORAZ TAŃSZE I BARDZIEJ NIEBEZPIECZNE

Uwaga na zabójcze podróbki.

Pigułki ecstasy są coraz tańsze i coraz bardziej niebezpieczne - ostrzegają eksperci.

W Australii ceny spadły w ciągu roku nawet o 5 dolarów za sztukę.

Badania wykazały również, że młodzi ludzie biorą coraz większe ilości tego narkotyku. W ciągu ostatniego roku spożycie wzrosło średnio o 18 proc. na osobę. To oznacza, że jedna osoba przyjmuje co najmniej dwie tabletki na dobę.

Narkotyk ten zawiera także coraz więcej szkodliwych substancji. Coraz częściej dodawany jest do niego również np. proszek do prania i kreda - powiedział Charlie Carver z Serious Organised Crime Squad. | TM

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Środa [03.02.2010, 14:45]

KOKAINA BEZ KOKAINY? ALE ZE ŚRODKIEM NA ODROBACZANIE

Co handlarze dodają do narkotyków, żeby zwiększyć zyski.

Handlarze narkotyków sprzedają kokainę coraz gorszej jakości - twierdzą czescy policjanci.

Kartele z Ameryki Południowej rozcieńczają narkotyk, aby zwiększyć zyski. Jeszcze dwa lata temu średnie stężenie kokainy wynosiło około 60 proc., a w ubiegłym roku już tylko 20 proc. - powiedział Jakub Frydrych z National Anti-Drug Centrum.

Do kokainy dodają często leki weterynaryjne oraz środki znieczulające. Czysta kokaina stała się rzadkością.

Bardzo popularny jest Levamisol to środek na odrobaczanie zwierząt. Niestety zmniejsza on odporność organizmu na wiele chorób - ostrzegają eksperci. | TM

 

www.o2.pl / www.sfora.pl |  1 źródło Środa [03.03.2010, 17:07]

KOKAINA JEST TAŃSZA OD KUBKA KAWY

Ceny poszły w dół, bo biały proszek biorą tłumy.

Gdy pięciokrotnie więcej ludzi bierze kokainę, ceny musiały spaść. Teraz "kreska" kosztuje u dilera dwa funty (ok. 8 zł), mniej niż kawa na wynos - donosi "The Daily Mail".

Wzrost ten nastąpił między 1996 a 2009 rokiem. Dekadę temu gram kokainy kosztował 80 funtów, dziś połowę mniej.

Teraz też sprzedaje się też więcej kokainy z domieszką np. mleka w proszku albo mączki kostnej, co dalej obniża cenę ale i podnosi szkodliwość - zauważa dziennik.

Średnia czystość kokainy sprzedawanej w Wielkiej Brytanii to 27 proc.

Według autorów rządowego raportu o niebezpiecznej popularyzacji tego narkotyku, wina leży po stronie celebrytów i biznesmenów.

Zbyt często można usłyszeć, że ktoś brał i nie poniósł z tego powodu żadnych konsekwencji. Co gorsza wygląda, że mu nie zaszkodziło - informuje gazeta.

Najczęściej wskazywany przykład to modelka Kate Moss czy piosenkarka Amy Winehouse.

KOKAINA PO WÓDCE SZKODZI PODWÓJNIE! | JS

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [02.02.2010, 22:05]

PIJEMY NAJWIĘCEJ NA ŚWIECIE. 11 LITRÓW ROCZNIE

Zobacz, jak alkohol zabija Europejczyków.

Przeciętny obywatel UE spożywa rocznie 11 litrów czystego alkoholu. To 2,5 razy więcej niż reszta mieszkańców świata - wynika z danych EuroCare.

Alkohol ma związek z co dziesiątym zgonem w UE. Jest także przyczyną co czwartego wypadku śmiertelnego i co trzeciego zgonu wśród kierowców - powiedział Hans Olav Fekjaer z organizacji Actis.

Przez alkohol dochodzi również do 40 proc. przypadków przemocy wobec kobiet, 40 proc. zabójstw i 50 proc. wszystkich przestępstw z użyciem przemocy. | TM

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Środa [13.01.2010, 14:54]

ALKOHOL MUSI BYĆ BARDZO DROGI

WHO: To uratuje życie milionom ludzi.

Problem pijaństwa należy rozwiązać przez podwyższenie podatków i akcyzy na napoje alkoholowe - uważają eksperci WHO.

Ich zdaniem "wszyscy konsumenci są wrażliwi na ceny, a zwłaszcza młodzież".

Wkrótce WHO ma się zwrócić do ministrów zdrowia, aby ci wpłynęli na obłożenie alkoholi wyższymi opłatami. W raporcie znajdą się także wskazówki dotyczące wprowadzenia ograniczeń w możliwościach reklamowania trunków.

Z taką opinią nie zgadzają się jednak producenci alkoholi.

Wówczas rynek zaleje tańszy alkohol pochodzący z nielegalnych źródeł - uważają.

Według danych ONZ alkohol zabija rocznie 2,5 mln ludzi. To 3,8 proc. wszystkich zgonów na świecie. | TM

 

 

O kumulowaniu się negatywnych czynników i wzajemnym potęgowaniu ich negatywnego działania.

Jeżeli np. 1 negatywny czynnik zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania o 5%, inny tyle samo, ale razem zwiększają je np. o 15%. A gdy wystąpią 3 łącznie to ryzyko zachorowania (śmierci) zwiększa się do 30%. Nie ma możliwości by trucie się, niezdrowy tryb życia, nie miało negatywnego wpływu na organizm i potomstwo. Ilość negatywnych czynników należy zmniejszać (jeśli środowisko, żywność są niezdrowe, to tym bardziej!). Jeżeli przyjąć, iż przeciętny człowiek musi (praktycznie!) wdychać truciznę nikotynową „tylko!” przez 3 godziny (np. 1,5 godziny w pracy i 1,5 godziny w domu; a przecież często częściej), czyli dokonać około 2160 wdechów trucizny dziennie, to daje to rocznie ponad tysiąc godzin/788 400 wdechów (razy 10, 20, 30, 40... lat!)!!

 

 

"Rozdział XIX

PRZESTĘPSTWA PRZECIWKO ŻYCIU I ZDROWIU

Art. 156. § 1. Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci:

1) pozbawienia człowieka wzroku, słuchu, mowy, zdolności płodzenia,

2) innego ciężkiego kalectwa, ciężkiej choroby nieuleczalnej lub długotrwałej choroby realnie zagrażającej życiu, trwałej choroby psychicznej, całkowitej lub znacznej trwałej niezdolności do pracy w zawodzie lub trwałego, istotnego zeszpecenia lub zniekształcenia ciała, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. (...) § 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

(...) Art. 157. § 1. Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, inny niż określony w art. 156 § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. (...) Art. 160. § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."

 

 

Budżet Służby Zdrowia wynosił w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje (...) że łącznie wydatki wyniosły 65-70  mld zł)).

 

 

Więcej:

16. TRUCIZNA NIKOTYNOWA

 http://www.wolnyswiat.pl/16h1.html  

 

16a). TRUCIZNA NIKOTYNOWA - materiały do własnego przygotowania do druku

 http://www.wolnyswiat.pl/16ah1.html

 

23. NARKOMANIA. TZW. SPORT WYCZYNOWO-SZPRYCOWY...

 http://www.wolnyswiat.pl/23h1.htm

 

 

Pytanie: Kim są eksponujący, propagujący, nikotynizm...; przymuszający do wdychania trucizny nikotynowej...; uczący takiego traktowania własnego, innych, w tym swoich dzieci, zdrowia (życia)...; nikotynowcy...; niezabraniający tego… Kim są zażywający narkotyki, alkohol...

 

 

 

 

Najpierw trochę informacji:

 

 http://www.klimatdlaziemi.pl

WPŁYW GLOBALNEGO OCIEPLENIA NA GOSPODARKĘ

Globalna gospodarka już teraz musi wydawać 1 proc. PKB (184 mld funtów) rocznie na przeciwdziałanie globalnemu ociepleniu. W przeciwnym razie musimy się liczyć z tym, że za 10 lat koszty będą 20-krotnie wyższe.

 

 

 www.o2.pl | Środa, 15.10.2008 08:10

GAZETA PRAWNA: 200 ZŁ ZA PRZEJAZD AUTOSTRADĄ A2

Dziś za przejechanie ok. 150 km fragmentem autostrady A2 z Konina do Nowego Tomyśla zarządzanym przez Autostradę Wielkopolską trzeba zapłacić 33 zł. Podróż z Katowic do Krakowa 60-km odcinkiem trasy A4 pod zarządem Stalexportu kosztuje właściciela samochodu osobowego 13 zł, a przejazd zaledwie 25 km fragmentem autostrady A1 na Pomorzu zarządzanym przez spółkę Gdańsk Transport Company - 3,5 zł. To za każdy kilometr odpowiednio: 22 gr, 20 gr i 14 gr . Na razie minister infrastruktury Cezary Grabarczyk upiera się, że stawka za przejechanie kilometra autostrady budowanej w systemie koncesyjnym w najbliższych latach nie będzie wyższa niż 20 gr oraz 10 gr za kilometr autostrady budowanej przez państwo.

Eksperci uważają jednak, że to chlubne, ale bardzo mało realne założenie. Nawet dwukrotnego wzrostu opłat za przejazd autostradami nie wyklucza Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych Tor. W 2011 roku ma zostać oddanych do użytku zostanie niemal 500 km nowych autostrad. Jeżeli sprawdzi się czarny scenariusz, to opłata za przejechanie kilometra autostrady budowanej w systemie koncesyjnym wyniesie nawet 40 gr, a w przypadku autostrad ułożonych przez państwo 20 gr. Podwyżki oznaczałyby, że po wybudowaniu całości trasy A2 i A1 kierowca samochodu osobowego zapłaci za te trasy odpowiednio 198,2 zł oraz 169 zł. Podróż A4 spod granicy z Niemcami do granicy z Białorusią może kosztować 146 zł.

www.gazetaprawna.pl

Rafał Mościcki

rafal.moscicki@hotmoney.pl

 

 www.wp.pl | TV Biznes 2008-10-16 (07:25)

121 miliardów złotych. Tyle pieniędzy ma przeznaczyć rząd na budowę dróg w najbliższych latach.

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [22.12.2009, 08:56] 3 źródła

ILE MUSIMY DOŁOŻYĆ DO AUTOSTRAD

Zapłacisz nawet jeśli nie jeździsz.

600 mln złotych, tyle rząd będzie musiał dopłacić z budżetu spółkom zarządzającym 300 kilometrami autostrad w Polsce - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". To rekompensata za bezpłatny przejazd ciężarówek z winietami.

To nie koniec złych wiadomości. W przyszłym roku, a także w latach następnych, z budżetu popłynie do kas autostradowych spółek jeszcze więcej pieniędzy. W 2012 roku nawet 1,6 mld złotych - alarmuje gazeta.

Zarówno w 2009, jak i w 2010 roku przewiduje się iż całość tzw. systemu koncesyjnego zamknie się wynikiem niekorzystnym dla strony publicznej - przyznaje gazecie Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury.

Dlaczego musimy dopłacać z budżetu, skoro pieniądze te powinny pochodzić z opłat wnoszonych przez firmy transportowe, czyli tzw. winiet?

Eksperci twierdzą, że to efekt złej ściągalności opłat za winiety i winią system wprowadzony w 2005 roku przez rząd Marka Belki.

Dlaczego do tej pory wystarczało pieniędzy z winiet, a teraz nie? To efekt wzrostu ruchu na drogach (koncesjonariusze dostają tym więcej pieniędzy, im więcej samochodów przejeżdża autostradami) - twierdzą cytowani przez gazetę eksperci.

Na takim systemie traci państwo, zyskują natomiast Autostrada Wielkopolska SA, Stalexport i Gdańsk Transport Company - czytamy w "DGP".

Resort infrastruktury zaprzecza. Twierdzi, że wypłaca więcej, bo musi zapłacić odszkodowania

dla koncesjonariuszy i sfinansować dodatkowe inwestycje, m.in. w przejścia dla zwierząt, do budowy których zobowiązują nas przepisy unijne.

Efekt? W przyszłym roku o 20 proc. zdrożeją winiety. | WB

 

 

 http://info.wiadomosci.gazeta.pl/szukaj/wiadomosci/zatruta+woda

Ratusz: solić ulice i walczyć z solą | 2007-11-09 00:00

Jak ochronić usychające drzewa przed tonami soli, które zimą spłyną na nie z ulic?

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

 

 http://hyperreal.info/node/7087

JAZDA PO NARKOTYKACH

Widać też wyraźną tendencję, jeśli chodzi o wiek zażywających narkotyki - im młodsi tym częściej po nie sięgają. W grupie ludzi do 24. roku życia niemal co dziesiąty brał narkotyk w ciągu roku przed sondażem. Trzy razy rzadziej po środki odurzające sięgali trochę starsi - w wieku 25 - 34 lat. Wskaźniki stosowania narkotyków przez osoby po 35. roku życia są już znikome. Wyjątkiem od tej reguły są najbardziej rozpowszechnione substancje - czyli marihuana i haszysz. - Wśród kierujących samochodami 1,2 proc. badanych przyznaje, że w ciągu ostatniego roku prowadzilo pod wpływem narkotyków. Jeśli przenieść tę próbę na całe społeczeństwo, można przyjąć, że to około 175 tysięcy osób, tylko dwa razy mniej od tych, którzy przyznają się do jazdy po alkoholu - twierdzi Sierosławski. - Zaskoczyło mnie, iż tak wielu Polaków mówi otwarcie, że jeżdżą po narkotykach.

 

Warszawiacy zażywają najczęściej

Narkotyki to na razie problem dużych miast, głównie północno-zachodniej części kraju. Ale prym wiedzie Warszawa. Marihuana i haszysz używane były chociaż raz w zyciu przez blisko połowę dorosłych mieszkańców stolicy w wieku do 24 lat. Do eksperymentowania z takimi substancjami jak amfetamina i LSD w tej grupie przyznaje sie około 15 proc. Co dziesiąty młody warszawiak miał do czynienia z grzybami halucynogennymi, ecstasy lub kokainą. Nawet wśród 35 -44-latków doświadczenia z przetworami z konopi stały się udziałem blisko co piątego warszawiaka.

 

[ internal://e1f29cb854b0f7f4564eb6ff19903997.gif ]

 

Andrzej Stankiewicz [Rzeczpospolita | http://www.rzeczpospolita.pl/ ] 25 sierpnia 2003

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Środa [10.02.2010, 17:52]

WIĘCEJ KIEROWCÓW PO NARKOTYKACH NIŻ PO ALKOHOLU

Polscy kierowcy palą i wciągają przed jazdą.

Okazało się, że 2,5 procent polskich kierowców przed podróżą zażywało narkotyki. Tylko co setny kierujący przed jazdą pił alkohol.

Tak wynika z badań DRUID - programu naukowo-badawczego Unii Europejskiej w obszarze bezpieczeństwa drogowego - donosi Polskie Radio.

Najczęściej narkotyki wykrywano u młodych kierowców - u 5,6 proc. przebadanych w wieku 18-24 lat i 2,5 proc. w wieku 25-34 lat. Najwięcej próbek zawierało kannabinole (obecne są w marihuanie i haszyszu) oraz amfetaminy (amfetamina i jej pochodne). Kolejne miejsca zajęły benzodiazepiny, będące składnikami leków uspokajających, opiaty (heroina lub opium) oraz kokaina, jednak te wykrywane były znacznie rzadziej - dodaje "Gazeta Wyborcza".

Ilona Buttler z Instytutu Transportu Samochodowego uważa, że te statystyki to wynik braku informacji o negatywnych skutkach jazdy pod wpływem narkotyków.

Problem polega też na tym, że w kodeksie drogowym narkotyki włączono do jednej grupy z alkoholem. Prawo dopuszcza kierowanie autem po spożyciu minimalnych ilości napoi wyskokowych. Nie ma natomiast wytycznych dotyczących środków odurzających - zauważa Polskie Radio.

Eksperci twierdzą, że trzeba określić limity zażywania narkotyków (podobnie jak w przypadku alkoholu) albo bezwzględnie zakazać prowadzenia samochodu pod wpływem środków odurzających.

Kierowcy pod wpływem narkotyków grozi taka sama kara, jak jadącemu po spożyciu alkoholu. Taki kierujący może zostać ukarany grzywną, ograniczeniem wolności lub pozbawieniem wolności na 2 lata. Jeśli kierujący pod wpływem narkotyków spowoduje wypadek ze skutkiem śmiertelnym, może trafić do więzienia nawet na 12 lat - przypomina stacja. | AJ

 

 

- 2,7% PKB – czyli równowartość 3 mld. dolarów (Instytut Transportu Samochodowego szacuje je na 30 mld zł), to roczne koszty wypadków samochodowych w Polsce, których w 2003 r. było 50 tys!! Ginie w nich rocznie około 6 tys. osób, a 50 tys. zostaje rannych. Światowa Org. Zdrowia (WHO) oraz Bank Światowy podają, iż rocznie w wypadkach samochodowych ginie na świecie ponad 1,2 mln osób, a ok. 50 mln odnosi obrażenia!!

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Piątek [29.01.2010, 06:05]

ILE JEST WARTE ŻYCIE KAŻDEGO KIEROWCY?

Tyle kosztują wypadki drogowe.

Śmierć jednej osoby w wypadku kosztuje 1 mln euro - wynika z danych Komisji Europejskiej.

To koszty leczenia, usuwanie skutków wypadków i podatki, których nie zapłaci osoba w wieku produkcyjnym - wyjasnia Andrzej Maciejewski z GDDKiA.

Jak pisze "Rzeczpospolita" do tego trzeba też doliczyć wydatki państwa związane z wypłacaniem rent oraz niezdolność do pracy rannych.

W zeszłym roku w Polsce było zginęło 4,5 tys. osób, a drogowcy wydali na poprawę bezpieczeństwa 100 mln zł. W 2008 roku państwo wydało 1,5 mld zł. na udzielenie pierwszej pomocy i hospitalizację rannych. | TM

 

 

- www.o2.pl | 25.05.2008 r.|: W całej Unii Europejskiej roczny koszt wypadków to 180 mld euro.

- www.money.pl | 2008.03.05 r. |: Na stłuczki na drodze Amerykanie wydają nawet 160 mld dolarów rocznie.

- www.o2.pl | Czwartek [05.03.2009, 06:15] 2 źródła

KORKI KOSZTUJĄ WŁOCHÓW 40 MILIARDÓW EURO ROCZNIE

Tak wynika z badań Automobil Club.

Włoski Automobil Club przeprowadził badania w czterech miastach: Rzymie, Mediolanie, Turynie i Genui.

Mieszkańcy Rzymu i Mediolanu spędzają ponad 500 godzin rocznie jeżdżąc po swoich miastach, w tym połowę czasu w korkach - informują motoryzacyjni eksperci.

Roczne straty przeciętnego mieszkańca Turynu szacowane są na 440 euro, a mieszkańca Rzymu aż na 650 euro.

Eksperci uważają, że najlepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie usprawnień w ruchu ulicznym w miastach. To pozwoliłoby Włochom oszczędzić czas, którego wartość można przeliczyć na 16 miliardów euro. TM

- Wytworzenie samochodu to przykładowo emisja ~5 ton CO2.

- Do wyprodukowania jednego samochodu zużywa się 380 ton wody.

- www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Poniedziałek [08.03.2010, 15:39]

DARMOWE PARKINGI W MIASTACH? TEGO TRZEBA ZAKAZAĆ

Sprawdź, dlaczego kierowcy muszą płacić za parkowanie.

Przede wszystkim trzeba zlikwidować miejsca parkingowe przed miejscami pracy, bo te zachęcają do brania auta i jazdy w pojedynkę - czytamy w "The Liverpool Daily Post".

Te, mało przyjemne dla każdego kierowcy zalecenia, płyną z oficjalnego raportu przygotowanego dla brytyjskiego rządu.

Jedynym lekiem na zakorkowane miasta jest uczynienie każdej wolnej przestrzeni, ulicy i parkingu płatną strefą parkowania - dodaje gazeta.

Opóźnienia i wypadki wynikające z nadmiaru aut na ulicach kosztują budżet Jej Królewskiej Mości 40 mld funtów rocznie.

Koniec darmowego parkowania, jak napisano w "The Future of Urban Transport", miałby

zmniejszyć te straty.

Nie ma czegoś takiego jak darmowe parkowanie. Ukryte koszty ponoszą ludzie korzystający z transportu publicznego. Oni tak na prawdę sponsorują prawo właścicieli aut do parkowania - czytamy w raporcie.

Autorzy twierdzą wprost, że zabierając lub uniemożliwiając parkowanie, odbierze się kierowcy szansę na krążenie po mieście i blokowanie ulic. | JS

 

http://209.85.129.132/search?q=cache:Xs-S3YMYw_wJ:www.progressio.pl/Dokumenty/Programy/naszaplaneta.doc+akumulatory+toksyczne+truj%C4%85ce+szkodliwe+niebezpieczne+zwi%C4%85zki+ska%C5%BCenia&hl=pl&ct=clnk&cd=11&gl=pl&client=firefox-a

W wyniku działalności człowieka związanej transportem do oceanów dostaje się 3 mln ton ropy rocznie w wyniku katastrof tankowców. Tylko  w 1990 roku do mórz dostało się 100 000 ton ropy w wyniku katastrof tankowców. Oszacowano, że katastrofa „Exxon Valdez” spowodowała śmierć 100 000-300 000 ptaków i tysięcy innych istnień, a katastrofy o tak poważnych skutkach ekologicznych zdarzają się przynajmniej raz w roku.

 

 

 www.o2.pl | Sobota, 12.07.2008 11:24

KONIEC NORWESKIEJ ROPY ("Financila Times")

Brytyjskie stowarzyszenie branżowe Oil&Gas UK ostrzegło w tym tygodniu, że bez poważnych inwestycji i rozwoju nowych złóż, brytyjski sektor Morza Północnego "skończy się ostatecznie do około 2020 roku".

Obecnie na Morzu Północnym Wielka Brytania i Norwegia wydobywają 4 miliony baryłek ropy dziennie, co stanowi 4,7% globalnego popytu. To mniej więcej tyle, ile zapewnia Iran i więcej niż wydobycie w Kuwejcie, Wenezueli czy Nigerii. Do 2013 roku wydobycie w tym rejonie spadnie do 3 milionów baryłek dziennie, czyli do 3,2% popytu, przewiduje MAE.

Robert Kiewlicz

robert.kiewlicz@hotmoney.pl

 

 www.o2.pl | Poniedziałek [03.08.2009, 12:14] 1 źródło

KOŃCZĄ SIĘ ŚWIATOWE ZASOBY ROPY

Ostrzegają specjaliści z sektora energetycznego.

Analitycy mówią już o kolejnym nadchodzącym kryzysie, tym razem związanym z wyczerpywaniem się złóż ropy naftowej.

Zarówno opinia publiczna jak i rządy wielu państw nie zwracają uwagi na fakt, że zasoby ropy, na których opiera się cała nasza cywilizacja, kończą się szybciej niż przewidywano - mówi dr Fatih Birol, dyrektor International Energy Agency.

Według pesymistycznych przewidywań, szczyt wydobycia mieliśmy osiągnąć za 10 lat. Okazało się jednak, że rzeczywistość jest o wiele gorsza. Niedawne badania przeprowadzone na ponad 800 polach naftowych wykazały, że jesteśmy bliżej katastrofy niż sądziliśmy.

W dużej części największych pól naftowych już osiągnęliśmy szczytowy punkt wydobycia, a prędkość jego spadku podwoiła się w stosunku do wyników sprzed dwóch lat - pisze "Independent".

Dr Birol ostrzegł kraje zachodnie przed nieuchronnym kryzysem.

Siła rynkowa kilku krajów wydobywających ropę naftową, głównie na Bliskim Wschodzie, wzrośnie bardzo szybko. Już teraz mają w ręku około 40 proc. światowego rynku naftowego - ostrzega ekonomista. | JP

 

[Trzeba przynajmniej utrzymać cenę ropy; ropa musi być tania...; trzeba pobudzać sprzedaż pojazdów napędzanych benzyną, ropą...; Trzeba dalej słuchać prokomercyjnych ekonomistów, mnie dalej zmilczać, to wtedy będzie coraz szybciej lepiej... - red.]

 

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Piątek, 16.04.2010 18:14

ZA 5 LAT ZABRAKNIE ROPY NAFTOWEJ

Pesymistyczne prognozy Amerykanów.

Ropy naftowej może zabraknąć wcześniej niż nam się wydaje. Zdaniem wojskowych ekspertów jest to możliwe już w 2015 roku. Analityk Goldman Sachs Jeffrey Currie twierdzi, że krótkoterminowe braki ropy pojawią się już w przyszłym roku – ostrzega dailyfinance.com.

Zdaniem autorów raportu U.S. Joint Forces Command w 2015 roku na świecie może brakować 10 miliardów baryłek dziennie, a już w roku 2030 dziennie zabraknie 18 miliardów baryłek ropy.

Naukowcy na świecie nie są zgodni, kiedy przypadnie peak oil, czyli szczyt światowej produkcji ropy naftowej. Niektórzy z nich uważają, że dzieli nas od tego kilka dekad, inni są zdania, że stało się to już dwa lata temu.

W tym tygodniu, ceny ropy naftowej wzrosły na wieść, że rezerwy ropy naftowej spadły o 2,2 mln baryłek, podczas gdy analitycy spodziewali się wzrostu o 1,1 milionów baryłek.

Bartosz Dyląg

bartosz.dylag@hotmoney.pl

 

[Wyczerpywanie ropy idzie tak skandalicznie wolno z powodu zbyt mało intensywnego wsparcia przemysłu samochodowego przez rządzących, banki... – red.]

 

 

www.o2.pl | Piątek [20.03.2009, 12:35] ostatnia aktualizacja: Pt [20.03.2009, 12:54] 4 źródła

TAK SIĘ BĘDZIE ŻYŁO BEZ OZONU

Najnowsza symulacja przypomina prawdziwy koszmar.

W 2065 roku znika 77 procent warstwy ozonu chroniącego Ziemię. Promienie ultrafioletowe nad Waszyngtonem są tak silne, że w 5 minut wywołują poważne poparzenia. Umierają rośliny i zwierzęta. Powszechną plagą ludzkości jest rak skóry.

To nie scenariusz filmu katastroficznego. Tak, zdaniem ekspertów, będzie wyglądał świat, jeżeli wszystkie kraje nie podpiszą się pod zakazem emisji substancji niszczących warstwę ozonową.

Zespół naukowców z trzech dużych instytutów badawczych - NASA's Goddard Space Flight Center, Johns Hopkins University w Baltimore i Holenderskiej Agencji Prognoz Środowiskowych w Bilthoven - stworzył dokładną symulację zmian, jakie zajdą na Ziemi w wyniku nieprzestrzegania Protokołu Montrealskiego (umowę zakładająca ograniczenie produkcji freonów). Symulacja uwzględnia efekty atmosferyczne, chemiczne, zmiany wiatru i zmiany promieniowania.

Możemy już dokładnie monitorować sytuację i wreszcie poczuć pełną odpowiedzialność - powiedział kierujący projektem prof. Paul Newman.

Dziurę w otaczającej Ziemię powłoce ozonowej odkryto w 1985 roku nad Antarktydą. Badania stężenia tego gazu w atmosferze wykazały, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat zmniejszało się ono średnio o 0,2 procent rocznie.| TM

 

 

www.o2.pl | Czwartek [14.05.2009, 11:04]

NASZE DZIECI BĘDĄ ŻYŁY KRÓCEJ

Przeciętny młody Polak będzie żył 5 lat krócej, niż jego rodzice! Naukowcy z amerykańskiego National Institutes on Aging alarmują: najwyższy czas to zmienić. | Dodał: EdgarS

 

 

"NEWSWEEK" nr 20, 21.05.2006 r.: Badaczy dopingują niewesołe prognozy epidemiologiczne: w ciągu najbliższych dziesięciu, dwudziestu lat co trzeci z nas zachoruje na nowotwór.

 

 www.o2.pl | Środa [10.12.2008, 08:22]

OTO ŚWIATOWY ZABÓJCA NUMER JEDEN

Za dwa lata rak będzie zabijał więcej ludzi niż choroby serca - szacuje Światowa Organizacja Zdrowia. Do roku 2030 gwałtownie wzrośnie liczba chorych i umierających na nowotwory.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.06.2010, 20:16]

WHO: RAK BĘDZIE ZABIJAĆ DWA RAZY CZĘŚCIEJ

Medycyna przegrywa w walce z nowotworami.

Z powodu nowotworów złośliwych w 2030 roku na świecie umrzeć może nawet 13,3 mln ludzi. Ale na raka co roku zachoruje ponad 21 mln osób - alarmuje France24.

Raport ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia stwierdza, że liczba ofiar chorób nowotworowych za 20 lat podwoi się.

W 2008 roku z powodu na tę chorobę zmarło 7,6 mln ludzi - najwięcej w Europie Zachodniej, Australii i Ameryce Północnej.

To efekt złych nawyków żywieniowych w rozwiniętych społeczeństwach oraz oczywiście skutek powszechnego uzależnienia od papierosów. Teraz najczęściej występuje rak płuc, piersi oraz jelita grubego - mówi dr Freddie Bray z International Agency for Research on Cancer.

Jego zdaniem na wzrost liczby chorych na nowotwory wpłynie przejmowanie negatywnych wzorców kulturowych przez społeczeństwa krajów rozwijających się. | AJ

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | 12.2009 r.: Każdego roku w Polsce umiera na nowotwory aż 210 na 100 tysięcy mężczyzn. (czyli około 73,5 tys. na 35 mln)

 

 

 www.wp.pl | 22.10.2008 r.

MASOWE WYMIERANIE GATUNKÓW

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara są zdania, że w ciągu kilkunastu-kilkudziesięciu lat z powierzchni Ziemi zniknie około 50 proc. gatunków roślin i zwierząt. Naukowcy twierdzą, że na skutek zmian ekologicznych nasza planeta stanęła w obliczu wielkiego wymierania, przypominającego to, które 65 mln lat temu, po uderzeniu w Ziemię meteorytu, unicestwiło dinozaury.

 

"Obecne wymieranie to skutek działalności człowieka - zabetonowania planety, produkowania zanieczyszczeń i robienia wielu innych rzeczy" - mówi współautor badań Bradley J. Cardinale z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. - "Ziemia może stracić nawet połowę gatunków w ciągu naszego życia. Chcemy wiedzieć, które z nich zasługują na najwyższy priorytet ochrony".

 

Najnowsze badania dowodzą, że system ekologiczny, w którym jest mniej gatunków roślin, produkuje mniejszą ilość biomasy. Mniej biomasy oznacza, że mniej dwutlenku węgla zostanie przechwycone z atmosfery i mniej tlenu zostanie wytworzone. Wpłynie to też na załamanie łańcuchów pokarmowych, ponieważ mniej pokarmu będą miały zwierzęta roślinożerne.

(PAP) krx/ tot/

 

www.interia.pl | Poniedziałek, 27.10.2008 r., (06:21)

NAJWIĘKSZA ZAGŁADA OD CZASÓW DINOZAURÓW

Człowiek jest odpowiedzialny za największą zagładę gatunków od czasów wyginięcia dinozaurów. W ciągu ostatnich 35 lat biodywersyfikacja zmniejszyła się o 35 proc., jak wykazują najnowsze badania - czytamy w dzienniku "Polska".

Autorzy ostrzegają, że bezwzględna eksploatacja środowiska naturalnego przez ludzkość tworzy niemożliwy do utrzymania "dług ekologiczny".

- To destrukcja na wielką skalę. Jeżeli nie podejmiemy jakichś naprawdę drastycznych kroków i decyzji politycznych, to tempo strat będzie tylko rosło - mówi profesor Kerry Turner, dyrektor departamentu nauk ekologicznych na Uniwersytecie Wschodniej Anglii.

Dla przykładu niszczenie lasów tropikalnych w celu pozyskania tarcicy może przynieść krótkoterminowe zyski producentom drewna, ale zagładzie ulega źródło, z którego, gdyby je zostawić w spokoju, cała planeta mogłaby czerpać w nieskończoność.

 

W maju konferencja ONZ na temat biodywersyfikacji ostrzegła, że niszczenie żywych zasobów naturalnych - w tempie czterech gatunków w ciągu godziny - będzie do 2010 roku kosztować około 440 mln funtów, a w 2050 roku sięgnie 11 mld funtów.

 

Osobne szacunki pokazują, że ludzkość konsumuje 25 proc. zasobów naturalnych więcej, niż planeta jest w stanie odtworzyć.

Zużywamy zasoby naturalne w takim tempie, że gdyby to odtworzyć w skali globalnej, to światową populację musiałyby wspierać trzy planety. - Wchodzimy w fazę masowej zagłady gatunków, która nie ma precedensu od milionów lat. Nasze konsumpcyjne społeczeństwo po prostu odmawia przyjęcia tego do wiadomości - mówi Tony Juniper, działacz ekologiczny i były dyrektor organizacji Friend of the Earth.

Źródło informacji: INTERIA.PL/Polska

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Niedziela [09.05.2010, 21:02]

ONZ: NADCHODZI TOTALNA ZAGŁADA PRZYRODY

Sprawdź, ilu gatunków już nigdy nie zobaczysz.

Jednej trzeciej wszystkich gatunków roślin i zwierząt grozi wyginięcie. Najbardziej zagraża im szybki wzrost gospodarczy takich państw jak Chiny, Indie i Brazylia - alarmuje najnowszy raport ONZ.

Autorzy "Global Biodiversity Outlook" wskazują, że o ile kraje zachodnie już są świadome potrzeby ochrony gatunków zagrożonych to państwa rozwijające się prowadzą wręcz rabunkową politykę wobec przyrody.

Wyginięciem zagrożonych jest 21 proc. gatunków ssaków, 30 proc. płazów i 36 proc. bezkręgowców. To dane zebrane w ponad 120 państwach świata - wylicza "The Daily Telegraph".

Największymi zagrożeniami dla świata zwierząt i roślin są wzrost liczby ludności, zanieczyszczenie środowiska oraz rozprzestrzenianie się konsumpcyjnego stylu

życia.

Jeżeli nic się nie zmieni to już w 2050 roku do życia potrzebna nam będzie nie jedna, ale pięć planet - mówi Ahmed Djoghlaf z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. | AJ

 

 

Budżet Służby Zdrowia wynosił w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje (...) że łącznie wydatki wyniosły 65-70  mld zł)).

 

 

Więcej:

4. TO TYLKO PROKONSUMPCYJNA (POJAZDOWA) EKONOMIA...

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=183&postdays=0&postorder=asc&start=45

 

7.html PROKONSUMPCYJNA EKONOMIA..., DĄŻENIE DO BOGACTWA...

 http://www.wolnyswiat.pl/7h2.html

 

 

Pytanie: Kim są m.in. producenci, w tym spalinowych, pojazdów, reklamujący dotowany konsumpcjonizm pojazdowo(-rabunkowo-spalinowo-degradacyjno-hałasowo-wypadkowo-chorobowy), używający pojazdów...; prokonsumpcyjni ekonomiści...

 

 

 

 

Najpierw trochę informacji:

 

– Według szacunków UNICEF, 1 mld młodocianych na świecie żyje w skrajnej nędzy!

 

Codziennie umiera z głodu 110.000 osób, w ciągu roku zaś 40 milionów ludzi, w tym 7 milionów dzieci!

 

Każdego roku przeszło 12 milionów dzieci umiera na choroby związane z niewłaściwym odżywianiem!

 

 www.o2.pl | Sobota [20.06.2009, 07:11] 5 źródeł

JUŻ PONAD MILIARD LUDZI GŁODUJE

To przez kryzys oraz rosnące ceny żywności.

Jedna szósta ludzkości cierpi z powodu głodu - poinformowała Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa.

Liczba głodujących w ciągu roku wzrosła o około 100 mln.

Kryzys głodowy to poważne zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa na świecie - powiedział Jacques Diouf z FAO.

Prawie wszyscy niedożywieni są mieszkańcami krajów rozwijających się. Około 642 mln ludzi cierpi głód w Azji i regionie Pacyfiku, a 265 milionów na obszarze Afryki subsaharyjskiej. | TM

 

„NEWSWEEK” nr 50, 18.12.2005 r.: Około 15 proc. Amerykanów żyje poniżej progu ubóstwa.

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [17.11.2009, 11:05] 4 źródła, 1 wideo

PRAWIE 50 MILIONÓW AMERYKANÓW GŁODUJE

Obama: to kryzys opróżnił nasze spiżarnie.

Ponad 49 mln osób w Stanach Zjednoczonych w 14 proc. gospodarstw domowych miało w ubiegłym roku trudności ze zdobyciem wystarczającej ilości pożywienia - poinformował  Amerykański Departament Rolnictwa. To najgorszy wynik od 14 lat - donosi "Newsweek".

Brak jedzenia dotyka 17 milionów amerykańskich rodzin. To 11 proc. więcej niż rok wcześniej. Coraz więcej Amerykanów korzysta z bonów żywnościowych wydawanych przez opiekę społeczną.

Najgorsze jest to, że prawie pół miliona dzieci kilka razy w roku odczuwało głód. To kryzys opróżnił nasze spiżarnie. Musimy jak najszybciej zwiększyć zatrudnienie - powiedział prezydent Barack Obama. | AJ

 

www.o2.pl | www.sfora.pl 3 źródła Wtorek [06.04.2010, 20:50] GŁÓD TYSIĄCLECIA Według ostatnich danych z głodu może umrzeć aż 51 proc. mieszkańców Środkowej Afryki. | TM

 

 

 www.o2.pl | Poniedziałek [18.05.2009, 11:27] 1 źródło

SZEŚĆ MILIONÓW EUROPEJCZYKÓW TRAFI NA BRUK

Bezrobocie na Starym Kontynencie może objąć nawet 25 milionów osób.

Pod czerwonymi sztandarami związków zawodowych na ulice największych europejskich miast wyszło w weekend 350 tys. osób. To odpowiedź na prognozy, według których do końca przyszłego roku pracę straci ponad 6 mln Europejczyków - donosi "Dziennik".

Najwięcej, bo ponad 100 tys. demonstrantów pojawiło się w Berlinie. Uczestników dowiozło tam 600 wypełnionych do ostatniego miejsca autokarów i 17 specjalnie na tę okazję wynajętych pociągów.

W Brukseli pod sztandarami "Bronimy miejsc pracy" i "Europa socjalna? Yes we can!" przemaszerowało 50 tys. osób. W podobnym wiecu w Pradze wzięło udział 30 tys. uczestników. Nieco wcześniej w Madrycie protestowało 150 tys. związkowców.

Eksperci twierdzą, że fale protestów to dopiero początek niepokojów społecznych, jakie uderzą w Europę w najbliższych miesiącach.

Bezrobocie rośnie i będzie rosnąć przez cały 2009 i 2010 rok. W wielu krajach UE, osiągnie ono poziom nienotowany od zakończenia II wojny światowej i obejmie aż 26 mln osób - mówi "Dziennikowi" Thomas Klau, analityk i szef paryskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych. | AB

 

 www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Wtorek, 29.09.2009 23:05

BIEDA: 75% SPOŁECZEŃSTWA NIE STAĆ NA CZYNSZ I RACHUNKI

Tak wygląda rzeczywistość w Nowej Europie.

Członkostwo w Unii Europejskiej znacząco podniosło standard życia w Polsce i innych nowych krajach UE. Wciąż najgorzej jest w Bułgarii. W niedostatku żyje tam trzy czwarte społeczeństwa – głosi opublikowany we wtorek raport Komisji Europejskiej.

Zdaniem KE, w 2005 roku aż 44% mieszkańców nowych krajów nie miało pieniędzy na zapłacenie czynszu albo bieżących rachunków, ogrzewanie, pełnowartościowe jedzenie, wyjazd na wakacje, zakup samochodu, telewizora czy lodówki albo nieprzewidziane wydatki.

W 2007 r. ten tzw. wskaźnik "materialnego niedostatku" spadł w nowych krajach do 33%. W tym samym czasie w starych krajach UE wskaźnik ów się nie zmienił, wynosi nadal 17%.

Polska pod tym względem cały czas plasuje się na szarym końcu Europy. Wskaźnik materialnego niedostatku wynosi u nas 38%. Gorzej jest tylko w Bułgarii (trzy czwarte społeczeństwa!), Rumunii (ponad połowa) i na Łotwie (45%).

Ale uwaga. Powyższe dane pochodzą z 2007 roku i nie uwzględniają obecnego kryzysu gospodarczego i jego konsekwencji np. rosnącego bezrobocia. Sytuacja w niektórych krajach (np. na Łotwie) może być jeszcze gorsza.

Bartosz Dyląg

bartosz.dylag@hotmoney.pl

 

„NEWSWEEK” nr 3, 22.01.2006 r.: Współcześnie w niektórych krajach Unii Europejskiej 40 procent wszystkich osób mających zatrudnienie należy do grupy osób zagrożonych ubóstwem.

 

„ŻYCIE WARSZAWY: KULISY” nr 47, 26.11.2004 r.: Co dwudziesty Japończyk żyje dziś bez dachu nad głową i nie ma się z czego utrzymać.

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [29.12.2009, 16:27] 2 źródła

ILE POLSKA NAPRAWDĘ MA DŁUGÓW

Amerykanie też nie znają prawdy o własnym budżecie.

Co roku w listopadzie Departament Skarbu wydaje raport pokazujący deficyt budżetowy wg norm GAAP, czyli takich, które obowiązują amerykańskie przedsiębiorstwa - pisze na swoim blogu analityk Michał Słysz. W tym roku raport zostanie opublikowany później.

Ale i tak zawarte w nim dane nie trafią do mediów - przewiduje Słysz. Dlaczego? Bo zawiera on dane nie tylko o deficycie dochodów w danym roku względem wydatków, ale także przyrost przyszłych zobowiązań - głównie na rzecz funduszy emerytalnych i zdrowotnych. Jak informuje na swoim blogu Słysz całkowity dług budżetu USA w ujęciu GAAP wyniósł na koniec 2008 r. 66 bln USD czyli 460 proc. PKB.

A jak w podobnym ujęciu wyglądałoby zadłużenie polskiego budżetu? Słysz szacuje go, wraz z zobowiązaniami na rzecz przyszłych emerytów, na 3,1 bln zł czyli ok. 240 proc. PKB. | WB

 

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Niedziela, 23.05.2010 08:46

CAŁY ŚWIAT TONIE W DŁUGACH

Polska też ma kłopoty.

Żarty się skończyły! Na koniec 2011 roku dług Polski wzrośnie do prawie 60 proc. PKB, czyli ok. 900 mld zł. Zdaniem ekonomistów, dalsze zadłużanie kraju może zrujnować gospodarkę.

Specjaliści zwracają uwagę, że życie na kredyt po prostu się nie opłaca. Z kraju odpływają zagraniczni inwestorzy, a złotówka się osłabia.

Możemy jednak nie mieć wyboru i nowe długi będą konieczne. Tylko straty związane z powodzią szacuje się na grubo ponad 11 mld zł.

Ale na świecie są państwa, gdzie długi są znacznie większe niż u nas. Na 58 krajów badanych przez szwajcarski International Institute for Management Development aż 40 jest zadłużonych powyżej 60 proc. PKB - czytamy na rp.pl.

Japończykom obniżenie długu do 60 proc. PKP ma zająć 74 lata! Do 2019 roku z nadmiernym zadłużeniem uporają się Hiszpanie. Grecja czy Islandia zacznie wychodzić na prostą dopiero po 2030 roku - pisze "Rzeczpospolita".

Gigantyczne długi mają także Niemcy, Brytyjczycy i Francuzi. Ale Europa to nie wyjątek. Po uszy zadłużone są także Stany Zjednoczone, Australia czy Kanada.

Krzysztof Zacharuk

krzysztof.zacharuk@hotmoney.pl

 

 

 www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Piątek, 01.01.2010 19:31

FINANSE: STANY ZJEDNOCZONE SĄ JUŻ PRAKTYCZNIE BANKRUTEM

Jakie jest prawdziwe zadłużenie USA?

Departament Skarbu wydał doroczny raport pokazujący deficyt budżetowy wg norm GAAP (obowiązują amerykańskie przedsiębiorstwa).

Ekonomiści twierdzą, że informacje o raporcie trudno jest znaleźć w mediach, ponieważ użyta metodologia wydobywa na światło dzienne półprawdy zawarte w oficjalnym raporcie - tym, o którym media informują.

- Konserwatywne zasady GAAP uwzględniają nie tylko deficyt dochodów względem wydatków w danym roku, ale również przyrost bieżącej wartości przyszłych zobowiązań, głównie na rzecz funduszy Social Security (emerytalno-rentowych) i Medicare (zdrowotnych) – tłumaczy ekonomista Michał Słysz.

I dodaje, że według GAAP w ciągu ostatniej dekady deficyt budżetu wynosił ok. 4 bln USD średniorocznie, czyli ok. 30% PKB! I tak, w 2008 r. faktyczny deficyt wynosił nie 450 mld USD, ale 5,1bln!.

A Shadowstats, niezależne biuro statystyczne, szacuje deficyt GAAP w 2009 r. aż na 9 bln USD (czyli 63% PKB), co oznacza, że USA stoją praktycznie na krawędzi bankructwa.

- Całkowity dług budżetu USA w ujęciu GAAP wyniósł na koniec 2008 r. 66 bln USD czyli 460% PKB. Dla porównania, w Polsce dług publiczny wraz z ukrytymi zobowiązaniami budżetu wobec emerytów szacuję z grubsza na 3,1 bln zł czyli ok. 240% PKB – dodaje Słysz.

Leszek Sadkowski

leszek.sadkowski@hotmoney.pl

 

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Sobota, 06.02.2010 22:37

ŚWIAT: ZADŁUŻENIE AMERYKANÓW SIĘGA 350% PKB!

Nie do wiary? Taka jest prawda!

W obecnym roku fiskalnym kończącym się we wrześniu, amerykański deficyt budżetowy sięgnie 10,6% PKB. Wyniesie 1,56 bln dolarów wobec zakładanych 1,2 bln dolarów i przewidywanych przez ekonomistów 1,35 bln dolarów. To największy deficyt od czasów II Wojny Światowej – podaje Gold Finance.

 

Następny budżet, którego projekt w tym tygodniu został przez prezydencką administrację przesłany do Kongresu Stanów Zjednoczonych, przewiduje deficyt w wysokości 1,27 bln dolarów. W czasie wyborów Barack Obama obiecywał, że do końca 2012 r. ograniczy deficyt do około 650 mld dolarów. Teraz wiadomo, że nie ma na to szans. Nawet, gdyby projektowany na kolejne 12 miesięcy deficyt nie został przekroczony.

 

Dług amerykańskiego sektora publicznego sięga dziś gigantycznej kwoty 12 bilionów dolarów. Jego obsługa, czyli spłata odsetek, pochłania prawie pół biliona dolarów rocznie. A prognozy mówią, że do 2020 r. dług ten wzrośnie do co najmniej 18,5 bln dolarów, sięgając 100% PKB.

 

I to mimo usilnych starań o ograniczenie deficytów budżetowych. Jeśli zliczyć całe zadłużenie Stanów Zjednoczonych, czyli i publiczne, i sektora przedsiębiorstw, i obywateli, to już teraz sięga ono 350% PKB.

 

Problem w tym, że nie da się pogodzić redukcji tak potężnego deficytu i tak ogromnej góry długów z pobudzaniem gospodarki kolejnymi hojnymi pakietami stymulacyjnymi. Wręcz przeciwnie: konieczne będzie ostre zaciskanie pasa przez wiele lat. A to rozwojowi amerykańskiej gospodarki nie będzie sprzyjać – Roman Przasnyski, główny analityk Gold Finance.

 

Źródło: Gold Finance.

 

Bartosz Dyląg

bartosz.dylag@hotmoney.pl

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl / www.dziennik,pl | wtorek 13 października 2009 15:22

NIE BĘDZIE CZYM WYKARMIĆ ZIEMI

Świat czekają wojny o jedzenie.

Zabraknie pieniędzy na rolnictwo.

Wielki głód grozi naszej planecie. Eksperci ONZ twierdzą, że jeśli nie zwiększymy produkcji jedzenia o 70 procent, to nie będzie czym wykarmić coraz liczniejszego świata. Mogą nam więc grozić wojny o jedzenie i miliony ofiar, zmarłych z głodu w ubogich krajach.

Na konferencji w Rzymie eksperci stwierdzili, że przybędzie prawie 3 miliardy ludzi w ciągu najbliższych 50 lat, a nie będzie czym ich wykarmić. Czemu? Według ekspertów FAO wszystko przez biopaliwa, czy globalne ocieplenie.

Zmiany klimatyczne sprawią, że nie będzie gdzie produkować żywności. Nie będzie też miał kto pól uprawiać, bo, według analityków zatrudnienie w rolnictwie spadnie o 18 procent. Do tego uprawy żywności muszą walczyć z ziemią pod rośliny, z których powstają biopaliwa. Eksperci sugerują, że, by uratować świat przed głodową śmiercią, trzeba rocznie inwestować aż 83 miliardy dolarów rocznie. | PAP

 

Znów brak myślenia całościowego, dalekowzrocznego, dogłębnie etycznego; postępowania racjonalnego; dalej chcą realizować utopie...!!

WYRYWKOWO I W SKRÓCIE:

 

 http://www.sciaga.pl/tekst/30896-31-recycling

Polskie odpady zgromadzone w jednym miejscu stworzyłyby górę

o długości 1 km i wysokości podwójnego Everestu,

Na polskich składowiskach znajdują się 2 mld ton odpadów przemysłowych

i 4 mln ton odpadów komunalnych,

Codziennie każde duże miasto w Polsce wysyła na składowisko sto ciężarówek z odpadami,

Ilość nagromadzonych odpadów zwiększyła się trzykrotnie przez ostatnie

20 lat,

Zajmowana przez te odpady powierzchnia zwiększyła się dwukrotnie,

40 mln obywateli produkuje rocznie 10 mln ton odpadów komunalnych,

Szacuje się, że rocznie do śmieci trafia ponad 1550 ton baterii

i akumulatorów, 11500 ton farb i 3000 ton farmaceutyków,

130 mln ton odpadów przemysłowych rocznie przybywa w Polsce,

Tylko 222 tys. ton odpadów komunalnych jest kompostowanych (2%); dla porównania w Danii, Szwajcarii i Szwecji 60-80%,

Żeby odpady uległy naturalnej biodegradacji musi minąć kilkaset lat,

Gospodarka odpadami ograniczona jest tylko do składowania odpadów podrzucona jako bomba ekologiczna przyszłym pokoleniom,

Każde 100 kg papieru to średniej wielkości dwa drzewa, przy czym należy wiedzieć, że jedno drzewo produkuje w ciągu roku tlen dla 10 osób,

Każdy z nas wyrzuca w ciągu roku ok. 56 opakowań szklanych nadających się w pełni do ponownego wykorzystania,

Wyrzucone w ciągu roku na całym świecie butelki PET ustawione jedna na drugiej utworzyłyby wieżę o wysokości 28 mln km,

W Polsce rocznie zużywa się 400 mln aluminiowych puszek, które można powtórnie przetworzyć oraz wykorzystać nieskończenie wiele razy; 6 puszek ze złomu to oszczędność energii równej spalaniu jednego litra paliwa,

Każda tona odzyskanej makulatury pozwoli zaoszczędzić 1200 l. wody

w papierni oraz 2,5 m3 przestrzeni środowiska,

Aby wyprodukować 1 t. papieru trzeba ściąć średnio 17 drzew,

Jeżeli każdy z nas wyrzuci na śmietnik tylko jeden słoik to na wysypiska

w całej Polsce trafi rocznie 10 tys. szkła,

Tworzywa sztuczne wyrzucane na składowiska nie ulegają rozkładowi nawet przez 500 lat.

 

 

Rolnictwo przemysłowe jest jednym z głównych źródeł zanieczyszczeń. Z tego powodu 2,5% obszaru Polski jest narażone na zanieczyszczenia azotanami.

 

 

http://info.wiadomosci.gazeta.pl/szukaj/wiadomosci/zatruta+woda [tytuły newsów i ich  fragmenty]

 

Zatrute wody Białego Dunajca | 2005-02-22 00:00

- Natychmiast podjęliśmy decyzję o zamknięciu ujęcia wody pitnej w Szaflarach - mówi Marek Fryźlewicz, burmistrz Nowego Targu. - Miasto oplakatowaliśmy informacjami o zatruciu wody.

Tysiące ludzi stanęły w kolejkach do studni i beczkowozów. Także w sklepach w hurtowych ilościach kupowano wodę mineralną.

Do podobnego zatrucia wód Białego Dunajca doszło przed dwoma laty. Wtedy wodociągi w Nowym Targu trzeba było zamknąć aż na trzy tygodnie, żeby zwalczyć bakterie.

O tym, że to właśnie zakopiańska oczyszczalnia regularnie spuszcza ścieki do potoku Cicha Woda - dopływu Białego Dunajca - pisaliśmy już w wakacje 2003 r. Sytuacja powtórzyła się także w lutym 2004 r., podczas szczytu sezonu zimowego w Zakopanem. Wynika to z ograniczonych możliwości przerobowych zakładu - maksymalnie może oczyścić tysiąc metrów sześciennych nieczystości. Tymczasem, kiedy do kurortu zjeżdżają dziesiątki tysięcy gości, przyjmuje przynajmniej dwa razy więcej ścieków. Ich nadmiar spuszcza wprost do potoku.

 

 

Wody zatrute rtęcią

...w Japonii, gdzie od zjedzenia ryb zatrutych rtęcią zmarło ponad tysiąc osób...

 

 

Zatruta woda w Solcu Kujawskim | 2004-10-14 00:00

Władze Solca spotkały się wczesnym wieczorem z mieszkańcami bloków i domów z rejonu ulicy Robotniczej, którzy otrzymują wodę z zatrutego ujęcia.

 

 

Zatruta woda w Nowym Targu | 2003-03-17 20:10

Minęło dwa tygodnie od zatrucia Białego Dunajca, z którego czerpie wodę 35-tysięczny Nowy Targ. W mieście nie ma pitnej wody. Gdy rzekę zatruwają wciąż nowe ścieki, a oczyszczalnia ma awarie, złożony z urzędników sztab kryzysowy bezradnie rozkłada ręce. A zatruta fala dotrze niebawem do Nowego Sącza

Mieszkańcy Nowego Targu wodę czerpią wiadrami z osiedlowych studni lub z beczkowozów. Prawdopodobnie zawiniła oczyszczalnia ścieków w odległym o 30 km Zakopanem, która na skutek awarii musiała zrzucić do rzeki 1800 m. sześc. ścieków. 28 lutego awarię usunięto. W niedzielę jednak w tej samej oczyszczalni zabrakło prądu. W Białym Dunajcu wylądowały kolejne zanieczyszczenia, a miasto całkowicie pozbawiono wody.

Woda z kranów nie nadaje się do spożycia nawet po przegotowaniu...

 

 

Zatruta woda pod Kruszwicą | 2008-02-15 00:00

Mieszkańcy miejscowości Gocanowo, Głębokie, Rusinowo i Tarnówek (gm. Kruszwica) nie mogą korzystać z wodociągu publicznego. Podczas kontroli instalacji, należących do przedsiębiorstwa Kom-rol w Kobylnikach, w wodzie wykryto bakterie coli.

 

 

Zatruta woda pod Wrocławiem | 2007-02-20 00:00

Pięć tysięcy mieszkańców podwrocławskich miejscowości od prawie dwóch tygodni wodę do picia i mycia czerpie z beczkowozów. Woda z kranów nie nadaje się do użytku. I nikt nie wie, jak doszło do zatrucia.

Ograniczony dostęp do wody powodują trujące azotany, mangan, związki amoniaku i paciorkowiec kału odkryte w wodzie czerpanej ze studni głębinowej w Lubnowie.

Spożywanie tych trucizn grozi rakiem i odczynami alergicznymi.

 

 

W Klebarku woda nadal zatruta | 2004-12-14 00:00

Już drugi tydzień mieszkańcy podolsztyńskiego Klebarka chodzą po wodę pitną do beczkowozów. Kiedy w ich kranach popłynie czysta woda? Nikt nie wie.

Woda w podziemnym zbiorniku z którego korzystają mieszkańcy Klebarka jest skażona - do warstwy wodonośnej przeniknęły środki ochrony roślin z byłego PGR. Sanepid w Elblągu bada właśnie co to były za substancje.

 

 

Śledztwo w sprawie zatrutej wody | 2007-09-11 00:00

Zamojska prokuratura sprawdzi, dlaczego doszło do zatrucia bakterią coli ujęcia wody w Zwierzyńcu.

Od prawie tygodnia pięć tysięcy mieszkańców Zwierzyńca nie może pić wody z kranów. W czwartek sanepid wykrył w ujęciu wody Rudka bakterię coli. Woda dostarczana jest beczkowozami.

 

 

Zatruty staw | 2005-01-17 00:00

Ryby nie mają w takich warunkach szans na przeżycie - mówi Maria Suchy.

Niestety nie wiadomo, kto odprowadza ścieki do tego stawu.

W efekcie w tym zbiorniku życie biologiczne zostało całkowicie zniszczone - mówi Roman Depowski z PZW.

 

 

Zatruta rzeka w Olecku | 2003-06-02 20:56

Kilkaset metrów za oczyszczalnią ścieków rzeką płynęły śnięte ryby - krąpie, płocie i niewielkie leszcze. Martwe ryby było widać na odcinku prawie kilometra.

 

 

Bystrzyca zatruta. Padło tysiące pstrągów | 2009-05-04 11:53

Kontrola wykazała, że zanieczyszczony został odcinek rzeki poniżej galwanizerni, która już cztery lata temu oskarżona była za wyrządzenie podobnej szkody.

 

 

Kolejna rzeka rumuńska została zatruta cyjankiem

...unijna komisja powołana do zbadania przyczyn katastrofy na Cisie zatrutej w ub.r. cyjankiem z odpadów przy wydobyciu złota w Baia Mare...

 

 

Dopływ Raduni zatruty gorzelnianym wywarem | 2006-05-05 00:00

 

 

Zatrute źródło w Leśniowie? | 2007-06-05 00:00

Na miejsce ściągnięto inspektorów ochrony środowiska. Wyniki badania próbek odpadów są niepokojące: przekroczone normy zawartości metali ciężkich, takich jak kadm, ołów, cynk, a także niebezpiecznych węglowodorów wielopierścieniowych.

 

 

Strumyk Górczynka zatruty kwasem | 2007-08-09 00:00

Kontrola kanałów łączących się z Górczynką doprowadziła strażników do zakładu galwanizacyjnego. Pracownicy ochrony środowiska w asyście strażników skontrolowali zakład. Znaleźli tam opróżniony zbiornik o pojemności około tysiąca litrów, którego zawór spustowy znajdował się bezpośrednio na studzienką kanalizacji deszczowej!

 

 

Zalew zatruty przez sinice | 2007-06-13 00:00

Wysypki, zapalenie spojówek, a nawet uszkodzenie wątroby grozi osobom, które będą się kąpać w Zalewie Zemborzyckim. - Jeżeli ktoś podczas pływania nałyka się wody, naraża się też na wymioty i biegunkę. Jak co roku znów zakwitły sinice.

W sumie od 2003 r władze miasta wydały na walkę z tymi organizmami 1,5 mln zł.

W tej chwili dolina rzeki jest obudowana z obu stron przez domki i zaczyna przypominać ulicę z kanałem w środku, a nie system przyrodniczy o wysokich walorach rekreacyjnych. Dolina musi oddychać, trzeba odtworzyć zdolności Bystrzycy do samooczyszczania się - tłumaczy. Niezbędne jest przyrodnicze wzbogacenie doliny, czyli m.in. zadrzewienie, czy stworzenie małych oczek wodnych w pobliżu rzeki. Jak twierdzi prof. Chmielewski część samorządowców ma za małą wiedzę na temat ochrony przyrody. - W jednej gminie powstał skandaliczny projekt zbudowania dwóch zbiorników retencyjnych w pobliżu wysypiska śmieci - podaje przykład.

Na razie zapowiada kary dla właścicieli domków nad zalewem, którzy wylewają szamba do wody. - Jest około 50 osób, które mimo wcześniejszych napomnień nie załatwili sprawy wywozu nieczystości.

Kiedy będziemy się mogli bezpiecznie kąpać w Zalewie Zemborzyckim? - Nieprędko. Przyrodę zepsuć jest łatwo, wystarczy kilka miesięcy. Naprawa trwa latami i wymaga dużych pieniędzy i znakomitych fachowców - mówi prof. Tadeusz Jan Chmielewski.

 

 

Rzeki zatrute u źródeł | 2004-04-21 00:00

Ciągle nierozwiązany pozostaje problem jakości wody "u źródła" - część gmin nadal nie ma kanalizacji, więc nieoczyszczone ścieki trafiają wprost do gleby i wód.

Najgorzej przedstawia się sytuacja w zlewni Dłubni obsługującej 150 tysięcy mieszkańców Nowej Huty, gdzie regularnie występują zwiększone stężenia azotu, manganu, bakterii grupy coli (w tym również kałowych) oraz enterokoków. Podobnie jest w przypadku rzeki Sanki (Bielany, Przegorzały i Zwierzyniec).

 

 

Biały Dunajec znowu zatruty ściekami | 2004-02-06 23:28

Zakopiańska oczyszczalnia ścieków znów spuszcza nieczystości do Białego Dunajca.

Kiedy po wakacyjnych spustach ścieków do Białego Dunajca przeprowadziliśmy kontrolę w Zakopanem, stwierdziliśmy nieszczelność miejscowej sieci kanalizacyjnej. Stąd w czasie deszczów czy roztopów ilość ścieków podwaja się. Zaleciliśmy uszczelnienie sieci kanalizacyjnej, zdając sobie sprawę, że wymaga to czasu, może nawet dwóch lat. Dopóki to nie zostanie zrobione, takie sytuacje będą się powtarzać.

 

Zatrute kaczki w Ogrodzie Saskim | 2003-08-10 21:05

 

 

Biały Dunajec znów zatruty | 2005-07-26 00:00

W weekend doszło do kolejnego niekontrolowanego zrzutu ścieków do Białego Dunajca. Znowu wypłynęły one z Zakopanego

 

 

KGHM grozi odcięciem wody w podlubińskich wsiach | 2009-11-04 07:38

Mieszkańcy podlubińskich wiosek Owczary i Szklary Górne lada moment zostaną pozbawieni wody. 30 lat temu miedziowy kombinat zatruł im studnie, przez co miejscowe dzieci chorowały na ołowicę. Jako zadośćuczynienie miał dostarczać czystą wodę nieodpłatnie. Teraz żąda za to pieniędzy i grozi, że jeśli ich nie dostanie, krany wyschną.

Sprawa zatrutych studni w Szklarach wyszła na jaw pod koniec lat 60., kiedy w stawach przemkowskich padły tysiące ryb. Okazało się, że winowajcami są zakłady górnicze Lubin i Polkowice, które zrzuciły do potoku Zielenica ścieki przemysłowe. Potok zasilił pobliską rzeczkę, a ta stawy w Przemkowie - zatruwając przy okazji wody gruntowe w położonych pod Lubinem wioskach.

 

- Zanim okazało się, że pijemy zatrutą wodę, minęło kilka lat - mówi Kazimierz Chudy ze Szklar, w latach 60. i 70. dyrektor tamtejszego PGR-u.

 

Przebadano dzieci w obu wsiach - 14 proc. z nich chorowało na ołowicę. Dlatego w 1974 r. wojewoda wrocławski wydał decyzję, zgodnie z którą woda do gospodarstw w Szklarach Górnych i Owczarach miała być dostarczana bezpłatnie wodociągiem zbudowanym przez zakłady w Lubinie i Polkowicach. Po latach obowiązek dostawy przejął KGHM, który próbował uchylić decyzję sprzed lat. Mieszkańcy jednak walczyli o swoje i doprowadzili do tego, że w 2001 rację przyznał im NSA.

Jako prezes zarządu spółki byłbym posądzany o niegospodarność, gdybym wodę rozdawał za darmo - tłumaczy prezes Siwek. I dodaje, że Energetykę darmowa woda dla dwóch wiosek kosztuje kilkaset tysięcy rocznie.

 

 

Już dwa tygodnie Pleszew nie ma wody pitnej | cheko, PAP | 2007-04-01 00:00

Liczący ponad 20 tysięcy mieszkańców Pleszew (Wielkopolska) już dwa tygodnie pozostaje bez wody pitnej. Do miejskiego wodociągu dostały się bakterie coli.

Brak wody powoduje ogromne straty miasta, przedsiębiorstwa wodociągowego, restauratorów, właścicieli firm i zwykłych obywateli. M.in. miejscowy szpital, który przez 6 dni nie mógł realizować kontraktów z NFZ - w tym nie przeprowadzał operacji i nie przyjmował pacjentów - szacuje wstępnie, że z powodu braku wody pitnej stracił co najmniej 500 tys zł.

 

 

Bakterie coli w ujęciu wody pleszewskiego szpitala | mar, PAP | 2007-03-24 00:00

Po skażeniu ujęcia wody w Pleszewie bakteriami coli, około 21 tysięcy mieszkańców tej miejscowości nie może już szósty dzień korzystać z miejskiego wodociągu.

 

 

Rzeka Supraśl już zanieczyszczona | 2005-05-24 00:00

Po ostatnich opadach rzeka Supraśl znów jest poważnie zanieczyszczona. Skala skażenia tego lata może być większa niż w roku ubiegłym. Wystarczy porządna ulewa, a miastu znów zagrozi brak wody

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że woda w Supraśli jest pozaklasowa. Powinna mieć przynajmniej drugą lub - ostatecznie - trzecią klasę czystości.

 

 

Francja: bretońscy rolnicy zatruwają ziemię

Rzeki zatrute jonami azotanowymi i pestycydami ...katastrofalne zanieczyszczenie wody pitnej... ...za dostarczanie wody zatrutej nitratami

 

 

Czy przez smród Stokłosa nie wejdzie do Senatu? | 2005-08-04 00:00

Protestujących fotografował pracownik Stokłosy. Zrobił zdjęcie także dziennikarce poznańskiego radia Merkury Wandzie Wasilewskiej, która chciała z nim porozmawiać. W ub. roku ekipa dziennikarzy TVP 3 Poznań chciała zrobić reportaż o fetorze z zakładów w Śmiłowie, ale została zatrzymana na terenie zakładu na 13 godzin.

Mieszkaniec Kaczorów Dariusz Rejek: - Smród jest straszny, jezioro Kopcze jest zatrute tłuszczem zwierzęcym, nie można się w nim kąpać. Pryszcze ludziom wychodzą, a brzegi są białe od dziwnego szlamu. Domki wczasowe stoją puste. Kiedyś były kajaki i rowery wodne, a teraz nie ma nic.

Jednocześnie od kilku miesięcy pracownicy zakładów Stokłosy niezgodnie z prawem rozrzucają śmierdzącą mączkę mięsno-kostną na pola we wsi Linie pod Lwówkiem.

- Mączka niewymieszana z glebą przedostaje się do wód gruntowych i może być niebezpieczna dla zdrowia ludzi i zwierząt - mówi prof. Czesław Maćkowiak z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach.

 

 

Henryk Stokłosa kontratakuje | 2005-08-12 00:00

Stowarzyszenie Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej próbuje udowodnić, że na terenie zakładów Farmutil HS senatora Henryka Stokłosy w Śmiłowie zakopane zostały tony padliny i że Farmutil próbuje zatrzeć ślady.

Zatruta woda w Śmiłowie

 

 

Skażenie w zakolu Łyny. Jak ratować ziemię? | 2008-04-09 00:00

Grunt na którym miała powstać druga starówka, jest jednak zanieczyszczony - wynika z badań naukowców.

W ziemi przy ul. Knosały - od zamknięcia w latach 70. starej gazowni - znajdują się zbiorniki z fenolem i smołą pogazową. Fenol jest substancją żrąca i toksyczną, smoła - jednym z najbardziej uciążliwych dla środowiska odpadów przemysłowych. W połowie lat 90. przedostały się do płynącej w pobliżu Łyny. Ratownicy zebrali fenol i smołę i przewieźli do olsztyńskiej oczyszczalni przy ul. Leśnej. To, co zostało w zbiornikach, próbowali zneutralizować.

Tamtejsi naukowcy podjęli się zbadania stanu wód podziemnych w pobliżu składowiska. Koszt tych prac to 1,5 mln zł, w większej części sfinansowany został z unijnego programu ochrony wód podziemnych.

Kilka dni temu urzędnicy dostali wyniki badań terenów w zakolu rzeki. - Ziemia jest zanieczyszczona, nawet do głębokości dziewięciu metrów - przyznaje Barbara Olszewska, dyrektor wydziału ochrony środowiska urzędu miasta. - Trujące substancje mogły się dostać do wód podziemnych. A to może zagrozić jednemu z miejskich ujęć wody. Dlatego trzeba jak najszybciej przystąpić do oczyszczania ziemi.

Prof. Zbigniew Endler z wydziału ochrony środowiska Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego: - Związki chemiczne, które przedostaną się do wody, mogą być przez jakiś czas "uśpione" i wywołać niepożądane skutki dopiero za kilka lat.

Oczyszczenie ziemi w zakolu Łyny nie będzie jednak takie proste. Urzędnicy ratusza wyliczyli, że potrzeba na to kilka milionów złotych. A to może opóźnić zagospodarowanie tej części Olsztyna, która od roku przedstawiana jest przez miejskich planistów jako druga starówka.

 

 

Bezkarny Grabek | 2005-11-11 00:00

Inspektorzy środowiska w Łodzi notorycznie przegrywają sprawy, które wytaczają trucicielom przyrody, ostatnio z Kazimierzem Grabkiem, ?królem żelatyny?. Powodem jest nieprecyzyjny artykuł z kodeksu karnego

Przypomnijmy: z hali produkcyjnej fabryki żelatyny w Zgierzu wychodziła kilkudziesięciometrowa rura kończąca się w lesie. Wylano w nim kilkadziesiąt tysięcy metrów sześciennych rozpuszczonych w kwasie solnym kości zwierząt (pozostałości po produkcji żelatyny). Jak wynika z ekspertyzy zamówionej przez WIOŚ w Instytucie Badawczym Leśnictwa, ścieki z fabryki Grabka zniszczyły 1400 mkw. lasu. Drzewa dosłownie zadusiły się na skutek zalania korzeni zwierzęcym tłuszczem.

W styczniu, gdy "Gazeta" ujawniła skandal z wypuszczaniem ścieków, sprawą zajął się od razu Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i prokuratura. Zgierska prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko trucicielom i umorzyła je.

 

 

Trucizna w Kucelince | 2007-01-22 00:00

Do rzeki dostał się fenol - 15 stycznia, po awarii w koksowni ISD Huty Częstochowa. Huta jednak nikogo o tym nie poinformowała.

 

 

Ratusz: solić ulice i walczyć z solą | 2007-11-09 00:00

Jak ochronić usychające drzewa przed tonami soli, które zimą spłyną na nie z ulic?

 

 

Znany ekolog Wu Lihong odsiedzi trzy lata | 2007-11-05 17:44

Ekolog Wu Lihong, który poświęcił się ratowaniu słynnego jeziora Tai w Chinach wschodnich, spędzi trzy lata w więzieniu

Przez kilka dni dwa miliony ludzi było bez wody. Miejscowe władze zrzuciły z początku winę na upały i niski poziom wody, ale rząd centralny nakazał masowe zamykanie fabryk chemicznych i ukaranie urzędników z miejscowego wydziału ochrony środowiska.

 

 

Druga strona morza wciąż umiera | 2007-04-16 00:00

Uzbekistan nadal nie robi nic w celu ratowania swojej - południowej i większej - części jeziora. Została ona odcięta przez tamę Kokaral od wód Syr-darii, a z Amu-darii również nie wpływa tam najmniejszy strumyczek, bo bieg tej rzeki zamiera całkowicie przed ujściem - wszystkie wody są zużywane na polach bawełny i ryżu. W najbliższych latach południowa część Morza Aralskiego skurczy się więc o co najmniej połowę, choć nie zniknie całkowicie. Naukowcy wykryli, że część parującej wody jest uzupełniana z warstw wodonośnych ciągnących się zapewne spod dalekich gór. Ta resztka morza pozostanie jednak całkowicie zatruta i martwa.

 

 

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

 

 

 http://naszaekologia.pl/zanieczyszczenia_wody.php [fragmenty]

RODZAJE SUBSTANCJI ZANIECZYSZCZAJĄCYCH WODY

W rolnictwie używa się coraz więcej chemikaliów, które po pewnym czasie nieuchronnie trafiają do wód śródlądowych. Należą do nich środki owadobójcze, chwastobójcze, roztoczobójcze, grzybobójcze i środki pielęgnacyjne dla owiec, które w sumie zawierają ponad 450 aktywnych chemicznie składników niszczących mikroflorę i mikrofaunę. W celu poprawienia żyzności gleby rolnicy nawożą ją fosforanami i azotanami. Ziemia jest także zanieczyszczana toksycznymi związkami wydobywających się z silosów i ferm hodowlanych. Produkty farmaceutyczne wykorzystywane w fermach hodowlanych, np. antybiotyki czy hormony, po pewnym czasie, wraz z odchodami i środkami dezynfekującymi, dostają się do okolicznych zbiorników wodnych.

 

W przedsiębiorstwach zajmujących się uzdatnianiem wody pitnej regularnie prowadzi się badania jakości, to znaczy sprawdza się, czy zawartość szkodliwych związków nie przekracza dozwolonych norm. Jednak również proces uzdatniania nie pozostaje bez wpływu na jakość wody. Na przykład w wyniku chlorowania wody powstaje substancja, która prawdopodobnie ma działanie rakotwórcze. W 1988 roku okazało się, że również stosowany do oczyszczania wody siarczan glinu ma niekorzystny wpływ na środowisko naturalne. Kilka ton tej substancji zostało wówczas wrzuconych do wody w Camelford w Kornwalii i wkrótce okazało się, że zaczęły chorować niemal wszystkie żyjące w okolicy zwierzęta.

 

Innym bardzo ważnym źródłem zanieczyszczeń jest przemysł. Przemysłowe polutanty to przede wszystkim metale ciężkie - kadm, ołów i cynk. Zanieczyszczające wodę kwaśne deszcze spowodowane są spalinami powstającymi w procesie spalanie paliw kopalnych - ropy i węgla.

 

 

Jak do tego dochodzi

Trucizny dostają się do wody w różny sposób, niektóre bezpośrednio, inne pośrednio, najczęściej w wyniku świadomych działań człowieka, czasami przypadkowo, wskutek przecieków lub innych nieszczelności w systemach odprowadzających toksyczne ścieki.

 

Największym potencjalnym trucicielem wód śródlądowych jest rolnictwo. Nie przetworzony nawóz zwierzęcy rozrzucany jest na polach i pewna jego część zawsze zostaje spłukiwana przez deszcze do najbliższych zbiorników wodnych. Rolnicy użyźniają co roku swoje ziemie wieloma milionami ton azotu, fosforu i potasu. Część tych substancji po pewnym czasie trafia do wody. Niektóre nawozy, zwłaszcza związki organiczne, rozkładają się latami, a przez ten czas wchodzą w ciąg łańcucha pokarmowego, wyrządzając po drodze wiele szkód w lokalnym ekosystemie.

 

Coraz większym zagrożeniem dla ryb słodkowodnych stają się wypływające z akwenów hodowlanych ścieki, zawierające środki farmaceutyczne, masowo stosowane w hodowli w celu zapobiegnięcia chorobom.

 

Wycinka lasów i coraz gęstsza sieć rowów melioracyjnych sprawiają, że do wody przedostają się związki żelaza, glinu i kadmu.

 

Zwierzęce odchody są 100 razy bardziej szkodliwe, od tych które przeszły przez oczyszczalnie ścieków. Dostając się do rzek i jezior, powodują katastrofalne zmiany w ekosystemie. Nawet jeżeli większa część ludzkich fekaliów zostaje oczyszczona w oczyszczalniach ścieków, to jednak pewna ich ilość dostaje się bezpośrednio do wód śródlądowych, powodując rozprzestrzenianie się wielu chorób zakaźnych.

 

Woda zanieczyszczana jest również z powietrza. Toksyczne związki przedostające się do wody z powietrza są szczególnie szkodliwe. Zaliczyć do nich należy popiół, sadzę, kurz i krople toksycznych cieczy oraz gazy, zwłaszcza dwutlenek siarki i podtlenek azotu. Wszystkie te polutanty pochodzą zarówno z przemysłu, jak i z rolnictwa. Dla środowiska naturalnego niebezpieczne są zwłaszcza gazy, które w połączeniu z wodą tworzą kwasy: siarkowy i azotowy.

 

Jak rozprzestrzeniają się zanieczyszczenia wody

Wycieki to główne źródło zanieczyszczeń wód śródlądowych. Substancje zanieczyszczające mogą być zarówno w stanie stałym, jak i w ciekłym. Odpadki pozostawione na powierzchni i wystawione na działanie deszczu, który rozpuszcza je, dzięki czemu substancje toksyczne łatwiej mogą się dostać do wód gruntowych, a stamtąd do zbiorników wodnych. Szkodliwe substancje w stanie płynnym dostają się do systemu wodnego znacznie szybciej. Spośród rozpylanych na rośliny środków chemicznych, niektóre po zetknięciu z glebą stają się nieaktywne, inne zaś przedostają się do okolicznych strumieni i rzek bezpośrednio, bądź przez wody gruntowe. Prawie 80% rozpylanych substancji zamiast na rośliny opada na ziemię i niemal natychmiast w nią wsiąka.

 

Czas, jaki upływa od zetknięcia się z glebą związków azotu i fosforu do momentu przeniknięcia do wód gruntowych, nie jest dokładnie znany, jednak dowiedziono, że proces ten może trwać dziesiątki, a nawet setki lat. Najszybsze i najgroźniejsze jest zanieczyszczenie wód nie oczyszczonymi ściekami przemysłowymi, które zwykle zawierają największe ilości substancji toksycznych i wpływają wprost do rzek.

 

 

Wpływ zanieczyszczenia wód na życie w zbiornikach wodnych

Sytuacja pogorszyła się znacznie w ciągu ostatnich 20 lat. W tym czasie wiele światowych zbiorników pokryło się zielonym kożuchem, a ich wody zostały skażone bakteriologicznie. Wody śródlądowe stały się wylęgarnią niebezpiecznych bakterii, pierwotniaków i grzybów. Niektóre gatunki bakterii, np. salmonella czy Listeria, i pierwotniaków są niemal tak samo niebezpieczne dla zdrowia człowieka jak przecinkowiec cholery.

 

Kwaśne deszcze spowodowały katastrofę ekologiczną w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i północno-zachodnej Europie. Na przykład aż 16 tysięcy spośród 85 tysięcy wszystkich szwedzkich jezior jest obecnie zakwaszonych, a w 5 tysiącach całkowicie wyginęły ryby. W 1976 roku 4000 szwedzkich jezior było wapnowanych w celu odkwaszenia. Sposób ten wykorzystano również w Szkocji, gdzie ilość ryb zmniejszyła się wskutek zakwaszenia wody o ponad 40%. We wschodniej części USA zakwaszenie jezior spowodowało straty rzędu miliarda dolarów. Suma ta zwykle wpływa do kas lokalnych władz samorządowych od wędkarzy łowiących w jeziorach pstrągi, jednak kiedy pstrągów zabrakło, wędkarze przenieśli się w inne rejony. Wapniowanie jezior w celu zmniejszenia zakwaszenia nie jest jednak obojętne dla innych elementów ekosystemu. Na przykład powoduje ogromne, sięgające 90%, straty wśród porastających okolice jezior mchów i porostów. Duża część padających nad Skandynawią kwaśnych deszczy dociera tu znad Wielkiej Brytanii, której przemysł emituje do atmosfery 3,7 miliona ton dwutlenku siarki rocznie.

 

 

Metale ciężkie

Jednym z ciężkich metali powodujących zanieczyszczenie wód jest ołów. Źródłem zanieczyszczania są ołowiane obciążniki rybackich sieci, lekkomyślnie porzucane, ilekroć sieć się zaplącze. Rozpuszczone w wodzie związki ołowiu stanowią zagrożenie dla ptactwa, które wchłania je ze zjadanych przez siebie roślin wodnych. Typowym objawem zatrucia ołowiem u łabędzi jest tak zwana "złamana szyja". Zatrute ołowiem mięśnie nie są w stanie utrzymać długiej szyi ptaka, który ginie z głodu. Innym metalem ciężkim zatruwającym wody śródlądowe jest kadm, który poprzez zatrute ryby przenika również do organizmów ludzi.

 

 

Oczyszczanie Tamizy

Tamiza była kiedyś jedną z najbardziej zanieczyszczonych rzek świata. Jeszcze nie tak dawno nie było w niej ani jednej ryby. Obecnie, po długiej walce ekologów, w Tamizie żyje ponad 100 gatunków, w tym pstrągi i łososie. Batalia o przywrócenie Tamizie jej pierwotnego stanu toczyła się głównie z przemysłowymi trucicielami. Zbudowano cały system oczyszczalni ścieków, a tych, którzy wciąż zatruwali rzekę, obciążano wysokimi karami.

 

Wielka akcja oczyszczania Tamizy jest jedynym udanym przedsięwzięciem tego typu, przeprowadzonym na taką skalę. Podejmowane w innych krajach próby niestety się nie powiodły. Nie udało się oczyścić Renu, ani rzeki Ohio, słynną z tego, że była tak zanieczyszczona produktami naftowymi, że kiedyś po prostu się zapaliła.

 

 

Uregulowania prawne

Prawdopodobnie pierwszym krajem, który wprowadził prawne regulacje dotyczące zanieczyszczenia rzek, była Anglia. Już w 1197 roku król Ryszard I ogłosił pierwsze w świecie prawo rzeczne. Obecnie standardy jakości wody określa się w ramach Unii Europejskiej, jednak mimo precyzyjnych wytycznych, rządy europejskich krajów zbliżają się do wytyczonego celu niezwykle powoli. Na przykład w 1992 roku aż w 9 z 12 krajów Wspólnoty Europejskiej poziom azotu w wodzie przekraczał zalecaną normę.

 

 

 

 

Nie kąp się…

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [06.08.2009, 10:43] 3 źródła

JEDZIESZ DO FRANCJI? UWAŻAJ NA PLAŻY!

Gnijące wodorosty wydzielają zabójcze opary.

Francuscy lekarze ostrzegają urlopowiczów przed wypoczynkiem na plażach w północnej części kraju - pisze "Times".

Część plaż została zamknięta po tym jak 27-letni turysta z Paryża stracił przytomność podczas przejażdżki konnej, zaś jego wierzchowiec zmarł od oparów.

Do incydentu doszło w Bretanii, gdzie azotan spływa z intensywnie nawożonych pól do wody i przyspiesza wzrost wodorostów.

Te toksyczne gazy, pachną zgniłymi jajkami. Atakują system oddechowy, mogą powalić człowieka w przeciągu kilku minut - mówi Alain Menesguen kierownik badań we Francuskim Instytucie Badań Morskich i Eksploatacji.

Naukowcy twierdzą, że wodorosty rozkładając się tworzą białawą powłokę pod która gromadzi się Siarkowodór. Pękając, powłoka uwalnia szkodliwy gaz.

Siarkowodór jest dla ludzi równie szkodliwy co cyjanek.

5 plaż jest już zamkniętych dla turystów a problem wciąż rośnie - mówi Jean-Francois Piquot z organizacji ekologicznej Eau et Rivieres. | JP

 

 www.o2.pl | Czwartek [16.07.2009, 21:49] 1 źródło

IDZIESZ NA PLAŻĘ? UWAŻAJ NA PIACH!

Pomiędzy ziarenkami czyha niebezpieczeństwo.

Trwające 4 lata badanie 27 tys. plażowiczów pokazało, że ci, którzy wyjścia na plażę nie ograniczają wyłącznie do grzecznego leżenia na kocyku tylko grzebią się w piachu, częściej chorują.

Najczęściej na żołądek. Źródeł należy dopatrywać w niezliczonej ilości sproszkowanego ptasich odchodów, padliny i ścieków pokrywających wybrzeża - ostrzega "San Diego Union-Tribune".

Jak radzi gazeta, jeżeli ktoś koniecznie musi iść na plażę, niech poczyta sobie książkę albo pospaceruje wzdłuż brzegu.

Już lepiej pływać w ściekach niż wchłaniać je przez piach - zauważa gazeta. - Też się choruje, ale rzadziej - dodaje.

Najważniejsze to nic nie jeść, gdy ręce pokrywa piach. Zarazki pokrywające ziarenka dostają się bowiem do naszego organizmu właśnie przez zapiaszczone ręce.

Badanie przeprowadziła amerykańska Environmental Protection Agency na zlecenie władz regionu San Diego. | JS

 

 www.o2.pl | Wtorek [23.06.2009, 17:06] 4 źródła

TU NIE WCHODŹ DO WODY, BO STRACISZ ZDROWIE!

Unikaj niebezpiecznych kąpielisk nad Bałtykiem.

Pomorski sanepid ostrzega przed zażywaniem kąpieli w ośmiu miejscach.

Ze względu na złą jakość wody nie powinniśmy wchodzić do Zatoki Gdańskiej w Gdyni Orłowie oraz Gdańsku Jelitkowie i Brzeźnie.

Niebezpiecznie jest także w okolicach przystani w rybackich znajdujących się w Jantarze, Stegnie, Kątach Rybackich, Krynicy Morskiej i Piaskach.

Lepiej sytuacja wygląda w kąpieliska położonych na zachodniopomorskim wybrzeżu Bałtyku. Możemy bezpiecznie wchodzić do morza na 39 kąpieliskach znajdujących się pomiędzy Świnoujściem, a Wickiem Morskim.

Kontrole będą prowadzone przez całe wakacje. Należy spodziewać się wprowadzeniu zakazu kąpieli z powodu wykrycia w wodzie pałeczek salmonelli, zakwitu sinic oraz bakterii coli (kąpieliska śródlądowe). | JS

 

 www.o2.pl | Środa [01.07.2009, 16:28] 5 źródeł

GROŹNE GLONY ZAATAKOWAŁY BAŁTYK

Sprawdź, gdzie się nie wykąpiesz.

Sanepid zamknął większość kąpielisk w Trójmieście. Nie wykąpiemy się w Sopocie, w Gdyni tylko w Babich Dołach i na Oksywiu. W Gdańsku natomiast zamknięte jest kąpielisko w Brzeźnie i Jelitkowie.

Wysoka temperatura i brak wiatru sprzyjają namnażaniu sinic. Tak silne zakwity toksycznych glonów zawdzięczamy też nawozom, które trafiają do Bałtyku - powiedział Marian Piaskowski z gdyńskiego Sanepidu.

Jeśli woda z sinicami dostanie się do ust, może to spowodować nieżyt przewodu pokarmowego i skórne alergie.

Kontakt z glonami jest wyjątkowo niebezpieczny dla dzieci | TM

 

 www.o2.pl | Sobota [14.02.2009, 12:37] 1 źródło

GRONKOWCEM MOŻESZ ZARAZIĆ SIĘ W MORZU

Ostrzegają amerykańscy naukowcy.

Uczeni z Miami University odkryli, że kąpiele morskie mogą sprzyjać  rozprzestrzenianiu się gronkowca złocistego. Ten lekoodporny szczep bakterii - jak informuje "Daily Mail" - powoduje co roku śmierć około 1500 Brytyjczyków.

Jak się okazało, w ciepłych morskich wodach, w okolicach Hiszpanii, Portugalii i na Florydzie znaleziono gronkowca.

Naukowcy dowiedli, że na 100 osób, które przez co najmniej piętnaście minut zanurzą się w morzu, 37 zarazi się tą niebezpieczną bakterią. | BW

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [02.05.2010, 18:51]

NADCHODZI WIELKA EPIDEMIA. JEST GROŹNIEJSZA NIŻ AIDS

Niebezpieczna bakteria zaatakowała już miliony ludzi.

Chodzi o szpitalnego gronkowca złocistego (MRSA), który jest odporny na większość antybiotyków. Ta bakteria zaatakowała już około 4,5 mln ludzi na całym świecie.

Istnieją tylko dwa leki, które mogą walczyć z tą bakterią, ale nie zawsze działają. Dlatego MRSA bardzo często jest śmiertelny - donosi portal failuremag.com.

Do tej pory atakował głównie w szpitalach. Teraz jednak bakteria stała się groźna także poza lecznicami.

W zmutowanej formie pojawiła się nawet u zwierząt, a od nich zarażają się MRSA ludzie - informuje failuremag.com.

Zdaniem autorki książki o gronkowcu złocistym, ludzkości grozi epidemia gorsza niż AIDS. Na domiar złego, nie ma skutecznego sposobu, by z nią walczyć. | M

 

 

 www.o2.pl | Piątek [12.06.2009, 17:12] ostatnia aktualizacja: Pt [12.06.2009, 17:13] 1 źródło

WAKACYJNY SEKS JEST NIEBEZPIECZNY DLA ZDROWIA

Najniebezpieczniejszy jest seks na plaży i w wodzie - przekonują lekarze. A to za sprawą obecnych tam wielu bakterii.

Zanieczyszczony piasek, źle utrzymane baseny, jacuzzi czy brudne wody jezior i mórz mogą spowodować poważną infekcję. A letni okres, to idealny okres wylęgu groźnych bakterii - ostrzega LiveScience.

Infekcja może zagrozić układowi trawiennemu, oddechowemu, a także doprowadzić do gnicia niezagojonych skaleczeń. Do tego, jak twierdzą lekarze, groźne bakterie mogą się dostać do układu moczowego i rozrodczego. Największe zagrożenie płynie ze strony bakterii rodzaju enterokoki i E.coli.

 

Jeżeli dany odcinek morza czy oceanu zamknięto z powodu skażenia bakteryjnego, plaża wcale nie jest bezpiecznym miejscem do erotycznych zabaw. Wyniki badań stanu ich czystości, opublikowane w 2007 roku w piśmie "Environmental Science & Technology", wskazują na obecność tych samych mikrobów w wodzie i w piachu - donosi portal.

Gdyby tego było za mało, warto pamiętać że zbyt częste wizyty w jacuzzi mogą wywołać u mężczyzn bezpłodność. Prowadzić do tego może już pół godziny w tygodniu, przez trzy miesiące. Wystarczy, że temperatura wody przekracza temperaturę ciała.

 

Nie liczmy także, że ochronią nas prezerwatywy i to zarówno przed infekcją, czy niechcianą ciążą.

Choć słona woda morska nie ma fizycznego wpływu na tworzywo z którego zrobione są prezerwatywy, środki chemiczne obecne w basenach, jak chlor czy ozon, już mają - rzecznik firmy Durex tłumaczy portalowi LiveScience. | JS

 

 

 

 

www.o2.pl | Niedziela [28.06.2009, 22:02] 1 źródło

CHOROBĄ SZALONYCH KRÓW ZŁAPIESZ JEDZĄC RYBY

Naukowcy z USA alarmują.

Chorobą Creutzfeldta-Jakoba, znaną bardziej jako chorobą szalonych krów, można zarazić się jedząc... ryby hodowlane.

Wszystko przez karmę dla ryb, która pochodzi ze zmielonych części krów. Mogą być one zarażone encefalopatią gąbczastą. Jedząc ryby, ludzie mogą więc zapaść na chorobę Creuztfeldta-Jakoba - ostrzeżenia neurologów z uniwersytetu Louisville w stanie Kentucky cytuje "The Boston Globe".

Informacje o ich badaniach opublikowane zostały właśnie w piśmie "Journal of Alzheimer's Disease".

Lekarze wnioskują, by władze w USA zakazały karmienia ryb kostną mączką z krów. Choć, jak przyznali, nie dowiedli, że transmisja miała miejsce. Jednak lekarze uważają problem za bardzo poważny - pisze gazeta. | JS

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [12.11.2009, 10:14] 4 źródła

JESZ OWOCE MORZA? ZABIJE CIĘ WIRUS

Eksperci ostrzegają przed jedzeniem owoców morza.

Wszystkie ostrygi muszą być przetwarzane. Tylko w ten sposób można zabić odkrytego w nich śmiertelnego wirusa Vibrio vulnificus - twierdzą eksperci z US Food and Drug Administration.

Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestują jednak producenci jedzenia. Uważają, że poddawanie ostryg szybkiemu zamrażaniu, działaniu wysokiego ciśnienia i promieniowaniu gamma podniesie cenę ich produktów oraz zabije soczystych i delikatny smak ostryg.

Wirus jest szczególnie niebezpieczny dla osób często pijących alkohol, cierpiących na AIDS, nowotwory, cukrzycę i choroby nerek - powiedział Michael Taylor z FDA.

W ostatnim roku zabił 15 Amerykanów. | TM

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [05.09.2009, 07:57] 1 źródło, 1 wideo

RZEŹ DELFINÓW (WIDEO - UWAGA! DRASTYCZNE)

Ich mięso jedzą dzieci w szkolnych stołówkach w Japonii.

Japończycy nie tylko polują na wieloryby omijając wszelkie międzynarodowe

zakazy. W tym kraju trwa też od lat rzeź delfinów.

Japońscy rybacy pałkami i metalowymi rurami tłuką w wodę, by zagłuszyć działanie

"sonarów" tych ssaków, dzięki którym potrafią one bezbłędnie określić swoje położenie. Potem zaganiają je do małej zatoczki i odgradzają je od morza siecią. Dzień później, rozpoczynają rzeź przerażonych i okaleczonych zwierząt - czytamy w "Daily Mail".

Część zwierząt trafia w niewolę, do prywatnych akwariów. Część w okrutny sposób zamordowana trafia na stoły Japończyków, którzy twierdzą, że dzięki takiemu sposobowi zabijania ich mięso jest "delikatniejsze i słodsze".

Te wspaniałe ssaki, które znane są z inteligencji i przyjacielskiego nastawienia wobec ludzi - znane są przypadki, gdy narażały własne życie, by ratować ludzi z paszczy rekina - trafiają głównie na stoły w szkolnych stołówkach. Jednak, jak donosi "Daily Mail" wcale nie służy to zdrowiu japońskich dzieci.

Przybrzeżne wody Japonii są bardzo zanieczyszczone. To prawdziwa zupa, w której skład wchodzi wiele niebezpiecznych

związków chemicznych: takich jak rtęć, kadm, DDT czy dioksyny.

 

Ten pierwszy pierwiastek, rtęć, jest szczególnie groźny. A w kawałkach mięsa z delfinów wykryto stężenie rtęci 5 tysięcy razy przekraczające dopuszczalną normę! Dzieci są więc narażone na uszkodzenie systemu nerwowego a nawet obłęd.

Co roku - jak informuje "Daily Mail" - ginie w Japonii ok. 40 tysięcy delfinów. | WB

 

"NEWSWEEK" 44, 03.11.2002 r. CAŁY KRAJ W ŚMIECIACH: Mimo restrykcji prawnych obowiązujących od początku roku niebezpieczne odpady wciąż zalewają Polskę.

Z kolei dr Stefan Góralczyk przywołuje przykład Japonii, w której w latach 60. i 70. odpady masowo wyrzucano do morza. Po kilkunastu latach okazało się, że wśród Japończyków jedzących ryby łowione w zanieczyszczonych akwenach znacznie wzrosła liczba zachorowań na nowotwory.

Marek Kęskrawiec

Współpraca Grzegorz Indulski

 

 

 

 

„WPROST” nr 35, 29.08.2004 r.

PUSTYNIA BAŁTYCKA

DZIESIĄTA CZĘŚĆ BAŁTYKU JEST MARTWA

Polskie wybrzeże Bałtyku jest najczystsze od 30 lat - ogłosili niedawno burmistrzowie nadmorskich miast. I wkrótce otwarto prawie wszystkie plaże i kąpieliska jeszcze rok temu niedostępne dla turystów. Tymczasem badania zanieczyszczenia wód Bałtyku nie dają powodów do optymizmu. Kąpiel w rejonie Zalewu

Wiślanego i Zatoki Gdańskiej jest niebezpieczna, bo pełno tam gnijących glonów i sinic produkujących toksyczne dla ludzi substancje. Wpływające do morza ścieki zawierają pałeczki salmonelli i czerwonki, laseczki zgorzeli gazowej oraz zarazki wywołujące infekcje dróg oddechowych, układu moczowego i nerek. Plaże w Orzechowie, Karwieńskich Błoniach i Dębinie zamknięto, bo odkryto tam bakterie coli.

Jak wynika z szacunków prof. Stefana Kozłowskiego, przewodniczącego Komitetu „Człowiek i Środowisko” PAN, tylko z Polski trafia rocznie do Bałtyku około miliarda litrów nie oczyszczonych ścieków. Z naszego kraju pochodzi prawie czwarta część zanieczyszczeń Bałtyku (...).

 

WODNE PUSTYNIE

Na Bałtyku powstaje coraz więcej tzw. Pustyń wodnych, gdzie wszelkie życie zabił siarkowodór. Te pustynie zajmują już ponad 10 proc. powierzchni morza – wynika z danych Instytutu Badań Morza przy uniwersytecie w Rostoku. Dno Bałtyku w okolicach Głębi Gotlandzkiej, Bornholmskiej i Gdańskiej pokryte jest białym nalotem i milionami martwych bezkręgowców. – przy obecnych zanieczyszczeniach odbudowa ekosystemu Bałtyku jest praktycznie niemożliwa. (...) Do tego morza wpływa rocznie niemal 700 tys. ton związków azotu i około 620 tys. ton fosforu. Poziom stężenia związków toksycznych w łowionych na Bałtyku rybach jest dwukrotnie wyższy niż w rybach z Morza Północnego, uznawanego za kloakę Europy.

W 1984 r. odławiano z Bałtyku 400 tys. ton dorszy, podczas gdy obecnie jest to jedynie 40 tys. ton. (...)

Jak zauważa dr Grażyna Kowalewska, kierownik Pracowni Chemicznych Zanieczyszczeń Morza PAN, mało kto zdaje sobie sprawę, że palenie opon czy plastikowych opakowań to ostatecznie zanieczyszczanie morza, bo toksyczne pyły są potem zmywane do rzek i wpadają do Bałtyku.

Tomasz Krzyżak

 

„ANGORA” nr 30, 27.07.2003 r.

„CORRIERE DELLA SERA” 05.07.2003 r.

ZAGŁADA OCEANÓW

– Środowisko oceaniczne przechodzi poważny kryzys – alarmuje niezależna organizacja „Pew Oceans Commission” z Waszyngtonu, złożona ze światowej sławy intelektualistów, naukowców i obrońców środowiska. Według najnowszych badań przeprowadzonych przez amerykańską Akademię Nauk, ilość resztek paliw trafiających do wód przez osiem miesięcy jest równa wyciekowi ropy z tankowca Exxon Valdez w 1989 roku.

Ilość azotu wpuszczonego do wód Wybrzeża Atlantyckiego i Zatoki Meksykańskiej w wyniku działalności przemysłowej człowieka wzrosła pięciokrotnie od czasów preindustrialnych, a do roku 2030 może powiększyć się o kolejnych 30%. Dwie trzecie zatok i ujść rzecznych ulega procesowi eutrofizacji. W 2001 roku tylko w USA ponad 13 tys. plaż zamknięto z powodu zanieczyszczenia – 20% więcej w porównaniu z rokiem ubiegłym. Według szacunków EPA (ministerstwa środowiska USA) w ciągu tygodnia 3 tys. pasażerów jednego rejsu produkuje 796 tys. litrów odchodów, 3,5 miliona litrów ścieków oleistych oraz ponad 8 ton śmieci.

Agresorzy, czyli nowe gatunki genetycznie zmodyfikowane przez człowieka i przystosowane do życia w niesprzyjających warunkach, przewyższają liczbę gatunków naturalnych i tym samym stanowią zagrożenie dla gospodarki morskiej. Rywalizując ze „starymi” odmianami, przyczyniają się do ich wyginięcia. W Zatoce San

 

Francisco co 14 tygodni odkrywany jest nowy gatunek. „Obcy” są trudni do zidentyfikowania i wykorzenienia z ekosystemu, bowiem bardzo szybko się rozwijają i wykorzystują do przemieszczania się wody balastowe, pompowane w czasie załadunku statków. Zazwyczaj woda jest nabierana w zanieczyszczonych portach, a następnie spuszczana na pełnym morzu. Każdego dnia ok. 7 tys. „obcych” gatunków podróżuje w ten sposób.

 

Groźnym czynnikiem są hodowle ryb, które umożliwiają gatunkom podbój siedlisk ich dzikich „kuzynów”. W grudniu 2000 roku na skutek burzy z hodowli w Maine uciekło 100 tys. łososi, co tysiąckrotnie przewyższa liczbę dorosłych osobników tego gatunku obecnych w wodach stanowych. Ostatnio około tysiąca łososi przedostało się do okolicznych rzek, powodując ogromne straty w lokalnej faunie: osobniki hodowlane atakowały gatunki naturalne oraz roznosiły choroby.

 

Intensywne połowy prowadzą do wyeliminowania ważnych drapieżników, co z kolei może powodować poważne zmiany w strukturze ekosystemu morskiego. W 1989 roku populacja dorsza i flądry uległa znacznej redukcji. Atlantycka populacja halibuta wyginęła w raz z odmianą rekina ostronosa – ofiarą nadmiernych połowów.

Bycatch, czyli polowanie, zabijanie i sortowanie gatunków w czasie połowów, stanowi jeden z poważniejszych problemów ekologicznych. Eksperci twierdzą, że w latach 1980-90 rybacy wyrzucali rocznie 26% (30 milionów kilogramów) złowionych ryb. (...)

Alessandra Farkas

 

 www.o2.pl | Czwartek [01.01.2009, 22:23] 1 źródło, 1 wideo

W MORZACH NIEBAWEM NIE BĘDZIE ŻYCIA

MORZE UMIERA. A WINNI JESTEŚMY MY.

Chociaż ludzie nie muszą już mieszkać tak blisko zbiorników wodnych, jak dawniej, wciąż ponad połowa ludności świata mieszka w promieniu 100 kilometrów od brzegów mórz i oceanów. Co więcej, aż jedna dziesiąta ma do wody morskiej nie więcej niż 10 kilometrów. Niestety...

Niestety, bo efekty tego są coraz bardziej widoczne. Właśnie przez ludzką obecność brzegi mórz podlegają stałej i stopniowej degradacji. Tyczy się to nie tylko morskiego krajobrazu, który zmienia się przez rozwój turystycznej infrastruktury, lecz także tego, co się dzieje w samym morzu.

Jak pisze "The Economist", według niektórych naukowców wyginęło już ponad 90 procent wielkich drapieżnych ryb, takich jak tuńczyk czy rekin. Ale zagrożone są też inne gatunki.

W przybrzeżnych rewirach morza wyginęło już 85 procent waleni. Także morskie gatunki ptaków, np. mewy czy albatrosy, przy obecnych warunkach mają małe szanse na przetrwanie - ostrzegają naukowcy.

 

Jak pisze "The Economist", stały wzrost poziomu wody w morzach i oceanach wywołany efektem cieplarnianym prowadzi do paradoksalnej sytuacji: wody przybywa, ale życia w niej jest coraz mniej. | AB

 

„GAZETA WYBORCZA” 07.05.2004 r.

POTOP PLASTIKU

MIKROSKOPIJNE KAWAŁKI TWORZYW SZTUCZNYCH ZALEWAJĄ OCEANY. LEŻĄ NA PLAŻACH, PŁYWAJĄ W WODZIE, NAJWIĘCEJ JEST ICH NA DNIE MORSKIM

(...) Najpierw uczeni ruszyli na morskie wybrzeże najbliżej ich macierzystego uniwersytetu w Plymouth. Zebrali tam 30 próbek osadu – część wprost z plaży, część z delt rzecznych, a pozostałe z oceanicznego dna położonego poniżej strefy pływów. Czegóż tam nie znaleźli? Poczynając od włókien nylonu, przez kawałki polietylenu, poliestru, aż po mikroskopijne kawałki poliwinylu.

 

– To resztki ubrań, opakowań i sznurków –  twierdzą naukowcy.

Zaintrygowani badacze wybrali się w inne rejony wybrzeża. W sumie zebrali próbki z 17 plaż. „Mikroplastiki” były wszędzie. Ale może opadają one na dno i nie krążą w wodzie? By to sprawdzić uczeni wykorzystali już zebrane próbki wody morskiej. Od lat 60. bowiem regularnie co roku na dwóch trasach, od Szkocji do Wysp Szetlandzkich (315), wyławiano wodę wraz z drobną ilością planktonu. Całość skrzętnie przechowywano. Trudno o lepszą gratkę dla poszukiwaczy zaginionych „mikroplastików”.

 

Kiedy badacze wzięli pod mikroskop historyczne próbki, ujrzeli w nich mnóstwo kolorowych drobinek. To były sztuczne tworzywa. Niektóre miały kształt kulisty, większość jednak stanowiły włókna o średnicy porównywalnej z ludzkim włosem. Prawdopodobnie stanowiły one tylko część wszystkich plastikowych zanieczyszczeń. Co gorsza, im młodsza była próbka, tym więcej takich małych fragmentów w niej pływało. Z analizy wynikało, że na przełomie lat 70. i 80. liczba „mikroplastików” w wodzie oceanicznej wzrosła kilka razy.

(...)

Brytyjczycy przeprowadzili prosty eksperyment. Do akwarium, w którym żyły drobne morskie skorupiaki i pierścienice, w lali wodę z niewielką liczbą „mikroplastików”. Kiedy po kilku dniach zajrzeli tam ponownie, wszystkie rodzaje tworzyw sztucznych można było odnaleźć wewnątrz zwierząt. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób plastiki szkodzą ich organizmom. Zapewne – spekulują autorzy badań – na rozdrobnionych kawałkach tworzyw sztucznych mogą się zbierać i powstawać różnorodne szkodliwe związki chemiczne. Czy te toksyny trafią potem do żołądków zwierząt? Jeśli tak, to jak bardzo im szkodzą? Na to pytanie – ważne, bo przecież drobne organizmy morskie są pożerane przez ryby, z których część trafia potem na nasz stół – uczeni nie znają jeszcze odpowiedzi. Ale dowiemy się tego już wkrótce – powiedział „Gazecie” Richard Thompson. Właśnie dostaliśmy fundusze na kolejne trzy lata badań.

Wojciech Mikołuszko

 

 

 

 

"NEWSWEEK" nr 51-52, 29.12.2002 r.: Ponad dwadzieścia dorodnych drzew zużywa się do produkcji pieluch jednorazowych dla jednego dziecka, zanim nauczy się ono korzystać z nocnika.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [25.04.2010, 19:22]

TAK HIGIENA DOPROWADZI NAS DO ZAGŁADY

Świat marnuje coraz więcej papieru toaletowego.

Tylko w Europie codziennie do rur kanalizacyjnych trafia 60 milionów rolek papieru toaletowego. Natomiast przeciętny Amerykanin w ciągu dnia zużywa 57 listków papieru - sześć razy więcej niż wynosi średnia światowa.

Tymczasem większość papieru toaletowego nie jest produkowana z makulatury, ale z nowego materiału, bo ludzie chcą cienkiego, wielowarstwowego produktu. Takie podejście do higieny oznacza zagładę lasów - alarmuje Worldwatch Institute z Waszyngtonu.

Eksperci wskazują, że najwięcej papieru marnuje się w krajach bogatych i rozwijających się. W tej dekadzie w USA ponad 14,5 mln ton papieru biurowego i gazetowego wyląduje na wysypiskach śmieci i nie będzie wykorzystana do powtórnego użytku.

To marnotrawstwo, bo produkcja rolki papieru toaletowego z makulatury wymaga zużycia o 64 proc. mniej energii i o połowę mniej wody niż w przypadku wykorzystania nowego papieru. Recykling pozwala także o 74 proc. zmniejszyć zanieczyszczenia uwalnianie do atmosfery - zauważa "New Scientist". | AJ

 

 

- Przeciętny człowiek spożywa przez całe swoje życie około 70 ton produktów spożywczych.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło, 1 wideo | Piątek [22.01.2010, 09:53]

TO NAJGORSZE PIEKŁO NA ZIEMI (WIDEO)

Jak wygląda życie w slumsach Liberii.

Potoki moczu, sterty śmieci i gnijących skór zwierząt - tak wyglądają ulice West Point, najgorszych slumsów w afrykańskiej Liberii. Najbardziej wstrząsające wrażenie wywiera plaża, którą mieszkańcy zamienili w wielką toaletę, bo w całej dzielnicy nie ma kanalizacji - donosi liveleak.com.

Cykl reportaży o życiu w Liberii przygotowali dziennikarze internetowej telewizji VBS. Ze swoimi kamerami dotarli do Monrovii - stolicy tego zachodnioafrykańskiego państwa.

Mimo że po zakończeniu wieloletnich wojen domowych pomoc Liberii przesyłają ONZ i Unia Europejska, to nie dociera ona do wszystkich.

Gwałty, przemoc i śmierć z powodu chorób to w West Point codzienna rzeczywistość. Najgorsza jest oczywiście epidemia AIDS. Rząd Liberii nie robi nic, aby pomóc mieszkańcom slumsów. Przewodnik dziennikarzy mówi, że urzędnicy, którzy zapuszczają się do West Point sami korzystają z "toalety" na plaży - zauważa portal. | AJ

 

 

Świat zużywa co roku blisko 16 bln kilowatogodzin energii. Wypada średnio po 2500 kWh na osobę.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl |Czwartek [07.01.2010, 21:54] 1 źródło

SKUTA LODEM WIELKA BRYTANIA POGRĄŻA SIĘ W CHAOSIE

Z powodu zimna i śniegu odcinają prąd fabrykom.

Stojąc w obliczu całkowitego rozpadu sieci przesyłowej, brytyjskie władze odcięły prąd i gaz 100 fabrykom i zakładom przemysłowym - donosi "The Guardian".

Klienci korporacyjni m.in. British Gas muszą wstrzymać pracę, bo istnieje poważne ryzyko odcięcia od sieci milionów mieszkańców.

Ostatnie podobne, spowodowane zimnem, odłączenia prądu miało miejsce 20 lat temu - zauważa dziennik.

Sami Brytyjczycy też są proszeni, by maksymalnie ograniczyć zużycie energii i gazu. | JS

 

"NEWSWEEK" nr 5, 03.02.2008 r.: polskie elektrownie dysponują mocą około 33 tys. megawatów

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [22.11.2009, 12:01] 1 źródło: zwierzęta hodowlane odpowiadają za emisję 18 proc. gazów cieplarnianych - bardziej zatruwają atmosferę niż wszystkie samochody razem wzięte. | WB

 

 http://www.wodociagi.pl/?sub=4&do=display&id=18 | 2008-08-25 11:10:04 |

- Przy produkcji jednego samochodu zużywa się 379 000 litrów wody.

 

- Do wyprodukowania bochenka chleba trzeba zużyć 462 litry wody.

 

- Aby ’’wyhodować’’ szklankę soku pomarańczowego, potrzeba 50 szklanek wody.

 

- 10 – minutowy prysznic to 30 – 38 litrów wody.

 

- Do kąpieli w wannie trzeba zużyć 115 – 150 litrów wody.

 

- Na spłukanie toalety trzeba 11 litrów wody.

 

- Do ręcznego umycia naczyń potrzeba 38 litrów wody.

 

- Do wyprodukowania 2,2 kg wołowiny potrzeba 9500 litrów wody.

 

- Wyprodukowanie 1 kg papieru wymaga ok. 250 litrów wody.

 

- Do wyprodukowania 1 litra piwa potrzeba 8 litrów wody.

 

- Wyprodukowanie 1 kg stali wymaga ok. 300 l wody.

 

- Wyprodukowanie 1 kg nawozów azotowych – 600 l wody.

 

- Rafinacja 1 tony ropy naftowej – 15 000 l wody.

 

- 1 ha lasu świerkowego w klimacie umiarkowanym zużywa 3000 m3  wody w ciągu roku.

 

- Do wyprodukowania 1 kg ziaren pszenicy potrzeba 1000 litrów wody, a ryżu – prawie 3 razy więcej.

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [04.10.2009, 11:41] 1 źródło

INDIE WYSYSAJĄ Z ZIEMI CAŁĄ WODĘ

Wypompowują 21 milionów basenów olimpijskich rocznie.

Rabunkowa gospodarka wodna to jeden z najważniejszych problemów z jakimi uporać się powinny Indie. Nie tylko dla własnego dobra, ale dla dobra całej planety - zauważa "The New Scientist".

Problem jest podwójny. Po pierwsze ubywa wód gruntowych - o 10 cm rocznie opada jej poziom w tym regionie. Po drugie słodka woda, którą w Indiach wypompują i zużyją, trafia do atmosfery i do oceanów.

Wody gruntowe wypompowywane przez Indie odpowiadają za podnoszenie się poziomu światowych mórz i oceanów o 0,16 mm rocznie - tłumaczy pismo.

To 5 proc. całego przyrostu. | JS

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [03.05.2010, 14:44]

BIBLIJNA RZEKA ZNIKNIE Z POWIERZCHNI ZIEMI

A wraz z nią Morze Martwe.

Ekolodzy alarmują: Jordan w przyszłym roku zniknie z powierzchni ziemi. A wraz z nim Morze Martwe - informuje polskieradio.pl.

Organizacja EcoPeace, która przygotowała raport w sprawie biblijnej rzeki, w której wodach miał zostać ochrzczony m.in. Jezus Chrystus, wezwała rządy Izraela, Jordani i Autonomii Palestyńskiej do natcyhmiastowych działań ratujących rzekę.

Trzeba natychmiast naprawić cieknące rury wodociągowe, zakryć zbiorniki wodne, by uniemożliwić odparowywanie wody i nakłonić społeczeństwo do podlewania domowych ogródków wodą już używaną w gospodarstwie domowym.

Izrael, Jordania i Autonomia Palestyńska wypompowały z Jordanu ponad 98 procent wody. Jednocześnie stale odprowadzają do rzeki ścieki.

Brak świeżej wody już doprowadził do wyginięcia raków, węży, małży i owadów - w sumie około 50 bezkręgowców, a także miejscowej roślinności. | WB

 

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Poniedziałek, 19.04.2010 09:32

NIEDOBÓR WODY ZNISZCZY GOSPODARKĘ?

Ceny jedzenia poszybują w górę.

Światowy kryzys związany z niedoborem wody może wywindować ceny jedzenia w Wielkiej Brytanii i zniszczyć gospodarkę – ostrzegają brytyjscy eksperci w najnowszym raporcie.

Woda już wkrótce może stać się rzadkim i bardzo cennym zasobem. Przyczynią się do tego wzrost liczby ludności świata i popytu na wodę, a także zmiany klimatu.

Obecnie znaczenia wody się nie docenia, chociaż jej wpływ m.in. na rozwój gospodarczy jest ogromny. To dlatego, że woda niezbędna do wyprodukowania jedzenia czy ubrań jest „niewidzialna”. Tymczasem taka „ukryta” woda odpowiada za 2/3 całkowitego zużycia w Wielkiej Brytanii. Bardzo niewielu konsumentów zdaje sobie sprawę, że na wyprodukowanie kilograma wołowiny potrzeba aż 15,5 tys. litrów wody, a na wytworzenie bawełnianego T-shirtu – 2,7 tys. litrów. Konsekwencje braku wody mogą być więc dramatyczne dla wielu gałęzi gospodarki.

Eksperci podkreślają, że nie tylko ubogie kraje świata są zagrożone katastrofalnymi skutkami braku wody w przyszłości; problem ten dotyczy również państw rozwiniętych.

 www.dailymail.co.uk

 

„METROPOL” 16.09.2004 r.

3,4 MLD LUDZI BĘDZIE BEZ WODY

ONZ W 2025 roku może zacząć brakować wody kilku miliardom ludzi – ostrzegła wczoraj Organizacja Narodów Zjednoczonych. Za dwadzieścia lat od 2,4 do 3,4 miliarda mieszkańców Ziemi może nie mieć dostatecznego dostępu do wody. Dzisiaj takich ludzi jest pół miliarda. Zagrożenie, jakim jest niedobór wody, potęguje gwałtowny przyrost demograficzny. | PAP

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [30.10.2009, 18:26] 3 źródła

MILIONY LUDZI ZABIJA... BIEGUNKA

Zatrucia to prawdziwy morderca.

Ta dolegliwość zabija na świecie co najmniej trzy razy więcej osób niż wcześniej sądzono. Każdego roku umiera z tego powodu 1,1 mln ludzi - twierdzą eksperci WHO.

Z powodu zatruć pokarmowych umierają głównie mieszkańcy Afryki i Azji - powiedział Jorgen Schlundt z WHO.

Wcześniej sadzono, że na biegunkę umiera około 300 tys. osób rocznie.

Główną przyczyną zachorowań jest skażona woda i żywność. | TM

 

"FAKTY I MITY" nr 39, 04.10.2007 r.

PIERDZĄCE KROWY

Do coraz szybszej degradacji klimatu Ziemi przyczyniają się dymiące kominy elektrowni węglowych, spaliny samochodowe, wyziewy przemysłowe. Ale to wszystko nic w porównaniu z pierdzącymi krowami.

Zespół uczonych z Uniwerstetu Cambridge opublikował w medycznym piśmie „The Lancet” rezultaty swych dociekań. Bydło puszcza bąki, które zwiększają ilość metanu w atmosferze, przyczyniając się do globalnego ocieplenia. Brzmi to jak mało subtelny dowcip, ale wcale nim nie jest. Gaz wydalany przez krowy, owce i kozy w jednej czwartej przyczynia się do alarmujących zmian klimatycznych.

Ludzie przeciętnie spożywają 224 gramy mięsa wołowego dziennie (W Afryce – 31 gramów). Konsumpcja wzrasta – w Chinach np. w ciągu dekady podwoiła się. Więcej mięsa znaczy więcej bydła, czyli więcej „bąków”. „Redukcja konsumpcji jest jedynym możliwym rozwiązaniem” – stwierdza autor badań, dr John Powles. Gdyby ludzie ograniczyli się do 90 gramów dziennie, zapobiegłoby to dalszemu pogarszaniu się składu atmosfery.

Ograniczenie spożycia wołowiny przyczyniłoby się również do poprawy zdrowia konsumentów: czerwone mięso zwiększa ryzyko chorób serca i nowotworów. Prawdopodobieństwo zapadnięcia na raka odbytnicy zmniejsza się o jedną trzecią przy każdym zmniejszeniu dziennej konsumpcji o 100 gramów. Eksperci szacują jednak, że zmiana przyzwyczajeń dietetycznych zajmuje dekady. | JF

 

 http://www.klimatdlaziemi.pl

WYRĄB LASÓW TROPIKALNYCH

W wielu ubogich krajach Afryki, Azji i Ameryki Południowej lasy tropikalne są wycinane w zastraszającym tempie. Co 3 lata na świecie znikają lasy tropikalne o powierzchni Polski. Przewiduje się, że w Nigerii niekontrolowany wyrąb lasów tropikalnych doprowadzi do tego, że w 2010 roku, czyli już za 3 lata, w całym kraju nie będzie już ani jednego lasu.

Uboga gleba lasów tropikalnych nie nadaje się do celów rolniczych i hodowlanych. W Amazonii, aby wyżywić jedną krowę, trzeba wykarczować na pastwiska prawie 7 hektarów lasu. Pola założone na takich terenach po 2-3 latach przestają dawać plony, po czym trzeba karczować las na nowe pole. Na wylesionych gruntach woda spływa bez przeszkód, unosząc ze sobą bryły ziemi i powodując osuwanie się terenu. W Azji Bangladesz jest regularnie pustoszony przez powodzie, gdyż ogołocono z lasów ściany Himalajów.

Konsekwencje mogą być dramatyczne. Wycinając lasy lokalne społeczności podcinają w ten sposób gałąź, na której siedzą. Jezioro Czad, będące rezerwuarem wody dla ponad 20 milionów ludzi, w wyniku nieracjonalnej gospodarki wodą, pustynnienia i burz piaskowych w połączeniu w ocieplaniem się klimatu, skurczyło się z 22 tysięcy kilometrów kwadratowych w 1960 roku do zaledwie 1,5 tysiąca km2 w 2000 roku. Jeśli nic nie uda się zrobić to przestanie ono istnieć już w ciągu kilkunastu lat, a wówczas z braku wody mogą zginąć miliony ludzi.

Lokalne społeczności niestety zazwyczaj koncentrują się na bieżących potrzebach, często nawet nie uświadamiając sobie konsekwencji swojego postępowania.

 

 www.twojapogoda.pl (24.04.2010/10:25)

ŚCIANA PUSTYNNEGO PIASKU NAD BURKINĄ FASO

- Gigantyczna burza piaskowa panowała przedwczoraj nad afrykańskim krajem Burkina Faso. Co ciekawe nie jest on położony na Saharze, lecz na obszarach Sahelu, czyli na rolniczym pograniczu pustyni i sawanny. Te niecodzienne zjawisko zostało uwiecznione przez satelitę meteorologicznego Aqua na zdjęciu, które zamieszczamy pod artykułem. Najbardziej ciekawą częścią burzy piaskowej jest jej przednia ściana, która przemieszcza się na południe. Na zbliżeniu widoczna jest w pełnej okazałości. Wędrówka ściany piasku jest imponująca, ponieważ potrafi się ona przemieszczać z prędkością 70 kilometrów na godzinę i raczej trudno jest przed nią uciec. W pustynnym piasku pogrążyła się cała zachodnia i północna część Burkiny Faso. W większych miastach położonych na północy kraju na skutek zamieci piaskowej temperatura zaczęła się obniżać. Przed jej nadejściem w cieniu było nieznośne 45 stopni, natomiast podczas jej panowania ochłodziło się aż o 10 stopni. Piasek unoszący się w powietrzu i wnikający dosłownie wszędzie, sprawił iż mieszkańcy zmuszeni byli ukryć się w domach. Przerwano prace na polach uprawnych, ponieważ podczas zamieci nie było widać niczego już w promieniu kilku metrów. Burza piaskowa dotarła nad Burkinę Faso i Niger znad rozległych pustynnych obszarów Mali i Mauretanii. To obecnie najgorętsze miejsca w Afryce i zarazem na całym świecie. Jak daleko jest w stanie zawędrować taka ściana piasku? Zazwyczaj przemierza kilkaset kilometrów. W tym przypadku było to około pół tysiąca kilometrów aż piasek sięgnął północnej granicy lasów deszczowych rozciągającej się przez północne regiony Ghany i Wybrzeża Kości Słoniowej. Poniżej publikujemy omawiane zdjęcie.

 

 

 

Rolnictwo powoduje wyjaławianie, erozję gleby, pustynnienie.

 

„NEWSWEEK” nr 31, 07.08.2005 r.

EUROPEJSKA SAHARA

(...) Z badań prowadzonych w ramach programu "Desert Watch" Europejskiej Agencji Kosmicznej, którego celem jest obserwacja procesu pustynnienia, wynika, że ulega mu europejska część wybrzeża Morza Śródziemnego o powierzchni 300 tysięcy kilometrów kwadratowych (obszar większy niż terytorium Wielkiej Brytanii) zamieszkana przez 16,5 mln ludzi. (...)

Eric Pape; Współpraca: Mike Elkin, Santander; Jacopo Barigazzi, Mediolan

 

 http://www.klimatdlaziemi.pl

    * „Do końca wieku połowa Hiszpanii będzie leżeć na Saharze”

    * „Wg rządu hiszpańskiego 1/3 kraju może zamienić się w pustynię”

    * „ONZ szacuje, że ryzyko zamienienia się w pustynię dotyczy 30-60% terytorium Hiszpanii i 12% terenu Europy” „Straty spowodowane zmianami klimatycznymi we Włoszech szacuje się na 50 mld euro rocznie - oświadczył minister ds. ochrony środowiska Alfonso Pecoraro Skanio”

 

Opublikowany przez "Independent" raport Centrum Prognoz i Badań Klimatycznych Hadley, działającego przy Biurze Meteorologicznym Wielkiej Brytanii, przewiduje, że pustynie, stanowiące obecnie 3 proc. powierzchni naszej planety, do 2100 zajmą aż 1/3 jej powierzchni.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [04.02.2010, 14:00]

CZEKA NAS WIELKI GŁÓD. ZA CHLEB ZAPŁACIMY JAK ZA ZŁOTO

Wkrótce nie będzie gdzie uprawiać roślin.

Jeszcze w tym wieku na świecie zabraknie gleb, których jakość gwarantuje plony na poziomie zapewniającym wyżywienie wszystkich ludzi. Naukowcy ostrzegają, że zmiany doprowadzą do drastycznego wzrostu cen jedzenia i globalnego kryzysu żywnościowego - alarmuje "The Daily Telegraph".

Z badań biologów z University of Sydney, zaprezentowanych na międzynarodowej konferencji na temat rolnictwa, wynika, że na wszystkich kontynentach zmniejsza się ilość gleb dobrej jakości.

To efekt przemysłowego rolnictwa, złej polityki rolnej oraz stosowania zbyt wielu środków chemicznych.

Szacuje się, że co roku na świecie ponad 75 mld ton ziemi ulega erozji. Najgorzej jest w Chinach, gdzie gleby niszczone są przez rolnictwo 57 razy szybciej niż są one w stanie się naturalnie regenerować. W Europie 17 razy, a w Ameryce 10 razy szybciej. To oznacza, że za 60 lat nie będziemy mieli gdzie uprawiać roślin - twierdzi prof. John Crawford.

Eksperci twierdzą, że ten proces może zahamować jedynie globalna zmiana myślenia o rolnictwie, tak, aby gleba sama się regenerowała. Chodzi o przywrócenie dawnych zasad, które pozwalały ziemi "odpoczywać" i magazynować cenne mikroelementy. | AJ

 

 

www.o2.pl | Wtorek [21.04.2009, 19:26] 5 źródeł

MAMY WIĘCEJ RYBAKÓW NIŻ... RYB

Gospodarkę rybną czeka katastrofa - uważa Komisja Europejska.

Zdaniem urzędników UE rybacy powinni wziąć na siebie większą odpowiedzialność za połowy. Według ostatniego raportu na wodach należących do UE połowy powinny zostać ograniczone o 30 procent. W najgorszej sytuacji znajdują się dorsze z Morza Północnego, którym zagraża wyginięcie.

Chociaż wielkość floty rybackiej zmniejsza się w Europie o około 2-3 procent rocznie to jednak nie przekłada się to na zmniejszenie ilości połowów. Powodem jest coraz lepsze wyposażenie łodzi - uważają członkowie KE.

Malejące zasoby to jednocześnie niższe połowy, w ten sposób tworzy się błędne koło - ostrzegają urzędnicy. | TM

 

 www.o2.pl | Niedziela [19.04.2009, 14:41] 1 źródło

MYŚLIWI Z OCEANÓW GŁODUJĄ

Zwierzęta walczą z rybakami o każdy posiłek.

Jedzenia brakuje dużym i małym. Głodują wieloryby, tuńczyk, foki i maskonury. Najnowsze wyniki badań pokazują, że rabunkowe połowy ryb zagrażają myśliwym mórz i oceanów - donosi serwis "The Independent".

Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) twierdzi, że małe ryby, którymi żywią się ptaki i morskie ssaki stały się głównym celem połowów.

Ludzie zjedli już większe ryby, rybacy wypływają więc po mniejsze. Łowią ich cztery razy więcej niż pół wieku temu - twierdzi FAO.

Blisko 80 procent małych złowionych ryb jest przerabiana na olej albo jest przerabiane na karmę dla mięsożernych ryb, które hoduje się na farmach (np. łosoś). | JS

 

www.o2.pl | Poniedziałek [20.07.2009, 09:22] 2 źródła

RYBY I ZWIERZĘTA SĄ CORAZ MNIEJSZE

Zmiany w przyrodzie nie ominęły także Polski.

Ryby pływające w europejskich wodach straciły już blisko połowę swojej średniej masy.

To skutki globalnego ocieplenia - twierdzi Martin Daufresne z Cemagref Public Agricultural and Environmental Research Institute w Lyonie.

Naukowcy przypominają, że rozmiar wpływa bezpośrednio na zdolności reprodukcyjne ryb. Mniejsze ryby składają mniej jaj. Oznacza to także mniejsze ilości pokarmu dla drapieżników.

Z wcześniejszych badań wiemy, że ryby zmieniają trasy swoich wędrówek z powodu wzrostu temperatury wody, a cieplejsze regiony zamieszkują głównie mniejsze gatunki - twierdzą naukowcy.

Spadek wielkości ryb wpłynął też na wielkość połowów. W ciągu 30 lat zmniejszyły się one w Europie o 60 proc.

Naukowcy przeprowadzili badania w europejskich rzekach oraz w wodach Morza Bałtyckiego i Północnego.

Podobny efekt zaobserwowano u szkockich owiec. Globalne ocieplenie ma znaczący wpływ na zmniejszenie rozmiarów wszystkich gatunków - uważa Martin Daufresne. | TM

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [18.05.2010, 10:29]

ONZ: ZA 40 LAT LUDZIE NIE ZJEDZĄ JUŻ RYBY

Będzie ich tak mało, że połowy staną się nieopłacalne.

W 2050 roku populacja ryb w oceanach zostanie przetrzebiona w takim stopniu, że rybakom nie będzie opłacało się łowić. Nawet 200 milionów ludzi straci pracę - alarmują eksperci ONZ.

Zagrożony jest nie tylko tuńczyk, ale praktycznie wszystkie ryby wykorzystywane w przemyśle spożywczym. Już teraz jedynie w przypadku ok. 25 proc. gatunków można mówić o zasobach

pozwalających na racjonalne rybołówstwo.

Naukowcy apelują o kolejne ograniczenia limitów połowowych oraz ustanowienie morskich

rezerwatów przyrody na dużych obszarach.

Tuńczyk to tylko symbol nadchodzącej katastrofy gospodarczej. Pracy pozbawionych zostanie 35 mln rybaków z całego świata i kolejne 170 milionów zatrudnionych w przemyśle przetwórczym - ostrzega Pavan Sukhd z Environment Program's Green Economy Initiative, działającej przy ONZ. | AJ

 

[Czy oni już wszyscy powariowali, przecież to dopiero będzie jak już nas nie będzie! Więc zwiększajmy połowy, by ratować życieee... niedorozwiniętych, upośledzonych, sparaliżowanych, obłożnie, nieuleczalnie chorych – by jak najdłużej produkowali siki i kupy...; w imię dobraaa... – red.]

 

 

 www.wp.pl | 22.10.2008 r.

MASOWE WYMIERANIE GATUNKÓW

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara są zdania, że w ciągu kilkunastu-kilkudziesięciu lat z powierzchni Ziemi zniknie około 50 proc. gatunków roślin i zwierząt. Naukowcy twierdzą, że na skutek zmian ekologicznych nasza planeta stanęła w obliczu wielkiego wymierania, przypominającego to, które 65 mln lat temu, po uderzeniu w Ziemię meteorytu, unicestwiło dinozaury.

 

"Obecne wymieranie to skutek działalności człowieka - zabetonowania planety, produkowania zanieczyszczeń i robienia wielu innych rzeczy" - mówi współautor badań Bradley J. Cardinale z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. - "Ziemia może stracić nawet połowę gatunków w ciągu naszego życia. Chcemy wiedzieć, które z nich zasługują na najwyższy priorytet ochrony".

 

Najnowsze badania dowodzą, że system ekologiczny, w którym jest mniej gatunków roślin, produkuje mniejszą ilość biomasy. Mniej biomasy oznacza, że mniej dwutlenku węgla zostanie przechwycone z atmosfery i mniej tlenu zostanie wytworzone. Wpłynie to też na załamanie łańcuchów pokarmowych, ponieważ mniej pokarmu będą miały zwierzęta roślinożerne.

(PAP) krx/ tot/

 

www.interia.pl | Poniedziałek, 27.10.2008 r., (06:21)

NAJWIĘKSZA ZAGŁADA OD CZASÓW DINOZAURÓW

Człowiek jest odpowiedzialny za największą zagładę gatunków od czasów wyginięcia dinozaurów. W ciągu ostatnich 35 lat biodywersyfikacja zmniejszyła się o 35 proc., jak wykazują najnowsze badania - czytamy w dzienniku "Polska".

Autorzy ostrzegają, że bezwzględna eksploatacja środowiska naturalnego przez ludzkość tworzy niemożliwy do utrzymania "dług ekologiczny".

- To destrukcja na wielką skalę. Jeżeli nie podejmiemy jakichś naprawdę drastycznych kroków i decyzji politycznych, to tempo strat będzie tylko rosło - mówi profesor Kerry Turner, dyrektor departamentu nauk ekologicznych na Uniwersytecie Wschodniej Anglii.

Dla przykładu niszczenie lasów tropikalnych w celu pozyskania tarcicy może przynieść krótkoterminowe zyski producentom drewna, ale zagładzie ulega źródło, z którego, gdyby je zostawić w spokoju, cała planeta mogłaby czerpać w nieskończoność.

 

W maju konferencja ONZ na temat biodywersyfikacji ostrzegła, że niszczenie żywych zasobów naturalnych - w tempie czterech gatunków w ciągu godziny - będzie do 2010 roku kosztować około 440 mln funtów, a w 2050 roku sięgnie 11 mld funtów.

 

Osobne szacunki pokazują, że ludzkość konsumuje 25 proc. zasobów naturalnych więcej, niż planeta jest w stanie odtworzyć.

Zużywamy zasoby naturalne w takim tempie, że gdyby to odtworzyć w skali globalnej, to światową populację musiałyby wspierać trzy planety. - Wchodzimy w fazę masowej zagłady gatunków, która nie ma precedensu od milionów lat. Nasze konsumpcyjne społeczeństwo po prostu odmawia przyjęcia tego do wiadomości - mówi Tony Juniper, działacz ekologiczny i były dyrektor organizacji Friend of the Earth.

Źródło informacji: INTERIA.PL/Polska

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Niedziela [09.05.2010, 21:02]

ONZ: NADCHODZI TOTALNA ZAGŁADA PRZYRODY

Sprawdź, ilu gatunków już nigdy nie zobaczysz.

Jednej trzeciej wszystkich gatunków roślin i zwierząt grozi wyginięcie. Najbardziej zagraża im szybki wzrost gospodarczy takich państw jak Chiny, Indie i Brazylia - alarmuje najnowszy raport ONZ.

Autorzy "Global Biodiversity Outlook" wskazują, że o ile kraje zachodnie już są świadome potrzeby ochrony gatunków zagrożonych to państwa rozwijające się prowadzą wręcz rabunkową politykę wobec przyrody.

Wyginięciem zagrożonych jest 21 proc. gatunków ssaków, 30 proc. płazów i 36 proc. bezkręgowców. To dane zebrane w ponad 120 państwach świata - wylicza "The Daily Telegraph".

Największymi zagrożeniami dla świata zwierząt i roślin są wzrost liczby ludności, zanieczyszczenie środowiska oraz rozprzestrzenianie się konsumpcyjnego stylu

życia.

Jeżeli nic się nie zmieni to już w 2050 roku do życia potrzebna nam będzie nie jedna, ale pięć planet - mówi Ahmed Djoghlaf z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. | AJ

 

 

 www.o2.pl | Czwartek [14.05.2009, 11:04]

NASZE DZIECI BĘDĄ ŻYŁY KRÓCEJ

Przeciętny młody Polak będzie żył 5 lat krócej, niż jego rodzice! Naukowcy z amerykańskiego National Institutes on Aging alarmują: najwyższy czas to zmienić ...

Dodał: EdgarS

 

 

"NEWSWEEK" nr 20, 21.05.2006 r.: Badaczy dopingują niewesołe prognozy epidemiologiczne: w ciągu najbliższych dziesięciu, dwudziestu lat co trzeci z nas zachoruje na nowotwór.

 

 www.o2.pl | Środa [10.12.2008, 08:22]

OTO ŚWIATOWY ZABÓJCA NUMER JEDEN

Za dwa lata rak będzie zabijał więcej ludzi niż choroby serca - szacuje Światowa Organizacja Zdrowia. Do roku 2030 gwałtownie wzrośnie liczba chorych i umierających na nowotwory.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.06.2010, 20:16]

WHO: RAK BĘDZIE ZABIJAĆ DWA RAZY CZĘŚCIEJ

Medycyna przegrywa w walce z nowotworami.

Z powodu nowotworów złośliwych w 2030 roku na świecie umrzeć może nawet 13,3 mln ludzi. Ale na raka co roku zachoruje ponad 21 mln osób - alarmuje France24.

Raport ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia stwierdza, że liczba ofiar chorób nowotworowych za 20 lat podwoi się.

W 2008 roku z powodu na tę chorobę zmarło 7,6 mln ludzi - najwięcej w Europie Zachodniej, Australii i Ameryce Północnej.

To efekt złych nawyków żywieniowych w rozwiniętych społeczeństwach oraz oczywiście skutek powszechnego uzależnienia od papierosów. Teraz najczęściej występuje rak płuc, piersi oraz jelita grubego - mówi dr Freddie Bray z International Agency for Research on Cancer.

Jego zdaniem na wzrost liczby chorych na nowotwory wpłynie przejmowanie negatywnych wzorców kulturowych przez społeczeństwa krajów rozwijających się. | AJ

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | 12.2009 r.: Każdego roku w Polsce umiera na nowotwory aż 210 na 100 tysięcy mężczyzn. (czyli około 73,5 tys. na 35 mln)

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [04.05.2010, 21:32]

POLSKA MŁODZIEŻ ZAPIJA SIĘ NA ŚMIERĆ

Alkohol jest najczęstszą przyczyną zgonów i inwalidztwa.

Pijemy coraz więcej. Alkohol jest główną przyczyną zgonów i inwalidztwa wśród młodych ludzi – czytamy w sprawozdaniu z realizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi za 2008 r., które we wtorek przyjął rząd.

Spożycie alkoholu na jednego mieszkańca w Polsce skoczyło z 9,21 l w 2007 r. do 9,58 l w 2008 r. Do picia alkoholu przyznaje się też 1/3 kobiet w ciąży. Około 14 procent Polaków i 4 procent Polek pije alkohol "w sposób ryzykowny i szkodliwy", co zagraża ich zdrowiu fizycznemu i psychicznemu - wynika z badań CBOS zrealizowanych na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Najgorsze jest to, że od alkoholu nie stronią kobiety w ciąży, coraz więcej pije młodzież. Ze sprawozdania wynika, że picie alkoholu przez młodzież to jeden z największych problemów społecznych w Polsce. Alkohol jest główną przyczyną zgonów i inwalidztwa osób w wieku 15-21 lat. Wśród osób podejrzanych o zabójstwo ponad połowa była nietrzeźwa.

Polacy najwcześniej piją piwo (54,2 proc.), wyroby spirytusowe (35,5 proc.) oraz wino i miody pitne (10,3 proc.). | BD

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [08.05.2010, 21:47]

POLACY PIJĄ NA UMÓR.

Niemowlak, trzylatek i 80-letnia babcia. Każdy Polak statystycznie wypił w ubiegłym roku 9,58 l czystego alkoholu. Prawie o pół litra więcej niż rok wcześniej - informuje portal interia.pl.

Co piliśmy najczęściej? Piwo (54,2 proc.), wyroby spirytusowe (35,5 proc.) oraz wino i miody pitne (10,3 proc.). | WB

 

 www.o2.pl | Niedziela [10.05.2009, 08:20] 1 źródło, 1 wideo

CO 10. RAZ KARETKĘ WZYWA SIĘ DO PIJAKA (WIDEO)

Tylko w stolicy to 60 kursów dziennie. Każdy to 500 zł.

Faktyczny stan poszkodowanego sprawdzany jest dopiero na miejscu. I często okazuje się, że reanimacja wcale potrzebna nie jest, a nieprzytomni pacjenci są tak pijani, że nie ma z nimi żadnego kontaktu - informuje TVN Warszawa.

Ale obciążenie budżetu na tym się nie kończy. Niektórzy "pacjenci" są zbyt pijani, by trafić do izby wytrzeźwień. Muszą nocować w szpitalach.

Lekarze są oburzeni.

W wielu wypadkach powinniśmy być gdzie indziej i nie rozdrabniać się na takie rzeczy, które powinna załatwiać podstawowa opieka medyczna - tłumaczy TVN Warszawa dr Marek Niemirski z warszawskiego pogotowia ratunkowego. | JS

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [07.09.2009, 06:49] 1 źródło

PACJENCI DOLNOŚLĄSKICH SZPITALI CIERPIĄ PRZEZ PIJAKÓW

Najgorzej jest w szpitalach w Jeleniej Górze i Wałbrzychu. Powód? Brak izb wytrzeźwień w tych miastach powoduje, że pijacy z ulicy trafiają na izby przyjęć.

Jeśli taka osoba jest kontaktowa to funkcjonariusze odwożą ją do domu - mówi "Gazecie Wrocławskiej" podinspektor Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. Ale jeśli nie są w stanie stwierdzić jaki jest stan jego zdrowia, muszą go zawieźć do szpitala - wyjaśnia.

"Gazeta Wrocławska" podaje przykład zaniedbania, którego ofiarami stają się chorzy.

W szpitalu lekarze zajmują się nimi w pierwszej kolejności. To oznacza, że inni pacjenci czekają w kolejce. Tak było kilka dni temu, kiedy w ciągu kilku godzin na szpitalny oddział trafiło trzech pijaków. Tymczasem 13-letni chłopiec ze złamaną ręką czekał na przyjęcie ponad dwie godziny.

Poza tym, to dla szpitala spory wydatek. Jeden pijak na oddziale to o 2 tys. złotych mniej na pacjentów. Tymczasem od Narodowego Funduszu Zdrowia Szpitalny Oddział Ratunkowy dostaje 9 tys. złotych dziennie. I ma za to obsłużyć 100 pacjentów - przypomina "Gazeta Wrocławska". | JS

 

[Do tego dodajmy interwencje, zajmowanie się innymi degeneratami, np. narkomanami, nikotynowcami, niezdrowo odżywiającymi się, otyłymi (których, dzięki troskliwości, przybywa), oczywiście kosztem dbających o zdrowie, pożytecznych. Bo to jest okazywanie wrażliwości, dobre... jak przybywa degeneratów; ludzi chorych; wydatków; rośnie bieda; gdy pogarsza się sytuacja ludzi zdrowych; dochodzi do degeneracji naszego gatunku. - red.]

 

 www.o2.pl | Środa [17.06.2009, 07:23] 4 źródła

ROSYJSKĄ GOSPODARKĘ WYKOŃCZY ALKOHOLIZM

Przepija się tam już ponad 55 miliardów dolarów rocznie.

Pijani Rosjanie powodują straty w gospodarce szacowane rocznie na 1,7 biliona rubli. To około 6 procent rosyjskiego PKB - wynika z danych Publicznej Izby Federacji Rosyjskiej.

Władze chcą teraz powrócić do monopolu państwa na obrót alkoholem.

Chodzi o to, by obniżyć popyt na alkohol przez m.in.: podniesienie akcyzy, wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu rano, nocą i w dni wolne - pisze "Rzeczpospolita".

Takie rozwiązanie nie podoba się jednak producentom.

Ludzie biednieją i wódkę kupują tam, gdzie jest tańsza. To powoduje, że padają legalni wytwórcy - powiedział Dmitrij Dobrow, szef ZPPA.

Dlatego już wkrótce nielegalna produkcja alkoholu ma być traktowana przez prawo jak przestępstwo. Według rosyjskiego Związku Producentów Alkoholu udział nielegalnej wódki w rynku szacowany jest na 30-50 proc. | TM

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [07.09.2009, 20:49] 3 źródła

PRZED 30-STKĄ FACECI PIJĄ NAJWIĘCEJ

Grozi im alkoholizm.

Liczba młodych Szwedów, którzy piją takie ilości alkoholu, które mogą ich uzależnić wzrasta w zastraszającym tempie. Jest ich już dwa razy więcej niż 4 lata temu - alarmuje thelocal.se

Wynika tak z danych Narodowego Instytutu Zdrowia. Wzrasta także liczba wypadków powodowanych przez pijanych Szwedów. Najwięcej piją mężczyźni w wieku od 20 do 29 lat. 13 proc. z nich jest bliska uzależnieniu.

Trochę lepiej wyglądają statystyki dotyczące młodych Szwedek, które nadużywają alkoholu. Te pomiędzy 25 i 29 rokiem życia piją więcej - 8 proc. jest uzależnionych. Młodsze - w wieku od 20 do 24 lat piją rzadziej niż jeszcze cztery lata temu. Tylko 8 proc. z nich pije za dużo - mówi Nils Stenström, który prowadził badania. | AJ

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [02.09.2009, 07:10] 2 źródła

WIELKA BRYTANIA PRZESYCONA ALKOHOLEM

Sytuacja jest tak zła, że sam przemysł alkoholowy rozpoczął ofensywę na rzecz zmiany kultury spożywania alkoholu

Coraz częściej młodzi Brytyjczycy rywalizują, kto pierwszy upije się do nieprzytomności.

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w samej tylko Anglii i Walii do szpitala z powodu chorób i wypadków spowodowanych nadmiernym spożyciem alkoholu trafiło 49,3 tys. osób w wieku od 18 do 24 lat. Co roku alkohol jest przyczyną 33 tys. zgonów - podaje gazeta.pl.

Picie na umór jest na Wyspach problemem społecznym, a zdaniem publicystów zamiłowanie do alkoholu stało się brytyjską cechą narodową.

Nie da się szybko zmienić kultury picia, ale przy odpowiednim wsparciu, informacji i poradach młodzi mogą zmienić sposób picia - mówi Chris Sorek szef organizacji Drinkaware.

Czasem wystarczą jednak proste porady by nie psuć sobie dobrej zabawy.

Dlatego też na butelkach alkoholu i puszkach piwa pojawią się informacje o tym, że np. podczas picia alkoholu należy nawadniać organizm – pisze gazeta.pl.

Takie rady będą na 13 mln różnych produktach.

Na przemyśle alkoholowym ciąży wielka odpowiedzialność w walce z nadmiernym piciem, jest wiele rzeczy, które możemy robić, by promować zdrowy stosunek do alkoholu – mówi minister zdrowia Andy Burnham.

Jednak organizacje antyalkoholowe nie podzielają optymizmu rządu.

Kampania Drinkaware jest próbą uniknięcia zaostrzenia ustawodawstwa dotyczącego cen i sprzedaży alkoholu - mówi Don Shenker z Alcohol Concern.

Koncernom alkoholowym bardziej bowiem opłaca się wydać miliony na ostrzegawcze nalepki, niż zgodzić się na ograniczenie dostępu do alkoholu. | JP

 

 www.o2.pl | Czwartek [09.07.2009, 09:21] 3 źródła

ALKOHOL WYKOŃCZY WIELKĄ BRYTANIĘ

W tym roku umrze tam z przepicia 15 tys. osób.

Liczba kobiet, które zmarły z powodu spożycia alkoholu wzrosła w ciągu ostatniej dekady o 32 proc., a mężczyzn o 43 proc. - wynika z ostatnich badań.

Dziesięć lat temu w Anglii i Walii zanotowano ponad 5,2 tys. zgonów, których przyczyną był alkohol, a w 2008 roku było to już ponad 7,3 tys. Do tego z przepicia zmarło o 24 proc. więcej Brytyjczyków w wieku powyżej 40 lat.

Nasz kraj pogrąża się w alkoholowym kryzysie - powiedział Norman Lamb z NHS.

Większość osób pijących zmarła na marskość wątroby. Statystyki nie uwzględniają przypadków śmierci spowodowanych przez nowotwory, a to często także wynik nadmiernego spożycia alkoholu - uważają specjaliści.

Szacuje się, że każdy funt wydany na zakup alkoholu powoduje wzrost wydatków na służbę zdrowia o 5 funtów. | TM

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [02.02.2010, 22:05]

PIJEMY NAJWIĘCEJ NA ŚWIECIE. 11 LITRÓW ROCZNIE

Zobacz, jak alkohol zabija Europejczyków.

Przeciętny obywatel UE spożywa rocznie 11 litrów czystego alkoholu. To 2,5 razy więcej niż reszta mieszkańców świata - wynika z danych EuroCare.

Alkohol ma związek z co dziesiątym zgonem w UE. Jest także przyczyną co czwartego wypadku śmiertelnego i co trzeciego zgonu wśród kierowców - powiedział Hans Olav Fekjaer z organizacji Actis.

Przez alkohol dochodzi również do 40 proc. przypadków przemocy wobec kobiet, 40 proc. zabójstw i 50 proc. wszystkich przestępstw z użyciem przemocy. | TM

 

 

·        Polacy na alkohol wydają ponad 20 mld zł rocznie.

A do tego dodajmy skutki, koszty leczenia, utrzymywania na rentach chorych, niedorozwiniętych, upośledzonych dzieci alkoholików – osób dokonujących prokreacji pod wpływem alkoholu.

 

„ANGORA: ANGORKA” nr 36, 03.09.2006 r.: ILE KOSZTUJE PIJAK (...) WHO oblicza, że budżet państwa [z powodu osób pijanych] traci na leczenie, usuwanie skutków wypadków drogowych, wymiar sprawiedliwości, służbę zdrowia czy spadek wydajności pracy mniej więcej 2 do 3 proc. PKB. W Polsce wyniosło to np. w roku 2005 od 20 do 30 mld złotych.

 

 

"WPROST' nr 9/2005 r.: SZACH SZACHIŚCIE Nawet po rozbiciu kartelu z Cali narkogangi mają większy wpływ na amerykańską gospodarkę niż Al-Kaida. Amerykanie przeznaczają rocznie na narkotyki 65 mld USD (PKB Ukrainy wynosi 77 mld USD). Według ocen administracji i Kongresu, w wyniku działań narkobiznesu gospodarka traci rocznie 100 mld dolarów. Do tego dochodzą koszty leczenia i opieki społecznej (45 mld USD). Tymczasem służby państwa przechwytują towar wartości miliarda dolarów, mniej niż 1 proc. całego biznesu.

Juliusz Urbanowicz

 

"WPROST" nr 33/34/2006: MAFIA TOTALNA Z opublikowanego we Włoszech raportu "SOS Impresa" wynika, że spółka akcyjna Mafia osiąga przychody w wysokości 75 mld euro rocznie, porównywalne z przychodami państwowego koncernu naftowego ENI i dwa razy większe niż przychody włoskiego Fiata!

Jolanta Kondraciuk

 

www.o2.pl | Piątek [20.02.2009, 13:56] 2 źródła

W RPA ŻYJE NAJWIĘCEJ NARKOMANÓW I ALKOHOLIKÓW

Tak wynika z ostatniego raportu ONZ.

Według jego autorów w sumie w Republice Południowej Afryki żyje 2,5 mln ludzi zażywających narkotyki, z czego co najmniej 237 tysięcy to osoby całkowicie uzależnione od narkotyków.

To dwa razy więcej niż wynosi średnia na świecie.

20 procent chłopców i 7 procent dziewcząt poniżej 16 roku życia pali marihuanę. 7 procent nastolatków nadużywa heroiny.

Podobna sytuacja jest z problemem alkoholowym. Według raportu w RPA żyje 2 miliony alkoholików.

W sumie uzależnieni od alkoholu i narkotyków kosztują rocznie gospodarkę RPA, w przeliczeniu na złotówki, około 7 miliardów. Na tę sumę składają się miedzy innymi koszty wypadków, leczenia i rozbojów.

RPA opanowały narkotykowe kartele - powiedział dr Jonathan Lucas z ONZ.

I raczej nic nie wskazuje, by sytuacja miała się szybko poprawić. Bo ośrodki odwykowe nie są w stanie poradzić sobie z chorymi. Mogą przyjąć jedynie 17,5 tysiąca pacjentów rocznie. | TM

 

 www.o2.pl | Środa [04.02.2009, 19:53] 2 źródła

NARKOMANI RUJNUJĄ BUDŻET USA

W pierwszych badaniach tego typu obliczono, jakie obciążenie dla ekonomii generują uzależnieni. Jak wyliczyli eksperci, w 2005 roku zażywający metamfetaminę kosztowali budżet USA 23,4 miliarda dolarów.

RAND Corporation, potężny think tank naukowy, na pieniądze przeliczył koszt nałogu, przedwczesnych zgonów, leczenie i kilka innych czynników dotyczących osób biorących metamfetaminę.

Choć obliczenia dokonywano dla jednego z wielu typów narkotyków eksperci RAND twierdzą, że obciążenia dla budżetu generują także zjawiska towarzyszące zażywaniu innych substancji psychoaktywnych.

Niemal dwie trzecie kosztów dla budżetu wynika z samego faktu uzależnienia. Ma to związek ze zmniejszeniem produktywności i standardu życia narkomanów.

Na drugim miejscu są obciążenia związane z naruszaniem przez uzależnionych prawa i koniecznością odpowiedniego ich karania (proces, więzienie, szpital).

Do mniejszych, ale nadal znaczących kosztów zaliczono konieczność opieki państwa nad dziećmi odebranymi biorącym metamfetaminę rodzicom. | J

 

 

„POLITYKA” nr 28, 14.07.2007 r.

POSZŁO Z DYMEM

Najwięcej pieniędzy wydajemy na papierosy (prawie 12 mld zł rocznie). To o pół miliarda złotych więcej niż na mięso, nie mówiąc o pieczywie (7,5 mld zł.). (...)

 

„WPROST” nr 7, 20.02.2005 r.: (...) ...nasze całkowite wydatki na ochronę zdrowia rosną do 65-70 mld zł (7,5 proc. PKB, czyli tyle, ile wynosi średnia unijna), z czego ponad 30 mld zł pochodzi bezpośrednio z naszych kieszeni.

Mihał Zieliński

 

 www.o2.pl | Piątek, 08.05.2009 08:37 | PULS BIZNESU

Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika jednak, że pali 30% obywateli UE. A europejska gospodarka traci z powodu szkodliwości nałogu i leczenia palaczy - około 100 mld EUR rocznie. Rygorystyczne prawo przeciw paleniu jest już m.in. w Irlandii, Anglii i Norwegii.

www.pb.pl

Rafał Mościcki

rafal.moscicki@hotmoney.pl

 

 

www.o2.pl | Sobota [30.05.2009, 18:35] 1 źródło

TYTOŃ ZABIJE MILIARD LUDZI

Do końca stulecia.

Bo co sześć sekund umiera jeden palacz. Przed zabójczymi skutkami tytoniu ostrzega Światowa Organizacja Zdrowia. Tylko do 2030 roku nałóg zabije 175 milionów osób na całym świecie.

Jeśli będą nadal palili tyle, co obecnie, do końca stulecia, umrze na naszej planecie miliard ludzi - ostrzega WHO.

Jak dodają eksperci organizacji, obecnie tytoń zabija prawie 5,4 miliona ludzi rocznie. A to oznacza, że przez papierosy jedna osoba umiera co sześć sekund. Palenie jest przyczyną co dziesiątego zgonu. | JK

 

 

 http://www.proekologia.pl/print.php?plugin:content.17558 | kwiecień 2009

W Polsce na schizofrenię cierpi jedna na 100 osób. Dotyka aż 400 tysięcy Polaków. Jest bardzo demokratyczna: dotyka i profesorów uniwersytetu, i kloszardów. Występuje na całym świecie, bez względu na płeć, rasę i religię. Choruje na nią aż 50 milionów ludzi. W samych Stanach Zjednoczonych cierpią na nią 2 miliony Amerykanów, a każdego roku notuje się ponad 100 tys. nowych przypadków zachorowań. W Wielkiej Brytanii każdego roku schizofrenię rozpoznaje się u 7500 pacjentów. Codziennie na polskich oddziałach psychiatrycznych przebywa około 8770 osób z rozpoznaniem tej choroby. Ponad 90 proc. pacjentów cierpiących na schizofrenię jest stanu wolnego, nie ma dzieci, a większość badanych (69,7 proc.) mieszka z rodzicami lub jednym z rodziców. Atak schizofrenii może być jednorazowym epizodem, ale, niestety, najczęściej na jednym epizodzie się nie kończy. Około 30 procent pacjentów żyje ze schizofrenią długotrwałą, z częstymi nawrotami. Kolejne 30 procent ma nawroty co kilka lat. Co ważne, pomiędzy nawrotami choroby chorzy mogą funkcjonować normalnie. | niteczka21

 

"FAKTY I MITY" nr 39, 04.102007 r.

PISOFRENIA PARANOIDALNA

Na zaburzenia psychiczne cierpi w naszym kraju ok. 2,4 mln osób (1,5 mln dorosłych oraz 900 tys. dzieci i młodzieży, czyli w sumie dwukrotnie więcej niż w 1990 r.). Ze specjalistycznej opieki psychiatrycznej korzysta co 27 Polak (3,7 proc. populacji) (...).

Dominika Nagel

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [11.09.2009, 20:13] 2 źródła

WSZYSCY JESTEŚMY CHORZY PSYCHICZNIE?

Naukowcy twierdzą, że tak. Ale nie każdy się przyznaje.

Zaburzenia psychiczne występują częściej niż nam się wydaje. Przypadków stanów lękowych, depresji, natręctw i uzależnień od alkoholu, narkotyków czy czynności może być nawet dwukrotnie więcej niż wynika ze statystyk - alarmuje portal brightsurf.com

Wszystko zależy od skali badań i kryteriów diagnozy. Psychologowie z amerykańskiego Duke University we współpracy z naukowcami z Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii zakończyli właśnie długoterminowe badania ponad tysiąca Nowozelandczyków.

Sprawdzano stan ich zdrowia psychicznego od urodzenia do 32. roku życia. Zaskoczyła ich skala zaburzeń psychicznych zatajanych lub ujawnianych przez pacjentów dopiero po wielu latach.

Ponad 40 proc. badanych cierpi lub cierpiało z powodu depresji, 32 proc. ma lub miało problem z uzależnieniami. Wcześniej statystyki odnotowywały tylko połowę takich przypadków - tych aktualnie leczonych.

Można śmiało stwierdzić, że jeśli będziemy obserwować grupę ludzi od ich wieku dziecięcego, to wcześniej czy później u każdego stwierdzimy jakieś zaburzenia. Depresję, stany lękowe czy uzależnienie - uważa prof. Terrie Moffitt.

Naukowiec przekonuje, że powinniśmy się przyzwyczaić do tego, iż zaburzenia psychiczne są w naszym świecie bardzo powszechne. W jego opinii nie zawsze udaje się je wykryć, bo brakuje środków na dokładne badania szerokich grup społecznych. Poza tym trudno ocenić kiedy człowiek ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Jeśli przyjmiemy, że wystarczy już jeden przypadek zaburzeń w życiu to statystyki obejmą całą populację. Wszystko zależy od tego jak surowe kryteria diagnozy przyjmiemy - dodaje prof. Moffitt. | AJ

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [05.09.2009, 12:24] 1 źródło

ZABIJE NAS... DEPRESJA

W przyszłości to właśnie ta choroba będzie najpoważniejszym problemem zdrowotnym na świecie.

Takiego zdania są eksperci Światowej Organizacji Zdrowia, którzy spotkali się w Atenach w ramach pierwszego Globalnego Szczytu Zdrowia Psychicznego - podaje polskieradio.pl.

Na zaburzenia psychiczne na całym świecie cierpi ponad 450 mln ludzi, depresja to największy problem w tej grupie chorób.

W ciągu dwóch dekad, spośród wszystkich chorób, depresja stanie się największym ciężarem dla gospodarki i społeczeństw - mówi dr Shekhar Sabena ekspert WHO.

Jego zdaniem, choroba ta może mieć kilka przyczyn, niektóre z nich są biologiczne, ale duże znacznie mają też czynniki zewnętrzne, na przykład stres.

Dlatego ludzie biedni, zarówno w krajach rozwijających się jak i rozwiniętych chorują częściej niż osoby zamożne - mówi ekspert.

Lekarze przypominają, że objawami depresji mogą być przygnębienie, zmęczenie, problemy ze snem, a także lęk, trudności w koncentracji a nawet nieumiejscowiony ból. | JP

 

 

 www.o2.pl | Poniedziałek [23.02.2009, 18:42] 2 źródła |

CO TRZY SEKUNDY KTOŚ PRÓBUJE SIĘ ZABIĆ

A co 40 sekund komuś się udaje.

Samobójstwa pochłaniają na świecie więcej ofiar niż wojny i morderstwa - twierdzi profesor Brunon Hołyst.

Jak powiedział na konferencji poświęconej samobójstwom, liczba samobójstw będzie jednak coraz wyższa. W 2020 roku na życie może się targnąć od 1,5 do 1,8 miliona.

 

Według Światowej Organizacji Zdrowie rocznie na całym świecie samobójstwo popełnia około miliona osób. W Polsce co roku próbę samobójczą podejmuje 4-5 tysięcy ludzi. Średnio co dziesiątemu samobójcy się udaje...

 

Wedle statystyk Światowej Organizacji Zdrowia wśród samobójców jest pięciokrotnie więcej mężczyzn niż kobiet.

 

Niepokojąco rośnie liczba nastolatków, którzy targają się na swoje życie. Najczęściej próbują się zabić dzieci pomiędzy 15 a 19 rokiem życia. Jest ich nawet 280 rocznie, czyli o kilkadziesiąt więcej niż w 2000 roku.

 

Ale na życie targają się również dzieci młodsze. Około 50 samobójstw rocznie notuje się w grupie 10-14-latków.

Najczęstszym powodem są trudności w szkole, problemy w rodzinie i - nieco rzadziej - zawód miłosny. | G

 

 

Budżet Służby Zdrowia wynosił w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje (...) że łącznie wydatki wyniosły 65-70  mld zł)).

 

 

Więcej:

4. EUTANAZJA; SELEKCJA POZYTYWNA/UTOPIA; SELEKCJA NEGATYWNA (to tylko... psychopaci, debile; kanalie; degeneraci; skutki braku selekcji/selekcji negatywnej)

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=120&postdays=0&postorder=asc&start=45

 

 

Pytanie: Kim są zachęcający do zwiększenia przeludnienia (prokreacji), przeciwnicy eutanazji...

 

 

 

 

Najpierw trochę uświadamiających tekstów, informacji:

 

- Przykład szacowania całościowego.

UTOPIJNE LECZNICTWO (...) PRZYCZYNIA SIĘ DO BIEDY, CHORÓB, DEGENERACJI, DEGRADACJI, ŚMIERCI, WYDATKÓW, DŁUGÓW; ZWIĘKSZA ILOŚĆ PROBLEMÓW, STRAT!

W uproszczeniu i w skrócie: chory człowiek zaraża innych mikroorganizmami, przyczynia do lekooporności mikroorganizmów, przyczynia do skażania środowiska, trucia przyrody, ludzi produkcją medykamentów, sprzętu medycznego, następnie substancjami zawartymi w kale, moczu po zażyciu leków, w poprodukcyjnych, poszpitalnych, komunalnych śmieciach – co przyczynia się do kolejnych skażeń, zatruć środowiska, przyrody, ludzi, co przyczynia się do kolejnych chorób, strat, obciąża ekonomicznie społeczeństwo kosztami tzw. lecznictwa, utrzymywania na rencie – co przyczynia się do biedy, długów, a w efekcie i chorób, przestępczości, demoralizuje – dając przykład, że za chorobę jest się nagradzanym, co prowokuje to do nie dbania o siebie, potomstwo, więc w efekcie przybywa kolejnych osób do leczenia, utrzymywania, z tego skutkami (...), a skutkuje to też degeneracją, degeneractwem, z tego skutkami (...), przekazuje potomstwu wadliwe geny, co również skutkuje tym, że przybywa kolejnych osób do leczenia, utrzymywania, z tego skutkami (...), co to też skutkuje degeneracją, degeneractwem.

Więc trzeba rozsądnie, rozumnie, całościowo, dalekowzrocznie, dogłębnie etycznie, oszacować: KIEDY, CO MA SENS, I ODPOWIEDNIO DO TEGO POSTĘPOWAĆ (jak ktoś chce realizować utopie, to niech robi to za własne pieniądze!)!

Więc leczenie, utrzymywanie chorych narkomanów, alkoholików, nikotynowców, starców, zarażonych nieuleczalnymi mikroorganizmami, obłożnie chorych, patologicznie otyłych, sparaliżowanych, chorych psychicznie, psychopatów, debili – NIE TYLKO JEST SZKODLIWE, NIE MA SENSU, ALE RÓWNIEŻ NIE MA TAKIEJ, PRAKTYCZNIE, MOŻLIWOŚCI (jak widać – bo chorych, biednych, wydatków, długów, problemów, strat przybywa!)! Więc trzeba i tu zakończyć postępowanie na odwrót; realizowanie utopi! Czyli: TAKICH OSOBNIKÓW USYPIAĆ (przy okazji dając przestrogę, motywując, mobilizując pozostałych do dbania o siebie, innych, do rozwoju, współpracy).

 

Przyczyną dziewięćdziesięciu kilku procent chorób jest skażenie, trucie, degeneracja naszego gatunku, i eksploatacja pracowników, a więc z winy człowieka; na własne życzenie (więc człowiek ratuje, rozwiązuje, zapobiega problemom, czyni dobrze, czy odwrotnie...). Więc na usunięciu tych przyczyn powinny się skupić nasze działania, a nie na utopijnym lecznictwie!

 

 

Lub jeszcze inaczej:

TZW... LECZNICTWO

MYŚLENIE CAŁOŚCIOWE, RACJONALNE

Proszę sobie uzmysłowić, iż leczenie jednej osoby (by następnie ją utrzymywać na rencie, dalej leczyć, zapewnić opiekę, dostęp do infrastruktury, rozrywkę itp.) powoduje nędzę, choroby, konieczność leczenia następnych osób, ich dzieci itd. – reakcja lawinowa...(!!), z powodu konieczności wybudowania, co wykonują kolejni ludzie, funkcjonowania przemysłu farmaceutycznego, medycznego, uczelni medycznych, utrzymywania leczących ich lekarzy, obsługujących urzędników, wybudowania kolejnych mieszkań i innych budynków, większego zużycia energii, surowców i innych zasobów, konieczności budowy dodatkowych elektrowni; skażania środowiska (powietrza, gleby, wody, gleby; żywności), wypadków itp. Do tego dodajmy jeszcze zarażanie innych zarazkami, rozmnażanie się, degenerując nasz gatunek i obarczając kolejnymi tego negatywnymi skutkami, w tym wydatkami. Itd...

Pytanie więc brzmi: w imię czego, po co, czy mamy z tego korzyści, czy same straty...

Więc w lecznictwie również musi mieć mse myślenie całościowe, istnieć rozsądna kalkulacja – zysków do strat!

 

TZW. LECZNICTWO (JAKI JEST BILANS, KOSZTY (W TYM EDUKOWANIA PRZYSZŁYCH TZW. LEKARZY, PIELĘGNIAREK), SKUTKI, KORZYŚCI, SENS TZW. LECZENIA)...

Może jednak ekonomiczne, ekologiczne, rozsądne (całościowo – licząc wszystko) - racjonalne, naprawdę prozdrowotne - podejście?

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Piątek [26.02.2010, 06:51]

ILE JEST WARTE TWOJE ŻYCIE DLA POGOTOWIA

Kontrola ujawniła przerażające historie.

Od 255 do 425 zł zarabia pogotowie za każdego pacjenta wożonego ze szpitala do szpitala - pisze "Gazeta Wyborcza", powołując się na pokontrolny raport prof. Cezarego Pakulskiego, wojewódzkiego konsultanta medycyny ratunkowej w Zachodniopomorskiem.

Kontrola, to efekt skarg szpitali na pracę pogotowia.

Pogotowie przywożące pacjenta z jego domu do szpitala nie dostaje pieniędzy, bo to zadanie objęte kontraktem z NFZ. Dlatego chory z drgawkami jest zostawiany w szpitalu bez neurologii, pacjenci ze złamaniami - tam gdzie nie ma ortopedii. Ekipy pogotowia robią to celowo, żeby przewieźć pacjentów jeszcze raz i zarobić.

Kontrola ujawniła wiele dramatycznych historii ofiar wypadków, które pogotowie naraziło na dodatkowe cierpienie i utratę życia. Szpital w Stargardzie Szczecińskim pokazał listę 32 pacjentów, których pogotowie przywiozło, choć ratownicy musieli wiedzieć, że pacjenci nie otrzymają pomocy, bo szpital nie ma odpowiednich oddziałów.

Szpital w Goleniowie dostał chorego z rozpoznanym zawałem. Choć lekarz z izby przyjęć niemal natychmiast potwierdził diagnozę, karetka, która go przywiozła, odjechała i trzeba było zamówić tzw. karetkę transportową ze Szczecina. Chory czekał na nią dwie godziny - pisze "Gazeta Wyborcza".

Do szpitala w Dębnie, gdzie nie ma oddziału urazowo-ortopedycznego, pogotowie przywiozło sześciu pacjentów ze złamaniami kończyn i kręgosłupa. Niektórzy mieli złamania otwarte. Pogotowie ich zostawiło. Wezwane ponownie - przewiozło na ortopedię do innego szpitala - gazeta przytacza kolejny przykład. | JS

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Czwartek [04.02.2010, 06:25]

W TYM ZAWODZIE NIE DA SIĘ UNIKNĄĆ PRZEMOCY

Pielęgniarki: pobicia to norma.

Pielęgniarki z Australii twierdzą, że przemoc to część ich codziennej pracy. Ponad polowa sióstr była przynajmniej raz pobita przez pacjenta, a większość (90 proc.) twierdzi, że często spotyka się z agresją i wyzwiskami słownymi. Części grożono nawet bronią i nożem - donosi news.com.au.

Z badania przeprowadzonego przez Perth's Curtin University of Technology wynika, że 69 proc. pielęgniarek z prywatnych i publicznych szpitali w Australii czuła się zagrożona przemocą ze strony pacjentów.

Jednak tylko jedna na sześć kobiet zgłosiła taki przypadek przełożonym. Nie wierzą bowiem w to, że ktokolwiek potrafi im pomóc, a agresję pacjentów traktują już jako coś normalnego w swojej pracy. - zauważa dr Rose Chapman.

Tymczasem co czwarta pielęgniarka jest atakowana przez pacjenta raz w tygodniu, 27 proc. raz w miesiącu, a 25 proc. raz na pół roku.

Najczęściej pacjenci atakują pielęgniarki na oddziałach ratunkowych oraz psychiatrycznych - po około 40 przypadków agresji i pobić w czasie roku - dodaje portal. | AJ

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [31.01.2010, 09:16]

POMAGANIE INNYM SKRACA ŻYCIE

To zbyt stresujące.

Lekarze zwykle są zdrowsi niż inni ludzie, ale ciężka praca sprawia, że żyją o całą dekadę krócej - donosi Indyjskie Towarzystwo Medyczne (IMA). Przeciętny wiek, w którym umierają to 58-59 lat. Przeciętna długość życia w Indiach jest o 10 lat większa.

IMA doszło do takich wniosków po przebadaniu niemal 16 tys. lekarzy z różnych części kraju - czytamy na dnaindia.com.

Większość lekarzy w Indiach umiera nagle, na zawał serca. Głównym źródłem problemów z sercem jest przepracowanie i nadmiar stresów. | JS

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [15.05.2010, 20:44]

RODZICE MASOWO ROBIĄ Z DZIECI LABORATORYJNE SZCZURY

Zarabiają już nawet na niemowlakach.

Rodzice, biorąc pieniądze, podpisują się pod zgodą na podawanie dziecku testowanego preparatu i efekty uboczne, które mogą dotknąć malucha.

Wśród nich ból w miejscu szczepienia, ból głowy, gorączka, zasinienie, opuchlizna gruczołów, ucisk w klatce piersiowej  - wylicza "The Daily Telegraph".

Ponad to, choć nie tak często, może dochodzić do reakcji alergicznych, bólu zakończeń nerwowych, konwulsji i nienormalnej pracy mózgu

Za setki dolarów dla rodziców i lekarzy rodzinnych kompanie farmaceutyczne mają młode ludzkie "szczury" laboratoryjne do własnych potrzeb - donosi australijski "The Daily Telegraph".

Wiadomo o rodzicach, którzy za trójkę dzieci dostali blisko 900 dolarów. Maluchom podawano nowy typ szczepionki na wirusa grypy H1N1.

Na testach zarabiają też lekarze rodzinni, który od każdego malucha przekazanego na testy nowych leków dostają 200 dolarów.

Najczęściej chodzi właśnie o szczepionki na "świńską grypę" produkowane przez GlaxoSmithKline - zauważa gazeta.

Inne testy są bardziej dochodowe. Jeżeli rodzice zgodzą się, by na ich maluchu testowano leki na astmę, mogą dostać (za każde dziecko) nawet 600 dolarów.

O tych praktykach media dowiedziały się od anonimowego pracownika AusTrials, gdzie prowadzi się testy leków i szczepionek. | JS

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [24.02.2010, 18:13]

ZGINĘŁY MOGĄCE STANOWIĆ ZAGROŻENIE LEKI. JEDNA AMPUŁKA ZABIJA 50 OSÓB

Powąchasz i przestaniesz oddychać.

Ze szpitala w Lund zginęły silne leki uspokajające. Medycy ze szwedzkiej lecznicy zauważyli brak kilku butelek remifentanylu.

Jeżeli trafi na ulice to spowodują katastrofę. Jedna ampułka w ciągu kilku minut może zabić około 50 osób. Po jej powąchaniu człowiek natychmiast przestaje oddychać - pisze "Sydsvenska Dagbladet".

Skradzione leki stosuje się wyłącznie podczas operacji i tylko wówczas gdy pacjent jest podłączony do respiratora.

Szwedzka policja twierdzi, że nic nie wie o tym, aby z tego leku korzystali narkomani. Zdaniem specjalistów jest on około 500 razy silniejszy od morfiny. | TM

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [08.09.2009, 16:30] 4 źródła, 3 wideo: Co roku, tylko w Stanach Zjednoczonych, z powodu zakażenia w szpitalach umiera 100 tys. pacjentów.

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [08.08.2009, 12:43] 1 źródło

EKSCYTUJEMY SIĘ GRYPĄ, A W POLSCE SZALEJE GRUŹLICA

A za lek musisz płacić sam.

Jak informuje "Głos Wielkopolski" siedzimy na prawdziwej bombie z prątkami gruźlicy lekoodpornej. Dlaczego? Bo po raz pierwszy od 35 lat pacjenci muszą czekać na lek i na dodatek płacić za niego z własnej kieszeni. A to sprawia, że wielu przerywa leczenie i... zaraża gruźlicą otoczenie.

Problem pojawił się, gdy polski koncern farmaceutyczny zrezygnował z produkcji

jedynego i niezbędnego leku – izoniazidu. Teraz sprowadzamy go z Czech. Szpital leczący chorego stara się o import docelowy.

Jednak leczenie szpitalne nie kończy kuracji. Pacjent powinien przyjmować lek nadal, już w domu. Powinno to trwać od czterech miesięcy do nawet dwóch lat. Jednak wielu pacjentów kurację przerywa.

Dlaczego się tak dzieje? Między innymi dlatego, że na lek muszą długo czekać - o zgodę na import docelowy w imieniu pacjenta występuje wówczas do resortu zdrowia

kierownik poradni, urzędniczy proces może zaś trwać, jak informuje "Głos Wielkopolski", nawet 4 miesiące.

Problemem jest również to, że za opakowanie leku pacjent musi zapłacić kilkadziesiąt złotych. I to z własnej kieszeni. A na refundację nie ma co liczyć - przepisy na to nie pozwalają.

To jest igranie ze zdrowiem społeczeństwa, a dodatkowym niebezpieczeństwem jest możliwość zmiany postaci gruźlicy, która nie reaguje na leki już podawane – tłumaczy gazecie Aleksander Barinow-Wojewódzki, dyrektor Wielkopolskiego Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii. | WB

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [28.12.2009, 06:34] 1 źródło

GRUŹLICA WRÓCIŁA. JESZCZE GROŹNIEJSZA

Czy grozi nam kolejna epidemia?

Wydawało się, że tę chorobę już pokonaliśmy. Niestety, jak się okazało, było to tylko złudzenie. W USA odkryto przypadek nowego rodzaju gruźlicy skrajnie odpornej na leki (XXDR) - informuje tvn24.pl.

Chorym na nową gruźlicę był 19-letni Oswaldo Juarez. Lekarze walczyli o jego życie

przez dwa lata. Udało im się go ocalić.

Odporna na leki gruźlica to "bomba zegarowa" - twierdzi szef Krajowego Centrum Badań nad Gruźlicą w San Francisco, Masae Kawamura.

Chorobą bardzo łatwo się zarazić, np. od kogoś, kto kaszle lub kicha a jest na nią chory. Gruźlica może też być następstwem niewłaściwego leczenia.

Obserwujemy właśnie globalny problem - mówi agencji AP dr Lee Reichman, ekspert z Instytutu Gruźlicy New Jersey Medical School. - To nie jest problem zagraniczny. Chorych nie da się "trzymać na zewnątrz". Czas by ludzie zdali sobie z tego sprawę.

Problem zauważyła już Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która w kwietniu zorganizowała na temat nowej gruźlicy konferencję w Pekinie. Jej wnioski były niepokojące:

Choroba jest już na wszystkich kontynentach i rozprzestrzenia się bardzo szybko - czytamy na portalu tvn24.pl. | WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [06.01.2010, 15:01] 1 źródło

CO SEKUNDĘ KTOŚ ZARAŻA SIĘ GRUŹLICĄ

Jedna trzecia ludzi na świecie jest nosicielem tej choroby.

Gruźlica jest siódmą na świecie najczęstszą przyczyną śmierci. Zabiła w 2008 roku 1,8 miliona ludzi na całym świecie (w 2007 roku było to 1,77 miliona) - informuje "The Daily Telegraph".

Gruźlica bardzo łatwo się rozprzestrzenia - chory kaszle i prątki gruźlicy zakażają kolejne osoby. Zdaniem WHO co sekundę kolejna osoba staje się nosicielem bakterii powodujących gruźlicę. Jedna na 10 zarażonych osób zachoruje - wystarczy, że jej układ odpornościowy zostanie osłabiony.

Zgodnie z danymi WHO w 2008 roku na gruźlicę chorowało 9,4 mln ludzi, w 2007 - 9,27 mln, w 2006 - 9,24 mln. Najwięcej chorych było w krajach rozwijających się: w Afryce i Azji.

Coraz częściej lekarze mają też do czynienie z gruźlicą odporną na leki - to efekt zbyt szybkiego przerywania kuracji. Najwięcej przypadków tej choroby obserwuje się w Indiach i w Chinach, a także tuż za naszą wschodnia granicą - w krajach byłego Związku Radzieckiego.

Ryzyko śmierci wśród chorych na lekoodporną gruźlicę wynosi od 35 do 50 proc. - informuje "The Daily Telegraph". | WB

 

Blisko co 3. Polak zarażony jest prątkami Koha, które mogą wywołać gruźlicę. Osoby zarażone nie prątkują, natomiast jeden chory zaraża, poprzez kichnięcie, kaszlnięcie itp. ok. 10-12 osób. Aż 30 % przypadków gruźlicy lekarze wykrywają nie w czasie badań, lecz dopiero na podstawie okresowo

wykonywanych zdjęć rentgenowskich, a do szpitali trafiają hoży z b. zaawansowaną chorobą. – Za „GW” nr 61 z dn. 12.03.1992 r.

 

 

"WPROST" nr 50/2005 (1202)

POŻERACZE CIAŁA

(...) Uczeni ostrzegają, że agresywne bakterie niewrażliwe na większość stosowanych dziś antybiotyków coraz częściej atakują osoby, które nie miały żadnego kontaktu z placówkami służby zdrowia. Najgroźniejsze szczepy gronkowca złocistego opornego na metycylinę (MRSA) jeszcze kilka lat temu spotykano niemal wyłącznie na oddziałach intensywnej terapii. Dziś nosicielem tej superbakterii jest już w USA co dziesiąte dziecko.

Szczepy niewrażliwe na antybiotyki wywołały epidemię w krajach azjatyckich - są tam przyczyną 70-80 proc. zakażeń wewnątrzszpitalnych. We Włoszech i Portugalii odsetek ten przekracza 50 proc. - Polska jest w europejskiej czołówce pod względem zużycia antybiotyków, więc spodziewamy się szybkiego narastania zjawiska antybiotykooporności. Największe zagrożenie stanowią dziś bakterie Pseudomonas i Acinetobacter - w ich wypadku liczba szczepów opornych podwoiła się w ostatnich dwóch latach - ostrzega dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Infekcje szpitalne zabijają rocznie 30 tys. Polaków, mimo że wydatki na antybiotyki pochłaniają ponad 10 proc. pieniędzy na refundację leków.

 

Martwica bakteryjna

Superbakterie znajdujące się na naszej skórze czy w jamie nosowej mogą przez wiele lat pozostawać w ukryciu, by zaatakować, gdy spadnie odporność organizmu. "MRSA potrafi się przedostać do wnętrza ciała przez bardzo małe zranienia, wywołując szybko postępującą martwicę tkanek miękkich. Dlatego nazywamy go pożeraczem ciała" - opowiada dr Loren Miller z University of California w Los Angeles. Gronkowce są również przyczyną ciężkich zapaleń płuc, a także wstrząsu toksycznego, który potrafi błyskawicznie zabić pozornie zdrową osobę. Coraz groźniejsze infekcje powodują także inne mikroby: pneumokoki, Haemophilus influenzae (szczególnie niebezpieczny dla dzieci), enterokoki i pałeczki jelitowe.

(...) Pojawiły się też gronkowce i enterokoki niewrażliwe na wankomycynę, uważaną za lek ostatniej szansy w ciężkich infekcjach. (...)

Jan Stradowski

 

 www.o2.pl | Środa [24.06.2009, 11:26] 3 źródła

BAKTERIE SĄ CORAZ SILNIEJSZE PRZEZ... LEKARZY

Bo faszerują nas antybiotykami.

Już w 39 procentach przypadków w Europie inwazyjne bakterie okazały się odporne na penicylinę.

Naukowcy obwiniają za to lekarzy. W szczególności tych, którzy zbyt często przepisują antybiotyki - pisze physorg.com.

Badania dotyczące częstotliwości użycia antybiotyków objęły 3402 dorosłych w 13 krajach (Walia, Anglia, Holandia, Hiszpania, Niemcy, Węgry, Belgia, Polska, Włochy, Szwecja, Norwegia, Finlandia i Słowacja).

Ogólnie, antybiotyki otrzymało 53 procent pacjentów, jednak wskaźnik ten wahał się w poszczególnych krajach pomiędzy 20 a 90 procent - podaje physorg.com.

Pacjenci w Słowacji, Włoszech, Węgrzech, Walii i w Polsce otrzymywali leki prawie dwukrotnie częściej niż średnia europejska. Za to Norwegowie, Belgowie i Szwedzi otrzymywali je czterokrotnie rzadziej.

Te badania pokazały jak duże różnice istnieją w podejściu do leków niezależnie od medycznych przesłanek - mówi prof. Chris Butler z Cardiff University prowadzący badania.

 

Jak rozwiązać ten problem?

Powinniśmy ujednolicić sposób stosowania leków w Europie. Dzięki temu możemy zażegnać groźbę uodparniania się bakterii - komentuje prof. Herman Goossens z University of Antwerp. | JP

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [19.11.2009, 19:30] 2 źródła Poleć na: Facebook

MEGAODPORNY SZCZEP BAKTERII ZAGRAŻA EUROPIE

Wszystko przez nadmiar antybiotyków.

Do takich wniosków doszli zebrani na konferencji w Sztokholmie specjaliści z zakresu medycyny.

Niektóre szczepy bakterii są tak uodpornione, że musimy stosować starsze, bardziej szkodliwe środki albo próbować mieszanek leków, które teoretycznie powinny zadziałać - mówi Dominique Monnet, specjalista z European Centre for Diseases Prevention and Control.

Na leczenie takich przypadków wydajemy co roku 2,2 mld dolarów - pisze redorbit.com.

Najwięcej antybiotyków stosuje się na południowym oraz wschodnim obszarze Starego Kontynentu.

Według badań ECDC ponad połowa oddziałów intensywnej terapii w Europie co najmniej raz w miesiącu przyjmuje pacjenta zarażonego całkowicie odpornymi na antybiotyki bakteriami.

Bez efektywnych leków współczesna medycyna nie może funkcjonować - mówi Zsuzsanna Jakab, szef ECDC.

Według danych organizacji, 25 tys. osób w UE umiera co roku z powodu odpornych na leczenie szczepów bakterii. To ponad połowa liczby ofiar, ginących w wypadkach samochodowych. | JP

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Poniedziałek [01.03.2010, 16:32]

BAKTERIE STAŁY SIĘ ZBYT SILNE DLA ANTYBIOTYKÓW

By z nimi wygrać, leki muszą być tak mocne, że same zaczynają szkodzić.

Pooperacyjne infekcje coraz częściej okazują się śmiertelne, bo nie ma na tyle silnych antybiotyków, by mogły je powstrzymać.

Czasem udaje się to, ale kosztem zniszczenia innych organów - czytamy w "The New York Times".

Do najgorszych wrogów pacjenta w szpitalu można zaliczyć Acinetobacter baumannii, tlenową bakterię, której np. penicylina nie może powstrzymać.

Jednoczesny brak rozwijanych "pod nią" antybiotyków (uwarunkowanie rynku farmaceutycznego) oraz jej stale rosnąca odporność na te istniejące, czynią ją przyszłym wrogiem numer jeden - tłumaczy dziennik.

Drugim rosnącym w siłę wrogiem jest Klebsiella pneumoniae, pałeczka zapalenia płuc. Prawdziwą jej wylęgarnią są szpitale.

Niestety dla pacjentów tam przebywających, już jedna piąta infekcji nie może być powstrzymana przez jakikolwiek znany ludzkości antybiotyk - dodaje "The New York Times".

Tylko w USA umiera z jej powodu 100 tys. osób. Dla porównania, pandemia "świńskiej grypy" zabiła na całym świecie od czasu wykrycia "zaledwie" 16 tys. ludzi.

W przypadku Europy, dwie trzecie zgonów w szpitalach to wina bakteryjnych infekcji. | JS

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 6 źródeł Wtorek [30.03.2010, 22:44]

TA CHOROBA WENERYCZNA STAJE SIĘ ODPORNA NA LEKI

Rzeżączki nie wyleczą już antybiotyki.

Bakterie wywołujące rzeżączkę stają się odporne na stosowane obecnie przeciw tej chorobie antybiotyki. Brytyjska Agencji Ochrony Zdrowia - Health Protection Agency ostrzega, że niebawem walka z rzeżączką będzie bardzo trudna - alarmuje BBC News.

Antybiotyki będzie trzeba podawać kilka razy, a nie jak do tej pory w jednej dawce. Jednak nawet to może nie wystarczyć. Dlatego naukowcy apelują o jak najszybsze rozpoczęcie prac nad nowymi lekami.

Wskazują również na dalszą konieczność promowania bezpiecznego seksu z użyciem prezerwatyw. Zdaniem ekspertów potrzebne są także kampanie informacyjne zachęcające do częstszych badań.

Stajemy przed poważnym wyzwaniem. Rzeżączka jest drugą najczęstszą chorobą przenoszoną drogą płciową w Wielkiej Brytanii. W innych krajach jest podobnie - profesor Catherine Ison mówi.

Nieleczona rzeżączka może prowadzić do stanów zapalnych, powstawania ropni, u kobiet do zapalenia jajowodów i bezpłodności. Bakterie atakują także inne narządy - stawy czy serce. | AJ

 

 

 www.o2.pl | Sobota [14.02.2009, 12:37] 1 źródło

GRONKOWCEM MOŻESZ ZARAZIĆ SIĘ W MORZU

Ostrzegają amerykańscy naukowcy.

Uczeni z Miami University odkryli, że kąpiele morskie mogą sprzyjać  rozprzestrzenianiu się gronkowca złocistego. Ten lekoodporny szczep bakterii - jak informuje "Daily Mail" - powoduje co roku śmierć około 1500 Brytyjczyków.

Jak się okazało, w ciepłych morskich wodach, w okolicach Hiszpanii, Portugalii i na Florydzie znaleziono gronkowca.

Naukowcy dowiedli, że na 100 osób, które przez co najmniej piętnaście minut zanurzą się w morzu, 37 zarazi się tą niebezpieczną bakterią. BW

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [02.05.2010, 18:51]

NADCHODZI WIELKA EPIDEMIA. JEST GROŹNIEJSZA NIŻ AIDS

Niebezpieczna bakteria zaatakowała już miliony ludzi.

Chodzi o szpitalnego gronkowca złocistego (MRSA), który jest odporny na większość antybiotyków. Ta bakteria zaatakowała już około 4,5 mln ludzi na całym świecie.

Istnieją tylko dwa leki, które mogą walczyć z tą bakterią, ale nie zawsze działają. Dlatego MRSA bardzo często jest śmiertelny - donosi portal failuremag.com.

Do tej pory atakował głównie w szpitalach. Teraz jednak bakteria stała się groźna także poza lecznicami.

W zmutowanej formie pojawiła się nawet u zwierząt, a od nich zarażają się MRSA ludzie - informuje failuremag.com.

Zdaniem autorki książki o gronkowcu złocistym, ludzkości grozi epidemia gorsza niż AIDS. Na domiar złego, nie ma skutecznego sposobu, by z nią walczyć. | M

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl |Wtorek [05.01.2010, 08:23] 2 źródła

CHCESZ SIĘ ZASZCZEPIĆ? UWAŻAJ NA TE IGŁY

Producenci sprzedają produkty w dziurawych opakowaniach.

Do tej pory wycofano z rynku już 14 serii igieł dwóch niemieckich firm: KDM oraz Henke Sass Wolf. Dostarczają one do polskich szpitali i przychodni prawie 50 proc. igieł, nawet 400 mln sztuk rocznie - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Igła, której używa się podczas robienia zastrzyku musi być sterylna. Niestety, jak odkryła konkurencyjna firma Mifam, te pochodzące z dwóch niemieckich firm takie nie są. 17 opakowań z 200 przebadanych było uszkodzonych, część igieł była niesterylna.

Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych i Wyrobów Medycznych zlecił własne badania. Potwierdziły one ustalenia Mifamu - informuje gazeta.

Pierwsze wyniki są przygnębiające. Wszystkie serie, które otrzymaliśmy, miały felerne opakowania, a ponieważ są one bardzo cienkie, to dziur nie widać gołym okiem, tylko pod mikroskopem. Wszystko wskazuje, że chodzi o błąd technologiczny w czasie procesu produkcji - mówi "DGP" Michał Maurin z Instytutu Leków.

Okazało się, że nawet 10 proc. opakowań miało dziury!

Od października firma wycofuje z obrotu kolejne serie wprowadzanych na polski rynek igieł. Zdaniem byłego szefa URPLiWM Leszka Borkowskiego to za mało. Jego zdaniem wszystkie igły powinny zostać wycofane z obrotu dopóki nie zostaną dokładnie przebadane.

Tu ewidentnie chodzi o wadę w technologii produkcji, a nie o wypadek przy pracy. A nie mówimy przecież o gumowych kościach dla psów, tylko o tak delikatnej sprawie jak igły. To bardzo groźne dla pacjentów - tłumaczy gazecie Borkowski.

Pracownicy urzędu przyznają, że mają dylemat: jeśli wstrzymają sprzedaż wszystkich igieł może się okazać, że lekarze nie będą mieli czym robić zastrzyków. Tym bardziej, że również w opakowaniach trzeciej firmy - Mifamu również stwierdzono dziury.

Czym grożą niesterylne igły?

Nie wolno pod żadnym pozorem użyć igły, jeżeli jej opakowanie jest nieszczelne. Mogłoby się bowiem okazać, że w czasie robienia dożylnych zastrzyków wprowadziliśmy do krwi bakterie. A to grozi sepsą - tłumaczy dziennikowi prof. Krzysztof Simon z Kliniki Chorób Zakaźnych AM we Wrocławiu. | WB

 

 

W Polsce ok. 1 os. na 70 jest zakażona wirusem żółtaczki typu C (jest to bardzo zakaźna i nieuleczalna forma, która często prowadzi do zapalenia wątroby, następnie raka, śmierci. 1 gram zakażonej wydzieliny wystarczy do zakażenia 1 mln ludzi! – To nie pomyłka), a ok. 1 os. na 1000 HIV – ze stałą tendencją wzrostową zakażeń w obydwu wypadkach!!

 

„NEWSWEEK” nr 48, 03.12.2006 r.: Każdego dnia wirusem HIV zakaża się na świecie 14 tys. osób. Ogólną liczbę chorych na AIDS i zakażonych szacuje się na ok. 40 mln osób.

Ok. 50% zakażeń dotyczy osób między 15. a 24. rokiem życia. Każdego dnia na świecie umiera z przyczyn związanych z HIV/AIDS około 8 tys. osób. W Polsce statystycznie każdego dnia dwie osoby dowiadują się, że są zakażone HIV.

 

W perspektywie czasowej jedna zarażona osoba, statystycznie, przyczyni się do zarażenia, śmierci milionów innych osób; skażeń, zatruć; chorób; degeneracji; degradacji; wydatków, długów, nędzy; problemów, strat (powstaje, wszechstronny, efekt lawinowy)! Więc należy to całościowo przemyśleć, oszacować, i postępować tak, by RZECZYWIŚCIE pomagać, a nie szkodzić!

 

 

 www.onet.pl | 25.09.2008 r.

GRUŹLICA I HIV - "TYKAJĄCA BOMBA" Z POLSKICH SZPITALI

Dziennik "Polska" pisze, że w ściekach wypływających z Pomorskiego Centrum Gruźlicy i Chorób Zakaźnych w Gdańsku wykryto wirusy HIV i wirusowego zapalenia wątroby, prątki gruźlicy, bakterie coli oraz dziesiątki innych wirusów i bakterii.

Szpitali, które nie mają skutecznych oczyszczalni ścieków, są w Polsce dziesiątki. Epidemiolodzy nie mają wątpliwości: To tykająca bomba biologiczna - alarmuje dziennik "Polska".

Od początku roku nie było miesiąca, aby przynajmniej w jednej sieci wodociągowej w Polsce nie wykryto bakterii coli. Wody nie wolno było pić w Pleszewie w Wielkopolsce, Baranowie Sandomierskim, Nisku czy w Korczynie na Podkarpaciu. Ale niebezpieczeństwo, że bakterie zatrują wodę w dużych miastach - jak Warszawa, Gdańsk czy Kraków - jest ogromne. Bo drobnoustroje opuszczają szpitale w ściekach i niezabite trafiają do rzek.

 

W Polsce nikt nie bada tego, co szpitale wypuszczają do kanalizacji. Nikt nawet nie pilnuje, czy przepisy w tej sprawie są przestrzegane. W Gdańsku skażenie odkryto przypadkowo - tylko dlatego, że Pomorskie Centrum Gruźlicy samo zleciło zbadanie swoich nieczystości.

Więcej na ten temat - w dzienniku "Polska".

 

 

www.o2.pl | Piątek, 12.09.2008 13:40

ZDROWIE: LEKI W WODZIE PITNEJ. PROBLEM JEST CORAZ POWAŻNIEJSZY

W amerykańskiej "kranówce" wykryto m.in. leki uspokajające, przeciwdrgawkowe oraz obniżające poziom cholesterolu.

Woda pitna w USA zawiera więcej leków niż dotychczas sądzono. Problem dotyczy 46 milionów Amerykanów - wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Associated Press.

 

Sytuacja ulega systematycznemu pogorszeniu. W podobnym badaniu wykonanym w marcu, wykryto że 41 milionów Amerykanów pije wodę, w której są chemikalia z leków.

 

Zdecydowana większość amerykańskich miast nie przeprowadziła testów wody pitnej na obecność leków. Osiem z nich - w tym Boston, Phoenix i Seattle - pomimo zwolnienia z testów, zdecydowało się na przeprowadzenie badań. Mieszkańcy mogli odetchnąć z ulgą. Leków w wodzie nie wykryto.

 

Nie sądzę, byśmy mogli odkryć cokolwiek złego w naszej wodzie, ponieważ pochodzi ona z pierwotnych źródeł. Chcieliśmy jednak uspokoić mieszkańców naszego miasta i wykonaliśmy testy - powiedział Andy Ryan, rzecznik władz Seattle.

 

Jakie substancje wykryto w ostatnich badaniach? Środki przeciwbólowe i przeciwzapalne, hormony, antybiotyki, leki przeciwdrgawkowe, uspokajające i regulujące ciśnienie - to najczęściej występujące w amerykańskiej kranówce farmaceutyki. Ich stężenie jest bardzo niskie - kilka części na miliard. Nie wiadomo jednak, jaki wpływ ma regularne i trwające całe życie narażanie ludzi na ich działanie. Zdaniem specjalistów konsekwencje mogą się ujawnić nawet w kolejnych pokoleniach.

 

W niektórych miastach woda pitna zawierała ponad 50 farmaceutyków. W Chicago znaleziono leki obniżające poziom cholesterolu oraz pochodne nikotyny. Ponad 18 milionów ludzi w południowej Kalifornii narażonych jest na nieświadome przyjmowanie leków uspokajających oraz przeciwdrgawkowych. W New Jersey 850 tysięcy mieszkańców pije wodę ze środkami przeciwdrgawkowymi i stabilizującymi nastrój (karbamazepiną) oraz przeciwzapalnymi.

 

Podawane codziennie nawet śladowe dawki leków, mogą uszkadzać komórki mózgu, wpływać na zachowanie, zaburzać gospodarkę hormonalną człowieka - powołuje się na badania naukowców agencja AP.

 

Testy laboratoryjne na komórkach ludzkich dowiodły, że nawet małe ilości niektórych lekarstw mogą przyspieszać wzrost nowotworów. Obecność antybiotyków w wodzie sprawia też, że bakterie uodporniają się na nie i do terapii potrzebne są większe dawki lub zupełnie nowe leki. Powodują one też m.in. deformację ciał ryb i uszkodzenia ich organów rozrodczych.

 

Jaką drogą leki dostają się do wody pitnej? Część jest wydalana przez ludzi, część pochodzi od zwierząt, którym podaje się środki pobudzające wzrost i chroniące przed chorobami. Pozostałe są wynikiem wysypywania nieużywanych lub przeterminowanych leków do toalet. Oczyszczalnie nie potrafią usunąć wszystkich substancji - część z nich trafia z powrotem do wodociągów.

Bartosz Dyląg

bartosz.dylag@hotmoney.pl

 

"WPROST" nr 1/2/2009 (1357)

KONIEC SAMCÓW

Męska płeć jest zagrożona – alarmuje raport organizacji ekologicznej CHEM Trust. Wszystkiemu są winne chemiczne substancje zakłócające działanie hormonów płciowych. Samce ryb, płazów, gadów, ptaków, a także ssaków i ludzi tracą męskość.

Naukowcy donoszą o deformacjach i niedorozwoju męskich narządów płciowych niemal na całym świecie. Niektóre niedźwiedzie polarne rodzą się jako obojnaki – mają penisy i pochwy, a te, które pozostają stuprocentowymi samcami, mają mniejsze penisy i produkują mniej nasienia niż zwykle. Deformację jąder zaobserwowano u antylop eland w Afryce i większości jeleni wirginijskich w Ameryce Północnej. Dwie trzecie samców mulaka, krewnego jelenia z Alaski, ma nietypowe rogi i wnętrostwo, czyli jądra umieszczone poza moszną.

 

Szczególnie narażone na oddziaływanie zanieczyszczeń są ryby. W brzuchach samców ryb w brytyjskich rzekach jest znajdowana ikra. Dzieje się tak z powodu żeńskich hormonów zawartych w pigułkach i plastrach antykoncepcyjnych, których pozostałości nie są eliminowane przez oczyszczalnie ścieków. Białuchy i orki w wodach skażonych polichlorowanymi bifenolami (PCB) słabo się rozmnażają, te same kłopoty mają delfiny, foki i morskie wydry.

Na rolniczych terenach Florydy 40 proc. samców ropuchy agi zmienia się w hermafrodyty. Aligatory narażone na działanie środków ochrony roślin mają mniej testosteronu, zdeformowane jądra, niewielkie penisy i nie są w stanie się rozmnażać.

Bieliki amerykańskie w ogóle się nie rozmnażają w mocno zanieczyszczonych rejonach. Na południu Anglii szpaki, które żywią się robakami w pobliżu oczyszczalni ścieków, mają zmienione mózgi i śpiewają w nietypowy sposób.

– Niektóre zanieczyszczenia najbardziej wpływają na męską część populacji, gdyż przypominają estrogeny (żeńskie hormony), inne blokują działanie androgenów (męskich hormonów).  Pod wpływem tych substancji zachodzi feminizacja albo demaskulinizacja. Właściwy poziom testosteronu jest warunkiem prawidłowego rozwoju jąder. Jeśli ten warunek nie jest spełniony, spada szansa na potomstwo – mówi „Wprost" Gwynne Lyons, autorka raportu.

Niektóre związki,  zwykle niegroźne, gdy wejdą w reakcję z innymi substancjami, tworzą koktajl będący skuteczną męską antykoncepcją. Prawdopodobnie także samice cierpią z powodu chemikaliów zaburzających równowagę hormonalną, ale do tej pory zauważono ten problem jedynie u fok. − Skala feminizacji samców zależy od rejonu, poziomu skażenia, a także genów. U osobników pochodzących z chowu wsobnego łatwiej dochodzi do zaburzeń − mówi  „Wprost" prof. Charles Tyler z University of Exeter. Zaburzenia hormonalne powodowane przez skażenie środowiska dotykają także ludzi. Na co dzień mamy kontakt z tysiącami syntetycznych substancji, pozostałościami pestycydów, ftalanami wchodzącymi w skład opakowań żywności, kosmetyków i polichlorowanymi bifenolami, których stosowanie jest co prawda zakazane, ale pozostałości PCB wciąż się znajdują w środowisku.

 

Ciężarne kobiety, w których organizmach stwierdzono wysoki poziom zanieczyszczeń, częściej rodzą córki niż synów – wynika z badań  Arctic Monitoring and Assessment Programme. Zwykle na 100 dziewczynek rodzi się 106 chłopców. W niektórych rejonach Rosji, Kanady i Grenlandii rodzi się dziś jednak dwukrotnie więcej dziewczynek niż chłopców. W jednej z grenlandzkich wiosek od pewnego czasu dzieci płci męskiej w ogóle nie przychodzą na świat.

 

Szybko wzrasta liczba bezpłodnych mężczyzn. Zawartość plemników w męskim nasieniu zmniejszyła się prawie dwukrotnie w ciągu ostatnich 50 lat (ze 150 mln/ml do 60 mln/ml). Nadal brakuje badań, które jednoznacznie wskazałyby przyczynę  tego zjawiska.

Ewa Nieckuła

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Wtorek [23.03.2010, 08:06]

OD WOJEN WIĘCEJ LUDZI ZABIJA... WODA

Ile osób umiera z tego powodu.

3,7 proc. wszystkich zgonów na świecie związanych jest z chorobami powiązanymi z jakością wody, co przekłada się na miliony ofiar - wynika z raportu przygotowanego przez oenzetowski Program Środowiskowy (UNPE) - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Ponad połowa chorych, którzy leżą w szpitalach to ofiary brudnej wody.

Jeśli nie będziemy potrafili poradzić sobie z naszymi odpadami będzie to oznaczało, że na choroby związane z jakością wody będzie umierać coraz więcej ludzi - twierdzi dyrektor UNPE Achim Steiner.

Jego zdaniem, by świat mógł sie nadal rozwijać i umożliwić przetrwanie 6 mld ludzi (w 2050 roku ma być ich już 9 mld), powinniśmy nauczyć się rozsądniej gospodarować ściekami.

Z raportu wynika, że codziennie produkujemy i wylewamy 2 miliardy ton ścieków pochodzących z rolnictwa, gospodarstw domowych i przemysłu. | WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Czwartek [25.03.2010, 19:26] ostatnia aktualizacja: Czw [25.03.2010, 19:27]

CODZIENNE MYCIE SKRACA ŻYCIE.. PLANETY

Nasze pragnienie czystości szkodzi środowisku naturalnemu.

Wszystko przez chemię, która z naszych wanien i pralek trafia do wodociągów, a potem rzek - donosi zeenews.com.

Dotąd patrzono na toalety jako główne źródło zanieczyszczenia. Do ścieków trafiają zarówno stare leki, jak i narkotyki czy środki hormonalne.

Z kałem i moczem trafiają do środowiska.

Amerykańska Rządowa Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zajęła się alternatywnymi drogami, jakimi trująca chemia trafia do środowiska naturalnego - dodaje serwis. Okazuje się, że to co trafia do odpływu w wannie czy wypływa z pralki jest równie zabójcze jak to, co wydala nasz organizm. Dochodzą tu bowiem kremy, żele, szampony oraz wybielacze z proszków do prania - tłumaczą naukowcy. Co gorsza, dostają się do środowiska w swojej oryginalnej postaci.

JS

 

 http://www.hydropure.com.pl/informacje/czy_woda_pitna_moze_byc_trujaca

Polska należy w Europie do państw o najdalej posuniętej degradacji środowiska. Zaniedbania kolejnych rządów w Polsce powojennej doprowadziły do tego, że obecnie nie mamy praktycznie w ogóle wód I-szej klasy czystości (1% w roku 2000), które jako jedyne mogą być surowcem do produkcji wody pitnej w zakładach wodociągowych. Bowiem tylko z takiego surowca da się wyprodukować czystą, zdrową i bezpieczną wodę pitną. Z powodu braku wód I-szej klasy, ale także II-giej klasy czystości (6% w 2000 roku) zmuszeni jesteśmy przerabiać do picia ścieki w postaci wód III-ciej klasy (33% w 2000 roku) oraz wód pozaklasowych (60% w 2000 roku). Nie można się zatem dziwić, że w 1 litrze dzisiejszej wody kranowej mamy ponad 1 000 mg związków chemicznych, których nie da się z niej usunąć żadną z tradycyjnych metod.

 

Otóż to, Wisła - główne źródło wody pitnej dla Warszawiaków posiada od wielu, wielu lat wodę pozaklasową. Przez środek tego pięknego miasta płynie sobie po prostu największy polski ściek.

 

Nikogo zatem nie zdziwi, że produkowana z takiego "żuru" woda nie może nadawać się do picia. Wrażliwi ludzie nie mogą się w niej nawet kąpać, czego dowodem są istoty wrażliwe z definicji - dzieci. O tym wiadomo już dawno i oficjalnie - zabrania się wręcz kąpieli niemowląt i małych dzieci w warszawskiej kranówie.

 

Wisłą spływa rocznie między innymi około 175 ton ołowiu, 50 ton rtęci i 14 ton kadmu.

 

Nie inaczej ma się w Zbiorniku Zegrzyńskim, drugim "źródełku" wody pitnej dla Warszawa. Tutaj woda jest również pozaklasowa.

 

Ponieważ surowiec dostarczany zakładom wodociągowym jest tak tragiczny, stąd musi być poddany brutalnym procesom rewitalizacji, a to z kolei nie pozostaje bez wpływu na finalną jakość wody opuszczającej bramy tych zakładów.

 

Woda pitna w Warszawie zawiera do 110!!! razy większe stężenie chlorowanych węglowodanów, do 60 razy większe stężenie chlorobenzenów i do 50 razy większe stężenie chlorofenoli niż zezwala na to norma. Aktywny chlor używany do dezynfekcji wody surowej może wytworzyć w wyniku reakcji chemicznych ponad 250 (!!!) toksycznych i mutagennych chloropochodnych substancji.

 

Kolejną tragiczną sprawą jest fakt, że liczba organicznych związków chemicznych normowanych w Polsce w wodzie do picia jest znikoma. Natomiast liczba toksycznych związków chemicznych organicznych, które nie podlegają żadnej normie sięga tysięcy.

 

Dzisiaj nasze śmietniki wyglądają inaczej - era plastików z rakotwórczym polichlorkiem winylu, trujące baterie i akumulatory, farby i lakiery, lekarstwa i inne odpady szpitalne, popioły z pieców węglowych itd., itp. Nie ma sensu wymieniać tutaj wszystkiego, bo tak naprawdę to wszystko co produkujemy w fabrykach chemicznych, prędzej czy później wyląduje na śmietnikach. Nie zapominajmy również, że oprócz omawianych tutaj odcieków ze śmietnisk, do rzek dostają się bezpośrednio ścieki komunalne, przemysłowe oraz rolnicze (nawozy i pestycydy).

 

"Ryby w Tamizie nie potrzebują operacji zmiany płci. Na zlecenie BBC wykonano badania dowodzące, że same zmieniają płeć - na żeńską. Wody tej rzeki skażono bowiem żeńskim hormonem. Wszystkiemu winne są pigułki antykoncepcyjne z silną dawką estrogenu, który wraz z moczem przedostaje się do rzeki. Najgorsze jest to, że skażenie może mieć wpływ na rozrodczość Anglików. 1/3 wody pitnej w Wielkiej Brytanii pochodzi z rzek."

 

Artykuł tej treści pojawił się około pół roku temu w gazetach angielskich, a w ostatnich miesiącach pokazał się w kilku czasopismach w Polsce. Tylko wiedzieć należy, że opisany w powyższym artykule problem nie dotyczy wyłącznie Wielkiej Brytanii. Ten problem mamy wszyscy, bo również w innych krajach (nie wykluczając Polski) spożywane są pigułki antykoncepcyjne. Podobne badania przeprowadzono w 2001 roku w Niemczech - tam stwierdza się takie dawki antybiotyków w wodach kranowych (ich źródłem są również lekarstwa aplikowane tysiącom pacjentów), że zdrowi ludzie spożywający taką wodę stają się na pewne antybiotyki odporni.

 

Nasze polskie rzeki należą do najbardziej skażonych w Europie. Roi się w nich od trujących związków chemicznych, w tym również rakotwórczych. W krajach zachodnich już od dawna przestrzega się ludzi przed wodą z kranu, która nie nadaje się do picia. Tam już od wielu lat obywatele wiedzą, że ponad 80% współczesnych chorób ma bezpośredni związek z jakością wody pitnej. Tam już od dawna wiadomo, że w chwili obecnej istnieje tylko jeden sposób na usunięcie chemii z wody pitnej - osmoza odwrócona. Cieszmy się zatem, że urządzenia osmotyczne zdobywają u nas w Polsce coraz więcej zwolenników, szczególnie, że są one coraz tańsze.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Wtorek [23.03.2010, 08:06]

OD WOJEN WIĘCEJ LUDZI ZABIJA... WODA

Ile osób umiera z tego powodu.

3,7 proc. wszystkich zgonów na świecie związanych jest z chorobami powiązanymi z jakością wody, co przekłada się na miliony ofiar - wynika z raportu przygotowanego przez oenzetowski Program Środowiskowy (UNPE) - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Ponad połowa chorych, którzy leżą w szpitalach to ofiary brudnej wody.

Jeśli nie będziemy potrafili poradzić sobie z naszymi odpadami będzie to oznaczało, że na choroby związane z jakością wody będzie umierać coraz więcej ludzi - twierdzi dyrektor UNPE Achim Steiner.

Jego zdaniem, by świat mógł sie nadal rozwijać i umożliwić przetrwanie 6 mld ludzi (w 2050 roku ma być ich już 9 mld), powinniśmy nauczyć się rozsądniej gospodarować ściekami.

Z raportu wynika, że codziennie produkujemy i wylewamy 2 miliardy ton ścieków pochodzących z rolnictwa, gospodarstw domowych i przemysłu. | WB

 

www.o2.pl | Poniedziałek [20.04.2009, 17:32] 1 źródło

AMERYKANIE PIJĄ WODĘ SKAŻONĄ LEKAMI

Ponad 1000 ton farmaceutyków w rzekach i jeziorach.

Najnowszy odkryty przypadek skażenia wody pitnej lekami to zatrucie rzeki Delaware kodeiną (narkotyk, silny lek przeciwbólowy) wyrzucaną przez leżącą nad nią fabrykę farmaceutyków. Wysoki poziom kodeiny odkryto w oczyszczalni Wilmington.

Śledztwo w tej sprawie poprowadziła agencja Associated Press. W jej wyniku otrzymano liczbę ponad 1000 ton farmaceutyków rozpuszczonych w wodach śródlądowych Stanów Zjednoczonych. W badaniach pojawiają się setki środków chemicznych, w największej ilości lit ze środków uspokajających, nitrogliceryna z leków nasercowych i miedź ze środków antykoncepcyjnych.

Badanie szczegółowe zanieczyszczenia lekami jest utrudnione, uważa agencja prasowa, bo amerykańskie władze badają skażenia głównie pod kątem przemysłowym i wartość 1000 ton jest sporo zaniżona.

Uwzględniając dostępne dane, liczbę Amerykanów którzy w kranach mają wodę skażoną lekami można oszacować na co najmniej 51 mln - podaje "AP". JS

 

 www.o2.pl | Poniedziałek [19.01.2009, 11:28] 1 źródło

ZANIECZYSZCZONE RZEKI ZMIENIAJĄ PŁEĆ RYB

Trujące chemikalia powodem bezpłodności.

Do takich wniosków doszli naukowcy po trzech latach studiów prowadzonych na uniwersytetach Exeter i Brunel. Przebadano próbki z 30 zbiorników wodnych i ponad 1500 ryb.

W zanieczyszczonych rzekach odkryto chemikalia zwane antyandrogenami, które mogą pochodzić od pestycydów, ścieków przemysłowych lub farmaceutyków.

Ich działanie jest bardzo niebezpieczne. Substancje mogą blokować męskie hormony płciowe, takie jak testosteron.

Może być wiele powodów wzrostu problemów z płodnością u ludzi, ale te wyniki mogłyby ujawnić kolejny, wcześniej nieznany czynnik - powiedział zaangażowany w badania profesor Charles Tyler z Uniwersytetu w Exeter.

Zaobserwowano też, że ryby płci męskiej, pod wpływem antyandrogenów zmieniają się w ryby płci żeńskiej. | AH

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [24.11.2009, 11:26] 1 źródło

CO MOŻNA ZNALEŹĆ W WODZIE Z KRANU

Lepiej zrezygnuj z jej picia.

Francuscy naukowcy nie mają wątpliwości: w rzekach w tym kraju można znaleźć wszystkie lekarstwa - od antybiotyków po antydepresanty. Z nich trafiają wprost do kranów w kuchniach i łazienkach.

Źródło tych zanieczyszczeń to przede wszystkim toaleta. Cząsteczki leków, które nie zostały zużyte przez nasz organizm trafiają do ścieków. Niestety, 60 proc. z nich nie jest usuwana podczas procesu oczyszczania.

Efekt? 90 proc. hormonów, które znaleziono we francuskich rzekach pochodzi z pigułek antykoncepcyjnych.

Zanieczyszczenie to ma, oczywiście, wpływ na środowisko naturalne.

Już obserwujemy znaczną zmianę proporcji osobników żeńskich i męskich w populacji ryb w rzekach - twierdzi Claude Champredon z organizacji France Nature Envirennement.

Te same hormony znaleziono również w płynącej z kranu wodzie.

Szczególnie groźny jest fakt, że do rzek, a potem naszych kranów trafiają antybiotyki. Nie pozostaje to bez wpływu na powstawanie nowych szczepów bakterii, odpornych na leki.

Co z tym robić? Naukowcy nie maja wątpliwości. Należy ograniczyć spożywanie leków do minimum, nie wyrzucać ich byle gdzie i poprawić system uzdatniania wody do picia.

To kosztuje - przekonuje France Nature Envirennement. - Trzeba więc również przekonać podatnika do tego, że musi za to zapłacić. | WB

 

 

"ANGORA" nr 25.18.06.2006 r.

PRZYCZYNĄ SPADKU URODZEŃ NIE JEST BIEDA, lecz skażenie środowiska – twierdzą członkowie zespołu badawczego przy Ministerstwie Nauki. Świadczy o tym m.in. rosnąca liczba przypadków bezpłodności i patologii ciąży. – W okresie powojennym sytuacja ekonomiczna społeczeństwa była znacznie trudniejsza niż obecnie, a pomimo tego następował szybki wzrost demograficzny – argumentują naukowcy. | B.M. i Z.N.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [11.05.2010, 13:43]

FACECI NIEWIEŚCIEJĄ CORAZ BARDZIEJ

Zobacz, dlaczego twój dziadek był bardziej męski.

Mężczyźni urodzeni w 1960 roku mają o 14 proc. mniej testosteronu niż ci, którzy na świat przyszli 40 lat wcześniej.

Lekarze wskazują, że główną przyczyną spadku poziomu męskiego hormonu są pestycydy w żywności - donosi "The Copenhagen Post".

Duńczycy urodzeni w 1920 roku mieli także o 26 proc. więcej białka SHBG, które wiąże hormony płciowe. Lekarze są zaniepokojeni skalą tych zmian, bo testosteron reguluje pracę całego męskiego organizmu.

Wpływa chociażby na prawidłową pracę serca i utrzymuje strukturę kości.

Oprócz chemicznych substancji w jedzeniu i otaczających nas przedmiotach na taki stan rzeczy wpływ ma z pewnością także coraz bardziej niezdrowy tryb życia - mówi dr Peter Lyngdorf. | AJ

 

 www.o2.pl | Wtorek [28.04.2009, 17:48] 1 źródło

PONAD 2,5 MLN POLAKÓW MA PROBLEM Z EREKCJĄ

To ponad milion więcej niż 10 lat temu.

Erekcja jest czułym barometrem ogólnego stanu zdrowia. Jej zaburzenia są pewną konsekwencją pogarszania się naszego zdrowia. Jeśli cokolwiek złego się dzieje, warto temu przeciwdziałać, zgłaszając się do lekarza - powiedział wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej dr Andrzej Depko.

 

Według seksuologa Polacy jedzą zbyt tłusto jedzą, palą, piją i rzadko uprawiają seks. Do tego za dużo pracują.

 

Jak udowadniają lekarze, zaburzenia erekcji mogą być pierwszym sygnałem choroby wieńcowej, nadciśnienia, cukrzycy, depresji, ale także wynikiem przyjmowania nadmiaru leków, np. na chorobę wrzodową.

 

Ale problem paradoksalnie dotyka nie tylko mężczyzn. Kobiety widząc, że ich partner nie ma ochoty na współżycie, przyjmują często, że nie są już atrakcyjne, bądź są zdradzane. Może

to być jednak wynik złego stanu zdrowia. Szkopuł jednak w tym, że tylko 30 procent polskich par rozmawia o swoich seksualnych problemach. | G

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.12.2009, 11:32] 4 źródła

KAŻDY FACET MOŻE MIEĆ ZDROWEGO PENISA

Ale zależy to od jego matki.

Kobiety ciężarne muszą unikać kontaktu z substancjami chemicznymi, a zwłaszcza z środkiem odstraszającym owady - apelują lekarze.

To właśnie chemikalia powodują, że rodzą chłopców z wadami penisa.

Najczęściej penis znajduje się w niewłaściwym miejscu. W takim przypadku konieczna jest operacja - powiedział Chris Winder z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii.

Najpopularniejszym uszkodzeniem jest wada cewki moczowej.

Badania pokazały, że kontakt z takimi preparatami w ciągu trzech pierwszych miesięcy ciąży zwiększa ryzyko urodzenia dziecka z wadą penisa aż o 81 procent. | TM

 

 

 www.o2.pl | Czwartek [14.05.2009, 11:04]

NASZE DZIECI BĘDĄ ŻYŁY KRÓCEJ

Przeciętny młody Polak będzie żył 5 lat krócej, niż jego rodzice! Naukowcy z amerykańskiego National Institutes on Aging alarmują: najwyższy czas to zmienić. | Dodał: EdgarS

 

 

"NEWSWEEK" nr 20, 21.05.2006 r.: Badaczy dopingują niewesołe prognozy epidemiologiczne: w ciągu najbliższych dziesięciu, dwudziestu lat co trzeci z nas zachoruje na nowotwór.

 

 www.o2.pl | Środa [10.12.2008, 08:22]

OTO ŚWIATOWY ZABÓJCA NUMER JEDEN

Za dwa lata rak będzie zabijał więcej ludzi niż choroby serca - szacuje Światowa Organizacja Zdrowia. Do roku 2030 gwałtownie wzrośnie liczba chorych i umierających na nowotwory.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.06.2010, 20:16]

WHO: RAK BĘDZIE ZABIJAĆ DWA RAZY CZĘŚCIEJ

Medycyna przegrywa w walce z nowotworami.

Z powodu nowotworów złośliwych w 2030 roku na świecie umrzeć może nawet 13,3 mln ludzi. Ale na raka co roku zachoruje ponad 21 mln osób - alarmuje France24.

Raport ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia stwierdza, że liczba ofiar chorób nowotworowych za 20 lat podwoi się.

W 2008 roku z powodu na tę chorobę zmarło 7,6 mln ludzi - najwięcej w Europie Zachodniej, Australii i Ameryce Północnej.

To efekt złych nawyków żywieniowych w rozwiniętych społeczeństwach oraz oczywiście skutek powszechnego uzależnienia od papierosów. Teraz najczęściej występuje rak płuc, piersi oraz jelita grubego - mówi dr Freddie Bray z International Agency for Research on Cancer.

Jego zdaniem na wzrost liczby chorych na nowotwory wpłynie przejmowanie negatywnych wzorców kulturowych przez społeczeństwa krajów rozwijających się. | AJ

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 12.2009 r.: Każdego roku w Polsce umiera na nowotwory aż 210 na 100 tysięcy mężczyzn. [Czyli około 73,5 tys. na 35 mln. – red.]

 

 

Budżet Służby Zdrowia wynosił w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje (...) że łącznie wydatki wyniosły 65-70  mld zł)).

 

 

Więcej:

3. TZW. LECZNICTWO (m.in. kolejne oblicze tzw. reklam)...

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=120&postdays=0&postorder=asc&start=30

 

 

Pytanie: Czy tzw., w obecnej formie, lecznictwo przynosi więcej korzyści czy strat...; kim są zwolennicy utopijnego lecznictwa, przeciwnicy selekcji, doboru kandydatów do prokreacji, przeciwnicy eutanazji...

 

 

 

 

Najpierw trochę uświadamiających tekstów, informacji:

 

www.o2.pl | Wtorek [02.06.2009, 22:55] 1 źródło

ZALEW INFORMACJI PRZECIĄŻA NASZ MÓZG

Neurony nie nadążają za cyfrową ewolucją.

Każdego dnia, tylko po to, by być na czasie ze wszystkim co się dookoła dzieje, ta szara masa pomiędzy twoimi uszami musi przetrawić rosnące góry informacji, a to o ociepleniu klimatu, a to plotki o życiu celebrytów, o życiu samej sieci, o uchodźcach, e-mailach, zmianach w modzie, twitach, blipach i reklamach. Najnowsze badania sugerują, że osiągnęliśmy ten historyczny punkt w procesie ludzkiej ewolucji, gdy cyfrowy świat, którzy stworzyliśmy, zaczął przerastać moce przerobowe naszych własnych neuronów - straszy "The Times".

 

Efekt? Malejąca empatia dla wszystkiego, co czyniło nas dotąd ludźmi. Pozbawione emocji, otępiałe od zalewu cyfrowej papki mózgi niewrażliwe są na ludzką tragedię z ekranu. Na dodatek otępiałemu mózgowi grożą napady stanów lękowych i depresji.

 

Niepokój o zdolności poznawcze został wywołany dwoma publikacjami naukowymi. Autorzy obydwu dowodzą, że strumień informacyjny dociera do naszego mózgu szybciej niż zdolność wykreowania oceny moralnej dla poznawanych właśnie treści. Tak samo niestrawne i nieistotne wydają się nam informacje o zbrodniach, cierpieniu, zagrożeniach dla środowiska i wojnach. Nie wzbudzają w nas wyższych uczuć, choćby współczucia dla cierpiących - informuje gazeta.

Im szybciej się czegoś dowiadujemy, tym mniej nas to obchodzi. W rezultacie dehumanizujemy się, przestajemy stawać się ludzcy. Zatracamy coś, co w historii świata przyjęto określać mianem mądrości.

W jej skład naukowcy z kalifornijskiego uniwersytetu w San Diego zaliczają empatię, współczucie, altruizm, tolerancję i stabilność emocjonalną. Normalnie te cechy są genetycznie zaprogramowane w mózgu każdego z nas. Neurony odpowiedzialne za ich "obsługę" znajdują się w płacie przedczołowym mózgu. Gdy jesteśmy zestresowani i odzywają się nasze prymitywne instynkta, ta część mózgu jest odłączana - twierdzi prof. Dilip Jeste w piśmie "Archives of General Psychiatry".

Tak więc, choć rodzimy się z potencjałem, by być mądrymi, media niszczą to i odkładają na boczny tor. Do podobnych wniosków doszli pracownicy Brain and Creativity Institute na uniwersytecie południowokalifornijskim.

Badania mózgu pokazały, że choć rejestrujemy w mgnieniu oka fakt, że dana osoba cierpi lub boi się, nasze przemęczone mózgi znacznie wolniej wytwarzają odpowiednie, społecznie akceptowalne reakcje jak np. współczucie - donoszą w piśmie "Proceedings of the National Academy of Sciences Early Edition". | JS

 

[Jak ogromny, zaśmiecający, zatruwający; pustoszący umysły; stresujący; chorobotwórczy; ogłupiający; upośledzający zdolność do skupienia się, koncentracji; marnujący czas; znieczulający; wypaczający; destrukcyjny; pogrążający, w tym udział ma odbiór przekazu z telewizji, radia, w tym tzw. reklam...!! - red.]

 

 

„WPROST’ nr 8, 26.02.2006 r.: Przeciętny Amerykanin styka się z około 3 tys. przekazów reklamowych dziennie, a mieszkaniec Unii Europejskiej z około 2 tys.

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [13.12.2009, 12:31] 2 źródła

ILE TWÓJ MÓZG PRZYJMUJE DZIENNIE TREŚCI

Zapełniłbyś tym kilka płyt DVD.

Okazuje się, że każdego dnia twój mózg jest bombardowany informacjami, odpowiadającymi 34 GB.

Tak wyliczyli badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego, którzy roczną dawkę informacyjną dla USA obliczyli na 3.6 zetabajta - informuje tomshardware.com.

Ile to zetabajt? 10 bajtów do 21 potęgi. W przeliczeniu na osobę dziennie to 100 tys. słów. Albo 34 GB właśnie.

Aż 60 proc. z tego to informacje pochodzące ze źródeł innych niż komputer. Najwięcej z telewizji (45 proc.) i radia (11 proc.) - czytamy w raporcie.

Komputer dostarcza czwartą część dziennej dawki. Gazety, książki i pisma - niecałe 9 proc. | JS

 

 

„RZECZPOSPOLITA” 27-28.04.2002 r.

AGRESJA KOSZTUJE

(…) Czy to znaczy, że mamy go częściej wyłączać?

Do tego się to sprowadza. Oblicza się, że dziecko przez cały cykl edukacji jest świadkiem, przez media, kilkunastu tysięcy zabójstw, ma do czynienia z kilkoma tysiącami gwałtów. To powoduje zobojętnienie, brak wrażliwości na cierpienie. Zbrodnia staje się oswojona. Czy pani wie, o ile w Polsce w ciągu 10 lat wzrósł udział młodych chłopców w aktach przemocy? O blisko 2700 procent! A dziewcząt – o prawie 2500 procent. Ostatnio Amerykanie opublikowali wyniki szeroko zakrojonych badań o wpływie telewizji na zachowania agresywne. Stwierdzili, że telewizja działa jak bomba z opóźnionym zapłonem. Oglądanie telewizji godzinę dziennie – nie przemocy, ale samej telewizji – powoduje po kilkunastu latach wzrost zachowań agresywnych  u chłopców o 4 procent. Ale już 2 godziny telewizji w ciągu dnia powoduje ten wzrost o 30 procent. (...)

 

Ale przecież telewizję można by wypełnić szlachetniejszą treścią.  

Na początek, myślę, że nic by się nie stało, gdyby zniknęło kilka stacji telewizyjnych. Przeskakując kanały frustrujemy się, maleje nasza zdolność koncentracji. W ciągu życia jednego pokolenia zdolność koncentracji zmalała – jak się oblicza – przynajmniej pięciokrotnie. Dlatego firmy fabularne składają się z coraz większej liczby scen? To nie jest kwestia zmysłów artystycznych reżysera, ale wymagań rynku. Młodzi ludzie nie są w stanie skupić się dłużej niż na 45 sekund. Po tym czasie trzeba zmienić okoliczności, scenerię, żeby skupić uwagę widza. Tak wychowane dzieci nie są w stanie się uczyć, bo jak można uczyć się robiąc przerwy co minutę? Nawet książki są dziś inaczej konstruowane niż kiedyś, mają o wiele więcej akapitów. (...)

 

Telewizje przynoszą krociowe zyski, a pieniądz wprawia w ruch świat – zwłaszcza dzisiaj.

Nawet jeśli dziś są to pieniądze, za jakiś czas będzie to strata, najpierw wyrażająca się w kategoriach moralnych, a potem w liczbach. Agresja, przemoc kosztują. To tylko sprawa czasu. Wiele zmieni nasze wejście do Unii. Na Zachodzie istnieje znacznie większa świadomość cywilizacyjnych zagrożeń. Znakowanie programów, które trafiło i do nas, przyszło stamtąd. (...)

Z Krzysztofem Krauze rozmawiała Malgorzata Piwowar

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [29.12.2009, 15:06] 2 źródła

DZIECI CHORUJĄ PRZEZ TELEWIZJĘ

Sprawdź, czego nie powinny nigdy oglądać.

Dzieci poniżej 7. roku życia, które oglądają reklamy w telewizji, znacznie częściej cierpią na otyłość. Tyją nadmiernie aż do 12. roku życia - twierdzą naukowcy z University of California.

Podczas eksperymentu okazało się także, że nie szkodzą im filmy ani programy edukacyjne.

To przez propagowanie w reklamach produktów spożywczych i fast foodów, które w większości zawierają zbyt wiele kalorii - uważa dr Frederick J. Zimmerman.

Zdaniem naukowców ich badania dowodzą, że nie należy demonizować wpływu jaki na zdrowie

i rozwój dzieci wywiera telewizja. Okazało się, że najmłodszym nie szkodzi przesiadywanie na kanapie lecz wyłącznie określone programy. | TM

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [05.09.2009, 12:24] 1 źródło

ZABIJE NAS... DEPRESJA

W przyszłości to właśnie ta choroba będzie najpoważniejszym problemem zdrowotnym na świecie.

Takiego zdania są eksperci Światowej Organizacji Zdrowia, którzy spotkali się w Atenach w ramach pierwszego Globalnego Szczytu Zdrowia Psychicznego - podaje polskieradio.pl.

Na zaburzenia psychiczne na całym świecie cierpi ponad 450 mln ludzi, depresja to największy problem w tej grupie chorób.

W ciągu dwóch dekad, spośród wszystkich chorób, depresja stanie się największym ciężarem dla gospodarki i społeczeństw - mówi dr Shekhar Sabena ekspert WHO.

Jego zdaniem, choroba ta może mieć kilka przyczyn, niektóre z nich są biologiczne, ale duże znacznie mają też czynniki zewnętrzne, na przykład stres.

Dlatego ludzie biedni, zarówno w krajach rozwijających się jak i rozwiniętych chorują częściej niż osoby zamożne - mówi ekspert.

Lekarze przypominają, że objawami depresji mogą być przygnębienie, zmęczenie, problemy ze snem, a także lęk, trudności w koncentracji a nawet nieumiejscowiony ból. | JP

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [09.11.2009, 08:00] 1 źródło

NASZE SZKOŁY PRODUKUJĄ ANALFABETÓW?

Nauczyciele obwiniają rodziców.

Co piąty gimnazjalista potrafi przeczytać tekst, ale go nie rozumie, wynika z międzynarodowego badania kompetencji uczniów PISA. Badanie pokazało też, że gimnazjaliści nie umieją poprawnie pisać, opowiadać i posługiwać się przyswojoną wiedzą - donosi "Polska".

Eksperci wskazują, że coraz więcej Polaków w przyszłości może mieć kłopoty chociażby ze zrozumieniem instrukcji obsługi pralki czy telewizora.

Polskie dzieci są coraz bardziej nadpobudliwe i nie potrafią się skupić.

Z roku na rok jest gorzej. Wszystko przez to, że dzieci są wychowywane przez telewizję. Rodzice zamiast czytać maluchom bajki przed snem, włączają kreskówki. To nie nauczy dzieci logicznego myślenia, ani nie rozwinie ich wyobraźni - mówi Janusz Brzozowski, wicedyrektor Gimnazjum nr 10 w Łodzi.

Pedagodzy wskazują, że to przede wszystkim rodzice ponoszą winę za funkcjonalny analfabetyzm u gimnazjalistów. Zamiast czytać dziecku, włączają telewizor. Sprawę wykształcenia pozostawiają szkole.

Dobry nauczyciel może zdziałać cuda, ale tylko we współpracy z rodzicami. Niestety, większość rodziców nie poświęca czasu swoim dzieciom i wysiłek pedagogów idzie na marne. A problemy z rozumieniem tekstu uczniowie mają już w szkole podstawowej. Dlatego część z nich do gimnazjum przychodzi już jako wtórni analfabeci - dodaje Brzozowski.

Międzynarodowe badania PISA oceniały umiejętność czytania oraz kompetencje matematyczne i naukowe 15-latków. | AJ

 

 www.o2.pl | Poniedziałek [29.06.2009, 12:53] 1 źródło

TEGOROCZNE MATURY TO KLĘSKA

Jak donosi "Rzeczpospolita", wnioski z przestawionych przez Centralną Komisję Egzaminacyjną są wstrząsające.

W liceach ogólnokształcących, gdzie egzaminy dojrzałości wypadły najlepiej, matury nie zdał co dziesiąty uczeń. Zdecydowanie gorzej było w technikach i liceach profilowanych, w których maturę oblało odpowiednio: 33 i 39 procent zdających.

Jednak prawdziwa maturalna klęska dotknęła licea i technika uzupełniające, w których dorośli chcą zdobyć świadectwo maturalne. W liceach uzupełniających matury nie zdało 60 procent, a w technikach uzupełniających niemal 70 procent - pisze "Rzeczpospolita".

Według danych CKE, najtrudniejsze dla maturzystów okazały się matematyka i biologia. Najatwiejszego poziomu podstawowego z tych przedmiotów nie zdał co piąty maturzysta.

Optymizmem nie napawają również wyniki tych, którzy zdali. Z matematyki uczniowie zdobywali średnio na poziomie podstawowym 49 procent punktów (by zdać trzeba było uzyskać 30 procent) a z biologii 44,42 procent.

Jak pisze "Rzeczpospolita", te dane pokazują, że w przyszłym roku może być jeszcze gorzej, bo wówczas matematyka będzie przedmiotem obowiązkowym.

I tylko z jej powodu egzamin może oblać blisko 20 procent uczniów - czytamy w internetowym serwisie gazety. | BW

 

www.o2.pl | Niedziela [ 7.06.2009, 17:45]

POLSCY STUDENCI TO DEBILE? "MÓWIĘ DO NICH POWOLI"

Studenci się bawią. Nic innego nie umieją?

Żacy już dawno przestali być uważani w naszym kraju za intelektualną elitę. Całkiem słusznie.

O postępującej degeneracji intelektualnej wśród młodzieży w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiadał prof. Mikołaj Rudolf z Wydziału Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego:

Podczas wykładu mówię wolniej, bo wiem, że większość studentów ma problemy z przyswojeniem podstawowych informacji.

Standardem są też dziś błędy ortograficzne w pracach zaliczeniowych, a poprawne i zrozumiałe zdania stały się rzadkością. Coraz częściej stosowany jest zapis fonetyczny, świadczący o tym, że studenci w ogóle nie czytają. No, może zerkną czasem do Wikipedii i spytają o coś Google'a.

Niektórzy w ogóle zatracili (albo nie zdobyli nigdy) umiejętność czytania. Dukają tylko bez zrozumienia. Jak twierdzi Jan Hartman, profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, kilkanaście procent

studentów w Polsce to najzwyklejsi analfabeci.

 

Choć z poziomem intelektualnym polskich żaków jest coraz gorzej, nie wywołuje to większego odzewu środowiska akademickiego. Czemu? Winny jest przede wszystkim system szkolnictwa wyższego.

Uczelnie dostają pieniądze na kształcenie każdego studenta. Dlatego, szczególnie w dobie demograficznego niżu, jakość straciła na znaczeniu, dla większości szkół wyższych ważna jest już tylko ilość. No a potem nawet najmniej uzdolnionych trzeba przepuszczać na następny rok, żeby pieniądze za nich wciąż przychodziły.

 

Dla większości dzisiejszych żaków studia są długą serią imprez, coraz bardziej szalonych. Nauka dawno już zeszła na bardzo daleki plan. Niektórym całkiem znikła z oczu.

 

Co można zrobić, by ratować sytuację, która z roku na rok robi się coraz bardziej dramatyczna? Prof. Rudolf sugeruje wprowadzenie zmian w programie nauczania i rozmów kwalifikacyjnych na studia. Ale czy rzeczywiście mogłoby to pomóc?

Nie łudźmy się i spójrzmy w oczy prawdzie. Drobne modyfikacje na nic się nie zdadzą, cały system edukacji mamy dziś do wymiany: szkoły średnie oduczające samodzielnego myślenia, matury, których oblanie wymaga niebagatelnych starań i taśmową produkcję magistrów.

Magistrów, do których trzeba mówić powoli, bo mają problemy z przyswajaniem informacji.

Daniel Nogal

 

 

 www.o2.pl | Niedziela [28.09.2008, 9:30]

POLACY NIE ROZUMIEJĄ PROGRAMÓW TV. NARÓD IDIOTÓW?

Nie rozumiemy aż 75 proc. informacji przekazywanych w "Faktach" i "Wiadomościach".

Obraz jaki wyłania się z rozmowy "Gazety Wyborczej" z psychologiem mediów dr Lucyną Kirwil jest bardzo niepokojący. Okazuje się, że polscy telewidzowie nie rozumieją od 65 do 75% informacji podawanych w TV, a politykę traktują jak kolejny serial w TV. Może to świadczyć o tym, że polski widz wciąż nie przystosował się do życia w mediokracji i błądzi w natłoku informacji. Dr Kirwil powiedziała:

W Polsce o polityce rozmawia się często jak o serialu, w kategoriach "co tam się komu przydarzyło". Polityków ogląda się chętnie, ale raczej nie mają na nas większego wpływu. Gdyby mieli, ludzie garnęliby się do aktywności politycznej, a Polska pośród wszystkich krajów UE ma jeden z najniższych odsetków ludzi aktywnych społecznie. Zresztą widzowie nie rozumieją średnio od 65 do 75 proc. materiału pokazanego w programach informacyjnych. Pamiętają jedną trzecią informacji, i to w zniekształconej formie.

Przypomina to sytuację półślepego człowieka w różowych okularach. Gorzej, że nawet telewidzowie zainteresowani polityką, podążają za krzykaczami z ADHD, uważając najwyraźniej spokojnych i rzeczowych polityków za mało atrakcyjnych. Czy w innym wypadku Ferdynand Kiepski polskiej polityki - Andrzej Lepper, wszedłby w upapranych błotem gumofilcach do sejmu?

Politykę oglądają głównie mężczyźni w średnim wieku. Jak to na nich działa? Politycy wygrywają wizerunkiem, wyrazistym, często emocjonalnym zachowaniem. Jeden zachowuje się spokojnie, trzeźwo, mówi o rzeczach ważnych. Drugi jest ruchliwy, porywczy, nerwowy, przeskakuje z tematu na temat. Kogo lepiej widz pamięta? Tego, który robi więcej zamieszania.

Trudno ocenić, czy problemem jest nieprzystosowanie do życia w społeczeństwie informacyjnym, czy też ogłupiające działanie telewizji, która buduje swój przekaz na pojedynczych, wyrwanych z kontekstu zdaniach. Przed wydaniem miażdżącego werdyktu na temat intelektualnej kondycji polskiego telewidza, warto też sprawdzić podobne statystyki w innych krajach.

Mamy sporo do nadrobienia, więc nawet europejska średnia to za mało, a wielokrotnie już bito na alarm, że Polacy nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Będzie to jednak niewielki problem, jeśli okaże się, że równie ciężko przychodzi im przyswojenie sobie wiadomości w TV. Wtedy Polaków czeka powtórka z rozrywki, czyli kolejne lata narzekania na polityków, których sami sobie wybrali.

Gniewomir Świechowski

 

 

WYPŁOCINY REKLAMOWE (wr) – CZYLI PSYCHOFIZYCZNY TERROR!

 

Proszę się logicznie zastanowić: jeśli wszyscy robią to samo, to na jedno wyjdzie, więc jaki to ma sens, uwzględniając tego destrukcyjne, kosztowne skutki, na przykładzie przemocy tzw. reklamami…!!

 

Sami się nachalnością, bezczelnością; przemocą wr obnażcie – udowadniając, w ten sposób, m.in., iż zdajecie sobie sprawę, że tego (wymuszeni) odbiorcy są waszymi ofiarami, robicie to wbrew ich woli...!

 

Jak w natłoku tego gówna zorientować się w czymkolwiek...!; jak można tak bezmyślnie, absurdalnie, szkodliwie postępować…!

 

OGŁUPIANIE LUDZI, DOPROWADZANIE DO CHORÓB PSYCHICZNYCH, WYCZERPYWANIE SUROWCÓW, SKAŻANIE ŚRODOWISKA, TRUCIE PRZYRODY, LUDZI, PRZYCZYNIANIE SIĘ, I W TEN SPOSÓB, DO CHORÓB, WYDATKÓW – TO CZYSTY ZYSK, I NALEŻY NA TAKIE POSTĘPOWANIE ZEZWALAĆ...

 

NIE MYŚL – KUPUJ!

Nie wolno dać ci szansy, dopuścić do myślenia – trzeba więc stosować eskalację (tzw.) reklam...!; przekaz ma służyć podporządkowaniu się interesom zleceniodawcy, a nie jego odbiorcy...; zakupy mają wynikać z prania mózgu, wypaczania psychiki, ogłupiania, a nie rozsądnych potrzeb...; produkcja ma przynosić zysk producentowi, sprzedawcy, a nie korzyść społeczeństwu...)(współprzyczyniaj się - kupując - i przyczyniaj - wyrzucając śmieci – do wyczerpywania surowców (zwiększana ich ceny), skażania środowiska, chorób, zagłady przyrody, życia...

 

WSZYSTKO - M.IN. KAŻDA PASTA DO ZĘBÓW, ŚRODEK CZYSZCZĄCY, PROSZEK DO PRANIA, SAMOCHÓD - JEST NAJLEPSZE I DLA CIEBIE...; WSZYSTKO POWINIENEŚ KUPIĆ...

 

WYMUŚMY - EKONOMICZNIE - NORMALNOŚĆ!

Bojkot msc wmuszania wypłocin reklamowych! – gdzie zmusza się do słuchania debilizmów, kłamstw i bredni – niechcianych „inf.”!!; jazgotu; nie szanuje się zdrowia psychofizycznego i inteligencji, ogłupia – truje ludzkie umysły!!; postępuje bezmyślnie, egoistycznie – krótkowzrocznie, zatruwając ludziom życie!!

Proszę się zastanowić, czy warto słuchać nie tylko setki tysięcy razy nazw stacji, ich sloganów reklamowych odnośnie stacji i jej oferty, nie tylko dziesiątki tysięcy godzin tzw. reklam, ale nawet sekundy niechcianych, ogłupiających, wypaczających i zatruwających umysł, życie „informacji”; czy warto, świadomie, nieświadomie, nabywać urazy, zezwalać na powodowanie braku zdolności do skupienia się, myślenia, rozumienia...; stawać się debilem/ką…

 

NIKT ROZSĄDNY NIE CHCE, NIE PRZYCZYNIA SIĘ DO TEGO, ŻYĆ W SPOŁECZEŃSTWIE ZESTRESOWANYM, SFRUSTROWANYM, ZNERWICOWANYM, SCHOROWANYM I OGŁUPIONYM!

 

UWAGA, STREFA WMUSZANIA WYPŁOCIN REKLAMOWYCH (WR)! PAŃSTWO WIEDZĄ LEPIEJ... OD KLIENTÓW/, PRZECHODNIÓW, CZY, CO, KIEDY I GDZIE POWINNI SŁUCHAĆ?!

My nie życzymy sobie być zmuszani do słuchania czegokolwiek, w tym tzw. radia – przekaźnika (jazgotu) bełkotu, wypłocin reklamowych, ogłupiacza degradującego psychikę, czyniąc w niej śmietnik i spustoszenie, o czym się od dawna - oczywiście nie tam - mówi (wr to trucizna dla umysłu, tak jak nikotyna dla organizmu) – jesteś taki jakie inf. odbierasz. Proszę nie traktować nas jak bezwolnego bydła – albo żresz/słuchasz co dają/nadają albo zdychaj...!

Czy państwo mają zgodę przechodniów, klientów na puszczanie czegokolwiek, w tym radia?!

Każdy chce coś np. kupić, sprzedać, zamienić, wynająć, prowadzi jakąś działalność (a artykułów, ludzi i firm są dziesiątki tysięcy), ale tylko osoby bezmyślne, egoistyczne zatruwają innym z tego powodu życie zawłaszczając publiczną przestrzeń!

 

JEŻELI KTOŚ NIE SZANUJE NIE TYLKO SWOJEJ, ALE I CZYJEJŚ INTELIGENCJI, CZYJEGOŚ SAMOPOCZUCIA, ZDROWIA, TO KIM JEST, I NA CO SAM ZASŁUGUJE...; kim są aktywni, nie rozumiejący elementarnych rzeczy, nieświadomi - destrukcyjnie oddziaływujący na otoczenie (psychikę – zdrowie psychiczne, intelekt) i nie zdając sobie z tego sprawy - głupcy...

Jest rzeczą logiczną i oczywistą, że jak ktoś będzie chciał czegoś posłuchać, czegoś dowiedzieć się to zrobi to, po pierwsze, wtedy gdy będzie chciał. Po drugie, będzie to dotyczyło tego, co go interesuje. Po trzecie, w wybranym msu i czasie. Kim trzeba być by tego nie rozumieć; postępować wbrew temu?!...

LUB JESZCZE INACZEJ: Czy ludzie cierpią z powodu niedostatku muzyki, tzw. reklam (jazgotu, hałasów; stresów, chorób psychicznych), czy tego nadmiaru, eskalacji...

 

ŻĄDAM MOŻLIWOŚCI NORMALNEGO - TZN. BEZ KONIECZNOŚCI SŁUCHANIA CZEGOKOLWIEK, A WR W SZCZEGÓLNOŚCI! - ZROBIENIA ZAKUPÓW, SKORZYSTANIA Z USŁUGI ITP. CHOCIAŻ W DNI NIEPARZYSTE!; UWOLNIENIA - NA CO DZIEŃ - ULIC OD JAZGOTU, REKLAM!; PRAWA DO WOLNOŚCI OD STRESU, ZACHOWANIA ZDROWIA PSYCHICZNEGO, POZIOMU INTELEKTU!!

 

Zastanówcie się, proszę odwrócić sytuację, jakby było, gdybyście tego nie robili...

 

Nikt z Tobą (...) nie chce się nie tylko kłócić, dyskutować, ale nawet rozmawiać! Więc po to przekazuję tą ulotkę by temu zapobiec, a jednocześnie by Cię uświadomić, bo nie chcę ponosić jakichkolwiek konsekwencji twojego postępowania, które wynika z niezrozumienia elementarnych rzeczy (...), więc Ci je wyjaśniam: 

NIKT NIE MA PRAWA ZMUSZAĆ INNYCH DO SŁUCHANIA CZEGOKOLWIEK; STRESOWANIA, POWODOWANIA URAZÓW, WYWOŁYWAĆ CHOROBY; PRZYCZYNIAĆ SIĘ DO OGŁUPIANIA – bo zamiast, m.in., intelektualnymi zajmujemy się sprawami, skutkami stresów – liczbę stresów, i tego konsekwencji, trzeba zmniejszać (m.in. uświadamiając ludzi)!Elementarnym prawem człowieka jest m.in. prawo do zdrowia psychicznego. A najlepszym sposobem jego zachowania jest zapobieganie chorobom (usuwając ich przyczyny). Aspołeczne postępowanie udziela się innym (w wyniku naśladownictwa (...)), jest demoralizujące (bo m.in. jest precedens – a on/a może a ja nie mogę?!)

 

A może by tak wypłocinoreklamodawcom zainstalować emitery jazgotu muzycznego, (migających) reklam w msh pracy i zamieszkania (np. na balkonie, przed oknem – zwrócone w stronę mieszkania)(oczywiście bez możliwości ich wyłączenia (z alarmem, opancerzone))... Można też do nich wydzwaniać tysiące razy i puszczać reklamy...

 

 

 www.o2.pl |  Czwartek [30.04.2009, 08:22] 1 źródło

REKLAMA ZAATAKUJE Z UKRYCIA LEGALNIE?

Stacje telewizyjne chcą zalegalizować product placement.

Gdy bohaterowie serialu TVN "Na Wspólnej" zastanawiali się, skąd wziąć w domu internet, padła nazwa Neostrady. Gdy trzeba było zrobić przelew zagraniczny, widzowie widzieli jak bohater serialu wchodzi do placówki Western Union. W serialu "Teraz albo nigdy" zakochani robili zakupy w salonie firmy Apart.

Liderem pod względem częstotliwości wykorzystania product placementu jest TVN. Aż 47,7 procent czasu, w jakim pokazywane były marki w ramach lokowania produktu przypadło na tą stację - wynika z raportu Pentagon Research.

Formalnie product placement jest zabroniony. Ale nadawcy znaleźli sposób na obejście tego zakazu - sponsoring rzeczowy pozwala na umieszczanie w programach produktów czy usług konkretnych firm. | TM

 

 www.o2.pl | Piątek [19.06.2009, 18:00] 1 źródło

FILMY W TVP BĘDĄ PRZERYWAĆ REKLAMAMI

Pozwoli na to nowa ustawa medialna.

Do tej pory tylko w TVP można było obejrzeć filmy bez męczących przerw reklamowych. To się jednak zmieni. A to za sprawą poprawek senatorów. Chcą oni, by także widzowie telewizji publicznej oglądali reklamy w czasie teleturniejów, seriali i filmów.

Jedna z poprawek do ustawy medialnej wykreśliła ona z obecnej ustawy o radiofonii i telewizji zakaz przerywania programów TVP i Polskiego Radia reklamami i telesprzedażą - pisze "Dziennik".

Jak dodaje gazeta, spotów nie będzie można nadawać jedynie podczas  audycji finansowanych na podstawie licencji programowych - i to zarówno w mediach publicznych, jak i komercyjnych. | JS

 

[Podobno jednak posłowie sprzeciwili się temu. Zobaczymy jaka będzie praktyka. – red.]

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [07.08.2009, 21:45] 2 źródła

TELEWIZJE I RADIO ZALEJE UKRYTA REKLAMA

Resort kultury zalegalizuje product placement.

Nowelizację ustawy, która znosi zakaz ministerstwo już opublikowało. Product placement ma być dozwolony pod pewnymi warunkami. Nie będzie mógł się pojawiać w audycjach dla dzieci, a odbiorców trzeba będzie poinformować o ukrytej reklamie na początku, na końcu programu, a także po przerwie reklamowej - wyjaśnia gazeta.

Obecnie, mocą art. 16c ustawy o radiofonii i telewizji, tzw. reklama ukryta jest zakazana. | JS

 

[Długo czekać nie trzeba było... – red.]

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [19.09.2009, 15:51] 1 źródło

BATONA I COLĘ ZAREKLAMUJĄ W... WIADOMOŚCIACH?

Brytyjski rząd chce znieść zakaz ukrytej reklamy.

Pokazywanie marek i towarów w programach telewizyjnych i filmach od wielu lat budzi kontrowersje na całym świecie. Ben Bradshaw - odpowiedzialny za kulturę w brytyjskim rządzie - zarządził właśnie konsultacje w tej sprawie i prawdopodobnie od początku 2010 roku zakaz product placement zostanie w Wlk. Brytanii zniesiony - donosi "The Daily Telegraph".

Z pewnością nie będą protestowali ani reklamodawcy, ani nadawcy. Dla pierwszych to nowa forma dotarcia do klientów, a dla drugich dodatkowe źródło dochodu. Najmniej optymistycznie na te plany patrzą wydawcy prasy, którzy obawiają się strat związanych z przenoszeniem budżetów reklamowych do telewizji.

Brytyjski dziennik przypomina jednak, że nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie od dziesięcioleci produkty i marki pojawiają się w filmach, serialach oraz programach rozrywkowych, sprawa budzi wątpliwości.

Oficjalne dane pokazują, że w ubiegłym roku na product placement reklamodawcy ze Stanów wydali około 2,5 miliardów dolarów. Jednak eksperci uważają, że część kontraktów została ukryta, a na tej formie reklamy telewizje i producenci filmów zarobili nawet 10 miliardów dolarów - twierdzi "The Daily Telegraph".

Tym bardziej, że taką formę reklamy można podzielić na dwie kategorie: prezentowanie marki w sposób oczywisty dla widza i mniej widoczną, niby przypadkową, ale równie skuteczną. W tym drugim przypadku dochody łatwiej ukryć.

Producenci telewizyjni odpierają te zarzuty, tłumacząc, że część produktów trafia do seriali bezpłatnie, bo uwiarygodnia bohaterów i ich życie.

Krytycy obawiają się jednak, by sprawy nie poszły tak daleko, że produkty będą pojawiać się nawet w... wiadomościach. | AJ

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [04.01.2010, 19:46] 5 źródeł

TA REKLAMA WPĘDZA LUDZI W ALKOHOLIZM

Lekarze: powinna być zakazana.

Brytyjscy lekarze obawiają się, że product placement czyli pokazywanie marki towaru w programach i serialach telewizyjnych, przyczyni się do wzrostu poziomu alkoholizmu i otyłości. Ich zdaniem ta forma reklamy wódki, piwa, hazardu, hamburgerów czy chipsów jest szczególnie niebezpieczna, bo podświadomie wpływa na zwyczaje widzów - donosi "The Daily Mail".

Protest przeciwko zezwoleniu na product placement wysłała do brytyjskiego resortu kultury branżowa organizacja lekarzy British Medical Association.

Medycy wskazują, że zmiana prawa dotyczącego reklamy zagrozi szczególnie [jeszcze (- red.)] najmłodszym, ale odbije się też na kondycji całego społeczeństwa.

Postacie seriali mają bardzo duży wpływ na ludzi. Z pewnością będą naśladować ich szkodliwe dla zdrowia zwyczaje w swoim życiu - mówi prof. Steve Field.

Brytyjski rząd chce znieść zakaz pokazywania marki towarów w telewizji na wniosek nadawców, którzy skarżą się na znaczny spadek dochodów z tradycyjnych reklam. | AJ

 

 

www.eioba.pl

CIEKAWOSTKI Z PRASY

Według badań przeprowadzonych przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu 60% uczniów opuszczających szkołę podstawową jest wtórnymi analfabetami (umie czytać znaki, ale nie rozumie przeczytanych treści).

 

Prawie dwadzieścia lat temu rozpoczęła się era video i szalonego rozwoju telewizji. Symbolem stała się stacja MTV z klipami muzycznymi, w których w ciągu sekundy pokazywane są trzy, cztery obrazki. Na potrzeby reklam przyjmuje się, że próg percepcji człowieka (aby zobaczył, zrozumiał, to co niesie obraz i zapamiętał) to 15 do 30 sekund, w zależności od osobniczych właściwości.

Nawet Internet uległ modzie na migotanie - nie ważne jaka treść jest na stronie, byle było dużo bajerów. Na szczęście - ta moda, jak gdyby, mija.

 

Powstało pokolenie dzisiejszych kilkunastolatków, którzy:

    * oczekują, że (np.: na lekcjach w szkole!) zobaczą obraz połączony z dźwiękiem, do tego zmieniający się trzy razy w ciągu sekundy;

    * oczekują biernie, aż ktoś "coś" pokaże, zamiast być aktywnym, szukać, dociekać ("czeka na Suzina, aby powiedział co nastąpi dalej");

    * nie umieją skupić się na dłużej niż 8-10 minut (czyli okres nieco tylko dłuższy od czasu trwania klipu muzycznego a bliski długości programu TV pomiędzy reklamami!);

    * gdy już muszą przeczytać książkę - to najlepiej streszczenie, gdzie ktoś mówi o tym co nastąpiło.

 

Od pewnego czasu, w klipach MTV, przez cały czas na ekranie pojawiają się ramki z napisami. Twórca kultury obrazkowej "złapał się za głowę" i próbuje na nowo uczyć czytać tych, których poprzednio oduczył.

 

 

"W raz z początkami rewolucji informatycznej pojawiło się [...] zjawisko szumu informatycznego. Istotnym problemem stała się możliwość radzenia sobie z nadmiarem informacji, z odsiewaniem tego co ważne, od tego, co nieważne. Przy okazji słowo "informacja" skutecznie wyodrębniło się z pola znaczeniowego, które niegdyś dzieliło ze słowem "wiedza".

[Czyli: kiedyś dowiedziałeś się czegoś i byłeś mądrzejszy, teraz większość informacji jakie otrzymujesz nie pomnaża twojej mądrości?]

Mirosław Pęczak; "Pan Cogito przed monitorem. Dlaczego Stanisław Lem nie lubi Internetu?"

Autor: Verona

 

 

POWTARZACTWO, TZW. REKLAMY

 

My słuchać m.in.: emisji z stacji radiowych, telewizyjnych, tzw. reklam, powtarzactwa, bełkotu, jazgotu muzycznego absolutnie nie chcemy! Jeśli ktoś tego słucha, to nie ma prawa do tego przymuszać innych!

Jeśli przekaz nie wnosi niczego sensownego (jest on komuś znany, zbędny, szkodliwy), jest niechciany, tzn. że zaśmieca umysł, ogłupia, irytuje; uwrażliwia na jego treść, jej składniki, jego źródło, mse przekazu, a więc uszkadza psychikę, ogranicza, dezorganizuje funkcjonowanie w przestrzeni publicznej, w tym ogranicza liczbę msc, gdzie można podjąć pracę, zrobić zakupy, skorzystać z usługi, rozrywki, rekreacji, a więc przyczynia do selekcji negatywnej, bo dochodzi do dyskryminowania osób o wyższym poziomie świadomości, inteligencji, wrażliwości, posiadających umysł analityczny, czyli to, co odbierają analizują, dysharmonizuje życie domowników, życie prywatne wprowadzając tam problemy; demoralizuje, czego objawem jest m.in. naśladownictwo takiego postępowania, oraz prowokuje do innych szkodliwych działań, zachowań; a więc obniża potencjał, szkodzi, czyli przyczynia do problemów, strat!

PS

Czy słuchając takich rzeczy można myśleć pozytywnie, mieć dobre samopoczucie, być zdrowym, zwiększyć stopień inteligencji, mieć dobre relacje z osobnikami do tego się przyczyniającymi...; czy przebywając, żyjąc w środowisku słuchających takich rzeczy skorzystamy...; czy w takich warunkach może być dobrze...

Jeszcze inaczej: my debilami, psychopatami, głupi, nierozumni, bezmyślni, chorzy, źli, szkodliwi, w takim społeczeństwie, być, żyć nie chcemy!

 

Co rozumieją, jak postępują tzw. rządzący, jakie są tego skutki na przykładzie powtarzactwa.

Jak można pozwalać na działanie psychopatom, debilom; skurwysynom, kanaliom (ogłupiaczom, osobnikom szkodzącym zdrowiu psychicznemu, obniżającym potencjał, niszczącym; przyczyniającym do selekcji negatywnej (kto jest, tyle tylko, że z nieuświadomionym skutkami ubocznymi, w stanie, a kto nie jest w stanie pracować, robić, zakupy, korzystać z usług, rozrywki itp. słuchając trucizny z radia, telewizji...); wypaczającym, demoralizującym, degradującym; pogrążającym, rozprzestrzeniającym takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu; dającym zły, destrukcyjny przykład; przyczyniającym do patologii; szkodliwym)?!

 

Jeżeli przyjąć, iż przeciętny odbiorca RTV słyszy nazwę stacji, kanału, programu „tylko” 100 razy dziennie (a najczęściej dużo więcej) i każdy taki komunikat trwa 1 sekundę (najczęściej dłużej), to rocznie daje to 360 (dla uproszczenia obliczeń) x 100 = 36 000 sekund/razy = 10 godzin! x 10 lat = 100 godzin/360 000 razy!! A do tego trzeba dodać jeszcze wypłociny reklamowe, slogany, charakterystyczne melodie! Czyli, praktycznie, przez tysiące godzin, setki tysięcy razy słuchamy tej ogłupiającej, zatruwającej i pustoszącej umysły trucizny!! I pewni osobnicy..., stanowiący prawo, uważają, że wszystko jest OK, a nawet, że jest to nie tylko potrzebne ale i dobre (prezydent Kwaśniewski zawetował inicjatywę ustawodawczą ograniczającą emisję tego syfu!)...! Czy ktoś się jeszcze dziwi, że mamy społeczeństwo takie, jakie mamy (i m.in. takich osobników wybiera do tzw. władzy)...

Jaki sens ma powtarzanie czegoś, czego się nie chce słuchać?!; co się wie?!: w kółko dziesiątki razy, a co dopiero setki tys. razy?!

 

Czy irracjonalne powtarzactwo, tzw. reklamy są mądre, normalne, zdrowe, korzystne (część ludzi uważa że tak, bo jest to... powszechne, ma się z tym do czynienia na co dzień, a więc słuszne, godne akceptacji, naśladowania)...; wywoływanie o tym, świadomego, nieświadomego, myślenia, wymuszanie skupiania na tym uwagi, tego analizowania, łącznie, dziesiątki tysięcy razy, przez tysiące godzin; zamiast rozwijać, to upośledza się zdolność do skupiania swojej uwagi (jest to forma obrony umysłu, by zmniejszyć czynione szkody, przed przemocą reklamową, powtarzactwem); tzw. pranie, mózgu; czynienie z umysłu śmietnika, jego degenerowanie, pustoszenie, czego skutkiem jest też niezrozumienie nawet elementarnych rzeczy...!

Jaki to ma sens, jak można tego nie rozumieć, tak postępować, to naśladować, powielać, rozprzestrzeniać, pozwalać na postępowanie bezsensowne, ogłupiające, stresujące, okaleczające psychicznie, wywołujące wstręty, urazy; nie etyczne, szkodliwe, aspołeczne, destrukcyjne, przymuszać do tego słuchania, w tym osoby o wyrafinowanym intelekcie, wrażliwym, analitycznym, umyśle; wysokim, pozytywnym potencjale, obniżać ich, a w efekcie społeczny, ludzki potencjał; pogrążać!?

 

Podobnie ma się sytuacja z powtarzaniem np. czyjegoś imienia, przezwiska, życzeniami „przyjemnych zakupów” w msh sprzedaży, „przyjemnej podróży” np. na Dworcu Centralnym w Warszawie, itp...

Proszę „sobie wyobrazić” stres kojarzony z danym określeniem, nazwą, zwrotem; urazem wywoływany, bezpośrednio, pośrednio, łącznie, tysiące razy... przez powtarzaczy-przypominaczy.

Dodajmy do tego wszystkiego, również tysiące, łącznie, razy wywołane samoudręczenia kawalkadą traumatycznych wspomnień, lęków; przerabianie tematu, tego wpływ na samopoczucie, zdrowie, intelekt; potencjał...

 

Bez względu na to, czy ktoś jest zdrowy czy chory, jego sytuacji nie należy pogarszać, a wręcz przeciwnie!

Słuchanie czegokolwiek non stop, w tym nawet najpiękniejszej muzyki na świecie - a to jest kwestia gustu (więc wyklucza uznanie określenia »najpiękniejszej« jako uniwersalnego) - jest ogłupiające, stresujące, irytujące, uwrażliwiające, uszkadza psychikę, doprowadza do choroby psychicznej!

 

Kim trzeba być, czego to jest objaw, by tego, mimo tak rozlegle, w tak wszechstronny, dobitny sposób przedstawienia, przez tak długi okres czasu, nie rozumieć.../kim trzeba być, by mimo rozumienia tak postępować...

 

Czy to jest rozsądne, dalekowzroczne, korzystne, mądre; dogłębnie etyczne, dobre, czy bardzo złe...

 

To nie większość, tylko wyższe wartości mają decydować jak należy postępować (to nie zmanipulowana, bezmyślna, ogłupiona, podlegająca instynktowi stadnemu, zdegenerowana większość ma przymuszać, posiadającą wyższy poziom inteligencji, świadomości; potencjał, mniejszość, być, negatywnym, wzorcem do naśladowania, tylko wyższy interes, pozytywne wzorce (jakie wzorce są szerzone m.in. przez stacje radiowe, telewizyjne...)).

 

Nie będą państwo realizować swoich patologicznych, anormalnych, streso-, chorobotwórczych i ogłupiających potrzeb, postępować na odwrót, realizować swojej utopii, bez względu na to czy państwo zdają czy nie zdają sobie z tego sprawy, czyli nawet bez tego rozumienia »dlaczego nie«, w tym kosztem ludzi inteligentniejszych, świadomie wrażliwych, w tym wrażliwszych, o wyższym potencjale, bo JA na to nie pozwolę, bo taka jest moja życiowa misja, rola!

 

Normalni, mądrzy, rozsądni, wrażliwi, etyczni ludzie są wstanie przewidzieć skutki postępowania; wyciągają konstruktywne, całościowo przemyślane wnioski, i jeśli coś czynią, to po to, by osiągnąć tego pozytywne, a nie negatywne efekty.

Ci ludzie zostali już dawno temu, wielokrotnie, wszechstronnie i dobitnie poinformowani o skutkach swojego postępowania, a jednak, mimo to, dalej uparcie trwają w swoich działaniach...

 

 

PRZYMUSZACZE DO SŁUCHANIA RADIA, TELEWIZJI

Ci osobnicy uzurpują sobie prawo do decydowania, czego mają słuchać wszyscy ludzie, w zasięgu ich działania, a, w efekcie, o czym myśleć(!), jak się czuć(!!), w jakim być stanie psychofizycznym(!!!)...; a poprzez ich wymuszonych słuchaczy; ofiary, mających z nimi kontakt, następni ludzie...!/Ci osobnicy odmawiają, w tym osobom wybitnym, o wyrafinowanym intelekcie, wrażliwym, analitycznym umyśle, prawa do niesłuchania rzeczy, których słuchania sobie nie życzą, niepożądanych, absurdalnych, szkodliwych; prawa do dobrego samopoczucia, zdrowia, myślenia o swoich sprawach, dbania o intelekt! Ci osobnicy rozprzestrzeniają swoje postępowanie wśród tysięcy tego ofiar (przyczyniają do efektu lawinowego)!

Ci osobnicy zrobią wszystko inne, byle tylko nie najoczywistszą, najprostszą, korzystną dla wszystkich, w tym tego nierozumiejących, nieświadomych ludzi, rzecz, a mianowicie przestać szkodzić, a zacząć postępować neutralnie, przyjaźnie dla wszystkich.

 

Nikt mądry nie słucha i nie przymusza do słuchania rzeczy niepożądanych (nie daje, w dwójnasób, złego przykładu)

Nikt rozsądny, świadomy nie słucha radia, telewizji, a przynajmniej wszystkiego, jak leci, a zwłaszcza tzw. powtarzactwa, tzw. reklam.

Nikt nie ma prawa szkodzić innym ludziom!

Nikt normalny, wrażliwy, zdolny do empatii, etyczny nie przymusza innych osób do słuchania rzeczy, których słuchania sobie nie życzą, które im szkodzą; nie szkodzi innym ludziom.

 

 

Wszystko, co, świadomie, nieświadomie, odbieramy, na czym skupiamy uwagę, o czym myślimy, co analizujemy, jak rozumiemy ma na nas, a w efekcie otoczenie, społeczeństwo; potencjał wpływ. Wpływ ten może być negatywny bądź pozytywny.

 

 

Więcej:

7. WYPŁOCINOREKLAMOWY ŚWIAT

 http://www.wolnyswiat.pl/7h1.html 

 

8. DO OBRONY PRZED SŁUCHANIEM RTV

 http://www.wolnyswiat.pl/8h1.html 

 

9. WYPŁOCINY REKLAMOWE – POSTULATY

 http://www.wolnyswiat.pl/9h1.html 

 

11. WYPŁOCINY REKLAMOWE

 http://www.wolnyswiat.pl/11h1.html 

 

 

Pytanie: Kim są zlecający, realizujący, emitujący; przymuszający do odbioru, zezwalający na to, słuchacze powtarzactwa, tzw. reklam...

 

 

 

 

Najpierw trochę uświadamiających tekstów, informacji:

 

16 listopada 2007 - zaprzysiężenie rządu Platformy Obywatelskiej (Donalda Tuska)

 

 http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=5&dzial=57&id=117900&typ=news

MINISTERSTWO FINANSÓW

Zadłużenie Skarbu Państwa nr 12/2007

Na koniec grudnia 2007 roku zadłużenie Skarbu Państwa (SP) wyniosło 501.530,8 mln zł (tj. ok. 140,0 mld EUR lub ok. 206,0 mld USD - w przeliczeniu po kursach z dnia 31 grudnia 2007r.: 1EUR = 3,5820 PLN, 1USD = 2,4350 PLN). W porównaniu z końcem grudnia 2006 roku zadłużenie to wzrosło o 23.004,4 mln zł, tj. o 4,8%.

 

 http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=5&dzial=590&id=70510

MINISTERSTWO FINANSÓW

Zadłużenie Skarbu Państwa nr 2/2010

Na koniec lutego 2010 roku zadłużenie Skarbu Państwa (SP) wyniosło 657.996,0 mln zł (tj. ok. 165,5 mld EUR lub ok. 224,9 mld USD – w przeliczeniu po kursach z dnia 26 lutego 2010r.: 1EUR = 3,9768 PLN, 1USD = 2,9251 PLN). W porównaniu z końcem stycznia 2010 roku zadłużenie to wzrosło o 5.083,2 mln zł, tj. o 0,8%.

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [16.12.2009, 08:42] 2 źródła

RZĄD ZADŁUŻYŁ CIĘ NA 20 TYS. ZŁOTYCH

Ekonomiści ostrzegają przed krachem.

W przyszłym roku Polska zaciągnie nowe kredyty na sumę 100 mld zł. Dług państwa wzrośnie tym samym do 740 mld - informuje "Gazeta Wyborcza".

Co to oznacza? Że coraz więcej pieniędzy będziemy musieli co roku przeznaczać na jego spłatę. W 2010 roku na obsługę długu będziemy musieli przeznaczyć aż 35 mld złotych. Całkowite wydatki budżetu wyniosą w tym czasie 301,2 mld zł.

Znani ekonomiści już ostrzegają przed pokonaniem przez dług bariery 55 proc. PKB już w 2010 lub w 2011 r. Dlaczego? Bo wówczas rząd musiałby podjąć się planu ratunkowego, bardzo uciążliwego dla obywateli. Byłby zmuszony zamrozić pensje budżetówki i jeszcze bardziej obniżyć podwyżki dla emerytów.

(...) | WB

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [29.12.2009, 16:27] 2 źródła

ILE POLSKA NAPRAWDĘ MA DŁUGÓW

Amerykanie też nie znają prawdy o własnym budżecie.

Co roku w listopadzie Departament Skarbu wydaje raport pokazujący deficyt budżetowy wg norm GAAP, czyli takich, które obowiązują amerykańskie przedsiębiorstwa - pisze na swoim blogu analityk Michał Słysz. W tym roku raport zostanie opublikowany później.

Ale i tak zawarte w nim dane nie trafią do mediów - przewiduje Słysz. Dlaczego? Bo zawiera on dane nie tylko o deficycie dochodów w danym roku względem wydatków, ale także przyrost przyszłych zobowiązań - głównie na rzecz funduszy emerytalnych i zdrowotnych. Jak informuje na swoim blogu Słysz całkowity dług budżetu USA w ujęciu GAAP wyniósł na koniec 2008 r. 66 bln USD czyli 460 proc. PKB.

A jak w podobnym ujęciu wyglądałoby zadłużenie polskiego budżetu? Słysz szacuje go, wraz z zobowiązaniami na rzecz przyszłych emerytów, na 3,1 bln zł czyli ok. 240 proc. PKB. | WB

 

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Niedziela, 23.05.2010 08:46

CAŁY ŚWIAT TONIE W DŁUGACH

Polska też ma kłopoty.

Żarty się skończyły! Na koniec 2011 roku dług Polski wzrośnie do prawie 60 proc. PKB, czyli ok. 900 mld zł. Zdaniem ekonomistów, dalsze zadłużanie kraju może zrujnować gospodarkę.

Specjaliści zwracają uwagę, że życie na kredyt po prostu się nie opłaca. Z kraju odpływają zagraniczni inwestorzy, a złotówka się osłabia.

Możemy jednak nie mieć wyboru i nowe długi będą konieczne. Tylko straty związane z powodzią szacuje się na grubo ponad 11 mld zł.

Ale na świecie są państwa, gdzie długi są znacznie większe niż u nas. Na 58 krajów badanych przez szwajcarski International Institute for Management Development aż 40 jest zadłużonych powyżej 60 proc. PKB - czytamy na rp.pl.

Japończykom obniżenie długu do 60 proc. PKP ma zająć 74 lata! Do 2019 roku z nadmiernym zadłużeniem uporają się Hiszpanie. Grecja czy Islandia zacznie wychodzić na prostą dopiero po 2030 roku - pisze "Rzeczpospolita".

Gigantyczne długi mają także Niemcy, Brytyjczycy i Francuzi. Ale Europa to nie wyjątek. Po uszy zadłużone są także Stany Zjednoczone, Australia czy Kanada.

Krzysztof Zacharuk

krzysztof.zacharuk@hotmoney.pl

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Czwartek [04.03.2010, 17:05]

POLACY SĄ CORAZ BARDZIEJ ZADŁUŻENI I MAJĄ PROBLEMY ZE SPŁATĄ

Mamy już 16,78 mld długów!

Statystyczny dłużnik ma od 31 do 40 lat, mieszka w województwie śląskim lub mazowieckim - najprawdopodobniej w Warszawie lub Katowicach. Jego średnie zadłużenie wynikające z zaległych płatności wobec banków, firm pożyczkowych, telekomunikacyjnych oraz dostarczających usługi masowe wynosi 9 715 zł - wynika z najnowszego lutowego raportu InfoMonitora Biura Informacji Gospodarczej SA.

Niestety, jego średnie zadłużenie w ciągu ostatnich trzech miesięcy wzrosło: o aż 906 zł, czyli 10,28 proc.

Niezapłacone rachunki, długi alimentacyjne, raty kredytów i opłaty za czynsz, prąd, gaz czy telefon, zarejestrowane w Centralnej Ewidencji Dłużników BIG InfoMonitor i Biurze Informacji Kredytowej sięgnęły już 16,78 mld złotych.

Tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy długi Polaków wzrosły o 2,47 mld złotych. W ciągu 2 lat - od lutego 2008 roku - wzrosło o 95 proc.

Wzrosła także, o 6,3 proc., liczba osób, które mają problemy z płatnościami. Dziś 1,72 mln osób zalega z zapłatą dłużej niż 60 dni. | WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [26.05.2010, 18:31]

JEST CORAZ GORZEJ. TONIEMY W DŁUGACH

2 mln Polaków nie spłaca zobowiązań.

Ponad 1,82 miliona osób w Polsce ma problemy ze spłatą swoich zobowiązań finansowych. W ciągu ostatnich trzech miesięcy przybyło o 93 757 Polaków w tarapatach. Kwartalny wzrost liczby niesolidnych dłużników wyniósł 5,4 proc. Polacy mają już 19 mld zł przeterminowanych zobowiązań. To o 2,3 mld zł (13 procent) więcej niż kwartał wcześniej. | BD

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Czwartek [22.04.2010, 09:05]

POLACY TONĄ W DŁUGACH PO USZY

Windykatorzy nie wyrabiają się z egzekucją.

W pierwszym kwartale tego roku pięć ogólnopolskich firm windykacyjnych dostało do odzyskania niespłacane długi o wartości 2,8 mld zł - wylicza "Rzeczpospolita".

Dzięki temu każda mogła pochwalić się kilkudziesięcioprocentowym wzrostem biznesu. W ciągu roku zatrudniły ponad 200 dodatkowych pracowników, ponieważ nie nadążały z pracą.

Lider na windykacyjnym rynku, wrocławski Kruk, w stosunku do pierwszego kwartału 2009 roku podwoił przyjęte wierzytelności.

Ponad połowa należności, która trafiła do omawianych pięciu firm, to zobowiązania klientów indywidualnych - zauważa dziennik.

Rośnie od kilku już miesięcy liczba zleceń np. od banków, których klienci nie spłacają kredytów albo mają wielomiesięczne opóźnienia.

Banki nie chcą tworzyć dodatkowych rezerw na kredyty, bo to osłabia wyniki finansowe. Chcą więc długi ściągać jak najszybciej.

Do obsługi windykatorów coraz częściej trafiają wierzytelności o znacznie wyższych saldach, tj. hipoteczne, mieszkaniowe oraz zabezpieczone ruchomościami – mówi "Rzeczpospolitej" Piotr Krupa, prezes wrocławskiego Kruka.

Wierzytelności, jakie zgłoszone mają być w tym roku, branża szacuje na 9-10 mld zł. Z czego 7 mld z sektora bankowego. | JS

 

 

 www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Piątek, 01.01.2010 19:31

FINANSE: STANY ZJEDNOCZONE SĄ JUŻ PRAKTYCZNIE BANKRUTEM

Jakie jest prawdziwe zadłużenie USA?

Departament Skarbu wydał doroczny raport pokazujący deficyt budżetowy wg norm GAAP (obowiązują amerykańskie przedsiębiorstwa).

Ekonomiści twierdzą, że informacje o raporcie trudno jest znaleźć w mediach, ponieważ użyta metodologia wydobywa na światło dzienne półprawdy zawarte w oficjalnym raporcie - tym, o którym media informują.

- Konserwatywne zasady GAAP uwzględniają nie tylko deficyt dochodów względem wydatków w danym roku, ale również przyrost bieżącej wartości przyszłych zobowiązań, głównie na rzecz funduszy Social Security (emerytalno-rentowych) i Medicare (zdrowotnych) – tłumaczy ekonomista Michał Słysz.

I dodaje, że według GAAP w ciągu ostatniej dekady deficyt budżetu wynosił ok. 4 bln USD średniorocznie, czyli ok. 30% PKB! I tak, w 2008 r. faktyczny deficyt wynosił nie 450 mld USD, ale 5,1bln!.

A Shadowstats, niezależne biuro statystyczne, szacuje deficyt GAAP w 2009 r. aż na 9 bln USD (czyli 63% PKB), co oznacza, że USA stoją praktycznie na krawędzi bankructwa.

- Całkowity dług budżetu USA w ujęciu GAAP wyniósł na koniec 2008 r. 66 bln USD czyli 460% PKB. Dla porównania, w Polsce dług publiczny wraz z ukrytymi zobowiązaniami budżetu wobec emerytów szacuję z grubsza na 3,1 bln zł czyli ok. 240% PKB – dodaje Słysz.

Leszek Sadkowski

leszek.sadkowski@hotmoney.pl

 

 

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Sobota, 06.02.2010 22:37

ŚWIAT: ZADŁUŻENIE AMERYKANÓW SIĘGA 350% PKB!

Nie do wiary? Taka jest prawda!

W obecnym roku fiskalnym kończącym się we wrześniu, amerykański deficyt budżetowy sięgnie 10,6% PKB. Wyniesie 1,56 bln dolarów wobec zakładanych 1,2 bln dolarów i przewidywanych przez ekonomistów 1,35 bln dolarów. To największy deficyt od czasów II Wojny Światowej – podaje Gold Finance.

 

Następny budżet, którego projekt w tym tygodniu został przez prezydencką administrację przesłany do Kongresu Stanów Zjednoczonych, przewiduje deficyt w wysokości 1,27 bln dolarów. W czasie wyborów Barack Obama obiecywał, że do końca 2012 r. ograniczy deficyt do około 650 mld dolarów. Teraz wiadomo, że nie ma na to szans. Nawet, gdyby projektowany na kolejne 12 miesięcy deficyt nie został przekroczony.

 

Dług amerykańskiego sektora publicznego sięga dziś gigantycznej kwoty 12 bilionów dolarów. Jego obsługa, czyli spłata odsetek, pochłania prawie pół biliona dolarów rocznie. A prognozy mówią, że do 2020 r. dług ten wzrośnie do co najmniej 18,5 bln dolarów, sięgając 100% PKB.

 

I to mimo usilnych starań o ograniczenie deficytów budżetowych. Jeśli zliczyć całe zadłużenie Stanów Zjednoczonych, czyli i publiczne, i sektora przedsiębiorstw, i obywateli, to już teraz sięga ono 350% PKB.

 

Problem w tym, że nie da się pogodzić redukcji tak potężnego deficytu i tak ogromnej góry długów z pobudzaniem gospodarki kolejnymi hojnymi pakietami stymulacyjnymi. Wręcz przeciwnie: konieczne będzie ostre zaciskanie pasa przez wiele lat. A to rozwojowi amerykańskiej gospodarki nie będzie sprzyjać – Roman Przasnyski, główny analityk Gold Finance.

 

Źródło: Gold Finance.

 

Bartosz Dyląg

bartosz.dylag@hotmoney.pl

 

 

www.o2.pl | Poniedziałek [18.05.2009, 11:27] 1 źródło

SZEŚĆ MILIONÓW EUROPEJCZYKÓW TRAFI NA BRUK

Bezrobocie na Starym Kontynencie może objąć nawet 25 milionów osób.

Pod czerwonymi sztandarami związków zawodowych na ulice największych europejskich miast wyszło w weekend 350 tys. osób. To odpowiedź na prognozy, według których do końca przyszłego roku pracę straci ponad 6 mln Europejczyków - donosi "Dziennik".

Najwięcej, bo ponad 100 tys. demonstrantów pojawiło się w Berlinie. Uczestników dowiozło tam 600 wypełnionych do ostatniego miejsca autokarów i 17 specjalnie na tę okazję wynajętych pociągów.

W Brukseli pod sztandarami "Bronimy miejsc pracy" i "Europa socjalna? Yes we can!" przemaszerowało 50 tys. osób. W podobnym wiecu w Pradze wzięło udział 30 tys. uczestników. Nieco wcześniej w Madrycie protestowało 150 tys. związkowców.

Eksperci twierdzą, że fale protestów to dopiero początek niepokojów społecznych, jakie uderzą w Europę w najbliższych miesiącach.

Bezrobocie rośnie i będzie rosnąć przez cały 2009 i 2010 rok. W wielu krajach UE, osiągnie ono poziom nienotowany od zakończenia II wojny światowej i obejmie aż 26 mln osób - mówi "Dziennikowi" Thomas Klau, analityk i szef paryskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych. | AB

 

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Wtorek, 29.09.2009 23:05

BIEDA: 75% SPOŁECZEŃSTWA NIE STAĆ NA CZYNSZ I RACHUNKI

Tak wygląda rzeczywistość w Nowej Europie.

Członkostwo w Unii Europejskiej znacząco podniosło standard życia w Polsce i innych nowych krajach UE. Wciąż najgorzej jest w Bułgarii. W niedostatku żyje tam trzy czwarte społeczeństwa – głosi opublikowany we wtorek raport Komisji Europejskiej.

Zdaniem KE, w 2005 roku aż 44% mieszkańców nowych krajów nie miało pieniędzy na zapłacenie czynszu albo bieżących rachunków, ogrzewanie, pełnowartościowe jedzenie, wyjazd na wakacje, zakup samochodu, telewizora czy lodówki albo nieprzewidziane wydatki.

W 2007 r. ten tzw. wskaźnik "materialnego niedostatku" spadł w nowych krajach do 33%. W tym samym czasie w starych krajach UE wskaźnik ów się nie zmienił, wynosi nadal 17%.

Polska pod tym względem cały czas plasuje się na szarym końcu Europy. Wskaźnik materialnego niedostatku wynosi u nas 38%. Gorzej jest tylko w Bułgarii (trzy czwarte społeczeństwa!), Rumunii (ponad połowa) i na Łotwie (45%).

Ale uwaga. Powyższe dane pochodzą z 2007 roku i nie uwzględniają obecnego kryzysu gospodarczego i jego konsekwencji np. rosnącego bezrobocia. Sytuacja w niektórych krajach (np. na Łotwie) może być jeszcze gorsza.

Bartosz Dyląg

bartosz.dylag@hotmoney.pl

 

„NEWSWEEK” nr 3, 22.01.2006 r.: Współcześnie w niektórych krajach Unii Europejskiej 40 procent wszystkich osób mających zatrudnienie należy do grupy osób zagrożonych ubóstwem.

 

http://bezkomentarza.eu/archives/4 W Polsce różne organizacje podają, że około 10-25 % dzieci w wieku do 14 lat cierpi przez głód i spożywa najwyżej jeden posiłek dziennie. Według obecnych szacunków minimum egzystencji to około 350-390 złotych na osobę! (wikipedia.org)

 

GUS podaje, iż 60% (23 mln) polskiego społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego (z tego 5 mln w skrajnej nędzy)! 

 

„FAKTY I MITY” nr 7, 22.02.2007 r.: „Jak wynika z danych Eurostatu, Polska znalazła się po raz pierwszy na pierwszym msu w rankingu państw UE. Jesteśmy liderem... w biedzie. Przegoniliśmy nawet Rumunów i Bułgarów! Z 1/3 obywateli żyjących poniżej minimum socjalnego staliśmy się prawdziwą europejską potęgą!

 

„NEWSWEEK” nr 50, 18.12.2005 r.: Około 15 proc. Amerykanów żyje poniżej progu ubóstwa.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [17.11.2009, 11:05] 4 źródła, 1 wideo

PRAWIE 50 MILIONÓW AMERYKANÓW GŁODUJE

Obama: to kryzys opróżnił nasze spiżarnie.

Ponad 49 mln osób w Stanach Zjednoczonych w 14 proc. gospodarstw domowych miało w ubiegłym roku trudności ze zdobyciem wystarczającej ilości pożywienia - poinformował  Amerykański Departament Rolnictwa. To najgorszy wynik od 14 lat - donosi "Newsweek".

Brak jedzenia dotyka 17 milionów amerykańskich rodzin. To 11 proc. więcej niż rok wcześniej. Coraz więcej Amerykanów korzysta z bonów żywnościowych wydawanych przez opiekę społeczną.

Najgorsze jest to, że prawie pół miliona dzieci kilka razy w roku odczuwało głód. To kryzys opróżnił nasze spiżarnie. Musimy jak najszybciej zwiększyć zatrudnienie - powiedział prezydent Barack Obama. | AJ

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.12.2009, 19:45] 2 źródła

AMERYKANIE DOSTAJĄ JEDZENIE NA KARTKI

36 mln ludzi jest na garnuszku pomocy społecznej.

Program żywieniowy, który jeszcze niedawno był przedstawiany jako nieudolna pomoc społeczna, teraz pomaga wyżywić jednego na ośmiu obywateli USA, w tym aż 25 proc. dzieci - donosi forsal.pl.

Każdego dnia przybywa 20 tys. nowych potrzebujących.

Wśród otrzymujących żywność 28 proc. stanowią czarni, 15 proc. latynosi i 8 proc. białych.

Ich różnorodność pokazuje, jak duże spustoszenie poczyniła recesja wśród zwykłych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Samotne matki i małżeństwa, dopiero co wyrzuceni z pracy i przewlekle bezrobotni – każda grupa społeczna jest zagrożona ubóstwem - dodaje portal. | JS

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Środa [03.02.2010, 16:39]

CO ÓSMY AMERYKANIN NIE MA NA JEDZENIE

Magazyny pomocy społecznej świecą pustkami.

Aż 70 proc. tzw. Emergency Food Centers (EFC), gdzie paczki dostają najbiedniejsi, może zostać zamknięte z braku towarów do wydawania - donosi "The Wichita Eagle".

Z opublikowanego właśnie raportu "Hunger in America 2010" wynika, że co ósmy obywatel nie ma pieniędzy, by się samodzielnie wyżywić.

To 37 mln ludzi, w tym 14 mln dzieci żyjących tylko dzięki paczkom - zauważa dziennik.

Od 2006 do 2009 roku liczba potrzebujących pomocy wzrosła w USA o 46 proc.

O połowę zwiększyła się ilość głodnych dzieci, o 64 proc. ilość głodnych emerytów - dodaje gazeta.

Na przykładzie miasta Kansas i tamtejszego EFC, gazeta wskazuje, że blisko połowa biorących paczki musi wybierać między spłatą kredytu mieszkaniowego albo kupnem żywności.

Co trzecia osoba wybiera między lekami a żywnością - dodaje "The Wichita Eagle". | JS

 

 

www.wp.pl | 22.10.2008 r.

MASOWE WYMIERANIE GATUNKÓW

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara są zdania, że w ciągu kilkunastu-kilkudziesięciu lat z powierzchni Ziemi zniknie około 50 proc. gatunków roślin i zwierząt. Naukowcy twierdzą, że na skutek zmian ekologicznych nasza planeta stanęła w obliczu wielkiego wymierania, przypominającego to, które 65 mln lat temu, po uderzeniu w Ziemię meteorytu, unicestwiło dinozaury.

 

"Obecne wymieranie to skutek działalności człowieka - zabetonowania planety, produkowania zanieczyszczeń i robienia wielu innych rzeczy" - mówi współautor badań Bradley J. Cardinale z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. - "Ziemia może stracić nawet połowę gatunków w ciągu naszego życia. Chcemy wiedzieć, które z nich zasługują na najwyższy priorytet ochrony".

 

Najnowsze badania dowodzą, że system ekologiczny, w którym jest mniej gatunków roślin, produkuje mniejszą ilość biomasy. Mniej biomasy oznacza, że mniej dwutlenku węgla zostanie przechwycone z atmosfery i mniej tlenu zostanie wytworzone. Wpłynie to też na załamanie łańcuchów pokarmowych, ponieważ mniej pokarmu będą miały zwierzęta roślinożerne.

(PAP) krx/ tot/

 

www.interia.pl | Poniedziałek, 27.10.2008 r., (06:21)

NAJWIĘKSZA ZAGŁADA OD CZASÓW DINOZAURÓW

Człowiek jest odpowiedzialny za największą zagładę gatunków od czasów wyginięcia dinozaurów. W ciągu ostatnich 35 lat biodywersyfikacja zmniejszyła się o 35 proc., jak wykazują najnowsze badania - czytamy w dzienniku "Polska".

Autorzy ostrzegają, że bezwzględna eksploatacja środowiska naturalnego przez ludzkość tworzy niemożliwy do utrzymania "dług ekologiczny".

- To destrukcja na wielką skalę. Jeżeli nie podejmiemy jakichś naprawdę drastycznych kroków i decyzji politycznych, to tempo strat będzie tylko rosło - mówi profesor Kerry Turner, dyrektor departamentu nauk ekologicznych na Uniwersytecie Wschodniej Anglii.

Dla przykładu niszczenie lasów tropikalnych w celu pozyskania tarcicy może przynieść krótkoterminowe zyski producentom drewna, ale zagładzie ulega źródło, z którego, gdyby je zostawić w spokoju, cała planeta mogłaby czerpać w nieskończoność.

 

W maju konferencja ONZ na temat biodywersyfikacji ostrzegła, że niszczenie żywych zasobów naturalnych - w tempie czterech gatunków w ciągu godziny - będzie do 2010 roku kosztować około 440 mln funtów, a w 2050 roku sięgnie 11 mld funtów.

 

Osobne szacunki pokazują, że ludzkość konsumuje 25 proc. zasobów naturalnych więcej, niż planeta jest w stanie odtworzyć.

Zużywamy zasoby naturalne w takim tempie, że gdyby to odtworzyć w skali globalnej, to światową populację musiałyby wspierać trzy planety. - Wchodzimy w fazę masowej zagłady gatunków, która nie ma precedensu od milionów lat. Nasze konsumpcyjne społeczeństwo po prostu odmawia przyjęcia tego do wiadomości - mówi Tony Juniper, działacz ekologiczny i były dyrektor organizacji Friend of the Earth.

Źródło informacji: INTERIA.PL/Polska

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Niedziela [09.05.2010, 21:02]

ONZ: NADCHODZI TOTALNA ZAGŁADA PRZYRODY

Sprawdź, ilu gatunków już nigdy nie zobaczysz.

Jednej trzeciej wszystkich gatunków roślin i zwierząt grozi wyginięcie. Najbardziej zagraża im szybki wzrost gospodarczy takich państw jak Chiny, Indie i Brazylia - alarmuje najnowszy raport ONZ.

Autorzy "Global Biodiversity Outlook" wskazują, że o ile kraje zachodnie już są świadome potrzeby ochrony gatunków zagrożonych to państwa rozwijające się prowadzą wręcz rabunkową politykę wobec przyrody.

Wyginięciem zagrożonych jest 21 proc. gatunków ssaków, 30 proc. płazów i 36 proc. bezkręgowców. To dane zebrane w ponad 120 państwach świata - wylicza "The Daily Telegraph".

Największymi zagrożeniami dla świata zwierząt i roślin są wzrost liczby ludności, zanieczyszczenie środowiska oraz rozprzestrzenianie się konsumpcyjnego stylu

życia.

Jeżeli nic się nie zmieni to już w 2050 roku do życia potrzebna nam będzie nie jedna, ale pięć planet - mówi Ahmed Djoghlaf z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. | AJ

 

 

www.o2.pl | Czwartek [14.05.2009, 11:04]

NASZE DZIECI BĘDĄ ŻYŁY KRÓCEJ

Przeciętny młody Polak będzie żył 5 lat krócej, niż jego rodzice! Naukowcy z amerykańskiego National Institutes on Aging alarmują: najwyższy czas to zmienić. | Dodał: EdgarS

 

 

"NEWSWEEK" nr 20, 21.05.2006 r.: Badaczy dopingują niewesołe prognozy epidemiologiczne: w ciągu najbliższych dziesięciu, dwudziestu lat co trzeci z nas zachoruje na nowotwór.

 

 www.o2.pl | Środa [10.12.2008, 08:22]

OTO ŚWIATOWY ZABÓJCA NUMER JEDEN

Za dwa lata rak będzie zabijał więcej ludzi niż choroby serca - szacuje Światowa Organizacja Zdrowia. Do roku 2030 gwałtownie wzrośnie liczba chorych i umierających na nowotwory.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.06.2010, 20:16]

WHO: RAK BĘDZIE ZABIJAĆ DWA RAZY CZĘŚCIEJ

Medycyna przegrywa w walce z nowotworami.

Z powodu nowotworów złośliwych w 2030 roku na świecie umrzeć może nawet 13,3 mln ludzi. Ale na raka co roku zachoruje ponad 21 mln osób - alarmuje France24.

Raport ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia stwierdza, że liczba ofiar chorób nowotworowych za 20 lat podwoi się.

W 2008 roku z powodu na tę chorobę zmarło 7,6 mln ludzi - najwięcej w Europie Zachodniej, Australii i Ameryce Północnej.

To efekt złych nawyków żywieniowych w rozwiniętych społeczeństwach oraz oczywiście skutek powszechnego uzależnienia od papierosów. Teraz najczęściej występuje rak płuc, piersi oraz jelita grubego - mówi dr Freddie Bray z International Agency for Research on Cancer.

Jego zdaniem na wzrost liczby chorych na nowotwory wpłynie przejmowanie negatywnych wzorców kulturowych przez społeczeństwa krajów rozwijających się. | AJ

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 12.2009 r.: Każdego roku w Polsce umiera na nowotwory aż 210 na 100 tysięcy mężczyzn. (Czyli około 73,5 tys. na 35 mln. – red.)

 

 

Więcej:

6. ILE NAS KOSZTUJĄ, CO IM ZAWDZIĘCZAMY, CZYM SIĘ ZAJMUJĄ... PARTIE - RZĄD, SAMORZĄDY (CZ. 1)

 http://www.wolnyswiat.pl/6h3.html 

 

6a). ILE NAS KOSZTUJĄ, CO IM ZAWDZIĘCZAMY, CZYM SIĘ ZAJMUJĄ... PARTIE - RZĄD, SAMORZĄDY (CZ. 2)

 http://www.wolnyswiat.pl/6ah3.html 

 

7. DOPŁATY. M.IN. DO GÓRNIKÓW, ROLNIKÓW I PARLAMENTARZYSTÓW

 http://www.wolnyswiat.pl/7h3.html

 

Przyczyny, skutki, lekarstwo:

http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewforum.php?f=2&sid=46d4e329eb24448700c6ec5675cd9fa9

 

 

Pytanie: Kim są zwolennicy obecnego ustroju politycznego, ekonomicznego…

 

 

 

 

Najpierw trochę uświadamiających tekstów, informacji:

 

Ø      RELIGIJNOŚĆ/ATEIZM

Religijność wynika z tzw. wiary, ateizm – z wiedzy (to odnośnie nonsensu: „religii ateistycznej”, kolejnej, ogłupiającej religijnej bredni do wierzenia).

Czy dyskusja z osobą ogłupioną, zastraszoną, z wypranym mózgiem, z blokadami umysłowymi: nie przyjmującą do wiadomości wyników badać, faktów, wiedzy, logicznych wniosków; umysłem zaprogramowanym na ignorowanie wszystkiego co zaprzecza wpojonym tezom (wypaczone interpretowanie wszystkiego tak, by z góry potwierdzało założenie), a więc osobą alogiczną, okaleczoną, upośledzoną  umysłowo, w dodatku nie posiadającą, i bojącą się jej, elementarnej akademickiej wiedzy ma sens, może z niej coś rozsądnego wyniknąć...; przecież z góry wiadomo, iż nie będzie żadnych merytorycznych argumentów – bo ich nie ma i być nie może (stąd miliony torturowanych i mordowanych ofiar katolickiej org. religijnej)(dlatego trzeba słuchać tylko to, co mówią specjaliści od spraw wierzeniowych i WIERZYĆ w to co każą, a nie MYŚLEĆ, zdobywać wszechstronną wiedzę,- wiedzieć).

Oto, do czego prowadzą religijne brednie – miliony ludzi, przez, łącznie, miliardy godzin, zajmują się bzdurami (wszystko dowodzi że istnieją krasnoludki/Budda/Allach/smok wawelski itp., itd... A co nie dowodzi, też dowodzi...)...! Nie dajcie się ogłupiać!

 

Ateiści opierają się na wynikach naukowych badań, wiedzy, dedukcji, logice (rachunku prawdopodobieństwa) – normalnym, pełnym myśleniu, rozwoju. Tzw. wierzący – na instynkcie stadnym, tradycji, podporządkowywaniu się, pozwalaniu na pranie swojego mózgu, okaleczaniu umysłu, ograniczaniu zdolności intelektualnych, tzw. autorytetach (jeszcze większych ogłupiaczach, którzy, za zasługi..,. awansowali), ignorancji (w tym nawet wiedzy o swojej religii).

Ateizm jest prospołeczny. Religijność – antyludzka, antyspołeczna, bo przyczynia się do ciemnoty, nietolerancji, nienawiści, agresji, biedy, nieszczęść; podporządkowywania sobie i wykorzystywania ludzi, społeczeństw, państw przez kasty pasożytów, ludzi wypaczonych nikczemnych; ogłupionych.

Więc dlaczego propaguje się, chroni tzw. uczucia religijne zamiast promować ateizm – czyli rozwój rozumu, myślenie, wiedzę; rozsądek, działania prospołeczne, proludzkie, by sprzyjać rozwojowi? Dlatego, że na ateizmie nie da się tak łatwo, krótkowzrocznie, egoistycznie, bezkarnie i szybko zarobić, egoistycznie, destrukcyjnie prosperowć; dlatego, że ludzkość, generalnie, myśli i postępuje emocjonalnie, a nie racjonalnie (nawet, oprócz, że nie rozumie, to boi się racjonalizmu zamiast obecnej sytuacji...); dlatego, że ludzkość nie jest odpowiednio edukowana, więc nie ma nawet wyrobionych odpowiednich zdolności, odpowiedniego potencjału, więc jest podatna na działania emocjonalne, stadne, co jest jak najbardziej wykorzystywane przez ludzi, którzy powinni być na marginesie, a nie piedestale.

PS

Jak rozkręcić duży, czyli jedynie słuszną odmianę, religijny interes w skrócie:

Otóż, w tym celu trzeba wyrżnąć i ograbić konkurencję oraz ateistów, ludzi myślących, niezależnych, nieposłusznych, niepodporządkowanych, a następnie nawoływać do miłości, pokoju itd, i wtedy już można pobierać za to legalny charcz od pozostałych przy życiu...

 

 

Religijne brednie mają za zadanie zapobiegać dociekaniu istoty żeczy, myśleniu, analizowaniu, badaniu, by uzależnić, podporządkować sobie ludzi przez psychopatów jako znawców, kapłanów, pośredników bóstwa, by ludzi pogrążać; zapobiec powstaniu umysłów o większych zdolnościach, wyższym poziomie świadomości; by polepszyć swoją sytuację kosztem pogrążanych; by czerpać z tego profity.

 

 

"FAKTY I MITY" nr 27, 10.07.2008 r.: No i jeszcze jeden kłopot - nigdy nie słyszałem, aby problemy z diabłem mieli ludzie niewierzący. Oni nie bywają opętani ani dręczeni. Diabelskie tortury i pułapki męczą zawsze ludzi w jakimś stopniu religijnych. Ale się narobiło...

Marek Krak

 

 www.o2.pl | Wtorek [23.06.2009, 15:31] 2 źródła

POLSKA WIĘZI NAJWIĘCEJ LUDZI W EUROPIE

Więcej niż w dwa razy bardziej zaludnionych Niemczech.

W polskich zakładach wyroki odsiaduje ponad 90 tys. osób, podczas gdy w ponad dwukrotnie ludniejszych Niemczech tylko 73 tys. - wynika z danych Eurostatu.

W 2007 roku w naszym kraju (38 mln mieszkańców) za kratkami siedziało ponad 90 tys. osób. W Wielkiej Brytanii (61 mln mieszkańców) wyroki odsiadywało 88 tys, a - porównywalna z Polską - Hiszpania trzymała w więzieniach 67 tys. osób.

Polska zajęła czwarte miejsce w Europie, pod względem liczby osadzonych na 100 tys. obywateli. Pierwsze miejsce przypadło Estonii, drugie Łotwie, a trzecie Litwie.

W całej UE, odbywało karę w tym czasie 600 tys. osób, a w USA 2,4 mln - informuje TVN 24. | JS

[Ale za to jest najbardziej katolicka (i trzeba to zwiększać, w tym ilość pieniędzy dla kleru, liczbę kościołów i... więzień)... – red.]

 

„FAKTY I MITY” nr 26, 03.07.2008 r.: Z licznych sondaży przeprowadzonych wśród pensjonariuszy zakładów karnych w RParafialnej wynika, że są to w 99,9 procentach katolicy.

[Dziękujemy Ci nieomylny Ojcze Święty, Nauczycielu ludzkości, moralny Autorytecie, duchowy Przywódco itp., itd.; Kościołowi za umoralnianie społeczeństwa; politykom, państwowym urzędnikom itp. za pasienie naszymi pieniędzmi pasterzy; środkom przekazu za szerzenie katolickiej ideologii; itp. (Unia Europejska, Świat, oprócz podziwu, chyba pękają z zazdrości...) – red.]

 

„FAKTY I MITY” nr 25, 06.2008 r. ŻYCIE PO RELIGII

CO DLA IDIOTÓW?

(...) im bardziej człowiek jest inteligentny, tym mniej wierzący. (...) wśród członków elitarnego Royal Society zaledwie 3,5 proc. uczonych wierzy w Boga, podczas gdy brytyjska średnia to 68,5 proc. wierzących. Podobnie jest w USA, gdzie zaledwie 7 proc. członków Amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk to ludzie wierzący. (...)

Marek Krak

 

 

„FAKTY I MITY” nr 6, 14.02.2008 r.

10 STWIERDZEŃ BEZBOŻNYCH

1. Stanowczo odrzucasz istnienie tysięcy bogów czczonych przez inne religie, ale czujesz się oburzony, gdy ktoś odrzuca istnienie twojego boga.

 

2. Czujesz się obrażony i odczłowieczony, gdy naukowcy stwierdzają, że człowiek pochodzi od zwierząt, ale nie masz problemu z biblijnym twierdzeniem, że człowiek został stworzony z prochu.

 

3. Śmieszą cię politeiści, ale wierzysz w Boga w trzech osobach.

 

4. Pąsowiejesz, słysząc o okrucieństwach przypisywanych Allachowi, ale nawet okiem nie mrugniesz, słysząc o tym jak to Bóg chrześcijan zabił wszystkie dzieci w Egipcie (Księga Wyjścia) i zarządził wycięcie w pień całych grup etnicznych (Księga Jozuego), włącznie z kobietami, dziećmi i drzewami.

 

5. Śmieszy cię hinduizm, w którym ludzie mogą być bogami, i mity greckie, w których bogowie spali z kobietami, ale wierzysz, że Duch Święty zapłodnił Maryję, która potem urodziła człowieka boga, który został zabity, zmartwychwstał i wstąpił w niebiosa.

 

6. Gotów jesteś spędzić całe życie, szukając małych dziur w naukowych twierdzeniach na temat wieku Ziemi (kilka miliardów lat), ale wierzysz na słowo w daty zapisane przez kilku gości z epoki brązu, co sobie siedzieli w namiocie i wymyślili, że Ziemia ma pewnie dopiero kilka tysięcy lat.

 

7. Wierzysz niezbicie, że cała populacja tej planety, z wyjątkiem tych, którzy wierzą w to samo co ty, będzie smażyć się w piekle po wieki. Mimo to uważasz, że twoja religia jest „tolerancyjna” i „miłosierna”.

 

8. Podczas gdy cała współczesna nauka, historia, geologia, biologia i fizyka nie zdołały cię przekonać, że Boga nie ma, paplanina jakiegoś niedouczonego pacana, to wszystko, czego ci potrzeba, żeby uwierzyć w jego istnienie.

 

9. 0,001 proc „wysłuchanych modlitw” to dla ciebie wielka opatrzność boża, a nie przypadek. Uważasz, że modlitwy skutkują.

 

10. Wiesz o Biblii, chrześcijaństwie i historii Kościoła dużo mniej niż agnostycy czy ateiści – a mimo to, to siebie nadal nazywasz się chrześcijaninem.

 

Wyłowił z sieci LK

 

 

W ODPOWIEDZI NA TEZĘ ZAWARTĄ W LIŚCIE CZYTELNIKA („UWAGA, ATEIŚCI!”„FiM” nr 34, 31.08.2006 r.)

ODNOŚNIE OCZYWISTEGO KREACJONIZMU Z UWAGI NA MAŁE PRAWDOPODOBIEŃSTWO... NATURALNEGO PROCESU

NIEKIEDY DOBRYM ORĘŻEM NA TAKIE MYŚLICIELKI... JEST ICH WŁASNA BROŃ

Mam 3 krótkie pytania:

1. Z czego i jak powstał stwórca?

2. Z czego i jak stworzył świat?

3. Jakie jest tego prawdopodobieństwo?

 

Dodam jeszcze, że stwórca sam ustanowiłby prawa fizyki i warunki zaistnienia życia (więc nie byłoby żadnych ograniczeń, a właśnie ich istnienie dowodzi naturalności więc i przypadkowości procesu). Oprócz tego proszę wziąć pod uwagę, iż w wszechświecie jest co najmniej 200 miliardów galaktyk, a w każdej z nich może być 200 miliardów gwiazd, z których znaczna część jest obiegana przez planety (znaleziono już ich setki, mimo iż można wykryć tylko najbliższe), a wszystko to trwa miliardy lat, więc ilość kombinacji jest niemal nieskończona. A pierwsze formy życia, które pojawiły się ok. 4 mld lat temu, nie miały genetycznie obcych wrogów, stąd mogły być b. prymitywne. Więc proszę nie sugerować się ich obecną złożonością  po milionach (miliardach?) lat ewolucji (początkowy proces ewolucji był minimalny i arcyprosty, w tym możliwe było, gdyż nie było jeszcze barier, niemal dowolne mieszanie się i łączenie organizmów, ich składników, ale z biegiem milionów pokoleń, lat nabrał tempa i wyrafinowania; rozpoczęła się konkurencja, eliminacja, wyścig).

 

ALBO SĄ DOWODY ALBO ICH NIE MA!

"Nie da się eksperymentalnie udowodnić istnienie boga" (Trzeba, jak zwykle, uwierzyć - doprowadzić się, dzięki ogłupiaczom-trucicielom, ich zaleceniom, do stanu ogłupienia-obłąkania - a następnie uznać ten stan za dowód łaski - istnienia - bóstwa… W ten sposób można „udowodnić” istnienie wszystkich bóstw, wszystkiego...) – Oto kolejny argument-sposób na kontynuowanie swojej działalności przez pasożytniczych ogłupiaczy. Zaprzeczając jednocześnie podstawowym tezom swojej organizacji, której członkowie twierdzą, że ich bóstwo dało już tysiące dowodów swojego istnienia. A ja domagam się naukowego udokumentowania tylko jednego takiego przypadku...

11. RELIGIA A NAUKA:

http://www.wolnyswiat.pl/11h4.html

 

Z wieloma osobami logiczna dysputa jest stratą czasu, gdyż oni wszystko interpretują tak, by potwierdzało to z góry założoną tezę (np. jeśli ktoś wieży w krasnoludki, to dla niego nadgryziony chleb przez mysz będzie dowodem ich istnienia nawet wtedy gdy tą mysz złapie – bo to tak naprawdę krasnoludek który zamienił się w myszkę (a zdolność do takiej cudownej przemiany dodatkowo zwiększa podziw, uznanie dla krasnoludków i dowodzi ich nadprzyrodzonych możliwości)...

Proszę się też zastanowić np. ilu ludzi tysiąc lat temu uwierzyłoby chociaż w 1% współczesnych wynalazków – że będziemy je mieli i w dodatku sami je wymyślimy i zrobimy bez pomocy bóstwa (jak oszacowano by prawdopodobieństwo [Jeśli prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia oszacowane jest np.: raz na miliard lat, to może się to zdarzyć za chwilę, albo nigdy, albo np. 10 razy – praktycznie.])...

Tu większym problemem jest ludzka psychika i jej ograniczenia. I właściwie na tym polu powinna odbywać się dyskusja. – red.

PS

PROSZĘ SIĘ ZASTANOWIĆ.

By kogoś przekonać do oczywistego, logicznego wniosku (że np. 10 + 10 = 20), nie trzeba używać nieznanych, niezrozumiałych, tajemniczo brzmiących wyrażeń, argumentów, teorii, krzyczeć, straszyć, prać mózgu, wywierać stadnych presji, powoływać na tzw. autorytety (jeszcze większych, zasłużonych... ogłupiaczy),  ubierać się w odróżniający, robiący wrażenie, strój, stawiać robiących wrażenie budowli itp. Ale jest to konieczne gdy chcemy kogoś przekonać do innego wyniku...

Lub jeszcze inaczej.

Wykonujący sztuczki iluzjonista to człowiek – jest to nieprawdopodobne (bo nie wiemy jak je robi, a co niewytłumaczalne oznacza nadprzyrodzone).../to czarodziej – wielce prawdopodobne...

Członkowie katolickiej org. religijnej to zwykli ludzie parający się oszukiwaniem innych dla własnych korzyści – jest to nieprawdopodobne (gdyż mają kontakt, bo tak twierdzą, z bóstwem).../to kapłani – wielce prawdopodobne...

– Oto logika... tzw. wierzących...

 

 

„FAKTY I MITY” nr 40, 07.10.2004 r. LISTY

BOGA NIE MA

To, że na świecie nie istnieje żaden

Bóg ani nawet filozoficzny absolut

itp., stale udowadniają coraz

to nowe odkrycia naukowe, począwszy

od oświecenia, kiedy odkryto

epokową zasadę zachowania masy

i energii. Z zasady tej wynika niepodważalny

fakt, że wszelka masa

i energia, czyli materia tworząca

nasz świat (i kosmos) „zachowuje

się” w ten sposób, że nigdy i nigdzie

nie zanika ani nigdy i nigdzie

nie powstaje z niczego. Ulega tylko

ciągłym przekształceniom w tworzeniu,

nowych form istnienia zgodnie

z poznaną później teorią ewolucji

i teorią względności w myśl

znanego wzoru E=mc2. Zgodnie

z tym, wszystko, co wokół nas powstaje

i powstało, tak w świecie organicznym,

jak nieorganicznym, powstało

tylko z przekształcenia czegoś,

co istniało już wcześniej, a to

z kolei powstało również z czegoś

wcześniejszego i tak dalej – w nieskończoność.

Nawet tzw. Wielki

Wybuch, który według religijnych

astronomów miał być „początkiem

wszechświata”, nie powstał z niczego,

tylko z materii istniejącej już

przed tym wybuchem, bo nie może

przecież wybuchnąć coś, co jeszcze

nie istnieje.

Otaczający nas kosmos nie ma

więc początku ani końca w bezwzględnej

przestrzeni i czasie, a w

związku z tym nie było tzw. początku

świata, nigdy nie nastąpi też

tzw. koniec świata, którym straszą

ciągle wszystkie religie i sekty.

A skoro kosmos jest nieskończonością,

to jako taki nie mógł być też

nigdy stworzony. Nikt, kto potrafi

logicznie myśleć, nie jest w stanie

wyobrazić sobie, że może być stworzone

coś bez początku i końca

w niekończącej się czasoprzestrzeni.

A jeśli tak, to nigdy też nie istniał

i nie istnieje żaden „Stwórca”,

czyli żaden „Wszechmogący

Bóg” ani żaden inny demiurg.

Czytelnik

[Poza tym, że wszechświat, jego czas istnienia i rozmiary wydają się być nieskończone. Z drugiej strony, czy bardziej logiczne by było gdyby nic nie istniało? – red.]

 

 

„POLITYKA” nr 1, 07.01.2006 r.

Steven Pinker, słynny amerykański psycholog, w rozmowie z Anetą Brzezicką i Marcinem Rotkiewiczem

ZAPISANE W MÓZGU

(...) A co z religią? Jak mogła wyewoluować, skoro według pana, nie dawała naszym przodkom korzyści adaptacyjnych?

Religia może być produktem ubocznym umysłu, tzn. takich jego funkcji jak przypisywanie myśli i uczuć innym osobom. Człowiek potrafi wyciągać wnioski na temat stanu umysłów innych ludzi, nawet jeśli nie widzi tych osób. A stąd już tylko mały krok do przypisywania zdolności myślenia rzeczom, które nas otaczają. Ponadto istnieje w nas skłonność do dostrzegania projektu – jeśli patrzymy np. na zegarek, to myślimy, że musiał go zaprojektować i wykonać jakiś konstruktor. Podobnie, gdy patrzymy na przyrodę, jesteśmy skłonni twierdzić, że stanowi ona dzieło jeszcze większego konstruktora. (...)

 

 

Ø      RELIGIJNOŚĆ WYNIKA NIE Z WIEDZY, TYLKO Z EMOCJI.

Czy ktoś kto zna tylko baśnie, legendy, opowieści i mity (i to jeszcze tylko w jednym temacie) jest dobrze poinformowany, wiarygodny, i powinien zajmować się edukacją innych...

Ludzie stają się religijni z niewiedzy (dezinformacji). Czyli ludzie rzetelnie poinformowani nie są religijni i w związku z tym postępują racjonalnie.

Naukowcy nie powołują się na siły z którymi mają do czynienia, iż są z nimi w kontakcie, tylko racjonalnie interpretują zjawiska.

Kiedyś religia była sposobem na wytłumaczenie niezrozumiałych, nieznanych zjawisk, reakcją na wytłumaczenie swojej świadomości, inności w świecie przyrody, swojego bytu (umysł wpadł w własną pułapkę – osiągnął samoświadomość ale bez możliwości tego wytłumaczenia). Obecne osiągnięcia, wiedza m.in. w dziedzinie chemii, fizyki, geologii, archeologii, astronomii, biologii (neurologii, psychologii) pozwala ludziom rozumnym, którzy chcą taką wiedzę posiąść, na wytłumaczenie, poznanie istoty tych praw. Więc poprzednie, zastępcze, wytłumaczenie traci rację bytu.

PS

Wiara (w tym samoograniczenie się, stagnacja – zakładanie że wszystko już jest wiadome, nieomylności) jest przeciwieństwem nauki (w tym badania, poznawania, uczenia się na błędach – rozwoju), więc nie może być dla niej msa m.in. w szkole!

Joanna Senyszyn: „Wszak, gdzie zaczyna się wiara, tam kończy się rozum”.

Steven Pinker: „Wiara i religia nie są alternatywnymi sposobami docierania do wiedzy, obok rozumu i nauki. Wiara różni się od rozumu tak jak astrologia od astronomii czy alchemia od chemii. Astrologia była ważną dziedziną w starożytności. Nie da się zrozumieć dramatów Szekspira, jeśli się nie wie, co to jest astrologia. Ale tylko do tego jest ona potrzebna. Podobnie jest z wiarą. Ostro sprzeciwiam się więc zrównywaniu jej z rozumem. Nie ma ona żadnych zdroworozsądkowych podstaw”.

 

 

Ø      Wypowiedzi powinny być jasne i przejrzyste jeśliby miały być zrozumiałe przez jak najszersze grono odbiorców. Proszę oceniać ludzi po czynach, efektach, a nie deklaracjach!

Na szacunek zasługują osoby w wyniku konstruktywnych działań do których się przyczynili, a nie z uwagi na zajmowaną pozycję, deklaracje. Podobnie jest z oceną  powstań, stanu wojennego, demokracji, katolicyzmu itp. Proszę ocenić ich efekty, co przeważa: korzyści, czy negatywne skutki i na tej podstawie oceniać (bo coś może być np. teoretycznie złe, ale praktycznie może dać korzyści).

 

 

Ø      Wierzący nie mają własnych poglądów, one są im wpajane, nie mają więc możliwości samorozwoju, obiektywnego odbioru i oceny rzeczywistości.

„FAKTY I MITY” nr 49, 13.12.2007 r. LISTY

CUDA NA KIJU

W swoim artykule Bolesław Parma pisze między innymi: „Z ewangelii wynika, że Jezus dokonał wielu cudów, które w wystarczającym stopniu uwierzytelniły Jego mesjańską misję, a tylko niewielu tak naprawdę uwierzyło”. Panie Parma, jak tak sobie obserwuję ten Kościół rzymskokatolicki, to wydaje mi się, że ci, którzy nie uwierzyli, mieli rację.

Jeśli chodzi o cuda, to kiedyś oglądałem w telewizji Davida Copperfielda – cuda niesamowite i udowodnione!

Wiesław Szymczak

[To święty człowiek! W dodatku jego święte imię »David« jest oczywistą wskazówką Najwyższego. Czas rozpalić stosy dla głupców, którzy tego nie rozumieją i uparcie trwają w niewierze – błędzie!; dla ich dobra oczywiście. A propos. Oczywiście ich wszystkie dobra mają być, jak zwykle, co oczywiste, na chwałę Chrystusa, tradycja, przekazane dla przenajświętszego Kościoła. – red.]

 

 

Ø      Na czym bazuje kor – co jest podstawą ich funkcjonowania: na banialukach (w tym wpajanym strachu przed tym co ma nastąpić po śmierci (tak jakby - patrząc na to, ogólnie, od strony religijnej - mieli o tym jakieś pojęcie, jakikolwiek na to wpływ – gdzie można składać ew. reklamacje...), ale jakoś sami tego się nie boją...) i emocjonalnym (nie racjonalnym, w tym strachu) podejściu do nich, które jest przekazywane z pokolenia na pokolenie; na instynkcie stadnym i wynikłym stąd naśladownictwie; na tzw. autorytetach - również opierających się na instynkcie stadnym -, ofiary tej org. uważają, że skoro tylu dorosłych ludzi tym, i tak poważnie, się zajmuje, w tym media, są słuchani, poważani, w tym przez przedstawicieli władzy, nauki, polityków itp., tzn. że na to zasługują, wszystko jest prawdą... Kolejnym b. ważnym czynnikiem jest bierność, bezmyślność, ludzi o wyższym poziomie świadomości – w znacznym stopniu wolnych, samodzielnie, niezależnie i racjonalnie myślących, a jednak ulegających instynktowi stadnemu – presji innych, większości i w efekcie nie mających odwagi być aktywnymi i pomagać innym m.in. obnażając, krytykując organizacje religijne, oswabadzając jednostki, społeczeństwa od ich destrukcyjnego wpływu, ograniczając go, dając alternatywę dla ogłupiania, wykorzystywania – destrukcji. A trzeba to robić cały czas - uświadamiać - profilaktycznie - gdyż osoby egoistyczne, destrukcyjne tylko czyhają na okazję – niedoskonałość prawa, zaniechania, bezmyślność, bierność, obojętność, konformizm, koniunkturalność, lękliwość jednostek, społeczeństwa - sprzyjające warunki - by się wybić z przeciętności kosztem innych (oczywiście z godnie z zasadą, iż organizacja o najsilniejszym lokalnie wpływie będzie najskuteczniejsza w tym celu – czyli słuszna (...)...).

PS1

Jedynym sposobem na życie wieczne, w pamięci ludzkiej, jest dokonanie rzeczy wielkich, wspaniałych, zasługujących na uznanie, szacunek.

PS2

JAKA POWINNA BYĆ REAKCJA NA AKTYWNOŚĆ LUDZI SZKODLIWYCH...! KTO POWINIEN BYĆ AKTYWNY…

Czyli nie umykanie z analizą i, w tym jawną, oceną tego co czynią np. organizacje, tylko ich RACJONALNA ANALIZA (…), A NASTĘPNIE JAWNA OCENA (na co dzień)! – TO JEST WŁAŚNIE OKAZYWANIE SZACUNKU - UŚWIADAMIANIE - ODTRUWANIE, OSWABADZANIE - DBANIE, POMAGANIE - DLA CZYJEGOŚ ZDROWIA FIZYCZNEGO, PSYCHICZNEGO, INTELIGENCJI! – RATOWANIE, DZIAŁANIE PROSPOŁECZNE, I ZASŁUGUJE NA NAJWYŻSZE UZNANIE!

 

 

Ø       SENS ŻYCIA.

Jeśli sensem życia jest robienie rzeczy wielkich, wspaniałych, dalekowzrocznie pożytecznych, to otrzymuje się ogromny, napędzający nas motor; uznanie, satysfakcję, odczuwa dumę, że jest się kimś b. potrzebnym, ważnym, pełnimy kluczową rolę. Jest to też inwestycja w życzliwość innych, prestiż, wsparcie dla nas, własne powodzenie, stworzenie lepszych warunków, w tym dla siebie.

 

 www.ateista.pl

04.03.2008

Vacarius

Sens życia to walka o przetrwanie genu.

I o to cały sens życia. To zdanie mówi wszystko o sensie życia.

Takie proste rozwiązanie najtrudniejszego filozoficznego problemu.

 

 

Ø      Sprzeczność.

Jak można negować oszustów z kor, ale ich wymysły, dzięki którym funkcjonują, już nie...

PS

David Hume: „Jeśli Bóg chce ustrzec nas przed złem i nie może, to znaczy, że nie jest Wszechmocny. Jeśli może i nie chce, to znaczy, że nie jest Dobry. A jeśli chce i może, to dlaczego, i skąd, jest zło?”.

 

 

Ø      Podobno o zmarłych nie należy mówić źle. Podłożem, tej niekonsekwencji, jest zabobon – strach przed zmarłymi. Czy śmierć, myśląc w kategoriach racjonalnych, jest jakąś zasługą (poza, m.in. dalej wymienionymi, kreaturami:)?! A o Hitlerze, Stalinie i innych krwawych dyktatorach itp. zasłużonych..., wcześniej hołubionych, kreaturach!?

 

 

Ø      Wojtyłomania.

Czy ktoś, kto przewodził, promował najpodlejszą, najpazerniejszą, bazującą na kłamstwach, przeinaczeniach, wymysłach, ogłupianiu, uzależnianiu, utrzymującą się z wyłudzeń, pogrążającą intelektualnie, ekonomicznie narody od wieków, bazującą na ludzkim nieszczęściu, której poprzednicy, założyciele, mają na koncie największe w dziejach ludzkości potworności, może być wzorem, autorytetem (dla członków kor być może, dla społeczeństwa na pewno nie)!?... (do czego może doprowadzić propaganda, instynkt stadny...)

Wojtyła zawsze tylko i wyłącznie dbał o interesy swojej organizacji (mniejsza o efekty)(jeśli komunizm nie był mu na rękę to tylko z tego powodu).

PS

Są tacy, którzy zostawiają  po sobie dorobek intelektualny, inni materialny, ale są i tacy po których zostają, tylko przez jakiś czas..., pomniki.

Niektórych się słucha, a innych tylko cytuje i całuje po pierścieniach...

 

 

Ø      Utrapienia czynią ludzi religijnymi. Źródłem największych cierpień i nieszczęść (od blisko 2 tys. lat) jest bezpośrednio i pośrednio kor!!

PS1

DZIWNY JEST TEN RELIGIJNY ŚWIAT...

Czyż to nie dziwne, iż religijni głosiciele, działacze sami nie postępują według głoszonych przez siebie zasad (dbają za to o jak najwyższy poziom WYŁĄCZNIE SWOJEGO doczesnego życia) tylko zalecają  je innym (nie unikają grzechów, dobre uczynki... czynią tylko gębą; nie zależy im na pójściu do nieba; mało tego, wcale im się tam nie spieszy (za to niektórzy wysyłają tam innych...))...

PS2

Ja dzielę ludzi na dobrych i złych, mądrych i głupich, pożytecznych i szkodliwych. Organizacje religijne uczą innych podziałów. W życiu zaznałem b. wiele, w tym bestialstwa, zła, a czyniły mi to osoby manifestujące religijność(no bo przecież im ksiądz (- niezgodnie z biblią -) odpuści grzechy, wystarczy tylko zapłacić...). To, że obecnie funkcyjni członkowie katolickiej organizacji religijnej już nie mordują i nie torturują nieposłusznych im ludzi i nie grabią podczas wojennych najazdów zwanych ewangelizacją, czy nawracaniem..., to zasługa ich przeciwników, zwanych bluźniercami, heretykami, itp., a obecnie ateistami. Aczkolwiek są osobnicy, którzy, jeśli tylko mają okazję, to dalej się znęcają nad takimi osobami...

PS3

Mnie absolutnie nie trzeba jeszcze bardziej zniechęcać do tej religii, organizacji...!!

 

Ø      Ciekawostką  jest fakt, iż tzw. wierzących inne bóstwa, ofiary org. religijnych śmieszą, drwią z nich, pogardzają nimi, dziwią się im, że wieżą w takie bzdury-wymysły, a własne bóstwo i współofiary, wierzenia - stan - traktują absolutnie (w tym niekiedy śmiertelnie...!!!) poważnie. Nie zdają sobie sprawy z analogii... – własnej sytuacji; w tym z faktu, iż kieruje nimi instynkt stadny. Ale najważniejsze jest to, iż tak naprawdę tzw. wierzący wcale nie są wierzącymi. Ale o tym w następnym ne.

PS1

Oczywiście obnoszący się z swoją wiarą, jej symbolami np. katolicy, muzułmanie będą się zapierali iż SWOJEJ JEDYNIE PRAWDZIWEJ RELIGII NIGDY SIĘ NIE WYPRĄ! – Naturalnie nie zdają sobie sprawy, że gdyby się urodzili w przeciwnych obozach to twierdziliby to samo...

„FAKTY i MITY” nr 50, 20.12.2007 r.: Nic dziwnego, skoro wyznań chrześcijańskich jest – jak podaje podręcznik – 20 800! A katolicyzm przez większość spośród 20 799 pozostałych nie jest traktowany (z uwagi na jawne sprzeczności z Biblią) nawet jak chrześcijaństwo.

PS2

Gdyby bóg istniał, to każdy by o tym wiedział, a Kościół byłby ostatnią organizacją mającą coś z tym wspólnego. Prawda, wiedza byłaby do niego drogą (a tak się składa, że nie jest, dlatego kor tak zaciekle walczyła i walczy z nią, eliminując, w tym mordując niejednokrotnie najwartościowszych ludzi) i nikt nigdy nikogo nie musiałby o tym przekonywać...(!!!) co było i jest pretekstem i powodem tylu nieszczęść, okrucieństw, zbrodni i potworności – po prostu nie istniałoby takie pojęcie. Tak jak nie ma wierzących czy niewierzących w grawitację, powietrze czy Ziemię.

 

 

Ø       To w co ty wierzysz (przecież każdy musi w coś wierzyć)?! – To pytanie b. często zadają tzw. wierzący tzw. ateistom. To tak jakby alkoholicy, nikotynowcy, narkomani pytali się abstynentów: A ty od czego jesteś uzależniony – czym się trujesz (przecież każdy musi być od czegoś uzależniony – czymś się truć)?...

 

 

Ø       Co jakiś czas czytam, iż dyskusja o bóstwie jest niedorzeczna bo nikt nie udowodnił zarówno jego istnienia jak i nieistnienia.

Trzeba do tego dodać tysiące innych WYMYSŁÓW LUDZKICH: bóstw, postaci (m.in. krasnoludki, czarownicy-e) bo przecież z nimi sytuacja ma się tak samo... W związku z tym należałoby je traktować równorzędnie...; uszanować czyjeś uczucia...

Na kolejny absurd, o tym, iż ludzi dzielimy na wierzących w bóstwo i wierzących w jego nieistnienie, dam kolejny przykład takiego rozumowania...: otóż ludzi dzielimy też na wierzących w krasnoludki (np. dzieci) i wierzących w ich nieistnienie...

 

 

Ø       Tzw. ateiści różnią się od tzw. wierzących tym, iż wszędzie mają te same racjonalne poglądy, w przeciwieństwie do wierzących, którzy mają takie, jakie są zgodne z lokalną, jedynie słuszną - prawdziwą - religią (a jest ich ponad dwieście) w przeciwieństwie do pozostałych, głupich i fałszywych...

 

 

Ø      TAK, JAK ZAŻYWACZE TN, NARKOTYKÓW, ALKOHOLU DORABIAJĄ SOBIE IDEOLOGIĘ DO SWOJEGO STANU, POSTĘPOWANIA – TAK SAMO ROBIĄ TO UZALEŻNIENI OD RELIGII (KTÓRA JEST UCIECZKĄ OD RYZYKOWNEGO, RACJONALNEGO MYŚLENIA I UŁATWIA POGODZENIE SIĘ Z SYTUACJĄ). I JEDNI I DRUDZY, W TYM TACY I TACY JEDNOCZEŚNIE, WCIĄGAJĄ TEŻ, ŚWIADOMIE I MIMOWOLNIE, W TO BAGNO NASTĘPNYCH.

Trzeba w coś wierzyć. Tak: w racjonalność, w tym rzeczywistość, własną inwencję, siły, zdolności – w siebie, swoje ograniczone, ale na ogół spore - rzadko w znacznej części odkryte i wykorzystane - możliwości; twórcze działanie (w tym w zdobytą, z wiarygodnych źródeł, wiedzę – ale w rozsądnym zakresie), rozsądną współpracę (ufać innym należy w ograniczonym zakresie). Zamiast w zatruwające, wypaczające i zubażające życie brednie, oferowane przez innych, nimi, zatrutych, oraz perfidnych, oszustów – pasożytniczych wyłudzaczy, wykorzystywaczy! A zamiast religijnym trzeba być rozsądnym, racjonalnym – mądrym. I takich należy ludzi cenić.

PS

Religijność ofiar org. religijnych nigdy nie była dla nich celem samym w sobie a jedynie środkiem do osiągnięcia własnych korzyści.

Jeżeli jedni dążą takie rzeczy szacunkiem, milczą na ich temat, to inni wezmą  przykład i taka postawa przyczynia się do kontynuacji takiej sytuacji!! Ci, którzy to widzą mają etyczny obowiązek pomóc pozostałym.

Społeczeństwa składają się z przeróżnych jednostek, osób pełniących różne funkcje (np. policja powinna chronić przed bezprawiem, a nie je szanować, czy tolerować, sądy karać tych, którzy działają na szkodę innych, media rzetelnie informować, w tym przestrzegać a nie zamilczać, oszukiwać, być koniunkturalne, politycy m.in. tworzyć prawo sprzyjające współpracy, rozwojowi, bezpieczeństwu itp., a nie np. organizacjom relig.).

 

 

Ø       Religijność okalecza, wypacza umysł tok myślenia a w efekcie postępowania! Tak powstają chore wnioski i cele życiowe. Dochodzi do patologicznych relacji międzyludzkich – postrzeganie, ocena rzeczywistości - życie - jest wypaczane! Religijność to w zasadzie choroba psychiczna (obłęd) destrukcyjnie wpływająca na jej ofiarę i otoczenie i jest zaraźliwa (podobnie jak destrukcyjne programy komputerowe dla komputerów). Następuje otumanienie, oślepienie umysłowe tego ofiar, które nie widzą, czy też widzą tylko to, co chcą widzieć – interpretacja wszystkiego jest tylko jedna: potwierdzająca religijne założenia, w tym w brew oczywistym faktom temu przeczącym (nawet niszczy się takie dowody i morduje stanowiących zagrożenie dla takich teorii ludzi).

 

Skąd się bierze religijny obłęd, fanatyzm. Bo tacy ludzie uważają, iż nim są w gorszym stanie, tym lepiej – więc należy to pogłębiać...; dali się, sami się okaleczyli, tym lepiej bo bóstwo ich za to nagrodzi/obdarzyło łaską... i trzeba być wdzięcznym, posłusznym Jemu/tym, którzy się do tego przyczynili, wybrańcom – bo On tak widocznie chciał. Więc oczywiste jest iż wszelkie myśli i działanie takich ludzi są  jedynie słuszne! A sprzeciwianie się im jest sprzeciwianiem się Najwyższemu – bluźnierstwem, grzechem i zasługuje na karę!... Oczywistym jest też że „nie obdarzeni” są  gorsi, nieszczęśliwi - i nawet o tym niewiedzą... - i potrzebują  pomocy dla ich dobra.../,zasługują na współczucie/,pogardę/,nienawiść (bo widocznie są  przez bóstwo wykluczeni-ukarani) – karę (biorąc przykład z bóstwa)...

Do tego wszystkiego trzeba dodać unikanie przez takich ludzi racjonalnych odtrutek – absolutnie nie chcą niczego innego czytać, słuchać poza religijną trucizną i ew. rzeczami neutralnymi w tym temacie; co też sprzyja niedoinformowaniu, niezdolności do bardziej złożonego myślenia, rozumienia – ciemnocie (a ta z kolei sprzyja naśladowaniu innych, wykonywaniu poleceń bez rozumienia ich powodu, skutków; wykorzystywaniu takich ludzi przez egoistów, cwaniaków – osoby zdegenerowane).

Modlenie się to nic innego jak wmawianie sobie (kodowanie w umyśle) istnienie danego bóstwa - więc i jego wpływu na wszystko, w tym na swoje życie - przypisywanie zdarzeniom ponadnaturalnych przyczyn i wtedy pomyślne – jako nagroda, a niepomyślne – jako kara zdarzenia są dowodem jego istnienia... Jest to pozbywanie się zdolności do racjonalnego, zdroworozsądkowego myślenia. Wówczas, naturalną koleją rzeczy, pojawienie się kogoś (np. tzw. kapłana) czy nawet myśli (np. o zbrodni o podłożu religijnym) oznacza, że to bóstwo tak widocznie chce, a bóstwu sprzeciwiać się nie można... I za posłuszność jego woli nagrodzi, a za nieposłuszeństwo ukaże. Więc za wszystko odpowiedzialne staje się bóstwo – wykonawca „jego woli” ma czyste sumienie i jest dumny z tego co zrobił. Stąd zdolność takich ludzi do wszystkiego każdych, w tym dowolnie absurdalnych, aspołecznych działań, byleby tylko kapłanowi (bóstwu) się przypodobać.

Najlepszą modlitwą dla bóstwa mogłoby być prawe, konstruktywne życie, a nie bełkotanie w kółko (miliardy razy) wymyślonych przez ludzi zdrowasiek itp., bo byłoby to też b. nudne i niezdrowe również dla niego.

PS

Zarażający okazują się „lekarzami”, choroba „stanem wyższym”, zdrowi, „potrzebującymi leczenia chorymi”, źródła choroby „lekiem”, a obrona, leczenie „obrażaniem uczuć”, „bluźnierstwem”, absurdy „tajemnicą najwyższego” itp.! Choroby trzeba leczyć, a zarażających izolować, karać!

Gdyby bóstwo istniało i w dodatku pozytywnie reagowało na modły to nie byłoby m.in. tylu religijnych mordów w średniowieczu, obozów zagłady w czasie II wojny światowej itp. A przede wszystkim doskonałe bóstwo stworzyłoby doskonały świat, w tym ludzi bez wad.

 

 

Ø       Członkowie kor argumentują, chwalą się, iż ich religia trwa już 2 tys. lat (skoro tak długo to widocznie słusznie... No cóż, że Ziemia jest płaska uważano jeszcze dłużej i czy jest to powód do dumy, argument przemawiający za słusznością tej tezy...). To straszne, że ta patologia trwa tak długo i powinno dać to do myślenia... (to świadczy o ludzkości w dwójnasób...), być przestrogą; tu nie mse na triumf tylko żal, współczucie, poczucie winy i odpowiednie działania!

 

 

Ø       CZY JAKIEKOLWIEK BÓSTWO ISTNIEJE – OSTATECZNE ROZSTRZYGNIĘCIE.

Otóż proponuję zrobić następujący eksperyment (za jednym razem będzie wiadomo czy jakiekolwiek bóstwo istnieje, a jeśli, to które): Proszę przygotować solidną, stalową skrzynię i włożyć do niej kartkę i długopis, a następnie niech najwyżsi rangą przedstawiciele wszystkich religii zamkną ją - każdy na swoją kłódkę - po czym niech przystąpią do błagań, modłów i co tylko chcą (wraz z wszystkimi innymi wyznawcami – czyli miliardy ludzi!) by ich bóstwo tam cokolwiek napisało. Z tym że jest jeden warunek: modły muszą się zakończyć zanim skrzynię i kłódki zeżre rdza…

PS

By zmobilizować do tego eksperymentu ogłaszam iż - w razie sukcesu - zwycięska religia natychmiast staje się Jedyną na Ziemi (nie będzie też ateistów), a ich najwyżsi rangą przedstawiciele Panami Świata! Jeśli jednak nie będzie chętnych to napiszę krótko do wszystkich religijnych ogłupiaczy, trucicieli, wykorzystywaczy, wyłudzaczy, pasożytów, nierobów itp.!: WON OD LUDZI ZDEGENEROWANE, BEZWZGLĘDNE GNOJE!!! A może kogoś, coś obraziłem? Tak, to proszę b. przeprowadzić takie same (codziennie zalecane, bo/jakże skuteczne), modły w intencji ukarania mnie prze bóstwo. Jeśli jednak tego nie zrobi to się mu nie sprzeciwiajcie… i PRECZ!!! Absolutnie nie mam nic przeciwko temu aby członkowie, wyznawcy jakiejkolwiek religii otrzymywali wszystko to, czego pragną  pod warunkiem iż to wymodlą, otrzymają od bóstwa! Jeśli jednak sami karzą, wywierają presję, szantażują, korzystają z normalnych sądów, domagają szczególnych praw itp. to się demaskują/sprzeciwiają wszechmogącemu a więc wszechwiedzącemu, arcysprawiedliwemu itp. bóstwu!...

PS1

Czy można wierzyć w coś, czego istnienia ABSOLUTNIE NIKT I W ŻADEN SPOSÓB nie jest w stanie udowodnić, mało tego WSZYSTKO: postępowanie członków org. religijnych, ich ofiar, codzienna rzeczywistość... absolutnie przeczą interwencji, istnieniu jakichkolwiek bóstw!!; czy należy bezmyślnie, ślepo naśladować innych, podporządkowywać się ogłupionym, okaleczonym ogłupiaczom, bezwzględnym, pazernym kreaturom, tylko dlatego że ktoś coś i dawno temu wymyślił; że uległo temu wielu innych...

 

"FAKTY I MITY" nr 45, 22.11.2007 r. ŻYCIE PO RELIGII

NIEWIARA PO POLSKU

(...) Wyjaśnijmy to teraz raz na zawsze: ciężar dowodzenia czegokolwiek w sporze o Boga leży wyłącznie po stronie ludzi wierzących, bo to oni twierdzą, że istnieje coś, czego nie widać, nie słychać ani nie czuć. To nie ateiści są w kłopocie, to nie oni muszą się tłumaczyć. Zadaniem wierzących jest dowieść, że to, czego nie można w żaden sposób uchwycić zmysłami i metodami naukowej obserwacji, jest rzeczywiste. (...)

Marek Krak

[Bo inaczej ogłupieni i doprowadzeni do obłędu chorzy psychicznie; cwaniacy, oszuści, ogłupiacze i inne gnoje dalej będą wymyślać i deklarować co tylko chcą (a wymyślono już do tej pory setki bóstw, do tego dodajmy kolejne setki deklaracji o wizjach i innych kontaktach z nimi, itp.), i niech ich oponenci udowodnią że jest inaczej!... A skoro nie są w stanie (co dowodzi jakie te bóstwa są wszechmocne...), to dawać kasiorę!... – red.

PS2

Aaa, bym zapomniał, ukazała mi się Matka Boska i powiedziała żebym zaczął zbierać pieniądze na budowę Schodów Do Nieba bo koniec świata się zbliża. PROSZĘ PAŃSTWA, BEZ PANIKI!, banki są czynne do 17-18-tej, 5-6 dni w tygodniu, WSZYSCY ZDĄŻĄ WPŁACIĆ (zostawcie sobie coś na jedzenie)...]

 

 

Ø       POLACY I... WIEDZA, ŚWIADOMOŚĆ.

Jedną z dominujących cech Polaków jest naiwność/brak rozsądku, niski poziom świadomości; egoistyczna, bezwzględna zachłanność jako rekompensata nieudacznictwa (bo niekompetencja szybko się ujawni, więc trzeba się nachapać póki się da)(a ogromne trudności podczas (prób) uczciwego dochodzenia do czegoś demoralizują; osiągnięcia czegoś konstruktywnego, mizerne efekty zniechęcają; Bo i tak będzie tylko to, co komu pisane (jak koryto, to widocznie Bóg/Los tak chciał)). Stąd apatia, a przy sprzyjających okolicznościach rzut na kasę...; Brak chęci do prospołecznej działalności, współpracy – bo to konkurencja do i tak za małego koryta...; bo to robienie na innych (inni nie chcą robić na mnie, to dlaczego ja mam robić na innych – błędne koło); po co się nad czymś zastanawiać, zdobywać wiedzę skoro religia już dawno dała odpowiedzi na wszelkie pytania; po co wykazywać się inicjatywą skoro i tak to Opatrzność o wszystkim decyduje; wszelka władza pochodzi od Boga (czyli: dzięki kor – dla kor). Więc ci, którzy się na Niego nie powołują odpadają (co to ma za znaczenie że powołujący się to często, nie mający żadnych innych argumentów, ogłupieni nawiedzeńcy, nieudacznicy, koniunkturaliści, cwaniacy, oszuści, złodzieje, kanalie i inne kreatury – nikt nie jest doskonały, za to są z mojego religijnego stada (skoro to z religijnego stada dochodzą do władzy to warto być religijnym – sam mogę, bądź ktoś bliski awansować, zyskać prestiż w środowisku, dojść do władzy (a przecież kiepeły do tego nie mamy żadnej – więc w innych okolicznościach nie mielibyśmy na to szans – czyli bycie religijnym się opłaca) i będą chronione nasze interesy – więc trzeba pielęgnować religijność, być wdzięcznym tego propagatorom (kolejne błędne koło/układ – wzajemna zależność, wspieranie się tych, którzy powinni być na marginesie, ale dzięki religii dominują – jedni jako mesjasze, a drudzy opatrznościowi mężowie narodu); widocznie tak ma być; inni też by kradli).

Przykładem mogą być interesy... z dobroczynnym... zachodem, zarówno za czasów poprzedniego jak i obecnego ustroju (w tym uważanie że Unii Europejskiej chodzi oto by dawać nam pieniądze... (nam chodzi o kasę, a im nie... (ale to naiwni głupcy)))(czyli naiwne pokładanie nadziei w komercyjnym kapitalizmie, więc, praktycznie, konsumpcjonizmie, współrządzeniu ludzi bogatych, najczęściej pazernych, krótkowzrocznych, egoistycznych, promujących powolnych sobie – w celu osiągania własnych korzyści (do władzy dochodzi się dzięki pieniądzom i dla pieniędzy); demokracji - czyli, praktycznie, wykorzystywaniu manipulowanych, bezmyślnych, o niskim poziomie wiedzy, świadomości, ulegających instynktowi stadnemu mas – by dać im złudę wpływania na swój los, i że sami są sobie winni, bo kto wybrał ustrój, rządzących... - jako leku na większość bolączek).

A generalnie uważanie że wszystkim chodzi o własny interes, tylko wyjątek stanowią ci, którzy zadają się z Polakami... (członkom kor też chodzi o niebo, a nie o forsę – czego dowodzą na co dzień...) A zawdzięczamy to ogłupiającej religii, org. religijnej – prowokującej myślenie emocjonalne (m.in. życzeniowe, na tym przykładzie: chcę żeby był, w dodatku nasz, lokalny Boziek (chociaż WSZYSTKO TEMU ABSOLUTNIE PRZECZY!)(bo skoro jestem osobą religijną, to nie chcę wyjść na głupca (lepiej by nimi okazywali się pozostali)), a członkowie org. relig. Jego pośrednikami, i żeby można było za ich pośrednictwem wszystko załatwić (opłacić)(bo osobiście to nie chce mi się wykonywać żadnych tych religijnych bzdur (NIKOMU SIĘ NIE CHCE, członkom kor też – trzeba im słono zapłacić żeby COŚ ZROBILI, W DODATKU NA POKAZ)...); by członkowie danej org. byli pożyteczni, dobrzy, uczciwi (a ABSOLUTNIE NIE SĄ!)) zamiast racjonalnego.

PS

Żeby czerpać korzyści trzeba najpierw trafnie zainwestować (np. w osobę która podejmuje ważne decyzje). Żeby trafnie zainwestować trzeba najpierw posiąść odpowiednią wiedzę (np. czytając wartościowe pisma (nie czytającej reszcie może to, poprzez telewizję, umożliwić odpowiednia osoba u władzy. Jednak, praktycznie, trzeba najpierw bazować na tej pierwszej grupie i jej aktywności w propagowaniu inf., wiedzy)).

Mądry Polak po szkodzie.../Polak przed szkodzą i po szkodzie głupi (Jan Kochanowski w XVI w.)...

Co Państwo sądzą o ciągłym mówieniu o życiu duchowym a następnie wyłudzaniu za to pieniędzy, zajmowaniu się biznesem i uciechami... (ciekawe do ilu Polaków to dotrze... – znaczna część zamiast rozumowego czy logicznie z doświadczenia wynikającego wniosku, wyciągnie wniosek tradycyjny...)

 

 

* „FAKTY I MITY” nr 23, 12.06.2008 r.: Co ciekawe, aż 40 procent Amerykanów uważa za moralnie niedopuszczalne noszenie naturalnych futer ze względu na niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom. Dla Kościoła jest to kwestia moralnie obojętna, bo on nie interesuje się losem istot pozbawionych „duszy nieśmiertelnej” oraz kont bankowych i portfeli.

Marek Krak

 

* „FAKTY I MITY” nr 15, 19.04.2007 r.: Według sondażu przeprowadzonego przez „Newsweek”, zaledwie 18,6 proc. polskich katolików zna dziesięć przykazań Bożych.

I co z tego? Ważne, że większość daje na tacę i kocha papieża.

 

„FAKTY I MITY” nr 30, 02.08.2007 r.: Na 90 procent katolików tylko ok. 2 procent zna katolickie credo i prawdy własnej wiary.

 

"FAKTY I MITY" nr 31, 09.09.2007 r.: Niemal 72 procent respondentów CBOS opowiada się za nauką religii w szkołach publicznych. Żadnej religii w szkole nie życzy sobie 24 procent Polaków (4 proc. nie ma zdania). Komentatorzy mediów nie kryli zdumienia: „Aż tak wysoki odsetek?!”.

Odpowiadamy: Oto przykład klerykalnej manipulacji! Otóż nikt nie dodał, że – według tego samiutkiego sondażu – 57 procent spośród rzeczonych 72 proc. chce, aby w szkole na tzw. religii uczyć o... różnych religiach i wyznaniach. Wyraźnie zaznaczyli, że nie chcą religii katolickiej, tylko religioznawstwa! W kraju, gdzie 92,2 proc. obywateli deklaruje się jako katolicy, zaledwie 20 procent godzi się na własną religię w szkole! To świadczy o totalnej porażce Kościoła, którą usłużne media przekuły w zwycięstwo.

 

Były ksiądz, a obecnie redaktor naczelny tygodnika „Fakty i Mity” szacuje, iż co najmniej 90% członków kor to byli wierzący, bądź od początku biznesmeni.

 

 

"FAKTY I MITY" nr 47, 29.11.2007 r. A TO POLSKA WŁAŚNIE

IDEOLOGIA NIENAWIŚCI

(...) Tylko kto przyniósł do Polski korupcję? Kto handlował odpustami, urzędami kościelnymi, odpuszczał grzechy za pieniądze, kto fałszował dokumenty donacyjne? Korupcję do Polski przyniósł Kościół katolicki.

(...) Aktywny udział w tegorocznej kampanii wziął Kościół. Nie dajmy się oszukać okrągłym słowom listu biskupów, w którym wzywali do udziału w wyborach, niby nie wskazując, na kogo głosować. Odczytywano go w kościołach wiernym, a później pleban z ambony głosił, że nie mówi, na kogo głosować, ale powinni to być ludzie „prawi i sprawiedliwi”. Radyjo, imperium zła bezdzietnego ojca, uprawiało jawną PiS-owską propagandę, za co dostało 15 milionów na ogrzewanie rydzykowego „uniwersytetu”.

(...) Zresztą poparcie Kościoła to tylko towar do kupienia. Kupowanie jest zaś bez sensu, bo Kościół zdradzi każdego, gdy tylko zgłosi się następny, który za poparcie z ambony zaoferuje mu więcej. Tak działa odwieczna i niezawodna kościelna maszynka wyłudzania pieniędzy i majątku narodowego. Niemal perpetuum mobile. Czy to nie jest korupcja?!

Platforma ma tylko dwie możliwości: albo poparcie Kościoła nadal kupować, albo tę potworną kościelną korupcyjną machinę okradania państwa zatrzymać. Zrobił to w katolickiej Hiszpanii, ojczyźnie inkwizycji, premier Zapatero. Ograniczył przywileje Kościoła, opodatkował jego działalność gospodarczą, a teraz zabiera się do wycofania religii ze szkół. Po ponad trzech latach rządów, mimo wysiłków Kościoła, premier cieszy się niesłabnącym poparciem społecznym.

Polacy już teraz w większości odrzucają ideologię PiS-u i popierającego go Kościoła. Notowania PiS-u spadają w oczach. Jedną z przyczyn są wieści o kolejnych milionach z naszych podatków dla imperium zła bezdzietnego ojca i szerokim wpuszczeniu kapelanów do urzędów celnych i policji. Rację miał ksiądz Tischner, mówiąc, że Polacy to naród antyklerykałów, którzy, nie wiedzieć czemu, co niedziela chodzą do kościoła. Badania wykazują, że chodzi coraz mniej. Natomiast nie ma dnia, aby kilkudziesięciu Polaków nie wypisało się z grona katolików; uczniowie z gimnazjów i liceów porzucają naukę religii. Toteż likwidacja przywilejów Kościoła i wprowadzenie podatku wyznaniowego spotkałyby się z powszechnym poparciem społecznym. Sondaże pokazują, że takie są oczekiwania 74 proc. Polaków! Tyle samo nie akceptuje wtrącania się Kościoła do polityki.

(...) Aby obiecany przez Tuska „cud gospodarczy” się ziścił, trzeba przerwać grabież miliardów z kasy państwa przez Kościół i tę rzekę pieniędzy skierować na rozwój Polski. To go przyspieszy najmniej o 2–3 proc. Sondaże i doświadczenia hiszpańskie dowodzą, że takie są oczekiwania społeczne. (...)

Lux Veritatis

 

 

Wzrost pozycji Kościoła i księdza zawsze dowodzi, że będzie nędza (Mikołaj Rej w XVI w.)...

 

„Schizofrenik wierzy w to, co »widzi« – katolik wierzy w to, co zobaczył schizol; schizofrenik się leczy, katolik zaraża” (z sieci)

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 5 źródeł Sobota [13.02.2010, 18:41]

RELIGIJNE WIZJE TO... SKUTKI USZKODZENIA MÓZGU

Naukowcy twierdzą, że tak.

Nasza wiara i duchowość mają źródło w mózgu. O tym naukowcy wiedzą od dawna. Jednak do tej pory nie byli w stanie stwierdzić, jak powstają w naszym umyśle mistyczne doznania oraz skąd biorą się głębokie, często połączone z wizjami, doznania religijne.

Okazało się, że powoduje je uszkodzenie mózgu - informuje sciencedaily.com.

Naukowcy z Uniwersytetu w Udine badali chorych z rakiem mózgu - przed i po operacji. Zadawali im pytania dotyczące ich odczuć metafizycznych, wrażenia oderwania się, wiary w istotę nadprzyrodzoną.

Następnie dokładnie analizowali miejsce, w którym znajdował się guz. Okazało się, że u osób, które miały uszkodzony przez nowotwór tylny płat ciemieniowy lewej już prawej półkuli mózgu wzrastało odczuwanie doznań metafizycznych.

Uszkodzenie tych rejonów powodowało niezwykle szybkie zmiany osobowości związane z odczuciami transcendencji. Zatem dysfunkcja tych rejonów może mieć wpływ na również na nasze duchowe i religijne postawy i odczucia - uważa dr Franco Fabbro z Uniwersytetu w Udine.

Jego zdaniem to odkrycie pozwoli lepiej diagnozować różne schorzenia psychiczne, a także poprzez stymulację aktywności tych rejonów mózgu, może pomóc leczyć niektóre zaburzenia osobowości. | WB

 

 

 

Ø       O UZDRAWIANIU SPOŁECZNEGO RAKA, CZYLI CZŁONKÓW M.IN. KATOLICKIEJ ORG. RELIGIJNEJ...

To ofiary takich org. trzeba leczyć z religijnego zatrucia, i generalnie chronić przed tą trucizną; wypaczającą życie patologią! Wówczas - siłą rzeczy - zniknie i jej źródło (nie brakuje rzeczywiście prospołecznie działających organizacji, osób, a jedynie dla nich środków i warunków do pełnej działalności...; Gdy znikną religijni pseudodobroczyńcy, wreszcie będzie można racjonalnie działać na dużo szerszą skalę (m.in. też dlatego, że ew. wypaczenia będą traktowane normalnie...))

Ci ludzie, ta organizacja, NIGDY NIE MIAŁA NA CELU CZYJEGOKOLWIEK DOBRA, POZA SWOIM OCZYWIŚCIE (aczkolwiek występuje tu pewna sprzeczność – a mianowicie swoim postępowaniem jednocześnie sobie szkodzą...) – CO DOBITNIE WYKAZUJĄ OD WIEKÓW (pseudoreligijny - bo sprzeczny z tym na co ta org. się powołuje (paradoks – bo w obydwu wypadkach byłoby absurdalnie, źle) - kontekst ich działalności ma za zadanie WYŁĄCZNIE IM TO UŁATWIAĆ, I NIC WIĘCEJ!!)

PS

Więc proszę przestać się dziwić tym osobnikom (złodziejom, oszustom, kłamcom, mordercom, dewiantom seksualnym itp.), i oczekiwać rzeczywistych prospołecznych działań – bo to absurd, i to w dwójnasób, gdyż sama istota tej działalności nie służy bo nie może służyć ludzkości!; próby uzdrawiania tej chorej tkanki społecznej to wspieranie, propagowanie zatruwającej, wypaczającej ludziom życie, pogrążającej ludzkość utopi! Tak więc obnażanie tej działalności, organizacji, jej członków jest obroną konieczną!

 

 

Więcej o religii, organizacjach religijnych: 4. M.IN. O KATOLICKIEJ ORGANIZACJI RELIGIJNEJ:

 http://www.wolnyswiat.pl/15p4.html

 

 

Pytanie: Kim są eksponujący, propagujący, wpajający religijność; pałający się tym procederem...

 

 

 

 

Najpierw trochę uświadamiających tekstów:

 

Fajnie jest wspierać psychopatów, debili; kanalie; utopie...; zmilczać alternatywę...; być, w tym z negatywnymi skutkami dla siebie, tak upartym, destrukcyjnie zawziętym...; dawać, taki, negatywny przykład...; zniechęcać do działań osoby prawe, o konstruktywnym potencjale...; demoralizować...; czyli postępować na odwrót...

 

Ludzie mają to, co tworzą, tego plony.

PS

Jeśli rodzi, tworzy się psychopatów, debili; kanalie, no to ponosi się konsekwencje ich działalności...

 

Proszę się zastanowić: czy celem P. działań, zaniechań jest osiągnięcie pozytywnych efektów czy realizowanie, wspieranie utopii (to drugie ABSOLUTNIE WYKLUCZA to pierwsze!)?

PS1

Psychopaci, debile; kanalie nie chcą rozwiązywać problemów, zapobiegać ich powstawaniu, tylko zaspokajać swoje egoistyczne, patologiczne, anormalne potrzeby, dbać o własną prosperitę, oni chcą wspierać, realizować, umożliwiające, ułatwiające to, utopie; uniemożliwiać, utrudniać myślenie, rozumienie; ogłupiać, w tym nazywając, interpretując sprawy na odwrót; pogrążać, stanowiącą zagrożenie dla ich interesów »konkurencję«; przyczyniać do problemów (zastępując jeden innym, kilkoma; postępując na odwrót); świadomie, nieświadomie, w sposób uświadomiony, nieuświadomiony demoralizować, by móc, szkodzić, a odgrywać rolę moralnych wzorów, walczących z problemami jedynie słusznych wybawicieli, bohaterów...

PS2

Ich motto: Pośpieszmy się, w imię dobra, z eksploatacją surowców, bo inaczej zostanie coś dla naszych dzieci!...

Jeśli przyjąć, iż nasz gatunek miałby istnieć jeszcze setki tys. lat, to okazuje się, iż wiele minerałów, zasobów natury ma mu służyć jedynie przez 0,0...% tego czasu...

Czy sami chcielibyście żyć w warunkach jakie zgotowaliście przyszłym pokoleniom: m.in. bez ropy, węgla, gazu, rzek (z powodu stopnienia lodowców; zmian klimatycznych), lasów, zwierząt, w okół pustynie, składowiska śmieci, wszystko, powietrze, ziemia, woda, skażone, wszyscy zatruci, chorzy, jeszcze tępsi niż obecnie, o niskim potencjale, walorach; zdegenerowani, jeszcze większe przeludnienie, pełno psychopatów, debili, starców, ogromne długi do spłacenia, itp...

 

 

Więcej:

6. ILE NAS KOSZTUJĄ, CO IM ZAWDZIĘCZAMY, CZYM SIĘ ZAJMUJĄ... PARTIE - RZĄD, SAMORZĄDY (CZ. 1)

 http://www.wolnyswiat.pl/6h3.html  

 

6a). ILE NAS KOSZTUJĄ, CO IM ZAWDZIĘCZAMY, CZYM SIĘ ZAJMUJĄ... PARTIE - RZĄD, SAMORZĄDY (CZ. 2)

 http://www.wolnyswiat.pl/6ah3.html  

 

7. DOPŁATY. M.IN. DO GÓRNIKÓW, ROLNIKÓW I PARLAMENTARZYSTÓW

 http://www.wolnyswiat.pl/7h3.html 

 

13. PREZYDENCI - KOGO WYPROMOWAŁY MEDIA...

 http://www.wolnyswiat.pl/13h3.html

 

9. TO TYLKO MEDIA...

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=183&postdays=0&postorder=asc&start=120

 

 

Pytanie: Kim są pracownicy mediów...

 

 

 

 

ITP., ITD. ...

Np. tu: http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewforum.php?f=2&sid=46d4e329eb24448700c6ec5675cd9fa9

 

 

PS

Co sami otrzymaliście, a co przekażecie następnym pokoleniom...!!!

PS1

Czym jest realizowanie tego wszystkiego..., wmawianie, że jest to najlepsze rozwiązanie...

Czy stosując się do obecnych unormowań prawnych, norm moralnych: chronimy, ratujemy, zapobiegamy; czynimy dobrze – czy dzięki nim jest coraz lepiej...

PS2

No i jak się czujecie w roli grabieżców, złodziei, zadłużaczy, niszczycieli, zabójców, degeneratów…; trucicieli…; samobójców..; bezwzględnych egoistów, barbarzyńców…; utopistów…; psychopatów, debili...; kanalii...

PS3

Czy którekolwiek określenie jest nieadekwatne…

 

Więcej: 31. „LUDZI DZIELIMY M.IN. NA…”

 http://www.wolnyswiat.pl/31h1.html

 

PS4

Psychopatom, debilom; trwaczom nie chodzi o rozwiązywanie, zapobieganie problemom, tylko o realizację utopii…

PS1

PRZEKAZ (np. dyskusja) PSYCHOPATÓW, DEBILI; KANALII MA NA CELU WSZYSTKO INNE, TYLKO NIE OSIĄGNIĘCIE POZYTYWNYCH EFEKTÓW…

Nigdy nie dojdzie się do porozumienia, jeśli na racjonalne argumenty (dla psychopatów, debili; kanalii wymiana argumentów nie ma na celu rozwiązanie problemu, ustalenia kto ma rację, prawdy; podejście merytoryczne, konstruktywne) będzie się odpowiadać emocjonalnymi (te ostatnie najczęściej są irracjonalne, krótkowzroczne, egoistyczne, płytkie; bezmyślne, absurdalne; utopijne).

PS2

Krytykowanie kogoś za to że ma rację, konstruktywną inicjatywę, pozytywne efekty jest wszechstronnie szkodliwe dla wszystkich, w tym dla psychiki, intelektu!

DO OPISANYCH POWYŻEJ OSOBNIKÓW.

Proszę się zastanowić, czy osoba zadająca się z wami będzie w tego efekcie: mądrzejsza, zdrowsza, miała lepsze samopoczucie...; zyska czy straci…

 

Stąd wasze zdanie, opinie są dla mnie wiążące, miarodajne, bardzo ważne, jestem zwolennikiem demokracji…

W ogóle obcowanie z takimi osobnikami, wystawianie się na ich oddziaływanie dobrze robi na psychikę, w tym inteligencję, samopoczucie, zdrowie, inwencję, czas temu poświęcony, potencjał, geny, w tym lustrzane...

W rodzaju (w większym czy mniejszym stopniu):

Niech kto by mojemu choremu dziecku spróbował zrobić krzywdę, zabrać pieniądze na niego! A co mnie obchodzą pracujący na mnie, moje dziecko, ich jakieś tam zdrowe dzieci! Moczem porannym ich olewam!

Czy palę, piję, biorę, to nikomu nic do tego! Mam czy nie mam HIV-a, wirusa C i co tam jeszcze, to moja sprawa, i tak będę się jebać, bo tak chcę! I chuj komu do tego! Na świecie ma być wolność! No! Więc się ode mnie odpierdolcie!!

I tak będzie, co komu pisane. Widocznie tak musi być. Taki nasz los. Taka wola boska. Nic się na to nie poradzi.

A dobrze im tak (hyyy)!

To kara za niewierzenie w MOJĄ jedynie słuszną, prawdziwą wiarę!

Po jakiego chuja wypisujecie te głupoty?! Popierdoliło was do reszty, czy co?! Ja kurwa pierdolę wszystkich i wszystko, i mam to w dupie! Trzeba być nieźle porąbanym, by dbać o zdrowie, i nie palić, nie pić, nie brać, a popierdolonym, by się przejmować innymi, a całkowicie pojebanym na mózg, by przejmować tym, co będzie za sto lat!!! Chuj na to wszystko kładę (więc komu innemu idźcie pierdolić o tych głupotach)! Ja swoje wiem, i tych durnot nie będę słuchał (musiałbym spaść z drugiego piętra na łeb)!

Dla mnie Ziemia za 100 lat może się nawet przełamać na pół, bo gówno mnie to interesuje!

Itd., itp...

 

 

 

 

 


PRAWO KATZA: LUDZIE I NARODY BĘDĄ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĄ JUŻ WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŚCI...

 

 www.wolnyswiat.pl   WBREW ZŁU!!! 

PISMO NIEZALEŻNE – WOLNE OD WPŁYWÓW JAKICHKOLWIEK ORGANIZACJI RELIGIJNYCH, PARTII, UGRUPOWAŃ I STOWARZYSZEŃ ORAZ WYPŁOCIN REKLAMOWYCH. WSKAZUJE PROBLEMY GOSPODARCZE, POLITYCZNE, PRAWNE, SPOŁECZNE I PROPOZYCJE SPOSOBÓW ICH ROZWIĄZANIA (RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI, POMYSŁY, POSTULATY, I ICH ARGUMENTACJA, CAŁE I FRAGMENTY ROZSĄDNYCH, INTERESUJĄCYCH MATERIAŁÓW Z PRASY I INTERNETU)

 

OSOBY CHCĄCE WESPRZEĆ MOJE PISMO, DZIAŁANIA PROSZĘ O WPŁATY NA KONTO:

Piotr Kołodyński

Skr. 904, 00-950 W-wa 1

BANK PEKAO SA II O. WARSZAWA

Nr rachunku: 74 1240 1024 1111 0010 0521 0478

Przy wpłatach do 800 PLN należy podać: imię i nazwisko, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna na pismo „Wolny Świat”). Wpłat powyżej 800 PLN można dokonać tylko z konta bankowego lub kartą płatniczą.

ILE ZOSTAŁO WPŁACONE BĘDĘ PRZEDSTAWIAŁ CO 3 MIESIĄCE NA PODSTAWIE WYDRUKU BANKOWEGO (na życzenie, przy wpłacie od 100 zł, będę podawał jej wielkość oraz wskazane dane wpłacających).

Stan wpłat od 2000 r. do dnia 01.06.2010 r.: 100 zł.

 

16. KANDYDAT NA PREZYDENTA

 http://www.wolnyswiat.pl/16h3.html

 

17. ELEKTRONICZNE ZBIERANIE PODPISÓW (pod

inicjatywami ustawodawczymi, moją kandydaturą na prezydenta)

 http://www.wolnyswiat.pl/17.php

 

21. WPŁATY I WYDATKI

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=113

 

22. MOJA KSIĄŻKA

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=73&sid=cdb9fbd2edd5f9499d890fd4e6a2cfa9

 http://www.wolnyswiat.pl/22.html