[Ostatnia aktualizacja: 03.2014 r.]

 

 

Sytuacja jednostek, społeczeństw, państw, cywilizacji, ludzkości, jest wprost proporcjonalna do tworzonego, wykorzystywanego potencjału...

 

Umysły normalne domagają się normalności, a nienormalne nienormalności...

 

 

Każdy bodziec, oddziaływanie, działanie, wydarzenie, przejście wpłynie, zaważy, przesądzi o naszym, a za naszą sprawą i na innych, życiu. A mogą one być pozytywne/inwestycją albo negatywne/wyrokiem, te ostatnie za sprawą psychopatów, debili, bo ich nienormalne psychiki, umysły predysponują ich do szkodzenia, niszczenia ludzi, tego, co jest dla nich wartościowe, im potrzebne, niezbędne, umożliwia samodzielność, niezależność, izolację od negatywnego wpływu, oddziaływania, działań, zapobiega problemom, co sprzyja zdrowiu, rozwojowi, powodzeniu, co jest korzystne, pozytywne.

 

To odczuwanie i realizowanie potrzeby szkodzenia jest objawem nienormalności, a nie tego unikanie, przed tym, takimi osobnikami obrona, która jest obowiązkiem wobec siebie, agresora, innych!

 

 

Nie można nie odbierać przekazu, nie analizować, nie interpretować, nie rozumieć, nie przyswajać, nie kodować sobie czyjegoś stanu, intencji, nie rozpoznawać czy jest to przekaz dla mnie (pozytywny, negatywny, inf. o zagrożeniu). A prawie wszyscy przekazują to, co jest efektem tego, co sami odebrali, jest więc to kodowane... Więc powstaje efekt lawiny. Może on być pozytywny bądź negatywny.

 

Normalnym, pozytywnym, konstruktywnym, prawym, ludziom PRZEKAZ, INNA DZIAŁALNOŚĆ SŁUŻY OSIĄGANIU POZYTYWNYCH EFEKTÓW. Ludziom upośledzonym psychicznie, niedorozwiniętym, ułomnym umysłowo, nienormalnym, chorym, szkodliwym, destrukcyjnym przekaz, inna działalność służy do osiągania negatywnych efektów, szkodzenia, niszczenia.

 

JESTEŚMY LUDŹMI, istotami żywymi, WIĘC BODŹCE ODBIERAMY PO LUDZKU, jak istoty żywe...

Więc całkiem inaczej reagujemy na dźwięki nie do uniknięcia, a odmiennie na dźwięki do uniknięcia. I, odpowiednio, na dźwięki, hałasy mechaniczne, i na dźwięki, hałasy wydawane, powodowane przez ludzi, zwierzęta. I tak samo na wynikłe z konieczności, a wynikłe z bezmyślności, złośliwości, psychopatii, nienormalności!

 

Irracjonalne hałasy, dźwięki, treści przekazu, w tym powtarzactwo, odpowiednio, powodują myślenie, skupianie na nich, ich przyczynie, sytuacji, uwagi, irytują, wywołują złość, powodują stres, uwrażliwiają, przyczyniają się do urazów, uszkadzania psychiki, chorób, powodują m.in. nerwice, zaburzenia snu, pamięci, koncentracji, arytmię serca, stany zmęczenia, wyczerpania psychicznego, fizycznego, depresji; utrudniają koncentrację, zmniejszają efektywność działań, pogarszają wydajność pracy, przyczyniają się do marnowania czasu, ogłupiania, obniżania potencjału, wydatków, problemów, strat, powodują śmierć (bezpośrednio np. z powodu zawału serca, a pośrednio z powodu wywołanych, spowodowanych chorób, wypadków spowodowanych wyczerpaniem psychicznym, fizycznym)! A takie, w dodatku wszechstronne szkodliwe, postępowanie demoralizuje, wypacza, jest przyczyną naśladownictwa, tego rozpowszechniania! W takich warunkach b. trudne, a często niemożliwe jest powstawanie umysłów wybitnych, konstruktywnych inicjatyw (myślenie, życie toczy się wokół osobników destrukcyjnie aktywnych, problemów przez nich wywoływanych, prób tego odreagowywania, odpoczynku, leczenia).

 

To, jak się zachowujemy wynika z naśladownictwa (jeśli ktoś wychowywałby się wśród zwierząt, to naśladowałby zwierzęta)(przykładowo powtarzactwo wynika z naśladowania przekazu z mediów (podawanie w kółko nazwy stacji, programu, emisja tzw. reklam, itp.), a te media naśladują jeszcze inne, wcześniej tak postępujące, a w efekcie powtarzactwem zajmują/zajmowali się pracownicy hipermarketów w kółko życząc przyjemnych/udanych zakupów, zajmują się tym pracownicy dworców kolejowych w kółko życząc przyjemnej podróży, w pojazdach transportu zbiorowego w kółko podaje się przez głośniki nazwy przystanków, przy przejściach dla pieszych zaczynają być montowane automaty w kółko inf. jakie światło jest włączone, coraz więcej przebojów muzycznych składa się z powtarzania niewielkiej liczby słów, coraz powszechniej przymusza się do odbioru przekazu z stacji radiowych, telewizyjnych, by jak najwięcej osób było poddanych oddziaływaniu m.in. powtarzactwa, bo... coraz powszechniej przymusza się do odbioru przekazu z stacji radiowych, telewizyjnych, itp., ITD...).

 

Nieświadome szkodzenie ludziom, nie zdawanie sobie sprawy z skutków swojego postępowania, nierozumienie nawet elementarnych spraw jest objawem niedorozwoju umysłowego, debilstwa! Świadome szkodzenie ludziom jest objawem psychopatii. Potrzeba powodowania, wydawania dźwięków, w tym powtarzactwo, jest objawem choroby psychicznej! Uważanie, że postępowanie chore, chorobotwórcze; szkodliwe, złe jest postępowaniem prawidłowym, normalnym, a przed tym obrona jest postępowaniem nienormalnym, złym, jest dowodem anormalności, a że to nie osoba szkodząca, tylko ofiara jest winna, czyli na odwrót, jest objawem obłąkania, czyli choroby umysłowej!

 

 

Degeneracja gatunku skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim potencjale, względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych walorach, wysokim potencjale... Takie, o tym podłożu negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma psychopactwa, generują mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na przekazywane geny! – Oto kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz selekcji negatywnej – osób zajmujących się prokreacją...

 

Wysokie walory nie są od ich marnotrawienia, niszczenia, tylko odkrywania, rozwijania, wykorzystywania, przekazywania; tacy ludzie muszą być nie tylko chronieni przed im szkodzeniem, ale i wszechstronnie wspierani!

 

Dbajmy o siebie m.in. dbając o innych (...).

Inteligentni, normalni, mądrzy, rozsądni, wrażliwi, etyczni, ludzie są wstanie przewidzieć skutki postępowania; wyciągają rozsądne, konstruktywne, całościowo przemyślane, wnioski, i jeśli coś czynią, to po to, by osiągnąć tego pozytywne, a nie negatywne efekty.

„To moja sprawa, czy i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie miało, m.in. zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty, trujący się, demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego następnych (przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak doprowadził...), »inni«; społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne, pośrednio, bezpośrednio złe...

ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; GENY; POTENCJAŁ; RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.

Dzisiaj Ty nie przejmujesz się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość, pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę, wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem; degradujesz, degenerujesz; uszkadzasz geny; obniżasz potencjał, uczysz takiego postępowania, rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu, wspólnego interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób nieuświadomiony, uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję), szkodzisz (przyczyniasz do problemów, szkód, strat); pogrążasz » jutro Ktoś nie przejmuje się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...

Dzięki temu co robisz, czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz więc tracić bądź zyskiwać.

 

„Taki już los. Tacy są ludzie”.

Totalnym błędem w ocenianiu ludzi jest nierozróżnialnie, uogólnianie, rozpraszanie odpowiedzialności na wszystkich, czyli na „nikogo”.

 

Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym, anormalnym świecie, co skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem, upośledzanie umysłów, demoralizowaniem - jest brak trafnego, właściwego, oceniania motywów, efektów działań, identyfikowania osobników...

 

Kolejnym problemem jest brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość psychopatów, debili uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie, a to inni są nienormalni, głupi, źli...).

 

 

 

Są osobniki, z których strony jakiekolwiek interesowanie się jest horrorem dla ich ofiar, wystarczy np. że wzrokiem...

PO CZYM ROZPOZNAĆ PSYCHOPATĘ/KĘ – PO:

- po traktowaniu ludzi, jak niewolników, półniewolników, którzy powinni się z nimi zadawać, ich słuchać, być im podporządkowani, posłuszni, pozbawione praw przedmioty, mające służyć zaspokajaniu ich potrzeb,

- po tłumaczeniu spraw na odwrót,

- interesowaniu się osobami, które tego sobie nie życzą, czego objawem jest m.in. przyglądanie, gapienie się, napastowanie wzrokiem,

- mimice, która także służy do ułatwiania destrukcyjnej działalności – przed osobami, które nie podlegają ich bezpośrednim wpływom, nie są ich podwładnymi, od nich uzależnionymi, w tym by nie mieli obaw przed tym, by się nimi stać, będą udawać, że są aniołkami, a dla im podległych wzrok służy do straszenia, na niego uwrażliwiania i wywoływania nim podporządkowywania się,

- truciu, eksponowaniu tego, degenerowaniu siebie, innych, uczeniu tego innych (m.in. nikotynizmu, alkoholizmu, narkomani), wydawaniu, powodowaniu irracjonalnych dźwięków, powtarzactwie (jakiegoś słowa, tekstu, np. pytania, przezwiska), hałasów, przymuszaniu do odbioru przekazu, np. z radia, telewizji – takim zwracaniu, koncentrowaniu, skupianiu na swoim zachowaniu, postępowaniu, działaniach/na sobie uwagi,

- destrukcyjnej aktywności, w tym takim uporze,

- przypisywaniu swoich negatywnych cech ofierze, w tym złośliwości, agresji, choroby, nienormalności, winy, zła,

- krytykanctwie, w tym za obronę siebie, innych (co jest nazywane przez nich na odwrót: atakowaniem...), dbanie o siebie innych (co jest nazywane przez nich nienormalnością)/konstruktywizm (który jest uważany przez nich za objaw choroby),

- twierdzeniu, że nic nie robi, on/a „tylko”..., że jest ofiarą swojej ofiary,

- gdy z tego co mówi, postępowania wynika, że istnieją tylko psychopatyczne prawa – do: interesowania się kim i jak chcą, negatywnego oddziaływania, zachowania, postępowania, działania, szkodzenia, niszczenia, pogrążania (inne nie istnieją, bądź są głupie, nienormalne, złe), że ich ofiary nie mają żadnych praw (w tym do ochrony swojego samopoczucia, walorów, potencjału, do myślenia i zajmowania się swoimi sprawami, do zdrowia, rozwoju, pozytywnych relacji z innymi, do radości, wysokiej jakości życia, do normalności), a próby egzekwowania swoich praw ze strony ofiar są dowodem ich choroby, nienormalności, agresji, winy, zła, a gdzie jest wina, zło, musi być kara. Więc ofiara nie ma prawa m.in. do decydowania czy, a jeśli to z kim, w jakim stopniu się zadaje, decydować o swoim losie, od tego jest psychopata,

- że zajmuje się „naprawianiem, leczeniem” swojej ofiary, gdy jej nie odpowiada interesowanie się, towarzystwo psychopaty/ki, jego/jej zachowanie, postępowanie, działania,

- testowaniu ofiary: co jej szkodzi, celem powtarzania, kumulowania najskuteczniejszych negatywnych działań,

- twierdzeniu, że widoczne u ofiary negatywne efekty działań psychopaty/ki są dowodem choroby, nienormalności ofiary, i kontynuowaniu swoich pogrążających działań, twierdząc, że takie postępowanie jest słuszne, bo uwidacznia chorobę, nienormalność ofiary, a jak nie ma jeszcze widocznych objawów, to swymi działaniami trzeba je uwidocznić, by to ofiara okazywała się chora, nienormalna i w wyniku uwrażliwienia, regularnego pobudzania, krzywdzenia, szkodzenia, pogrążania, agresywna, a dzięki temu winna,

- braku wyrzutów sumienia, poczucia winy,

- cieszeniu się, zadowoleniu z swoich osiągnięć względem ofiary,

- I jeszcze jedno. B. często psychopaci udają debili, ludzi upośledzonych, chorych psychicznie, by pod pretekstem „niezrozumienia” skutków, konsekwencji swojego zachowania, postępowania, działań, „nienormalności” i w ten sposób zapewniać sobie bezkarność, by zaspokajać, realizować swoje antyspołeczne, antyludzkie potrzeby...

 

Jak normalni ludzie stają się psychopatami, a to wpływa na ich geny, więc jest przekazywane potomstwu – gdy:

- są tego opowiadaniami uczeni,

- obserwując zachowanie, postępowanie, działania osobników psychopatycznych, dochodzi do tego kodowania w ich umyśle, uczenia się,

- są bezpośrednio wystawieni na oddziaływanie osobnika/ów psychopatycznych: mimiczne, w tym wzrokowe, werbalne, w tym intonacją głosu, formą, treścią przekazu, ich emanację, afirmację, to dochodzi do kodowania w swoim umyśle, a za jego pośrednictwem psychiki, składników jego/j/ich osobowości, synchronizacji swojego z jego/j/ich umysłem,

- biorą udział w takim zachowaniu, postępowaniu, działaniach,

- stresowani, dręczeni, niszczeni przez psychopatę, pojawiają się u nich myśli, plany odwetu, mają mse ich realizacje – gdy zostali doprowadzeni do stanu wykazywania się okrucieństwem.

Z tych powodów, w tym w efekcie niszczenia ludzi o wysokim pozytywnym potencjale, wartościowych przez psychopatów/ki, oraz z braku pozytywnej/z powodu negatywnej selekcji prokreacyjnej ma mse efekt negatywnej lawiny, czyli osobników o niskim, szkodliwym, destrukcyjnym potencjale przybywa (trzeba też dodać debili/ki wykazujący się biernością czy współpracujący z psychopatami, za co są przez nich zostawiani w spokoju, nagradzani)!!

 

 

Wszystko co myślimy, robimy, przeżywamy nami kieruje, nas motywuje, kształtuje; nasze działania, ścieżka życiowa, mogą być pozytywne, bądź negatywne, w tym mimo negatywnych przeżyć, które mogą nas zmobilizować. Jednak szkoda, że tak wiele czasu, inwencji, środków trzeba przeznaczać na skutki i zapobieganie destrukcyjnym działaniom innych.

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [26.04.2010, 20:23]

SĄSIAD STUKA I KRZYCZY? ZNOSIMY TO W MILCZENIU

Wielu nie decyduje się na interwencję.

Co najmniej 3 miliony Brytyjczyków cierpią z powodu hałasu dobiegającego zza ściany, ale prawie 40 proc. nie podejmuje żadnych działań, żeby uciszyć uciążliwego sąsiada - donosi „The Independent”. Najbardziej przeszkadza im głośna rozmowa i krzyki - wskazało tak 58 proc. pytanych w sondażu kancelarii prawnej Which?. 40 proc. badanych denerwuje najbardziej zbyt głośna muzyka lub telewizor.

Jedna czwarta dostaje "białej gorączki" kiedy sąsiad trzaska drzwiami, a 15 proc. przeszkadzają regularne imprezy. 3 proc. wskazało, że budzą ich krzyki sąsiadów pochłoniętych ognistym seksem.

Ankietowali wskazywali także, że uciążliwe jest dla nich wiercenie w ścianach przez sąsiadów, szczekanie psa, gra na instrumentach oraz odbijanie piłki przez dzieci - dodaje dziennik.

Ponad połowa badanych narzeka na brak snu, inni mówią o rozdrażnieniu i stresie. 10 proc. twierdzi, że uciążliwy sąsiad doprowadził ich do poważnych kłopotów zdrowotnych. 7 proc. zdecydowało się na przeprowadzkę, żeby uniknąć hałasu.

Jednak tylko co czwarty Brytyjczyk wzywa policję lub administrację, co trzeci stara się spokojnie rozmawiać z sąsiadami. Aż 36 proc. nie robi nic - zauważa "The Daily Telegraph". | AJ

 

[Proszę też zwrócić uwagę na to, kto kogo, i do czego przymusza: czy np. naukowcy, wynalazcy, inżynierowie, pisarze, redaktorzy, zapoznający się z wartościowymi materiałami, itp.; intelektualiści, twórcy, uczący się, ludzie normalni przymuszają do czytania, oglądania (słuchania...) swoich prac, dzieł; plonów działalności, czy to psychopaci, debile; kanalie przymuszają, m.in. ich, do słuchania m.in.: „hau!!!, hau!!!, hau!!!... Raaadiooo Zeeet!... Pierwsze źródło wiadomości... Kup ten rewelacyjny proszek!... W TVN!... hau!!!, hau!!!, hau!!!... Raaadiooo Zeeet!... Pierwsze źródło wiadomości... W TVN!... Ciesz się... hau!!!, hau!!!, hau!!!... ćwir!!, ćwir!!, ćwir!!... Ciesz się!... Bądź sobą!... Raaadiooo Zeeet!... Pierwsze źródło wiadomości... hau!!!, hau!!!..., hau!!!... uuuchuuuchuchu, uuuchuuuchuchu, uuuchuuuchuchu... fiju!, fiju!, fiju!...” Itp., itd... Sami są psychopatami, debilami; kanaliami no to inni też mają się tacy stać... Oto kolejne plony (w tym w postaci takich produkcji w środkach przekazu...) braku selekcji pozytywnej, selekcji negatywnej; rodzenia, tworzenia takich osobników... – red.]

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [07.01.2010, 15:47] 3 źródła

TU ZA PUNKTY KARNE EKSMITUJĄ Z MIESZKAŃ

Lokatorzy karani są za plucie i hazard.

Eksmisje za plucie w miejscach publicznych, hałasowanie i uprawianie hazardu grożą Chińczykom, którzy zajmującym mieszkania finansowane przez rząd.

Na czarnej liście Guangzhou Land and House Management Bureau znalazło się 20 występków, za które lokatorzy otrzymują punkty karne. Po przekroczeniu 20 punktów muszą opuścić mieszkanie.

Za plucie przyznawane są 3 punkty karne, za zaśmiecanie 5, za wyrzucanie rzeczy przez okno i nie płacenie czynszu przez trzy miesiące 7 punktów.

Plucie w miejscach publicznych jest w tym kraju bardzo powszechne. Chińczycy nie chcą zrezygnować z tego zwyczaju pomimo kampanii przekonywujących ich, że jest to niezdrowe - pisze Reuters.

Chińscy internauci uznali nowy pomysł władz za „dyskryminację ubogich”. | TM

 

http://nathanel.nowyekran.pl/post/81928,orwellowski-swiat-to-male-piwko-bedzie-gorzej | 05.12.2012

ORWELLOWSKI ŚWIAT TO MAŁE „PIWKO”. BĘDZIE GORZEJ

Amsterdam będzie tworzył „wioski dla szumowin”. Jeśli zostaniesz uznany za społecznego intruza , wylądujesz poza miastem, w baraku mając minimum warunków do życia i pod policyjnym nadzorem.

Stany Zjednoczone Socjalistycznej Europy prześcigają się w pomysłach jak umilić życie swoim obywatelom.

Amsterdam  zamierza tworzyć „Wioski Szumowin” dla nieznośnych sąsiadów i lokatorów, którzy nie lubią podporządkowywać się socjalnym wymogom środowiska. Będą oni eksmitowani z miasta i przesiedleni do baraków czy barakowozów ulokowanych na przedmieściach wyposażonych w minimalnym stopniu, za to pod stałym nadzorem policji.

Holenderska stolica juz ma specjalne „grupy uderzeniowe” miejskich urzędników, które wyszukują osobniki „nieprzystosowane społecznie” i wysyłają ich na półroczne kursy dobrego zachowania.

Myśmy już mieli w PRL-u podobne wynalazki: trójki klasowe, potem grupy milicyjno-robotnicze, a w stanie wojennym wychowywaniem obywateli zajmowali się komisarze. A propos czy w Unii nie ma Komisarzy?

Osobniki (rodziny, lokatorzy), które mimo wszystko nie wykazują postępów wychowawczych lub odmówią udziału w „szkoleniu” zostaną przymusowo wyeksmitowane i pozostaną bezdomni.

Mayor Amsterdamu Eberhard van der Laan, przygotował plan za £810,000  by zaradzić na 13,000 skarg jakie napływają na nieznośnych sąsiadów . Dotychczasowa praktyka dowodzi, że to prawomyślni, porządni mieszkańcy dostosowywali się do rozwydrzonych sąsiadów.

„Taki świat jest postawiony do góry nogami” - stwierdził Mayor i postanowił to zmienić.

Projekt przewiduje uruchomienie specjalnej „gorącej linii” umożliwiającej poszkodowanym przez sąsiadów składanie doniesień do władzy.

Dla „winnych” zbudowane zostaną karne osiedla, gdzie będzie się osadzać sprawiających kłopoty.

Recydywiści będą siłą usuwani z miejsc zamieszkania (zakłócania) i skoncentrowani w jednym miejscu. Pomysł ten nosi roboczą nazwę „śmieci trzeba trzymać razem”.

Władza unika nazywanie tego „karnymi obozami”, raczej podkreślając, że to specjalne osadnictwo ma wymusić dobre zachowanie.

Amsterdam znany jest ze swej tolerancji, ale dotyczy to prostytucji i narkomanii. Natomiast trudno zdefiniować jakim kryteriom podlegać będzie penalizowane „niedostosowanie społeczne”. Czy głośno podkreślająca przeżywanie orgazmu naćpana prostytutka będzie tolerowana czy nie.

Już jest ten program eksperymentalnie realizowany, Przystosowano do zamieszkania 10 transportowych kontenerów, do których zasiedla się winowajców i żyją tam pod całodobowym nadzorem policji i pracowników socjalnych.

Zgodnie z nowymi przepisami poszkodowani mieszkańcy nie muszą się przeprowadzać w spokojniejsze rejony. To awanturnicy mają być eksmitowani do kontenerów lub baraków.

Holenderska gazeta Parool ( nie macie czasem jakiegoś skojarzenia?) zauważa, że nie jest to nic nowego pod słońcem. Już w 19-tym wieku dokuczliwi mieszkańcy byli wysiedlani do miejscowości Drenthe i Overijssel położonych na obrzeżach Amsterdamu.

Program jest bądź co bądź nieco kontrowersyjny. Jakie są Wasze opinie?

PS.

Mamy w naszym polskim domu takie hałaśliwe, upierdliwe hałastry. Jedna nawet rządzi. POparłbym ten pomysł, gdyby się tego badziewia udało nam pozbyć...

 

[Biedaczyska! – to łone nie mogom już sobie pobawić się do 2-4-tej w nocy?! – Po co dzieci, młodzież, lekarze, aptekarze, kierowcy, policjanci, sędziowie, itp. mają spać?! Nie można być takim egoistą, kiedy niepracujące lumpy chcom sobie wydawać pieniądze z zasiłków na alkohol, pośpiewać, posłuchać muzyki, i nauczyć tego swoje, oczywiście nieśpiące w tym czasie, dzieci! A może i pieseczki nie mogą sobie wyć i szczekać do woli, bo jacyś egoistyczni ludzie nie chcą mieć uszkadzanej psychiki, wariować, za to chcą po nocnej zmianie spać, czy uczyć się, chorują, chcieliby odpocząć po pracy?! A przy okazji. Po to są trawniki, piaskownice, chodniki, by psy miały gdzie srać, a ludzie, w tym dzieci, po czym chodzić i w czym się babrać!

Tag samo ptaszeczki w klatkach po to majom gardła, co by po ptasiemu wrzeszczeć, co by wszystkie sonsiedzi słyszeli, i się nie nudzili!

Takoj samo, po to siem zamieszcza telepiąnce siem od wiatru rury, dzwoneczki, co by wszystkie sąsiedzi słuchali tego, co my uważamy za stosowne!

I po to som łokna, co by pod niemi gwizdać i drzeć mordem, a łusy, co by niemi tego słuchać, a własnom mordem trzymać na kłódkę, bo można dostać w ryj, jak coś się nie podoba! I som jeszcze po to, oraz ławki, co by z nich łobserwować, gapić się, spozierać na jinnych – ile chcemy i kiedy mamy ochotę, bo takie jezd nasze prawo, w przeciwieństwie do jinnych, którzy nie majom żadnych praw!

A piwnice som po to, co by w niech stukać (np. zrobić tam stolarnię, czy zakład naprawczy).

Podobnie z palaczami na klatkach schodowych – jakim prawem ktoś nie chce wdychać wydmuchiwanej przez nich trucizny i nie mieć smrodu w swoim domu?!

Itp. itd... – red.]

 

 

Jest 5 głównych źródeł/przyczyn nie rozwijania/obniżania potencjału:

- rodzina/relacje rodzinne,*1

- sąsiedzi,*2

- RTV,*3

- degenerująca praca,*4

- płeć gadasińska (zadawanie się z nimi wymusza potrzeba zaspokojenia seksu, a w ich przypadku - zadawanie się z nami wymusza potrzeba gadulstwa)).*5

 

 

*1 Np. na tle materialnym: 5. MIĘDZYPOKOLENIOWE KONTAKTY RODZINNE PROPOZYCJE WŁASNEGO, TANIEGO LOKUM

 http://www.wolnyswiat.pl/5h3.html

 

Na tle religijnym: 11a). RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI (kompentium mojego pisma www.wolnyswiat.pl )(cz. 2)

 http://www.wolnyswiat.pl/11ah5.html 

 

M.IN. O KATOLICKIEJ ORGANIZACJI RELIGIJNEJ

 http://www.wolnyswiat.pl/15p4.html

 

 

*2 M.IN. ZACHOWANIA, POSTĘPOWANIE, ZDROWIE

 http://www.wolnyswiat.pl/15p1.html

 

ULOTKI ZACHOWANIA...

 http://www.wolnyswiat.pl/1u1.html

 

 

*3 WYPŁOCINOREKLAMOWY ŚWIAT

 http://www.wolnyswiat.pl/7h1.html 

 

DO OBRONY PRZED SŁUCHANIEM RTV

 http://www.wolnyswiat.pl/8h1.html 

 

WYPŁOCINY REKLAMOWE

 http://www.wolnyswiat.pl/11h1.html

 

 

*4 (TZW.) PRACA...

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=120&postdays=0&postorder=asc&start=105

 

 

*5 SEKS, ZESTAW INF. (ANTYNUDZIARSKI)(przed pierwszymi randkami...)

 http://www.wolnyswiat.pl/1h5.html 

 

 

 

 

01.2010 r.

                                                                                      MOJE ŻYCIE...!!!

 

(czwarty od lewej w pierwszym rzędzie)                                                                  (pierwszy od lewej w ostatnim rzędzie)   

                                               (trzecia postać od lewej w drugim rzędzie)

 

 

 

                                       (pierwszy od prawej z tyłu)

(najstarszy – na pozostałych zdjęciach, z wyjątkiem pierwszego z lewej w środkowym rzędzie)

 

 

 

W Opolu, przed domem towarowym „Opolanin”

 (pierwszy od prawej z tyłu) U kolegi na weselu

 

Bardzo serdecznie pozdrawiam znajomych, kolegów, przyjaciół, w tym uwiecznionych na tych zdjęciach, z tamtych czasów!

 

 

Warszawa 2002 r. (Życie z zbieractwa/sprzedaż klamotów – zdobyczy)[Pozdrawiam bardzo sympatycznego turystę, z któregoś z państw ponownie powstałych po rozpadzie ZSRR, któremu zawdzięczam te zdjęcia (jest na nich ze mną).]

 

 

 

 

 

 

 

 

Nazywam się Piotr Kołodyński. Urodziłem się 17.10.1966 r. w Brzegu (woj. opolskie). Jestem jedynakiem, którym zajmowała się samotnie (gdy ojciec popełnił samobójstwo) od mojego 4 roku życia matka. Przez pierwsze 3-4 lata mieszkałem w Łubnianach, następnie 3-4 lata w Łosiowie, później w Karłowicach, ale początek opisanych poniżej zdarzeń na dobre zaczął się w Brzegu, gdzie zacząłem chodzić od 5 badź 6-tej klasy do szkoły podstawowej nr 4, im. Komisji Edukacji Narodowej (wszystkie te miejscowości znajdują się w woj. opolskim)

 

Tacy jak ja, nigdy nie powinni podlegać dotychczasowemu systemowi edukacji, poza wykształceniem podstawowym, a i to nie w pełnym wymiarze, podobnie nigdy nie powinniśmy zajmować się pracą zarobkową, jako taką (mieć problemy egzystencjonalne). Za to powinniśmy zajmować się doskonaleniem się, być wszechstronnie wspierani, chronieni, a nasze możliwości wszechstronnie - pozytywnie - wykorzystywane.

Niestety, w moim przypadku, jak zwykle, wszystko było i jest na odwrót...

 

Za wszystko należałoby, odpowiednio do zasług..., zapłacić (niestety nie ma takiej możliwości (jak mogą zapłacić np. wiekowe kanalie (a część z nich pewnie już nie żyje), za zniszczenie zdrowia, w tym psychiki; życia młodemu człowiekowi...))

 

 

Opisałem tylko część, w dodatku fragmentarycznie, najważniejsze, kluczowe przejścia z mojego życia (a przymierzałem się do tego wiele lat, wiele razy...).

 

 

Jeżeli jakaś psychopatyczna osoba tylko miała możliwość, to zajmowała się niszczeniem mnie.

Cały czas krytykanctwo, przyczepianie się wyszydzanie, przypisywanie głupoty, nienormalności, zboczenia, choroby psychicznej, uprzedzanie do mnie innych; pod każdym możliwym pretekstem szkodzenie mi, niszczenie mnie, bym zrównał się w zachowaniu i wyglądzie, a jeszcze lepiej osiągnął niższy poziom od szkodzących, niszczących, i żeby to wyglądało tak, że to ja jestem winny, a więc jeszcze zły…

W tym przekazując inf. innym, na co zostałem już uwrażliwiony przez poprzednich osobników, na co już mnie on/a uwrażliwiła, by zająć się mną wszechstronnie, w tym zbiorowo...

Za każdym razem, gdy tylko w miarę doszedłem do siebie, to zaraz wzbudzało to zawiść, agresję skierowaną przeciwko mnie jakiejś psychopatycznej kanalii, która ponownie doprowadzała moją psychikę, a w efekcie i stan fizyczny organizmu do ruiny, i tak w kółko (jak tylko dobrze się czuję, wyglądam, to natychmiast spotyka mnie kara, chociażby w postaci napastowania mnie, masowo, zbiorowo, wzrokiem)!

Moje całe dorosłe życie, to była jedna wielka ucieczka, najpierw przed psychopatyczną, debilną matką i mieszkańcami miasta Brzeg, w wieku 17 lat do Opola, gdzie mieszkałem w internatach, hotelu robotniczym, wynajmowałem pokój, mieszkanie, a następnie przed takimi sąsiadami, gdy już miałem własne mieszkanie, poprzez wielokrotne przeprowadzki, czekanie na uwolnienie się od nich wszystkich – po zatarciu wszelkich śladów za sobą (chciałem nawet zmienić nazwisko). Ale przed psychopatami-debilami; kanaliami nie da się uciec – bo są wszędzie (więc tylko napatacza się na kolejnych)...

 

 

Jedyną, w dodatku b. odczuwalną „nagrodą” jaką codziennie otrzymuję za swoją społeczną pracę, którą wykonuję od 2000 roku jako autor-redaktor:

- www.wolnyswiat.pl - pismo niezależne (od 2000 r.)

- www.racjonalnyrzad.pl - konstruktywna alternatywa dla realizowania utopii; szkodzenia, niszczenia; destrukcji; pogrążania: RACJONALNY RZĄD,

- www.pzepr.pl - PROEKO-energia, transport-BIZNES,

- www.lcbw.pl - Ludzie Coraz Bardziej Wartościowi - wspieranie wartościowych ludzi i ich pozytywne wykorzystywanie,

- www.antyludzcy.pl - filmy i opisy takich osobników, celem ich zdyscyplinowania,

- www.jawnystatus.pl - (w założeniu) publiczne dostępny zbiór inf. o potencjale, publicznych działaniach wszystkich ludzi, celem pozytywnej selekcji do pełnienia ważnych funkcji w społeczeństwie, zajmowania ważnych stanowisk w państwie.

jest kaszel na mój widok w wykonaniu psychopatów i psychopatek (ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że czyniąc mi krzywdę, czynią ją i sobie i innym, negatywnie kształtując swój i innych osób wystawionych na takie oddziaływanie umysł, psychikę, że jednocześnie jeszcze odstraszają od konstruktywnej działalności, w tym ze szkodą dla siebie, a więc szkodzą wszystkim, i to w wielonasób (korzyści nie odnosi nikt))...

Abym każdego dnia przypominał sobie swoje przejścia życiowe, działania psychopatów, psychopatek, celem zachowania ciągłości negatywnego pobudzenia, stresu, bym był dołowany, by moje urazy były zwiększane, bym przechodził traumę, odczuwał lęki, a więc bym był jeszcze bardziej uwrażliwiany, znerwicowany, by pogarszać stan mojego zdrowia, by mi szkodzić, mnie pogrążać, bo tak im podpowiada, każe anormalny, antyludzki, aspołeczny umysł, taka psychika...

 

PS

„WPROST” nr 29/2006 (1232): ŚMIERTELNY KASZEL Groźny krztusiec jest często mylony z przeziębieniem lub grypą.

Dziś krztusiec powraca, i to na całym kontynencie europejskim.

W Polsce w ciągu ostatnich ośmiu lat mimo masowych szczepień liczba osób cierpiących na tę chorobę zwiększyła się aż dziesięciokrotnie. Według Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie, co roku rejestruje się około 3 tys. zachorowań, ale rzeczywista liczba chorych jest znacznie większa.

W Stanach Zjednoczonych co roku setki tysięcy nastolatków i dorosłych chorują na tzw. słaby koklusz, zwykle rozpoznawany jako zapalenie oskrzeli - wykazały badania Center for Disease Control w Atlancie. - W ten sposób zarażeni krztuścem dorośli stają się rezerwuarem zarazków i przenoszą je na dzieci, u których szczepionka przestała już działać - wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.

Pałeczki bezdechu

Krztuścem, nazywanym także kokluszem, można się zarazić drogą kropelkową lub przez kontakt z wydzielinami górnych dróg oddechowych osoby zakażonej. Chorobę wywołują bakterie Bordetella pertussis, znane jako pałeczki krztuśca.

Niebezpieczne szczepy

W Wielkiej Brytanii aż 40 proc. dzieci, które zgłaszają się do lekarza z powodu uporczywego kaszlu, jest zarażonych krztuścem mimo otrzymanych szczepień.

Nową szansą na ujarzmienie krztuśca może być szczepionka dla dorosłych, która w Polsce ma się pojawić za pięć lat. - Zanim będzie to możliwe, zarażone krztuścem osoby powinny być izolowane co najmniej trzy tygodnie od pierwszego napadu kaszlu. Dzieci mogą się kontaktować z rówieśnikami dopiero po ok. 4 tygodniach, kiedy całkowicie wyzdrowieją - mówi dr Grzesiowski. Dzieci do 6. roku życia chore na krztusiec muszą przebywać w szpitalu, ponieważ podczas napadu kaszlu często dochodzi u nich do zatrzymania oddechu. Tymczasem wiele osób nie tylko nie przestrzega podstawowych zaleceń, ale też próbuje leczyć uporczywy kaszel domowymi sposobami, sprzyjającymi roznoszeniu zarazków.

Monika Florek-Moskal

 

 

http://dobrydietetyk.pl/czytelnia/248/pneumokoki/

PNEUMOKOKI

Drobnoustroje te występują powszechnie i są bardzo niebezpieczne. Żaden inny patogen nie spowodował tylu przypadków śmierci, co one. Pneumokoki (łacińska nazwa Streptococcus pneumoniae), dawniej były określane dwoinkami lub diplokokami, z uwagi na kształt przypominający płomień świecy. Najwięcej ich przebywa w drogach oddechowych człowieka (noso-gardzieli). Łatwo się przenoszą z jednej osoby na drugą drogą kropelkową. Wystarczy kichnąć lub zakasłać, szczególnie wtedy, gdy na skutek grypy, zakażeń wirusowych, zapalenia oskrzeli mamy uszkodzony nabłonek dróg oddechowych.

W Polsce nosicielami pneumokoków jest około 20% dorosłych, 50% dzieci uczęszczających do przedszkola i 64% wychowywanych w domach dziecka.

 

http://mojniemowlak.pl/zdrowie/czym-sa-pneumokoki.html

CZYM SĄ PNEUMOKOKI?

PNEUMOKOKI to chorobotwórcze bakterie, dawniej zwane dwoinkami lub diplokokami. Są jednymi z najbardziej zjadliwych, agresywnych i niebezpiecznych bakterii. Bardzo trudno je zwalczyć, ponieważ posiadają specjalną otoczkę wielocukrową (z polisacharydów), która chroni je przed układem odpornościowym i sprawia, że stają się dla niego niewidoczne.

Dlatego właśnie w pierwszym stadium zakażenia nie występują żadne gwałtowne symptomy, tj. gorączka czy wybroczyny. Objawy pojawiają się dopiero, gdy zakażenie jest już w pełni rozwinięte. Pneumokoki mają zdolność przenikania do krwi i innych płynów ustrojowych, co powoduje atakowanie różnych narządów.

Pneumokoki występują powszechnie wśród wielu dzieci, które nieświadomie stają się ich nosicielami. Siedliskiem pneumokoków jest błona śluzowa gardła i nosa.

Statystyki przerażają - 70% maluchów chodzących do żłobka, przedszkola lub przebywających w domach dziecka to nosiciele pneumokoków.

W ostatnich latach pojawił się kolejny problem - pneumokoki uodporniły się na większość antybiotyków, nie tylko na te typowe (np. z grupy penicylin), ale także na antybiotyki wyższej generacji, co znacznie zawęża pole do walki z nimi. Zjawisko to wciąż się nasila, a jego przyczyną jest m.in. nadużywanie i nieprawidłowe stosowanie leków przeciwbakteryjnych.

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dwoinka_zapalenia_p%C5%82uc

DWOINKA ZAPALENIA PŁUC, CZYLI BAKTERIA NAZYWANA POPULARNIE PNEUMOKOKIEM

Jest częstą przyczyną zachorowań na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych u małych dzieci oraz zapalenie płuc u osób z osłabioną odpornością, przy czym liczba zakażeń wzrosła w pierwszych latach XXI wieku[2].

Wbrew swojej nazwie bakteria może wywoływać różnego rodzaju zakażenia inne, niż zapalenie płuc, w tym ostre zapalenie zatok, zapalenie ucha środkowego, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie szpiku, septyczne zapalenie stawów, zapalenie wsierdzia, zapalenie otrzewnej, zapalenie osierdzia, tkanki łącznej i ropień mózgu.

Szerzą się drogą kropelkową, ze szczytem zachorowań jesienią i zimą (Polska). Infekcja często jest poprzedzona wcześniejszą kolonizacją, zwłaszcza okolicy nosowo-gardłowej. Sama obecność bakterii w górnych drogach oddechowych nie świadczy jeszcze o chorobie, ze względu na częstą bezobjawową kolonizację (zwłaszcza u dzieci)[12][13]. Współtowarzyszące lub niedawno przebyte zakażenie rhinowirusem lub adenowirusem sprzyja adhezji bakterii do nabłonka[

 

http://www.wlaczochrone.pl/articles/grypa-a-pneumokoki/zaka%C5%BCenie-pneumokokowe-powa%C5%BCne-powik%C5%82anie-pogrypowe/

ZAKAŻENIE PNEUMOKOKOWE

Badania przeprowadzone w wielu krajach potwierdzają, że w grupie wiekowej powyżej 65. roku życia:

- około 3-krotnie rośnie częstość zachorowań w porównaniu z młodszymi dorosłymi,

-  rośnie również śmiertelność z powodu IChP, która w tej grupie wiekowej wynosi ok. 30% w przypadku zapalenia płuc, ale nawet do 60-80% w przypadku zapalenia opon mózgowych oraz sepsy

Zagrożenie ze strony pneumokoków zwiększa się w okresach częstszej zapadalności na grypę, ponieważ infekcje wirusowe sprzyjają wtórnym zakażeniom bakteryjnym o ciężkim przebiegu. Podczas każdej pandemii grypy w XX wieku to właśnie powikłania pogrypowe wywołane przez pneumokoki stanowiły najczęstszą przyczynę zgonów. Zwiększoną liczbę zakażeń pneumokokowych obserwujemy również w przypadku zwykłej, sezonowej grypy. Wynika to z osłabienia infekcją grypową organizmu, który nie jest w stanie się bronić przed bakteriami znajdującymi się w otoczeniu bądź tymi, których jest nosicielem. Szczególnie narażone na powikłania i ciężki przebieg choroby pneumokokowej są te osoby, których układ odpornościowy jest dodatkowo osłabiony ze względu na wiek, bądź współistniejące choroby przewlekłe.

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [28.12.2009, 06:34] 1 źródło

GRUŹLICA WRÓCIŁA. JESZCZE GROŹNIEJSZA

Czy grozi nam kolejna epidemia?

Wydawało się, że tę chorobę już pokonaliśmy. Niestety, jak się okazało, było to tylko złudzenie. W USA odkryto przypadek nowego rodzaju gruźlicy skrajnie odpornej na leki (XXDR) - informuje tvn24.pl.

Chorym na nową gruźlicę był 19-letni Oswaldo Juarez. Lekarze walczyli o jego życie

przez dwa lata. Udało im się go ocalić.

Odporna na leki gruźlica to "bomba zegarowa" - twierdzi szef Krajowego Centrum Badań nad Gruźlicą w San Francisco, Masae Kawamura.

Chorobą bardzo łatwo się zarazić, np. od kogoś, kto kaszle lub kicha a jest na nią chory. Gruźlica może też być następstwem niewłaściwego leczenia.

Obserwujemy właśnie globalny problem - mówi agencji AP dr Lee Reichman, ekspert z Instytutu Gruźlicy New Jersey Medical School. - To nie jest problem zagraniczny. Chorych nie da się "trzymać na zewnątrz". Czas by ludzie zdali sobie z tego sprawę.

Problem zauważyła już Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która w kwietniu zorganizowała na temat nowej gruźlicy konferencję w Pekinie. Jej wnioski były niepokojące:

Choroba jest już na wszystkich kontynentach i rozprzestrzenia się bardzo szybko - czytamy na portalu tvn24.pl. | WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [06.01.2010, 15:01]

CO SEKUNDĘ KTOŚ ZARAŻA SIĘ GRUŹLICĄ

Jedna trzecia ludzi na świecie jest nosicielem tej choroby.

Gruźlica jest siódmą na świecie najczęstszą przyczyną śmierci. Zabiła w 2008 roku 1,8 miliona ludzi na całym świecie (w 2007 roku było to 1,77 miliona) - informuje "The Daily Telegraph".

Gruźlica bardzo łatwo się rozprzestrzenia - chory kaszle i prątki gruźlicy zakażają kolejne osoby. Zdaniem WHO co sekundę kolejna osoba staje się nosicielem bakterii powodujących gruźlicę. Jedna na 10 zarażonych osób zachoruje - wystarczy, że jej układ odpornościowy zostanie osłabiony.

Zgodnie z danymi WHO w 2008 roku na gruźlicę chorowało 9,4 mln ludzi, w 2007 - 9,27 mln, w 2006 - 9,24 mln. Najwięcej chorych było w krajach rozwijających się: w Afryce i Azji.

Coraz częściej lekarze mają też do czynienie z gruźlicą odporną na leki - to efekt zbyt szybkiego przerywania kuracji. Najwięcej przypadków tej choroby obserwuje się w Indiach i w Chinach, a także tuż za naszą wschodnia granicą - w krajach byłego Związku Radzieckiego.

Ryzyko śmierci wśród chorych na lekoodporną gruźlicę wynosi od 35 do 50 proc. - informuje "The Daily Telegraph". | WB

 

Blisko co 3. Polak zarażony jest prątkami Koha, które mogą wywołać gruźlicę. Osoby zarażone nie prątkują, natomiast jeden chory zaraża, poprzez kichnięcie, kaszlnięcie itp. ok. 10-12 osób. Aż 30 % przypadków gruźlicy lekarze wykrywają nie w czasie badań, lecz dopiero na podstawie okresowo

wykonywanych zdjęć rentgenowskich, a do szpitali trafiają hoży z b. zaawansowaną chorobą. – Za „GW” nr 61 z dn. 12.03.1992 r.

 

W Polsce ok. 1 os. na 70 (łącznie ok. 700 000) jest zakażona wirusem HCV powodującym zapalenie wątroby typu C (potocznie żółtaczkę)(1 gram zakażonej wydzieliny wystarczy do zakażenia 1 mln ludzi! – To nie pomyłka), a ok. 1 os. na 1 000 HIV – ze stałą tendencją wzrostową zakażeń w obydwu wypadkach!!

Prawie 80% zakażeń wirusem HCV (powodującym WZW typu C) prowadzi do przewlekłej choroby wątroby, zakażenie wirusem HBV (wywołującym WZW typu B) jest przyczyną ok. 80% przypadków raka wątroby.

 

[Gdyby do zakażenia dochodziło wyłącznie podczas transfuzji, czy w inny sposób wymiany krwi, jak głosi obiegowa opinia, to dotyczyłoby to ułamka populacji. – red.]

 

Więcej: CO M.IN. PRZEKAZUJEMY SOBIE M.IN. ZA POŚREDNICTWEM DŁONI

 http://www.wolnyswiat.pl/33h1.html

 

 

 

 

Na świecie, od zarania dziejów są m.in. psychopaci (niemal wszyscy są nimi, tylko w mniejszym lub większym stopniu, i u większości ujawnia się to tylko sytuacyjnie: w sprzyjających temu warunkach, ekstremalnych sytuacjach) oraz ich ofiary, w tym »wrażliwcy«, osoby o wysokich estetycznych, pozytywnych walorach, dla których... poświęcają oni swoje życie. Asortyment środków używanych przez psychopatów, gama działań, liczba kombinacji, są ogromne. A szkodzenie innym to jest ich pasja, cel życia...!!

Chodzi oto, byśmy utracili jak najwięcej walorów, potencjału, nie mieli możliwości ich wykorzystania, byśmy się nie rozwijali, tylko byli pogrążani, i by to tak wyglądało, że to z naszej winy, stąd musimy być zawsze czegoś winni...

NASZE ŻYCIE...!!!

Są osoby, których życie DIAMETRALNIE różni się od innych »są szczególne« i niemal zawsze, natychmiast budzą destrukcyjne zainteresowanie debili, psychopatów, ludzi ułomnych, chorych psychicznie; kanalii; dochodzi do wymuszonego poznawania się, a jak jednak uda się takiej bezpośredniej znajomości uniknąć, to i tak nic nie zmienia; niemal wszelkie zdobyte inf. wykorzystują przeciw nam; niemal nigdy niczego nam nie darują, nawet drobiazgu, co powiemy zostanie jak najgorzej zinterpretowane, przeinaczone; będziemy obserwowani jak przez mikroskop, a oceniani jakbyśmy nie byli niedoskonałymi ludźmi, tylko jakimś absolutem (w pracy również traktowani jesteśmy rygorystycznie, powinniśmy pracować non stop, nigdy nie możemy mieć wytchnienia, kosztem zdrowia, nigdy nie powinna sprawiać nam przyjemności, inaczej jesteśmy leniami, oszustami, lekceważymy pracę, szefa, współpracowników, bacznie obserwujących i krytykancko oceniających nas. Rygory, moralne, dotyczą także sfery seksu: inni mogą niemal wszystko, my – niemal nic)...; z góry jesteśmy winni, w tym np. posiadania wyższego ilorazu inteligencji (jeżeli okażemy się mądrzejsi od osoby starszej, przełożonego, to już ich obrażamy, jeżeli okaże się, że mięliśmy rację, to jesteśmy bezczelni...), poziomu świadomości, urody, temperamentu, wzbudzania sympatii (np. jeżeli z kimś rozmawiamy i się do tej osoby uśmiechamy, to napewno drwimy, śmiejemy się z kogoś, czyli z osoby nas obserwującej, czepiającej się nas, krytykancko; destrukcyjnie interesującej się nami (m.in. spodziewa się jakiegoś rewanżu, więc tak interpretuje nasze zachowanie się), a jak się do tego nie przyznajemy, to kłamiemy (jak się nietłumaczymy, tzn. że lekceważymy osobę, która nas „przyłapała”, a jak się tłumaczymy, to tłumaczą się winni...), zadowoleni z życia, pozytywnego emanowania (emanowanie zadowoleniem, pogodą jest szykaną, drwiną z starań osoby/osób nas atakujących...); wysokich; wyższych walorów, unikania dla nas nie odpowiednich osób, organizacji religijnych, trucizn, więc w ten sposób już obrażamy, wywyższamy się, drwimy, szydzimy [Jak oddychamy, to dążymy w ten sposób do tego, by nasi dręczyciele udusili się z braku tlenu…] itp.; Są wnoszącymi przeciwko nam oskarżenia „prokuratorami, osądzającymi nas sędziami i egzekutorami swoich wyroków” (sprawę mają o tyle ułatwioną, że z góry wiedzą, iż jesteśmy, czy też wkrótce będziemy wszystkiemu winni)... Więc prowokują, szukają pretekstu, by zrobić aferę, zaszkodzić, szkodzić, i mieć tego, przed innymi, na potrzeby swojej chorej, patologicznej psychiki usprawiedliwienie; wszelkie inf. służą do niszczenia nas. Na nas można powiedzieć niemal wszystko, my na innych – niemal nic... Nieuzasadniona agresja na nas jest słuszna, bo tak naprawdę jesteśmy winni... Nasza uzasadniona obrona jest dowodem naszej agresji, że tak naprawdę jesteśmy źli (a osoba dręcząca właśnie to, „prawdę” o nas, wykazała...)...; winni...

Jednym z rzucających się w oczy objawów takiej sytuacji jest, w tym zbiorowe, napastowanie wzrokiem – gdzie się da, jak długo się da; jak często się da...

I m.in. stąd to opisuję, by ich, resztę społeczeństwa uświadomić, tym bardziej, iż prawie nikt nie zdaje sobie z tego sprawy, o tym nie wie, ostrzec.

W zasadzie nasze życie sprowadza się do unikania, izolowania się, uciekania przed nimi; jest jedną, wielką udręką, koszmarem!!!

 

Jestem już wyczerpany psychicznie (w kółko podobni osobnicy, podobne sytuacje, a nawet teksty; szkodzenie, dręczenie, prześladowanie; w kółko to samo tłumaczyć, w kółko nie rozumienie albo udawanie nie rozumienia, itp.; to nie debil, psychopata; kanalia ma przestać mi szkodzić, się ode mnie odczepić, przestać mną interesować, bo nic dobrego z tego dla mnie i dla niego nie wyjdzie (np. w pracy), tylko ja mam iść do lekarza...; jestem winny...).

 

Więcej:

1. M.IN. ZACHOWANIA, POSTĘPOWANIE, ZDROWIE:

 http://www.wolnyswiat.pl/15p1.html

 

9. STOPNIE ŚWIADOMOŚCI I TEGO OBJAWY ORAZ SKUTKI

 http://www.wolnyswiat.pl/9h5.html

 

 

Jedna z odmian problemu:

 

"ANGORA" nr 4, 25.01.2009 r.

"ELLE" nr 11

Za piękni, za mądrzy, za zdolni, aby się z nimi porównywać,

ale także związać. Boimy się ideałów. Wolimy ich od razu wykluczyć

z naszego grona. Problem w tym, że oni bardzo pragną

naszego uznania

NIE BÓJ SIĘ BLASKU

„Była bardzo, ale to bardzo

piękna. Miała długie, jedwabiste

włosy, a cerę jak mleko z miodem.

Znakomicie się uczyła, była

też świetna w różnych sportach.

Zawsze dla wszystkich bardzo

miła. Naprawdę niezwykła osoba.

Ale nie miała przyjaciół i wszędzie

chodziła sama”*.

Madonna wie, co mówi, a raczej

pisze w swojej słynnej książce dla

dzieci. Bycie „naprawdę niezwykłą

osobą” ma swoje konsekwencje.

Ludzie zbyt ładni, zbyt zdolni, zbyt

dobrze urodzeni budzą podziw, ale

nie chęć bycia naprawdę blisko

nich. – Boimy się, że nie doskoczymy

do ich poziomu, że zostaniemy

przyćmieni ich blaskiem, że oni i tak

nie chcieliby mieć z nami, szarakami,

nic wspólnego. Nie chcemy się

z tym konfrontować. I na wszelki

wypadek zamykamy im przed nosem

drzwi – mówi psycholog Magdalena

Małkiewicz-Borkowska

z ośrodka terapii MABOR. Księżniczka!

Tak w środowisku modowym

mówi się o Barbarze Czartoryskiej,

fotografce i stylistce. „Niedostępna,

wyniosła, jak za szybą”.

Rzeczywiście, już na pierwszy rzut

oka w Basi jest coś onieśmielającego.

Uroda? Sposób ubierania się?

Maniery? A może właśnie świadomość,

że jest z tych Czartoryskich?

– Wiele osób od razu szufladkuje

mnie jako arystokratkę, która musi

płynnie mówić po francusku, grać

na pianinie, no i na pewno zadzierać

nosa. Od razu chcą pokazać, że

wcale nie jestem taka wspaniała

– mówi Barbara Czartoryska. Tak

było w szkole, gdzie bez żadnego

racjonalnego powodu denerwowała

niektóre nauczycielki (do tej pory

pamięta przykre uwagi z ich ust).

Tak było, gdy jako nastolatka czekała

na to, by na imprezie ktoś

do niej zagadał (nie wiedząc, że to

reszta czekała, aż Basia do nich podejdzie

i przywita się ze znajomymi).

Tak jest i teraz, gdy jest matką

trójki dzieci. Ostatnio nie mogła

przyjść na jakieś spotkanie. Usprawiedliwiła

się „sprawami rodzinnymi”.

Wtedy jedna z dalszych znajomych

prychnęła: „Wiadomo, Czartoryscy!”.

– A ja po prostu miałam

wywiadówkę syna – mówi Basia.

Przez pewien czas ukrywała nawet,

jak się nazywa, przedstawiając się

nazwiskiem byłego męża. Nie

chciała być obiektem zazdrości, zawiści,

agresji.

(...)

„Była taka cisza, że usłyszelibyście

nawet dźwięk upuszczanej

szpilki. – Chyba bardzo się pomyliłyśmy

– bąknęła Grace”*.

Słyszeliście o efekcie aureoli? Badania

pokazują, że osobom atrakcyjnym

fizycznie jesteśmy skłonni

przypisywać szereg innych pozytywnych

cech, takich jak mądrość,

dobroć, pracowitość. Dlaczego

więc piękni ludzie tak często narzekają

na ostracyzm społeczny? Czy

to zazdrość? A może aureola świeci

za mocno? – Bardzo przystojni

mężczyźni i bardzo piękne kobiety

rzeczywiście mają łatwiej, ale tylko

na początku. Później wymaga się

od nich dużo więcej i szuka w nich

zalet, których nie mają. To rozczarowuje.

I obraca się przeciwko nim

– mówi psycholog Magdalena Małkiewicz-

Borkowska.

Zabójczo przystojny. Do tego miły,

inteligentny, dobrze zarabiający.

Specjalista od wymyślania nowych

marek: od sklepu z meblami, przez

pismo dla kobiet, po napój energetyzujący.

Interesujący się psychologią

poznawczą, biologią, chemią.

Płynnie mówiący kilkoma językami.

Tworzący kosmetyki według własnych

receptur. Szykujący się

na międzywydziałowe studia doktoranckie

w Stanach Zjednoczonych.

Za dużo tego dobrego! „Pan jest

niewiarygodny”, usłyszał na jednym

ze służbowych spotkań, gdy chciał

pokazać, co potrafi. Wiktor Koszewski

postanowił więc skrócić swoje

CV do kilku punktów. Dopiero

wtedy szefowie wielkich firm zaczęli

go traktować poważnie. – Postanowiłem

mówić o sobie jak najmniej.

Działało. To był mój sposób na kontrolowanie

sytuacji – przyznaje Wiktor.

Niestety, te same uczucia wzbudzał

poza pracą. A tu kontrola

na niewiele się zda. „Za przystojny!”,

„Za inteligentny!”, „Zbyt szczęśliwy!”.

Koledzy brali go na przynętę

do klubów. Zwracał uwagę, ale to

oni podrywali dziewczyny. Miał

mnóstwo znajomych, ale niewielu

przyjaciół. Ale nawet ci się zastanawiali,

dlaczego ktoś taki jak Wiktor

chce się z nimi spotykać. „Człowieku,

jaki ty możesz mieć problem?”,

mówili. – Największą trudność miałem

z budowaniem związku. Cały

czas dochodziło do tej samej awarii.

Najpierw byłem stawiany na piedestale,

potem każda odkryta wada

była dla tej drugiej strony tym większym

rozczarowaniem. Rozstawaliśmy

się bardzo szybko – przyznaje

szczerze Wiktor. Nie chciał zawodzić.

Więc jeszcze bardziej się starał,

byle tylko zasłużyć na czyjeś

uznanie, czyjąś miłość. I jeszcze

bardziej oddalał się od „nieidealnej”

reszty. Poszedł na psychoterapię

grupową. – Dopiero tam się otworzyłem,

zrozumiałem, że mogę sobie

pozwolić na porażkę, na bycie

niedoskonałym w jakiejś dziedzinie

– przyznaje. (...)

„Najpierw zaprosiły ją na podwieczorek,

potem zaczęły razem

chodzić do szkoły, a wkrótce już

wspólnie odrabiały zadania domowe”*.

Anna nie chce podawać swojego

nazwiska. Nie chce się kreować

na kobietę doskonałą. Wystarczy,

że przez lata była cudownym

dzieckiem. Wysoka brunetka

o niezwykłej, chłodnej urodzie.

Równie dobrze mogłaby być modelką.

Członkini Mensy, czyli organizacji

ludzi o ponadprzeciętnej inteligencji.

Matematyczny geniusz.

I świetna wiolonczelistka.

W szkole nauczyciele się nią zachwycali,

ale dzieci ją odrzucały.

Przychodziły do niej na urodziny,

ale potem obgadywały. (...)

– Starałam się zaimponować moim

znajomym tym, co mi się wydawało

atrakcyjne u nich. W tym, że

jestem dobra z matematyki czy że

słyszę każdy fałsz, nie widziałam

nic nadzwyczajnego – mówi dziś

Anna. Przez lata była samotna.

Mężczyźni podchodzili do niej tylko

wtedy, gdy byli pijani. Na trzeźwo

nie mieli odwagi, onieśmielała

ich swoją urodą. Ona sama uważała,

że jest z nią coś nie tak.

Czy w ogóle można zburzyć taki

mur? Czy można się wkupić w łaski

zwykłych przeciętniaków, będąc

nieprzeciętnym? Według Magdaleny

Małkiewicz-Borkowskiej

jest to możliwe. I jak najbardziej

wskazane dla obu stron. – Zwykle

koncentrujemy się na tym, co

w danej osobie jest najbardziej widoczne,

najbardziej błyszczące.

Ten blask nas oślepia i nic poza

nim nie widzimy – mówi psychoterapeutka.

Wszyscy widzą, że ta

osoba jest piękna i ma wysokie IQ.

Ale jakie ma poczucie humoru? Jaki

ma gust muzyczny, filmowy, literacki?

Jakim jest przyjacielem?

– Dlatego dobrze jest spojrzeć

na daną osobę także pod innym

kątem. Takim, z którego widać inne,

ciemniejsze lub bardziej kolorowe

strony – tłumaczy Małkiewicz-

Borkowska. Będzie to prostsze,

gdy ci wyjątkowi zmienią trochę

kąt padania światła i przestaną

wyłącznie oślepiać. Anna zdała

na reżyserię dźwięku, prestiżowe

studia, gdzie był wymagany i talent

matematyczny, i muzyczny. Poczuła

się bezpieczniej. Tu nie odstawała

swoimi zdolnościami, była też

jedną z niewielu dziewczyn. Pewnego

dnia za konsoletą dostrzegła

chłopaka, który wydał jej się sympatyczny.

Sama do niego podeszła.

Zaczęli rozmawiać o zbliżającym

się nagraniu. Pomyślała, że

mógłby być jej mężem.

„I wiecie co? Tak właśnie się

stało. Jeśli mi nie wierzycie, możecie

się sami przekonać. Przecież

tego nie zmyśliłam”*.

Anita Szarlik

współpraca:

Katarzyna Błażuk

* Fragmenty książki dla dzieci

„Angielskie różyczki” autorstwa Madonny

 

[Do tego dochodzi niewłaściwa, negatywna, interpretacja zachowania, przypisywania nieposiadanych negatywnych cech. – red.]

 

 

 

 

 

 

 

 

Szczerze pisząc nie mam zdrowia do tego wszystkiego wracać; przypominać sobie wszystko. A więc w skrócie:

 

DZIECIŃSTWO (kilka wyrywków)

 

Gdy kolejny raz zachorowałem na zapalenie oskrzeli, czy coś podobnego, lekarka przepisała mi antybiotyki. Chcę połknąć pierwsza porcję, ale matka mi zabrania, bo chce każdą kapsułkę otworzyć i tak mi każe połykać lek…! Kłócimy się, proszę ją by się kogoś spytała, jak się bierze antybiotyki. Nie, nie będzie się nikogo pytać ty głupku(!), i bierze do ręki kabel... Więc połykam proszek i wymiotuję. No to ona postanowiła, że będzie robić kulki z chleba z antybiotykiem w środku. I tak trochę połykając, trochę wymiotując przerabiałem kulki z proszkiem, z tydzień czy dwa... A ponieważ dalej miałem kłopoty ze zdrowiem, to ponownie poszliśmy do lekarza. Już nie pamiętam czy wymogłem na niej zapytanie się lekarki, jak się bierze antybiotyki, czy sam zapytałem. W każdym razie dowiedziała się wreszcie jak się bierze antybiotyki… Lekarka ponownie przepisała mi te same antybiotyki…

 

W czasie dojazdu do rodziny na wsi na Dw. Centralnym w Warszawie nie chciałem pić z termosu od obcego człowieka, rodzina była w szoku – dlaczego (nie chcę ryzykować załapania np. jakiś bakterii, wirusów; być zarażony, chorować)?!... Co za głupie dziecko?!... Po wymuszonym wypiciu bałem się też, że płyn mógł być czymś zatruty i umrę!

 

Wytresowany na polecenie mamusi o kilka lat młodszy ode mnie kuzyn na komendę: „Pokaż gdzie wujek Piotruś ma śrubkę?!” – pokazywał przy wszystkich..., a gdy byliśmy sami dodawał: „Jesteś głupi!”. Uraz do tego gestu, określenia, tematyki mam do tej pory!...

 

Nie będę rozległe opisywał przejść z matką, i ujmę to w skrócie:

Kiedyś matka podczas rozmowy, przyznała mi się, że zrobiła mi pranie mózgu, a jest, oprócz że moją matką, to jeszcze debilką, psychopatką i w dodatku pedagogiem (do tego trzeba dodać to, że byłem wtedy małym dzieckiem, jestem wrażliwcem i mam umysł analityczny), bym się nie bił z innymi. Jak pamiętam nigdy za tym nie przepadałem, unikałem tego, miałem wysokie morale, ale i poczucie sprawiedliwości, i jak potrzeba było, jak sama matka przyznawała, potrafiłem wlać i starszym ode siebie. I póki tak było, było dobrze. No, ale po co ma być dobrze, skoro może być źle (przyznała się, że popełniła pedagogiczny, wychowawczy błąd)... No więc pranie mózgu zrobiło swoje, wpłynęło na moją psychikę, wyraz oczu, mimikę, postawę, wygląd, zachowywanie się, więc byłem regularnie atakowany, poniżany, bity; agresorzy bezkarni, a ja w coraz gorszej sytuacji, bo nie potrafiłem się bronić, a takie próby wywoływały u mnie widoczne poczucie winy, strach, co prowokowało do dalszych ataków agresorów. A miałem predyspozycje do przywództwa. Zamiast więc tworzyć pozytywny kapitał z otoczenia, otoczenie zaczęło mnie atakować, niszczyć, więc się izolowałem, uciekałem od niego. To negatywnie zaważyło na całym moim życiu (stąd m.in. te ciągłe przeprowadzki-ucieczki).

 

Ulubionym zajęciem mojej mamusi było perfidne, wyrafinowane denerwowanie mnie, przekonywanie rodziny, że to ja jestem zły, a jaka ona jest dobra, mimo mojego zła (przeinaczanie rzeczywistości)... I irytowanie mnie mimiką, triumfem..., po spektaklu...

 

Wśród repertuaru określeń kierowanych do mnie były m.in.: „głupku!, kretynie!, idioto!, kopnięty!, szurnięty!, nienormalny!”.

Bardzo pomogło mi to w relacjach z otoczeniem: kompleksy, brak wiary w siebie, swoje możliwości, bardzo niski poziom asertywności, zaradności, w tym przedsiębiorczości...; zakodowało mi to, na niemal całe życie, iż jestem gorszy, nie mam szans, i odpowiedni do tego wyraz oczu, mimikę, treść wypowiedzi, intonację głosu. Stąd m.in. kłopoty, problemy z psychopatami, debilami; kanaliami; skuteczną obroną; praktycznie, całe życie jak nie taczka i łopata, to jakieś inne ciężary...

Kolejne jej postępowanie, to uwrażliwianie mnie na złośliwości, pewne dźwięki, zachowania, jak np. wkładanie mi do tornistra jakichś przedmiotów, chowanie kluczy od mieszkania, wyrafinowane trzaskanie drzwiami, morzenie głodem, afery z powodu że zapomniałem wyrzucić śmieci (powinienem cały czas o nich myśleć, sprawdzać, by nie przeoczyć odpowiedniego momentu...) itp.

 

Gdy zaczynałem dojrzewać, a zatem szybko rosnąć, potrzebowałem buty, matka kupiła mi za ciasne, a gdy poprosiłem o ich wymianę na większe, to powiedziała, że je rozchodzę albo mogę chodzić boso. Dzieci, szczególnie w okresie dojrzewania, rosną, więc „rozchodzenie” butów jest nierealne. Palce, oczywiście, u nóg się wykrzywiły! Gdy jej to powiedziałem, to się, jawnie, ucieszyła…

 

Podobnych sytuacji było więcej, i zawsze okazywałem się dla matki, za jej dobroć, mądrość..., niewdzięcznikiem, głupkiem itp...

 

Przez większość mojego życia truła mnie trucizną nikotynową!

 

[Nie chce mi się przypominać reszty. Może kiedyś?]

 

 

Są trzy rzeczy, za które jestem matce wdzięczny:

- za urodzenie mnie (ale ABSOLUTNIE NIE OSOBIŚCIE, TYLKO W ZWIĄZKU Z MOJĄ MISJĄ ŻYCIOWĄ/W IMIENIU ISTNIEŃ NA ZIEMI (...))

- za nie odzywanie się;

- za nie indoktrynowanie mnie religijnie.

 

 

 

 

 

 

 

 

MIESZKANIE W BRZEGU(woj. opolskie) NA UL. JAGIEŁŁY 21/5 (mieszkałem, z kilkuletnią przerwą na pobyt w Opolu, od około 1977 do 1989 r.)(dzieciństwo i okres młodzieńczy)

 

 

Profile psychik w uproszczonym, okołoseksualnym kontekście – ludzi pod względem predyspozycji dzielimy na potrzebujących zachować następujące proporcje (2 - skrajne - przykłady):

- 99% seksu, 1% gadania,

- 99% gadania, 1% seksu.

Takie mają proporcje potrzeb/taka JEST ich natura!

 

 

Jak ona nie ma seksu, to nikt nie ma mieć seksu!... Jak ona jest nieszczęśliwa, to wszyscy mają być nieszczęśliwi!...

Proszę uważać na krzywomordowe, spasione; brzydkie, głupie, antypatyczne; budzące niechęć, odrazę, aseksualne do nich podejście ze strony atrakcyjnych chłopców/mężczyzn, zazdrosne, zawistne, wredne, złośliwe; destrukcyjne sabotażystki-niszczycielki! To one współodpowiadają za paranoiczne, prodegeneracyjne/antygatunkowe sytuacje, że atrakcyjni chłopcy zastępczo zadają się z nieatrakcyjnymi dziewczynami, bo hetery niweczą próby nawiązywania przez nich kontaktów, tworzenia związków z partnerkami na ich poziomie.

Zajmują się opanowywaniem umysłów, podporządkowywaniem sobie dziewczyn z ich otoczenia, niedopuszczaniem do tego, by uprawiały seks, nie doprowadzaniem do powstawania-, niszczeniem już istniejących związków, realizowaniem anormalnych, nierealnych planów (nawet gdyby doszło do ich realizacji, to wynikłyby z tego, dla nich, dla ich ofiar, społeczeństwa, naszego gatunku, WYŁĄCZNIE tragedie), że np. jak nie dopuszczą wybranego chłopaka do innych dziewczyn, to on zacznie z nią chodzić... Itp., itd. Ich arsenał to kłamstwa, pomawianie (np.: „A ona to jest kurwa! Pracuje w burdelu! Jest zarażona świerzbem/tryplem/HIV-em! Spała z X, Y, Z! A on jest zboczony! To pedał!”), wyzywanie, straszenie, bicie, wypytywanie, przesłuchiwanie, wpajanie aseksualności, antyseksualności, zabranianie, itp., itd. Są niezwykle wytrwałe, bo proceder kontynuują latami. Trzeba ustalać, która/e osobniczki tak działają i je ujawniać, o nich uświadamiać, przed nimi ostrzegać, je oddzielać od innych, usuwać z msc niszczycielskich działań! Ale jest to b. trudne, bo: destruktorki są niezwykle perfidne, zdolne do kamuflowania swoich działań, manipulowania, wzbudzania współczucia, odgrywania niewinności, roli ofiary, obiecują zaprzestania swoich szkodliwych działań, choć tego zaprzestać nie mają zamiaru. A ich ofiary, przez nie opanowane, podporządkowane dziewczyny, są wobec swych niszczycielek niezwykle lojalne... Jednak przed nimi obrona musi być stanowcza, skuteczna!

 

 

By jak najskuteczniej, w tym jak najwszechstronniej szkodzić, psychopaci/tki, debile/ki potrzebują pretekstu, a takim pretekstem może być okazanie ze strony upatrzonej ofiary choćby najmniejszego zainteresowania seksem, jedną z elementarnych potrzeb, co będzie potraktowane jako objaw nienormalności, zboczenia, dowodem, że stanowi się zagrożenie dla otoczenia... Ma to na celu, oczywiście, zdegradowanie ofiary w społeczeństwie, spowodowanie uszkodzeń w psychice; obniżenie walorów, potencjału, utrudnienie, a najlepiej uniemożliwienie założenia rodziny, posiadania potomstwa.

GEHENNA Z OTOCZENIEM PT. „ZBOCZENIEC” ZACZĘŁA SIĘ NA DOBRE, GDY MIAŁEM OK. 15 LAT.

Nie wiem kto mi zrobił taką opinię. Pamiętam tylko 2. sytuacje:

- W szkole podstawowej nr 4, gdy miałem dyżur na parterze, jakaś przychodząca tam i siadająca (a nieupoważniona do tego) przy naszym biurku pani, wygrzebała z moich rzeczy mój prywatny zeszyt służący mi do rysowania, i znalazła tam mój rysunek gołej dziewczyny, na co zrobiła scenę, zanim przyszedłem i gdy przyszedłem, jaki to ja jestem nienormalny, zboczony, że zaniesie to do dyrektorki... Wścibski, bezczelny, nienormalny babsztyl, a m.in. za takich sprawą właśnie tworzeni są zboczeńcy (...)!

 

- Kolejna scena miała mse w sklepie rybnym, gdzie spotkałem 2. kolegów z klasy, i jeden z nich, Andrzej O., nagle, z głupia frant, powiedział głośno, dobitnie w moją stronę, w obecności kilkunastu osób stojących w kolejce: „TO JEST ZBOCZENIEC!” Cała kolejka i tak - jak zawsze, wszędzie - gapiąca się na mnie, jeszcze bardziej omiotła, zlustrowała mnie wzrokiem...

Ona i on, ale i jakieś inne osoby zrobiły mi, w kilkudziesięciotysięcznym mieście, opinię zboczeńca. No i zaczęło się... Zresztą niemal w całym moim życiu, okazanie przeze mnie potrzeb seksualnych było odbierane jako objaw nienormalności, zboczenia, i wzbudzało, ochoczo rozpowszechnianą, sensację, bo w moim przypadku zaspokajanie takich potrzeb bez realizacji konwenansów, spełnienia norm obyczajowych, czyli gadulstwa, chodzenia, tzw. poznawania się, odczekania, przewidzianego umowną normą, odpowiedniego okresu czasowego, było niedopuszczalne... Więc miałem stosunek raz na kilka lat...

 

Same zboki... (niech bym ja tak się zachował, choćby w 1/5, to musiałbym się wyprowadzić z Polski, a może i z kontynentu...)

Ukryta Kamera - Wypięta Laska

http://www.youtube.com/watch?v=7FGLKUBf65A

 

Ukryta kamera - ruchome schody i mini

http://www.youtube.com/watch?v=FuM3NWh89jg

 

Ukryta kamera/Goło i wesoło:
- "nie mogę się skupić" http://www.youtube.com/watch?v=uZk70LHKZA0&feature=player_embedded&has_verified=1
- opuszczony długopis http://www.youtube.com/watch?v=gb2EhxTL6wE&feature=related
- gdzie mam włożyć tą dyskietkę http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=ynBkzoKETeA

- majtki na kręgielni http://www.youtube.com/watch?v=Ytm62vNCnkw&feature=related

- plaża http://www.youtube.com/watch?v=Y4FxZ227tMo&feature=related

 

 

PRZEPIS NA ZROBIENIE „ZBOCZEŃCA” (z autopsji...; na podstawie własnego, b. bogatego, wieloletniego doświadczenia...)

Trzeba w tym celu przykleić komuś taką „łatkę”, a reszta zrobi się sama...; spowoduje to u takiej osoby uraz, lęki, kompleksy, zaniżoną samoocenę, zmniejszy poczucie własnej wartości, a więc, i w efekcie, swoich możliwości w tej materii, jeśli chodzi o możliwość poznania odpowiedniej partnerki (gdzie miałby się z nią spotykać, jak spędzać czas), w efekcie będzie miał nie tylko problemy z poznaniem takiej osoby, ale i utrzymaniem takiej ewentualnej znajomości (związku), a jeśli to z osobą nie na swoim, właściwym, poziomie, i również z tego powodu nietrwale; taka osoba będzie unikać msc publicznych, bo będzie się wstydzić, bać, gdyż będzie pokazywana jako zboczona. W ten sposób można kogoś okaleczyć psychicznie, zrobić komuś krzywdę na całe życie. Niesie to też negatywne skutki dla otoczenia, i to w trójnasób!

Ostatnio przerabiałem, w zbliżony sposób, temat w Jachrance, w efekcie tego, iż powiedziałem jakiś teks, jak to mężczyzna (jakąś wersję: że mnie bierze na, niezwykle, pod każdym względem, atrakcyjną, córkę jednej z pracownic), sprowokowany podobnym tekstami jednego pracownika, właśnie temu pracownikowi, a on  przekazał to matce tej dziewczyny (m.in. dowiedziałem się od tej kobiety, że zna chłopaków, którzy wywlekli jednego do lasu i go tam spalili...)...

A ostatnio na Dw. Zachodnim, gdy sprzedającemu tam młodemu mężczyźnie powiedziałem, że sprzedająca tam dziewczyna ma niezłe argumenty..; trudno się powstrzymać. Oczywiście powiedział jej o tym (może coś jeszcze), a ona, jak to zwykle, zrobiła minę na mój widok, jakbym obrzucił ją najgorszymi wyzwiskami, i coś zaczęła w tej materii do mnie mówić. Puściły mi nerwy i spontanicznie opowiedziałem jej, w skrócie, moje doświadczenia życiowe w tej materii, a ona rozpowiedziała to reszcie...

 

01.2011 r.

DO DONOSICIELA, POKAZYWACZA, OBGADYWACZA, SZKALOWNIKA (sprzedającego perfumy w podziemiach dworca zachodniego)

 

CELEM WSTĘPU:

Niewiedza, nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd, niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest edukowanie, uświadamianie ludzi.

 

Sytuacja jednostek, społeczeństw, państw, cywilizacji, ludzkości, jest wprost proporcjonalna do tworzonego, wykorzystywanego potencjału...

 

Degeneracja gatunku skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim potencjale, względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych walorach, wysokim potencjale... Takie, o tym podłożu negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma psychopactwa, generują mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na przekazywane geny! – Oto kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz selekcji negatywnej – osób zajmujących się prokreacją...

 

Wysokie walory nie są od ich marnotrawienia, niszczenia, tylko odkrywania, rozwijania, wykorzystywania, przekazywania; tacy ludzie muszą być nie tylko chronieni przed im szkodzeniem, ale i wszechstronnie wspierani!

 

„To moja sprawa, czym i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie miało, m.in. zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty, trujący się, demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego następnych (przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak doprowadził...), »inni«; społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne, pośrednio, bezpośrednio złe...

ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; POTENCJAŁ, RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.

Dzisiaj Ty nie przejmujesz się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość, pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę, wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem, uczysz takiego postępowania, rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu, wspólnego interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób nieuświadomiony, uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję), szkodzisz (przyczyniasz do problemów, szkód, strat) » jutro Ktoś nie przejmuje się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...

Dzięki temu co robisz, czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz więc tracić bądź zyskiwać.

 

Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym, anormalnym świecie, co skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem umysłów, demoralizowaniem - jest brak trafnego, właściwego, oceniania motywów, efektów działań, identyfikowania osobników...

 

Kolejnym problemem jest brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość psychopatów, debili uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie, a to inni są nienormalni, głupi, źli...).

 

Celem, stanowiących znaczną część populacji, osobników jest, w sposób świadomy, nieświadomy, uświadomiony, nieuświadomiony, bezpośrednio, pośrednio, destrukcja, szkodzenie, w tym sobie, niszczenie z negatywnymi tego skutkami i dla siebie. Winne temu stanowi rzeczy są: wszechstronna selekcja negatywna, degeneracja; realizowanie utopii, czego objawem jest m.in., mająca wpływ na innych, otoczenie, świat, aktywność psychopatów, debili; kanalii, którzy bezkarnie używają sobie w swoim środowisku, pełnią ważne funkcje, zajmują ważne stanowiska. A wykorzystują niedoskonałości, przeoczenia prawne, korzystają, jeśli na małą skalę, z anonimowości, a więc wynikłej m.in. z tego bezkarności, wykorzystują do swoich działań m.in. manipulowanie, ogłupianie, to, że masy ludzkie kierują się emocjami, naśladownictwem, instynktem stadnym, są nierozumne, bezmyślne, w tym krótkowzroczne.

 

WSZYSTKO MA NA NAS WPŁYW, PROGRAMUJE NASZ UMYSŁ, WPŁYWA NA GENY, KSZTAŁTUJE, STANOWI O NASZYM, A W EFEKCIE I INNYCH POTENCJALE, A W TEGO WYNIKU PRZESĄDZA O NASZEJ SYTUACJI

 

Każdy chce, by to grupa przez niego reprezentowana była najliczniejsza.

Np.: utopiści | racjonaliści   debile | intelektualiści   osoby religijnie zatrute | ateiści   nikotynowi, alkoholowi, narkotykowi degeneraci | dbający o zdrowie abstynenci   osobniki o uszkodzonej psychice, wypaczonym umyśle, zdemoralizowane, zdegenerowane, szkodliwe | osoby zdrowe, normalne, etyczne, wartościowe, pożyteczne

Pytanie więc brzmi: kto jest, a kto powinien być aktywny (jakie grupy się powiększają); jakie grupy powinny maleć, a jakie rosnąć...; mamy rozwój korzystnych cech i z tego korzyści, czy następuje regres, a więc ponosimy straty...

 

To, że coś jest powszechne, nie oznacza że jest także dobre, mądre, słuszne; warte naśladowania, rozpowszechniania.

Jeśli powołujesz się na czegoś powszechność, tzn. że, nie zastanawiając się, a więc nie rozumiejąc, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, tylko naśladujesz, ulegasz instynktowi stadnemu.

 

JESTEŚ NAŚLADOWCĄ, UCZNIEM, -PRZYKŁADEM, WZORCEM

Zdolność do wykształcenia, wyrobienia, osiągnięcia pozytywnych cech na postawie własnej dedukcji to rzadka cecha, stąd obowiązkiem każdego członka społeczeństwa jest, pośrednio, bezpośrednio, dawanie, wskazywanie pozytywnych wzorców (np. nikotynizm, narkomania, alkoholizm, trucie szkodliwą żywnością, fanatyzm religijny, chamstwo, krótkowzroczność, egoizm, nieprzejmowanie nikim ani niczym, są naśladowane, przekazywane kolejnym pokoleniom (w tym utrwalane w genach)).

 

Wszystko co robimy, co wdychamy, spożywamy, zażywamy, w tym tzw. leki, trucizny, np. nikotynę, narkotyki, alkohol, na co wystawiamy swój organizm, co świadomie, nieświadomie odbieramy, przeżywamy, na czym skupiamy uwagę, o czym myślimy, co analizujemy, jak rozumiemy, z kim się zadajemy, czym się zajmujemy, jaki tryb życia prowadzimy, w tym czy się intelektualnie, psychicznie, etycznie rozwijamy czy też degenerujemy, jak, z kim uprawiamy seks, płodzimy potomstwo, wpływa m.in. na nasze samopoczucie, zdrowie psychiczne, fizyczne (są choroby psychosomatyczne, czyli fizyczne o podłożu psychicznym), inteligencję, nasze, naszego potomstwa, innych geny; potencjał; sytuację otoczenia, społeczeństwa, innych istnień, przyszłych pokoleń. Wpływ ten może być negatywny bądź pozytywny.

PS Jeśli np.:

- wystawiamy się, innych na ekspozycję przekazu z radia, telewizji (- w obecnej postaci...), głośników w sklepach, przekaz psychopatycznych, debilnych, obłąkanych osobników zajmujących się powtarzaniem, bełkotaniem, nawoływaniem np. pod pretekstem zajmowania się handlowaniem, szerzeniem jedynie słusznej religijności, ustrojowej ideologii; tzw. reklam, bełkotu, powtarzactwa, utopii;

- wystawiamy się, innych na ekspozycję uzależniającej trucizny nikotynowej, zezwalamy na eksponowanie przy nas, innych nikotynizmu, alkoholizmu, narkomanii, niezdrowego odżywiania się, w tym obżarstwa, trybu życia; degeneractwa,

- akceptujemy, zezwalamy, biernie, czynnie wspieramy płodzenie, rodzenie, utrzymywanie przy życiu chorych, upośledzonych dzieci,

czyli zezwalamy na uszkadzanie psychiki, wypaczanie umysłu, ogłupianie, trucie, skażanie, w tym podczas produkcji trucizn, takimi śmieciami; demoralizowanie; degenerowanie; szkodzenie, pogrążanie, to takie postępowanie, tego skutki będą, w wyniku naśladownictwa, zarażania tym, demoralizacji, powielane, się rozprzestrzeniać, więc wszyscy będą ponosić tego, bezpośrednio, pośrednio, negatywne konsekwencje (powstaje efekt lawiny!).

 

Nie chodzi oto co można robić, tylko jak powinno się postępować.

 

Psychopaci, debile; kanalie najpierw skupiają na sobie uwagę, swoim zachowaniem, postępowaniem, np. trucizną nikotynową; nikotynizmem, napastowaniem wzrokiem, powodowanymi, wydawanymi dźwiękami, treścią przekazu; robią wszystko, by sprowokować kogoś (praktycznie osoby najwrażliwsze) do obrony (a w efekcie wymuszonej dyskusji), a następnie upierają się że »nic nie robią«, i nie chcą dyskutować (tak, jakby ktoś chciał z nimi, psychopatami, debilami; kanaliami, dyskutować...; wystawiać się jeszcze i na takie ich oddziaływanie: być manipulowany, ogłupiany, stresowany, uwrażliwiany, przejmować składniki ich osobowości; ponosić skutki stanu ich psychiki, umysłu, być demoralizowany, psychicznie okaleczany, mieć wypaczany umysł, tracić czas, stawać się „winnym”; być pogrążany...), i że to osoba broniąca się jest winna zaistniałej sytuacji, a nie ją prowokująca...

 

Ludziom normalnym, pożytecznym; prawym, mądrym wiedza, informacje służą zapobieganiu problemom, w tym unikaniu konfliktów, ułatwiają konstruktywną, w tym pozytywnemu wykorzystywaniu własnego, innych potencjału, współpracę dla wspólnego, obopólnego dobra. Psychopatom, debilom; kanaliom wiedza, informacje służą do zaspokajania swoich egoistycznych, patologicznych, anormalnych potrzeb, w tym wywoływania konfliktów, tworzenia, przyczyniania do problemów; szkodzenia, niszczenia; destrukcji!

 

Jeżeli pozwoli się na jedno (to czemu nie na drugie, a jak na te dwa, to czemu nie na trzy, cztery..., dziesięć (inaczej byłaby to dyskryminacja…) (powstaje efekt lawiny!)) irytujące zachowanie, szkodliwe postępowanie, to zadziała demoralizująco na tą osobę i innych, i w efekcie zaczną sobie pozwalać na kolejne takie działania; degenerować się i demoralizować następnych.

(Jeszcze inaczej)

Dawanie złego przykładu bezpośrednio własnym postępowaniem, biernością wobec złego postępowania innych jest świadomym, nieświadomym, uświadomionym, nieuświadomionym szkodzeniem, w tym przyczynia do tego rozpowszechniania!

Dawany, rozpowszechniany przykład może być zły bądź dobry.

 

Twoje zachowywanie się, postępowanie, samopoczucie; stan psychiki, umysłu udzielają się, bezpośrednio, pośrednio innym; wpływa na ich, a w efekcie ogólny, potencjał.

Trzeba zawsze brać pod uwagę wpływ swojego stanu, w tym psychiki, umysłu, w tym charakteru, osobowości, w tym formy, treści wypowiedzi, ekspresji, afirmacji, gestykulacji, mimiki, w tym wyrazu oczu, na innych, przy czym nie w każdym przypadku zależy, może zależeć to od chęci. Wpływ ten może być pozytywny bądź negatywny.

 

Nad tzw. wolność osobistą trzeba przedkładać interes społeczny, odpowiedzialność za potomstwo, gatunek, życie innych istnień, przyszłość!

 

Wszechstronnie korzystnym celem gatunków - z godnie z planem natury - winno być dążenie do doskonałości (stymulowanie, zachowanie, przekazanie najcenniejszych cech; genów, inaczej gatunek jest degenerowany, wymiera).

PS Czy ludzkość dąży do jakiejkolwiek doskonałości, czy wręcz przeciwnie – wszechstronnej, bo: intelektualnej, psychicznej, zdrowotnej, fizycznej, w tym estetycznej, degeneracji... Czy to jest rozsądne, dalekowzroczne, korzystne, mądre; dogłębnie etyczne, dobre, czy bardzo złe...

 

"WPROST" Numer: 8/2009 (1363) WIRUSY UMYSŁU (...) Na nasze zachowania wpływają nawet osoby, których nigdy nie spotkaliśmy. Ich nastroje i poglądy docierają do nas przez tzw. sieć społeczną. Tak rozprzestrzeniają się depresja, uzależnienia, otyłość.

Analizy Jamesa Fowlera z University of California w San Diego i Nicholasa Christakisa z Harvard Medical School w Bostonie wykazały, że jeśli ktoś z naszych przyjaciół staje się otyły, my stajemy się o 60 proc. bardziej narażeni na tę chorobę niż inni. Otyły przyjaciel zmienia nasze przekonanie o tym, jaka sylwetka jest powszechnie akceptowana, i sami zaczynamy przybierać na wadze. Podobnie jest z nałogami. Jeśli ktoś z naszego towarzystwa zaczyna palić, chętniej sięgamy po papierosa. Tak samo jest z rozwodami. (...) „Zakaźne" są nawet cechy, które uznawano za przejaw indywidualizmu, takie jak preferencje wyborcze, gust muzyczny, poczucie szczęścia. Badania Christakisa dowodzą, że szczęśliwi ludzie trzymają z sobą nie dlatego, że naturalnie kierują się ku sobie, ale dlatego, że poczucie szczęścia się rozprzestrzenia. Co więcej, nie zależy ono jedynie od najbliższych przyjaciół, ale także od przyjaciół naszych przyjaciół, choć nasze szanse na szczęśliwość rosną tym bardziej, im bliżej jesteśmy związani ze szczęśliwymi ludźmi. Epidemie zachowań nie są wywoływane przez silne osobowości. Na ogół nie mają liderów. – W mikroskali proces zakażania społecznego wyraźnie widać wśród kibiców sportowych – ludzie zarażają się nastrojem i tak samo reagują. Podobnie dzieje się w Polsce w samolotach. Gdy maszyna dotknie kołami ziemi, biją brawo wszyscy, nawet obcokrajowcy, którzy wcześniej o takim zwyczaju nie słyszeli. Nikt nie myśli racjonalnie, że radość jest przedwczesna, bo wiele wypadków zdarza się już po lądowaniu – mówi doc. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. (...) Dziś proces zakażania społecznego przebiega szybciej niż dawniej, bo sieci społeczne są gęstsze – mamy więcej powiązań z innymi ludźmi. Dawniej ludzie z różnych warstw społecznych niechętnie się kontaktowali. Teraz większość z nas ma dostęp do różnych środowisk. Nie jesteśmy też zdani tylko na kontakty bezpośrednie – mamy do dyspozycji media i Internet. Dlatego idee rozprzestrzeniają się szybciej i szybciej się mobilizujemy, czego przykładem jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Lokalna inicjatywa błyskawicznie tworzy efekt globalny. Tak tworzą się trendy i rozprzestrzeniają ideologie. – Ludzie nie są dziś bardziej zależni od opinii i działania innych niż dawniej. Chodzi jedynie o to, że nie jesteśmy całkowicie niezależni. Zachowania i nastroje każdego człowieka są jak fale rozchodzące się wokół kamienia wrzuconego do wody. Ma to związek z tzw. inteligencją kolektywną sieci społecznych. Ludzie w takiej sieci zachowują się jak ptaki w stadach. Decyzja o rzuceniu palenia, gdy robią to osoby w naszym środowisku, nie jest bardziej samodzielna niż decyzja ptaka, który zmienia kierunek lotu na taki, jaki wybrała reszta jego stada – twierdzi Nicholas Christakis.

Wpływom społecznym ulegamy nieświadomie. Jesteśmy istotami społecznymi i nie uda nam się ich uniknąć. Takie naśladownictwo wykształciła w nas ewolucja, by ułatwić nam przetrwanie – kiedy nie mamy dobrego rozwiązania problemu, podpatrujemy innych. Barbara Wild z uniwersytetu w Tybindze zauważyła, że im wyraźniej malują się emocje na naszej twarzy, tym silniej doświadczają ich osoby, które nas obserwują. Niektórzy naukowcy uważają, że wynika to z działania neuronów lustrzanych. Są to komórki mózgu, które się aktywują, kiedy obserwujemy zachowanie innych. Nie wiadomo tylko, czy to naśladowanie aktywuje neurony lustrzane, czy też naśladujemy innych pod wpływem działania tych komórek. Sam mechanizm zakażania społecznego jest neutralny. Katastrofalne mogą być skutki rozprzestrzeniania się idei szkodliwych społecznie. A ponieważ zawsze będziemy podatni na wpływ innych osób, warto się upewnić, czy przebywamy w towarzystwie odpowiednich ludzi.

To, jak bardzo jesteśmy podatni na wpływ innych, zależy od naszych relacji z otoczeniem. Jeśli nasz dobry przyjaciel, który mieszka kilkadziesiąt kilometrów od nas, odczuwa zadowolenie, szansa, ze my staniemy się szczęśliwsi, wzrasta o ponad 60 proc. Nastrój sąsiada, który mieszka bliżej, ale nie jesteśmy z nim tak związani, ma na nas o połowę mniejszy wpływ. Łatwiej zakażamy się kształtem sylwetki od osób tej samej płci. To wyjaśnia, dlaczego wśród młodych dziewcząt szerzy się epidemia zaburzeń odżywiania. Najnowsze badania sugerują, ze podatność na zakażanie społeczne jest w pewnym stopniu uwarunkowana genetycznie – bliźnięta jednojajowe tworzyły gęstsze sieci społeczne niż bliźnięta dwujajowe. Autor: Monika Florek-Moskal

 

„WPROST” nr 46(1299), 2007 r. WIELKIE DOŁOWANIE NIE PODDAJĘ SIĘ NEGATYWNYM OPINIOM – TAK SĄDZI WIELU Z NAS. TO ZŁUDNE PRZEKONANIE. Negatywne argumenty są tak silne, że nawet jeśli wielokrotnie wysłuchamy ich z ust tylko jednego człowieka, wpływają one na nas tak przekonująco, jak zapoznanie się z opiniami wielu różnych ludzi. – Pod wpływem negatywnego nastawienia innych szybko zmieniamy własną opinię, nie tylko z dobrej na złą, ale także ze złej na jeszcze gorszą – mówi dr Adam Duhachek z Indiana University.

Aż 82 proc. badanych przez firmę Goodmind stwierdziło, że w ostatnich 12 miesiącach dokonali zakupu, kierując się opinią innych osób, a 74 proc. pod wpływem negatywnych opinii innych zrezygnowało z poważnego zakupu, na przykład komputera, sprzętu elektronicznego lub samochodu. – Rozwój Internetu wytworzył grupę klientów, która jest wręcz uzależniona od opinii innych osób. Ci klienci tworzą grupy wymieniające opinie mailami. Opierają się zarówno na zdaniu przyjaciół, jak i globalnej sieci klientów – mówi Peter Mackey, szef firmy Goodmind. Negatywnym opiniom ulegamy tym bardziej, im ważniejszą decyzję mamy do podjęcia. Amerykański biolog Paul Ewald z Amherst College porównuje rozprzestrzenianie się ich do zakażeń bakteriami opornymi na antybiotyki. Nie ma na nie lekarstwa.

ŚMIERTELNY PESYMIZM – Jeśli często słyszymy złe opinie na swój temat, na przykład z ust partnera czy szefa w pracy, zaczynamy w nie wierzyć i zatracamy poczucie własnej wartości. W efekcie spada jakość naszego działania, stajemy się gorsi w pracy i rodzinie. Wpadamy w błędne koło, które paraliżuje nasze działania – wyjaśnia doc. Janusz Heitzman z Kliniki Psychiatrii Sądowej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Często takie zachowanie jest warunkowane od dzieciństwa. Wtedy podatność na zakażanie negatywnymi opiniami jest największa, szczególnie ze strony najbliższych osób. Dziecko, które słyszy od rodziców: „Ty nigdy nic nie robisz dobrze", traci motywację do rozwoju. W efekcie nie podejmuje wyzwań także w życiu dorosłym. „Negatywne opinie błyskawicznie się rozprzestrzeniają, infekują umysły i zmieniają nasze zachowanie, tak jak wirus komputerowy zakłóca działanie oprogramowania" – stwierdził Aaron Lynch w książce „Thought Contagion” (Zaraza myśli). Becca Levy z Yale University dowiodła, że osoby, które negatywnie myślą o swojej starości, żyją o siedem i pół roku krócej niż ci, którzy z pogodą ducha akceptują upływ czasu.

Niszczącą siłę negatywnych opinii potęguje to, że przypisanie komuś jednej negatywnej cechy powoduje, iż łatwo obarczamy go innymi wadami, nawet takimi, których nigdy nie zaobserwowaliśmy. Jedynie na podstawie niejasnych przesłanek łatwo przypisujemy kogoś do „grupy trzymającej władzę" czy do „układu". Zjawisko to stało się fundamentem działania tzw. czarnego PR. Manipuluje on negatywnymi informacjami na temat ludzi, organizacji czy instytucji, żeby podważyć ich wiarygodność. Na świecie pionierem w wykorzystaniu tego zjawiska w polityce był amerykański XVIII-wieczny polityk Samuel Adams. Głosił on zasadę: „Przedstaw wroga w złym świetle, a już w nim pozostanie”. Walcząc przeciwko brytyjskiemu prawu kolonialnemu, organizował komitety korespondencyjne w celu rozpowszechniania fałszywych antybrytyjskich informacji.

 W Polsce prekursorem politycznego czarnego PR był Stan Tymiński. W 1990 r. opowiadał o czarnej teczce, która pomoże mu pogrążyć rywali. Udało mu się przekonać do siebie tak wiele osób, że obok Lecha Wałęsy przeszedł do II tury wyborów prezydenckich. Przykładem siły rażenia negatywnych opinii jest zdarzenie związane z Donaldem Tuskiem. Kiedy przed drugą turą wyborów w 2005 r. pojawiła się informacja, że jego dziadek ochotniczo służył w Wehrmachcie, stracił część poparcia, chociaż informacja okazała się nieprawdziwa.

WIARYGODNA PLOTKA Skłonność do ulegania negatywnym opiniom nie oznacza, że człowiek z natury jest pesymistą. Nie ma też nic wspólnego z siłą sugestii, jak dotychczas sądzono. Uleganie wpływom innych jest w nas genetycznie zaprogramowane. Nasi przodkowie naśladowali to, co robią inni, by uniknąć niebezpieczeństwa. Zdolność do bacznego obserwowania innych i odczytywania z ich zachowania sygnałów na temat tego, co się dzieje, było zaletą, którą ewolucja faworyzowała. – Jeśli na podstawie reakcji innych osób na szum w krzewach zareagujemy, zanim sami usłyszymy złowrogie odgłosy, mamy większą szansę na ucieczkę przed drapieżnikiem – mówi Rita Carter, autorka książki „Mapping the Mind".

Najprawdopodobniej dlatego łatwiej niż faktom wierzymy złowrogim plotkom, co udowodnili badacze z Instytutu Maksa Plancka. Podczas eksperymentu dali studentom pieniądze i pozwolili się nimi dzielić z innymi. Okazało się, że badani dawali mniej pieniędzy osobom nazywanym sknerami, a więcej tym, których określano jako hojni gracze. Prof. Mahzarin Banaji z Uniwersytetu Harvarda uważa to zjawisko za ważną przyczynę powstawania uprzedzeń. Wiąże się ono z procesem nieświadomego uczenia się. Badaczka wykazała to na przykładzie dzieci pochodzenia latynoskiego. Traktują one poszczególne rasy zgodnie z nastawieniem obowiązującym wśród dorosłych – uważają się za lepsze od Afroamerykanów, ale gorsze od białych rówieśników.

Zakażanie umysłu negatywnymi myślami przyczynia się do irracjonalnych lęków przed zagrożeniami, które nie mają nic wspólnego z prawdopodobieństwem ich wystąpienia. Badania agencji Euro RSCG Worldwide wykazały, że większość ludzi boi się rzeczy, które w najgorszym wypadku stanowią jedynie marginalne zagrożenie. Ponad 60 proc. respondentów w każdym regionie świata wymienia terroryzm wśród pięciu największych zagrożeń. Jednocześnie lekceważą oni to, co realnie zagraża ich zdrowiu i życiu. Tylko 6 proc. badanych boi się otyłości, która w USA przyczynia się do śmierci 300 tys. osób rocznie. Co drugi badany bardziej boi się śmierci w wypadku samochodowym niż chorób serca, które są o 40 proc. częściej przyczyną zgonów. Te osoby jednocześnie nie dbają o dietę i aż 20 proc. z nich nie zapina podczas jazdy samochodem pasów bezpieczeństwa. Po aferze ze szpinakiem zakażonym bakteriami E. coli w USA nawet palacze papierosów bali się tych mikrobów bardziej niż zachorowania na raka płuc. Siła negatywnych opinii powoduje, że szybciej rozpowszechniają się nieskuteczne diety niż te, które warto stosować. Osoby, które bezskutecznie je stosowały, rozpowiadają o nich tak namiętnie, że wielu ludzi postanawia je sprawdzić.

Naśladowanie zachowań innych ludzi rządzi światową gospodarką. – To najbogatsi ustalają granice wydatków osób o niższym statusie finansowym. W ubogim społeczeństwie mąż, chcąc wyznać miłość żonie, przynosi jej jedną różę, w bogatym musi jej przynieść tuzin – mówi Robert Frank, profesor ekonomii z Cornell University. Jego zdaniem, tylko pozornie nie zwracamy uwagi na majątek najbogatszych. Członkowie klasy średniej chcą osiągnąć taki status finansowy jak najbogatsi i coraz bardziej się zadłużają. W USA, choć zarobki klasy średniej wzrosły znacznie mniej niż dochody najbogatszych, przeciętna wielkość nowo wybudowanego domu od lat 80. zwiększyła się o ponad 30 proc.

Skłonność do ulegania opiniom innych powoduje, że w wielu sytuacjach ludzie kierują się instynktem stada, czego dowodzą zachowania na giełdzie. Gdy ceny akcji zwyżkują, inwestorzy za każdą cenę skupują akcje. Do gry wchodzą nowi, coraz mniej doświadczeni inwestorzy i postępują coraz mniej racjonalnie. Takie zachowania doprowadziły do „czarnego wtorku" na amerykańskiej giełdzie w 1929 r., kiedy rozpoczęła się masowa wyprzedaż akcji. Zdaniem ekspertów, nie licząc wojen, był to największy kataklizm gospodarczy XX wieku. W ciągu miesiąca indeks giełdowy spadł o ponad 20 proc. To z powodu ulegania negatywnym opiniom w wypadku inwestycji na giełdzie znacznie większe jest prawdopodobieństwo strat niż zysków.

ZAKAŹNA NIRWANA Zarażania społecznego doświadczamy na co dzień. Nieświadomie pozostajemy pod wpływem opinii i nastrojów innych osób. Im bardziej są negatywne, tym silniej na nas oddziałują, bo mózg jest na nie wrażliwszy niż na to, co pozytywne. Podczas odczuwania negatywnych emocji w mózgu wydziela się hormon walki, norepinefryna. Zwiększa ona wrażliwość neuronów w obszarach mózgu odpowiedzialnych za pamięć. To m.in. od tego, jak głęboko negatywne opinie zapadną w naszą pamięć, zależy to, jak łatwo im ulegniemy. Biolog Richard Dawkins nazwał pojedyncze zakaźne myśli memami. Socjolog Loren Coleman, autor książki „The Copycat Effect", uważa, że zarażenie negatywnymi myślami było główną przyczyną serii strzelanin w szkołach, m.in. w szkole amiszów w Pensylwanii. Z jego badań wynika, że większość szkolnych strzelanin zdarza się dwa razy do roku: we wrześniu i październiku oraz w marcu i kwietniu. Zawsze od tygodnia do miesiąca po medialnych informacjach o rocznicach podobnych zdarzeń. Nie ma jednak pewności, że to elektroniczne media potęgują samobójczą zarazę. Już 200 lat temu fala samobójstw przetoczyła się przez Europę po opublikowaniu książki Johanna Wolfganga Goethego „Cierpienia młodego Wertera". Tragiczny bohater popełnia w niej samobójstwo. Niezależnie od mediów plaga samobójstw rozprzestrzenia się w niewielkich miejscowościach lub instytucjach. Przykładem jest Wągrowiec w północno-zachodniej Polsce, w którym od marca 2007 roku przez trzy miesiące odebrało sobie życie 19 osób – dwa razy więcej niż w całym 2006 r. Podobna sytuacja zdarzyła się w Miluzie we Francji – przez pół roku samobójstwo popełniło sześciu pracowników tamtejszej fabryki Peugota.

 

Richard Dawkins przekonuje, że idee ewoluują jak żywe organizmy. Podobnie jak w przyrodzie kieruje nimi zasada doboru naturalnego. Przetrwać udaje się najsilniejszym. Najłatwiej negatywnym opiniom i nastrojom ulegają ludzie wychowywani w rodzinach, w których nie radzono sobie ze stresem czy złością i gdzie brakowało poczucia bezpieczeństwa. Poddają się oni opiniom innych, bo dzięki temu czują się związani z jakąś grupą. Takie osoby nie tylko łatwo wierzą innym, ale też same konstruują spiskowe teorie. Widzą lęk nawet tam, gdzie go nie ma. Monika Florek-Moskal

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ktoś ciebie truł nikotyną, przekazem z radia, telewizji, religijnymi tekstami, jazgotem muzycznym, wydawanymi, powodowanym dźwiękami; stresował, ogłupiał; więc masz uszkodzoną psychikę, wypaczony, zdemoralizowany umysł, obniżony iloraz inteligencji; potencjał, w tym genetyczny, więc teraz ty trujesz innych (powstaje efekt lawiny!)...

ZANIM COŚ ZROBISZ, W TYM POWIESZ, NAJPIERW ZASTANÓW SIĘ CZY NIE JEST NA ODWRÓT…

Bo może zamiast twojego „prawa” do szkodzenia jest prawo chroniące przed przymuszaniem, szkodzeniem; prawo do nie tracenia czasu, prawo do nie myślenia o rzeczach niepożądanych, szkodliwych, prawo do wolności od stresu; prawo do dobrego samopoczucia, prawo do zachowania właściwego sobie poziomu inteligencji, prawo do zachowania zdrowia psychicznego, fizycznego (a więc m.in. do niesłuchania rzeczy niepożądanych, szkodliwych, nie wdychania śmierdzącej trucizny); prawo do nie uszkadzania psychiki, nie wypaczania umysłu, nie demoralizowania; prawo do, mimowolnego (przecież ty temu uległeś/aś...), nie naśladowania szkodliwego postępowania; prawo do zachowania swoich walorów; prawo do zachowania swojego, w tym genetycznego potencjału, prawo do życia, w tym w normalnym, zdrowym, zamożnym, szczęśliwym społeczeństwie (m.in. nie obarczanym skutkami działań pdk, degeneratów)!

Jest też nieformalne prawo wzajemności, tzn. ja nie szkodzę tobie, to ty odwzajemnij się tym samym. Ty szkodzisz mi, no to ja mam prawo zaszkodzić, tak się bronić, tobie (wg zasady: najpierw jest przyczyna...).

Więc może okazać się, że to nie inni są: „głupi, nienormalni, chorzy, jeb..., pier..., poj..., powinni się leczyć” itp., itd...

PS A jeśli ciebie nie obchodzi, że komuś szkodzisz, to kogoś może nie obchodzić, że ciebie to nie obchodzi (i kto będzie miał rację)...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A TERAZ BEZPOŚREDNIO ODNOŚNIE SPRAWY:

Minęło 1,5 roku od incydentu, ja - poszkodowany - wycofałem się całkowicie (proszę mi się zrewanżować tym samym), ty - który przyczyniłeś się do niego - dalej kontynuujesz swoje dzieło... – Nikt z tego nie odnosi jakichkolwiek korzyści, za to wszyscy tracą...!

Czy ja P. upoważniłem do udzielania na mój temat jakichkolwiek, komukolwiek inf., pokazywania mnie komukolwiek...! Jak by P. się czul na moim msu, jak zareagował na takie postępowanie jakiejś osoby.../Czy P. chciałby, bym zrewanżował mu się tym samym (zaczął pokazywać obcym ludziom, w tym degeneratom, pojebom, debilom, psychopatom, obgadywać)(i tak przez 1,5 roku)...

Jeszcze inaczej: Czy ja kiedykolwiek, jakkolwiek uczyniłem P. jakąkolwiek krzywdę?! A skoro NIE!, to kim jest osobnik czyniący krzywdę osobie, która nic mu nie zawiniła... Czy ktokolwiek, kiedykolwiek odniósł z P. działalności jakiekolwiek korzyści... A skoro NIE, to kim jest osobnik czyniący szkody...

I jeszcze inaczej: Zrozum i daj wrzeszczcie mi, ludziom spokój, albo idź do psychologa, psychiatry (potraktuj go tak, jak mnie i uznaj za tego winnego, a jak coś mu nie będzie odpowiadać, to powiedz mu, że jest „jebnięty”...), a nie twoje ofiary!

I Jeszcze inaczej: Z kim przystajesz, takim się stajesz...

I jeszcze inaczej: Czy innych ludzi też P. tak traktuje... –  Oczywiście, że nie, bo by, np. za taki tekst, który musiałem słuchać dziesiątki razy: „Jebnięty... (itd.)” z pańskiej strony pod moim adresem, podczas »opisywania mnie« kolejnym osobom..., podszedł i np. pierdolnął w ryj za szkalowanie, i mógł jeszcze zająć się stoiskiem, np. umieszczając jego zawartość na ścianie i posadzce...

PS1 Całe moje życie, od najmłodszych lat po dzień dzisiejszy, »interesują się mną« wszelkiej maści psychopaci, debile; kanalie...; zajmują, wszechstronnie, bezpośrednio, pośrednio, szkodzeniem mi; niszczeniem mnie...!! Oczywiście to nie oni są winni, tylko ich ofiary (nie unikają ich, no to są sami sobie winni, unikają ich, no to są winni ich unikania; nie bronią się, no to są sami sobie winni, bronią się, no to są winni, że się bronią...)... Oczywiście żaden nie pójdzie do psychologa, psychiatry, to ich ofiary mają tam chodzić...

PS2 Jak jeszcze nie dotarło, to jeszcze inaczej: ODPIERDOL SIĘ ODE MNIE CZŁOWIEKU RAZ NA ZAWSZE!, albo złożę skargę wynajmującemu panu mse na dworcu, poinformuje o sytuacji p. dzielnicowego, itp.! Panie normalny...

 

red. - www.wolnyswiat.pl

 

 

 

 

Był też epizod na Dw. Zachodnim z osobnikiem dokonującym przeróbki jednego z lokali w holu w podziemiach, gdzie podczas pracy „sobie” całymi godzinami gwizdał, czego musieli wszyscy w pobliżu tam pracujący i przechodzący słuchać. Poprosiłem więc go o zaprzestanie gwizdania (a na jego pytanie: „Dlaczego?” Ironicznie odpowiedziałem: „Bo dostaję od tego orgazmu z rozkoszy...”). Oczywiście bez znaczącego efektu. Więc stanąłem niedaleko tego lokalu, i też zacząłem gwizdać, na co on wyszedł i chciał  mnie bić, na co ja go odepchnąłem. Moja próba wyjaśnienia sytuacji, skończyła się pogonią za mną z sztachetą... Więc zadzwoniłem na policję. Podczas wyjaśnień człowiek ten pobił chyba rekord świata w kłamstwach – prawie w każdym wypowiedzianym zdaniu... I jeszcze dodał, że go napastowałem seksualnie...

 

 

 

 

Inni, kierowani silnym popędem seksualnym, dostosowują się do sytuacji, posuwają się do oszukiwania – realizują potrzebny, oczekiwania płci gadasińskiej: gadają, mówią im to, co chcą usłyszeć. Ja, mimo, iż mam ponad przeciętne potrzeby seksualne, to jednak moje hamulce racjonalne i etyczne nie pozwalają mi na gadulstwo, oszukiwanie. Tego wynik jest opisany poniżej...

Całe życie moje zainteresowanie gadaniem, miłością było = 0. Za to zainteresowanie - bez jakiegokolwiek czekania - wyłącznie seksem = 100%.

Niemal w całym moim życiu, okazanie przeze mnie potrzeb seksualnych było odbierane jako objaw zboczenia, bo w moim przypadku zaspokajanie takich potrzeb bez realizacji konwenansów, spełnienia norm obyczajowych, czyli gadulstwa, chodzenia, tzw. poznawania się, odczekania, przewidzianego umowną normą, odpowiedniego okresu czasowego, było niedopuszczalne (inni mogą zaspokajać swoje potrzeby seksualne jak i ile potrzebują, a ja NIE... Moje relacje z płcią przeciwną muszą być aseksualne, niewolno mi na nic popatrzeć, niczego dotknąć, przekazać jakichkolwiek proseksualnych sygnałów, żadnej gry wstępnej, rozwinięcia, utrwalenia przyjemnych skojarzeń, przygotowania, tylko dystans, aseksualność, za to dużo gadania żeby było i wielomiesięcznego, wieloletniego czekania, no to ja wtedy zawrażeniony będą i wtedy miłość będzie, a więc jeszcze więcej gadania... A w efekcie z takimi dziewczynami było blisko 0 gadania i ZAWSZE, mimo że po tym czekaniu chciały, 0 seksu... Poza tym miałem do nich - co nie pozwalało na jakikolwiek seks - uraz, odczuwałem względem nich rozgoryczenie, czułem do nich antypatię...). Więc miałem stosunek raz na kilka lat...

CO DO MNIE

Przeciętnie mam stosunek raz na kilka lat (od zawsze. Ostatnio wyjdzie chyba trochę rzadziej...) – najczęściej - gdy już jestem skrajnie wyposzczony (chodzę po ścianach...) - po przebrzydle nudnym, beznadziejnym kłapaniu dziobem, kiedy czuję  już do kłapaciary serdeczną antypatię (...).

Praktycznie wszystkie wolne osoby płci kłapiącej są wolne też od jakiejkolwiek atrakcyjności..., więc nie bez powodu... Warunkiem, dla wyposzczonego od kilku lat mężczyzny, pójścia z nimi do łóżka jest odczuwanie do nich serdecznej... antypatii – od przebrzydłego kłapania dziobem (...), przekonanie ich o chęci związania się z... głupią, nudną i brzydką kłapaciarą...; przekłapanie setek godzin na nieśmiertelnych ławeczkach, w kawiarniach; okazywanie aseksualności....

Dodam jeszcze że ANI JEDNA potencjalna partnerka nie wyraziła zgody na zrobienie testu na obecność HIV (bo one wolałyby nie wiedzieć, więc w razie… zarażać! [Czy już wiadomo dlaczego HIV/AIDS - pandemia - ma się dobrze – bo ludzie wolą nie wiedzieć, a rządy wolą chronić zarażonych – tą chorobę (...)!]). Z zabezpieczeniem się przed ew. ciążą bywało niekiedy podobnie („będzie co ma być”...). Trzeci warunek (a właściwie pierwszy): ZERO przynudzania, w tym okłamywania, obiecywania jej itp. – czyli uczciwy układ: po prostu niezobowiązujący seks był dla nich równie atrakcyjny (ile ja tysięcy godzin, lat życia straciłem na dawanie ogłoszeń, szukanie, przesiadywanie, kłapanie itp... Ile inni biedacy tracą...)...

Jestem racjonalnym intelektualistą - pragmatykiem - szczerym - prostolinijnym (przynajmniej na ile się da) w relacjach międzyludzkich - człowiekiem. Tacy są na końcu w hierarchii atrakcyjności dla kłapaciar. Na pierwszym msu jest inteligencja emocjonalna – czyli kłapiący dziobem tzw. przebojowcy (bajeranci) i kłamcy – którzy powiedzą kłapaciaże to, co chce usłyszeć. Czyli uczciwi („zboczeńcy”), racjonalni, konstruktywni ludzie są eliminowani, a cwaniacy, próżniacy się m.in. rozmnażają! Gratuluję...

 

 

"WPROST" Numer: 9/2010 (1413)

SEKS OD KOŁYSKI

Dotychczas dominował pogląd, że między wiekiem przedszkolnym a dojrzewaniem istnieje aseksualny okres utajenia. Nowe badania seksualności dzieci i młodzieży rzucają jednak nowe światło na to, co się dzieje przed okresem dojrzewania.

Dość powszechne jest przekonanie, że dzieci są z natury aseksualne. Choć w okresie przedszkolnym zadają pytania dotyczące odmienności płci czy tego, jak przyszły na świat, wydawało się, że nie towarzyszą temu seksualne doznania. Dlatego rodziców zawsze szokuje, gdy dzieci pobudzają własne narządy płciowe. Najczęściej zakłada się, że dochodzi do tego z przyczyn chorobowych, na przykład swędzącej infekcji. Nawet gdy obserwowano przy tym reakcje seksualne, na przykład orgazm, to były one traktowane jak bliżej nieokreślona przypadkowa przyjemność, bez kontekstu seksualnego. Zakładano, że seks pojawia się dopiero w okresie dojrzewania i jest aktywowany burzą hormonalną, zmianami ciała i reakcjami na nie otoczenia.

 

Tymczasem pierwsze reakcje seksualne pojawiają się już w bardzo młodym wieku. Orgazm (prawdziwy!) może być przeżywany już w szóstym miesiącu życia, a zachowania masturbacyjne obserwuje się w 15.-16. miesiącu życia dziecka. Do wywoływania orgazmu skłania odkrycie, że jest on przyjemny. Najczęściej staje się to przypadkiem, w trakcie dotykania się, pocierania o łóżko, zaciskania ud itp. U znerwicowanych dzieci może to stać się metodą neutralizacji lęków i sposobem na uspokojenie. Zarówno orgazmy, jak i zachowania masturbacyjne nie są czymś nadzwyczajnym w tym wieku i niepotrzebnie budzą niepokój u rodziców. Problem pojawia się, gdy przybierają charakter zachowań natrętnych.

 

W dzisiejszych czasach rodzice i wychowawcy są przewrażliwieni na punkcie molestowania seksualnego dzieci. Nic zatem dziwnego, że ujawniana przez dzieci ciekawość, twórczość o tematyce erotycznej (rysunki nagiego ciała, narządów płciowych) czy masturbacja budzą podejrzenie, że dziecko było molestowane. Niejeden rodzic był z tego powodu podejrzewany o seksualne wykorzystywanie dziecka. Obecnie zwyczaj masowania przez matkę, ciotkę czy babcię członka małego chłopca (istniejący od dawna na południu Europy) byłby traktowany jako molestowanie. Tymczasem to działanie miało na celu powiększanie członka jako istotnej cechy męskości.

 

A co z okresem utajenia? Okazało się, że pociąg erotyczny u wielu dzieci pojawia się już w dziesiątym roku życia. Podobnie jest z podnieceniem – choć u dziewcząt rozwija się ono nieco później, średnio w wieku 10,8 lat. Pierwsze fantazje erotyczne zaczynają się pojawiać w wieku 11 lat. Pierwsze zakochanie spotyka się już u 8-9-latków. Na pierwszą randkę idą dzieci w 14.-15. roku życia. Nocne erekcje, badane dzięki zastosowaniu specjalnej aparatury pomiarowej, zaobserwowano u chłopców już 2-3 lata przed okresem dojrzewania, a ich maksymalne natężenie przypada na 13. rok życia. Przed 10. rokiem życia orgazm przeżyło 13,5 proc. chłopców i 10,8 proc. dziewcząt – wynika z badań opublikowanych w 2009 r. przez jednego z najbardziej znanych seksuologów, prof. Johna Bancrofta z Wielkiej Brytanii. Część dzieci i młodzieży już od wczesnych lat życia silniej reaguje na bodźce seksualne niż ich rówieśnicy. Prawdopodobnie ma to podłoże genetyczne.

 

Ujawnienie seksualności przed okresem dojrzewania budzi u rodziców zaskoczenie, lęk i przekonanie, że to patologia. Nie ma tygodnia, aby w moim gabinecie nie pojawiła się zatroskana matka z dzieckiem (częściej synem) przed pokwitaniem, które masturbuje się, rysuje „dziwne rzeczy", nawiązuje znajomości w internecie i prowadzi korespondencję o seksualnej treści. Najczęściej jest to traktowane jako dowód uwiedzenia przez pedofila, objaw zaburzeń hormonalnych lub psychicznych. Seksualność dzieci w wieku przedpokwitaniowym rzeczywiście może być wykorzystywana przez pedofilów w internecie. Gdyby jednak rodzice i wychowawcy byli świadomi seksualności swoich małych dzieci, mogliby chronić je przed wykorzystaniem.

Autor: Zbigniew Lew-Starowicz

 

 

„FAKTY I MITY” nr 6, 14.02.2008 r.

DZIEWICTWO ALBO ZDROWIE

Religia, zwłaszcza katolicka, jest cerberem dziewictwa. Podczas szkolnych indoktrynacji wyznaniowych uczniów w Polsce instruuje się o konieczności zachowania „czystości” aż po kościelny ślub.

W USA z budżetu państwa przeznacza się setki milionów dolarów na wychowanie seksualne propagujące abstynencje płciową do chwili zamążpójścia lub ożenku. Wolni od religijnych fiksacji lekarze i seksuolodzy zdają sobie sprawę z bałamutności tych przykazań, ale w krajach takich jak nasz wolą przezornie milczeć, by nie ściągać na siebie gniewu i retorsji Kościoła. W stanach właśnie zakończono rozległy program badawczy, którego wyniki zostaną opublikowane w styczniowym wydaniu „American Journal of Public Health”. Są dość jednoznaczne i dobitne: im później nastąpi utrata dziewictwa, tym większe ryzyko problemów seksualnych. To konkluzje naukowców z Columbia University i New York Psychiatric Institute.

Osoby, które zainicjowały życie seksualne w wieku od 21 do 23 lat, doświadczają częściej zaburzeń seksualnych niż ich rówieśnicy, którzy zgrzeszyli wcześniej. Komplikacje dotyczą zwłaszcza przedwczesnego wytrysku, niemożności osiągnięcia podniecenia i orgazmu. Z klinicznego punktu widzenia stykamy się z wieloma późnymi dziewicami, które mają wielkie trudności z satysfakcjonującym pożyciem seksualnym w ramach stałego związku. Powodem, najogólniej mówiąc, jest powstrzymywana na siłę burza hormonów. | TN

 

[Niech, łącznie, setki milionów „szczęśliwców (w tym również zastępczych masturbatorów, homoseksualistów, zoofilów itp.)” podziękuje swoim czy/i innych nauczycielom (którzy, w znacznej części, sami w tym czasie zajmowali się orgiami seksualnymi)... – red.]

 

Więcej:

1. SEKS, ZESTAW INF. (ANTYNUDZIARSKI)(przed pierwszymi randkami...)

 http://www.wolnyswiat.pl/1h5.html

 

 

 

 

ZACHOWANIA.

Czy prowokowanie problemów daje komukolwiek korzyści...

Zanim się coś zrobi - na małą, osobistą skalę bądź dowolnie większą - najpierw trzeba przeanalizować: czy da to - w szerokim tego słowa znaczeniu - korzyści (np. gadanie w celu gadania żeby gadać (ogłupiając się i innych, marnując własny i czyjś czas), uczynienie osobistej podłości (zyskując nienawiść – wroga-ów), wywołanie wojny (powodując zubożenie własnego i czyjegoś społeczeństwa, nienawiść)) itp.

Nawiązując do tego tematu trzeba niestety wyjaśnić, iż są, i to powszechnie, osoby chore, psychopatyczne, anormalne (jawnie – wówczas wykorzystują socjotechnikę, instynkt stadny do poparcia, a przynajmniej osiągnięcia obojętności otoczenia na swoje ataki (wykorzystują też różne preteksty do uzasadnienia swoich działań, przypisania winy osobie atakowanej, np. z powodu jej inności, odmienności (gdyż np. nie chce zadawać się z osobami, z którymi przebywanie jej nie odpowiada, nie służy jej, nie wychodzi na zdrowie); bo nieodpowiada na atak – nie podziela zainteresowań psychopaty…/bo odpowiada na atak...), ale częściej w sposób ukrywany) - antyspołeczne (w tym chimery – osoby których mózg, umysł pracuje jakby dokładnie odwrotnie od normalnego) - których chore mózgi, umysły mają chore, anormalne (w najprzeróżniejszych kombinacjach, w tym proporcjach) - antyspołeczne - potrzeby niestety, i trzeba się z tym liczyć. Stąd dopatrywanie się racjonalnych przyczyn poczynań takich osób jest daremne; ich brak świadczy właśnie o tym, iż mamy do czynienia z taką osobą. Należy wówczas absolutnie ograniczyć, uniemożliwić możliwości destrukcyjnego oddziaływania na innych takich osób, w tym jawnie ostrzegać przed nią (by dać do myślenia takiej osobie, zastraszyć ją – by to ona się bała szkodzić innym; by to taka osoba zaczęła się leczyć, a nie musiały jej ofiary!)! Szczególnie narażone na taką agresję są osoby wrażliwe* – bo są to najłatwiejsze ofiary, które w dodatku b. łatwo i szybko można okaleczyć, uwrażliwić na swoje destrukcyjne działania i nękać. Stąd inni mogą być pozostawiani w spokoju, a nawet nie zdawać sobie sprawy, nie rozumieć sytuacji (no skoro innych się nie czepia, to widocznie osoba atakowana jest czemuś winna...), co skutkuje pozostawianiem na pastwę takiej osoby atakującemu, a nawet podejrzeniami choroby psychicznej u osoby wrażliwej, okaleczonej – atakowanej; skutkuje to też bezkarnością, i daje podwójną satysfakcje dręczycielowi!

* Kto to jest wrażliwiec. W skrócie i w uproszczeniu jest to osoba, która np. wielokrotnie bardziej, szybciej i silniej ulega stresowi. Taka osoba może też przez wiele lat nie rozumieć agresji (dopatrywać się, a niekiedy i otoczenie, u siebie tego przyczyn), braku wrażliwości u innych (niezdolności do empatii – zdolności do wczuwania się w sytuację innych). Jeśli ktoś taki ma jeszcze, a często tak, umysł analityczny - to już jest katastrofa! - bo będzie to bezwiednie, co przeszła, przechodzi, analizować na wszelkie możliwe sposoby, w tym w brew swym chęciom – a więc jeszcze samą siebie uwrażliwiać, dręczyć (i to niekiedy latami)!

 

Stanowimy psychosomatyczną  jedność – tzn., stan psychiczny wpływa na stan fizyczny i odwrotnie; stresy powodują nieprawidłowe funkcjonowanie organizmu, choroby, co jest źródłem kolejnego stresu (następuje sprzężenie zwrotne).

 

Każdy uraz psychiczny, (psycho-)fizyczny powoduje, pozostawia, skutki na całe życie (z autopsji:).

Np. wybicie zęba upośledza mimikę, proces przeżuwania, rozdrabniania pokarmu – obciąża pozostałe zęby, żołądek; powoduje uraz psychiczny, obniża poczucie własnej wartości, pewności siebie, obniża poziom atrakcyjności, powodzenia życiowego – a to wszystko z powodu „tylko” jednego zęba. Podobnie uderzenia np. w głowę, nerki itp. niosą różne negatywne skutki.

Jakaś potwarz, np. określenie kogoś mianem zboczeńca może przekreślić czyjeś życie. Że np. nie tylko wybrana ale większość, czy nawet żadna dziewczyna nie będzie chciała mieć z delikwentem do czynienia; otoczenia będzie nieufne, podejrzliwe (nie gadaj z zboczeńcem!, on jest zboczony!), przypatrywać się, szukać i niekiedy „znajdywać” potwierdzenie pogłoski. Ktoś po takich przejściach, nabyciu lęków, kompleksów, urazów również sam nie będzie miał nie tylko przebojowości, ale nawet odwagi wykazywać się inicjatywą względem płci przeciwnej – tak czy inaczej może zostać izolowany, sam się odsunąć od otoczenia. Co w efekcie może doprowadzić, zastępczo, do realizacji zboczeń. Więc na taką potwarz należy kategorycznie zareagować – chodzi o wszystkich! W niczyim interesie jest by przybywało ludzi z urazami, nieszczęśliwych („”zboczeńców)(tak w ogóle uważanie, określanie kogoś mianem zboczeńca np. tylko dlatego, iż proponuje seks osobie płci przeciwnej – jest właśnie patologią, chore i wymaga co najmniej edukacji z dziedziny seksualności, zboczeń seksualnych!; powoduje to też paraliżujący lęk u innych przed wykazywaniem się inicjatywą względem płci przeciwnej, by nie zyskać miana zboczeńca, co w efekcie, może właśnie do jakiejś dewiacji doprowadzić).

                                                                                           Pozdrowionka od „zboczeńca” z Brzegu, woj. opolskie, z szkoły podstawowej nr 4 (z halą sportową)

(jak ja się PANICZNIE BAŁEM!, przez całe dotychczasowe życie, przyznać skąd pochodzę (a byłem oto pytany ponad tysiąc razy (jakie to były wspaniałe doznania... gdy sobie dzięki tym pytankom o wszystkim przypominałem) – zawsze zmyślałem), oraz dla mamusi... od m.in., najprawdopodobniej, kilkuletniego, nocnego, partnera seksualnego „ idioty”, „kretyna”, „głupka”, „kopniętego”, „szurniętego” itp... (kolejny temat STRACH!)(teraz wreszcie nie ja się boję, wstydzę. Piszę o tym też dlatego, iż gdyby nie te przejścia, to zająłbym się m.in. polityką  już na początku lat 90.)

PS

Nigdy z żadną dziewczyną nie tylko z klasy, ale nawet z szkoły, a przez całe lata z całego trzydziestokilkudziesięciotysięcznego miasta nie miałem do czynienia. Najszybciej jak mogłem (w wieku 17 lat) wyjechałem z tego miasta (ostatni raz - z konieczności - tam byłem około 1992 roku), a jak musiałem się tam pojawiać to dostawałem białej gorączki!

Proszę o wskazanie chociaż jednego przypadku i chociażby w najmniejszym stopniu mojego zboczenia… (nawet nigdy żadnej dziewczynie nie zaproponowałem seksu (wtedy to chyba przyjechałby po mnie oddział zomowców, a gazety opisywałyby mnie przez kilka lat... – byłbym znany w całym kraju, a nie tylko w jednym mieście) – jeśli nawet to traktować jako zboczenie; po prostu ktoś obdarzył mnie taką potwarzą i poszło to w miasto. A ponieważ jestem osobą szczególną - więc i tak wszyscy na mnie zwracali uwagę, czyli m.in. niemal wszędzie, niemal zawsze, niemal non stop gapili się na mnie; byłem powszechnie znany z widzenia – to w tempie ekspresowym, na dużą skalę i trwale) a przecież latami byłem oglądany i traktowany jak zboczeniec... (nigdy nie zapomnę tych obserwujących mnie, obracających się w moją stronę ludzi, głów, ironicznych, szyderczych spojrzeń, tekstów („o zboczony/eniec idzie”...; ile razy schodziłem cały czerwony na bok, chowałem się do najbliższej bramy))!! Skutki - urazy - wywarły swoje piętno, pozostały mi na całe życie!! Ilu jeszcze takich „zboczeńców” stworzyli bezmyślni, durni, debilni, nikczemni ludzie (najczęściej, a może niemal wyłącznie katolicy – jest okazja do zrobienia krzywdy bliźniemu, to byłby grzech nieskorzystać)?! Czy ktokolwiek, kiedykolwiek odniósł z tego jakąkolwiek korzyść...

 

 

Negatywne relacje z matką, rodziną już były wystarczającym powodem do wyprowadzenia się z domu, a do tego doszedł jeszcze „zboczeniec” i napastowanie przez mieszkańców wzrokiem. Tak więc pierwsza przeprowadzka-ucieczka miała mse gdy miałem 17 lat. Wówczas zamieszkałem w Opolu, gdzie mieszkałem w internatach, hotelu robotniczym, wynajmowałem pokój, mieszkanie.

 

M.in. dzięki odwiedzającej mnie w internacie w Opolu babce (matce ojca), informacje o moich problemach z matką, przed czym uciekłem z Brzegu, dotarły i tam, z tego skutkami (rozpowiadała wszystko portierowi, a ten mieszkającym w bursie, moim znajomym, kolegom... Być może też matka...)!

 

 

Moja matka jest z wykształcenia pedagogiem polonistką. Ojciec popełnił samobójstwo, gdy miałem ok. 4 lata. Od tamtej pory matka sama się zaspokajała plastikowym przyrządem, i na 90% mną i czymś zaraziła! Co wywarło na mnie nieodwracalne piętno psychiczne (i fizyczne, na zdrowie)!

Brak spermy, mężczyzny; samotność ma swoje plusy i minusy. Jeśli chodzi o minusy, to skutkowało to u mojej matki złośliwością, perfidią, w dodatku rozczarowałem ją niskimi osiągnięciami w nauce (i wagarowaniem)(jeśli zdawałem z klasy do klasy do ledwo ledwo, a klasę 7 powtarzałem). Bywały okresy rok, dwa, niemal kompletnego nie odzywania się między nami (za to jestem akurat bardzo wdzięczny). A gdy gdy uświadomiłem sobie, w wieku kilkunastu lat, co wyprawiała ze mną gdy miałem lat kilka, dostałem wstrętu do jej dotyku. Co dodatkowo pogorszyło moje z nią relacje.

Większe problemy zaczęły się, gdy wróciłem po kilku latach pobytu w Opolu (mieszkałem tam w internatach, hotelu robotniczym wynajmowałem, pokój, mieszkanie). Czynnikiem, który o tym przeważył było to, iż bliski kolega (Grzegorz B.)... ciężko mnie pobił, wybił mi też przedniego zęba*, miałem także rozcięte wargi, a były tak spuchnięte, że wyglądały jak połówki dużej bułki, miałem też wstrząs mózgu. Dlaczego mi to zrobił (w towarzystwie 3 innych kolegów, nachodząc mnie w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu)? Ano dlatego, że drugi kolega, rzekomo usłyszał głos jego dziewczyny przez drzwi mieszkania, które wynajmowałem. Na to ten pierwszy przypisał swoją opinię mi, a mianowicie, że kolczyki w uchu to noszą pedały, a więc ten drugi kolega, noszący kolczyk, jest pewnie pedałem... Po co coś ustalać, sprawdzać, pytać się, zastanawiać czy warto, ważne że można zniszczyć przyjaźń, jest okazja do zrobienia komuś krzywdy. Oczywiście jego dziewczyna nawet nie wiedziała gdzie mieszkam. Były potem odwiedziny, przeprosiny, oddał za mnie mój dług. No, ale pewnych rzeczy nie da się odkręcić.

Przyczyną powrotu była też chęć przemyślenia jak pokierować swoim dalszym życiem (a chciałem zająć się polityką. Tylko jak zająć się polityką jako: „głupek, kretyn, idiota, kopnięty, szurnięty, nienormalny”, „zboczeniec”, „zakała rodziny, wyrodek, podlec, zwyrodnialec”, będąc powszechnie napastowanym wzrokiem... ).

Gdy wróciłem, to okazało się, że zamieszkała u nas babcia, a dla niej byłem - nie kochającym matki, nie wierzącym w jedynie słuszną wiarę katolicką - diabłem wcielonym. No i zaczęło się nękanie mnie w moim mieszkaniu, pokoju, jaki to ja jestem wyrodek, podlec, zwyrodnialec, że matka powinna była mnie utopić w wiadrze z zlewkami, że skończę w „wieźniu”, włażenie do mojego pokoju podczas mojej nieobecności i szperanie w moich rzeczach, i włażenie podczas mojej obecności, prowokowanie, itp.

Za kontynuowanie szperania w moich rzeczkach wywaliłem u matki w pokoju zawartość jednej z jej szuflad na dywan by zniechęcić do włażenia do mojego pokoju, szperania, nękania mnie. Zadzwoniła na policję.

Po jakimś czasie odwiedził mnie w moim pokoju dawny kolega z Opola, zaprosiłem też niedaleko mieszkającego kolegę i wypiliśmy w 3-je jedno wino. Było cicho, spokojnie, kulturalnie, zabarykadowałem i zasłoniłem drzwi gąbką, ale matka domagała się, by koledzy wyszli. Było późno, kolega mieszkał w Opolu, więc chciałem by przenocował, i rano wrócił. Ale matka zadzwoniła na policję, która wymogła opuszczenie mojego pokoju przez kolegów.

Potem zaczęły się inscenizacje, np. babka wychodziła na klatkę i łapała się za poręcz, jaka to jest prześladowana, albo ciotka wychodziła na klatkę i coś tam bełkotała na mój temat, więc zamknąłem drzwi od mieszkania, na co matka, ciotka, i baka wpadły w furię i mnie pobiły, uciekłem do pokoju. W którym przesiadywałem całymi dniami, często zasłaniając drzwi gąbką i je barykadując. Znowu głodowałem (matka z miłości, dobra nie dawała mi ani pieniędzy ani jedzenia. Miałem iść do wojska (żebym nabrał rozumu (przebywając w otoczeniu-, i będąc wystawionym na działania psychopatów, debili; kanalii, napastowaczy)...)*, a potem do pracy (oczywiście do łopaty, jak to: „kretyn, idiota, głupek, kopnięty, szurnięty, nienormalny”, „leń”, któremu się uczyć nie chce (...)...) – szybko, szybko...).

Ponieważ nie reagowałem, robiło się coraz gorzej, żadnego spokoju, więc zacząłem prosić o zostawienie mnie w spokoju, wyprowadzenie się babki. Ponieważ to też nie przyniosło skutku, to raz złapałem babkę za ręce i kategorycznie domagałem zaprzestania czepiania się mnie, wyprowadzenia się. Podobno miała odciski na rękach. Więc przyszedł kuzyn, były bokser, i zrobił porządek z „bandytą” czyli ze mną (na szczęście były to razy bardziej umowne, niż dotkliwe). Wezwałem policję, policjant kazał mu opuści mieszkanie.

W międzyczasie odwiedziła mnie ciotka, od strony ojca. Matka jak zwykle zaczęła swoje perfidne słowne i mimiczne gierki, jak to ona się martwi o mnie, jest dobra, cierpi, jaki ja jestem zły, a ona mimo to chce dla mnie jak najlepiej itp. ...Tym razem nie wytrzymałem, i jedyny raz w życiu, poszarpałem ją i uderzyłem kilka razy.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co ma na celu to wszystko, a chodziło o wyeksmitowanie mnie. I rzeczywiście, z pomocą ciotecznej siostry, pracującej jako komornik, jej możliwości, udało się to. I tak zamieszkałem w jednopokojowym mieszkaniu w starym budownictwie, z piecem na węgiel i wspólną ubikacją na klatce.

Nie miałem psychicznej siły podjąć pracy w Brzegu z powodu powszechnego napastowania mnie wzrokiem, famy zboczeńca, kłopotów z rodziną, więc znów nie miałem co jeść, i rosły długi związane z mieszkaniem.

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [09.11.2009, 09:20] 4 źródła

MATKI GWAŁCĄ DZIECI. MOLESTUJĄ SYNÓW I CÓRKI

Kobiety coraz częściej staja się seksualnymi oprawcami.

Kobiet coraz częściej wykorzystują seksualnie dzieci - wynika z danych brytyjskiej ChildLine.

W ciągu ostatnich 5 lat zanotowano 132 proc. wzrost takich przestępstw wśród kobiet, a 27 proc. wśród mężczyzn.

Większość poszkodowanych to dziewczęta, ale wśród ofiar są także chłopcy. Dzieci wykorzystywane są w domach i przedszkolach - powiedziała Sue Minto z ChildLine.

W ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii ujawniono ponad 2,1 tys. przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci przez kobiety. Ponad 1,3 tys. zostało skrzywdzonych przez własne matki.

Obalony został kolejny mit dotyczący molestowania. Okazało się, że matki wykorzystują także swoich synów - powiedziała Esther Rantzen z ChildLine. | TM

 

www.o2.pl / www. sfora.pl | Wtorek [09.11.2010, 18:48]

EUROPEJCZYCY MOLESTUJĄ DZIECI

Rada Europy zszokowana i przerażona

Aż 20 procent dzieci w Europie pada ofiarą molestowania seksualnego - ujawniła Maud de Boer-Buquicchio, zastępczyni sekretarza generalnego Rady Europy.

Dane określiła jako przerażające i wezwała wszystkie kraje Starego Kontynentu do potraktowania problemu jako "priorytetu politycznego" .

Według niej chodzi nie tylko o ochronę nieletnich przed bezpośrednią przemocą i wykorzystywaniem seksualnym.

Dzieci nie mogą być świadkami scen przemocy w rodzinie - stwierdziła Boer-Buquicchio. | MK

 

„WPROST” nr 4, 25.01.2004 r.: Z badań przeprowadzonych pod kierunkiem prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza wynika, że aż 35 proc. kobiet i 29 proc. mężczyzn przyznaje się, że byli w dzieciństwie molestowani seksualnie.

 

„WPROST” 16.12.2001 r.

MIĘDZYNARODÓWKA PEDOFILÓW

(...) RACHUNEK CIERPIEŃ

Skutki seksualnego wykorzystywania w dzieciństwie często ujawniają się dopiero po latach. - Osoby takie cierpią na depresję, nerwice, seksualne obsesje, mają trudności ze znalezieniem życiowego partnera - tłumaczy seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz. – Konsekwencją molestowania dzieci bywa także „osobowość wielokrotna”, objawiająca się między innymi ogromnymi wahaniami nastrojów. Dzieci zmuszane do seksu cierpią na stany lękowe, mają skłonności samobójcze – dodaje Zbigniew Izdebski.

– Ogromnym problemem jest to, że dzieci same zaczynają organizować ciche grupy świadczące usługi pedofilom. (...)

Jarosław Knap Współpraca: Ewa Ornacka

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Środa [20.01.2010, 14:42]

MOLESTOWANE DZIECI JUŻ NIGDY NIE SĄ SZCZĘŚLIWE

Zobacz, kiedy wydają zboczeńców.

Połowa osób, które doświadczyły molestowania seksualnego ujawnia prawdę najwcześniej po 5 latach, a niektórzy nie robią tego nigdy - twierdzą naukowcy z Université de Montréal.

To bardzo bolesne. Im dłużej czeka się z ujawnieniem tego przestępstwa tym głębsze i trwalsze pozostawia ono konsekwencje - twierdzi profesor Mireille Cyr.

Z ostatnich badań wynika, że 25 proc. ofiar milczy na temat przez całe życie.

Tak postępuje 16 proc. kobiet i 34 proc. mężczyzn. Prawdę ujawniają częściej gdy napastnikiem jest osoba obca.

Niestety, w 85 proc. przypadków sprawcami są przyjaciele lub członkowie rodziny - twierdzą badacze.

Osoby molestowane w dzieciństwie, trzy do czterech razy częściej, stają się także ofiarami przemocy fizycznej lub seksualnej w życiu dorosłym - powiedziała Isabell Daigneault z Université de Montréal. | TM

 

 

Do skutków pedofilii trzeba też dodać fizyczne, psychiczne skutki zarażania zarazkami dzieci, w tym tego skutki dla ich potomstwa...!! – red.

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [09.11.2009, 14:15] 5 źródeł

STRES W DZIECIŃSTWIE MUSI SKOŃCZYĆ SIĘ DEPRESJĄ

Trauma zmienia nasze geny.

Urazy psychiczne w dzieciństwie powodują zmianę genów, które odpowiadają za produkcję hormonu stresu. Osoby, który jako dzieci przeżyły wypadek czy widziały drastyczną zbrodnię są dużo bardziej podatne na depresję i inne zaburzenia psychiczne - donosi thelocal.de.

To wynik badań niemieckich naukowców z Instytutu Psychologii Maxa Plancka z Monachium. Doświadczenia przeprowadzone na myszach wykazały, że u gryzoni, które we wczesnej fazie życia narażone były na czynniki stresogenne, doszło do zmian w kodzie DNA.

Stwierdzono, że mózgi tych myszy, przez całe życie wytwarzały zbyt wiele wazopresyny, która odpowiada m.in. za regulację produkcji hormonów stresu, emocji i zachowań społecznych.

Nasze odkrycie pozwoli na nowe metody leczenia depresji i stanów lękowych u ludzi. Teraz już wiemy gdzie poszukiwać przyczyn takich zaburzeń - mówi dr Florian Holsboer. | AJ

 

 

 

 

TZW. LECZENIE ZĘBÓW...

Korzystałem z usług kilku stomatologów/żek, prawie wszyscy zaplombowali moje zęby w stanie niedokończonym, o czym informowali mnie kolejni stomatolodzy, którzy również niedokańczali tzw. leczenia, by kolejni mieli co poprawiać... Więc te zęby mam martwe. A gdy wybito mi przedni ząb, to kilku stwierdziło, że nie można mi założyć korony, tylko jednozębową protezkę. Ta proteza spowodowała zmiany w podniebieniu i kamień nazębny. Po kilku latach okazało się, że jak najbardziej można zrobić stały mostek. Ale oczywiście zrobiono go niewłaściwie – 4 mm przerwę nad nim i górną część półkolistą, a na moją reklamację stomatolog poinformował mnie, że tak jest jedynie dobrze... – w wyniku czego powstała zwisająca fałda, „języczek”, więc przez pierwsze kilka lat, jak mówiłem, to robiłem bańki ze śliny, a cały czas „pfykam” podczas mówienia, uśmiechania się, co b. utrudnia rozmowę, kontakty międzyludzkie. Gdy stomatolog, który zrobił mi mostek, dowiedział się, że pracuję w RFN (90 % czasu to szukanie pracy. Spałem w namiocie w lesie, w kartonie pod schodami, itp...), to zamiast od razu załatać mi małą i płytką dziurę w zębie, to stwierdził, że musi się to odbyć na kilka etapów, mimo, że poinformowałem go, że wyjeżdżam, i będę dopiero za kilka miesięcy, a może później. Wdały się komplikacje, musiał zatruwać mi nerw. A podczas tej czynności, gdy jednocześnie rozmawiał przez telefon komórkowy utknęło mu narzędzie w korzeniu... Wywołało to stan zapalny. Ani on ani następny stomatolog, mimo kilku prób, nie byli w stanie usunąć końcówki narzędzia, które utknęło. Prze kilka lat przechodziłem gehennę, w tym związaną z wydatkami! Kolejny stomatolog zaproponował resekcję, czyli usunięcie korzenia wycinając go z boku. Odmówiłem. W końcu zdecydowałem się na usunięcie zęba. Po jego usunięciu okazało się, że spowodował psucie się sąsiedniego...

 

 

 

 

Ja i wszystko co mówię jest niesamowicie dziwne, stąd trzeba zawsze być zdumionym...

Każdy pretekst, w tym banał, jest dobry do szkodzenia.

Nie darowali mi żadnego drobiazgu, w tym jakiejś gafy, przejęzyczenia, a w przeogromnej większości przypadku wynikało to z, stworzonej przez anormalnie się zachowujących ludzi, chorej sytuacji, i wynikłych z tego: tremy, irytacji, urazów, złości. – Każdy pretekst jest dobry do realizacji swojej zawiści, nikczemności...!

„A co się stało?! A co on powiedział/chciał?!” A o co mu chodziło?!”

Zawsze absolutnie wzrokowo, słuchowo, zbiorowo na mnie skupieni, wszystkim zdziwieni, zawsze wykorzystujący każdy pretekst do jak najsurowszej oceny, osądu, kary: wyśmiania, ryknięcia szyderczym śmiechem, wykpienia, wyszydzenia; wywołania negatywnej lawiny; speszenia, upokorzenia, zirytowania; zaszkodzenia.

KOMUNIKACJA Z NIEKTÓRYMI OSOBAMI Z OTOCZENIA, TO irracjonalne, złośliwe strofowanie, krytykowanie, w tym obelgami, by mnie zdołować, speszyć, poniżyć, wyprowadzić mnie z równowagi.

Pod byle pretekstem absolutne zdziwienie, zdumienie, dopatrywanie się we mnie, NA SIŁĘ, głupoty, nienormalności, np. gdy spytam się o dzisiejszą datę, nazwę ulicy, na co zaraz szyderczo słyszę: „ JAK TO, TO TY NIE WIESZ KTÓRY DZISIAJ JEST?(!)?(!)?!”, tak żeby wszyscy usłyszeli, i następuje pauza, i trzymanie, a jeśli są jeszcze inne osoby w pobliżu, to zbiorowe, wzroku wlepionego w moje oczy, na mojej twarzy – aż nie zrobię się czerwony, a wtedy także, z tym że dochodzi jeszcze do złośliwego ucieszenia się...

 

 

OBSERWATORZY...

Przez kilkadziesiąt lat mojego życia, a, szczególnie jak się psychofizycznie zregeneruję, byłem, nierzadko i teraz jestem, powszechnie napastowany wzrokowo.

Np. idąc gdzieś, jestem zauważany przez kogoś stojącego samotnie, albo z grupką, w tym drugim przypadku członkowie grupy natychmiast podążą za niesamowicie zdziwionym i całkowicie skupionym wzrokiem obserwatora-napastowacza, i tak od 100 metrów wszyscy będą wlepiać swój wzrok w moją twarz, oczy, spozierać, oglądać mnie, i czekać, aż podejdę bliżej, by bardziej intensywnie mnie lustrować, dokładniej mnie mogli oglądać swoim chorym, uwrażliwiającym, a więc chorobotwórczym, anormalnym, wzrokiem, przekręcając swoje durne, chore, zdemoralizowane, wypaczone, psychopatyczne, anormalne, główki, fizjonomie..., oczywiście nim takie bardziej, tym częściej, intensywniej, zgodnie z trasą mojego przejścia, by nie stracić mojej twarzy, moich oczu ani na ułamek sekundy z pola obserwacji. I tak, łącznie, tysiące, dziesiątki, setki tys. razy. A ponieważ WIDAĆ, że chcę jak najszybciej zejść z widoku (zmieniam, jeśli jest, a najczęściej niestety nie jest, taka możliwość, trasę), spuszczam wzrok, przekręcam głowę (zamykam, z odpowiedniej strony, jedną powiekę, przymykam na chwilę obydwie), bo mi sytuacja absolutnie nie odpowiada, źle wpływa na samopoczucie, zdrowie, psychofizyczny stan, czego objawem często m.in. jest zaczerwienienie policzków, to jeszcze nierzadko słyszę komentarze pod moim adresem: „pierdolnięty, jebnięty, pojebany, nienormalny,” itp. Przecież oni mają wszelkie prawa, tak się zachowywać, ja, oczywiście, żadnych… Przecież oni mają rację, bo ja jestem winny, bo utrudniam obserwowanie mnie, nie odpowiada, a powinno, mi to. Przecież powinno mi się to podobać, że debile/ki, psychopaci/ki mnie non stop obserwują; się mną interesują; ich mnie rozpraszanie, upokarzanie, peszenie, takie wyszydzanie, wyprowadzanie z równowagi; dręczenie, że o sytuacji, o nich, po raz milion któryś, kilkudziesięciotysięczną godzinę, któryś tysięczny dzień myślę, a nie o moich, prospołecznych, wynalazczych, racjonalizatorskich i innych ważnych, złożonych sprawach, oraz o prywatnych; że angażuję swój wyrafinowany, w tym analityczny, czyli to, co odbieram analizuję, umysł, jego intelekt, w emocje wynikłe z sytuacji; że wymuszają synchronizację mojego umysłu z ich umysłami, że stan psychiki; potencjał ponownie został pogorszony, że będę ponosił tego skutki, konsekwencje, przez całe życie...

PS

Ja zawsze jak tylko mogę unikam jakiegokolwiek interesowania się, w tym patrzenia, a więc i nawiązywania z nimi kontaktu wzrokowego, ludźmi: „pierdolniętymi, jebniętymi, pojebanymi, nienormalnymi” itp., bo to jest niezdrowe. Więc jeśli państwo uważają że jestem: „pierdolnięty, jebnięty, pojebany, nienormalny,” itp., to proponuje zachowywać się podobnie!

A jak nie uważają mnie P. za kogoś takiego, to proszę, tak jak ja P., zostawić mnie w spokoju, bym się taki nie stał!

Jeszcze inaczej: Pierdolony pojebie/ko, debilu/ko jak widzisz, że komuś twoje wpatrzone ślepia, twoja zwrócona w jego stronę łepetyna; twoje zainteresowanie nie odpowiadają, to się od tej osoby odpierdol! To ty masz i stwarzasz problem, a nie twoje ofiary, które nic ci nie zrobiły!

 

 

Byłem (nieraz i obecnie) tysiące razy powszechnie, zawsze i wszędzie napastowany wzrokowo i podsłuchiwany, w tym podczas banalnych sytuacji, np. podczas pytania się o godzinę, czy rozmowy z kimś. A zawsze robiłem to tak, żeby jak najmniej osób mogło się na mnie gapić i podsłuchiwać. No to wówczas przygłupiszcza, debiliszcza, psychopaci, którzy stali za mną przechodzili przede mnie i maksymalnie, jak to tylko możliwe skupiali wzrok na mojej twarzy, oczach i tym co mówię, tak jakbym miał 4-stronny transparent z napisem: LUDZIEEEE PATRZCIE, SŁUCHAJCIE I DZIWUJCIE SIĘ, ALBOWIEM ZAPRAWDY POWIADAM WAM, ŻE JESTEM DZIWEM NAD DZIWY, I ZARAZ WYLĄDUJE TU UFO!!!... A do tego dochodziło jeszcze bezczelne, szydercze cieszenie swojego głupiego ryja, z głupia frant, z tego co mówię, oraz z faktu, że widać, iż ich zachowywanie mi nie odpowiada, nie wychodzi mi dobrze na samopoczucie, źle wpływa na moją komunikację, zdrowie, przez napastujących i podsłuchujących i napastliwe wyczekiwanie, dążenie, prowokowanie mnie, do nawiązania ze mną kontaktu wzrokowego... No i jeszcze dochodziły bezczelne, obraźliwe komentarze, „między sobą”, o „przemawiającym”, czyli o mnie..., obelgi, znieważenia: „jebnięty”, „nienormalny”, „pierdolnięty” itp... Bo się przesuwam, przestawiam, mówię coraz ciszej, więc trudniej jest podsłuchiwać, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, a więc rozczarowałem napastujących, sytuacja, która im odpowiada, mi nie odpowiada, więc ich swoim „traktowaniem” szykanuję...

ZBIOROWY ZAJOB WZROKOWY; NAPASTLIWOŚĆ WZROKOWA (Przynajmniej na razie trochę chaotycznie. Nie mam zdrowia się przykładać)

Przez nieomal całe moje życie, niemal wszyscy, niemal wszędzie; niemal zawsze napastowali mnie wzrokowo – napotykałem wlepione we mnie tępe, durne, napastliwe, chore, bezczelne, perfidne, złośliwe, nachalne ślepia; ludzi zwalniających, czekających aż będzie widoczna moja twarz, ustawiających się do gapienia na mnie, gapiących się jak dochodzę do nich, czekających aż się odwrócę, trzymających wlepione we mnie ślepia tak długo jak się da, do ostatniej sekundy, w tym przesuwając, przekręcając się, bez jakiegokolwiek skrępowania, hamulców, wykazywania najmniejszej wrażliwości, empatii, litości…! Mimo, iż doskonale było widać, że to na mnie źle wpływa, nie odpowiada mi, że tego unikam, a wywoływalno to radość, satysfakcję, zadowolenie u części z tych osobników; nim gorzej to na mnie wpływano, tym wielu z nich tym bardziej się cieszyło i opowiadało o mnie, pokazywało następnym napastującym...! A jakakolwiek, nawet mimowolna, próba nawet pozawerbalnej obrony, czyli wyrazem oczu, twarzy; mimiki wywoływała złość, obelżywe komentarze („Cwaniaczek! Nienormalny! Patrzeć się na niego nie można!” itp. ...)... Natomiast werbalne próby obrony (b., b. rzadko – raz na kilka lat), niekiedy nawet nie zdążyłem dokończyć zdania: „Dlaczego się P. na mnie ga…”, Proszę się przestać na mnie ga…”. Wywoływały atak złości (– bij, zabij cwaniaczka!): „Ty jesteś nienormalny! Lecz się pojebie! A co nie można!” (Wiele rzeczy można, ale czy należy...); sensacja w całym msu, a w perspektywie czasu na całą miejscowość i okolicę: „O, idzie pojebany! To on! Zobacz, zobacz! Patrzeć się na niego nie można! Nienormalny!”... – Natychmiastowy atak, w tym zbiorowej furii, nienawiści ku pełnemu poparciu otoczenia i natychmiastowe informowanie o mnie, pod tym kontem, otoczenia – następnych napastujących psycholi, niedorozwoi, debili, pojebów, przychlastów itp. – nim większej liczbie i w nim w większym stopniu tym lepiej, bo wreszcie utracę walory... Oni mają prawo non stop przyglądać mi się, oglądać mnie, zaglądać w moją twarz; być nachalni, nieczuli, wścibscy, bezczelni; decydować, prowokować, wymuszać o kim, o czym mam myśleć, w jakim być stanie psychicznym, jak ma wyglądać moje życie; ingerować w moje życie, czyli wszystko co dotyczy mnie ma być zrujnowane…,  a ja nie mam prawa do intymności, obrony, ochrony swojej wrażliwości; walorów; mam zachowywać się jak nic nie odczuwający przedmiot, zaspokajać czyjeś anormalne, patologiczne, destrukcyjne potrzeby. Beznamiętnie, przeciągle jak jakiemuś dziwu i jednocześnie jakiemuś przedmiotowi, a nie człowiekowi, który ma prawo do nie narzucania się mu, nie napastowania go, nie nękania, nie obserwowania; nie interesowania się; zostawienia w spokoju; do normalnego, jak inni, życia, w dodatku jestem wrażliwcem, o racjonalnym, analitycznym umyśle, który to odbiera dziesiątki razy bardziej czule niż przeciętny człowiek, a co dopiero psychopata, debil czy inny okaleczony bądź/i niedorozwinięty umysłowo, a tych - nim w większym stopniu takich... - tym bardziej interesowałem...!!

Jaka to zabawna sytuacja, w tym powodu tego, że mi to najwyraźniej nie odpowiada..., jaki napastujący jest oryginalny/a...

Oglądanie moich oczu - BEZ NAJMNIEJSZEGO SKRĘPOWANIA; OKAZYWANIA WRAŻLIWOŚCI, EMPATII, SZACUNKU - w tym jakiś babsztyli, pojebów starszych ode mnie o kilkadziesiąt lat – tysiące razy, w tysiącach sytuacji...

Czekanie przeze mnie, pod jakimś pretekstem, np. że coś czytam albo oglądam, aż im się znudzi czekanie na moją twarz, by móc przejść, a unikanie przeze mnie  napastowania mnie wywoływało obelżywe komentarze, podejrzewanie u mnie, nie u siebie, głupoty, choroby psychicznej, nienormalności...

O poznaniu dziewczyny w msu publicznym mogłem zapomnieć, bo to był szok dla otoczenia, wszystko robiło wytrzeszcz. Zaczynał się, jak i przy innych okazjach, „taniec” – żeby lepiej mnie widzieć, dokładniej słyszeć co mówię... Do tego trzeba dodać, jak to podczas sensacji, poczucia bezkarności, braku hamulców, ryki, śmiechy, drwiny, bezczelne komentarze itp. A zdarzało się i podchodzenie, wtrącanie do naszej rozmowy... Słowem – zbiorowe popierdolenie mózgów!

Nigdy nie miałem dziewczyny; najczęstszym pytaniem, gdy z jakąś (raz na kilka lat) spacerowałem było: „Dlaczego wszyscy się na nas gapią?!”...

Trzymanie podczas rozmowy wlepionych we mnie, w moje oczy ślepi NON STOP, bez sekundy przerwy (do tego trzeba dodać durne, bezmyślne ucieszenie: widać, że mi to nie odpowiada, nie wychodzi na zdrowie, no ale przecież to takie oryginalne, zabawne – to dlaczego sobie tego odmawiać...), ile się da! Gdy ktoś się zwraca do mnie, z kimś rozmawiam, wszystko się odwraca i wlepia we mnie gały, bo jest akuratny pretekst, powód, by również wlepiać we mnie gały (odwracać się, przemieszczać w bardziej dogodny punkt obserwacyjny, zajmować lepsze pozycje; każdy pretekst jest dobry i słuszny do napastowania mnie namolnym, chorym, patologicznym, durnym wzrokiem)...

Ich zachowywanie się, postępowanie jest objawem kultury, normalności, zdrowia psychicznego, a moje cwaniactwa, nienormalności, choroby psychicznej... Bo oni mają do tego święte prawo, ja - oczywiście - żadnych...!

Trzeba też do tego dodać skrajne przypadki, podczas których otoczenie zamiast mnie wesprzeć, a speszyć napastującego, czy/i przyczepiającego się o coś napastnika, to przyłączało się wzrokiem do niego, bo to przecież kolejna wspaniała okazja, pretekst, do przyglądania się; napastowania mnie... Dzięki czemu napastnik czuł poparcie, się bezkarny i dalej, bardziej atakował, a ja znajdowałem się w coraz gorszej pozycji (pod emocjonalną presją, ostrzałem – winny, bo winny, no bo tak...)...

 

Gdybym odbywał zasadniczą służbę wojskową, to by się mną destrukcyjnie zainteresowali, jak zwykle, wszyscy...; zaatakowali zarówno pozostali ją odbywający, jak i dowództwo; zostałbym tam psychicznie i fizycznie zakatowany za żywota; czyli słusznie, no bo tak, i już! (moje jakiekolwiek próby obrony byłyby wykorzystane również przeciwko mnie – jako dodatkowe inf. o wrogu; dowody mojej głupoty, choroby psychicznej, nienormalności); zostałbym zbiorowo, wszechstronnie zniszczony!

 

 

A OTO ZALEDWIE KILKA Z CODZIENNYCH PRZYKŁADÓW NAPASTOWANIA MNIE WZROKOWEGO:

 

Na ulicach.

To nie jest normalne, że gdy ktoś (np. mężczyzna) próbuje/ podrywa/poznaje dziewczynę, to niemal wszyscy wokół się na niego gapią, przystają, słuchają co mówi, reagują na wypowiedziane słowa, interesują się, a niekiedy jeszcze się wtrącają ośmieszając, wywołując sensację, pesząc, utrudniając, uniemożliwiając poznanie, normalne kontynuowanie, to więcej niż bezczelność, takie osoby potrzebują pomocy co najmniej psychologa, psychoanalityka...

 

Nawiązywanie pozytywnego kontaktu wzrokowego, między potencjalnymi partnerami, to są prywatne, w tym w niektórych sytuacjach intymne relacje, w tym niekiedy decydujące o znajomości, związku na całe życie. Kim więc są osobnicy to niweczący swoją bezczelną, złośliwą napastliwością wzrokową,. przysłuchiwaniem się, jakby to było publiczne słuchowisko, drwieniem wyśmiewaniem, wyszydzaniem, itp...

 

Idąc chodnikiem staram się przejść z tyłu stojących na nim, jak jest oczywiście mse, którzy, oczywiście, odwracają się na mój widok, w moją stronę, przerywają rozmowy, ale oni wolą się przesunąć tak, by uniemożliwić mi przejście za ich plecami, by dalej, jak najdłużej się na mnie gapić, zaglądać mi w oczy, twarz (a niektórzy dodawali jeszcze komentarz, na moje próby zejścia z linii ich zbiorowego wzroku: „jebnięty”, „pojebany”...)...

 

Na chodnikach łącznie setki tys. razy m.in. trzymanie wzroku wlepionego w moje oczy od momentu mnie zobaczenia i trzymanie wpatrzonych oczu, aż do przekręcenia głowy, podczas mijania mnie, do 90 stopni... Zbiorowy zajob wzrokowy na przejściach dla pieszych, siadanie na przeciwległych, przyległych ławkach, gdy chciałem odpocząć od ludzkiego wzroku, i wlepianie we mnie wzroku, a gdy siadałem tyłem to słyszałem: „jebnięty”, „pierdolnięty”. Sensacja w bramach, gdy tam próbowałem się ukryć (inni mogą tam chlać, lać, rozrabiać, ale gdy ja tylko sobie tam na kilka-kilkanaście minut stanę, to jest szok, problem, z m.in. następującymi objawami: „A na kogo ty/pan czeka/sz?!”, „A co ty/pan tutaj robi/sz?!”, „A ty/pan tutaj mieszka/sz?!” No i, oczywiście, napastowanie wzrokiem...), w tym niekiedy dołączali jeszcze, gapiąc się na mnie, przechodnie [A co to, ja chciałem odpocząć, ukryć się prze nimi(?!), nie ma litości, tak dobrze; ciągłość gapienia się musi być zachowana...], więc robiła się jeszcze większa bo zbiorowa sensacja (czyli dokładnie odwrotnie do moich oczekiwań)...

 

Albo jacyś obcy, poszkodowani przez rodziców; geny; los nastolatkowie mający w wyrazie spojrzenia na mnie o coś żal, pretensje, agresję (a może mi się coś nie podoba, że np. gapią się na mnie, interesują mną, to zaraz pożałuję, może chcę dostać w ryj, bić się – wynikało z wzroku, mimiki, postawy niektórych...)....

 

I zaczyna się „taniec” – oni stają tak, bym był jak najbardziej, jak najdłużej widoczny, ja staram się stanąć tak, by być jak najmniej, najkrócej widocznym (absolutnie zdziwieni co ja robię (niekiedy jeszcze dodając komentarz: „pierdolnięty”, „jebnięty” itp.) – przecież tak będzie mnie trudniej oglądać (czy ja jestem naprawdę aż tak głupi, że tego nie rozumiem...)...

 

Kolejni, to „mili kierowcy”, tzw. „uprzejmi kierowcy” – irracjonalnie zatrzymujący się (w tym z piskiem opon, co jeszcze dodatkowo zwracało na mnie uwagę otoczenia – jakby tego było jeszcze mało..), powoli ruszający sprzed przejścia dla pieszych z wpatrzonym we mnie towarzystwem...!

A do tego trzeba dodać irracjonalnie zatrzymujących się przede mną kierowców, by sobie się na mnie pogapić (często z pomocnikami)..., a to jeszcze dodatkowo zwracało uwagę otoczenia...

 

W sklepach.

 

Bezczelne, skurwysyńskie pojeby w sklepach.

Żartujemy sobie przez chwilę z ekspedientką w sklepie, a ponieważ jest to półprywatna rozmowa, i jak zawsze nie chcę wzbudzać sensacji, to stoję tyłem do reszty, głowę mam przechyloną tak, by była jak najmniej widoczna dla osób stojących z tyłu i pochylam się w stronę tej ekspedientki i mówię półgłosem, na co, oczywiście, stojące za mną pojebiszcze przechyla się do przodu i wysuwa swój durny łep przez moje ramię i wlepia we mnie swój bezczelny, skurwysyński wzrok, i nikczemnie cieszy swój ryj wydając z siebie szyderczy rechot (czasem zdarzają się jeszcze złośliwe docinki, przedrzeźnianie, przeinaczanie, itp. – wszystko oczywiście na cały głos), tak by mnie zirytować, wyprowadzić z równowagi, by sympatyczną sytuację przemienić w nieprzyjemną. A po osiągnięciu swoich starań okazuje nikczemne zadowolenie z efektów, w wlepiając swoje wyrażające podłość ślepia w moje oczy, by dalej mnie irytować, kontynuować swoje dzieło – jak długo się da...! (Jakiekolwiek próby obrony z mojej strony zostałyby wykorzystane przeciwko mnie, a jednocześnie byłyby okazją do uprzedzenia do mnie otoczenia, przypisując mi nienormalność, chorobę, agresję... A na zewnątrz b. chętnie wybiłby mi koronę czy/i zęby... – No i oczywiście to zawsze ja byłbym winny...) A spotykało mnie to, i teraz też co jakiś czas spotyka, mnóstwo razy.

 

 

M.in. niemal każdorazowe robienie zakupów wiązało się z napastowaniem wzrokowym; stresem; pogłębianiem urazów. A odbywało się to najczęściej następująco: wchodzę do sklepu, i zaraz zostaję zauważony – wlepiony we mnie chory, bezczelny, napastliwy, beznamiętny wzrok (bo to dziwo...; nie odczuwający emocji przedmiot do przypatrywania się wszedł...; ich święte prawo gapić mi się w oczy, oglądać moją twarz, gdy mają taką ochotę…; a ja nie mam, oczywiście, żadnych praw...) kogoś z kolejki, co błyskawicznie zwraca uwagę, udziela się, następnym – więc cała kolejka przekręca łby, a część jeszcze obraca się do tyłu, gdzie staję. Następnie ktoś, jeśli stoją dwie osoby, z pary opuszcza partnera idzie na początek kolejki, przy kasie, odwraca się i... przez kilka-kilkanaście minut spoziera mi w twarz, wlepia gały, ogląda moje jedno, drugie oko, policzki, twarz – bo taką ma potrzebę, ochotę... (co ja chcę, czy mi to odpowiada; jakie są dla mnie tego skutki – nie ma znaczenia...). A oprócz tego inni kolejkowicze też robią obcięcia mojej twarzy przestawiając się, przekręcając głowy (jeśli jest jeszcze jakąś para, to ktoś z niej staje tyłem do początku kolejki – by było mu wygodniej spozierać na mnie). No i przychodzi moja kolej na zrobienie zakupów. Jeśli przy kasie nie stoi kolejny obserwator, od pary z tylu kolejki, to staję na wprost, jeśli nie ma, to przekręcam głowę pod kontem w przeciwną stronę niż jest kolejka – by się w miarę ochronić przed wlepionym wzrokiem stojących z tyłu kolejkowiczów, którzy się wychylają by lepiej widzieć moją twarz, oczy i lepiej słyszeć jak zamawiam np. chleb i mleko. Sklepowa właśnie dostaje zajoba wzrokowego na mój widok. Zalega grobowa cisza – „dziwo” czyli ja, zaraz powie coś niesamowitego, i nie można niczego przeoczyć: „Proszę 1 mleko i chleb” [Jaaa cięęę...] (niektóre z szoku nie wiedziały o co mi chodzi np.: „Jaki chleb??!”...) Następnie dochodzi, jak zwykle, by przedłużyć wydarzenie, do perturbacji z wydaniem reszty: a może ja jednak mam 70 groszy, no to może chociaż 20 groszy (by było łatwiej wydać), no to może... niech ja poszukam... Wynikła kolejna sensacja: coś się niezgadza... A jak daję z góry przygotowaną końcówkę należności, to też sensacja: po co ja daję te drobne (na cały głos)??!... Kolejka robi niemal siku na msu z wrażenia, oczy im, z wytrzeszczu na mnie, zaczynają łzawić...W końcu udało się... - zakończeniowa sensacja - jednak się zgadza...A teraz nadchodzi długo wyczekiwany przez wszystkich moment – nie mam innego wyjścia: muszę obrócić się przodem do kolejki i wzdłuż niej przejść do wyjścia. Wszystko co żywe w sklepie nie traci ani ułamka sekundy z okazji – i wlepia w moją twarz wzrok. Jeszcze jedna okazja – przechodzę koło przeszklonej witryny sklepowej (głowa 45 stopni w bok, jeśli nie mijam kogoś na ulicy). I już mam kolejny seans za sobą.... Teraz pozostała tylko... ulica (przecież przechodniom też od życia coś się należy. Mi spokój, normalne traktowanie oczywiście – nie...).

 

 

Wchodzę do dużego sklepu z odzieżą, obuwiem itp., sensacja, dziw nad dziwy wszedł, wszystko się odwraca i spoziera na mnie w całkowitym oniemieniu i skupieniu (co to będzie; dlaczego nic się nie dzieje – a powinno)... W zasadzie już chcę wyjść, ale to też wywoła sensację – zaraz usłyszę że jestem jakiś pierdolnięty, nienormalny – bo wszedł i wyszedł(?!)(mi nie wolno/nikt tego nie przeoczy/mi tego nie podaruje), bez sensu!... Poza tym potrzebuję kupić np. spodnie czy buty. Więc idę dalej, by jak najszybciej być jak najmniej widocznym. Ekspedientki wypytujących ich o coś klientów, przebierających w towarze przestały zauważać, więc ci dołączają, za ich wzrokiem, do spozierania na mnie, i zaczyna się, jak zwykle, spektakl – pokrzykiwanie do mnie: „Proszę bardzo?!”, Proszę bardzo?!!, PROSZĘ B...”. Dzięki temu mają usprawiedliwienie swojego wpatrywania się we mnie – przecież tylko są „uprzejme”/mam kłopoty ze słuchem... Kolejna sensacja – co ja wyprawiam, dlaczego nie zamawiam, przecież ja już powinienem wiedzieć czego chcę (nawet jeszcze nie wiem gdzie co jest, a co dopiero czy coś dla mnie, na mój wymiar). Oczywiście zapewnia to wszystkim większy komfort gapienia się na mnie, bo mają tego już aż 10 powodów/usprawiedliwień: 1 – jestem dziwem, 2 – ekspedientki są „uprzejme”, 3 – mam kłopoty ze słuchem, 4 – mam kłopoty ze wzrokiem, 5 – nie wiem czego chcę (po co przyszedłem), 6 – nie zamawiam (np. proszę 9 kg jakichkolwiek butów, 12 kg jakichkolwiek spodni, oraz 20 kg czegokolwiek...), 7 – niemal, bądź wszyscy się na mnie gapią, więc „tylko” robią to, co inni, 8 – najprawdopodobniej, w związku z tym wszystkim, jestem głupi bądź nienormalny, 9 – jest okazja do zaspokajania potrzeby gapienia się, 10 – jest kumulacja sensacji.. Nachalnego, irytującego nawoływania-wypytywania ekspedientek mam już serdecznie dość(!), wlepionych we mnie ślepi absolutnie dość(!!), jestem, jak zwykle w podobnych sytuacjach, cały czerwony na twarzy i staram się to ukryć, oraz jak najszybciej NIE OGLĄDANY WYJŚĆ! Próbuję znaleźć do tego okazję, a na razie przeczekać (może wreszcie klienci zainteresują się swoimi zakupami, a ekspedientki zainteresowanymi obsługą klientami), ukryć się, więc staję, jeśli jest taka możliwość, gdzieś tyłem, i udaję że coś oglądam, na co, oczywiście, podchodzi ekspedientka, i znowu się zaczyna: „Proszę bardzo?!”, Proszę bardzo?!!, PROSZĘ B...” – „Dziękuję” odpowiadam, i idę na ostatnie stanowisko, za którym widnieje duży, widoczny napis: „Z POWODU REMONTU WYJŚCIE NIECZYNNE”, zbliżam się do gabloty i słyszę: „Wyjście jest zamknięte!”, „WYJŚCIE JEST ZAMKNIĘTE!” – przekrzykują się klienci i ekspedientki (na co ja czekam – przecież powinienem się odwrócić, gdyż tak nie widać mojej twarzy. Pani obsługująca to stoisko opuszcza obsługiwaną klientkę i słyszę, że zamknięte wyjście jest zamknięte... A następnie: „Proszę bardzo?!(/Co podać?!), Proszę bardzo?!!”... Odchodzę z „mojego azylu”, wystawiam się kolejny raz na ogląd całego towarzystwa..., jeszcze, oczywiście, słyszę od tej pani i kolejnych zdziwione: „PROSZĘ BARDZO!!?”, i już, po trwającej „wieczność” „chwili” zbliżam się do wyjścia, słyszę jeszcze „tylko” za plecami: „jebnięty” i wychodzę. Jestem kolejny raz po udanych zakupach...

A proszę, w takich warunkach, spróbować jeszcze poznać atrakcyjną ekspedientkę (wątpię, czy byłbym wstanie ją chociażby zauważyć, nawet gdyby to była miss świata, i w dodatku nago i trzymała jeszcze transparent z napisem: czekam na ciebie (tak te zachowania były normalne, przyjemne))...

 

Albo: „Proszę pana! PROSZĘ PANA! – Zostawił Pan jeden grosz! (niekiedy jeszcze z pomocą kogoś z kolejki)!” – sensacja na pół, a niekiedy na cały sklep(!) – Jeśli ktoś przeoczył moją twarz, to już dzięki temu naprawił ten błąd... i - w raz z innymi - będzie się na mnie gapił, jak na nic nie czujący przedmiot, tak długo, jak długo będę widoczny...

 

 

Inne sytuacje z ekspedientkami.

Inne osoby, mimo marudzenia, grymaszenia, wydziwiania obsługiwania są normalnie/bez sensacji.

„Proszę chleb za 2,50 i kilogram cukru” –  Ekspedientka wlepia we mnie DOBITNIE znieruchomiale, beznamiętny, a zarazem maksymalnie skupiony wzrok, nie spuszczając go ze mnie ani na ułamek sekundy i ABSOLUTNIE ZDUMIONA (jakbym zamawiał np. świeży cement) DOBITNIE reaguje: „JAKI CHLEB (tak, żeby, jeśli jeszcze ktoś mnie przeoczył, wszyscy usłyszeli/wzięli udział w zamieszaniu/sensacji)?!” – „Po 2,50” – powtarzam. Ekspedientka dalej cały czas wlepia we mnie WZROK i na coś czeka, po czym stwierdza, że coś tam namieszałem, bo ona nie zrozumiała, DALEJ WLEPIA WE MNIE WZROK/NA COŚ CZEKA... Cała kolejka także/co ja wydziwiam/co to będzie(??!!). W końcu ekspedientka, do ostatniej chwili wlepiając we mnie wzrok, idzie po chleb, na chwilę odrywa wzrok od mojej twarzy, by wziąć chleb i cukier, a następnie idąc z artykułami DALEJ WLEPIA WE MNIE WZROK. Kładzie towar, pieniądze już wcześniej położyłem. I słyszę (WZROK JEST CAŁY CZAS WLEPIONY w moją twarz): „5,25”. Pokazuje położone przeze mnie pieniądze i mówię: „Proszę”. Ekspedientka DALEJ WLEPIA WZROK w moją twarz/na coś czeka... Po chwili spogląda na moje 6 złotych i znów WLEPIA WE MNIE WZROK i się pyta czy mam 25 groszy. „Nie mam żadnych drobnych” – odpowiadam. Ekspedientka DALEJ WLEPIA we mnie wzrok/na coś czeka... Po chwili kolejny raz się pyta czy może jednak ja mam 25 groszy, albo chociaż 5 groszy. „Nie mam żadnych drobnych” – powtarzam. Ekspedientka DALEJ WLEPIA we mnie wzrok/na coś czeka... Po czym bierze resztę z szuflady, kładzie na blacie/tacce i DALEJ WLEPIA we mnie wzrok/na coś czeka... Biorę moją resztę bez chwili zwłoki, więc, normalnie, ekspedientka powinna zacząć obsługiwać kolejnego klienta. Ale nie, DALEJ WLEPIA we mnie wzrok/na coś czeka... Odchodzę od lady. Ekspedientka, wraz z całą kolejką obserwują mnie, odpowiednio przekręcają głowy, przestawiając się, by nie stracić z widoku mojej twarzy ani na sekundę. Itd.

Wyraz twarzy części ekspedientek wskazywał na to, że to według nich jest dobra zabawa/śmieszna sytuacja (która, w różnych kombinacjach, spotkała mnie tysiące razy...), a części jakąś pretensję do mnie/że słusznie zostałem ukarany (pewnie chodziło oto, że według niej ONA MA PRAWO (ja, naturalnie, nie miałem żadnych praw), i jak i ile się jej podoba, do napastowania mnie wzrokiem, a jak mi to nie odpowiada, to jestem nienormalny, zły; winny, a więc spotkała mnie zasłużona kara)...  Do tego trzeba dodać perfidną satysfakcję wyrażaną w ich wzroku, gdy widziały, że sytuacja mi ABSOLUTNIE nie odpowiada, że się denerwuję, czerwienię (a dobrze tak „winnemu cwaniaczkowi (hyyy)”...! Do tego zapewne dochodziła zawiść o walory, no i potrzeba szkodzenia, niszczenia osób o wysokich walorach...

 

 

Na przystanku, w autobusie, tramwaju.

Najpierw podczas dochodzenia do przystanku niemal wszystko co żywe zamierało z szoku na mój widok (jak jedna osoba zrobiła wytrzeszcz, to zaraz następne dołączały by zobaczyć co takiego się dzieje...), przekręcało się, przechodziło w dogodniejsze mse do obserwacji, i tak do czasu przyjazdu pojazdu. Podczas wchodzenia i po wejściu, ja starałem się wybrać takie mse, pozycję, by inni nie mogli się na mnie gapić, przynajmniej jak najmniej mnie napastować, znaczna część reszty wręcz przeciwnie – woli niewygodę, np. stać, by tylko się na mnie gapić, więc tysiące razy stałem mimo wolnych msc, trzymałem głowę pod nienaturalnym kątem, w stronę okna, itp... Ale i tak kiedyś trzeba wyjść, na co wygłodzeni obserwatorzy tylko czekali...

 

To czekający jeszcze po tym wszystkim kierowcy komunikacji miejskiej z pasażerami, żeby sobie pospozierać na mnie jak najdłużej – tak potrafili czekać aż przejdę wzdłuż autobusu, a następnie jeszcze powoli koło mnie jechać chwilę z wgapionymi we mnie pasażerami (bo to jest niezła zabawa, tym bardziej przyjemna, że wyraźnie źle na mnie działająca, a jak odwracałem się i udawałem że poprawiałem sznurowadła, to niektórzy potrafili się zatrzymać czy nie ruszać pojazdem przez kilkanaście sekund z nieukrywaną radością i ku oczekiwaniom pasażerów – bo to trza se pospozierać na nastoletnie-dwudziestoparoletnie dziwo...!)...

 

Na hali dworcowej, na peronie, w pociągu.

Podobnie było podczas czekania na przyjazd pociągu, w pociągach. Gdy było tłoczniej, i musiałem stać w przedsionku, przy drzwiach, to pasażerowie robili kółeczko wokół mnie, a jak stałem przy oknie, to po bokach, ja patrzyłem za okno, a oni wpatrywali się we mnie, i tak przez kilkadziesiąt minut.... A jak, w wersji z „kółeczkiem” zamykałem oczy, by zmniejszyć stres wywołany ich wlepionym we mnie ślepiami, to ktoś mnie przywoływał do porządku ostrzeżeniem, żebym nie zasnął... Więc w efekcie tysiące razy się przesiadywałem, stałem na korytarzu w rogu, a i tak jak ktoś już tam był, bądź przechodził, to też tam zostawał i całą drogę wlepiali we mnie wzrok... Tak samo podczas wysiadania. Wówczas często szedłem za jakaś tablicę, i udawałem że czytam rozkład. A i tak niekiedy największe pojeby czekały na mnie przy schodach... Potem tylko zbiorowa obcinka z zamilknięciem, przekręcaniem głów przez taksówkarzy, no i zostawali tylko... przechodnie.

 

W bibliotekach.

Nie inaczej było w wszystkich czytelniach, tzn. w Opolu, Grodkowie, Wrocławiu, Szczecinie, z tym, że robiły to pracujące tam panie (rzadziej czytelnicy)

 

U fryzjera.

W zakładach fryzjerskich zajoba dostawali zarówno fryzjerzy, strzygący mnie (przez kilkadziesiąt lat nie mogłem mieć przyciętej grzywki, tak jak chciałem, bo taka prośba wywoływała sensację w zakładzie, osłupienie-niezrozumienie o co mi chodzi, co ja wydziwiam (że chcę, by grzywka była przycięta nie jak od linijki, ani bardzo nie równo, tylko tak plus minus kilka milimetrów różnicy w długości włosów (stosując technikę: zaczesanie włosów do góry i w tedy ich przycięcie. W ogóle zacząłem unikać odzywania się nic ponad). Inni klienci mogli dowolnie wydziwiać, i nikogo, poza strzygącym, to nie interesowało, byli rozumiani, o co im chodzi)), z sąsiednich stanowisk, jak i czekający na swoją kolej klienci (jako nastolatek i młodzieniec niekiedy chroniłem się przed klientami w ten sposób, że przychodziłem do fryzjera tuż przed zamknięciem zakładu, i z góry informowałem go, że dopłacę za zostanie dłużej (jeśli nawet ktoś wszedł, to fryzjer informował tą osobą, że już więcej nikogo nie obsłuży)).

 

Pod kinem.

W kinie sytuacja wyglądała podobnie, a właściwie już przed nim – całe zebrane towarzystwo odwraca się, za zdziwionym wzrokiem w moją stronę, gapi się na mnie i zamiera do czasu aż ich minę, bo wówczas przekręca się zgodnie z trasą mojego przejścia... Podobnie było przed (stąd zacząłem przychodzić po rozpoczęciu projekcji, co z kolei wywoływało, i tylko w moim przypadku (inni wchodzący spóźnialscy mieli spokój), uwagi do mnie, wlepianie we mnie wzroku prze bileterkę, pozostały personel) i po seansie...

 

W Opolu, w internacie na ul. Mondrzyka (gdzie mieszkałem 2 lata)

pracował portier (miał około 60 lat). Od razu, co oczywiste..., mnie zauważył – i tak, łącznie, tysiące razy wodził za mną ślepiami, zaglądał mi, oglądał mi oczy, twarz, a niekiedy jeszcze otwierał drzwi dyżurki, żeby dłużej sobie mnie oglądać... A gdy odwracałem głowę w bok, by się przed jego ślepiami; napastowaniem chociaż częściowo obronić, to, co... oczywiste, słyszałem od niego, w tym niekiedy przy innych: „jebnięty”, „pierdolnięty” itp...

 

W Domu Towarowym „Centrum” w Opolu (od 03.11.1986 r. do 28.02.1987 r.)

W kolejnej pracy było dużo lepiej, ale...

Moim głównym zajęciem przed otworzeniem Domu Towarowego było chronienie się przed napastowaniem wzrokowym. Najbardziej napastliwy był ok. 30-to kilku letni babsztyl. Stosowałem, jak zwykle, taktykę zejścia z widoku, i siadałem w mało widocznym msu i zamykałem oczy. W tedy ten babsztyl podchodził do mnie i się bezczelnie, złośliwie pytał: „Śpisz?!” – żebym otworzył oczy, by mogła sobie w nie pospozierać (bardzo ja cieszyło, że mi to najwyraźniej nie odpowiada, bo to takie śmieszne, zabawne, a ona taka oryginalna..., moje zdenerwowanie...)... I tak zaczynał się mój dzień pracy...

Na stanowisku z AGD i meblami, gdzie najpierw pracowałem, całymi dniami pracująca ze mną na stanowisku starsza ode mnie o ok. 10 lat kobieta z wąsami, napastowała mnie wzrokowo. Jak się chowałem za słupem, to ona przechodziła na drugą stronę, gdzie mnie nie zasłaniał. Jak się przesuwałem, to ona także, i tak całe dnie. Żadne prośby, groźby nic nie dawały. Za to przyszedł jej brat do wyjaśnienia o co mi chodzi, może chcę z nim wyjść na bok... A od kierownika otrzymałem ostrzeżenie-groźbę-skrytykowanie z wymownym spojrzeniem i akcentem: „Pożałujesz!” I wkrótce zostałem przeniesiony na stanowisko z art. chemicznymi. Na nowym stanowisku oprócz tresury prze kierowniczkę, która miała widocznie wzrok ograniczony do zauważania obiektów znajdujących się tylko na wprost jej oczu, i pewnie uważała, że inni również, żeby przekręcać głowę, oczy na każdego klienta, i sprawdzać czy nie kradnie, bo inaczej przecież nic nie widzę..., miałem, wiadomo na jakim - jak zawsze – tle „przygodę” z napastliwym, bezczelnym i złośliwym ok. 30-to kilkuletnim babsztylem, który sobie stanął, rozejrzał się czy nikt nie widzi, a następnie przekręcił łeb w moją stronę, i tak sobie zaczął spozierać na mnie oglądać moje czy, policzki, twarz, i tak w kółko. Mija minuta, dwie... Próbuje się bronić: „Proszę przestać się na mnie patrzeć/(czy:) gapić”. Zaraz, jak zwykle - zawsze - wrzask, wynikła afera.. Wylądowałem u dyrektorki.

Jak by ktoś nie wiedział, to wyjaśniam, że sklepy służą do oglądania; napastowania wzrokiem personelu przez klientów, który, co oczywiste, nie ma żadnych praw, w tym do obrony (np. poproszę o ładną, szczupłą, z pięknymi oczami, wrażliwą, około dwudziestoletnią blondynkę, gdyż mam ochotę sobie taką pooglądać, pozaglądać jej w oczy, bo na ulicy to mnie omijają z daleka...)... Wkrótce potem babsztyl ponownie się pojawił i triumfalnie z mandatem bezkarności i „słuszności” sobie na mnie spozierał do woli…

 

 

W PRACY:

- W mleczarni w Opolu (od 23.11.1987 r. do 02.1988 r.).

Wchodzę na jadalnię, a tam wszystko co żywe już czeka na moją twarz, bo już mnie namierzyli przez oszkloną ścianę, ledwo się orientuję gdzie iść od stresu, z trudnością zauważam okienko, i idę do niego na sztywnych nogach, starając się nie przewrócić, towarzystwo nie traci ani sekundy z niesamowitego widowiska... Biorę coś do jedzenia i idę gdzieś, gdzie naprzeciw mnie będzie ściana... Jem, nawet nie czuję co, cały czas stres, i świadomość, że mało kto wyjdzie póki nie skończę, i nie odwrócę, by zanieść brudny talerz. Skończyłem jeść. Czekam. Może „widzowie” jednak pójdą sobie, bo też skończyli? Większość zostaje, nie są „frajerami” by sobie odmówić obejrzenia „dziwa”... Moje próby uniknięcia tego wszystkiego przed i na jadalni, poprzez czekanie aż skończą niewiele dawały, bo większość czekała aż przyjdę (i zamiast, jak wcześniej, przebywać na jadalni 10-15 minut, przebywali 25 minut)... W efekcie miałem kłopoty, bo się spóźniałem z rozpoczęciem pracy. I tak po „odpoczynku” wracam na halę, gdzie pracownicy już na mnie czekali...

 

 

Nie wiem ile, łącznie, tysięcy razy wychodziłem cały czerwony na twarzy z tych wszystkich opisanych msc...

 

 

www.o2.pl / http://www.pudelek.pl/artykul/25282/gorniak_ukrywala_sie_w_toalecie/ | NIEDZIELA 13.06.2010

GÓRNIAK UKRYWAŁA SIĘ W TOALECIE...

Jaka jest Edyta Górniak na żywo? Wygląda na to, że taka jak w telewizji.

W księgarniach ukazała się książka ze wspomnieniami stewardesy pt. Stewardesa Justyna. Wspominki, których autorka opisuje znanych ludzi spotkanych na pokładach samolotów. Spotkanie z Edzią, wracającą z Londynu do Warszawy, wspomina tak:

 - Czy mogę się gdzieś schować? - spytała na wejściu do samolotu.

 Widząc moją zdziwioną minę, dodała:

 - Nie lubię, jak ludzie tak natarczywie lustrują mnie od dołu do góry.

 Ukryła się w toalecie, a na swoje miejsce wróciła dopiero przed kołowaniem.

 Jakoś nas to nie zaskakuje. Edyta żyje w swoim pokręconym świecie od co najmniej 20 lat.

 

[Proszę poprosić osoby ze swojego otoczenia, by non stop się Tobie przyglądały, oglądały Cię jak dziwo (ciekawe ile sekund wytrzymasz... A są osoby, które muszą to znosić latami)... - red.]

 

 

Jedna z odmian problemu:

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [21.08.2009, 07:20] 3 źródła

ŁADNE EKSPEDIENTKI TYLKO... ODSTRASZAJĄ

To praca wyłącznie dla brzydkich kobiet.

Ekspedientkami powinny być kobiety starsze i przeciętnej urody - wynika z badań naukowców z University of Adelaide.

Panie nie chciały wchodzić do sklepu, w którym pracowała młoda i ładna sprzedawczyni. A jeśli była ona atrakcyjniejsza od klientki, jej decyzja była nieodwołalna - twierdzi Bianka Price, autorka badań.

Badania przeprowadzono po tym jak niepełnosprawna studentka wytoczyła firmie Abercrombie and Fitch. Z powodu protezy ręki pracodawcy pozwalali jej pokazywać się klientom wyłącznie w zimie. Latem musiała pracować w magazynie - pisze "Journal of International Business and Economics".

Badaniami nie objęto mężczyzn, ale ich autorzy podejrzewają, że ich również odstraszają przystojni sprzedawcy. | TM

 

 

- W szpitalu: Klinika Chirurgii Dziecięcej (od 28.03.1988 r. do 02.04.1990 r.)(miałem nadzieję, że uda mi się załatwić odrobienie tam zastępczej służby wojskowej).

W szpitalu zbiorowym napastowaniem mnie zajmowały się pielęgniarki, a w jadalni jeszcze pozostały personel (identycznie jak w mleczarni).

 

- W szpitalu w Brzegu.

Z powodu istniejącego w tamtych latach utopijnego traktowania młodych mężczyzn, otrzymałem, chyba dzięki współpracy mamusi..., co najmniej z listonoszem, wezwanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej (oczywiście, jak zwykle z - z wściekle interesującymi się mną - psychopatami, debilami; kanaliami), bo równe traktowanie wszystkich jest sprawiedliwe...

Po perypetiach, udawałem sympatyzowanie z świadkami Jehowy, chociaż żadnego w życiu nie spotkałem, udało mi się wymusić na Komisji Wojskowej umożliwienie mi odbycia zastępczej służby wojskowej w szpitalu, gdzie skierowano mnie na oddział ginekologii. No i zaczął się m.in. dalszy horror z zajobem wzrokowym, ataki, intrygi, psychopatek itp.

Napastowanie wzrokowe przez pielęgniarki.

Jak np. wchodziłem do ich dyżurki, by wymyć podłogę, specjalnie tylko wtedy, gdy była tam jedna z 2. normalnie się zachowujących pielęgniarek, w tym najmłodsza (b. atrakcyjna)(serdecznie Panie pozdrawiam), to zaraz przychodziły wszystkie, i zaczynał się, co oczywiste..., „taniec”, ze mną jako główną, a właściwie jedyną atrakcją w centrum... Itp., itd...

Do tego wszystkiego doszły intrygi, nękanie mnie przez stare babsztyle z personelu pomocniczego, z byle powodu, pod byle pretekstem; pilnowanie, bym nigdy nie był w dobrym nastroju (bo to wywoływało z kolei zły nastrój u nich..., i odwrotnie...); 2 wredne babsztyle dostawały wściekłości jak widziały mnie w poniedziałek w miarę zregenerowanego psychicznie po wolnych od pracy dniach, i nadrabiały zaległości, bym był cały czas zdołowany, w stanie pobudzenia...

Oto jeden z przykładów.

Otóż rozmawiałem sobie w pracy z kolegą, z sąsiedniego oddziału, a tu pewien, regularnie knujący intrygi przeciw mnie babsztyl mówi do mnie przy wszystkich: „Ale ty jesteś głupi!/czy też: Głupio mówisz!” – Na co próbuję się bronić i odpowiadam: „Ale ja z Panią nie ro...”. Na co słyszę: „Ty gówniarzu!”, „Jak się zwracasz do starszych!”, „Co to za odzywki!”, „Dla starszych trzeba mieć szacunek!”. Itp. Sensacja na całe pomieszczenie. Wszyscy stanęli murem za tą osobą (twierdząc jeszcze, że to ja zacząłem)...

Po pierwsze, co jest najpierw: skutek czy przyczyna... Po drugie, kultura obowiązuje obydwie strony (a starsi powinni być wzorcem pozytywnym kultury, a nie negatywnym, np. wtrącając się, bezczelną uwagę do czyjejś prywatnej rozmowy. Przeinaczając sytuację; przypisując winę osobie zaatakowanej, publicznie poniżonej; kłamiąc. To nie wiek, tylko pozytywne cechy charakteru, postępowanie zasługują na szacunek (więzienia są pełne kreatur w podeszłym wieku)). Po trzecie, pracownicy powinni stanąć po stronie atakowanego, poszkodowanego, dając nauczkę napastniczce, a nie po stronie osoby bezczelnej, złośliwej, kłamliwej – demoralizując ją (i ew. następnych chętnych do takiego postępowania). Człowiek ma prawo do obrony swojej prywatności, godności; wymagać kultury, jeśli sam taki wymóg spełnia.

Gdy podczas przerwy śniadaniowej zauważyłem, iż wiozą zwłoki, powiedziałem: „Proszę nie podchodzić do okna”. Na co zajmujący się przeciwko mnie intrygami, z niemal każdego możliwego (błahego) powodu wredny, choleryczny drugi babsztyl zareagował odsunięciem talerza i imitacją wymiotów, a następnie scenę, m.in. że mówię przy jedzeniu o trupach... W ciągu najbliższych dni sama podczas posiłku powiedziała: „Trupa wiozą!”... Nikt, w tym ja, nie zareagował (i intryga nie wyszła, bo liczyła pewnie na mój rewanż (znowu bym usłyszał, o niewinnych starszych, i że to ja zacząłem...)).

I tak w koło, intrygi, pomówienia (np. ktoś poinformował poznaną na oddziale fajną dziewczynę, że jestem „zboczeńcem”...).

 

- Odrabianie zastępczej służby wojskowej w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej (od 01.07. 1989 r. do 31.03.1990 r.).

Przeniosłem się więc z szpitala, by dokończyć odrabianie zastępczej służby, do tego przedsiębiorstwa. Gdzie natychmiast wzbudziłem zainteresowanie psycholi, pojebów (reszta pracowników była bardzo sympatyczna, w porządku. Pozdrawiam Was).

Najgorszy był napastujący mnie (około pięćdziesięciokilkuletni mężczyzna, niski, trochę gruby) wzrokowo spozieracz i powtarzacz: „A dlaczego ty do wojska nie idziesz?! (hyyy)” I tak przez cały okres pracy tam nękał mnie tym irytującym mnie pytaniem i napastował wzrokowo... Przyczynił się do powstania u mnie do niego wstrętu, urazu, uwrażliwienia na to durne, złośliwie zadawane niby pytanie!; pilnował bym był cały czas w stanie pobudzenia; zdenerwowania; nie odzyskiwał dobrego nastroju (oczywiście „nic mi nie robiąc”)... Oprócz tego napastowało mnie wzrokiem 2-ch jego odbywających tam praktykę wnuków (co geny i wychowanie, to geny i wychowanie)...

Odpowiadam na to „pytanie”!: dlatego, by nie być wystawionym na pastwę, w tym 24 godziny na dobę, psychopatów, debili; kanalii!; by nie zapłacić za to zdrowiem psychicznym, fizycznym, poziomem intelektu! Bo w tym przedsiębiorstwie działanie takich osobników było ograniczone. Poza tym to nie pańska sprawa!

A dlaczego pan nie poszedł do psychologa, psychiatry i nie opowiedział, czym się zajmuje: panie doktorze, mam 55 lat, jestem debilem a jednocześnie psychopatą, obleśnym, beznadziejnym, bez stylu, klasy, a nawet kultury, brzydkim, starym, odpychającym z powodu zachowania i wyglądu prykiem, i zajmuję się dręczeniem wartościowego, atrakcyjnego młodzieńca i b. mnie to śmieszy...

 

Następny napastowacz wzrokiem i stwarzasz problemów, to kierowca (miał ok. 22 lata, średni wzrost, średniej budowy) małego samochodu z otwartą ładownią potrafił np. 2 godziny stać i gapić się na moją twarz podczas gdy ładowałem łopatą ziemię na samochód (to lustro i obrazki panie kolego niech zaspokajają m.in. te pańskie potrzeby, a nie, nie życzący sobie tego napastowani przez pana ludzie)... Było mu też ciężko podjechać bliżej, bo był b. zajęty..., więc gdy się tego domagałem, to poszedł do kierownika na skargę... Kierownik stwierdził, że powinniśmy sobie pomagać, współpracować, i sprawę zostawił w naszej gestii. Obserwator podjechał więc... ze 20-30 cm, więc dalej musiałem setki kg ziemi wrzucać na odległość 3 metrów... A on mógł wreszcie kontynuować swoje zajęcie...

Gdy mój majster wziął urlop, skierowano mnie do pracy z inną ekipą do naprawy, z użyciem smoły, dachu. Rozpaliłem pod kotłem ogień, minął jakiś czas, i wołają do mnie z dachu, bym sam otworzył zawór (małą!) dźwigienką. Ponieważ nie dąłem rady, a pracownicy znów zaczęli mówić, że jestem leser, nygus (Zasze byłem od pracowania non stop, 2 razy więcej od innych, ale i tak byłem krytykowany, pomawiany.) pomógł mi, zdaje się, że ktoś z mieszkańców, zawór nagle puścił i wówczas smoła trysnęła i zalała mi nadgarstek, przeleciała też parę centymetrów od twarzy... Straszy ból, poleciałem do szpitala, gdzie zdjęli mi w tym msu skórę (będę miał ślady do końca życia). A wystarczyło zrobić przedłużenie tej małej dźwigienki w postaci rury, by, po pierwsze, ułatwić otworzenie zaworu, dzięki większemu przełożeniu, a po drugie, zapewnić, zapewniający bezpieczeństwo, dystans. No ale co ja tam znowu wydziwiam...

 

 

PARĘ EPIZODÓW:

Tuż po przeprowadzce z Grodkowa do Szczecina, przejąłem pracę stróża na budowie, po zamieniającym się mieszkaniem ze mną (potrójna zamiana). Miałem w związku z tym sprawę do załatwienia w firmie zajmującej się pośrednictwem pracy. Jestem więc obsługiwany przez jedną z pań, a w tym czasie druga przerwała swoją pracę, i, jak zwykle w podobnych stacjach, zaczęła się gapić w moje oczy. Mija minuta, dwie, trzy, cztery... Próbuję się bronić: „Proszę przestać się tak mi przyglądać”. Na co słyszę podniesionym głosem od przyglądaczki: „Pan jest nienormalny! Musi się pan leczyć! My kogoś takiego nie możemy zatrudniać!” I dalej kontynuuje swoje... Na co odpowiedziałem tym samym – w lepiłem w jej oczy wymowny wzrok, i tak z minutę, może dwie. A gdy poskutkowało dodałem, mniej więcej to samo co ona powiedziała mi. Ale to nie koniec, od tamtej pory kilka kilkudziesięcioletnich pracujących tam pań dowiedziało się o mnie, czego napastliwością wzrokową, w tym wyrażającą bezwzględność, nienawiść, tak po kobiecemu, na mój widok, nie ukrywały… A ponieważ często wychodziły przed wejście na papierosa (firma mieści się w narożnym budynku na ul. księcia Bogusława i ul. Mikołaja Kopernika, przy pl. Dziecka), to musiałem ten rejon przez kilka lat obchodzić na około, bo inaczej, pod wpływem tych wlepionych we mnie ślepi, wymownego wzroku, czułem się jakbym zrobił tym paniom coś strasznego (był bardzo złym człowiekiem)...

 

W szkole zawodowej w Opolu, głównym zajęciem kilku kolegów w klasie było przekręcanie się do tyło, po kilkanaście razy w ciągu lekcji, i spozieranie na mnie....

 

Oglądanie filmów wideo u mnie w mieszkaniu na ul. Jagiełły polegało na tym, że część oglądających oglądała podczas projekcji mnie (głowy o 90 stopni w prawo)...

 

Podobnie było podczas oglądania telewizji u kolegi z bloku, Krzysztofa Ż.. Ja oglądałem film, a jego matka mnie...

 

Zajob wzrokowy w tramwaju, i tego reperkusje.

Mniej więcej w 2006 roku jechałem w Warszawie tramwajem (nr 10), z swoim wózkiem do hurtowni po owoce i warzywa. No i, oczywiście, intensywnie zainteresował się mną, wzrokowo, jakiś młodzieniec (około 18 lat, wysoki, dobrze zbudowany, czarne włosy). Wbił we mnie skrajnie napastliwy wzrok, i tak mija minuta, dwie, trzy, cztery... Więc się go pytam: „Czy coś się stało?!” Na co on reaguje: „Bo co?!” – „No bo gapisz się na mnie non stop od kilku minut”. Wiadomo, zaczęła się durna gadka, i dalej robi swoje, z tym, że gdy się przekręcałem w drugą stronę, to on tam przechodził i kontynuował napastowanie mnie, z tym, że już z odległości kilkudziesięciu cm.... A było w nim tyle pewności siebie, agresywnej nachalności, że zacząłem się bać, czy mi czegoś dodatkowo nie zrobi(!). Więc zadzwoniłem na policję, niestety zanim podałem namiary na tramwaj, to wysiadł (na ul. Wolskiej, na wysokości ul. Wieluńskiej)(razem z swoją matką, a raczej babką). I na odchodnym wbił we mnie pałający triumfem, fanatyczną nienawiścią wzrok, i takiej intonacji głosem zagroził, że się jeszcze spotkamy, i MAM WPIERDOL!!

Po jakimś czasie jadąc tą trasą natrafiłem na jakiegoś nastolatka, który zrobił mi scenę na pół, albo i cały tramwaj, że jestem jakiś nienormalny, że się na mnie patrzeć nie można, itp., a następnie podszedł do mnie i wlepił we mnie napastliwie wzrok, i tak jechaliśmy parę przystanków, w końcu wysiadł, i na odchodnym rzucił parę obelg (cały czas nie reagowałem).

Jakiś czas potem, jakiś dryblas, na tym samym przystanku (na wysokości ul. Wieluńskiej, tylko w stronę centrum), postukał w okno przy którym siedziałem, i powiedział: „Ty palancie!” Na co odpowiedziałem: „Odczep się przygłupie!”.

Było jeszcze kilka podobnych sytuacji z jego znajomymi bądź znajomymi jego znajomych…

 

M.IN. DO TEGO NASTOLATKA

Po pierwsze.

Zastanów się dlaczego gapisz się na, i przypierdalasz (w tym znieważasz) do obcego człowieka, który w żaden sposób Cię nie prowokuje (czy sam byś chciał żeby ciebie coś takiego spotkało – i uważałbyś że takie zachowanie jest normalne…)?!     

Po drugie.

Jak lubisz gapić się na facetów, to daj odpowiednie ogłoszenie, są też pisma z zdjęciami facetów...; tą drogą możesz też poznać odpowiednią osobę do pogapienia się na siebie nawzajem, pogadania sobie (zamiast zaczepiać ludzi...)(a jak nikt nie będzie chciał z tobą gadać - tak jak ja - to idź do kibla, strzel kupę, zamelduj jej co chcesz, a następnie ją utop żeby się nie męczyła...).

Po trzecie.

A ode mnie i innych przypadkowych ludzi się odczep (zgłoś sprawę na policję, że ludzie nie chcą, byś się im przyglądał, zaczepiał ich, gadać z tobą – może ich aresztują, wyślą na leczenie... Zgłoś postulat w Sejmie, by wprowadzono przepis zabraniający bronić się przed napastliwością; swoją wrażliwość – by każdy debil, psychopata, hory psychicznie mógł bezkarnie, kiedy chce i kogo chce zaczepiać, spozierać na niego swoim debilnym, chorym wzrokiem, interesować się nim (bo normalnym ludziom powinno to odpowiadać...)...)!

PS

Czy chciałbyś, żeby gapił się na Ciebie, interesował Tobą jakiś facet; uskuteczniać dyskusję z osobą bezmyślną, egoistyczną, debilną, chorą psychicznie... – ja też NIE!

Jeżeli nie znasz okoliczności jakiejś sytuacji (tylko np. znasz ją z tzw. drugiego obiegu, w tym np. na podstawie pomówień, insynuacji, niezrozumienia) to daruj sobie wyciąganie na tej podstawie jednoznacznych wniosków, a tym bardziej podejmowanie jakichkolwiek działań...!, bo możesz komuś zrobić krzywdę, a inspiratora danej sytuacji utwierdzić w słuszności swojego, np. podłego, chorego, postępowania (co może go, w tym bezkarność, prowokować do dalszych takich działań, a otoczenie może zostać zastraszone – skoro taki osobnik, a nie jego ofiara, triumfuje, co może wywołać samonapędzającą się, destrukcyjną spiralę: atak = bezkarność, triumf = DALSZE ATAKI ITD.!)!  

 

 

Itp., itd. …(nie będę się rozpisywał, bo zajęłoby to zbyt dużo msa)

 

 

Proszę sobie wyobrazić, iż mimo mojego wieku czterdziestu kilka lat, dalej, jak tylko mam lepsze dni, bardziej rozpogodzony wzrok, natrafiam na napastujących mnie wzrokowo, którzy zaglądają mi w oczy, oglądają twarz, przyglądają mi się, a minę przy tym mają taką jakbym właśnie był do tego stworzony...

 

Więcej:

3. DO OBRONY PRZED NAPASTLIWOŚCIĄ WZROKOWĄ

 http://www.wolnyswiat.pl/3h1.html  

 

4. PROSZĘ SIĘ ODCZEPIĆ

 http://www.wolnyswiat.pl/4h1.html  

 

 

 

 

 

 

 

 

W Warszawie.

 

RYNEK ROLNO-SPOŻYWCZY „BRONISZE”

Wyśmienite zajęcie: przebieranie owoców, warzyw i ich sprzedaż.., doborowe towarzystwo (przez 8 lat) dla redaktora portalu, wynalazcy, racjonalizatora, inicjatora, pomysłodawcy i koordynatora konsorcjum...; wrażliwca, osoby o umyśle analitycznym...; wybitnej!..

Alkoholicy, nikotynowcy; degeneraci, debile, psychopaci:

- „handlujący” nawoływacz-krzykacz-powtarzacz („Iiiiii KOmu coś PASUJEeeee!! Iiiiii KOmu coś PASUJEeeee!! Iiiiii KO...”),

- bełkotacz-powtarzacz (np.: „Nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic...”, „Ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne pomidorki...”, „Nooo, nooo, nooo, nooo, nooo...”, „Przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i brać...”, „...że ojojoj! ...ojojoj!... ojojoj!...),

- 4 + kilka osób (w mniejszym stopniu) pośrednio, bezpośrednio wyuczeni przez tego drugiego; zarażeni tym; zdemoralizowani, wypaczeni; z uszkodzoną psychiką, następni/e pierdolacze/ki-powtarzacze/ki (np.: O!, zgniły grejpfrut, o!, ten też jest zgniły, o! ten też jest zgniły, o! ten też jest zgniły, o! ten też jest zgniły, o!..”),

- zacinający się jąkała, wzdychacz, sapacz i stękacz (około 150 kg wagi)(przy najmniejszym poruszeniu się, a nawet podczas wdechu i wydechu),

- kolejny zacinający się jąkała,

- krzykszacz, świstacz i nucasz (ciągle wydaje takie dźwięki),

- przygłuchy (w efekcie mówię podniesionym głosem na innych),

- „tak-tak” (gdy ktoś mówi do niego, albo przy nim, to on w kółko powtarza: „TAAAK, TAAAK, TAAAK”).

- jąkała z łagodną postacią psychopatii. Od samego początku jego zachłystujące się mową jąkanie wydało mi się nietypowe (jakby udawane), i już po kilku miesiącach okazało się, że te tysiące zająknięć rzeczywiście było udawanych, bo gdy się zapomni, to w ogóle się nie jąka... Kolejna sprawa, to zachowywanie się, np. je (a robi to dość często, jak tylko coś do jedzenia znajdzie się w jego zasięgu) tak, jakby się obawiał że w każdej chwili ktoś mu wydrze owoc czy warzywo (a rąk i tego co je, a je rzeczy ewidentnie brudne, nie myje) z ust, łapczywie, dławiąc się, stękając, mlaskając i pomrukując. Cieszy/śmieje się z głupia frant w baranio-rechoczącej intonacji, a jak przy kimś coś robi, to trzęsą mu się ręce (też nietypowo/nienaturalnie: mała częstotliwość, duża amplituda).

Itp...

 

 

07.2012 r.

Kolejne pismo, wciągu kilku lat (wersja b. skrócona) O PSYCHOPATYCZNYM, DEBILNYM, ZŁOŚLIWYM, O ANORMALNEJ PSYCHICE POWTARZACZU-BEŁKOTACZU (starszym mężczyźnie, który od kilku lat przyjeżdża po odpady, oraz celem zaspokajania, kosztem innych, swoich anormalnych potrzeb)

A to, co z siebie wydaje to są śmieci, toksyny, trucizny; anormalności dla intelektu, umysłu, psychiki, a takie postępowanie jest także m.in. zaraźliwe...! Więc konieczne jest się przed nim siebie i innych obronienie!!!

 

Wpływać na innych można jedynie pozytywnie, wówczas osiągamy efekt pozytywnej lawiny. Jeśli nie potrafi się wpływać pozytywnie, to trzeba być neutralnym (nie wolno innym w jakikolwiek sposób szkodzić, bo inaczej m.in. powstaje efekt negatywnej lawiny)!

 

Niech każdy robi to, co chce, ale tak, by inni nie ponosili tego niechcianych, szkodliwych konsekwencji!

Co to jest wolność w aspekcie zachowań W tym kontekście można być wolnym, gdy nie ponosi się skutków negatywnego zachowania, postępowania, działań innych osób. A wymuszanie ponoszenia skutków czyjegoś zachowania, postępowania jest łamaniem czyjejś wolności, terrorem!

 

To przede wszystkim osoby aktywne programują, bezpośrednio, pośrednio, umysły innych osób.

 

Ludzki umysł, w tym intelekt, psychika, to nie szambo, gdzie kto chce, jak chce, czym chce, ile razy i jak długo chce może się wypróżniać (...)...!

 

Każdy bodziec, oddziaływanie, działanie, wydarzenie, przejście wpłynie, zaważy, przesądzi o naszym, a za naszą sprawą i na innych, życiu. A mogą one być pozytywne/inwestycją albo negatywne/wyrokiem, te ostatnie za sprawą psychopatów, debili, bo ich nienormalne psychiki, umysły predysponują ich do szkodzenia, niszczenia ludzi, tego, co jest dla nich wartościowe, im potrzebne, niezbędne, umożliwia samodzielność, niezależność, izolację od negatywnego wpływu, oddziaływania, działań, zapobiega problemom, co sprzyja zdrowiu, rozwojowi, powodzeniu, co jest korzystne, pozytywne.

 

To odczuwanie i realizowanie potrzeby szkodzenia jest objawem nienormalności, a nie tego unikanie, przed tym, takimi osobnikami obrona, która jest obowiązkiem wobec siebie, agresora, innych!

 

Nie można nie odbierać przekazu, nie analizować, nie interpretować, nie rozumieć, nie przyswajać, nie kodować sobie czyjegoś stanu, intencji, nie rozpoznawać czy jest to przekaz dla mnie (pozytywny, negatywny, inf. o zagrożeniu). A prawie wszyscy przekazują to, co jest efektem tego, co sami odebrali, jest więc to kodowane... Więc powstaje efekt lawiny. Może on być pozytywny bądź negatywny.

 

Normalnym, pozytywnym, konstruktywnym, prawym, ludziom PRZEKAZ, INNA DZIAŁALNOŚĆ SŁUŻY OSIĄGANIU POZYTYWNYCH EFEKTÓW. Ludziom upośledzonym psychicznie, niedorozwiniętym, ułomnym umysłowo, nienormalnym, chorym, szkodliwym, destrukcyjnym przekaz, inna działalność służy do osiągania negatywnych efektów, szkodzenia, niszczenia.

 

JESTEŚMY LUDŹMI, istotami żywymi, WIĘC BODŹCE ODBIERAMY PO LUDZKU, jak istoty żywe... Więc całkiem inaczej reagujemy na dźwięki nie do uniknięcia, a odmiennie na dźwięki do uniknięcia. I, odpowiednio, na dźwięki, hałasy mechaniczne, i na dźwięki, hałasy wydawane, powodowane przez ludzi, zwierzęta. I tak samo na wynikłe z konieczności, a wynikłe z bezmyślności, złośliwości, psychopatii, nienormalności!

 

Zachowanie wynika z stanu umysłu-psychiki

Gdy umysł-psychika pracuje nieprawidłowo, to skutkuje niewłaściwym, anormalnym, aspołecznym, szkodliwym zachowaniem, postępowaniem, takimi działaniami, a wynika to m.in. z skutków wystawiania się na oddziaływanie osób, których umysł-psychika pracuje nieprawidłowo. Powstaje więc efekt negatywnej lawiny: ktoś tamtym osobom tak zaszkodził, tamci ludzie zaszkodzili następnym, a ci kolejnym...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jednym z objawów stanu tego starszego mężczyzny jest modulowane muczenie, a kolejnym objawem jest powtarzactwo: „Nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic...”, „Ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne pomidorki...”, „Nooo, nooo, nooo, nooo, nooo...”, „Przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i brać...”, „...że ojojoj! ...ojojoj!... ojojoj!..., „Taaak! Taaak! Taa...”. Itp. Powtarza z głupia frant, także po kilka razy to, co ktoś inny nawet nie do niego powiedział, w tym nie pytany, nie proszony „odpowiada” kilka razy powtarzając się na nie zadane mu pytanie, tak wyraża swoje opinie... – by uwrażliwić na jak najwięcej słów, zwrotów...! – I tak w kółko to samo, łącznie, tysiące razy, od kilku lat! Przy czym jest jeszcze złośliwy, i gdy go proszę, by przestał, to jeszcze więcej razy powtarza, i dodaje tonem wyrażającym upór i że ma rację: „Taaak!, taaak!, taa...” (właśnie taaak ma być jak jemu podpowiada chora psychika, anormalny, psychopatyczny, złośliwy umysł...)... Oprócz tego za mną chodzi i robi to specjalnie przy mnie, w tym, gdy z kimś rozmawiam, by zepsuć mi nastrój, atmosferę, wyprowadzić mnie z równowagi...! Przez pierwsze lata jeszcze się jawnie cieszył z stanu, do jakiego mnie doprowadzał, dopiero jak mu kilka razy dosadnie powiedziałem kim jest, i że ma zamknąć swoją chorą, debilną, psychopatyczna mordę, to przestał się jawnie cieszyć.

Skutkiem tego wszystkiego jest m.in. uwrażliwienie na te nazwy owoców, warzyw, te teksty; uszkodzenie psychiki, zaśmiecenie, zatrucie umysłu, lęki, traumatyczne projekcje – negatywne skutki na całe życie! A o tym wszystkim i wielu, wielu innych aspektach, konsekwencjach jego zachowania, postępowania, działań wielokrotnie go pisemnie i werbalnie poinformowałem, więc jest tego świadomy, a zatem robi to, w tym ze mnie psychiczną kalekę, świadomie…! A jest to dla mnie tym bardziej bolesne, szkodliwe, że jestem wrażliwcem, a więc wielokrotnie bardziej i dłużej to odczuwam od innych, mało tego, mam umysł analityczny, a więc wszystko analizuję...! A sytuacja nie trwa dzień czy tydzień, miesiąc, rok czy dwa...! Ani nie msa jeden czy dziesięć, sto, dwieście razy...! Tylko dłużej i dużo więcej razy...!

Kilka osób bezpośrednio, pośrednio wyuczeni przez tego chorego człowieka; zarażeni tym; zdemoralizowani, wypaczeni; z uszkodzoną psychiką, również zajmuje się powtarzactwem...!

I, oczywiście, uważa, że ma rację, postępuje, zachowuje się normalnie, prawidłowo, a to ja broniąc swój, innych intelekt, samopoczucie, psychikę, zdrowie, postępuję źle, jestem nienormalny (przecież normalni ludzie w kółko, łącznie, tysiące razy powtarzają i słuchają debile teksty)...

 

Ponieważ większość ludzi kieruje się stereotypami, wyraża emocje, bez myślenia, analizowania, prawidłowego wnioskowania naśladuje, w tym powtarza obiegowe opinie, oceny, osądy, mało tego myśli, ocenia, postępuje na odwrót, to wyjaśnię kilka kolejnych kwestii:

Podobno ludziom starszym należy okazywać szacunek. Czy, swego czasu, np. Stalinowi, Hitlerowi też?... Na szacunek trzeba sobie zasłużyć (a wiek nie ma tutaj nic do rzeczy).

PS1 Tym gorzej, jeżeli jakieś kanalie żyją tak długo!

Proszę sobie wyobrazić, że jest dwóch nikczemnych osobników, którzy w takim samym stopniu robią ludziom bezpośrednio czy/i pośrednio krzywdę, z tym że jeden żyje 45 lat, a drugi 90. Rozumiem, że temu drugiemu należy się większy szacunek...

Biedny starszy człowiek...

To osoba destrukcyjnie aktywna jest winna, a nie jego BRONIĄCA SIĘ ofiara, która będzie tego skutki ponosić do końca życia, jak również osoby, na które będzie oddziaływać!

Dlaczego ja się bronię, i nie pozwalam mu na używanie sobie do woli na mnie przez kolejne lata (znów na odwrót – on „ma prawo” m.in. mi szkodzić, a ja nie mam prawa się, innych, w tym nieświadomych sytuacji, jej skutków, bronić)...

 

Msa publiczne, ludzie nie mogą służyć do realizacji, zaspokajania swoich anormalnych potrzeb przez osobniki aspołeczne: psychopatyczne, debilne, anormalne, chore; tacy ludzie nie mogą się eksponować, bo świadomie, nieświadomie, bezpośrednio, pośrednio, w sposób jawny, niejawny, uświadomiony, nieuświadomiony czynią krzywdę innym ludziom, w tym uwrażliwiając, uszkadzając ich psychikę, demoralizując, wypaczając, obniżając ich iloraz inteligenci, przyczyniając do chorób, cierpień, problemów, strat! Nie ma ABSOLUTNIE niczego normalnego, prawidłowego ani w pozwalaniu na szkodzenie, ani na to się wystawianiu, a wręcz przeciwnie – jest to wszechstronnie anormalne, aspołeczne, szkodliwe! Za to obowiązkiem ludzi normalnych, świadomych, odpowiedzialnych jest obrona siebie i innych!

 

Psychopaci, debile, osobniki anormalne, aspołeczne, chore, upośledzone interesują się mną od ZAWSZE! Całe moje życie sprowadza się do ich unikania... W efekcie ich m.in. w msh pracy psychopatycznych działań, przymuszania do wdychania trucizny nikotynowej, słuchania śmieci, trucizn, w tym tzw. reklam, powtarzactwa, w tym nazwy stacji radiowej, poddawania się manipulacji z radia, wylądowałem tutaj (proszę też zwrócić uwagę na to, że NIKT INNY z kilkunastu osób tu przychodzących nie przeniknął do mocjo najbliższego otoczenia, pod namiot, i to jeszcze po kilka godzin dziennie...)...

 

Jakakolwiek forma agresji ABSOLUTNIE nie jest zgodna z moją osobowością, jednak, jeśli w ramach obrony wszystko inne zawiedzie, to obecnie już się bronię jak tylko to możliwe, tym bardziej, że moja swoboda manewru jest już bliska 0 (wycofałem się prawdopodobnie na ostatnią możliwą dla mnie pozycję)!

 

Degeneracja gatunku skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim potencjale, względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych walorach, wysokim potencjale... Takie, o tym podłożu negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma psychopactwa, generują mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na przekazywane geny! – Oto kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz selekcji negatywnej – osób zajmujących się prokreacją...

 

Wysokie walory nie są od ich marnotrawienia, niszczenia, tylko odkrywania, rozwijania, wykorzystywania, przekazywania; tacy ludzie muszą być nie tylko chronieni przed im szkodzeniem, ale i wszechstronnie wspierani!

 

Pozytywne zachowanie, postępowanie, działania przyniosą, dzięki tego naśladowaniu, uczeniu, rozpowszechnianiu, osiągnięciu efektu pozytywnej lawiny, pozytywne efekty, a negatywne przyniosą negatywne skutki, konsekwencje, więc nie wolno ani sobie, ani innym w jakikolwiek sposób szkodzić, bo wówczas osiąga się efekt negatywnej lawiny!

Dbajmy o siebie m.in. dbając o innych (...).

Inteligentni, normalni, mądrzy, rozsądni, wrażliwi, etyczni, ludzie są wstanie przewidzieć skutki postępowania; wyciągają rozsądne, konstruktywne, całościowo przemyślane, wnioski, i jeśli coś czynią, to po to, by osiągnąć tego pozytywne, a nie negatywne efekty.

„To moja sprawa, czy i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie miało, m.in. zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty, trujący się, demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego następnych (przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak doprowadził...), »inni«; społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne, pośrednio, bezpośrednio złe...

ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; GENY; POTENCJAŁ; RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.

Dzisiaj Ty nie przejmujesz się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość, pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę, wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem; degradujesz, degenerujesz; uszkadzasz geny; obniżasz potencjał, uczysz takiego postępowania, rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu, wspólnego interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób nieuświadomiony, uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję), szkodzisz (przyczyniasz do problemów, szkód, strat); pogrążasz » jutro Ktoś nie przejmuje się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...

Dzięki temu co robisz, czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz więc tracić bądź zyskiwać.

 

Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym, anormalnym świecie, co skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem, upośledzanie umysłów, demoralizowaniem - jest brak trafnego, właściwego, oceniania motywów, efektów działań, identyfikowania osobników...

 

Kolejnym problemem jest brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość psychopatów, debili uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie, a to inni są nienormalni, głupi, źli...).

 

Czy my się wami interesujemy, poza sprowokowaną obroną, was denerwujemy, wam szkodzimy, was niszczymy, pogrążamy! No to, na prawie wzajemności, także zostawcie nas w spokoju, i dajcie normalnie, pozytywnie, zgodnie z naszymi walorami, naszym potencjałem, który powinniśmy stale zwiększać, normalnie, szczęśliwie, w pełni żyć!

Czy zdajecie sobie sprawę, co to za koszmar:

   - żyć wśród debili, psychopatów/kanalii; ponosić pośrednie, a co dopiero bezpośrednie skutki ich istnienia, zachowań, postępowania, działań...,

   - żyć wśród ich ofiar...,  

   - żyć z uwrażliwioną, uszkodzoną psychiką, jako kaleka, cierpiący, nieszczęśliwy człowiek – tak godzina po godzinie, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku, dziesięciolecie po dziesięcioleciu...,

   - żyć z skrajną nienawiścią do swych oprawców, chęcią okrutnej zemsty, mimo, że takie myśli, agresja nie są zgodne z naszą naturą...,

DO PSYCHOPATÓW/EK, DEBILI/EK

Czego was nauczono/się nauczyliście... > kogo naśladujecie... > czego uczycie... > co rozpowszechniacie... > co, jakie efekty osiągacie... > do czego się przyczyniacie... > jakie są tego skutki, konsekwencje...!!! Kto tak postępuje...!

Czy potraficie sobie wyobrazić: co czują niszczone przez was ofiary, na których wymuszacie myślenie, analizowanie tego, co im czynicie, o was, działania z wami związane, którym obniżacie walory, potencjał, a więc możliwości życiowe, sprawiacie, że życie zamiast być pełne konstruktywnego zapału, dawać radość, być prosperitą, związane zostaje z negatywnymi skutkami waszych działań, staje się udręką, koszmarem, że byle wydarzenie budzi lęki, traumatyczne skojarzenia, negatywne projekcje wyobrażeń, że dochodzi do degradacji waszych ofiar w ich w środowisku, w życiu prywatnym (nie będą wstanie nawiązać znajomości-, utrzymać związku z partnerem/ką na swoim pierwotnym poziomie, a w związku m.in. z tym będą nieszczęśliwi (związek skazany jest na niepowodzenie, a przynajmniej na niski poziom, powikłania, co, i w ten sposób, będzie miało negatywny wpływ na potomstwo))...!

Czy zdajecie sobie sprawę, że z powodu waszych działań człowiek staje się wszechstronnie, bo emocjonalnie, a więc i uczuciowo, psychicznie, umysłowo, intelektualnie, kaleki (dochodzi do zerwania połączeń między neuronami, a więc i uszkodzeń genów)! Ze taki... potencjał jest, bezpośrednio (genetycznie) i pośrednio (własnym wpływem) przekazywany...!

Czy rozumiecie, że nikt, w tym wy na tym nie zyskuje, za to wszyscy, wszechstronnie (powstają efekty lawin) tracą!

Wy psychopatyczne, zdebilałe kanalie, skurwysyny, kreatury, bestie!!

PS
Czy zdajecie sobie sprawę, że sami jesteście, genetycznie/, w sposób nabyty predysponowanymi (w wyniku demoralizowania, wypaczania, -uczenia się/naśladowania), psychopatami/kami, debilami/kami m.in. w wyniku działań innych psychopatów/ek, debili/ek (wywołuje się obłędne koło)...?

 

„NEWSWEEK” nr 18, 07.05.2006 r. CZY CZUJESZ TO, CO JA CZUJĘ Znaczna część naszego mózgu zajmuje się tym, co mają w głowach inni ludzie. Dzięki neuronom lustrzanym odbieramy i odczuwamy cudze emocje.

[Wszystko wpływa m.in. na wyobraźnię, a więc wywołuje projekcje myślowe, w tym nieświadome tego analizowania przez umysł.

Za pośrednictwem wyrazu czyichś oczu, mimiki, tzw. mowy ciała, intonacji głosu, zachowania, treści przekazu; Tak więc wygląd, postępowanie, zachowywanie się osób (np. nikotynizm, narkomania, alkoholizm, zboczenia, marginalne sposoby uprawiania seksu, religijność (obłęd), choroba psychiczna, tiki, nawyki, w tym grymasy (żucie gumy), wydawanie dźwięków itp. (również np. pety, smród trucizny nikotynowej, butelki, smród alkoholu, strzykawki, symbole religijne – są źródłem informacji o czyimś postępowaniu)) stanowiących cząstkę, element, społeczeństwa nie jest tylko i wyłącznie czyjąś prywatną sprawą – skoro i w ten sposób wpływa się, negatywnie, na innych. – red.] Empatia, czyli odbieranie i współodczuwanie cudzych emocji, nie ma nic wspólnego ze zdolnościami paranormalnymi. To umiejętność, którą posiedliśmy wszyscy, tylko nie wszyscy korzystamy z niej w jednakowym stopniu. Za to, że przejmujemy stres kolegi, który miał scysję z szefem, albo że na widok pająka na ręce innej osoby sami czujemy obrzydzenie, odpowiadają neurony lustrzane. (...)

W ludzkim mózgu też wykryto neurony lustrzane, a ściślej całą ich sieć. Naukowcy byli jednak zaskoczeni, kiedy okazało się, że rozpoznają nie tylko ruch, ale także intencje i emocje.

Doktor Marco Iacoboni z uniwersytetu w Los Angeles, autor wielu badań nad neuronami lustrzanymi, tłumaczy: - Jeśli widzisz, że rzucam piłkę, twój mózg symuluje tę czynność. Jeśli wyciągam rękę, jakbym chciał rzucić piłkę, masz w mózgu kopię tego, co chcę zrobić, czyli odczujesz moje intencje. I dalej, jeśli jestem zestresowany, twój mózg symuluje mój stres. Wiesz dokładnie, co czuje, bo ty czujesz to samo. Empatia włącza się automatycznie. [W tym dzięki własnym, podobnym doświadczeniom. A w przypadku ich braku dochodzi do symulacji, imitacji, odpowiednich symptomów. – red.] (...) Ale wiadomo już, że identyfikowanie i odbieranie przez nas takich uczuć, jak onieśmielenie, duma, obrzydzenie, poczucie winy czy odrzucenia, jest możliwe dzięki neuronom lustrzanym, znajdującym się w części mózgu zwanej wyspą. (...) empatia służy nie tylko do kontaktów się z światem, ale także do uczenia się świata. – System neuronów lustrzanych odpowiada za indywidualny rozwój i działa niemal od chwili narodzin. Dzięki temu dzieci mogą naśladować swoich opiekunów od pierwszych chwil życia – twierdzi dr Andrew Meltzoff z uniwersytetu w Waszyngtonie. Około ósmego tygodnia pojawia się u nich zdolność do takiego przetwarzania obrazu, dzięki któremu może odczytywać uczucia, pojawiające się na twarzach opiekuna. – We wczesnym dzieciństwie współodczuwanie emocji opiekunów jest jednym z najważniejszych sposobów utrzymywania kontaktu ze światem – mówi prof. Trzebińska. – Dzięki empatii z matką dziecko ma już swoje życie emocjonalne, co jest niezbędne do kształtowania się psychiki.

[Przebywając z kimś przejmujemy część składników jego osobowości. Stopień tego wpływu zależy od wielu czynników, a m.in. od naszego, danej osoby wieku, siły charakteru, asertywności, sposobu, okoliczności oddziaływania. A, niestety, wszyscy nosimy ślady, odczuwamy efekty, ponosimy szkody, w tym zdrowotne oddziaływania ludzi upośledzonych psychicznie, o uszkodzonej psychice, chorych, wypaczonych umysłowo, psychopatów/ek, debili/ek; kanalii (np. mimiczne, w tym wzrokowe, werbalne, w tym treścią, intonacją, odnośnie formy, stylu przekazu, komunikacji (ekspresji, afirmacji), emanacją, zachowywaniem się, postępowaniem). A te efekty, bezpośrednio, pośrednio, w tym poprzez przekazywanie sobie efektów ich działania, oddziaływania, rozprzestrzeniamy, czyli przekazujemy kolejnym osobom. Więc i z tego powodu b. ważne jest, m.in., by dziećmi zajmowały się odpowiednie osoby. – red.]

(...) Empatia jest jednym z drogowskazów, pomagających orientować się w życiu, przewidywać działania innych ludzi, odczytywać ich intencje. Człowiek pozbawiony tej zdolności zachowuje się jak emocjonalny inwalida i raz po raz napotyka trudności w relacjach społecznych. (...)

Chodzi więc o to, by korzystać z empatii tylko wtedy, kiedy może być ona pomocą, a nie przeszkodą w życiu.

Jolanta Chyłkiewicz

 

"WPROST" Numer: 8/2009 (1363) WIRUSY UMYSŁU Zachowania ludzi rozprzestrzeniają się jak wirusy. Kryzys gospodarczy jest tego świetnym przykładem. Aż 61 proc. Polaków planuje cięcia w codziennych wydatkach, prawie 40 proc. zamierza zrezygnować w tym roku z wakacji, a 65 proc. obawia się kłopotów finansowych. Dzieje się tak, choć większość z nas nie odczuwa jeszcze skutków kryzysu. – Łatwo ulegamy nastrojom i opiniom innych, poddajemy się tzw. procesowi społecznego zakażania – mówi dr Joanna Heidtman, psycholog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Kryzys stał się tematem codziennych rozmów. Mówimy o nim, nawet jeśli nas nie dotyczy. To budzi emocje, a te wywołują działania. Jeśli osoby, z którymi się spotykamy, wyprzedają akcje lub rezygnują z wyjazdu, bo boją się utraty pracy, my – niewiele myśląc – robimy to samo. Często niepotrzebnie. Na nasze zachowania wpływają nawet osoby, których nigdy nie spotkaliśmy. Ich nastroje i poglądy docierają do nas przez tzw. sieć społeczną. Tak rozprzestrzeniają się depresja, uzależnienia, otyłość.

Analizy Jamesa Fowlera z University of California w San Diego i Nicholasa Christakisa z Harvard Medical School w Bostonie wykazały, że jeśli ktoś z naszych przyjaciół staje się otyły, my stajemy się o 60 proc. bardziej narażeni na tę chorobę niż inni. Otyły przyjaciel zmienia nasze przekonanie o tym, jaka sylwetka jest powszechnie akceptowana, i sami zaczynamy przybierać na wadze. Podobnie jest z nałogami. Jeśli ktoś z naszego towarzystwa zaczyna palić, chętniej sięgamy po papierosa. Tak samo jest z rozwodami. Otoczenie ma nawet wpływ na samobójstwa, o czym świadczy przykład wielkopolskiego Wągrowca. Od marca do czerwca 2007 r. odebrało sobie tam życie 19 osób – dwa razy więcej niż w całym 2006 r. Podobnie było w Miluzie we Francji – przez pół roku samobójstwo popełniło sześciu pracowników tamtejszej fabryki Peugeota. Tak samo działają pozytywne przykłady. Jeśli jedna osoba przestaje palić, łatwiej rzucić palenie innym.

„Zakaźne" są nawet cechy, które uznawano za przejaw indywidualizmu, takie jak preferencje wyborcze, gust muzyczny, poczucie szczęścia. Badania Christakisa dowodzą, że szczęśliwi ludzie trzymają z sobą nie dlatego, że naturalnie kierują się ku sobie, ale dlatego, że poczucie szczęścia się rozprzestrzenia. Co więcej, nie zależy ono jedynie od najbliższych przyjaciół, ale także od przyjaciół naszych przyjaciół, choć nasze szanse na szczęśliwość rosną tym bardziej, im bliżej jesteśmy związani ze szczęśliwymi ludźmi. Epidemie zachowań nie są wywoływane przez silne osobowości. Na ogół nie mają liderów. – W mikroskali proces zakażania społecznego wyraźnie widać wśród kibiców sportowych – ludzie zarażają się nastrojem i tak samo reagują. Podobnie dzieje się w Polsce w samolotach. Gdy maszyna dotknie kołami ziemi, biją brawo wszyscy, nawet obcokrajowcy, którzy wcześniej o takim zwyczaju nie słyszeli. Nikt nie myśli racjonalnie, że radość jest przedwczesna, bo wiele wypadków zdarza się już po lądowaniu – mówi doc. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Spektakularnym przykładem społecznej infekcji była reakcja na słuchowisko radiowe „Wojna „Wojna światów", które w 1938 r. przygotował Orson Welles. Słuchacze potraktowali je jako prawdziwą relację z inwazji Marsjan i wpadli w panikę. Obserwując sąsiadów, zaczynali się pakować i uciekać, dzwonili na policję. Naśladownictwo najczęściej się zdarza w sytuacjach, które budzą przerażenie, ale nie tylko. Psychiatrzy nazywają takie zjawisko obłędem udzielonym. W 1237 r. w Utrechcie epidemia zbiorowego tańca doprowadziła do zawalenia się mostu: 200 osób opętanych taneczną psychozą utonęło. Takie ekstazy były powszechne aż do XIV wieku. Sekty taneczników podróżowały między Holandią a Niemcami, zakażając taneczną histerią coraz więcej osób. Dziś proces zakażania społecznego przebiega szybciej niż dawniej, bo sieci społeczne są gęstsze – mamy więcej powiązań z innymi ludźmi. Dawniej ludzie z różnych warstw społecznych niechętnie się kontaktowali. Teraz większość z nas ma dostęp do różnych środowisk. Nie jesteśmy też zdani tylko na kontakty bezpośrednie – mamy do dyspozycji media i Internet. Dlatego idee rozprzestrzeniają się szybciej i szybciej się mobilizujemy, czego przykładem jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Lokalna inicjatywa błyskawicznie tworzy efekt globalny. Tak tworzą się trendy i rozprzestrzeniają ideologie. – Ludzie nie są dziś bardziej zależni od opinii i działania innych niż dawniej. Chodzi jedynie o to, że nie jesteśmy całkowicie niezależni. Zachowania i nastroje każdego człowieka są jak fale rozchodzące się wokół kamienia wrzuconego do wody. Ma to związek z tzw. inteligencją kolektywną sieci społecznych. Ludzie w takiej sieci zachowują się jak ptaki w stadach. Decyzja o rzuceniu palenia, gdy robią to osoby w naszym środowisku, nie jest bardziej samodzielna niż decyzja ptaka, który zmienia kierunek lotu na taki, jaki wybrała reszta jego stada – twierdzi Nicholas Christakis.

Wpływom społecznym ulegamy nieświadomie. Jesteśmy istotami społecznymi i nie uda nam się ich uniknąć. Takie naśladownictwo wykształciła w nas ewolucja, by ułatwić nam przetrwanie – kiedy nie mamy dobrego rozwiązania problemu, podpatrujemy innych. Barbara Wild z uniwersytetu w Tybindze zauważyła, że im wyraźniej malują się emocje na naszej twarzy, tym silniej doświadczają ich osoby, które nas obserwują. Niektórzy naukowcy uważają, że wynika to z działania neuronów lustrzanych. Są to komórki mózgu, które się aktywują, kiedy obserwujemy zachowanie innych. Nie wiadomo tylko, czy to naśladowanie aktywuje neurony lustrzane, czy też naśladujemy innych pod wpływem działania tych komórek. Sam mechanizm zakażania społecznego jest neutralny. Katastrofalne mogą być skutki rozprzestrzeniania się idei szkodliwych społecznie. A ponieważ zawsze będziemy podatni na wpływ innych osób, warto się upewnić, czy przebywamy w towarzystwie odpowiednich ludzi.

To, jak bardzo jesteśmy podatni na wpływ innych, zależy od naszych relacji z otoczeniem. Jeśli nasz dobry przyjaciel, który mieszka kilkadziesiąt kilometrów od nas, odczuwa zadowolenie, szansa, ze my staniemy się szczęśliwsi, wzrasta o ponad 60 proc. Nastrój sąsiada, który mieszka bliżej, ale nie jesteśmy z nim tak związani, ma na nas o połowę mniejszy wpływ. Łatwiej zakażamy się kształtem sylwetki od osób tej samej płci. To wyjaśnia, dlaczego wśród młodych dziewcząt szerzy się epidemia zaburzeń odżywiania. Najnowsze badania sugerują, ze podatność na zakażanie społeczne jest w pewnym stopniu uwarunkowana genetycznie – bliźnięta jednojajowe tworzyły gęstsze sieci społeczne niż bliźnięta dwujajowe. Autor: Monika Florek-Moskal

 

CYTATY:

Na zaburzenia psychiczne cierpi w naszym kraju ok. 2,4 mln osób (1,5 mln dorosłych oraz 900 tys. dzieci i młodzieży, czyli w sumie dwukrotnie więcej niż w 1990 r.). Ze specjalistycznej opieki psychiatrycznej korzysta co 27 Polak (3,7 proc. populacji) (...).

[Dotyczy tych, którzy się do tego przyczyniają, oraz ich ofiar... – red.]

 

- Schizofrenia dotyka aż 400 tysięcy Polaków, cierpi na nią jedna na 100 osób. Jest bardzo demokratyczna: dotyka i profesorów uniwersytetu, i kloszardów. Występuje na całym świecie, bez względu na płeć, rasę i religię. Choruje na nią aż 50 milionów ludzi. W samych Stanach Zjednoczonych cierpią na nią 2 miliony Amerykanów, a każdego roku notuje się ponad 100 tys. nowych przypadków zachorowań. W Wielkiej Brytanii każdego roku schizofrenię rozpoznaje się u 7500 pacjentów. Codziennie na polskich oddziałach psychiatrycznych przebywa około 8770 osób z rozpoznaniem tej choroby.

- CO NAJMNIEJ MILION POLAKÓW CIERPI NA DEPRESJĘ

POLACY WPADAJĄ W DEPRESJĘ NA POTĘGĘ Na tę chorobę cierpi już co dziesiąty z nas.

ZABIJE NAS... DEPRESJA W przyszłości to właśnie ta choroba będzie najpoważniejszym problemem zdrowotnym na świecie. Takiego zdania są eksperci Światowej Organizacji Zdrowia, którzy spotkali się w Atenach w ramach pierwszego Globalnego Szczytu Zdrowia Psychicznego - podaje polskieradio.pl.

Jego zdaniem, choroba ta może mieć kilka przyczyn, niektóre z nich są biologiczne, ale duże znacznie mają też czynniki zewnętrzne, na przykład stres.

- PLAGA ZABURZEŃ PSYCHICZNYCH EUROPEJCZYKÓW Aż 165 mln Europejczyków, czyli 38 proc. populacji naszego kontynentu, każdego roku cierpi na zaburzenia psychiczne i choroby mózgu takie jak depresja, napady lęku, bezsenność oraz demencja – wykazał raport European College of Neuropsychopharmacology (ENCP).

Autorzy międzynarodowego raportu twierdzą w komentarzu, że choroby psychiczne są największym w XXI stuleciu wyzwaniem zdrowotnym dla Europy. Alarmują, że tylko jedna trzecia dotkniętych tymi chorobami osób korzysta z pomocy specjalisty i zażywa leki. Dodają, że wiele spośród tych osób zgłasza się po pomoc z wieloletnim opóźnieniem. Uczony dodał, że te schorzenia są jedną z głównych przyczyn zgonów i niepełnosprawności oraz ogromnym obciążeniem społecznym i dla służby zdrowia.

Prognozy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są jeszcze bardziej niepokojące. Przewiduje ona, że w 2020 r. depresja będzie na świecie drugą najbardziej kosztowną społecznie chorobą (po chorobach nowotworowych - PAP). Cytowany przez Reutersa David Nutt, psychofarmakolog z Imperial College London, dodał, że jeśli nie uda się tego dokonać, zaburzenia psychiczne i choroby mózgu jeszcze przez następne stulecia będą najpoważniejszym problemem zdrowotnym ludzkości.

- WSZYSCY JESTEŚMY CHORZY PSYCHICZNIE? Naukowcy twierdzą, że tak. Ale nie każdy się przyznaje. Zaburzenia psychiczne występują częściej niż nam się wydaje. Przypadków stanów lękowych, depresji, natręctw i uzależnień od alkoholu, narkotyków czy czynności może być nawet dwukrotnie więcej niż wynika ze statystyk - alarmuje portal brightsurf.com

- DORASTA POKOLENIE CHORYCH UMYSŁOWO. NIE MA DLA NICH RATUNKU? Choć nie zawsze chodzi o ciężką psychozę, to jednak jedno na pięcioro dzieci ma objawy zaburzeń psychicznych utrudniających funkcjonowanie w społeczeństwie - donosi eurekalert.org.

Odkryto też bardzo silny związek między zdrowiem psychicznym dziecka a zdrowiem psychicznym jego rodziców - dodaje serwis. Aż u 40 proc. badanych wykryto więcej niż jedną formę zaburzenia. Poziom obecności w badanej grupie zaburzeń trwale utrzymujących się (przez całe życie) określono na 22,2 proc.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Całość przygotował Piotr Kołodyńki - autor/redaktor: www.wolnyswiat.pl , www.pzepr.pl , www.racjonalnyrzad.pl

 

 

 

 

A w pojazdach, w tym bez możliwości przemieszczania się, bo jeżdżę z b. wysokim (z skrzynkami) wózkiem, muszę słuchać:

...ciamk, ciamk, ci... ...Trzask! Mlask, mlask, ml... ...Bum!! ...Cmok, cmok, cm...! Niuch, niuch, ni...! – Czy ja jadę z ciamkającymi, mlaskającymi, pierdzącymi i pociągającymi ryjem świniami, przeżuwającymi krowami w jakimś bydlęcym wagonie??!! Nie, to tylko... przeżuwacze i strzelający gumą do żucia (a gdyby ktoś tak przy tobie np. „strzelał”/klaskał silno dłońmi, zaczął walić w bęben, strzelać wypełnionymi powietrzem torebkami, z pistoletu ślepymi nabojami, odpalać petardy...), jednocześnie przy tej czynności rozpryskujący ślinę z mikrobami (a gdyby ktoś tobie napluł na twarz...), obcałowywujący się (cmokające, macające się pary robią obecnie to już niemal wszędzie (kolejny etap to kopulacja... Kolej też na swobodne zachowywanie się gejów, zoofilii, sadystów, kaprofilii, itp...), więc otoczenie musi tyle samo razy w tym uczestniczyć, więc jest to wymuszanie! A jest to też objaw ekshibicjonizmu, braku wrażliwości, wyczucia, dbania o intymność, zdemoralizowania, chamstwa (w końcu człowiek powinien się pozytywnie różnić od np. publicznie kopulującego psa...)! Po iluś tysiącach takich oglądniętych, odsłuchanych intymnych relacji dochodzi do uwrażliwienia na takie widoki, dźwięki osób z otoczenia, w tym uczestniczących, a więc wywołuje to irytację, złość!),  i pociągający nosem współpasażerowie komunikacji miejskiej! Prawie za każdym razem jadąc środkami komunikacji miejskiej słyszę jakieś trzaski, telepotanie się! Czyżby były uszkodzone??!! Nie, to tylko... radio kierowcy/, słuchawki* słuchaczy muzyki, przekazu radiowego (proszę samemu ich posłuchać z odległości kilku metrów... A gdyby ktoś Tobie zaczął świecić w oczy lampą błyskową albo migającą latarką, bo on tak chce, lubi, jego nie obchodzi że to Cię denerwuje, szkodzi Ci, bo to jest jego lampa błyskowa, latarka i nie będziesz mu mówił/a co ma z nią robić... To nie oglądaj skoro Ci to przeszkadza... Przecież reflektory samochodów, żarówki w domach, słońce też świecą, więc nie powinno Ci to przeszkadzać...)! ...czyk, czyk, cz...! Szyyyk, szyyyk, sz... ! Sziiit...! – Czy to jakieś ptaki zagnieździły się w środkach komunikacji? Nie, to tylko... cedzacze zębów (sztucznych szczęk), tikowcy! ...telep, telep, te...!; ...brzdęg, brzdęg, brz...! ...grzechot, grzechot, grz...! – Czyżby zapędziło się tu jakieś poobwieszane dzwonkami bydło, członkowie kor zaczęli zbierać haracz od przechodniów?! Nie, to tylko... poobwieszani (w tym na szyi) kluczami przechodnie i telepacze kluczami, bilonem! ...szur, szur, sz...! – Słychać, niemal wszędzie gdzie odbywa się ruch pieszy! Czy to ktoś szoruje tam podłoże papierem ściernym?! Nie, to tylko...  szuracze obuwiem, klapkami! ...pstryk, pstryk, ps...! – Ktoś coś włącza i wyłącza w sklepie, msu usługi, w pojeździe komunikacji zbiorowej?! Nie, to tylko... pstrykacze długopisem! A do tego trzeba dodać pikaczy (oni wystukują coś na klawiaturze; wysyłają, grają, to otoczenie też ma w tym uczestniczyć...), stękaczy, wzdychaczy, zarażających chorobami, dziesiątki tysięcy ludzi rocznie, kaszlaczy-prychaczy, pluwaczy, stukaczy-ki, tupaczy-ki, nucaczy-ki itp. (brakuje chyba tylko wypróżniających się, chociaż...). – Po co ludzie mają myśleć o swoich sprawach, odpoczywać, relaksować się skoro mogą te dźwięki słuchać (kto... jedzie, idzie, itp.!), absorbować swoją uwagę – się stresować, przypominać sobie stare i nabywać nowe urazy?!!

Niemal wszędzie wdycham truciznę nikotynową (z której powodu rocznie w Polsce umiera 60.000 osób!!!)!!! Czyżby zaatakowali nas talibowie?!! Nie, to tylko...  rodacy!!

 

* Co to za słuchanie „muzyki”, „relaks”: w hałasie pojazdu, wielkomiejskim…, a to  już są zbyt wielkim obciążeniem dla słuchu, psychiki, więc dokładanie jeszcze jazgotu muzycznego pogarsza sprawę!

Jeżeli jakikolwiek dźwięk z słuchawek, szczególnie w hałasie miejskim, jest słyszalny w odległości większej niż 50 cm od nich, tzn. że ustawiona głośność jest o wiele za duża!

 

Te dźwięki powodują stres, uwrażliwienie na nie, irytację, złość je słysząc, a więc dochodzi do uszkadzania psychiki, czyli pogarszania jakości życia, obniżania potencjału, przyczyniania do problemów, strat!

 

 

 

 

Kolejnym przypadkiem jest osobnik nawiedzający Warszawski Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy Bronisze S.A.

Otóż po terenie giełdy BRONISZE chodzi starszy człowiek zajmujący się obnośną sprzedażą narzędzi itp. (raczej próbami – jeszcze nigdy nie widziałem by mu się to udało, ale pewnie czasami tak) i skowycze: „Iiiiii KOmu coś PASUJEeeee!! Iiiiii KOmu coś PASUJEeeee!! Iiiiii KO...”...!!

Od pierwszych miesięcy staram się go unikać, ale od razu to zauważył i specjalnie przy mnie zwalnia, a niekiedy nawet zatrzymuje i oczywiście kilka-kilkanaście razy skowycze (ostatnio doszło do tego, że jeszcze się nie zdarzyło by nie przeszedł koło mnie i nie zaskowyczał, bez względu na to, czy w pobliżu byli inni ludzie czy też byłem sam!...)! Przy czym robi to tak często, iż każdy jest zmuszony go słyszeć wielokrotnie! Po dłuższym okresie takiej sytuacji poprosiłem go by spróbował innej, normalnej formy prób sprzedaży (zachowania) tak jak inni obnośni sprzedawcy (bezgłośnie). Gdyż na giełdzie nie sposób przejść niezauważonym, gdyż sprzedający są uczuleni na takich ludzi, potencjalnych klientów. Poza tym jest powszechnie znany... [Ten osobnik jest na szczęście... jedynym, ale za to b. uciążliwym wyjątkiem! Sprzedających są tu setki i gdyby „tylko” co dziesiąty zaczął się tak zachowywać, to trudno byłoby coś zrozumieć w hałasie (stresie!).] Moja, poparta logiką perswazja nic nie zmieniła (stał się tylko jeszcze bardziej złośliwy!)! Poza tym na giełdzie (na halach, a ja właśnie tylko na jednej z nich kupuje i mimo nawet 1-2 godzinnej rozpiętości czasowej przyjazdu tutaj dość regularnie go na niej spotykam!...).

Narzędzia ludzie kupują raz na wiele lat (rotacja pracowników na giełdzie (halach) jest znikoma). Tak więc jeżeli ktoś coś kupił od tego człowieka, to już przez najbliższe lata nie będzie potrzebował. Więc naprzykrzanie się w kółko tym samym osobom: setki (i wołanie tysiące) razy jest irracjonalne, oprócz tego, że stresujące (po rozmowie tylko z jednym sprzedającym na ten temat dowiedziałem się, iż już od niego oberwał pomidorem...)! Po kolejnym dłuższym czasie przeprowadziłem drugą, nazwijmy to rozmowę..., na poziomie tego osobnika (bez pozytywnego efektu oczywiście!). Po treści i formie wypowiedzi (oprócz opisanego zachowania) doszedłem do wniosku, iż jest on chory psychicznie, a opisane zachowanie to realizacja jego takich właśnie potrzeb (pewnie się nudzi, jest samotny, a tak ma namiastkę kontaktów z ludźmi, i zwraca na siebie uwagę - coś się dzieje), a tacy jak ja - m.in. wrażliwcy - to dodatkowa atrakcja! W związku z powyższym proszę o przywołanie tej osoby do porządku, bo giełda to nie wybieg dla chorych psychicznie (miejsce spędzania czasu, „zabawy”) – kosztem innych ludzi! Jak chce, niech łazi, ale zachowuje tak jak inni sprzedający np. kawę , reklamówki, pisma itp.

PS

DO OPISANEGO OSOBNIKA.

To Pan, hory, psychopatyczny człowieku ma się leczyć, a nie pańskie ofiary! Normalny, inteligentny człowiek z góry domyśla się, co może denerwować innych ludzi i takich działań unika. Mniej inteligentny zrozumie to, gdy mu się wytłumaczy. – Wolą zyskiwać przyjaźń, sympatię, przekazywać, wywoływać pozytywne emocje. Natomiast skończeni debile nie są w stanie tego zrozumieć. A dla psychopatów jest to informacja, że mogą się poznęcać (wrażliwcy - których natychmiast zauważają - to dla nich nie lada atrakcja), bo karmią się negatywnymi emocjami – wolą prześladować, zyskiwać nienawiść, strach negatywne emocje.

Proszę by Państwo zaczęli wrzeszczeć na jego widok (najlepiej znienacka w plecy... - tak jak on - niech się przekona jak to przyjemnie, uwrażliwi się. Może to go pobudzi do refleksji). To on ma się bać (a nie jego dręczone ofiary) postępować aspołecznie, skoro nie ma innej motywacji. Bezkarność demoralizuje. A cała sytuacja trwa już prawie rok! Bo żadne racjonalne i pozytywne argumenty do niego nie docierają! Podobnie nic nie dają próby unikania go! Na tym właśnie polega psychopactwo – co by nie robić dręczą, znęcają się!

CZASAMI ROBIENIE CZEGOŚ = CZYNIENIE KOMUŚ (...)

Proszę się zastanowić jak wyglądałoby nasze życie gdyby „tylko” co drugi człowiek robił co chce...!

Wiele osób źle definiuje problem. Otóż nikt nie zabrania (ale odradzam) tak się zachowywać. Chodzi o to by nie zmuszać innych do ponoszenia tego konsekwencji.

My nie chcemy ponosić skutków (nabywać - w tym kolejne - urazy, stresować się, popadać w nerwicę, leczyć się (bo to przyczyniający się do tego powinni to robić)) czyjejś bezmyślności, głupoty, złośliwości, nawyków (niech ich wytrwały nabywca cierpi z braku ich realizacji, a nie otoczenie w ich wyniku), choroby!!

– niektóre zachowania - w tym osób chorych psychicznie - są chorobotwórcze „zakaźne”!!

– gwałtu można dokonać za pośrednictwem różnych zmysłów i na wiele sposobów, a efektem będą urazy i inne negatywne skutki!!

– bez względu na to czy ktoś jest zdrowy, czy hory jego sytuacji nie należy pogarszać, a wręcz przeciwnie!!

 

 

 

 

BROŃMY SIĘ, WZAJEMNIE, PRZED PSYCHOPATAMI/KAMI, DEBILAMI/KAMI; KANALIAMI, LUDŹMI CHORYMI! TO TACY LUDZIE MAJĄ SIĘ LECZYĆ, IZOLOWAĆ SIĘ, BYĆ IZOLOWANI, A NIE MY, W TYM IZOLOWAĆ SIĘ OD OTOCZENIA!

Nie pozwalajmy na to, by jedna nienormalna, szkodliwa, pasożytnicza osoba szkodziła dziesiątkom normalnych, pożytecznych ludzi(!), którzy ją w dodatku utrzymują z podatków (dzięki swojej mozolnej pracy); na demoralizację, i brońmy się! Niech zwycięży prawo, społeczny interes, dobro, a nie triumfuje bezkarność, destrukcja, zło!

UWAGA!

Na Dworcu Zachodnim od lat uprzykrza życie pracującym tu i niektórym przebywającym ludziom starsza, chora psychicznie, obłąkana, kuśtykająca (z laską) kobieta zajmująca się przypatrywaniem, spozieractwem i narzucaniem swojego towarzystwa; nękaniem ludzi. Jak sobie kogoś upatrzy, to potrafi za nim nawet łazić (za mną od 2003 roku; 6 rok) i spozierać mu to w jedno, to w drugie oko, twarz swoim wyrażającym obłęd i poczucie krzywdy wzrokiem, powodując lęk, urazy. A w razie najmniejszej próby* - piszę „próby” bo efekty jeśli są, to mizerne - obrony, chodzi po dworcu i opowiada o swojej ofierze „krzywdzie” jaką  jej ktoś zrobił (bo to nie ona innym napastując, narzucając się, tylko inni jej robią krzywdę – broniąc się…) próbując się bronić przed jej spozieractwem, chorym wzrokiem, napastliwością, zachowywaniem się – bo nie jest przedmiotem; nie chce myśleć za każdym razem o starej, chorej kobiecie, nabywać urazów.

I tak od lat, na spozieractwie, narzucaniu się i opowiadaniu o swojej krzywdzie, zatruwaniu innym życia, przetrawia życie. Efektem są też lęki (rozglądanie się, by jej uniknąć), traumatyczne wspomnienia, kojarzenie tego msa z tą osobą, jej chorymi, napastliwymi, wlepionymi w własne oczy ślepiami, itp...

* Obrona przed tą osobą jest nieskuteczna (być może są nawet oczekiwana – gdyż ma okazję jeszcze kogoś nawyzywać, poudawać poszkodowaną; coś się dzieje w codziennej monotonii spozierania; napastowania wzrokiem; swoim towarzystwem). A swoje ofiary, w razie prób obrony z ich strony, perfidnie zastrasza obłąkańczym, histerycznym krzykiem, wyzwiskami (powoduje aferę), przypisywaniem im swojego postępowania, swoich cech; robieniem z siebie ich ofiary; wywoływaniem wrażenia, że jest, za niewinność, atakowana, i tylko się broni... I wymusza, w ten sposób, pogodzenie się z sytuacją, podporządkowanie się jej (to ona, i tylko ona ma prawo decydować, kto ma się z nią zadawać)...!

PS

Albo udaje, więc jest jeszcze, nieświadomą psychopatką, albo rzeczywiście jest obłąkana, i uważa, że to jej ofiary są winne całej sytuacji, robią jej krzywdę, a nie ona im...

Sama jest chora i innych też chce do takiego stanu doprowadzić uwrażliwiając na wzrok, wywołując lęki, urazy, wstręt; uszkadzając psychikę! Jest bardzo zawzięta, czuje się bezkarna!

 

PROSZĘ PANI!

Pani widok, towarzystwo to żadna przyjemność... Pozostali ludzie nie są pozbawieni osobistych praw; przedmiotami od zaspokajania pani egoistycznych, chorych, patologicznych potrzeb! Pani musi liczyć się z skutkami swojego postępowania dla innych, i unikać niepożądanych, szkodliwych działań, postępowania!

Pani nie ma prawa nikomu narzucać swojego towarzystwa; decydować, że ktoś ma mieć z panią do czynienia; robić, praktycznie, ludziom krzywdę napastując ich wzrokowo, interesując się nimi, itp.! Ludzie mają prawo do unikania niepożądanych znajomości, towarzystwa!; do nie myślenia o takich sprawach; ochrony swojego zdrowia psychicznego! Ludzie mają prawo do dobrego samopoczucia, myślenia, zajmowania się swoimi sprawami, a nie stresami, problemami wynikłymi z działań ludzi chorych, niedorozwiniętych psychicznie, intelektualnie, etycznie, debilnych, Proszę więc zostawić ludzi w spokoju, dać im spokojnie, normalnie pracować, zajmować swoimi sprawami; żyć

Proszę więc m.in. przestać za mną łazić, podchodzić do mnie, proszę nie czekać na mnie, nie obracać się w moją stronę, nie przyglądać mi się, nie gapić się na mnie, nie napastować wzrokowo; nie interesować się mną, zostawić w spokoju!!! – tak jak ja, inni ludzie zostawiamy w spokoju panią, proszę się więc zrewanżować Nam tym samym. Pani obecne postępowanie jest anormalne; chore, chorobotwórcze; patologiczne. Ja nie jestem pani znajomym, i jakichkolwiek kontaktów z panią sobie absolutnie nie życzę!!!

Proszę komuś podobnemu do siebie, chętnemu, nie tylko tak wytrwale, z takim zacietrzewieniem, ale nawet 1-den raz "nic nie robić", a mnie i pozostałych ludzi zostawić w spokoju! A jeśli nie przestanie P. nie tylko w jakikolwiek sposób mi szkodzić, ale nawet interesować się mną, moimi sprawami (co też szkodzi (...)), to, odpowiednio, przekażę opis sytuacji wynajmującemu P. lokal, pańskiej firmie, ewidencji działalności gospodarczej, szkole, sąsiadom, rodzinie, opiszę w Internecie, zgłoszę pańskiemu dzielnicowemu, podam P. do sądu, wystąpię o odebranie renty za aspołeczne postępowanie osoby utrzymywanej przez społeczeństwo, o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym!

To JA wiem; decyduję co mi nie odpowiada; szkodzi!

Jeśli czegoś P. nie rozumie, to proszę poprosić o pomoc odpowiednią osobę.

PS

To P. ma bać się czynić krzywdę, łamać prawo, powstrzymać od szkodliwych działań/, zdobyć odpowiednią, do swojego stanu, wiedzę, osiągnąć zrozumienie przynajmniej elementarnych rzeczy, leczyć się, a nie ponosić, zajmować skutkami P. działań, bać się P., cierpieć, pańskie ofiary, otoczenie, w tym wymiar sprawiedliwości!

 

 

FRAGMENTY MOJEGO PISMA INTERNETOWEGO (celem dodatkowego wyjaśnienia):

Niewiedza, nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd, niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest edukowanie, uświadamianie ludzi.

 

Aspołeczne postępowanie udziela się innym (w wyniku naśladownictwa (...)), jest demoralizujące (bo m.in. jest precedens – a on/a może a ja nie mogę?!)

 

Źródłem stresu, przyczyną problemów jest również wywoływanie myślenia o czymś niepożądanym, szkodliwym.

 

Jeden stres, uraz zwiększa podatność na kolejne stresy, urazy – powstaje efekt lawinowy!

 

Nie chodzi oto, co można robić, tylko jak powinno się postępować. – Proszę wziąć pod uwagę skutki swojego zachowania dla innych. P. nie jest tutaj sam/a! Zachowywanie się odzwierciedla poziom inteligencji...

Jeśli zezwoli się na to by ludzie robili to, co im się podoba - bez względu na skutki dla otoczenia - to będzie anarchia, a nie demokracja – szerokie pole do działania dla psychopatów, debilów, nikczemników, egoistów, zboczeńców, chorych psychicznie, bandytów, innych kreatur itp.! Każdy powinien mieć prawo do robienia tego, czego pragnie, ale tak BY INNI NIE PONOSILI TEGO NIECHCIANYCH KONSEKWENCJI! Więc wolność polega też na ochronie przed nimi – od nich.   

 

SKĄD SIĘ BIORĄ M.IN. NIKOTYNOWCY, ALKOHOLICY, NARKOMANI, PSIARZE, WYPŁOCINOREKLAMODAWCY, OSOBY NAPASTLIWE; OSOBY O IRYTUJĄCYM ZACHOWYWANIU SIĘ, UCIĄŻLIWE, SZKODLIWE, NIEBEZPIECZNE (ZARAŻAJĄCY NAŁOGAMI, CHOROBAMI, PRZYCZYNIAJĄCY SIĘ DO URAZÓW, CHORÓB)

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z posiadania genów lustrzanych odpowiedzialnych za naśladowanie innych, instynkt stadny (skąd wziął się np. ich nałóg, psia mania, uciążliwe, szkodliwe, chorobotwórcze dla innych zachowywanie, postępowanie); dlaczego postępują na swoją szkodę, z wpływu swojego postępowania na następnych (powstaje efekt lawinowy!) i wynikłej z tego współodpowiedzialności!

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, dlaczego działa na innych szkodę – że są świadomymi bądź nie psychopatami (a nałóg, uciążliwe zwierzę, udawana głupota, bezmyślność, niedoskonałości prawne są tylko pretekstem do szkodzenia innym).

PS1 Np. psychopata-nikotynowiec nie stanie nigdzie indziej, tylko w widocznym msu; przy wejściu, przy przystanku, od strony wiatru – by przeciąg wciągał śmierdzącą truciznę do środka, by wiatr wiał dym na innych, by dmuchać na przechodzących, stojących; irytować, nękać, okaleczać psychicznie; pokazywać, wciągać w to następnych.

PS2 Do tworzących prawo:

Jak można zezwalać na destrukcję, bezkarne szkodzenie?!

 

Trzeba wprowadzić ogólnokrajowy rejestr osób psychopatycznych, debilnych (a stanowią oni co najmniej kilka procent społeczeństwa!) i wpisywać status danej osoby do jej dokumentów. Również osoby wybitne zasługują, ale na chlubne wyróżnienie. Najlepiej więc wprowadzić kilka kategorii, osoba: wybitna/pożyteczna/przeciętna/szkodliwa/b. szkodliwa. I odpowiednio, do ich postępowania, traktować takich ludzi.

 

TO, CO ROBIĄ INNI, WIĘKSZOŚĆ, JEST NIEZABRONIONE JEST SŁUSZNE...

Psychopaci, debile; kanalie, skurwysyny (nikotynowcy, ciamkacze i strzelacze gumą do żucia, używający w sposób uciążliwy słuchawek, gwizdacze, nawoływacze do kupna, psiarze, przymuszający do słuchania radia, odbioru reklam itp.) mają proste wytłumaczenie swojego postępowania (trucia ludzi, eksponowania nikotynizmu, zarażania nałogiem, okaleczania psychicznego, przyczyniania się do stresów, chorób, problemów): inni też tak postępują...

Więc na to zezwalanie, czynienie precedensu, równa się tego propagowaniu, rozpowszechnianiu, w tym zakresu, skali takiego postępowania (przenosi się to i na inne działania); demoralizacji, anarchii; degeneracji, destrukcji. Staje się to niepisanym prawem (czymś słusznym, usprawiedliwionym)(nie tylko nie dbanie o swoje, innych zdrowie, ale szkodzenie staje się normą, czymś normalnym). A prawo do nie ponoszenia skutków czyjegoś postępowania, dobrego samopoczucia, zdrowia, wolności od nałogów, działania w czyimś, wspólnym, interesie (nikt się nad tym nie zastanawia, bo nie ma powodu) – czymś niezrozumiałym, głupim, absurdalnym.

 

Stanowimy psychosomatyczną  jedność – tzn., stan psychiczny wpływa na stan fizyczny i odwrotnie; stresy powodują nieprawidłowe funkcjonowanie organizmu, choroby, co jest źródłem kolejnego stresu (sprzężenie zwrotne).

 

Generalnie, w uproszczeniu, nasz stan, z powodu mowy ciała, zachowywania się, mimiki (wyrazu oczu), treści i formy wypowiedzi, przekazu, udziela się innym, odpowiednio: pozytywny, pozytywnie, negatywny – negatywnie.

 

Tą ulotkę przekazuję by się obronić, a jednocześnie zapobiec ew. negatywnym skutkom bezpośredniej konfrontacji z P., na co absolutnie nie mam najmniejszej ochoty!

 

W razie nie zrozumienia - jeśli przedstawiona argumentacja dla P. jest niewystarczająca – to proszę przeczytać ciąg dalszy. 

Czy P. chciałaby znaleźć się na moim msu (nie tylko 1 czy 2 razy, ale dziesiątki, setki tysięcy razy, z, łącznie, tysiącami podobnych (w tym chorych, napastliwych, debilnych, psychopatycznych) ludzi)(wyobrażenie sobie bycia w czyjejś sytuacji nazywa się zdolnością do empatii)...

 

CO JEST NAJPIERW, SKUTEK CZY PRZYCZYNA…

Nie zajmuję się obrażaniem. Racjonalnie uzasadnione stwierdzenie faktu nie jest obrażaniem, tylko opisywaniem rzeczywistości, uświadamianiem (inaczej bym kłamał). A że jest ona taka... to nie moja wina (i ewentualne pretensje proszę kierować nie w moją stronę...). Czasem dosadna, ale adekwatna ocena daje do myślenia adresatowi z korzyścią dla niego i otoczenia. Czyli celem mojego pisma jest wskazanie, praktycznie,  najrozsądniejszych rozwiązań problemów; zapobiegnięcie kolejnym (bezpośrednim, pośrednim, w tym ich skutkom dla psychiki, relacji międzyludzkich, zdrowia, życia).

PS Więc zanim p. coś zrobią proszę się najpierw zastanowić: jakie będzie to miało konsekwencje (dla kogoś – P.)!

Jeżeli racjonalne, merytoryczne, etyczne, argumenty nie przemawiają do kogoś, są nierozumiane, to trzeba użyć innych... (sprawy należy nazywać po imieniu), skutecznych!

 

NIERÓB DRUGIEMU, CO JEMU NIEMIŁE (nawet nie musisz czynić dobra, tylko NIE CZYŃ ZŁA – Czy to dla Ciebie za dużo???). Krótko pisząc: żyj i daj spokojnie żyć innym.

 

BEZ WZGLĘDU NA TO CZY KTOŚ JEST ZDROWY, CZY CHORY JEGO SYTUACJI NIE NALEŻY POGARSZAĆ, A WRĘCZ PRZECIWNIE!!

Każdy z nas ma określoną, nazwijmy to umownie, »pojemność stresową«, tzn. może do pewnego stopnia z względnie małymi skutkami przyjmować stresy, lecz po przekroczeniu indywidualnego progu wytrzymałości, dochodzi do uszkodzeń psychiki z skutkami na całe życie – człowiek staje się psychicznym kaleką; następuje gwałtowny spadek tzw. tolerancji negatywnych bodźców i w efekcie dalszego, ciężkiego pogrążania już nawet błahostkami. Nie wolno dopuszczać do takiej sytuacji – robić ludziom krzywdy!

 

Dlaczego tak ważne jest unormowanie zachowań, stosunków międzyludzkich.

Bo miliony ludzi cierpi, leczy się z powodu debilów, chorych psychicznie, psychopatów; bo ponoszą tego skutki, w tym finansowe, i pozostali, bo tracimy potencjał, jaki tkwi w tych ludziach, którzy muszą zajmować się, myśleć o takich sprawach zamiast konstruktywnymi, bo absorbuje to policję, sądy.

 

www.o2.pl | Piątek [05.06.2009, 12:21] 1 źródło

CO DZIEJE SIĘ W MÓZGU PSYCHOPATY

To często dobrzy sąsiedzi i mili ludzie. Brak empatii, nieumiejętność odwzorowywania uczuć, słabsze odczuwanie bólu - to podstawowe cechy charakteryzujące psychopatów. Jak wynika z ostatnich badań psychopaci stanowią jeden procent społeczeństwa, 15 do 20 procent mieszkańców więzień i 15 procent osób uzależnionych. Psychopatami są osoby pozbawione uczucia empatii. Nie potrafią one odwzorowywać uczuć - twierdzi Monika Marczak z Uniwersytetu Warszawskiego. Traktują też instrumentalnie innych ludzi i zawsze wybierają krótszą drogę do osiągnięcia celu, nawet jeśli wiąże się to z podjęciem kroków moralnie nagannych. Źródło psychopatii tkwi w mózgu, a nie tylko w osobowości człowieka - twierdzi Monika Marczak. Naukowcy nie są pewni czy psychopatów należy leczyć. Twierdzą bowiem, że operacja mózgu wiązałaby się także ze zmianą osobowości. | TM

 

„NEWSWEEK” nr 18, 07.05.2006 r.

CZY CZUJESZ TO, CO JA CZUJĘ

Znaczna część naszego mózgu zajmuje się tym, co mają w głowach inni ludzie. Dzięki neuronom lustrzanym odbieramy i odczuwamy cudze emocje.

[Wszystko wpływa m.in. na wyobraźnię, a więc wywołuje projekcje myślowe, w tym nieświadome tego analizowania przez umysł.

Za pośrednictwem wyrazu czyichś oczu, mimiki, tzw. mowy ciała, intonacji głosu, zachowania, treści przekazu; Tak więc wygląd, postępowanie, zachowywanie się osób (np. nikotynizm, narkomania, alkoholizm, zboczenia, marginalne sposoby uprawiania seksu, religijność (obłęd), choroba psychiczna, tiki, nawyki, w tym grymasy (żucie gumy), wydawanie dźwięków itp. (również np. pety, smród trucizny nikotynowej, butelki, smród alkoholu, strzykawki, symbole religijne – są źródłem informacji o czyimś postępowaniu)) stanowiących cząstkę, element, społeczeństwa nie jest tylko i wyłącznie czyjąś prywatną sprawą – skoro i w ten sposób wpływa się, negatywnie, na innych. – red.]

Empatia, czyli odbieranie i współodczuwanie cudzych emocji, nie ma nic wspólnego ze zdolnościami paranormalnymi. To umiejętność, którą posiedliśmy wszyscy, tylko nie wszyscy korzystamy z niej w jednakowym stopniu. Za to, że przejmujemy stres kolegi, który miał scysję z szefem, albo że na widok pająka na ręce innej osoby sami czujemy obrzydzenie, odpowiadają neurony lustrzane. (...)

W ludzkim mózgu też wykryto neurony lustrzane, a ściślej całą ich sieć. Naukowcy byli jednak zaskoczeni, kiedy okazało się, że rozpoznają nie tylko ruch, ale także intencje i emocje.

Doktor Marco Iacoboni z uniwersytetu w Los Angeles, autor wielu badań nad neuronami lustrzanymi, tłumaczy: - Jeśli widzisz, że rzucam piłkę, twój mózg symuluje tę czynność. Jeśli wyciągam rękę, jakbym chciał rzucić piłkę, masz w mózgu kopię tego, co chcę zrobić, czyli odczujesz moje intencje. I dalej, jeśli jestem zestresowany, twój mózg symuluje mój stres. Wiesz dokładnie, co czuje, bo ty czujesz to samo. Empatia włącza się automatycznie. [W tym dzięki własnym, podobnym doświadczeniom. A w przypadku ich braku dochodzi do symulacji, imitacji, odpowiednich symptomów. – red.]

(...) Ale wiadomo już, że identyfikowanie i odbieranie przez nas takich uczuć, jak onieśmielenie, duma, obrzydzenie, poczucie winy czy odrzucenia, jest możliwe dzięki neuronom lustrzanym, znajdującym się w części mózgu zwanej wyspą.

(...) empatia służy nie tylko do kontaktów się z światem, ale także do uczenia się świata. – System neuronów lustrzanych odpowiada za indywidualny rozwój i działa niemal od chwili narodzin. Dzięki temu dzieci mogą naśladować swoich opiekunów od pierwszych chwil życia – twierdzi dr Andrew Meltzoff z uniwersytetu w Waszyngtonie. Około ósmego tygodnia pojawia się u nich zdolność do takiego przetwarzania obrazu, dzięki któremu może odczytywać uczucia, pojawiające się na twarzach opiekuna. – We wczesnym dzieciństwie współodczuwanie emocji opiekunów jest jednym z najważniejszych sposobów utrzymywania kontaktu ze światem – mówi prof. Trzebińska. – Dzięki empatii z matką dziecko ma już swoje życie emocjonalne, co jest niezbędne do kształtowania się psychiki.

[Przebywając z kimś przejmujemy część składników jego osobowości. Stopień tego wpływu zależy od wielu czynników, a m.in. od naszego, danej osoby wieku, siły charakteru, asertywności, sposobu, okoliczności oddziaływania. A, niestety, wszyscy nosimy ślady, odczuwamy efekty, ponosimy szkody, w tym zdrowotne oddziaływania ludzi upośledzonych psychicznie, o uszkodzonej psychice, chorych, wypaczonych umysłowo, psychopatów/ek, debili/ek; kanalii (np. mimiczne, w tym wzrokowe, werbalne, w tym treścią, intonacją, odnośnie formy, stylu przekazu, komunikacji (ekspresji, afirmacji), emanacją, zachowywaniem się, postępowaniem). A te efekty, bezpośrednio, pośrednio, w tym poprzez przekazywanie sobie efektów ich działania, oddziaływania, rozprzestrzeniamy, czyli przekazujemy kolejnym osobom. Więc i z tego powodu b. ważne jest, m.in., by dziećmi zajmowały się odpowiednie osoby. – red.]

(...) Empatia jest jednym z drogowskazów, pomagających orientować się w życiu, przewidywać działania innych ludzi, odczytywać ich intencje. Człowiek pozbawiony tej zdolności zachowuje się jak emocjonalny inwalida i raz po raz napotyka trudności w relacjach społecznych. (...)

Chodzi więc o to, by korzystać z empatii tylko wtedy, kiedy może być ona pomocą, a nie przeszkodą w życiu.

Jolanta Chyłkiewicz

 

 

31. „LUDZI DZIELIMY M.IN. NA…”

 http://www.wolnyswiat.pl/31h1.html

 

 

„NEWSWEEK” nr 17, 30.04.2006 r. strona 66

FATALNE ZAUROCZENIA

Strzeż się natrętnych znajomych i szalonych wielbicieli. Tylko krok dzieli obsesyjne uczucie od przestępstwa.

Czy otrzymywanie kwiatów od tajemniczego wielbiciela może stać się koszmarem? Może. Początkowo wydaje się, że to miły gest. Ale jeśli kolejnym bukietom towarzyszą coraz bardziej natarczywe prośby o spotkanie i miłosne wyznania, rytuał staje się denerwujący. Adresatka takich przesyłek na pewno nie będzie czuła się hołubiona, ale osaczona i prześladowana. Tylko co powie policji? Że dostaje kwiaty?

To podręcznikowy przypadek stalkingu (z angielskiego - tropienie zwierzyny), czyli uporczywego nękania ofiary, a to głuchymi telefonami, a to SMS-ami, a to dokuczliwymi przesyłkami. Na Zachodzie ten temat robi karierę, mimo że samo zjawisko nie jest nowe. Znamy je chociażby z filmów, takich jak "Fatalne zauroczenie". Plotkarska prasa od lat donosi o gwiazdach prześladowanych przez maniaków. John Hinckley, który zakochał się w Jodie Foster, zasypywał aktorkę wierszami i listami. W 1981 r. w Waszyngtonie strzelał do Ronalda Reagana. Uważał, że zdobędzie rozgłos i ściągnie na siebie uwagę Jodie. Zamiast w jej ramiona trafił za kratki.

Według badań Centrum Ofiar Zbrodni z początku bieżącej dekady średnio co 12. Amerykanka i co 45. Amerykanin doświadczają w życiu jakiegoś rodzaju prześladowania. Z badań przeprowadzonych w 2005 r. wynika, że w Wielkiej Brytanii co roku prawie 2 miliony osób spotyka się z różnymi formami stalkingu (ok. 86 proc. z nich to kobiety). W 2004 r. liczba zgłaszanych przypadków w całej Wielkiej Brytanii wzrosła aż o 26 proc. To głównie skutek kampanii na rzecz pomocy ofiarom stalkingu. Dziś na Zachodzie działają odpowiednie stowarzyszenia, funkcjonują telefony zaufania. (...)

Dziś w Wielkiej Brytanii za stalking grozi grzywna do 10 tys. funtów, zakaz zbliżania się do ofiary, a nawet więzienie.

Podobne do brytyjskich uregulowania obowiązują już w Holandii, USA, Kanadzie i Australii. O stalkingu właśnie dyskutują Niemcy - wprowadzenie tego przestępstwa do kodeksu karnego zapisano w umowie koalicyjnej między CDU a SPD. - W Polsce prawie nikt na ten temat nie mówi. Nie ma też danych o skali zjawiska, bo taka kategoria przestępstwa jak stalking nie istnieje w prawie karnym - mówi Patryk Kuzior, doktorant w Katedrze Prawa Karnego i Kryminologii Uniwersytetu Śląskiego. (...)

Aliu wpadł w szał, gdy Marquerite z nim zerwała. Śledził każdy jej krok, dzwonił, błagał o powrót. Raz był szarmancki i obdarowywał ją kwiatami, innym razem pieklił się i groził, że kupi broń. Dziewczyna czuła się jak zwierzyna łowna. By uniknąć awantur, przeprowadziła się i wracała z pracy różnymi drogami. Zgłosiła się nawet na policję, ale władze nie zdążyły zadziałać. Kilka dni po wizycie na komisariacie na peronie metra stacji Euston w Londynie Aliu podszedł do Mar-querite i ugodził ją nożem w serce. (...)

Druga połowa prześladowców to rzeczywiście chorzy psychicznie, np. cierpiący na schizofrenię albo erotomanię. Ci ostatni żyją w iluzji, że nękane osoby ich kochają, nawet jeśli nie widziały ich na oczy. Z badań wynika, że to najczęściej ludzie samotni, niedojrzali, dla których zmyślona miłość jest lepsza niż żadna. Ich ofiarą może paść gwiazda Hollywood, ale i sprzedawczyni z sąsiedztwa. (...)

Joanna Kowalska-Iszkowska, współpraca Filip Gańczak, Berlin

 

"WPROST" Numer: 19/2008 (1324)

ŚWIR STRÓŻ

Polscy artyści są bezbronni wobec agresji prześladujących ich fanów Dwanaście lat temu Agnieszka Kotlarska, Miss Polski z 1991 r., została brutalnie zadźgana przed swoim blokiem na oczach męża i 2,5-letniej córki. Przez typowego świra, który ją wcześniej prześladował. 30 marca 1981 r. zamachowiec postrzelił prezydenta Ronalda Reagana. Kula utkwiła w płucu 3 cm od serca. Nie był to jednak zamach polityczny. 25-letni John Hinckley chciał tylko zwrócić na siebie uwagę aktorki Jodie Foster, w której się toksycznie kochał. Reagan cudem przeżył. John Lennon – nie. Zastrzelony rok wcześniej przez fana. 30 kwietnia 1993 r. podczas turnieju w Hamburgu Monica Seles – wówczas numer jeden żeńskiego tenisa – została zaatakowana nożem przez 38-letniego niemieckiego fana zakochanego w Steffi Graf.

Tylko w ostatnich miesiącach donoszono o Rosjaninie, który (zupełnie jak filmowy Borat do Pameli Anderson) pojechał do USA, by „być razem" z aktorką Hilary Duff. A jeśli nie, to zabić ją i jej bliskich. Sandra Bullock uzyskała „zakaz zbliżania się” do niej Marcii Valentine, która próbowała zabić jej męża. Przykłady można mnożyć. W wypadku takich przestępstw jak dręczenie, czyli uporczywe telefony, śledzenie, fotografowanie czy nachodzenie, amerykańska policja i sądy są szybkie i bezwzględne. Wydają zakaz zbliżania się na minimalną odległość, którego złamanie skutkuje natychmiastowym aresztowaniem. W Polsce tak nie jest.

 

Kultura szaleńców

Z naszych rozmów wynika, że również u nas każda prawdziwa gwiazda ma swojego świra, a niektóre nawet kilku. Chcą o tym rozmawiać, ale tylko nieliczne z nich pod nazwiskiem. Ze strachu, bo są wobec nich zupełnie bezbronne. Nigdy nie wiadomo, co świr może wywinąć. W garderobach popularnych seriali, musicali i programów telewizyjnych historie o świrach to od lat temat dyżurny. I nie o takich, którzy regularnie przysyłają kwiaty czy głupawe SMS-y, ale o takich, u których widać wyraźne objawy szaleństwa. – Jakieś 10 lat temu zaczęłam dostawać niezwykle długie i starannie napisane listy – wspomina Małgorzata Kosik, aktorka, tancerka i wokalistka (m.in. „Metro", „Chicago”, „Na dobre i na złe”, program „Happy Hour”). – Na początku listu były wyrazy nadzwyczajnej miłości i oddania. A potem stek najgorszych obelg. Innym razem opisywał szczegółowo, jak siedzi przy ognisku i piecze na nim moje udo.

Natychmiastowe przeskoki od skrajnej miłości do nienawiści są bardzo charakterystyczne dla wszystkich prawdziwych świrów. (...)

Agnieszka Niedek, Robert Leszczyński

 

"FAKTY I MITY" nr 39, 04.10.2007 r.

PISOFRENIA PARANOIDALNA

Na zaburzenia psychiczne cierpi w naszym kraju ok. 2,4 mln osób (1,5 mln dorosłych oraz 900 tys. dzieci i młodzieży, czyli w sumie dwukrotnie więcej niż w 1990 r.). Ze specjalistycznej opieki psychiatrycznej korzysta co 27 Polak (3,7 proc. populacji) (...). | Dominika Nagel

 

[Dotyczy tych, którzy się do tego przyczyniają, oraz ich ofiar... – red.]

 

 

 

 

Oprócz tej kobiety interesuje się mną czterdziestokilkuletnia bezdomna pijaczka (zbiera puszki z śmietników) o urodzie ropuchy...

 

 

OBSERWATOR (1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 punktowy)...

(...) A oprócz tego, od kilku lat obserwuje mnie około 40 letni mężczyzna (średni wzrost i budowa ciała, siwe, częściowo kręcone włosy (chyba że ma je krótko przystrzyżone))(zajmujący się staniem godzinami, najczęściej przy- (na dole), czy na schodach do podziemi, gapieniem się na ludzi, i pokątną sprzedażą zegarków), w tym kilkadziesiąt razy w 3-ch etapach, i ponad sto razy w 2-ch – tzn., gdy sprzedaję towar pracującym w budce na zewnątrz przy wejściu do hali dworca, to tam staje, i mnie obserwuje, zadaje mi jakieś głupie pytanie, a następnie, gdy skończę, to idzie stanąć na-, czy przy schodach na dole, i tam się na mnie gapi, gdy znoszę skrzynki i wózek na dół, a gdy skończę, to idzie na koniec korytarza (z 50 metrów), i tam stoi i się na mnie gapi, aż dojadę do niego, i go minę (ostatnio odbywa się to nawet w 5-7-ciu etapach, bo idzie do korytarza, gdzie są perony, i tam na mnie czeka i się na mnie gapi, potem wraca na skrzyżowanie, czeka aż zawrócę, by się na mnie gapić, po czym idzie na przystanek autobusowy, i tam gapi się na mnie jak czekam na autobus. A ostatnio (np. 18.07.2011 r., około godz. 14, 40) wsiada ze mną do autobusu (z przodu, gdzie ja, przegubowca linii 517), zerka na mnie (pilnuje się, żeby nie zwrócić na siebie uwagi pasażerów...), oraz obserwuje gdzie wysiadam)...!

 

MAM DLA TROJGA PROPOZYCJE: jeśli ja 1 raz będę się gapił na P., to P. zrewanżuje mi się 10 razy. Jeśli ja pójdę za P. 1 raz, to P. za mną 10 razy. Umowa stoi?!

PS1 Proszę się spytać przechodniów, czy ktokolwiek chce by ktokolwiek z państwa się nimi w jakikolwiek sposób zainteresował (niech panie zaglądną do kalendarza, lustra)... Ja także nie jestem zainteresowany jakimkolwiek zainteresowaniem z państwa strony...

PS2 Proszę ze sobą zaspokajać swoje anormalne, chorobotwórcze potrzeby, a innym ludziom, w tym mi, nie szkodzić!

PS3 Proponuję zakończyć sprawę na pierwszym etapie, tzn. na przeczytaniu, zrozumieniu moich pism, czyli pozostawieniu mnie w spokoju. W przeciwnym razie przejdziemy do kolejnych etapów: 2 - pismo do ochroniarzy, 3 - pismo do dyrekcji dworca PKS, w tym o zakazanie panu pobytu na ternie dworca, 4 - telefon po policję w sprawie napastowania wzrokiem, śledzenia, nękania, prześladowania, oraz pismo do pańskiego dzielnicowego, a przez niego skierowanie wniosku o przymusowe badanie psychiatryczne/leczenie, 5 - pisma do pana rodziny, sąsiadów, 6 - artykuł w popularnym tygodniku (np. w „Fakcie” czy „Super Expressie”), 7 – sprawa w sądzie z zasądzeniem zakazu zbliżania się do mnie na mniej niż 100 metrów (będzie pan musiał wychodzić z dworca, gdy tam wejdę). Proszę wybrać odpowiadającą panu opcję.

-----------------------------------

red. - www.wolnyswiat.pl

 

 

07.2013 r. - aktualizacja: 03.2014 r.

KOLEJNYM CZEKAJĄCYM NA MNIE NA DW. ZACHODNIM NAPASTOWACZU WZROKIEM jest lekko, ale w tym temacie b. upośledzony psychicznie, niedorozwinięty umysłowo; anormalny, chory (obłąkany) około 40 letni osobnik o wyglądzie, w tym fizjonomii i zachowaniu małpy...

Otóż już od około co najmniej 9 miesięcy przychodzi, od czasu „namierzenia mnie tam”, do małego punktu gastronomicznego na końcu poczekalni (przy wyjściu) na Dw. Zachodnim i udając wielkiego przyjaciela pracujących tam na zmianę pań (które kompletnie nie zdają sobie sprawy z kim, w jakim celu/z sytuacji sprawy...), godzinami wyczekuje tam na mnie po prawej stronie lokalu, skąd godzinami obserwuje wejście na hol, a gdy przyjdę, to zaczyna swój małpi taniec: przekręca się raz w jedną raz w drugą stronę, zgina w pół ze (baraniego w wydźwięku) śmiechu i wlepia swoje chore spojrzenie w moje oczy jednocześnie eksponując swoje debilne ucieszenie - wreszcie się doczekał; daje upust swoim emocjom; obnaża swoje całkowite skupienie na mnie/mną zainteresowanie... A gdy przejdę, to przechodzi na lewą stronę i eksponuje (nawet niekiedy zasłania twarz ręką) „brak zainteresowania mną”, „tylko” zerka... Po czym obserwuje, kiedy będę wracał z prawej strony, by zrobić powtórkę małpiego tańca itd... Otóż dla niego cała sytuacja, zajmowanie się godzinami, dniami, tygodniami, miesiącami czekaniem i polowaniem wzrokiem na człowieka, który tego sobie ABSOLUTNIE i w sposób ABSOLUTNIE DOBITNIE wyraźnie nie życzy; napastowanie go wzrokiem; narzucanie się; nękanie nie jest dla niego anormalne, koszmarne, chore, tylko jest zabawne...! Mało tego pokazuje mnie klientom tego baru i przedstawia im na swój, mój temat swoje patologiczne wnioski (wówczas, Gdy wracam, to słyszę jego barani śmiech, któremu wtórują słuchacze...)(często wówczas muszę jeszcze, oprócz unikania jego, unikać także jego słuchaczy...); uczy ich takiego traktowania; procederu innych ludzi...

Mimo, iż na Dw. Zachodnim jestem około 4 razy w tygodniu i w kilkugodzinnej rozpiętości czasowej, to i tak spotykam tego osobnika przynajmniej 2 razy w tygodniu.

Nie przeszkadza mu, że od początku unikam go, setki razy zamykałem oko od jego strony oko, wiele razy załatwiałem sprawy z tymi paniami przez boczne drzwi...! – Nie wykazuje skrępowania, poczucia wstydu, wrażliwości, zdolności do empatii, tylko zaspokaja swoje chore, anormalne potrzeby, bez względu na tego skutki konsekwencje...!

Niech idzie do lekarza i jemu opowie swoje historyjki i co i jak długo robi; jak postrzega innych ludzi, jakie ma potrzeby, a nie klientom baru!

PS

Już dawno temu i wiele razy ciężko obiłbym mu tą anormalna, chorą, patologiczną mordę, bo, po pierwsze, na to zasłużył, a po drugie, bo do tego debilnego łba inne argumenty nie docierają...

 

 

Od paru miesięcy natykam się tam na jeszcze jednego osobnika, w wieku około 30 lat, który, gdy jestem w pobliżu, przestaje spożywać posiłek, przekręca swój łeb w moją stronę, i ogląda moje oczy...!

 

A do tego trzeba dodać jeszcze kilkudziesięciu innych nauczonych takiego zachowania klientów, oraz innych anormalnych osobników traktujących mnie jak przedmiot mający służyć do zaspokajania ich potrzeb wlepiania swoich ślepi w moje oczy...!

 

 

06.09.2013 r.

Następny obserwator, z którym mam do czynienia od ok. 2003 r. pojawia się, gdy tylko przyjdę na parking samochodowy, gdzie zostawiam wózek służący mi do transportu owoców i warzyw, którymi handluje. Gdy przyjeżdżam to najczęściej go nie widać, ale gdy wjadę na parking, i zacznę się pakować, to skądś przychodzi, staje przy budce stróży, rozmawia z pracującym i... ogląda mnie jednocześnie czekając jeszcze aż będę wracał twarzą skierowany w jego stronę, żeby dokładniej mnie sobie pooglądać... Przy czy nic go nie wzrusza: ani to, że, gdy mnie oglądał, to setki razy specjalnie stawałem tyłem do niego, że zamykam od jego strony oko, obniżam rondo czapki, tak by nie było widać moich oczu, itp., itd. Nie tylko zagaduje mnie, by wymusić ze mną kontakt wzrokowy, ale dalej kontynuuje swoje dzieło, ale jeszcze ma do mnie o coś pretensje (że wbrew sobie, swojemu interesowi unikam zadawania się, interakcji z nim, że nie chcę zaspokajać jego anormalnych, aspołecznych, antyludzkich potrzeb...), obgaduje mnie, itp., itd…

Mam cię wpisanego albo ty mnie do dowodu osobistego, więc przestań mnie zagadywać, na mój temat rozmawiać, pokazywać mnie innym ludziom, podchodzić do mnie, napastować mnie wzrokiem; interesować się mną, tak jak ja nigdy nie interesowałem się tobą, czyli odpierdol się wreszcie od moich oczu, mojej twarzy; ode mnie raz na zawsze namolny, chory, anormalny człowieku!!

 

A jeszcze wcześniej, przez kilka lat jeden z stróży zajmował się oglądaniem mnie, w tym jeszcze wychylając głowę z okienka, przy czym jego twarz wyrażała wtedy poczucie oryginalności, i że to jest śmieszne, zabawne... (od kilku lat już tam nie pracuje, gdyż dostał zawału serca)

 

DO TYCH OSOBNIKÓW!

A wy byście chcieli, by interesował się wami, narzucał się wam ktoś taki jak wy, tylko o skalę gorszy, aby oddać odpowiedni punkt odniesienia, choćby jeden raz... A mi coś takiego przytrafia się codziennie i całe życie, a więc m.in. tysiące facetów, w tym niektórzy setki razy...!

 

 

 

 

 

 

 

 

A W DRODZE DO PRACY…:

...ciamk, ciamk, ci...! Trzask! Mlask, mlask, ml...! Bum!! Ci... ...cmok, cmok, cm...! ...niuh, niuh, ni...! – Czy ja jadę z ciamkającymi, mlaskającymi, pierdzącymi i pociągającymi ryjem świniami, przeżuwającymi krowami w jakimś bydlęcym wagonie??!! Nie, to tylko... przeżuwacze i strzelacze gumą do żucia (a gdyby ktoś tak przy tobie np. „strzelał”/klaskał silno dłońmi…), obcałowywujący się i pociągający nosem współpasażerowie komunikacji miejskiej! Prawie za każdym razem jadąc środkami komunikacji miejskiej słyszę jakieś trzaski, telepotanie się! Czyżby były uszkodzone??!! Nie, to tylko... radio kierowcy/, słuchawki* słuchaczy muzyki i bełkotu radiowego (proszę samemu ich posłuchać z odległości kilku metrów... A gdyby ktoś Tobie zaczął świecić w oczy lampą błyskową albo migającą latarką, bo on tak chce, lubi, jego nie obchodzi że to Cię denerwuje, szkodzi Ci, bo to jest jego lampa błyskowa, latarka i nie będziesz mu mówił/a co ma z nią robić... To nie oglądaj skoro Ci to przeszkadza... Przecież samochody, żarówki w domach, słońce też świecą, więc nie powinno Ci to przeszkadzać...)! ...czyk, czyk, cz...! Szyyyk, szyyyk, sz... ! Sziiit...! – Czy to jakieś ptaki zagnieździły się w środkach komunikacji? Nie, to tylko... cedzacze zębów (sztucznych szczęk), tikowcy! ...telep, telep, te...!; ...brzdęg, brzdęg, brz...! ...grzechot, grzechot, grz...! – Czyżby zapędziło się tu jakieś poobwieszane dzwonkami bydło, członkowie kor zaczęli zbierać haracz od przechodniów?! Nie, to tylko... poobwieszani (w tym na szyi) kluczami przechodnie i telepacze kluczami, bilonem! ...szur, szur, sz...! – Słychać, niemal wszędzie gdzie odbywa się ruch pieszy! Czy to ktoś szoruje tam podłoże papierem ściernym?! Nie, to tylko...  szuracze obuwiem, klapkami! ...pstryk, pstryk, ps...! – Ktoś coś włącza i wyłącza w sklepie, msu usługi, w pojeździe komunikacji zbiorowej?! Nie, to tylko... pstrykacze długopisem! A do tego trzeba dodać pikaczy (oni wystukują coś na klawiaturze; wysyłają, grają to otoczenie też ma w tym uczestniczyć...), stękaczy, wzdychaczy, zarażających chorobami, dziesiątki tysięcy ludzi rocznie, kaszlaczy-prychaczy, pluwaczy, stukaczy-ki, tupaczy-ki, nucaczy-ki itp. (brakuje chyba tylko wypróżniających się, chociaż...). – Po co ludzie mają myśleć o swoich sprawach, odpoczywać, relaksować się skoro mogą te dźwięki słuchać (kto... jedzie, idzie, itp.!), absorbować swoją uwagę – się stresować, przypominać sobie stare i nabywać nowe urazy?!!

Niemal wszędzie wdycham truciznę nikotynową (z której powodu rocznie w Polsce umiera 60.000 osób!!!)!!! Czyżby zaatakowali nas talibowie?!! Nie, to tylko...  rodacy!!

 

* Co to za słuchanie „muzyki”, „relaks”: w hałasie pojazdu, wielkomiejskim…, a to  już są zbyt wielkim obciążeniem dla słuchu, psychiki, więc dokładanie jeszcze jazgotu muzycznego pogarsza sprawę!

Jeżeli jakikolwiek dźwięk z słuchawek, szczególnie w hałasie miejskim, jest słyszalny w odległości większej niż 50 cm od nich, tzn. że ustawiona głośność jest o wiele za duża!

 

 

A W MOIM ŻYCIU, JAK TO W MOIM ŻYCIU…

 

M.in. (oprócz m.in. słuchania, od innych, na ogół między nimi, np.: „Bo jak ci pierdolnę w ryj chuju!”, „Wypierdalaj mendo!”, „Zamknij ryj szmato!”, „Ja to pierdolę!”, A chuj to mnie obchodzi!”. Itp., itd...):

 

05.2010 r.

DO/W SPRAWIE BEŁKOTACZA PRZYMUSZAJĄCEGO DO ODSŁUCHIWANIA OCZYWISTOŚCI, EMOCJONALNEGO BEŁKOTU, DEBILIZMÓW, POWTARZACTWA, MUCZENIA

 

My słuchać m.in.: emisji z stacji radiowych, telewizyjnych, tzw. reklam, powtarzactwa, bełkotu, jazgotu muzycznego absolutnie nie chcemy! Jeśli ktoś tego słucha, to nie ma prawa do tego przymuszać innych!

Jeśli przekaz nie wnosi niczego sensownego (jest on komuś znany, zbędny, szkodliwy), jest niechciany, tzn. że zaśmieca umysł, ogłupia, irytuje; uwrażliwia na jego treść, jej składniki, jego źródło, mse przekazu, a więc uszkadza psychikę, ogranicza, dezorganizuje funkcjonowanie w przestrzeni publicznej, w tym ogranicza liczbę msc, gdzie można podjąć pracę, zrobić zakupy, skorzystać z usługi, rozrywki, rekreacji, a więc przyczynia do selekcji negatywnej, bo dochodzi do dyskryminowania osób o wyższym poziomie świadomości, inteligencji, wrażliwości, posiadających umysł analityczny, czyli to, co odbierają analizują, dysharmonizuje życie domowników, życie prywatne wprowadzając tam problemy; demoralizuje, czego objawem jest m.in. naśladownictwo takiego postępowania, oraz prowokuje do innych szkodliwych działań, zachowań; a więc obniża potencjał, szkodzi, czyli przyczynia do problemów, strat!

PS

Czy słuchając takich rzeczy można myśleć pozytywnie, mieć dobre samopoczucie, być zdrowym, zwiększyć stopień inteligencji, mieć dobre relacje z osobnikami do tego się przyczyniającymi...; czy przebywając, żyjąc w środowisku słuchających takich rzeczy skorzystamy...; czy w takich warunkach może być dobrze...

Jeszcze inaczej: my debilami, psychopatami, głupi, nierozumni, bezmyślni, chorzy, źli, szkodliwi, w takim społeczeństwie, być, żyć nie chcemy!

 

Proszę wskazać choć jednego kompetentnego psychiatrę, psychologa, który potwierdzi, że powtarzanie się, po kimś, bełkotanie, mówienie oczywistości, debilizmów jest normalne, objawem zdrowia psychicznego, inteligencji, nieszkodliwe dla innych...

 

UWAGA NA DEBILNEGO, PSYCHOPATYCZNEGO OSOBNIKA, KTÓRY ZAJMUJE SIĘ PRZYMUSZANIEM DO ODSŁUCHIWANIA JEGO BEŁKOTU, POWTARZACTWA!

I, w ten sposób, świadomie, uszkadza psychikę, wypacza umysł, demoralizuje, powoduje, mimowolne, naśladowanie swojego zachowania; zaraża stanem swojej psychiki, umysłu – osoby wystawione na jego oddziaływanie same zaczynają bełkotać i powtarzać się – powstaje efekt lawiny...

 

On uważa, że to On ma prawo szkodzić – przymuszać do słuchania jego przekazu (bo do tej pory mu na to pozwalano, inni się nie bronią (bo nie zdają sobie sprawy z skutków jego oddziaływania; są nieświadomi sytuacji), więc jest precedens...); ponoszenia konsekwencji stanu jego psychiki, umysłu; do pogrążania, szkodzenia...! Inni nie mają prawa do niesłuchania rzeczy niepożądanych szkodliwych; do dobrego samopoczucia, zdrowia, zachowania właściwego sobie ilorazu inteligencji; walorów; potencjału...

 

Trzeba zawsze brać pod uwagę wpływ swojego stanu, w tym psychiki, umysłu, w tym charakteru, osobowości, w tym formy, treści wypowiedzi, ekspresji, afirmacji, gestykulacji, mimiki, w tym wyrazu oczu, na innych, przy czym nie w każdym przypadku zależy, może zależeć to od chęci. Wpływ ten może być pozytywny bądź negatywny.

 

Proszę nie obarczać innych konsekwencjami złego, szkodliwego stanu swojej psychiki, umysłu!; uszanować innych samopoczucie, zdrowie, inteligencję, walory; potencjał (P. nie ma niczego do eksponowania, przekazywania, za to do ukrywania)!

 

Proszę się trzymać od niego z daleka, ostrzegać innych, bronić się, innych, w tym zawiadamiając odpowiednie organy (domagać jego przymusowego leczenia, izolacji)! To on ma ponosić skutki swojego stanu, swojego postępowania! To ona ma się bać szkodzić, a nie otoczenie jego! To on ma się leczyć, a nie jego ofiary!

 

CELEM UŚWIADAMIAJĄCEGO WSTĘPU (fragmenty mojego internetowego pisma):

Niewiedza, nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd, niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest edukowanie, uświadamianie ludzi.

 

ZASTANÓW SIĘ JAKI JEST TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; POTENCJAŁ, RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.

Dzisiaj Ty nie przejmujesz się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość, pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę, wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem, uczysz takiego postępowania, rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu, wspólnego interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób nieuświadomiony, uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję), szkodzisz (przyczyniasz do problemów, szkód, strat) » jutro Ktoś nie przejmuje się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...

 

CO JEST NAJPIERW, SKUTEK CZY PRZYCZYNA…

Nie zajmuję się obrażaniem. Racjonalnie uzasadnione stwierdzenie faktu nie jest obrażaniem, tylko opisywaniem rzeczywistości, uświadamianiem (inaczej bym kłamał). A że jest ona taka... to nie moja wina (i ewentualne pretensje proszę kierować nie w moją stronę...). Czasem dosadna, ale adekwatna ocena daje do myślenia adresatowi z korzyścią dla niego i otoczenia. Czyli celem mojego pisma jest wskazanie, praktycznie, najrozsądniejszych rozwiązań problemów; zapobiegnięcie kolejnym (bezpośrednim, pośrednim, w tym ich skutkom dla psychiki, relacji międzyludzkich, zdrowia, życia).

PS

Więc zanim p. coś zrobią proszę się najpierw zastanowić: jakie będzie to miało konsekwencje (dla kogoś – P.)!

Jeżeli racjonalne, merytoryczne, etyczne, argumenty nie przemawiają do kogoś, są nierozumiane, to trzeba użyć innych... (sprawy należy nazywać po imieniu), skutecznych!

 

„Powiedzieć komuś idiota, to nie obelga, lecz diagnoza.” Julian Tuwim

 

Psychopaci przymuszają do myślenia o nich, agresji, uczenia się agresji, w tym odpowiedniego do tego zachowania, mimiki, patrzenia, słownictwa, intonacji głosu, postępowania, w tym do doskonalenia w zadawaniu cierpienia, w szkodzeniu, niszczeniu z tego skutkami! Szkolą też, jak ogłupiać, kłamać, manipulować, irytować, zadawać cierpienia, szkodzić, niszczyć, bezpośrednio!

OSOBY UPOŚLEDZONE ETYCZNIE, POZBAWIONE PROLUDZKICH CECH, WYPACZONE, CHORE, NIEDOROZWINIĘTE PSYCHICZNIE DOPROWADZAJĄ INNYCH DO SWOJEGO POZIOMU, STANU

Życie ofiar psychopatów ma się składać z ciągłych relacji z nimi i ponoszenia tego negatywnych skutków, w tym wynikłych z zaabsorbowania uwagi psychopatami, ich działaniami; zniżania do narzuconego poziomu, stylu życia – ma być do tego ograniczone; a więc ma następować degeneracja, degradacja; ofiara ma cierpieć, być zastraszona, osaczona, bezsilna, okaleczana psychicznie, schorowana; jej życie ma być koszmarem, i ma być „sama” temu winna.

 

LUDZI DZIELIMY M.IN. NA:

- OSOBY UPOŚLEDZONE, NIEDOROZWINIĘTE; UŁOMNE INTELEKTUALNIE, ich aktywną odmianą są DEBILE. – to oni wspierają, współtworzą absurdalną, chorą rzeczywistość; aktywnie szkodzą (współpracują z psychopatami).

- TRWACZY*1 – dla nich każda zastana sytuacja jest prawidłowa, bądź niemożliwa do zmiany. Stąd nie uczynią niczego, co mogłoby zmienić rzeczywistość.                                                            

 

Tylko kilkanaście procent ludzi czyta coś wartościowego, z tego tylko 30% procent rozumie to, co czyta, a z nich tylko kilka procent wyciąga, przynajmniej z części materiałów, trafne wnioski... 70% czytających, odbiorców programów inf. nie rozumie treści przekazu, z tego ponad 40% niemal kompletnie...

 

Osoby te najczęściej są odbieraczami przekazu z radia, telewizji, przygotowanego przez psychopatów, debili – tego co serwują, jak leci, i najczęściej przymuszają, m.in. w ten sposób stresując, okaleczając psychicznie, uwrażliwiając, do tego odbioru inne osoby; zezwalają na szkodzenie sobie, przymuszają też innych do zaśmiecania, wypaczania; pustoszenia; degradowania psychiki, intelektu; umysłu (a tych, którzy się przed tym bronią, często uważają za nienormalnych).

 

Proszę się zastanowić, czy warto słuchać nie tylko setki tysięcy razy nazw stacji, ich sloganów reklamowych odnośnie stacji i jej oferty, nie tylko dziesiątki tysięcy godzin tzw. reklam, ale nawet sekundy niechcianych, ogłupiających, wypaczających i zatruwających umysł, życie „informacji”; czy warto, świadomie, nieświadomie, nabywać urazy, zezwalać na powodowanie braku zdolności do skupienia się, myślenia, rozumienia...; stawać się debilem/ką…

 

Nikt rozsądny nie chce, nie przyczynia się do tego, żyć w społeczeństwie zestresowanym, sfrustrowanym, znerwicowanym, schorowanym i ogłupionym!

 

Powyższe grupy nie rozumieją elementarnych rzeczy, i często nie zdają sobie z tego sprawy. Porozumiewają się oni za pośrednictwem emocjonalnego bełkotu, oczywistości i debilizmów; myślą, postępują alogicznie (absurdalnie, na odwrót, w tym nie rozróżniają co jest przyczyną, a co skutkiem), egoistycznie (nie rozumieją, iż postępowanie kosztem innych przynosi szkody i im), destrukcyjnie (nie rozróżniają dobra od zła), w tym część swoim zachowaniem uwrażliwia, uszkadza psychikę innym (nie rozróżniają tego co można robić, od tego jak należy postępować).

Są oni biernymi bądź czynnymi utrwalaczami zastanej sytuacji, rzeczywistości (m.in. dlatego rozczarowuje nas tak wielu np. tzw. rządzących, przełożonych, współpracowników, nauczycieli itp. Dlatego tak trudno obalić destrukcyjne reżimy, organizacje religijne mają się, w tym tak długo, dobrze (często po stosunku do nich można ustalić kto kim jest); zrobić coś konstruktywnego).

 

- o wysoce wyrafinowanych zdolnościach intelektualnych TWÓRCÓW (w tym skupiających się na tym co odbierają, bo mających umysł analityczny – czyli to, co odbierają... analizują).

 

- WRAŻLIWCÓW (często są nimi twórcy; osoby o wyczulonej, wrażliwej, złożonej psychice).

- bezwzględnych - nieczułych - świadomych/nieświadomych, cały czas aktywnych/okazjonalnie/, w stanie uśpienia (ci ostatni są pobudzani, werbalnie, negatywnym przykładem, instynktem stadnym, do destrukcyjnego działania przez aktywnych psychopatów, innych zaktywizowanych; psychopatyczne zachowanie jest łatwo zaraźliwe – udziela się i innym osobom w sprzyjających temu zjawisku okolicznościach. Dochodzi wówczas do zdeprawowania, antyspołecznego okaleczenia psychiki, kodowania w umyśle negatywnych wzorców. Co rozprzestrzenia to zjawisko, i zwiększa prawdopodobieństwo zaistnienia podobnej sytuacji kolejny raz (efekt lawiny). Okaleczające psychicznie, deprawujące jest już samo uświadomienie, iż ktoś w swoich działaniach ma na celu (w sposób świadomy, nieświadomy) szkodzenie!),

zidentyfikowanych/niezidentyfikowanych PSYCHOPATÓW/KI(-DEBILI/KI)*2/osoby niedorozwinięte, upośledzone etycznie, pozbawione proludzkich cech, okaleczone, wypaczone umysłowo.

 

WSZYSTKO MA NA NAS WPŁYW, PROGRAMUJE UMYSŁ, WPŁYWA NA GENY, KSZTAŁTUJE

 

Każdy chce, by to grupa przez niego reprezentowana była najliczniejsza.

Np.:

utopiści | racjonaliści

debile | intelektualiści

osoby religijnie zatrute | ateiści

np. nikotynowi, alkoholowi, narkotykowi degeneraci | dbający o zdrowie abstynenci

osoby o uszkodzonej psychice, wypaczonym umyśle, zdemoralizowane | osoby zdrowe, normalne, etyczne

osobniki zdemoralizowane, zdegenerowane, szkodliwe | osoby etyczne, wartościowe, pożyteczne

 

Pytanie więc brzmi: kto jest, a kto powinien być aktywny (jakie grupy się powiększają); jakie grupy powinny maleć, a jakie rosnąć...; mamy rozwój korzystnych cech i z tego korzyści, czy następuje regres, a więc ponosimy straty...

 

To, że coś jest powszechne, nie oznacza że jest także dobre, mądre, słuszne; warte naśladowania, rozpowszechniania.

Jeśli powołujesz się na czegoś powszechność, tzn. że, nie zastanawiając się, a więc nie rozumiejąc, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, tylko naśladujesz.

 

Zanim zezwolisz na wypaczanie Cię...

DO DEGENERATÓW

Proszę się zastanowić.

Ile osób na początku: truło się alkoholem, nikotyną, narkotykami, niezdrową żywnością (bo »mieli prawo, ich sprawa, wolność, demokracja«) – kilku, a obecnie miliardy ludzi jest wolnych od wolności od nałogu, zdrowia, pieniędzy, setki mln od życia...

Na początku była bezmyślność, głupota kilku ludzi, teraz ma mse świadome postępowanie, a więc skurwysyństwo, psychopatia, a w wyniku tego cierpienia, tragedia setek milionów, i to z waszym udziałem, za waszą sprawą, a dotyczy to nikotynizmu, narkomani, alkoholizmu, lekomani, niezdrowego, szkodliwego odżywiania się, trybu życia!

 

KTOŚ TOBIE ZROBIŁ KRZYWDĘ, -SZKODZISZ SOBIE, ROBI TO TEŻ WIELU INNYCH, WIĘC UWAŻASZ ŻE SZKODZENIE INNYM JEST SŁUSZNYM ELEMENTEM TEGO PROCEDERU, STĄD TRZEBA DOPROWADZIĆ ICH PSYCHIKĘ, UMYSŁ DO »ODPOWIEDNIEGO« STANU (w tym chcesz by twoje postępowanie było akceptowane, stąd powszechne (nie chcesz też okazywać się psychopatą/ką, debilem/ką; kreaturą, a duża grupa aktywnych »działaczy«, otoczenie składające się z ludzi okaleczonych psychicznie, o wypaczonych umysłach zapewnia akceptację, a przynajmniej bierność))...; NIE ROZUMIESZ NAWET ELEMENTARNYCH SPRAW, NIE POTRAFISZ SKUPIĆ SWOJEJ UWAGI, WIĘC CHCESZ BY INNI TAKŻE NIE BYLI WSTANIE...; JESTEŚ CHORY, WIĘC CHCESZ BY INNI TAKŻE BYLI CHORZY...; JESTES UZALEŻNIONY, WIĘC CHCESZ BY INNI TAKŻE BYLI UZALEŻNIENI…; CIERPISZ, WIĘC UWAŻASZ, ŻE CIERPIENIE INNYCH JEST SŁUSZNE (poza tym to ma być odwet za twoje błędy, szkody wywołane przez innych. Więc co sam/a zaznałeś/aś przekazujesz dalej)(powstaje efekt lawiny!)…

Szkodzisz sobie, masz uszkodzoną psychikę, wypaczony, zdemoralizowany umysł, więc uważasz, że masz rację, postępujesz słusznie (przecież miliony innych jest w podobnym stanie, też tak postępuje), a więc chcesz by inni także znaleźli się w takim, słusznym, bo powszechnym, stanie... A poza tym dlaczego mają być w lepszym... Masz więc i psychopatyczny umysł! Broniących się przed „prawidłowym” postępowaniem, stanem uważasz za nienormalnych... Jesteś więc i debilem/ką! Wmawiasz, uważasz, że to broniące się przed skutkami twojego postępowania twoje ofiary są winne, czyli że jest na odwrót... Jesteś więc też utopistą/ką! Reasumując – jesteś chory/a fizycznie, psychicznie, masz anormalny umysł, jesteś kanalią; szkodliwy/a, niebezpieczny/a!!

 

Ktoś ciebie truł nikotyną, przekazem z radia, telewizji, religijnymi tekstami, jazgotem muzycznym, wydawanymi, powodowanym dźwiękami; stresował, ogłupiał; więc masz uszkodzoną psychikę, wypaczony, zdemoralizowany umysł, obniżony iloraz inteligencji; potencjał, więc teraz ty trujesz innych (powstaje efekt lawiny!)...

ZANIM COŚ ZROBISZ, W TYM POWIESZ, NAJPIERW ZASTANÓW SIĘ CZY NIE JEST NA ODWRÓT…

Bo może zamiast twojego „prawa” do szkodzenia jest prawo chroniące przed przymuszaniem, szkodzeniem; prawo do nie tracenia czasu, prawo do nie myślenia o rzeczach niepożądanych, szkodliwych, prawo do wolności od stresu; prawo do dobrego samopoczucia, prawo do zachowania właściwego sobie poziomu inteligencji, prawo do zachowania zdrowia psychicznego, fizycznego (a więc m.in. do niesłuchania rzeczy niepożądanych, szkodliwych, nie wdychania śmierdzącej trucizny); prawo do nie uszkadzania psychiki, nie wypaczania umysłu, nie demoralizowania; prawo do, mimowolnego (przecież ty temu uległeś/aś...), nie naśladowania szkodliwego postępowania; prawo do zachowania swoich walorów; prawo do zachowania swojego potencjału, prawo do życia, w tym w normalnym, zdrowym, zamożnym, szczęśliwym społeczeństwie (m.in. nie obarczanym skutkami działań psychopatów, debili; kanalii, degeneratów)!

Jest też nieformalne prawo wzajemności, tzn. ja nie szkodzę tobie, to ty odwzajemnij się tym samym. Ty szkodzisz mi, no to ja mam prawo zaszkodzić, tak się bronić, tobie (wg zasady: najpierw jest przyczyna...).

Więc może okazać się, że to nie inni są: „głupi, nienormalni, chorzy, jeb..., pier..., poj..., powinni się leczyć” itp., itd...

PS

A jeśli ciebie nie obchodzi, że komuś szkodzisz, to kogoś może nie obchodzić, że ciebie to nie obchodzi (i kto będzie miał rację)...

 

JESTEŚ NAŚLADOWCĄ, UCZNIEM, -PRZYKŁADEM, WZORCEM

Zdolność do wykształcenia, wyrobienia, osiągnięcia pozytywnych cech na postawie własnej dedukcji to rzadka cecha, stąd obowiązkiem każdego członka społeczeństwa jest, pośrednio, bezpośrednio, dawanie, wskazywanie pozytywnych wzorców (np. nikotynizm, narkomania, alkoholizm, trucie szkodliwą żywnością, fanatyzm religijny, chamstwo, krótkowzroczność, egoizm, nieprzejmowanie nikim ani niczym, są naśladowane, przekazywane kolejnym pokoleniom (w tym utrwalane w genach)).

 

Wszystko co robimy, co wdychamy, spożywamy, zażywamy, w tym tzw. leki, trucizny, np. nikotynę, narkotyki, alkohol, na co wystawiamy swój organizm, co świadomie, nieświadomie odbieramy, przeżywamy, na czym skupiamy uwagę o czym myślimy, co analizujemy, jak rozumiemy, z kim się zadajemy, czym się zajmujemy, jaki tryb życia prowadzimy, w tym czy się intelektualnie, psychicznie, etycznie rozwijamy czy też degenerujemy, jak, z kim uprawiamy seks, płodzimy potomstwo, wpływa m.in. na nasze samopoczucie, zdrowie psychiczne, fizyczne (są choroby psychosomatyczne, czyli fizyczne o podłożu psychicznym), inteligencję, nasze, naszego potomstwa, innych geny; potencjał; sytuację otoczenia, społeczeństwa, innych istnień, przyszłych pokoleń. Wpływ ten może być negatywny bądź pozytywny.

PS

Jeśli np.:

- wystawiamy się, innych na ekspozycję przekazu z radia, telewizji (- w obecnej postaci...), głośników w sklepach, przekaz psychopatycznych, debilnych, obłąkanych osobników zajmujących się powtarzaniem, bełkotaniem, nawoływaniem np. pod pretekstem zajmowania się handlowaniem, szerzeniem jedynie słusznej religijności, ustrojowej ideologii; tzw. reklam, bełkotu, powtarzactwa, utopii;

- wystawiamy się, innych na ekspozycję uzależniającej trucizny nikotynowej, zezwalamy na eksponowanie przy nas, innych nikotynizmu, alkoholizmu, narkomanii, niezdrowego odżywiania się, w tym obżarstwa, trybu życia; degeneractwa,

- akceptujemy, zezwalamy, biernie, czynnie wspieramy płodzenie, rodzenie, utrzymywanie przy życiu chorych, upośledzonych dzieci,

czyli zezwalamy na uszkadzanie psychiki, wypaczanie umysłu, ogłupianie, trucie, skażanie, w tym podczas produkcji trucizn, takimi śmieciami; demoralizowanie; degenerowanie; szkodzenie, pogrążanie, to takie postępowanie, tego skutki będą, w wyniku naśladownictwa, zarażania tym, demoralizacji, powielane, się rozprzestrzeniać, więc wszyscy będą ponosić tego, bezpośrednio, pośrednio, negatywne konsekwencje (powstaje efekt lawiny!).

 

Nie chodzi oto co można robić, tylko jak powinno się postępować.

 

Ludziom normalnym, pożytecznym; prawym, mądrym wiedza, informacje służą zapobieganiu problemom, w tym unikaniu konfliktów, ułatwiają konstruktywną, w tym pozytywnemu wykorzystywaniu własnego, innych potencjału, współpracę dla wspólnego, obopólnego dobra. Psychopatom, debilom; kanaliom wiedza, informacje służą do zaspokajania swoich egoistycznych, patologicznych, anormalnych potrzeb, w tym wywoływania konfliktów, tworzenia, przyczyniania do problemów; szkodzenia, niszczenia; destrukcji!

 

Jeżeli pozwoli się na jedno irytujące zachowanie, szkodliwe postępowanie, to zadziała demoralizująco na tą osobę i innych, i w efekcie zaczną sobie pozwalać na kolejne takie działania; degenerować się i demoralizować następnych.

(Jeszcze inaczej)

Dawanie złego przykładu bezpośrednio własnym postępowaniem, biernością wobec złego postępowania innych jest świadomym, nieświadomym, uświadomionym, nieuświadomionym szkodzeniem, w tym przyczynia do tego rozpowszechniania!

Dawany, rozpowszechniany przykład może być zły bądź dobry.

 

Twoje zachowywanie się, postępowanie, samopoczucie; stan psychiki, umysłu udzielają się, bezpośrednio, pośrednio innym; wpływa na ich, a w efekcie ogólny, potencjał.

Trzeba zawsze brać pod uwagę wpływ swojego stanu, w tym psychiki, umysłu, w tym charakteru, osobowości, w tym formy, treści wypowiedzi, ekspresji, afirmacji, gestykulacji, mimiki, w tym wyrazu oczu, na innych, przy czym nie w każdym przypadku zależy, może zależeć to od chęci. Wpływ ten może być pozytywny bądź negatywny.

 

Nad tzw. wolność osobistą trzeba przedkładać interes społeczny, odpowiedzialność za potomstwo, gatunek, życie innych istnień, przyszłość!

 

Wszechstronnie korzystnym celem gatunków - z godnie z planem natury - winno być dążenie do doskonałości (stymulowanie, zachowanie, przekazanie najcenniejszych cech; genów, inaczej gatunek jest degenerowany, wymiera).

PS

Czy ludzkość dąży do jakiejkolwiek doskonałości, czy wręcz przeciwnie – wszechstronnej, bo: intelektualnej, psychicznej, zdrowotnej, fizycznej, w tym estetycznej, degeneracji... Czy to jest rozsądne, dalekowzroczne, korzystne, mądre; dogłębnie etyczne, dobre, czy bardzo złe...

 

Jeśli zezwoli się na to by ludzie robili to, co im się podoba - bez względu na skutki dla otoczenia - to będzie anarchia, a nie demokracja – szerokie pole do działania dla psychopatów, debilów, nikczemników, egoistów, zboczeńców, chorych psychicznie, bandytów, innych kreatur itp.! Każdy powinien mieć prawo do robienia tego, czego pragnie, ale tak BY INNI NIE PONOSILI TEGO NIECHCIANYCH KONSEKWENCJI! Więc wolność polega też na ochronie przed nimi – od nich.

 

Czy P. postępowanie jest objawem inteligencji, mądrości, zdrowia psychicznego; prawidłowe, zdrowe, korzystne; dobre, normalne (godne naśladowania)…! Więc do kogo i o co pretensje!; NO TO WON OD LUDZI z tym zachowaniem, postępowaniem, tego eksponowaniem, chorą, paranoidalną gadką, dyskusją, kłótnią, psychopaci, debile; kanalie!!!

 

KTO DO CZEGO MA PRAWO: ty do denerwowania, nękania Nas; szkodzenia Nam; pogrążania Nas; działań szkodliwych, destrukcyjnych, aspołecznych, czy MY do wolności od stresu, chorób, wydatków z tym związanych; prawo do dobrego samopoczucia, zdrowia, posiadania właściwego sobie poziomu intelektu!!

 

Proszę nie denerwować ludzi (zwierząt...), nie demoralizować; nie wypaczać, nie wprowadzać destrukcji, nie przyczyniać do regresu; nie szkodzić, nie pogrążać ludzi (i zwierzęta...) swoim zachowaniem, postępowaniem, postawą...! Proszę dawać DOBRY a nie zły przykład!; zamiast szkodzić POMAGAĆ; być PRAWIDŁOWYM wzorcem!

 

W msh publicznych obowiązuje postępowanie, zachowywanie się neutralne, w tym nie narzucanie się z czymkolwiek i komukolwiek (cisza, spokój, kultura)!

 

Jeżeli nie potrafi, nie chce się P. zachowywać jak normalny, rozumny, inteligentny, kulturalny, cywilizowany człowiek przynajmniej w msh publicznych, to proszę przebywać w śród świń w chlewie czy wrócić na drzewo bądź do jaskini!

 

Proszę komuś podobnemu do siebie, chętnemu, nie tylko tak wytrwale, z takim zacietrzewieniem, ale nawet 1-den raz "nic nie robić", a mnie i pozostałych ludzi zostawić w spokoju! A jeśli nie przestanie P. nie tylko w jakikolwiek sposób mi szkodzić, ale nawet interesować się mną, moimi sprawami (co też szkodzi (...)), to, odpowiednio, przekażę opis sytuacji wynajmującemu P. lokal, pańskiej firmie, ewidencji działalności gospodarczej, szkole, sąsiadom, rodzinie, opiszę w Internecie, zgłoszę pańskiemu dzielnicowemu, podam P. do sądu, wystąpię o odebranie renty za aspołeczne postępowanie osoby utrzymywanej przez społeczeństwo, o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym!

To JA wiem; decyduję co mi nie odpowiada; szkodzi!                                     

Jeśli czegoś P. nie rozumie, to proszę poprosić o pomoc odpowiednią osobę.

PS

To P. ma bać się czynić krzywdę, łamać prawo, powstrzymać od szkodliwych działań/, zdobyć odpowiednią, do swojego stanu, wiedzę, osiągnąć zrozumienie przynajmniej elementarnych rzeczy, leczyć się, a nie ponosić, zajmować skutkami P. działań, bać się P., cierpieć, pańskie ofiary, otoczenie, w tym wymiar sprawiedliwości!

 

Dla mas, od tego co ktoś robi, ważniejsze jest kto coś robi...

KAŻDY MA SWOJĄ ROLĘ.../MISJĘ – JEDNI SĄ OD ULEGANIA, WYRAŻANIA, BEZ NAMYSŁU, ROZUMIENIA, ODPOWIEDZIALNOŚCI, SENSU, EMOCJI, INNI SĄ OD RACJONALNEGO OCENIANIA RZECZYWISTOŚCI I KONSTRUKTYWNEGO DZIAŁANIA

Masy ludzkie kierują się emocjami, instynktem stadnym, są egoistyczne, krótkowzroczne; bezmyślne (w tym jako wyborcy, co jest, destrukcyjnie w skutkach, wykorzystywane przez opisanych osobników). Ja kieruję się - poza emocjonalną, niezależną - logiką, kalkulacją – racjonalnymi przesłankami, bazuję na rozumowym podejściu, działam konstruktywnie (co również jest, destrukcyjnie w skutkach, wykorzystywane przez tych osobników, bo - emocjonalnie - krytykowane).

Psychopatom, debilom; trwaczom nie chodzi o rozwiązywanie, zapobieganie problemom, tylko o realizację utopii…

PS1

PRZEKAZ (np. dyskusja) PSYCHOPATÓW, DEBILI; KANALII MA NA CELU WSZYSTKO INNE, TYLKO NIE OSIĄGNIĘCIE POZYTYWNYCH EFEKTÓW…

Nigdy nie dojdzie się do porozumienia, jeśli na racjonalne argumenty (dla psychopatów, debili; kanalii wymiana argumentów nie ma na celu rozwiązanie problemu, ustalenia kto ma rację, prawdy; podejście merytoryczne, konstruktywne) będzie się odpowiadać emocjonalnymi (te ostatnie najczęściej są irracjonalne, krótkowzroczne, egoistyczne, płytkie; bezmyślne, absurdalne; utopijne).

PS2

Znaczna część ludzi porozumiewa się z pomocą emocjonalnego bełkotu, oczywistości i debilizmów, znajdują sobie, „usprawiedliwiające” ich postępowanie, nikczemne, paranoidalne wyjaśnienia, argumenty (np.: „Ale ja tak chcę/lubię. Ale to mnie nie obchodzi, że to komuś przeszkadza. I tak będzie, co ma być. I tak niczego nie zmienisz. I tak ci się nie uda. No ale przecież wtedy (za 100 lat) mnie już nie będzie. To nie słuchaj, jak ci to przeszkadza.” Jeśli trują się np. nikotyną, to ONA jest właśnie mniej szkodliwa od narkotyków, alkoholu... Jeśli trują się alkoholem, to On jest mniej szkodliwy... Poza tym jeśli się trują jednym, czy dwoma, to nie trzema, czy czterema rzeczami, a więc dbają o zdrowie...). Ślepo, bezrefleksyjnie, bezmyślnie przyjmuje, akceptuje, rozpowszechnia, broni zbiorowe (absurdalne) poglądy, normy moralne, zastaną (złą) sytuację.

 

Krytykowanie kogoś za to że ma rację, konstruktywną inicjatywę, pozytywne efekty jest wszechstronnie szkodliwe dla wszystkich, w tym dla psychiki, intelektu (akceptacja, wspieranie, bronienie  utopii jest objawem normalności, zdrowia psychicznego, mądrości; dobre... A o tym uświadamianie, domaganie się tego zaprzestania jest dowodem nienormalności, choroby umysłowej, głupoty; złe...)!

DO OPISANYCH POWYŻEJ OSOBNIKÓW.

Proszę się zastanowić – czy osoba zadająca się z wami będzie w tego efekcie: mądrzejsza, zdrowsza, miała lepsze samopoczucie...; zyska czy straci… Czy postępując zgodnie z »waszymi« zaleceniami będziemy zyskiwali czy dalej tracili…

 

Nikt z Tobą (...) nie chce się nie tylko kłócić, dyskutować, ale nawet rozmawiać! Więc po to przekazuję tą ulotkę by temu zapobiec, a jednocześnie by Cię uświadomić, bo nie chcę ponosić jakichkolwiek konsekwencji twojego postępowania, które wynika z niezrozumienia elementarnych rzeczy (...), więc Ci je wyjaśniam: 

NIKT NIE MA PRAWA ZMUSZAĆ INNYCH DO SŁUCHANIA CZEGOKOLWIEK; STRESOWANIA, POWODOWANIA URAZÓW, WYWOŁYWAĆ CHOROBY; PRZYCZYNIAĆ SIĘ DO OGŁUPIANIA – bo zamiast, m.in., intelektualnymi zajmujemy się sprawami, skutkami stresów! Liczbę stresów, i tego konsekwencji, trzeba zmniejszać (m.in. uświadamiając ludzi)!

Elementarnym prawem człowieka jest m.in. prawo do zdrowia, w tym psychicznego. A najlepszym sposobem jego zachowania jest zapobieganie chorobom (usuwając ich przyczyny).

 

Ludzie uczą się tików, nawyków, zachowań tak, jak mówienia.

 

Aspołeczne postępowanie udziela się innym (w wyniku naśladownictwa (...)), jest demoralizujące (bo m.in. jest precedens – a on/a może a ja nie mogę?!)

 

Zwracanie komuś uwagi (Twoja bierna/czynna postawa udziela się innym) w przypadku jego niewłaściwego zachowywania się, postępowania jest jak najbardziej nie tylko pożądane, ale i konieczne, bo ma na celu uczenie, w tym pobudzanie do

głębszego myślenia, refleksji; uświadamianie; jest obroną konieczną przed stresami, urazami, konfliktami, chorobami psychicznymi; degeneracją, tego upowszechnianiem (bezkarność demoralizuje); wydatkami, stratami; problemami!

 

Źródłem stresu, przyczyną problemów jest również wywoływanie myślenia o czymś niepożądanym, szkodliwym.

 

Jeden stres, uraz zwiększa podatność na kolejne stresy, urazy – powstaje efekt lawinowy!

 

Czy ktoś ma prawo szkodzić innym tylko dlatego, że są tego nieświadomi, bezmyślni, głupi, chorzy psychicznie, nie mają możliwości, siły się bronić... Czy zezwalanie na to należy nazywać tolerancją, prawem do stanowienia o sobie, wolnością...

 

Wszystko co robimy, co wdychamy, spożywamy, zażywamy, w tym tzw. leki, trucizny, np. nikotynę, narkotyki, alkohol, na co wystawiamy swój organizm, a nawet co odbieramy, o czym myślimy, z kim się zadajemy, czym się zajmujemy, jaki tryb życia prowadzimy, w tym czy się intelektualnie, psychicznie, etycznie rozwijamy czy też degenerujemy, jak, z kim uprawiamy seks, płodzimy potomstwo, wpływa na nasze, naszego potomstwa geny, sytuację otoczenia, społeczeństwa, innych istnień, przyszłych pokoleń. Wpływ ten może być negatywny bądź pozytywny.

 

Dawanie złego przykładu bezpośrednio własnym postępowaniem, biernością wobec złego postępowania innych jest świadomym, nieświadomym, uświadomionym, nieuświadomionym szkodzeniem, w tym przyczynia do tego rozpowszechniania!

 

Nawet dzieci wiedzą, że powtarzanie czegokolwiek w kółko jest niemądre; denerwujące; złośliwe (od dorosłych należałoby oczekiwać jeszcze większego zrozumienia, wiedzy; poziomu świadomości; rozsądku, odpowiedzialności).

 

Normalni, inteligentni ludzie rozumieją elementarne rzeczy, i wolą pozytywne - konstruktywne - relacje z otoczeniem (by czerpać z tego, bezpośrednio, pośrednio, korzyści, zyskiwać przyjaciół, a nie wrogów), by m.in. ludzi zestresowanych, z urazami, chorych psychicznie, problemów, agresji itp. było jak najmniej; inni ludzie nie służą im do nikczemnej zabawy, zaspokajania chorych, patologicznych potrzeb, tylko budują pozytywne relacje, czy też zachowują się neutralnie. Są też niestety psychopaci, chorzy psychicznie, debile, którzy okaleczają psychicznie innych!

Zadawanie się z osobami nieodpowiednimi dla siebie to jest robienie sobie krzywdy, w tym niekiedy b. ciężkiej!

-----------------------------------------------------------------

PROSZĘ PANA (a teraz konkretnie)

Proszę nie zatruwać, w tym tego świadomym i nieświadomym, ludziom życia; nie szkodzić, nie pogrążać!

Proszę przestać w kółko to samo, łącznie, tysiące razy (od 6 lat), bez sensu, irytująco, ogłupiająco, stresująco, psychicznie okaleczająco, uwrażliwiająco, powodując naśladownictwo, pierdolić – wydawać emocjonalny bełkot, oczywistości i debilizmy, np.:

Wychodzę któryś tysięczny raz z autobusu, idę, a pan mówi, powtarza 3-5 razy: „No to idziemy!”. Nic nie ma, a pan mówi: „Nie ma nic!... Nie ma nic!... Nie ma nic!... Nie ma nic!... Nie ma nic!” Jak coś przywiozą, to mówi pan ludziom, którzy przyjechali przebierać, i robili to tysiące razy: „No to przebieramy, wybieramy”... Albo: „Ładne pomidorki... Ładne pomidorki... Ładne pomidorki... Ładne pomidorki... „Ogóry jak sznury! (hyyy), Ogóry jak sznury! (hyyy), Ogóry jak sznury! (hyyy), Ogóry jak sznury! (hyyy), Ogóry...” Itp., itd… Powtarza po kilka razy to, co usłyszał. Do tego trzeba też dodać ciągłe powtarzanie: „Nooo!”. A gdy ktoś usiłuje się bronić: „To nie słuchaj jak ci to przeszkadza!”. Jego słownictwo składa się głównie z kilkunastu słów, a wypowiedzi z kilu zwrotów...

Czekający widzą czy coś jest, czy nic nie ma. Ludzie wiedzą co mają robić, gdy coś jest. Ludzie widzą czy coś jest ładne. Nikt pana nie prosił o jakikolwiek komentarz. Ludzie normalni, zdrowi psychicznie, inteligentni nie mówią oczywistości, debilizmów, emocjonalnego bełkotu, nie powtarzają się, nie przymuszają innych do  słuchania takich rzeczy!

 

Proszę się też zastanowić czy normalni, zdrowi, inteligentni, rozsądni, odpowiedzialni, świadomi ludzie:

- słuchają takich rzeczy, z tego skutkami dla psychiki, umysłu; samopoczucia, zdrowia, inteligencji, uwzględniając też tego skutki dla osób, z którymi będą mieli do czynienia (co będą mieli do przekazania)...;

- zezwalają na takie postępowanie, w tym nim zarażanie...; nie bronią się, innych...

 

Równie irytujące są jego, wymuszone, próby udowodnienia, że jest normalny...

Co do pańskich prób przekonywania otoczenia, że potrafi normalnie rozmawiać (pańskiego zagadywania), kłapania dziobem, żeby kłapać dziobem), to proszę to również realizować z osobami chętnymi, i w innym msu, bo tu nie jest kawiarnia, ławka w parku, pańskie mieszkanie, gabinet lekarski, nie jest pan w otoczeniu osób bliskich, tym zainteresowanych itp.!

 

JESZCZE INACZEJ

Z kim się zadajesz, takim się stajesz...

To, że pan ma uszkodzona psychikę, wypaczony umysł, jest zdemoralizowany, chory, debilny, nie oznacza, że inni też tacy mają być...

Nikt nie ma prawa narzucać komuś swojego towarzystwa!

Nikt nie ma prawa zmuszać kogoś do słuchania czegokolwiek!; nikt nie ma prawa przymuszać kogoś do myślenia, zajmowania się sprawami niepożądanymi, szkodliwymi!; przyczyniać się do przeżywania traumatycznych wspomnień, przejść!; nikt nie ma prawa przyczyniać się do tracenia czasu, marnowania, rujnowania życia! Nikt nie ma prawa przyczynia się do obniżania czyiś walorów, czyjegoś potencjału!

Nikt nie ma prawa, ani świadomie, ani nieświadomie, robić komuś krzywdę, szkodzić, przyczyniać do strat, problemów!

Proszę pana, czy słuchając pana oczywistości, emocjonalnego bełkotu, debilizmów, powtarzactwa, ktoś może mieć lepsze samopoczucie, być zdrowszy, inteligentniejszy, a przynajmniej zachować swój dotychczasowy stan umysłu, psychiki... Więc pan szkodzi irytując, wyprowadzając z równowagi, uszkadzając, wymuszonym tego odbiorcom, psychikę, wypaczając umysł!

Czy pan odmawia mi (nam) prawa do dobrego samopoczucia, zdrowia psychicznego, zachowania, właściwego sobie, ilorazu inteligencji, stanu umysłu?!

 

Proszę dać prawo wyboru – ktoś chce pana słuchać, to słucha, nie chce, to niech nie musi słuchać. JA ABSOLUTNIE NIE CHCĘ NIGDY PANA SŁYSZEĆ (a mimo to musiałem odsłuchiwać pańskich tekstów, muczenia tysiące razy!)!

Na giełdzie nie ma niewolników, więc nikt nie ma prawa nikogo przymuszać m.in. do odsłuchiwania czegokolwiek!

Proszę poznać osoby zainteresowane tego słuchaniem (np. w Internecie, może zamieścić pan tam też swoje ogłoszenie), pańskim towarzystwem, i wyłącznie przy nich tak się zachowywać. Jeszcze inaczej: Proszę wyłącznie komuś podobnemu do siebie, chętnemu, i w odpowiednim do tego msu „nic nie robić” (może też pan pójść gdzieś w odludne mse, i tam sobie poużywać do woli), a mnie, nas zostawić w spokoju! – Nikt z Nas nie przyjechał, by tego słuchać, mieć z panem do czynienia!

 

I JESZCZE INACZEJ

Giełda Bronisze, to nie jest wybieg dla osób chorych psychicznie, debili, psychopatów, bez względu na to czy są czy nie są tego świadomi! My nie jesteśmy lekarzami (a za, umówioną, wizytę się płaci), by pana wysłuchiwać! Proszę więc dać nam spokojnie zarobić na chleb! Ja (my) mamy o czym myśleć, i na pewno nie powinna to być treść pańskiego, chorego, przekazu, i o tego skutkach!

 

Jeśli to, uświadamiająco-obronne, pismo nie przyniesie pozytywnych efektów, to podejmę dalsze działania obronne, a mianowicie wniosę o pańskie przymusowe leczenie, izolację, zakaz wstępu na Giełdę!

PS

Już niektórzy ludzie, w tym ja, zaczynają go naśladować – powtarzać się...! Bo ludzkie zachowania, postępowanie, jak np. nikotynizm, alkoholizm, narkomania, religijność, tiki, nawyki, itp., itd., są zaraźliwe.

 

Człowiek ten wywołał u mnie ciężki wstręt do msa i uraz do siebie – dostaję tam, w tym szczególnie na jego widok rozstroju lękowo-nerwowego!

 

Jest złośliwy, zawzięty i perfidny (ostatnio unika działania, gdy inni to słyszą, oraz upiera się, by i tak mnie zirytować, że nic nie robi...).

Przez całe lata przebywał na giełdzie około kilkadziesiąt minut dziennie. Jak się dowiedział, że mi szkodzi, to przebywa kilka godzin dziennie... I teraz zajmuje się uwrażliwianiem mnie na wszelkie słowa, zwroty, powtarzając to, co ktoś powie (wszystko ma mi się z nim, sytuacją kojarzyć)... Jest już świadomy tego co czyni... I oczywiście zaraża następnych swoim postępowaniem (a ci pewnie kolejnych)...

Proszę pana, na podłości, szkodzeniu, czyniąc komuś krzywdę, zyskując wroga się traci, nie zyskuje!

 

 

"WPROST" Numer: 8/2009 (1363) WIRUSY UMYSŁU

Zachowania ludzi rozprzestrzeniają się jak wirusy. Kryzys gospodarczy jest tego świetnym przykładem. Aż 61 proc. Polaków planuje cięcia w codziennych wydatkach, prawie 40 proc. zamierza zrezygnować w tym roku z wakacji, a 65 proc. obawia się kłopotów finansowych. Dzieje się tak, choć większość z nas nie odczuwa jeszcze skutków kryzysu. – Łatwo ulegamy nastrojom i opiniom innych, poddajemy się tzw. procesowi społecznego zakażania – mówi dr Joanna Heidtman, psycholog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Kryzys stał się tematem codziennych rozmów. Mówimy o nim, nawet jeśli nas nie dotyczy. To budzi emocje, a te wywołują działania. Jeśli osoby, z którymi się spotykamy, wyprzedają akcje lub rezygnują z wyjazdu, bo boją się utraty pracy, my – niewiele myśląc – robimy to samo. Często niepotrzebnie. Na nasze zachowania wpływają nawet osoby, których nigdy nie spotkaliśmy. Ich nastroje i poglądy docierają do nas przez tzw. sieć społeczną. Tak rozprzestrzeniają się depresja, uzależnienia, otyłość.

 

Analizy Jamesa Fowlera z University of California w San Diego i Nicholasa Christakisa z Harvard Medical School w Bostonie wykazały, że jeśli ktoś z naszych przyjaciół staje się otyły, my stajemy się o 60 proc. bardziej narażeni na tę chorobę niż inni. Otyły przyjaciel zmienia nasze przekonanie o tym, jaka sylwetka jest powszechnie akceptowana, i sami zaczynamy przybierać na wadze. Podobnie jest z nałogami. Jeśli ktoś z naszego towarzystwa zaczyna palić, chętniej sięgamy po papierosa. Tak samo jest z rozwodami. Otoczenie ma nawet wpływ na samobójstwa, o czym świadczy przykład wielkopolskiego Wągrowca. Od marca do czerwca 2007 r. odebrało sobie tam życie 19 osób – dwa razy więcej niż w całym 2006 r. Podobnie było w Miluzie we Francji – przez pół roku samobójstwo popełniło sześciu pracowników tamtejszej fabryki Peugeota. Tak samo działają pozytywne przykłady. Jeśli jedna osoba przestaje palić, łatwiej rzucić palenie innym.

 

„Zakaźne" są nawet cechy, które uznawano za przejaw indywidualizmu, takie jak preferencje wyborcze, gust muzyczny, poczucie szczęścia. Badania Christakisa dowodzą, że szczęśliwi ludzie trzymają z sobą nie dlatego, że naturalnie kierują się ku sobie, ale dlatego, że poczucie szczęścia się rozprzestrzenia. Co więcej, nie zależy ono jedynie od najbliższych przyjaciół, ale także od przyjaciół naszych przyjaciół, choć nasze szanse na szczęśliwość rosną tym bardziej, im bliżej jesteśmy związani ze szczęśliwymi ludźmi. Epidemie zachowań nie są wywoływane przez silne osobowości. Na ogół nie mają liderów. – W mikroskali proces zakażania społecznego wyraźnie widać wśród kibiców sportowych – ludzie zarażają się nastrojem i tak samo reagują. Podobnie dzieje się w Polsce w samolotach. Gdy maszyna dotknie kołami ziemi, biją brawo wszyscy, nawet obcokrajowcy, którzy wcześniej o takim zwyczaju nie słyszeli. Nikt nie myśli racjonalnie, że radość jest przedwczesna, bo wiele wypadków zdarza się już po lądowaniu – mówi doc. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

 

Spektakularnym przykładem społecznej infekcji była reakcja na słuchowisko radiowe „Wojna „Wojna światów", które w 1938 r. przygotował Orson Welles. Słuchacze potraktowali je jako prawdziwą relację z inwazji Marsjan i wpadli w panikę. Obserwując sąsiadów, zaczynali się pakować i uciekać, dzwonili na policję. Naśladownictwo najczęściej się zdarza w sytuacjach, które budzą przerażenie, ale nie tylko. Psychiatrzy nazywają takie zjawisko obłędem udzielonym. W 1237 r. w Utrechcie epidemia zbiorowego tańca doprowadziła do zawalenia się mostu: 200 osób opętanych taneczną psychozą utonęło. Takie ekstazy były powszechne aż do XIV wieku. Sekty taneczników podróżowały między Holandią a Niemcami, zakażając taneczną histerią coraz więcej osób. Dziś proces zakażania społecznego przebiega szybciej niż dawniej, bo sieci społeczne są gęstsze – mamy więcej powiązań z innymi ludźmi. Dawniej ludzie z różnych warstw społecznych niechętnie się kontaktowali. Teraz większość z nas ma dostęp do różnych środowisk. Nie jesteśmy też zdani tylko na kontakty bezpośrednie – mamy do dyspozycji media i Internet. Dlatego idee rozprzestrzeniają się szybciej i szybciej się mobilizujemy, czego przykładem jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Lokalna inicjatywa błyskawicznie tworzy efekt globalny. Tak tworzą się trendy i rozprzestrzeniają ideologie. – Ludzie nie są dziś bardziej zależni od opinii i działania innych niż dawniej. Chodzi jedynie o to, że nie jesteśmy całkowicie niezależni. Zachowania i nastroje każdego człowieka są jak fale rozchodzące się wokół kamienia wrzuconego do wody. Ma to związek z tzw. inteligencją kolektywną sieci społecznych. Ludzie w takiej sieci zachowują się jak ptaki w stadach. Decyzja o rzuceniu palenia, gdy robią to osoby w naszym środowisku, nie jest bardziej samodzielna niż decyzja ptaka, który zmienia kierunek lotu na taki, jaki wybrała reszta jego stada – twierdzi Nicholas Christakis.

Wpływom społecznym ulegamy nieświadomie. Jesteśmy istotami społecznymi i nie uda nam się ich uniknąć. Takie naśladownictwo wykształciła w nas ewolucja, by ułatwić nam przetrwanie – kiedy nie mamy dobrego rozwiązania problemu,

podpatrujemy innych. Barbara Wild z uniwersytetu w Tybindze zauważyła, że im wyraźniej malują się emocje na naszej twarzy, tym silniej doświadczają ich osoby, które nas obserwują. Niektórzy naukowcy uważają, że wynika to z działania neuronów lustrzanych. Są to komórki mózgu, które się aktywują, kiedy obserwujemy zachowanie innych. Nie wiadomo tylko, czy to naśladowanie aktywuje neurony lustrzane, czy też naśladujemy innych pod wpływem działania tych komórek. Sam mechanizm zakażania społecznego jest neutralny. Katastrofalne mogą być skutki rozprzestrzeniania się idei szkodliwych społecznie. A ponieważ zawsze będziemy podatni na wpływ innych osób, warto się upewnić, czy przebywamy w towarzystwie odpowiednich ludzi.

To, jak bardzo jesteśmy podatni na wpływ innych, zależy od naszych relacji z otoczeniem. Jeśli nasz dobry przyjaciel, który mieszka kilkadziesiąt kilometrów od nas, odczuwa zadowolenie, szansa, ze my staniemy się szczęśliwsi, wzrasta o ponad 60 proc. Nastrój sąsiada, który mieszka bliżej, ale nie jesteśmy z nim tak związani, ma na nas o połowę mniejszy wpływ. Łatwiej zakażamy się kształtem sylwetki od osób tej samej płci. To wyjaśnia, dlaczego wśród młodych dziewcząt szerzy się epidemia zaburzeń odżywiania. Najnowsze badania sugerują, ze podatność na zakażanie społeczne jest w pewnym stopniu uwarunkowana genetycznie – bliźnięta jednojajowe tworzyły gęstsze sieci społeczne niż bliźnięta dwujajowe.

Autor: Monika Florek-Moskal

 

„NEWSWEEK” nr 18, 07.05.2006 r.

CZY CZUJESZ TO, CO JA CZUJĘ

Znaczna część naszego mózgu zajmuje się tym, co mają w głowach inni ludzie. Dzięki neuronom lustrzanym odbieramy i odczuwamy cudze emocje.

[Wszystko wpływa m.in. na wyobraźnię, a więc wywołuje projekcje myślowe, w tym nieświadome tego analizowania przez umysł.

Za pośrednictwem wyrazu czyichś oczu, mimiki, tzw. mowy ciała, intonacji głosu, zachowania, treści przekazu; Tak więc wygląd, postępowanie, zachowywanie się osób (np. nikotynizm, narkomania, alkoholizm, zboczenia, marginalne sposoby uprawiania seksu, religijność (obłęd), choroba psychiczna, tiki, nawyki, w tym grymasy (żucie gumy), wydawanie dźwięków itp. (również np. pety, smród trucizny nikotynowej, butelki, smród alkoholu, strzykawki, symbole religijne – są źródłem informacji o czyimś postępowaniu)) stanowiących cząstkę, element, społeczeństwa nie jest tylko i wyłącznie czyjąś prywatną sprawą – skoro i w ten sposób wpływa się, negatywnie, na innych. – red.]

Empatia, czyli odbieranie i współodczuwanie cudzych emocji, nie ma nic wspólnego ze zdolnościami paranormalnymi. To umiejętność, którą posiedliśmy wszyscy, tylko nie wszyscy korzystamy z niej w jednakowym stopniu. Za to, że przejmujemy stres kolegi, który miał scysję z szefem, albo że na widok pająka na ręce innej osoby sami czujemy obrzydzenie, odpowiadają neurony lustrzane. (...)

W ludzkim mózgu też wykryto neurony lustrzane, a ściślej całą ich sieć. Naukowcy byli jednak zaskoczeni, kiedy okazało się, że rozpoznają nie tylko ruch, ale także intencje i emocje.

Doktor Marco Iacoboni z uniwersytetu w Los Angeles, autor wielu badań nad neuronami lustrzanymi, tłumaczy: - Jeśli widzisz, że rzucam piłkę, twój mózg symuluje tę czynność. Jeśli wyciągam rękę, jakbym chciał rzucić piłkę, masz w mózgu kopię tego, co chcę zrobić, czyli odczujesz moje intencje. I dalej, jeśli jestem zestresowany, twój mózg symuluje mój stres. Wiesz dokładnie, co czuje, bo ty czujesz to samo. Empatia włącza się automatycznie. [W tym dzięki własnym, podobnym doświadczeniom. A w przypadku ich braku dochodzi do symulacji, imitacji, odpowiednich symptomów. – red.]

(...) Ale wiadomo już, że identyfikowanie i odbieranie przez nas takich uczuć, jak onieśmielenie, duma, obrzydzenie, poczucie winy czy odrzucenia, jest możliwe dzięki neuronom lustrzanym, znajdującym się w części mózgu zwanej wyspą.

(...) empatia służy nie tylko do kontaktów się z światem, ale także do uczenia się świata. – System neuronów lustrzanych odpowiada za indywidualny rozwój i działa niemal od chwili narodzin. Dzięki temu dzieci mogą naśladować swoich opiekunów od pierwszych chwil życia – twierdzi dr Andrew Meltzoff z uniwersytetu w Waszyngtonie. Około ósmego tygodnia pojawia się u nich zdolność do takiego przetwarzania obrazu, dzięki któremu może odczytywać uczucia, pojawiające się na twarzach opiekuna. – We wczesnym dzieciństwie współodczuwanie emocji opiekunów jest jednym z najważniejszych sposobów utrzymywania kontaktu ze światem – mówi prof. Trzebińska. – Dzięki empatii z matką dziecko ma już swoje życie emocjonalne, co jest niezbędne do kształtowania się psychiki.

[Przebywając z kimś przejmujemy część składników jego osobowości. Stopień tego wpływu zależy od wielu czynników, a m.in. od naszego, danej osoby wieku, siły charakteru, asertywności, sposobu, okoliczności oddziaływania. A, niestety, wszyscy nosimy ślady, odczuwamy efekty, ponosimy szkody, w tym zdrowotne oddziaływania ludzi upośledzonych psychicznie, o uszkodzonej psychice, chorych, wypaczonych umysłowo, psychopatów/ek, debili/ek; kanalii (np. mimiczne, w tym wzrokowe, werbalne, w tym treścią, intonacją, odnośnie formy, stylu przekazu, komunikacji (ekspresji, afirmacji), emanacją, zachowywaniem się, postępowaniem). A te efekty, bezpośrednio, pośrednio, w tym poprzez przekazywanie sobie efektów ich działania, oddziaływania, rozprzestrzeniamy, czyli przekazujemy kolejnym osobom. Więc i z tego powodu b. ważne jest, m.in., by dziećmi zajmowały się odpowiednie osoby. – red.]

(...) Empatia jest jednym z drogowskazów, pomagających orientować się w życiu, przewidywać działania innych ludzi, odczytywać ich intencje. Człowiek pozbawiony tej zdolności zachowuje się jak emocjonalny inwalida i raz po raz napotyka trudności w relacjach społecznych. (...)

Chodzi więc o to, by korzystać z empatii tylko wtedy, kiedy może być ona pomocą, a nie przeszkodą w życiu.

Jolanta Chyłkiewicz

 

www.o2.pl | Piątek [05.06.2009, 12:21] 1 źródło CO DZIEJE SIĘ W MÓZGU PSYCHOPATY

To często dobrzy sąsiedzi i mili ludzie.

Brak empatii, nieumiejętność odwzorowywania uczuć, słabsze odczuwanie bólu - to podstawowe cechy charakteryzujące psychopatów.

Jak wynika z ostatnich badań psychopaci stanowią jeden procent społeczeństwa, 15 do 20 procent mieszkańców więzień i 15 procent osób uzależnionych.

Psychopatami są osoby pozbawione uczucia empatii. Nie potrafią one odwzorowywać uczuć - twierdzi Monika Marczak z Uniwersytetu Warszawskiego.

Traktują też instrumentalnie innych ludzi i zawsze wybierają krótszą drogę do osiągnięcia celu, nawet jeśli wiąże się to z podjęciem kroków moralnie nagannych.

Źródło psychopatii tkwi w mózgu, a nie tylko w osobowości człowieka - twierdzi Monika Marczak.

Naukowcy nie są pewni czy psychopatów należy leczyć. Twierdzą bowiem, że operacja mózgu wiązałaby się także ze zmianą osobowości. | TM

 

Autor: red. - www.wolnyswiat.pl

 

PS1

01.07.2010 r.

Chyba ostatnio jednak osiągnął zrozumienie.

 

PS2

06.10.2010 r.

Niestety skutki jego oddziaływania dają znać o sobie, i inni teraz zachowują się jak on, tzn. bełkoczą, i powtarzają swoje bełkoty, szczególnie osoby o bardzo niskim ilorazie inteligencji...!

 

DO/W SPRAWIE BEŁKOTACZA PRZYMUSZAJĄCEGO DO ODSŁUCHIWANIA OCZYWISTOŚCI, EMOCJONALNEGO BEŁKOTU, DEBILIZMÓW, POWTARZACTWA (wersja skrócona) 01.2011 r.

 

CELEM UŚWIADAMIAJĄCEGO WSTĘPU (fragmenty mojego internetowego pisma):

 

 http://www.koreywo.com/Biblioteka/Main.htm : Analfabeta nie różni się niczym od tego, któremu nie chce się czytać!

 

Przeczytaj, zrozum i stań się świadomym, pozytywnym człowiekiem.

PS Nigdy nie zwalczy się skutków, bez rozwiązaniach ich przyczyn, a istotą problemów są ich twórcy... A twórcy dotychczasowej rzeczywistości... nie tylko nie są zainteresowani jej zmianą, ale są temu przeciwni (jako tzw. rządzący, co najwyżej jedne problemy zastąpią innymi – na pokaz, dla poklasku, odwrócenia uwagi, zmylenia, a jako tzw. zwykli członkowie społeczeństw będą zajmowali się osobistym, bezpośrednim szkodzeniem, w tym uszkadzając psychiki, demoralizując, wypaczając umysły, rabując, marnując zasoby, skażając, trując; przyczyniając do problemów, powodując straty; uszkadzając geny; obniżając potencjały; degenerując; niszcząc; pogrążając!)/nie ma takiej możliwości, by w towarzystwie osobników destrukcyjnych można było RZECZYWIŚCIE rozwiązać problemy, żyć normalnie, gdyż jest to sprzeczne z ich - przeciwną normalności - naturą, czego dobitnym dowodem jest nasza HISTORIA, coraz gorsza RZECZYWISTOŚĆ!

 

Do tej pory przedstawiano Ci głównie skutki,

a utopiści domagają się tego, chcą tak »ratować«, kontynuowania...,

na łamach mojego portalu poznasz tego przyczyny, oraz co zrobić, by ludzie - pierwszy raz w dziejach - stali się mądrzy, postępowali dobrze.

 

Jeśli się pozwoliło, choć jeden raz na zaniechanie selekcji pozytywnej, selekcję negatywną, dopuściło do rządzenia osobniki o szkodliwym potencjale, to b. trudno będzie to odwrócić!

Psychopaci, debile; kanalie (pdk) się wszechstronnie zabezpieczyli, stworzyli piekło na ziemi, w którym nie ma odpowiedniego msa dla ludzi mądrych, świadomych, pozytywnych; wartościowych!!!

Cóż warty jest system, w którym ludzie o pozytywnym potencjale, mądrzy, dobrzy; konstruktywni są na marginesie, niszczeni, ich potencjał jest marnowany, geny uszkadzane, rzadziej, od pozostałych grup, przekazywane, życiorys jest przestrogą (masy nie chcą mieć z nimi do czynienia, ich, we własnym interesie, wspierać, by odwrócić ten destrukcyjny trend), za to pdk triumfują (masy im zazdroszczą, ich, tak czy inaczej, w przepychu, zbytku, utrzymują, a więc destrukcja rośnie)...

 

Tacy jak ja, nigdy nie powinni podlegać dotychczasowemu systemowi edukacji, poza wykształceniem podstawowym, a i to nie w pełnym wymiarze, podobnie nigdy nie powinniśmy zajmować się pracą zarobkową, jako taką (mieć problemy egzystencjonalne). Za to powinniśmy zajmować się doskonaleniem się, być wszechstronnie wspierani, chronieni, a nasze możliwości wszechstronnie - pozytywnie - wykorzystywane.

Niestety, w moim przypadku, jak zwykle, wszystko było i jest na odwrót...

 

Niewiedza, nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd, niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest edukowanie, uświadamianie ludzi.

 

Ja zajmuję się opisywaniem rzeczywistości, większość innych przedstawia o niej, wpojone, naśladowane, aprobowane, aktualne/jedynie słuszne, wyobrażenie, jej interpretację...

CO JEST NAJPIERW – SKUTEK CZY PRZYCZYNA…

Nie zajmuję się obrażaniem. Racjonalnie uzasadnione stwierdzenie faktu nie jest obrażaniem, tylko opisywaniem rzeczywistości, uświadamianiem (inaczej bym kłamał). A że jest ona taka... to nie moja wina (i ewentualne pretensje proszę kierować nie w moją stronę...). Czasem dosadna, ale adekwatna ocena daje do myślenia adresatowi z korzyścią dla niego i otoczenia. Czyli celem mojego pisma jest wskazanie, praktycznie,  najrozsądniejszych rozwiązań problemów; zapobiegnięcie kolejnym (bezpośrednim, pośrednim, w tym ich skutkom dla psychiki, relacji międzyludzkich, zdrowia, życia).

PS Więc zanim Państwo coś zrobią proszę się najpierw zastanowić: jakie będzie to miało konsekwencje (dla kogoś – P.)!

Jeżeli racjonalne, merytoryczne, etyczne, argumenty nie przemawiają do kogoś, są nierozumiane, to trzeba użyć innych... (sprawy należy nazywać po imieniu), skutecznych!

 

„Powiedzieć komuś idiota, to nie obelga, lecz diagnoza.” Julian Tuwim

 

Degeneracja gatunku skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim potencjale, względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych walorach, wysokim potencjale... Takie, o tym podłożu negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma psychopactwa, generują mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na przekazywane geny! – Oto kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz selekcji negatywnej – osób zajmujących się prokreacją...

 

Wysokie walory nie są od ich marnotrawienia, niszczenia, tylko odkrywania, rozwijania, wykorzystywania, przekazywania; tacy ludzie muszą być nie tylko chronieni przed im szkodzeniem, ale i wszechstronnie wspierani!

 

„To moja sprawa, czym i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie miało, m.in. zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty, trujący się, demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego następnych (przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak doprowadził...), »inni«; społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne, pośrednio, bezpośrednio złe...

ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; GENY; POTENCJAŁ; RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.

Dzisiaj Ty nie przejmujesz się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość, pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę, wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem; degradujesz, degenerujesz; uszkadzasz geny; obniżasz potencjał, uczysz takiego postępowania, rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu, wspólnego interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób nieuświadomiony, uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję), szkodzisz (przyczyniasz do problemów, szkód, strat); pogrążasz » jutro Ktoś nie przejmuje się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...

Dzięki temu co robisz, czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz więc tracić bądź zyskiwać.

 

Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym, anormalnym świecie, co skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem umysłów, demoralizowaniem - jest brak trafnego, właściwego, oceniania motywów, efektów działań, identyfikowania osobników...

 

Kolejnym problemem jest brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość psychopatów, debili uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie, a to inni są nienormalni, głupi, źli...).

 

W msh publicznych obowiązuje postępowanie, zachowywanie się neutralne, w tym nie narzucanie się z czymkolwiek i komukolwiek (cisza, spokój, kultura)!

 

Jeżeli nie potrafi, nie chce się P. zachowywać jak normalny, rozumny, inteligentny, kulturalny, cywilizowany człowiek przynajmniej w msh publicznych, to proszę przebywać w śród świń w chlewie czy wrócić na drzewo bądź do jaskini!

 

Zwracanie komuś uwagi (Twoja bierna/czynna postawa udziela się innym) w przypadku jego niewłaściwego zachowywania się, postępowania jest jak najbardziej nie tylko pożądane, ale i konieczne, bo ma na celu uczenie, w tym pobudzanie do głębszego myślenia, refleksji; uświadamianie; jest obroną konieczną przed stresami, urazami, konfliktami, chorobami psychicznymi; degeneracją, tego upowszechnianiem (bezkarność demoralizuje); wydatkami, stratami; problemami!

 

Źródłem stresu, przyczyną problemów jest również wywoływanie myślenia o czymś niepożądanym, szkodliwym.

 

Jeden stres, uraz zwiększa podatność na kolejne stresy, urazy – powstaje efekt lawinowy!

 

Czy ktoś ma prawo szkodzić innym tylko dlatego, że są tego nieświadomi, bezmyślni, głupi, chorzy psychicznie, nie mają możliwości, siły się bronić... Czy zezwalanie na to należy nazywać tolerancją, prawem do stanowienia o sobie, wolnością...

 

Nawet dzieci wiedzą, że powtarzanie czegokolwiek w kółko jest niemądre; denerwujące; złośliwe (od dorosłych należałoby oczekiwać jeszcze większego zrozumienia, wiedzy; poziomu świadomości; rozsądku, odpowiedzialności).

 

Normalni, inteligentni ludzie rozumieją elementarne rzeczy, i wolą pozytywne - konstruktywne - relacje z otoczeniem (by czerpać z tego, bezpośrednio, pośrednio, korzyści, zyskiwać przyjaciół, a nie wrogów), by m.in. ludzi zestresowanych, z urazami, chorych psychicznie, problemów, agresji itp. było jak najmniej; inni ludzie nie służą im do nikczemnej zabawy, zaspokajania chorych, patologicznych potrzeb, tylko budują pozytywne relacje, czy też zachowują się neutralnie. Są też niestety psychopaci, chorzy psychicznie, debile, którzy okaleczają psychicznie innych!

Zadawanie się z osobami nieodpowiednimi dla siebie to jest robienie sobie krzywdy, w tym niekiedy b. ciężkiej!

 

Pan nie ma co eksponować, tylko co ukrywać...!

Nieświadome szkodzenie ludziom, nie zdawanie sobie sprawy z skutków swojego postępowania, nierozumienie nawet elementarnych spraw jest objawem niedorozwoju umysłowego, debilstwa! Świadome szkodzenie ludziom jest objawem psychopatii. Potrzeba powodowania, wydawania dźwięków, w tym powtarzactwo, muczenie jest objawem choroby psychicznej! Uważanie, że postępowanie chore, chorobotwórcze; złe, szkodliwe jest postępowaniem prawidłowym, normalnym, a przed tym obrona jest postępowaniem nienormalnym, złym, dowodem choroby, czyli na odwrót, jest objawem obłąkania, czyli choroby umysłowej!

 

Skutkiem pańskiej działalności jest mój rozstrój nerwowy już po pańskiej jednorazowej psychopatycznej złośliwości (w tym np. przechodzenie w pobliżu mnie, gdy z kimś rozmawiam i muczenie (które musiałem słuchać tysiące razy w ciągu tych 7 lat, z czego od 2 lat robi pan to znając tego skutki, a więc świadomie...!)), mało tego, sam pana widok powoduje, że czuję się i wyglądam jakbym przechodził najcięższe stadium grypy...! Cały czas, gdy pan w pobliżu przebywa odczuwam strach przed ponownymi pana działaniami - wynikłymi z choroby pana psychiki, wypaczenia umysłu, złośliwości, podłości - ich skutkami Przechodzę też z tego powodu, przez kilka dni traumę. Czyli uwrażliwił, okaleczył psychicznie mnie pan!

 

Z kim się zadajesz, takim się stajesz... To, że pan jest chory, debilny, nie oznacza, że inni też tacy mają być... Nikt nie ma prawa narzucać komuś swojego towarzystwa! Nikt nie ma prawa zmuszać kogoś do słuchania czegokolwiek! Nikt nie ma prawa, ani świadomie, ani nieświadomie, robić komuś krzywdę, szkodzić, przyczyniać do strat, problemów!

Proszę pana, czy słuchając pana oczywistości, emocjonalnego bełkotu, debilizmów, powtarzactwa, muczenia, ktoś może mieć lepsze samopoczucie, być zdrowszy, inteligentniejszy, a przynajmniej zachować swój dotychczasowy stan umysłu, psychiki... Więc pan szkodzi irytując, wyprowadzając z równowagi, uszkadzając, wymuszonym tego odbiorcom, psychikę, wypaczając umysł!

Czy pan odmawia mi (nam) prawa do dobrego samopoczucia, zdrowia psychicznego, zachowania, właściwego sobie, ilorazu inteligencji, stanu umysłu?!

 

Niech wreszcie pan poniesie skutki swojego postępowania, poprzez zaznanie cierpienia, poczucie się jak ofiara, uwrażliwienie, osiągnie zrozumienie, zdolność do przewidywania skutków swojego postępowania, do współodczucia, czyli do empatii; wyższy poziom świadomości, a jak nie, to przynajmniej strach, przed denerwowaniem, szkodzeniem!

Ponieważ prośby, perswazje, przedrzeźnianie, ostre riposty, w pisemnej formie argumenty racjonalne, prozdrowotne, prointelektualne, prospołeczne, etyczne nie przyniosły pozytywnych efektów, stąd będę się (innych, w tym nieświadomych negatywnych skutków pańskiego oddziaływania) bronił w inny sposób, egzekwował moje (i innych) prawo do dobrego samopoczucia, zdrowia psychicznego, zachowania, właściwego sobie, poziomu intelektu.

A więc: NIE ŻYCZĘ SOBIE NIGDY WIĘCEJ PANA SŁUCHAĆ (...)(a znosiłem to 7 lat!)!

Zasada jest prosta:

- przymusza mnie pan do słuchania pańskiego bełkotu, powtarzactwa, muczenia; denerwuje; uwrażliwia, okalecza psychicznie, szkodzi, to i ja także odziałam na pana negatywne – przymuszę do poniesienia tego konsekwencji (z tym, że to także dla mnie będzie b. nieprzyjemne i szkodliwe, ale wybieram mniejsze zło, a bezkarność nie pobudza do myślenia, wczuwania się, zastanawiania nad innymi, konsekwencjami swojego postępowania; do empatii; a więc demoralizuje, rozzuchwala, i jest, zamiast przestrogą, złym przykładem dla innych)...

 

- da mi pan spokojnie zarobić na chleb, no to ja też dam panu spokojnie zarobić na chleb.

 

Wybór należy do pana.

PS

Podobno ludziom starszym należy okazywać szacunek. Czy, swego czasu, np. Stalinowi, Hitlerowi też?... Na szacunek trzeba sobie zasłużyć (a wiek nie ma tutaj nic do rzeczy).

PS Tym gorzej, jeżeli jakieś kanalie żyją tak długo!

* Wyobraźmy sobie że jest dwóch aspołecznych, nikczemnych osobników, którzy w takim samym stopniu robią ludziom krzywdę (lub pośrednio krzywdę, bo byli szkodliwi, niepożyteczni, np. produkując, sprzedając trucizny, „śmieci”, ogłupiając), z tym że jeden żyje 45 lat, a drugi 90. Rozumiem, że temu drugiemu należy się większy szacunek...

 

Ten osobnik nie wnosi żadnego pozytywnego wkładu w społeczeństwo, za to, niestety, negatywny!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Całość przygotował red. - www.wolnyswiat.pl

 

 

 

 

Oprócz niego jestem wystawiony na oddziaływanie 1-go przygłuchego i 2 jąkałów/zająkujących się (b. sympatyczni, jeden b. inteligentny)(dzielą wypowiedzi, zdania na dwie części: 1-wsza jest wymawiana prawidłowo, natomiast 2-ga to: „yyy”, „ły, ły, ły” itp. 2-gi, mający dużą nadwagę, dodatkowo ciągle sapie, stęka i gulgocze. Skutkiem czego, przez jakiś czas zbyt głośno mówię i sam się zaczynam jąkać, a nawet mieć trudności z w ogóle wypowiadaniem, szczególnie trudniejszych słów, zdań, stękać, itp....!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na terenie hurtu „Bronisze” w warszawie upodobał mnie sobie też około 45 letni babsztyl, o urodzie żaby (sprzedaje obnośnie cukierki w paczkach tam handlującym), i napastuje mnie wzrokiem, przystaje, czeka na mnie jak idę, oraz eksponuje swój nikotynizm, bo zauważyła że unikam tego oglądania...

 

Następne osobniki, to dwaj mężczyźni – jeden w średnim wieku, a drugi starszy: przez około 2 lata, jeden mniej więcej po drugim, regularnie, bez względu na to, czy przyjechałem o 10-tej, 12-tej czy 13-tej, spotykałem ich na trasie brama wyjazdowa do przystanku (więc musieli w okolicy na mnie czekać), gdzie już ze stu metrów wlepiali we mnie swoje odrażające, obnażające chorobę psychiczną i depresję ślepia, a gdy się zbliżali, to stawali w msu, by jeszcze dłużej na mni spozierać...

 

02.2012 r.

Kolejną osobą wlepiającą we mnie swój namolny, przymulony i obleśny wzrok jest starszy mężczyzna pracujący jako kierowca widlaka – za każdym razem, gdy jedzie, to szuka mnie swoimi ślepiszczami, a gdy jestem w pobliżu, to jadąc wózkiem wlepia we mnie ślepia, przekręcając głowę w moją stronę jak kamera, nawet o 90 i więcej stopni, jadąc wózkiem widłowym..., a jak wyładowuje odpady, to staje tak, by podczas opróżniania kubłów ze śmieciami także wlepiać we mnie swoje obnażające jego upośledzenie psychiczne, niedorozwój umysłowy, napastliwość ślepia, mimo, iż doskonale wie, że mi to absolutnie nie odpowiada, bo się odwracam, zamykam oko od jego strony, czekam odwrócony do niego tyłem na jego wyjazd, a on z kolei zwalnia, a niekiedy czeka, bo może się odwrócę, by sprawdzić czy już pojechał... I tak od 2010 roku...

Tego osobnika w ogóle nie obchodzi - ignoruje, B. WIDOCZNE OBJAWY, SYGNAŁY, DZIAŁANIA będące objawem mojej absolutnej antypatii, odrazy do niego, mojej obrony - że ktoś absolutnie, w żadnej formie, w żadnym stopniu nie życzy sobie mieć z nim do czynienia!; że się bezwzględnie narzuca!; że regularnie pogarsza samopoczucie, stan umysłu, psychiki, zdrowia swojej ofiary; nie obchodzi go, że robi komuś krzywdę; ten osobnik nie wykazuje oznak zdolności do empatii, posiadani wrażliwości, proludzkich, prospołecznych cech, sumienia! Wykazuje tylko bezwzględność – ma ochotę sobie pospozierać, no to sobie latami, setki razy na upatrzoną osobę spoziera…!

Wypierdalaj z swoją mordą, swoimi ślepiami ode mnie czubie!! Zostaw moje oczy, moją twarz, mnie chory, debilny, upośledzony skurwysynie w spokoju!! Odpierdol się ode mnie raz na zawsze psycholu!! Takich odrażających psychicznie, umysłowo, fizycznie, bezwzględnych interesujących się mną ludzkich gówien jak ty spotkałem i spotykam w sowim życiu tysiące (w tym są i tacy jak ty, którzy zajmowali, zajmują się tym co ty latami, tysiące razy...!)!

PS

Na jego widok chce mi się siku, kupę i zwymiotować, ale dla niego to chyba komplement...

Najchętniej, ale bez ochoty, wsadziłbym go do pełnego pojemnika na gówno w przewoźnej toalecie, i powiedział: w to se możesz swoimi ogówniającymi ślepiami patrzeć do woli, a innych ludzi, w tym mnie, zostaw namolny i obleśny niedorozwinięty umysłowo pacanie w spokoju, bo tak, jak nikt normalny nie chce oglądać gówna, tak nikt normalny nie chce oglądać twoich wlepionych w siebie ślepi! A ponieważ ty to wiesz, a mimo to mnie napastujesz swoim gównianym wzrokiem, to jesteś jeszcze psychopatycznym gnojem! A od jakiegoś czasu najchętniej bym mu ciężko obijał mordę, a w szczególności jego skurwysyńskie ślepia, i tak kilka razy w tygodniu przez kilka lat...!

 

Do tego trzeba by dodać wielu, wielu innych... W tym również w autobusach, którzy stawali obok mnie, i wlepiali swoje chore ślepia w moje oczy, na przystankach, w tym chodzący za mną na około przystanku, gdy usiłowałem uniknąć wystawiania się na ich oddziaływanie, podczas sprzedaży towaru na Dworcu Zachodnim, podczas przejazdu przez miasto wózkiem...

 

 

02.2012 r.

Przez 8 lat był na hurcie „Bronisze” absolutny spokój z kaszlem, nawet 1-dnego incydentu, ale przez jednego skurwysyna zaczyna to się zmieniać...

W styczniu tego roku ponownie byłem zmuszony szukać dorywczego zarobku. Znalazłem taką możliwość w jednym z boksów, w hurcie „Bronisze”, a mianowicie sprzątanie w zamian za trochę wybrakowanych owoców, warzyw, bądź niewielką sumę pieniędzy. 2. pracujących tam od wielu lat młodzieńców b. szybko odkryło, że nie odpowiada mi słuchanie strzelania gumą, więc zaczęli cały czas przy mnie strzelać gumą, a jeden, chory na grypę, dodatkowo zauważył, że gdy kaszle, to zasłaniam nos czapką, i tak oddycham, by się nie zarazić, więc zaczął cały czas w pobliżu mnie kaszleć. i jeszcze za każdym razem przypominał mi o chorym psychicznie człowieku, który się mną interesuje (mówi do mnie anormalne rzeczy, a jak nie chcę tego słuchać, to mnie dodatkowo wyzywa...), a tam czasami pracuje, że mnie pozdrawia (żebym o nim jak najczęściej myślał)... Więc zrezygnowałem z zajęcia, i zakomunikowałem, że więcej tam nie przyjdę. Po miesiącu strzelacz i kaszlacz zawołał mnie, a ponieważ jego postawa wskazywała na dobre chęci, to poszedłem. Rzeczywiście, już nie strzelał gumą i nie kaszlał, ale 2. innych, jeszcze młodszych młodzieńców i owszem, najpierw jeden podszedł w pobliżu mnie i pokaszlał, a następnie drugi to samo i zaczął się b. cieszyć z swego uczynku... – cóż to za radość dręczyć człowieka, który mu nigdy nie uczynił żadnej krzywdy, i od pierwszego momentu z obcej osoby czynić sobie wroga – czysty zysk...

Ale to nie koniec, tylko prawdopodobnie początek. Negatywnej lawiny! Bo podobne postępowanie spotyka mnie już i przy innych boksach...!

 

 

 

 

I tak nie opisałem wszystkich, wszystkiego...

 

 

 

 

 

PSYCHOPACI, DEBILE; KANALIE INTERESOWALI SIĘ MNĄ OD ZAWSZE...

Jest zasadnicza różnica między zasłonięciem a duszeniem; wywołaniem urazu, przyczynieniem do klaustrofobii...

Gdy miałem około 7 lat, byłem u ciotki w Brzegu. Podczas pobytu w pokoju, jedna z odwiedzających cioteczną siostrę koleżanek, w wieku około 16 lat, postanowiła się przebrać. Nikt nie poprosił mnie, nie dał mi szansy, bym wyszedł z pokoju, tylko jedna z dziewcząt popchnęła mnie na kołdrę, a drugą jej połową całkowicie i szczelnie zasłoniła moją twarz silnie przytrzymując. Jak zacząłem wierzgać, by nabrać powietrza, zachować życie, to dociskała jeszcze bardziej... Pożegnałem się w myślach z życiem (było mi szkoda, że tak szybko)... Jednak w końcu nadludzką siłą udało mi się odepchną kołdrę. Po widoku mojej twarzy, oczu, zachłystywaniu się powietrzem, wszyscy od razu zrozumieli co się działo, a w dodatku zacząłem się krztusić. Pochorowałem się, i spędziłem w łóżku kilka dni...

 

Aerozolem w... oko.

W czasie wakacji, w wieku około 13 lat byłem na obozie w Rowach albo w Pobierowie nad morzem. Mieszkaliśmy w namiotach bez podłogi, więc dokuczały nam chodzące po ziemi owady. By je tępić, kupiłem jakiś aerozol. Pewnego dnia, starszy ode mnie o kilka lat chłopak, zaczął mi go wydzierać z rąk, a ponieważ nie chciałem oddać aerozolu, to prysnął mi jego zawartością w prawe oko, w wyniku czego przestałem na nie widzieć. Obozowy pielęgniarz przepłukał mi je, i odzyskałem wzrok.

 

Lodową śnieżką w... oko.

Któregoś razu wracając ze szkoły (miałem około 14 lat), ktoś zaczął rzucać we mnie śnieżkami, okazało się, że to o około 2 lata młodsi chłopcy z mojej szkoły. Odpowiedziałem tym samym. Jednak co chwilę dawałem do zrozumienia, że czas już to zakończyć. W końcu wydawało się, że wreszcie mają dość. Wziąłem swój tornister i... nagle coś rąbnęło mnie w prawe oko, aż odrzuciło mi głowę. Gdy oczyściłem oko z lodu i je otworzyłem wszystko widziałem w kolorze czerwonym, i jakby ciepła woda mi buzowała w oku. Myślę sobie – pewnie oko mi wypływa!

Po kilku latach oko zaczęło mi puchnąć, i utrzymywać zwiększoną objętość (pękła mi nawet od tego dolna powieka (pozostała mała blizna)), pojawił się jego niedowład, regularnie mnie pobolewa, najczęściej mam niewielki wpływ na jego wygląd, możliwość emocjonalnej komunikacji za jego pośrednictwem, w wyniku tego doszło do zaburzenie mimiki, bo ja sobie, a oko sobie, oraz negatywne sprzężenie zwrotne. Muszę cały dzień świadomie przytrzymywać oko mięśniami, by jakoś w miarę wyglądało. Jest to źródło ciągłej irytacji, złości, cierpień, obniżyło to moją atrakcyjność, pogarsza to relacje z otoczeniem (kolejna przyczyna stresu, złości; problemów)!

 

Oprócz niego, moim okiem zainteresowały się także inne osoby: psiknął mi w nie aerozolem jakiś chłopak na obozie podczas wakacji, jakiś dryblas uderzył w nie palcem, znajoma uderzyła w nie szpikulcem parasolki...

 

Cegłą w... głowę.

Po roku czasu ci sami chłopcy, w tym samym msu ponownie zaczęli znienacka rzucać we mnie śnieżkami. Odpowiedziałem tym samym. Gdy skończyły im się śnieżki uznałem, że ma dość, schyliłem się po swój tornister, i nagle coś bardzo silnie rąbnęło mnie w głowę, po chwili zobaczyłem pod nogami połamaną na pół cegłę, i jakby zaczął padać deszcz, lecz jak się przyjrzałem kropkom na śniegu, to okazało się, że są w kolorze czerwonym... Do szpitala zabrała mnie karetka. Miałem ubytek w czaszce.

 

Nabicie guza na murku śmietnika.

Podczas zabawy w ganianego, gdy biegaliśmy na murku śmietnika kolega stanął mi na nogawce spodni, a gdy starałem się nogę poderwać, to tym silniej ją przycisnął, zacząłem się przewracać, nie złapał mnie, i... tak przeleciałem, 180 stopni, w dół, i rąbnąłem głową w murek, wtedy podniósł nogę, więc spadłem jeszcze na głowę. Siniak na czole przypominał pół ogórka...

 

Nie ma to jak dobry żart...

Kiedyś bawiliśmy się na przystani przy rzece Odrze. Nagle świat zawirował, zrobiło się mokro, wypiłem haust wody..., i ciemno, a nad głową zobaczyłem spód zbliżającej się do brzegu łodzi(!!)... A, to mój mądry... kolega Krzysztof Ż. wepchnął mnie znienacka i gwałtownie do rzeki, zacząłem z całej siły wypływać, by m.in. zdążyć przed zbliżającą się do brzegu, przycumowana na linie, łodzią, by mi nie zasłoniła powierzchni i nie zmiażdżyła...

 

Ułamanie przednich zębów na ślizgawce.

Gdy, w weiku 15 lat, wracałem zimą do domu, po drodze była mała ślizgawka, gdy zacząłem się nią ześlizgiwać, wówczas znany mi tylko z widzenia, około o 5 lat starszy ode mnie, silnej budowy ciała, młody mężczyzna, znienacka, gwałtownie wyrzucił ramię z zaciśniętą pięścią tuż przed moje oczy, w wyniku czego przestraszyłem się, straciłem orientację, przewróciłem i uderzyłem przednimi zębami o krawężnik, co spowodowało ich ułamanie. Na co on podszedł do mnie w pozycji gotowego do walki goryla, dając mi do zrozumienia, że może jeszcze poprawić, gdybym chciał złożyć reklamację... Jeszcze co jakiś czas go spotykałem, a wtedy zawsze dawał mi, w tym nie ukrywając zadowolenia z swojego uczynku, siebie, radości, do zrozumienia, że okres gwarancji jest jeszcze aktualny; zawsze mogę liczyć na poprawiny... (przyznam się szczerze, że do tej pory mam ochotę na rewanż, najchętniej prętem zbrojeniowym..., zajebany, popierdolony debilu, psycholu!).

 

Z główki w zęby...

Po kilku latach połatałem zęby u dentysty. Lecz za jakiś czas zainteresowały one kolejnego psychola-debila....

W okresie, gdy mieszkałem w internacie w Opolu, poszedłem z kolegą do klubu młodzieżowego, gdy wychodziliśmy ktoś poklepał mnie z tylu po głowie, a gdy się odwróciłem, jakiś drab (był w towarzystwie 2 innych)uderzył mnie z główki w zęby. Nie wyleciały na szczęście, ale korony zostały naruszone.

Po jakimś czasie spotkałem go na ulicy, w tedy na mój widok strasznie się ucieszył, nawet zrobił na ulicy poniżająca mnie inscenizację tamtego zajścia przy moich kolegach, pewnie mając nadzieję na okazję do poprawki...

 

Skutki śmiesznego postąpienia... na całe życie.

Mieszkając w Opolu podczas spotkania z Marcinem na osiedlu Chabry, ten zrobił mi znienacka i błyskawicznie żart, z skutkami na całe życie, a mianowicie silno natarł policzki dłońmi... W tego efekcie mam rumień – czerwone policzki podczas mrozu, ciepła, gdy powietrze jest zbyt suche, wilgotne, podczas przeżywania silnych emocji...

 

*Bez przedniego zęba i przyjaźni za jednym razem...

Znalazła się jednak okazja do dokończenia sprawy mojego uzębienia... Bliski kolega (Grzegorz B., pseudonim Majkel)... ciężko mnie pobił, wybił mi przy tym przedniego zęba, miałem też rozcięte wargi, a były tak spuchnięte, że wyglądały jak połówki bułki, miałem także wstrząs mózgu. Dlaczego mi to zrobił (w towarzystwie 3 innych kolegów, w tym naszego wspólnego o pseudonimie Tofik, nachodząc mnie w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu)? Ano dlatego, że drugi kolega, rzekomo usłyszał głos jego dziewczyny przez drzwi mieszkania, które wynajmowałem. Na to ten pierwszy przypisał swoją opinię mi, a mianowicie, że kolczyki w uchu to noszą pedały, a więc ten drugi kolega, noszący kolczyk jest pewnie pedałem... Po co coś ustalać, sprawdzać, pytać się, zastanawiać czy warto, ważne że można zniszczyć przyjaźń, jest okazja do zrobienia komuś krzywdy... Oczywiście jego dziewczyna nawet nie wiedziała gdzie mieszkam. Były potem odwiedziny, przeprosiny, oddał za mnie mój dług. No, ale pewnych rzeczy nie da się odkręcić.

Skutki wybicia przedniego zęba.

Dentyści, do których się zgłosiłem stwierdzili, że nie da się w moim przypadki założyć korony z mostkiem, tylko trzeba wstawić sztuczny korzeń, i na niego koronę, albo zastosować protezę. Wybrałem to drugie rozwiązanie. Lecz po kilku latach inny dentysta, w tej samej firmie, jednak założył mi korony z mostkiem. Tak czy inaczej, za pierwszym razem doszło do zmian w podniebieniu, musiałem też usuwać kamień z zębów. A mając mostek prze pierwsze lata robiły mi się bańki z śliny, kiedy mówiłem (niekiedy robią się i teraz), oraz „pfykam” – mam niekiedy kłopoty z wymową; jest negatywny wpływ na mimikę, co negatywnie wpływa na samopoczucie, komunikowanie się!

 

Szyderstwa, drwiny, zlewy, „duszenie, krztuszenie” się ze śmiechu – głównie ze strony obcych ludzi…

Dodać też trzeba, a miało to mse mnóstwo razy, że w wyniku wlepionych we mnie, non stop i wszędzie, ślepi, w tym z powodu do tego urazu, wstrętu, że gdy popełniłem jakąś drobną gafę, to obserwatorzy wybuchali szyderczym i głośnym śmiechem, który w dodatku, oprócz, że był całkowicie nie współmierny, nawet w ogóle nie było do niego powodu, trwał nie naturalnie długo, co niekiedy powodowało popełnienie kolejnej gafy, z wiadomymi skutkami... A przecież ja z tymi debilami, psycholami nie chciałem mieć, w tym wzrokowo, żadnego, ani przez sekundę, ani nawet raz w życiu do czynienia!; absolutnie nie interesowałem się nimi –ani słowem, ani gestem ani czynem nic im nie zrobiłem, ani nie dałem powodu do interesowania się mną (wręcz przeciwnie – schodzę z widoku, unikam wykazywania inicjatywy, aktywności)! Mimo to ślepia są zawsze we mnie wlepione, a mordy gotowe do wydawania obraźliwych, upokarzających dźwięków, to tylko kwestia wyczekania, wywołania do tego pretekstu (bo to przecież ofiara jest winna)... Spierdalać pojeby, won gnoje, wypierdalać debile, precz psychole ode mnie i innych!!

 

Pobyt w RFN.

Podczas 2 letniego pobytu w RFN (ucieczki-odpoczynku od sąsiadek-psychopatek z Szczecina, gdy mieszkałem na ul. B. Krzywoustego 67/12, miałem, wymuszoną okolicznościami, przyjemność poznać Marcina P. podczas pobytu w Monachium. Bardzo szybko się mną zajął, tzn. nieustannym powtarzactwem wymyślonego na mnie przezwiska, oraz w kółko imienia i nazwiska: „A co nie mogę mówić jak się nazywasz?! PIOTRRR! KOŁODYYYŃSKI!, PIOTRRR! KOŁODYYYŃSKI!, PIOTRRR! KOŁO... (chyyy)! PIOTRRR! KOŁODYYYŃSKI!, PIOTRRR! KOŁODYYYŃSKI!, PIOTRRR! KOŁO... (chyyy)! PIOTRRR...” Żadne prośby, perswazje, kłótnie nic nie dawały! A ponieważ od miesięcy nie miałem pracy, a on ją oferował, więc musiałem ponosić skutki przebywania z nim (uraz do przezwiska, tej nazwy, mam do tej pory, jak ją usłyszę, to mi się wszystko przypomina, oczywiście unikam używania tego słowa. Podobnie jest z moim imieniem (...))...

 

Praca przy budowie hali magazynowej w Błoniach (woj. mazowieckie)(od września do grudnia 2003 r.)/Gwizdacze i powtarzacze/uwrażliwiacze, okaleczający psychicznie!!

Podczas pracy w tym msu, zainteresowali się mną kolejni psychopaci. 2 zajmowało się przez 2 miesiące, po kilkanaście razy codziennie powtarzactwem durnego, irytującego pytania, w wymienianiem zdrobniałej formy mojego imienia, i jawnym cieszeniem się z mojego zdenerwowania. A 3 gwizdaniem (gdy poprosiłem Czarka (miał wtedy około 22 lata, szczupły, wysoki, miał też samochód: srebrny renault, nr rejestr. zaczynał się od WND, mieszka w Nowym Dworze, lub okolicy) o nie gwizdanie w mojej obecności, to opowiedział o tym innym, a efekt był taki, że zamiast jednego gwizdacza, było już 3 głównych (bo pojawili się też dorywczy)) i zagwizdami na mój widok, 2 szczególnie wytrwale (Jeden, o imieniu Tomasz*, wysoki, dobrze zbudowany, włosy blond, miał wtedy około 23 lata, samochód: małego fiata o ne rejestracyjnym: WPL M214, mieszka chyba w miejscowości Drobin lub okolicy (powiat płocki, woj., mazowieckie), drugi, o imieniu Artur (miał wtedy dwadzieścia kilka lat, średniego wzrostu, mocnej, krępej budowy, mieszka gdzieś pod Nowym Dworem), złośliwie, bezwzględnie.

Zarówno w jednym jak i w drugim wypadku udawania przez pierwszy miesiąc, że to mnie nie denerwuje, nie szkodzi mi, nic nie dawało, podobnie jak prośby, perswazje, kłótnie, by przestali, zostawili mnie w spokoju!

Efektem były problemy neurologiczne, miałem jeszcze przez rok czasu, po zwolnieniu się-ucieczce z tej pracy, omamy słuchowe (niekiedy jeszcze i teraz je mam), i wystarczyło, że sobie to, co przeszedłem przypomniałem, czy ktoś gwizdnął, a zaczynała boleć mnie głowa, i wszystko sobie przypominałem! Mam, też do tej pory ciężki uraz do wymieniania mojego imienia, gwizdania! By wyrazić co do nich czuję, ujmę to tak: jeśli prokurator krajowy zwolniłby mnie z odpowiedzialności za czyny względem tych osobników, to wziąłbym pręt zbrojeniowy, tak ze 20 mm grubości, i z metr długości, i też intensywnie zainteresował się nimi, tak, żeby czuli ból przynajmniej przez rok czasu!!...

Niestety muszę ograniczyć się do wyrażenia tego, co czuję, swojego bólu, strat w tej formie: WY ZAJEBANY SKURWYSYNY, KANALIE, BESTIE!!!

 

Do tego trzeba dodać codzienne oglądanie mnie, wlepione we mnie, wodzące za mną chore, wyrażające patologię, tępotę, złośliwość ślepia, nikczemnie cieszące się ryje, wyrażające niedorozwój, brak prospołecznych cech, degenerację, radość z czynienia krzywdy, tego skutków! Degeneratów nikotyno- i alkoholowych, złośliwe częstowanie mnie trucizna nikotynową, codzienne powtarzactwo: niemal za każdym razem, gdy przechodziłem obok nich musiałem słuchać: „Jak żyjesz PioTRUUUŚŚŚ!!(hyyy)”; codzienne denerwowanie, stresowanie; nękanie, dręczenie; psychiczne okaleczanie, uwrażliwianie!

 

Gdy poprosiłem majstra, by ściszył radio, to zaczął specjalnie poogłaszać głośnik radia w samochodzie, oraz zostawiał otwarte drzwi, a następnie sobie gdzieś szedł...

 

*1 Tomasz. Osobnik ten przez 2 miesiące (aż do ostatniego dnia, a była to wigilia) naszej wspólnej pracy dręczył mnie psychiczne. Czerpie on nie ukrywaną przyjemność z takiego postępowania; karmi swój psychopatyczny umysł złymi uczynkami! Robił to tak długo, aż znerwicowany, z urazami i kłopotami zdrowotnymi zrezygnowałem z pracy (żebym to zrobił mówił to wielokrotnie)!! W efekcie w środku zimy, w grudniu, zostałem bez środków do życia!!

Oprócz gwizdania przy mnie, w tym znienacka na palcach, zajmował się też uwrażliwianiem mnie na moje imię (żeby proces odbywał się bardziej wszechstronnie, w raz 2 innymi powtarzaczami-uwrażliwiaczami). Gdy przechodziłem obok niego, zwracał się do mnie: „CO... PIOTRRR(!!)” (hyyy) Ani brak mojej reakcji przez pierwsze tygodnie, ani próby obrócenia tego w żart, ani wyjaśnienia, perswazje, ani scysje („Przecież ja ci nic nie robię... PIOTRRR(!!)(hyyy)!” Dlaczego, PIOTRRR!!” (hyyy)), ani kłótnie, ani moje ostre riposty NIC NIE DAWAŁY! Jak dowiedział się, że nie znoszę radia, to zaczął je pogłaśniać, gdy tylko byłem w pobliżu!

I tak przez 2 ostatnie miesiące mojej pracy!

 

Kończąc naszą dyskusję o religijności.

Ja dzielę ludzi na dobrych i złych, mądrych i głupich, pożytecznych i szkodliwych. Organizacje religijne uczą innych podziałów. W życiu zaznałem b. wiele, w tym bestialstwa, zła, a czyniły mi to osoby manifestujące religijność(no bo przecież im ksiądz (- niezgodnie z biblią -) odpuści grzechy, wystarczy tylko zapłacić...). To, że obecnie funkcyjni członkowie katolickiej organizacji religijnej już nie mordują i nie torturują nieposłusznych im ludzi i nie grabią podczas wojennych najazdów zwanych ewangelizacją, czy nawracaniem..., to zasługa ich przeciwników, zwanych bluźniercami, heretykami, itp., a obecnie ateistami. Aczkolwiek są osobnicy, którzy, jeśli tylko mają okazję, to dalej się znęcają nad takimi osobami...

PS

Mnie absolutnie nie trzeba jeszcze bardziej zniechęcać do tej religii, organizacji...!!

 

Więcej:

4. M.IN. O KATOLICKIEJ ORGANIZACJI RELIGIJNEJ:

 http://www.wolnyswiat.pl/15p4.html

 

 

*2 Artur. Potrafił zagwizdywać, nawet gdy zaczynałem sikać!

Ty hory, znęcający się gnoju, TO TY MASZ SIĘ LECZYĆ, a nie twoja ofiara!!

Jego ojciec to, oprócz tego że dorywczy... gwizdacz, to jeszcze specjalista od bezpośredniego psucia atmosfery intrygami, kłamstwami w pracy (to, że ktoś ma zapał i ciężko pracuje wywołuje u niego zawiść i agresję. „Podpierający się łopatą, bądź łażący po budowie leń!” – To opinia majstra...).

„IDŹ W PIZDU!!! WEŹ SIĘ ZA ROBOTĘ! PRZESTAŃ SIĘ OPIERDALAĆ!!” – słuchałem od jego ojca, największego lenia i łazika na budowie. Wielokrotnie, tym bardziej, gdy poinformowałem, iż nie życzę sobie takich odzywek do mnie (to dla takiego osobnika oznacza, iż trzeba tak mówić przy każdej okazji (przy okazji synalek będzie miał odpowiedni wzorzec...)). To nie ja otrzymałem przydomek „leniwców”, jak mówił majster. Takich leni, rzeczywiście, jeszcze nigdy nie spotkałem. Ale nie wtrącałem się (jaką ja zyskałem opinię, proszę się spytać majstra i kierownika).

Ci osobnicy tak się odwdzięczają za to, że gdy oni się opierdalają (opierając się o łopatę, że majster mówił, żeby uważali jak im się złamie (żeby się nie przewrócili)...), to ktoś inny za nich robi...

 

 

Oczywiście nie byli ani pierwszymi ani ostatnimi (oryginalni) osobnikami, którzy wykorzystali powtarzactwo m.in. mojego imienia, gwizdanie do dręczenia mnie...

 

29. ULOTKA UŚWIADAMIAJĄCO-OBRONNA PRZED-, DLA WYPYTYWACZY, PRZEDSTAWIACZY…

 http://www.wolnyswiat.pl/29h1.html

 

 

Już sam fakt, że tacy osobnicy, interesowali się mną był źródłem stresu. Kolejnym stres, źródło irytacji, to widok ich wykrzywionych grymasem tryumfu,

nikczemności mord, wlepionych we mnie ich pałających ślepi!

 

W efekcie czułem się i wyglądałem jakbym przechodził najsilniejsze stadium grypy!

Oczywiście unikałem ich, na ile mogłem, starałem jak najdalej od nich, osobno pracować!

 

 

PS

MAM DO was RETORYCZNE PYTANIE: Czy komukolwiek innemu też robiliście coś takiego...

Normalny człowiek dąży do tego, by mieć wokół życzliwych ludzi, m.in. przyjemną atmosferę w pracy, zyskiwać sympatię itp.

 

Co do powyższego opisu.

Zastanówcie się, kogo spotkała krzywda, jak długo znęcaliście się nad człowiekiem, który w niczym wam nie zawinił...!!

To wy macie się leczyć, a nie wasze ofiary!

Zastanówcie się, do kogo i o co powinniście mieć ewentualne pretensje, czy was czy mnie spotkała z waszej strony krzywda, i czego ewentualnie ponosicie konsekwencje... A czy to, że wasze postępowania opisałem, to wam pomoże czy zaszkodzi zależy, w dalszej perspektywie, od was. Czy będzie to coś głębszego, refleksja, czy tylko strach przed czynieniem krzywdy. Może dojdziecie do wniosku, że lepiej zyskiwać przyjaciół niż wrogów... To, jak się potoczy dalej wasze życie zależy od was. Jest to szansa wejścia na pozytywną drogę życia. To może być okazja do zmobilizowania się, pracy nad sobą, by zamiast atakować ludzi, i zyskiwać w ten sposób wrogów, robiąc im krzywdę, spróbować zyskiwać przyjaciół ludzi wdzięcznych, życzliwych, by tak więcej nie postępować, a przynajmniej dać spokojnie innym pracować, żyć.

Wiem, że wolelibyście, by to nie ujrzało światła dziennego. Na drugi raz róbcie rzeczy, których nie będziecie się wstydzić, i bać się, że inni się o tym dowiedzą.

Wy przez 2 miesiące nie darowaliście mi ani jednego dnia, bym miał spokój, mógł normalnie pracować

 

 

Pojeb i ptak.../Mieszkanie w pustostanie w Warszawie

Oczywiście byłoby to jakaś anomalia, gdyby w okolicy nie mieszkał aktywny pojeb... Otóż jakieś debiliszcze regularnie, przy otwartym oknie, imituje dźwięk, jaki emitują rozregulowane hamulce samochodu, na co jakiś ptak go naśladuje (wówczas słychać jego wyrażający zadowolenie debilny rechot)... I tak sobie się zabawiają co jakiś czas (jak debila akurat nie ma w domu, to wyuczony ptak sam naśladuje samochód, który właśnie przeraźliwie zahamował)...

 

Do kompletu, rury w piwnicy, w której śpię, wydają bardzo przenikliwe, o bardzo niskiej częstotliwości dźwięki (może też i infradźwięki) – nie sposób ich nie słyszeć, nic nie daje zasłanianie czymkolwiek uszu, i tak dzień i noc buczenie-świdrowanie (świadome pobudki po kilkanaście razy w nocy, podobnie przewracanie się na wszystkie strony)!! A gdy zaczyna i kończy się sezon grzewczy, to dochodzi jeszcze wizg zaworu, słyszalny kilkanaście metrów od budynku, mimo miejskiego hałasu, w tym pobliskiej ulicy... Nie miałem, nie mam i nie wiem czy kiedykolwiek będą miał spokój zarówno w nocy jak i w dzień?

 

Wcześniej prze kilka lat po kilka miesięcy z rzędu musiałem m.in. i ja słuchać po parę godzin dziennie jakiś stuków. Pod koniec 2010 roku stuki mają mse nawet do godz. 20-tej wieczorem, w tym niekiedy i w soboty (na początku może niektórzy mieszkańcy przybijali boazerię, ale teraz stuka szewc albo stolarz, który zrobił sobie warsztat w piwnicy?!...)!

 

Od kilku lat, nieregularnie ktoś niezwykle głośno-przenikliwie wydaje na palcach zagwizd między godz. 2-4. w nocy. Niestety nie udało mi się ustalić z za której ściany to ma mse, a są 3 możliwości. Skutkiem tego są b. silne stresy, ciężki i ciągle pogłębiany uraz, lęki, setki nieprzespanych nocy-oczekiwania, pobudek i już nie spania.

 

Od stycznia 2013 roku ktoś zainstalował jakieś urządzenie przy/na przylegającej ścianie, które co kilka minut, przez kilka-kilkanaście sekund wydaje dźwięki, jak mała wiertaka podczas wiercenia dziury w ścianie – i tak 24 godziny na dobę... Na szczęcie po około miesiącu koszmar się skończył.

 

04.2013 r.

Od 2-3 lat jestem (i tysiące innych mieszkańców) szczególnie często budzony w nocy rykiem sygnalizacji jakiegoś/iś pojazdów z sygnalizacją dźwiękową, w dodatku często ten pojazd/y włącza/ją sygnalizację właśnie na czas przejazdu pod pustostanem, w którym mieszkam...

 

04.2013 r.

Przy ul. Miedzianej jest sklep spożywczy Społem. Robię tam zakupy od 2003 roku.

Gdy w pierwszym roku poprosiłem pracującą tam starszą ekspedientkę, by nie muczała, to po latach zaczęły, incydentalnie, muczeć przy mnie i inne ekspedientki. A gdy unikałem zarażonej i kaszlącej ekspedientki (gdy kaszlała przy mnie to wdychałem powietrze przez czapkę), to inne zaczęły, incydentalnie, kaszleć przy mnie... Te zachowania zaczęły naśladować także ekspedientki w drugim sklepie Społem (przy skrzyżowaniu ul. Żelaznej z ul. Twardą)...

 

Do tego od 2003 roku mam z powodu zakażenia bakterią czy/i wirusem, grzybem (a może taką mieszanką) zatykany nos wydzieliną ropną i psedostrupem, w tym w nocy, co powoduje pobudki i konieczność jego oczyszczania (zrobiłem badania, i brałem maść z antybiotykiem, stosowałem także maść przeciwgrzybiczną, smarowałem miodem, propolisem, przepłukiwałem wodą utlenioną – pozytywne efekty były tylko na czas stosowania). I jakby tego było mało mam przemieszczoną (po pobiciu) przegrodę nosa, co zmniejszyło prześwit w jednej komorze o około 80%, więc i z tego powodu się duszę, cierpię z powodu niedotlenienia.

 

 

ITP., ITD. …

 

Pytacie się, jak to jest, że jeszcze żyję? Otóż od około 23 roku życia nie biorę udziału w żadnych imprezach (w tym sylwestrowych), nie chodzę na dyskoteki, nie mam bliższych znajomych/unikam potencjalnych zagrożeń.

 

 

PS

Jak się okazuje bezwzględna psychopatia dotyczy również zwierząt.

BESTIA

Po wyprowadzce-ucieczce z budowy w Błoniach (po drodze ponownie wylądowałem u pracodawcy zajmującego się produkcją garmażeryjną, skąd się wyprowadziłem-uciekłem), zamieszkałem w kontenerze na działkach w Warszawie, przed Piasecznem. Było to w kwietniu. Na początku maja pierwszy raz usłyszałem zestaw świergotu ptaka (wielkości nieco większej od szpaka, czarne pióra, długi, szpiczasty, w żółtym kolorze dziób). Właściwie pierwszy tysiąc, ale nie ostatni... I zaczęło się: dzień i noc ptasi jazgot (kiedy on jadł, spał??). Noto zacząłem próbować się bronić. Najpierw kamieniami. Efekt odwrotny od oczekiwanego: zaczął hałasować bliżej mnie... No to dołączyłem rzucanie połówkami cegieł: najpierw cegły stromą parabolą w górę, a następnie garściami kamienie prosto w mse, gdzie przypuszczalnie jest cel. Efekt jeszcze gorszy: zmniejszył dystans z początkowych 20 metrów do kilku metrów, i zaczął hałasować na najbliższych drzewach. Jeszcze bardziej poszerzyłem asortyment: dołączyłem strzelanie z procy. Efekt jak najgorszy: zaczął nie tylko głośniej, ale i częściej jazgotać i w dodatku całą noc przy kontenerze, przy czym dodał jeszcze złośliwą, przeciągłą, akcentującą modulację. Doszło do tego, że cegieł, kamieni, procy używałem kilka-kilkanaście razy na godzinę, a w nocy musiałem go odganiać z najbliżej rosnącego drzewa kilkanaście razy...!! Efekt: jedyny raz w życiu usłyszałem szyderczy skrzekot (śmiech) ptaka... I oczywiście kontynuował swoje dzieło.... Miałem nocne majaki, wierzyłem podczas nich, że czołgam się do niego i błagam go o litość...

Wyjaśniło się, kiedy śpi i je, w tedy, kiedy uciekałem z działki na miasto (poza tym musiałem z czegoś żyć, więc zająłem się ponownie zbieractwem, ale po pewnym czasie z tego zrezygnowałem i zająłem się handlowaniem owocami i warzywami). Kiedy przychodziłem, po pracy, z drugiej strony, bo przekonałem się, że przy typowej trasie mojego powrotu czeka na mnie przy ścieżce, było kilkadziesiąt minut ciszy, póki mnie nie zobaczył czy nie usłyszał... I tak do początku lipca (może jednak zdechł z głodu, niewyspania, wycieńczenia albo przepukliny gardła)... Jeszcze trochę, i by mnie zabił (nie wspominając, co ja bym zrobił z nim, gdyby udało mi się go dorwać...)!

Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ten ptak wolał zginąć, a mógł na kilka sposobów, niż zostawić mnie w spokoju, zająć się swoimi sprawami! Podobnie ma się sytuacja z niektórymi ludźmi...

Refren doszczekiwał dorywczo pies z sąsiedniej posesji: „A-Hału!!, A-Hału!!, A-Hału!!, A-Hału!!, A-Hału!!, A-Ha...” (był bardzo zdolny – potrafił jednocześnie wyszczekiwać: „A” i „H”...)... A w nocy, a właściwie całą noc za chór robiły psy z dalszych posesji...

Podobnie złośliwe, jak ten ptak, potrafią być psy, a ich hałasy, łącznie, miliony odsłuchanych szczęknięć towarzyszyły mi przez większą część życia, w tym i w pustostanie, w którym obecnie mieszkam (też zdolny pieseczek – wirtuoz: „Aaałułułuuuuuuuuu!!! Aaałułułuuuuuuuuu!!! Aaału...” – To w wolnym czasie, bo był regularnie prowokowany do szczekania przez psycholi-gwizdaczy. (Na początku, przez pierwszy rok mieszkał ze mną w budynku m.in. jeszcze inny bezdomny, wówczas jacyś... nastoletni chłopcy wchodzili na podwórko i robili zagwizdy, by go (i przy okazji setki innych ludzi) denerwować, prowokować do wyjścia, przeganiania ich (bawiło ich wyprowadzanie go z równowagi)... Na szczęście w 2009 roku mieszkańcy sąsiedniej posesji wyprowadzili się z tymi psami).

 

A skoro mowa o psach. To m.in. widziałem psa, który się wyspecjalizował w gryzieniu, kąsaniu innych, gdy kopulują, albo mają kaganiec (kiedyś tak się jednego uczepił zębami, że ten biedak ciągnął go po trawie kilka metrów...)...

 

 

CZYJE DOBRO JEST WAŻNIEJSZE (JAKOŚCIOWO I ILOŚCIOWO), KOGO MAMY CHRONIĆ?!

CZY POWINNIŚMY ZEZWALAĆ LUDZIOM CHORYM PSYCHICZNIE, PSYCHOPATYCZNYM, SCHOROWANYM, ODRAŻAJĄCYM, NIEUŻYTECZNYM, STANOWIĄCYM UŁAMEK SPOŁECZEŃSTWA, W DODATKU UTRZYMYWANYCH KOSZTEM POZOSTAŁYCH, NA OKALECZANIE PSYCHICZNE, UNIESZCZĘŚLIWIANIE, POGRĄŻANIE TYSIĘCY POZOSTAŁYCH PRZEDSTAWICIELI SPOŁECZEŃSTWA (W TYM WRAŻLIWCÓW), LUDZI POŻYTECZNYCH (CZY MAMY PRAWO NIE OGLĄDAĆ TEGO, CO NAM NIE ODPOWIADA; DO OCHRONY SWOICH WALORÓW, SWOJEGO ZDROWIA PSYCHICZNEGO, KOMFORTU ŻYCIA; NIE POGRĄŻAĆ SIĘ;)?!

Podam „tylko” 2 przykłady osobistych przeżyć w tym temacie (a trzeba dodać, iż psychopaci, ludzie odrażający często szukają i atakują, w tym niekiedy wyłącznie, wrażliwców, do których i ja należę, by ich uwrażliwić, okaleczyć; uszkodzić im psychikę) jeśli chodzi o osoby odrażające, eksponujące swoją deformację, niedorozwój, chorobę psychiczną, psychopactwo, dążące też do nawiązania kontaktu wzrokowego. Otóż, jeszcze za czasów tzw. komuny, często przyjeżdżałem do Wrocławia, i wówczas chodziłem na zakupy do Domu Towarowego. Otóż któregoś razu wchodząc do środka usłyszałem nieartykułowalny ryk i w tym momencie jakieś siedzące na posadzce, niedorozwinięte, chore psychicznie, z strasznie zdeformowaną twarzą, i z jednym ocalałym okiem, zdeformowanym ciałem, około 40 letnie monstrum chciało mnie złapać za nogę (tak naprawdę to bardzo realistycznie udawał), a następnie b. głośno klasnęło, strasznie się z mojego przerażenia i odrazy ciesząc! Mimo, iż byłem wówczas młodzieńcem, byłem bliski zawału. Najbliższe kilka dni dochodziłem do siebie. Sytuacja powtarzała się wielokrotnie w ciągu kilku lat – zawsze, za każdym razem byłem atakowany przez tego osobnika, co sprawiało mu ogromną, nieukrywaną przyjemność.

Drugi przykład to około 22 letnie niedorozwinięte, chore psychicznie monstrum (z deformowaną twarzą; nawet Frankenstein by się go przestraszył) chodzące w towarzystwie, w podobnym wieku, dziewczyny po Warszawie. Otóż, gdy tylko mnie zobaczy (a prawie zawsze on mnie pierwszy. Nigdy też nie zauważyłem by zainteresował się kimkolwiek innym) wydaje nieartykułowalny, przeraźliwy skowyt, co powoduje, iż odruchowo się oglądam-przyglądam, dochodzi też do kontaktu wzrokowego. I tak mam parę dzionków z głowy.

Ilu ludziom przez swoje całe życie te monstra-kreatury zrobiły, robią krzywdę, będąc w dodatku na ich (na rencie) współutrzymaniu?!

Napiszę szczerze, iż gdyby nie przewidziane prawem konsekwencje, już dawno zabiłbym obydwóch (a byli jeszcze i inni kandydaci-, psychopaci)...

 

 

Kolejny przykład to około 40 letni schizofrenik (chudy, zawsze ubrany na czaro), który chodzi pod prąd, a gdy ktoś znajdzie się na jego drodze, to przyspiesza... (a jak może się czuć człowiek, na którego pędzi chory psychicznie/, umysłowo – schizofrenik...)(oczywiście zawsze MNIE zauważa, gapi się na mnie takim wzrokiem, że serce mi do gardła podchodzi!, najczęściej dąży do kontaktu wzrokowego (b. przyjemne…) swoim zachowaniem (również b. przyjemne…), bym czuł lęk, czuł się nękany, zastraszony, miał o kim, o czym myśleć, bym przechodził traumę, miał odpowiednie projekcje co do następnych podobnych sytuacji, zaczął lękliwie rozglądać (chyba odwrócę sytuację, i to on zacznie się mnie bać...)...

PS
Mam prośbę, do co silniejszych mężczyzn. Proszę nauczyć tego osobnika jak się normalnie chodzi (np. z byka go).... A jak pragnie zwracać na siebie negatywną uwagę, to niech ponosi tego negatywne konsekwencje...

 

 

 

 

 

 

 

 

MOJE MIESZKANIE W GRODKOWIE (woj. opolskie) NA UL. GRUNWALDZKIEJ 2/1 (mieszkałem od (około) 1991 do 1993 r.)/PIEKŁO!!!

 

Po 2 latach udało mi się zamienić mieszkanie, i w związku z tym przeprowadziłem się z Brzegu do Grodkowa (zamieniłem mieszkanie w starym budownictwie, z wspólną toaletą na klatce schodowej, piecem na węgiel, na komfortowe mieszkanie jednopokojowe: centralne ogrzewanie, wszędzie okna w tym przedpokoju, łazience, balkon).

Prze pierwsze 3 miesiące było w porządku. Ale zaczęło się to zmieniać po wizycie około sześćdziesięciokilkuletniej sąsiadki mieszkającej w mieszkaniu nade mną (podobno przygłuchą; miała aparat słuchowy, ale jak się okazało do nieco szerszego zastosowania, bądź był to efekt współpracy kolejnej osoby/osób... No, ale nie uprzedzajmy faktów)(miała ochotę na odwiedziny u mnie, lecz nie wpuściłem jej, tylko wymieniliśmy kilka, jak to sąsiedzi, zdań). Pierwszym sygnałem było coraz częstsze kapanie wody na spodek położony na podłodze u niej w mieszkaniu. Następnie ustawiła zawór wodny i zaczęła otwierać kran, puszczać wodę tak, by rury buczały i telepotały się, a następnie dodatkowo gwałtownie wylewała wiadrami wodę do zlewu, by huczała przepływając przez rurę kanalizacyjną, gdy przebywałem w kuchni. Potem zaczęła jekać, czkać, ikać, beczeć przy róże kanalizacyjnej (doskonała słyszalność), przystawać na czymś, co powodowało klapnięcie w podłogę – gdy byłem w swojej kuchni. Doszło też stukanie w rurę z gazem w przedpokoju, za każdym razem, gdy obok niej przechodziłem. Zaczęła też, za każdym razem gdy wszedłem do łazienki głośno spłukiwać wodę w misce ustępowej i gwałtownie wlewać do niej wodę z wiadra.

Zaczęły się koszmary senne, niezwykle realistyczne: wierzyłem podczas nich, że jakaś stara, straszna kobieta je mi łyżką mózg i własne ekskrementy, itp. Po jakimś czasie zacząłem się budzić w nocy i... okazało się, że ta kobieta, sąsiadka z góry wydawała niezwykle realistyczne, upiorne, przeraźliwe dźwięki przez całą noc przy rurach od centralnego ogrzewania (czekała aż zasnę, i dopiero wtedy zaczynała wyć, syczeć, zawodzić itp.). Następnie doszło kaszlenie przy rurach – budzenie tym dźwiękiem po kilkanaście, kilkadziesiąt razy w ciągu nocy. Potem, gdy mnie ciężko uwrażliwiła na dźwięk kaszlu, doprowadziła mnie do nerwicy: miałem mimowolne podrzuty klatki piersiowej podczas nie tylko jej kaszlu, jakbym sam kaszlał, ale również przed snem, wciągu nocy, podczas koszmarów, zaczęła kaszleć przy rurach także w dzień.

Zacząłem „spać”... w kuchni, przedpokoju, łazience. Ale ona również... W kolejnym etapie psychicznego znęcania się nade mną zaczęła dodatkowo chodzić, równolegle nade mną, za mną w swoim mieszkaniu, bo próbowałem znaleźć spokojne mse, zacząłem przed nią uciekać, i wszędzie gdzie byłem, odpowiednio hałasowała. Doszło do tego, że przez całe miesiące nie było nawet 15 minut spokoju, ani w dzień, ani w nocy!!! Zacząłem więc maksymalnie unikać przebywania w domu: m.in. jadłem w piwnicy (po jakimś czasie zorientowała się i zaczęła stukać w rurę od gazu i wtedy. Podobnie gdy wchodziłem i wychodziłem z budynku (rura jest poprowadzona w środku, przy wejściu do budynku)), a od wiosny do jesieni często spałem na dworze bądź, w otwartym całą noc ratuszu na ostatnim piętrze (gdy woźny rano wchodził schodami z jednej strony, ja schodziłem schodami z drugiej)(brałem śpiwory).

Po jakimś czasie zaczęła czasami na kilka godzin wychodzić, ale wówczas ktoś u niej w mieszkaniu zostawał i stukał za każdym razem w rurę z gazem w przedpokoju, gdy obok niej przechodziłem, a gdy dłuższy czas nie przechodziłem to też ktoś w nią stukał, oraz stosował inne prowokacje.

Pod koniec tego wszystkiego zacząłem się aktywnie, a z braku efektów coraz intensywniej próbować bronić: stukałem w sufit, by nie spała/li w dzień, a by zniechęcić do podsłuchiwania przy rurach, czy i gdzie jestem, umieściłem na nich puszki, a nad nimi kroplówki, by skapywała z nich do puszek woda. Gdy byłem zmuszony wyjść, to co jakiś czas robiłem jej/im pobudki w ciągu dnia rzucając kamieniem w ścianę. Wszystko na nic!

Dopiero gdy umieściłem głośniczki podłączone do telewizora przy rurach, i gdy przebywałem w mieszkaniu to włączałem telewizor, osiągnąłem częściowe efekty – gdyż było trudniej podsłuchiwać, dręczyć mnie.

Wtedy ten potwór/ktoś w jej imieniu podał mnie... do sądu w Nysie. Sprawę przegrałem – według sądu to ja byłem agresorem, a ta kreatura/y ofiarą/ami (na szczęśćcie wkrótce udało mi się znaleźć osoby chętne do zamiany. Ale koszmar się nie skończył, tylko przemieścił za mną w nowe mse (ale o rząd wielkości na mniejszą skalę. Ale o tym w następnej części)).

 

Potem zaczęli do niej dołączać kolejni dręczyciele:

- palacze z kotłowni (w piwnicy, z drugiej strony budynku była kotłownia) zaczęli „rąbać” drzwiami (mieszkanie mieści się na I piętrze, nad drzwiami wejściowymi do budynku), jeden zaczął dodatkowo kopać w uszkodzoną kratownicę do czyszczenia butów – conocne, dodatkowe pobudki, stresy!

- pracownicy pobliskiego zakładu obuwniczego zaczęli kaszleć pod moimi oknami rano (dodatkowe pobudki), gdy szli do pracy i po południu, gdy wracali!

- dołączyły też do tej grupy dzieci niektórych sąsiadów, jedna dziewczynka zajęła się powtarzactwem i trzaskała drzwiami sąsiedniej klatki, by zirytowany pies (wilczur) ujadał, a chłopak robić w tym celu zagwizd, oraz i inne rzeczy!!

- do tego zdarzały się nieprzyjemne zachowania na mieście!

 

Postanowiłem dowiedzieć się, kto zostaje w mieszkaniu bestii, gdy ona wychodzi.

Dopiero po dłuższym okresie czatowania w pobliskiej bramie, zobaczyłem matkę sąsiadki z naprzeciwka (Marioli P., wówczas dwudziestoparoletnia kobieta mieszkająca z mężczyzną i 2. dzieci, chłopców) jak pomaga zejść kobiecie schodami, w wieku ok. 40 lat, czarne włosy, mocniejszej czy nieco tęższej budowy ciała (najwyraźniej podsłuchiwanie przy rurach, słuchanie godzinami, dniami, tygodniami kapania wody do puszek nie służy zdrowiu...).

 

 

EFEKT DLA MNIE TEGO WSZYSTKIEGO BYŁ STRASZNY, CZEGO OBJAWEM BYŁY KŁOPOTY ZE ZDROWIEM, STANEM PSYCHIKI.

Miałem kłopoty z ogniskową oczu (jakbym miał założone okulary, a ich nie potrzebuję). Bywały dni, że nie potrafiłem ustalić, czy spotkaną osobę znam czy nie (udawałem że jej nie zauważyłem, i czekałem czy mnie pozdrowi czy nie, jeśli tak to ją naśladowałem: dzień dobry/cześć). Doszedł kłopot z nogą, którą zacząłem zahaczać o krawężnik, gdy wchodziłem na chodnik. Niekiedy nie rozpoznawałem swojej twarzy w lustrze – tak zmieniły ją przejścia! Kilka razy poczułem jakby mnie trzepnął prąd silniejszy niż z gniazdka, również kilka razy poczułem napięcie mięśni, jakby były ze stali, przy kręgach (to chyba wtedy dochodziło do przemieszczania się kręgów w kręgosłupie. Kręgi mam poprzemieszczane do tej pory!). Były i inne objawy-problemy.

 

 

Po kilku miesiącach tego koszmaru zacząłem zamieszczać ogłoszenia, że zamienię komfortowe mieszkanie 1-pokojowe na jakiekolwiek w dużym mieście, w gazetach (byłem pewnie jednym z bardziej znanych klientów m.in. redakcji gazety „Kontakt” – co tydzień ogłoszenie, i tak przez 1,5 roku), na słupach w Grodkowie.

 

Po pewnym czasie otrzymywałem propozycję zamiany mojego mieszkania na jakąś ruderę w starym budownictwie w Grodkowie

WYJAŚNIENIE DO OSOBNIKÓW ZA TYM STOJĄCYCH (jeśli mieli w opisanej sytuacji udział; mających chrapkę na moje mieszkanie).

Otóż wyjaśniam: moim celem było WYPROWADZENIE SIĘ Z GRODKOWA (w tym za waszą sprawą)!!! Zamiana na gorsze lokum zniweczyłoby ten zamiar. Więc było ABSOLUTNIE WYKLUCZONE (nie było na to ABSOLUTNIE ŻADNEJ SZANSY)!!!

 

 

NIE WIEM KTO ZA TYM STAŁ.

Czy moja psychopatyczna, debilna matka, czy chodziło tylko o zamianę mieszkania, lub głównie miała takie potrzeby opisana bestia, bądź była to kombinacja tych powodów.

 

Co bym zrobił z tym potworem, osobniakami za tym stojącymi Państwo się domyślacie (obdzieranie ze skóry żywcem byłoby co najwyżej na deser)...

 

 

OCZYWIŚCIE - STANDARDOWO - BYŁEM TEŻ NAPASTOWANY WZROKOWO (chyba dotarła tam też fama o mnie jako o „zboczeńcu”)

M.in. przez sąsiadkę z naprzeciwka przez wizjer, z okna, w niektórych sklepach nie mogłem zrobić jak zwykły człowiek zakupów, bo to dziw nad dziwy, wybryk natury przyszedł, sensacja, cyrkowiec wszedł i zaraz zacznie sztuczki pokazywać... Syn sprzedawczyni w pobliskim sklepie rybnym potrafił, jak automatyczna kamera, przez kilkadziesiąt minut wodzić i wlepiać we mnie swoje wyrażające nierozumienie, napastliwe ślepia. A jak starałem się zejść z linii jego wzroku, to on również się przesuwał, by dalej mnie napastować, irytować, uwrażliwiać, i komentował to kolegom, jaki to ja jest jebnięty, pierdolnięty, pojebany itp…

 

 

 

 

 

 

 

 

SZCZECIN

- MOJE MIESZKANIE NA UL. B. KRZYWOUSTEGO 67/12 (mieszkałem od ok. 1994 do ok. 1998 r.)

 

Dzień prze moją przeprowadzką z Grodkowa do Szczecina sąsiedzi z naprzeciwka, młode małżeństwo, pojechało gdzieś (małym fiatem, w kolorze niebieskim)(a przeczucie mówiło mi, że... do Szczecina).

 

PRZYWITANIE...

Pierwszy dzień mojego zamieszkiwania w Szczecinie zaczął się od... kaszlu sąsiadów (mieszkających na wyższych piętrach) pod moimi oknami (mieszkanie jest na parterze). Potem jeszcze powtórzyło się to raz czy dwa, i dali mi spokój. Ale nie sąsiadka z naprzeciwka, po przekątnej (Bożena, dwudziestoparoletnia kobieta mieszkająca z mężczyzną). No i zaczęło się: kaszel pod moimi drzwiami, rąbnięcie drzwiami od klatki (jej mąż jeszcze uderzał nimi w „moją” ścianę)(jedno i drugie wymagało sporo siły), kaszel pod oknami po jednej stronie mojego mieszkania, kaszel pod oknami z drugiej strony mojego mieszkania, spacer z psem po podwórku, następnie powrót i... kaszel z jednej strony pod moimi oknami, kaszel z drugiej strony pod moimi oknami, rąbnięcie drzwiami od klatki, kaszel pod moimi drzwiami. No i oczywiście - standardowo - obserwowanie mnie przez wizjer, gdy wychodziłem i wtedy jeszcze kaszel w swoje drzwi. Do tego nocne pobudki kaszlem po otworzeniu drzwi klatki. A gdy założyli nam domofony to domofonem (uniemożliwiłem jej to instalując wyłącznik w swoim domofonie, którym wyłączałem go na noc). A jak poszedłem do piwnicy, to otwierała okno w swoim mieszkaniu nad moją piwnicą i kaszlała również przez okno.

Czasami dołączała też do niej sąsiadka z naprzeciwka kaszląc w swoim oknie, gdy wchodziłem lub wychodziłem i czasami sąsiedzi z budynku naprzeciwko. A przez kilka miesięcy robiła to też sprzątaczka: najpierw przed godziną 6 rano budziła mnie kaszlem pod moimi oknami, a następnie wykonywalna 3 razy ruch miotłą i szła się meldować do pracy (Zarząd Budynków Komunalnych).

 

A sąsiadka mieszkająca nade mną (miała około 50 lat) robiła mi powtórkę z Grodkowa, w tym w nocy, ale bez kaszlu i na dużo mniejszą skalę i z pewnymi innowacjami, np.: przebiegnięcie „konia” przez mieszkanie, upuszczenie łóżka na podłogę/mój sufit (miałem w małym pokoju przy wszystkich ścianach popękany od tego tynk na suficie), buczenie, dzięki odpowiedniemu ustawieniu zaworu i kranu, rurami, stukanie w rury, stuknięcie w podłogę, gdy wchodziłem do kuchni, itp...

Przez jakiś czas, póki się nie zorientowała, stosowałem zmyłkę, by mieć spokój w swoim mieszkaniu, a mianowicie wychodziłem z budynku przez bramę, a następnie wracałem do swojego mieszkania wejściem z drugiej strony budynku przez piwnicę.

Gdy wychodziłem w nocy (bo i tak by mi nie dała spać, to albo ruszała firanką w oknie, albo przy nim stawała z upiornym wyrazem twarzy, wyrażającym też triumf zła, poczucie bezkarności).

 

Warto też dodać, że zaraz na początku zamieszkania w Szczecinie podjąłem, po poprzednim lokatorze (zamiana mieszkań była potrójna, a mam na myśli lokatora z tego trzeciego mieszkania), pracę jako stróż na budowie (musiałem z czegoś żyć, a jednoczenie chciałem do siebie, na ile to było możliwe, dojść). A tam też ktoś wchodził do pobliskiej, przelotowej bramy i kaszlał bądź gwizdał i znikał...

 

I tak przez cały okres mojego zamieszkiwania...!!

 

 

PYTACIE SIĘ PAŃSTWO W MYŚLACH: DLACZEGO TEGO I W GRODKOWIE I W SZCZECINIE NIE ZGŁOSIŁEM NA POLICJĘ?

Proszę państwa. Trzeba mieć świadków (sąsiedzi nie chcieli, mimo moich próśb, do mnie przyjść posłuchać co się dzieje, mieszać się, łazić po sądach), poza tym osoby starsze, mieszkające od lat w zgodzie z sąsiadami, nie robiące im takich rzeczy są niewinne... Więc ani chybi bym „pomawiał niewinnych ludzi”, dowodziłoby to moich „urojeń”, itp. (tym bardziej, że miałem już 2 przegrane sprawy sądowe w tym temacie: z moją matką o eksmisję, i 2-gą w sprawie mieszkania w Grodkowie, a więc recydywa...; wina przesądzona przed rozpoczęciem rozprawy...)... Dodać też trzeba, że bestia w Grodkowie i kreatura w Szczecinie podsłuchiwały czy ktoś u mnie jest, i odpowiednio do tego postępowały... Poza tym po co miałby ktoś to robić? No właśnie: PO CO TO ROBIŁYŚCIE PSYCHOPATKI, DEBILKI; KANALIE?!!

 

 

NATURALNIE... - JAK ZWYKLE - BYŁEM TEŻ NAPASTOWANY WZROKOWO m.in. przez starsze o kilkadziesiąt lat sąsiadki, stojące, przesiadujące pod klatką, jedną z okna. Tak więc już sam powrót do mieszkania wiązał się jeszcze przed dotarciem do niego ze stresem.

Podobnie było z dojściem do pracy na budowie jako stróż – niemal cała ferajna budowlana przerywała pracę, bo dostawała, zbiorowo, zajoba zbiorowego na mój widok, więc zacząłem przechodzić przez płot.

Co do tej pracy jeszcze, to by mieć mniej stresów często, za darmo, brałem dyżury za mojego zmiennika. I jeszcze jedno. Spaliśmy przy oknie, i po pewnym czasie znalazłem u siebie na skórze wczepionego kleszcza.... Zaraził mnie bolierozą!

Był też palacz papierosów w oknie (chyba na III piętrze) pobliskiego budynku i jednocześnie... gwizdacz, oczywiście tym bardziej, w tym już i przy „moim” kontenerze, gdy przekonał się, że mnie to denerwuje...

 

 

 

 

SZCZECIN

- MOJE MIESZKANIE NA UL. MAZURSKIEJ 24/8A (poddasze)(mieszkałem od 1998 do 05.2000 r.)

 

Ponownie po bardzo wielu, długotrwałych staraniach (tysiące ogłoszeń, setki telefonów, oglądających) udało mi się uciec/przeprowadzić z kolejnego msa tortur psychicznych.

Naturalnie była powtórka z „rozrywki”, ale na jeszcze mniejszą skalę, było prawie normalnie, dobrze; sąsiedzi zostali, oczywiście, poinformowani...

 

PRZYWITANIE...

Pierwszego dnia ktoś powalił w bęben w mieszkaniu pode mną... I na tym walenie w bęben się na szczęście skończyło. Ale było trochę innych problemów, a mianowicie strzelanie (chyba) linijką w sufit/moją podłogę, i w niego stuki – zależnie gdzie przebywałem... Ale po jakimś czasie miał mse w nim remont i się uspokoiło. Tylko jakiś osobnik mieszkający ze 2 pietra niżej rąbał żelazną bramą od wejścia do naszej klatki, że aż dudniło i gwizdał znacząco, złośliwie na klatce.

Pierwszej nocy ktoś też, a sądząc po krokach jakiś mężczyzna, około 12 w nocy walnął, stojąc na dachu masztem anteny w posadzkę/ sufit mojego mieszkania (mieszkanie jest na poddaszu, na piątym piętrze). Na szczęście więcej się to nie powtórzyło. Ale kaszel - jak zwykle - i owszem. Na szczęcie na „chorobę okienno-kaszlowo-moją obecnościową” zachorowała tylko 1-dna sąsiadka (starsza, otyła, czasami sprzątająca posesję kobieta), mieszkająca na parterze w sąsiedniej bramie (po dłuższym okresie czasu młode małżeństwo wyperswadowało jej to. Dziękuję Państwu i pozdrawiam).

 

 

Wojtek S.

 

Kowalscy

 

 

 

 

 

 

 

 

MOJE MIESZKANIE W MIŃSKU MAZOWIECKIM (woj. mazowieckie) NA UL. SOSNOWEJ 49/46 (mieszkałem od 06.2000 r. do 05.2002 r.)

 

Po ponownej zamianie(-ucieczce) mieszkania i jego sprzedaży (miałem spółdzielczo-własnościowe mieszkanie w Stargardzie Szczecińskim) kupiłem mieszkanie pod Warszawą w Mińsku Mazowieckim.

 

Stuki w ścianę, „stawianie”, walenie nimi, przedmiotów na stół, „mielenie” - możliwie najgłośniej - naczyń w zlewie przez po kilkadziesiąt minut, kilka-kilkanaście razy dziennie, łomotanie żeliwną spłuczką, chybotanie miską ustępową, pierdzenie tresowanej upośledzonej umysłowo córki w wannie, równoległe łażenie w swoim mieszkaniu za mną i hałasowanie w przyległym pomieszczeniu (w tym czekanie kiedy wejdę do łazienki, by załomotać spłuczką, zachybotać miską ustępową), nocne pobudki kaszlem bądź stukaniem w ścianę, a następnie ich potwierdzanie kaszlem..., kłamstwa, pomówienia, prowokacje, intrygi, itp., itd... Czyli jak postępuje normalna sąsiadka...

 

OTO PISMA (nieco przeredagowane, jednak pozostawiające ich istotę/ich fragmenty), JAKO PRÓBA UŚWIADOMIENIA-OBRONY, JAKIE PRZEKAZAŁEM SĄSIADCE Z ZA ŚCIANY...:

 

Zwracam się z ogromną prośbą o cichsze słuchanie telewizora.

Wiele osób uczy się, choruje, pracuje, w tym niektórzy na drugą, trzecią zmianę, inni w domu, chciałoby odpocząć, zająć się, myśleć o swoich sprawach. Niestety mieszkamy w dużym bloku i o cienkich ścianach – o dużej przenikalności dla dźwięku. [Słychać było nawet prywatne rozmowy]

Licząc na zrozumienie, z góry b. dziękuję, sąsiad z pod nu 46

 

 

Nie napisałem co P. ma robić, tylko prośbę by ciszej P. słuchała telewizora, gdyż to moje uszy, psychika; w moim mieszkaniu muszę słuchać tego, co się dzieje w P. mieszkaniu... Więc to P. mi narzuca: co mam słuchać; o czym myśleć; co robić u siebie w mieszkaniu; jakie ponosić tego konsekwencje. A P. wymaga, bym się przed degradacją intelektualną, psychiczną, fizyczną; zdrowotną  jeszcze nie bronił; udawał, że wszystko jest w porządku...

Elementarnym prawem człowieka jest, oprócz prawa do życia, prawo do zdrowia. P. te prawo łamie!

Wolność nie polega na narzucaniu innym np. czego mają słuchać; jakie mają ponosić tego konsekwencje, tylko m.in. na prawie do nie ponoszenia niepożądanych, skutków czyjegoś postępowania. Proszę więc o umożliwienie mi pracowania – zarabiania na życie, i odpoczynku w moim mieszkaniu! Ja P. nie narzucam np. co i kiedy ma P. słuchać.

 

 

 

 

DO OSOBY… ZAMIESZKAŁEJ W MIESZKANIU POD NR 47

Albo pani da mi normalnie - spokojnie - jak to w swoim mieszkaniu, przemieszkać te ostatnie miesiące, póki wreszcie nie sprzedam kawalerki, albo zgłoszę sprawę o złośliwe zakłócanie ciszy nocnej, obrażanie, pomawianie (wulgaryzmy itp. na mój temat) itp.; psychiczne znęcanie się nade mną, doprowadzanie do utraty zdrowia!

Pominę to, co działo się na początku mojego zamieszkiwania – na szczęście się to zakończyło, z wyjątkiem debat... do 24-1 w nocy i włączonego telewizora (nareszcie ostatnio nastąpiła znaczna poprawa w tym temacie. Za to drugi miesiąc (nie ma to nic wspólnego z remontem – normalna rzecz) muszę słuchać pani: „stawiania” i upuszczania przedmiotów (w tym na podłogę), telepotania itp., w tym w nocy, jakby za ścianą była stajnia z końmi (aż jakiś mężczyzna próbował panią kilka razy uspokoić mówiąc: „Przestań!”. Na co pani odpowiadała: – „No cooo! Pierdol się! Wypierdalaj!”. A przed innymi: „To nie ja, to jebnięty”... W ciągu ostatnich 2 tygodni, wielokrotnie (niekiedy całą noc) stukała pani w ścianę, a następnie kaszlała, żebym nie miał wątpliwości: kto, co i po co...

Chce mnie pani doprowadzić do rozstroju nerwowego, sprowokować do odwetu... Może w końcu znerwicowany, wyczerpany psychicznie, czujący uzasadnioną nienawiść, zdesperowany człowiek popełni jakiś błąd?!...).

Mam tego wszystkiego absolutnie dość!!! Pani złośliwości, prowokacji, fałszywych gier przed sąsiadami itp.!!!

Ma pani okazję przez ten ostatni okres poprawić swój wizerunek, a to, co pani robi NAPEWNO korzyści pani nie przyniesie.

Jak to jest, że z drugiej strony [I to był mój błąd, że dałem ten przykład] również mam sąsiadów i w dodatku mieszka tam więcej osób, a mimo to nigdy nic stamtąd nie słyszałem (nawet nie wiem, kiedy ktoś jest w mieszkaniu)? Natomiast jeśli chodzi o panią, to można mieć zamknięte wszystkie drzwi, słuchać muzyki przez słuchawki, a i tak wiadomo, nie tylko kiedy pani jest, ale nawet gdzie i co robi...!

Proszę zakończyć ten nikomu niepotrzebny koszmar i umożliwić kulturalne, bezkonfliktowe rozstanie.

Sąsiad z pod nu 46

 

 

 

 

KOLEJNE PISMO (początek gdzieś zapodziałem)

Jeśliby porównać pani zachowanie, reakcję, na hałas do mojej, to byłaby to dysproporcja rzędu tysięcy do jednego...

Ja, przez cały okres mieszkania tu powiedziałem (w kolejności) 3-4 razy przez ścianę: „dobranoc” (pierwszy raz po kilku miesiącach słuchania m.in. nocnych debat), 3 razy cicho zastukałem w ścianę (ok. 22.00) z tego samego powodu. Po kolejnych kilku miesiącach zacząłem panią naśladować (chodzi o telewizor, szczególnie między 22.00 a 2 w nocy) i puszczałem przez kilka minut głośno muzykę – dając pani do myślenia. Około 3-4 miesiące temu zaczęła pani „stawiać” przedmioty, łomotać nimi, upuszczać je, telepotać nimi... A miesiąc później zaczęła pani stukać w ścianę i kaszleć w nocy... Miało to mse przed wejściem i po wyjściu ekipy remontującej pani mieszkanie (sądziła pani, że mnie sprowokuje do odwetu czy napisania kolejnego pisma do pani, podczas hałasów związanych z remontem, które miałem wziąć za pani działania… Hałasy związane remontem były za ciche, więc od razu się zorientowałem, że to nie pani, więc plan nie wypalił).

Podczas drugiego miesiąca tego słuchania też „postawiłem” (w odstępie około 2 tygodni) po jednym razie butelkę na stole, tak jak pani to robiła (skoro miało to być nie denerwujące dla „normalnych” ludzi, to dlaczego pani to tak długo, tyle razy, tak zawzięcie robiła...). Dostała pani amoku, i przez tydzień było jeszcze gorzej (aż ktoś próbował panią uspokoić). Co jakiś czas trwa to do tej pory. Na szczęście coraz rzadziej. Również 3-ci miesiąc muszę słuchać w całym mieszkaniu telepotania kilka-kilkanaście razy dziennie z... pani łazienki.. Podczas 2-go miesiąca tego wysłuchiwania, sam też kilka razy zatelepotałem – próbując dać pani do myślenia. Efekt podobny...

Podobnie pani reaguje na hałasy sąsiada mieszkającego pode mną, w tym na jego głośne zamykanie drzwi, co bierze pani, mylnie, za moje działania (o czym pisałem). Podobnie reaguje pani na trzaski mojego stygnącego kaloryfera, który przykręcam na noc, by mniej płacić za ciepło.

Uważa pani, iż mam wszelkie powody, po tym co mi pani zrobiła, do odwetu, i wszystko co usłyszy tak traktuje, i jako doskonały pretekst do dalszych nikczemności?!! To wszystko, co zrobiłem to nie jest nawet 1 tysięczna tego, co pani niekiedy robi... Pani może wyprawiać co tylko zechce, ale ja niech tylko spróbuję naśladować 1 raz...

Co pani to wszystko dało, pani katoliczko podśpiewująca, nucąca i wzdychająca z zadowolenia po kolejnej złośliwości...?! Czy to jest powód do radości dla normalnego człowieka...

Te teatralne sceny przed sąsiadami. Chce pani wywołać wrażenie, że to jak wszystko robię; jestem winny; nienormalny... Liczy pani, że coś zacznę wreszcie, po tylu prowokacjach; dniach, nocach; tak długim czasie, robić?...

Jaki jest bilans – czy ktokolwiek cokolwiek zyskał, czy wszyscy tylko stracili…

Poza tym czuje się pani bezkarna – wiek, chora córka, zżycie z sąsiadami...

To pani wdzięczność dla społeczeństwa, które panią i pani córkę utrzymuje od tylu lat…; łoży na pani truciznę nikotynową, którą pani truje siebie, córkę, sąsiadów i swoje zwierzęta..., alkohol... Uważa pani, że skoro pani i wszystko co jeszcze żyje u pani jest chore, to trzeba innych także doprowadzić do takiego stanu...

Mieszkanie tu, to ciągły, nieodłączny stres; ciągłe myślenie o tym, co się u pani dzieje, czekanie na pani ataki; napięcie, urazy, lęki, strach, czy będę mógł spokojnie przygotować posiłek, zjeść, skorzystać z łazienki, poczytać, napisać coś, zasnąć, spać czy znowu nie...

Pani ostatnia nikczemność, to kaszel przyścienny (prawdopodobnie gdy nie ma u pani kogoś z sąsiadów), w tym nocny – zaczynający się około pierwszej w nocy: „ECHU!!!, ECHU!!!, ECHU!!!”…

Bezwzględna zasada ostatniego półrocza to denerwowanie mnie co najmniej 3 razy dziennie rano, przez kilkadziesiąt minut, pobudka, bym był zdenerwowany cały dzień, wieczorem, bym był zdenerwowany przed snem, i w nocy, bym był wykończony następnego dnia...; bym niczego nie robił bez stresu...; by mnie uwrażliwić…

Perfidia pani działania polega m.in. na tym, iż najpierw coś pani b. głośno, intensywnie i często robi, a następnie cicho demonstruje-eksperymentuje przy sąsiadach: „O, nie mogę nawet normalnie położyć… O, nie mogę nawet...”… Dzięki czemu muszę jeszcze znosić te eksperymenty... Miała pani wyjść nie tylko na nie winną, ale nawet prześladowaną... No ale nie wyszło, więc tym bardziej pani atakuje, bo jeszcze w odwecie za niepowodzenia swoich perfidnych gier...

I niech tylko u mnie czy u kogoś rozlegnie się jakiś dźwięk, bądź rzeczywiście zareaguję raz na kilka tygodni na pani prowokację, to słyszę: „O, nie mówiłam! O, proszę!”...  – Jak pani się komuś skarży… I będzie to opisywane w katastrofalnym tonie miesiącami... – Oczywiście tego, tych kłamstw; kolejną formę prowokacji również muszę wysłuchiwać, znosić...; się stresować...

Od kilku miesięcy ciągle słyszę (nie podsłuchuję, nie mam też wyłącznika słuchu) pani opowieść o tym, iż kiedyś głośno walnąłem w szafkę w kuchni. Przecież pani nie takie rzeczy robiła, i to tysiące razy! A co do zdarzenia, to nie walnąłem, tylko uderzyłem się w nią (bo wisi nad blatem kuchennym, a kuchnia jest bardzo ciasna, a ja jestem wysoki. Z pani opisu można wywnioskować, iż ledwo to przeżyła, jak nie mailem jakoś nawet zadrapania... Szkoda, że pani tak nie reaguje na własne, naprawdę nikczemne działania…

Kontekst pani perfidnych opisów jest taki, iż pani „tylko normalnie”… Proszę panią, ja nie spadłem z księżyca, poza tym tak nie było na początku nawet w 1 procencie! Nigdy nie byłem też w Branicach czy Tworkach, co pani regularnie, bezczelnie insynuuje...! Tam powinny trafiać m.in. znęcające się nad ludźmi psychopatki, a nie ich ofiary!! A w życiu mieszkałem z grubo ponad setką ludzi, przez, łącznie kilkanaście lat, w Polsce i za granicą, w mieszkaniach, internatach, w hotelu, na obozach, koloniach. I wiem jak wygląd normalne, a jak anormalne, podłe, złośliwe zachowanie.... To ostatnie w znacznej mierze dzięki pani! Więc proszę ewidentnie nie łżeć!

Od ok. połowy stycznia 2002 r., gdy usłyszała pani mój magnetofon i zaczęła obawiać, iż mogę jej „normalne” zachowanie nagrywać jest prawie spokój (okazuje się, iż może być), poza sporadycznymi pojedynczymi prowokacjami, czy to tymi cichszymi (przy sąsiadach) czy pozostałymi. Chodzi głównie o „barowe” stawianie czegoś na stole w kuchni, pokoju bądź łazience, które słychać w całym moim mieszkaniu. – B. „normalne”...

Wyprowadzę się stąd (na razie, mimo wizyty w tej sprawie ok. 50 osób od marca 2001 roku, nikt się nie zdecydował), bo wiem, iż jest pani choleryczną, perfidną psychopatką. I cała sytuacja, w tym jej, dające pani satysfakcję, skutki dla mnie, doskonale panią bawi, czego pani, gdy tylko ja to słyszę, nie ukrywa… Naturalnie z wyjątkiem skutków ubocznych dla pani w postaci moich pism uświadamiająco-obronnych. A ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę, czyli że nie zaznam tutaj spokoju, i rzeczywiście mógłbym skończyć w jakiś Branicach czy Tworkach… Ku pani wielkiej radości i satysfakcji… Wtedy sąsiedzi zapewne by kolejny raz usłyszeli: „A nie mówiłam!”...

I na takie kreatury jest sposób, i wcale nie po pani myśli, tylko zgodnie z prawem.

 

NA ZAKOŃCZENIE MERYTORYCZNE DOWODY

Opisane perfidne, psychopatyczne znęcanie się zaczęło się po około roku mojego mieszkania tu (więc jednak może być naprawdę normalnie). Dopiero później z tygodnia na tydzień narastając (nie reagowałem), aż zaczęło się i w nocy. Ponieważ moja obrona była dalece niewspółmierna do zaznanej agresji, i pani oczekiwań (w tedy można by wzywać sąsiadów...), to powodowało jeszcze większą eskalację działań, z tym samym skutkiem... Ale osoba doświadczona... doskonale wie, iż jego ofiara tylko udaje, że wszystko jakoś znosi. Więc, gdy się już u kogoś wywoła urazy, uwrażliwi, nerwicę, to potem wystarczy tylko wszystko ciszej i na mniejszą skalę, szczególnie przy sąsiadach, przypominać..., a i tak ofiara będzie cierpieć (będzie się w niej zbierać złość)... – tu stuknąć, tam puknąć, pochybotać, upuścić, „postawić”, „pomyć” kilkanaście razy dzienne naczynia, w tym je „niechcący” upuszczając, kaszlnąć (w tym przypominać nocne i poranne pobudki), pokłamać, itp., tak, żeby zachować ciągłość stresu – dzień i noc...

Czy to wszystko jest normalne, łatwo sprawdzić – wystarczy przejść się po sąsiadach sprawdzić czy oni też słyszą takie dźwięki swoich sąsiadów (a ja jeszcze zamykałem wszystkie drzwi i zasłaniałem je gąbką...)…

Pani ostatnio zastosowany psychopatyczny wynalazek (styczeń-luty 2002 r.), to równoległe chodzenie za mną w swoim mieszkaniu i postukiwanie w ścianę w przyległym pomieszczeniu – bym nigdy i nigdzie niemiał spokoju [Przemieszczałem się tam, gdzie jest ciszej; przesiadywałem całymi godzinami w łazience, przedpokoju] i może wreszcie odpowiem – to dopiero byłaby sensacja... Dlatego pierwszy raz nie włącza pani telewizora, żeby nadsłuchiwać czy i gdzie jestem...

[Stosowałem też sztuczkę z udawanym wychodzeniem – otwierałem i zamykałem drzwi, przekręcałem zamek, wówczas była cisza jak makiem zasiał. Niestety po pewnym czasie się zorientowała.]

 

Z żadnym innym sąsiadem nie mam nawet w najmniejszym stopniu (poza tylko problemami z nowym lokatorem pode mną: słuchaczem muzyki przez kolumny, rąbaczem drzwiami) takich problemów. U jednej osoby byłem wielokrotnie, i ani razu niczego u tej pani nie słyszałem z tego, co się dzieje u jej sąsiadów.

 

Normalny człowiek zdaje sobie sprawę, iż pewnych rzeczy nie należy robić, by agresji, nienawiści, problemów nie przybywało – unika konfliktów, a gdy popełni jakaś gafę, to wyciąga z tego właściwe wnioski.

Głupi człowiek nie zwraca uwagi na otoczenie, robi co chce, uważając, że inni powinni ponosić tego skutki…!

Osoba psychopatyczna szczególnie robi, to co szkodzi innym – doskonali się w znęcaniu...!!

Perfidni psychopaci/tki poszerzają gamę szkodliwych działań, by jak najwięcej rzeczy denerwowało, jak najwszechstronniej niszczyć...!!!

Obłąkani perfidni psychopaci/tki jeszcze dodatkowo uważają, że to ich ofiary są wszystkiemu winne, w tym jak się nie bronią, to dlatego, że się nie bronią, a jak się bronią, to dlatego, że się bronią, oraz niedogodnych reperkusji działań psychopaty/ki, i uważają, że się „tylko” mszczą, i to siebie uważają za ofiary...!!!

 

Na koniec przykłady cudów...

Pod wpływem szumu mojego magnetofonu doszło do natychmiastowego uleczenia z kaszlu przyściennego (obydwu rodzajów)(już miesiąc czasu), i w znacznym stopniu zaprzestania (ciszej i rzadziej) stukania wtyczką w ścianę...

Doszło też do uleczenia chodzenia za mną (...)(na razie 1-den dzień. Piszę to wieczorem).

A skutecznym lekarstwem na czajenie się na mnie w swojej, przylegającej łazience (by mnie od rana i w niej zdenerwować – bym miał z wszystkim związane urazy, lęki; by wszystko kojarzyło mi się z stresem) było natychmiastowe wypowiedzenie przeze mnie po wejściu do niej: „Obłąkana psychopatka!”. Choroba dała tylko jeszcze raz znać o sobie, po czym usłyszałem odłożenie jakiegoś przedmiotu, i już cały dzień mogłem spokojnie korzystać z ubikacji...

 

 

Po jakimś czasie psychopatka robiła mi stereo, tylko na dużo mniejszą skalę – tzn. chodziła do sąsiada po drugiej stronie mojego mieszkania i tam uskuteczniała pojedyncze stuki (na które już mnie ciężko uwrażliwiła, m.in. stawianie, uderzanie nimi, przedmiotów na stole).

 

Zostałem doprowadzony PO KILKU MIESIĄCACH do takiego stanu - po kilkanaście pobudek każdej nocy, stukaniem, kaszleniem (bym nie miał najmniejszych wątpliwości, jeśli już zasnąłem po poprzedniej pobudce, kto mnie ponownie obudził...) - iż w pracy m.in. nie potrafiłem domyślić się najprostszych rzeczy (a później była jeszcze, w takim stanie, przygoda z „argentyną”, oszukańczą firmą, czyli skurwysynami z Towarzystwa Finansowo Inwestycyjnego...!)!

 

 

Na ostatnie kilka miesięcy mojego zamieszkiwania, jeśli ten proces... można tak nazwać, do sąsiadki dołączyło kilka innych osób, jeśli chodzi - jak zwykle, znowu - o kaszel, i zaczęło się – kaszel pod drzwiami i czasem po oknami...

 

 

Ta nikczemna, bezwzględna, psychopatyczna kreatura chciała po prostu mnie spotwarzyć, skłócić z sąsiadami, oszukać wszystkich, sprowokować mnie do wybuchu szału, doprowadzić do rozstroju nerwowego, choroby umysłowej; wykończyć, doprowadzić do samobójstwa!!!

PS

To, co przeżyłem w swoim mieszkaniu w Mińsku Mazowieckim stanowi jednak i tak najwyżej 1% tego, co przeszedłem w Grodkowie (woj. opolskie)!!!

 

 

 

 

DO PANI ZAMIESZKAŁEJ POD NR…, KTÓRA W DNIU 23.03.2002 R. (SOBOTA) ŚWIADCZYŁA NIEPRAWDĘ, NA RZECZ OSOBY ZAMIESZKAŁEJ POD NR 47 (stosuję pisemną formę - tak, jak i w innych przypadkach - by uniknąć scysji, konfliktów itp.).

Otóż wyjaśniam.

Po pierwsze.

Pani dziadka nigdy nie zaczepiłem, tylko: „Dzień dobry. Czy można o coś poprosić? – Tak, słucham? – Czy mógłby Pan - bo widzę, iż często P. do tej osoby chodzi - poprosić tą sąsiadkę, by wyregulowała zawór wodny tak, by rury się nie telepotały [Specjalnie ustawiła zawór odcinający tak, oraz ustawiała kran, by rury maksymalnie, bardzo głośno się telepotały i buczały, oraz nienaturalnie b. długo...]? – To niech Pan sam powie! – Nie, dzięki. Przepraszam."

– To proszę P. jest międzysąsiedzka prośba. Zaczepienie, może wyglądać np. tak: Eee, ty! Chono tu! Daj forsę na piwo!

Po drugie.

Żaden z sąsiadów ani na dole, ani gdziekolwiek indziej, nigdy mnie nie przegonił – co możemy wspólnie ustalić. A jedynie powiedział, iż nie chce się do niczego mieszać.

Po trzecie.

Do innych sąsiadów niczego nie piszę, bo nie mam powodów. A nie, że się boję. A Pani podniesionym głosem (nie wzywana), przy policji i sąsiadach kłamie – „robiąc z igły widły”... Jakoś się nie bojąc, bo według swego twierdzenia Pani się mnie boi, prawa – skutków świadczenia nieprawdy, w dodatku przed funkcjonariuszami policji (za świadczenie nieprawdy grozi kara).

Co do drugiej, również świadczącej nieprawdę osoby.

To również nie bała się najść mnie w domu, i 2-razy zaczepić na klatce. W tym drugim razem obrzucić potokiem inwektyw, które udało mi się przerwać dopiero po 3-krotnym wypowiedzeniu słowa: „Precz!” (a pretekstem do jej postępowania było wystawienie przeze mnie rzeczy na samym końcu komórek, z których sąsiedzi wzięli 1/3 już pierwszego dnia).

PS

Mam nadzieję, iż nie okaże się później, iż tym pismem chciałem np. obciąć komuś głowę, albo podpalić mieszkanie...

Zwracam się publicznie – tak jak Pani na mój temat…

Sąsiad z pod nu. 46

 

DOPISEK

To, czy ktoś coś robił, czy nie, wcześniej przez kilkadziesiąt lat nie przesądza o tym, co zrobił ostatnio, czy zrobi w przyszłości. Tak samo nie przesądza o tym wiek. Gdyby sądy opierały się na Pani założeniu, to należałoby wypuścić znaczną część skazanych, bo oni nigdy wcześniej (przez np. kilkadziesiąt lat)(tylko skąd wiadomo czy aby na pewno?) nie popełnili przestępstwa.../są wiekowi (karać wyłącznie młodych)... Na szczęście instytucje stojące na straży prawa nie postępują tak irracjonalnie, a mimo to czasem się mylą. Ale zanim osądzą wysłuchują wszystkie strony i sprawdzają dowody.

Czy według P. ludzie m.in. źli, podli, nikczemni, perfidni, sadystyczni itp. mieszkają gdzieś za górami i lasami...? To co w takim razie robi policja w naszym mieście... (ofiary tych przestępców też są winne, że się bronią...)

Osoba będąca przyczyną całej sytuacji wykazała się bezwzględnym, metodycznym, sadystycznym okrucieństwem!!!

Żaden człowiek nie może żyć bez snu (nawet osoby starsze, które nierzadko znaczną część nocy tylko leżą), w ciągłym stresie. Pierwsze zabija! Drugie doprowadza do chorób psychicznych i psychosomatycznych! Razem jest to kompleksowe niszczenie człowieka, i nie będzie tu przesadą  traktowanie tego jako próby doprowadzenia mnie właśnie do chorób, samobójstwa, śmierci!!! Więc proszę się zastanowić: kogo, czego, jak, Pani broni – nad swoją postawą!!

 

Wyobraźmy sobie że jest dwóch aspołecznych, nikczemnych osobników, którzy w takim samym stopniu robią ludziom krzywdę, z tym że jeden żyje 45 lat, a drugi 90 (lub pośrednio krzywdę, byli szkodliwi, niepożyteczni, np. produkując, sprzedając trucizny, „śmieci”, ogłupiając). Rozumiem, że temu drugiemu należy się większy szacunek...

 

 

 

 

(Pismo, jakie przekazałem mojej byłej spółdzielni mieszkaniowej)

DO PREZESA SPÓŁDZIELNI MIESZKANIOWEJ „KOLEJARZ”

Sz. P.

(...)

Niestety już od pierwszych dni b. się rozczarowałem warunkami mieszkaniowymi. A to z powodu sąsiadki zza ściany mieszkającej po numerem... Otóż w mieszkaniu tym odbywają się regularnie spotkania sąsiedzkie, często do późnych godzin nocnych (godziny 24-1 w nocy). Mało tego, pani ta często ustawia głośno telewizor, tak, że wszystko słyszę (analogicznie do późnych godzin)... Związku z tym m.in. mogę próbować zasnąć w swoim mieszkaniu dopiero wtedy, gdy ta pani mi to umożliwi... Krótko pisząc, mimo, iż nie mam telewizora, bardzo rzadko gości (nigdy po 22 godzinie), to muszę słuchać telewizora i „współuczestniczyć” w imprezach... (sytuację pogarsza cienka ściana).

Wielokrotnie próbowałem załatwić sytuację polubownie, niestety bezskutecznie. Więc podjąłem inną formę obrony, a mianowicie sam włączam głośno magnetofon z muzyką, by dać myślenia tej osobie; wymusić przynajmniej ciszę nocną po 22-giej.

 

 

02.2002 r.

DO PREZESA SP. MIESZKANIOWEJ „KOLEJARZ”

Sz. P.

W dniu wczorajszym, gdy przypadkiem się spotkaliśmy, wyraził pan osąd – delikatny w treści i formie, ale wydany przez nie byle kogo, zarówno w uwagi na stanowisko, jak i osobą, którą poważam.

Przeszedłem w swoim mieszkaniu i dalej przechodzę (już w mniejszym stopniu) niewyobrażalny, dla przeciętnej osoby, koszmar!!! Zniosłem wiele, płacąc za to wysoką cenę, ale nie pozwolę sobie zabrać ostatniej rzeczy, a mianowicie sprawiedliwej tego oceny, co przeszedłem, i by tu również zatriumfowało kłamstwo; zło; osoba nikczemna, która się do tego przyczyniła!

Na świecie jest tyle zła, nikczemności, niesprawiedliwości, bo górą są właśnie takie osoby. Gdy dzieje się komuś krzywda: „Nikt nic nie wie”… Nie ma świadków, nie ma sprawy. Bądź są fałszywi „świadkowie” (kolesie oprawcy).

Nigdy nie zapomnę m.in.: „płaczących, rozpaczających matek” w TV za „porwanym” dzieckiem, błagających „porywaczy”, oprawców o oddanie dziecka, niezrobienie mu krzywdy. A okazujących się dzieciobójczyniami, zleceniodawczyniami porwania, morderstwa. Jak również programu, w wersji ukrytej kamery, gdzie jeden z reporterów przebrany za prawnika skutecznie przekupywał za 300 zł przypadkowych przechodniów do składania fałszach zeznań w sądzie (że ktoś bił, pił, kradł itp.)...

Przykłady można by mnożyć, i moje życie jest ich pełne.

Czy w naszym przypadku zatriumfuje sprawiedliwość – będąc przestrogą dla jednych, a otuchą dla drugich zależy m.in. od Pana.

 

Z poważaniem,

Piotr Kołodyński

 

 

 

 

23.03.2002 r.

Piotr Kołodyński

Ul. Sosnowa 49/46

05-300 Mińsk Mazowiecki

 

DO PROKURATURY REJONOWEJ

W MIŃSKU MAZOWIECKIM

W dniu 23.02.2002 r. ok. godz. 11, na ul. Sosnowej 49/47 miała mse interwencja policji. Zgłoszenia dokonała osoba zamieszkała pod tym adresem. Jej powodem była następująca sytuacja: ok. 30-minut wcześniej, idąc chodnikiem do swojego msa zamieszkania (mieszkam w przylegającej kawalerce) spotkałem w połowie ul. Sosnowej (przy torach) wymienioną osobę, jadącą rowerem w przeciwną stronę, po drugiej stronie ulicy. Ponieważ osoba ta wzbudza moją głęboką odrazę z powodu zaznania b. wielu krzywd z jej strony (dołączam pisma kierowane m.in. do tej osoby, których nie chciała na koniec przyjmować (nawet wkładane w szczelinę jej drzwi), więc przyklejałem je przy swoich drzwiach, na ścianie) splunąłem wymownie z odrazą obok siebie, na co usłyszałem od tej osoby: „Ty czubie”. Ponieważ całe moje doświadczenie sąsiedzkiego mieszkania... (!!!) z wymienioną osobą  wskazuje jednoznacznie, iż niereagowanie na takie zachowanie, nie bronienie się, zawsze pogarsza moją sytuację, oraz, że posługuje się ona na co dzień wulgaryzmami, inwektywami, pomówieniami, w tym na mój temat (co wielokrotnie słyszałem przez naszą wspólną, cienką ścianę), i kulturalne próby rozwiązywania międzysąsiedzkich problemów (swego czasu m.in. deklarowałem chęć wykonania bezpłatnie remontu jej mieszkania, podarowania swojej lodówki, dostarczania owoców z przeceny (które kupowałem dla siebie, itp.) nie sprawdziły się, postanowiłem, z desperacji, dostosować się do poziomu tej osoby... i odpowiedziałem: „Ty ścierwo!, psychopatko!”. W tedy usłyszałem od niej groźbę: „ Ja cię załatwię!”. Pół godziny później była policja, z której relacji wynikało, iż dokonałem wręcz napaści, to ja groziłem...

 

CO DO INTERWENCJI POLICJI

Jeden z 2-ch policjantów był stronniczy, i z góry okazywał komu przyznaje rację, po czyjej jest stronie, miał wyrobiony osąd na sprawę zanim jeszcze zaczął ze mną rozmowę, czyli że według tego pana, ma ją osoba starsza (tym bardziej powinna zachowywać się godnie i być pozytywnym przykładem, wzorcem dla innych).

Padło też pytanie do opisywanej osoby czy nadużywam alkoholu (jestem abstynentem). Natomiast nikt nie został zapytany, czy ta osoba nadużywa alkohol? A i owszem, zdarza się! I między innymi z tego powodu pisemnie prosiłem o cichsze zachowywanie się przynajmniej po godzinie 22-giej, co zdecydowanie się nie spodobało (w tym być może i sąsiadom-biesiadnikom...)...

Jestem tu nowym mieszkańcem (mieszkam od 1,5 roku). I nie jestem też zbyt towarzyski, więc nie robię takich spotkań. Stąd moje relacje z sąsiadami są powierzchowne. A w takich przypadkach sąsiedzi stają na ogół po stronie osób towarzyskich, z którymi są zżyci (z którymi się baluje, pije), A nie np. sąsiada, który już po 7 miesiącach chce się wyprowadzić. Więc przemilczą prawdę albo będą świadczyć nieprawdę (...).

Nie zgłaszałem więc sprawy na policje, bo ona opiera się na relacjach świadków… – Dałem 3 kropki, bo kto jak kto, ale policja wie jak to bywa z „świadkami” w takich przypadkach... Poza tym ciągle ktoś się zgłaszał w sprawie kupna mojego mieszkania (zamieszczałem mnóstwo ogłoszeń w prasie, na tablicach w miasteczku. Obniżyłem nawet cenę mieszkania poniżej tej, za jaką sam je nabyłem), więc miałem nadzieję na szybką wyprowadzkę. I tak żyję, prawie całkowicie spakowany, z tygodnia na tydzień.

Moje pisma zaczęły być dosadne, przybierać wulgarną formę, gdy inne sposoby, treści nie przyniosły pozytywnego efektu ( i sam się takich treści nasłuchałem przez ścianę).

 

Podczas interwencji policji padła m.in. kwestia bania się opisywanej osoby i jej sąsiadek... Gdyby ta osoba kogokolwiek, czegokolwiek się bała, to nie uczyniłaby mi nawet 1 tysięcznej opisanych (tylko po części) nikczemności, w tym w dniu interwencji nie obrzuciła inwektywą i groźbą na środku ulicy. Potrafi też bezczelnie, szczególnie biorąc pod uwagę nasze relacje..., podejść podczas mojej rozmowy z kolegą i wziąć bez pytania z jego torebki cukierka, odciągnąć go na bok by mu coś powiedzieć, itp... Gdyby jej znajoma z drugiego końca korytarza się bała, to nie nachodziła by mnie w moim mieszkaniu, nie zaczepiała na korytarzu, nie obrzucała inwektywami (które przerwałem 3-krotnym wypowiedzeniem słowa: „PRECZ!”), nie kłamała m.in. twierdząc, iż nikt mnie nie obrażał...!

 

Co do upośledzonego fizycznie i niedorozwiniętego umysłowo dziecka opisywanej mojej sąsiadki z za ściany.

To mu niczego nie oszczędzała, gdyż oprócz trucia jej  nikotyną (a właśnie prawdopodobniej ta trucizna i alkohol są przyczyną stanu jej dziecka...!; powodem pobierania na nie renty...!) trzeba dodać jeszcze nocne debaty, imprezy. A podczas opisywanych, złośliwych, psychopatycznych hałasów, wielokrotnie słyszałem jej wrzask do córki: „No i czego płaczesz!!? Bo jak ci...!!”. Dziecko to przechodzi regularnie skutki huśtawki emocjonalnej swojej matki – od wrzasków do ckliwości, straszenia do czułości!

Gdyby to dziecko było zdrowe, mogłoby być źródłem dumy, satysfakcji, radości zamiast kompleksów, wstydu, mozołu, udręki. I jej matka, jej życie byłoby być może inne, nie byłoby całej sprawy.

Znamienne jest, iż nikt (poza opisanymi wyjątkami) z sąsiadów, w tym regularnie odwiedzających tą osobę nie wyszedł podczas interwencji (była sobota, środek dnia)(nie opowiedział się po jej stronie). Dziękuję i gratuluję i za to (dało to, w wielonasób, pozytywny przykład innym – by się odpowiednio zachowywać, a jak trzeba, to się bronić). Niestety nie powiedzieli też prawdy (a przynajmniej część znali). A że jest taka, a nie inna, to nie moja wina. Wolałbym tej osobie robić zakupy, wyrzucać śmieci itp. niż zaznać choćby jedną tysięczną, tego co przez nią przeszedłem.

 

Bardzo obawiam się skutków takiej interwencji, gdyż ta osoba może poczuć się jeszcze bardziej bezkarna (ma poparcie policji, 2 sąsiadek, a ja nikogo). Już pisząc te pismo (ten sam dzień, godz. 18.00) usłyszałem z za ściany męskim głosem: „Ty luju, czy ch...!! Ty skurwysynu!!... A następnie ktoś znów walnął w ścianę. Po czym słychać było głośny śmiech (a ta osobniczka lubi śmiechem demonstrować swój triumf…). Nie wiem co było potem, bo po raz kilkusetny wyszedłem na bardzo długi, wymuszony okolicznościami, spacer (policja często mnie widzi, taki długowłosy, młody mężczyzna z plecakiem).

 

Niniejszym oświadczam, iż poddam się wszelkim badaniom na prawdomówność.

 

Z poważaniem,

Piotr Kołodyński

 

PS

Jeśli ja miałbym za każdym razem wzywać policję, gdy jestem obrażany, to musiałaby ona interweniować kilka razy w miesiącu…

Pod koniec 2001 roku zaczęło się uspokajać, a od około połowy lutego w dzień jest spokojnie. Niestety nie nocy. Nawet gdy zacząłem od 21.03.2002 roku spać w „iglo”... zrobionego z materacy w przedpokoju, to już pierwszej nocy usłyszałem w przylegającej łazience głośne uderzenie, a po nim kilka cichszych (by mnie upewnić, gdybym spał, co mnie obudziło...). I tak co noc: STUK!!, a potem cichsze stuknięcie bądź kaszel…– kilka-kilkanaście razy w ciągu nocy!

Doskonałe orientowanie się, gdzie się „schowałem” (przedtem nigdy nie stukała w nocy w ścianę łazienki) przemawia za używaniem przez nią jakiegoś podsłuchowego gadżetu (który można kupić za kilkadziesiąt zł, np. w firmie wysyłkowej).

Bardzo wątpię w załatwienie tej sprawy w oparciu o prawdę, gdyż ta osoba jest wyjątkowo kłamliwa, perfidna, bezwzględna, psychopatyczna (bawi ją ta sytuacja)...

 

 

 

 

2002.04.24

Mińsk Mazowiecki

PROKURATURA REJONOWA

ul. Okrzei 14

05-300 Mińsk Mazowiecki

1 Ds. 407/02

 

W załączeniu przesyłam materiały sprawy sygn. 1 Ds. 407/02 dotyczące znieważenia Piotr Kołodyńskiego. Prokuratura rejonowa w Mińsku Maz. wydała postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania w tej sprawie uznając, iż opisywane przez w/wym. czyny stanowią występki ścigane z oskarżenia prywatnego i brak jest interesu społecznego w objęciu ich ściganiem z urzędu. Przedmiotowe postanowienie jest prawomocne.

W tej sytuacji materiały sprawy zasadnym jest przekazać do Sądu rejonowego Wydział IV Grodzki w Mińsku Maz., który jest właściwy do rozpatrzenia spraw tego rodzaju.

 

Prokurator Prokuratury rejonowej

Małgorzata Wojda-Piwowarczyk

 

Do wiadomości:

Piotr Kołodyński

Ul. Sosnowa 49/46

05-300 Mińsk Mazowiecki

 

 

07.06.2002 r.

Mińsk Mazowiecki

Sygn. akt IV Ko 7/02

Sąd Rejonowy w Mińsku Mazowieckim IV Wydział Grodzki zobowiązuje Pana do wypowiedzenia się w terminie 7 dni, czy pismo z dnia 25 marca 2002 r., skierowane do Prokuratury Rejonowej w Mińsku Mazowieckim, a następnie przekazane do tutejszego Sądu, jest aktem oskarżenia przeciwko określonej osobie o określony czyn - zmierzającym do pociągnięcia tej osoby do odpowiedzialności karnej - czy też wyłącznie skargą na zachowanie tej osoby.

W przypadku odpowiedzi twierdzącej, Sąd wzywa Pana do wskazania w zakreślonym wyżej terminie: imienia, nazwiska i dokładnego adresu oskarżanej osoby, daty i miejsca jej czynu oraz opisu zarzucanego jej zachowania, jak również wskazania dowodów na poparcie aktu oskarżenia. Ponadto Sąd uprzedza w/w, iż wniesienie do Sądu prywatnoskargowego aktu oskarżenia wiąże się z koniecznością uiszczenia zryczałtowanej równowartości wydatków w kwocie 300 zł.

Jednocześnie Sąd poucza Pana, iż brak odpowiedzi w zakreślonym terminie przesądzi o nie uznaniu jego pisma za akt oskarżenia.

 

Sędzia Iwona Pawlukowska

 

 

[Odpuściłem sobie, tym bardziej, że już miałem pewnych chętnych na kupno mojej kawalerki, a więc zbliżał się koniec koszmaru.]

 

 

 

 

(Nieco przeredagowane, pozostawiające ich istotę, fragmenty pism, które przekazałem sąsiadowi mieszkającemu pode mną)

PROSZĘ PANA

Ośmieliłem się prosić Pana pisemnie, by uniknąć, niekulturalnej, nieprzyjemnej konfrontacji, o takie słuchania radia, itp., by innym to nie przeszkadzało; by nie ponosili tego niechcianych konsekwencji (co za bezczelność z mojej strony: nie chcieć słuchać czyjegoś radia, jazgotu w swoim mieszkaniu; chcieć myśleć o, i zajmować swoimi sprawami…).

Nie życzę sobie także pańskich wizyt u mnie; słuchania pańskich monologów, w tym emocjonalnego bełkotu, oczywistości i debilizmów! Nie mam także ochoty, nie jestem od tego, by głowić się nad wyjaśnianiem panu oczywistości: jak należy się zachowywać; postępować wśród innych ludzi, sąsiadów, którzy pracują, w tym na nocną zmianę, więc potrzebują snu, część chce się uczyć, inni chorują, chcą odpocząć, itp., bo od tego są odpowiednie książki, psycholodzy, i inni specjaliści, jeśli takiej wiedzy nie wyniosło się z domu, czy nie posiadło dzięki własnej dedukcji.

Pan uważa, że może robić co chce (np. stawiać włączone radio na parapecie i jeszcze otwierać okno, stawiać samochód pod oknami, włączać w nim radio, otworzyć w samochodzie drzwi i słuchać radia w domu), a inni nie mają  prawa nawet poprosić, nawet pisemnie, o nie robienie tego, bronić się, o nie przymuszanie do jego słuchania; nie stresowania, nie myślenia o całej sytuacji, bo takie pismo, prośba narusza pańską wolność, jest dla pana stresujące, i pan nie ma ochoty na tego czytanie...

Stwierdził pan, iż: „Jak coś nie pasi, to proszę iść do dzielnicowego!”. Dlaczego pan sam nie poszedł, tylko mi urządził publiczny, nieprzyjemny monolog (żebym miał stereo z radiem, jazgotem...), czego właśnie chciałem uniknąć dzięki pismu (dając P. czas, możliwość, na chłodno, przemyślenia swojego postępowania, zapewniając dyskrecję przed pozostałymi sąsiadami, by to zostało między nami); analogicznie – proszę mnie nie nachodzić, tylko, jak coś nie pasi iść na policję!

„Wolność Tomku w swoim domku!” – to kolejna „pańska” „złota myśl”. Pańska jej interpretacja jest wynaturzona, bo egoistyczna, szkodliwa dla innych! Ja to interpretuje tak: W swoim domu jestem wolny od skutków zachowań innych; bezpieczny fizycznie, psychicznie. Więc nie naruszam takiego prawa innych, i oczekuję tego samego (dzięki czemu nie zagrażamy sobie fizycznie, psychicznie).

Nie życzy pan sobie otrzymywania ode mnie pism? A ja nie życzę sobie mieć powodów ich pisania, oraz nachodzenia mnie (sądzi pan, iż słuchanie powodowanych przez pana hałasów/ jazgotu muzycznego, pisanie do pana pism, pańskie nachodzenie mnie sprawia mi przyjemność.../nie mam nic innego do roboty...)!

Czyli problem stwarza nie osoba hałasująca; przymuszająca innych do tego słuchania, tylko broniąca się, innych przed stresem...; problemem..., urazem, chorobą...

Zabronił mi pan przekazywania panu [Wkładałem je w szczelinę między drzwiami a framugą.] jakichkolwiek pism; więc nawet tak delikatnej formy próby uświadomienia, obrony. Wolałby pan bym umieścił pismo na klatce schodowej, i zamieścił list otwarty w gazecie.../Tak, wiem, że wolałby pan bym milcząc, bez obrony, ponosił skutki pańskiego zachowania (miliony ludzi w Polsce ponosi psychiczne, fizyczne, uświadomione, nieuświadomione skutki zachowań, postępowania innych, i... się leczy, jest na rencie!).

O pańskiej kulturze, egoizmie, bezczelności, złośliwości, zrozumieniu..., rozumowaniu świadczy też podgłoszenie radia stojącego na parapecie… Do pana należy tylko i wyłącznie przestrzeń pańskiego mieszkania, a bezpośrednio osobiście – obszar własnego ciała, reszta otoczenia jest wspólna, bądź należy do innych, więc proszę to wreszcie zrozumieć; uszanować!

Proszę się też zastanowić, czy osoba, która tak postępuje jest inteligentna, kulturalna, żeby nie napisać więcej... A więc czy rozmowa z taką osobą byłaby na poziomie (żeby nie napisać więcej...)... Więc - co zrozumiałe - wolę pisać!

Ale w jednym zgadzam się z panem: od tej pory nasze sporne kwestie będzie rozstrzygać policja, a gdy to nie rozwiąże konfliktu – sąd (może mnie pan podąć do sądu, że nie chcę w swoim mieszkaniu słuchać pańskiego radia, jazgotu; pustoszyć psychiki, tracić intelekt; być ogłupiany; pogrążany psychicznie, fizycznie; kwalifikować do leczenia...)!

I to by było na tyle panie „Robinson” z „bezludnej wyspy”...

 

 

 

 

SĄSIEDZI...

Co można sądzić o sąsiadach, którzy na widok osoby, która tyle wycierpiała(!!) mówią: „Idzie jebnięty/pierdolnięty/nienormalny”...!!

Co można sądzić o sąsiadach, którzy uważają, iż ten, kto próbuje bronić swoje zdrowie, życie jest...!!

Co można sądzić o sąsiadach, którzy nigdy ze mną nie rozmawiając, nie będąc u mnie w domu „wiedzą” co ta nikczemna kreatura wyprawia, tzn. „niewyprawia” i mają do mnie, a nie do autorki tego koszmaru, który tylko opisałem, pretensje...

Co można sądzić o sąsiadach, którzy przechodząc koło moich drzwi na klatce kaszlą w nie, podobnie pod moimi oknami, w tym nakłaniających, wypaczając je w ten sposób, do tego swoje dzieci...; więc zamiast mnie bronić przed psychopatyczną kreaturą, to jeszcze przyłączają się do jej działań, do niej (dodatkowo ją, i innych, demoralizując)...

Kim są ludzie zadający się z taką kreaturą, wspierając w ten sposób działania nikczemne, podłe, w tym kłamstwo, oprócz sadyzmu (i w ten sposób jej sprzyjając, demoralizując ją i innych)(a jej ofiarę pomawiają, wyszydzają)...

Kim są osoby, które znając część prawdy milczą na ten temat, wykazują się biernością, pozwalając na triumf zła...

Czy ktoś z P. pozwoliłby, by mu uczyniono tyle zła...; chciałby być tak traktowany przez sąsiadów...

PS

Oczywiście dotyczy to tylko niektórych sąsiadów, zdecydowanej mniejszości, bo większość wspominam neutralnie, a cześć bardzo przyjemnie.

 

 

 

 

 

 

 

 

- WYNAJMOWANIE POKOJU W DOMU W JACHRANCE (woj. mazowieckie)(mieszkałem od 02.2003 do 08.2003 r.)

 

Po sprzedaży kawalerki w Miśku Mazowieckim, wynająłem mieszkanie u Grzegorza B., P. Od lipca do czerwca 2002 r. był całkowity spokój z sąsiadami, poza szczekającymi psami i hałasującymi ptakami. Gehenna zaczęła się, gdy umieściłem właścicielom zwierząt, w drzwiach, a gdy to nie poskutkowało również na klatkach uświadamiająco-obronne pisma odnoście zachowania tych zwierząt, oraz zamieściłem ogłoszenia w okolicy i w prasie, iż szukam, m.in. nie religijnych, lokatorek do drugiego pokoju. A horror po przeprowadzce do domu właściciela tego mieszkania w lutym. A wytrzymałem u niego aż pół roku, bo to był przełomowy, najważniejszy, jak mi się wydawało, okres w moim życiu: składałem wnioski patentowe, przygotowywałem pismo „WŚ”; nie miałem się gdzie podziać, a potrzebowałem prądu, warunków do pracy; bałem się stracić materiały, komputer – jako bezdomny) ale o tym poniżej.

 

(Treść pisma jakie przekazałem właścicielowi domu, w którym wynajmowałem pokój, a właściwie miałem tylko wynajmować...)

Warszawa 10.11.2008 r.

(apogeum opisanych poniżej wydarzeń miało mse od czerwca do sierpnia 2003 roku)

To pismo przygotowałem m.in. po to, by cię (was) uświadomić: kim jesteś i jaki jest twój wpływ na otoczenie – byś więcej nie robił krzywdy innym ludziom; by ostrzec innych przed tobą; a także jako lekarstwo – i dla mnie i dla was...; by chociaż teraz zachować się odpowiednio do sytuacji...

DO OSOBNIKA... NAZYWAJĄCEGO SIĘ GRZEGORZ B. P., KTÓRY MIESZKA W J. (przy Zalewie Zegrzyńskim (woj. mazowieckie))(i ma mieszkanie w Warszawie na Pradze)(jest trochę błędów, powtórzeń i chaotyczny zbiór tekstów, bo przygotowywanie tego pisma (przygotowywałem je, łącznie, kilka razy (w kilku etapach)) zajęło mi 5 lat... i wiązało się z ogromnym stresem..., więc ograniczyłem się do takiej jego postaci)

Ty powiedziałeś i wywrzeszczałeś na co miałeś ochotę, a ja to opisałem i napisałem co o tym sądzę i jakie poniosłem tego skutki (!!!). Z tym, że ja musiałem tego słuchać, a ty nie musisz tego czytać. A jeśli, to w wybranym przez siebie czasie. Różnica polega też na tym, iż moje działanie jest konstruktywne (raczej już nie podejmiesz się „tresury”, „leczenia” itp. ludzi...), a twoje destrukcyjne.

„Nie wstydź się”...

Gdzie z tą chorą, obłąkaną, psychopatyczną, okaleczającą, zatruwającą, wywołującą urazy, chorobę psychiczną, mordą (mimiką, wzrokiem), chorym łbem, gestykulacją, patologicznymi tekstami do ludzi?!!

 

SKĄD CI PRZYSZŁO DO ŁBA, ŻE MASZ MI COKOLWIEK MÓWIĆ (a co dopiero krytykować, pouczać, leczyć...)!!!

Kto jest alkoholikiem, ja czy ty...

Kto jest nikotynowcem, ja czy ty...

Kto jest debilem, ja czy ty...

Kto jest psychopatą, ja czy ty...

Kto jest umysłowo chory, ja czy ty...

 

WSZYSTKO NA ODWRÓT (oto opis jego sposobu wynajmowania pokoju, pomagania ludziom)...

Totalna krytyka wszystkiego, i wszystko na odwrót: nie myśleć, nie rozwijać się, nie zajmować moją pasją, JEDYNYM CELEM, SENSEM MOJEGO ŻYCIA, WIELKIMI, KONSTRUKTYWNYMI SPRAWAMI, bo: „To jest głupie i chore!”, „Gówno i głupota!”, tylko słuchać debila i psychopaty, poddawać jego oddziaływaniu, tresurze, bym m.in. wiedział kiedy i jaki mogę dać głos, a kiedy milczeć, leczeniu z diagnozowanej przez „lekarza” z schizofrenii paranoidalnej..., której nie powinienem się wstydzić... (patrzeć w jego durne, chore, szydzące ślepia) – dla mojego dobra oczywiście, bo obrona, unikanie dręczenia, tresury, debila i psychopaty, „leczenia” jest dowodem głupoty, choroby, co i która tym bardziej wymaga leczenia...; Pracować z pomocą taczki i łopaty (bo to „dobrze robi na mięśnie i kręgosłup” i będę miał pieniądze...)(to ostatnie, przez całe życie zresztą, nie mając wyjścia, robiłem)..., nie odżywiać się zdrowo, bo zdrowe odżywianie się, w tym unikanie jedzenia brudnymi rękoma i brudnych, w tym po nim, artykułów: „Jest chore i głupie”, oraz dowodem schizofrenii paranoidalnej..., nie unikać, tylko wdychać truciznę nikotynową (uodparniać się, bo jej unikanie jest... i dowodem...)..., nie unikać, nie chronić swojego intelektu, umysłu, przed reklamową, ogłupiającą, rozstrajającą trucizną, tylko słuchać reklam (uodparniać się, bo tego unikanie jest... i dowodem...)...!!, nie bronić się przed psimi hałasami, tego skutkami...! Itp., itd...

Okaleczył mnie psychicznie na całe życie!! Stan do jakiego doprowadził jest nie do opisania! Pozbieranie się w około 50 proc. zajęło mi ok. 2 lata. Po 4 latach osiągnąłem około 70 proc. stanu z przed „leczenia”. Niestety nigdy nie wyjdę z tego całkowicie!

Gdyby tylko pozwalało na to prawo, i było to możliwe, to zabiłbym go kilkakrotnie miażdżąc ten niewyobrażalnie psychopatyczny, toksyczny i ciężko popierdolony łeb!!

 

Na samym początku ustaliliśmy - co było warunkiem zamieszkania - iż nie mam pieniędzy i mogę je mieć dopiero za pół roku, rok a być może nawet dwa. I, że mi gwarantujesz spokój (w tym ciszę) bym mógł zająć się swoimi sprawami (bym wreszcie pierwszy raz w życiu mógł zarabiać, w tym konkretne, pieniądze bez, dla mnie, potwornej psychicznej i fizycznej tortury obcowania np. z taczką i łopatą!; debilami, psychopatami!!; bez degenerowania, pogrążania się, intelektualnego, psychicznego, zdrowotnego!!!)(miało cię nawet co najmniej dwa tygodnie w miesiącu nie być). – Co zostało spełnione z tych warunków?!!

Ja dużo przed umówionym terminem zacząłem spłacać zaległości. Zajmowałem się też domem i wykonałem wiele prac wokół niego (a miałem - przypominam - zajmować się swoimi sprawami, korzystając z umówionych warunków).

To był JEDYNY POWÓD wynajęcia pokoju.

Gdybym chciał pracować fizycznie to bym pojechał na zachód pracować za 5-10 €/h, a nie za 5zł/h. Gdybym chciał się zadawać z chorym psychicznie alkoholikiem, obłąkanym psychopatą i debilem w jednym to poprosiłbym o pomoc zakłady psychiatryczne (ciężko byłoby znaleźć kogoś tak wszechstronnego..., ale najwyżej spotykałbym się z kilkoma pacjentami), podobnie gdybym chciał żeby mnie ktoś taki… „leczył”.

Jego relacje z lokatorami są na zasadzie: „mądry i dobry”/despotyczny PAN/LEKARZ i głupi, uparty/wymagający leczenia pies/pacjent (jakiekolwiek oznaki „niesubordynacji” są objawem choroby, którą dla dobra „psa/pacjenta” natychmiast leczy…) – to TYLKO ON decyduje co ma robić a czego nie robić, a nawet czy, a jeśli, dać i jaki głos, o czym myśleć, a o czym nie myśleć jego tresowany/leczony lokator…(!!)

Ciężko chory, atakujący ludzi obłąkany psychopato!!! Porozumiewający się i atakujący swoją ofiarę za pomocą mieszanki emocjonalnego bełkotu, debilizmów, oczywistości; socjopatycznej gestykulacji i mimiki!!! Najpierw ustalasz sobie diagnozę, a później doprowadzasz swoją ofiarę do stanu jej

odpowiadającego, w tym wmawiając wybraną chorobę. – W miarę pogarszanie się jej zdrowia upewniasz się o słuszności swojej „diagnozy” i „terapii”, co dla ciebie oznacza, iż trzeba jeszcze bardziej intensyfikować „leczenie”!!! Ty obłąkany psychopato!!!

On uważa się za b. mądrego człowieka (m.in. jest: wynalazcą... budy dla psa; doradcą ekonomicznym... m.in. z długami u ludzi, za działkę, prąd, czynsz za mieszkanie – i tam też za prąd, gaz, itp.; Wyszło mu też z „przemyśleń”, iż jak zabierze mi wszystkie pieniądze – zostawi mnie bez środków na jakiekolwiek działanie to prędzej zapłacę za pobyt w jego „zakładzie psychiatrycznym”...; na swoich budach wyszedł jak Zabłocki...; inżynierem... którego wypiepszają za piepszenie roboty; lekarzem... leczącym ludzi, że m.in. człowiek siwieje (co jest winą atakowanego, przepraszam: leczonego... człowieka, co jest chyba oczywiste...) i jest doprowadzony do takiego stanu, iż ma kłopoty z obsługą nawet np. betoniarki, elementarnym pamiętaniem (np. po co go wysłał majster)(pracodawcy uwielbiają takich pracowników i b. dobrze im płacą...); krytykiem wytykającym błędy..., że jak ktoś np. zajmuje się czymś konstruktywnym zamiast: wdychać truciznę nikotynową, z ogniska, truć się alkoholem, wynalazkami grillowymi, kłapać dziobem o tematach po piwnych, słuchając reklam i bełkotu z radia, siedzieć przed TV (– to jego - łącznie - niemal wyłączne zajęcia...) itp. to, to jest - cytat -: „gówno i głupota!!! chore!!!”; pouczaczem... i wykładowcą...

 

On uważa się też za dobrego człowieka, który innych zostawia w spokoju..., a nawet im bezinteresownie... pomaga: mi m.in. dwa razy zabierając pieniądze w wyniku czego zostałem bez środków do życia (za pierwszym razem gdyby nie pomoc majstra, kierownika i P. Marka straciłbym pracę – bo nie miałem za co dojeżdżać i co jeść (co jest oczywiście genialne ekonomicznie...); a za drugim razem zostawił mnie w końcu stycznia bez środków nie tylko na wykonanie jakiejkolwiek inicjatywy (telefon, kupno gazety, bilety), ale nawet na jedzenie; a gdy pracowałem chciał bym tylko co najwyżej za zarobione pieniądze jadł, a resztę oddawał mu (tobie też P. Marek odebrał ostatnie pieniądze nie zostawiając środków na życie?! Czy wręcz przeciwnie pożyczył ci ty dobry człowieku...); od którego uciekły dwie żony, oraz rodzina i który mieszka z karykaturą człowieka - czym się chwali, że tak długo... - którą prawie codziennie miota psychicznie po ścianach!!); który do pierwszej-drugiej w nocy nie daje spać sąsiadom hałasami radiowymi bo go to - cytat -: „gówno obchodzi!”…, „wycisza!”... Itp., itd.!!!

 

Zamiast się samemu leczyć z choroby psychicznej, nikotynizmu, alkoholizmu; debilizmu (w tym niezdrowego odżywiania), to on leczy innych (...)... Czyli - jak zwykle - wszystko na odwrót.

PS

Pokarz chociaż jedną osobę, która po twoim „leczeniu” była w lepszym stanie… ty debilu!!!

 

Ty mi robiłeś pranie mózgu, jak osiągnąć coś, co, po pierwsze – doskonale wiem jak osiągnąć, po drugie – absolutnie nie chcę osiągać, a przede wszystkim ABSOLUTNIE NIE WYRAZIŁEM NA TO ZGODY!! 

To tak jak ja bym ci ciągle na siłę tłumaczył tonem nie znoszącym sprzeciwu i wykładowcy, z wyrazem głupoty, obłędu choroby w oczach, który tłumaczy coś niesamowitego…, odkrywczego, jak zostać np. bandytą, sprzedawcą narkotyków, czy złodziejem żebyś był jak inni (m.in. sporo zarabiał)... Po pierwsze – ty doskonale wiesz jak to osiągnąć,  po drugie – nie  chcesz. Więc jaki by to miało sens??!!       

Albo robił ci „terapię uodparniającą...(!!) np. hałasując biegając w chodakach po schodach i skacząc po podłodze. Za każde takie „uodpornienie” płaci się (odbywa się to jakimś kosztem – a moim celem nie jest „uodpornianie się” by być jak inni) zdrowiem – min. zlecając swojemu umysłowi odpowiednie zadanie w tym tłumienie-ukrywanie skutków(!!) które są!!

Nie podawaj mi siebie jako wzorca (ja podaje siebie w obronie) – jesteś m.in. chory psychicznie, aspołeczny, schorowany, uzależniony i masz wyłącznie materialne - będące udziałem mln ludzi - osiągnięcia, reszta wynika z tekstu.

 

Jak ci już mówiłem jestem m.in. inicjatorem ustawy antynikotynowej, ale również próby unormowania też przez sejm emisji reklam i wypłocin reklamowych – co wetem odrzucił Kwaśniewski (jego dni są na szczęście policzone)!

 

Zgodziłbyś się by ktoś ci tłumaczył jak np. korzystne jest hartowanie się (bo np. środowisko naturalne i tak jest skażone) zawartością śmietników... Ludzie tak się odżywiający żyją dziesiątki lat, mogą zjeść coś brudnego (co u innych wywołałoby zatrucie pokarmowe, a oni nic) i oszczędzają dziesiątki tysięcy złotych...

Więc niemów mi chłopie (za każdym razem ostatni raz...) o schizofreniach maniakalno-depresyjnych, leczeniu się, lekach itp. bym został normalny...!! Bo: ja m.in. nikogo nie truję (a wręcz przeciwnie walczę z tym i mam pewne osiągnięcia (...), czego możliwość wykluczałeś – kolejne pranie mózgu!) i nie namawiam innych na wystawianie się na ekspozycję trucizny!; nie atakuję ludzi debilizmami, emocjonalnym bełkotem, w dodatku wbrew ich woli!!

To, że mój umysł nie akceptuje wypłocin reklamowych - debilizmów, kłamstw i bredni- mobilizuje mnie bym się przed nimi bronił jest zdrowym objawem kondycji umysłu, w przeciwieństwie do pozostałych, którzy wystawiają swój umysł na ich destrukcyjne oddziaływanie z skutkami z których powodu lekarze biją na alarm! Tak samo normalni ludzie bronią się przed np. trucizną

nikotynową, narkotykową i alkoholową! Za pozostałych robi to organizm m.in. wymiotami – czy to też jest chore i wymagają leczenia...?!

 

Irracjonalne dźwięki, hałasy powodują myślenie, skupianie na nich, ich przyczynie, uwagi, irytują, wywołują złość, powodują stres, uwrażliwiają, przyczyniają się do urazów, uszkadzania psychiki, chorób, powodują m.in. nerwice, zaburzenia snu, pamięci, koncentracji, arytmię serca, stany zmęczenia, wyczerpania psychicznego, fizycznego, depresji; przyczyniają się do marnowania czasu, ogłupiania, obniżania potencjału, wydatków, problemów, strat, powodują śmierć (bezpośrednio np. z powodu zawału serca, a pośrednio z powodu wywołanych, spowodowanych chorób, wypadków spowodowanych wyczerpaniem psychicznym, fizycznym)! A takie, w dodatku wszechstronne szkodliwe, postępowanie demoralizuje, wypacza, jest przyczyną naśladownictwa, tego rozpowszechniania!

 

Nieświadome szkodzenie ludziom, nie zdawanie sobie sprawy z skutków swojego postępowania, nierozumienie nawet elementarnych spraw jest objawem niedorozwoju umysłowego, debilstwa! Świadome szkodzenie ludziom jest objawem psychopatii. Potrzeba powodowania, wydawania dźwięków, w tym powtarzactwo, jest objawem choroby psychicznej! Uważanie, że postępowanie chore, chorobotwórcze; złe, szkodliwe jest postępowaniem prawidłowym, normalnym, a przed tym obrona jest postępowaniem nienormalnym, złym, jest dowodem choroby, a że to nie osoba szkodząca, tylko ofiara jest winna, czyli na odwrót, jest objawem obłąkania, czyli choroby umysłowej!

 

Całe życie czekałem, aby zająć się tym, co jest moim JEDYNYM SENSEM, CELEM MOJEGO ŻYCIA czyli polityką i wynalazczością!!! A praca fizyczna zawsze była dla mnie, psychicznie i fizycznie, tak przyjemna jak smaganie batem, a do tego trzeba dodać kolejną „przyjemność” przebywania z alkoholikami, nikotynowcami, gwizdaczami, słuchaczami radia; debilami, psychopatami itp... (oddałbym bez wahania 10 lat życia by nigdy jej nie wykonywać, ale za to zająć się tym co mnie pasjonuje)!!! A ty mi debilu robiłeś pranie mózgu bym zajął się tym, o czym całe życie marzyłem, żeby wreszcie nie robić (m.in. sprzedając mieszkanie)... Dla mojego dobra... dawałeś mi zajęcia przy grillowaniu, z łopatą i z taczką. Debilu, gdybym tak chciał pracować to są tysiące budów, praca za granicą, z kilkakrotnie większymi zarobkami!!!

 

Grillowania i piwa miałem ABSOLUTNIE dosyć już 20 lat temu! Taka forma spędzania czasu, w tym osoby, tematy jej towarzyszące, jest dla mnie TORTURĄ!! No ale dla mojego dobra starałeś się bym zmarnował jak najwięcej drogocennego czasu na takie czynności (i ci jeszcze za to zapłacił); poza tym w Polsce, na świecie brakuje: kłapaczy dziobem, alkoholików, grillowców i łopaciarzy...

Tak się składa, iż jest niewiele rzeczy, które mnie tak frustrują i nudzą (co jest oczywiście „głupie i chore”...) i z czego dawno temu zrezygnowałem.

Ja mam na dzień dzisiejszy co robić przez co najmniej 10 lat (5 dni w tygodniu po 8 godzin dziennie przy komputerze, a w pozostałym czasie: czytanie prasy, swoje sprawy, kurs komputerowy, zadbanie o zdrowie, w tym o kręgosłup, rozrywka itp.). Jeśli będę musiał pracować, to wątpię czy się wyrobię z swoimi sprawami - celem, sensem - mojego życia przez kilkanaście lat. Ale panu „psychologowi”, „ekonomiście” itp. wyszło, że jak mam wolne chwile od taczki to powinien zająć się moim „leczeniem”, a sam powinienem zająć się grillowaniem (zamiast „gównem i głupotami”); spłacaniem i zadłużaniem się za pobyt w „zakładzie psychiatrycznym”.

Nawet gdyby mi coś takiego odpowiadało, to nie miałem na to czasu, ani nie chciałem być rozpraszany, wytrącany z rytmu pracy. Bo nie zajmuje się np. lepieniem garnków (chociaż i tu nie można pominąć pewnych wymogów technologicznych), gdyż od ponad 20 lat szukałem sposobności do realizacji swoich planów życiowych (już od szkoły podstawowej). No, ale dla takiego lekarza jak ty, to jest chore i głupie oczywiście. – Każdy normalny człowiek grilluje (wdycha kilkadziesiąt razy bardziej toksyczne wyziewy niż pochodzące z trucizny nikotynowej, je nasączone nimi i poddane oddziaływaniu wysokich temperatur toksyczne produkty, wdycha wyziewy tn od biesiadników, słucha wypłocin reklamowych., kłapie dziobem itp... Gdyby tak wszyscy postępowali to bylibyśmy na b. wysokim poziomie intelektualnym, technologicznym, kulturowym, zdrowotnym itp...

 

Żebym ja nie siedział sam, nie nudził się przy tym komputerze (nie zajmował „gównem i głupotami”) i zajął się  grillowaniem i piwnymi rozmowami (przecież nawet nie dawałeś mi dojść do słowa – non stop mnie krytykowałeś, pouczałeś i robiłeś chore małpie gesty (zasłanianie ust, oczu i uszu) chamie i debilu!).

 

Ja nie zamieszkałem w twoim domu dla twojego - i czyjegokolwiek - towarzystwa tylko by zająć się (do czego się przymierzałem ok. 20 lat) swoimi sprawami. Robić wreszcie coś, co mi sprawia przyjemność, daje satysfakcję, w tym z sporą szansą, że finansową. Jak nie, to nie, debilu, ale dalej czekać nie miałem zamiaru. Po to sprzedałem mieszkanie by podjąć to ryzyko, czego ABSOLUTNIE NIE ŻAŁUJĘ. WALKA EGZYSTĘNCJONALNA O PIENIĄDZE NA CZYNSZ, PRĄD ITP. TO NIE DLA MNIE. WOLĘ MIESZKAĆ W DŻUNGLI NIŻ TAK ŻYĆ (montować tylnie koło do samochodu w fabryce - jak to określił P. Janusz z budowy - czy jeździć taczką...). Nigdy by mi nie przyszło do głowy by zachęcać kogoś o wysokim potencjale umysłowym do pracy taczką, grillowania itp. (do takiego przetrawienia życia (zawsze zachęcałem do rezygnacji z takiego marnotrawienia, wątpliwego sensu, jakości życia))..., tylko wręcz przeciwnie – wspierałbym go by się rozwijał, wykorzystywał swój potencjał.

Kolejny aspekt tej sprawy to, to iż jestem wrażliwcem, intelektualistą, racjonalistą, mam umysł analityczny; w wszelkich miejscach pracy - fizycznej - natychmiast spotykam się z prześladowaniem, dręczeniem, okaleczaniem psychicznym, mnie przez debilów, psychopatów (na przykładzie chociażby budowy na której pracowaliśmy. Nabawiłem się urazów, i problemów zdrowotnych (2 lata zajęło mi pozbieranie się jako tako po tych debilach i psychopatycznych skurwysynach!!). Więc co ty mi ciężki pojebie wmawiałeś, w jakie kolejne bagno wepchnąłeś?!!

 

Ciężki debilu, powtarzałem ci wielokrotnie, iż ja wiem jacy są inni (demonstrowałem ci też że potrafię się zachowywać jak przedstawiciele różnych grup społeczeństwa „krakać jak wrony”). I że absolutnie nie jestem zainteresowany asymilacją z takim stanem rzeczy (z takim społeczeństwem). I wiem czym to skutkuje (jak bym nie potrafił przewidzieć to mam ogromny

balast - doświadczenie - życiowy w tej materii). Więc pranie mojego mózgu również w tym kierunku było chybione! Czyli ja w żadnym wypadku nie chcę być jak inni! Ja chcę obecną rzeczywistość zmieniać, a nie dostosowywać się do niej – bo taki jest cel - sens - mojego życia (czyli - jak zwykle - dokładnie odwrotnie od twoich działań). Jedni zdobywają szczyty górskie (wiedząc, iż cześć z nich podczas tej bezproduktywnej działalności zginie). Inni sprawdzają jak długo mogą się truć - popełniać samobójstwo -: ile wypiją, nawdychają się tn, zażyją narkotyków. A tacy jak ja, krok po kroku z większym lub mniejszym skutkiem zmieniają ten świat, by był chociaż trochę mniej zły i bardziej wygodny (co jest oczywiście głupie i chore...).

 

Za dotrzymywanie towarzystwa, opiekę nad chorym psychicznie się płaci!

Zarzuciłeś mi kiedyś, że o mało „nie rzuciłem ci się do gardła” bo nie policzyłem 50 zł, które otrzymałem za pracę. – Po: przejściach u ciebie/was...(!!!); mieszkaniu na budowie z świrem oglądającym TV i gwiżdżącym do 2 w nocy; wstawaniu o 4.30; pracy po jedenaście godzin; 4 godzinach dojazdu (tam i   z powrotem) – zapomniałem o 50 zł!... To jak nazwać wasze ataki na mnie, krzyki, pranie mózgu emocjonalnym bełkotem, debilizmami, oczywistościami i inwektywami: „Musisz się zarejestrować i podjąć leczenie psychiatryczne”, „Nie wstydź się – Beata jest chora, ja  jestem chory i ty jesteś chory”, „Jesteś chory na schizofrenię paranoidalną!” – Kolejne cytaty,  ty ciężki debilu!!!

 

Jakie to normalne i mądre słuchać wszystkiego co tylko jest emitowane z RTV (bełkotu, debilizmów reklamowych) i ktoś kto nie chce zaśmiecać tym swojego umysłu (– organizm daje mu odczuć: unikaj tego) i słucha swojego organizmu jest chory... i… wymaga leczenia m.in. przez „psychiatrę” Grzegorza B. P. (jego terapia polegała też przez pewien okres na zachęcaniu mnie bym - skoro mam absolutnie dość wypłocin reklamowych - do słuchania w związku z tym tego do czego mam już ciężki uraz.... Ach ci psychiatrzy, jacy oni głupi, że nie słuchają swojego „kolegi” i zamiast odradzać stresów swoim pacjentom nie zalecają im źródeł stresu...).

 

Wreszcie nie muszę słuchać twojego obłąkańczego i wkurw...depresyjnego wzdychanio-lamentu jakby ci właśnie kogoś zamordowali: „OOOO JJJEEEJJJKUJEEEEEKU!

 

„RZECZPOSPOLITA” 27-28.04.2002 r.

AGRESJA KOSZTUJE

Na łamach „Tygodnika Powszechnego” zaproponował pan, żeby telewizor traktować jak żywego człowieka. Jak pan to rozumie?

Krzysztof Krauze: telewizor nie jest tylko źródłem informacji, ale gada z nami, jest interaktywny, obecny. Pozwalamy mu wychowywać nasze dzieci, stał się trzecim rodzicem. Musimy zatem stawiać mu normalne wymagania. Powinniśmy być czujnie i nie odpuszczać. Problem polega na tym, że to, co widzimy w telewizji ujmujemy w niepotrzebny cudzysłów, nie bierzemy tego wprost. A telewizor ma szalenie realny wpływ – zwłaszcza na dzieci, które naśladują to, co w nim widzą.

 

Czy to znaczy, że mamy go częściej wyłączać? Do tego się to sprowadza. Oblicza się, że dziecko przez cały cykl edukacji jest świadkiem, przez media, kilkunastu tysięcy zabójstw, ma do czynienia z kilkoma tysiącami gwałtów. To powoduje zobojętnienie, brak wrażliwości na cierpienie. Zbrodnia staje się oswojona. Czy pani wie, o ile w Polsce w ciągu 10 lat wzrósł udział młodych chłopców w aktach przemocy? O blisko 2700 procent! A dziewcząt – o prawie 2500 procent. Ostatnio Amerykanie opublikowali wyniki szeroko zakrojonych badań o wpływie telewizji na zachowania agresywne. Stwierdzili, że telewizja działa jak bomba z opóźnionym zapłonem. Oglądanie telewizji godzinę dziennie – nie przemocy, ale samej telewizji – powoduje po kilkunastu latach wzrost zachowań agresywnych  u chłopców o 4 procent. Ale już 2 godziny telewizji w ciągu dnia powoduje ten wzrost o 30 procent.

 

Jednak telewizja sama w sobie chyba nie jest złem? Z Amerykańskich badań wynika, że częściej jest, niż nie jest. Oczywiście dziś trudno sobie wyobrazić program z paskiem informującym, że oglądanie szkodzi zdrowiu psychicznemu. Ale nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. W Ameryce były już przecież – wygrane! – procesy przeciw koncernom tytoniowym, które nie ostrzegały, że palenie jest chorobotwórcze.

 

Ale przecież telewizję można by wypełnić szlachetniejszą treścią.  Na początek, myślę, że nic by się nie stało, gdyby zniknęło kilka stacji telewizyjnych. Przeskakując kanały frustrujemy się, maleje nasza zdolność koncentracji. W ciągu życia jednego pokolenia zdolność koncentracji zmalała – jak się oblicza – przynajmniej pięciokrotnie. Dlatego firmy fabularne składają się z coraz większej liczby scen? To nie jest kwestia zmysłów artystycznych reżysera, ale wymagań rynku. Młodzi ludzie nie są w stanie skupić się dłużej niż na 45 sekund. Po tym czasie trzeba zmienić okoliczności, scenerię, żeby skupić uwagę widza. Tak wychowane dzieci nie są w stanie się uczyć, bo jak można uczyć się robiąc przerwy co minutę? Nawet książki są dziś inaczej konstruowane niż kiedyś, mają o wiele więcej akapitów.

 

Z tego co pan mówi, wynika, że telewizja jest szkodliwa jako rodzaj przekazu i wpływa negatywnie na naszą psychikę.  Przedawkowana – tak. Lepiej zgasić telewizor, wyjść na dwór, pogrzebać w ziemi, posadzić coś. Dzisiaj już rozumiemy, że po oglądaniu telewizji jesteśmy męczeni, ogłupiali, zdekoncentrowani. Znikają związki między ludźmi. Kiedy wstajemy od telewizora, mamy sobie mniej do powiedzenia, niż kiedy zasiadaliśmy przed nim.

 

Chyba zbyt pan uogólnia. Telewizja jest przecież także przekazem kultury. Bywa. Nie apelują o likwidację telewizji, tylko o umiarkowanie apetytów.

Czym należałoby wypełnić telewizję, żeby była mniej szkodliwa? Chodzi o intencje, z jakimi jest tworzona, jeśli na podstawie rzeczywistych wartości – takich jak prawda, praworządność, miłość pojęta jako bezinteresowna służba, pokój, nie krzywdzenie – może przynieść społeczną korzyść. Jeśli tworzona jest z myślą o maksymalizacji zysku, to społeczne koszty takiej telewizji będą bardzo wysokie. Taka telewizja zabawi nas na śmierć. Niemal wszystko, ci pokazują telewizje, a już zwłaszcza prywatne, służy rozrywce. Olbrzymia popularność „Big Brothera” spowodowana jest umiejętnościami manipulowaniem widzami. Twórcy tego programu wiedzą, że siła telewizji jest transmisja, przyzwyczajenie i interaktywna gra. Pamiętam z TVN z 11 września ubiegłego roku, kiedy tuż po wybuchu zmontowano czołówkę z muzyką niemal z „Gwiezdnych wojen”, którą dopiero po jakimś czasie zdjęto i zamieniono na coś stosowniejszego. Ktoś zrozumiał, że wojna w Afganistanie to nie gra komputerowa  w poszukiwanie Bin Ladena. Trzeba bardzo uważać, by nie zamienić wszystkiego w rozrywkę. Od gier można się uzależnić. Marek Kotański opowiadał, że zna przypadki narkomanów, którzy oddawali swoją działkę, żeby zagrać.

 

Telewizje przynoszą krociowe zyski, a pieniądz wprawia w ruch świat – zwłaszcza dzisiaj.  Nawet jeśli dziś są to pieniądze, za jakiś czas będzie to strata, najpierw wyrażająca się w kategoriach moralnych, a potem w liczbach. Agresja, przemoc kosztują. To tylko sprawa czasu. Wiele zmieni nasze wejście do Unii. Na Zachodzie istnieje znacznie większa świadomość cywilizacyjnych zagrożeń. Znakowanie programów, które trafiło i do nas, przyszło stamtąd.

 

Mimo bardziej zaawansowanego rozwoju cywilizacyjnego, telewizje zachodnie nie rezygnują z pokazywania przemocy. Myślę, że wyniki ostatnich amerykańskich badań, o których mówiłem, pociągną za sobą regulacje prawne.

 

Czy chęć wykluczania pewnych programów z telewizji nie jest rodzajem cenzorskiego myślenia? Telewizja ma pomóc nam czynić życie wartym przeżycia. Nie może być przeciwko społeczeństwu. Społeczeństwo ma prawo się bronić. Nieszczęściem polskiego systemu jest to, że nasza telewizja państwowa nie ma jasno określonych obowiązków. Tzw. misja miesza się z pieniędzmi. Repertuar telewizji publicznej przestaje z wolna być alternatywą dla programów telewizji komercyjnej. Telewizja publiczna powinna być instytucją subkonwencjonalną i abonamentową. Nie powinna emitować reklam. Natomiast telewizję komercyjne

należałoby w znacznym stopniu opodatkować i osiągnięte w ten sposób zyski przeznaczyć na kulturę. Należy stworzyć mechanizm powodujący, że komercyjne stację będą finansowały coś, co stanowiłoby ich antyofertę.

Co pan chciałby w niej oglądać? Niepokoi mnie zamerykanizowanie telewizji. Chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o swoich sąsiadach. Nie wiem, jak żyją Niemcy, Czesi ani sąsiedzi za wschodnią granicą. Telewizja jest zbyt upolityczniona, wiemy coraz więcej o coraz mniejszej liczbie spraw. Jak po obejrzeniu serialu. 

Z Krzysztofem Krauze rozmawiała Malgorzata Piwowar

 

DZIECKO PRZED EKRANEM

Czas, jaki dziecko poświęca na oglądanie telewizji, ma zasadniczy wpływ na jego skłonność do agresywnych zachowań, gdy będzie już dorosłe. Takie są opublikowane w marcu w „Science” wyniki badań uczonych z Nowojorskiego Columbia University. zespół badawcze Jeffreja Johnsona obserwował 707 dzieci przez ponad 20 lat od dzieciństwa do dorosłości. U 28,8% dzieci, które oglądały w dzieciństwie telewizję więcej niż 3 godz. dziennie, zaobserwowano później skłonność do agresji. Wśród dzieci patrzących w telewizor przez godz. do trzech godzin dziennie odsetek ten wynosił 22,5 %. Agresywne zachowania przejawiało tylko 5,7% dzieci oglądających telewizje krócej niż godz. dziennie. Naukowcy amerykańscy wywnioskowali z badań, że rodzice nie powinni pozwalać potomstwu zbyt długo i często przesiadywać przed telewizorem. z b. wielu przyczyn.(...)

Ł.K

 

„RZECZPOSPOLITA”

TELEWIZJA DEKONCENTRUJE

Im częściej dziecko w wieku około 2 lat ogląda telewizję, tym większa szansa, że gdy pójdzie do szkoły, będzie miało problemy ze skupieniem uwagi – dowodzą naukowcy ze Szpitala Dziecięcego w Seattle (USA). Artykuł na ten temat opublikowało czasopismo „Pediatrics”. Naukowcy z Seattle zbadali 1345 dzieci. Sprawdzili, jak często dzieci te oglądały telewizję w wieku

jednego roku i lat trzech, oraz czy miały problemy z koncentracją, kiedy miały siedem lat. Okazało się, że każda godzina telewizji dziennie w najwcześniejszym dzieciństwie o 10 proc. zwiększa szanse późniejszych problemów z koncentracją. – Jest to kolejny powód, dla którego dzieci nie powinny oglądać telewizji – powiedział dr Dimitri Christakis, który kierował pracami.

Ł.K.

 

– Na 1mln. Polaków przypada 60 zgłoszeń patentowych (czyli ponad 99,99% procent nie jest w stanie).

– Podobnie ma się sytuacja z wydawaniem pism (co jeśli ma miejsce, to w zespole)

– 90% ludzi choruje i umiera z powodu nieprawidłowego odżywiania (bym do nich dołączył robiłeś mi pranie mózgu). Jedna kiełbaska z grilla jest 100 razy bardziej toksyczna od 20 sztuk papierosów!

– 70% zażywających + około połowa z pozostałej grupy - biernych ofiar - ludzi choruje i umiera z powodu trucizny nikotynowej

I mógłbym tak przytaczać i przytaczać artykuły, dane (m.in. o wpływie hałasu na układ nerwowy). Ale przecież one i to jest chore i głupie prawda?, a normalne życie polega na grillowaniu, chlaniu „kłapaniu dziobem”, oglądaniu TV i leczeniu ludzi z pisania i wymyślania głupot, żeby się wzięli za taczkę (ty byś zaraz zaczął „leczyć” tych naukowców).

 

 

 

 

(moje) DEFINICJE:

TOLERANCJA – Mamy z nią do czynienia wówczas, gdy ktoś akceptuje np. czyjś wygląd (np. ubiór, fryzurę), kolekcjonowanie przedmiotów, wystrój mieszkania itp..

 

BEZMYŚLNOŚĆ, MASOCHIZM, OKALECZENIE I CHOROBY PSYCHICZNE (PRZECIWIEŃSTWO NORMALNEGO STANU: OBRONY – INSTYNKTU SAMOZACHOWAWCZEGO)

Mamy z nimi do czynienia wówczas, gdy ktoś wystawia, zezwala na negatywne oddziaływanie na siebie (np. tn,  wr, jazgotem muzycznym, psimi czy innymi hałasami) za co się płaci zdrowiem psychicznym i fizycznym. Czego często poszkodowani nie zauważają przynajmniej z początku (wyraźne objawy występują najczęściej po latach), bądź nie wiążą z rzeczywistą przyczyną. Jest to też b. absorbujące (walka z skutkami) dla umysłu, co m.in. ogranicza jego możliwości. Takie osoby często się też chwalą jak to im coś nie przeszkadza (jeśli czyjeś procesy myślowe dotyczą głównie zaspokajania potrzeb fizjologicznych, są

związane z odbieraniem bodźców dźwiękowych (np. z RTV) to istotnie niewiele słyszą i niewiele im przeszkadza)...! Jeżeli ktoś staje się debilem, leczy psychiatrycznie (2% społeczeństwa, a z pozostałej grupy znaczna część cierpi na różne dolegliwości o tym podłożu!), ląduje w szpitalu czy kostnicy – to nie z powodu tolerancji...!!

 

 

LUDZI DZIELIMY M.IN. NA:

GŁUPICH – to tacy, którzy czynią szkodę tylko sobie;

PSYCHOPATÓW – czyniących ją innym;

OBŁĄKANYCH PSYCHOPATÓW – to tacy, którzy uważają, że czynią to dla dobra innych...

WYSTĘPUJĄ TEŻ KOMBINACJE TYCH CECH   

 

WYKŁAD (pouczanie)

Ma wyłącznie miejsce wtedy, gdy ktoś chce tego słuchać. W przeciwnym razie jest to zmuszanie, znęcanie się, zatruwanie, tortura, atakowanie, pastwienie się, psychopactwo.

 

INFORMACJE

– Mamy z nimi do czynienia wówczas, gdy treść i forma przekazu spełnia warunki zawarte w postulacie 7a). Więc m.in. znajdują się one w zasadnych msh i są rzeczowe – sensowne.

REKLAMA – mamy z nią do czynienia wówczas, gdy przekaz spełnia warunki postulatu 7a) z wyjątkiem msa, które jest nie sensowne.

WYPłOCINY REKLAMOWE – nie spełniają one warunków postulatu 7a), gdyż ich treść jest pozbawiona sensu, spotkać je można niemal wszędzie, bardzo często nie mają nic wspólnego z msm, w którym się znajdują , wymuszonymi odbiorcami i praktycznie z towarem, czy usługą , której teoretycznie dotyczą.

 

Więcej:

31. „LUDZI DZIELIMY M.IN. NA…”

 http://www.wolnyswiat.pl/31h1.html  

 

 

 

 

Psy szczekają przede wszystkim dlatego, że się im na to pozwala. Podobnie z rozwydrzonymi dziećmi.

 

Jak ci tłumaczyłem nikotynizm okalecza również psychicznie: tacy osobnicy po pokonaniu jednego hamulca łatwiej łamią następne – częściej od innych trują się jeszcze alkoholem, narkotykami, szkodzą innym (również biernie – stanowiąc wzorzec,) w tym zachęcając ich do takiego postępowania (czują do nich zawiść, jest im raźniej gdy takich osób jest więcej). Spada wrażliwość na inne szkodliwe czynniki: lekceważy się prawidłowe odżywianie, hałasy, dorabia ideologie i wytłumaczenia do takiego postępowania, którymi jeszcze piorą mózgi innym osobom. Następuje wypaczone postrzeganie świata, w tym innych ludzi.

 

Robiłeś mi pranie mózgu bym zaakceptował trucie mnie trucizną nikotynową, zamiast przed tym ludzi bronić (jak zwykle na odwrót)(„Ooo widzę, że już się nauczyłeś wdychać dym z papierosów” – Słyszałem kiedyś od ciebie. Nawet nie będę tego komentował... Wystarczy przeczytać moje pismo w tej sprawie, ty debilu!!).

 

Zapewne bulwersują cię dosadne określenia pod twoim adresem. A czy inne określenia byłyby adekwatne; jak komuś takiemu jak ty uzmysłowić kim jest, ty chimero ludzka (chimera, w tym wypadku, według mojego zastosowania tego określenia, to osoba której mózg pracuje skrajnie patologicznie – na odwrót: destrukcja jest dla takiej osoby czynieniem dobra, inteligencja – objawem głupoty, objawy zdrowia – objawami choroby itp. – czyli normalne postępowanie jest nienormalne, a nienormalne normalne dla takiego osobnika...)!!! Po to włożyłem tyle pracy byś zrozumiał do kogo... i o co mieć pretensję i co powinieneś zrobić dla swojego i INNYCH dobra. A przynajmniej nie robić...

 

Stosowałeś totalną krytykę wszystkiego co robię, oraz „pouczenia”... i wykłady (co powinienem robić, a czego nie robić, o czym nie myśleć, o czym myśleć, na czym się skupić itp., itd.!!!).

Chory człowieku ja MIAŁEM BYĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE LOKATOREM (z opóźnionym czasem - co na samym początku wyjaśniliśmy sobie - płacenia), a nie twoim „pacjentem”, słuchaczem, osobą do towarzystwa, ani ufoludkiem, któremu mógłbyś przekazać swoją wypaczoną ocenę świata; być tresowany (czy, a jeśli to jaki dać głos, na co się patrzeć, czym zajmować itp.) i byś ze mnie zrobił debila nadającego się do grillowania i w najlepszym razie do taczki!!!

„Nikt ci nie chce zrobić krzywdy” – to kolejny cytat. Ty skończony debilu!!/ – Ale ja muszę być głupi, że do tej pory tego nie zrozumiałem... Pewnie z powodu przerwania kuracji...

 

Mieszkało u mnie przez ok. 9 lat (ostatnio ze mną w twoim mieszkaniu) łącznie ok.. 80 dziewczyn (cześć bez pieniędzy). Nie przegadałem z nimi wszystkimi                

- łącznie - nawet 10% czasu tego, co zmuszony byłem z tobą w ciągu zaledwie 6

miesięcy. Nie po to wynajęły pokój (od bliższych kontaktów są związki partnerskie, przyjaźnie, a nie przypadkowe zamieszkiwanie). Nigdy nie przyszło mi do głowy wtrącać się w czyjeś sprawy, pouczać, krytykować, robić komuś wykłady itp.

 

Gdzie z tym ciężko chorym, popierdolonym łbem wpierdalasz się w czyjeś życie!!!; zajmij się swoim…!!

 

Mam do ciebie kilka retorycznych pytań...:

Czy ty jesteś lekarzem (od kiedy to chorzy psychicznie leczą ludzi?!)...; czy twój dom jest zakładem psychiatrycznym...!; czy ja ciebie upoważniłem do „leczenia mnie”, stawiania „diagnoz” – wyraziłem na to zgodę, taką chęć...!; czy zdrowych ludzi się leczy...!; czy leczeniem psychiatrycznym powinni zajmować się chorzy psychicznie, w tym obłąkani psychopaci...!!; CZY JA W OGÓLE CHCIAŁEM Z TOBĄ ROZMAWIAĆ, PRZEBYWAĆ...! – WIĘC JAKIM PRAWEM TO ROBIŁEŚ TY DEBILU, OBŁĄKANY, ATAKUJĄCY LUDZI PSYCHOPATO?!!

KTO CIĘ PYTAŁ O ZDANIE?!! Mów, radź  itp. jak cię ktoś oto poprosi, a przynajmniej zezwoli, a nie wbrew woli i daremnie!

Jak chcesz robić wykłady to wynajmij salę, pisz artykuły do pism, napisz książkę. Jak chcesz leczyć ludzi, to otwórz gabinet psychiatryczny.

Czy chciałbyś by „tylko” interesował się tobą debil, bądź psychopata, a co dopiero jedno i drugie...!!; mało tego ktoś taki jeszcze robił ci pranie mózgu i w dodatku „leczył” i jeszcze mało tego uważał, wmawiał ci, że to dla twojego dobra...!! A próby unikania takiego osobnika, „leczenia” uważał i wmawiał ci, że to objaw twojej choroby...!! Ty ciężko hory, obłąkany popierdoleńcu, arcydebilu!! (czyli jak zwykle - jak to u ciebie - wszystko na odwrót). A już jeden z tych czynników jest wystarczający żeby doprowadzić człowieka do choroby (szacuje, iż przez ten okres, kiedy przebywałem u ciebie „na leczeniu” wykończyłbyś przynajmniej kilkanaście przeciętnych osób!!)!!. Już nawet brakuje określeń na ciebie...

Kiedy musiałem słuchać rzygowin twojego zasyfiałego, ciężko porąbanego mózgu to czułem że coś chodzi mi w głowie, a to mój mózg szukał ucieczki...!

 

Czy do twojego chorego łba nie dotarła przyczyna ucieczki od ciebie rodziny (jak zwykle się pocieszasz w tym przypadku, że mieszka u ciebie 2 lata karykatura człowieka – kim, czym, ty się chwalisz...?! Czym, że jest zdesperowaną kobietą mającą nikłe szanse na związek z mężczyzną i miotasz nią codziennie psychicznie po ścianach – bo ci na to pozwala!? Normalna mającą coś do zaoferowania kobieta zwiałaby natychmiast!!

 

Nikt nigdy nie upoważnił cię do ingerowania, wpierdalania się w moje życie, umysł, i oceny mojego życia!! A wręcz przeciwnie!! Jeśli ktoś tak jednak postępuje, to jest to atakowanie (znęcanie się, prześladowanie, pastwienie, upokarzanie, wytrącanie z równowagi psychicznej, naruszanie osobowości, doprowadzanie do stresów, lęków, kompleksów, urazów, choroby itp.) a nie pomaganie psychopato!! Oceń siebie... (!!!)

 

 „Jesteś chory na schizofrenię paranoidalną (hyyy)!” „– Wspomnisz moje słowa”, „Nie wstydź się tego (hyyy)”. „Jeśli chcesz dalej u mnie mieszkać to musisz podjąć leczenie.” – Powiedział (oczywiście za każdym razem ostatni raz...) „psychiatra”, „poproszony o diagnozę”.

Udowodniłem ci dobitnie mnóstwo razy, iż jest dokładnie odwrotnie niż mówisz. Czyli procesy... zachodzące w twojej głowie są alogiczne - anormalne -, ale tobie to absolutnie nie przeszkadzało taką mieszanką robić mi - w brew mej woli; dla mojego dobra oczywiście...- pranie mózgu z wiadomymi skutkami!!!

Stań sobie chłopie przed lustrem i tam se rób te swoje małpie miny, gesty i wymachy tymi chorymi łapskami! Jak przyjdzie ci coś do tego chorego łba to otwórz kibel, strzel kupę i jej zamelduj, a następnie ją utop by się nie męczyła! A nie do ludzi z tymi debilizmami i chorą choreografią!!! Bo nikt normalny tego słuchać i oglądać nie chce!!!

Przez całe swoje poprzednie życie nie usłyszałem nawet 10 procent tej ilości debilizmów (które musiałem odsłuchać, oczywiście dla mojego dobra...!!, z najwyższą uwagą, skupieniem – ty ciężki popierdoleńcu!!) co od ciebie!! 

 

To co mówisz to trucizna dla normalnego umysłu!!!

Masz chorobotwórczą psychikę i uważasz, że to oni powinni zejść do poziomu twojej...!!

 

Zastanów się jaki jest z ciebie pożytek – potrafisz tylko niszczyć siebie i ludzi!!! – psychofizyczna toksyno!

 

Wymień chociaż jedną normalną rzecz u siebie...!!

– Wszystko co mówisz, jak mówisz, w tym stosując okaleczającą psychicznie socjotechnikę manualną (w tym szturchając łokciem w żebra)(i jeszcze to eksponujesz, szantażem, stosując socjotechnikę, presję, okazję, sytuację, wmuszasz), wdychasz, jesz, pijesz, robisz, twoje postępowanie, twoja morda, mimika, wzrok - życie - jest chore, chorobotwórcze, anormalne, aspołeczne!!; i jeszcze trujesz innych trucizną nikotynową! Jesteś chory psychicznie i fizycznie. I ty jeszcze stawiasz siebie jako wzór, i totalnie - destrukcyjnie –

krytykujesz, pouczasz innych, robisz im wykłady, w dodatku osobę postępującą normalnie, zdrowo, logicznie, konstruktywnie i jeszcze prospołecznie (m.in. bez żadnych nałogów i unikającą tego skutków ze strony innych, w miarę, względnie, odżywiającą się zdrowo/jak najmniej niekorzystnie)!!...

 

Jedną z dość rozpowszechnionych cech ludzkich jest przypisywanie innym cech nieakceptowanych u siebie (to taka obrona – to on jest głupi i chory; to on potrzebuje leczenia). I usprawiedliwianie na swój (w tym przed innymi) użytek: to dla jego dobra (no, jaki ja jestem dobry człowiek; on jest taki głupi, uparty i chory, a ja mu jeszcze (leczenie.. gratis), mimo jego sprzeciwu, pomagam...!!

 

Jak ci byłem zmuszony kiedyś wyjaśniać, psychika ludzka jest b. złożona i każdego człowieka inna (inaczej nie trzeba by było tylu dziedzin psychiatrii z uczącymi i nabywającymi praktyki lekarzami, a i tak często z mizernymi efektami swojej pracy). Wyjaśniałem ci, iż umysł ludzki broni się ucieczką w nieprawdę, dogodne wytłumaczenie (zażywający i rozdmuchujący tn, alkoholicy, narkomani, lekomani, hoży na bulimię itp. – zawsze mają wytłumaczenie swojego postępowania). Lecz ty jesteś przypadkiem szczególnym, bo dla ciebie to dbający o zdrowie są chorzy, a je rujnujący postępują prawidłowo. Twój umysł znalazł sobie wytłumaczenie następujące: „Wszyscy są chorzy i są debilami.” Ja też jestem chory (jaka to ulga, że inni również)(ale oni są jeszcze debilami) i w dodatku o tym nie wiedzą. A ty wiesz, więc jesteś w lepszej sytuacji – mądrzejszy od nich. Poza tym twoja sytuacja jest jeszcze dodatkowo lepsza, bo nie wymagasz w przeciwieństwie - do nich - leczenia…

Żebyś ty widział swoją ucieszoną (z efektów) mordę podczas swoich ataków emocjonalnym bełkotem, debilizmami i oczywistościami. A jak się (pod koniec przebywania w twoim towarzystwie... (!!!) odwracałem (żeby przynajmniej twojej obłąkanej, chorej mordy nie oglądać) to mnie szturchałeś łokciem w żebra żebym patrzył na twoją ucieszoną, bądź wyrażającą groźbę - obłąkaną - fizjonomię...

Twoje psychopatyczne działanie polega też na tym, iż najpierw stawiasz „diagnozę”, a później doprowadzasz swoją ofiarę do takiego stanu by jej odpowiadała. Stąd ta radość - tryumf - na twojej obłąkanej fizjonomii gdy coś zrobiłem i zanim zrozumiałeś w jakim celu, dopatrywałeś się efektu choroby... debilu!! Te twoje obserwowanie obłąkanym wzrokiem i dopatrywanie się choroby to kolejny stres! Jak chcesz zobaczyć jej efekty to spójrz do lustra!

 

Ty chcesz abym słuchał wr, debilizmów, kłamstw i bredni odgrywanych przez aktorów i był jednocześnie inteligentny, zdolny do względnie obiektywnej oceny świata. Zastanów się nad takim połączeniem. Tobie takie rzeczy nie szkodzą... – tak... tylko, że ty jesteś czymś dużo gorszym od wr bo atakujesz i w dodatku jeszcze gorszymi debilizmami ludzi!!

 

Ja żeby być wstanie pisać, przygotowywać zgłoszenia w Urzędzie Patentowym na obecnym poziomie potrzebowałem aż 2 lat całkowitej izolacji od RTV (w tym nawet wiadomości...: w Południowej Karolinie słoń uciekł z ZOO i poturbował przechodniów.... liczba ofiar wczorajszej katastrofy Boeinga wzrosła do... W Bydgoszczy doszło do wypadku samochodowego... 2 osoby zginęły na miejscu a jedna... U posła z samoobrony znaleziono czerwone majtki ..... Ojciec Święty... kolejne zwłoki (większość ludzi nie oglądałaby żadnych gdyby nie TV) no i jaki to ma wpływ na cenę chleba, czegokolwiek i cokolwiek. Strąciłeś kilkadziesiąt minut na odbiór papki, mieszanki, której większego fragmentu nie jest wstanie powtórzyć większość odbiorców już po 2 dniach i gromadzisz takie (odpowiednio przygotowane) śmieci w swojej psychice, która je analizuje i stara przełożyć na postępowanie (tak JESTEM ZA TYM by gromadzić ale - W SPOSÓB SELEKTYWNY - POTRZEBNE INFORMACJE, czyli z gazet, w wybranym przez czytającego czasie, a nie według programu RTV). Nie po to, to zrobiłem by się teraz cofać w rozwoju.

Śmieci do domu nie tylko nie przynosisz, ale wręcz przeciwnie wyrzucasz je, lecz z umysłem postępujesz odwrotnie. Czego skutki doświadczyłem. Pozwalasz na przemoc wypłocinoreklamową czynioną na twojej psychice, a sam odreagowujesz ją na innych, zmuszając ich do słuchania twojej mieszanki (...)!! 

 

Cały czas broniłeś chorej sytuacji tzn. by psy robiły co chcą. Czyli wyły, szczekały i terroryzowały hałasem okolice. Doprowadzając do frustracji, nerwicy i innych chorób (w tym ciebie) ludzi. I co ci wtedy z tego, że psiażyca - osoba bezmyślna, egoistyczna - będzie ci się kłaniać (w dodatku przekonana - ku utrapieniu kolejnych sąsiadów, gdy wróci do stałego miejsca zamieszkania - że czyni dobrze) skoro jej pies będzie zatruwał tobie i innym życie. Czy nie wolałbyś ciszy i wdzięczności innych normalnych sąsiadów zamiast ukłonów takiej osoby...

 

Uprawiałeś destrukcyjną - bym postępował źle - totalną krytykę tego, co robię i mówię. – Bałem się cokolwiek zrobić, powiedzieć (nawet raz - skurwysynu!! - doprowadziłeś do tego, że zaniemówiłem – nie byłem w stanie - dosłownie (co wszyscy zauważyli) - się odezwać, wtedy gdy zaprosiłeś Artura z towarzystwem do grillowania). W przeciwieństwie do mnie, bo kiedykolwiek była okazja to przyznawałem Ci rację, chwaliłem, zachęcałem - podbudowywałem - a nie dołowałem. Każdy wie, że mimo największych starań może zachorować,

umrzeć (takich stwierdzeń i tematów należy unikać, a nie nimi epatować). Ale dbanie o zdrowie (co dla ciebie jest chore – co właśnie jest chore!) tego na pewno nie przyspieszy a wręcz przeciwnie – co potwierdzają badania.

Lub inaczej. Dla ciebie trucie się jest normalnym zachowaniem, a nietrucie się, a co dopiero unikanie trucizn jest objawem choroby (np. „schizofrenii paranoidalnej”) - jak zwykle wszystko na odwrót - ty ciężki pojebie!! 

 

Ileż musiałem się nasłuchać debilizmów, których sens sprowadzał się do czegoś takiego: Rozglądanie się przed wejściem na jezdnię nie ma sensu, bo jak ma cię potracić samochód to cię i tak potrąci; A mój sąsiad rozglądał się (widocznie za mało) i samochód go potrącił; A Babcia nie rozglądała się i umarła w wieku 75 lat (traf, bo tysiące nierozważnych pieszych ginie); „Niedługo zaczniesz chodzić w masce gazowej”. Itd., itp. Ciągle tylko śmierć i choroby (w tym mnie, niechybnie, czekające)!

 

Są osoby, które wymiotują na sam odrażający widok, a niekiedy tylko zapach – psychika ostrzega: unikaj tego byś tak nie skończył. Czy też powinni się leczyć?! Czy ja się ciebie pytałem co o czymś sądzisz?! „Tłumaczysz mi” - czy ja cię oto prosiłem - „Zejdź na ziemię!!” Ja wykopywałem, woziłem, zakopywałem, przesypywałem ziemię - wykonywałem prace fizyczne debilu - całe swoje dorosłe życie - a nie chciałem ani sekundy - i nigdy tą drogą do niczego - poza wegetacją i utratą zdrowia - nie doszedłem.

To tak - podaję to jako odniesienie - jakby osrany, orzygany, ćpun i zjadacz zawartości śmietników mówił i robił ci to, co ty mi (o leczeniu, głupocie „gównie”, itp. itd.). I że to dla twojego dobra... Że w sumie nie jesteś głupim człowiekiem...  Że ty wydajesz pieniądze na jedzenie, a powinieneś się skupić na śmietnikach i zająć liczeniem przejeżdżających samochodów, a nie gównem i głupotami. I żebyś ty zrozumiał i miał na uwadze to, co

on mówi. A jakbyś odwracał głowę od jego fizjonomii... to by cię szturchał łokciem w żebra żebyś się na niego patrzył jak ci tłumaczy dla twojego dobra... Bacznie przyglądając ci się groźbo-obłąkańczym wzrokiem, czy ty uważnie go słuchasz itd., itp... I dlaczego ty go unikasz...

 

O takich „lekarzach” jak ty są kręcone horrory (i tak rzeczywiście mógłbyś zarobić niezłą kasę - nie trzeba scenariusza, ani charakteryzacji - ot wystarczy znaleźć bezdomnego lokatora z opóźnionym terminem płatności)!!

 

I jeszcze musiałem słuchać twoich usprawiedliwień przed Beatą (na swoje ataki) np.: „No bo on jest pierdolnięty (hyyy)!”. A do mnie „Myślenie boli”... (skoro tak twierdzisz...). Pukasz się w głowę (pomogło...) itp.

 

A, że nim dłużej jestem poddany twojemu oddziaływaniu, to tym gorszy jest mój stan, to oznacza, że muszę jeszcze częściej z tobą przebywać – Tak mu wyszło z przemyśleń, dla mojego dobra...           

 

Ty nie jesteś alkoholikiem, jesteś lepszy... bo jesteś piwoszem (oni też nie są – bo są smakoszami win..., prawdziwymi mężczyznami pijącymi mocne                     

(wódczane) trunki, a nie jakieś lury i siki... itp.).

 

Odczuwasz też głęboką zawiść i potrzebę niszczenia tych, którzy są od ciebie lepsi. A wytłumaczenie na swój i innych użytek masz takie: to dla dobra tego człowieka – on jest chory i ja mu pomagam. Niestety  - dla jego dobra - na siłę bo jest aż tak chory że nawet nie chce mojej pomocy i nie zdaje sobie sprawy że chcę dla niego jak najlepiej...!!

 

Ty ciężki popierdoleńcu! Czy ja ci kiedykolwiek powiedziałem, iż jesteś chory, że to co robisz jest chore, głupie (to „gówno i głupota!”...)?! Np. jedzenie niezdrowej żywności (90% chorób jest tym spowodowanych!), trucie się trucizną nikotynową (60 tys. zgonów rocznie!), ogłupianie się tym co emituje RTV (jak leci, w tym wypłocinami reklamowymi) itp., ty ciężki idioto! – Nie, to ty za mną łaziłeś i robiłeś mi pranie mózgu (krytyka, pouczenia i wykłady...!!), a postępowanie odwrotne do twojego - chorego, chorobotwórczego - jest objawem choroby itp.!! Ty popierdolony obłąkańcu!!

Sam wydajesz na zażywanie - trucie siebie i innych - tn i alkohol rocznie wielokrotnie więcej niż ja wydałem  (w sumie) na zgłoszenia patentowe. I ty mi robisz pranie mózgu bym nie wydawał pieniędzy na „gówno i głupoty”!!

 

Panu „ekonomiście” wyszło z obliczeń..., że ja powinienem dawać pół wypłaty (czyli ok. 600-650 zł) na spłacenie pobytu w jego „zakładzie psychiatrycznym”. A z reszty odkładać na wynajęcie pokoju, mieszkanie, komputer, dentystę, ubranie. Jak również odżywiać się (przy 10-11godzinach ciężkiej pracy zimą na dworze...), opłacić telefon i wiele innych rzeczy. A sam tylko na tn i alkohol wydaje 400-500zł miesięcznie, plus prawie drugie tyle na telefon. Na szczęście udało mi się mu to wyperswadować.

 

Około połowa długu, to twój zysk, więc nie obarczaj mnie winą za swoje kłopoty finansowe.

Cierpiałem katusze psychiczne i fizyczne na budowie (po 10-11godzin dziennie, 6 dni w tygodniu) by ci m.in. za to zapłacić, a ty domagasz się jeszcze szybszej spłaty?!

 

Czy ja krytykowałem twoje gówno warte - żeby tylko - bo szkodliwe dla innych życie?! A OD MOJEGO ŻYCIA PRECZ!!!

 

Zabroniłeś mi zapraszać swoich znajomych. Twój dom, twoje prawo, ale sam narzucałeś mi swoich, alkoholików, nikotynowców i grillowców, dla mojego dobra oczywiście... A przy braku moich chęci słuchałem jakie to jest głupie i chore unikanie ich.

 

Zastanowiłeś się kiedyś, ilu jest w Polsce takich ludzi jak ja? Kilku, kilkunastu, może kilkudziesięciu. A ilu od łopaty?... I twoim zdaniem powinienem, albo zostać czubkiem, albo do tych milionów dołączyć, a właściwie jedno i drugie... – ty ciężki pojebie!!!   

 

Twój atak i ofensywa odbywały się podobnie jak te ogłupiałe psy ujadające na wszystko co się rusza (co oczywiście ci nie szkodzi...), a jak się nie rusza to też szczekają, bo może coś zacznie...

Człowieku jak chcesz se pokłapać dziobem to są od tego m.in. płatne telefony towarzyskie. A nie zajęty swoimi sprawami przypadkowy lokator (wymuszony słuchacz), który nie chce mieć z tobą nic wspólnego!

Na budowie pracujący z tobą wcześniej pracownicy (koledzy...) mówili o tobie tylko jako o debilu, idiocie itp. A ty mi robiłeś pranie mózgu: o czym mam nie myśleć, na czym się skupić, czego nie mówić itp. Kogo ty paranoiku z tej budowy wypiepszono, i kto ma tam taką opinię…

Było ich podleczyć, to by się może na tobie lepiej poznali... Np. kierownik nie znosi warkotu maszyn. Wytłumacz mu - żeby zrozumiał... - że: na budowach są warczące maszyny i musi się uodpornić, bo unikanie stresu jest głupie i chore! A następnie poproś operatorów maszyn i kierowców by podjeżdżali bliżej do kierownika i robili więcej hałasu (dla dobra kierownika oczywiście...). Bo: ty nie chcesz dla niego źle i wymaga leczenia.... Podobnie z majstrem. On np. wolałby - co jest oczywiście chore i głupie... - nie ponosić skutków wdychania trucizny nikotynowej. Wytłumacz mu - żeby zrozumiał... - że wokół ludzie zażywają tn itd. A następnie zacznij go uodparniać dmuchając na niego tn... Bo bez leczenia ani rusz. Tam na pewno jest też wielu innych pacjentów do leczenia, dla ich dobra...

 

Niemal wszystko: co mówisz, ruchy rąk, wyraz oczu, twarzy jest chore i chorobotwórcze dla innych!!

 

– I takie całkowicie zdegenerowane, nałogowe, chore, atakujące ludzi, alogiczne itp. coś...(!!!) robi mi pranie mózgu: o czym mam myśleć, a o czym nie myśleć; czego nie mówić; na czym się skupić; czego nie robić; jak się odżywiać; na co wydawać pieniądze; jak spędzać czas, itp.. Że to ja... mam się leczyć!!! Zajmuje się krytyką, pouczaniem i wykładami!!! Ty skończony...,...,...!!!   

 

Z KIM SIĘ ZADAJESZ TAKIM SIĘ STAJESZ. Ja

skutki przebywania z wami będę ponosił do końca życia (pierwsze 2 lata po wydostaniu się z waszego ośrodka tresury i zakładu psychiatrycznego... najchętniej spędziłbym w uśpieniu – o ile niemęczyły by mnie koszmary (całe dnie, tygodnie, miesiące – zresztą))!!

Może wreszcie dotarło do waszych - ciebie i psychofiozycznej karykatury z którą mieszkasz - chorych i tępych łbów, iż przebywanie z wami to była dla mnie tortura!!! A zmusiła mnie do tego najwyższa, przełomowa, konieczność życiowa!!! Gdybym wiedział, iż poniosę choćby 1/10 ceny jaka zapłaciłem za wasze towarzystwo... to absolutnie bym się nie zdecydował na taką sytuację, nawet za b. wysoką (milon dolarów!) dopłatą!! Nawet psy unikają towarzystwa innych psów jeśli czują, iż jest ono dla nich nieodpowiednie. Ja starałem się też tak robić, lecz niestety dla takiego osobnika jak ty... unikanie towarzystwa chorego, atakującego ludzi człowieka i karykatury jest oczywiście chore... i głupie... I ty masz „...w d... takiego lokatora!!” – To kolejny cytat.

Ja, jak mam ochotę porozmawiać, to robię to, po pierwsze, z osobą która chce ze mną rozmawiać, po drugie, z osobą normalną i inteligentną i po trzecie na tematy które nam odpowiadają.

No i jak twoje kolejne teoryjki: że przyjdę znów do ciebie mieszkać? Mają - tak jak i poprzednie - coś wspólnego z rzeczywistością?! Tak masz nie tylko chory, ale i b. prymitywny umysł i nietrudno się domyśleć przynajmniej kierunku jego „rozumowania”.

I jeszcze za to wszystko - łącznie z zarobkiem dla ciebie - musiałem ci GNOJU zapłacić!!! Nawet potrafisz zabrać mi w tym celu całą ostatnią zapłatę w środku zimy, wiedząc że nie mam żadnych śr. utrzymania!!!

 

Chamie. Czy słyszałeś kiedyś o np. możliwości zadania następujących pytań:

1. Czy masz ochotę na moje towarzystwo (rozmowę, poznać moje zdanie)?

2. Czy chcesz poznać moich znajomych?

3. Chcesz bym znajdował ci jakieś zajęcia, czy wolisz zająć się swoimi sprawami?

 

Uzmysłów sobie wreszcie, że ty NICZEGO NIE ZROBIŁEŚ BEZINTERESOWNIE, tylko DLA ZAROBKU wynająłeś mi jeden z 2 pustych pokoi. Wykonałeś latem - RÓWNIEŻ NIE BEZINTERESOWNIE - kilka telefonów (2 razy otrzymałeś za to prowizję ode mnie, oraz rower, który otrzymałem w prezencie), bym zarobił trochę pieniędzy – Po to bym odżywiał się na własny koszt i zaczął dawać ci pieniądze. Przypomnij sobie, iż ja z kolei wykonałem dla ciebie mnóstwo prac.

 

TERAZ SIĘ ZASTANOWICIE 10 RAZY, CZY ROBIĆ KOMUŚ NAJAZDY NA UMYSŁ – WP...  SIĘ KOMUŚ Z CHORYMI „NOGAMI ” W ŻYCIE! ZAJMIJCIE SIĘ SOBĄ!...

PS

DOTYCHCZASOWE ROZLICZENIE FINANSOWE

Do tej pory otrzymałeś/potrąciłeś/zabrałeś:

        400zł dałem ci przed budową;

        400zł potrąciłeś z pierwszej wypłaty za wrzesień;

        250zł otrzymałeś z mojej wypłaty za październik;

        250zł otrzymałeś z mojej wypłaty za listopad;

        700zł - zabrałeś mi całą wypłatę za grudzień

                                                               = 2000zł

Sporą sumę odpracowałem przy budowie garażu i innymi pracami.

Około połowa całkowitej sumy (za wynajmowanie mieszkania w W-wie, w którym zostawiłem meble; pobyt w twoim „zakładzie psychiatrycznym!”) TO TWÓJ ZYSK. Ponieważ nie spełniłeś żadnego ustalonego warunku mojego wynajmowania pokoju - mało tego przeżyłem horror, płacąc za to zdrowiem - nie zapłacę ci reszty! Weź też pod uwagę to, iż od końcowych dni czerwca do końca sierpnia jadłem zwroty z garmażerki, oraz że komputer był w tym okresie zepsuty... 

I przestań piepszyć „ekonomisto” (i dobry człowieku...), iż masz przeze mnie kłopoty finansowe. Długi wszędzie i za wszystko miałeś za nim pierwszy raz mnie zobaczyłeś na oczy! To ja zapłaciłem część tych zaległości: za prąd, gaz, czynsz (kwalifikowałeś się „na szczaw... ” – jak powiedzieli z administracji) – oszczędzając ci dodatkowych wydatków i kłopotów. Ale ty masz dobrą pamięć, tylko selektywną... Ja nie wziąłem też żywej gotówki (Beata oddała mi tylko część tego, co wcześniej pożyczyła ode mnie), tylko byłem źródłem opóźnionego zysku (minus: prąd, czerstwy chleb i czasami coś lepszego co jadłem – cały czas odpracowując to), który liczyłeś jako straty!

 

Nie poruszyłem wszystkich tematów, nie opisałem wszystkiego, nie dałem b. wielu przykładów, i nie przykładałem się też do formy ani treści tego pisma (i tak straciłem b. dużo czasu i zdrowia przez ciebie). Ale sądzę, że zrozumiałeś.

 

NIGDY, W ŻADEN SPOSÓB NIE KONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ (DOTYCZY TO TEŻ OSOBY (...) Z KTÓRĄ MIESZKASZ...)!! DOTYCZY TO ABSOLUTNIE WSZELKICH, WIĘC I PRZYPADKOWYCH SYTUACJI. Nie mam zamiaru podupadać jeszcze bardziej na zdrowiu z tego powodu. Przy okazji. Woreczki i inne ciężkie prace na budowie  też mi nie wyszły na zdrowie (pominę szczegóły)! Wszelki kontakt z wami b. realnie i długo źle na mnie wpływa. Co do twoich „życzeń” odnośnie chorób i nieszczęść jakie mnie niechybnie czekają (m.in. - cytaty -:„ Ja ci życzę żebyś przeżył 10 lat!”, „I

tak umrzesz/na raka (hyyy).”– Niesamowite, więc ludzie umierają?!...)! Zastanów się, czy mądrze i zdrowo jest tak mówić?! Z dwóch osób, które mi podobnie prognozowały (o których akurat wiem) obydwie nie żyją...

 

Psychika człowieka to b. delikatna sfera. Dlatego psychiatria (zajmuje się odbudową psychiki, powiększaniem możliwości umysłu, w przeciwieństwie do psychopactwa...) - która dzieli się jeszcze na specjalności - wymaga wielu lat nauki i praktyki. A i tak efekty tej dziedziny leczenia nie są imponujące (najczęściej zawodzi, i nie wiem czy zdarzają się przypadki całkowitego wyleczenia). Zepsuć coś w tej materii jest b. łatwo. I to nie oznacza, że ktoś się na tym zna. Tak samo jak osoba, która powoduje wypadki samochodowe nie może twierdzić, iż potrafi uczyć innych jazdy. Takiej osobie nie wolno nie tylko „uczyć” jazdy, ale nawet prowadzić samochodu!

 

DO KARYKATURALNEJ, OBŁĄKAŃCZEJ OSOBY O LEKKICH (ale długotrwałych)  SKŁONNOŚCIACH DO FAŁSZU I ZŁOŚLIWOŚCI – BEATY K. ZAMIESZKAŁEJ Z OPISANYM OSOBNIKIEM (przynajmniej w tamtym okresie, a zameldowanej w Warszawie)...

 

Ja nie jestem bydłem, które się zagania na „łąkę” i              kontroluje czy się „pasie” gdzie powinno (to aluzja do obrzydzania mi pracy, wypytywaniem, w tym przez telefon, czy idę/pracuje/jestem w pracy). Podstawowym czynnikiem efektywnego działania jest zapał. Doskonale znasz się na zastąpieniu go frustracją, depresją itp. stanami. 

Ty oceniłaś mnie i porobiłaś mi wykłady. No to teraz        

moja kolej.

Twoją cechą  jest m.in. destrukcyjny upór. – Dla ciebie ważniejsze jest by było tak, jak ty chcesz niż dobrze.

Masz kłopoty... m.in. na tle zwierząt, pieniędzy i zakupów.

 

Kaszel w plecy i pod drzwiowy...!

Jeśli w przedpokoju przebywałaś mniej niż jeden procent czasu spędzonego w domu, to właśnie tam miało miejsce ponad 90% twojego kaszlu. Z tego kilkadziesiąt procent w moje plecy (z odległości do około 1 m). Reszta pod drzwiami pokoju gdzie mieszkałem (pobudki nocne, zanim poszłaś spać i poranne) i w kuchni jeśli tam byłem, oraz przed moim wejściem i po wyjściu z łazienki – setki razy! To      było podłe, psychopatyczne – powodem depresji, złego humoru (wtedy miałaś okazję na swoje perfidne pytania np.: „Dlaczego jesteś taki smutny...”)!!!

 

PS

20 lat temu mieszkałem z psychopatycznym potworem – sąsiadką nade mną. [Horror zaczął się po 3 miesiącach. Nie mam pewności, co było tego przyczyną: nie chciałem się zadawać z tą, ok. 60 letnią, nachalną sąsiadką nade mną, podobnie z, z tym, że z młodym, wścibskim babsztylem mieszkającym naprzeciwko, otrzymywałam też bezczelne - I CAŁKOWICIE NIEDOPUSZCZALNĄ! - propozycje zamiany komfortowej kawalerki na ruderę w starym budownictwie, mogła też stać za tym moja debilna i psychopatyczna matka, może kombinacja tych powodów?]

M.in. cały dzień i noc kaszlała przy rurach CO (chodziła za mną, nade mną, po swoim mieszkaniu; nie mogłem niczego i nigdzie spokojnie zrobić), stukała w nie, podłogę, w nocy robiła jeszcze dodatkowo straszenie dźwiękami w rodzaju duch, potwór...!!! Od wiosny do jesieni spałem w różnych msh na dworze. Nabawiłem się b. ciężkiej nerwicy, urazów, m.in. do dźwięku kaszlu, i innych kłopotów zdrowotnych!!

Po 2 latach udało mi się przeprowadzić. Niestety, psychopatyczni sąsiedzi już dzień przed moim wyjazdem odwiedzili moich przyszłych sąsiadów, odległych o 300 km..., i nakłonili do kontynuowania takich działań (bo, najprawdopodobniej, zawiodłem ich oczekiwania co do zamiany mieszkania...  uważali, bo się aktywnie broniłem, że to ja jestem winny…?)

Z kolejnego msa psychicznych tortur udało mis się wydostać po siedmiu latach.

Oczywiście kolejni nowi sąsiedzi zostali o wszystkim poinformowani, więc, na szczęście na mniejszą, skalę miałem powtórkę...

Po 2 latach udało mi się zamienić mieszkanie na mniejsze własnościowe i je następnie sprzedać; zatrzeć za sobą ślady.

Wyjechałem ze Szczecina i kupiłem małą kawalerkę w małej mieścinie pod Warszawą.

Względny spokój trwał kilka miesięcy.

Sąsiadką okazał się stary babsztyl na rencie, lubiący do późna w nocy słuchać telewizora i robić libacje z sąsiadami (za cienką ścianą z pojedynczej warstwy cegieł (słychać było, praktycznie każdy dźwięk)). Próby obrony skończyły się kolejnym horrorem: m.in. hałasami w dzień, całonocnymi pobudkami stukaniem w ścianę i... kaszlem... (ponownie obudziły się b. ciężkie traumatyczne wspomnienia, ciężka depresja, stany lekowe, zaburzenia koncentracji, kłopoty z rozumowaniem itp. W takim stanie chciałem dokonać pożyczki od, jak się okazało, oszukańczej firmy („argentyna”, jak wiesz), by móc znów się przeprowadzić)

Po kolejnych 2 latach horroru udało mi się sprzedać kawalerkę. I wynająłem na pół roku, od 22 lipca 2002 r., 2-pokojowe mieszkanie od opisanego powyżej osobnika na ul. Radzymińskiej. Ponieważ nie stać mnie było na jego samodzielne wynajmowanie, dawałem w prasie i rozklejałem ogłoszenia (min. na budynku i w okolicy, inf. że dla dziewczyn niereligijnych (miałem serdecznie dość „nie takich” (poszczenia...) katoliczek (to mogło obrazić czyjeś uczucia religijne...))(otrzymałem sporo telefonów, podawałem adres)(Umieściłem też, w sąsiadującym bloku, najpierw w drzwiach mieszkań właścicieli zwierząt, a gdy to nie poskutkowało, to na ich klatkach kartki z tekstem o zaprzestanie nas stresowania psimi i ptasimi hałasami). W ten czy inny sposób, a dodam jeszcze iż słyszałem pod oknami rozmowę 3 kobiet, jedną z nich mogła być ostatnia psychopatka, z mojej miejscowości (strach mnie tak sparaliżował, że tego nie sprawdziłem; nie chciało mi się sprawdzać, przekonywać, utwierdzać, wierzyć, że świat może być tak okrutny), po 2 miesiącach zaczął się ponowny horror – psychopatyczni sąsiedzi z pobliskiego bloku (łącznie kilkanaście osób), i dwoje z klatki na klatce, zaczęli cały dzień i noc kaszleć pod oknami... (pobudki itp.; skutki... wiadomo!!)

Jak wspomniałem o tym opisanemu obłąkanemu debilowi, to aż podskoczył z radości, i „zdiagnozował” u mnie schizofrenię paranoidalną..., i stwierdził też, że natychmiast muszę podjąć leczenie...

A ty mi debilna, psychopatyczna franco jeszcze takie numery odstawiałaś!

 

Tylko podczas 2 letniego pobytu w Niemczech i obecnie, od 5 lat, kiedy jestem bezdomny, mam spokój z kaszlem...

 

Większą część życia truły mi życie też psy (miliony odsłuchanych szczeków, setki tys. godzin, tysiące pobudek), jak i obecnie!...

 

TWOJE ZACHOWYWANIE SIĘ...

Chrumkanie, sapanie, wzdychanie, wywracanie  ustami, mlaskanie, ciamkanie podczas konsumpcji (nim zdążyłem uciec z kuchni)... Jesteś odrażającą, pod tym względem, rekordzistką! Gorzej niż dziki zwierz! Karykaturalne zachowanie (żresz; wmuszasz słuchanie oczywistości; wżyciu nie słyszałem, żeby ktoś upychał jedzenie psu w paszczę, jak również o dokarmianiu szpaków czereśniami, ratowaniu życia kleszczom (18. BORELIOZA - ODKLESZCZOWE BAKTERYJNE ZAKAŻENIE http://www.wolnyswiat.pl/18h1.html )... itp.). Mimika (wręcz się nabawiłem urazów stąd na koniec unikałem jak mogłem oglądania tych twoich grymasów i słuchania dźwięków (wzdychania i oddychania przez otwarte usta, chrykania). Podobnie z twoim nienawistnym sowiokurzym wzrokiem, przewracaniem oczami i ruchami głową podczaspsychicznych najazdów. – Żadnych hamulców! Jak można się tak zdegenerować?!

 

„Jest b. złośliwa” – to wypowiedz jednej z goszczących u psychola osób.

Wiesz czym się różnisz od terrorysty? Tym, że z terrorystą można negocjować! 

 

Następna sprawa to słuchanie wrzasku” PIOOOTRRR!!!” w obłąkańczo histerycznej intonacji głosu. Jakbym przed chwilą zarąbał siekierą bliską ci osobę. A następnie słuchanie „wykładów” o życiu, w tym o pracy (m.in. jak to

jest dobrze nie słuchać swojego organizmu, bo on po to sygnalizuje, że mu coś nie odpowiada by to ignorować...).

Kobiecino jak ty... możesz komuś robić wykład o zdrowym odżywianiu (m.in., że unikanie konserwantów nie ma sensu; jak ty... dobrze wyszłaś na piciu

mleka)!

Zastanów się: twój ojciec truł cię trucizną nikotynową, niszcząc swoje i twoje zdrowie, wypaczając psychikę (dając m.in. przykład - co przyniosło efekty... - jak traktować swoje i czyjeś zdrowie...!!!), a ty to nazywasz nauczaniem tolerancji...! Itp., itd.!

Dzwonisz do mnie (z czyjegoś telefonu!) - chociaż wyraźnie ci powiedziałem wcześniej, iż nie chcę z tobą rozmawiać! - w środku lutego bym Ci dał pieniążki bo ty potrzebujesz, po tym jak osobnik... wyżej opisany miesiąc wcześniej zabrał mi całą wypłatę! Czy ja chociaż raz choćby napomknąłem o pieniądzach które ty ode mnie wcześniej pożyczyłaś (w dodatku większą sumę)?! Ty mając pracę potrzebujesz pieniądze i dzwonisz do człowieka bez pracy i pozbawionego śr. do życia bezdomnego w sprawie pieniędzy?! Itd., itp.!!!   

– Nie ma w tym tekście złośliwości (czego od ciebie b. długo zaznawałem!). Jeśli wyciągniesz z niego konstruktywne wnioski, to będzie to z korzyścią dla ciebie i otoczenia (np. aby komuś robić wykład, to muszą być spełnione trzy warunki: 1) trzeba się na temacie wykładu znać; 2) musi być osoba chętna do jego wysłuchania; 3) wykład musi informować os. słuchającą o czymś, o czym nie wie).

 

„TO JEST CHORE!” – to cytat...

Ktoś, kto chce - zamiast słuchać psich hałasów, stresować się, popadać w wyczerpanie nerwowe, chorobę - w nocy spać, a w dzień myśleć i zajmować swoimi sprawami; być zdrowy psychicznie i fizycznie – jest nienormalny (na początku jest cytat tekstu jaki usłyszałem ok. 2-giej w nocy, gdy petardą uspokoiłem szczekającego od kilku godzin psa (a wiele razy szczekał nawet kilkanaście godzin (całą noc)(jakbyście Państwo jeszcze usłyszeli intonację jej głosu, zobaczyli ruchy głową, mimikę, w tym wzrok – ta osoba wyglądała jakby niespodziewanie zobaczyła co najmniej furiata w czasie ataku szału, a nie niewyspanego, wyczerpanego człowieka), który się broni. W takiej sytuacji należy mieć gdzieś „dobre stosunki” z psiarzami jeżeli z ich powodu się cierpi i można wylądować w szpitalu, skończyć na rencie)...

 

 

FRAGMENTY MOJEGO PISMA

Ludzie zdrowi/hoży, abstynenci/uzależnieni, mądrzy/głupi, o normalnym, niezależnym umyśle/okaleczeni psychicznie, ogłupieni, dobrzy/źli,– równają do siebie. Komu sprzyjać, a komu maksymalnie ograniczać możliwość działania...

TO LEPSI SĄ WINNI (POSIADANIE POZYTYWNYCH CECH JEST WADĄ, KTÓRĄ NALEŻY LECZYĆ)...

Są psychopatyczni osobnicy, którzy uważają, że skoro oni są ogłupieni, głupi, hoży, okaleczeni psychicznie, uzależnieni itp., to inni też powinni znaleźć się w takim stanie jak oni (równanie w dół). A ci, którzy się przed tym bronią, stoją im na przeszkodzie wzbudzają ich agresję (są winni).

 

„POLITYKA” nr 34 (2617), 25.08.2007 r. HOMO KILER (...) Dobry, miłujący pokój dzikus nigdy nie istniał. Nie dość, że ludzie mordowali się od zarania dziejów, to na dodatek robili to z jeszcze większą zaciętością niż dzisiaj: krwawe żniwo zbierało nawet do 20 proc. populacji, z rąk zabójców ginęły kobiety i dzieci. Zazwyczaj oszczędzano jedynie kobiety w wieku reprodukcyjnym.

Jaki zysk przynosi morderstwo? Buss wyjaśnia: „Zacznijmy od tego, że nieszczęsna ofiara zabójstwa traci wszelkie szanse na przekazanie swoich genów potomstwu. Zamordowany mężczyzna już nigdy nie będzie zabiegał o względy kobiety i z pewnością żadnej nie uwiedzie. Nigdy więcej nie będzie się kochał ze swoją żoną”. (...) Edwin Bendyk

 

I STOPIEŃ ŚWIADOMOŚCI – To trwacze. Dla nich każda zastana sytuacja jest prawidłowa/niemożliwa do zmiany, a każda próba jej zmiany jest dowodem choroby psychicznej. Takie osoby mają najczęściej poglądy zgodne z aktualnymi, lokalnymi trendami (np. co do ustroju, religii, seksu). Ludzie na tym poziomie postrzegają, rozumieją rzeczywistość podobnie jak zwierzęta (z tym że one są mądrzejsze – nie prowadzą do zagłady życia – żyją, instynktownie, w równowadze, chyba że zakłóci ją człowiek) i ograniczają się do zaspakajania elementarnych potrzeb. Nie sięgają wyobraźnią dalej ponad dalsze, głębsze konsekwencje swojego bytu, postępowania, więc nie dbają też o swoje i innych zdrowie (to m.in. producenci i sprzedawcy trucizn, np. narkotyków, nikotyny, alkoholu, środków na porost mięśni, broni wykorzystywanej do dokonywania przestępstw; nieświadomie (nie robią sobie badań), świadomie zarażający chorobami innych). Nie przejmują się biologiczną  jakością kolejnego pokolenia – czy mają do przekazania wartościowy potencjał, materiał, genetyczny, zdrowotny, potomstwu. Nie rozróżniają co jest przyczyną, a co skutkiem. Nie przejmują się przyszłością (potrafią wyciąć ostatnie drzewo, zjeść ostatnie zwierzę itp. (Na przykładzie mieszkańców Wyspy Wielkanocnej, którzy w ciągu kilkuset lat praktycznie doszczętnie wytrzebili na niej zwierzęta, rośliny, w tym wycieli wszystkie drzewa, i w efekcie zostali kanibalami, zjadaczami skorupiaków, itp... Czy też współprzyczyniły się do tego, bądź stało się to za sprawą  przywiezionych beztrosko (trudno by je na łodziach nie zauważyć, tym bardziej że musiały coś jeść) czy świadomie bezmyślnie szczurów. Nie potrafiono się też zmobilizować by je wytrzebić.).

 

Ludziom wybitnie inteligentnym pełną satysfakcję dają własne procesy, w tym wnioski, myślowe. I nie tylko nie mają potrzeby wypowiadania, słuchania oczywistości, emocjonalnego bełkotu i debilizmów (w tym bełkotu z RTV), ale wręcz stanowi on dla nich źródło stresu, irytacji, frustracji – jest torturą (i może doprowadzić do choroby psychicznej, tym bardziej jeśli zmuszony do odbioru tego jest wrażliwcem!)!

Jeżeli ktoś ma pustostan w umyśle to - oprócz tego, że nie rozumie nawet elementarnych rzeczy - odczuwa potrzebę go czymś wypełnić, zająć jakaś namiastką intelektualnej aktywności, więc np. hałasuje (np. gwiżdżąc, nucąc, telepiąc kluczami, bilonem, pstrykając, stukając itp., nabierając, przy okazji, takie nawyki, słuchając bełkotu z RTV (bo treść i tak nie ma dla nich większego znaczenia gdyż i tak jej na ogół nie rozumieją – 70% odbiorców programów inf. nie rozumie ich treści); nie potrafi przewidzieć tego skutków: że m.in. inni nie będą chcieli tego słuchać, przykłada się do stresów które nękają społeczeństwa (w tym z zdrowotnymi, finansowymi tego konsekwencjami). Mało tego, tacy osobnicy zajmują się jeszcze ocenianiem innych ludzi, narażonych na skutki ich postępowania, pod względem reakcji na: normalnych... – którzy udają, że nic się nie dzieje (dla niektórych rzeczywiście...), nie broniących się, i na nienormalnych... – myślących o rożnych sprawach, wrażliwców – broniących się.

 

Znaczącą część społeczeństwa stanowią ludzie bezmyślni, prymitywni, debilni, egoistyczni, złośliwi, psychopatyczni, hoży psychicznie! Trzeba więc pozostałą część społeczeństwa przed nimi chronić! Obecnie to tacy osobnicy ustalają reguły gry, „żądzą”. A ofiary takiej sytuacji ponoszą tego skutki

potrójnie: raz – z powodu zachowywania się takich osób, dwa – z powodu stresów związanych z kłótniami podczas prób obrony, trzy – z powodu ataków następnych, wtajemniczonych przez tych pierwszych, opisanych osobników – i dochodzi do eskalacji tego zjawiska (no przeca ich jezd wincej, no to łoni majom rację..., a nie ten/ta pier...). Pozostawienie problemu samemu sobie, osób kulturalnych, wrażliwych, inteligentnych (którzy chcieliby zająć się zupełnie innymi sprawami) na pastwę takich osobników demoralizuje: pozostali widząc jakie są skutki obrony, sami ze strachu nie próbują się bronić, co utwierdza tych osobników w słuszności swojego postępowania; bezkarności! Takim osobnikom b. to odpowiada, bo to dla wielu z nich jest pokarm którym się żywią – negatywne emocje ofiar.

 

Dlaczego tak ważne jest unormowanie zachowań, stosunków międzyludzkich.

Bo miliony ludzi cierpi, leczy się z powodu debilów, chorych psychicznie, psychopatów; bo ponoszą tego skutki, w tym finansowe, i pozostali, bo tracimy potencjał, jaki tkwi w tych ludziach, którzy muszą zajmować się, myśleć o takich sprawach zamiast konstruktywnymi, bo absorbuje to policję, sądy.

 

Wszystko co myślimy, robimy, przeżywamy – nas motywuje, nami kieruje, kształtuje; nasze działania, ścieżka życiowa, mogą być pozytywne, bądź negatywne – w tym mimo negatywnych przeżyć – które mogą nas zmobilizować. Jednak szkoda że tak wiele czasu, inwencji, środków trzeba przeznaczać na skutki i zapobieganie destrukcyjnym działaniom innych.

 

Np. jeden debil czy psychopata, bądź łącznie, potrafi bezpośrednio zrujnować zdrowie, życie dziesiątkom ludzi, a gdy ma możliwość, podejmując decyzje mające wpływ na duże rzesze ludzkie, na dużą skalę, to tysiącom, milionom!!; doprowadzić do zagłady przyrody, życia!! A ilu ludzi musi zajmować się w wyniku i skutkami ich poczynać, m.in. policja, sądy, zakłady karne, lekarze, przemysł farmaceutyczny; takimi osobnikami; jakie to są ogromne nieszczęścia, straty, koszty (w tym utrzymywania na rencie, ZUS-u)!!

 

Trzeba wprowadzić ogólnokrajowy rejestr osób psychopatycznych, debilnych (a stanowią oni co najmniej kilka procent społeczeństwa!) i wpisywać status danej osoby do jej dokumentów. Również osoby wybitne zasługują, ale na chlubne wyróżnienie. Najlepiej więc wprowadzić kilka kategorii, osoba: wybitna/pożyteczna/przeciętna/szkodliwa/b. szkodliwa – z dopiskiem w jaki sposób, w jakiej dziedzinie. I odpowiednio, do ich postępowania, traktować takich ludzi (np. psychopaci, debile dewianci seksualni nie będą mogli wykonywać zawodów, prac, zajmować stanowisk, mieli wstępu do msc, mieszkać – gdzie mogliby robić krzywdę ludziom).

 

Więcej:

1. M.IN. ZACHOWANIA, POSTĘPOWANIE, ZDROWIE:

 http://www.wolnyswiat.pl/15p1.html

 

 

ŻEGNAM!!!

Były lokator (tresowany „pies”, leczony „pacjent” i półniewolnik)...

 

 

 

 

ODEZWA DO „RADZYMIŃSKIEGO” PSYCHOPACTWA Z WARSZAWY (...)(Przy czym nie dotyczy to tylko tych ludzi, z tego msa, gdyż takich miejsc, osobników jest mnóstwo!)

Kilka retorycznych pytań:

- kto, w tym zbiorowo, dręczy, uwrażliwia, doprowadza do nerwicy, urazów, choroby osobę, która w niczym im nie zawiniła (w tym przy okazji sąsiadów) całodziennym i całonocnym kaszlem pod oknami (niektórzy robili to też, gdy szedłem ulicą. A nawet, gdy stałem, kilometr dalej, w kolejce po chleb pod Markotem, przy Dw. Zachodnim...)(już sam brak snu (a do tego trzeba dodać świadomość specjalnego działania nikczemników; skutki myślenia o tym) powoduje stres, depresję, niedyspozycję, choroby, a ciągły – śmierć, wy psychopaci!!)(uważa, że to nie on/a, tylko ich doprowadzone do choroby ofiary mają się leczyć)...

- z godnie z wpojoną, lokalnie obowiązującą, krwawo i bezwzględnie narzuconą religią, jej wyuczonym, stosowanym przykazaniem: należy robić drugiemu co jemu nie niemiłe...

 

Ja dzielę ludzi na dobrych i złych, mądrych i głupich, pożytecznych i szkodliwych. Organizacje religijne uczą innych podziałów. W życiu zaznałem b. wiele, w tym bestialstwa, zła, a czyniły mi to osoby manifestujące religijność(no bo przecież im ksiądz (- niezgodnie z biblią -) odpuści grzechy, wystarczy tylko zapłacić...). To że obecnie już nie mordują i nie torturują nieposłusznych im ludzi i nie grabią podczas wojennych najazdów zwanych ewangelizacją, czy nawracaniem..., to zasługa ich przeciwników, zwanych bluźniercami, heretykami, itp., a obecnie ateistami. Aczkolwiek są osobnicy, którzy, jeśli tylko mają okazję to dalej się znęcają nad takimi osobami...

PS

Mnie absolutnie nie trzeba jeszcze bardziej zniechęcać do tej religii...

 

Więcej:

4. M.IN. O KATOLICKIEJ ORGANIZACJI RELIGIJNEJ:

 http://www.wolnyswiat.pl/15p4.html

 

 

 

 

- PO WYPROWADZCE OD PRACODAWCY W JACHRANCE (04.2004 r.)

 

PO WYPROWADZENIU SIĘ, UCIECZCE, OD PRACODAWCY W JACHRANCE (gdzie zamieszkałem po wyprowadzce-ucieczce od opisanego powyżej osobnika) okazało się, że ktoś powiadomił jakiś urząd o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu tej firmy, w związku z czym otrzymałem telefon z pretensjami, pogróżkami od byłego pracodawcy (właściciela tej firmy), na co odpowiedziałem, poniżej zacytowanym, mailem do jego córki:

 

16.04.2004 r.

OLIWIO

Jeśli miałbym coś z tym wspólnego - w wersji zemsty - to:

- nie zostawiałbym inf. gdzie się przeniosłem;

- jeśli anonimowo, to co najmniej po miesiącu czasu.

 

Ponadto, co by mi to dało (?!!):

- brak możliwości powrotu nie tylko do Jachranki, ale i Nasielska = brak możliwości zamieszkania i podjęcia pracy!;

- posiadanie wrogów w tych okolicach!;

- zła opinia u Ciebie – b. atrakcyjnej dziewczyny/(+)przyszłej szefowej dużego biznesu!;

- zła opinia zarówno w wymienionych miejscach jak i w obecnym = duże szanse na bezdomność!!!;

- strata zaufania, na które pracowałem prawie rok!

 

Poza tym widzisz w tym jakąkolwiek konsekwentność: nasyłanie kontrolerów prosząc by się na mnie powołali, a następnie temu KATEGORYCZNE ZAPRZECZANIE! Albo, albo. Sądzisz, że wybrałbym najgorszy z możliwych scenariuszy?!

 

Moja B. ZŁA - NIEPEWNA - sytuacja, pozycja nie pozwala na takie postępowanie – RYZYKOWANIE ŻYCIA (przetrwanie zimy bez ogrzewania jest mało prawdopodobne)!!! Ja mam mnóstwo innych problemów! I staram się by ich ubywało, a nie przybywało.

WIDZISZ WIĘC W TYM JAKIKOLWIEK SENS – KORZYŚCI??!!

Miałoby to jakiś sens tylko wówczas, gdyby twój ojciec - co mi groziło 3-razy! - wywalił zimą na ulicę! Bo wówczas mógłbym w obronie życia zaszantażować go by dał mi przezimować (co zresztą powiedziałem pracownikom, po jednej takiej scenie pod wpływem wzburzenia – stresu).

 

Przyczyn zaistniałej sytuacji jest wiele, podobnie jak osób, które mają żale, pretensje itp. do twojego ojca (nie będę tego roztrząsał).

Ograniczę się więc do bezpośrednio związanych z moją osobą:

-  powiązanie z „zniknięciem” łóżka i łopaty w Nasielsku (prawdopodobnie ktoś (nie wskazuję kto), dla kilku złotych (bądź była to pomyłka), stracił opinię - zaufanie - i możliwość dalszej współpracy (zarabiania pieniędzy),

- powiązanie z intrygą związaną z córką, której matka sprząta w waszej firmie,

- powiązanie z osobami...(!!!) u których wynajmowałem pokój w Jachrance (które nalegały, bym tam wrócił, a do których NIGDY WIĘCEJ NIE PRZYJDĘ MIESZKAĆ!!!);

- powiązanie z pismem „WOLNY ŚWIAT” (znane wraz z autorem zarówno w Jachrance, jak i w Nasielsku) – ktoś prywatnie poczuł się urażony, bądź jakiś członek kor zagrożony.

- zrobił to ktoś z byłych pracowników.

 

Z pozostałych możliwości wskażę tylko biznesowe:

- walka o działkę (np. ktoś pociągnął za język kogoś z pracowników),

- konkurencja (wchodzimy, na dniach, do Unii, więc emocje rosną).

    A ja stałem się kozłem ofiarnym!

 

Termin mógł być specjalnie wybrany - wykorzystany - ale równie dobrze mógł być przypadkowy. 

Nie posiadam inf. na temat szczegółów, więc moje możliwości spekulacji są ograniczone. A szkoda!

Zresztą, O KOGO JA SIĘ MARTWIĘ (?!) o: osobę, która zatruwa Zalew (ludzi)!!; osobę która sprzedaje produkty spożywcze przygotowywane w niehigienicznych warunkach (– czy ten człowiek martwi się ludźmi, którzy ponoszą tego skutki?!)( Jeśli robi coś niezgodnego z przepisami to jego wina!)!!; swojego ciemiężyciela, który mnie eksploatował!! W 50% (jeśli to rzeczywiście ma związek ze mną) domyślam się kto to mógł zrobić, i jeśli ta osoba kierowała się tym czym sądzę, to jej nie ujawnię, bo byłoby to nie moralne. – Wówczas może ta osoba zrobiła coś, na co mi nie starczyło odwagi, dobrze (nie chce mi się tego rozstrzygać). Oprócz ponoszenia bezpośrednich skutków tamtej niezdrowej sytuacji, ponoszę i obecnie jej efekty...

Mimo, że były półniewolnik, TO JEDNAK NIE DONOSICIEL/informator (...) – POTENCJALNY SAMOBÓJCA: Piotr Kołodyński

 

PS

Oliwio

Nie sądź, iż twoja przyszła praca będzie związana wyłącznie z zarządzaniem produkcją. Powyżej pewnego progu dochodów dochodzą - oprócz kłopotów z pracownikami - kłopoty z światem biznesu. A więc konkurencją, nie tylko na poziomie zdolności, efektywności związanej bezpośrednio z działalnością gosp. Oprócz tego są spore problemy z dłużnikami. Mogą też zgłosić się zorganizowane grupy przestępcze, chętni do wzięcia łapówki w zamian za jakieś pozwolenie. Itp.

A co do życia, ono to dopiero jest zawiłe i skomplikowane. Nawet głęboka intuicja i doświadczenie mogą zawieść. I można kogoś bezpodstawnie zranić, zrobić mu krzywdę (na przykładzie twojego ojca/mnie). Niech to będzie dla Ciebie przestrogą. Życzę Ci jak najmniej takich pomyłek i pozdrawiam.

 

 

Właśnie otrzymałem twojego SMS-a: „Jak moim zdaniem powinien postępować twój ojciec by pracownicy byli zadowoleni?”:

- Powinien wypłacać ustalone sumy (targowanie się powoduje automatycznie zawyżanie honorariów przez wykonawców, co i tak, w najlepszym razie, powoduje zapłatę oczekiwanej przez nich sumy; albo kombinacje np. kosztem jakości, oszukiwanie na czasie wykonania, by wyjść na swoje – ojciec może więc tylko na tym stracić);

- Powinien dać zarobić też innym (a nie np. wykorzystywać czyjąś złą sytuację) – oni też mają swoje „biznesy”;

- Nie powinien zmuszać do pracy, ani eksploatować ludzi (np. rekord Mirka to 36 godzin pracy non stop!) - obrzydzać jej - uwzględniać tzw. różne dni (nastroje), stan zdrowia pracowników, ich predyspozycje!;

- Powinien uświadomić sobie, iż wszelcy pracownicy przychodzą po pieniądze, a nie spędzić czas;

- Nie powinien drwić z pracowników (własne i innych niemiłe doświadczenia!).

 

Oprócz robienia pierogów, kopania dołów, wyładowywania towaru - produkcji i sprzedaży - pracy fizycznej; zarabiania pieniędzy, są też i inne b. ważne sprawy! Zmuszanie intelektualistów do takich prac jest pozbawione sensu, pisząc delikatnie...! NIGDY W ŻYCIU nie chciałem pracować fizycznie!! Nie mam też do tego predyspozycji (w tym zdrowotnych). Byłem przez twojego ojca wielokrotnie zmuszany do takiej pracy – najczęściej za 20 zł dziennie (niekiedy jeszcze mniej. Żeby nie być gołosłownym, chociażby za ostatni tydzień (7-dni, z tego dwa całe przepracowane) otrzymałem 100 zł (sto zł.)) – 4 godziny przepracowałem, ale jeżdżenie (Mirek nawet za siedzenie w samochodzie obok twojego ojca dostaje 6 zł na godz.), dyspozycyjność, że zleciał cały dzień – gratis. Blisko 100% tego co jadłem to były przeterminowane, do wyrzucenia zwroty! Ja chciałem tylko „trochę” czasu na załatwienie swoich spraw, na co czekałem kilkanaście lat! Jeślibym miał pracować fizycznie to wolę za 5€/h np. w Niemczech. Ile czasu i zdrowia zmarnowałem, straciłem u twojego ojca, dla którego oprócz pierogów (...) nic nie istnieje!

 

Piszesz o zemście. Czyli że twój ojciec zdaje sobie sprawę, iż na nią zasłużył. A jego pewność, że to ja świadczy o wielkości winy. A to już z kolei nie jest moja wina...

– To długi temat, i obiecałem twojemu ojcu, że go opiszę w wolnym czasie (ale nawet to nie będzie zemstą, a jedynie popartą faktami oceną i wytłumaczeniem). Wyślę ci kopię (cierpliwości, mam teraz dużo poważniejsze problemy i sprawy do załatwienia). 

Niech twój tata będzie przezorny (pilnuje też Nasielska (na pewno znajdzie się chętny do wynajęcia pokoju... – tak tym razem rzeczywiście pozwoliłem sobie na ironię) – nie wiadomo czy ktoś zakończył, czy dopiero zaczyna robić mu kłopoty (przecież to nie pierwsza kontrola). Poza tym sam sobie w wielu sprawach jest winny (chodzi mi tym razem o powody – efekty... kontroli! Najlepiej - dla wszystkich - by było gdyby nie musiał się ich bać). 

 

 

(do byłego, opisanego powyżej pracodawcy…)

Panie Marku C.

Nie stać było pana na to, by mnie zostawić w spokoju (dawać zwroty do jedzenia i chociaż 100-200 zł miesięcznie na przeżycie za pilnowanie obiektu) i musiał pan zarobić na bezdomnym, bez środków do życia?! I w tym celu straszyć, odrywać od-, wybijać z rytmu pracy, bo ten zarobek był ważniejszy od tego co (w tym dla pana) robię?!; bo ten marny zysk był ważniejszy...

 

 

 

 

 

 

 

 

OD KIEDY MIESZKAM W PUSTOSTANIE W WARSZAWIE (mieszkam od 09.2004 r.)

 

To pismo zamieściłem na portalu poświęconemu tematyce zwiedzania pustostanów...:

Witam

Mieszkam w pustostanie w Warszawie od 9 lat. Jestem abstynentem. Utrzymuję się z obwoźnej, z wózka, sprzedaży owoców i warzyw.

Dlaczego tu piszę? Proszę „zwiedzaczy” pustostanów, by wzięli pod uwagę fakt, że część tych pustostanów stanowi bądź może stanowić lokum dla bezdomnych. A rozwalanie drzwi wejściowych, okien piwnicznych, okien, drzwi od mieszkań, a nawet b. kulturalne, ale przyuważone wchodzenia, skutkują włażeniem tam także meneli itp., gdzie rozrabiają, dewastują, w tym wypróżniają się, kradną, co skutkuje zakładaniem przez administrację krat, zamurowywaniem obiektu, po wcześniejszym wyrzuceniu lokatorów, jeśli akurat wtedy są w środku, a jak nie, ich rzeczy zostają w środku... Proszę teraz się wczuć w sytuację takich osób – bez lokum, rzeczy, w tym ubrań, kołder... A zamieszkali w pustostanie nie przypadkowo, bo mieszkanie w tzw. noclegowniach, przytułkach to psychofizyczny horror, z powodu pobieranych szantażem bądź siłą haraczy, pobić, konieczności słuchania włączonych odbiorników radiowych, telewizyjnych, gwizdaczy, muczących, czykających, pstrykających, stukających, człapiących, szurających, wzdychaczy, stękaczy, mlaskaczy, kaszlaczy,  w tym prychających, chrapaczy, mamrotaczy, bełkotaczy, powtarzaczy, wystawiania się na spozieraczy, napastowaczy wzrokiem, przebywania z niedorozwojami, debilami, psychopatami, nikotynowcami, alkoholikami, narkomanami, złodziejami, żebrakami, śmierdzielami, wszarzami, itp., itd...

Więc b. proszę: dajcie nam spokojnie mieszkać, żyć!

 

Piotr Kołodyński - autor/redaktor:

- www.wolnyswiat.pl

- www.racjonalnyrzad.pl

- www.pzepr.pl

 

 

Oto jedno z pism, jakie - w celu uświadomienia-obrony - przekazałem 2. osobom:

 

Niewiedza, nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd, niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest edukowanie, uświadamianie ludzi.

 

Jeśli ktoś w kółko coś powtarza (m.in. np. przedstawiając, w ten sposób, kogoś innym, przypominając, utrwalając bolesne przejścia, wspomnienia), i nie chce, nie potrafi, nie może się przed tym powstrzymać, tego kontrolować, to kto ma, stwarza problemy..., a kto się tylko przed tym broni?

 

W-wa, 2006 r.

MAM DO CIEBIE PROŚBĘ (JUŻ NA TEN TEMAT ROZMAWIALIŚMY...)(A NIE JESTEŚ PIERWSZY I OSTATNI, KTÓRY TO ROBI, A TRWA TO OD LAT...!):

Nie wymawiaj mojego imienia w ogóle, oraz nie poruszaj tego tematu. A sprawa jest banalna: nie wymaga to nie tylko wysiłku, ale nawet jakiejkolwiek fatygi, twoje wypowiedzi będą krótsze. A są prawdziwe problemy: np. ludzie cierpią na nałogi (nikotynowe, alkoholowe, narkotykowe), są kleptomanami, psychopatami, nie rozumiejącymi elementarnych rzeczy debilami, skurwysynami (w tym oszustami, bandytami, mordercami), są chorzy psychicznie itp. Więc ja nie robię żadnego, natomiast osoby mniej rozgarnięte, psychopatyczne mogą z wszystkiego, w tym z takiego banału (co mi właśnie towarzyszy - to zjawisko, z każdego błahego powodu, jak chociażby ten... - całe życie, ze strony wymienionych rodzajów osób...). Naturalnym, zdrowym podejściem jest unikanie tego; obrona swojej wrażliwości, zdrowia psychicznego (m.in. nie pogłębiając urazów).

 

Co do samej sprawy.

Niema absolutnie takiej potrzeby, aby wymieniać podczas rozmowy imię rozmówcy, bo to niema żadnego sensu, jest alogiczne i może być irytujące. A imię służy - powinno - wyłącznie do odróżnienia kogoś w tłumie – by go wywołać, oraz z identyfikować, gdy się o danej osobie mówi, ale i tu można sobie i bez jego wymieniania poradzić.

 

PS

Nigdy ci mojego imienia nie podawałem (znasz je od Haliny (ps: sarna)(alkohol + nikotyna...), z którą pół roku i jej wspólnikiem (alkohol + nikotyna...) przerabiałem - jak zwykle (...) - bezskutecznie temat – po odsłuchaniu setek „PIOTRRRKÓW I PIOTRUSSIÓW (skończyłem 40 lat...)”...) i zacząłeś je sobie bezpretensjonalnie używać. Możesz kupić sobie psa, nazwać go ulubionym imieniem i wołać ile chcesz. Moje imię (i innych ludzi) zostaw w spokoju. Mam nadzieję, iż należysz do nielicznych wyjątków, i to zrozumiesz.

Na marginesie dodam, iż nigdy niemiałam problemów z osobami inteligentnymi. Moje nieszczęście polega na tym, iż sytuacja życiowa zmusza mnie do przebywania z wymienionymi...

 

ĄŚKA!...

Aśka! K... mać! Aśka! Jesteście obecnie jedynymi ludźmi na Kuli Ziemskiej, z którymi mam ten problem. Aśka! – Po jaki ch..., z głupia frant, wymawiasz moje imię?! Aśka! Ile razy prosiłem Cię o zaprzestanie! Aśka! Weź w ramach psychoterapii/, by dało Ci to do myślenia, przeczytaj to pismo przynajmniej raz w tygodniu...; przejdź się np. po halach na giełdzie i posłuchaj rozmowy przebywających tam ludzi i czy ktokolwiek wymienia imię swojego współrozmówcy... Aśka! To nie jest normalne co robisz (że to jest dla Ciebie takim problemem), ale o tym poniżej (jak postępują inni)... Aśka!

Aśka. Przerabiałem z Tobą temat kilka razy, a Ty jeszcze ekstra „przedstawiasz mnie” komu tylko się da – jeśli ktoś do nas podejdzie, znajduje się obok, to przynajmniej ze trzy razy wymawiasz moje imię (absolutnie nikt inny tego nie robi (więc nawet raz nie słyszałem czyjegokolwiek imienia, a spotykam się z bywalcami giełdy od 3 lat...) – ludzie sobie rozmawiają, zajmują swoimi sprawami, tylko Ty musisz co chwilę mnie przedstawiać...). Aśka! A ci ludzie to w dodatku sama śmietanka, elita... znająca sobie podobnych (alkoholicy, nikotynowcy, z resztkami zniszczonego mózgu – ci to dopiero rozumieją bardziej skomplikowane sprawy...). Aśka! Codziennie mam do czynienia z około setką ludzi, i ABSOLUTNIE Z NIKIM WIĘCEJ NIE MAM TAKICH PROBLEMÓW. Aśka! Nie przedstawiaj mnie NIKOMU (bo większość ludzi jest mało inteligentna, często są też skrajne przypadki – debilstwa, wielu to psychopaci itp.)(ja tu nie przyjeżdżam dla towarzystwa, poznawania się) I NIE ROZMAWIAJ NA MÓJ TEMAT! Aśka! Kurwa mać – opamiętaj się (zapomnij moje imię – odpierdol się od niego raz na zawsze)! Aśka! Ile to już trwa?! Aśka! Czy za kilka tygodni będę musiał przygotować następne pismo itd...?! Aśka! Chyba nie jesteś...! Aśka!

PS1

Niema takiej drugiej osoby na giełdzie (a ja nawet nie znam w Warszawie)…

Dzięki tobie niemal wszystkie pojeby o mnie wiedzą (lub wkrótce się dowiedzą) – dziękuję...

Jeśli to konieczne używaj określenia Prezes. (Kurwa mać!! Ile jeszcze lat, ile osób się o tym dowie, ile razy – z iloma osobami będę ten koszmar jeszcze przechodził??!!)

 

TO NIE JEST NORMALNE CO ROBISZ!

Znajdź chociaż jedną osobę, nie tylko na giełdzie, ale na świecie, której bym cię przedstawił, udzielił jakichkolwiek inf. na twój temat! Pokaż mi chociaż jedną osobę z znanych nam bywalców na giełdzie, której, bezpośrednio, bądź pośrednio, mnie nie przedstawiłaś, nie udzieliłaś inf. na mój temat…!

Jak ty byś zareagowała, gdybym to np. ja chodził po giełdzie (twoich sąsiadach) i przedstawiał cię (w tym różnym pojebom, degeneratom): O widzi pan ją, tą na rowerze, to Aśka i lubi się  jebać, ale nie lubi o tym gadać, więc proszę nikomu nie mówić…; dziwne prawda (?!): przecież wszyscy lubią się jebać i się jebią... Cześć Aśka! Gdzie jedziesz Aśka?! Bo ja bym tak nie mógł nie gadać o jebaniu… – Po pierwsze: nie upoważniłaś mnie do przedstawiania Cię komukolwiek! Po drugie: nie upoważniłaś mnie do udzielania na twój temat jakichkolwiek, komukolwiek informacji! Po trzecie: chuj mi i komukolwiek do tego co robisz, w tym co lubisz czy nie lubisz! Zrozumiałaś (czy mam zacząć się zachowywać tak, jak ty…)?!

Na wszelki wypadek wyjaśnię ci to jeszcze inaczej.

Czy podane na tym przykładzie moje działanie byłoby dla ciebie, kogokolwiek korzystne…; czy twoje działanie jest dla mnie, kogokolwiek korzystne… Więc zanim coś zrobisz, zastanów się najpierw jakie będzie to miało konsekwencje!

PS2

Za twoją sprawą powstał efekt lawinowy: ktokolwiek nowy z „nurków śmietnikowych” pojawi się na hurcie wie(?), bez nie tylko mojej zgody, ale i wiedzy jak mam na imię, i np. gdy jadę z nim autobusem, w tym z nałogami, pojebami, debilami, psychopatami, zwracając się do mnie, oczywiście jako jedyni, wymawiają moje imię – przedstawiając mnie, w ten sposób, następnym...!

 

DEFINICJE: TOLERANCJA – Mamy z nią do czynienia wówczas, gdy ktoś akceptuje np. czyjś wygląd (np. ubiór, fryzurę), kolekcjonowanie przedmiotów, wystrój mieszkania itp..

 

BEZMYŚLNOŚĆ, MASOCHIZM, OKALECZENIE I CHOROBY PSYCHICZNE (PRZECIWIEŃSTWO NORMALNEGO STANU: OBRONY – INSTYNKTU SAMOZACHOWAWCZEGO) Mamy z nimi do czynienia wówczas, gdy ktoś wystawia, zezwala na negatywne oddziaływanie na siebie (np. tn,  wr, jazgotem muzycznym, psimi czy innymi hałasami) za co się płaci zdrowiem psychicznym i fizycznym. Czego często poszkodowani nie zauważają przynajmniej z początku (wyraźne objawy występują najczęściej po latach), bądź nie wiążą z rzeczywistą przyczyną. Jest to też b. absorbujące (walka z skutkami) dla umysłu, co m.in. ogranicza jego możliwości. Takie osoby często się też chwalą jak to im coś nie przeszkadza (jeśli czyjeś procesy myślowe dotyczą głównie zaspokajania potrzeb fizjologicznych, są związane z odbieraniem bodźców dźwiękowych (np. z RTV) to istotnie niewiele słyszą i niewiele im przeszkadza)...! Jeżeli ktoś staje się debilem, leczy psychiatrycznie (2% społeczeństwa, a z pozostałej grupy znaczna część cierpi na różne dolegliwości o tym podłożu!), ląduje w szpitalu czy kostnicy – to nie z powodu tolerancji...!!

 

Irracjonalne hałasy, dźwięki, treści przekazu, w tym powtarzactwo, odpowiednio, powodują myślenie, skupianie na nich, ich przyczynie, sytuacji, uwagi, irytują, wywołują złość, powodują stres, uwrażliwiają, przyczyniają się do urazów, uszkadzania psychiki, chorób, powodują m.in. nerwice, zaburzenia snu, pamięci, koncentracji, arytmię serca, stany zmęczenia, wyczerpania psychicznego, fizycznego, depresji; utrudniają koncentrację, zmniejszają efektywność działań, pogarszają wydajność pracy, przyczyniają się do marnowania czasu, ogłupiania, obniżania potencjału, wydatków, problemów, strat, powodują śmierć (bezpośrednio np. z powodu zawału serca, a pośrednio z powodu wywołanych, spowodowanych chorób, wypadków spowodowanych wyczerpaniem psychicznym, fizycznym)! A takie, w dodatku wszechstronne szkodliwe, postępowanie demoralizuje, wypacza, jest przyczyną naśladownictwa, tego rozpowszechniania! W takich warunkach b. trudne, a często niemożliwe jest powstawanie umysłów wybitnych, konstruktywnych inicjatyw (myślenie, życie toczy się wokół osobników destrukcyjnie aktywnych, problemów przez nich wywoływanych, prób tego odreagowywania, odpoczynku, leczenia).

 

To, jak się zachowujemy wynika z naśladownictwa (jeśli ktoś wychowywałby się wśród zwierząt, to naśladowałby zwierzęta, jeśli ktoś wychowuje się wśród osobników anormalnych, aspołecznych, psychopatów, debili, to taki sam się staje...)(przykładowo powtarzactwo wynika z naśladowania przekazu z mediów (podawanie w kółko nazwy stacji, programu, sloganu, emisja tzw. reklam, itp.), a te media naśladują jeszcze inne, wcześniej tak postępujące, a w efekcie powtarzactwem zajmują/zajmowali się pracownicy hipermarketów w kółko życząc przyjemnych/udanych zakupów, zajmują się tym pracownicy dworców kolejowych w kółko życząc przyjemnej podróży, w pojazdach transportu zbiorowego w kółko podaje się przez głośniki nazwy przystanków, przy przejściach dla pieszych zaczynają być montowane automaty w kółko inf. jakie światło jest włączone, coraz częściej w kółko podaje się tytuł, temat filmu w trakcie filmu, i jeszcze w irytującej, proreklamowej, nienormalnie akcentowanej intonacji, jakby najważniejsze w tym filmie było skupienie swojej uwagi, zapamiętanie tytułu, tematu filmu (który już się zna, przecież się go wybrało, jest na opakowaniu, wyświetlany ekranie odtwarzacza, wynika z fabuły), coraz więcej przebojów muzycznych składa się z powtarzania niewielkiej liczby słów, coraz powszechniej przymusza się do odbioru przekazu z stacji radiowych, telewizyjnych, by jak najwięcej osób było poddanych oddziaływaniu m.in. powtarzactwa, bo... coraz powszechniej przymusza się do odbioru przekazu z stacji radiowych, telewizyjnych, itp., ITD...).

 

Nieświadome szkodzenie ludziom, nie zdawanie sobie sprawy z skutków swojego postępowania, nierozumienie nawet elementarnych spraw jest objawem niedorozwoju umysłowego, debilstwa! Świadome szkodzenie ludziom jest objawem psychopatii. Potrzeba powodowania, wydawania dźwięków, w tym powtarzactwo, jest objawem choroby psychicznej! Uważanie, że postępowanie chore, chorobotwórcze; szkodliwe, złe jest postępowaniem prawidłowym, normalnym, a przed tym obrona jest postępowaniem nienormalnym, złym, jest dowodem anormalności, a że to nie osoba szkodząca, tylko ofiara jest winna, czyli na odwrót, jest objawem obłąkania, czyli choroby umysłowej!

 

Ludzki umysł, w tym intelekt, psychika, to nie szambo, gdzie kto chce, jak chce, czym chce, ile razy i jak długo chce może się wypróżniać (...)...!

 

Jak dowodzą badania, osoby z nieprawidłowo funkcjonującym mózgiem, jego defektem, chodzi o określoną dysfunkcję (według naukowców są oni także predysponowani do agresji, w tym mordowania ludzi, z uwagi na brak zdolności do odczuwania wyższych uczuć), nie odczuwają oni stresu, negatywnych emocji m.in. w wyniku wystawiania się na irytujące (dla osób z prawidłowo pracującym mózgiem) dźwięki. Pewnie podobnie jest z powtarzactwem. Stąd dla takich ludzi wiele sytuacji jest niezrozumiałych, i to siebie uważają za normalnych, a osoby, którym robią m.in. takimi tekstami, dźwiękami krzywdę i się przed nimi bronią, uważają za ludzi nienormalnych, chorych, winnych, złych (Będą robić co chcą! Nikt im nie będzie niczego zabraniał! Ale im to nie przeszkadza! Ale ich to nie obchodzi! To jest innych problem! To niech się leczą! Wolność, wg nich, nie polega na tym, że jest się wolnym m.in. od szkodliwych działań innych osób, tego skutków, w tym stresów, urazów, nerwic, lęków, chorób, tylko na prawie do robienia co się chce, bez względu na tego skutki dla innych...)...

 

 

Każdy bodziec, oddziaływanie, działanie, wydarzenie, przejście wpłynie, zaważy, przesądzi o naszym, a za naszą sprawą i na innych, życiu. A mogą one być pozytywne/inwestycją albo negatywne/wyrokiem, te ostatnie za sprawą psychopatów, debili, bo ich nienormalne psychiki, umysły predysponują ich do szkodzenia, niszczenia ludzi, tego, co jest dla nich wartościowe, im potrzebne, niezbędne, umożliwia samodzielność, niezależność, izolację od negatywnego wpływu, oddziaływania, działań, zapobiega problemom, co sprzyja zdrowiu, rozwojowi, powodzeniu, co jest korzystne, pozytywne.

 

To odczuwanie i realizowanie potrzeby szkodzenia jest objawem nienormalności, a nie tego unikanie, przed tym, takimi osobnikami obrona, która jest obowiązkiem wobec siebie, agresora, innych!

 

 

Następną osobą, która zaczęła w kółko powtarzać moje imię podczas rozmowy ze mną, przy okazji przedstawiając mnie następnym powtarzaczom, w tym alkoholowym degeneratom, debilom, psychopatom, był właściciel budki gastronomicznej przy placu z autobusami miejskimi na Dw., Zachodnim w Warszawie. W efekcie czego zaczęli mnie dręczyć stojący tam taksówkarze, a szczególnie jeden, zajmując się powtarzactwem, i to po kilka razy za jednym razem, pytania jak mam na imię, mimo iż mu wielokrotnie wyjaśniałem, że ja nie interesuję się jego imieniem, i nie życzę sonie, by interesował się moim, że to jest moja prywatna sprawa, żeby zostawił mnie w spokoju, by odczepił się ode mnie, itd., mimo, że przekazałem mu ulotkę w tej sprawie!

 

 

03.2013 r.

Do Wieśka przyjeżdżającego na giełdę Bronisze

Wstęp dla Ciebie do ulotki m.in. o powtarzactwie czyjegoś imienia

 

Tym razem krótko:

Nie jesteś pierwszy, piąty ani dziesiąty (już na samej giełdzie jest, było kilka osób (a m.in. Halina, Aśka, Zdzisiek, Iwan) robiących mniej więcej to samo, co ty, i proceder trwał po 2-3 lata) i nie trwa to rok, pięć czy dziesięć lat, i zawsze dotyczy to tylko i wyłącznie mnie (zauważ, że nie robisz tego nikomu innemu i nikt nie czyni to tobie)...

 

Ponieważ uwrażliwiłeś mnie na kolejne wymyślone i w kółko, z głupia frant, setki razy powtarzane przez Ciebie przezwisko, a więc będę miał i do niego uraz do końca życia, takie lęki, w tym zawsze gdy przyjadę na Bronisze, w tym gdy spotkam Ciebie, to Cię ostrzegam: jak jeszcze raz nazwiesz mnie Watsonem, wymyślisz mi inne przezwisko, będziesz z głupia frant powtarzał cokolwiek innego, w tym moje imię, to ja Ciebie zacznę - zgodnie zresztą z rzeczywistością - nazywać NIENORMALNY! I tak, jak ty, co kilka zdań będę robił przerywnik, a następnie będę dodawał: NIENORMALNY! Także przy innych osobach (tak, jak i ty to robisz)...

PS

Jak można tak traktować, w dodatku b. inteligentnego, pozytywnego, konstruktywnego, dorosłego, kilkudziesięcioletniego, człowieka, w dodatku osobę o umyśle analitycznym, czyli to, co odbiera analizuje, i jakby tego było mało, to osobę wrażliwą, czyli taką, która dużo szybciej, dużo bardziej, i dużo dłużej przeżywa stresy od innych...

 

Kolejna sprawa, to twoje jąkanie się (...EY, EY, EY... ...GY, GY, GY... ...Y, Y...)...

Wyluzuj! Nie idzie ci normalne mówienie, to zrób sobie przerwę – nikt cię nie pogania! Poza tym nim częściej, dłużej kaleczysz mowę, to tym bardziej to sobie utrwalasz, a jednocześnie robisz krzywdę innym ludziom...! Utrwalaj prawidłowe mówienie! M.in. w efekcie twojego takiego oddziaływania (reaguję na to twoje gęganie m.in. nawet ruchami własnych płuc, jakbym sam się jąkał) sam się jąkam...! Podkreślam: jak gęgasz, a nie mówisz, to przerwij, a nie torturuj innych, nie okaleczaj ich psychiki, a przynajmniej mnie, mojej psychiki!

PS

W ten sposób także wydłużasz 2-3 krotnie czas przekazu/szkodliwego oddziaływania, poprzez powtarzanie, i to niekiedy po kilka razy, fragmenty słów...

 

Następna sprawa, to twoja trzęsawka rękoma...

Też wyluzuj! To także jest zarówno irytujące,, jak i szkodliwe, w tym zaraźliwe! I nie zwiększa, tylko także zmniejsza efektywność działania!

 

PS

I zawsze pamiętaj, że moje działania mają wyłącznie kontekst obronno-konstruktywny (to na to nie reagowanie jest szkodliwe, złe, a nie odwrotnie)! Nigdy w życiu nie chciałbym się czymś takim zajmować, gdyby nie było to konieczne!

 

Kolejny problem, to twoja żona, której przekazałem 2 razy, w odstępie około 1 roku obronno uświadamiające pismo m.in. o powtarzactwie imienia. Mimo to dalej zajmuje się powtarzaniem w kółko, rozmawiając ze mną, z głupia frant, mojego imienia, i twierdzi, że dalej nic nie rozumie, i jak ma się do mnie zwracać: „TY?!”... Tak, jak normalni, inteligentni ludzie, czyli nie wymieniać, nie powtarzać imienia osoby, z którą się rozmawia, bo i, m.in., po co!

Ja jakoś ani razu przez te 2 lata nie wymieniłem jej imienia, a mimo to nigdy nie było z tego powodu najmniejszych problemów.

---------------------

Niech mi, i tylko mi, dalej stwarzają problemy z każdego możliwego, dowolnie błahego powodu osobniki ułomne, debilne, psychopatyczne, więc niech ja dalej przez kolejne lata/tysiące razy zajmuję się wyjaśnianiem oczywistych spraw, żeby ludzie mi nie szkodzili...

 

 

Na początku stycznia w obliczu, kolejny raz..., śmierci głodowej podjąłem się pomocy przy nielegalnej sprzedaży za niewielkie sumy pieniędzy.

 

07.12.2010 r.

DO PSYCHOLA (powtarzacza-przezywacza, wywoływacza-, przypominacza urazów, dręczyciela, uwrażliwiacza na dane określenie, osobnika okaleczającego psychicznie, przyczyniając się w ten sposób do stresów, urazów, ogłupienia; obniżania potencjału, i w efekcie TYLKO DO SZKÓD, STRAT, w tym dla siebie)(w wielkim skrócie)

 

Przeczytaj, zrozum i stań się świadomym, pozytywnym człowiekiem.

 

Niewiedza, nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd, niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest edukowanie, uświadamianie ludzi.

 

Umysły normalne domagają się normalności, a nienormalne nienormalności... Obecnie normalność jest traktowana jako nienormalność, a nienormalność jako normalność...

 

Szkodzisz sobie, jesteś degeneratem, i chcesz też innych degenerować; masz objawy psychopatii, tacy jak ja: osoby wrażliwe, o wysokim potencjale są głównym celem działań takich osobników, bo jest dużo do niszczenia, możliwość przyczynienia do dużych strat uwagi na zmniejszenie czy wyeliminowanie możliwości wniesienia przez atakowaną ofiarę konstruktywnego wkładu w społeczeństwo, a wręcz przeciwnie osoba doprowadzona do rozstroju nerwowego, choroby będzie obciążeniem dla społeczeństwa.

Nikt nie będzie ci obojętny, wdzięczny, za zaznane krzywdy, poczynione straty, wywołane szkody.

To inni wiedzą, decydują co im odpowiada, szkodzi.

Nikt nie ma prawa szkodzić innym!

Ludzie nie są przedmiotami (zabawkami), więc normalnym ludziom nie służą do nikczemnej zabawy, zaspokajania swoich szkodliwych, destrukcyjnych potrzeb! A wręcz przeciwnie: należy z innymi konstruktywnie koegzystować, współpracować, z bezpośrednimi czy/i pośrednimi tego korzyściami i dla siebie.

Twoje potrzeby, twój problem (tak nie traktuje się nawet zwierzęcia, np. kota)(od tego są psycholodzy, psychiatrzy, możesz też poznać kogoś chętnego do zaspokajania twoich potrzeb (jak komuś to odpowiada, jest to na jego poziomie, to tak sobie róbcie. Mi takich przykładów-wzorców nie przedstawiaj nie dawaj (są też zjadacze kału, zoofilie i wielu innych, co nie znaczy, że należy ich naśladować, ma to coś wspólnego z innymi, należy wskazywać ich jako przykłady))).

 

PRAWA WZAJEMNOŚCI:

Czy ja tobie wymyśliłem przezwisko i cię nim dręczę kilkadziesiąt razy w ciągu kilkudziesięciu minut, już od tygodnia czasu, czyli od początku naszej współpracy (nikt normalny nie traktuje tak nawet psa jego nazwą)... A skoro nie, to zrewanżuj mi się tym samym! – Traktuj mnie tak, jak ja ciebie. (posłuchaj jak inni porozumiewają się, rozmawiają, zwracają się do siebie: nikt normalny nie tylko nie wymyśla komuś i nie używa przezwiska, ale nawet nie używa bez potrzeby imienia; nie zajmuje się powtarzactwem (...))

Chcesz być szanowany, to szanuj osoby zasługujące na szacunek, postępuj tak, by samemu zasługiwać na szacunek.

Chcesz być lubiany, to postępuj tak, by było za co cię lubić.

Chcesz by inni byli w porządku wobec ciebie, to sam bądź w porządku wobec innych (doceń to, że ktoś jest w porządku).

Nie zniżaj innych do niższego poziomu, równaj do lepszych, dasz w ten sposób również dobry, konstruktywny, przykład innym, więc i sam, w wielonasób, bezpośrednio, pośrednio, na tym skorzystasz.

Inaczej będziesz nieszanowany, nielubiany, nienawidzony, unikany, będziesz poznawać podobnych sobie..., zyskiwać wrogów, a nie ludzi przychylnych, przyjaciół, będziesz ponosić konsekwencje negatywnych oddziaływań, działań, w tym i dla innych, a więc, bezpośrednio, pośrednio ponosić szkody, straty.

 

Nawiązałem z tobą współpracę celem polepszenia a nie pogorszenia swojej sytuacji (żadne pieniądze nie wynagrodzą spustoszenia w psychice, umyśle; życiu (lepiej być zdrowym, pogodnym nędzarzem, niż chorym, cierpiącym, nieszczęśliwym bogaczem)). M.in. z tego powodu nie pracuję i nie mieszkam u kogoś, by ograniczyć możliwość szkodzenia mi osobom o negatywnym, szkodliwym potencjale.

To, co dla ciebie jest cały czas zabawne, dla mnie nie było ani przez sekundę, za to jest stresem, zyskałem kolejny uraz, wstręt, w tym do ciebie, przechodzę kawalkadę traumatycznych wspomnień, projekcji wyobrażeń, a więc kolejny raz, kolejny koszmar!

Nie pozwolę sobie więcej szkodzić! Jeśli tego nie zrozumiesz, to kończymy naszą współpracę i znajomość!

 

FRAGMENTY MOJEGO PISMA:

Psychopaci, debile; kanalie starają się jak najskuteczniej, a więc i jak najwszechstronniej szkodzić, niszczyć, więc jeszcze znajdują na swojego postępowanie „usprawiedliwienie, wytłumaczenie (czyli osoba psychopatyczna, debilna, obłąkana, niedorozwinięta umysłowo, okaleczona psychicznie, chora okazuje się być normalna..., jej postępowanie prawidłowe..., mają do tego prawo...*, a to broniący się przed tym, ma okazywać się nienormalny, napastnikiem, ma nie mieć żadnych praw, czyli, jak zwykle, na odwrót…)”, a więc ofiary mają być i tak stresowane, a otoczenie ogłupiane, manipulowane zniechęcane do obrony. Ofiara, otoczenie ma się podporządkować – słuchać; myśleć o danym przekazie, osobniku; problemie; stresie; cierpieć; ponosić tego negatywne konsekwencje...

*A jak wygląda sytuacja z naszym prawem do nie słuchania irytujących, szkodzących dźwięków, hałasów, do dobrego samopoczucia, nie myślenia o rzeczach niepożądanych, szkodliwych, do nie zaśmiecania, nie zatruwania umysłu, do zachowania właściwego sobie poziomu inteligencji, do nie uszkadzania naszej psychiki, z wolnością od stresów, ogłupiania chorób; prawem do zachowania swojego potencjału, walorów!

 

Handlowe powtarzactwo jest jednocześnie formą nachalnej reklamy, żebractwa!

 

Wielu ludzi chorych psychicznie, wypaczonych umysłowo eksponuje swoje irytujące, chore, chorobotwórcze, anormalne okaleczające psychicznie, wypaczające umysł zachowanie, postępowanie, chorobę, a gdy zauważą, że komuś szczególnie szkodzą, to czynią to przy niej jeszcze bardziej zawzięcie, zapamiętują tą osobę do dalszego, szczególnego szkodzenia…

 

Nikt nie ma prawa zmuszać innych do słuchania czegokolwiek; stresowania, powodowania urazów, wywoływać choroby; przyczyniać się do ogłupiania – bo zamiast, m.in., intelektualnymi zajmujemy się sprawami, skutkami stresów – liczbę stresów, i tego konsekwencji, trzeba zmniejszać (m.in. uświadamiając ludzi)!; elementarnym prawem człowieka jest m.in. prawo do zdrowia psychicznego. A najlepszym sposobem jego zachowania jest zapobieganie chorobom (usuwając ich przyczyny). Aspołeczne postępowanie udziela się innym (w wyniku naśladownictwa (...)), jest demoralizujące (bo m.in. jest precedens – a on/a może a ja nie mogę?!)

 

Jaki sens ma powtarzanie czegoś, czego się nie chce słuchać?!; co się wie?!: w kółko dziesiątki razy, a co dopiero setki tys. razy?!

 

Powtarzactwo jest, analogicznie, również szkodliwe dla osób je czyniących!

 

ULOTKA UŚWIADAMIAJĄCO-OBRONNA PRZED-, DLA WYPYTYWACZY, PRZEDSTAWIACZY…, POWTARZACZY, PRZEZYWACZY; OSÓB OKALECZAJĄCYCH PSYCHICZNIE, UWRAŻLIWIAJĄCYCH, PSYCHOPATYCZNYCH, DEBILNYCH, ZŁOŚLIWYCH ITP.

Normalni, inteligentni ludzie rozumieją elementarne rzeczy, i wolą pozytywne - konstruktywne - relacje z otoczeniem (by czerpać z tego, bezpośrednio, pośrednio, korzyści, zyskiwać przyjaciół, a nie wrogów), by m.in. ludzi zestresowanych, z urazami, chorych psychicznie, problemów, agresji itp. było jak najmniej; inni ludzie nie służą im do nikczemnej zabawy, zaspokajania chorych, patologicznych potrzeb, tylko budują pozytywne relacje, czy też zachowują się neutralnie. Są też niestety psychopaci, chorzy psychicznie, debile, którzy okaleczają psychicznie innych!

Zadawanie się z osobami nieodpowiednimi dla siebie to jest robienie sobie krzywdy, w tym niekiedy b. ciężkiej!

 

WYPYTYWACZE, PRZEZYWACZE-DRĘCZYCIELE (PSYCHOPACI-DEBILE)

SĄ RÓŻNE FORMY UWRAŻLIWIANIA NA DANY BODZIEC, DRĘCZENIA.

Irracjonalne, w kółko, w brew czyjejś woli powtarzanie z głupia frant, bez sensu, stosując złośliwą intonację (sycząc, cedząc, szydząc, drwiąc) imienia, nazwiska, pseudonimu, przezwiska, nazwy zawodu, funkcji itp. jest przezywaniem, frustrowaniem, uwrażliwianiem, okaleczaniem, znęcaniem się, wywoływaniem urazu, wstrętu do tych określeń, uczulaniem (na WŁASNE IMIĘ I NAZWISKO, pseudonim, przezwisko itp. [czego sam doświadczyłem wielokrotnie; zawsze wzbudzałem natychmiastowe i intensywne zainteresowanie psychopatów-debilów.]), i z takim urazem trzeba żyć, w tym bezwiednie przez innych powiększanym, w tym wywoływaniem kawalkady traumatycznych wspomnień, prób obrony, w tym wyjaśnieniami, które nierzadko są wykorzystywane przeciw osobie próbującej się bronić. A wszystko to z powodu skurwysynów, kanali, psychopatów-debilów!!

Podobne działania i efekty wywołują wypytywacze-przypominacze bolesnych wspomnień, wywołujący traumatyczne wspomnienia-przejścia, powodujący paniczny strach, lęki, że ponownie będziemy dręczeni itp.

Osoby bezwiednie przyczyniające się do problemu poproszone o zaprzestanie, często zrobią wszystko (w tym rozpowiedzą to, komu się da, dojdzie oczywiście do przeinaczeń, dowiedzą się o kolejnej okazji do działania kolejni psychopaci-debile itp.), tylko nie najprostszą, najoczywistszą, najkorzystniejszą rzecz, a mianowicie: zaprzestanie wymieniania, wypowiadania tego, co wywołuje problem (i nie rozpowiadanie o tym innym)(!!!)

Mało tego, w tym wszystkim, można być jeszcze podejrzewanym o jakąś chorobę psychiczną, że jest się jakimś cwaniaczkiem, a nawet samemu skurwysynem – co to nie można na niego wołać (w tym np. po imieniu).

Sygnałem ostrzegawczym jest wypytywanie się: „A skąd ty pochodzisz?!”, „A gdzie ty mieszkasz?!”, „A jak ty masz na imię/nazwisko/się nazywasz?!” A potwierdzeniem: „No chyba możesz powiedzieć?!”, „To chyba nie jest jakaś tajemnica?!”, „Co, wstydzisz się; wstydzisz się imienia (nazwiska) jakie ci ojciec z matką dali?!”, „Dziwny jesteś?!”, „No to jak, powiesz, czy nie?!”, „Ty chyba jesteś nienormalny/a, pierdolnięty/a!”...

Ale ja nie chcę by P. to wiedział/a. A dlaczego nie chcę również NIE. To moja sprawa: skąd, jak i dlaczego! Proszę się mną nie interesować, tak jak ja P; traktować tak, jak ja P. Absolutnie nie interesuje mnie co P. o tym sądzi; pańskie poglądy! Jest P. prymitywny/a, wścibski/a, nachalny/a i bezczelny/a!

A pan by chciał, by jakiś debil (psychopata) się P. wypytywał o prywatne sprawy; wiedział o panu osobiste rzeczy (i wykorzystał, w tym z innymi, je przeciw P... Jeśli nie od razu, to przy okazji, pod wpływem jakiegoś pretekstu)...

PS Wścibskie, irracjonalne pytania, wywołujące traumatyczne wspomnienia, lęki, itp., w rodzaju: „A jak ty się nazywasz?”, „A ile ty masz lat?”, „A skąd ty pochodzisz?”, „A gdzie są twoi rodzice?”, „A gdzie ty mieszkasz?”, „A znasz...”, itp., w tym od obcych, przypadkowo spotkanych osób, od razu widoczne było, że to nie dla mnie towarzystwo, zadano mi w moim życiu grubo ponad tysiąc razy. Nigdy na żadne nie odpowiedziałem zgodnie z prawdą (niekiedy podawałem tylko prawdziwe imię), w tym dlatego, że nie po to się wielokrotnie przeprowadzałem, zwalniałem z pracy - w ucieczce przed psychopatami - by podawać się na tacy kolejnym…

 

Proszę dać ogłoszenie i poznać osoby zainteresowane wzajemną współpracą w tym temacie i z nimi sobie używać, a mnie PROSZĘ ZOSTAWIĆ W SPOKOJU – GDYŻ JA ABSOLUTNIE NIE WYRAŻAM ZGODY, NIE ŻYCZĘ SOBIE BYĆ stresowanym, nabywać urazy, lęki chorobę psychiczną!

Może też P. iść do zoo i tam z małpami, papugami się przedrzeźniać (mają prawdopodobnie podobny poziom intelektu...).

 

Ustalmy żelazną zasadę, że jakiekolwiek dane osobowe, adresowe podaje WYŁĄCZNIE ICH WŁAŚCICIEL, I TYLKO Z WŁASNEJ, W ŻADEN SPOSÓB NIEWYMUSZONEJ, INICJATYWY!

 

Czy P. postępowanie jest objawem inteligencji, mądrości, zdrowia psychicznego; prawidłowe, zdrowe, korzystne; dobre, normalne (godne naśladowania)…! Więc do kogo i o co pretensje!; NO TO WON OD LUDZI z tym zachowaniem, postępowaniem, tego eksponowaniem, chorą, paranoidalną gadką, dyskusją, kłótnią, psychopaci, debile; kanalie!!!

KTO DO CZEGO MA PRAWO: ty do denerwowania, nękania Nas; szkodzenia Nam; pogrążania Nas; działań szkodliwych, destrukcyjnych, aspołecznych, czy MY do wolności od stresu, chorób, wydatków z tym związanych; prawo do dobrego samopoczucia, zdrowia!!

 

Nawet dzieci wiedzą, że powtarzanie czegokolwiek w kółko jest niemądre; denerwujące; złośliwe (od dorosłych należałoby oczekiwać jeszcze większego zrozumienia, wiedzy; poziomu świadomości; rozsądku, odpowiedzialności).

 

Jeśli ktoś w kółko coś powtarza (m.in. np. przedstawiając, w ten sposób, kogoś innym, w tym potencjalnym; psychopatom, debilom; kanaliom; kolejnym wypytywaczom, powtarzaczom; dręczycielom, przypominając, utrwalając bolesne przejścia, wspomnienia), i nie chce, nie potrafi, nie może się przed tym powstrzymać, tego kontrolować, to kto ma, stwarza problemy..., a kto się tylko przed tym broni?

Poza tym samo powtarzanie czegokolwiek w kółko jest samo w sobie ogłupiające, irytujące, okaleczające, uwrażliwiające (przecież jest to powszechnie znana oczywistość)!

 

Kto ma problem, i dopiero w wyniku tego inni: powtarzacz (proszę policzyć ile, łącznie, tysięcy razy rocznie ktoś słyszy swoje imię, jeśli styka się z kilkoma powtarzaczami dziennie, a każdy powtarza jego imię „tylko” kilka-klilkanaście razy dziennie...), a następnie pomnożyć to przez lata...

 

PROSZĘ KOMUŚ PODOBNEMU DO SIEBIE, CHĘTNEMU, "NIC NIE ROBIĆ", A MNIE I POZOSTAŁYCH LUDZI ZOSTAWIĆ W SPOKOJU!

Jakakolwiek reakcja, np. udawanie, że nic się nie dzieje (że nie ponosimy żadnych negatywnych skutków), przeczekiwanie, że może się opamięta, znudzi, da w końcu spokój, próby obrócenia całej sytuacji w żart, prośby o zaprzestanie, scysje, kłótnie – NIC NIE ZMIENIAJĄ (jeśli nie ma reakcji, to robią wszystko żeby była, jak jest, no to o to właśnie chodzi)!

 

Nie ma niczego naturalnego, normalnego, prawidłowego w wypytywaniu o osobiste sprawy, w tym o imię, nazwisko, mse zamieszkania, nr telefonu, itp., domaganiu się, wymuszaniu: wzrokowym, werbalnym, wykorzystując swoją pozycję, stwarzając, wykorzystując sytuację, udzielania na takie pytanie odpowiedzi (w wywlekaniu, przypominaniu zaszłości, udzielaniu inf. potencjalnym debilom, psychopatom; kanaliom)! Wręcz przeciwnie – jest wiele powodów by tego nie robić, bo otaczają nas m.in. osoby nienormalne, patologiczne, chore (są znajomości pożądane i niepożądane)!

 

Degeneracja gatunku skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim potencjale, względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych walorach, wysokim potencjale... Takie, o tym podłożu negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma psychopactwa, generują mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na przekazywane geny! – Oto kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz selekcji negatywnej – osób zajmujących się prokreacją...

 

Wysokie walory nie są od ich marnotrawienia, niszczenia, tylko odkrywania, rozwijania, wykorzystywania, przekazywania; tacy ludzie muszą być nie tylko chronieni przed im szkodzeniem, ale i wszechstronnie wspierani!

 

„To moja sprawa, czym i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie miało, m.in. zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty, trujący się, demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego następnych (przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak doprowadził...), »inni«; społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne, pośrednio, bezpośrednio złe...

ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; GENY; POTENCJAŁ; RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.

Dzisiaj Ty nie przejmujesz się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość, pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę, wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem; degradujesz, degenerujesz; uszkadzasz geny; obniżasz potencjał, uczysz takiego postępowania, rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu, wspólnego interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób nieuświadomiony, uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję), szkodzisz (przyczyniasz do problemów, szkód, strat); pogrążasz » jutro Ktoś nie przejmuje się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...

Dzięki temu co robisz, czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz więc tracić bądź zyskiwać.

 

Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym, anormalnym świecie, co skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem umysłów, demoralizowaniem - jest brak trafnego, właściwego, oceniania motywów, efektów działań, identyfikowania osobników...

 

Kolejnym problemem jest brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość psychopatów, debili uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie, a to inni są nienormalni, głupi, źli...).

 

Ludziom normalnym, pożytecznym; prawym, mądrym wiedza, informacje służą zapobieganiu problemom, w tym unikaniu konfliktów, ułatwiają konstruktywną, w tym pozytywnemu wykorzystywaniu własnego, innych potencjału, współpracę dla wspólnego, obopólnego dobra. Psychopatom, debilom; kanaliom wiedza, informacje służą do zaspokajania swoich egoistycznych, patologicznych, anormalnych potrzeb, w tym wywoływania konfliktów, tworzenia, przyczyniania do problemów; szkodzenia, niszczenia; destrukcji!

 

Proszę zwrócić uwagę na to, kto kim i jak się »interesuje« (czy ludzie normalni nienormalnymi, czy odwrotnie)/jaki jest cel, efekt tych działań (są one konstruktywne czy destrukcyjne)...; Proszę zauważyć, jacy osobnicy szczególnie zwracają na siebie uwagę (w tym w szkołach): wzrokowi spozieracze, nikotynowcy (w tym stając w widocznych msh, smrodem, stresem), alkoholicy, narkomani, słuchacze przekazu z radia, telewizji, osobnicy wydający, powodujący dźwięki, hałasy, agresywni, upośledzeni psychicznie, chorzy umysłowo, bezmyślni; degeneraci, psychopaci, debile; szkodliwi, źli... Jakie emocje wywołują, czego uczą, czym zarażają, co rozpowszechniają... Jakie są tego, wszechstronne, skutki, konsekwencje...

 

Wszechstronnie korzystnym celem gatunków - z godnie z planem natury - winno być dążenie do doskonałości (stymulowanie, zachowanie, przekazanie najcenniejszych cech; genów, inaczej gatunek jest degenerowany, wymiera).

PS Czy ludzkość dąży do jakiejkolwiek doskonałości, czy wręcz przeciwnie – wszechstronnej, bo: intelektualnej, psychicznej, zdrowotnej, fizycznej, w tym estetycznej, degeneracji... Czy to jest rozsądne, dalekowzroczne, korzystne, mądre; dogłębnie etyczne, dobre, czy bardzo złe...

 

www.wolnyswiat.pl

 

 

14.12.2010 r. zakończyłem z nim znajomość (na pożegnanie w samochodzie przez kilka minut prawie non stop wymieniał wymyślone dla mnie przezwisko i truł mnie nikotyną… A jeszcze wcześniej oznajmił, że by mnie chętnie tak ciężko pobił, bym całkowicie zapomniał o „głupotach”, którymi się zajmuję... A w ciągu ostatnich dni klika razy dobitnie oznajmił, iż absolutnie na 100% jestem chory psychicznie i nawet zapłaci za badania, które to na pewno potwierdzą (bo zajmuję się głupotami, nie chcę słuchać radia, jego powtarzactwa (mojego przezwiska, w kółko o tym rozmawiać), hałasów, wdychać nikotyny, nie piję alkoholu)...).

 

 

 

 

 

 

 

 

»O czym chcesz zapomnieć?! No to ja ci to przypomnę...!«

RETORYCZNE PYTANIA DO IMBECYLI-DRĘCZYCIELI

Pytania w rodzaju:

- A gdzie są twoi rodzice?

- A skąd ty pochodzisz?

- A jaką ty szkołę skończyłeś?

- A ile ty masz lat?

- A ty nie możesz pójść do zwykłej pracy?

– słyszałem około 1 500- 2 000 razy (to nie pomyłka)! Co do rodziców – to mam b. bolesne, nieprzyjemne i tragiczne wspomnienia (m.in. ojciec popełnił samobójstwo) i za każdym razem gdy ktoś je, co ma mse od dziesiątków lat, zadaje powoduje to nieprzyjemne reperkusje. Analogicznie ma się sprawa z pozostałymi sprawami. Ja wiem czy i co ja mam, i co z tego może, czy wynika, co mogę (że istnieje np. zwykła praca, i że teoretycznie mógłbym ja podjąć itp. – takie rady, to są oczywistości, o których wiedzą małe dzieci). – Po za tym to są wyłącznie moje prywatne sprawy (a poruszać takie sprawy, jeśli byłoby to komuś do czegoś potrzebne, powinien sam zainteresowany, a nie wypytywacze...). Ja wiem, że P. chce dobrze, ale liczą się efekty, a nie intencje (np. wielu lekarzy też chce dobrze, tylko że 36 000 Polaków rocznie umiera z tego powodu!!!...). Więcej wrażliwości, mniej wścibskości.

 

 

 

 

 

 

 

 

Na zakończenie

ODEZWA-ZAPYTANIE DO PSYCHOPATÓW/EK; KANALII, OSÓB, KTÓRE UCZYNIŁY MI TAK WIELE KRZYWDY

Pomijając już co, pytanie brzmi: w jakim celu to robiliście, co wam, komukolwiek to dało...!!

Czy sami chcielibyście się zadawać, mieć od czynienia z takimi kreaturami, bestiami, jak wy...; czy chcielibyście, by to wam ktoś uczynił to, co wy mi...; czy sami chcielibyście się znaleźć na moim msu...!!!

Dlaczego to robiliście (gdybym dalej tam mieszkał, to do tej pory byście to czynili!) – mi (i sobie też) tyle zła!!?? Czym się kierowaliście!!?? Komu, czemu to służyło!!?? Kto, co triumfowało!!?? Kim jesteście!!?? Ile zła uczyniliście, do jakiego cierpienia, ile tysięcy razy, ile lat, przyczyniliście!!?? Jak wielkie szkody to spowodowało...; jakie są tego skutki!!?? Jak wielkim cierpieniem jest dla mnie dalsze życie z moją uwrażliwioną, uszkodzoną psychiką (uszkodzonym mózgiem (uśmiercone neurony, pozrywane połączenia między wieloma pozostałymi))...; wzbudzanymi byle powodem potwornymi wspomnieniami, kawalkadami traumatycznych wspomnień, przejść, lęków – tysiące razy, godzin, całe lata...; strachem prze kolejnymi psychopatami; kanaliami; debilami; przejściami...!! Nie, nie i jeszcze raz nie – NIGDY NIE BĘDZIECIE WSTANIE, NAWET DALECE TEGO WSPÓŁODCZUĆ (pewnie podobnie jest ze zrozumieniem...)!!

PS

Dodam jeszcze, iż jestem od 2009 roku (po 7 latach anonimowości; spokoju) rozpoznawany w Warszawie - od kiedy wszystko opisałem i umieściłem w internecie, oraz wziąłem udział w programie w TVN - m.in. przez psychopatów/ki, którzy/e kaszlą (najczęściej w plecy) na mój widok...!! Więc bez stresu praca, codzienne czynności, zrelaksowanie się, przemieszczając się w msh publicznych, są nie realne, wywołuje to kawalkadę traumy, lęków, stresów, problemów, z tego skutkami...!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ja, Redaktor

Gdyby nie niezwykle fortunny zbieg okoliczności, że mogłem bezpłatnie zamieszkać w pustostanie, mało tego, to jeszcze z prądem, i bez towarzystwa żuli i innych degeneratów, to nie powstałaby większość materiałów stanowiących moje portale, również ilość moich pism-inicjatyw byłaby dużo mniejsza. A zatem składam podziękowania tym osobom z Administracji Mieszkaniowej, Zakładu Energetycznego, Policji, Straży Miejskiej, które przymknęły na to oko, że nielegalnie mieszkam i wykorzystuję prąd, co umożliwia mi prospołeczną działalność!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

AUTOANALIZA

CO WPŁYNĘŁO NA OSIĄGNIĘCIE PRZEZE MNIE WYSOKIEGO POZIOMU ŚWIADOMOŚCI; NA TO, ŻE ZAJMUJĘ SIĘ, ANALIZOWANIEM LUDZKICH PROBLEMÓW, ODSTRASZANIEM OSÓB DESTRUKCYJNYCH, UŚWIADAMIANIEM, OBRONĄ LUDZI:

- zawsze byłem wrażliwcem, mam umysł analityczny, postarałem się - z własnych chęci; dzięki intuicji - o zdrowszą, ciekawszą edukację (na wagarach), a nie z szkolnych podręczników. Jestem też indywidualistą, pragmatykiem, racjonalistą (że istnieje taka dziedzina filozofii dowiedziałem się dopiero w wieku ok. 38 lat (sądziłem, że jestem sam..., i w sumie jestem nieOmal sam...);

- szybko poznałem seks (jako kilkulatek; najprawdopodobniej dzięki mojej samotnej matce…);

- szybko, już jako kilkulatek, przekonałem się, na podstawie głupoty mojej matki, iż nie wszyscy ludzie są mądrzy, więc nie wszyscy mogą być autorytetami;

- dzięki kilkuletnim okresom nie odzywania się z matką, mój umysł był wolny od indoktrynacji, emocjonalnego bełkotu i debilizmów – jakimi porozumiewa się większość ludzi; miałem więc czas na przemyślenia;

- zerwanie więzów rodzinnych (w wieku kilkunastu lat) wzmocniło moje niezależne myślenie; nie było indoktrynacji (...), nie byłem podporządkowany rodzinnym układom, ograniczeniom;

- podobnie korzystnie wpłynęło na mnie intuicyjne (czułem antypatię do takiego, nudnego, stresującego, ogłupiającego spędzania czasu) unikanie randek; ostatnią przyjaźń zakończyłem w wieku 21 lat – więc nie traciłem czasu i na i takie ogłupianie się. Korzystnie wpłynęły też długie okresy bez pracy - kolejne źródło ogłupiania, stresów; pogrążania - zarówno ze strony współpracowników, szefostwa, jak i z samej pracy wymagającej intelektualnego, emocjonalnego zaangażowania; programowania na to umysłu, skupienia;

- nie byłem indoktrynowany - okaleczany - religijnie – więc jako ateista mogłem od najmłodszych lat w pełni myśleć;

- b. szybko poznałem/zaznałem perfidię, kłamstwa, złośliwości – na przykładzie/dzięki mojej matce (co zwiększyło moją wrażliwość), a w następnym etapie życia od innych ludzi, w tym zaznałem bestialstwa, okrucieństwa co pobudziło mnie do analizy takich zachowań (co jeszcze bardziej mnie uwrażliwiło);

- jestem świadomym wrażliwcem.

- Umysły normalne domagają się normalności, a nienormalne nienormalności... Obecnie normalność jest traktowana jako nienormalność, a nienormalność jako normalność...

 

 

SKUTKI WIELOKROTNYCH, WIELOLETNICH PRZEJŚĆ ŻYCIOWYCH DLA MNIE:

Moja »pojemność stresowa« została przekroczona w b. dużym stopniu już przed 25 rokiem życia, a od tamtej pory, po częściowej regeneracji, ponownie, i to wielokrotnie, z tego skutkami, konsekwencjami (intuicyjnie czułem, moja nadświadomość dawała mi sygnały, że już więcej, bez znaczących skutków ubocznych, stresów przyjąć nie dam rady. No i niestety, te skutki ponoszę (sądzę, że starczyłoby tego do popełnienia samobójstwa dla kilkunastu ponad przeciętnie odpornych ludzi. No, ale mnie trzyma przy życiu misja!!! A ich jedynie trwactwo)).

Oczywiście te, opisane, w skrócie, przejścia, b. spustoszyły, okaleczyły mój umysł (i fizycznie mój mózg – przez jakiś okres wręcz fizycznie czułem jakby intensywne skubanie mojego mózgu, jakby ktoś go skubał pincetą – a to umierające neurony, zrywane połączenie między nimi dały takie objawy...), co b. obniżyło moje możliwości, w tym inteligencję, zdolność zapamiętywania, uczenia się, rozumienia, w tym niekiedy skrajnie.... Jestem więc, tak naprawdę, pod tym względem, kaleką. Poza tym zająłbym się wynalazczością, polityką, moim pismem, o wiele lat wcześniej. Podobnie negatywny wpływ ma mse na wygląd oczu, twarzy, ciała.

 

 

 

 

 

 

 

 

ZDARZENIA PARANORMALNE W MOIM ŻYCIU:

- Kilka razy, gdy intensywnie myślałem o jakiejś osobie, po kilku-kilkunastu minutach spotykałem ją (w tym niekiedy nie mając z nią kontaktu od lat. Raz przyjechali członkowie rodziny, jedyny raz w moim życiu, a dodam jeszcze, że nikogo o tym nie uprzedzili, a ja to czułem przez kilka godzin wcześniej (nawet skomentowali moją rekcję, że się w ogóle nie zdziwiłem na ich widok(??)).

Będąc w Wrocławiu odczułem kiedyś silną potrzebę, by pójść na dworzec kolejowy, w dodatku do konkretnego przejścia pod torami. Czekam i czekam na coś kilkanaście minut, aż w końcu przyszedł tam kolega kolegi (Krzysztofa R. z Brzegu), bo się akurat z nim umówił (jakiś czas potem ten człowiek odwiedził mnie w mieszkaniu w Brzegu z 2 drabami, i butelką benzyny, bo sobie ubzdurał, że mam coś wspólnego z jego porachunkami między nim, a naszym wspólnym kolegą...).

W Grodkowie miałem podobny przypadek – odczułem silną potrzebę, by pójść na dworzec kolejowy, a gdy tam doszedłem spotkałem kolegę tego kolegi (Krzysztofa R., który był pierwszy raz w życiu w Grodkowie. Przy okazji oddałem mu kilkanaście zł długu.).

 

- Kilka razy, gdy intensywnie myślałem o jakiejś osobie, to właśnie ona zadzwoniła (w tym niekiedy pierwszy raz w życiu).

 

- Kilka razy zdarzyło mi się myśleć o jakiejś piosence, albo zdarzeniu, a ktoś zaczynał ją, niekiedy od danego momentu, o którym myślałem, nucić/rozmawiać o nim.

 

- Gdy mając około 14 lat zachorowałem na grypę, postanowiłem spróbować niekonwencjonalnie zabić zarazki, a było to w 2-gim bądź 3-cim dniu grypy. Wprawiłem się w specyficzny stan umysłu i zleciłem nadświadomości usunięcie zarazków. Wówczas zobaczyłem wewnętrzny błysk białego, o lekko niebieskawym odcieniu światła, i już po godzinie czasu zacząłem dochodzić do siebie, a na drugi dzień byłem zdrowy.

 

- W odstępie kilku lat usłyszałem w msh publicznych 3-krotne piknięcie, identyczne, jakie wydawały pierwsze zegarki elektronicznie, jakie pojawiły się w Polsce. Co więcej, raz był przy tym mój kuzyn i także to usłyszał! – W każdym z tych przypadków nie miałem przy sobie (ani mój kuzyn, Marcin K. z Brzegu) zegarka, nie było też nikogo w pobliżu.

 

- Będąc w miejscowości Zawady (koło Siedlec) na obozie pracy, odczułem potrzebę zrobienia z piasku modeli jakiś piramid, itp. budowli, gdy skończyłem, to jedyna chmura na niebie znalazła się prawie nad nami, wówczas chciałem by błysnęła błyskawica, wyrzuciłem ramiona w jej stronę, a wówczas grzmotnął z tej chmury piorun. W tedy mój kolega (z internatu w Opolu, na ul. Mondrzyka, Mirek albo Robert M. o pseudonimie Robi. Pozdrawiam cię), widzący to wszystko zaczął przede mną uciekać, goniłem go dla żartu.

 

- Zanim przyszedł do mojego wynajmowanego mieszkania w Opolu mój bliski kolega Grzegorz B., i ciężko mnie pobił, tydzień, dwa wcześniej siedziałem po ciemku w tym mieszkaniu i nikogo nie wpuszczałem, nie reagowałem, gdy ktoś pukał, bo czegoś się strasznie bałem (przygotowałem nawet siekierę w przedpokoju). Jednak z jakiegoś powodu ich wpuściłem (pewnie zmyliło mnie to, że to w końcu mój „przyjaciel”...).

 

- Zanim przyszedł w nocy malarz, gdy mieszkałem w Grodkowie, i walnął drągiem w sufit pode mną, dokładnie w msu gdzie spałem, kilkanaście minut wcześniej wiedziałem, że przyjdzie i co zrobi, w tym uderzenie przewidziałem co do sekundy (to była zemsta za to, że gdy gwizdał podczas malowania na naszej klatce, nagrałem swoje gwizdanie, i mu, prze swoje drzwi nagranie odtworzyłem z magnetofonu, a sam na ten czas wyszedłem. Chciałem dać mu do myślenia, jakie to przyjemne słuchać gwizdania...). (Podczas jego uderzenia doszło do przemieszczenia, od stresu, kręgów w moim kręgosłupie, które zostało mi do tej pory!)

 

- Próbowałem też parapsychologicznie odepchnąć mentalne/mentalnie odziaływanie bestii mieszkającej w mieszkaniu na de mną w Grodkowie, wtedy odczułem jej potworną, ogromną moc! Natychmiast się wycofałem. Wtedy usłyszałem jej triumfalny rechot.

- Po powyższym zdarzeniu, skorzystałem z pomocy energoterapeuty. Po jego oddziaływaniu doznałem nadzwyczajnego uspokojenia, niewiarygodnie zmienił mi się, na pogodny, wyraz oczu.

 

- Podobnie przewidziałem, co zrobi, że stuknie, co do sekundy, masztem w strop/mój sufit, jakiś facet o godz. 12.00 w nocy na dachu, gdy mieszkałem w Szczecinie na ul. Mazurskiej.

 

- W czasie pobytu w RFN, zostałem ukąszony przez kleszcza. Trochę spuchło mi w tym msu ucho, ale żadnych innych efektów nie odczułem. Tylko mentalnie, bardzo silne odczucie, jakbym miał w sobie bagno. Zrobiłem więc badania, okazało się że zaraził mnie boreliozą!

 

- Od zarażenia mnie przez kleszcza w boreliozą w RFN, regularnie puchnie mi ucho. Ale po kilku latach zaczęła formować mi się w wewnętrznej części ucha kulka z skóry, i około po 7 miesiącach odpadła, nie pozostawiając śladu (niezłe cholerstwo musi być ta borelioza!). Od tamtej pory jest dużo lepiej.

 

– To większość i najważniejsze takie zdarzenia.

 

Jestem RACJONALISTĄ, jednak trudno to wytłumaczyć, tym bardziej w oparciu o akademicką wiedzę.

 

PS1

Pewnie dla wielu jest szokiem, że kto jak kto, ale żebym JA takie rzeczy wypisywał(?!) Wierzcie albo nie, ale TAK BYŁO (nie sądzicie chyba, że - JA - chciałbym wystawić się na pośmiewisko)!!!

Wróżek, aniołów, bóstw ani kosmitów nigdy nie spotkałem.

 

POTENCJALNE WYTŁUMACZENIA:

- Istnieją jakieś siły, których nie zbadaliśmy, nie potrafimy zidentyfikować;

Nie w pełni poznaliśmy możliwości umysłu, mózgu ludzkiego, naszych zmysłów. Może mózg ludzki potrafi coś, poza naszą świadomością, odebrać (np. wpływ kogoś na mijane osoby, stąd otrzymujemy, poza naszą świadomością, inf. o jej obecności. Podobnie może być np. z zjawiskami atmosferycznymi*), zanalizować, wyrafinowanie obliczyć, w tym prawdopodobieństwo zdarzeń. Stąd odczucie „przewidzenia”? Może też ma mse jakieś oddziaływanie między mózgami, np. elektryczne, magnetyczne, elektromagnetyczne. (– Ale to nie tłumaczy wszystkiego).

* Miałem ochotę na paranormalną, „mistyczną” przygodę, więc część, nieświadoma dla „mnie”, umysłu dokonała analizy otoczenia, obliczeń i... »spełniła moje oczekiwania«?

 

- Może jednak jesteśmy w jakimś Matriksie?

 

PS2

Szkoda, że i te moje zdolności zostały (chyba całkowicie) zniszczone przez kreatury (nie mogłem też ich rozwijać, ćwiczyć, bo wówczas się uwrażliwiałem, a nie mogłem sobie na to pozwolić. Muszę być „nieczułym” twardzielem).

 

--------------------------------------------------------------------

 

PROPOZYCJA DLA TWÓRCÓW FILMOWYCH: proponuję z ekranizować, w formie paradokumentalnej, moje życie.

 

 

 

22.02.2014 r.

ZA JAKIŚ CZAS WYJEŻDŻAM Z TEGO KRAJU...

O zbiorowym (a czynią to osoby obydwu płci i począwszy od nastolatków, a skończywszy na starszych ludziach), codziennym, w każdym publicznym msu; metodycznym znęcaniu się nade mną na terenie Warszawy i okolic (oczywiście gdybym mieszkał gdzie indziej, to proceder odbywałby się tam...)...!!

A odbywa się to ze strony, łącznie, kilkunastu tys. ludzi (proszę z grubsza policzyć ile to tysięcy kaszlnięć... (a ich ilość stale rośnie... (proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby znali mnie wszyscy luzie...)) - wyniszczaniu konstruktywisty...

I tak, łącznie, z przerwami, przez kilkanaście lat...

Nigdzie w publicznym msu nie mogę, bez, już wywoływanej nawet jednym kaszlnięciem, kawalkady stresów, strachu, depresji, wściekłości, nienawiści, chęci odwetu, obrony, ani pracować, by m.in. zarobić na opłaty, utrzymanie internetowego pisma, stron, zjeść, załatwiać spraw, odpocząć...

Ale oni „nic nie robią”, oni „tylko”... Jeśli to jest „nic”, „tylko”, to dlaczego tyle razy, tyle lat, w tyle osób to robicie... Ale oni nie robią tego głośno, a przynajmniej część z nich... Ale oni „tylko” mnie testują.. A ja was, kogokolwiek, kiedykolwiek skurwysyny testowałem... By kogoś testować, to trzeba mieć na to pisemną zgodę osoby testowanej! Trzeba mieć także do tego uprawnienia, kwalifikacje i musi być to pozytywnie, a nie negatywnie uzasadnione (a debile, psychopaci, osobniki antyludzkie, w tym aspołeczne, anormalne, chore takich uprawnień mieć nie mogą, wy kanalie!)(możecie zamieścić ogłoszenie w tej sprawie – testujcie się sami!)! Ja daję wybór: jak ktoś chce, to wybiera czas, mse i zakres odbioru mojego przekazu. A więc nikogo w żaden bezpośredni sposób nie atakuję! Ja również używam małą czcionkę, więc czy jest to dla was psychopatyczne, debilne ekskrementy społeczne duża różnica...

 

Żebyście potrafili obiektywnie ocenić stan, poziom, rodzaj, typ, odpowiednio, swojej psychiki, swojego umysłu...

 

Czy wy, ja, społeczeństwo/ktokolwiek, w jakimkolwiek stopniu odniósł, odniesie z tego jakiekolwiek korzyści, czy wszyscy, w tym wy m.in. programując na bycie złośliwym swój umysł, wypaczając się, innych ludzi ucząc ich takiego traktowania innych osób, przyczyniając się do tego rozpowszechniania, tracąc korzyści z mojej działalności, ponoszą z tego powodu wyłącznie straty...!! Więc ko tak postępuje...

 

To zajmująca się szkodzeniem; destrukcją; niszczeniem; pogrążaniem psychopatyczna, debilna, anormalna większość ma się okazywać normalna, a przez nich atakowana ofiara, nad którą się znęcają, nienormalna (przynajmniej po «odpowiedniej» terapii...), czyli, jak zwykle, na odwrót/wybierane/naśladowane jest - będące powszechnym standardem, wzorcem - zło...

 

Jeśli uważacie, że postępujecie prawidłowo, jest to godne naśladowania, to się przedstawcie: podajcie swoje imię, nazwisko, miejscowość zamieszkania, zamieśćcie swoje zdjęcie np. na Youtube.pl...

 

Zostawicie mnie w spokoju, tak jak ja was!!!

 

Więc m.in. z tego powodu rezygnuję z dalszej konstruktywnej działalności i wyjeżdżam z Polskiego Psychopatowa, Debilowa; Skurwysynowa, Kanalikowa; Piekła...

 

No cóż, w takim systemie, państwie, kraju/społeczeństwie nie ma pieniędzy dla mnie, bym mógł konstruktywnie działać... Za to są, oficjalne i nieoficjalne..., pieniądze dla (tzw.) rządzących destruktorów, politycznych, religijnych sekciarzy, mafii, na utrzymywanie ludzi wykonujących zbędną, szkodliwą tzw. pracę, dla degeneratów, nierobów...

Nie tylko nie otrzymałem wynagrodzenia za kilkanaście lat mojej konstruktywnej działalności, w tym ze strony czytelników (łączna ilość wejść na kilkunastu forach, gdzie publikuję przekroczyła 3 mln), ale nawet nie otrzymałem środków na opłaty (ponad 20 tys. zł)... Zamiast tego jestem od kilku lat zbiorowo, metodycznie psychicznie niszczony przez psychopatyczną, debilną i ich naśladowców część lokalnego społeczeństwa...!!

*Żebym zszedł do ich poziomu: nienawidzących ludzi psychopatów, osobników upośledzonych psychicznie, niedorozwiniętych umysłowo, debili, nienormalnych, chorych, nabawił się chorób somatycznych; bym był pogrążany, niszczony; bym był niezdolny do konstruktywizmu...!!

 

A w dodatku mam - dzięki wieloletniej i b. wytrwałej pracy nad sobą - umysł analityczny, czyli to, co odbieram analizuję... A więc codziennie analizuję kaszel...; parających się opisanym procederem osobników...

Mało tego, jestem wrażliwcem, czyli dużo szybciej, dużo bardziej i dużo dłużej przeżywam stresy... Więc codziennie na tym tle przechodzę koszmar... I jakby tego było mało, jestem osobą, która przez wiele lat pozytywnie b. dużo wniosła swoją działalnością, a więc konstruktywną, wybitną... Ale do tego mam już być niezdolny*...

 

I jeszcze muszę żyć z codziennie utrwalaną świadomością, że ci ludzi mają za cel denerwowanie; uwrażliwianie; niszczenie; pogrążanie mnie...!!

 

I tak, łącznie, tysiące, dziesiątki, a za jakiś czas setki tys. razy...!!

 

Żebyście byli choć w dzieciatej części tak wytrwali, konsekwentni, zdolni do współpracy w konstruktywizmie, jak jesteście zawzięci, bezwzględni w psychopatii; szkodzeniu, wy antyludzkie, w tym aspołeczne odrażające psychicznie ludzkie gówna!!

 

PS1

Na nikim coś takiego nigdy praktycznie nie zrobiło wrażenia, i tak będzie i w moim przypadku. Zawsze zwyciężali (...) i będą zwyciężać ludzie źli, głupi!..

 

PS2

Mam nadzieję, że jest to moja ostatnia ucieczka* (...) przed psychopatami/kami, debilami/kami i ich naśladowcami/zyniami/ludzkimi psychicznymi, umysłowymi ścierwami!

 

*Oczywiście nie przed kolejnymi tzw. fizycznymi pracami [Ostatnio ponownie wysłałem, z tym że tylko jednej redakcji tygodnika drukowanego i jednego b. dużego portalu informacyjnego propozycję podjęcia tam pracy. Nie otrzymałem nawet odpowiedzi...] i związanym z tym towarzystwem, stratami w zdrowiu fizycznym, psychicznym, w umyśle, w tym intelektualnymi... Poza tym moja zła sytuacja finansowa, mieszkaniowa, zdrowotna ulegnie pogorszeniu, bo nie mam nic ciekawego do zaoferowania na europejskim rynku pracy: ani odpowiedniego wieku, ani znajomości języka, fachu, zdrowia, pieniędzy na działalność gospodarczą, ani na nią chęci (gdy kilkanaście lat temu byłem w Niemczech, to 3/4 czasu zajmowało mi znajdywanie pracy). Ale za to żadne ludzkie gówno nie będzie na mój widok, w tym m.in. w moje plecy, kaszleć.

 

 

A na koniec baśń fantasy...

 

I NADSZEDŁ ODWIECZNIE OCZEKIWANY POZYTYWNYCH PRZEMIAN CZAS

I zrozumieli, po co rozum mają. I przejrzeli świat.

I zrozumieli czyny chimer ich zwodzących, na skraj przepaści prowadzący!

I większego rozumu zapragnęli.

 

I zapytał tedy Pan: Komu ufać będziecie?

I ponownie zapytał Pan: Kogo słuchać będziecie?

I jeszcze raz zapytał Pan: CZYM KIEROWAĆ SIĘ BĘDZIECIE?

 

Gdy wreszcie pojęli naukę, że „Panem” jest własny, normalnie i w pełni rozwinięty rozum, i to jest jedyna droga do prawdy, a dzięki niej do racjonalnego, a więc odpowiedzialnego, czyli całościowo przemyślanego, a więc dogłębnie, czyli, rzeczywiście, etycznego, więc także dalekowzrocznego postępowania, tedy rzekł On:

A zatem drogę rozumu; królestwo normalności i dobrobytu otwarliście, bo do tego wrota prowadzące w Was zawsze były.

Zamknięte przez chimery przeklęte.

Więc nigdy nie pozwólcie na zamknięcie wrót waszych.

 

I przykazał On:

Zawsze własnymi oczyma patrzcie.

Zawsze tylko plony - nie słowa - oceniajcie.

 

Póki rozumowi się nie sprzeciwicie; nauk nie zapomnicie; póki PRAWOM się nie sprzeniewierzycie, póty wieść żywot normalny i szczęśliwy będziecie.