www.wolnyswiat.pl

 

[Ostatnia aktualizacja: 09.2010 r. (całość przejrzana, poprawiona: 09.2010 r.)]

 

 

TEKSTY UŚWIADAMIAJĄCE DO OBRONY PRZED NAPASTLIWOŚCIĄ WZROKOWĄ

 

31. „LUDZI DZIELIMY M.IN. NA…”

 http://www.wolnyswiat.pl/31h1.html

 

1. ZACHOWANIA...

 http://www.wolnyswiat.pl/1h1.html  

 

 

Przeczytaj, zrozum i stań się świadomym, pozytywnym człowiekiem.

 

Nienormalna sytuacja tworzy nienormalnych ludzi; nienormalni ludzie tworzą nienormalną sytuację...

 

Normalna sytuacja tworzy normalnych ludzi; normalni ludzie tworzą normalną sytuację.

 

 

CO JEST NAJPIERW, SKUTEK CZY PRZYCZYNA…

Nie zajmuję się obrażaniem. Racjonalnie uzasadnione stwierdzenie faktu nie jest obrażaniem, tylko opisywaniem rzeczywistości, uświadamianiem (inaczej bym kłamał). A że jest ona taka... to nie moja wina (i ewentualne pretensje proszę kierować nie w moją stronę...). Czasem dosadna, ale adekwatna ocena daje do myślenia adresatowi z korzyścią dla niego i otoczenia. Czyli celem mojego pisma jest wskazanie, praktycznie,  najrozsądniejszych rozwiązań problemów; zapobiegnięcie kolejnym (bezpośrednim, pośrednim, w tym ich skutkom dla psychiki, relacji międzyludzkich, zdrowia, życia).

PS

Więc zanim Państwo coś zrobią proszę się najpierw zastanowić: jakie będzie to miało konsekwencje (dla kogoś – P.)!

Jeżeli racjonalne, merytoryczne, etyczne, argumenty nie przemawiają do kogoś, są nierozumiane, to trzeba użyć innych... (sprawy należy nazywać po imieniu), skutecznych!

 

„Powiedzieć komuś idiota, to nie obelga, lecz diagnoza.” Julian Tuwim

 

 

Tą ulotkę przekazuję, by zapobiec ew. negatywnym konsekwencjom bezpośredniej konfrontacji z P., na co absolutnie nie mam ochoty!

 

 

Niewiedza, nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd, niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest edukowanie, uświadamianie ludzi.

 

Umysły normalne domagają się normalności, a nienormalne nienormalności... Obecnie normalność jest traktowana jako nienormalność, a nienormalność jako normalność...

 

 

Źródłem stresu, przyczyną problemów jest również wywoływanie myślenia o czymś niepożądanym, szkodliwym.

 

 

NAPASTOWANIE WZROKIEM nie jest ani śmieszne, ani zdrowe, w tym objawem zdrowia, ani mądre. A skoro nie jest tym wszystkim, to czym jest...!

 

SĄ RÓŻNE FORMY NAPASTOWANIA, GWAŁTU: MANUALNE, WERBALNE, WZROKOWE (bez względu na formę: dla mózgu są to wszystko tylko impulsy elektryczne, dla umysłu wymuszony temat do analizy, a dla psychiki stres, uraz, co odpowiednio przekłada się na pracę mózgu, organizmu, samopoczucie, zdrowie, życie).

 

WZROK TO B. SILNE ŹRÓDŁO INFORMACJI! WZROKIEM OKAZUJE SIĘ SWÓJ STAN PSYCHIKI, UMYSŁU, ZDROWIA PSYCHICZNEGO, FIZYCZNEGO. WZROKIEM MOŻNA WYRAŻAĆ złośliwość, nikczemność, podłość, peszyć, szydzić, poniżać, upokarzać, frustrować, napastować, dręczyć, wywoływać urazy, okaleczać psychicznie, przyczyniać się do stresów, problemów, chorób, zatruwać, rujnować komuś życie itp.; pogrążać!

 

Czy ja jestem np.: tarczą strzelniczą, by mnie mierzyć wzrokiem, zwierzyną łowną, by na mnie polować wzrokiem, zastawiać na mnie pułapki (jest P. na polowaniu), myszą laboratoryjną służącą do obserwacji, obrazkiem do oglądania, telewizorem do oglądania i słuchania, lustrem służącym do przyglądania się, eksponującym się modelem/ką na wybiegu, manekinem czy dmuchaną lalką na wystawie, wodowiskiem, umówiłem się z P. na randkę, biorę udział w jakimś castingu...; czy ja jestem nie czującym emocji przedmiotem, jakimś dziwem – żeby się tak gapić na mnie...?!

 

Gapienie się na kogoś (...) jest egoistycznym, destrukcyjnym traktowaniem go jak przedmiotu do zaspokajania swoich niezdrowych potrzeb, co prowadzi do wielu negatywnych skutków dla tak traktowanej osoby, i takich, bezpośrednich, pośrednich konsekwencji dla otoczenia, w tym je demoralizując, wypaczając, ucząc takiego postępowania.

 

Przecież patrzenie się jest jawnym sygnałem: interesuję się tobą. A są tacy osobnicy, którzy wzbudzają obrzydzenie, są też tacy, że pod wpływem ich zainteresowania robi się ofierze niedobrze, serce podchodzi do gardła, zaczyna się drżeć ze strachu, chce się siku, kupę, a odechciewa żyć (powodują jednocześnie b. silne, niechciane, szkodliwe, skupienie uwagi na tej osobie, sytuacji, z tego traumatycznymi skutkami, w tym podczas kolejnego spotkania)! Ich wzrok jest silnie stresotwórczy i urazo-chorobotwórzy!

 

Nie da się pod wpływem wlepionych ślepi czuć dobrze, myśleć o czymś innym, naturalne zachowywać, prawidłowo postępować, pracować; normalnie funkcjonować!; nie da się nie ponieść również trwałych tego konsekwencji: nabycia urazu, wstrętu; uszkodzenia psychiki – z tego skutkami! A przecież są ludzie, którzy prawie zawsze wzbudzają zainteresowanie osobników psychopatycznych, debilnych, upośledzonych psychicznie, chorych umysłowo, odrażających też i fizycznie; kanalii...; są prawie zawsze, wszędzie, przez wszystkich napastowani wzrokowo...; więc spotyka to ich, łącznie, tysiące razy – z tego skutkami…

Takie urazy, związane z nimi silne, negatywne emocje, będą, świadomie, nieświadomie, pamiętane i ponoszone tego konsekwencje, skutki przez całe życie!

 

Czy wykazałem choćby najmniejsze zainteresowanie P. (gapię się na P., przyglądam, pokazuje P. komuś, rozmawiam na P. temat)… To proszę zrewanżować mi się tym samym (proszę traktować mnie tak, jak ja P.)!

Czy moja reakcja na P. zachowanie jest pozytywna czy negatywna, w tym unikaniem P. wzroku, kontaktu wzrokowego... – więc co P. czyni!

 

Mam następującą propozycję: jeśli ja 1 raz będę się gapił/a na P., to P. zrewanżuje mi się 10 razy. Jeżeli ja P. pokażę 1 osobie, to P. mnie 10 osobom. Jeżeli ja P. obgadam 1 raz, to P. mnie 10 razy. Umowa stoi?...

 

A jak by się P. czuł, jaka byłaby P. reakcja, gdyby ktoś tak P. się przypatrywał, obserwował, gapił, wlepiał wzrok, spozierał, oglądał, przyglądał; interesował, napastował…

Jak by się P. czuł/a gdyby ktoś do P. „tylko” mierzył z broni palnej... (i tak codziennie, tygodniami, miesiącami, latami, tysiące ludzi... Czy zdaje P. sobie sprawę, jakie to czyni spustoszenie w psychice, umyśle, życiu?!)

 

Chcesz pospozierać na kogoś (nawiązać kontakt wzrokowy, by ktoś zaliczył twoje spojrzenie/obejrzał twoje obleśne, napastliwe, chore, patologiczne, odrażające ślepia; wystawił się na wpływ twojej psychiki, twojego umysłu), to poszukaj w internecie kogoś mającego podobne potrzeby, a przypadkowych ludzi zostaw w spokoju!

 

 

MOJE CIAŁO (W TYM TWARZ, OCZY) TO MOJA WŁASNOŚĆ, i nikomu nie wolno mnie napastować, gwałcić – robić mi krzywdę!

Ja nie jestem zwierzęciem, na które się zastawia pułapki, (w tym często zbiorowo, z nagonką) poluje (na twarz, w tym oczy – komu się bardziej uda: ofierze ochronić, czy napastnikom, praktycznie, zaszkodzić – napastliwym, wścibskim, debilnym, bezczelnym, chamskim, chorym, chorobotwórczym wzrokiem)!; ja się nie chcę czuć jak osaczone zwierzę, ciągle unikać ludzi, mieć wypaczone, zrujnowane życie; być w ciągłym stresie, i odpowiednio do tego wyglądać..., leczyć psychiatrycznie z powodu czyjeś bezmyślności, napastliwości, czyjegoś niedorozwoju umysłowego, choroby umysłowej, debilstwa, nieprwidlowo funkcjonującej psychiki, psychopactwa!

 

 

TO NIE JEST NORMALNA, TYLKO PATOLOGICZNA SYTUACJA!

Stanowimy psychosomatyczną  jedność – tzn., stan psychiczny wpływa na stan fizyczny i odwrotnie; stresy powodują nieprawidłowe funkcjonowanie organizmu, choroby, co jest źródłem kolejnego stresu (sprzężenie zwrotne).

Taki problem, zagrożenie, trzeba od razu na początku, np. przed przyjęciem do pracy, zasygnalizować, i ze zrozumieniem odpowiednio postępować.

 

 

Bodźce odbieramy za pomocą odpowiednich zmysłów, i dzielimy je m.in. na przyjemne/nieprzyjemne; zdrowe/niezdrowe (pozytywne – korzystne/negatywne – szkodliwe). Stąd też są pojęcia prawne m.in. o nietykalności fizycznej, dobrego imienia – prawna ochrona przed szkodzeniem.

 

Zadawanie się z osobami nieodpowiednimi dla siebie, to jest robienie sobie krzywdy, w tym niekiedy b. ciężkiej (w sposób świadomy czy nieświadomy oferta poznania się ze strony osoby nieodpowiedniej brzmi: Będziesz mieć kłopoty!)!

 

 

 

 

JEDNĄ Z AKTYWNYCH FORM OBRONY PRZED NAPASTLIWOŚCIĄ WZROKOWĄ może być spytanie się pozostałych osób z otoczenia: Czy ktoś z państwa życzy sobie, by ta osoba się na niego gapiła, dyskutowała z kimś? Ja P. widzi, nie ma chętnych! Proszę więc poszukać gdzie indziej kogoś podobnego do siebie, chętnego i, wzajemnie, zaspokajać swoje potrzeby, a nas, w tym mnie zostawić w spokoju i nie napastować wzrokowo! Jeśli to nie poskutkuje, to proszę poprosić osoby z otoczenia, by też zaczęły napastować wzrokiem osobę nas napastującą/, dyskutować z nią.

 

 

B. proszę przestać mi się przeglądać, bo: mi to absolutnie nie odpowiada (nie życzę sobie też z P. rozmawiać, uskuteczniać dyskusji) i ja nie chcę myśleć o P., całej sytuacji, by się mną P. interesował/a, a informacja o wlepionych w siebie oczach; że ktoś interesuje się nami, jest silnym bodźcem, silnie odczuwalną informacją, (np. UWAGA, interesuje się tobą osoba wścibska, napastliwa, bezczelna, chora psychicznie, debilna – niebezpieczeństwo!); nie jestem przedmiotem tylko, w dodatku wrażliwym, człowiekiem, a przed P. przyglądało mi się miliony razy dziesiątki, setki tys. osób (ja już zaliczyłem/am wszelkie odmiany napastliwości wzrokowej, różne odmiany agresji, gdy próbowałem/am bronić swojej anonimowości, swoją wrażliwość, samopoczucie, zdrowie); nie chcę się stresować, pogłębiać swoich urazów, by mi się czyjś wzrok kojarzył negatywnie: z stresem, strachem, upokorzeniem, napastliwością itp.; ja nie jestem tutaj z tego powodu, by ktoś (taki) się mną interesował; to mse nie służy (nie powinno) do napastowania wzrokowego, więc proszę się ode mnie odczepić – zostawić mnie w spokoju, gdyż ja sobie nie życzę być przez P. obserwowanym/ą (oglądanym/ą), by ktoś, kogo nie akceptuję (napastliwy, nachalny, bezczelny, nieczuły, prymitywny, chamski, złośliwy, hory, psychopatyczny, ułomny, debilny) interesował się mną, wpatrywał mi się w twarz! Absolutnie nie chcę być wystawiany/a na P. oddziaływanie, przejmować składniki P. osobowości, ponosić skutki stanu P. psychiki, umysłu! Absolutnie nie interesuje mnie P. opinia na ten i jakikolwiek inny temat – po to przekazuję tą uświadamiającą ulotkę!

 

 

Ja nie życzę sobie nawiązywać z P. kontakt wzrokowy!; proszę nie czekać na moją twarz (oczy), nie wodzić za mną wzrokiem, nie szukać pretekstu, sposobności do napastowania mnie wzrokiem! I absolutnie nie interesuje mnie P. opinia na jakikolwiek, w tym mój, temat! Proszę się mną nie interesować, tak jak ja nie interesuję się P. (w tym absolutnie nie zezwalam P. na rozmawianie na mój temat z innymi osobami (ja nie rozmawiam na P. temat)!)!

 

 

Czy P. chciałaby znaleźć się na moim msu (nie tylko 1 czy 2 razy, ale dziesiątki, setki tysięcy razy, z, łącznie, tysiącami podobnych (w tym chorych, napastliwych, debilnych, psychopatycznych) ludzi, w tym często zbiorowo, przez, łącznie, tysiące godzin, całymi latami, w tysiącach msc (w tym w pracy, w publicznych środkach transportu )(wyobrażenie sobie bycia w czyjejś sytuacji nazywa się zdolnością do empatii)...

I jeszcze w razie próby obrony okazywałoby się, że to nie P. jest napastowaną, okaleczaną, pogrążaną ofiarą, tylko napastnicy...; że jest P. nienormalny/a (a oni, non stop (zbiorowo), bez najmniejszego skrępowania, okazywania delikatności, wyczucia, wrażliwości, taktu; zrozumienia; bezczelnie, nachalnie, napastliwie - spozierając w P. oczy, twarz, w tym widząc, iż stara się tego unikać; tego destrukcyjne skutki - postępują prawidłowo)...; kończyło by się to agresją, rozpowiadaniem, pomówieniami, pokazywaniem; eskalacją napastowania; pogrążaniem...

 

 

Unikanie konfliktów, kłopotów zdrowotnych, styczności z debilami, psychopatami jest b. pożądane, prospołeczne.

 

 

 

 

SKĄD SIĘ BIORĄ M.IN. NIKOTYNOWCY, ALKOHOLICY, NARKOMANI, PSIARZE, WYPŁOCINOREKLAMODAWCY, OSOBY NAPASTLIWE; OSOBY O IRYTUJĄCYM ZACHOWYWANIU SIĘ, UCIĄŻLIWE, SZKODLIWE, NIEBEZPIECZNE (ZARAŻAJĄCY NAŁOGAMI, CHOROBAMI, PRZYCZYNIAJĄCY SIĘ DO URAZÓW, CHORÓB)

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z posiadania genów lustrzanych odpowiedzialnych za naśladowanie innych, instynkt stadny (skąd wziął się np. ich nałóg, psia mania, uciążliwe, szkodliwe, chorobotwórcze dla innych zachowywanie, postępowanie); dlaczego postępują na swoją szkodę, z wpływu swojego postępowania na następnych (powstaje efekt lawinowy!) i wynikłej z tego współodpowiedzialności!

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, dlaczego działa na innych szkodę – że są świadomymi bądź nie psychopatami (a nałóg, uciążliwe zwierzę, udawana głupota, bezmyślność, niedoskonałości prawne są tylko pretekstem do szkodzenia innym).

PS1

Np. psychopata-nikotynowiec nie stanie nigdzie indziej, tylko w widocznym msu; przy wejściu, przy przystanku, od strony wiatru – by przeciąg wciągał śmierdzącą truciznę do środka, by wiatr wiał dym na innych, by dmuchać na przechodzących, stojących; irytować, nękać, okaleczać psychicznie; pokazywać, wciągać w to następnych.

PS2

Do tworzących prawo:

Jak można zezwalać na destrukcję, bezkarne szkodzenie?!

 

 

Trzeba wprowadzić ogólnokrajowy rejestr osób psychopatycznych, debilnych (a stanowią oni co najmniej kilka procent społeczeństwa!) i wpisywać status danej osoby do jej dokumentów. Również osoby wybitne zasługują, ale na chlubne wyróżnienie. Najlepiej więc wprowadzić kilka kategorii, osoba: wybitna/pożyteczna/przeciętna/szkodliwa/b. szkodliwa. I odpowiednio, do ich postępowania, traktować takich ludzi.

 

 

 

 

Jeżeli powyższe argumenty do P. nie docierają to proszę przeczytać ciąg dalszy.

Normalnym ludziom m.in. wzrok nie służy do zatruwania życia innym ludziom. Tak jak są różni ludzie (inteligentni, mądrzy, dobrzy, głupi, złośliwi, agresywni, źli, zdrowi, chorzy), podobnie są różne rodzaje wzroku i jego efekty oddziaływania na innych.

Czy chciałby/aby P. by interesowała się P. jakaś osoba debilna, hora psychicznie, psychopatyczna, nieczuła, napastliwa itp. (nikt normalny tak się nie zachowuje!), podejmować z taką osobą rozmowę, dyskusję, kłótnię... – ja też NIE!

Jestem jak P. zauważył/a osobą szczególną (a składa się na to m.in. fakt unikania nieodpowiednich dla mnie osób – stresów; gdybym zadawał/a się z nieodpowiednimi osobami (…) nie był(a)bym taki/a; zdolność do odróżniania ludzi) i stąd przez wielu ludzi w wielu msh, jestem często napastowany/a wzrokowo w dodatku niestety nim bardziej tępych, debilnych, chorych, nachalnych, złośliwych itp., tym bardziej, częściej bezczelniej, nachalniej, bezwzględniej!

Proszę sobie kupić lusterko, jakieś pismo z zdjęciami, skorzystać z Internetu, i tam sobie patrzeć do woli. Może też P. zamieścić ogłoszenie – by poznać podobnych sobie i zaspokajać wspólnie swoje potrzeby. A mnie i innych, przypadkowych ludzi proszę zostawić w spokoju (jeżeli uważa P. że postępuje słusznie, to proszę zgłosić sprawę na policję: że ludzie nie chcą by się P. im przyglądał/a, zaczepiał/a ich, gadać z P. – może ich... aresztują, wyślą na leczenie. Może też P. zgłosić postulat w sejmie, by wprowadzono przepis zabraniający bronić się przed napastliwością, swoją wrażliwość – by każdy debil, psychopata, hory umysłowo, o nieprawidłowej psychice itp. mógł bezkarnie, kiedy chce i kogo chce zaczepiać, spozierać na niego swoim debilnym, chorym wzrokiem, interesować się – powodować stres, lęki, urazy, uszkadzać psychikę itp.; bo normalnym ludziom powinno to odpowiadać...)!

PS

Jeżeli nie rozumie P. sytuacji, to proszę sobie darować wyciąganie wniosków. W każdym razie bezkarność demoralizuje – widocznie inne P. ofiary się nie broniły (nikt ich też nie bronił) przed P. napastliwością i dalej robi P. ludziom krzywdę, nie zdając, czy zdając sobie z tego sprawę, co jest, w tym drugim przypadku, podłe!; co utwierdza P. w słuszności swojego, np. podłego, chorego, postępowania, co prowokuje, w tym bezkarność, do dalszych takich działań, a otoczenie może zostać zastraszone – skoro taki osobnik, a nie jego ofiara, triumfuje! A to może wywołać samonapędzającą się, destrukcyjną spiralę: atak = bezkarność, triumf = DALSZE ATAKI ITD.!

 

 

(...) g)   Każdy człowiek musi mieć prawo do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie, bez konieczności narażania się na jakiekolwiek odmiany napastliwości wzrokowej (spozieradztwa, zaglądactwa, przyglądactwa, oglądactwa, gapienia się i innyh odmian tej dewiacji, ingerującej w samopoczucie, zdrowie - życie - powodując frustrację, wzburzenie, peszenie, rozdrażnienie, unikanie ludzi itp.), nie tylko dewiantów/ek, specjalizujących się w takim zachowaniu. W tym celu musi istnieć m.in. nakaz projektowania msc publicznych (w tym środków transportu publiznego, msc usług, zakupów), w ten sposób, by osoby nieżyczące sobie jakiejkolwiek konfrontacji m.in. z ww. osobnikami mogły się tam czuć i zachowywać w miarę swobodnie. Dzięki ograniczeniu do minimum stresu z tym związanego, a maksymalnego ograniczenia szans działania osób: złośliwych, napastliwych, bezmyślnych, ograniczonych, chorych, natrętnych i prymitywnych, którym takie zachowanie sprawia nieukrywaną przyjemność (często tym większą, im bardziej komuś to nie odpowiada...). 

q        

Jeśli chodzi o komunikację zbiorową, to można zastosować zasadę, iż wszystkie siedzenia powinny być skierowane w jedną stronę (wagony można by ustawiać naprzemiennie – co drugi z siedzeniami skierowanymi w jedną stronę). Trzeba też stosować przegrody, osłony, ścianki działowe i wysokie oparcia. Analogiczne działania należy również podjąć w sklepach samoobsługowych, co również da pewien komfort osobom obsługującym kasę.

q        

Przy okazji. Obecne rozwiązanie wagonów metra w W-wie pod względem wskazanego problemu to istny koszmar. By to zmienić należy m.in. umieścić ścianki działowe między usytuowanymi naprzeciwko siebie(!) siedzeniami (na początek w jednym wagonie w każdym składzie).

   Msa użyteczności publicznej, w tym usług (np. w zakładach fryzjerskich) z większą liczbą msc, w lokalach rozrywkowych, gastronomicznych, salach kinowych, koncertowych itp. trzeba projektować tak, by było możliwe skorzystanie z nich - wejść, być obsłużonym i wyjść - bez narażania się na napastliwość wzrokową (personelu, klientów) przez tych, którzy sobie tego nie życzą.

   Trzeba też wprowadzić zakaz umieszczania ławek na przeciwko siebie (np. w parkach), w pobliżu i przed wejściami do budynków mieszkalnych, by można było bez wiadomych działań, wiadomych osób i wywołanych tym skutków wchodzić i wychodzić np. z mca zamieszkania (niekiedy odbywają się też w takich msh nocne debaty... i libacje).

   W szkołach musi istnieć możliwość - bez sensacyjnego - odpowiadania bez wychodzenia na ogląd całej klasy.

   Należy upowszechnić plakietki, na których np. wizerunek skreślonych oczu/oka oznaczałby, iż jej właściciel/ka nie życzy sobie być oglądanym, obserwowanym itp. Można też ustalić, iż np. czapka, opaska w kolorze niebieskim oznacza to samo.

   Potrzebne jest sformułowanie odpowiedniego prawa, które będzie chronić przed wszystkimi odmianami napastliwości wzrokowej. By m.in. osoby dopuszczające się tego (obecnie całkowicie bezkarne), miały motywację do np. leczenia się, a nie ich doprowadzone do stanu chorobowego ofiary, które są traktowane, jakby były nic nie czującymi przedmiotami służącymi do nikczemnej zabawy, zaspokajania niskich instynktów, na każdym kroku, niekiedy tysiące razy.

   Trzeba też zająć się odpowiednią edukacją społeczeństwa, by stawało w obronie osoby napastowanej, a nie odwrotnie. By akceptowano np. zasłonięcie swojej twarzy przed czyimś wzrokiem (np. pismem), bądź odwrócenie się, czy użycie lampy błyskowej bądź latarki, i by osoba to prowokująca była szykanowana, a nie broniąca się.

Jest to powszechnie spotykane, lecz pominięte prawnie zjawisko.

 

 

q       Przy okazji. Warto by było rozpropagować plakietki np.:

As – jestem osobą aseksualną (w kolorze białym).

St – interesuje mnie wyłącznie seks i typowy (w kolorze czerwonym).

Sn– interesuje mnie wyłącznie seks i nietypowy (w kolorze pomarańczowym)(dla osób z mniejszości seksualnych).

Rs – interesuje mnie przede wszystkim rozmowa i ew. seks. (biało-czerwona).

Sr – interesuje mnie przede wszystkim seks i ew. rozmowa (czerwo-nobiała).

Ro – jestem osobą romantyczną (jasnoniebieska).

Re – jestem osobą religijną (żółta).

Czapki, koszulki z odpowiednimi napisami, np.: PROSZĘ PRZESTAĆ MI SIE PRZYGLĄDAĆ, OBSERWOWAĆ MNIE, SPOZIERAĆ NA MNIE ITP. BO JA JESTEM, w dodatku wrażliwym, CZŁOWIEKIEM A NIE, nic nie czującym PRZEDMIOTEM! I SOBIE TEGO ABSOLUTNIE NIE ŻYCZĘ!

Oraz gadżety elektroniczne (np. telefony komórkowe), udzielające automatycznie odpowiedzi (w podczerwieni czy drogą radiową) i z innymi treściami np. informujące (umówionymi kodami): szukam partnera/ki, i podstawowe dane o sobie, oraz o oczekiwaniach; bądź: nie jestem zaint. nawiązywaniem znajomości. Sądzę, iż ten sposób b. ułatwi poznawanie się odpowiednich dla siebie osób, m.in. ośmielając potencjalnych kandydatów i z góry wskazując na niepożądanych. Da to też pewien komfort (oszczędzając stresów obydwu stronom), w przypadku braku zainteresowania danymi ofertami, czy w ogóle jakimikolwiek.

(...)

 

 

 

 

SPOZIERADZTWO

Ludzki wzrok jest źródłem wielu miłych doznań i działań, zarówno dla odbiorcy jak i patrzącego. Jest też niestety wykorzystywany do wszelkich odmian napastliwości wzrokowej, prześladowania: spozieradztwa, zaglądactwa, przyglądactwa, oglądactwa itp. dewiacji, nikczemnej zabawy, zaspokajania swoich chorych potrzeb, przez osoby: napastliwe, złośliwe, bezczelne, bezmyślne, prymitywne, cierpiące na dolegliwości i choroby psychiczne (bo łoni po to majom ślepiska, co by niemi spozierać, a jak komu to nie odpowiada to łon jezd...).

A spotyka to najczęściej osoby b. atrakcyjne, pozytywne, inteligentne, wrażliwe - czyli najwartościowsze - których te cechy (oprócz urody) emanują  z sposobu poruszania się intonacji głosu, spojrzenia itp. A są one takie m.in. dlatego, iż unikają nieodpowiednich osób. A ponieważ stanowią oni niewielką grupę (poniżej 1%), więc dla wielu (o niskich walorach, okaleczonych – niezdolnych do wrażliwości, wyższych uczuć) problem jest niezrozumiały.

 

PRZYKŁADY (okoliczności, preteksty):

M.in. spotyka to: ze strony współpracowników, przełożonych, tzw. kolegów z klasy, szkoły, w msh publicznych, w tym na przystankach, w środkach transportu pasażerskiego, w sklepach, pod kinem, w kinie. w msh usług, rozrywki. Niekiedy byle pretekst wywołuje zbiegowisko, wychylanie, przesuwanie się, by lepiej widzieć i zbiorowe spozieranie i przysłuchiwanie się, w tym niekiedy na każdym kroku, pod wpływem czego, stresu, taka osoba nie może np. znaleźć msa, co powoduje jeszcze intensywniejsze przyglądanie się z powodu zamieszania... Więc takie osoby muszą zapomnieć o dobrym samopoczuciu, zrelaksowaniu się, przyjemnej atmosferze. – Beznamiętne oglądanie, przyglądanie się, jak jakiemuś dziwolągowi, przedmiotowi, czekanie na twarz (bo za chwilę będzie widoczna), przerywanie rozmów, podsłuchiwanie, gdy z kimś rozmawia (niekiedy wystarczy tylko gest, że chce), lub ktoś coś powiedział, jak zareagował/a, komentowanie, jawne przeżywanie..., np. drwiącym śmiechem, szyderczym rechotem, gdy takiej osobie np. coś upadnie, ktoś ją czy kogoś potrącił, przesunął się, podobna reakcja jest, gdy ta osoba zostanie speszona, spoglądanie na odbicie takiej osoby w lustrze, odwracanie się w jej stronę, gdy ona, lub ktoś idzie, zwalnia, bądź przyspiesza, itp., itd. – Czyli non stop ma mse gapienie się - wzrokowe napastowanie - jakiekolwiek wydarzenie, pretekst jest okazją do spozieradztwa, gapienia się itp. – To dziesiątki b. dobrze znanych takim osobom, tysiące razy powtarzanych sytuacji, od rana do nocy – gdzie i póki można...!

Do tego dodajmy skutki wystawiania na takie oddziaływanie, szczególnie wrażliwej, psychiki dzieci, w dodatku są one pozbawione, bądź mają minimalne możliwości, obrony swoich walorów, swojej wrażliwości.

Jeżeli ktoś jest wartościowy, wrażliwy, wyjątkowy, to wymaga odpowiedniego traktowania.

 

SKUTKI

Powoduje to: frustracje, depresje, nerwice, peszenie się, kompleksy, zamykanie się w sobie, i tzw. 4 ścianach (unikanie wielu msc), b. utrudnia nawiązywanie i powoduje zrywanie znajomości, izolację, samotność, niepowodzenia życiowe, podejrzenia otoczenia o nienormalność, rzeczywiste choroby, rezygnację z pracy, realizacji zainteresowań, aspiracji życiowych, nienawidzenie ludzi, nieakceptowanie siebie, poczucie inności, nie akceptacji – uniemożliwia to normalne funkcjonowanie w społeczeństwie (w tym partnerskie zaspokajanie potrzeb seksualnych, co wywołuje dodatkowe problemy, w tym kompleksy, dewiacje seksualne (jako skutek)), sprzyja: sięganiu po alkohol, narkotyki, leki – dla zwiększenia odporności... (otępienia), samobójstwom, pozbawia: odwagi, chęci do życia, tłumi zapał.

Tacy ludzie nie mają też prywatnego życia, bo są wszędzie zauważani, obserwowani, oglądani, komentowani.

Życie takich osób zamiast przynosić radość, satysfakcje, staje się udręką – koszmarem.

Są też zmuszeni chociaż do częściowej izolacji - biernej obrony - od takiego otoczenia np. przyciemnionymi okularami (co m.in. powoduje uszkadzanie wzroku), czapką z daszkiem (czy jest czy nie ma słońca, co również nie jest obojętne dla zdrowia).

 

OBRONA I ANALIZA

Każda próba unikania skutków takich działań - obrony, np.: zejście z linii wzroku, przesunięcie się, stanięcie za kimś, lub za czymś, unikanie takich sytuacji i osób - wywołuje złośliwe komentarze, śmiechy, szukanie okazji i ustawianie się napastujących tak, by mogli takie postępowanie kontynuować, oraz przekazywanie inf... o takiej osobie innym, podobnym sobie – ażeby też się mogli nikczemnie zabawić...! 

Prośba o zaprzestanie napastowania np.: „Czy może Pan/i przestać się na mnie patrzeć” – wywołuje natychmiastowy wybuch agresji: że oni gapiąc się, nie gapią się: „Ty jesteś nienormalny/a!”; „A co, nie wolno?!”...

– To demaskuje takich osobników. Czyli wiedzą, że robią coś niewłaściwego, i cały czas z tego powodu czują napięcie, strach, który momentalnie przeradza się w wybuch złości do osoby temu „winnej”... Tak naprawdę, ta pretensja skierowana jest do siebie, a atak jest próbą obarczenia winą ofiary, bo tak jest wygodniej. Tym bardziej gdy odbywa się to w otoczeniu innych osób, które w dodatku wytrzeszczają oczy na osobę napastowaną (którą to peszy i czuje się osaczona) zamiast na napastującą, która czuje poparcie innych i wynikłą stąd bezkarność (i pewnie uważa, że w związku z tym ma rację, a przynajmniej to udaje).

 

 

 Sklep:

 

 Czytelnia:

 
Pole tekstowe:  Przedziały w pociągu:

 

 

 

 

 


                             

 

 

 

 

 

 

 

 

Nieśmiałość, tą nienaturalną - nabytą jej odmianę - właśnie w ten sposób można wywołać, i jest zupełnie innym zjawiskiem, czyli może być skutkiem, a nie przyczyną takich problemów.

Już dla przeciętnie wrażliwych, takie życie to już koszmar, a przecież są  jeszcze wrażliwcy, których to spotyka!

A społeczeństwo (część) zamiast chronić, to takich ludzi prześladuje.

 

KOMENTARZ

Tak, można zmusić się i wystawić swoją wrażliwość na bezmyślną napastliwość, odrzeć się z walorów, które zwracają uwagę otoczenia „uodpornić” z pomocą chorych regułek (wmawiając sobie, że jest inaczej niż w rzeczywistości), chemii (alkoholu, leków, narkotyków), jak robi (cena podjęcia takiej pracy) wielu aktorów, piosenkarzy (część już nie żyje z przedawkowania), polityków, czy innych (obecnie) tzw. publicznych osób. Można też zamknąć się w tzw. czterech ścianach, i zrobić wiele innych głupich rzeczy. Ale można też nauczyć społeczeństwo cenić te walory - wartości - u innych, odpowiedniego zachowania, a karać nie za ich posiadanie, tylko prześladowców: osoby egoistyczne, bezmyślne, złośliwe, chamskie, agresywne, prymitywne itp., za ich niszczenie, bo inaczej tylko takie pozostaną!

 

 

www.o2.pl / http://www.pudelek.pl/artykul/25282/gorniak_ukrywala_sie_w_toalecie/ | NIEDZIELA 13.06.2010

GÓRNIAK UKRYWAŁA SIĘ W TOALECIE...

Jaka jest Edyta Górniak na żywo? Wygląda na to, że taka jak w telewizji.

W księgarniach ukazała się książka ze wspomnieniami stewardesy pt. Stewardesa Justyna. Wspominki, których autorka opisuje znanych ludzi spotkanych na pokładach samolotów. Spotkanie z Edzią, wracającą z Londynu do Warszawy, wspomina tak:

 - Czy mogę się gdzieś schować? - spytała na wejściu do samolotu.

 Widząc moją zdziwioną minę, dodała:

 - Nie lubię, jak ludzie tak natarczywie lustrują mnie od dołu do góry.

 Ukryła się w toalecie, a na swoje miejsce wróciła dopiero przed kołowaniem.

 Jakoś nas to nie zaskakuje. Edyta żyje w swoim pokręconym świecie od co najmniej 20 lat.

 

[Proszę poprosić osoby ze swojego otoczenia, by non stop się Tobie przyglądały, oglądały Cię jak dziwo (ciekawe ile sekund wytrzymasz... A są osoby, które muszą to znosić latami)... - red.]

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [09.12.2010, 19:31]

TAK ZMUSZAJĄ CIĘ DO POSŁUSZEŃSTWA

Ten typ plakatów jest najbardziej skuteczny.

Gdy z plakatu na ścianie wpatrują się w nas świdrujące oczy, ludzie są dwa razy bardziej skłonni wykonywać polecenia - donosi Sky News.

Badanie przeprowadził na swoich kolegach student psychologii Uniwersytetu w Newcastle.

Rozwiesił w stołówce plakaty nakazujące jedzącym sprzątanie po sobie.

Jednego dnia na plakatach znalazły się uporczywie wpatrujące się w studentów oczy, a następnego dnia kwiaty - dodaje serwis.

Gdy dokonał porównania, okazało się, że pod wpływem plakatu z parą oczu studenci sprzątali po sobie dwukrotnie częściej.

Obecność oczu zmusza obserwowanego do większej współpracy. Zależy nam na opinii innych, więc czując się obserwowanym, zachowujemy się lepiej - tłumaczy

Sky News dr Melissa Bateson. | JS

 

 

PRAWO

Ta forma destrukcyjnej ingerencji - presja - wpływająca na czyjeś samopoczucie, zdrowie - życie - prawnie jest obecnie pominięta.

Ludzie mniej okaleczeni psychicznie, wrażliwi, zdolni do instynktownego odczuwania czyjejś negatywnej, nieodpowiadającej im osobowości: po jej mimice, sposobie patrzenia, poruszania się, gestykulacji, intonacji głosu (często wystarczy jeden z tych wskaźników) muszą: mieć prawo unikania takich osób, możliwość naturalnego, spontanicznego zachowania, samorealizacji, ochrony samopoczucia, swych atrybutów - wyróżnika - być chronieni przez prawo i społeczeństwo, a nie niszczeni przez wymienionych - obecnie bezkarnych - osobników.

To tacy agresorzy mają być karani i nie tolerowani!

 

PS

ZDZIWIENI (wśród wielu przykładów):

Gdy ktoś chce kupić np.: sól naturalną (z mikroelementami) i jodowaną: „ Że co?! Ty, Maryśka, a tamten... to chce kupić jakąś brudną sól (hyyy)”; Chleb na zakwasie (bez drożdży): „Na jakim kwasie?!”; Sprężynę, albo jakąś inną część do konstruowanego urządzenia: „Ty, Romek jakiś... nie wie czy do odkurzacza, czy do pralki potrzebuje sprężynę (hyyy). Bo on coś tam robi. Może do mózgu (hyyy)?”. Nie chce słuchać wr, ani bełkotu z RTV: „A co ty jeb... jesteś!?”; „Ty jesteś pier... (ktoś kto degraduje, pustoszy, swoją psychikę i zmusza do tego innych jest normalny...?!)!; „Jeszcze raz wyłączysz radio, to ci pier...!!”; Nie chce ponosić skutków wdychania tn: „Nie truj mnie nikotyną! – A co ty hory jesteś?! – Nie i nie chcę być! – Przecież środowisko i tak jest skażone! – Więc należy je i siebie jeszcze dodatkowo truć?! – Wszystko jest dla ludzi. Tak, ale trucizna nikotynowa jest tylko dla określonej grupy... A moja babcia paliła 30 lat...  (idiotka i kreatura truła siebie i rodzinę przez dziesiątki lat - wydając na truciznę fortunę - nauczyła tego samego swoje dzieci i wnuki - jest dla nich wzorcem ). – Zastanów się jak by wyglądała i wasze życie gdyby tego nie robiła”. Itp., itd.!! – A to Polska właśnie (nie cała na szczęście).

 

 

 

 

ZACHOWANIA.

Czy prowokowanie problemów daje komukolwiek korzyści...

Zanim się coś zrobi - na małą, osobistą skalę bądź dowolnie większą - najpierw trzeba przeanalizować: czy da to - w szerokim tego słowa znaczeniu - korzyści (np. gadanie w celu gadania żeby gadać (ogłupiając się i innych, marnując własny i czyjś czas), uczynienie osobistej podłości (zyskując nienawiść – wroga-ów), wywołanie wojny (powodując zubożenie własnego i czyjegoś społeczeństwa, nienawiść)) itp.

Nawiązując do tego tematu trzeba niestety wyjaśnić, iż są, i to powszechnie, osoby chore, psychopatyczne, anormalne (jawnie – wówczas wykorzystują socjotechnikę, instynkt stadny do poparcia, a przynajmniej osiągnięcia obojętności otoczenia na swoje ataki (wykorzystują też różne preteksty do uzasadnienia swoich działań, przypisania winy osobie atakowanej, np. z powodu jej inności, odmienności (gdyż np. nie chce zadawać się z osobami, z którymi przebywanie jej nie odpowiada, nie służy jej, nie wychodzi na zdrowie); bo nieodpowiada na atak – nie podziela zainteresowań psychopaty…/bo odpowiada na atak...), ale częściej w sposób ukrywany) - antyspołeczne (w tym chimery – osoby których mózg, umysł pracuje jakby dokładnie odwrotnie od normalnego) - których chore mózgi, umysły mają chore, anormalne (w najprzeróżniejszych kombinacjach, w tym proporcjach) - antyspołeczne - potrzeby niestety, i trzeba się z tym liczyć. Stąd dopatrywanie się racjonalnych przyczyn poczynań takich osób jest daremne; ich brak świadczy właśnie o tym, iż mamy do czynienia z taką osobą. Należy wówczas absolutnie ograniczyć, uniemożliwić możliwości destrukcyjnego oddziaływania na innych takich osób, w tym jawnie ostrzegać przed nią (by dać do myślenia takiej osobie, zastraszyć ją – by to ona się bała szkodzić innym; by to taka osoba zaczęła się leczyć, a nie musiały jej ofiary!)! Szczególnie narażone na taką agresję są osoby wrażliwe* – bo są to najłatwiejsze ofiary, które w dodatku b. łatwo i szybko można okaleczyć, uwrażliwić na swoje destrukcyjne działania i nękać. Stąd inni mogą być pozostawiani w spokoju, a nawet nie zdawać sobie sprawy, nie rozumieć sytuacji (no skoro innych się nie czepia, to widocznie osoba atakowana jest czemuś winna...), co skutkuje pozostawianiem na pastwę takiej osoby atakującemu, a nawet podejrzeniami choroby psychicznej u osoby wrażliwej, okaleczonej – atakowanej; skutkuje to też bezkarnością, i daje podwójną satysfakcje dręczycielowi!

* Kto to jest wrażliwiec. W skrócie i w uproszczeniu jest to osoba, która np. wielokrotnie bardziej, szybciej i silniej ulega stresowi. Taka osoba może też przez wiele lat nie rozumieć agresji (dopatrywać się, a niekiedy i otoczenie, u siebie tego przyczyn), braku wrażliwości u innych (niezdolności do empatii – zdolności do wczuwania się w sytuację innych). Jeśli ktoś taki ma jeszcze, a często tak, umysł analityczny - to już jest katastrofa! - bo będzie to bezwiednie, co przeszła, przechodzi, analizować na wszelkie możliwe sposoby, w tym w brew swym chęciom – a więc jeszcze samą siebie uwrażliwiać, dręczyć (i to niekiedy latami)!

 

Stanowimy psychosomatyczną  jedność – tzn., stan psychiczny wpływa na stan fizyczny i odwrotnie; stresy powodują nieprawidłowe funkcjonowanie organizmu, choroby, co jest źródłem kolejnego stresu (następuje sprzężenie zwrotne).

 

Każdy uraz psychiczny, (psycho-)fizyczny powoduje, pozostawia, skutki na całe życie (z autopsji:).

Np. wybicie zęba upośledza mimikę, proces przeżuwania, rozdrabniania pokarmu – obciąża pozostałe zęby, żołądek; powoduje uraz psychiczny, obniża poczucie własnej wartości, pewności siebie, obniża poziom atrakcyjności, powodzenia życiowego – a to wszystko z powodu „tylko” jednego zęba. Podobnie uderzenia np. w głowę, nerki itp. niosą różne negatywne skutki.

Jakaś potwarz, np. określenie kogoś mianem zboczeńca może przekreślić czyjeś życie. Że np. nie tylko wybrana ale większość, czy nawet żadna dziewczyna nie będzie chciała mieć z delikwentem do czynienia; otoczenia będzie nieufne, podejrzliwe (nie gadaj z zboczeńcem!, on jest zboczony!), przypatrywać się, szukać i niekiedy „znajdywać” potwierdzenie pogłoski. Ktoś po takich przejściach, nabyciu lęków, kompleksów, urazów również sam nie będzie miał nie tylko przebojowości, ale nawet odwagi wykazywać się inicjatywą względem płci przeciwnej – tak czy inaczej może zostać izolowany, sam się odsunąć od otoczenia. Co w efekcie może doprowadzić, zastępczo, do realizacji zboczeń. Więc na taką potwarz należy kategorycznie zareagować – chodzi o wszystkich! W niczyim interesie jest by przybywało ludzi z urazami, nieszczęśliwych („”zboczeńców)(tak w ogóle uważanie, określanie kogoś mianem zboczeńca np. tylko dlatego, iż proponuje seks osobie płci przeciwnej – jest właśnie patologią, chore i wymaga co najmniej edukacji z dziedziny seksualności, zboczeń seksualnych!; powoduje to też paraliżujący lęk u innych przed wykazywaniem się inicjatywą względem płci przeciwnej, by nie zyskać miana zboczeńca, co w efekcie, może właśnie do jakiejś dewiacji doprowadzić).

                                                                                           Pozdrowionka od „zboczeńca” z Brzegu, woj. opolskie, z szkoły podstawowej nr 4 (z halą sportową)

(jak ja się PANICZNIE BAŁEM!, przez całe dotychczasowe życie, przyznać skąd pochodzę (a byłem oto pytany ponad tysiąc razy (jakie to były wspaniałe doznania... gdy sobie dzięki tym pytankom o wszystkim przypominałem) – zawsze zmyślałem), oraz dla mamusi... od m.in., najprawdopodobniej, kilkuletniego, nocnego, partnera seksualnego „ idioty”, „kretyna”, „głupka”, „kopniętego”, „szurniętego” itp... (kolejny temat STRACH!)(teraz wreszcie nie ja się boję, wstydzę. Piszę o tym też dlatego, iż gdyby nie te przejścia, to zająłbym się m.in. polityką  już na początku lat 90.)

PS

Nigdy z żadną dziewczyną nie tylko z klasy, ale nawet z szkoły, a przez całe lata z całego trzydziestokilkudziesięciotysięcznego miasta nie miałem do czynienia. Najszybciej jak mogłem (w wieku 17 lat) wyjechałem z tego miasta (ostatni raz - z konieczności - tam byłem około 1992 roku), a jak musiałem się tam pojawiać to dostawałem białej gorączki!

Proszę o wskazanie chociaż jednego przypadku i chociażby w najmniejszym stopniu mojego zboczenia… (nawet nigdy żadnej dziewczynie nie zaproponowałem seksu (wtedy to chyba przyjechałby po mnie oddział zomowców, a gazety opisywałyby mnie przez kilka lat... – byłbym znany w całym kraju, a nie tylko w jednym mieście) – jeśli nawet to traktować jako zboczenie; po prostu ktoś obdarzył mnie taką potwarzą i poszło to w miasto. A ponieważ jestem osobą szczególną - więc i tak wszyscy na mnie zwracali uwagę, czyli m.in. niemal wszędzie, niemal zawsze, niemal non stop gapili się na mnie; byłem powszechnie znany z widzenia – to w tempie ekspresowym, na dużą skalę i trwale) a przecież latami byłem oglądany i traktowany jak zboczeniec... (nigdy nie zapomnę tych obserwujących mnie, obracających się w moją stronę ludzi, głów, ironicznych, szyderczych spojrzeń, tekstów („o zboczony/eniec idzie”...; ile razy schodziłem cały czerwony na bok, chowałem się do najbliższej bramy))!! Skutki - urazy - wywarły swoje piętno, pozostały mi na całe życie!! Ilu jeszcze takich „zboczeńców” stworzyli bezmyślni, durni, debilni, nikczemni ludzie (najczęściej, a może niemal wyłącznie katolicy – jest okazja do zrobienia krzywdy bliźniemu, to byłby grzech nieskorzystać)?! Czy ktokolwiek, kiedykolwiek odniósł z tego jakąkolwiek korzyść...

 

 

 

 

Jednym z wskaźników normalności, zdrowych relacji międzyludzkich, wolności, jest prawo do indywidualizmu, posiadania, wykazywania, osobowości niezależnej: w rodzinie, szkole, pracy, msu zamieszkania. Czyli możliwość m.in. nie nawiązywania niepożądanych kontaktów, nie zawierania niechcianych znajomości, nie utrzymywania nieudanych znajomości (z kim się zadajesz takim się stajesz), nie brania udziału w rytuałach, zwyczajach itp. - czyli możliwość funkcjonowania w społeczeństwie, bez przymuszania się do niechcianych działań - bez negatywnych reperkusji. Czyli obowiązuje tutaj prawo wzajemności: ja nie zabraniam tobie (i nie każę ci się z czegokolwiek tłumaczyć, np. dlaczego to robisz) – więc i ty nie przymuszaj mnie.

Każdy ma prawo do wyboru stylu życia, ochrony swych walorów, wolności od napastliwości, osądów, do nietykalności, rozwoju, postępowania zgodnie z swoimi ideałami, przekonaniami, interesem – jeśli postępuje się przynajmniej neutralnie, nie szkodzi innym.

PS

Wymuszanie znajomości to jest stosowanie półniewolnictwa.

To nie mse pobytu powinno być wyznacznikiem z kim się zadajemy, jak żyjemy, tylko m.in. nasze chęci i np. oczekiwane cechy charakteru. Inaczej jest to pole do destrukcyjnych działań osób chamskich, złośliwych, prymitywnych, napastliwych, psychopatycznych, niedorozwiniętych, chorych umysłowo, debilnych itp., a osoba poszkodowana jest w znacznej mierze bezbronna i jeszcze krytykowana, szykanowana, zamiast być broniona, za nie realizowanie norm obyczajowych...

Trzeba też zakończyć zwyczaj wymuszonego poznawania się, przedstawiania, z znajomymi znajomych podczas przypadkowych spotkań. Niedopuszczalne jest też podawanie jakichkolwiek danych osobowo-adresowych, bez zgody właściciela tych danych.

 

Ustalmy żelazną zasadę, że jakiekolwiek dane osobowe, adresowe podaje WYŁĄCZNIE ICH WŁAŚCICIEL, I TYLKO Z WŁASNEJ, W ŻADEN SPOSÓB NIEWYMUSZONEJ, INICJATYWY!

 

 

 

 

STACZE-SPOZIERACZE

Dość częstym, uciążliwym, stresotwórczym zjawiskiem jest stactwo np. pod bramą, przy przejściu, itp., tak więc dla przechodzących odbywa się to bez możliwości uniknięcia spotkania z osobnikami, których wzrok, mimika, słownictwo, wygląd budzi od razu lęk, powoduje stres, uraz do msa, sytuacji, tym bardziej jeśli napotykamy wpatrzone w nas, wyrażające degenerację, agresję, ślepia. W związku z tym mam uświadamiające retoryczne pytania do staczy-spozieraczy: czy sami chcielibyście, by wami zainteresował się np. mordujący ludzi psychopata, gwałciciel, w dodatku zarażony HIV, by ktoś do was mierzył odbezpieczoną bronią palną... No to już się chyba domyślacie, jakie są skutki waszego wystawania, spozierania, interesowania się przechodzącymi osobami – co one czują...

Proponuje też, by spozieracze na twarz, w oczy, sami na sobie, dokładnie takim samym wzrokiem i tak samo długo wypróbowali, jakie to przyjemne...

 

 

 

 

„NEWSWEEK” nr 17, 30.04.2006 r. strona 66

FATALNE ZAUROCZENIA

Strzeż się natrętnych znajomych i szalonych wielbicieli. Tylko krok dzieli obsesyjne uczucie od przestępstwa.

Czy otrzymywanie kwiatów od tajemniczego wielbiciela może stać się koszmarem? Może. Początkowo wydaje się, że to miły gest. Ale jeśli kolejnym bukietom towarzyszą coraz bardziej natarczywe prośby o spotkanie i miłosne wyznania, rytuał staje się denerwujący. Adresatka takich przesyłek na pewno nie będzie czuła się hołubiona, ale osaczona i prześladowana. Tylko co powie policji? Że dostaje kwiaty?

To podręcznikowy przypadek stalkingu (z angielskiego - tropienie zwierzyny), czyli uporczywego nękania ofiary, a to głuchymi telefonami, a to SMS-ami, a to dokuczliwymi przesyłkami. Na Zachodzie ten temat robi karierę, mimo że samo zjawisko nie jest nowe. Znamy je chociażby z filmów, takich jak "Fatalne zauroczenie". Plotkarska prasa od lat donosi o gwiazdach prześladowanych przez maniaków. John Hinckley, który zakochał się w Jodie Foster, zasypywał aktorkę wierszami i listami. W 1981 r. w Waszyngtonie strzelał do Ronalda Reagana. Uważał, że zdobędzie rozgłos i ściągnie na siebie uwagę Jodie. Zamiast w jej ramiona trafił za kratki.

Według badań Centrum Ofiar Zbrodni z początku bieżącej dekady średnio co 12. Amerykanka i co 45. Amerykanin doświadczają w życiu jakiegoś rodzaju prześladowania. Z badań przeprowadzonych w 2005 r. wynika, że w Wielkiej Brytanii co roku prawie 2 miliony osób spotyka się z różnymi formami stalkingu (ok. 86 proc. z nich to kobiety). W 2004 r. liczba zgłaszanych przypadków w całej Wielkiej Brytanii wzrosła aż o 26 proc. To głównie skutek kampanii na rzecz pomocy ofiarom stalkingu. Dziś na Zachodzie działają odpowiednie stowarzyszenia, funkcjonują telefony zaufania.

Ale część ekspertów uważa, że przyczyny tkwią głębiej. Profesor Paul Mullen, znany psychiatra australijski, twierdzi, że zjawisko narasta, a jego podłożem są zmiany społeczne. Chodzi przede wszystkim o coraz szybszy rozpad związków.

W sukurs stalkerom przychodzi nowoczesna technologia. Dzięki Internetowi łatwo niepokoić osoby na drugim końcu świata - umieszczać zdjęcia na stronach pornograficznych, przeglądać pocztę czy wysyłać wirusy. Na polskich aukcjach internetowych Allegro oferuje się kilkadziesiąt urządzeń do podsłuchu i małych kamer. Po co komu takie gadżety, można się tylko domyślać.

 

Dane o rozmiarach stalkingu wywołały na Zachodzie podobny szok, jak doniesienia o skali molestowania seksualnego, mobbingu czy pedofilii. Odkąd na Zachodzie do walki ze stalkerami wprzęgnięto machinę urzędniczą, żaden komisariat już nie odprawi ofiary z kwitkiem.

- W 1992 roku nikt nie mógł mi jeszcze pomóc - wspomina Brytyjka Tracy Morgan. Wtedy zaczął się jej dziesięcioletni koszmar. Przez te wszystkie lata nachodził ją były kolega z pracy. Nieśmiały, samotny człowiek, z którym kilka razy z litości zjadła lunch, czego później gorzko żałowała. Zakochany maniak śledził ją, nachodził męża, wydobył z urzędu ich akty urodzin oraz ślubu, a ich kopie wysyłał pocztą w odpowiednie rocznice. Po dwóch latach Tracy opuścił mąż. Nie wytrzymał presji.

- W 1996 roku poszłam na posterunek, ale mimo najszczerszych chęci policjanci nie mogli mi pomóc - mówi Tracy. - Policja zaczęłaby działać, gdyby mnie okaleczył lub zabił.

Ale stalkerzy dręczą najczęściej swoje ofiary "niewinnymi" telefonami czy ciągłą obserwacją. Potrafią wykopać tunel pod domem, wysłać paczkę z psimi zębami albo umoczonymi we krwi ptasimi piórami, zamawiają na adres ofiary pizzę lub worki z cementem. I za pomocą drobnych złośliwości oplatają ją niczym pajęczyną.

Na prośbę bezradnej policji Tracy opowiedziała o swoim koszmarze dziennikarzom i rozpoczęła kampanię na rzecz zmiany przepisów prawnych. Założyła też fundację NSS, pomagającą ofiarom stalkingu. Uznawane na świecie za modelowe rozwiązania przyjęto m.in. dzięki jej staraniom w 1997 r. Dziś w Wielkiej Brytanii za stalking grozi grzywna do 10 tys. funtów, zakaz zbliżania się do ofiary, a nawet więzienie.

Podobne do brytyjskich uregulowania obowiązują już w Holandii, USA, Kanadzie i Australii. O stalkingu właśnie dyskutują Niemcy - wprowadzenie tego przestępstwa do kodeksu karnego zapisano w umowie koalicyjnej między CDU a SPD. - W Polsce prawie nikt na ten temat nie mówi. Nie ma też danych o skali zjawiska, bo taka kategoria przestępstwa jak stalking nie istnieje w prawie karnym - mówi Patryk Kuzior, doktorant w Katedrze Prawa Karnego i Kryminologii Uniwersytetu Śląskiego.

- Przez lata myślałam, że stalkerzy dręczą tylko sławy. Dopóki nie okazało się, że jeden z nich uwziął się na moją siostrę - opowiada Holenderka Elisabeth van Campenhout. W 2002 r. sprawa jej 24-letniej siostry Marquerite wstrząsnęła Wielką Brytanią, gdzie dziewczyna mieszkała i pracowała. Tam też przez cztery lata spotykała się z Vaso Aliu, emigrantem z Albanii.

Aliu wpadł w szał, gdy Marquerite z nim zerwała. Śledził każdy jej krok, dzwonił, błagał o powrót. Raz był szarmancki i obdarowywał ją kwiatami, innym razem pieklił się i groził, że kupi broń. Dziewczyna czuła się jak zwierzyna łowna. By uniknąć awantur, przeprowadziła się i wracała z pracy różnymi drogami. Zgłosiła się nawet na policję, ale władze nie zdążyły zadziałać. Kilka dni po wizycie na komisariacie na peronie metra stacji Euston w Londynie Aliu podszedł do Mar-querite i ugodził ją nożem w serce.

Podczas procesu dowodził, że jest niepoczytalny, bo pochodzi z Kosowa, gdzie był bity i torturowany. Sąd jednak stwierdził, że Aliu jest zdrowy, i skazał go na dożywocie. Wbrew obiegowym sądom aż połowa prześladowców jest w pełni władz umysłowych. Najczęściej to właśnie byli partnerzy ofiar, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że związek się skończył. Druga połowa prześladowców to rzeczywiście chorzy psychicznie, np. cierpiący na schizofrenię albo erotomanię. Ci ostatni żyją w iluzji, że nękane osoby ich kochają, nawet jeśli nie widziały ich na oczy. Z badań wynika, że to najczęściej ludzie samotni, niedojrzali, dla których zmyślona miłość jest lepsza niż żadna. Ich ofiarą może paść gwiazda Hollywood, ale i sprzedawczyni z sąsiedztwa.

 

Bez względu na to, czy stalker jest zdrowy, czy chory psychicznie, nie ma jednej recepty, by się przed nim uchronić. Już sam katalog porad może przerażać: zainstaluj programy ochronne w komputerze, nie rozmawiaj z nieznajomymi, nie dawaj numeru telefonu, zasłaniaj na noc zasłony.

- By mieć pewność, że nie padnie się ofiarą stalkera, trzeba by całkowicie odseparować się od społeczeństwa. A to szaleństwo - mówi Tracy Morgan z NSS. - Radzę nie ignorować niepokojących sygnałów i ufać intuicji.

Joanna Kowalska-Iszkowska, współpraca Filip Gańczak, Berlin

 

 

"WPROST" Numer: 19/2008 (1324)

ŚWIR STRÓŻ

Polscy artyści są bezbronni wobec agresji prześladujących ich fanów

Dwanaście lat temu Agnieszka Kotlarska, Miss Polski z 1991 r., została brutalnie zadźgana przed swoim blokiem na oczach męża i 2,5-letniej córki. Przez typowego świra, który ją wcześniej prześladował. 30 marca 1981 r. zamachowiec postrzelił prezydenta Ronalda Reagana. Kula utkwiła w płucu 3 cm od serca. Nie był to jednak zamach polityczny. 25-letni John Hinckley chciał tylko zwrócić na siebie uwagę aktorki Jodie Foster, w której się toksycznie kochał. Reagan cudem przeżył. John Lennon – nie. Zastrzelony rok wcześniej przez fana. 30 kwietnia 1993 r. podczas turnieju w Hamburgu Monica Seles – wówczas numer jeden żeńskiego tenisa – została zaatakowana nożem przez 38-letniego niemieckiego fana zakochanego w Steffi Graf.

Tylko w ostatnich miesiącach donoszono o Rosjaninie, który (zupełnie jak filmowy Borat do Pameli Anderson) pojechał do USA, by „być razem" z aktorką Hilary Duff. A jeśli nie, to zabić ją i jej bliskich. Sandra Bullock uzyskała „zakaz zbliżania się” do niej Marcii Valentine, która próbowała zabić jej męża. Przykłady można mnożyć. W wypadku takich przestępstw jak dręczenie, czyli uporczywe telefony, śledzenie, fotografowanie czy nachodzenie, amerykańska policja i sądy są szybkie i bezwzględne. Wydają zakaz zbliżania się na minimalną odległość, którego złamanie skutkuje natychmiastowym aresztowaniem. W Polsce tak nie jest.

 

Kultura szaleńców

Z naszych rozmów wynika, że również u nas każda prawdziwa gwiazda ma swojego świra, a niektóre nawet kilku. Chcą o tym rozmawiać, ale tylko nieliczne z nich pod nazwiskiem. Ze strachu, bo są wobec nich zupełnie bezbronne. Nigdy nie wiadomo, co świr może wywinąć. W garderobach popularnych seriali, musicali i programów telewizyjnych historie o świrach to od lat temat dyżurny. I nie o takich, którzy regularnie przysyłają kwiaty czy głupawe SMS-y, ale o takich, u których widać wyraźne objawy szaleństwa. – Jakieś 10 lat temu zaczęłam dostawać niezwykle długie i starannie napisane listy – wspomina Małgorzata Kosik, aktorka, tancerka i wokalistka (m.in. „Metro", „Chicago”, „Na dobre i na złe”, program „Happy Hour”). – Na początku listu były wyrazy nadzwyczajnej miłości i oddania. A potem stek najgorszych obelg. Innym razem opisywał szczegółowo, jak siedzi przy ognisku i piecze na nim moje udo.

Natychmiastowe przeskoki od skrajnej miłości do nienawiści są bardzo charakterystyczne dla wszystkich prawdziwych świrów. Po szesnastu wywiadach z polskimi gwiazdami stworzyliśmy „zbiorowy model świra" i zrekonstruowaliśmy sposób jego postępowania. Współczesna kultura bardzo sprzyja szaleńcom – uważa prof. Wiesław Godzic, medioznawca. Skutecznie miesza w głowach – nie wiadomo już, co jest prawdą, a co fikcją. O aktorach pisze się w gazetach i na plotkarskich portalach, używając ich ekranowych imion: Kożuchowska to Hania z „M jak miłość”, a Foremniak to doktor Zosia z „Na dobre i na złe”. Nikt już nie pamięta, że w pierwszych odcinkach serialu Kożuchowska grała osobę tak złą, iż spotykała się na ulicy z otwartą agresją. Poprosiła wtedy scenarzystkę o zmianę wizerunku postaci. Teraz uchodzi w tabloidach i u fanów serialu za wzór ciepła i dobroci, choć jest przecież tą samą aktorką.

 

Strategia świra

Świr, nawet jeśli wydaje się niegroźny, potrafi być męczący. – Przez kilka lat nękała mnie pewna „wielbicielka" – wspomina Michał Żebrowski. – Jeździła za mną po całej Polsce, była na wszystkich występach, wystawała pod hotelami. Nie odpuszczała mi nawet podczas urlopów. Nie groziła mi – po prostu wyrażała uwielbienie i chęć spędzenia ze mną całego życia. Dwa lata temu policji udało się ją złapać i od tamtej pory nie interesowałem się tą sprawą.

Mają aktualne numery telefonów, adresy, maile? Stąd, że mają niespożyte zasoby czasu i energii, by świrować i zdobyć potrzebne dane. Można je kupić na aukcjach internetowych, wyłudzić od agenta, wytwórni, rodziny, znajomych, podając się np. za dziennikarza, organizatora imprez, sponsora. Żeby zdobyć adres zamieszkania, wystarczy poczekać pod teatrem lub poszukać w książce telefonicznej adresu rodziny.

Kiedy świr zdobędzie już potrzebne dane, zaczyna się najpierw drobne, niewinne świrowanie: śledzenie, podglądanie, fotografowanie. Potem kradzież „pamiątek": wycieraczki spod drzwi, bielizny z suszarni lub balkonu, doniczki z klatki, listów ze skrzynki, niezauważalne włamanie do piwnicy. I koronny numer – wykradanie śmieci. Świr zaczyna się też kontaktować z gwiazdą, bo ostatecznie chodzi przecież o interakcję. Głuche telefony, listy i maile, w których podszywa się pod kogoś: studenta proszącego o wypowiedź do pracy zaliczeniowej, początkującego dziennikarza, autora scenariusza, fana proszącego o zdjęcie z dedykacją. Każda grzeczna odpowiedź jest traktowana jak nagroda i zachęta. Kiedy gwiazda zauważa, że „fan” jest lekko nadaktywny, jego zainteresowania dziwaczne, a wiedza zastanawiająco wielka, kiedy zaczyna pisać żarliwe, miłosne epistoły, jest już za późno.

 

Nienawistna miłość

– Pomieszanie rzeczywistości z fikcją skutkuje np. tym, że psychopata tak się angażuje, iż oglądając swoją ulubioną aktorkę w scenie łóżkowej, czuje się zdradzony. Uważa, że jest łatwa, i chce ją ukarać. W gniewie chce ją zabić albo zgwałcić – mówi prof. Godzic. Podobnie się dzieje, kiedy media donoszą np. o udanym związku gwiazdy – narzeczeństwie, ślubie, ciąży. Wtedy na stronach i forach dyskusyjnych aż się gotuje od gniewu jeszcze przed chwilą śmiertelnie zakochanych psychopatów. – Ja też byłam nastolatką i miałam swoje ulubione zespoły, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy coś takiego! – wspomina Doda. – Uważam, że prawdziwy fan powinien być solidarny z artystą. „Fani", wzorem niektórych mediów, sądzą, że gwiazda jest od tego, by jej dokopać. Atakują i krytykują, piszą donosy do serwisów plotkarskich. Tylko że to już wtedy nie jest „fan”, ale najzagorzalszy wróg. Kiedy świr się zorientuje, że jest traktowany jak świr, kiedy mu się np. naubliża, nastraszy mężem, policją lub „wariatkowem”, wpada w panikę i atakuje. Dlatego, że cała konstrukcja, nad którą z najwyższym oddaniem pracuje od lat, właśnie legła w gruzach, a gwiazda, którą kocha ponad wszystko swoją ześwirowaną miłością, nienawidzi go i nim pogardza. On podaje serce na dłoni i zostaje odrzucony, wyśmiany. To wywołuje katastrofalne załamanie samooceny i całego systemu wartości. Żeby ratować resztki integralności psychicznej, pozostaje tylko zemsta. To jest mechanizm tego zdumiewającego przeskoku od skrajnej miłości do skrajnej nienawiści, gdy fani grożą śmiercią swoim idolom: gwiazda to potwór – należy ją ukarać, dręczyć, skłonić do uległości.

 

Można gwiazdę zasypywać obraźliwymi mailami i SMS-ami, ale są dotkliwsze sposoby – jak dręczenie. – Po sesji do „Playboya" dostałam pozornie niewinny SMS: „Bardzo ładnie Pani wygląda w tym niebieskim szlafroczku”. Owszem, wyglądałam – wczoraj wieczorem w domu – wspomina jedna z gwiazd. – To znaczy, że świr mnie podglądał. Zaczęło się zasłanianie okien,  szukanie podsłuchów. Ale okazuje się że on wie wszystko. Inna gwiazda dostała od razu taki SMS: „Wiem, gdzie mieszkasz i gdzie twój synek chodzi do przedszkola”. W takiej sytuacji gwiazdy przeważnie „pękają”. Postanawiają pójść na pewne ustępstwa: wysłać na żądanie zdjęcie stopy albo jakiejś części garderoby, odebrać rozmowę telefoniczną, w której świr opowiada historię swojego życia, przeważnie szarą, smutną i pozbawioną znaczenia. I wtedy mówi: „Aż wreszcie zobaczyłem Panią w telewizji i wtedy zrozumiałem. Moje życie nagle nabrało sensu”.

 

Z wyższej konieczności

Jeżeli chodzi tylko o obsesję erotyczną, to pół biedy. Dochodzi wtedy tylko do eskalacji żądań. Ale może się też okazać, że świr nie działa dla własnej przyjemności, ale „z konieczności wyższej". Tu pojawiają się moce nadprzyrodzone: Matka Boska, anioł, diabeł, wola Pana Boga, zły lub dobry duch, wieszczy sen, opatrzność, układ gwiazd, tarot, wróżba, czip w głowie itd. I wtedy już „nie ma przebacz”, bo chodzi o przyszłość Polski lub świata, stworzenie nowej rasy, rozpoczęcie epoki „nowej szczęśliwości”, poinformowanie papieża o dacie końca świata. Teraz gwiazda wie, że ma do czynienia z prawdziwym świrem, i stara się z nim żyć.

Świry, niestety, są bardzo ostrożne, więc konwencjonalne środki namierzenia nie wchodzą w rachubę. Zwłaszcza że policja nie pali się do pomocy. Jeżeli świr wpadnie, to z własnej woli. „Siła wyższa" każe mu np. podjąć natychmiastowy kontakt. Wtedy dzwoni, by się umówić na spotkanie, albo po prostu staje pod domem i mówi: „Dzień dobry, to ja”. To się zdarzyło trzem naszym rozmówczyniom. Wydawałoby się, że wystarczy pójść na policję i po sprawie. Policja nie może jednak interweniować, dopóki nie ma bezpośredniego zagrożenia życia. Sugeruje, że ma „prawdziwe” zmartwienia na głowie. Interweniuje dopiero, kiedy coś się wydarzy – jak w 1996 r. we Wrocławiu.

Ale nie wszystkie gwiazdy się świrami przejmują. Maja Sablewska, menedżerka Dody, wspomina, że od półtora roku artystka ma fana, który dobija się z prośbą o jej buty. „Takie na obcasie i oczywiście używane". Doda o tym wie. – Nie drażni mnie to. Sama kiedyś byłam fanką i myślę, że wszelkie sposoby uwielbienia są dozwolone. Jestem zresztą trochę fetyszystką, więc go rozumiem. Zamierzam mu nawet wysłać te buty, muszę się tylko dowiedzieć, jakie konkretnie by chciał – opowiada Doda. – Używane i na obcasie – powtarzamy za menedżerką. – To dobrze się składa, bo innych nie mam – mówi Dorota Rabczewska.

Agnieszka Niedek, Robert Leszczyński

 

 

 www.o2.pl | Piątek [05.06.2009, 12:21] 1 źródło

CO DZIEJE SIĘ W MÓZGU PSYCHOPATY

To często dobrzy sąsiedzi i mili ludzie.

Brak empatii, nieumiejętność odwzorowywania uczuć, słabsze odczuwanie bólu - to podstawowe cechy charakteryzujące psychopatów. Jak wynika z ostatnich badań psychopaci stanowią jeden procent społeczeństwa, 15 do 20 procent mieszkańców więzień i 15 procent osób uzależnionych. Psychopatami są osoby pozbawione uczucia empatii. Nie potrafią one odwzorowywać uczuć - twierdzi Monika Marczak z Uniwersytetu Warszawskiego. Traktują też instrumentalnie innych ludzi i zawsze wybierają krótszą drogę do osiągnięcia celu, nawet jeśli wiąże się to z podjęciem kroków moralnie nagannych. Źródło psychopatii tkwi w mózgu, a nie tylko w osobowości człowieka - twierdzi Monika Marczak. Naukowcy nie są pewni czy psychopatów należy leczyć. Twierdzą bowiem, że operacja mózgu wiązałaby się także ze zmianą osobowości. | TM

 

 

„NEWSWEEK” nr 18, 07.05.2006 r.

CZY CZUJESZ TO, CO JA CZUJĘ

Znaczna część naszego mózgu zajmuje się tym, co mają w głowach inni ludzie. Dzięki neuronom lustrzanym odbieramy i odczuwamy cudze emocje.

[Wszystko wpływa m.in. na wyobraźnię, a więc wywołuje projekcje myślowe, w tym nieświadome tego analizowania przez umysł.

Za pośrednictwem wyrazu czyichś oczu, mimiki, tzw. mowy ciała, intonacji głosu, zachowania, treści przekazu; Tak więc wygląd, postępowanie, zachowywanie się osób (np. nikotynizm, narkomania, alkoholizm, zboczenia, marginalne sposoby uprawiania seksu, religijność (obłęd), choroba psychiczna, tiki, nawyki, w tym grymasy (żucie gumy), wydawanie dźwięków itp. (również np. pety, smród trucizny nikotynowej, butelki, smród alkoholu, strzykawki, symbole religijne – są źródłem informacji o czyimś postępowaniu)) stanowiących cząstkę, element, społeczeństwa nie jest tylko i wyłącznie czyjąś prywatną sprawą – skoro i w ten sposób wpływa się, negatywnie, na innych. – red.]

Empatia, czyli odbieranie i współodczuwanie cudzych emocji, nie ma nic wspólnego ze zdolnościami paranormalnymi. To umiejętność, którą posiedliśmy wszyscy, tylko nie wszyscy korzystamy z niej w jednakowym stopniu. Za to, że przejmujemy stres kolegi, który miał scysję z szefem, albo że na widok pająka na ręce innej osoby sami czujemy obrzydzenie, odpowiadają neurony lustrzane. (...)

W ludzkim mózgu też wykryto neurony lustrzane, a ściślej całą ich sieć. Naukowcy byli jednak zaskoczeni, kiedy okazało się, że rozpoznają nie tylko ruch, ale także intencje i emocje.

Doktor Marco Iacoboni z uniwersytetu w Los Angeles, autor wielu badań nad neuronami lustrzanymi, tłumaczy: - Jeśli widzisz, że rzucam piłkę, twój mózg symuluje tę czynność. Jeśli wyciągam rękę, jakbym chciał rzucić piłkę, masz w mózgu kopię tego, co chcę zrobić, czyli odczujesz moje intencje. I dalej, jeśli jestem zestresowany, twój mózg symuluje mój stres. Wiesz dokładnie, co czuje, bo ty czujesz to samo. Empatia włącza się automatycznie. [W tym dzięki własnym, podobnym doświadczeniom. A w przypadku ich braku dochodzi do symulacji, imitacji, odpowiednich symptomów. – red.]

(...) Ale wiadomo już, że identyfikowanie i odbieranie przez nas takich uczuć, jak onieśmielenie, duma, obrzydzenie, poczucie winy czy odrzucenia, jest możliwe dzięki neuronom lustrzanym, znajdującym się w części mózgu zwanej wyspą.

(...) empatia służy nie tylko do kontaktów się z światem, ale także do uczenia się świata. – System neuronów lustrzanych odpowiada za indywidualny rozwój i działa niemal od chwili narodzin. Dzięki temu dzieci mogą naśladować swoich opiekunów od pierwszych chwil życia – twierdzi dr Andrew Meltzoff z uniwersytetu w Waszyngtonie. Około ósmego tygodnia pojawia się u nich zdolność do takiego przetwarzania obrazu, dzięki któremu może odczytywać uczucia, pojawiające się na twarzach opiekuna. – We wczesnym dzieciństwie współodczuwanie emocji opiekunów jest jednym z najważniejszych sposobów utrzymywania kontaktu ze światem – mówi prof. Trzebińska. – Dzięki empatii z matką dziecko ma już swoje życie emocjonalne, co jest niezbędne do kształtowania się psychiki.

[Przebywając z kimś przejmujemy część składników jego osobowości. Stopień tego wpływu zależy od wielu czynników, a m.in. od naszego, danej osoby wieku, siły charakteru, sposobu, okoliczności oddziaływania. A, niestety, wszyscy nosimy ślady, odczuwamy efekty, ponosimy szkody, oddziaływania psychopatów/ek, debili/ek; kanalii (np. mimiczne, w tym wzrokowe, werbalne, w tym treścią, intonacją, odnośnie formy, stylu przekazu, komunikacji (ekspresji, afirmacji), zachowywaniem się, postępowaniem). A te efekty, bezpośrednio, pośrednio, w tym poprzez przekazywanie sobie efektów ich działania, oddziaływania, rozprzestrzeniamy, czyli przekazujemy kolejnym osobom. Więc i z tego powodu b. ważne jest, m.in., by dziećmi zajmowały się odpowiednie osoby. – red.]

(...) Empatia jest jednym z drogowskazów, pomagających orientować się w życiu, przewidywać działania innych ludzi, odczytywać ich intencje. Człowiek pozbawiony tej zdolności zachowuje się jak emocjonalny inwalida i raz po raz napotyka trudności w relacjach społecznych. (...)

Chodzi więc o to, by korzystać z empatii tylko wtedy, kiedy może być ona pomocą, a nie przeszkodą w życiu.

Jolanta Chyłkiewicz

 

 

 www.o2.pl | Sobota [04.07.2009, 17:04] 1 źródło

SPOCONY STUDENT SIEJE NIEPOKÓJ NA EGZAMINIE

Jego koledzy strach wyczuwają nosem.

Studenci przed wejściem na egzamin ustny wysyłają do siebie sygnały o nadchodzącym niebezpieczeństwie przez... pot. Badania potwierdzające komunikację przez zapach przeprowadzili naukowcy z Dusseldorfu - donosi newscientist.com

Im student bardziej przestraszony tym bardziej może liczyć, że jego zapach wzbudzi współczucie u innych żaków. Dowiedziono także, że jeżeli jeden ze studentów zacznie panicznie się bać i pocić, pozostali także nie będą mogli opanować niepokoju.

W niemieckim eksperymencie uczestniczyło 49 osób, które za godzinę podchodziły do ważnego egzaminu. Pod pachami studentów umieszczono wchłaniające pot wkładki. Drugie badanie przeprowadzono tuż po egzaminie.

Kolejną grupę studentów zaangażowano do wąchania pobranych próbek potu, monitorując jednocześnie reakcję mózgu na zapachy. Wyniki wskazały, że pot studentów zebrany przed egzaminem natychmiast pobudzał aktywność obszarów kory mózgowej, które odpowiadają za relacje między ludźmi i empatię.

Naukowcy uważają, że strach powoduje uwolnienie w organizmie substancji chemicznej, która automatycznie działa na osoby w bliskim otoczeniu. One także poczują lęk i obawy, ale również współczucie wobec osoby, która wysyła sygnały o niebezpieczeństwie. | AJ

 

 

 http://www.proekologia.pl/print.php?plugin:content.17558 | kwiecień 2009

Schizofrenia dotyka aż 400 tysięcy Polaków, cierpi na nią jedna na 100 osób. Jest bardzo demokratyczna: dotyka i profesorów uniwersytetu, i kloszardów. Występuje na całym świecie, bez względu na płeć, rasę i religię. Choruje na nią aż 50 milionów ludzi. W samych Stanach Zjednoczonych cierpią na nią 2 miliony Amerykanów, a każdego roku notuje się ponad 100 tys. nowych przypadków zachorowań. W Wielkiej Brytanii każdego roku schizofrenię rozpoznaje się u 7500 pacjentów. Codziennie na polskich oddziałach psychiatrycznych przebywa około 8770 osób z rozpoznaniem tej choroby. Ponad 90 proc. pacjentów cierpiących na schizofrenię jest stanu wolnego, nie ma dzieci, a większość badanych (69,7 proc.) mieszka z rodzicami lub jednym z rodziców. Atak schizofrenii może być jednorazowym epizodem, ale, niestety, najczęściej na jednym epizodzie się nie kończy. Około 30 procent pacjentów żyje ze schizofrenią długotrwałą, z częstymi nawrotami. Kolejne 30 procent ma nawroty co kilka lat. Co ważne, pomiędzy nawrotami choroby chorzy mogą funkcjonować normalnie. | niteczka21

 

"FAKTY I MITY" nr 39, 04.10.2007 r.

PISOFRENIA PARANOIDALNA

Na zaburzenia psychiczne cierpi w naszym kraju ok. 2,4 mln osób (1,5 mln dorosłych oraz 900 tys. dzieci i młodzieży, czyli w sumie dwukrotnie więcej niż w 1990 r.). Ze specjalistycznej opieki psychiatrycznej korzysta co 27 Polak (3,7 proc. populacji) (...).

Dominika Nagel

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [13.10.2010, 20:32]: DORASTA POKOLENIE CHORYCH UMYSŁOWO. NIE MA DLA NICH RATUNKU? Choć nie zawsze chodzi o ciężką psychozę, to jednak jedno na pięcioro dzieci ma objawy zaburzeń psychicznych utrudniających funkcjonowanie w społeczeństwie - donosi eurekalert.org.

Odkryto też bardzo silny związek między zdrowiem psychicznym dziecka a zdrowiem psychicznym jego rodziców - dodaje serwis.

Aż u 40 proc. badanych wykryto więcej niż jedną formę zaburzenia. Poziom obecności w badanej grupie zaburzeń trwale utrzymujących się (przez całe życie) określono na 22,2 proc. | JS

 

 

 

 

PRAWO KATZA: LUDZIE I NARODY BĘDĄ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĄ JUŻ WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŚCI...

 

 www.wolnyswiat.pl   WBREW ZŁU!!! 

PISMO NIEZALEŻNE – WOLNE OD WPŁYWÓW JAKICHKOLWIEK ORGANIZACJI RELIGIJNYCH, PARTII, UGRUPOWAŃ I STOWARZYSZEŃ ORAZ WYPŁOCIN REKLAMOWYCH. WSKAZUJE PROBLEMY GOSPODARCZE, POLITYCZNE, PRAWNE, SPOŁECZNE I PROPOZYCJE SPOSOBÓW ICH ROZWIĄZANIA (RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI, POMYSŁY, POSTULATY, I ICH ARGUMENTACJA, CAŁE I FRAGMENTY ROZSĄDNYCH, INTERESUJĄCYCH MATERIAŁÓW Z PRASY I INTERNETU)

 

OSOBY CHCĄCE WESPRZEĆ MOJE PISMO, DZIAŁANIA PROSZĘ O WPŁATY NA KONTO:

Piotr Kołodyński

Skr. 904, 00-950 W-wa 1

BANK PEKAO SA II O. WARSZAWA

Nr rachunku: 74 1240 1024 1111 0010 0521 0478

Przy wpłatach do 800 PLN należy podać: imię i nazwisko, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna na pismo „Wolny Świat”). Wpłat powyżej 800 PLN można dokonać tylko z konta bankowego lub kartą płatniczą.

ILE ZOSTAŁO WPŁACONE BĘDĘ PRZEDSTAWIAŁ CO 3 MIESIĄCE NA PODSTAWIE WYDRUKU BANKOWEGO (na życzenie, przy wpłacie od 100 zł, będę podawał jej wielkość oraz wskazane dane wpłacających).

Stan wpłat od 2000 r. do dnia 14.12.2010 r.: 100 zł.

 

 

17. ELEKTRONICZNE ZBIERANIE PODPISÓW (pod

inicjatywami ustawodawczymi, moją kandydaturą na prezydenta)

 http://www.wolnyswiat.pl/17.php

 

21. WPŁATY I WYDATKI

 http://www.wolnyswiat.pl/21.html

 

22. MOJA KSIĄŻKA

 http://www.wolnyswiat.pl/22.html