[Ostatnia aktualizacja: 07.2013 r. (całość przejrzana, poprawiona: 08.2012 r.)]
RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI (kompentium mojego pisma www.wolnyswiat.pl )(cz. 1)/+ POLITYKA
http://www.wolnyswiat.pl/11h5.html
RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI (kompentium mojego pisma www.wolnyswiat.pl )(cz. 3)/EKONOMIA RACJONALNA
http://www.wolnyswiat.pl/11bh5.html
Część 2
SPIS OGÓLNY TEMATÓW:
1. ZACHOWANIA
2. RACJONALIZM A RELIGIJNOŚĆ
3. RÓŻNE
4. RACJONALIZM A OBECNE SPOSOBY MYŚLENIA, POSTĘPOWANIA, RZĄDZENIA
1. ZACHOWANIA
Ø Podobno nie należy starszym przerywać, powinno
się słuchać ich do końca, bo tak jest kulturalnie, w ten sposób okazuje się
szacunek. Czy nudzenie, irytowanie,
trucie, wydalanie z siebie emocjonalnego bełkotu, oczywistości, debilizmów,
demoralizowanie, wypaczanie takim zachowaniem, postępowaniem jest kulturalne, w
ten sposób okazuje się szacunek dla samopoczucia, zdrowia, intelektu osoby na
tego odbiór wystawionej... Czy wystawianie się na szkodzenie, dawanie takiego
przykładu jest mądre, dobre...
Ø Podobno ludziom starszym należy okazywać szacunek. Czy, swego czasu, np. Stalinowi, Hitlerowi też?... Na szacunek trzeba sobie zasłużyć (a wiek nie ma tutaj nic do rzeczy).
PS
Tym gorzej, jeżeli jakieś kanalie żyją tak długo!
Ø Opaczne
rozumienie, definiowanie, uodpornienia.
Jeśli ktoś przestał wymiotować, mieć zawroty głowy itp. tzn. że się
uodpornił na truciznę nikotynową, alkoholową, narkotykową i już mu nie szkodzi (podobnie ma się rzecz z
hałasami i innymi źródłami stresów)!?...
Ø KOMU
SŁUŻY NIKOTYNIZM, ALKOHOLIZM, NARKOMANIA.../JAK TRAKTOWAĆ SPRZEDAJĄCYCH
NARKOTYKOWĄ TRUCIZNĘ SKURWYSYNÓW!!
Trzeba zawsze i
natychmiast zawiadamiać o tym fakcie policję (współpracować z nią); usuwać
niebezpieczeństwo chroniąc w ten sposób ludzi (posłuchać elementarnego,
zdroworozsądkowego instynktu). To obowiązek wobec siebie, innych,
społeczeństwa.
Lojalnym to trzeba być
wobec swojego i innych zdrowia, życia; pożytecznej części społeczeństwa;
sytuacji ekonomicznej społeczeństwa, gospodarczej państwa! A nie wobec
antyludzkich sprzedających truciznę kanalii, zdrajców, ekskrementów ludzkości,
przed którymi należy siebie i innych chronić (dając w ten sposób też
przestrogę)!
Ø JAKIE SĄ
PRZYCZYNY TRUCIA SIĘ, INNYCH NARKOTYKAMI, ALKOHOLEM, NIKOTYNĄ.
Otóż podłożem takiego
postępowania są w wielu przypadkach kompleksy, zawiść – jeżeli ktoś jest mniej
udanym egzemplarzem (2, 3-kategorii; niski, krępy, z dużą tylną częścią ciała,
pokraką, brzydki, niezbyt inteligentny czy wręcz głupi (to tym bardziej
popełnia błędy); nieakceptowany, wyśmiewany (celem drwin), ignorowany
(lekceważony), to stosuje zastępcze sposoby na akceptację otoczenia, utworzenia
kręgu znajomych... Stara się innym, lepszym, zaszkodzić wciągając w nałóg;
wyrównać - w tak nikczemny, destrukcyjny sposób - swoje szanse; znaleźć wspólną
płaszczyznę porozumienia... Szuka zastępczych podniet, rekompensaty, namiastki
przyjemnych doznań. Może też to być, uświadomiona, bądź nie, autodestrukcja,
forma buntu, ukarania społeczeństwa, rodziców, siebie, natury, za swoje
cierpienia związane z niskimi walorami, szansami życiowymi (niemożnością
posiadania atrakcyjnego partnera/ki).
PS1
Przy okazji.
Wyśmiewanie itp.
grubasów, garbatych, głupich, brzydkich, chorych, uzależnionych itp. jest jak
najbardziej na msu, wskazane – by zniechęcać do płodzenia takich ludzi,
stawania się takim osobnikiem; do degeneracji naszego gatunku
– To kolejne powody do
przeprowadzania pozytywnej selekcji kandydatów do prokreacji!
PS2
NO JAK TAM DEGENERATY I INNE MUTANTY!!
Zeżarliście już rakotwórczą świninę, pączki, frytki, hod dogi itp.(?), no to przeglądnijcie się w lustrze, i czym się różnicie od spasionych świń?! Tak, tym, że wy stoicie na 2 nogach... A wy nikotynowe, alkoholowe, narkotykowe dno już zatruliście się, zalaliście swoje wypaczone, zniszczone mózgi trującym kwasem, w mse życiodajnej krwi u normalnych ludzi?!...
No to teraz trza iść do lekarza, bo boli, siły się nie ma, a następnie po wypłatę chorobowego/rentę na zakup kolejnych porcji trującego ścierwa...!!
A następnie wziąć za płodzenie głupich, chorych, upośledzonych, zdegenerowanych, cierpiących, nieszczęśliwych dzieci...
PS3
O, jakie wy niewinne bo uzależnione... A kto was uzależnił (ktoś przystawiał wam nuż do gardła)...
Ø Eksponowanie nikotynizmu, narkomani, alkoholizmu np. w śr. przekazu (w tym w filmach) to głupota, nikczemna sprzedajność – skurwysyństwo
powodujące naśladownictwo, a w efekcie choroby, śmierć w męczarniach i ogromne wydatki na, łącznie, miliardy tego ofiar!!!
Ciekawe, jak by nikotynowi debile/i skurwysyny - truciciele - zareagowali, gdyby tak ktoś np. w nich rzucał używanymi (np. ze szpitala) strzykawkami z igłami i dorzucał do tego odpowiednie, uzasadniające to, teorie...
PS
Nikotynizm okalecza również
psychicznie: tacy osobnicy po pokonaniu jednego hamulca łatwiej łamią następne
– częściej od innych trują się jeszcze alkoholem, narkotykami, szkodzą innym
(również biernie – stanowiąc wzorzec,) w tym zachęcając ich do takiego
postępowania (czują do nich zawiść, jest im raźniej gdy takich osób jest
więcej). Spada wrażliwość na inne szkodliwe czynniki: lekceważy się prawidłowe
odżywianie, hałasy, dorabia ideologie i wytłumaczenia do takiego postępowania,
którymi jeszcze piorą mózgi innym osobom. Tacy ludzie dużo rzadziej uprawiają
sport. Następuje wypaczone postrzeganie świata, w tym innych ludzi.
Czy w miarę inteligentny, zdrowy psychicznie człowiek będzie się truł, pozwalał innym truć siebie!? NIE!! Bo chroni go przed tym inteligencja, wiedza, zdrowy rozsądek, instynkt ochrony zdrowia, życia. Więc by zaczął, pozwalał innym truć się, musi zostać psychicznie okaleczony i to do tego stopnia by przełamać te wszystkie czynniki. A robi się to werbalnie, wizualnie – zachęcając do tego, eksponując takie postępowania. Wówczas po takim destrukcyjnym, niszczącym oddziaływaniu na psychikę, dominującym zachowaniem jest naśladownictwo wynikłe z instynktu stadnego.
Wniosek.
Absolutnie niewolno pozwalać, w jakiejkolwiek formie, na propagowanie, eksponowanie destrukcyjnych działań – ani indywidualnie, ani zbiorowo! – I jest to najskuteczniejszy sposób pozbycia się takich problemów.
SKĄD
SIĘ BIORĄ M.IN. NIKOTYNOWCY, ALKOHOLICY, NARKOMANI, PSIARZE, WYPŁOCINOREKLAMODAWCY,
OSOBY NAPASTLIWE; SKĄD SIĘ BIERZE IRYTUJĄCE, UCIĄŻLIWE, SZKODLIWE,
NIEBEZPIECZNE ZACHOWYWANIE SIĘ (ZARAŻANIE UTOPIJNYMI IDEOLOGIAMI, NAŁOGAMI,
CHOROBAMI, PRZYCZYNIANIE SIĘ DO URAZÓW, CHORÓB)
Wiele osób nie zdaje
sobie sprawy z posiadania genów lustrzanych odpowiedzialnych za naśladowanie
innych, instynkt stadny (skąd wziął się np. ich nałóg, psia mania, uciążliwe,
szkodliwe, chorobotwórcze dla innych zachowywanie, postępowanie); dlaczego
postępują na swoją szkodę, z wpływu swojego postępowania na następnych
(powstaje efekt lawinowy!) i wynikłej z tego współodpowiedzialności!
Wiele osób nie zdaje
sobie sprawy, dlaczego działa na innych szkodę – że są świadomymi, bądź nie,
psychopatami (a nałóg, uciążliwe zwierzę, udawana głupota, bezmyślność,
niedoskonałości prawne są tylko pretekstem do szkodzenia innym).
PS1
Np.
psychopata-nikotynowiec nie stanie nigdzie indziej, tylko w widocznym msu; przy
wejściu, przy przystanku, od strony wiatru – by przeciąg wciągał śmierdzącą
truciznę do środka, by wiatr wiał dym na innych, by dmuchać na przechodzących,
stojących; by truć innych; by irytować, nękać, okaleczać psychicznie; pokazywać,
wciągać w to następnych.
PS2
Do tworzących prawo: Jak
można zezwalać na destrukcję, bezkarne szkodzenie?!
Ø ZACHOWANIA.
Czy prowokowanie problemów daje komukolwiek korzyści...
Zanim się coś zrobi - na małą, osobistą skalę bądź dowolnie większą - najpierw trzeba przeanalizować: czy da to - w szerokim tego słowa znaczeniu - korzyści (np. gadanie w celu gadania żeby gadać (ogłupiając się i innych, marnując własny i czyjś czas), uczynienie osobistej podłości (zyskując nienawiść – wroga-ów), wywołanie wojny (powodując zubożenie własnego i czyjegoś społeczeństwa, nienawiść)) itp.
Nawiązując do tego tematu trzeba niestety wyjaśnić, iż są, i to powszechnie, osoby chore, psychopatyczne, anormalne (jawnie – wówczas wykorzystują socjotechnikę, instynkt stadny do poparcia, a przynajmniej osiągnięcia obojętności otoczenia na swoje ataki (wykorzystują też różne preteksty do uzasadnienia swoich działań, przypisania winy osobie atakowanej, np. z powodu jej inności, odmienności (gdyż np. nie chce zadawać się z osobami, z którymi przebywanie jej nie odpowiada, nie służy jej, nie wychodzi na zdrowie); bo nieodpowiada na atak – nie podziela zainteresowań psychopaty…/bo odpowiada na atak...), ale częściej w sposób ukrywany) - antyspołeczne (w tym chimery – osoby których mózg, umysł pracuje jakby dokładnie odwrotnie od normalnego) - których chore mózgi, umysły mają chore, anormalne (w najprzeróżniejszych kombinacjach, w tym proporcjach) - antyspołeczne - potrzeby niestety, i trzeba się z tym liczyć. Stąd dopatrywanie się racjonalnych przyczyn poczynań takich osób jest daremne; ich brak świadczy właśnie o tym, iż mamy do czynienia z taką osobą. Należy wówczas absolutnie ograniczyć, uniemożliwić możliwości destrukcyjnego oddziaływania na innych takich osób, w tym jawnie ostrzegać przed nią (by dać do myślenia takiej osobie, zastraszyć ją – by to ona się bała szkodzić innym; by to taka osoba zaczęła się leczyć, a nie musiały jej ofiary!)! Szczególnie narażone na taką agresję są osoby wrażliwe* – bo są to najłatwiejsze ofiary, które w dodatku b. łatwo i szybko można okaleczyć, uwrażliwić na swoje destrukcyjne działania i nękać. Stąd inni mogą być pozostawiani w spokoju, a nawet nie zdawać sobie sprawy, nie rozumieć sytuacji (no skoro innych się nie czepia, to widocznie osoba atakowana jest czemuś winna...), co skutkuje pozostawianiem na pastwę takiej osoby atakującemu, a nawet podejrzeniami choroby psychicznej u osoby wrażliwej, okaleczonej – atakowanej; skutkuje to też bezkarnością, i daje podwójną satysfakcje dręczycielowi!
* Kto to jest wrażliwiec. W skrócie i w uproszczeniu jest to osoba, która np. wielokrotnie bardziej, szybciej i silniej ulega stresowi. Taka osoba może też przez wiele lat nie rozumieć agresji (dopatrywać się, a niekiedy i otoczenie, u siebie tego przyczyn), braku wrażliwości u innych (niezdolności do empatii – zdolności do wczuwania się w sytuację innych). Jeśli ktoś taki ma jeszcze, a często tak, umysł analityczny - to już jest katastrofa! - bo będzie to bezwiednie, co przeszła, przechodzi, analizować na wszelkie możliwe sposoby, w tym w brew swym chęciom – a więc jeszcze samą siebie uwrażliwiać, dręczyć (i to niekiedy latami)!
Stanowimy psychosomatyczną jedność – tzn., stan psychiczny wpływa na
stan fizyczny i odwrotnie; stresy powodują nieprawidłowe funkcjonowanie
organizmu, choroby, co jest źródłem kolejnego stresu (następuje sprzężenie
zwrotne).
Każdy uraz psychiczny, (psycho-)fizyczny powoduje, pozostawia, skutki
na całe życie (z autopsji:).
Np. wybicie zęba upośledza mimikę, proces przeżuwania, rozdrabniania pokarmu – obciąża pozostałe zęby, żołądek; powoduje uraz psychiczny, obniża poczucie własnej wartości, pewności siebie, obniża poziom atrakcyjności, powodzenia życiowego – a to wszystko z powodu „tylko” jednego zęba. Podobnie uderzenia np. w głowę, nerki itp. niosą różne negatywne skutki.
Jakaś potwarz, np. określenie kogoś mianem zboczeńca może przekreślić czyjeś życie. Że np. nie tylko wybrana ale większość, czy nawet żadna dziewczyna nie będzie chciała mieć z delikwentem do czynienia; otoczenia będzie nieufne, podejrzliwe (nie gadaj z zboczeńcem!, on jest zboczony!), przypatrywać się, szukać i niekiedy „znajdywać” potwierdzenie pogłoski. Ktoś po takich przejściach, nabyciu lęków, kompleksów, urazów również sam nie będzie miał nie tylko przebojowości, ale nawet odwagi wykazywać się inicjatywą względem płci przeciwnej – tak czy inaczej może zostać izolowany, sam się odsunąć od otoczenia. Co w efekcie może doprowadzić, zastępczo, do realizacji zboczeń. Więc na taką potwarz należy kategorycznie zareagować – chodzi o wszystkich! W niczyim interesie jest by przybywało ludzi z urazami, nieszczęśliwych („”zboczeńców)(tak w ogóle uważanie, określanie kogoś mianem zboczeńca np. tylko dlatego, iż proponuje seks osobie płci przeciwnej – jest właśnie patologią, chore i wymaga co najmniej edukacji z dziedziny seksualności, zboczeń seksualnych!; powoduje to też paraliżujący lęk u innych przed wykazywaniem się inicjatywą względem płci przeciwnej, by nie zyskać miana zboczeńca, co w efekcie, może właśnie do jakiejś dewiacji doprowadzić).
Pozdrowionka od „zboczeńca” z Brzegu, woj. opolskie, z szkoły podstawowej nr 4 (z halą sportową)
(jak ja się PANICZNIE BAŁEM!, przez całe dotychczasowe życie, przyznać skąd pochodzę (a byłem oto pytany ponad tysiąc razy (jakie to były wspaniałe doznania... gdy sobie dzięki tym pytankom o wszystkim przypominałem) – zawsze zmyślałem), oraz dla mamusi... od m.in., najprawdopodobniej, kilkuletniego, nocnego, partnera seksualnego „ idioty”, „kretyna”, „głupka”, „kopniętego”, „szurniętego” itp... (kolejny temat STRACH!)(teraz wreszcie nie ja się boję, wstydzę. Piszę o tym też dlatego, iż gdyby nie te przejścia, to zająłbym się m.in. polityką już na początku lat 90.)
PS
Nigdy z żadną dziewczyną nie tylko z klasy, ale nawet z szkoły, a przez całe lata z całego trzydziestokilkudziesięciotysięcznego miasta nie miałem do czynienia. Najszybciej jak mogłem (w wieku 17 lat) wyjechałem z tego miasta (ostatni raz - z konieczności - tam byłem około 1992 roku), a jak musiałem się tam pojawiać to dostawałem białej gorączki!
Proszę o wskazanie chociaż jednego przypadku i chociażby w najmniejszym stopniu mojego zboczenia… (nawet nigdy żadnej dziewczynie nie zaproponowałem seksu (wtedy to chyba przyjechałby po mnie oddział zomowców, a gazety opisywałyby mnie przez kilka lat... – byłbym znany w całym kraju, a nie tylko w jednym mieście) – jeśli nawet to traktować jako zboczenie; po prostu ktoś obdarzył mnie taką potwarzą i poszło to w miasto. A ponieważ jestem osobą szczególną - więc i tak wszyscy na mnie zwracali uwagę, czyli m.in. niemal wszędzie, niemal zawsze, niemal non stop gapili się na mnie; byłem powszechnie znany z widzenia – to w tempie ekspresowym, na dużą skalę i trwale) a przecież latami byłem oglądany i traktowany jak zboczeniec... (nigdy nie zapomnę tych obserwujących mnie, obracających się w moją stronę ludzi, głów, ironicznych, szyderczych spojrzeń, tekstów („o zboczony/eniec idzie”...; ile razy schodziłem cały czerwony na bok, chowałem się do najbliższej bramy))!! Skutki - urazy - wywarły swoje piętno, pozostały mi na całe życie!! Ilu jeszcze takich „zboczeńców” stworzyli bezmyślni, durni, debilni, nikczemni ludzie (najczęściej, a może niemal wyłącznie katolicy – jest okazja do zrobienia krzywdy bliźniemu, to byłby grzech nieskorzystać)?! Czy ktokolwiek, kiedykolwiek odniósł z tego jakąkolwiek korzyść...
2. RACJONALIZM A RELIGIJNOŚĆ
RACJONALNE MYŚLI,
ANALIZY, WNIOSKI (kompentium mojego pisma www.wolnyswiat.pl
)(cz. 2)
http://www.wolnyswiat.pl/11ah5.html
Więcej o religii,
organizacjach religijnych:
M.IN. O KATOLICKIEJ
ORGANIZACJI RELIGIJNEJ:
http://www.wolnyswiat.pl/15p4.html
RELIGIA A NAUKA
http://www.wolnyswiat.pl/11h4.html
ARTYKUŁY (Religia a rozum, Religia a fakty)
http://www.wolnyswiat.pl/11.html
Do przemyślenia. Org. forma
materii – po prostu życie
http://www.wolnyswiat.pl/11a.html
Filmy o religijności, organizacjach (tzw.) religijnych...
http://www.youtube.com/watch?v=-1bDd-pceF4&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=dAKdqc2AGOE&feature=feedrec_grec_index
Źródło wszelkiego zła? 1/10 [Dub. PL] [Alterkino.org]
http://www.youtube.com/watch?v=wyFa-RTye3c
-------------------------------------------------------------
Stanowczo odradzam, ale w racjonalnym ustroju także można się
modlić, odprawiać religijne rytuały, nawet 18 godzin dziennie, zakrzyżykować w
swoim lokum wszystkie ściany, sufity i podłogi – wyłącznie za swoje pieniądze!
Ale nie można szkodzić innym, postępować utopijnie, destrukcyjnie (czyli m.in.
tego uczyć, to wpajać, kodować! Jak ktoś sam, z wewnętrznych potrzeb tego
potrzebuje, to proszę b. i do woli: w swoim lokum, w przeznaczonych,
odosobnionych, do tego msh, na przeznaczonych do tego stronach, portalach
internetowych, itp. – wyłącznie za swoje pieniądze! A więc m.in. nie w Sejmie,
nie w urzędach, nie na ulicach, nie w przedszkolach, nie w szkołach, itp.!).
Nie mam nic
przeciwko konstruktywnej - a więc mającej na celu osiąganie pozytywnych celów -
współpracy nawet z Rydzykiem, Papieżem, byle tylko swoje zaklęcia, modły, rytuały,
itp. odprawiali w stosownym msu, a w pozostałych msh byli neutralni.
Ludzkie bydło nie myśli, nie rozumuje, tylko naśladuje,
wierzy, stąd wpaja się mu niemal dowolne kłamstwa, absurdy, brednie, w tym
pożądaną dla tego beneficjentów propagandę...
WIERZENIA RELIGIJNE, POLITYCZNE, a więc wpajanie wiary opiera się na odpowiedniej intonacji, mimice, odpowiednim msu przekazu, stroju, wystroju, nastroju, kodowaniu pozytywnych skojarzeń, utożsamień, stawiając znak równości między np. jedyną słuszną wiarą religijną, partią, drogą, pięknem, miłością, wyrozumiałością, bezinteresownością, poświęceniem, szlachetnością, patriotyzmem, bezpieczeństwem, sukcesami, dobrem, szczęściem, bogactwem, prawdą, sprawiedliwością, pozytywną współpracą, a działalnością beneficjentów wierzeń... I oczywiście ich wyznawcy są mądrymi, dobrymi ludźmi, chcącymi jak najlepiej dla ojczyzny patriotami...
Mimo braku logiki, merytorycznych przykładów, ignorowania przeczących temu faktów, ewidentnego mijania się z rzeczywistością, bo ludzkie bydło skupia się na zmysłowych doznaniach i kieruje się wywołującymi je emocjami, dzieląc je na przyjemne = pozytywne, nieprzyjemne = negatywne, a nie opiera na analizie propozycji, rzeczywistości, całościowym wnioskowaniu, racjonalnym postępowaniu, to wykorzystujący odnoszą osobiste sukcesy, prosperują, w tym także dlatego, że to wykazujący, obnażający tego procederu beneficjentów wywołują nieprzyjemne doznania, w tym także wykazując stan, poziom tego ofiar... Więc ludzkie bydło nie będzie się z ich materiałami zapoznawać (nie będą czytać jakiś: „kłamstw, bzdur, głupot, bredni, wymysłów” podważających jedynie słuszne, bo występujące bezpośrednio, pośrednio w telewizji, w radiu, autorytety, jedyną słuszną drogę/jedyną słuszność, w tym jedyną, bo tak twierdzą autorytety, media, prawdę, i jeszcze ich, prawdziwych patriotów, Polaków, którzy tych jedynie słusznych wybrali, którzy codziennie słuchają jedynej prawdy z radia, telewizji, obrażają, w tym próbując podważyć ich jedynie słuszny wybór/autorytety, i nazywając ich: jeszcze „ludzkim bydłem”, „debilami”, zamiast wziąć przykład z autorytetów, którzy nazywają ich mądrymi, odpowiedzialnymi obywatelami, prawdziwymi patriotami, Polakami, i nawołują, żeby dalej tak głosowali, popierali demokrację, to Polska, Polacy dalej będą w coraz lepszej sytuacji... Poza tym, tak postępuje, chce przeogromna większość, a skoro tak, to jest to jedynie słuszne, bo większość ma rację i już!.. Itp., itd...)....
PS
Ludzkie bydło nie tylko zaakceptuje, pogodzi się, dostosuje do dowolnie złej sytuacji (a m.in. będzie słuchać, przymuszać do słuchania dowolnych bredni, kłamstw, nonsensów; informacyjnych śmieci, trucizn, w tym tzw. reklamowych, wdychać, pić, jeść wszystko skażone, mieszkać jak tzw. bydło w tzw. chowie przemysłowym, spłacać dowolnie wielkie odsetki od dowolnie zwiększanych długów, płacić coraz większe bezpośrednie i pośrednie podatki, opłaty, zadłużać się prywatnie, wykonywać coraz dłużej i ciężej zbędne, szkodliwe, dotowane płatne zajęcia, zwane pracą, itp., itd.), ale będzie nawet jej kreatorów popierać, byle tylko dobrze medialnie wypadali, a m.in. uśmiechali się, triumfowali, gdy mówią o stanie gospodarki, coraz gorszą sytuację określali jako coraz lepszą, swoje destrukcyjne działania nazywali sukcesami, przemilczali afery, a eksponowali, wyolbrzymiali mało istotne, pojedyncze sukcesy, kłamstwa nazywali prawdą, a prawdę kłamstwem, obiecywali to, czego ich ofiary oczekują, itp., itd... Analogicznie ma się sytuacja z tzw. działalnością religijną...
Jeśli ktoś chce (bo już został umysłowo wypaczony,
psychicznie okaleczony, uzależniony) opierać swoje życie na religijnych wymysłach to trudno,
ale od życia innych wara!
Nakłanianie do religijności jest równie korzystne, etyczne jak
nakłanianie do trucia się nikotyną, alkoholem, narkotykami....
„FAKTY I MITY” nr 38, 21.09.2001 r. KOMENTARZ NACZELNEGO
ŚWIĘCI OJCOWIE BIN LADENA
(...) Przypomnijmy tylko najważniejsze zbrodnie oprawców w sutannach oraz uświęcone akty terroru dokonywane przez katolików świeckich pod przewodem kapelanów. Zasada była taka sama, jak w islamskim dżihadzie – wieczne zbawienie za mordowanie niewiernych. Szacunkowe liczby ofiar uśredniam, biorąc za podstawę kilka źródeł.
1096 – pierwsza wyprawa krzyżowa. Wymordowanie Żydów nad Renem i Dunajem – ponad 20 tys. ofiar;
1099 – krzyżowcy zdobywają Jerozolimę – 50 tys. ofiar;
1202–1204 – czwarta krucjata na rozkaz papieża Innocentego III – 100 tys. ofiar;
1207 – armia Innocentego III wycina w pień katarów (30lat) – 100 tys. ofiar;
1226 – (pocz.) – Krzyżacy mordują Prusów – 300 tys. ofiar;
1453 – z inicjatywy świętego Jana Kapistrana wymordowano Żydów na Śląsku – 30 tys. ofiar;
1450–1750 – polowanie na „czarownice” na podst. bulii Innocentego VIII – 150 tys. ofiar;
1478 (pocz.) – papież Sykstus IVwysyła do Hiszpanii inkwizytora Torguemadę – 250 tys. ofiar;
1492–XVII w. – katolicy wyniszczają ludność Wysp Karaibskich – 3,5 miliona ofiar;
XVI–XVIII w. – misjonarze i żołnierze mordują Indian Amazonii – 5,5 miliona ofiar;
XVI–XVIII w. – porwania niewolników w Afryce – 100 milionów ofiar;
1555–1559 – inkwizycja za czasów papieża Pawła IV – 800 tys. ofiar;
1568 (pocz.) – na rozkaz papieża Piusa V (późniejszy święty) inkwizycja hiszpańska zaczyna mordować protestanckich Niderlandczyków – 2 miliony ofiar;
1573 – noc św. Bartłomieja (23/24.08), czyli rzeź hugenotów; Papież Grzegorz XIII odprawia mszę dziękczynną, wybija medal pamiątkowy i organizuje radosne festyny na ulicach (por. radość Palestyńczyków) – 25 tys. ofiar;
1648 – koniec wojen religijnych w Niemczech podsycanych przez papiestwo. (Innocenty X protestuje przeciwko ugodzie z protestantami) – 13 milionów ofiar;
1648 (pocz.) – pogromy żydów w Polsce – 100 tys. ofiar;
1941– 1945 – w Chorwacji rządzi Ante Pavelić popierany przez Piusa XII – 800 tys. ofiar.
(...) Czarne wilki dopiero niedawno przybrały owczą skórę i nawołują teraz do pokoju, miłości bliźniego, przebaczania win. Modlą się za ofiary islamskiego terroryzmu zapominając o własnym... (...)
Jonasz
„FAKTY I MITY” nr 13, 28.03.2002 r.
WYSPY WIELKANOCNE
(...) A może Karol Wojtyła przez lata ani razu nie zajrzał do archiwów watykańskich i nic nie wiedział o pamiętnikach mnicha tamże przechowywanych? Może nawet nie wie, że jeszcze w Roku Pańskim 1812 jezuita Coronil nakazywał katolickim żołnierzom wyruszającym przeciw indiańskim powstańcom w Wenezueli: „Zabijcie wszystkich powyżej siódmego roku życia”. Nie wie? Wszak w 1980 r. beatyfikował Jose de Anchieta, którego nazywał „bożym człowiekiem”, „pionierem ewangelizacji”, „apostołem Brazylii”, „wzorem dla całej generacji misjonarzy”. To ten sam „pionier ewangelizacji”, a tak naprawdę zwyrodniały morderca, który zwykł powtarzać słynne zdanie, że „miecz i żelazny pręt to najlepsi kaznodzieje”. W skutek takiej ideologii wymordowano w obu Amerykach więcej niż 50 milionów Indian. (...)
Marek Szenborn
STARODAWNE
MEtODY!!!
Za co będą
przepraszać... za lat...
można
przeczytać w tygodnikach:
„Fakty i
Mity” oraz w „Nie”…
„FAKTY
I MITY” nr 12, 25.03.2004 r.
OSTATNIA INKWIZYCJA NA ŚWIECIE
Terror,
mordy, gwałty,
grabieże,
stosowanie
tortur –
w tym obdzieranie
żywcem
ze skóry.
Czy to
opis średniowiecznych
praktyk
inkwizycji?
Nie... W
ten sposób
z
innowiercami walczy
OBECNIE
Boża Armia
Oporu,
przyznająca się do
katolickich
korzeni. Świat
udaje,
że nic nie wie...
(...) w
afrykańskim państwie
pojawił się
były katolicki katecheta
– Joseph
Kony.
Kony, znany
z częstych ekstatycznych
wizji i
prywatnych rozmów
z Bogiem,
obwołał się prorokiem
i posłańcem
bożym. W 2002 roku
ogłosił
manifest, w którym stwierdził,
że wszelkie
nieszczęścia ludu
Ugandy
wynikają stąd, że ten przestał
przestrzegać
przykazań bożych
i dba tylko
o dobra doczesne. By „ratować
Ugandczyków
przed losem Sodomy
i Gomory”,
założył ugrupowanie
zbrojne – Boża
Armia Oporu
(Lord’s
Resistance Army, LRA).
Jego
boska armia chce wyzwolić
lud z
uścisku diabła i stawia sobie
za cel
polityczny przekształcenie
Ugandy w
katolickie państwo
wyznaniowe,
gdzie stosunki
polityczne
oparte byłyby wyłącznie
na
dekalogu.
Ponieważ
część obywateli Ugandy
nie chce
być nawrócona, a inni
mają pecha
być muzułmanami, katolicka
armia SIŁĄ
robi to rzekomo
dla ich
własnego dobra. Prowadzony
w
klasycznie inkwizycyjny sposób
terror LRA,
kosztował już życie około
100 tysięcy
ludzi!
Z raportów
UNICEF, Amnesty
International
i Human Rights
Watch
wynika, że działacze tej katolickiej
organizacji
uprowadzili
20 tysięcy
dzieci, zmuszając je do
walki z
oddziałami rządowymi prezydenta
Y.
Museveniego oraz na
froncie
sudańskim, gdyż LRA
współpracuje
z Sudańczykami i pomaga
im
pacyfikować walczące
o secesję
południa kraju odziały
Sudańskiej
Ludowej Armii Wyzwoleńczej
(SPLA). LRA
jest ponadto
oskarżana o
porywanie dziewcząt,
które są
później wykorzystywane
seksualnie
przez dowódców
polowych.
W ciągu
tylko ostatniego miesiąca
katolicka
Armia urządziła
krwawą
masakrę mieszkańcom kilkunastu
ugandyjskich
wiosek.
W jednym
przypadku zaszlachtowano
maczetami
53 osoby. W innym
rebelianci
wdarli się do obozu
cywilnych
uchodźców na północy
kraju,
dokonując rzezi ponad 170
osób.
Nieopodal miasta Kitgum, na
centralnym
placu wioski zebrano
kilkuset
okolicznych mieszkańców.
Wszyscy
mieli wyznać swoje grzechy
i poddać
się ceremonii chrztu.
Tubylcy,
chcąc zachować życie, gremialnie
przeszli na
katolicyzm. Za
pomocą
maczet i kijów zamordowano
jednak 42
cywilów, gdyż – według
katechety
Kony’ego – nie wykazali
wystarczającej
skruchy za
swoje złe uczynki.
Podejrzane o odprawianie
czarów małe
dziewczynki
rozciągano
na palach i powoli
zdejmowano
z nich skórę.
Dobijano
je, gdy w wyniku nieopisanego
bólu
zaczynały wyć.
Dopiero
wtedy inkwizytorzy uznawali,
że diabeł
opuszcza zniewolone ciało.
Dodatkowo do
armii wcielono
siłą 50
młodych chłopców, bo w wyniku
nowej
ofensywy wojsk rządowych
pastor ma
coraz poważniejsze
problemy z
masową rekrutacją owieczek.
Chłopcy
służą jako tragarze,
żołnierze
i... zabawki seksualne.
Na terenach
kontrolowanych
przez LRA panuje
ściśle katolicki reżim.
Stosunki
seksualne, nawet te
podczas
gwałtów, są dozwolone tylko
w celu
prokreacji. Jeśli małżeństwo
zbyt długo
pozostaje bezdzietne,
zazwyczaj
się je morduje, uznając
bezdzietność
za karę boską. Zakazane
są wszelkie
używki, tańce, zabawy.
Nie wolno
oglądać TV, słuchać
radia ani
czytać gazet. Ci lepiej
wykształceni
są zabijani w pierwszej
kolejności,
gdyż, według katechety,
umiejętności
czytania i pisania
nabywa się
przez stosunek z diabłem.
Niewierzących
lub muzułmanów kamienuje
się lub za
pomocą maczety
publicznie
odcina im się głowę. Kobiety
– źródło
wszelkiego zła i rozpusty
– nie mają
żadnych praw. Każdy
może je
zabić, jeśli podejrzewa, że mają
konszachty
z diabłem. Zabronione
jest
opuszczanie domostw w nocy.
Inkwizytorzy
posunęli się w swoim
okrucieństwie
już zbyt daleko, by
mieć
poparcie katolickiej hierarchii.
Tym
bardziej że Armia zaatakowała
niedawno
kilka misji katolickich.
Jednak gdy
w zeszłym roku strona
rządowa
podjęła pertraktacje z „bożą
armią”,
negocjatorami byli przedstawiciele
Kościoła
katolickiego. Rozmowy
zerwano,
gdyż – według strony
rządowej –
katoliccy duchowni
usiłowali
zmusić rząd do przyjęcia
części
programu politycznego LRA.
Na
szczęście prezydent uznał, że czego
jak czego,
ale katolicyzmu w wydaniu
średniowiecznym
jego obywatele
nie
potrzebują i wrócił do „akcji
bezpośredniej”.
Jednocześnie
oskarżył
Kościół katolicki, że ten
– choć
formalnie od LRA się odcina
– chce
wykorzystać konflikt i ustanowić
w Ugandzie
katolickie państwo
wyznaniowe.
Szanse na to są
raczej
nikłe, bo ofensywa wojsk rządowych
jest
wspierana przez kilka
innych
państw regionu, a sam prezydent
cieszy się
dużym poparciem
wśród
swoich obywateli.
Maciej Stańczykowski
Nie masz ci to jak nawiedzony motłoch...
"FAKTY I MITY" nr 6, 8-14, 2008 r. HISTORIA HISTERII
SALEM
Osiemdziesięcioletniego
Gilesa Coreya rozciągnięto na ziemi i przywalono wielką deską, na której
oprawcy systematycznie kładli głazy. Kwadrans po kwadransie, godzina po
godzinie. „Jesteś pomocnikiem diabła. Podpisałeś cyrograf.
Przyznaj się!”...
...rozkazywali, a on tylko charczał i powtarzał w kółko trzy słowa: „Dołóżcie więcej kamieni”. Skonał po dwóch dobach, gdy piramida skalnych odłamków ważyła ponad półtorej tony. Ostatnią rzeczą, jaką starzec zobaczył, była Biblia w ręce kata i majaczące w oddali dachy osady Salem.
Nastał rok Pański 1692.
Oczywiście, że Szatan pomagał Coreyowi. Przecież nikt normalny, nawet młody i silny, nie wytrzymałby czegoś podobnego, a co dopiero niedołężny staruszek. Ale przecież to wcale nie jedyny, i nawet nie najważniejszy dowód obecności Złego – przynajmniej wówczas takie panowało przekonanie...
Ogólnie działo się bardzo źle i coraz gorzej. Nagle Anglia i Francja – dwa wielkie mocarstwa, do których należały kolonie w Nowym Świecie – wypowiedziały sobie wojnę, Indianie podstępnie atakowali osady, żywcem zdzierając z ludzi skalpy, zabijali dzieci, gwałcili kobiety, piraci zablokowali wybrzeża, a czarna ospa dosłownie dziesiątkowała osadników.
Oto boska kara za grzechy! Oto wspaniałe pole do popisu dla diabła.
Przyjście Szatana purytanie zapowiadali od lat. I wreszcie nadszedł...
Wielebny pastor Samuel Parris już od dawna przeczuwał jego obecność, więc nie tyle zdziwił się, co przeraził, gdy niespodziewanie wróciwszy do domu, zastał swoje córki i ich koleżanki skupione wokół stołu, przy którym niewolnica Tituba, niedawno przywieziona z Barbadosu, odprawiała magię. Na blacie porozrzucane były muszle i kamyczki oświetlane przez chybotliwy płomień świecy.
Już wcześniej przyłapał to kolorowe ścierwo na podobnych praktykach.
Już wcześniej tęgim laniem i miesięcznym postem próbował służącej wybić bezbożne wróżby z głowy, ale widać nie poskutkowało. Ale teraz było znacznie gorzej. Natychmiast po tym, jak wkroczył do izby, dwie dziewczynki: dziewięcioletnia córka wielebnego Elisabeth i jedenastoletnia Abigail Williams (jej kuzynka) wpadły w dziwaczne konwulsje.
Młodsza, wyjąc nieludzko, rzuciła Biblią o ścianę, starsza zaczęła wić się w spazmach na podłodze i oddała mocz. Jeśli pastor mógł mieć jeszcze przez chwilę cień wątpliwości, że dzieci – chcąc uniknąć kary – udają chorobę (już się to im wcześniej zdarzało), to nabrał całkowitej pewności co do opętania, gdy siedem pozostałych dziewczynek chwilę później poszło w ślady swoich przyjaciółek, szlochając, bredząc coś od rzeczy, rozdrapując paznokciami skórę i rwąc sobie włosy z głowy. Tak przynajmniej wynika z jego relacji... Dziś psychiatra nazwałby to zbiorową histerią sugestywną, ale wezwany na okoliczność miejscowy lekarz William Griggs (jego córka była wśród dziewiątki badanych) postawił diagnozę:
OPĘTANIE!
Władze kolonii nie zwykły dyskutować z powagą nauki, więc orzeczenie doktora uznały za niepodważalne.
Jeszcze tego samego dnia rozpoczęto urzędowe poszukiwanie osób mających z Szatanem konszachty i rzucających uroki na niewiniątka. Nie pomógł nawet sceptycyzm jednego z mieszkańców Salem, niejakiego Johna Pactora, który zauważył, że nawiedzenie i napady histerii mijają natychmiast, gdy dziewczynkom zagrozi się pasem...
Na początek próbowano metod łagodnych. Zgodnie ze starym przepisem mąkę jęczmienną rozrobiono moczem opętanych dzieci i tak przyrządzonym ciastem nakarmiono psa.
Nie poskutkowało. Diabeł ani myślał przenieść swoją moc na zwierzę i wnijść w nie. Przeciwnie, atakował coraz to innych mieszkańców miasteczka.
Uwięziona, pobita i poddana ostremu przesłuchaniu Tituba na przemian to łkała, to zaklinała się, że jest niewinna, ale... Ale pod wpływem tortur zaczęła coś sobie w końcu przypominać.
To mianowicie, że nie ona absolutnie, ale inni mieszkańcy Salem są wyznawcami i poplecznikami diabła.
Sama widziała ich nocne, upiorne zjawy, jednak teraz nie potrafi żadnej zidentyfi kować.
Ona nie, ale dziewiątka dziewczynek umiała to zrobić bez trudu. Dzień po dniu, wraz z postępem śledztwa, wskazywały (za podszeptem dorosłych) coraz to innych ludzi parających się czarną magią i szkodzących sąsiadom. Na razie były to osoby od dawna wyobcowane ze społeczności:
żebraczka Sarah Good, kaleka rozwódka Sarah Osborne oraz Martha Corey, która nie dość, że wydała na świat bękarta, to w dodatku czarnego jak smoła.
Przesłuchiwana Good wyśmiała oskarżenia, twierdząc, że to bzdury, że nie ma nic wspólnego z diabłem ani nikomu nie szkodziła, ale straciła pewność siebie, gdy wezwane do sali sądowej dziewczęta na jej widok znów zaczęły wić się w konwulsjach.
Czy trzeba było lepszego dowodu?
Nie, więc żebraczka, prosząc o litość, padła na kolana, po czym... wskazała kolejnych winnych diabelskiej magii. Zarządzono aresztowania na szeroką skalę. Zamknięci w ciemnych ziemiankach ludzie, głodzeni i bici, jeden po drugim przyznawali się do winy, a ich oskarżenia krzyżowały się lawinowo. Przy okazji ten i ów załatwiał sąsiedzkie spory i zapieczone nienawiści. Na przykład wdowa Sarah Holt oświadczyła sędziom, iż nie ma najmniejszych wątpliwości, iż czarownicą jest Rebecca Nurse, ponieważ jej mąż zmarł natychmiast po tym, jak z Nurse się pokłócił. To wystarczyło.
Kompletnie niedołężną staruszkę pod szafot przyniesiono wraz z łóżkiem i powieszono razem z siostrą.
Też, oczywiście, czarownicą.
Według prawa Nowej Anglii, cały majątek skazanych przechodził na własność lokalnej społeczności i był wśród niej sprawiedliwie dzielony, więc sporo takich, co to nie ulegli diabłu i cyrografu nie podpisali, znacznie się wzbogaciło.
Ale szaleństwo zataczało coraz szersze kręgi i nie było już niemal tygodnia, aby „sprawiedliwi” mieszkańcy Salem nie mieli okazji uczestniczyć w egzekucjach szatańskich konfratrów.
Szatan też nie próżnował. Oto ustami jednej z czarownic stojących na szafocie wykrzyczał w kierunku sędziego: „Morderco, udusisz się własną krwią”. Rzeczywiście, czynnie asystujący przy egzekucji oprawca wkrótce doznał krwotoku przewodu pokarmowego, krew dostała się do płuc i... To tylko potroiło histerię purytanów i zaowocowało kolejnymi oskarżeniami.
W końcu miejscowy wiceszeryf John Willard, przerażony już kompletnie niekontrolowanym rozwojem wypadków (sam wcześniej dokonał kilkudziesięciu aresztowań czarownic), oświadczył publicznie, że to już nie jest sprawiedliwość, ale zbiorowy mord i obłęd. Dodał jeszcze, że dla wspólnoty lepiej i bezpieczniej byłoby wcześniej powiesić dziewczyny, a nie wskazywanych przez nie kolejnych ludzi. Tym stwierdzeniem wydał na siebie wyrok. Gdy zorientował się, jak straszny błąd popełnił, próbował uciec, ale został złapany i oskarżony przez kilkanaście osób o czary (w tym przez całą dziewiątkę dzieci).
Wszyscy oni zeznawali pod przysięgą, kładąc uroczyście rękę na Biblii.
2 sierpnia odbył się proces Willarda. 19 sierpnia zawisł na szubienicy.
Podobny los spotkał pastora George’a Burroughsa, który jeszcze niedawno w miejscowym kościółku (wraz z pastorem Parrisem, tym, od którego wszystko się zaczęło) wygłaszał kazania. Otóż Burroughs od samego początku starał się powstrzymać makabryczną falę oskarżeń i śmierci. W końcu podczas płomiennej przemowy po niedzielnym nabożeństwie oświadczył: „Ludzie, zaklinam was, opamiętajcie się! Nie ma ani nigdy nie było na świecie żadnych czarowników i czarownic.
Żadna z oskarżanych przez was osób nie zawarła paktu z Szatanem po to, aby was dręczyć. To wszystko są bzdury i obraza Boga!”. 19 sierpnia całe Salem przyszło zobaczyć jego egzekucję.
Nawet kobiety z dziećmi na rękach pospieszyły oglądać kaźń bożego sługi, który stał się sługą diabła.
I wszyscy osłupieli zdumieni, gdy pastor – już ze sznurem na szyi – rozpoczął głośne odmawianie modlitwy. Jeśli w serce tego i owego zakradła się w tym momencie jakaś wątpliwość, to rozwiał ją szeryf, oświadczając, że ustami skazańca przemawia sam Belzebub.
W końcu w Salem zaczęło brakować czarownic i czarowników, więc dziewczynki przerzuciły swoją aktywność na inne okoliczne osady i miasteczka. Na Andover i na Boston. Aby ułatwić im zadanie, wymyślono nową, taśmową procedurę odnajdowania sług diabła. Podejrzani stawali w szeregu, a dziewczęta przechadzały się przed nimi. Gdy nagle przed kimś popadały w konwulsje, jego wina stawała się bezdyskusyjna.
Jednak po czterdziestym z kolei nakazie aresztowania sędzia z Andover – Dudley Bradstreet – uznał, że musi położyć kres histerii. „Nie będę więcej wydawał wyroków w tej sprawie” – oświadczył i... wydał wyrok na siebie. Jeszcze tego samego dnia musiał się salwować ucieczką przed fanatycznym tłumem, który natychmiast oskarżył go o czarnoksięstwo.
Bradstreeta nie odnaleziono, za to znaleziono jego psa. Zwierzę publicznie powieszono na szubienicy miejskiego rynku.
W roku Pańskim 1692 w Salem i okolicy udało się odnaleźć, aresztować, oskarżyć o czary i o podpisanie cyrografu własną krwią ponad 150 osób. 170 innym, przeczuwającym najgorsze, udało się zbiec. Wykonano 19 wyroków śmierci. Przez powieszenie lub zmiażdżenie kamieniami (jak w przypadku opisywanego na wstępie Gilesa Coreya). Kilka osób zamęczono w aresztach w trakcie przesłuchań.
Miasteczko Salem położone na wschodnim wybrzeżu USA ma dziś nieco ponad 40 tysięcy mieszkańców.
Co ósmy z nich należy do ofi cjalnego Kościoła Czarownic i Czarowników.
Samochody policyjne mają wizerunek wiedźmy na maskach, State College nosi nazwę Szkoły Czarnoksięstwa, a uniwersytecka drużyna futbolowa to The Witches (Czarownice).
Toczy ona zażarte mecze na Gallows Hill, czyli dokładnie w miejscu, gdzie w roku 1692 publicznie tracono sprzymierzeńców diabła. Do Salem, szczególnie w okolicach święta Halloween, zjeżdżają setki tysięcy turystów z całego świata. Teraz czary to dla mieszkańców Salem wielka atrakcja.
A diabeł nie śpi! A diabeł zaciera ręce! Od ponad trzystu lat.
Marek Szenborn
"FAKTY I MITY" nr
23, 12.06.2008 r.
POSZLI Z DYMEM
Wściekły tłum spalił żywcem 11
osób, w tym 8 starszych kobiet, posądzonych o czary. Rzecz nie działa się w XVI
wieku, lecz w wieku XXI w Kenii. „Czarowników” wyciągano z domów, krępowano i
palono. W zachodniej Kenii zamordowano w ciągu ostatnich dwóch dekad
kilkadziesiąt osób. Władze karzą za takie samosądy, ale siła wiary w gusła i
ich zgubne skutki jest silniejsza od respektu przed prawem. | AC
„FAKTY I MITY” nr 39, 01.12.2000 r.
ŚWIĘTA PIĘTA
(...) Dzięki temu do dzisiaj możemy podziwiać m.in. trzy głowy Jana Chrzciciela (w Wenecji, Damaszku i Amniens), dwadzieścia osiem palców „świętego” Dominika, dziewięć piersi „świętej” Eulalii, dwie pary uszu „świętego” Prokopa oraz po dwa ciała „świętego” Łukasza (w Wenecji i Padwie) i „świętego” Sylwestra (w Rzymie i pod Modeną). Znanych jest ponad czterdzieści całunów, które miały okrywać Chrystusa. Kościoły lokalne oficjalnie naliczyły dwadzieścia (najsłynniejszy znajduje się w Turynie). Dwadzieścia jego tunik (najbardziej znana – w Trewirze, chociaż w roku 1843 papież Grzegorz XVI uznał, iż egzemplarz autentyczny jest przechowywany w Argenteuil pod Paryżem), kilkaset cierni z korony oraz ponad sto pięćdziesiąt gwoździ, użytych do ukrzyżowania. (...)
ST
„FAKTY
I MITY” nr 46, 20.11.2003 r.
CAŁUN I JEGO WYZNAWCY
Santa Sindone to
jedna
z najdłużej
czczonych
relikwii
chrześcijaństwa,
wciąż uważana za
całun,
w który – po
zdjęciu
z krzyża – owinięto
ciało Chrystusa.
„Całun Turyński to płat płótna lnianego
o wymiarach 4,36 na
Przechowywany jest w katedrze turyńskiej
w srebrnym relikwiarzu, owinięty
na wałek obity aksamitem. Relikwiarz
znajduje się w stalowym sejfie,
wyłożonym azbestem i zamykanym
na trzy zamki, każdy otwierany innym
kluczem. Sejf wypełniony jest szlachetnym
gazem, argonem, a komputery
kontrolują, czy płótno nie jest zagrożone
przez procesy utleniania i bakterie”
(Kęcik). Na temat Całunu napisano
ponad 600 książek. Powstała
nawet specjalna nauka zajmująca się
badaniem owej relikwii – syndonologia
– którą zajmuje się około tysiąca
naukowców z całego świata.
W samym tylko roku 2000 odbyły się
dwa kongresy syndonologiczne.
Na Całunie widnieje słabo odciśnięty
zarys nagiej postaci wysokiego
mężczyzny. Z jednej strony znajdują
się dwa wizerunki będące odbiciem
przodu i tyłu postaci. Obie sylwetki
zwrócone są do siebie głowami,
tak jakby na płótno położono denata,
po czym nakryto go drugą połową
tkaniny. Obraz przedstawia coś,
co wygląda na krwawe ślady ran, takich
jak te, które zadano Chrystusowi
w czasie męki. Obraz ten bez wątpienia
nie mógł powstać przez samo
owinięcie płótnem nieżywego człowieka.
Zwolennicy autentyczności
przypuszczali więc, że ciało Chrystusa
wydzieliło jakąś nieznaną energię,
która spowodowała utrwalenie
obrazu. Mówiono o termonuklearnym
błysku.
W produkowanej bogato literaturze
syndonologicznej czytelnik może
znaleźć jedynie te argumenty, które
przemawiają na rzecz autentyczności
Całunu. Ujęte w karby naukowej
frazeologii mogą sprawiać wrażenie
wiarygodnych. Dowiadujemy się
więc, że całunowcy „odkryli” na płótnie
całą florę Bliskiego Wschodu,
a co odważniejsi dodają nawet konkrety:
Palestyna, I w. n.e. Jednak nauka
nie polega bynajmniej na języku
naukowym, lecz na specyficznej i odpornej
na falsyfikację metodologii.
Poniżej podajemy zbiór argumentów
i kontrargumentów, które pozwalają
uniknąć pułapki naiwności i wspierania
swej wiary na lichym fundamencie
papieskiej relikwii.
W roku 1988 przeprowadzono
badania C14, które orzekły średniowieczny
rodowód Całunu. Przeprowadzono
je niezależnie od siebie
w laboratoriach w Zurychu, Oksfordzie
i Tucson (Arizona). Metoda izotopu
węgla zastosowana przez trzy
różne renomowane laboratoria wskazuje
okres między
jako czas powstania Całunu
Turyńskiego.
Dzień oficjalnego ogłoszenia wyników
testu C14 kardynał Anastasio
Ballestrero nazwał „czarnym dniem
całunu” i nie mówił już o „relikwii”,
lecz o „ikonie”, a dziennik
„Liberation” napisał: „Chrystus stracił
całun”. Wierzący twierdzą oczywiście,
że próbki wykorzystane do badania
musiały być skażone, gdyż to
jedyny sposób „uratowania” Całunu.
Zwracają uwagę, że przy metodzie,
która musi być przeprowadzona nadzwyczaj
starannie, zdarzają się czasem
pomyłki. Niektórzy zarzucają badaczom,
że przystąpili do testu, z góry
zakładając jego wynik.
Dwa razy datowano tkaninę metodą
C14, a ostatnia analiza z roku
1989 potwierdziła okres około
1350 roku. Zagrożenie błędem pomiaru
tą metodą wzrasta wraz
z upływem tysiącleci, lecz dla pierwszych
tysiącleci – jest minimalne.
Marceli Kołodziejski, autor książki
pt. „Nauka demaskuje oszustwa”,
pisze: „Datowanie C14 to metoda bardzo
wiarygodna, tak jak wystawienie
metryki urodzenia, nie podlega dyskusji.
Mikroorganizmy i grzyby, które są
na płótnie, nie wpływają znacząco na
wynik pomiarów. Liczy się tu wagowa
proporcja mikroorganizmów do
wagi badanej próbki. Twierdzenie zwolenników
autentyczności całunu, że to
mogłoby zmienić wynik o 1300 lat,
świadczy o... liczeniu [przez nich] na
nieznajomość zasad metody C14 przez
przeciętnego słuchacza”. (s. 173).
Apologeci zapominają jednak, iż
błędy zdarzają się niezmiernie rzadko,
a badania prowadzono w trzech
niezależnych ośrodkach naukowych.
Aż taki pech? To byłby prawdziwy...
cud!
Czas fałszerstw
Nie tylko data powstania jest decydująca.
Nawet gdyby przyjąć, że
Całun niekoniecznie powstał dopiero
w średniowieczu i tak pozostają
wątpliwości, a mianowicie: dlaczego
tak znamienita relikwia wcześniej pozostawała
nieznana (wywody, jakoby
wcześniej Całun Turyński znano, są
pozbawionymi dowodów spekulacjami);
dlaczego Całun wypłynął akurat
wtedy, gdy nastąpiło największe
nasilenie produkcji i obrotu
fałszywymi relikwiami...?
Ten okres potwierdza również
splot diagonalny – trzy sploty wypukłe,
jeden wklęsły. W pierwszym wieku
nie był on znany, tkano splot prosty
– jeden wypukły, jeden wklęsły.
„Zapylone myślenie”
Jednym z argumentów są ślady
pyłków. W 1973 r. szwajcarski kryminolog
Max Frei doniósł, że spośród
59 różnych pyłków znalezionych
w materiale jeden jest pyłkiem halofitu,
który pochodzi z Palestyny.
Jednakże zawodowi pyłkolodzy (palinolodzy)
nie podzielili entuzjazmu
Szwajcara, zarzucając mu brak naukowego
rygoryzmu badawczego (np.
nie stosował próbek kontrolnych).
Późniejsze i dokładniejsze badania
nie potwierdziły obecności większej
liczby „bliskowschodnich pyłków”
na Całunie. Śladowa ilość, jaką
odnajdywano, nie jest dowodem na
pochodzenie tkaniny z tamtych terenów.
Pyłki mogą być przenoszone
w różny sposób: przez pielgrzymów,
a w szczególności przez wiatr (nawet
na setki kilometrów).
Również w 1973 r. Rael odkrył
bawełnę indyjską (Gossypium herbaceum)
– rzekomo niewystępującą ówcześnie
w Europie, rzekomo pochodzącą
z Bliskiego Wschodu i rzekomo
z I w. Sir G. Watt, botanik zajmujący
się bawełną, pisze: „W X w.
mahometanie sprowadzili te same rośliny
bawełny (...) przez Morze Śródziemne
do Hiszpanii i następnie do
trzech innych krajów. Barcelona miała
kwitnący przemysł bawełniany. Wydaje
się niewątpliwie, że rośliną rozpowszechnioną
przez mahometan było
Gossypium herbaceum, gatunek obecnie
uprawiany
we wspomnianych regionach”
(The wild
cultivated cotton
plants of
the world, Longmans, Green
and Co.,
1907; za:
P.C. Maloney, „Science, Archaeology,
and the
Shroud of
Approfondimento Sindone, 1998). Do
dziś na południu Europy uprawia się
tę „całunową roślinę”. Stosowana jest
przy wykonywaniu aborcji.
Jest tak jak w Biblii!
Całunowcy zachwycają się niewiarygodną
zgodnością wizerunku
z przekazem biblijnym. Jak jednak
trafnie zauważył Z. Blania-Bolnar,
„(...) rzekome plamy krwi na całunie
zgadzają się z ewangelicznym przekazem
o ukrzyżowaniu. Są tam, gdzie
być powinny: na nadgarstku, na stopie,
w miejscu zranionym włócznią,
i są stróżki krwi na głowie od korony
cierniowej. Są ślady po biczowaniu,
a nawet otarcie skóry na barku od niesienia
krzyża, jak wypatrzyli całuniści
z najlepszym wzrokiem – bo ci z gorszym
tego nie dostrzegli. Ma to niby
dowodzić, że pod płótnem leżał Jezus,
bo wszystko tak pięknie się zgadza
z opisem biblijnym. Jak ma się nie
zgadzać, skoro artysta robił płótno
z Biblią w ręku? Robił całun biblijnego
Jezusa, to na czym miał się wzorować
jak nie na Biblii? Plamy »krwi«
są podejrzane już na pierwszy rzut oka,
gdyż »wyglądają jak z obrazka«. Ale
jest z nimi jeszcze coś niedobrego: na
włosach postaci widać strumyki krwi.
Prawdziwa krew na włosach tak się
nie zachowuje. Nie tworzy strumyczków,
lecz po prostu wsiąka we włosy
i je zlepia”.
Nie jest też prawdą, że w średniowieczu
nie malowano Jezusa z przebitymi
nadgarstkami. Dominowało
wyobrażenie z ranami na dłoniach,
ale występowały przykłady właściwego
przedstawienia ran. Właściwie ukazał
to również twórca Całunu.
„Nienamalowany obraz”?
Po wnikliwych badaniach okazało
się, że włókna celulozy są
odwodnione, i to właśnie tworzy
obraz postaci. „Obraz powstał na
skutek emisji energii cieplnej, a więc
mówiąc prozaicznie, na skutek gorąca.
Oprócz analizy obrazu potwierdza
to także fakt, że ślady po nadpaleniu,
spowodowane pożarem
w 1532 roku, w zasadzie nie różnią
się od miejsc, na których znajduje
się wizerunek. Czwarta, być może
najważniejsza wskazówka, jakimś
trafem przeoczona, to fakt, że odstęp
między dwiema głowami wizerunków
jest bardzo mały – głowy
te prawie stykają się ze sobą. Zamiast
rozważać karkołomne i niekonieczne
hipotezy o tajemniczym
promieniowaniu czy nieznanym procesie
energetycznym, należało zwrócić
uwagę na to, że odstęp ów jest
tak mały. Jeśli ciało Chrystusa leżało
między dwoma płatami płótna
grobowego i wyemitowało jakiś rodzaj
energii, np. energię cieplną, to
odstęp między głowami obu wizerunków
powinien być równy grubości
głowy Jezusa. (...) W jaki sposób
średniowieczny artysta spreparował
Całun? Sporządził on płaskorzeźbę
(grubość płaskorzeźby równa
jest odstępowi między »głowami
« wizerunku), po czym umieścił
ją między płatami płótna. Mocno
nagrzanym żelazkiem (lub kawałkiem
blachy) prasował płótno tak,
by zaczęło się przypalać. Następnie
odwrócił całość na drugą stronę
i przeprasował, przypalając płótno
pokrywające drugą stronę płaskorzeźby.
Po wyjęciu płaskorzeźby wystarczyło
złożyć płótno wizerunkami
do środka, aby wszystko zgadzało
się z twierdzeniem, że obrazy spowodowało
ciało Chrystusa zawinięte
w płótno. (...)
Takie elementy jak ślady po biczowaniu,
rany zadane koroną cierniową,
rany po gwoździach na rękach
i nogach oraz rana w boku
zostały uwzględnione przez fałszerza
podczas przygotowywania płaskorzeźby.
To samo dotyczy krwawych
wybroczyn, które dodatkowo
mogły być »podretuszowane« prawdziwą
krwią ludzką. Wydaje się, że
dla wywołania silnego efektu i podniesienia
wiarygodności artysta rzeczywiście
posłużył się krwią, na co
mogą wskazywać (choć dyskusyjne)
wyniki badań laboratoryjnych. Nie
powinien też właściwie dziwić fakt,
co podnosili zwolennicy autentyczności
Całunu, że ewentualny fałszerz
musiałby wykazać ogromną
troskę o skądinąd mało znane,
a prawdziwe szczegóły” (Zbigniew
Blania-Bolnar).
Więcej o rewelacjach całunistów
można znaleźć w następujących
pozycjach: 1. Z. Blania-Bolnar,
„Jak zrobiono Całun Turyński”,
Racjonalista.pl, str. 2417;
2. T. de Jean, „Księga tajemnic”,
Łódź 1993; 3. S. Gordon, „Księga
oszustw”, 1995;
„Nauka demaskuje oszustwa”
(rozdz. „Całun Turyński”).
Mariusz Agnosiewicz
www.racjonalista.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [16.12.2009, 09:15] 2 źródła
CAŁUN TURYŃSKI TO OSZUSTWO
Dlaczego naukowcy tak twierdzą.
Zespół archeologów z Uniwersytetu Hebrajskiego wraz z naukowcami z Kanady i USA dokonał niezwykłego znaleziska na cmentarzu w pobliżu Jerozolimy. Odkryli tam grobowiec z czasów Jezusa Chrystusa. A w nim zachowany całun - informuje BBC.
Grobowiec, według archeologów, należał do żydowskiego arcykapłana lub do członka arystokracji, który zmarł na trąd.
Zachowany w nim całun, jest pierwszym tego typu znaleziskiem z czasów Chrystusa - informują naukowcy. I bardzo różni się od Całunu Turyńskiego.
Na czym polega różnica? Na splocie tkaniny. Jest on o wiele prostszy niż tej, w którą rzekomo zawinięto po śmierci Jezusa.
Naukowcy twierdzą, że jest to typowy splot używany w
tkaninach służących do pochówku w czasach Jezusa Chrystusa. Tym samym, Całun
Turyński jest po prostu fałszywy - wykonano go wiele lat po śmierci Jezusa. | WB
Jak został zrobiony całun turyński?
http://legaba.6te.net/calun3.htm
Fałszerze króla Salomona
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/falszerze-krola-salomona
„FAKTY I MITY” nr 22, 31.05.2002 r. JARMARK GŁUPCÓW (...) NAPLETEK JEZUSA Jego posiadaniem jako relikwii szczyciło się w 1907 r. trzynaście miejsc. Oczywiście, każdy posiadał autentyk. Do napletka Jezusa pielgrzymował nawet papież (...)
M.A.
„FAKTY I MITY” nr 32, 18.08.2005 r.: (...) Zdążają do swojej matki zamieszkałej w Częstochowie, a dokładnie do kawałka pomalowanej deski, skradzionej z cerkwi w XIV wieku przez polskie wojska podczas jednej z wypraw na Ruś. (...)
Jonasz
„FAKTY I MITY” nr 13, 05.04.2007 r.: (…) A czy pielgrzymi wiedzą, że obraz w Częstochowie został zniszczony w roku 1430 w czasie napadu na klasztor? Pojęcie konserwacji w tamtych czasach nie istniało, a przecież nawet fotografii obrazu nie mieli. W Krakowie po prostu namalowali na naprawionej desce nowy, trochę podobny, i interes się kręci. (...)
Lux Veritatis
http://www.fidelitas.pl/1630.html | 2006-05-17
KSIĄDZ CZAJKOWSKI BYŁ AGENTEM
SB?
Dzisiejsze „Życie Warszawy” donosi, iż w IPN znajdują się dokumenty, z których wynika, że ks. prof. Michał Czajkowski przez ponad 20 lat był agentem bezpieki.
Do
dokumentów obciążających ks. Czajkowskiego dotarł w IPN dr Tadeusz Witkowski. Z
jego badań wynika z nich, że obecny współprzewodniczący Polskiej Rady
Chrześcijan i Żydów oraz współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, był w latach
PRL jednym z najcenniejszych agentów SB.
Akta dotyczące ks. Czajkowskiego znajdują się w IPN pod
numerem 00169/83.
Wynika z nich, że duchowny współpracował z SB w latach
1960-1984 pod pseudonimem Jankowski. Donosił m.in. na metropolitę
wrocławskiego, abpa Bolesława Kominka, oraz twórców KOR-u Jacka Kuronia i Jana
Józefa Lipskiego.
Najbardziej bulwersujące są jednak szczegóły dotyczące
donosów na ks. Jerzego Popiełuszkę. Od końca lat 70. oficerem prowadzącym ks.
Czajkowskiego był Adam Pietruszka, który kierował późniejszą operacją
zamordowania kapelana Solidarności.
Co przekazywał mu ks. Czajkowski? Szczegółowe opisy
planów ks. Popiełuszki, także planów działania na wypadek próby aresztowania
przez SB.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,3915011.html | 2007-02-13 00:00
"KS. MALIŃSKI BYŁ
ŚWIADOMYM WSPÓŁPRACOWNIKIEM"
- Nie mam cienia wątpliwości, że ks. Maliński był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Delta" - powiedział portalowi Gazeta.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Odniósł się w ten sposób do doniesień radia RMF, które podało, że w raporcie historyków IPN ks. Mieczysław Maliński jest wymieniony jako wieloletni, świadomy współpracownik SB.
W przypadku "Delty" to była pełna i świadoma współpraca. Tajny współpracownik o tym pseudonimie donosił na duchownych i świeckich ważnych dla Kościoła. Informowałem o tym kard. Dziwisza już w lutym zeszłego roku.
Wg Radia RMF FM w raporcie historyków IPN o inwigilacji Kościoła krakowskiego przez komunistyczną służbę bezpieczeństwa, znajduje się informacja, że ks. Maliński zarejestrowany jako TW "Delta" przekazywał SB informacje na temat kardynałów Stefana Wyszyńskiego i Karola Wojtyły, a także innych znanych duchownych i działaczy katolickich, zarówno z Polski, jak i tych, których Maliński spotykał podczas podróży zagranicznych.
http://krzysiekfish-w-walce-o-sprawiedliwosc.blog.onet.pl/Lista-agentow-w-Kosciele-ktory,2,ID400821548,n | 18.02.2010 r.
W publikacji "Księża wobec bezpieki" ks.
Tadeusz Isakowicz-Zaleski ujawnia nazwiska duchownych, którzy poszli na
współpracę z komunistyczną bezpieką. Publikujemy listę tych, którzy - jak
wynika z badań ks. Zaleskiego - zdradzili Kościół, donosząc SB.
Arcybiskup Juliusz Paetz - emerytowany metropolita poznański. Na liście
agentów SB figurował pod pseudonimem Fermo od 1978 do 1983 roku. Ale już
wcześniej kontaktował się z bezpieką. Dał się złamać, bo potrzebował paszportu,
żeby wyjechać do pracy w Rzymie. Kiedy wrócił, stał się SB niepotrzebny.
Arcybiskup Paetz był bohaterem jednego z najgłośniejszych skandali w polskim
Kościele. W 2002 roku odszedł z poznańskiej metropolii, oskarżony o
molestowanie seksualne kleryków.
Biskup Wiktor Skworc - jako współpracownik SB miał pseudonim Dąbrowski.
W tej chwili jest biskupem tarnowskim. Został zarejestrowany w 1979 roku po
tym, jak esbecy w bagażniku jego samochodu znaleźli produkty z Baltony, a potem
przedstawili mu fikcyjne zarzuty współudziału w nielegalnym obrocie towarami z
tego sklepu. W książce ks. Isakowicza-Zaleskiego jest zamieszczony raport z
październikowej rozmowy werbunkowej, którą przeprowadził z duchownym kpt. Jerzy
Wach.
Biskup Kazimierz Górny - obecny ordynariusz rzeszowski. Komunistyczna
bezpieka pozyskała go do współpracy w 1979 r., gdy budował kościół w
Oświęcimiu. Została ona przerwana w 1983 r., gdy ks. Górny został krakowskim
biskupem pomocniczym i wtedy zaczął się uchylać od kontaktów z SB. Ks. Górny
został zarejestrowany pod pseudonimami Kazek i Tadeusz.
Ks. Wacław Cedro - według ks. Isakowicza-Zaleskiego, donosił na ks.
Józefa Tischnera.
Ks. Saduś - korespondował z papieżem Janem Pawłem II. Treść listów
polskiego papieża przekazywał komunistycznej bezpiece.
Ks. Janusz Bielański - były proboszcz katedry na Wawelu. Po pojawieniu
się w prasie informacji o jego współpracy z SB został odwołany przez
metropolitę krakowskiego, kardynała Stanisława Dziwisza. Mimo to ks. infułat
Bielański zaprzeczał, by kiedykolwiek donosił komunistycznej bezpiece. Jako
agent miał pseudonim Waga. Sam przyznawał, że w czasie, gdy budował kościół w
jednej z dzielnic Krakowa, przychodzili do niego esbecy. Przychodzili też, gdy
został już proboszczem na Wawelu. Ale cały czas zaprzecza, by była to
współpraca z tajnymi służbami.
Ks. Mieczysław Maliński - wieloletni, bardzo bliski przyjaciel Karola
Wojtyły. Sam twierdzi, że na SB chodził ewangelizować. Ale ks.
Isakowicz-Zaleski nie ma wątpliwości - ks. Maliński był współpracownikiem SB. W
dokumentach widnieje jako "Delta". Został zarejestrowany w 1971 roku.
Ks. Mirosław Drozdek - proboszcz sanktuarium na Krzeptówkach w
Zakopanem. Miał wielokrotne kontakty z esbekami. A bezpieka podobno bardzo
ceniła sobie informacje, które przekazywał. Nosił pseudonim Ewa.
Ks. Mieczysław Łukaszczyk - był kapelanem Jana Pawła II. Teraz jest
proboszczem parafii św. Katarzyny w Nowym Targu.
O. Stoch - był zarejestrowany jako TW "Kazek". Przez lata miał
świadomie donosić na współbraci z zakonu. Ojciec Stoch przyznaje się do tego w
książce: "Pragnę przekazać do wiadomości wszystkim zainteresowanym, że
przez wiele lat pod wpływem różnych form szantażu współpracowałem z Urzędem
Bezpieczeństwa w Krakowie. Mogę powiedzieć zgodnie z sumieniem, że starałem się
tak przedstawić sprawy, by nikomu nie szkodzić".
http://www.kosciol.pl/article.php?story=20050427163635868 | śro, 27 kwi 2005, 16:36:35
Dominikanin ojciec Konrad Stanisław Hejmo był tajnym współpracownikiem SB donoszącym na Karola Wojtyłę – taką informację ujawnił po posiedzeniu kolegium Instytutu Pamięci Narodowej prof. Leon Kieres.
Jak wyjaśnił szef IPN–u na podstawie materiałów zgromadzonych w Instytucie – nie tylko dokumentów, ale również taśm, można z cała pewnością stwierdzić, że ojciec Hejmo był świadomym i tajnym współpracownikiem PRL-owskich Służb Bezpieczeństwa. Posługiwał się on wówczas pseudonimami "Hejnał" i "Dominik". Kieres dodał także, iż IPN wyklucza, by akta o współpracy ojca z SB były sfałszowane.
http://www.tvn24.pl/1,1592461,druk.html
| 08:20 25.03.2009
Wśród agentów donoszących na ks. Jerzego
większość – jak pisze „Dziennik - stanowili inni duchowni. Do najaktywniejszych
należał ks. Michał Czajkowski, TW ps. Jankowski, zarejestrowany jako tajny współpracownik od 1956 r. do 1984 r. Gdy
SB zaczęło rozpracowywać ks. Jerzego, TW Jankowski został specjalnie
oddelegowany do inwigilacji kapłana. O ile donosy Stachnika miały charakter
techniczno-personalny, o tyle ks. Czajkowski formułował opinie o swojej
ofierze, np.: "Jestem zdania, iż ks. Popiełuszko to typ mitomana widzącego
więcej w wyobraźni niż w rzeczywistości".
Ks. Czajkowski był też wykorzystywany przez SB do konkretnych
działań operacyjnych, m.in. skłócenia ks. Popiełuszki z jego przełożonym,
prymasem Józefem Glempem.
Kustosz
SB do inwigilacji ks. Jerzego wykorzystywała też jego
przyjaciół. W 1979 r. zarejestrowano jako TW pseudonim Kustosz ks. Andrzeja
Przekazińskiego, dyrektora Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, pełniącego tę
funkcję do dziś. Jego meldunki nie do końca zadowalały SB, ale i tak były
wykorzystywane, nawet te mało istotne - jak sprawa odmowy wydania paszportu
Popiełuszce.
TW Poeta
W tym samym czasie co ks. Popiełuszko w kościele św.
Stanisława Kostki pracował jako wikary ks. Jerzy Czarnota. Według akt SB od
1964 r. do co najmniej 1988 r. był tajnym współpracownikiem o pseudonimach
Roland i Poeta.
Akta jego sprawy zostały jednak zniszczone w 1990 r.
"Dziennik" ustalił, że obecnie ks. Czarnota jest kapłanem diecezji
łowickiej.
Dziennik, Rzeczpospolita
© TVN24
Plus „moje” zapasy
materiałów:
„FAKTY I MITY” nr 44, 08.11.2007 r. PATRZYMY IM NA RĘCE
W KOŚCIELNYM ZWIERCIADLE
Według najnowszych danych
kościelnych, średnio co dziewiąty urzędujący biskup współpracował lub flirtował
ze Służbą Bezpieczeństwa. „Ale nie podpisywali zobowiązań do współpracy!” –
zastrzega abp Głódź.
Ostatnie z zachowanych – kompletnych i precyzyjnych – zestawień potencjału operacyjnego tzw. pionu IV (wyznaniowego) Służby Bezpieczeństwa dotyczy roku 1983. Z owych danych dowiadujemy się, że na żołdzie bezpieki pozostawało wówczas 3934 tajnych współpracowników rekrutujących się spośród duchowieństwa diecezjalnego oraz 625 zakonników, co – po uwzględnieniu ówczesnej liczby księży i mnichów – dawało w sumie około jednej piątej kościelnego wojska.
[A w poprzednich wiekach było dużo, dużo gorzej! – red.]
My mamy wysoki PKB, śmieci, skażone powietrze, gleby, wody; chorych ludzi do leczenia i utrzymywania, długi, a »kooperujący« pożyczkodawcy z zadłużającymi nas rządzącymi otrzymują nasze pieniądze – przecież to oczywiste, że to jest normalne, korzystne, tego realizowanie pożądane...
Tak samo ma się sytuacja z klerem – jego klienci mają święte obrazki, skrzyżowane listewki, zaśmiecone, zatrute umysły, uszkodzone, uzależnione psychiki, wypaczone, anormalne życie, a kler ma ich pieniądze, państwowe grunty, nieruchomości...
„FAKTY I MIT” nr 3,
24.01.2008 r. NASI OKUPANCI
JAK KOŚCIÓŁ POLSKĘ OKRADAŁ (CZ. I)
(...)
Na początek omówimy daniny wysyłane z Polski do Rzymu. Zacznijmy od
najdawniejszej daniny – świętopietrza.
Świętopietrze, czyli denar św. Piotra, wysyłano do Rzymu. W XI w. przerzucono
ten podatek na ludność. Początkowo płacono je jako podymne (denar od dymu,
czyli komina), ale w roku 1318 zamieniono je na pogłówne, czyli denar od głowy.
Ten blisko sześciokrotny wzrost Kościół wymusił na Łokietku szantażem –
chodziło o zgodę papieża na koronację. Była to opłata szczególnie
znienawidzona, bo nie płaciła jej szlachta ani kler, a więc uważano ją za
skrajnie niesprawiedliwą. Także dlatego, że wielodzietne, a więc biedniejsze
rodziny płaciły więcej.
Zachowały się dokładne dane na temat wydartych pieniędzy. Na przykład w latach
1319–1328 ściągnięto 2408,5 grzywien srebra i 45 grzywien złota, a od 1343 do
1357 r. już 8148 grzywien srebra. Grabież rosła wraz ze wzrostem liczby
ludności.
Polska płaciła świętopietrze do 1564 roku, najdłużej w Europie. Nie mogła
przerwać tej grabieży, ciągle procesując się z zakonem krzyżackim o Pomorze, bo
procesy te toczyły się przed sądami papieskimi. Zaprzestanie płacenia groziło
przegraniem procesu. Szantaż był oczywisty. Potem Kościół nie uznawał pokoju
toruńskiego, który przywracał Polsce Pomorze i Warmię (do dzisiaj nie uznał!),
i wszystko, co chciano załatwić w Rzymie, zależało od płacenia świętopietrza.
Grabież przerwała szlachta ewangelicka, która po prostu odmówiła płacenia od
swych poddanych.
(...)
Płynęła więc do Rzymu rzeka wyłudzonych pieniędzy. Tylko za panowania Zygmunta
Augusta wysłano papieżom w sumie około 2 tys. wozów złota i srebra! A Polska
nie miała pieniędzy na obronę granic...
(...)
Lux Veritatis
„FAKTY I MITY” nr 11, 14-20,
03.2008 r. NASI OKUPANCI
JAK KOŚCIÓŁ POLSKĘ OKRADAŁ (CZ. IX)
W tym odcinku kończymy przedstawianie działalności gospodarczej Kościoła
opartej na niewolniczym wyzysku poddanych. Tym razem napiszemy o dobieraniu się
Kościoła do pieniędzy polskich Żydów.
Pożyczanie Żydom – Kościół posiadał olbrzymie pieniądze; zawsze miał ich
wielokroć więcej niż państwo polskie, które bywało zwykle zadłużone. Wolna
gotówka nie przynosiła jednak pożytku, bo Biblia zabrania lichwy, ale i z tym
czciciele bożka KASY sobie poradzili. Pożyczali po prostu pieniądze na procent
Żydom, którzy – jako niekatolicy – lichwę uprawiać mogli. Żydzi – pośrednicy –
darli kasę z dłużników, a Kościołowi oddawali należny procent. Tak kwitła
współpraca Kościoła z Żydami, a jej ofiarą padały, jak zawsze, owieczki. Tylko
w efekcie kto tak naprawdę uprawiał lichwę? Kto, biskupie Pieronek?
Propinacja – przywilej monopolu na produkcję i sprzedaż alkoholu w majątkach
właściciela. W swoich latyfundiach Kościół i z tego ciągnął zyski. Rozpijano
poddanych, głównie ogłupionych chłopów. Dochodziło do tego, że wyznaczano im
obowiązkowe... limity alkoholu. Nawet jeśli nie wypił, zapłacić musiał. Dlaczego
obecnie Kościół wzywa do trzeźwości? Ponieważ nie czerpie już zysków z
produkcji ani wyszynku wódki.
Chętnie wydzierżawiano propinację karczmarzom. Najczęściej byli nimi Żydzi, co
skutecznie „czyściło” sumienia obłudników w kieckach. Wszak rozpijającym był
Żyd! (...)
Lux Veritatis
„Fakty i Mity” nr 13, 05.04.2007 r. BANKIERZY PANA BOGA
KOŚCIÓŁ UBOGICH
Finanse polskiego kat. Kościoła nie podlegają żadnej
kontroli społecznej bądź państwowej i są najpilniej strzeżoną tajemnicą. W
państwie demokratycznym jest to absolutnie niedopuszczalne.
Nie sposób ułożyć równania, które pozwalałoby uzyskać w miarę precyzyjny wynik, bo zbyt wielka jest liczba niewiadomych „To setki strumieni pieniężnych, które w jednych miejscach się łączą, a w innych rozgałęziają, tworząc skomplikowaną sieć transferów” – zauważa profesor Michał Pietrzak, wybitny znawca problematyki wyznaniowej.
(...)
Od 1990 r. do chwili obecnej
kościelnym osobom prawnym przekazano nieruchomości o łącznej powierzchni 97
tys.
Szacuje się, iż równowartość tego, co katolicka organizacja religijna (kor) rocznie wyłudzała od państwa - czyli okrężną drogą od nas - sięgało 5 mld zł(!), a do tego trzeba dodać bezpośrednie wyłudzenia - od... swoich ofiar - szacowane na ponad 3 mld zł rocznie! GUS podaje , iż 60% (23 mln.) społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego (z tego 5 mln. w skrajnej nędzy). [Chrystus: „Nie miejcie w trzosach swoich złota ani srebra, ani miedzi. Ani torby podróżnej, ani dwu sukien, ani sandałów, ani laski.” Itp... Jego ideałem była religijność wewnętrzna, obywająca się bez pośrednictwa instytucji i hierarchii kapłańskiej.]
Działalność kor nie ma podstaw w Biblii, a postępowanie państwa wobec tej org. w Konstytucji.
Wielu z państwa zastanawia się: dlaczego członkowie kor nie zaprzestają oszukiwania i wyzyskiwania ludzi. A ilu z was by zrezygnowało – gdyby pewnego (pięknego... ) dnia ludzie zaczęli do was przychodzić, całować po rękach i dawać pieniądze (bo np. ktoś zrobił kawał i dał ogłoszenie, że chronicie przed kosmitami i zapewniacie dobre z nimi układy), policja zadeklarowałaby ochronę, gdyby ktoś wam przeszkadzał w ratowaniu ludzkości???...
Ofiary kor twierdzą , iż pieniądze dają tej org. dobrowolnie... – ależ oczywiście, że tak, podobnie jak inni uzależnieni dobrowolnie... płacą za narkotyki, tn, alkohol!
„To nie oni wam, tylko
wy im, jesteście potrzebni.”
Wzrost pozycji Kościoła i księdza zawsze dowodzi, że będzie nędza (Mikołaj Rej w XVI w.)...
www.o2.pl /
www.hotmoney.pl | Piątek, 21.09.2012
PIENIĄDZE: Religia w
szkołach kosztuje majątek. „Czas z tym skończyć.”.
Za wszystko płacą
podatnicy.
Szacuje się, że w
skali całego kraju nauka religii kosztuje co roku ponad 1,3 mld zł. Jak się
można łatwo domyślić, najwięcej pieniędzy pochłaniają wypłaty dla księży,
katechetów i katechetek.
Czas z tym skończyć
- mówi poseł Ruchu Palikota Maciej Wydrzyński. Podkreśla, że pieniądze można
spożytkować na tysiąc innych sposobów.
„Gazeta Pomorska”,
która informuje o sprawie podkreśla, że głosy niezadowolenia słychać także ze
strony samorządowców. Narzekają, że nauka religii z roku na rok jest coraz
droższa.
Na przykład Toruń na
lekcje religii wydaje 3,6 mln zł rocznie. We Włocławku na ten cel w tym roku
pójdzie 3,5 mln zł, a w blisko 100-tysięcznym Grudziądzu 2,4 mln zł.
Poseł Wydrzyński
domaga się, aby religia została wykreślona z planu lekcji i stała się
przedmiotem dodatkowym. - Wtedy w spotkaniach z księdzem uczesniczałyby jedynie
te osoby, które rzeczywiście tego chcą - zaznacza parlamentarzysta.
Marek Nowak
marek.nowak@hotmoney.pl
[Trzeba opodatkować
katolików na wykładanie w szkołach ateizmu - wtedy będzie sprawiedliwie... -
red.]
Kolejne ofiary
członków katolickiej organizacji pedofil... tzn. religijnej, to miliony dzieci
pokrzywdzonych religijną trucizną i seksualnym wykorzystywaniem...
„WPROST” 16.12.2001 r.
MIĘDZYNARODÓWKA
PEDOFILÓW
(...) RACHUNEK CIERPIEŃ
Skutki seksualnego wykorzystywania w dzieciństwie często ujawniają się dopiero po latach. - Osoby takie cierpią na depresję, nerwice, seksualne obsesje, mają trudności ze znalezieniem życiowego partnera - tłumaczy seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz. – Konsekwencją molestowania dzieci bywa także „osobowość wielokrotna”, objawiająca się między innymi ogromnymi wahaniami nastrojów. Dzieci zmuszane do seksu cierpią na stany lękowe, mają skłonności samobójcze – dodaje Zbigniew Izdebski.
– Ogromnym problemem jest to, że dzieci same zaczynają organizować ciche grupy świadczące usługi pedofilom. (...)
Jarosław Knap Współpraca: Ewa Ornacka
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Środa [20.01.2010, 14:42]
MOLESTOWANE DZIECI JUŻ NIGDY NIE SĄ SZCZĘŚLIWE
Zobacz, kiedy wydają zboczeńców.
Połowa osób, które doświadczyły molestowania seksualnego ujawnia prawdę najwcześniej po 5 latach, a niektórzy nie robią tego nigdy - twierdzą naukowcy z Université de Montréal.
To bardzo bolesne. Im dłużej czeka się z ujawnieniem tego przestępstwa tym głębsze i trwalsze pozostawia ono konsekwencje - twierdzi profesor Mireille Cyr.
Z ostatnich badań wynika, że 25 proc. ofiar milczy na temat przez całe życie.
Tak postępuje 16 proc. kobiet i 34 proc. mężczyzn. Prawdę ujawniają częściej gdy napastnikiem jest osoba obca.
Niestety, w 85 proc. przypadków sprawcami są przyjaciele lub członkowie rodziny - twierdzą badacze.
Osoby molestowane w dzieciństwie, trzy do czterech razy częściej, stają się także ofiarami przemocy fizycznej lub seksualnej w życiu dorosłym - powiedziała Isabell Daigneault z Université de Montréal. | TM
Do skutków pedofilii trzeba
też dodać fizyczne, psychiczne skutki zarażania zarazkami dzieci, w tym tego
skutki dla ich potomstwa...!! – red.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [09.11.2009, 14:15] 5 źródeł
STRES W DZIECIŃSTWIE MUSI SKOŃCZYĆ SIĘ DEPRESJĄ
Trauma zmienia nasze geny.
Urazy psychiczne w dzieciństwie powodują zmianę genów, które odpowiadają za produkcję hormonu stresu. Osoby, który jako dzieci przeżyły wypadek czy widziały drastyczną zbrodnię są dużo bardziej podatne na depresję i inne zaburzenia psychiczne - donosi thelocal.de.
To wynik badań niemieckich naukowców z Instytutu Psychologii Maxa Plancka z Monachium. Doświadczenia przeprowadzone na myszach wykazały, że u gryzoni, które we wczesnej fazie życia narażone były na czynniki stresogenne, doszło do zmian w kodzie DNA.
Stwierdzono, że mózgi tych myszy, przez całe życie wytwarzały zbyt wiele wazopresyny, która odpowiada m.in. za regulację produkcji hormonów stresu, emocji i zachowań społecznych.
Nasze odkrycie pozwoli na nowe metody leczenia depresji i
stanów lękowych u ludzi. Teraz już wiemy gdzie poszukiwać przyczyn takich
zaburzeń - mówi dr Florian Holsboer. | AJ
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Religia to
bluźnierstwo przeciw nauce!”
Religijność to skutek obłąkania – nikt normalny tak nie
myśli, nie zachowuje się, nie postępuje, nie działa, i nie uważa, że wszystko z
nim w porządku, że ma rację...!
„Bez katolickiej
religii, Kościoła Polacy utracą tożsamość, zginą!”... Czy właśnie m.in. za
sprawą religijności, Kościoła Polacy tracą tożsamość, giną?!
CZYM SIĘ RÓŻNI RACJONALNE PODEJŚCIE OD RELIGIJNEGO:
Racjonaliści: Dostosujmy wielkość naszej populacji do możliwości ekosystemów/Natury, Planety.
Katolicy: „Rozmnażajcie się i czyńcie sobie Ziemię poddaną.” – rzekł Pan!
R.: Niech rozmnażają się wyłącznie ludzie zdrowi, normalni, inteligentni, urodziwi; o wysokich pozytywnych walorach; doskonalmy, a nie degenerujmy nasz gatunek; zapobiegajmy m.in. w ten sposób pierwotnym przyczynom problemów, strat, klęsk, tragedii, cierpień, nieszczęść, potworności.
K.: Ludzie upośledzeni, chorzy, cierpiący, nieszczęśliwi są bliscy Panu, Jemu umiłowani! Jakaś pozytywna selekcja prokreacyjna, doskonalenie naszego gatunku to podjudy szatana!
R.: Racjonalnie inwestujmy, w tym w odnawialne źródła energii (np. w elektrownie wiatrowo-pompowo-wodne, geotermiczne), oczywiście mające podstawy ekonomiczne, i nie dotujmy górnictwa węglowego na cele energetyczne.
K.: Opłacajmy księży, obdarowujmy Kościół katolicki, budujmy kościoły, sanktuaria, itp.!
R.: Brońmy się, konstruktywnie działajmy, w tym wspierajmy konstruktywistów, rozwiązujmy problemy i zapobiegajmy ich powstawaniu.
K.: Wszelka władza pochodzi od Boga! Pogódźmy się, bo to jest kara boska, módlmy się, czekajmy na przyjście Pana naszego; nastanie Królestwa Bożego!
R.: Poszerzajmy naszą wiedzę o rzeczach pozytywnie użytecznych; rozwijamy się intelektualnie; doskonalmy nasze umysły.
K.: Czytajma Pismo Świnte i słuchajma ksiundzów!
R.: Szerzmy racjonalizm.
K. Szerzmy religijność!
Itp., itd...
PRAWO
UNIWERSALNE/NADRZĘDNE (PUN) -
OBOWIĄZUJĄCE ZAWSZE, WSZYSTKICH I WSZĘDZIE
Wszystko,
a więc stan jednostek, sytuacja społeczeństw, stan środowiska, przyrody,
zasobów/Natury musi być w coraz lepszym stanie. A więc unormowania prawne,
zachowanie, postępowanie, działania muszą być uzasadnione wyłącznie logicznie,
dogłębnie, a więc rzeczywiście, etycznie, a więc i dalekowzrocznie, czyli
jednocześnie odpowiedzialnie. Czyli nie wolno kierować się emocjami,
naśladownictwem, instynktem stadnym, głosem większości, utopijnymi, w tym
religijnymi dogmatami/wymysłami, ryzykować, narażać bez najwyższej konieczności
i w stopniu absolutnie zasadnie niezbędnym A więc nie wolno dopuszczać do
rozmnażania się ludzi o niekorzystnym, szkodliwym potencjale, do przerostu
populacji, szkodzić, niszczyć, wypaczać, demoralizować, wynaturzać, zaśmiecać,
zatruwać umysły, uszkadzać psychik; szkodzić zdrowiu; przyczyniać się do
uszkadzania, niekorzystnych zmian w genach; obniżać potencjały; degenerować;
pogrążać.
Każdy,
kto łamie którąkolwiek część Prawa Uniwersalnego/Nadrzędnego (PUN) jest wyjęty z pod wszelkiego prawa, czyli także bez
względu na zajmowane stanowisko, posiadanie immunitetu, unormowania
międzynarodowe itp., i każdy ma nie tylko prawo, ale i obowiązek podjąć
wszelkie współmierne, efektywne działania, celem zakończenia łamania PUN, a
inni są zobowiązani do udzielenia wszelkiego potrzebnego wsparcia, pomocy. Za
wskazanie łamiącego prawo PUN, za doprowadzenie do zakończenia łamania tego
Prawa, udzielenie w tym celu wsparcia, pomocy należy się wysoka nagroda i
honory. Łamanie prawa PUN jest zbrodnią przeciwko przyrodzie, ludzkości/Naturze
i podlega jak najsurowszemu osądzeniu przez odpowiedni organ prawny.
W
oparciu o takie prawo, trudno będzie legalnie szkodzić, niszczyć; pogrążać, w
tym realizować utopie, zajmować się destrukcją.
PS
„Dobro”...
My,
osoby głęboko religijne nakazujemy podrzynać gardła niewiernym (ateistom,
myślicielom, racjonalistom, badaczom, naukowcom), bo tak nakazuje nasze Pismo
Święte, a zatem jest to słuszne, a postępowanie słuszne jest dobre! Więc przy
życiu mają pozostawać tylko udający religijność oszuści, ludzie upośledzeni
psychicznie, niedorozwinięci umysłowo; anormalni, w tym obłąkani, debile i
psychopaci...
Nauka
obnaża wiarę, demaskuje jej propagatorów, odwodzi od wiary – a więc jest zła! A
zatem walka z wiedzą, nauką jest obowiązkiem ludzi prawdziwie wierzących! Bo
ciemnota sprzyja religijności, wykorzystywaniu, pogrążaniu wierzących przez
psychopatów i współpracujących z nimi debili, a więc jest to dobre..
Pismo
Święte nakazuje dbać o ludzi chorych, upośledzonych, niedorozwiniętych -
fizycznie i umysłowo, nienormalnych, w tym obłąkanych, którzy na szczęście się
b. licznie i mnogo rozmnażają. A ponieważ odbywa się to kosztem ludzi
normalnych, zdrowych, inteligentnych, pożytecznych, którzy głodują, umierają z
głodu, od wojen o zasoby, z powodu skażeń, zarażeń, itp., itd. - za sprawą
ludzi chorych, upośledzonych, niedorozwiniętych - fizycznie i umysłowo,
nienormalnych, w tym obłąkanych, to udział tych pierwszych w populacji stale
rośnie, a tych ostatnich stale maleje... A ponieważ Pismo nazywa to czynieniem
dobra, no to, to jest dobre...
Itp.,
itd...
_______
Dobro
jest pojęciem względnym i zbyt ogólnym – w imię, w swój i wpojony sposób, dobra
postępował w średniowieczu Kościół, i dalej wykorzystuje, pogrąża, nie tak
dawno Hitler, Stalin...
Stąd
konieczne są konkretne wskazania!
Podstawą tzw.
religijności jest wiara w jej dogmaty, bo NIE MA ABSOLUTNIE żadnych dowodów na
istnienie jakiegokolwiek bóstwa, bo
gdyby taki dowód istniał, to nie byłoby religijności, wiary, tzw. ateistów,
agnostyków (tak, jak nie ma wierzących, niezdecydowanych, niewierzących np. w
gwiazdy, gdyż one po prostu są, i posiadamy na ten temat naukowo wykazaną
wiedzę), tylko naukowa dziedzina wiedzy o bóstwie, a ludzie dzieliliby się na
posiadających dużą, średnią i elementarną wiedzę na ten temat.
„Religijna prawda” potrzebuje regularnego wpajania, kodowania
swojej jedynej słuszności..., w przeciwieństwie do rzeczywistych prawd, które
są oczywiste, a ich przyjęcie do wiadomości wymaga jedynie dokonania logicznej
analizy, i do wielu można dojść samemu, a nie wystawiania się na przekaz
psychopatów, debili, ich ofiar, im, w to wierzenia, no bo taka jest tradycja,
inni tak postąpili.
Wszystko ma swoje
mse.
Jak z osób
nastawionych neutralnie zrobić osoby nastawione agresywnie.
„Bierzcie religijną
heroinę! Każdy normalny człowiek powinien brać i być uzależniony od religijnej
heroiny! To jest jedynie dobre! To jest jedynie słuszne! Bo tak mi mówi mój
nabuzowany religijną heroiną mózg! A więc mam jedyną rację! Piszę jedyną,
proreligijno-heroinową prawdę! Musicie słuchać mojej prawdy i się mi, tzn.
jedynie słusznej religijnej heroinie podporządkować! Codziennie ćpam religijną
heroinę, i dzięki temu jestem normalny/a, szczęśliwy/a, bo nie interesuje mnie
życie, a czekam na śmierć, bo wtedy czeka mnie nagroda! Widzicie - jaki/a ja
jestem normalny/a! I wy także musicie być normalni, jak ja!”...
Osoby normalne
wypróżniają się w przeznaczonym do tego msu i w odpowiedni sposób, a osoby
nienormalne wypróżniają się gdzie popadnie i w nieodpowiedni sposób, w tym
część czerpie satysfakcje z świadomości faktu, że część ludzi się tym gównem
ubabra.... Analogicznie do tych ostatnich wypróżniają się religijnymi
śmieciami, truciznami, toksynami/rzygowinami, gównem proreligijni psychopaci,
debile i ich ofiary doprowadzone do stanu zombie (zresztą w kółko powtarzając
to samo, czyli to, na co się wystawili, co im wpojono, zakodowano)!
My, ateiści, w ogóle
nie postrzegamy świata w kontekście religijnym, i przyległym do niego
ateistycznym, po prostu swobodnie,
normalnie myślimy, postępujemy (jako analogię dam przykład, że mamy podejście
do religijności, jak do wiary w krasnoludki, a do ateizmu jak do niewiary w
krasnoludki... My po prostu wiemy, że to są tylko wymysły, i w ogóle nie
odczuwamy potrzeby tym się zajmować, a nawet ABSOLUTNIE nie chcemy, lecz
niestety działania osób tzw. religijnych nas prowokują, do tego przymuszają. A
jest to ciężko stresujące, szkodliwe, zajmujące czas, pochłaniające inwencję
zadawanie się, wystawianie się na działania osobników anormalnych,
psychopatycznych, debilnych, ich ofiar w stanie zombionalnym!).
Czy ktoś
kiedykolwiek zaobserwował chociaż jeden przypadek, by ateista stwierdził w
jakiejś niedotyczącej religijności dyskusji, iż: tylko ateizm, dzięki
ateizmowi, o ateizmie, w imię ateizmu, z ateizmem, by gdziekolwiek,
kiedykolwiek zamieścił jakiś symbol ateizmu... Za to proreligijne śmieci,
trucizny, toksyny/rzygowiny, gówna są dozowane przez opisanych osobników
wszędzie, w tym nie mając ABSOLUTNIE ŻADNEGO związku z tematem, msm (wynika to
także z zdemoralizowania, wypaczenia, nauczenia tego przez innych takich
osobników)...
I jest jeszcze jedna
różnica między ateizmem a religijnym fanatyzmem.
Otóż ktokolwiek może
zrobić cokolwiek z dowolnymi książkami i z czymkolwiek związanym z ateizmem –
absolutnie do woli i codziennie, i nikogo z tzw. ateistów to nie wzruszy! Czy
religijne zombie też tak potrafią…
Czy my tak zwracamy się do innych ludzi: Szczęść Ateizm,
Szczęść Szatan...
Jak osiągnąć i zwiększać wstręt, uraz, serdeczną
antypatię, sprowokować obronę...
Wszystko ma swoje mse! Np. po to są np. palarnie, by nie
truć i nie uczyć tego innych. Po to są ubikacje, by nie wypróżniać się gdzie
popadnie, bo skutkowałoby to chodzeniem po gównach, smrodem, roznoszeniem;
zarażaniem zarazkami, pasożytami; chorobami; epidemiami; wydatkami, śmiercią!
Po to są organizacje religijne, msa odprawiania rytuałów, odpowiednie
internetowe portale, fora, działy, itp. – gdzie można się udzielać, odprawiać,
itp., itd. DO WOLI, by w pozostałych msh nie przymuszać do tego odbioru; brania
w tym udziału przez tych, którym jest to niepotrzebne, dla których jest to
szkodliwe, by nie irytować, nie prowokować scysji, kłótni, konfliktów, wojen,
itp., itd.!
„Szczęść Boże” „Z Bogiem”
Szczęść Szatan Z Szatanem
Państwa tępe, naśladowane, wpojone, zaraźliwe powtarzactwo jest tak samo dla nas przyjemne jak dla państwa moja parafrazująca odpowiedź (co jest najpierw: skutek czy przyczyna...)...
A od strony religijnej: czy ma P. upoważnienie bóstwa, do udzielania mu poleceń, komu ma szczęścić (wie P. lepiej od niego czy, a jeśli, to kiedy i komu ma szczęścić)...
I jeszcze coś: Nie wzywaj imienia Boga na daremno
Gdyby to było
kulturalne, przyjemne, mądre, korzystne, a nie wk..., to przeczcież byłoby to
przyjmowane pozytywnie. To przecież nie jest trudne do zrozumienia.
Ale wyjaśnię o co chodzi - dlaczego to ciężko irytuje:
- bo to jest powtarzactwo…!,
- bo trzeba wziąć pod uwagę poziom intelektualny, wiedzy; świadomości, odpowiedzialności; stan umysłowy, psychiczny; zdrowotny osób to komunikujących, i że wynika on z wystawiania się właśnie m.in. na takie oddziaływanie...! A więc takie osoby życzą tego/doprowadzają do własnego stanu innych...!,
- bo to jest ciągłe przypominanie o tej religijnej truciźnie, pogrążającej ludzi, społeczeństwa, narody chorobie i tego skutkach (a tak się składa, iż posiadam na ten temat rozległą i wszechstronną wiedzę)…!,
- bo to jest traktowanie człowieka jako religijne zombie, a więc osobę zatrutą, uzależnioną od religijnej trucizny, zaślepioną, upośledzoną umysłowo, kaleką psychicznie…!
Może jeszcze inaczej.
Jak by państwo zareagowali, gdyby jacyś ludzie ciągle państwu i innym osobom życzyli trującego uzależnienia, choroby, niepełnosprawności psychicznej, upośledzenia umysłowego; pogrążenia się – całkiem serio, i wiedział by pan, że spotkało to, w wyniku wystawiania się na oddziaływanie psychopatów, ich współpracowników debili i ich ofiar/m.in. takich życzących ludzi, miliony ludzi, i jeszcze takie osobniki upierałyby się, że czynią dobrze, mają rację i tego nie zaprzestaną... Prawda, że byłoby to ciężko wkurwiające, budzące chęć ciężkiego pobicia takich osobników...!!
Powodzenia w ozdrowieniu, i zostawcie umysły, psychiki; zdrowie; potencjały; życie innych ludzi w spokoju!
Ja
absolutnie nie chcę w żaden sposób, w żadnym stopniu synchronizować, a nie da
się tego w pełni kontrolować/mieć na to wpływ, swojego umysłu z P., jak
również, by spotykało to innych, a za ich pośrednictwem kolejne osoby (tak
właśnie stało się z P...)!!
Każdy bodziec, oddziaływanie, działanie, wydarzenie, przejście wpłynie, zaważy, przesądzi o naszym, a za naszą sprawą i na innych, życiu. A mogą one być pozytywne/inwestycją albo negatywne/wyrokiem, te ostatnie za sprawą psychopatów, debili, bo ich nienormalne psychiki, umysły predysponują ich do szkodzenia, niszczenia ludzi, tego, co jest dla nich wartościowe, im potrzebne, niezbędne, umożliwia samodzielność, niezależność, izolację od negatywnego wpływu, oddziaływania, działań, zapobiega problemom, co sprzyja zdrowiu, rozwojowi, powodzeniu, co jest korzystne, pozytywne.
To odczuwanie i realizowanie potrzeby szkodzenia jest objawem nienormalności, a nie tego unikanie, przed tym, takimi osobnikami obrona, która jest obowiązkiem wobec siebie, agresora, innych!
Nie można nie odbierać przekazu, nie analizować, nie interpretować, nie rozumieć, nie przyswajać, nie kodować sobie czyjegoś stanu, intencji, nie rozpoznawać czy jest to przekaz dla mnie (pozytywny, negatywny, inf. o zagrożeniu). A prawie wszyscy przekazują to, co jest efektem tego, co sami odebrali, jest więc to kodowane... Więc powstaje efekt lawiny. Może on być pozytywny bądź negatywny.
Normalnym, pozytywnym, konstruktywnym, prawym, ludziom PRZEKAZ, INNA DZIAŁALNOŚĆ SŁUŻY OSIĄGANIU POZYTYWNYCH EFEKTÓW. Ludziom upośledzonym psychicznie, niedorozwiniętym, ułomnym umysłowo, nienormalnym, chorym, szkodliwym, destrukcyjnym przekaz, inna działalność służy do osiągania negatywnych efektów, szkodzenia, niszczenia.
JESTEŚMY LUDŹMI, istotami żywymi, WIĘC BODŹCE ODBIERAMY
PO LUDZKU, jak istoty żywe...
Więc całkiem inaczej reagujemy na dźwięki nie do uniknięcia, a odmiennie na dźwięki do uniknięcia. I, odpowiednio, na dźwięki, hałasy mechaniczne, i na dźwięki, hałasy wydawane, powodowane przez ludzi, zwierzęta. I tak samo na wynikłe z konieczności, a wynikłe z bezmyślności, złośliwości, psychopatii, nienormalności!
„NEWSWEEK” nr 18,
07.05.2006 r.
CZY
CZUJESZ TO, CO JA CZUJĘ
Znaczna część naszego mózgu zajmuje się tym, co mają w
głowach inni ludzie. Dzięki neuronom lustrzanym odbieramy i odczuwamy cudze
emocje.
[Wszystko wpływa m.in. na wyobraźnię, a więc wywołuje
projekcje myślowe, w tym nieświadome tego analizowania przez umysł.
Za pośrednictwem wyrazu czyichś oczu, mimiki, tzw. mowy
ciała, intonacji głosu, zachowania, treści przekazu; Tak więc wygląd,
postępowanie, zachowywanie się osób (np. nikotynizm, narkomania, alkoholizm,
zboczenia, marginalne sposoby uprawiania seksu, religijność (obłęd), choroba
psychiczna, tiki, nawyki, w tym grymasy (żucie gumy), wydawanie dźwięków itp.
(również np. pety, smród trucizny nikotynowej, butelki, smród alkoholu,
strzykawki, symbole religijne – są źródłem informacji o czyimś postępowaniu))
stanowiących cząstkę, element, społeczeństwa nie jest tylko i wyłącznie czyjąś
prywatną sprawą – skoro i w ten sposób wpływa się, negatywnie, na innych. –
red.]
Empatia, czyli odbieranie i współodczuwanie cudzych emocji, nie ma nic wspólnego ze zdolnościami paranormalnymi. To umiejętność, którą posiedliśmy wszyscy, tylko nie wszyscy korzystamy z niej w jednakowym stopniu. Za to, że przejmujemy stres kolegi, który miał scysję z szefem, albo że na widok pająka na ręce innej osoby sami czujemy obrzydzenie, odpowiadają neurony lustrzane. (...)
W ludzkim mózgu też wykryto neurony lustrzane, a ściślej całą ich sieć. Naukowcy byli jednak zaskoczeni, kiedy okazało się, że rozpoznają nie tylko ruch, ale także intencje i emocje.
Doktor Marco Iacoboni z uniwersytetu w Los Angeles, autor wielu badań nad neuronami lustrzanymi, tłumaczy: - Jeśli widzisz, że rzucam piłkę, twój mózg symuluje tę czynność. Jeśli wyciągam rękę, jakbym chciał rzucić piłkę, masz w mózgu kopię tego, co chcę zrobić, czyli odczujesz moje intencje. I dalej, jeśli jestem zestresowany, twój mózg symuluje mój stres. Wiesz dokładnie, co czuje, bo ty czujesz to samo. Empatia włącza się automatycznie. [W tym dzięki własnym, podobnym doświadczeniom. A w przypadku ich braku dochodzi do symulacji, imitacji, odpowiednich symptomów. – red.]
(...) Ale wiadomo już, że identyfikowanie i odbieranie przez nas takich uczuć, jak onieśmielenie, duma, obrzydzenie, poczucie winy czy odrzucenia, jest możliwe dzięki neuronom lustrzanym, znajdującym się w części mózgu zwanej wyspą.
(...) empatia służy nie tylko do kontaktów się z światem, ale także do uczenia się świata. – System neuronów lustrzanych odpowiada za indywidualny rozwój i działa niemal od chwili narodzin. Dzięki temu dzieci mogą naśladować swoich opiekunów od pierwszych chwil życia – twierdzi dr Andrew Meltzoff z uniwersytetu w Waszyngtonie. Około ósmego tygodnia pojawia się u nich zdolność do takiego przetwarzania obrazu, dzięki któremu może odczytywać uczucia, pojawiające się na twarzach opiekuna. – We wczesnym dzieciństwie współodczuwanie emocji opiekunów jest jednym z najważniejszych sposobów utrzymywania kontaktu ze światem – mówi prof. Trzebińska. – Dzięki empatii z matką dziecko ma już swoje życie emocjonalne, co jest niezbędne do kształtowania się psychiki.
[Przebywając z kimś przejmujemy część składników jego osobowości. Stopień tego wpływu zależy od wielu czynników, a m.in. od naszego, danej osoby wieku, siły charakteru, sposobu, okoliczności oddziaływania. A, niestety, wszyscy nosimy ślady, odczuwamy efekty, ponosimy szkody, oddziaływania psychopatów/ek, debili/ek; kanalii (np. mimiczne, w tym wzrokowe, werbalne, w tym treścią, intonacją, odnośnie formy, stylu przekazu, komunikacji (ekspresji, afirmacji), zachowywaniem się, postępowaniem). A te efekty, bezpośrednio, pośrednio, w tym poprzez przekazywanie sobie efektów ich działania, oddziaływania, rozprzestrzeniamy, czyli przekazujemy kolejnym osobom. Więc i z tego powodu b. ważne jest, m.in., by dziećmi zajmowały się odpowiednie osoby. – red.]
(...) Empatia jest jednym z drogowskazów, pomagających orientować się w życiu, przewidywać działania innych ludzi, odczytywać ich intencje. Człowiek pozbawiony tej zdolności zachowuje się jak emocjonalny inwalida i raz po raz napotyka trudności w relacjach społecznych. (...)
Chodzi więc o to, by korzystać z empatii tylko wtedy, kiedy może być ona pomocą, a nie przeszkodą w życiu.
Jolanta Chyłkiewicz
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [09.11.2009, 14:15] 5 źródeł
STRES W DZIECIŃSTWIE MUSI SKOŃCZYĆ SIĘ DEPRESJĄ
Trauma zmienia nasze geny.
Urazy psychiczne w dzieciństwie powodują zmianę genów, które odpowiadają za produkcję hormonu stresu. Osoby, który jako dzieci przeżyły wypadek czy widziały drastyczną zbrodnię są dużo bardziej podatne na depresję i inne zaburzenia psychiczne - donosi thelocal.de.
To wynik badań niemieckich naukowców z Instytutu Psychologii Maxa Plancka z Monachium. Doświadczenia przeprowadzone na myszach wykazały, że u gryzoni, które we wczesnej fazie życia narażone były na czynniki stresogenne, doszło do zmian w kodzie DNA.
Stwierdzono, że mózgi tych myszy, przez całe życie wytwarzały zbyt wiele wazopresyny, która odpowiada m.in. za regulację produkcji hormonów stresu, emocji i zachowań społecznych.
Nasze odkrycie pozwoli na nowe metody leczenia depresji i
stanów lękowych u ludzi. Teraz już wiemy gdzie poszukiwać przyczyn takich
zaburzeń - mówi dr Florian Holsboer. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela 18.09.2011
TAJEMNICZY „DRUGI KOD” W DNA. TO TAK SIĘ ROZWIJAMY
Nie wszystko mamy zapisane w genach.
To nie geny odpowiadają za reakcję organizmu na gwałtowne zmiany środowiska – donosi msn.com.
Naukowcy z Salk Institute for Biological Studies dowodzą, że to dodatkowe biochemiczne instrukcje ukryte w kodzie DNA mogą przyspieszać rozwój i ewolucję organizmów.
Eksperyment przeprowadzono na jednym gatunku roślin o nazwie Arabidopsis thaliana (to odpowiednik szczurów laboratoryjnych w świecie roślin). Okazało się, że reakcja rośliny na zmiany środowiska - np. przez rozmiar kwiatów - w ogóle nie wynika z jej genów.
Naukowcy twierdzą, że ten odpowiedzialny za szybką adaptację pozagenetyczny mechanizm może dotyczyć też innych organizmów, w tym ludzi.
Nie wszystko jest zapisane w genach. Ten ukryty kod DNA jest bardzo elastyczny i szybko reagujący na zewnętrzne warunki. To może też wpływać na to jak się rozwijamy – mówi prof. Joseph Ecker. | AJ
[Jesteśmy tym:
- co wdychamy, pijemy, jemy, bo dochodzi do odczytywania kodu genetycznego pokarmu, jeśli go ma,
- co odbieramy, bo to programuje nasz umysł, a tą drogą psychikę, która wpływa na mózg,
- na co jesteśmy wystawiani, co odczuwamy, bo bodźce wpływają na psychikę, a ta na mózg.]
wwww.o2.pl / www.sfora.pl | 14.12.2013 r.
TO PRZEŁOM! TAJNY KOD ODKRYTY W LUDZKIM DNA
Naukowcy odkryli drugi kod ukryty w DNA, który instruuje komórki, w jaki
sposób kontrolować geny. Odkrycie otwiera drogę do szybszego diagnozowania i
leczenia wielu chorób - informuje rt.com.
Amerykańscy genetycy z University of Washington twierdzą, że wbrew dotychczasowej wiedzy, DNA nie różni się tylko budową białek, ale też sposobem kontroli nad genami.
To dwa odrębne "języki". Do tej pory znaliśmy tylko jeden z nich. Okazuje się, że DNA to dużo potężniejsza maszyna niż sądzono i natura potrafi ją w pełni wykorzystać - mówi dr John Stamatoyannopoulos.
Wyjaśnia, że ustalenie nowego kodu trwało tak długo, bo jest on nadpisany nad innym w poszczególnych kodonach.
Autor: AJ
http://rt.com/news/scientists-discover-dna-code-222/...
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 04.06.2012
NAUKOWCY: NIEUŻYWANY MÓZG
ZANIKA
Naukowcy nie mają
wątpliwości.
Na lekcjach biologii każdy z nas kiedyś słyszał, że organy nieużywane zanikają. Okazuje się, że ta zasada obowiązuje też w przypadku mózgu - informuje RMF FM.
Dowiedli tego naukowcy z Boston Children's Hospital, którzy w czasie badań na gryzoniach ustalili, że nieaktywne połączenia nerwowe w mózgu usuwają komórki mikroglejowe. Do tej pory sądzono, że odpowiadają one za eliminowanie tylko skutków zmian chorobowych.
Komórki mikroglejowe rozpoznają nieużywane synapsy i neurony dzięki białku C3 - dodaje stacja.
AJ
[Mózg także się w wszystkim, co się najczęściej robi/programuje, w tym w wystawaniu się na przekaz z radia, telewizji, oddziaływanie psychopatów, debili, synchronizowaniu z nimi swojego umysłu, w niemyśleniu, truciu, uszkadzaniu, upośledzaniu umysłu, psychiki, organizmu, uzależnianiu się/degeneractwie, destrukcji, w tym w takim uporze, postępowaniu anormalnie, w tym na odwrót, uleganiu instynktowi stadnemu, popadaniu w trwactwo, specjalizuje – przebudowuje odpowiednio połączenia między neuronami... – red.]
„FAKTY I MITY” nr 27, 10.07.2008 r.: No i jeszcze jeden kłopot - nigdy nie słyszałem, aby problemy z diabłem mieli ludzie niewierzący. Oni nie bywają opętani ani dręczeni. Diabelskie tortury i pułapki męczą zawsze ludzi w jakimś stopniu religijnych. Ale się narobiło...
Marek Krak
„Schizofrenik wierzy w to,
co »widzi« – katolik wierzy w to, co zobaczył schizol;
schizofrenik się leczy, katolik zaraża” (z sieci)
www.o2.pl / www.sfora.pl |
Niedziela [30.05.2010, 13:06]
ŻYCIE PO ŻYCIU NIE ISTNIEJE
Rozwiązanie zagadki życia i
śmierci.
Przyzywające jasne światło,
wrażenie unoszenia się nad własnym ciałem... Takie relacje często składają
pacjenci, którzy przeżyli śmierć kliniczną.
Naukowcy twierdzą, że może to
być efekt impulsu elektrycznego mózgu - informuje „The Daily Mail”.
Zespół naukowców z Uniwersytetu
George'a Washingtona w Waszyngtonie, kierowany przez dr. Lakhmira Chawlę,
używał elektroencefalografu (EEG) u ciężko chorych, by mierzyć poziom bólu i
zapewnić im odpowiednią dawkę środków uśmierzających cierpienie.
Okazało się, że tuż przed
śmiercią ich mózg przez moment - od 30 sekund do 3 minut - wykazywał ogromną
aktywność, podobną do tej u osób przytomnych.
Uważamy, że doznania określane
mianem życia po życiu mogą być spowodowane wzrostem energii elektrycznej
wyzwalanej przez mózg, gdy zabraknie mu tlenu - stwierdził dr Chawla.
Jego zdaniem, gdy przepływ krwi
zwalnia i spada poziom tlenu komórki mózgu „odpalają” ostatni impuls.
Rozpoczyna się w jednej części mózgu i rozprzestrzenia kaskadowo. To może
powodować intensywne psychiczne przeżycia. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | 5 źródeł Sobota [13.02.2010, 18:41]
RELIGIJNE WIZJE TO... SKUTKI USZKODZENIA MÓZGU
Naukowcy twierdzą, że tak.
Nasza wiara i duchowość mają źródło w mózgu. O tym naukowcy wiedzą od dawna. Jednak do tej pory nie byli w stanie stwierdzić, jak powstają w naszym umyśle mistyczne doznania oraz skąd biorą się głębokie, często połączone z wizjami, doznania religijne.
Okazało się, że powoduje je uszkodzenie mózgu - informuje sciencedaily.com.
Naukowcy z Uniwersytetu w Udine badali chorych z rakiem mózgu - przed i po operacji. Zadawali im pytania dotyczące ich odczuć metafizycznych, wrażenia oderwania się, wiary w istotę nadprzyrodzoną.
Następnie dokładnie analizowali miejsce, w którym znajdował się guz. Okazało się, że u osób, które miały uszkodzony przez nowotwór tylny płat ciemieniowy lewej już prawej półkuli mózgu wzrastało odczuwanie doznań metafizycznych.
Uszkodzenie tych rejonów powodowało niezwykle szybkie zmiany osobowości związane z odczuciami transcendencji. Zatem dysfunkcja tych rejonów może mieć wpływ na również na nasze duchowe i religijne postawy i odczucia - uważa dr Franco Fabbro z Uniwersytetu w Udine.
Jego zdaniem to odkrycie pozwoli lepiej diagnozować różne schorzenia psychiczne, a także poprzez stymulację aktywności tych rejonów mózgu, może pomóc leczyć niektóre zaburzenia osobowości. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 13.09.2011, 19:54
JUŻ WIADOMO, CO ZOBACZYSZ PO ŚMIERCI
Naukowcy rozwiązali zagadkę.
Tunel pojawia się wówczas, kiedy krew i tlen przestają dopływać do gałki ocznej. Zdarza się to zarówno umierającym, jak i pozostającym w stanie szoku, na przykład pod wpływem strachu - donosi polskieradio.pl.
To wniosek z jednego z kilku opublikowanych niedawno brytyjskich badań nad zjawiskami towarzyszącymi umieraniu.
Uczucie opuszczania ciała przez duszę, podróż w kierunku światła i przejście do rzeczywistości, gdzie panuje miłość i zrozumienie powtarzają się niezależnie od kultury i miejsca urodzenia danej osoby, a podobne relacje znajdujemy w tekstach pisanych pochodzących nawet ze starożytnej Grecji - dodaje portal.
Nauka wyjaśniła już wszystkie. Szczególnie że wielu pacjentów myślących, że umiera, faktycznie cierpi na nietypowe schorzenia.
„Spotykanie zmarłych” wywołuje u osób z Parkinsonem złe funkcjonowania dopaminy, kluczowego neuroprzekaźnika.
Przekonanie, że się umiera
lub właśnie umarło, to zjawisko dotyczące m.in. pacjentów z zespołem Cotarda
lub „chodzącego ciała” (okazjonalnie towarzyszących depresji, sklerozie lub
traumie; chorzy uważają, że są martwi i domagają się pogrzebu) - tłumaczy
polskieradio.pl.
Źródłem takich odczuć jest
wadliwe działanie kory mózgowej. Charakterystyczne dla niego jest poczucie
„obcości” bodźców, które się przydarzają ciału.
Uczucie wyjścia z ciała
zdarza się podczas lunatykowania lub nagłego przerwania snu. Ew. może to być
paraliż senny, czyli poczucie zewnętrznej rzeczywistości, powiązane z paraliżem
wszystkich mięśni - zauważa serwis.
„Unoszenie się” czuły każde dwie
na pięć chorujących na paraliż senny osób. Doświadczają go także osoby biorące
narkotyk - ketaminę. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | 13.08.2013 10:18
ODKRYLI SEKRET
ŚMIERCI KLINICZNEJ. TO DLATEGO WIDAĆ ŚWIATŁO
Dziesiątki ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną, opowiadają o swoich niezwykłych doświadczeniach związanych z umieraniem. Część widziała światło w tunelu, inni odczuwali oddzielenie od ciała, jeszcze inni twierdzą, że spotkali się z boską istotą. Według naukowców to efekt halucynacji wywołanych przez nasze mózgi, które są aktywne jeszcze przez chwilę po zatrzymaniu krążenia - informuje news.sky.com.
Naukowcy „uśmiercali” szczury - doprowadzali do zatrzymania krążenia u tych gryzoni i badali aktywność ich mózgu w momencie śmierci klinicznej. Okazało się, że tuż po ustaniu akcji serca wzrastała mocno aktywność mózgu. Był to krótki, trwający około 30 sekund okres.
Byliśmy zaskoczeni poziomem aktywności mózgu w tym momencie - twierdzi dr George Mashour, jeden z amerykańskich naukowców prowadzących badania w University of Michigan w Ann Arbor.
Wcześniej naukowcy zakładali, że aktywność mózgu ustaje w tym samym momencie, co aktywność serca.
Z naszego badania wynika, że nagła redukcja dopływu glukozy lub glukozy i tlenu do mózgu, która ma miejsce podczas zatrzymania krążenia, stymuluje aktywność mózgu do poziomu charakterystycznego dla świadomego przetwarzania - wyjaśnia szef zespołu badawczego dr Jimo Borjigin.
Autor: WB
http://news.sky.com/story/1127806/paranormal-after-death-exp...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Całość przygotował Piotr
Kołodyński - autor/redaktor: Wolnyswiat.pl , Racjonalnyrzad.pl
,Pzepr.pl
Uwaga na proreligijnych praczy
mózgów/naganiaczy/destruktorów!
Atakują gdzie i kiedy się da!
Wszędzie i wszystko ma się kojarzyć z religijnością; wszędzie i w wszystkim ich ofiary mają zdawać się na bóstwo...
Zajmują się zaśmiecaniem, zatruwaniem, wypaczaniem umysłów, uzależnianiem, uszkadzaniem, upośledzaniem psychik celem doprowadzenia swych ofiar do stanu uniemożliwiającego rozumienie nawet elementarnych spraw, a dzięki temu do nieodpowiedzialności, a więc niemożności NAPRAWDĘ konstruktywnego działania, i tak od setek lat („tylko Jezus Chrystus... intronizacja... wiara... krucjata różańcowa... modlenie się... Kościół... Łojciec Świnty... krzyż... jedyna prawda... przebudźcie się... opamiętajcie się...”) i tak przez kolejne setki lat: i w dół Polaków, Polskę, i w dół, i w dół...!
Dodam jeszcze w około religijnym kontekście następujący
przykład.
Jest 2-ch ludzi, którzy nie czynią nikomu krzywdy, z tym, że jeden z obawy przed karą boską, a drugi z uwagi na wysokie morale, z pobudek etycznych.
Pytania:
- jak zacznie postępować ta osoba religijna, gdy przestanie wierzyć w bóstwo...
- jak oceniłoby, gdyby istniało, bóstwo tego pierwszego, a jak tego drugiego...
Kolejny kontekst.
Proszę się zastanowić: po co mamy tyle możliwości, w tym intelektualnych, doznaniowych, w tym erotycznych, seksualnych? - Po to, by żyć jak kaleki, czy jako normalni, szczęśliwi ludzie, w tym w pełni myśląc, a więc analizując, rozumiejąc, będąc w pełni aktywnymi, a więc odpowiedzialnymi, czyli licząc na realne możliwości...
Richard Dawkins w książce Bóg urojony krytykuje zakład z jeszcze jednego powodu: według niego wiara nie jest przedmiotem wyboru. Dawkins stwierdza, że Pascal zachęca do udawania wiary, ponieważ człowiek może jedynie postanowić okazywać zewnętrzne oznaki wiary. Zdaniem Dawkinsa człowiek nie jest w stanie sam podjąć samodzielnie decyzji o uwierzeniu w Boga. Poza tym Dawkins krytykuje przekonanie, że Bóg miałby nagradzać lub karać za sam fakt wiary w jego istnienie, uważając to za wiarę w boską małostkowość i za odwracanie uwagi od innych, dużo ważniejszych dla człowieka kwestii mogących stanowić sens i cel życia.
DO RELIGIJNYCH ZOMBIE
Ja
absolutnie nie chcę w żadnym stopniu, w żaden sposób synchronizować, a nie da
się tego w pełni kontrolować/mieć na to wpływ, swojego umysłu z P., jak
również, by spotykało to innych, a za ich pośrednictwem kolejne osoby (tak
właśnie stało się z P...)!!
Po czym, a więc z czym do ludzi - nie posiadając nawet elementarnej wiedzy o psychice, umyśle, religijności, tzw. organizacjach religijnych, psychopatach, debilach...; po wystawieniu się na oddziaływanie psychopatów, debili, ich ofiar...; zaśmieceniu, zatruciu umysłu, upośledzeniu psychiki...; zdemoralizowaniu, wypaczeniu...; po staniu się umysłowym, psychicznym zombie (każdy te, zaprogramowane wam, trujące, przebrzydłe i wk... teksty słyszał i czytał tysiące razy.../w kółko to samo, aż do osiągnięcia skrajnego obrzydzenia, wstrętu, urazu; antypatii... Nic wynikłego z myślenia, rozumienia, rzetelnej analizy, wiedzy, twórczego, konstruktywnego, pozytywnego, tylko i wyłącznie pogrążające trucie...)...!!
Tzw. wiara religijna nie przynosi nikomu i w żądnej postaci wolności, a wręcz przeciwnie więzi, ogranicza umysł, uzależnia, umożliwia tego ofiarami manipulowanie, sterowanie, wykorzystywanie, więc tylko i wyłącznie i jeszcze wszechstronnie pogrąża jednostki, społeczeństwa, narody, państwa!! Więc to nie jest coś, do czego należy dążyć, a w ręcz przeciwnie - należy przed tym przestrzegać, bronić, a już opanowanych wyzwalać, dopiero wtedy mogą być wolni!!
http://kaz47.neon24.pl/post/46689,moze-nam-orlow-nie-potrzeba
Fundamenty dla powodzenia Narodu: Pozytywna prokreacja,
Pozytywny wpływ środowiska, czyli Pozytywne warunki rozwoju, a zatem Doskonalenie
naszego gatunku, Nauka, Wiedza, Świadomość, Odpowiedzialność, Pożyteczna,
efektywna, odpowiedzialna praca, Pozytywny wkład/Postępowanie racjonalne -
Konstruktywizm!
Aby działała właściwie psychika, aby umysł funkcjonował prawidłowo, to musi otrzymywać, w sposób normalny, odpowiednie informacje. A by się rozwijać, to dodatkowo wartościowe nowe informacje (m.in. działalność religijna nie spełnia żadnego z tych warunków, czego objawem jest m.in. akceptacja dowolnie złej rzeczywistości, bo taka jest wola bóstwa... I czekanie na pozytywne zmiany, które mają nastąpić, oczywiście, za sprawą bóstwa… A w tym celu trzeba się modlić, poddawać oddziaływaniu, wspierać organizacje religijne, i wciągać w to następnych... I tak od tysięcy lat ofiary religijności pokornie godzą się z rzeczywistością, czekają na działania bóstwa, i uczą tego innych... M.in. dlatego psychopaci i debile popierają organizacje religijne, religijność i używają sobie, dzięki temu, w najlepsze...).
PS
Stan osób proreligijnie okaleczonych można przyrównać do stanu osoby, która została wciągnięta do dołu przez inną osobę, także tam wciągniętą, a następnie po przejściu prania mózgu, że tylko siedzenie w dole, jego pogłębianie i wciąganie do niego następnych jest jedynie słuszne, a że nim głębiej, to tym trudniej się wydostać i tym ciemniej, to tym lepiej...
Najbardziej sprzecznie z założeniami religijnymi postępują osobniki uważające się za zagorzale religijnych...
Niemal każde zdanie na temat religii wypowiedziane przez jej
ofiary to absurd, nonsens, sprzeczność z jej założeniami.
Na przykładzie 2.
skrzyżowanych listewek zwanych krzyżem...
Czy ktokolwiek broni komukolwiek okrzyżowania swojego lokum, swojej posesji, tak by zachować neutralność dla otoczenia – proszę bardzo i do woli (w każdej ilości i wielkości). Ale jakim prawem okrzyżowuje się msa wspólne, czyli po części czyjeś!
Proszę przedstawić prawne podstawy do zamieszczania symboli religijnych w placówkach państwowych?!
Proszę przedstawić religijne podstawy - zacytować Biblię - do wytwarzania, zamieszczania symboli religijnych nie tylko w placówkach państwowych, ale gdziekolwiek?!
Nie czyń sobie podobizny Boga
Nie wzywaj imienia Boga na daremno
Nierząd w profetycznym języku to związek religii z polityką, kościoła z państwem
Związki Kościoła z polityką, władzą świecką Biblia nazywa nierządem
Biblia nakazuje rozdział Kościoła od państwa
Proszę przedstawić racjonalne podstawy do wytwarzania, zamieszczania symboli religijnych nie tylko w placówkach państwowych, ale gdziekolwiek?!
Więc czym - nasuwa się tu oczywiste/retoryczne pytanie - kieruje się większość ludzi, i na jakich podstawach podporządkowuje sobie innych...
Religijność jest także wymówką od aktywności, odpowiedzialności za siebie, innych (osoby świadomie czy nieświadomie destrukcyjne, psychopatyczne czują się i są przez takie osoby traktowane, jako usprawiedliwione za swoją bierność, a za proreligijną i w imię religijności destrukcję postrzegane są pozytywnie...).
Religijność jest także pretekstem do dzielenia ludzi, nie ze względu na ich obiektywną wartość, pozytywny wkład, potencjał, tylko według stopnia proreligijnego wypaczenia swojej psychiki, takiego stanu umysłu, tzn., nim ktoś jest w gorszym stanie, a więc nie jest zdolny do konstruktywnej działalności, za to nim bardziej jest proreligijnie i w imię religijności destrukcyjny, to tym pozytywniej jest postrzegany i traktowany...
Celem racjonalistów jest konstruktywizm. Jeśli religijność, Kościół katolicki
zapewniałyby konstruktywność, to dzięki temu, wspólnie realizowalibyśmy
pozytywne cele. Ponieważ religijność, Kościół katolicki niosą destrukcję, to
staramy się zminimalizować ten negatywny wpływ. My się, innych bronimy przed
działalnością kleru, to on walczy z wiedzą, nauką, niszczy potencjał ludzi,
uzależnia, wyzyskuje, pogrąża! My wręcz przeciwnie.
Pamiętajcie: Antyklerykalizm to obrona - WALKA - przed-, z KLERYKALIZMEM, czyli
zawłaszczaniem państwa, podporządkowywaniem społeczeństwa, jego kosztem, dla
własnych (i pomocnych w tym celu klerykałów) korzyści!
Religijność instytucjonalna jest sprzeczna z Biblią, tym co głosił Jezus. Więc
obowiązkiem prawdziwie wierzącego chrześcijanina jest demistyfikacja tej
antybiblijnej organizacji, przed nią ostrzeganie, pomaganie jej ofiarom poprzez
ich uświadamianie, bo ich stan, prosperita kleru wynika z niewiedzy ich ofiar,
bezwzględności beneficjentów klerykalizmu, czyli kleru i ich pomagierów.
Chrystus: „Nie miejcie w trzosach swoich złota ani srebra, ani miedzi. Ani
torby podróżnej, ani dwu sukien, ani sandałów, ani laski.” Itp... Jego ideałem
była religijność wewnętrzna, obywająca się bez pośrednictwa instytucji i
hierarchii kapłańskiej.
A co do „walki z Bogiem”. To jeszcze gorzej jak walczyć zapałką ze słońcem.
Więc proszę się o swoje bóstwo nie obawiać... (oczywiście w religijnej
konwencji)
Podobnie ma się sytuacja z walką z wiarą, Kościołem, krzyżem – co to, wszechwiedzące, wszechmocne, nieomylne bóstwo nie potrafiłoby, gdyby chciało, obronić >„”< swojej wiary, swojego Kościoła, krzyża. A skoro nie broni (a przecież podobno codziennie każe, nagradza tysiące ludzi), to oznacza, że to nie ma z nim nic wspólnego. Więc jakim prawem się mu sprzeciwiają omylni ludzie (co to, lepiej od niego wiedzą co należy robić/codziennie przekonują o jego działalności, wszechwiedzy, wszechmocy, nieomylności, zawierzają mu wszystko, a tu taka sprzeczność)...
Więc jakby nie patrzeć, racjonalnie czy religijnie, nie ma powodów do obaw.
Itd., itp., itp., itd...
Co do emocjonalnej krytyki racjonalizmu, konstruktywnych inicjatyw, takiej stygmatyzacji osób konstruktywnych, promowania religijności, zachęcania do modlenia się, itp. To za część tej destrukcji odpowiadają naganiacze, za profity, zawodowi destruktorzy odwodzący od analizowania ważnych dla Polaków spraw, działań na rzecz Narodu, konstruktywizmu, wynajdujący zajęcia dla swych ofiar (np. by się zajmowali obroną wiary, Kościoła, krzyża, opłacaniem, popieraniem obdarowywania nieruchomościami, gruntami kleru), osoby niezrównoważone psychicznie, psychopatyczne.
„Tak mi/nam dopomóż Bóg”...
Wiedza drogą do mądrości, mądrość drogą do normalności, normalność drogą do szczęścia.
„FAKTY I MITY” nr 47, 29.11.2007 r. LISTY
NIE DOPOMÓGŁ
Kiedy ci [Członkowie PiS], co ostatnio odeszli z wysokich stanowisk
państwowych (premier, wiceprzewodniczący, ministrowie, posłowie), składali
przysięgę, obejmując te stanowiska, dodawali zdanie: „Tak mi dopomóż Bóg”.
Żadnemu z nich Bóg nie pomógł, mimo że chodzili do kościołów, klękali, całowali
księży po rękach i przekazywali Kościołowi ogromne państwowe pieniądze. Odeszli
szybko i w niesławie. (...)
R.S., Konin
[Latali do Watykanu, obradowali w Sejmie w obecności krzyża, modlili się w sejmowej kapliczce, nosili ze sobą biblię, itd. - red.]
Rys. z „FiM”
Czy kiedykolwiek, komukolwiek, jakiekolwiek - NAPRAWDĘ - bóstwo w czymkolwiek pomogło... Więc, czy powoływacze mają religijne, moralne, racjonalne prawo, powód do powoływania się na bzdury...; kierowania się nimi...; odwodzić ludzi od samodzielności, myślenia, pełnego działania; konstruktywizmu...; ogłupiać; pogrążać ludzi?!
RELIGIJNE OGŁUPIANIE, UZALEŻNIANIE I WYKORZYSTYWANIE powodujące, że ofiary zawierzają nie własnej inwencji, inwestycjom, przedsiębiorczości, pomysłowości, pracy - własnym siłom - tylko w płacenie org. religijnym, modłom, bóstwom! Generuje to też mnóstwo innych problemów, których pokrótce nie sposób opisać. Niech miarą tego będzie fakt, iż najbiedniejsze i obarczone największą przestępczością kraje, to kraje religijne (Stany Zjednoczone są najbardziej zadłużonym państwem świata (...)).
W normalnej sytuacji priorytetem jest wykorzystywanie możliwie jak największego potencjału intelektualnego, twórczego społeczeństwa (czyli m.in. nie podporządkowywanie się organizacjom religijnym, wypaczonym ideologiom, utopiom).
NIKT NIE MA PRAWA CZYNIĆ (również wtedy, gdy jemu ją uczyniono)
KRZYWDY, stawać na drodze do rozwoju, doskonalenia!
Wspierajmy to, co NAPRAWDĘ przynosi, może przynieść
korzyści
Nikt nie ma prawa ogłupiać, wypaczać umysł, uzależniać, okaleczać czyjejś psychiki; szkodzić; obniżać potencjał; pogrążać!
Dążmy do tego, by ludzie byli zdrowi, normalni, świadomi, dogłębnie, a więc rzeczywiście, etyczni, wybitni, a więc zdolni do samodzielnego całościowego analizowania, wnioskowania, czyli dzięki temu mądrzy, a w efekcie dobrzy (ogłupieni, zmanipulowani, o zaśmieconych, zatrutych umysłach, okaleczeni psychicznie, obłąkani, nienormalni, np. na tle religijnym NIGDY - co dowodzi i logika i praktyka - tacy nie będą)!
Zamiast niewiedzy, zatruwania umysłu, uszkadzania psychiki NAUKA, WIEDZA, zamiast instynktu stadnego ROZSĄDEK, zamiast bierności KONSTRUKTYWIZM, zamiast dawania złego przykładu dawanie DOBREGO PRZYKŁADU; rozwój, współpraca.
PS
Proszę się RZETELNIE zastanowić,
czy religijność, modły przyniosły, mogą przynieść korzyści – historia już
tysiące razy przez tysiące lat dała nam na to DOBITNĄ odpowiedź... Ale ludzie o
proreligijnie wypaczonym umyśle, okaleczani psychicznie NIE PRZYJMUJĄ tego do
wiadomości...
Ile tzw. religijnych osób jest obłąkanych (wystarczy popatrzeć na te twarze, zaobserwować formę wypowiedzi, posłuchać jej treści, mamrotania – czym ci ludzie się zajmują (a m.in. walką o 2. skrzyżowane listewki, by gdzieś stały, ciągle przypominały o tej organizacji, jej ofiarach, modleniem się (w tym do 2-ch skrzyżowanych listewek, obrazków (czyli produktów wytwórców)), czyli powtarzactwem, czyli uszkadzaniem, upośledzabiem swojej, innych psychiki, traceniem czasu, ogłupianiem; pogrążaniem się, i innych)...!
DO SPECJALISTÓW OD BÓSTW...
Do twierdzących, że wypowiadają się w imieniu bóstwa.
Proszę przedstawić pełnomocnictwo!
Do twierdzących, że nawiązują kontakt z bóstwem.
Proszę przedstawić tego dowody!
Do twierdzących, że mówią jedyną możliwą prawdę.
Proszę przedstawić tego, zgodnie z naukową metodologią, dowody!
Do twierdzących, że mają dowody istnienia, działania bóstwa.
Proszę je przedstawić (mi wystarczy, że pojawi się tutaj > < kropka* (oczywiście nie za sprawą działania człowieka)).
*Mogą się oto modlić miliardy ludzi, przez, łącznie, miliardy godzin (cóż to za błahostka dla „stworzyciela” wszechświata. Ilu wojnom i innym potwornościom, mordom, torturom „w jego” imieniu, zapobiegłoby bóstwo, gdyby unaocznił swoje istnienie, ten największy dobroczyńca...).
– WYZYWAM WSZYSTKIE BÓSTWA NA SPRAWDZIAN: DAJCIE ŚWIADECTWO PRAWDZIE O WASZYM ISTNIENIU!!!
Nie ma kropki!!! To nie ma gadania o CIĘŻKICH, POGRĄŻAJĄCYCH BREDNIACH!!! KROPKA/.
PS1
Jestem potężniejszy od wszystkich bóstw, bo ja potrafiłem postawić kropkę, a one NIE...
PS2
Można także ogłosić zbiorowe modły do bóstwa/wszelkich/jakichkolwiek bóstw, by na mnie wpłynęło/nawróciło, i niech to robią miliardy wyznawców.
PS3
I co? Dalej jestem zdrowy na umyśle, i m.in. jestem przeciwny religijnym bredniom, truciznom, i uważam, że bóstwa istnieją WYŁĄCZNIE w wyobraźni osób, którym to wpojono, temu ulegli, to naśladują!
PS4
No to niech miliardy ludzi modlą się o ukaranie mnie przez dowolne bóstwo.
PS5
I co? Jestem cały, zdrowy i to Ja uzdrawiam, wyzwalam ludzi od religijnych bredni, trucizn, destrukcyjnego wpływania na nich, ich wykorzystywania przez religijnych sekciarzy i ich ofiary! Więc znów jestem potężniejszy od wszystkich bóstw we wszechświecie!...
Więc nie trujcie, nie ogłupiajcie, nie demoralizujcie, nie wypaczajcie umysłów; nie uszkadzajcie psychik; nie uczcie, nie wywołujcie naśladownictwa; tego nie rozpowszechniajcie, nie szkodźcie; nie pogrążajcie! Was tak potraktowano; nauczono, no to robicie to następnym, a ci kolejnym – ot i cała tajemnica tego procederu...!
Ø
RELIGIJNOŚĆ/ATEIZM
Religijność wynika z tzw. wiary, ateizm – z wiedzy (to odnośnie
nonsensu: „religii ateistycznej”, kolejnej, ogłupiającej religijnej bredni do
wierzenia).
Czy dyskusja z osobą ogłupioną, zastraszoną, z wypranym mózgiem, z blokadami umysłowymi: nie przyjmującą do wiadomości wyników badać, faktów, wiedzy, logicznych wniosków; umysłem zaprogramowanym na ignorowanie wszystkiego co zaprzecza wpojonym tezom (wypaczone interpretowanie wszystkiego tak, by z góry potwierdzało założenie), a więc osobą alogiczną, okaleczoną, upośledzoną umysłowo, w dodatku nie posiadającą, i bojącą się jej, elementarnej akademickiej wiedzy ma sens, może z niej coś rozsądnego wyniknąć...; przecież z góry wiadomo, iż nie będzie żadnych merytorycznych argumentów – bo ich nie ma i być nie może (stąd miliony torturowanych i mordowanych ofiar katolickiej org. religijnej)(dlatego trzeba słuchać tylko to, co mówią specjaliści od spraw wierzeniowych i WIERZYĆ w to, co każą, a nie MYŚLEĆ, zdobywać wszechstronną wiedzę,- wiedzieć).
Oto, do czego prowadzą religijne brednie – miliony ludzi, przez, łącznie, miliardy godzin, zajmują się bzdurami (wszystko dowodzi że istnieją krasnoludki/Budda/Allach/smok wawelski itp., itd... A co nie dowodzi, też dowodzi...)...! Nie dajcie się ogłupiać!
Ateiści opierają się na wynikach naukowych badań, wiedzy, dedukcji, logice (rachunku prawdopodobieństwa) – normalnym, pełnym myśleniu, rozwoju. Tzw. wierzący – na instynkcie stadnym, tradycji, podporządkowywaniu się, pozwalaniu na pranie swojego mózgu, okaleczaniu umysłu, ograniczaniu zdolności intelektualnych, tzw. autorytetach (jeszcze większych ogłupiaczach, którzy, za zasługi..,. awansowali), ignorancji (w tym nawet wiedzy o swojej religii).
Ateizm jest prospołeczny. Religijność – antyludzka, antyspołeczna, bo przyczynia się do ciemnoty, nietolerancji, nienawiści, agresji, biedy, nieszczęść; podporządkowywania sobie i wykorzystywania ludzi, społeczeństw, państw przez kasty pasożytów, ludzi wypaczonych nikczemnych!
Więc dlaczego propaguje się, chroni tzw. uczucia religijne zamiast promować ateizm – czyli rozwój rozumu, myślenie, wiedzę; rozsądek, działania prospołeczne, proludzkie, by sprzyjać rozwojowi? Dlatego, że na ateizmie nie da się tak łatwo, krótkowzrocznie, egoistycznie, bezkarnie i szybko zarobić, egoistycznie, destrukcyjnie prosperowć; dlatego, że ludzkość, generalnie, myśli i postępuje emocjonalnie, a nie racjonalnie (nawet, oprócz, że nie rozumie, to boi się racjonalizmu zamiast obecnej sytuacji...); dlatego, że ludzkość nie jest odpowiednio edukowana, więc nie ma nawet wyrobionych odpowiednich zdolności, odpowiedniego potencjału, więc jest podatna na działania emocjonalne, stadne, co jest jak najbardziej wykorzystywane przez ludzi, którzy powinni być na marginesie, a nie piedestale.
PS
Jak rozkręcić duży, czyli jedynie słuszną odmianę,
religijny interes – w skrócie:
Otóż, w tym celu trzeba wyrżnąć i ograbić konkurencję oraz ateistów, ludzi myślących, niezależnych, nieposłusznych, niepodporządkowanych, a następnie nawoływać do miłości, pokoju itd, i wtedy już można pobierać za to legalny charcz od pozostałych przy życiu...
Andrzej Rodan ostrzega w Nowym Roku: Czarna Armia z Watykanu okupuje kraj; stacjonuje u nas 28 933 księży, 4845 alumnów diecezjalnych, 5780 księży zakonnych oraz 24 843 siostry zakonne. 16 (marszałków) jest w randze biskupa metropolity (czyli szefa kilku diecezji), 45 (generałów) w randze ordynariusza (szef jednej diecezji), 69 (pułkowników) pełni funkcję biskupa pomocniczego. Pokemony atakują! Ziomale, co Wy na to?!
Ile to to nakradło, żre, ilu ludziom psychicznie i ekonomicznie, bezpośrednio i pośrednio zaszkodziło!
Religijne brednie mają za zadanie zapobiegać dociekaniu istoty rzeczy, myśleniu, analizowaniu, badaniu, by uzależnić, podporządkować sobie ludzi przez psychopatów jako znawców, kapłanów, pośredników bóstwa, by ludzi pogrążać; zapobiec powstaniu umysłów o większych zdolnościach, wyższym poziomie świadomości; by polepszyć swoją sytuację kosztem pogrążanych; by czerpać z tego profity.
Odnośnie m.in. przedśmiertnych tzw. nawróceń...
Znaczna z nich część, to ewidentne kłamstwa rodziny zmarłego, z tzw. wstydu, żeby pogrzeb odbył w się w asyście lokalnego szamana. A odnośnie rzeczywistych nawróceń, to proszę wziąć pod uwagę skutki presji wywieranej na osobę normalnie myślącą, a zwaną ateistą/ką, przez ich całe życie przez otoczenie oraz stan starczego mózgu, w połączeniu z stanem zniszczonego organizmu, a w efekcie i umysłu... – dopiero w takim stanie, gdy są wystarczająco psychicznie zniedołężniali, umysłowo upośledzeni, osiągają poziom odpowiedni do tzw. nawrócenia (analogicznie, odpowiednio, ma się sytuacja z bezbronnymi dziećmi, co jest wykorzystywane do zatruwania ich umysłów, wypaczania psychik religijnymi truciznami, uzależniania od religijnej narkomani...).... Kolejne ofiary tego procederu, to osoby o niskim ilorazie inteligencji, poziomie wiedzy, w stanie stałej bądź czasowej niedyspozycji psychicznej, np. w wyniku przytłoczenia problemami życiowymi, tragedią, w stanie depresji.
Więc, czy rzeczywiście jest się czym chwalić, jest to powód do poczucia wyższości ze strony religijnych zombie, kolejny dowód na słuszność religijności, istnienia lokalnego bóstwa...
www.o2.pl | Wtorek [23.06.2009, 15:31] 2 źródła
POLSKA WIĘZI NAJWIĘCEJ LUDZI W EUROPIE
Więcej niż w dwa razy bardziej zaludnionych Niemczech.
W polskich zakładach wyroki odsiaduje ponad 90 tys. osób, podczas gdy w ponad dwukrotnie ludniejszych Niemczech tylko 73 tys. - wynika z danych Eurostatu.
W 2007 roku w naszym kraju (38 mln mieszkańców) za kratkami siedziało ponad 90 tys. osób. W Wielkiej Brytanii (61 mln mieszkańców) wyroki odsiadywało 88 tys, a - porównywalna z Polską - Hiszpania trzymała w więzieniach 67 tys. osób.
Polska zajęła czwarte miejsce w Europie, pod względem liczby osadzonych na 100 tys. obywateli. Pierwsze miejsce przypadło Estonii, drugie Łotwie, a trzecie Litwie.
W całej UE, odbywało karę w tym czasie 600 tys. osób, a w USA 2,4 mln - informuje TVN 24. | JS
[Ale za to jest najbardziej katolicka (i trzeba to zwiększać, w tym ilość pieniędzy dla kleru, liczbę kościołów i... więzień)... – red.]
„FAKTY I MITY” nr 26, 03.07.2008 r.: Z licznych sondaży
przeprowadzonych wśród pensjonariuszy zakładów karnych w RParafialnej wynika,
że są to w 99,9 procentach katolicy.
[Dziękujemy Ci nieomylny Ojcze Święty, Nauczycielu ludzkości, moralny Autorytecie, duchowy Przywódco itp., itd.; Kościołowi za umoralnianie społeczeństwa; politykom, państwowym urzędnikom itp. za pasienie naszymi pieniędzmi pasterzy; środkom przekazu za szerzenie katolickiej ideologii; itp. (Unia Europejska, Świat, oprócz podziwu, chyba pękają z zazdrości...) – red.]
„FAKTY I MITY” nr 25, 06.2008 r. ŻYCIE PO RELIGII
CO DLA IDIOTÓW?
(...) im bardziej człowiek jest inteligentny, tym mniej wierzący. (...)
wśród członków elitarnego Royal Society zaledwie 3,5 proc. uczonych wierzy w
Boga, podczas gdy brytyjska średnia to 68,5 proc. wierzących. Podobnie jest w
USA, gdzie zaledwie 7 proc. członków Amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk to
ludzie wierzący. (...)
Marek Krak
„FAKTY I MITY” nr 6, 14.02.2008
r.
10 STWIERDZEŃ BEZBOŻNYCH
1. Stanowczo odrzucasz istnienie tysięcy bogów czczonych przez inne religie, ale czujesz się oburzony, gdy ktoś odrzuca istnienie twojego boga.
2. Czujesz się obrażony i odczłowieczony, gdy naukowcy stwierdzają, że człowiek pochodzi od zwierząt, ale nie masz problemu z biblijnym twierdzeniem, że człowiek został stworzony z prochu.
3. Śmieszą cię politeiści, ale wierzysz w Boga w trzech osobach.
4. Pąsowiejesz, słysząc o okrucieństwach przypisywanych Allachowi, ale nawet okiem nie mrugniesz, słysząc o tym jak to Bóg chrześcijan zabił wszystkie dzieci w Egipcie (Księga Wyjścia) i zarządził wycięcie w pień całych grup etnicznych (Księga Jozuego), włącznie z kobietami, dziećmi i drzewami.
5. Śmieszy cię hinduizm, w którym ludzie mogą być bogami, i mity greckie, w których bogowie spali z kobietami, ale wierzysz, że Duch Święty zapłodnił Maryję, która potem urodziła człowieka boga, który został zabity, zmartwychwstał i wstąpił w niebiosa.
6. Gotów jesteś spędzić całe życie, szukając małych dziur w naukowych twierdzeniach na temat wieku Ziemi (kilka miliardów lat), ale wierzysz na słowo w daty zapisane przez kilku gości z epoki brązu, co sobie siedzieli w namiocie i wymyślili, że Ziemia ma pewnie dopiero kilka tysięcy lat.
7. Wierzysz niezbicie, że cała populacja tej planety, z wyjątkiem tych, którzy wierzą w to samo co ty, będzie smażyć się w piekle po wieki. Mimo to uważasz, że twoja religia jest „tolerancyjna” i „miłosierna”.
8. Podczas gdy cała współczesna nauka, historia, geologia, biologia i fizyka nie zdołały cię przekonać, że Boga nie ma, paplanina jakiegoś niedouczonego pacana, to wszystko, czego ci potrzeba, żeby uwierzyć w jego istnienie.
9. 0,001 proc „wysłuchanych modlitw” to dla ciebie wielka opatrzność boża, a nie przypadek. Uważasz, że modlitwy skutkują.
10. Wiesz o Biblii, chrześcijaństwie i historii Kościoła dużo mniej niż agnostycy czy ateiści – a mimo to, to siebie nadal nazywasz się chrześcijaninem.
Wyłowił z sieci LK
W ODPOWIEDZI NA TEZĘ ZAWARTĄ W LIŚCIE CZYTELNIKA („UWAGA,
ATEIŚCI!”„FiM” nr 34, 31.08.2006 r.)
ODNOŚNIE OCZYWISTEGO
KREACJONIZMU Z UWAGI NA MAŁE PRAWDOPODOBIEŃSTWO... NATURALNEGO PROCESU
Niekiedy dobrym orężem na takie myślicielki... jest ich własna broń
Mam 3 krótkie pytania:
1. Z czego i jak powstał stwórca?
2. Z czego i jak stworzył świat?
3. Jakie jest tego prawdopodobieństwo?
Dodam jeszcze, że stwórca sam ustanowiłby prawa fizyki i warunki zaistnienia życia (więc nie byłoby żadnych ograniczeń, a właśnie ich istnienie dowodzi naturalności więc i przypadkowości procesu). Oprócz tego proszę wziąć pod uwagę, iż w wszechświecie są setki miliardów galaktyk, a w większości z nich są miliardy gwiazd, z których znaczna część jest obiegana przez planety (znaleziono już ich setki, mimo iż można wykryć tylko najbliższe), a wszystko to trwa miliardy lat, więc ilość kombinacji jest niemal nieskończona. A pierwsze formy życia, które pojawiły się miliardy lat temu, były b. prymitywne, i miały podobne geny, więc mogły łatwo z sobą współpracować, się łączyć. Więc proszę nie sugerować się ich obecną złożonością po miliardach lat ewolucji (początkowy proces ewolucji był minimalny i arcyprosty, w tym możliwe było, gdyż nie było jeszcze barier, niemal dowolne mieszanie się i łączenie organizmów, ich składników, ale z biegiem milionów pokoleń, lat nabrał tempa i wyrafinowania; rozpoczęła się konkurencja, eliminacja, wyścig).
ALBO SĄ DOWODY ALBO ICH
NIE MA!
„Nie da się
eksperymentalnie udowodnić istnienie boga” (Trzeba, jak zwykle, uwierzyć -
doprowadzić się, dzięki ogłupiaczom-trucicielom, ich zaleceniom, do stanu
ogłupienia-obłąkania - a następnie uznać ten stan za dowód łaski - istnienia -
bóstwa… W ten sposób można „udowodnić” istnienie wszystkich bóstw,
wszystkiego...) – Oto kolejny argument-sposób na kontynuowanie swojej
działalności przez pasożytniczych ogłupiaczy. Zaprzeczając jednocześnie
podstawowym tezom swojej organizacji, której członkowie twierdzą, że ich bóstwo
dało już tysiące dowodów swojego istnienia. A ja domagam się naukowego udokumentowania
tylko jednego takiego przypadku...
„BEZ
DOGMATU” kwartalnik kulturalno-polityczny nr 44, wiosna 2000 r.
O BOGACH UKRZYŻOWANYCH I ZMARTWYCHWSTAŁYCH
Podstawą religii chrześcijańskiej i najważniejszym jej dogmatem jest wiara w ukrzyżowanego i zmartwychwstałego bogą, którym ma być żydowski prorok Jezus Chrystus, ukrzyżowany przez Rzymian w I w. n.e. Ilu chrześcijan wie, że na długo przed Jezusem wierzono w wielu innych ukrzyżowanych i zmartwychwstałych bogów?
W swojej książce Szesnastu Ukrzyżowanych Zbawicieli Świata (The World's Sixteen Crucified Saviors) Kersey Graves dostarcza wielu dowodów na istnienie, jak wskazuje tytuł, co najmniej szesnastu takich bogów, o których teraz kompletnie zapomniano. Zdumiewające jest to, jak wiele można znaleźć podobieństw między historią ukrzyżowanego Chrystusa a tych co najmniej szesnastu przedchrześcijańskich bogów.
Quexalcote, bóg meksykański ukrzyżowany został w 587 r. przed Chrystusem jako ofiara pokutnicza za grzechy ludzkie. Jak mówi Graves, dowody na istnienie tego dogmatu są „dobitne, jasne i nie do zatarcia” według jednej wersji, Quexalcote został przybity do krzyża w towarzystwie dwóch złodziei, ukrzyżowanych razem z nim. W rękopisie azteckim „Codex Borgianus” opisane jest nie tylko ukrzyżowanie Quexalcote'a, ale również jego wstąpienie do piekieł i zmartwychwstanie trzeciego dnia. W innym rękopisie, „Codex Vaticanus”, wspomniany jest interesujący fakt, że Quexalcote poczęty został w sposób niepokalany i że jego matka, Chimalman, była dziewicą.
Hesus, bóg druidów, został ukrzyżowany ponad osiemset lat przed Chrystusem. Według Godfreya Higginsa, autora książki Druidzi Celtyccy (The Celtic Druids), który przez dwadzieścia lat studiował historię religii, Druidzi przedstawiali swego ukrzyżowanego boga w towarzystwie baranka z jednej strony i słonia z drugiej. Słoń, ponieważ był największym znanym zwierzęciem, symbolizował ogrom grzechów świata. Baranek natomiast, przysłowiowy symbol niewinności, wyrażał niewinność ofiary, jaką był bóg Hesus. I tak o to, twierdzi Graves, powstała koncepcja „Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata”, koncepcja, która obecnie kojarzy się tylko z religią chrześcijańską O jej druidzkim pochodzeniu nie wie prawdopodobnie żaden współczesny chrześcijanin.
Spośród wielu pozostałych bogów dyskutowanych w pracy Gravesa, których nie sposób tu opisać, warto wspomnieć Mitrę, perskiego boga, ukrzyżowanego około 600 lat przed erą chrześcijańską. Niewielu chrześcijan wie obecnie, że Mitra, bóg perski, był najbardziej popularnym bogiem w okresie, gdy formowała się i umacniała religia chrześcijańska w Imperium Rzymskim w IV w. naszej ery, i że był on głównym konkurentem boga żydowskiego, Jezusa Chrystusa. Mitra miał być urodzony 25 grudnia i podobnie jak Chrystus został ukrzyżowany, aby odkupić grzechy świata. Jest rzeczą znamienną, jak podkreśla Graves, że pisarze chrześcijańscy pisząc o Mitrze nie wspominają tym, że Mitra został ukrzyżowany. Czyżby obawiali się, że informacja o Mitrze i innych ukrzyżowanych bogach przedchrześcijańskich osłabi wiarę w „jedynego prawdziwego” boga chrześcijańskiego?
Ci chrześcijanie nie chcą przyjąć do wiadomości, że najważniejszy element ich wiary, dogmat o bogu ukrzyżowanym, to częsty motyw wielu innych religii. Ale dla obiektywnego historyka religii dogmat o bogu ukrzyżowanym i zmartwychwstałym jest banałem teologicznym, wskazującym na powtarzający się paradygmat w wierzeniach różnych prymitywnych ludów o tym, że żeby było dobrze, trzeba najpierw złożyć ofiarę, czyli często zamęczyć i zamordować kogoś niewinnego. W religii chrześcijańskiej nie ma w ogóle niczego, czego nie można by znaleźć w religiach przedchrześcijańskich.
Kersey Graves, The World's Sixteen
Crucified,
Kazimierz Dziamka
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [02.12.2010, 10:15]
OTO PRAWDZIWA LICZBA GWIAZD
WE WSZECHŚWIECIE.
Przyprawia o zawrót głowy.
Gwiazd we wszechświecie jest trzy razy więcej niż dotychczas sądzono - twierdzą amerykańscy astronomowie z Yale University w Connecticut.
Według nowych ustaleń wcześniej po prostu nie zauważano olbrzymiej liczby czerwonych karłów - pisze bonnercountydailybee.com
Ostatecznie więc liczbę gwiazd szacuje się na od 100 do 300 sekstylionów.
To wynik badań krańców wszechświata - okolic galaktyk eliptycznych oddalonych o 50-300 milionów lat świetlnych od Ziemi. Nie byłyby one możliwe bez bardzo silnego teleskopu w Keck Observatory na Hawajach.
Okazało się tylko na krańcach kosmosu jest 20 razy więcej czerwonych karłów niż w naszej galaktyce. Są słabo widoczne, bo emitują bardzo nikłe światło - pisze
thestar.com . | MK
Fot. sxc.hu
http://asadow.neon24.pl/post/57834,siedem-cudow-ktorych-gole-oko-nie-widzialo-ucho-nie-slyszalo
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [29.10.2010, 09:54]
NIE JESTEŚMY SAMI! WOKÓŁ CO
4. GWIAZDY KRĄŻY BLIŹNIAK ZIEMI
Na wielu z nich może rozwijać się życie.
Naukowcy twierdzą, że we wszechświecie aż roi się od planet podobnych do Ziemi. Tylko w naszej galaktyce mogą ich być miliardy - informuje "The Daily Mail".
Przez ostatnie 10 lat naukowcy odkryli prawie 500 planet poza naszym Układem Słonecznym.
Na każde 100 gwiazd podobnych do naszego Słońca mamy jedną lub dwie planety podobne do Jowisza, sześć podobnych do Neptuna i 12 planet pięcio- lub nawet dziesięciokrotnie przekraczających masę Ziemi - twierdzi dr Andrew Howard z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Wyjaśnia, że odkrywamy tylko największe planety i położone najbliżej gwiazdy - bo ich grawitacja ma wpływ na jej ruch. Jednak jest przekonany, że planety mniejsze - o masie podobnej do Ziemi występują o wiele częściej - krążą wokół co czwartej gwiazdy.
Na wielu z tych planet mogą panować życiodajne warunki: nie jest ani zbyt gorąco, ani zbyt zimno, jest na nich woda.
Zdaniem Howarda tylko w naszej galaktyce mogą być miliardy bliźniaków Ziemi, w całym wszechświecie zaś biliony bilionów. | WB
[Czas palenia na stosie kosmicznych heretyków się zbliża! No chyba że od razu przygotują złoto dla sług bożych... – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [20.02.2011, 22:45]
JUŻ WIADOMO, ILE PLANET LICZY NASZA GALAKTYKA
Już wiadomo, że w Drodze Mlecznej jest ich co najmniej 50 miliardów - donosi "The Daily Mail".
Wiadomo też, że ok. 500 mln z nich leży w Stefie Złotowłosej, gdzie nie jest ani za ciepło, ani za zimno, a więc panują warunki pozwalające na istnienie życia.
10,5 proc. tych obiektów ma wielkość zbliżoną do Ziemi, 20,8 proc. do Neptuna, a 5,2 proc. do Jowisza. | AJ
www.twojapogoda.pl | 26-03-2011, 04:24
2 MILIARDY PLANET PODOBNYCH DO ZIEMI?
Na podstawie odkryć poczynionych za pomocą Teleskopu
Kosmicznego Keplera i ich dokładnej analizy astronomowie zwiększyli liczbę
potencjalnie zdatnych do zamieszkania przez ludzi planet w samej naszej
galaktyce do 2 miliardów.
Ostatnim razem na podstawie analizy małego tylko wycinku danych mówiło się o 500 milionach podobnych do Ziemi planet. Teraz po obliczeniach przeprowadzonych przez naukowców z NASA Jet Propulsion Laboratory liczba ta została zwiększona do 2 miliardów.
Zapewne zastanawiacie się jak to wyliczono? Na podstawie odkrytych do tej pory przez Keplera egzoplanet badacze wyliczyli, że od 1,4 do 2,7 procenta wszystkich gwiazd o właściwościach podobnych do Słońca posiada w swoim systemie planetę zdatną do zamieszkania przez ludzi, to jest taką, której masa waha się od 0,8 do dwukrotnej masy Ziemi i znajduje się na orbicie zapewniającej właściwą dla organizmów żywych temperaturę.
Takich planet powinno być więc w naszej galaktyce, Drodze Mlecznej, około 2 miliardów. 100 gwiazd o właściwościach zbliżonych do naszego Słońca znajduje się w odległości kilkunastu lub kilkudziesięciu lat świetlnych, a więc przynajmniej dwie z nich powinny posiadać planety, które moglibyśmy skolonizować.
Naukowcy są bardzo podekscytowani takimi odkryciami. w końcu obliczenia dotyczyły tylko naszej galaktyki, a łącznie galaktyk we Wszechświecie mamy ponad 50 miliardów.
W dodatku obliczenia dotyczą wyłącznie gwiazd podobnych do Słońca, a przecież nie tylko one mogą posiadać planety, na których mogło wykształcić się życie, dość prawdopodobne jest, że takie gwiazdy jak czerwone karły mogą równie dobrze zapewnić odpowiednie warunki.
www.twojapogoda.pl
http://www.astrouw.edu.pl/index.php/planstat.html
Zespół astronomów, w skład którego wchodzą naukowcy z międzynarodowego projektu PLANET oraz z prowadzonego w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego pod kierunkiem prof. dr. hab. Andrzeja Udalskiego wielkoskalowego przeglądu nieba OGLE (Optical Gravitational Lensing Experiment), przedstawił wyniki badań mających na celu oszacowanie jak powszechne jest występowanie pozasłonecznych układów planetarnych wśród gwiazd Drogi Mlecznej. Sześcioletnie obserwacje dziesiątków milionów gwiazd za pomocą techniki mikrosoczewkowania grawitacyjnego wskazują, że obecność planet krążących wokół innych gwiazd jest regułą. Praca informująca o odkryciu ukazała się w prestiżowym tygodniku naukowym Nature12 stycznia 2012 r.
„Dlaczego teraz nie powstają nowe istoty, gatunki?”
- Dlatego, że teraz nie ma pierwotnych, w tym jałowych warunków to umożliwiających, za to są biliony atakujących, rozkładających, zjadających wszystko co się da wirusów, bakterii, pleśni, grzybów, więc by mieć jakieś szanse na zaistnienie, przetrwanie, to trzeba mieć m.in. »aktualny« system obronny, poza tym taki proces, od elementarnego organizmu do złożonego stworzenia, trwa setki tysięcy lat, więc i tak nie bylibyśmy wstanie tego zaobserwować.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek 14.10.2011, 08:16
TO WULKANY DAŁY NAM ŻYCIE
Bez nich nie mielibyśmy czym oddychać.
Atmosfera Ziemi zawdzięcza wulkanom wielką ilość tlenu, który umożliwił rozwój życia – informuje "Rzeczpospolita".
To wniosek z badań francuskich naukowców z Institut des
Sciences de
Dzięki erupcjom wulkanicznym do atmosfery dostały się gazy z dwutlenkami siarki, z których uwalniał się właśnie tlen. Z kolei jony siarki rozpuszczalne w wodzie umożliwiły rozwój cyjanobakterii.
Rezultatem było natlenianie atmosfery i wody na wielką skalę oraz rozwój prymitywnych organizmów - wyjaśnia gazeta.
Dr Fabrice Gaillard uważa, że podobne procesy mogły zachodzić też na innych planetach, co może wyjaśniać zagadkę obecności w ich atmosferach tlenu. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 06.10.2011, 07:08
TAK POWSTAŁO ŻYCIE NA ZIEMI. DZIĘKI KOMETOM
Przyniosły wodę.
Kometa Hartleya zawiera wodę w składzie przypominającą wodę naszych oceanów. To może dowodzić, że woda została przyniesiona na Ziemię właśnie przez komety - donosi BBC.
Teleskopowi Herschela udało się zmierzyć na komecie Hartleya ilość deuteru, izotopu wodoru. Okazało się, że zawiera ona o połowę mniej tego izotopu niż dotychczas badane komety. Podobną ilość deuteru zawierają oceany.
Po raz pierwszy odkryliśmy tę zależność. To może zupełnie zmienić teorię na temat powstania życia na Ziemi. Według obecnej teorii wodę na naszą planetę przyniosły asteroidy. Jednak teraz już wiemy, że to właśnie komety przenoszą większe ilości wody niż kosmiczne skały - mówi Ted Bergin z Uniwersytetu Michigan.
Na początku Ziemia była suchą i skalistą planetą. Naukowcy przypuszczają, że woda pojawiła się na niej po zderzeniu z kometą.
Uczeni chcą teraz sprawdzić skład innych komet, by potwierdzić swoją teorię. | BB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 16.02.2010, 17:01
TEN METEORYT POWIE NAM SKĄD SIĘ WZIĘŁO ŻYCIE
Powstał zanim narodził się Układ Słoneczny.
Meteoryt Murchinsona spadł w Australi w 1969 roku. Od tego czasu nieustannie badają go naukowcy. Postęp w nauce sprawia, że wiemy o nim coraz więcej. Naukowcy twierdzą, że zawiera on miliony związków węgla i substancji organicznych, z których mogło powstać życie - informuje bbc.co.uk.
Dwa lata temu naukowcy holenderscy, brytyjscy i amerykańscy odkryli w nim pozaziemskie aminokwasy białkowe, które stały się podstawą dla teorii, że życie na Ziemię przybyło z kosmosu.
Teraz, po raz pierwszy, naukowcy wykorzystali do badań meteorytu spektrometrię masową wysokiej rozdzielczości. Nie szukali też konkretnych związków, lecz starali się policzyć, ile ich jest.
Jesteśmy naprawdę bardzo podekscytowani. Kiedy po raz pierwszy badałem meteoryt i zobaczyłem jego złożoność, byłem zdumiony - stwierdził Philippe Schmitt-Kopplin z Institute for Ecological Chemistry w Niemczech.
Naukowcy policzyli już 14 tys. różnych związków wchodzących w jego skład. Ich zdaniem mogą ich być jednak miliony.
To świadczy o tym, że złożoność chemiczna powstającego Układu Słonecznego była o wiele większa niż ta, która występuje na Ziemi - twierdzą naukowcy.
Zdaniem naukowców meteoryt powstał zanim uformowało się Słońce, ok. 4,65 miliarda lat temu. Zbierał więc materiał krążący w pierwotnej chmurze materii, z której ukształtował się Układ Słoneczny.
Dr Schmitt-Kopplin ma nadzieję, że wyniki ich prac pozwolą ustalić skąd wzięło się życie na Ziemi.
Myślę, że wiele osób prowadzących badania w tej dziedzinie mając dostęp do wyników naszych badań może wysnuwać dalsze hipotezy i jedną z ich potwierdzić. Skąd się wzięliśmy i co się działo wcześniej? Wszyscy zadajemy sobie to pytanie - mówi bbc.co.uk dr Schmitt-Kopplin. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 01.03.2011, 14:08
BEZ ASTEROID NIE BYŁOBY ŻYCIA NA ZIEMI
Dostarczyły wodę, cząsteczki aminokwasów i amoniak.
Asteroidy, które uderzały w Ziemię przed miliardami lat, były kosmicznymi posłańcami, którzy dostarczali na naszą planetę wszystkie niezbędne substancje potrzebne do życia, począwszy od wody, a skończywszy na "cegiełkach życia" prostych aminokwasach.
Dostarczyły także jeden z budulców tych cegiełek - amoniak - informuje scientificamerican.com.
Naukowcy z Arizona State University zdobyli kolejny dowód na to, że kosmiczny gruz dostarczył na naszą planetę biologicznych prekursorów. W meteorycie znalezionym na Antarktydzie - GRA 95229 - odnaleźli amoniak.
Amoniak to jeden ze składników tzw. zupy pierwotnej, z której miało narodzić się życie. Stanowi on źródło azotu, który jest kluczowym składnikiem wielu biomolekuł, w tym DNA i aminokwasów.
Sandra Pizzarello wraz kolegami z uniwersytetu, podgrzała fragment GRA 95229 i poddała go wysokiemu ciśnieniu. W ten sposób naukowcy starali się odtworzyć warunki, jakim został poddany kosmiczny okruch w chwili zderzenia z Ziemią.
Okazało się, że meteoryt zaczął wydzielać z siebie amoniak. To zdaniem Pizzarello dowód, że "kosmiczny rodzic" meteorytu - asteroida, z której pochodził musiała być go pełna w chwili zderzenia z Ziemią.
Z ostatnich badań geochemicznych wynika, że wczesna atmosfera Ziemi nie zawierała amoniaku, musiał on więc pochodzić z zewnątrz, by rozwinęło się życie. To badanie to potwierdza - stwierdziła Pizzarello. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 24.10.2011, 18:20
TO TUTAJ POWSTAŁO ŻYCIE NA ZIEMI. WSKAZALI MIEJSCE
Tylko tam były idealne warunki.
Wulkany błotne w Isua, w południowo-zachodniej Grenlandii to miejsce, gdzie mogło powstać życie na Ziemi - informuje physorg.com.
Orzekł tak międzynarodowy zespół naukowców z Laboratoire de Geologie de Lyon, który wyjaśnia w swoim raporcie, że prawie 4 mld lat temu właśnie grenlandzkie wulkany wyrzuciły na powierzchnię Ziemi minerały niezbędne do rozwoju organizmów żywych. Chodzi o serpentynity odkryte właśnie w formacjach skalnych sprzed 3,8 mld lat.
To one pozwoliły na stabilizację aminokwasów w kwaśnym środowisku w pobliżu źródeł hydrotermalnych.
Wcześniej nie było to możliwe mimo dużej ilości wodoru, metanu i amoniaku, które również potrzebne były do powstania prymitywnych form życia - wyjaśnia portal. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [14.04.2011, 06:42]
TU ZACZĘŁO SIĘ ŻYCIE NA ZIEMI. PRZEŁOMOWE ODKRYCIE
Tak rozpoczęła się ewolucja?
W skałach nieopodal jeziora Torridon znajdującego się w północno-zachodniej Szkocji odnaleziono skamieliny wielokomórkowych organizmów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mają o 500 mln lat więcej niż powinny- informuje rp.pl.
To prawdziwa sensacja. Do tej pory sadzono, że życie i ewolucja rozpoczęły się na Ziemi około 3 mld lat temu - w oceanach. A pierwsza roślinność rozpoczęła pokrywać powierzchnię lądów około 500 mln lat temu. Znalezisko z okolic szkockiego jeziora świadczy jednak o tym, że stało się to miliard lat temu.
Na dodatek, znalezione organizmy nie były prostymi mikrobami, lecz wielokomórkowymi organizmami, które rozmnażały się płciowo. Miały rozwinięte struktury komórkowe, tj. jądro, mitochondria i chloroplasty.
Zdolność do rozmnażania płciowego daje organizmom możliwość uzyskiwania większej różnorodności potomstwa, a to oznacza, że organizmy mogą szybko ewoluować.
Według uczonych z Oksfordu i angielskiego Uniwersytetu Sheffield oraz Boston College, którzy dokonali tego odkrycia, to właśnie owe organizmy znad szkockiego jeziora mogły dać początek całej roślinności na naszej planecie. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 24.11.2011, 20:48 ostatnia aktualizacja: 22 godziny temu
NASZ WSPÓLNY PRZODEK BYŁ WIELKI JAK OCEAN
To była gigantyczna forma życia.
Wszyscy mieliśmy jednego przodka. Z najnowszej teorii wynika, że był gigantyczny. Ta forma życia 3 miliardy lat temu zajmowała cały ziemski ocean - informuje dailymail.co.uk.
Nasz praprzodek nazwany został przez naukowców LUCA (the last universal common ancestor). To od niego pochodzą znane nam organizmy. Wszyscy mamy w sobie cząstkę jego kodu DNA.
Jak on jednak wyglądał? Jak wyłonił się z wielkiej "chemicznej zupy", która zapoczątkowała życie na naszej planecie? Gustavo Caetano-Anolles z University of Illinois twierdzi, że cały ziemski ocean stał się ogromną formą życia: "sklepem z materiałem genetycznym".
Jego zdaniem LUCA w niczym nie przypominał znanych nam organizmów. Był po prostu zbiorem cząsteczek, które wymieniały się między sobą informacją genetyczną i białkami, by przetrwać.
To była walka o przetrwanie. Cząsteczki współpracowały ze sobą, nie konkurowały. Tworzyły jeden ogromny organizm. To była pierwotna forma życia - twierdzi naukowiec.
Ten megaorganizm rozpadł się jednak 2,9 miliarda lat temu. Dlaczego? Bo niektóre z jego "komórek" zgromadziły dość informacji, by samodzielnie przetrwać. Nauczyły się produkować wszystko to, co było im potrzebne do przetrwania. Gigantyczna forma życia "podzieliła" się na trzy grupy: bakterie, archea i eukarioty. | WB
[A zatem miliardy planet w wszechświecie, miliardy lat, a już na samej tylko Ziemi: biliony oddziaływań, kombinacji środowiska, z nim interakcji, składników, substancji, cząstek, elementów, oddziaływały na siebie przez miliardy lat, i to jest mało prawdopodobne, że powstały z tego złożone formy życia wg tzw. kreacjonistów (i by to unaocznić dają przykład słoika z klockami, z którego ma samoistnie powstać coś sensownego...)... - red.]
www.onet.pl | 22.08.2011 r. RC / dailymail.co.uk
NAUKOWCY ODKRYLI NAJSTARSZE FORMY ŻYCIA
Eksperci dowodzą, że odnaleziono najstarsze, skamieniałe formy życia. Odkrycia dokonali brytyjscy i australijscy badacze w regionie Pilbara w zachodniej Australii. Skamieniałe bakterie liczą sobie prawie trzy i pół miliarda lat - donosi dailymail.co.uk.
Bakteria żyła w gorącym środowisku wulkanicznym, w którym nie było tlenu - twierdzą badacze.
- We wczesnym etapie rozwoju Ziemi, kiedy tlen był jeszcze rzadki, życie znalazło inny sposób na przetrwanie - przekonuje dr David Wacey z Uniwersytetu Zachodniej Australii, który przewodniczył grupie badaczy.
- Umiejętność oddychania związkami siarki jest jednym z najwcześniejszych stadiów rozwoju życia na naszej planecie - dodaje naukowiec.
Skamieniałości zostały odkryte na jednej z najstarszych plaż świata. Zdaniem badaczy, jeśli odkrycie się potwierdzi, bardziej prawdopodobne stanie się znalezienie życia na Marsie - informuje dailymail.co.uk. | (PG)
ZAGADKI ŻYCIA
W grudniu 2000 roku prof. Peter
T. Doran z Uniwersytetu Illinois odkrył w próbkach lodu pobranych w 1996 r. z
jeziora Vida żywe bakterie. Kolejny wstrząs – bakterie żyjące i rozmnażające
się w temperaturze minus
http://coronaborealis.neon24.pl/post/82375,zagadki-zycia | 08.12.2012
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 09.08.2011, 18:12
ZIEMSKIE DNA JEST Z KOSMOSU. SĄ DOWODY
Niektóre składniki łańcucha DNA powstały w przestrzeni kosmicznej i zostały przyniesione na Ziemię przez meteoryty. Takiego niezwykłego odkrycia dokonali naukowcy z NASA.
Elementy, które wchodzą w skład DNA były już znajdowane w kosmicznych skałach, które wylądowały na naszej planecie. Jednak do tej pory uczeni myśleli, że były to zwykłe zabrudzenia pochodzące z Ziemi.
Teraz dokładnie zbadano blok lodu z Antarktydy oraz glebę z Australii, na które spadły meteoryty. Okazało się, że w próbkach nie było związków, które odkryto w pozaziemskich obiektach. Nie ma więc mowy o zabrudzeniu - donosi foxnews.com.
Oprócz tego w meteorytach naukowcy odkryli śladowe ilości trzech cząstek związanych z kwasami nukleinowymi, wchodzącymi w skład DNA.
Te cząstki to puryna, 2,6-diaminopuryna oraz 6,8-diaminopuryna. Przy czym dwie ostatnie mają taką samą strukturę jak te nukleinowe ale bardzo rzadko występują w ziemskiej biologii. To zdaniem naukowców kolejny dowód na to, że nie powstały na Ziemi - informuje foxnews.com.
Dodatkowo pracownicy NASA zauważyli, że odkryte w meteorytach związki - zarówno organiczne jak i nieorganiczne - powstały w wyniku niebiologicznych reakcji.
W laboratorium udało nam się uzyskać identyczny zestaw nukleinowy używając cyjanowodoru, amoniaku i wody. To pozwala nam sądzić, że odkryte przez nas elementy DNA powstały w asteroidach - twierdzi szef zespołu naukowców Michael Callahan. | BB
www.o2.pl / www.sfora.biz | 02.08.2013
NASI PRAPRZODKOWIE
„ADAM” I „EWA” ISTNIELI! ALE SIĘ NIE ZNALI
W naszym DNA jest
ślad dwóch osób żyjących w Afryce ok. 135 tys. lat temu. To nasi genetyczni
praprzodkowie, „Adam” i „Ewa”. Choć żyli wśród tysięcy im podobnych, w podobnym
czasie i niemal na pewno nie spotkali się, ich ślad genetyczny przetrwał w nas
do dzisiejszych czasów.
Naukowcy ustalili ich pochodzenie układając bardzo skomplikowaną układankę.
To było jak składanie puzzli bez obrazka układanki. DNA pobrane od 69 mężczyzn z 7 miejsc na świecie trzeba było oczyścić z powtórzeń i niekompletnych fragmentów, by uzyskać obraz genów naszego praojca - mówi serwisowi huffingtonpost.co.uk Melissa Wilson Sayres, genetyk z uniwersytetu kalifornijskiego w Berkeley.
Kompletna analiza męskiego chromosomu Y wpłynęła na dotychczasowe ustalenia, według których nasz wspólny „ojciec” żył ok. 50-60 tys. lat temu. Nasi przodkowie opuścili afrykański kontynent ok. 60-200 tys. lat temu.
DNA przenoszone w mitochondriach, elektrowniach każdej komórki, znajduje się w jajeczkach i jego badanie pozwala ustalić genetyczne pochodzenie matki. Dzięki temu wiadomo, że „Ewa” wyszła ze wschodniej Afryki między 99-148 tys. lat temu.
Autor: JS
http://www.huffingtonpost.com/2013/08/01/genetic-adam-eve-ch...
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela 18.09.2011, 11:19
TAJEMNICZY „DRUGI KOD” W DNA. TO TAK SIĘ ROZWIJAMY
Nie wszystko mamy zapisane w genach.
To nie geny odpowiadają za reakcję organizmu na gwałtowne zmiany środowiska – donosi msn.com.
Naukowcy z Salk Institute for Biological Studies dowodzą, że to dodatkowe biochemiczne instrukcje ukryte w kodzie DNA mogą przyspieszać rozwój i ewolucję organizmów.
Eksperyment przeprowadzono na jednym gatunku roślin o nazwie Arabidopsis thaliana (to odpowiednik szczurów laboratoryjnych w świecie roślin). Okazało się, że reakcja rośliny na zmiany środowiska - np. przez rozmiar kwiatów - w ogóle nie wynika z jej genów.
Naukowcy twierdzą, że ten odpowiedzialny za szybką adaptację pozagenetyczny mechanizm może dotyczyć też innych organizmów, w tym ludzi.
Nie wszystko jest zapisane w genach. Ten ukryty kod DNA jest bardzo elastyczny i szybko reagujący na zewnętrzne warunki. To może też wpływać na to jak się rozwijamy – mówi prof. Joseph Ecker. | AJ
[Jesteśmy tym:
- co wdychamy, pijemy, jemy, bo dochodzi do odczytywania kodu genetycznego pokarmu, jeśli go ma,
- co odbieramy, bo to programuje nasz umysł, a tą drogą psychikę, która wpływa na mózg,
- na co jesteśmy wystawiani, co odczuwamy, bo bodźce wpływają na psychikę, a ta na mózg.]
wwww.o2.pl / www.sfora.pl | 14.12.2013 r.
TO PRZEŁOM! TAJNY KOD ODKRYTY W LUDZKIM DNA
Naukowcy odkryli drugi kod ukryty w DNA, który instruuje komórki, w
jaki sposób kontrolować geny. Odkrycie otwiera drogę do szybszego diagnozowania
i leczenia wielu chorób - informuje rt.com.
Amerykańscy genetycy z University of Washington twierdzą, że wbrew dotychczasowej wiedzy, DNA nie różni się tylko budową białek, ale też sposobem kontroli nad genami.
To dwa odrębne "języki". Do tej pory znaliśmy tylko jeden z nich. Okazuje się, że DNA to dużo potężniejsza maszyna niż sądzono i natura potrafi ją w pełni wykorzystać - mówi dr John Stamatoyannopoulos.
Wyjaśnia, że ustalenie nowego kodu trwało tak długo, bo jest on nadpisany nad innym w poszczególnych kodonach.
Autor: AJ
http://rt.com/news/scientists-discover-dna-code-222/...
www.sfora.pl | 12.07.2013 r.
SENSACJA NAUKOWA! ODRASTA MU GŁOWA I WRACA PAMIĘĆ
Journal Of Experimental Biology
Małe robaki zwane wirkami mają niesamowitą zdolność regenerowania swoich wspomnień, nawet jeśli miały ucięte "głowy" - donosi businessinsider.com.
Już wcześniej wiedziano, że płazińce mogą odtworzyć całe swoje ciało z zaledwie jednej komórki w czasie ok. 2 tygodni. Najnowsze badanie wykazało jednak, że pamiętają też, co działo się przed uszkodzeniem organizmu i regeneracją.
Naukowcy dowiedli tego ucząc najpierw wirki poszukiwania jedzenia za źródłem sztucznego światła. Później obcięli im przednią część ciała i poczekali na odbudowę. Okazało się, że zregenerowane robaki nadal pamiętają, że pokarm znajduje się za oświetloną strefę. Normalnie stworzenia te unikają światła.
Eksperci nie wiedzą jeszcze, jak robaki mogły odbudować swoje wspomnienia tak szybko - dodaje portal.
Źródło: http://www.businessinsider.com/nematode-grows-back-head-and-memories-2013-7
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 16.06.2011, 19:22
SEKS Z NEANDERTARCZYKIEM
OCALIŁ HOMO SAPIENS
Najnowsze ustalenia
Dzieci jaskiniowców i homo sapiens były genetycznie zabezpieczone przed chorobami, które zabiłyby ludzkie pokolenie rodziców.
Homo Ssapiens nigdy nie podbiłby Ziemi, gdyby nie rozmnażał się przez związki ze stojącym niżej w rozwoju neandertalczykiem - donosi "The New Scientist".
Blisko 50 proc. genów odpowiedzialnych za układ odpornościowy współczesnych Europejczyków pochodzi od niższych ewolucyjnie człowiekowatych. W przypadku Chin liczba ta wzrasta do 72 proc. Resztę stanowią geny homo sapiens, którzy wyszli z Afryki.
Wiadomo np. że mieli oni intymne kontakty z żyjącym 41 tys. lat temu na terenach współczesnej Syberii człowiekiem z jaskini Denisowa. Właśnie odkryto, że homo sapiens miał z tego związku duży zysk ewolucyjny - dodaje pismo.
Dowiedziono tego na Uniwersytecie Stanforda badając różnice w ludzkim antygenie leukocytowym (HLA), podstawie mechanizmów obronnych organizmu człowieka.
U homo sapiens opuszczających Afrykę był on uboższy niż u tych, którzy zasiedlali Eurazję.
Gdy dotarł do nich homo sapiens, "Denisowianie" i neandertalczycy żyli poza Afryką już od 200 tys. lat i ich organizmy przystosowały się do lokalnych chorób. Mieszane potomstwo zachowywało wygląd i inteligencję homo sapiens, ale wzmacniało swój układ odpornościowy - tłumaczy "The New Scientist". | JS
[Może to także tłumaczyć w znacznym stopniu, proporcjonalnie do profilu genetycznego, psychopatię, debilstwo. – red.]
http://do-logicznie-myslocych.blog.onet.pl/Sensacyjne-badania-ludzkosc-pr,2,ID315193667,n | 15 maja 2008
LUDZKOŚĆ PRAWIE WYGINĘŁA
W epoce kamiennej ludzkość niemal całkowicie wyginęła - dowodzą naukowcy. Najnowszych danych o historii naszego gatunku dostarczyły badania nad DNA.
Genetycy z Izraela i Stanów Zjednoczonych twierdzą, że w środkowym paleolicie liczba żyjących ludzi mogła spaść zaledwie do dwóch tysięcy. Wtedy nasi przodkowie mieszkali w Afryce, którą nawiedziły długotrwałe susze.
W wyniku tych zmian klimatycznych, około 70 tysięcy lat temu, ludzie podzielili się na małe grupki, które nie miały ze sobą kontaktu, co sprzyjało spadkowi liczebności. Dowodzą tego badania materiału genetycznego kobiet z prastarych południowoafrykańskich ludów Khoisan.Dopiero kilka tysięcy lat później, jak sugerują naukowcy w "Amerykańskim Miesięczniku Genetyki Człowieka", populacja ludzi zaczęła się odradzać, a z czasem następne pokolenia opuściły Afrykę i zasiedliły inne kontynenty.
[Do tego dochodził kanibalizm/negatywna selekcja populacji – przeżywali najgorsi, a dodatkowo: ubóstwo genetyczne = ubóstwo psychiczne, umysłowe... - red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota 28.07.2012, 07:31
ODKRYLI PRAWDĘ O POCHODZENIU CZŁOWIEKA. SEKS Z „NIEZNANYM
GATUNKIEM”
Nie byliśmy sami na Ziemi?
Naukowcy odkryli fragmenty "obcego DNA" u współczesnych mieszkańców Afryki. To dowodzi, ich zdaniem, że równolegle z ludźmi i neandertalczykami, na Ziemi żył jeszcze jeden gatunek, z którym nasi przodkowie uprawiali seks i się krzyżowali.
Nazywamy to neandertalskimi gatunkami siostrzanymi w Afryce – powiedział o odkryciu Joshua AKEY z Uniwersytetu w Waszyngtonie.
Znalezione fragmenty kodu genetycznego nie przypominają DNA jakichkolwiek ludzi współczesnych ani neandertalczyków, których DNA czasami pojawia się u współczesnych Europejczyków.
Do skrzyżowania człowieka z tajemniczym gatunkiem doszło od 20 tys. do 50 tys. lat temu u kresu ery neandertalczyków w Europie, w momencie, gdy ludzie współcześni przybywali z Afryki i zaczęli rozprzestrzeniać się na Starym Kontynencie – podaje Washington Post.
Spekulacje naukowców podsyca odnaleziona w Nigerii nietypowa prymitywna czaszka.
Mogła ona należeć właśnie do przedstawiciela tego nieznanego nam jeszcze gatunku, lub do osobnika będącego jego krzyżówką z człowiekiem - mówi Chris Stringer z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie.
Na potwierdzenie tej hipotezy brakuje jednak wyraźnych dowodów kopalnych i archeologicznych. Na razie odkrycie fascynuje genetyków, którzy „obce DNA” odkryli rozsiane po całej Afryce - zarówno u Pigmejów w centrum kontynentu, jak i u plemion łowieckich, żyjących z dala od nich. | NK
http://www.newser.com/story/150918/signs-found-of-mysterious-neanderthal-sist…
http://ocaliczycie.neon24.pl/post/71539,sensacyjne-odkrycie-nowy-gatunek-czlowieka-w-afryce-nie-bylo-jednej-linii-naszej-ewolucji | 18.08.2012
SENSACYJNE ODKRYCIE: NOWY GATUNEK CZŁOWIEKA W AFRYCE.
„NIE BYŁO JEDNEJ LINII NASZEJ EWOLUCJI”
Co najmniej trzy gatunki człowiekowatych koegzystowały w Afryce około 2 mln lat temu - informuje BBC.
Potwierdza to, że ewolucja naszego gatunku nie była liniowa - od małpy do Homo sapiens. Było wiele ślepych uliczek. Przetrwały najlepiej adaptujące się hominidy - wynika z najnowszych odkryć archeologów w Kenii.
W północnej Kenii archeolodzy odkryli trzy fragmenty ludzkich szczątków, datowanych na okres między 1,78 i 1,95 miliona lat temu. Znalezione pozostałości praczłowieka to kości twarzy i szczęki z zębami. Wyniki badań, opublikowane w magazynie "Nature", są sensacyjne: kenijskie odkrycie wskazuje na to, że w tym samym czasie w Afryce żyły obok siebie trzy różne gatunki ludzi - podkreśla BBC i dodaje, że kenijskie znalezisko jest silnym dowodem wspierającym tezę, że ewolucja gatunku ludzkiego nie przebiegała liniowo - od małpy do Homo sapiens. Po drodze było wiele ślepych uliczek.
Tajemnica Homo rudolfensis
W 1972 r. znaleziono tajemniczą czaszkę, którą teraz zakwalifikowano jako należącą do nowego, nieznanego gatunku człowieka - Homo rudolfensis. Rozmiary czaszki wskazują na wyjątkowo duży mózg, a twarz człowieka, do którego należała, musiała być pociągła i płaska. (...)
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 06.09.2011, 12:33
NASI PRZODKOWIE BYLI DUŻO MĄDRZEJSI NIŻ MYŚLISZ
Technologiczna rewolucja sprzed milionów lat.
Homo erectus, prekursor człowieka współczesnego, używał kamiennych narzędzi 300 tys. lat wcześniej, niż wynikało to z dotychczasowych ustaleń – pisze "Nature".
Z ostatnich badań wynika, że gdy 1,8 mln lat temu w Dmanisi Homo erectus ciągle jeszcze używał prymitywnych pięściaków, na terenie dzisiejszej Kenii były już w użyciu kamienne siekiery i groty.
To duży skok technologiczny. Ale nadal nie wiemy dlaczego Homo erectus nie zabrał tych narzędzi do Azji - powiedział Dennis Kent z Rutgers University.
Homo erectus pojawił się około 2 mln lat temu. Rozprzestrzenił się w Azji i Afryce. Zniknął około 70 tys. lat temu.
Badania prowadzono w Kenii, w pobliżu jeziora Turkana w Wielkiej Dolinie Ryftowej, która była kolebką wielu wczesnych gatunków należących do człowiekowatych.
Jak dotąd najstarsze narzędzia aszelskie znaleziono w Etiopii (wiek ok. 1,4 mln lat p.n.e.) i w Indiach (1,5-1 mln lat p.n.e.). | TM
http://zbigniew1108.neon24.pl/post/72197,zwierzeta-sa-tak-samo-swiadome-jak-ludzie | 26.08.2012 20:08
ZWIERZĘTA SĄ TAK SAMO
ŚWIADOME JAK LUDZIE!!!
Wali się w gruzy świat supremacji człowieka w świecie
przyrody . Kościoły i grupy religijne mogą zostać zmuszone do przeredagowania
swoich opinii o pozycji zwierząt...
Rozpropagowanie i zdobycie zwolenników poglądu o podobieństwie świadomości zwierzęcej do ludzkiej może zaowocować dużymi zmianami w świecie doktryn i obrzędów religijnych . Dla wegeterian z Indii nie jest to nic nowego . Jednak co wrażliwsi biali chrześcijanie nie zadowolą się już pewnie biblijnym" czyńcie sobie ziemię poddaną ". Istnieje też duże prawdopodobieństwo ,że dokument o podobieństwie ze światem zwierząt może nie zostać dostatecznie uświadomiony w świadomości zwierząt i ludzi ...I do obustronej deklaracji pojednaniu nie dojdzie ...
Poniżej notatka z PAP :
http://www.google.com/hostednews/epa/article/ALeqM5hfg4N3fkEO__qt4Z0Sn7IsD1u9UQ?docId=12103547
Zwierzęta są tak samo świadome jak ludzie
26.08. Warszawa (PAP) - Część zwierząt, w tym wszystkie ssaki i ptaki, odznaczają się taką samą świadomością jak ludzie – piszą wybitni naukowcy w deklaracji podpisanej na Uniwersytecie Cambridge. Coraz więcej danych naukowych świadczy o tym, że zwierzęta nie są bynajmniej "maszynami", jak w XVII w. uważał Kartezjusz, ale posiadają świadomość. Wybitni naukowcy, w tym Stephen Hawking, ale również neurobiolodzy, neurofarmakolodzy i specjaliści od nauk poznawczych, podpisali niedawno "The Cambridge Declaration on Consciousness", w której podkreślają, że lista zwierząt odznaczających się świadomością równą ludzkiej obejmuje wszystkie ssaki, ptaki, a nawet głowonogi.
"Jak się wydaje, brak kory mózgu nie pozbawia organizmu możliwości doświadczania stanów emocjonalnych" – piszą naukowcy. Jak dodają, istnieją świadectwa, które wskazują, że zwierzęta posiadają neuroanatomiczne, neurochemiczne i neurofizjologiczne podłoże świadomych stanów wraz z możliwością przejawiania umyślnych zachowań. Co za tym idzie, ludzie nie są jedynymi zwierzętami, które posiadają neurologiczne podłoże generujące świadomość.
Uczeni podkreślają, że badania naukowe nad świadomością odznaczają się obecnie dużą dynamiką. Pojawiły się nowe metody i dane, które zmuszają do przewartościowania dotychczasowych założeń. W badaniach nad zwierzęcym mózgiem można obecnie precyzyjnie "wyłączać" pewne obszary, w celu oceny, na ile mają one wpływ na procesy poznawcze.
Zdaniem badaczy, neuronalne podłoże emocji nie ogranicza się wyłącznie do kory mózgowej, ale przejawia się również na poziomie podkorowym. Można to badać poprzez sztuczne pobudzanie tych samych obszarów mózgu, co sprawia, że u ludzi i u zwierząt pojawiają się analogiczne zachowania i stany uczuciowe.
Co więcej, struktury neuronalne odpowiedzialne za czuwanie, sen, podejmowanie decyzji prawdopodobnie ukształtowały się bardzo wcześnie w procesie ewolucji, nawet na etapie bezkręgowców, ponieważ można je zaobserwować u owadów czy głowonogów.
Z kolei ptaki reprezentują przypadek równoległej ewolucji świadomości. Przykład poziomu świadomości u ptaków zbliżony do poziomu ludzkiego, można dostrzec u afrykańskiej papugi żako. Mózgowe sieci emocjonalne i mikroobwody poznawcze u ssaków i ptaków wydają się w świetle najnowszych badań znacznie bardziej podobne do siebie niż wcześniej przypuszczano.
Ponadto, niektóre gatunki ptaków, np. zeberki, mają podobnie przebiegający sen jak ssaki, włącznie z fazą REM. Z kolei sroki rozpoznają własne odbicia podobnie jak ludzie, wielkie małpy, delfiny czy słonie.
Deklarację podpisano podczas konferencji upamiętniającej wkład wybitnego uczonego Francisa Cricka w badania mózgu (Francis Crick Memorial Conference on Consciousness in Human and non-Human Animals), która odbyła się w lipcu na University of Cambridge w Wielkiej Brytanii.
Pełny tekst deklaracji dostępny jest pod adresem: fcmconference.org/img/CambridgeDeclarationOnConsciousness.pdf(PAP)
Tajemnicze pochodzenie człowieka [Lektor PL] (1996)
http://www.youtube.com/watch?v=A1NawJTAVUg&feature=g-vrec
zakazana archeologia
www.onet.pl | 20.05.2012
BUŁGARIA: TAJEMNICZE TUNELE W SKAŁACH W OKOLICACH
BEŁOGRADCZIKU
Unikatowe skały z okolic Bełogradcziku, miasteczka na północnym zachodzie Bułgarii, znanego z ciągnących się w jego rejonie formacji skalnych o dziwnych kształtach, wciąż kryją zagadki. Niedawno odkryto tam wąskie tunele, wyłożone twardym czarnym materiałem.
Znaleziono je w skałach w miejscowości Płaninica, oddalonej
około
Mają średnicę od 30 do
W regionie oddalonym zaledwie o kilka kilometrów od jaskini Magura z jej prehistorycznymi malowidłami naskalnymi, datowanymi na ok. 12 tys. lat p.n.e., od razu nasuwa się pytanie, czy tajemnicze tunele są dziełem ludzkich rąk.
Wyglądają zadziwiająco prawidłowo i według Kiriła Kiriłowa, mieszkańca Bełogradcziku, który opisuje tunele w miesięczniku „Osem”, są dziełem człowieka. Analizy wskazują jednak, że tunele są na to zbyt stare, mniej więcej w wieku skał, a te pochodzą sprzed 230 milionów lat.
Docent Michaił Maleew z sofijskiego muzeum przyrodniczego mówi, że materiał na ścianach tuneli to kryształ kwarcu przetopiony przed milionami lat i twardszy od żelaza.
Cały masyw kilkusetmetrowych skał koło Bełogradcziku, o absolutnie fantastycznych kształtach, a także jaskinia Magura, w której dojrzewa doskonałe miejscowe czerwone wino gamza, przyciągają turystów, chociaż dojazd nie jest łatwy z uwagi na złe drogi.
(TSz)
Z wieloma osobami logiczna dysputa jest stratą czasu, gdyż oni wszystko interpretują tak, by potwierdzało to z góry założoną tezę (np. jeśli ktoś wieży w krasnoludki, to dla niego nadgryziony chleb przez mysz będzie dowodem ich istnienia nawet wtedy, gdy tą mysz złapie – bo to tak naprawdę krasnoludek, który zamienił się w myszkę (a zdolność do takiej cudownej przemiany dodatkowo zwiększa podziw, uznanie dla krasnoludków i dowodzi ich nadprzyrodzonych możliwości)...
Proszę się też zastanowić np. ilu ludzi tysiąc lat temu uwierzyłoby chociaż w 1% współczesnych wynalazków – że będziemy je mieli i w dodatku sami je wymyślimy i zrobimy bez pomocy bóstwa (jak oszacowano by prawdopodobieństwo [Jeśli prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia oszacowane jest np.: raz na miliard lat, to może się to zdarzyć za chwilę, albo nigdy, albo np. 10 razy – praktycznie.])...
Tu większym problemem jest ludzka psychika i jej ograniczenia. I właściwie na tym polu powinna odbywać się dyskusja. – red.
PS
PROSZĘ SIĘ ZASTANOWIĆ.
By kogoś przekonać do oczywistego, logicznego wniosku (że np. 10 + 10 = 20), nie trzeba używać nieznanych, niezrozumiałych, tajemniczo brzmiących wyrażeń, argumentów, teorii, krzyczeć, straszyć, prać mózgu, wywierać stadnych presji, powoływać na tzw. autorytety (jeszcze większych, zasłużonych... ogłupiaczy), ubierać się w odróżniający, robiący wrażenie, strój, stawiać robiących wrażenie budowli, itp. Ale jest to konieczne, gdy chcemy kogoś przekonać do innego wyniku...
Lub jeszcze inaczej.
Wykonujący sztuczki iluzjonista to człowiek. – Jest to nieprawdopodobne (bo nie wiemy jak je robi, a co niewytłumaczalne oznacza nadprzyrodzone).../to czarodziej – wielce prawdopodobne...
Członkowie katolickiej org. religijnej to zwykli ludzie parający się oszukiwaniem innych dla własnych korzyści – jest to nieprawdopodobne (gdyż mają kontakt, bo tak twierdzą, z bóstwem).../to kapłani – wielce prawdopodobne...
– Oto logika... tzw. wierzących...
„FAKTY
I MITY” nr 40, 07.10.2004 r. LISTY
BOGA
NIE MA
To, że na świecie nie
istnieje żaden
Bóg ani nawet
filozoficzny absolut
itp., stale udowadniają
coraz
to nowe odkrycia
naukowe, począwszy
od oświecenia, kiedy
odkryto
epokową zasadę
zachowania masy
i energii. Z zasady tej
wynika niepodważalny
fakt, że wszelka masa
i energia, czyli
materia tworząca
nasz świat (i kosmos)
„zachowuje
się” w ten sposób, że
nigdy i nigdzie
nie zanika ani nigdy i
nigdzie
nie powstaje z niczego.
Ulega tylko
ciągłym przekształceniom
w tworzeniu,
nowych form istnienia
zgodnie
z poznaną później
teorią ewolucji
i teorią względności w
myśl
znanego wzoru E=mc2.
Zgodnie
z tym, wszystko, co
wokół nas powstaje
i powstało, tak w
świecie organicznym,
jak nieorganicznym,
powstało
tylko z przekształcenia
czegoś,
co istniało już
wcześniej, a to
z kolei powstało
również z czegoś
wcześniejszego i tak
dalej – w nieskończoność.
Nawet tzw. Wielki
Wybuch, który według
religijnych
astronomów miał być
„początkiem
wszechświata”, nie
powstał z niczego,
tylko z materii
istniejącej już
przed tym wybuchem, bo
nie może
przecież wybuchnąć coś,
co jeszcze
nie istnieje.
Otaczający nas kosmos
nie ma
więc początku ani końca
w bezwzględnej
przestrzeni i czasie, a
w
związku z tym nie było
tzw. początku
świata, nigdy nie
nastąpi też
tzw. koniec świata,
którym straszą
ciągle wszystkie
religie i sekty.
A skoro kosmos jest
nieskończonością,
to jako taki nie mógł
być też
nigdy stworzony. Nikt,
kto potrafi
logicznie myśleć, nie
jest w stanie
wyobrazić sobie, że może
być stworzone
coś bez początku i
końca
w niekończącej się
czasoprzestrzeni.
A jeśli tak, to nigdy
też nie istniał
i nie istnieje żaden
„Stwórca”,
czyli żaden
„Wszechmogący
Bóg” ani żaden inny
demiurg.
Czytelnik
[Poza tym, że wszechświat, jego czas istnienia i rozmiary wydają się być nieskończone. Z drugiej strony, czy bardziej logiczne by było gdyby nic nie istniało? – red.]
„POLITYKA”
nr 1, 07.01.2006 r.
Steven Pinker, słynny amerykański psycholog, w rozmowie z Anetą
Brzezicką i Marcinem Rotkiewiczem
ZAPISANE W MÓZGU
(...) A co z religią? Jak mogła wyewoluować, skoro według pana, nie dawała naszym przodkom korzyści adaptacyjnych?
Religia może być produktem ubocznym umysłu, tzn. takich jego funkcji jak przypisywanie myśli i uczuć innym osobom. Człowiek potrafi wyciągać wnioski na temat stanu umysłów innych ludzi, nawet jeśli nie widzi tych osób. A stąd już tylko mały krok do przypisywania zdolności myślenia rzeczom, które nas otaczają. Ponadto istnieje w nas skłonność do dostrzegania projektu – jeśli patrzymy np. na zegarek, to myślimy, że musiał go zaprojektować i wykonać jakiś konstruktor. Podobnie, gdy patrzymy na przyrodę, jesteśmy skłonni twierdzić, że stanowi ona dzieło jeszcze większego konstruktora. (...)
Ø
RELIGIJNOŚĆ
WYNIKA NIE Z WIEDZY, TYLKO Z EMOCJI.
Czy ktoś kto zna tylko
baśnie, legendy, opowieści i mity (i to jeszcze tylko w jednym temacie) jest
dobrze poinformowany, wiarygodny, i powinien zajmować się edukacją innych...
Ludzie stają się religijni z niewiedzy (dezinformacji). Czyli ludzie rzetelnie poinformowani nie są religijni i w związku z tym postępują racjonalnie.
Naukowcy nie powołują się na siły z którymi mają do czynienia, iż są z nimi w kontakcie, tylko racjonalnie interpretują zjawiska.
Kiedyś religia była sposobem na wytłumaczenie niezrozumiałych, nieznanych zjawisk, reakcją na wytłumaczenie swojej świadomości, inności w świecie przyrody, swojego bytu (umysł wpadł w własną pułapkę – osiągnął samoświadomość, ale bez możliwości tego wytłumaczenia). Obecne osiągnięcia, wiedza m.in. w dziedzinie chemii, fizyki, geologii, archeologii, astronomii, biologii (neurologii, psychologii) pozwala ludziom rozumnym, którzy chcą taką wiedzę posiąść, na wytłumaczenie, poznanie istoty tych praw. Więc poprzednie, zastępcze, wytłumaczenie traci rację bytu.
PS
Wiara (w tym samoograniczenie się, stagnacja – zakładanie że wszystko już jest wiadome, nieomylności) jest przeciwieństwem nauki (w tym badania, poznawania, uczenia się na błędach – rozwoju), więc nie może być dla niej msa m.in. w szkole!
Joanna Senyszyn: „Wszak, gdzie zaczyna się wiara, tam kończy się rozum”.
Steven Pinker: „Wiara i
religia nie są alternatywnymi sposobami docierania do wiedzy, obok rozumu i
nauki. Wiara różni się od rozumu tak jak astrologia od astronomii czy alchemia
od chemii. Astrologia była ważną dziedziną w starożytności. Nie da się
zrozumieć dramatów Szekspira, jeśli się nie wie, co to jest astrologia. Ale
tylko do tego jest ona potrzebna. Podobnie jest z wiarą. Ostro sprzeciwiam się
więc zrównywaniu jej z rozumem. Nie ma ona żadnych zdroworozsądkowych podstaw”.
Ø Wypowiedzi powinny być jasne i przejrzyste, jeśliby miały być zrozumiałe przez jak najszersze grono odbiorców. Proszę oceniać ludzi po czynach, efektach, a nie deklaracjach!
Na szacunek zasługują osoby w wyniku konstruktywnych działań do których się przyczynili, a nie z uwagi na zajmowaną pozycję, deklaracje, osiągnięty wiek. Podobnie jest z oceną powstań, stanu wojennego, demokracji, katolicyzmu, itp. Proszę ocenić ich efekty, co przeważa: korzyści czy negatywne skutki, i na tej podstawie oceniać (bo coś może być np. teoretycznie złe, ale praktycznie może dać korzyści, i odwrotnie).
Ø Wierzący nie mają własnych poglądów, one są im wpajane, nie mają więc możliwości samorozwoju, obiektywnego odbioru i oceny rzeczywistości.
„FAKTY I MITY” nr 49, 13.12.2007 r. LISTY
CUDA NA KIJU
W swoim artykule Bolesław Parma pisze między innymi: „Z ewangelii wynika, że Jezus dokonał wielu cudów, które w wystarczającym stopniu uwierzytelniły Jego mesjańską misję, a tylko niewielu tak naprawdę uwierzyło”. Panie Parma, jak tak sobie obserwuję ten Kościół rzymskokatolicki, to wydaje mi się, że ci, którzy nie uwierzyli, mieli rację.
Jeśli chodzi o cuda, to kiedyś oglądałem w telewizji Davida Copperfielda – cuda niesamowite i udowodnione!
Wiesław Szymczak
[To święty człowiek! W dodatku jego święte imię »David« jest oczywistą wskazówką Najwyższego. Czas rozpalić stosy dla głupców, którzy tego nie rozumieją i uparcie trwają w niewierze – błędzie!; dla ich dobra oczywiście. A propos. Oczywiście ich wszystkie dobra mają być, jak zwykle, co oczywiste, na chwałę Chrystusa, tradycja, przekazane dla przenajświętszego Kościoła!... – red.]
Ø Na czym bazuje kor – co jest podstawą ich funkcjonowania: na banialukach (w tym wpajanym strachu przed tym co ma nastąpić po śmierci (tak jakby - patrząc na to, ogólnie, od strony religijnej - mieli o tym jakieś pojęcie, jakikolwiek na to wpływ – gdzie można składać ew. reklamacje...), ale jakoś sami tego się nie boją...) i emocjonalnym (nie racjonalnym, w tym strachu) podejściu do nich, które jest przekazywane z pokolenia na pokolenie; na instynkcie stadnym i wynikłym stąd naśladownictwie; na tzw. autorytetach - również opierających się na instynkcie stadnym -, ofiary tej org. uważają, że skoro tylu dorosłych ludzi tym, i tak poważnie, się zajmuje, w tym media, są słuchani, poważani, w tym przez przedstawicieli władzy, nauki, polityków itp., tzn. że na to zasługują, wszystko jest prawdą... Kolejnym b. ważnym czynnikiem jest bierność, bezmyślność, ludzi o wyższym poziomie świadomości – w znacznym stopniu wolnych, samodzielnie, niezależnie i racjonalnie myślących, a jednak ulegających instynktowi stadnemu – presji innych, większości i w efekcie niemających odwagi być aktywnymi i pomagać innym m.in. obnażając, krytykując organizacje religijne, oswabadzając jednostki, społeczeństwa, państwa od ich destrukcyjnego wpływu, czy chociaż ograniczając go, dając alternatywę dla ogłupiania, wykorzystywania – destrukcji. A trzeba to robić cały czas - uświadamiać - profilaktycznie - gdyż osoby egoistyczne, destrukcyjne tylko czyhają na okazję – niedoskonałość prawa, zaniechania, bezmyślność, bierność, obojętność, konformizm, koniunkturalność, lękliwość jednostek, społeczeństwa - sprzyjające warunki - by się wybić z przeciętności kosztem innych (oczywiście z godnie z zasadą, iż organizacja o najsilniejszym lokalnie wpływie będzie najskuteczniejsza w tym celu – czyli słuszna (...)...).
PS1
Jedynym sposobem na życie wieczne, w pamięci ludzkiej, jest dokonanie rzeczy wielkich, wspaniałych, zasługujących na uznanie, szacunek.
PS2
JAKA POWINNA BYĆ REAKCJA NA AKTYWNOŚĆ LUDZI SZKODLIWYCH...! KTO POWINIEN BYĆ AKTYWNY…
Czyli nie umykanie z analizą i, w tym jawną, oceną tego, co czynią np. organizacje, tylko ich RACJONALNA ANALIZA (…), A następnie JAWNA OCENA (na co dzień)! – TO JEST WŁAŚNIE OKAZYWANIE SZACUNKU - uświadamianie - odtruwanie, oswabadzanie - dbanie, pomaganie - dla czyjegoś zdrowia fizycznego, psychicznego, inteligencji! – ratowanie, działanie prospołeczne, i zasługuje na NAJWYŻSZE UZNANIE!
Ø SENS ŻYCIA.
Jeśli sensem życia
jest robienie rzeczy wielkich, wspaniałych, dalekowzrocznie pożytecznych, to
otrzymuje się ogromny, napędzający nas motor; uznanie, satysfakcję, odczuwa się
dumę, że jest się kimś b. potrzebnym, ważnym, pełnimy kluczową rolę. Jest to
też inwestycja w życzliwość innych, prestiż, wsparcie dla nas, własne
powodzenie, stworzenie lepszych warunków, w tym dla siebie.
Można też odwrócić
pytanie: Czy brak życia miałby sens...
www.ateista.pl
04.03.2008
Vacarius
Sens życia to walka o
przetrwanie genu.
I o to cały sens życia. To zdanie mówi wszystko o sensie życia.
Takie proste rozwiązanie najtrudniejszego filozoficznego problemu.
Ø Sprzeczność.
Jak można negować oszustów z kor, ale ich wymysły, dzięki którym funkcjonują, już nie...
PS
David Hume: „Jeśli
Bóg chce ustrzec nas przed złem i nie może, to znaczy, że nie jest Wszechmocny.
Jeśli może i nie chce, to znaczy, że nie jest Dobry. A jeśli chce i może, to
dlaczego, i skąd, jest zło?”.
Ø Podobno o zmarłych nie należy mówić źle. Podłożem, tej niekonsekwencji, jest zabobon – strach przed zmarłymi. Czy śmierć, myśląc w kategoriach racjonalnych, jest jakąś zasługą (poza, m.in. dalej wymienionymi, kreaturami:)?! A o Hitlerze, Stalinie i innych krwawych dyktatorach itp. zasłużonych..., wcześniej hołubionych, kreaturach także nie należy źle mówić...
Ø
Wojtyła m.in. po to został mianowany
papieżem, by ułatwić rozgrabienie naszego kraju przez kler! Co za wstyd tak dać
się ogłupić, co za hańba go czcić, co za zdrada pozwolić na grabieże!
Wojtyłomania.
Czy ktoś, kto przewodził, promował najpodlejszą, najpazerniejszą, bazującą na kłamstwach, przeinaczeniach, wymysłach, ogłupianiu, uzależnianiu, utrzymującą się z wyłudzeń, pogrążającą intelektualnie, ekonomicznie narody od wieków, bazującą na ludzkim nieszczęściu, której poprzednicy, założyciele, mają na koncie największe w dziejach ludzkości potworności, może być wzorem, autorytetem (dla członków kor być może, dla społeczeństwa na pewno nie)!?... (do czego może doprowadzić propaganda, instynkt stadny...)
Wojtyła zawsze tylko i wyłącznie dbał o interesy swojej organizacji (mniejsza o efekty)(jeśli komunizm nie był mu na rękę, to tylko z tego powodu).
PS
Trzeba wziąć pod uwagę i to, że Wojtyła mógł recytować czyjeś, a nie swoje myśli (abstrahując od ich treści i tego skutków)...
Są tacy, którzy zostawiają po sobie dorobek intelektualny, inni materialny, ale są i tacy, po których zostają, tylko przez jakiś czas..., pomniki.
Niektórych się słucha, a innych tylko cytuje i całuje po pierścieniach...
Ø Utrapienia czynią ludzi religijnymi. Źródłem największych cierpień i nieszczęść (od blisko 2 tys. lat) jest bezpośrednio i pośrednio kor!!
PS1
DZIWNY JEST TEN RELIGIJNY ŚWIAT...
Czyż to nie dziwne, iż religijni głosiciele, działacze sami nie postępują według głoszonych przez siebie zasad (dbają za to o jak najwyższy poziom WYŁĄCZNIE SWOJEGO doczesnego życia), tylko zalecają je innym (nie unikają grzechów, dobre uczynki... czynią tylko gębą; nie zależy im na pójściu do nieba; mało tego, wcale im się tam nie spieszy (za to niektórzy wysyłają tam innych...))...
PS2
Ja dzielę ludzi na dobrych i złych, mądrych i głupich, pożytecznych i szkodliwych. Organizacje religijne uczą innych podziałów. W życiu zaznałem b. wiele, w tym bestialstwa, zła, a czyniły mi to osoby manifestujące religijność(no bo przecież im ksiądz (- niezgodnie z biblią -) odpuści grzechy, wystarczy tylko zapłacić...). To, że obecnie funkcyjni członkowie katolickiej organizacji religijnej już nie mordują, nie torturują, nie ograbiają nieposłusznych im ludzi i nie grabią podczas wojennych najazdów zwanych ewangelizacją, czy nawracaniem..., to zasługa ich przeciwników, zwanych bluźniercami, heretykami, itp., a obecnie ateistami. Aczkolwiek są osobnicy, którzy, jeśli tylko mają okazję, to dalej się znęcają nad takimi osobami...
PS3
Mnie absolutnie nie trzeba jeszcze bardziej zniechęcać do tej religii, organizacji...!!
Ø Ciekawostką jest fakt, iż tzw. wierzących inne bóstwa, ofiary org. religijnych śmieszą, drwią z nich, pogardzają nimi, dziwią się im, że wieżą w takie bzdury-wymysły, a własne bóstwo i współofiary, wierzenia - stan - traktują absolutnie (w tym niekiedy śmiertelnie...!!!) poważnie. Nie zdają sobie sprawy z analogii... – własnej sytuacji; w tym z faktu, iż kieruje nimi instynkt stadny. Ale najważniejsze jest to, iż tak naprawdę tzw. wierzący wcale nie są wierzącymi. Ale o tym w następnym ne.
PS1
Oczywiście obnoszący się z swoją wiarą, jej symbolami np. katolicy, muzułmanie będą się zapierali, iż SWOJEJ JEDYNIE PRAWDZIWEJ RELIGII NIGDY SIĘ NIE WYPRĄ! – Naturalnie nie zdają sobie sprawy, że gdyby się urodzili w przeciwnych obozach, to twierdziliby to samo...
„FAKTY i MITY” nr 50, 20.12.2007 r.: Nic dziwnego, skoro wyznań chrześcijańskich jest – jak podaje podręcznik – 20 800! A katolicyzm przez większość spośród 20 799 pozostałych nie jest traktowany (z uwagi na jawne sprzeczności z Biblią) nawet jak chrześcijaństwo.
PS2
Gdyby bóg istniał, to każdy by o tym wiedział, a Kościół byłby ostatnią organizacją mającą coś z tym wspólnego. Prawda, wiedza byłaby do niego drogą (a tak się składa, że nie jest, dlatego kor tak zaciekle walczyła i walczy z nią, eliminując, w tym mordując niejednokrotnie najwartościowszych ludzi) i nikt nigdy nikogo nie musiałby o tym przekonywać...(!!!), co było i jest pretekstem i powodem tylu nieszczęść, okrucieństw, zbrodni i potworności – po prostu nie istniałoby takie pojęcie. Tak jak nie ma wierzących czy niewierzących w grawitację, powietrze czy Ziemię.
Ø To w co ty wierzysz (przecież każdy musi w coś wierzyć)?! – To pytanie b. często zadają tzw. wierzący tzw. ateistom. To tak jakby alkoholicy, nikotynowcy, narkomani pytali się abstynentów: A ty od czego jesteś uzależniony – czym się trujesz (przecież każdy musi być od czegoś uzależniony – czymś się truć)?...
Ø Co jakiś czas czytam, iż dyskusja o bóstwie jest niedorzeczna, bo nikt nie udowodnił zarówno jego istnienia jak i nieistnienia.
Trzeba do tego dodać tysiące innych WYMYSŁÓW LUDZKICH: bóstw, postaci (m.in. krasnoludki, czarownicy-e), bo przecież z nimi sytuacja ma się tak samo... W związku z tym należałoby je traktować równorzędnie...; uszanować czyjeś uczucia...
Na kolejny absurd, o tym, iż ludzi dzielimy na wierzących w bóstwo i wierzących w jego nieistnienie, dam kolejny przykład takiego rozumowania...: otóż ludzi dzielimy też na wierzących w krasnoludki (np. dzieci) i wierzących w ich nieistnienie...
Ø Tzw. ateiści różnią się od tzw. wierzących tym, iż wszędzie mają te same racjonalne poglądy, w przeciwieństwie do wierzących, którzy mają takie, jakie są zgodne z lokalną, jedynie słuszną - prawdziwą - religią (a jest ich ponad dwieście) w przeciwieństwie do pozostałych, głupich i fałszywych...
Ø TAK, JAK ZAŻYWACZE TN, NARKOTYKÓW, ALKOHOLU DORABIAJĄ SOBIE IDEOLOGIĘ DO SWOJEGO STANU, POSTĘPOWANIA – TAK SAMO ROBIĄ TO UZALEŻNIENI OD RELIGII (która jest ucieczką od ryzykownego, racjonalnego myślenia i ułatwia pogodzenie się z sytuacją). I JEDNI I DRUDZY, W TYM TACY I TACY JEDNOCZEŚNIE, WCIĄGAJĄ TEŻ, ŚWIADOMIE I MIMOWOLNIE, W TO BAGNO NASTĘPNYCH
Trzeba w coś wierzyć. Tak: w racjonalność, w tym rzeczywistość, własną inwencję, siły, zdolności – w siebie, swoje ograniczone, ale na ogół spore - rzadko w znacznej części odkryte i wykorzystane - możliwości; twórcze działanie (w tym w zdobytą, z wiarygodnych źródeł, wiedzę – ale w rozsądnym zakresie), rozsądną współpracę (ufać innym należy w ograniczonym zakresie). Zamiast w zatruwające, wypaczające i zubażające życie brednie, oferowane przez innych, nimi, zatrutych, oraz perfidnych,oszustów – pasożytniczych wyłudzaczy, wykorzystywaczy; pogrążaczy! A zamiast religijnym trzeba być rozsądnym, racjonalnym – mądrym. I takich ludzi należy cenić.
PS1
Religijność ofiar org. religijnych nigdy nie była dla nich celem samym w sobie, a jedynie środkiem do osiągnięcia własnych korzyści.
Jeżeli jedni dążą takie rzeczy szacunkiem, milczą na ich temat, to inni
wezmą przykład, i taka postawa przyczynia się do kontynuacji takiej sytuacji!!
Ci, którzy to widzą mają etyczny obowiązek pomóc pozostałym.
Społeczeństwa składają się z przeróżnych jednostek, osób pełniących różne
funkcje (np. policja powinna chronić przed bezprawiem, a nie je szanować, czy
tolerować, sądy karać tych, którzy działają na szkodę innych, media rzetelnie
informować, w tym przestrzegać a nie zamilczać, oszukiwać, być koniunkturalne,
politycy m.in. tworzyć prawo sprzyjające współpracy, rozwojowi, bezpieczeństwu
itp., a nie np. organizacjom relig.).
PS2
Nie oddałbym swoich zdolności do trzeźwego postrzegania świata ZA ŻADNE
SKARBY ŚWIATA (nawet gdyby wszyscy
najbogatsi ludzie na ziemi chcieli mi oddać cały swój majątek)!!! Dają mi one
GŁĘBOKĄ satysfakcję i wolałbym być najbiedniejszym człowiekiem na świecie niż
okaleczonym religijnie kaleką!!!
Ø Religijność okalecza, wypacza umysł – tok myślenia, a w efekcie postępowanie! Tak powstają chore wnioski i cele życiowe. Dochodzi do patologicznych relacji międzyludzkich – postrzeganie, ocena rzeczywistości - życie - jest wypaczane! Religijność to w zasadzie choroba psychiczna (obłęd) destrukcyjnie wpływająca na jej ofiarę i otoczenie i jest zaraźliwa (podobnie jak destrukcyjne programy komputerowe dla komputerów). Następuje otumanienie, oślepienie umysłowe tego ofiar, które nie widzą, czy też widzą tylko to, co chcą widzieć – interpretacja wszystkiego jest tylko jedna: potwierdzająca religijne założenia, w tym w brew oczywistym faktom temu przeczącym (nawet niszczy się takie dowody i morduje stanowiących zagrożenie dla takich teorii ludzi).
Skąd się bierze religijny obłęd, fanatyzm. Bo tacy ludzie uważają,
iż nim są w gorszym stanie, tym lepiej – więc należy to pogłębiać...; dali się,
sami się okaleczyli, tym lepiej, bo bóstwo ich za to nagrodzi/obdarzyło
łaską... i trzeba być wdzięcznym, posłusznym Jemu/tym, którzy się do tego
przyczynili, wybrańcom – bo On tak widocznie chciał. Więc oczywiste jest, iż
wszelkie myśli i działanie takich ludzi są jedynie słuszne! A sprzeciwianie się
im jest sprzeciwianiem się Najwyższemu – bluźnierstwem, grzechem i zasługuje na
karę!... Oczywistym jest też, że „nie obdarzeni” są gorsi, nieszczęśliwi - i
nawet o tym niewiedzą... - i potrzebują pomocy dla ich dobra.../,zasługują na
współczucie/,pogardę/,nienawiść (bo widocznie są przez bóstwo
wykluczeni-ukarani) – karę (biorąc przykład z bóstwa)...
Do tego wszystkiego trzeba dodać unikanie przez takich ludzi racjonalnych odtrutek – absolutnie nie chcą niczego innego czytać, słuchać poza religijną trucizną i ew. rzeczami neutralnymi w tym temacie; co też sprzyja niedoinformowaniu, niezdolności do bardziej złożonego myślenia, rozumienia – ciemnocie (a ta z kolei sprzyja naśladowaniu innych, wykonywaniu poleceń bez rozumienia ich powodu, skutków; wykorzystywaniu takich ludzi przez egoistów, cwaniaków – osoby zdegenerowane).
Modlenie się, to nic innego jak wmawianie sobie (kodowanie w umyśle) istnienie danego bóstwa - więc i jego wpływu na wszystko, w tym na swoje życie - przypisywanie zdarzeniom ponadnaturalnych przyczyn, i wtedy pomyślne – „jako nagroda”, a niepomyślne – „jako kara” zdarzenia są dowodem jego istnienia... Jest to pozbywanie się zdolności do racjonalnego, zdroworozsądkowego myślenia. Wówczas, naturalną koleją rzeczy, pojawienie się kogoś (np. tzw. kapłana) czy nawet myśli (np. o zbrodni o podłożu religijnym) oznacza, że to bóstwo tak widocznie chce, a bóstwu sprzeciwiać się nie można... I za posłuszność jego woli nagrodzi, a za nieposłuszeństwo ukaże. Więc za wszystko odpowiedzialne staje się bóstwo – wykonawca „jego woli” ma czyste sumienie i jest dumny z tego, co zrobił. Stąd zdolność takich ludzi do wszystkiego – każdych, w tym dowolnie absurdalnych, aspołecznych, antyludzkich działań, byleby tylko kapłanowi (bóstwu) się przypodobać.
Najlepszą modlitwą dla bóstwa mogłoby być prawe, konstruktywne, normalne życie, a nie bełkotanie w kółko (miliardy razy) wymyślonych przez ludzi zdrowasiek itp., bo byłoby to też b. nudne i niezdrowe również dla niego.
PS
Zarażający okazują się „lekarzami”, choroba „stanem wyższym”, zdrowi, „potrzebującymi leczenia chorymi”, źródła choroby „lekiem”, a obrona, leczenie „obrażaniem uczuć”, „bluźnierstwem”, absurdy „tajemnicą najwyższego”. itp...! Choroby trzeba leczyć, a zarażających izolować, karać!
Gdyby bóstwo istniało i w dodatku pozytywnie reagowało na modły, to nie byłoby m.in. tylu religijnych mordów w średniowieczu, obozów zagłady w czasie II wojny światowej, itp. A przede wszystkim doskonałe bóstwo stworzyłoby doskonały świat, w tym ludzi bez wad.
Ø Członkowie kor argumentują, chwalą się, iż ich religia trwa już 2 tys. lat (skoro tak długo, to widocznie słusznie... No cóż, że Ziemia jest płaska uważano jeszcze dłużej, i czy jest to powód do dumy, argument przemawiający za słusznością tej tezy...). To straszne, że ta patologia trwa tak długo i powinno dać to do myślenia... (to świadczy o ludzkości w dwójnasób...), być przestrogą; tu nie mse na triumf, tylko żal, współczucie, poczucie winy i odpowiednie działania!
Ø
CZY JAKIEKOLWIEK BÓSTWO ISTNIEJE –
OSTATECZNE ROZSTRZYGNIĘCIE.
Otóż proponuję zrobić następujący eksperyment (za jednym razem będzie wiadomo czy jakiekolwiek bóstwo istnieje, a jeśli, to które): Proszę przygotować solidną stalową skrzynię i włożyć do niej kartkę i długopis, a następnie niech najwyżsi rangą przedstawiciele wszystkich religii zamkną ją - każdy na swoją kłódkę - po czym niech przystąpią do błagań, modłów i co tylko chcą (wraz z wszystkimi innymi wyznawcami – czyli miliardy ludzi!), by ich bóstwo tam cokolwiek napisało. Z tym, że jest jeden warunek: modły muszą się zakończyć zanim skrzynię i kłódki zeżre rdza…
PS1
By zmobilizować do tego eksperymentu ogłaszam, iż - w razie sukcesu - zwycięska religia natychmiast staje się Jedyną na Ziemi (nie będzie też ateistów), a ich najwyżsi rangą przedstawiciele Panami Świata! Jeśli jednak nie będzie chętnych, to napiszę krótko do wszystkich religijnych ogłupiaczy, trucicieli, wykorzystywaczy, wyłudzaczy, pasożytów, nierobów, itp.; pogrążaczy!: WON OD LUDZI ZDEGENEROWANE, BEZWZGLĘDNE GNOJE!!! A może kogoś, coś obraziłem? Tak, to proszę b. przeprowadzić takie same (codziennie zalecane, bo/jakże skuteczne) modły w intencji ukarania mnie prze bóstwo. Jeśli jednak tego nie zrobi, to się mu nie sprzeciwiajcie… i PRECZ!!! Absolutnie nie mam nic przeciwko temu, aby członkowie, wyznawcy jakiejkolwiek religii otrzymywali wszystko to, czego pragną pod warunkiem, iż to wymodlą, otrzymają od bóstwa! Jeśli jednak sami karzą, wywierają presję, szantażują, korzystają z normalnych sądów, domagają szczególnych przywileji, praw itp., to się demaskują/sprzeciwiają wszechmogącemu, a więc wszechwiedzącemu, arcysprawiedliwemu itp. bóstwu!...
PS2
Czy można wierzyć w coś, czego istnienia ABSOLUTNIE NIKT I W ŻADEN SPOSÓB nie jest w stanie udowodnić, mało tego WSZYSTKO: postępowanie członków org. religijnych, ich ofiar, codzienna rzeczywistość... absolutnie przeczą interwencji, istnieniu jakichkolwiek bóstw!!; czy należy bezmyślnie, ślepo naśladować innych, podporządkowywać się ogłupionym, okaleczonym ogłupiaczom, bezwzględnym, pazernym kreaturom, tylko dlatego że ktoś coś i dawno temu wymyślił; że uległo temu wielu innych...
„FAKTY I MITY” nr 45, 22.11.2007 r. ŻYCIE PO RELIGII
NIEWIARA PO POLSKU
(...) Wyjaśnijmy to teraz raz na
zawsze: ciężar dowodzenia czegokolwiek w sporze o Boga leży wyłącznie po
stronie ludzi wierzących, bo to oni twierdzą, że istnieje coś, czego nie widać,
nie słychać ani nie czuć. To nie ateiści są w kłopocie, to nie oni muszą się
tłumaczyć. Zadaniem wierzących jest dowieść, że to, czego nie można w żaden
sposób uchwycić zmysłami i metodami naukowej obserwacji, jest rzeczywiste.
(...)
Marek Krak
[Bo inaczej ogłupieni i doprowadzeni do obłędu chorzy psychicznie; cwaniacy, oszuści, ogłupiacze i inne gnoje dalej będą wymyślać i deklarować co tylko chcą (a wymyślono już do tej pory setki bóstw, do tego dodajmy kolejne setki deklaracji o wizjach i innych kontaktach z nimi, itp.), i niech ich oponenci udowodnią że jest inaczej!... A skoro nie są w stanie (co dowodzi jakie te bóstwa są wszechmocne...), to dawać kasę!... – red.
PS
Aaa, bym zapomniał, ukazała mi się Matka Boska i powiedziała żebym zaczął zbierać pieniądze na budowę Schodów Do Nieba, bo koniec świata się zbliża. PROSZĘ PAŃSTWA, BEZ PANIKI!, banki są czynne do 17-18-tej, 5-6 dni w tygodniu, WSZYSCY ZDĄŻĄ WPŁACIĆ (zostawcie sobie coś na jedzenie)...]
Ø POLACY I... WIEDZA, ŚWIADOMOŚĆ
Jedną z dominujących cech m.in. Polaków jest naiwność/brak rozsądku, niski poziom świadomości; egoistyczna, bezwzględna zachłanność, jako rekompensata nieudacznictwa (bo niekompetencja szybko się ujawni, więc trzeba się nachapać póki się da)(a ogromne trudności podczas (prób) uczciwego dochodzenia do czegoś demoralizują; osiągnięcia czegoś konstruktywnego mizerne efekty zniechęcają; Bo i tak będzie tylko to, co komu pisane (jak koryto, to widocznie Bóg/Los tak chciał)). Stąd apatia, a przy sprzyjających okolicznościach rzut na kasę...; Brak chęci do prospołecznej działalności, współpracy – bo to konkurencja do i tak za małego koryta...; bo to robienie na innych (inni nie chcą robić na mnie, to dlaczego ja mam robić na innych – obłędne koło); po co się nad czymś zastanawiać, zdobywać wiedzę skoro religia już dawno dała odpowiedzi na wszelkie pytania; po co wykazywać się inicjatywą skoro i tak to Opatrzność o wszystkim decyduje; wszelka władza pochodzi od Boga (czyli: dzięki kor – dla kor). Więc ci, którzy się na Niego nie powołują odpadają (co to ma za znaczenie, że powołujący się to często, nie mający żadnych innych argumentów, ogłupieni nawiedzeńcy, nieudacznicy, koniunkturaliści, cwaniacy, oszuści, złodzieje, kanalie i inne kreatury – nikt nie jest doskonały, za to są z mojego religijnego stada (skoro to z religijnego stada dochodzą do władzy, to warto być religijnym – sam mogę, bądź ktoś bliski awansować, zyskać prestiż w środowisku, dojść do władzy (a przecież kiepeły do tego nie mamy żadnej – więc w innych okolicznościach nie mielibyśmy na to szans – czyli bycie religijnym się opłaca) i będą chronione nasze interesy – więc trzeba pielęgnować religijność, być wdzięcznym tego propagatorom (kolejne obłędne koło/układ – wzajemna zależność, wspieranie się tych, którzy powinni być na marginesie, ale dzięki religijności dominują – jedni jako mesjasze, a drudzy opatrznościowi mężowie narodu); widocznie tak ma być; inni też by kradli).
Przykładem mogą być interesy... z dobroczynnym... zachodem, zarówno za
czasów poprzedniego jak i obecnego ustroju (w tym uważanie że Unii Europejskiej
chodzi oto, by dawać nam pieniądze... (nam chodzi o kasę, a im nie... (ale to
naiwni głupcy)))(czyli naiwne pokładanie nadziei w komercyjnym kapitalizmie,
więc, praktycznie, konsumpcjonizmie, współrządzeniu ludzi bogatych, najczęściej
pazernych, krótkowzrocznych, egoistycznych, promujących powolnych sobie – w
celu osiągania własnych korzyści (do władzy dochodzi się dzięki pieniądzom i
dla pieniędzy); demokracji - czyli, praktycznie, wykorzystywaniu
manipulowanych, bezmyślnych, o niskim poziomie wiedzy, świadomości, odpowiedzialności,
ulegających instynktowi stadnemu mas – by dać im złudę wpływania na swój los, i
że sami są sobie winni, bo kto wybrał ustrój, rządzących... - jako leku na
większość bolączek).
A generalnie uważanie, że wszystkim chodzi o własny interes, tylko wyjątek stanowią ci, którzy zadają się z Polakami... (członkom kor też chodzi o niebo, a nie o forsę – czego dowodzą na co dzień...) A zawdzięczamy to ogłupiającej religii, org. religijnej – prowokującej myślenie emocjonalne (m.in. życzeniowe, na tym przykładzie: chcę żeby był, w dodatku nasz, lokalny Boziek (chociaż WSZYSTKO TEMU ABSOLUTNIE PRZECZY!)(bo skoro jestem osobą religijną, to nie chcę wyjść na głupca (lepiej by nimi okazywali się pozostali)), a członkowie org. relig. Jego pośrednikami, i żeby można było za ich pośrednictwem wszystko załatwić (opłacić)(bo osobiście, to nie chce mi się wykonywać żadnych tych religijnych bzdur (NIKOMU SIĘ NIE CHCE, członkom kor też – trzeba im słono zapłacić, żeby COŚ ZROBILI, W DODATKU NA POKAZ)...); by członkowie danej org. byli pożyteczni, dobrzy, uczciwi (a ABSOLUTNIE NIE SĄ!)) zamiast racjonalnego.
PS
Żeby czerpać korzyści, trzeba najpierw trafnie zainwestować (np. w osobę, która podejmie ważne decyzje). Żeby trafnie zainwestować, trzeba najpierw posiąść odpowiednią wiedzę (np. czytając wartościowe pisma (nie czytającej reszcie może to, poprzez telewizję, umożliwić odpowiednia osoba u władzy. Jednak, praktycznie, trzeba najpierw bazować na tej pierwszej grupie i jej aktywności w propagowaniu inf., wiedzy)).
Mądry Polak po szkodzie.../Polak przed szkodzą i po szkodzie głupi (Jan Kochanowski w XVI w.)...
Co Państwo sądzą o ciągłym mówieniu o życiu duchowym a następnie wyłudzaniu za to pieniędzy, zajmowaniu się biznesem i uciechami... (ciekawe do ilu Polaków to dotrze... – znaczna część zamiast rozumowego czy logicznie z doświadczenia wynikającego wniosku, wyciągnie wniosek tradycyjny...)
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [05.09.2010, 20:05]
W BOGA WIERZĄ TYLKO LUDZIE
BIEDNI? TAKŻE W POLSCE
Tylko w jednym kraju jest
inaczej.
Choć dla całego świata znaczenie religii w dniu codziennym przybiera średnią (mediana) wartość 84 proc., to już na poziomie poszczególnych państw różnice są potężne.
Im kraj biedniejszy tym znaczenie religii dla społeczeństwa jest większe. Jedynym wyjątkiem od tej twardej reguły są Stany Zjednoczone - donosi gallup.com.
Badanie opinii 114 państw dokonane właśnie przez instytut Gallupa pokazało, że 8 z 10 najbardziej religijnych państw ma PKB na głowę mieszkańca poniżej 5 tys. dolarów.
Wśród 10 najbardziej laickich państw, aż sześć ma PKB powyżej 25 tys. dolarów.
Proporcjonalnie, gdy PKB rośnie,
znaczenie religii maleje.I tak gdy PKB na głowę wynosi między
Między 5 tys. a 12,5 tys. spada
do 82 proc., między
Jednym odstępstwem są Stany Zjednoczone z PKB na poziomie 44 tys. dolarów i znaczeniem religii podkreślanym przez dwie trzecie obywateli - dodaje serwis.
Polska znajduje się w swojej proporcji biedy do religijności między Cyprem a Armenią. PKB na głowę Polaka wynosi niecałe 9 tys. dolarów, a znaczenie religii podkreśla trzech na czterech obywateli. | JS
[Ciekawe, jaka jest zależność między ciemnotą a religijnością... – red.]
Nie ma absolutnie żadnych racjonalnych argumentów
przemawiających za istnieniem jakiegokolwiek bóstwa, a wręcz przeciwnie;
żaden samozwańczy pośrednik... nie jest w stanie w żaden racjonalny sposób
udowodnić istnienie jakiegokolwiek bóstwa/swoje pośrednictwo (ich wymysły
niczym się nie różnią od bajek dla dzieci, poza skutkami...!!!) – Więc na
jakiej podstawie działają (czy powinno się stosować jakąś substancję jako lek,
skoro niemożna udowodnić że leczy (więc może szkodzić...))??!!... Dlatego
członkowie org. religijnych nakłaniają do uwierzenia w to, co im jest na
rękę... – Bo od kiedy to ludzie troszczą się o innych?/od kiedy pomaganie,
służenie polega na uzależnianiu od wymysłów, wyłudzaniu miliardów zł, itp.
(...)?!... (dlaczego innym zalecają zawierzanie, a sami zajmują się
wyłudzaniem...).
Proszę oceniać to, co oni robią, do czego się przyczyniają, a
nie to, co deklarują, na co się powołują.
GENEZA TZW. RELIGIJNOŚCI –
OSTATECZNE ROZSTRZYGNIĘCIE
Czy osoby religijne dochodzą do swego stanu drogą dedukcji, czy też jest
to naśladownictwo otoczenia – jaki kraj, region taka religia – wyznawcy... CZY
TZW. WIERZĄCY: (np. rolnicy) nie orzą, nie sieją, nie zbierają i nie dbają o
jak najwyższą cenę swoich plonów, tylko czekają na kaszkę z nieba... Nie chodzą
do lekarzy, nie biorą leków, tylko zawierzają bóstwom – przyjmując z pokorą
„karę boską”... Nie procesują się w sądach, nie dokonują samosądów i zdają się
na osąd i ew. karę, sprawiedliwość boską (podobnie religijni terroryści)... Gdy
wybuchnie pożar, nastąpi powódź itp., to przyglądają się z pokorą i nie walczą
z skutkami „kary boskiej”... Swoje mienie nie zamykają na 3 spusty i nie proszą
jeszcze sąsiadów o doglądnięcie, zostawiając je pod boską opieką... Czy tacy
uczniowie, uczestnicy kursów itp. ciężko nie wkuwają, tylko czekają co bóg
ześle... Kandydaci na prestiżowe, dochodowe stanowiska nie walczą o nie
zaciekle posługując się niemal wszelkimi... metodami, tylko cierpliwie czekają
na interwencję boską... Czy członkowie kor nie agitują za kandydatami na ważne
funkcje, na rzecz partii i zawierzają w tej materii działaniom bóstwa..., nie
fałszują wyników wyborów (np. stawiając dodatkowe krzyżyki... na kartach do
głosowania co powoduje iż głos staje się nieważny) i zdają się na działanie
bóstwa (czy to bezpośrednio na umysły głosujących czy też w urnie do
głosowania)... Nie wykazują się egoizmem, pazernością zdając się na to, co bóg
da... Kor w średniowieczu nie mieczem i ogniem dbała o swoje interesy, tylko
zdawała się w tej sprawie na bóstwo.... Nie popełniają przestępstw, grzechów, w
obawie przed karą boską, w nadziei na nagrodę w niebie... Czy oni nie
„nawracają”: trując, czyniąc spustoszenie w umysłach, uzależniając, wypaczając
życie, tylko zdają się w tej materii, jakże zalecane, modły, bóstwo, itp.,
itd... – Czy oni wszyscy nie wykazują się codzienną aktywnością i czekają na
to, co bóg da...
** „FAKTY I MITY” nr 23, 12.06.2008 r.: Co ciekawe, aż 40 procent Amerykanów uważa za moralnie niedopuszczalne noszenie naturalnych futer ze względu na niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom. Dla Kościoła jest to kwestia moralnie obojętna, bo on nie interesuje się losem istot pozbawionych „duszy nieśmiertelnej” oraz kont bankowych i portfeli.
Marek Krak
* „FAKTY I
MITY” nr 15, 19.04.2007 r.: Według
sondażu przeprowadzonego przez „Newsweek”, zaledwie 18,6 proc. polskich
katolików zna dziesięć przykazań Bożych.
I co z tego? Ważne, że większość daje na tacę i kocha papieża.
„FAKTY I MITY” nr 30, 02.08.2007 r.: Na 90 procent katolików tylko ok. 2 procent zna katolickie credo i prawdy własnej wiary.
www.o2.pl / www. sfora.pl | 1 źródło Wtorek [28.09.2010, 19:22]
WIERZĄCY NIE MAJĄ POJĘCIA O
RELIGII. TO ŚLEPA WIARA
Więcej wiedzą ateiści i
agnostycy.
Chcesz się czegoś dowiedzieć o religii, to porozmawiaj z ateistą - taki wniosek wynika z ostatnich badań przeprowadzonych przez Pew Research Center. Luki w wiedzy wśród niektórych wierzących nadają nowe znaczenie terminowi "ślepa wiara" - komentuje latimes.com.
Przykład? Większość ankietowanych protestantów nie potrafiło wskazać Marcina Lutra jako siły napędowej reformacji protestanckiej.
Katolicy? Nie byli lepsi. 4 na 10 nie potrafiło odpowiedzieć na pytania dotyczące jednej z najważniejszych ceremonii podczas mszy: błędnie twierdzili, że chleb i wino symbolizują jedynie ciało i krew Jezusa Chrystusa...
Ateiści i agnostycy z reguły odpowiadali na pytania bezbłędnie...
Skąd ta wiedza na tematy religijne u osób niewierzących lub wątpiących w istnienie Boga?
Amerykańscy ateiści i agnostycy wyrośli w religijnej tradycji, często zrezygnowali z wiary świadomie, po wielu latach badań i dociekań - komentuje wyniki badań Alan Cooperman, dyrektor badań w Pew Research Center.
Dodatkowo, jak twierdzi Cooperman, większość z nich to wykształceni ludzie, którzy uważają, że "wypada wiedzieć".
Co jednak ciekawe, wykształceni ateiści i agnostycy pokonali w wiedzy na temat wiary także wykształconych wierzących... | WB
[A odnośnie wiary w demokrację, to podobnie kompetentni są wyborcy... - red.]
„FAKTY I MITY” nr 31, 09.09.2007 r.: Niemal 72 procent respondentów CBOS opowiada się za nauką religii w szkołach publicznych. Żadnej religii w szkole nie życzy sobie 24 procent Polaków (4 proc. nie ma zdania). Komentatorzy mediów nie kryli zdumienia: „Aż tak wysoki odsetek?!”.
Odpowiadamy: Oto przykład klerykalnej manipulacji! Otóż nikt nie dodał, że – według tego samiutkiego sondażu – 57 procent spośród rzeczonych 72 proc. chce, aby w szkole na tzw. religii uczyć o... różnych religiach i wyznaniach. Wyraźnie zaznaczyli, że nie chcą religii katolickiej, tylko religioznawstwa! W kraju, gdzie 92,2 proc. obywateli deklaruje się jako katolicy, zaledwie 20 procent godzi się na własną religię w szkole! To świadczy o totalnej porażce Kościoła, którą usłużne media przekuły w zwycięstwo.
Były ksiądz, a obecnie redaktor naczelny tygodnika „Fakty i Mity” szacuje, że co najmniej 90% członków kor to byli wierzący, bądź od początku biznesmeni.
– Czyli w ten sposób SIĘ DEMASKUJĄ – UDOWADNIAJĄ, IŻ ŻADNYMI WIERZĄCYMI
W BZDURY I WYMYSŁY NIE SĄ, ale za to podporządkowani systemowi i owszem.
WIĘC CO TO WSZYSTKO ZNACZY?
Ano odpowiedzi się już
Państwo domyślają: tak naprawdę to tylko gra, w której, na szczęście,
najczęściej wygrywa rozsądek.
Otóż większa część społeczeństwa ma silnie wyrobiony instynkt stadny, czego skutkiem jest podporządkowywanie się innym (czy mają rację czy nie), a szczególnie stojącym wyżej w hierarchii, przywódcy, zaistniałej sytuacji, systemowi, by być zaakceptowanym, zminimalizować ryzyko agresji ze strony grupy, by można było liczyć na wsparcie, pomoc, obronę, a ceną jest podporządkowanie się zasadom, regułom, które w niej obowiązują, w tym uznanie hierarchii, zajmowanych pozycji, rytuałom, zwyczajom itp., a nie racjonalnym argumentom, działaniom. Co skutkuje m.in. tłumieniem racjonalnego, samodzielnego, a przynajmniej głośnego myślenia, jeśli miałoby to takiej osobie zaszkodzić, bo naruszałoby zastany układ – interesy stojących wyżej w hierarchii, mocniejszych. Więc wybiera się mniejsze... zło, prostsze rozwiązanie... Daje też to szanse na wykorzystanie zastanej sytuacji przez nielicznych, ale z większości, która na te przywileje, luksusy uprzywilejowanych, pracuje i ponosi inne negatywne skutki, by także się na to załapać, stąd te obnoszenie się ze swoją religijnością, takie publiczne deklaracje...
Skutkiem ślepego
podporządkowania - jako zawór bezpieczeństwa, by zmniejszyć stres z tym
związany, by być bardziej wiarygodnym – by nie budzić podejrzeń, iż można
stanowić zagrożenie dla stojących wyżej w hierarchii - jest tłumienie w sobie
analizowania podstaw funkcjonowania układu (deklaruje się, powtarza bezmyślnie
to, co inni, w tym co chcą usłyszeć), by nie rozbudzać ew. postawy buntownika
(bluźniercy, odszczepieńca, odmieńca, zakały, czarnej owcy itp.), za co może
spotkać kara – zarówno ze strony hierarchii jak i współczłonków, liczących na
nagrodę ze strony przywódców w obronie interesów których stanęli; dorabianie do
tego tłumaczącej to emocjonalnej argumentacji, ideologii. – Stąd tak ogromna
część ludzkości myśli emocjonalnie. W takiej sytuacji warunkiem bezpieczeństwa
jest postępowanie emocjonalne, czemu sprzyja, ułatwia je, takie myślenie (które
jest w takich warunkach prowokowane); okazywanie posłuszeństwa, zaangażowania w
to, co mówią, każą stojący wyżej w hierarchii – upewniając ich, iż nie tylko
nie stanowimy dla nich, ich pozycji, zagrożenia ale, mało tego, umacniamy ją,
co stanowi podstawę awansu, polepszenia z kolei swojej własnej sytuacji, w tym
zmniejszając zagrożenie dla swojej osoby ze strony osobników będących, wówczas,
na niższej pozycji.
Stąd te totalne absurdy religijne, niemal wszelkie działania tzw. przywódców religijnych spotykają się z pełną aprobatą, poparciem (nikt nie chce zginąć, a niektórzy chcą awansować...). Poza tym większość ludzi jest niedoskonała, łatwo ulega pokusom, w tym możliwości wykorzystywania, degeneruje się, jest ułomna intelektualnie, leniwa, nieatrakcyjna fizycznie, więc jedyną ich szansą polepszenia swojego bytu (awansu) jest działanie na takiej emocjonalnej płaszczyźnie, gdzie intelekt (i inne atrybuty) są wadą, bo prowokują buntownicze zachowania, co powoduje kary, degradację, wykluczenie, a poza tym i tak takich atrybutów nie posiadają. Dlatego osoby ułomne dbają o swój interes, a pozostałych (buntowników, atakujących przenajświętsza, podważających jedynie słusznych przywódców (no przecież jeśli ktoś przewodzi stadu, to wszystko co mówi, robi i każe jest jedynie słuszne i mądre...)) „”eliminują.
Taka sytuacja powoduje więc prosperitę ludzi ułomnych intelektualnie, etycznie, fizycznie, z szeregiem wad, a pogrążanie jednostek wybitnych (czyli odbywa się, w ten sposób, selekcja negatywna).
Generalnie bilans jakości życia, w tym ekonomiczny, krajów religijnych względem normalnych jest ujemny, bo m.in. nie rozwija się, nie wykorzystuje znacznej części potencjału tkwiącego w społeczeństwie; działalność religijna pochłania mnóstwo środków i zaangażowania (jest to też raj dla homoseksualistów i pedofilów).
Tzw. wierzący różnią się od
tzw. niewierzących tak naprawdę tylko fałszywą, acz nieuświadomioną,
deklaratywnością religijności – wiary w religijne wymysły (oczywiście są też
świadomie udający religijnych – też dobry sposób...).
Złamać to zjawisko - w tym emocjonalnym świecie - może więc praktycznie
tylko silna grupa, osoby mające duży autorytet - z którymi publiczne
utożsamianie się nie będzie wiązało się z zagrożeniem (można to osiągnąć mając
do dyspozycji odważne, rzetelne, niezależne media...).
Instynkt stadny powoduje
wytłumienie zdolności do racjonalnego myślenia na rzecz emocjonalnego;
naśladownictwo, a więc powielanie zachowań większości; słuchanie
najsilniejszego – mającego największe poważanie osobnika i jego przybocznych.
Jak silny jest instynkt naśladownictwa (stadny) niech świadczy fakt, iż
decydujący się na zażywanie np. tn, narkotyków, alkoholu wiedzą do czego to
prowadzi - uzależnienia, chorób, sporych wydatków, a niekiedy nawet śmierci - a
mimo to decydują się na to...! By temu nie ulec, trzeba by myśleć logicznie,
racjonalnie – a więc często wbrew stadnym regułom (...).
NIEKTÓRE, BO EGOISTYCZNE, KRÓTKOWZROCZNE GENY POBUDZAJĄ DO DOMINACJI
NIEKTÓRYCH OSOBNIKÓW KOSZTEM INNYCH PRZEDSTAWICIELI WŁASNEGO GATUNKU, A W
EFEKCIE NAWET CAŁEJ POPULACJI – CZYLI WBREW JEGO INTERESOWI!
Religia (b. bezpieczne i skuteczne oszukiwanie i wykorzystywanie/wymuszanie podporządkowania, udawania wiary, w tym w pośredników od bóstwa/bóstw), oprócz agresji (religia stanowi jej pretekst-usprawiedliwienie), to kolejna, a często łącznie, szansa na awans społeczny, lepsze życie dla tych mniej obdarzonych przez naturę (bo jak inaczej mieliby to osiągnąć?), którym bez tego żyłoby się znacznie gorzej – to sposób na zdystansowanie, eliminację: inteligentniejszych, zdolniejszych, atrakcyjniejszych, wartościowszych – konkurentów, którzy mogliby obnażyć niedostatki przywódców, ich popleczników - systemu, jego destrukcyjne skutki - i ich zdetronizować. Trzeba wziąć tu pod uwagę wpływ genów – które motywują, wywierają presję, na własne powodzenie ich nosiciela kosztem innych. Stąd takie antyspołeczne działania!
Od kiedy to niedoinformowanie, w tym unikanie wiarygodnych źródeł
informacji, nie przyjmowanie ich do wiadomości, słuchanie bzdur, kłamstw,
wymysłów i bredni; serwujących je oszustów; podporządkowywanie się
ogłupiającym, wyzyskującym, pogrążającym org. religijnym, bezmyślne uleganie
instynktowi stadnemu i wynikła stąd religijność zasługuje na szacunek?! Tylko w
chorym, wyznaniowym państwie – opanowanym przez org. religijną!
"FAKTY I MITY" nr 47, 29.11.2007 r. A TO POLSKA WŁAŚNIE
IDEOLOGIA
NIENAWIŚCI
(...) Tylko kto przyniósł do Polski korupcję? Kto handlował odpustami, urzędami kościelnymi, odpuszczał grzechy za pieniądze, kto fałszował dokumenty donacyjne? Korupcję do Polski przyniósł Kościół katolicki.
(...) Aktywny udział w tegorocznej kampanii wziął Kościół. Nie dajmy się oszukać okrągłym słowom listu biskupów, w którym wzywali do udziału w wyborach, niby nie wskazując, na kogo głosować. Odczytywano go w kościołach wiernym, a później pleban z ambony głosił, że nie mówi, na kogo głosować, ale powinni to być ludzie „prawi i sprawiedliwi”. Radyjo, imperium zła bezdzietnego ojca, uprawiało jawną PiS-owską propagandę, za co dostało 15 milionów na ogrzewanie rydzykowego „uniwersytetu”.
(...) Zresztą poparcie Kościoła to tylko towar do kupienia. Kupowanie jest zaś bez sensu, bo Kościół zdradzi każdego, gdy tylko zgłosi się następny, który za poparcie z ambony zaoferuje mu więcej. Tak działa odwieczna i niezawodna kościelna maszynka wyłudzania pieniędzy i majątku narodowego. Niemal perpetuum mobile. Czy to nie jest korupcja?!
Platforma ma tylko dwie możliwości: albo poparcie Kościoła nadal kupować, albo tę potworną kościelną korupcyjną machinę okradania państwa zatrzymać. Zrobił to w katolickiej Hiszpanii, ojczyźnie inkwizycji, premier Zapatero. Ograniczył przywileje Kościoła, opodatkował jego działalność gospodarczą, a teraz zabiera się do wycofania religii ze szkół. Po ponad trzech latach rządów, mimo wysiłków Kościoła, premier cieszy się niesłabnącym poparciem społecznym.
Polacy już teraz w większości odrzucają ideologię PiS-u i popierającego go Kościoła. Notowania PiS-u spadają w oczach. Jedną z przyczyn są wieści o kolejnych milionach z naszych podatków dla imperium zła bezdzietnego ojca i szerokim wpuszczeniu kapelanów do urzędów celnych i policji. Rację miał ksiądz Tischner, mówiąc, że Polacy to naród antyklerykałów, którzy, nie wiedzieć czemu, co niedziela chodzą do kościoła. Badania wykazują, że chodzi coraz mniej. Natomiast nie ma dnia, aby kilkudziesięciu Polaków nie wypisało się z grona katolików; uczniowie z gimnazjów i liceów porzucają naukę religii. Toteż likwidacja przywilejów Kościoła i wprowadzenie podatku wyznaniowego spotkałyby się z powszechnym poparciem społecznym. Sondaże pokazują, że takie są oczekiwania 74 proc. Polaków! Tyle samo nie akceptuje wtrącania się Kościoła do polityki.
(...) Aby obiecany przez Tuska „cud gospodarczy” się ziścił, trzeba przerwać grabież miliardów z kasy państwa przez Kościół i tę rzekę pieniędzy skierować na rozwój Polski. To go przyspieszy najmniej o 2–3 proc. Sondaże i doświadczenia hiszpańskie dowodzą, że takie są oczekiwania społeczne. (...)
Lux Veritatis
O UZDRAWIANIU SPOŁECZNEGO RAKA, CZYLI CZŁONKÓW M.IN. KATOLICKIEJ ORG. RELIGIJNEJ...
To ofiary takich org. trzeba leczyć z religijnego zatrucia, i generalnie chronić przed tą trucizną; wypaczającą życie patologią! Wówczas - siłą rzeczy - zniknie i jej źródło (nie brakuje rzeczywiście prospołecznie działających organizacji, osób, a jedynie dla nich środków i warunków do pełnej działalności...; Gdy znikną religijni pseudodobroczyńcy, wreszcie będzie można racjonalnie działać na dużą szerszą skalę (m.in. też dlatego, że ew. wypaczenia będą traktowane normalnie...))
Ci ludzie, ta organizacja, NIGDY NIE MIAŁA NA CELU CZYJEGOKOLWIEK DOBRA, POZA SWOIM OCZYWIŚCIE (aczkolwiek występuje tu pewna sprzeczność – a mianowicie swoim postępowaniem jednocześnie sobie szkodzą...) – CO DOBITNIE WYKAZUJĄ OD WIEKÓW (pseudoreligijny - bo sprzeczny z tym na co ta org. się powołuje (paradoks – bo w obydwu wypadkach byłoby absurdalnie, źle) - kontekst ich działalności ma za zadanie WYŁĄCZNIE IM TO UŁATWIAĆ, I NIC WIĘCEJ!!)
PS
Więc proszę przestać się dziwić tym osobnikom (złodziejom, oszustom, kłamcom, mordercom, dewiantom seksualnym itp.), i oczekiwać rzeczywistych prospołecznych działań – bo to absurd, i to w dwójnasób, gdyż sama istota tej działalności nie służy bo nie może służyć ludzkości!; próby uzdrawiania tej chorej tkanki społecznej to wspieranie, propagowanie zatruwającej, wypaczającej ludziom życie, pogrążającej ludzkość utopi! Tak więc obnażanie tej działalności, organizacji, jej członków jest obroną konieczną!
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 08.08.2011, 19:24 ostatnia aktualizacja: 15 godzin temu
WĘGRY DELEGALIZUJĄ KOŚCIOŁY. ZA WIELE PRZEKRĘTÓW
Sprzeciw w liście otwartym do UE.
Nowa ustawa pozbawi oficjalnego statusu ponad 340 wspólnot wyznaniowych na Węgrzech. Zostanie tylko 14.
Od 1 stycznia 2012 roku bez rejestracji pozostaną metodyści, buddyści, hinduiści, zielonoświątkowcy, adwentyści, muzułmanie, Armia Zbawienia i Świadkowie Jehowy - wylicza "Rzeczpospolita".
Jeżeli wyrejestrowany związek wyznaniowy będzie znów chciał działać legalnie, musi wystąpić o ponowną rejestrację. Wiąże się to z koniecznością spełnienia szeregu warunków, m.in. istnienia przez co najmniej 20 lat w zorganizowanej postaci.
Ostateczny głos o rejestracji Kościoła należy do parlamentarzystów. Decydować będzie większość 2/3 głosów.
Rząd tłumaczy, że dotąd zbyt wiele organizacji próbowało czerpać korzyści gospodarcze ze swego statusu Kościoła - zauważa gazeta.
List protestacyjny w tej sprawie do UE i Rady Europy wystosowali węgierscy pisarze i obrońcy praw człowieka. Podpisali go czołowi dysydenci, w tym pisarze Gyoergy Konrad i Gyoergi Dalos, filozof Tamas Gaspar Miklos i liberalny polityk Gabor Demszky. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 13.09.2011, 16:10
PAPIEŻ ODPOWIE ZA ZBRODNIE PRZECIWKO LUDZKOŚCI?
Pozew już trafił do sądu.
Skarga przeciwko Benedyktowi XVI trafiła do Międzynarodowego Trybunału Karnego. Złożyła ją grupa SNAP zrzeszająca ofiary przemocy seksualnej ze strony księży. Do tego stowarzyszenia należą osoby z całego świata.
Członkowie SNAP oskarżają papieża o to, że jest bezpośrednio odpowiedzialny za przestępstwa seksualne księży popełnione na całym świecie. Jako zwierzchnik Kościoła powinien zostać ukarany za przestępstwa popełnione przez duchownych, którzy mu podlegają - donosi france24.com.
Oprócz papieża członkowie organizacji chcą, by przed Trybunałem w Hadze stanęli jeszcze trzej inni wysocy rangą księża. Jednak nie podano ich nazwisk.
Do skargi SNAP dołączył ok. 200 stron dokumentów, które zawierają policyjne raporty i dowody przeciwko księżom, którzy wykorzystywali seksualnie dzieci - informuje france24.com.
Liczba skarg wnoszonych do sądów na całym świecie przeciwko katolickim księżom rośnie w lawinowym tempie. Jednak nigdy dotąd nikt nie zdecydował się zaskarżyć papieża.
Szacuje się, że w Europie oraz w Stanach Zjednoczonych ofiarami przemocy seksualnej ze strony duchownych padły tysiące dzieci. | BB
Do obrony m.in. przed islamem można wykorzystać odpowiednik ich prawa: Za szerzenie - w jakiejkolwiek formie, w jakikolwiek sposób, w jakimkolwiek stopniu, bezpośrednio, pośrednio - religijności – obowiązuje kara śmierci!
SciFun Re: „PRAWDA! Ziemia nie krąży wokół Słońca”
http://www.youtube.com/watch?v=WFyX9-c1AiE
-----------------------------------------------
Ukryta Kamera - Jezus idzie po jeziorze
http://www.youtube.com/watch?v=KRG2Fvxy2XI&feature=related
Ukryta kamera: Jezus lewituje
http://www.youtube.com/watch?v=MClMy4jTmRk&feature=relmfu
Ukryta kamera: Jezus mnoży pieniądze
http://www.youtube.com/watch?v=jwK__HFg58I&feature=relmfu
Ukryta kamera w kawiarni, kobieta o dziwnych mocach
http://www.youtube.com/watch?v=0cSYMcf6568
3.
RÓŻNE
Ø Czy moralność jest to coś doskonałego, w tym niezawodnego? Czy to nie za jej sprawą np. są rodzone i utrzymywane przy życiu chore, cierpiące, nieszczęśliwe dzieci, z których powodu cierpią i ponoszą inne negatywne konsekwencje również inni?! Czyż to nie z jej powodu ludzie staży, zniedołężniali, nieuleczalnie hoży, cierpiący, nieszczęśliwi kontynuują taką wegetację jak długo się da, w tym również z negatywnymi konsekwencjami dla innych?! Czy to nie za jej sprawą zezwala się na rozplenianie wypaczających, zatruwających życie, pogrążających społeczeństwa religii, by ich propagatorzy (i poplecznicy) mogli żyć w nieróbstwie, poważaniu i dobrobycie kosztem pozostałych?! Czyż to nie ona, w konsekwencji, przyczynia się do dewiacji seksualnych?! Czy to nie pod jej przykrywką ważne funkcje pełnią osoby niekompetentne, a kompetentne są z braku spełniania takich norm dyskwalifikowane?! Czyż to nie ona narzuca irracjonalne normy społeczne jak chociażby okazywanie szacunku starszym* (...), rodzicom (więzienia i zakłady psychiatryczne są ich pełne) i ich słuchanie?! – Czyż to nie „ona” powoduje płytkie, emocjonalne podejście do tych problemów i uważa, że racjonalne jest niemoralne?!...
PS
*Proszę sobie wyobrazić, że jest dwóch nikczemnych osobników, którzy w takim samym stopniu robią ludziom bezpośrednio czy/i pośrednio krzywdę, z tym że jeden żyje 45 lat, a drugi 90. Rozumiem, że temu drugiemu należy się większy szacunek...
Każdy ma do spłacenia kredyt za urodzenie nas i opiekę nad nami DO SPŁACENIA SWOIM, BĄDŹ PRZYBRANYM DZIECIOM, SPOŁECZEŃSTWU – TO JEST INWESTYCJA, a nie swoim rodzicom, którzy spłacili własny dług.
Często szermuje się argumentem, iż osoby kalekie też niekiedy osiągają sukces (są szczęśliwe). Otóż to: NIEKIEDY, a więc jak rzadko w stosunku do pozostałych?! Jakie też są proporcje korzyści do niekorzyści?! Czy już zaspokoiliśmy chociaż podstawowe potrzeby ludzi zdrowych, młodych, pożytecznych
– zadbaliśmy o przyszłość?!...
Ø Są różni trwacze, w tym krytykanci-aktywiści (niektórzy populiści) – tzn. krytykują stan obecny, ale aktywnie go wspierają, by się nie zmieniał, bo to byłoby np. niemoralne, niezgodne z religią (interesami członków org. religijnych), podważałoby autorytety (zagrażało tym, którzy są przy takim czy innym żłobie), bo i tak niemożna nic zmienić (a jakaś zmiana mogłaby spowodować koniec świata), itp... – Każdy pretekst jest dobry, by dalej trwać i krytykować, czym wzbudzają szacunek i uznanie zarówno ze strony krytykowanych reformatorów-udawaczy, jak i przez nich poszkodowanych...
Ø Jednym z wskaźników normalności, zdrowych relacji międzyludzkich, wolności, jest prawo do indywidualizmu, posiadania, wykazywania, osobowości niezależnej: w rodzinie, szkole, pracy, msu zamieszkania. Czyli możliwość m.in. nie nawiązywania niepożądanych kontaktów, nie zawierania niechcianych znajomości, nie utrzymywania nieudanych znajomości (z kim się zadajesz takim się stajesz), nie brania udziału w rytuałach, zwyczajach, itp. - czyli możliwość funkcjonowania w społeczeństwie, bez przymuszania się do niechcianych działań - bez negatywnych reperkusji. Czyli obowiązuje tutaj prawo wzajemności: ja nie zabraniam tobie (i nie każę ci się z czegokolwiek tłumaczyć, np. dlaczego to robisz) – więc i ty nie przymuszaj mnie.
Każdy ma prawo do wyboru stylu życia, ochrony swych walorów, wolności od napastliwości, osądów, do nietykalności, rozwoju, postępowania zgodnie z swoimi ideałami, przekonaniami, interesem – jeśli postępuje się przynajmniej neutralnie, nie szkodzi innym.
PS
Wymuszanie znajomości, to
jest stosowanie półniewolnictwa.
To nie mse pobytu powinno być wyznacznikiem z kim się zadajemy, jak żyjemy, tylko m.in. nasze chęci i np. oczekiwane cechy charakteru. Inaczej jest to pole do destrukcyjnych działań osób chamskich, złośliwych, prymitywnych, napastliwych, psychopatycznych, niedorozwiniętych, chorych umysłowo, debilnych, itp., a osoba poszkodowana jest w znacznej mierze bezbronna i jeszcze krytykowana, szykanowana, zamiast być broniona, za nie realizowanie norm obyczajowych...
Trzeba też zakończyć zwyczaj wymuszonego poznawania się, przedstawiania, z znajomymi znajomych podczas przypadkowych spotkań. Niedopuszczalne jest też podawanie jakichkolwiek danych osobowo-adresowych, bez zgody właściciela tych danych.
Ustalmy żelazną zasadę, że jakiekolwiek dane osobowe, adresowe podaje WYŁĄCZNIE ICH WŁAŚCICIEL, I TYLKO Z WŁASNEJ, W ŻADEN SPOSÓB NIEWYMUSZONEJ, INICJATYWY!
SEKS
Jakie
normy, takie skutki.
Aseksualne,
antyseksualne wzorce, wychowanie niosą aspołeczne, antynormalne konsekwencje!
Walka z seksem, seksualnością
przypomina walkę z głodem, snem...
Potrzeby seksualne nie są czymś, co należy ukrywać, czego okazywania należy się wstydzić, bać.
Jeśli ktoś, gdy był dzieckiem, nastolatkiem nie spełnił swoich naturalnych potrzeb, fantazji erotycznych, seksualnych, to do końca życia będzie dążył do ich spełnienia, miał psychikę w sferze seksu na poziomie dziecka, nastolatka z tego skutkami, konsekwencjami. Więc nikomu nie wolno stawać na drodze do tego realizacji, o ile potrzebują tego obie strony (a więc nie ma mse napastowanie, wykorzystywanie)!
Jak ktoś będzie chciał mieć do czynienia z mniszką, to zgłosi się po nią do klasztoru.
Oczekujmy od partnerów tego, co potrafią i chcą zaoferować.
W seksie chodzi oto, analogicznie jak ze snem, głodem, pragnieniem, by go zaspokoić, i o tym, jak długo nie będzie potrzebny, zapomnieć, a nie ciągle się o to starać, tym zajmować, ogłupiać, stresować itp.
Jesteśmy ludźmi, więc proszę mieć na ludzką miarę oczekiwania (no, chyba że ktoś potrafi np. nie zaspokajać potrzeby snu przez np. tydzień, pragnienia przez np. 2 tygodnie, głodu przez miesiąc...).
Część ludzi, stale czy w określonym wieku, w relacjach międzyludzkich nadaje się tylko jako „pogotowie seksualne”, i b. dobrze (a próby tego zmiany, przypominają np. propozycję upiłowania głowy czy/i nóg, by dostosować wzrost wysokiej osoby do wzrostu pozostałych...).
Pociąg seksualny do płci przeciwnej jest nie tylko normalny, pożądany, ale i konieczny (jeśli gadulstwo kogoś nie tylko nie podnieca, ale i irytuje, to nie ma sensu tego oczekiwać, wymagać, bo jest to wbrew jego/jej chęciom, naturze, możliwościom)! To jego brak jest objawem zaburzeń.
Część dzieci, znaczna część młodzieży, młodych mężczyzn odczuwa b. silne napięcie seksualne, trzeba więc pomóc im wyładowywać je w sposób normalny, naturalny, tak, by ani im, ani otoczeniu nie czyniło to krzywdy.
Proszę oszacować, jaką część nieszczęść, tragedii, potworności; strat, problemów zawdzięczamy popędowi seksualnemu, i stąd m.in. zaspokajaniu m.in. materialnych wymagań kobiet, by otrzymać nagrodę (Jak kupisz mi futro, pierścionek, wybudujesz piękny dom, to w nagrodę...)...!!!
Ewolucyjne wykształcone gadulstwo u kobiet ma na celu edukację dzieci, a nie gadanie z facetami, wymuszanie, uczenie ich gadulstwa, zajmowania się tym, wyrażania emocji; irytowanie, ogłupianie; szkodzenie, pogrążanie.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 26.01.2012, 20:43
MĘSKI POPĘD PŁCIOWY ODPOWIADA ZA CAŁE ZŁO ŚWIATA
To czysta biologia.
Męski popęd płciowy odpowiedzialny jest za większość światowych konfliktów, od stadionowego chuligaństwa, poprzez religijne spory a na wojnach światowych kończąc - informuje telegraph.co.uk.
Instynkt "wojownika" sprawia, że mężczyzna postrzega każdego obcego jako potencjalnego wroga. Przez wieki pomagał on samcom w powiększaniu jego zasobów i ułatwiał zdobywanie partnerek, teraz jednak może przyczyniać się do wybuchu poważnych konfliktów na wielką skalę - wynika z badań profesora Marka van Vugta opublikowanych w "Philosophical Transactions of the Royal Society B".
Kobiety, które chcą chronić swoje potomstwo, są bardziej ugodowe, mają większą tendencję do zaprzyjaźniania się i rozwiązywania konfliktów na drodze pokojowej. Mężczyźni mają za to silniejsze poczucie tożsamości grupowej, będą wzmacniać więzi z członkami tej samej grupy w sytuacji zagrożenia z zewnątrz.
Zdaniem profesora przypomina to zachowanie terytorialne szympansów. W obu przypadkach głównym powodem agresywnej postawy wobec obcych jest zwiększenie szansy na rozmnażanie się.
Niestety, sprawia to, że znalezienie rozwiązania dla konfliktów, które są tak częste w obecnych czasach, staje sie niemożliwe. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest fakt, że trudno nam zmienić sposób myślenia, który wyewoluował tysiące lat temu. Jesteśmy zaprogramowani do tego, by dążyć do utrwalania konfliktu z "obcym" - tłumaczy prof. van Vugt. | WB
[To dotyczy psychopatów, reszta najwyżej robi to pod ich dyktando. – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek 04.05.2012, 22:34
SEKS JEST NAJWAŻNIEJSZY! PRZYJAŹŃ I MIŁOŚĆ PLATONICZNA TO
MIT
To nas łączy naprawdę.
Przyjaźń między kobietami a mężczyznami nie istnieje. Podobnie jak miłość platoniczna - wynika z najnowszych badań naukowców z University of Wisconsin-Eau Claire.
Po eksperymentach przeprowadzonych na grupie 400 dorosłych, doszli oni do wniosku, że najważniejszy w relacjach damsko-męskich jest popęd płciowy.
Mężczyźni chętniej przyjaźnili się z kobietami, do których odczuwali pociąg seksualny, a kobiety rzadziej wybierały znajomych, którzy nie traktowali ich jak obiekt seksualny - pisze "Daily Mail".
Miłość platoniczna to wciąż młode doznanie, nadal jesteśmy niewolnikami naszych "instynktów godowych" - powiedział profesor Bleske-Rechek.
Zdaniem kanadyjskich naukowców przyjaźń przegrywa z uwarunkowaniami genetycznymi: mężczyźni chcą po prostu zostawić po sobie potomka. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 06.10.2011, 21:31
O KIM MYŚLI FACET PODCZAS MASTURBACJI
Co piąty robi to codziennie.
Ponad połowa facetów (54 proc.) bez skrupułów przyznaje, że bywa podniecona kilka razy dziennie. Nic dziwnego, że 20 proc. z nich codziennie się onanizuje - informuje metro.us.
Jak wynika z badania, które dziennik "Metro" przeprowadził wśród swoich czytelników w 100 miastach w Europie, Północnej i Południowej Ameryce oraz Azji, kobiety w tej dziedzinie pozostają daleko w tyle: zaledwie 17 proc. twierdzi, że odczuwa podniecenie kilka razy dziennie. Tyle samo twierdzi, że podnieca się raz w tygodniu, 40 proc. - raz na kilka dni.
Nic dziwnego zatem, że o wiele rzadziej się onanizują. Zaledwie 5 proc. przyznaje, że robi to codziennie, 27 proc. - raz w tygodniu, 19 proc. - raz w miesiącu, 18 proc. - kilka razy w roku.
Do codziennej masturbacji przyznaje się co piąty mężczyzna. 18 proc. z nich zapewnia jednak, że myśli wtedy o swojej aktualnej partnerce (11 proc. marzy o swojej byłej, 10 proc. i gwiazdce porno).
Nieustanne bycie podnieconym ma jednak i inne skutki - informuje metro.us. - 53 proc. mężczyzn przyznało, że uprawiało seks z partnerką, która zupełnie się im nie podobała.
Kobiety w tym względzie są o wiele bardziej wymagające - szczególnie Holenderki. Aż 86 proc. z nich nigdy nie poszłoby do łóżka z brzydalem. W USA zdecydowało się na to jedynie 26 proc. kobiet. | WB
TO NIE JEST NORMALNE, ŻE
PRZEDSTAWICIELE TEGO SAMEGO GATUNKU ZAMIESZKUJĄCY ZIEMIĘ OD TYSIĘCY LAT
NAJCZĘŚCIEJ NIE MOGĄ, BEZ NEGATYWNYCH REPERKUSJI, ZAPROPONOWAĆ SEKSU -
NATURALNEJ, OCZYWISTEJ POTRZEBY (JAK GŁÓD, SEN) - CO POWODUJE CAŁY SZEREG
NEGATYWNYCH REPERKUSJI (że np. z jednej strony ściany masturbuje się/kopuluje z
psem dziewczyna, a z drugiej masturbuje się/uprawia zastępczo homoseksualizm
chłopak).
– I znowu kłania się katolicka organizacja religijna (pomysł, by seks
zastępować, i to w dodatku w towarzystwie przyzwoitki, gadaniem powstał w
średniowieczu). Efektem takiej presji, „zakazu”, jest powstawanie wrażenia, iż
mężczyznom oto nie chodzi, skoro nie proponują, tylko oto, o co kobietom, czyli
o gadanie. Więc są do tego stworzone odpowiednie msa* i ideologie-utopie, w tym
o takim samym traktowaniu, nie traktowaniu kobiet przedmiotowo – do
zaspokajania potrzeb seksualnych mężczyzn (zawsze - na szczęście - służyły i
chodzi tylko o sensowne do tego podejście)(to mężczyźni mają służyć do
zaspokajania potrzeb kobiet – gadulstwa...), że postępowanie szczere, uczciwe
jest wulgarne, zboczone, złe (dbanie o zdrowie psychiczne i fizyczne jest
niemoralne...; moralne jest ogłupianie się bezsensowną gadaniną, tracenie czasu
i oszukiwanie...; przyczynianie się do stresów, masturbacji, gwałtów,
zastępczego homoseksualizmu, zboczeń, prostytucji...), o wyższości gadania nad
seksem, itp. A w związku z tym wszystkim tyle skutków ubocznych – które mówią
same za siebie (m.in. kobiety szukają, prowokują, mężczyzn by powiedzieli im
to, co chcą usłyszeć (w tym okazywali zainteresowanie gadulstwem), więc,
praktycznie, uczciwi są eliminowani, a następnie mają pretensje że zostały, na
własne życzenie, oszukane)...
Ludzie rozsądni, w swoich działaniach chcą osiągnąć i to
jak najefektywniej (najszybciej) określony cel. Najczęstszym (a często wyłącznie
jedynym, za to nie zawsze w pełni uświadomionym) celem mężczyzn jest
wyładowanie napięcia seksualnego, czego domagają się spuchnięte od spermy jądra
(seks jest konieczny dla zachowania zdrowia fizycznego i psychicznego u
przedstawicieli obu płci; jest naturalną i niezbędną czynnością). Więc chodzi
też oto, by naturalne, partnerskie, zaspokajanie tej potrzeby nie trzeba było
przypłacać poziomem inteligencji, stratą czasu, frustracją (w tym
nieuświadomioną; odreagowywaną alkoholem, na innych ludziach, a prędzej czy
później na osobie ją wywołującą, zdrowiem psychicznym) – spowodowane wymuszonym
gadulstwem (realizacją konwenansów, spełnianiem absurdalnych, w tym względzie,
norm społecznych, zwyczajem, tradycją); by nie trzeba było uczyć się,
specjalizować w gadulstwie, jak najskuteczniejszym oszukiwaniu, upijaniu, itp.
potencjalnej partnerki; by nie przyczyniać się do powstawania negatywnych
reperkusji takiego postępowania (...).
Każdy ma do spełnienia swoją
rolę, zależnie od potrzeb, możliwości, przydatności, warunków. Chodzi tylko oto, by też był tego świadomy –
o umożliwienie osiągnięcia mu tego, odnalezienia celu, sensu postępowania,
życia, w tym zgodnie z wewnętrznymi potrzebami, możliwościami (w tym stanu
zdrowia, atrakcyjności, walorami), predyspozycjami, zamiast realizowaniem np.
moralnych utopii (w tym „uszczęśliwiania” nimi i unieszczęśliwiania tych,
którzy ich nie realizują – wbrew aktualnemu trendowi) – co tak naprawdę nie leży
w niczyim interesie; jak również realizacja płytkich, egoistycznych zachcianek,
dewiacji, itp.
Kobiety o wiele silniej ulegają instynktowi stadnemu, bo tak ukształtowała
je ewolucja – są słabsze, mniej zaradne, gdy są w ciąży są w znacznej mierze
zależne od innych, a by zająć się potomstwem potrzebują wsparcia, więc by
zwiększyć szanse przetrwania natura wzmocniła u nich ten instynkt. Stąd u nich
jest zwiększona podatność do ulegania obowiązującym normom, zasadom, zwyczajom,
itp. Więc jeśli normą jest aseksualne zachowanie, to tak właśnie będą się
zachowywać. Więc proponuję normalne, naturalne, podejście do tej potrzeby
z godnie z instynktem, naturą, biologią.
PS
Presja pomiędzy spełnianiem oficjalnych moralnych wymogów, norm obyczajowych a realizacją swoich normalnych - naturalnych - potrzeb seksualnych - wzajemna sprzeczność - powoduje wewnętrzne rozdarcie – irytację, frustrację, kłopoty zdrowotne (psychiczne i fizyczne); konflikty w układach partnerskich – bo tak źle i tak niedobrze, co dotyczy również i mężczyzn i w ogóle wzajemnych oczekiwań względem partnera (najlepiej by był(a) wyuzdaną, mającą bogate doświadczenie nimfomanką a jednocześnie nietykalną cnotą…).
Szanujmy swój czas, inteligencję, zdrowie psychiczne i fizyczne.
Obecnie próby, czasem z sukcesem, partnerskiego zaspokojenia seksu wiążą się z stratą czasu, upokorzeniem, irytacją, frustracją, urazami, itp.
Czy dzięki tym gatkom, ktoś stał się mądrzejszy (czy porozumiewanie się powinno służyć do przekazywania bełkotu, być formą spędzania czasu, przetrawiania życia; czy życie powinno toczyć się w wokół zabiegów zmierzających do naturalnego zaspokojenia oczywistej, naturalnej potrzeby... – czy warto degenerować się do poziomu gadacza (czy mamy tak mało rozwijających możliwości, pożytecznych zajęć; tak dużo zbędnego czasu...))...
Podczas tzw. randek, ich uczestnicy często odgrywają role, spełniają, bądź tak uważają, oczekiwania partnera; udają kogoś innego, a więc nie ukazują swoich prawdziwych oblicz...
TEST Z PODPOWIEDZIAMI, CZEGO MOŻE CHCIEĆ FACET Z SPUCHNIĘTYMI JĄDRAMI:
1. Potańczyć.
2. Pogadać.
3. Posiedzieć na ławeczce.
4. Pospacerować.
5. Opróżnić je..., a następnie zająć się innymi sprawami.
Tygodnik „FAKTY
I MITY”:
LOS ATEISTY (...) Jako człowiek potrafię żyć jedynie po ludzku. A po bożemu niech żyją bogowie, jeśli oczywiście istnieją. (...)
"WPROST"
Numer: 9/2010 (1413)
SEKS OD KOŁYSKI
Dotychczas dominował pogląd,
że między wiekiem przedszkolnym a dojrzewaniem istnieje aseksualny okres
utajenia. Nowe badania seksualności dzieci i młodzieży rzucają jednak nowe
światło na to, co się dzieje przed okresem dojrzewania.
Dość powszechne jest
przekonanie, że dzieci są z natury aseksualne. Choć w okresie przedszkolnym
zadają pytania dotyczące odmienności płci czy tego, jak przyszły na świat,
wydawało się, że nie towarzyszą temu seksualne doznania. Dlatego rodziców
zawsze szokuje, gdy dzieci pobudzają własne narządy płciowe. Najczęściej
zakłada się, że dochodzi do tego z przyczyn chorobowych, na przykład swędzącej
infekcji. Nawet gdy obserwowano przy tym reakcje seksualne, na przykład orgazm,
to były one traktowane jak bliżej nieokreślona przypadkowa przyjemność, bez
kontekstu seksualnego. Zakładano, że seks pojawia się dopiero w okresie
dojrzewania i jest aktywowany burzą hormonalną, zmianami ciała i reakcjami na
nie otoczenia.
Tymczasem pierwsze reakcje
seksualne pojawiają się już w bardzo młodym wieku. Orgazm (prawdziwy!) może być
przeżywany już w szóstym miesiącu życia, a zachowania masturbacyjne obserwuje
się w 15.-16. miesiącu życia dziecka. Do wywoływania orgazmu skłania odkrycie,
że jest on przyjemny. Najczęściej staje się to przypadkiem, w trakcie dotykania
się, pocierania o łóżko, zaciskania ud itp. U znerwicowanych dzieci może to
stać się metodą neutralizacji lęków i sposobem na uspokojenie. Zarówno orgazmy,
jak i zachowania masturbacyjne nie są czymś nadzwyczajnym w tym wieku i
niepotrzebnie budzą niepokój u rodziców. Problem pojawia się, gdy przybierają
charakter zachowań natrętnych.
W dzisiejszych czasach rodzice i
wychowawcy są przewrażliwieni na punkcie molestowania seksualnego dzieci. Nic
zatem dziwnego, że ujawniana przez dzieci ciekawość, twórczość o tematyce
erotycznej (rysunki nagiego ciała, narządów płciowych) czy masturbacja budzą
podejrzenie, że dziecko było molestowane. Niejeden rodzic był z tego powodu
podejrzewany o seksualne wykorzystywanie dziecka. Obecnie zwyczaj masowania
przez matkę, ciotkę czy babcię członka małego chłopca (istniejący od dawna na
południu Europy) byłby traktowany jako molestowanie. Tymczasem to działanie
miało na celu powiększanie członka jako istotnej cechy męskości.
A co z okresem utajenia? Okazało
się, że pociąg erotyczny u wielu dzieci pojawia się już w dziesiątym roku
życia. Podobnie jest z podnieceniem – choć u dziewcząt rozwija się ono nieco
później, średnio w wieku 10,8 lat. Pierwsze fantazje erotyczne zaczynają się
pojawiać w wieku 11 lat. Pierwsze zakochanie spotyka się już u 8-9-latków. Na pierwszą
randkę idą dzieci w 14.-15. roku życia. Nocne erekcje, badane dzięki
zastosowaniu specjalnej aparatury pomiarowej, zaobserwowano u chłopców już 2-3
lata przed okresem dojrzewania, a ich maksymalne natężenie przypada na 13. rok
życia. Przed 10. rokiem życia orgazm przeżyło 13,5 proc. chłopców i 10,8 proc.
dziewcząt – wynika z badań opublikowanych w 2009 r. przez jednego z najbardziej
znanych seksuologów, prof. Johna Bancrofta z Wielkiej Brytanii. Część dzieci i
młodzieży już od wczesnych lat życia silniej reaguje na bodźce seksualne niż
ich rówieśnicy. Prawdopodobnie ma to podłoże genetyczne.
Ujawnienie seksualności przed
okresem dojrzewania budzi u rodziców zaskoczenie, lęk i przekonanie, że to
patologia. Nie ma tygodnia, aby w moim gabinecie nie pojawiła się zatroskana
matka z dzieckiem (częściej synem) przed pokwitaniem, które masturbuje się,
rysuje „dziwne rzeczy", nawiązuje znajomości w internecie i prowadzi
korespondencję o seksualnej treści. Najczęściej jest to traktowane jako dowód
uwiedzenia przez pedofila, objaw zaburzeń hormonalnych lub psychicznych.
Seksualność dzieci w wieku przedpokwitaniowym rzeczywiście może być
wykorzystywana przez pedofilów w internecie. Gdyby jednak rodzice i wychowawcy
byli świadomi seksualności swoich małych dzieci, mogliby chronić je przed
wykorzystaniem.
Autor: Zbigniew Lew-Starowicz
Każde dziecko ma prawo i powinno zaspokajać swoje naturalne - wynikłe z własnych potrzeb: ciekawość erotyczną, potrzeby seksualne, bez jakiegokolwiek wtrącania się, poza uświadomieniem o higienie, chorobach, dewiacjach, dorosłych! Tego utrudnianie, uniemożliwianie przynosi tylko i wyłącznie negatywne skutki, i to na całe życie, w tym i dla otoczenia takich osób!
„FAKTY
I MITY” nr 6, 14.02.2008 r.
DZIEWICTWO ALBO ZDROWIE
Religia, zwłaszcza katolicka,
jest cerberem dziewictwa. Podczas szkolnych indoktrynacji wyznaniowych uczniów
w Polsce instruuje się o konieczności zachowania „czystości” aż po kościelny
ślub.
W USA z budżetu państwa przeznacza się setki milionów dolarów na wychowanie seksualne propagujące abstynencje płciową do chwili zamążpójścia lub ożenku. Wolni od religijnych fiksacji lekarze i seksuolodzy zdają sobie sprawę z bałamutności tych przykazań, ale w krajach takich jak nasz wolą przezornie milczeć, by nie ściągać na siebie gniewu i retorsji Kościoła. W stanach właśnie zakończono rozległy program badawczy, którego wyniki zostaną opublikowane w styczniowym wydaniu „American Journal of Public Health”. Są dość jednoznaczne i dobitne: im później nastąpi utrata dziewictwa, tym większe ryzyko problemów seksualnych. To konkluzje naukowców z Columbia University i New York Psychiatric Institute.
Osoby, które zainicjowały życie seksualne w wieku od 21 do 23 lat, doświadczają częściej zaburzeń seksualnych niż ich rówieśnicy, którzy zgrzeszyli wcześniej. Komplikacje dotyczą zwłaszcza przedwczesnego wytrysku, niemożności osiągnięcia podniecenia i orgazmu. Z klinicznego punktu widzenia stykamy się z wieloma późnymi dziewicami, które mają wielkie trudności z satysfakcjonującym pożyciem seksualnym w ramach stałego związku. Powodem, najogólniej mówiąc, jest powstrzymywana na siłę burza hormonów. | TN
[Niech, łącznie, setki milionów „szczęśliwców (w tym również zastępczych masturbatorów, homoseksualistów, zoofilów itp.)” podziękuje swoim czy/i innych nauczycielom (którzy, w znacznej części, sami w tym czasie zajmowali się orgiami seksualnymi)... – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa 23.11.2011, 07:39 ostatnia aktualizacja: 23.11.2011, 9:02
NIEMCY GWAŁCĄ BEZBRONNE KALEKI. SZOKUJĄCY RAPORT
Dramat chorych kobiet.
Niemal połowa fizycznie upośledzonych kobiet w Niemczech była seksualnie wykorzystana, także psychicznie i fizycznie torturowana - donosi thelocal.de.
Raport naukowców z uniwersytetu w Bielefeld został ogłoszony przez minister ds. rodziny, Kristinę Schröder. Kobiety zdrowe ofiarami podobnych praktyk padają dwa razy rzadziej.
Wśród upośledzonych kobiet żyjących w domach opieki liczba zgwałconych wzrosła w ostatnim czasie o jedną trzecią (z 10 do ponad 30 proc.).
Aż trzy na cztery kobiety upośledzone fizycznie doświadczyły molestowania seksualnego zanim osiągnęły pełnoletność, 60 proc. jest torturowanych psychicznie - dodaje serwis. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota 04.02.2012, 21:10
NIEMCY CORAZ CZĘŚCIEJ UPRAWIAJĄ SEKS ZE ZWIERZĘTAMI. TO
JUŻ PLAGA
Tłumnie odwiedzają takie domy publiczne.
Notujemy coraz więcej takich przypadków. Powstają nawet specjalne domy publiczne – powiedziała Madeleine Martin, z organizacji chroniącej prawa zwierząt.
Ich adresy bez problemu można znaleźć w sieci.
Zdaniem urzędników należy natychmiast zaostrzyć prawo, aby skutecznie karać zoofilii.
Obecnie w Niemczech można karać tylko za rozpowszechnianie pornografii zwierzęcej. Uprawianie seksu z czworonogami nie jest natomiast przestępstwem - pisze "Frankfurter Rundschau".
Według obrońców praw zwierząt to nie są już pojedyncze incydenty. Można mówić o nowej modzie i stylu bycia.
Seks ze zwierzętami był zakazany w Niemczech do 1969 roku. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa 09.11.2011, 21:22
LEKARZE PRZERAŻENI. TU CO TRZECI FACET UPRAWIA SEKS ZE
ZWIERZĘTAMI
Ich ofiarami padają nawet kury.
Aż 35 proc. mężczyzn z dziewiczych terenów Brazylii przyznaje się do uprawiania seksu ze zwierzętami. Są to krowy, klacze, świnie, a nawet kury.
To szokujące wyniki badań urologów, którzy sprawdzali dlaczego w tych regionach tak wielu mężczyzn choruje na raka prącia - donosi "The Daily Mail".
Naukowcy odkryli, że wśród zoofilów ryzyko wystąpienia tego nowotworu jest dwa razy wyższe. Brazylijscy mężczyźni uprawiający seks z zwierzętami częściej zapadają też na choroby przenoszone drogą płciową.
Przerażające jest to, że 21 proc. zoofilów przyznaje, że stosuje te praktyki dłużej niż 5 lat. Część uprawia seks ze zwierzętami nawet codziennie - mówi dr Stjnio de Cassio Zequi, urolog z Sao Paulo.
Dodaje, że takie kontakty powodują mikro-urazy w tkankach prącia, a wydzieliny zwierząt są toksyczne dla ludzi. | AJ
[To ma mse na całym świecie, bez
wyjątku. Jedyna różnica jest w skali. – red.]
„ANGORA”
nr 48, 02.12.2001 r.
RZĄDY ABSURDU
(...) W książce wydanej jeszcze za „komuny” sp. Aleksander Bocheński, wybitny (niestety, nieliberalny) konserwatysta, przypomniał tyrana Syrakuz, Dionizosa. By nie mieć w państwie kłopotów, wydał on zarządzenie, by młodzieńcom nieustannie towarzyszyły dziewczęta – tak by nie mogli głębiej przemyśleć, o co tu chodzi. Pomogło: mógł rządzić bez przeszkód. (...)
Janusz Korwin-Mikke
www.o2.pl | Niedziela [31.05.2009, 17:49] 1 źródło
ROZMOWA Z KOBIETĄ OGŁUPIA MĘŻCZYZNĘ
Najbardziej, gdy jest ona atrakcyjna.
Nie ważne, czy jest kawalerem, czy ma żonę. Gdy mężczyzna rozmawia z atrakcyjną kobietą nie myśli o niczym innym. Jego mózg nie jest w stanie zająć się niczym innym - twierdzą naukowcy z Radboud University of Nijmegen w Holandii.
Jak twierdzą, nawet rozmowa z brzydką kobietą obniża zdolności w zakresie matematyki i gier słownych. A gdy jest płeć piękna jest wyjątkowo atrakcyjna, to mężczyzna głupieje jeszcze bardziej.
Jak doszli do tego holenderscy naukowcy? Kazali rozmawiać mężczyznom z nieznajomymi przedstawicielami obu płci. Badani przed i po rozmowie musieli rozwiązywać m.in. arytmetyczne zadania.
Okazało się, ze gdy mężczyźni rozmawiali między sobą nie tracili swoich umiejętności intelektualnych. Działo się tak tylko po rozmowie z kobietami. Zdolności tych ostatnich w ogóle się nie pogarszały - mówią Holendrzy.
Jak tłumaczą, badania pokazują, że wszelkie interakcje z kobietami mężczyźni postrzegają jako seksualne dopasowywanie. Dlatego chcą za wszelką cenę zaimponować płci przeciwnej. | JK
www.o2.pl / www.sfora.pl | 03.12.2013 r.
TAK SIĘ RÓŻNIĄ MÓZGI KOBIET I MĘŻCZYZN. INNA BUDOWA
Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa? No, cóż. Coś w tym jest...
Nie możesz dogadać się z partnerem/partnerką? Inaczej wyobrażacie sobie rozwiązywanie problemów? No, cóż. Nic w tym dziwnego. To wina różnic w waszych mózgach. Mózg kobiety i mężczyzny po prostu inaczej pracuje - informuje businessinsider.com.
Naukowcy z Perelman School of Medicine na Uniwersytecie Pensylwanii odkryli znaczącą różnicę w „okablowaniu” mózgów kobiet i mężczyzn. Połączenia neuronowe u obu płci są kompletnie odmienne.
W przedniej części mózgu, tak zwanej przestrzeni nadnamiotowej, u mężczyzn więcej jest połączeń neuronowych biegnących od czołowej do tylnej części mózgu w każdej z półkul oddzielnie. To sugeruje, że męskie mózgi są tak skonstruowane, by zapewnić łączność między ośrodkami odpowiadającymi za postrzeganie i konstruktywne działanie.
W podnamiotowej części mózgu, czyli móżdżku, który odpowiada za koordynację ruchów i utrzymanie równowagi ciała, zarejestrowano więcej połączeń między obiema jego „półkulami” niż w obrębie każdej z nich.
Całkowicie odmiennie „okablowany” jest mózg kobiet. W przestrzeni ponadnamiotwej u kobiet więcej połączeń występuje między obiema częściami mózgu niż w obrębie każdej z półkul. Natomiast w móżdżku więcej połączeń występuje w obrębie każdej z półkul.
O czym to świadczy? Że kobiety mogą przy podejmowaniu decyzji kierować się nie tylko analitycznymi możliwościami lewej półkuli, ale także łączyć ją z intuicyjnym sposobem przetwarzania informacji przez prawą półkulę mózgu.
Co ciekawe, większość różnic w okablowaniu żeńskiego i męskiego mózgu pojawia się z wiekiem. Badacze zauważyli zaledwie kilka różnic w „okablowaniu” u dzieci młodszych niż 13 lat, różnice stawały się bardziej widoczne u młodzieży w wieku od 14 do 17 lat i pogłębiały się u osób obu płci mających więcej niż 17 lat.
Co ciekawe, odkryte różnice w „okablowaniu” mózgów u obu płci, są zgodne z różnicami w zachowaniach. Kobiety lepiej niż mężczyźni rozróżniają znaczenie słów i intencji czy zapamiętują twarze. Mężczyźni są lepsi od kobiet w prędkości „przetwarzania” informacji na działanie i wykazują się lepszą koordynacją ruchów i orientacją w przestrzeni. Te różnice w zachowaniu, tak jak i „okablowanie” mózgu uwidaczniają się pomiędzy 12. a 14. rokiem życia.
Różnice w przebiegu połączeń neuronowych w mózgu naukowcy odkryli dzięki badaniom MRI - obrazowaniu metodą rezonansu magnetycznego 949 osób (521 kobiet i 428 mężczyzn) w wieku od 8 do 22 lat.
Wykorzystano przy tym tzw. obrazowanie dyfuzyjne, które mierzy dyfuzję molekuł wody w tkance.
Autor: WB
Umysł normalnego mężczyzny nie jest w stanie i nie powinien osiągać intelektualnych wzlotów, się na to nastawiać, programować, na widok atrakcyjnej »partnerki«, tylko zająć przygotowaniami do czego innego... Tego negowanie, wymaganie czegoś innego uszkadza psychikę, przebieg, funkcjonowanie tego naturalnego procesu (to tak, jakby oczekiwać od kogoś głodnego, że na widok atrakcyjnego dania, ma się zająć np. matematycznymi obliczeniami, i że jeszcze ma mu się to podobać, i dobrze wpłynąć na funkcjonowanie jego organizmu...).
Zdaję sobie w pełni sprawę z
swoich twórczych, intelektualnych zdolności, a zawdzięczam je w znacznej mierze
temu, iż nie tracę czasu - nie mam na to zaprogramowanego umysłu - na
gadulstwo. Ilu talentom nie dano się nie tylko rozwinąć, ale nawet ujawnić...
Proponuję więc stawiać na jakość, a nie ilość przekazu.
* Proszę mi wyjaśnić, jaki ma sens i co to za przyjemność siedzieć w lokalu w spalinach nikotynowych, wśród obcych ludzi, ich gwaru i innych dźwięków (np. ciamkania i strzelania gumą do żucia, mlaskania), głuchnąć od jazgotu muzycznego (nie mając nawet wpływu na jego rodzaj), zarażać się mikrobami np. z szklanek (w czasie okresu grypowego drogą kropelkową – grypą); tracić zdrowie, czas, pieniądze; programować swój umysł na gadulstwo – gadać (wydawać dźwięki w celu wydawania dźwięków)?!
25% dorosłych mężczyzn i większość nastolatków się masturbuje.
www.o2.pl / www. sfora.pl | Poniedziałek [20.09.2010, 21:34]
TO WŁAŚNIE ONI MASTURBUJĄ SIĘ
NAJCZĘŚCIEJ
Prawie dwie trzecie - przy
pomocy porno.
Aż 94 procent Latynosów masturbowało się chociaż raz, a 39 - robi to co najmniej raz w tygodniu. To prawdopodobnie najczęściej onanizująca się nacja na świecie - wynika z badań Grupo de América de Diarios.
Tylko sześć procent powiedziało, że nie zrobiło tego nigdy. Najwięcej było ich w Urugwaju - 11 procent - donosi serwis "Latin in America".
Tygodniowo najwięcej onanistów jest w Kostaryce - 45 proc. Z kolei w Meksyku, w ciągu 7 dni, masturbuje się 35 procent mieszkańców. 18 proc. robi to codziennie, a 11 proc. co miesiąc.
Badania objęły mieszkańców prawie całej Ameryki Południowej i Środkowej, m.in. Argentyny, Brazylii, Chile, Kolumbię, Meksyku, Kostaryki i Ekwadoru.
Wynika z nich również, że co najmniej 63 procent Latynosów zdradziło swoje partnerki, dwie trzecie - lubi tradycyjne pozycje podczas seksu. Prawie tyle samo ma doświadczenia z pornografią - informuj serwis "Latin in America".
Seks z miłością wiązało 49 proc. badanych. | MK
„WPROST” z 04.08.2002 r.: „W Polsce działa 14 tys. agencji
towarzyskich - 4 tys. legalnych i prawie 10 tys. nielegalnych. Pracuje w nich
około 300 tys. kobiet (okazjonalnie kolejne 200 tys.). Biznes związany z
prostytucją obraca 20 mld rocznie - to
prawie tyle, ile z budżetu wydajemy na edukację.”
„WPROST”
nr 28 (1281), 2007 r. MC SEKS POLSKA
(...) 17 proc. jest lub było nosicielkami chorób wenerycznych. Te same badania wykazują, że tylko co czwarta prostytutka choć raz w życiu badała się na obecność wirusa HIV. (...)
Prostytucja nie jest oczywiście "bezbolesna". Z badań prof. Izdebskiego wynika, że leki uspokajające zażywa 37 proc. badanych prostytutek, po amfetaminę sięga 35 proc., po marihuanę - 30 proc., a po kokainę - 20 proc. Ponad połowa pracuje pod wpływem alkoholu. Choć muszą się znieczulać, nie rezygnują. Tygodniowo zarabiają nawet 5 -7 tys. zł. W kasie w supermarkecie zarobiłyby tyle przez 10 miesięcy. Dlatego starania polityków o zmniejszenie liczby domów publicznych są bezskuteczne. Jedyne, co się w ostatnich latach zmieniło, to wymagania klientów. Ale chętnych, by je spełnić, nie brakuje.
Iga Nyc, Kalina Kawalec, współpraca
Magdalena Rychter
www.onet.pl
28.02.2008, 09:53
„ŻYCIE WARSZAWY”: CO TRZECIA TIRÓWKA MOŻE MIEĆ HIV– Najgorzej, że większość przebadanych dziewczyn zupełnie nie zmartwiła się wynikiem testu – mówi prof. Mariusz Jędrzejko z warszawskiej fundacji Pedagogium, która rozpoczęła pilotażowe badania. – Za chwilę obsługiwały kolejnych mężczyzn – dodaje.
"FAKTY I MITY" nr 26, 03.07.2008 r.: 26 proc. nowojorczyków zarażonych jest herpesem genitalnym. To przenoszona drogą płciową nieuleczalna choroba, objawiająca się bolesnymi wrzodami na narządach płciowych. Dwukrotnie zwiększa ryzyko zarażenia się wirusem HIV. Więcej chorych jest wśród kobiet, alarmujący jest odsetek zarażonych murzynów - 49 proc. Ale nie tylko to. Dane statystyczne pokazują, że w Nowym Jorku jest znacznie więcej chorych na choroby weneryczne: kiłę, rzeżączkę i inne.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa 18.01.2012, 20:10
AŻ TYLU LUDZI ZAJMUJE SIĘ PROSTYTUCJĄ NA ŚWIECIE
Nawet dzieci muszą sprzedawać swoje ciała.
Prostytucja jest ogromnym biznesem o globalnym zasięgu, a „najstarszym zwodem świata" trudni się prawie 42 mln osób - informuje pb.pl.
Z raportu Fundacji Scelles wynika, że 80 proc. osób z tej grupy to kobiety. Aż 75 proc. sprzedających swoje ciała ma mniej niż 25 lat.
90 proc. osób trudniących się prostytucją pracuje dla sutenerów lub w agencjach. W Europie ok. 2 mln kobiet to imigrantki - ofiary gangów, które handlują ludźmi - dodaje prawda.ru.
Eksperci alarmują, że największym problemem na świecie jest przymuszanie do prostytucji dzieci. | AJ
Więcej:
19. CHOROBY ZAKAŹNE, BRAK HIGIENY:
http://www.wolnyswiat.pl/19h1.html
www.o2.pl / www.sfora.pl |
Poniedziałek [03.05.2010, 22:33]
DZIECIAKI MYŚLĄ TYLKO O
SEKSIE
Tylko naiwni rodzice myślą,
że ich potomstwo jest święte.
Są za to święcie przekonani, że
to dzieci innych są oszalałe na punkcie seksu. Łącznie z tym, że gotowe są
gwałcić ich pociechy - donosi MSNBC.
Badania o życiu erotycznym
nastolatków i jego postrzeganiu przez pokolenie rodziców przeprowadzono na
stanowym uniwersytecie Karoliny Północnej.
Iluzja nie mogłaby być większa,
bo w tylko w USA w roku 2006 aż ponad 435 tys. dziewczyn pomiędzy
W grupie wiekowej 10 do 14 lat
było w tym samym okresie blisko 6,5 tys. porodów.
Niestety to zaślepienie wobec
własnych dzieci niesie za sobą przykre konsekwencje - zauważają naukowcy.
Błędne postrzeganie swojego
dziecka jako naiwnej istoty, która jest niezdolna do aktywności seksualnej, ale
jest nią zagrożona ze strony kolegów i koleżanek, prowadzi do upowszechniania i
wzmacniania złych stereotypów.
Rodzice są przekonani, że każdy
chłopak myśli tylko, jak dobrać się do majtek córeczki, a każda dziewczyna
kombinuje jak przez ciążę usidlić syna - tłumaczy portal.
Co więcej, może prowadzić do
nieprawdziwych oskarżeń, szczególnie w przypadku jeżeli w ciążę zachodzi
nieletnia osoba. | JS
37% mężczyzn i 11% kobiet myśli o seksie co pół godziny wg. badań
Instytutu Kinseya.
Dla 40% mężczyzn źródłem poczucia szczęścia jest seks.
Jak wykazały badania genetyczne, kobiety mają o 50% większe
predyspozycje do gadulstwa.
Jak się okazuje ok. 50 % mężczyzn nie słucha swoich partnerek.
Badania jednoznacznie potwierdzają, iż atrakcyjność seksualna już od
pierwszego momentu nieodwołalnie spada (naturalnie są wyjątkowe sytuacje
np. ktoś otyły wyrobił sobie sportową sylwetkę, wykonał korektę plastyczną
twarzy, był w strasznym stanie fizycznym, psychicznym i zregenerował się).
A oto test (który wielokrotnie polecałem nudziarom uważającym, iż chłopcom chce się gadać): proszę zaproponować kandydatowi do gadania - co woli - wykwintną kolację i wyłącznie gadanie, czy głodowanie połączone z milczeniem w trakcie seksu (najlepiej się pytać w dni niepłodne)... Alternatywnym testem jest kategoryczne oświadczenie - zgodnie z prawdą - adoratorowi, iż seks kiedykolwiek jest ABSOLUTNIE WYKLUCZONY! Ciekawe jak długo będzie zainteresowany kontynuowaniem znajomości (czyli piepszeniem o wszystkim i o niczym w celu piepszenia o wszystkim i o niczym (bo przecież wiadomo, że w tym celu różnimy się płcią; że w tym celu chłopak interesuje się dziewczyną))...
Ideał partnerki seksualnej dla mężczyzny: niemowa, bezpłodna nimfomanka…
Ideał partnera dla kobiety: bogaty
przekazywacz pieniędzy i wytrwały kłapacz dziobem i słuchacz kłapania...
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek 13.01.2012, 08:13
TYLE BĘDZIECIE ZE SOBĄ ROZMAWIAĆ PO ŚLUBIE
Ważniejszy jest internet.
Co czwarte małżeństwo nie rozmawia ze sobą dłużej niż 10 minut dziennie - informuje "The Daily Mail".
4 proc. ankietowanych Brytyjczyków twierdzi, że całkowicie ignoruje partnera w domu po powrocie z pracy.
Co czwarty nie pamięta, kiedy jadł obiad czy kolację razem z rodziną. 40 proc. nie widzi zresztą w tym żadnego problemu.
Dwie trzecie uczestników twierdzi, że wieczorem woli samotnie spędzać czas na portalach społecznościowych takich jak Twitter i Facebook - dodaje dziennik. | AJ
www.o2.pl /
http://www.makbet.pl/artykul/1655/kobieta-jest-przedmiotem | 20.07.2009, 00:00
PO PROSTU
ŻYCIE
Kobieta jest przedmiotem?
Taki wniosek można wysnuć po
zapoznaniu się z opublikowanymi niedawno badaniami amerykańskiej psycholog,
Susan Fiske. Okazuje się bowiem, że kiedy mężczyzna patrzy na roznegliżowaną
kobietę, uaktywniają się w jego mózgu te same obszary, które pracują w czasie
majsterkowania.
Empatia czy wzwód
U niektórych badanych mężczyzn
podczas oglądania zdjęć kobiet w bikini przestawały aktywizować się te części
kory mózgowej, które są odpowiedzialne za emocje i empatię. Mówiąc prostym
językiem: kiedy facet gapi się na nagą babkę, przestaje myśleć o niej jak o
człowieku. Tylko czy aby dojść do takiej konkluzji, potrzebne były długotrwałe
badania jakichś psychologów z Ameryki? Przecież wie to każdy, kto choć raz
próbował poderwać dziewczynę na plaży.
Relacja pomiędzy kobietą a
mężczyzną, która ma zakończyć się ostrym łóżkowym finałem, nie może być inna
niż przedmiotowa - tak to wszystko zostało sprytnie ułożone przez naturę.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której facet ma zamiar przelecieć babkę i zamiast
dążyć uparcie do tego celu, zaczyna jej coś opowiadać o empatii i psychologii.
To oczywiście może mieć miejsce na jakimś tam etapie znajomości, ale na pewno
nie na tym, kiedy kobieta jest już w bikini. Poza tym opowiadanie takich
szklanych historii może całkowicie zniechęcić potencjalną partnerkę i sprawić,
że nigdy już nie potraktuje ona poważnie mężczyzny podchodzącego do seksu w tak
niepoważny sposób. Kobiety doskonale wiedzą, czego chcą od nich faceci
nachalnie zaglądający im za dekolt, i w 90 przypadkach na 100 owe chętki
akceptują. Jeśli więc nagle okaże się, że z obiecującej przygody wychodzi
pogadanka o empatii, potrafią być bardzo nieprzyjemne, a nawet agresywne.
Pewnie nie spodoba się to
feministkom, ale trzeba to wreszcie stwierdzić: kobiety wiedzą, że są
traktowane jak przedmioty i jak przedmioty używane, ale wcale nie czują się
przez to gorsze i nie zniechęcają się do seksu. Jedyne, co może je do tego
zniechęcić, to przesadna celebracja spraw prostych i oczywistych, a seks
właśnie do takich należy.
Dotknij mnie…
Nic bardziej nie irytuje kobiety
niż ślamazarny facet, który mając obok gotową na różne wyzwania partnerkę,
zaczyna opowiadać o rzeczach nie mających nic wspólnego z sytuacją, w jakiej
oboje się znaleźli. Kobiety nie chcą, aby zdobywać je na intelekt. To dobre dla
licealistów. Kobietom imponują pieniądze, sława i energia mężczyzny. Kiedy ona
chce, aby ją dotknąć - a to widać od razu - zbrodnią jest porzucenie swych
zamiarów i zaufanie jakimś dziwacznym skrupułom. To bez sensu. Są oczywiście
mężczyźni, którzy rozumieją, o co chodzi dopiero w chwili, gdy dziewczyna, którą
poznali na plaży, zdejmuje biustonosz i zawiesza go im na szyi. Tacy jednak
należą do mniejszości.
Każdy przynajmniej raz usłyszał
z ust kobiety zarzut, że traktuje ją instrumentalnie. Kobiety często tak mówią,
żeby zwrócić uwagę mężczyzn. Nie chodzi bynajmniej o instrumentalne traktowanie
- z tym przecież mamy do czynienia zawsze w sprawach dotyczących seksu. Chodzi
raczej o to, że facet poświęca swojej partnerce zbyt mało czasu, koncentrując
się wyłącznie na seksie. To nie może się podobać, ale z przedmiotowym
traktowaniem nie ma nic wspólnego. Poza tym kobiety, które mężczyźni
rzeczywiście traktują jak przedmioty, kobiety lekceważone, bite i poniżane,
nigdy w życiu nie będą używać w stosunku do mężczyzn źle je traktujących
zwrotów takich jak "traktowanie instrumentalne". One mówią wprost o
tym, co się dzieje, lub nie mówią nic, bo są zbyt przerażone własną sytuacją,
ale to zupełnie inny temat.
Tak zwane uprzedmiotowienie
kobiet jest więc tylko figurą retoryczną, której używa się w chwilach, gdy mężczyzna
wykazuje jakieś niedostateczne zaangażowanie. Nie ma to nic wspólnego z
rzeczywistym sprowadzeniem do parteru i degradacją.
Może jest odwrotnie?
Myśl o tym, że mężczyźni
traktują kobiety przedmiotowo, bierze się także stąd, że seks uprawiany przez gatunek
homo sapiens wiąże się ściśle z dominacją. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka;
ktoś jest na wierzchu, a ktoś pod spodem. Można odwrotnie, ale to tylko wyjątek
potwierdzający regułę. Tylko czy rzeczywiście jest tak, że to kobieta jest
tutaj przedmiotem, a mężczyzna siłą dominującą? Pozory przecież prawie zawsze
mylą. Myli się ten, kto sądzi, że to mężczyźni uwodzą kobiety, bo latają za
nimi jak poparzeni i próbują im zaimponować wszystkim, czym się da.
Jest na odwrót: to kobiety
wybierają sobie mężczyzn, którzy je interesują, i to one uwodzą. Mężczyzna,
choć nigdy się do tego nie przyzna, prawie zawsze jest przez kobietę
wykorzystywany. To ona nim manipuluje. Ona również daje mu złudzenie siły oraz
władzy. Trzeba więc mówić o tym, że to kobiety za pomocą całego arsenału
środków i sztuczek sprawiają, że faceci skaczą dookoła nich jak kukiełki na
sznurkach. Prawdy tej nie zmienią badania amerykańskich psycholożek, nawet
jeśli takich projektów badawczych będzie bardzo wiele. Można w nieskończoność
pisać o tym, jak mężczyźni wykorzystują kobiety i podpierać te tezy coraz
bardziej wymyślnymi teoriami psychologicznymi na temat obszarów mózgu
odpowiedzialnych za rozmaite pola ludzkiej aktywności. Niczego to nie zmienia.
Dotychczas nikt nie opublikował
badań dotyczących tego, co dzieje się w mózgu kobiety, kiedy ta widzi
interesującego ją mężczyznę. Nie wiemy, jakie obszary jej mózgu się uaktywniają
(przypuszczam, że nie te odpowiedzialne za cerowanie skarpet i szydełkowanie).
Kobiety przecież też mają silnie rozwinięty instynkt posiadania, też chcą mieć
i zdobywać. Odczuwają również przyjemność płynącą z panowania nad innymi i
wydawania im poleceń. Ich mózgi, co od wielu lat próbują udowodnić feministki,
są takie same jak mózgi mężczyzn. Nie różnią się wcale. Chyba nie może więc być
prawdziwa teoria o tym, że w mózgu mężczyzny istnieją jakieś obszary, których
nie ma w mózgu kobiety. To byłoby przecież dyskryminujące.
O tym, że kobieta potrafi w identyczny sposób jak facet traktować swoją drugą połówkę, może świadczyć choćby język, jakiego się teraz używa w odniesieniu do spraw seksu; mam na myśli o język potoczny. "Ciacho" - słowo, które robi karierę od niedawna. "Ciacho" to koleś, który jest bardzo atrakcyjny. Z "ciachem" jednak nie sposób pogadać ani wymienić poglądów na temat najnowszych trendów w psychologii. "Ciacho" po prostu się zjada, a potem popija kawą z delikatną pianką. | SR
www.o2.pl | Wtorek [17.02.2009, 17:27] 2 źródła |
KOBIETA W BIKINI TO DLA
MĘSKIEGO MÓZGU... PRZEDMIOT
Seksizm wynika z biologii - twierdzą naukowcy.
Choć mężczyźni mają świadomość, że przed ich oczami znajduje się kobieta, to jednak reagują na nią, jakby była przedmiotem - ogłosiła prof. Susan Fiske z uniwersytetu w Princeton na dorocznym zjeździe Amerykańskiego Stowarzyszenia Rozwoju Nauk.
Jak doszła do takich wniosków? Razem z innymi naukowcami przeskanowała mózgi mężczyzn znanych z seksistowskich poglądów. Wszyscy oglądali zdjęcie dziewczyny w bikini. Co się okazało?
Choć był to obraz żywej osoby, w mózgach badanych uaktywniała się część odpowiedzialna za rozpoznawanie materii nieożywionej, przedmiotów. Co więcej, w tym samym czasie wyłączała się ta część, która aktywna jest zwykle podczas obcowania z drugim człowiekiem - tłumaczyła profesor Fiske. | J
[A z przedmiotami się nie rozmawia... A przykładowo danie się konsumuje... – red.]
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Piątek [04.06.2010, 14:39]
FACECI
MUSZĄ SOBIE POŚWINTUSZYĆ
Potrzebują
tego, żeby zachować zdrowie.
Brak
erotycznych fantazji i niski popęd seksualny to wczesny objaw problemów ze
wzwodem - informuje webmd.com.
Amerykańscy
naukowcy przebadali 800 zdrowych mężczyzn w wieku od 40 do 70 lat. W latach
1987-89 wypełniali oni kwestionariusz, w którym musieli odpowiedzieć na 23
pytania związane z ich życiem seksualnym. W latach 1995-97 zgłosili się na
wizytę kontrolną.
Co
się okazało? Ci, którzy odczuwali mniejszy popęd płciowy, oddawali się
fantazjowaniu raz w tygodniu lub rzadziej byli dwukrotnie bardziej narażeni na
wystąpienie zaburzeń erekcji w ciągu następnych 9 lat.
To
raczej jasne, że trudno o erekcję, gdy nie jest się podekscytowanym. Lecz ten
długi okres pomiędzy utratą zainteresowania seksem a wystąpieniem problemów
może pozwolić lekarzom na wczesne wykrycie schorzenia i pomoc pacjentowi, gdy
nie jest jeszcze zbyt późno - twierdzi Ira Sharlip, urolog z Uniwersytetu
Kalifornijskiego. | WB
Profile psychik w
uproszczonym, okołoseksualnym kontekście – ludzi pod względem predyspozycji
dzielimy na potrzebujących zachować następujące proporcje (2 - skrajne -
przykłady):
- 99% seksu, 1% gadania,
- 99% gadania, 1% seksu.
Takie mają proporcje potrzeb/taka JEST ich natura!
Jak ona nie ma seksu, to nikt
nie ma mieć seksu!... Jak ona jest nieszczęśliwa, to wszyscy mają być
nieszczęśliwi!...
Proszę uważać na
krzywomordowe, spasione; brzydkie, głupie, antypatyczne; budzące niechęć,
odrazę, aseksualne do nich podejście ze strony atrakcyjnych chłopców/mężczyzn, zazdrosne,
zawistne, wredne, złośliwe; destrukcyjne sabotażystki-niszczycielki! To one
współodpowiadają za paranoiczne, prodegeneracyjne/antygatunkowe sytuacje, że
atrakcyjni chłopcy zastępczo zadają się z nieatrakcyjnymi dziewczynami, bo
hetery niweczą próby nawiązywania przez nich kontaktów, tworzenia związków z
partnerkami na ich poziomie.
Zajmują się opanowywaniem umysłów, podporządkowywaniem sobie dziewczyn z ich otoczenia, niedopuszczaniem do tego, by uprawiały seks, nie doprowadzaniem do powstawania-, niszczeniem już istniejących związków, realizowaniem anormalnych, nierealnych planów (nawet gdyby doszło do ich realizacji, to wynikłyby z tego, dla nich, dla ich ofiar, społeczeństwa, naszego gatunku, WYŁĄCZNIE tragedie), że np. jak nie dopuszczą wybranego chłopaka do innych dziewczyn, to on zacznie z nią chodzić... Itp., itd. Ich arsenał to kłamstwa, pomawianie (np.: „A ona to jest kurwa! Pracuje w burdelu! Jest zarażona świerzbem/tryplem/HIV-em! Spała z X, Y, Z! A on jest zboczony! To pedał!”), wyzywanie, straszenie, bicie, wypytywanie, przesłuchiwanie, wpajanie aseksualności, antyseksualności, zabranianie, itp., itd. Są niezwykle wytrwałe, bo proceder kontynuują latami. Trzeba ustalać, która/e osobniczki tak działają i je ujawniać, o nich uświadamiać, przed nimi ostrzegać, je oddzielać od innych, usuwać z msc niszczycielskich działań! Ale jest to b. trudne, bo: destruktorki są niezwykle perfidne, zdolne do kamuflowania swoich działań, manipulowania, wzbudzania współczucia, odgrywania niewinności, roli ofiary, obiecują zaprzestania swoich szkodliwych działań, choć tego zaprzestać nie mają zamiaru. A ich ofiary, przez nie opanowane, podporządkowane dziewczyny, są wobec swych niszczycielek niezwykle lojalne... Jednak przed nimi obrona musi być stanowcza, skuteczna!
DEFINICJE/OBJAŚNIENIA
MĘŻCZYZN DZIELIMY NA:
DOBRYCH – słuchających kłapania i kłapiących dziobem – wiarygodnie przekonywujących, iż głupia, nudna, beznadziejna kłapaczka nie jest głupia i nudna – beznadziejna; przebywanie z nią sprawia takiej osobie przyjemność (kłapanie dziobem i słuchanie kłapania to wspaniała forma spędzania czasu)(oni dopiero później okazują się złymi, gdy od tej „miłości” pojawiają się skutki... i trzeba płacić alimenty)...;
ORAZ ZŁYCH, ZBOCZONYCH – którzy nie chcą słuchać kłapania ani kłapać dziobem – tracić czasu, nudzić się, ogłupiać – programować swój umysł na kłapaciarstwo – spełnianie oczekiwań kłapaciar; niechcianej ciąży (płacić alimentów/siedzieć w więzieniu), oszukiwać, negatywnych emocji (czyli, praktycznie, wszyscy są źli)...
GADANIE – CEL ŻYCIA
(Przy okazji podaję niezawodny sposób jak zyskać nienawiść kobiety i zagwarantować sobie abstynencję seksualną. Otóż w tym celu wystarczy odzywać się do niej tylko wtedy, gdy jest to racjonalnie zasadne (przy okazji zostanie się posądzonym o wszystkie możliwe choroby psychiczne, imbecylstwo, itp.).
W razie gdyby wcześniej nie chciała udzielić zgody na rozwód, to sama poleci do sądu za swoją krzywdę!)
GWAŁT – ma mse wówczas, gdy przed ani po nie było gadania.
SEKS – czynność służąca do zwabienia jelenia na gadanie (mała przerwa w gadaniu).
PŁATNY SEKS – opłata za nie gadanie.
TZW. PROPONOWANIE CHODZENIA – potoczne (aczkolwiek często podczas tej wymiany handlowej odbywa się szwędanie) określenie propozycji gadania za seks (jeśli któraś ze stron nie wywiązuje się z umowy (nie ma gadania, to nie ma seksu; nie ma seksu – to nie ma gadania) dochodzi do jej zerwania).
KŁAPOFILIA
Dla kłapaciar zboczeńcem jest osobnik, który nie chce kłapać z nią dziobem i słuchać kłapania, tracić czasu, ogłupiać się, nudzić, nabierać urazu do gadulstwa, itp. Z kolei dla osób racjonalnych, to właśnie takie postępowanie (w tym taki szantaż) - będące warunkiem uprawiania seksu - jest dewiacją.
Seksuolodzy wymieniając zboczenia pomijają najczęstsze, występujące niemal wyłącznie u osób płci żeńskiej: gadulstwo. Często towarzyszy mu potrzeba bycia okłamaną, oszukaną, by m.in. później delektować się nieszczęściem, rozpamiętywać je i tym bardziej następnym razem oczekiwać jeszcze bardziej przekonywujących kłamstw, itd... – i tak w kółko. W dodatku osoba cierpiąca na tę przypadłość uważa że jest zdrowa, a to ci, którzy nie chcą realizować jej dewiacji są zboczeńcami... Skutkiem tej dewiacji jest także to (oprócz gwałtów, zboczeń, zastępczego homoseksualizmu, itp.), iż większość nastolatków i ok. 25% dorosłych mężczyzn się masturbuje, co negatywnie skutkuje na ewentualny seks z osobami płci przeciwnej. A masturbacja sprzyja też homoseksualizmowi, gdyż ten zastępczy sposób rozładowywania napięcia seksualnego odbywa się zupełnie inaczej niż seks z osobą płci przeciwnej (towarzyszy mu też widok własnego narządu płciowego).
Poza tym wielu mężczyzn cierpi na nerwicę, ma urazy od tysięcy (aseksualnych dni) rozczarowań, spowodowanych kłapasiństwem.
PATOFILIA – jest to potrzeba poprzedzenia seksu zepsuciem atmosfery, zirytowania partnera, wywołania do siebie antypatii, urazu, wstrętu.
www.o2.pl / Czwartek [30.09.2010, 15:28]
MĘŻCZYZNA CIĘ NIE SŁUCHA? TO
WINA JEGO MÓZGU
Gdy krzyczysz, automatycznie
"wyłącza się".
Ileż to razy podczas domowej awantury miałaś wrażenie, że im głośniej krzyczysz, tym on mniej słucha? No, cóż. To nie było złudzenie. Mężczyźni już tak mają... Tak reagują ich mózgi na stres - informuje "The Daily Mail".
Naukowcy z University of Southern California postanowili sprawdzić jak reagują mózgi mężczyzn i kobiet na stres. Okazało się, że gdy zdenerwowany mężczyzna patrzył na rozgniewaną twarz, w jego mózgu wyłączał się rejon mózgu odpowiedzialny za rozumienie emocji innych...
U kobiety w tym rejonie mózgu naukowcy stwierdzali zaś zwiększona aktywność.
Pod wpływem stresu, mężczyźni mają tendencję do wycofania społecznego natomiast kobiety odwrotnie - szukają wsparcia emocjonalnego - twierdzi autor badania profesor Mara Mather. | WB
www.o2.pl | www.sfora.pl 2
źródła Sobota [10.04.2010, 15:31]
Z ŻONĄ NIE MA O CZYM
ROZMAWIAĆ
Po ślubie ludzie przestają
się odzywać.
Przed ślubem ludzie rozmawiają
ze sobą średnio przez 50-60 minut dziennie. Najczęściej mówimy o karierze,
przyjaciołach, muzyce i dzieciach.
Ale zaraz po sformalizowaniu
związku poświęcamy drugiej osobie już tylko 40 minut na dobę. Po 20 latach
wspólnego życia rozmawiamy tylko przez 21 minut, po 30 latach przez 16 minut -
wynika z badań portalu ForgetDinner.co.uk.
Jeszcze mniej mówią do siebie
pary, które posiadają dzieci.
Po 50 latach małżeństwa pary
rozmawiają ze sobą średnio tylko 3 minuty dziennie. Najczęściej robimy to
podczas kolacji, kiedy wypowiadamy do siebie około 150 słów - pisze "Daily
Express".
To
bardzo niepokojące. Pokazuje napięte stosunki i brak silnych więzi w
małżeństwie - ostrzegają psycholodzy. | TM
Miłości nie da się zaplanować (za to można do siebie b. szybko zniechęcić nudziarstwem, wywołując rozczarowanie wymuszaniem udawania romantyka, gadacza, postawy, osoby aseksualnej, itp.).
By seks, proseksualny związek
przebiegał prawidłowo potrzebna jest gra wstępna.
To nie my decydujemy, że chce
nam się seksu, tylko nasza fizjologia.
Przed kim, w imię czego, komu
to i do czego miałoby być potrzebne, ta cała szopka???
O CZYM I POCO GADAĆ?
Co wspólnego z seksem mają flaki w oleju (co byście czuły, gdyby wszędzie wam je serwowano, a wasza niechęć do ich konsumpcji byłaby przyjmowana z odrazą)(co podniecającego jest w kłapaniu dziobem; od kiedy głodnemu chce się gadać)…
Czy zdarzyło się chociaż raz
w dziejach ludzkości, by ktoś dzięki randce był mądrzejszy…
Jest absurdem oczekiwanie od
kogoś czegoś, czego zaoferować nie potrafi, nie chce i niepowinien.
TZW. RANDKI ZAWSZE MNIE
IRYTOWAŁY, OPRÓCZ ŻE NUDZIŁY
Nigdy nie chciałem, a gdybym chciał, to nie miałem o czym sensownym rozmawiać z osobami płci przeciwnej; nigdy nie miało to sensu, nie przyniosło komukolwiek korzyści, a jedynie straty (ich założenia osiągnięcia bliskości, w tym z osobami nieatrakcyjnymi, dawały odwrotny efekt (nigdy nie chciałem chodzić, tworzyć związku; tracić czasu, ogłupiać się, itp.)). Mam, tak jak większość mężczyzn, normalne potrzeby seksualne, i tylko chciałem je, bez skutków ubocznych, zaspokoić.
Jeśli ktoś od razy dąży do
seksu, tzn. że nie jest zainteresowany gadulstwem, jest wyposzczony, nie ma
niczego do zaoferowania na randce (nie zyska się na tym, tylko wspólnie straci).
Więc jedynym zyskiem może być seks.
USTALMY KILKA PODSTAWOWYCH
ZASAD POSTĘPOWANIA NA SPOTKANIACH, RANDKACH
1. Najczęstszym powodem spotkania jest chęć zaspokojenia potrzeby seksu – ze strony mężczyzn, a gadulstwa – ze strony osób płci przeciwnej.
2. Nie ma wymuszania zobowiązań, deklaracji.
3. Nie ma realizacji religijnych, moralnych utopii (naśladowania innych).
4. Nie ma planowania trwałego związku bez długiego, udanego współżycia seksualnego.
5. Nie ma przeszłości (msa urodzenia, szkół, rodziców, poprzednich parterów, itp.); przypominania (np. drastycznych przejść związanych np. z debilami, psychopatami), dołowania, wywoływania urazów, prowokowania kłamstw, itp.
6. Przyjmujemy do wiadomości, że są ludzie mądrzy i głupi (wyróżniamy też różne rodzaje inteligencji, np. emocjonalną, racjonalną), dobrzy i źli, przebojowi i nie przebojowi, beznadziejni, atrakcyjni fizycznie i brzydcy, zyskujący na bliższym poznaniu i tracący na tym – z różnych powodów (uszanujmy też czyjąś szczerość, uczciwość, inteligencję, wąską specjalizację, zaangażowanie umysłu w ważne sprawy, i nie oczekujmy, nie wymuszajmy jego przeprogramowywania z powodu potrzeby zaspokojenia seksu). I MY TEŻ NALEŻYMY DO TYCH GRUP (więc niekoniecznie randki, bliższe poznawanie się, wspólne zamieszkiwanie jest np. dla nas).
PS1
Ja również b. szybko dla osób płci przeciwnej staję się nudny i irytujący (niektóre uważały nawet, że jestem głupi albo nienormalny, bądź łącznie...), i wzajemnie, więc w grę wchodziłby tylko szybki seks, niestety osoby te wykluczały taką opcję, bo ewentualny seks obwarowany był spełnieniem warunku dłuższej znajomości, bliższym poznaniem się (obłędne koło) – czyli, praktycznie, wcale...
PS2
Osoba naśladująca religijne, moralne utopie zrobi nie dobre, tylko jak najgorsze wrażenia na osobie o umyśle niezależnym, racjonalnym.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela 12.12.2010, 18:07
GWAŁTY I PRZEMOC. TAK WYGLĄDA SEKS POLSKICH NASTOLATKÓW
Chłopcy zmuszają swoje dziewczyny do stosunku.
Co dziesiąty maturzysta był wbrew woli dotykany w miejsca intymne, wykorzystany seksualnie, gdy był pod wpływem alkoholu, nagabywany przez internet lub próbowano na nim wymusić stosunek - donosi "Gazeta Wyborcza".
7 proc. przyznało, że było podglądanych, a co trzeci spotkał się z zaczepkami na ulicy czy klubie. Najczęściej do seksu nastolatki przymusza partner albo inna znajoma osoba. Większość takich przypadków (87 proc.) nigdy nie było zgłoszonych policji, a nawet rodzicom.
Dr Maciej Dębski socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego, który prowadził badania mówi, że trudno mu zrozumieć dlaczego dziewczyna przymuszana do seksu nie szuka pomocy.
Może myśli: zmusza mnie do seksu, bo mnie kocha. Jednak Takie doświadczenia zostawiają trwałe ślady w psychice - mówi socjolog.
Wskazuje na potrzebę lepszej edukacji seksualnej, mimo że 92 proc. nastolatków uważa się za dobrze poinformowanych o sprawach seksu. Najczęściej swoją wiedzę czerpią z internetu i od rówieśników, a tylko co czwarty rozmawia otwarcie z rodzicami o swoim życiu erotycznym. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.09.2009, 13:59] 1 źródło
NASTOLETNI MĘŻCZYŹNI GWAŁCĄ I BIJĄ SWOJE DZIEWCZYNY
Cierpi co trzecia nastolatka.
Co trzecia przyznaje, że do seksu zmuszano ją przemocą. W połowie przypadków do stosunku doszło - informuje Krajowe Stowarzyszenie Przeciw Przemocy Wobec Dzieci (NSPCC).
W odwrotnej sytuacji znalazł się jedynie 1 na 17 nastoletnich mężczyzn.
To oni są tu agresywną stroną. Do tego stopnia niebezpieczną, że 1 na 16 przepytanych dziewczyn przyznawała się do bycia zgwałconą przez własnego chłopaka - donosi "BBC".
Przemoc jakiej najczęściej doznają to policzkowanie, uderzenie pięścią lub systematyczne bicie.
Prowadzone na uniwersytecie w Bristolu badania objęły 1400 dziewczyn w wieku 13-17 lat. Blisko 90 proc. z nich była w intymnym związku z chłopakiem. | JS
www.o2.pl | Wtorek [24.03.2009, 07:45] 2 źródła |
CO TRZECIA POLKA JEST OFIARĄ PRZEMOCY
Są bite, gwałcone i poniżane przez swoich partnerów.
Każdego roku 800 tysięcy Polek pada ofiarą przemocy we własnym domu. Co najmniej 150 kobiet zginęło w 2008 roku z rąk domowego tyrana. Co trzecia Polka doświadczyła bicia, popychania, gróźb, a nawet gwałtu ze strony partnera - wynika z danych organizacji kobiecej Feminoteka, na które powołuje się "Dziennik".
Specjaliści ostrzegają jednak, że skala zjawiska przemocy domowej może być dużo większa. Dlaczego? Bo katowane latami ofiary nie chcą nikomu mówić o swojej tragedii.
40 procent kobiet poddawanych przemocy stwierdziło, że
same poradzą sobie z problemem. Co dziesiąta nie reagowała, bo bała się
sprawcy. Co piąta przyznała, że nie wzywa policji, bo nie wierzy w jej
skuteczność - czytamy w "Dzienniku". - Aż 82 procent z nich nigdy nie
zwróciło się też o pomoc do ośrodka pomocy społecznej czy też pracowników
telefonu zaufania - dodaje gazeta. AB
www.o2.pl | Wtorek [31.03.2009, 06:46] 3 źródła
WIEJSKIE KOBIETY SĄ BITE I ZAGUBIONE
Nie są w stanie decydować o sobie i swoich bliskich – twierdzą socjologowie.
Mieszkanki polskiej wsi są przepracowane, bierne i zalęknione. A także dyskryminowane na rynku pracy i pokornie znoszące przemoc domową - pisze dziennik „Polska".
Ich aktywność społeczna ogranicza się najczęściej do kół gospodyń wiejskich i kółek rolniczych. W 2004 roku blisko 20 procent mieszkańców wsi żyło poniżej minimum socjalnego. Dochody 25 procent wiejskich rodzin wynoszą od tysiąca do 1,5 tysiąca złotych. Blisko połowa mieszkanek polskiej wsi nie zamierza jednak pracować zawodowo. Obawiają się porażki i dlatego często rezygnują z rozwoju. Poddają się też stereotypom pokory, podporządkowania i źle pojmowanej lojalności wobec bliskich, zwłaszcza mężów. Wolą zataić fakt stosowania wobec nich przemocy, niż szukać pomocy na zewnątrz - piszą autorzy raportu.
Raport powstał na zamówienie
Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Łódzcy socjologowie przebadali 1,6
tysiąca mieszkanek wsi. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa 14.12.2011, 21:19
BITE I GWAŁCONE. SZOKUJĄCA PRAWDA O ŻYCIU KOBIET
Co drugą napastował znajomy.
Co piąta kobieta z USA twierdzi, że była zgwałcona, albo przeżyła próbę gwałtu - donosi nytimes.com.
Z sondażu dla National Center for Injury Prevention and Control wynika, że w połowie przypadków sprawcą napaści seksualnej był mąż albo chłopak ofiary. Okazuje się, też że co czwarta Amerykanka była bita przez partnera.
To szokujące wyniki, które pokazują, że przemoc wobec kobiet jest powszechniejsza niż do tej pory sądziliśmy - mówi Linda C. Degutis.
Dodaje, że w Stanach Zjednoczonych co roku gwałconych jest 1,3 mln kobiet. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [25.11.2010, 20:33]: kobiety częściej umierają z powodu pobicia, niż na raka i w wypadkach samochodowych.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [09.11.2009, 09:20] 4 źródła
MATKI GWAŁCĄ DZIECI. MOLESTUJĄ SYNÓW I CÓRKI
Kobiety coraz częściej staja się seksualnymi oprawcami.
Kobiet coraz częściej wykorzystują seksualnie dzieci - wynika z danych brytyjskiej ChildLine.
W ciągu ostatnich 5 lat zanotowano 132 proc. wzrost takich przestępstw wśród kobiet, a 27 proc. wśród mężczyzn.
Większość poszkodowanych to dziewczęta, ale wśród ofiar są także chłopcy. Dzieci wykorzystywane są w domach i przedszkolach - powiedziała Sue Minto z ChildLine.
W ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii ujawniono ponad 2,1 tys. przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci przez kobiety. Ponad 1,3 tys. zostało skrzywdzonych przez własne matki.
Obalony został kolejny mit dotyczący molestowania. Okazało
się, że matki wykorzystują także swoich synów - powiedziała Esther Rantzen z
ChildLine. | TM
www.o2.pl / www. sfora.pl | Wtorek [09.11.2010, 18:48]
EUROPEJCZYCY MOLESTUJĄ DZIECI
Rada Europy zszokowana i
przerażona
Aż 20 procent dzieci w Europie pada ofiarą molestowania seksualnego - ujawniła Maud de Boer-Buquicchio, zastępczyni sekretarza generalnego Rady Europy.
Dane określiła jako przerażające i wezwała wszystkie kraje Starego Kontynentu do potraktowania problemu jako "priorytetu politycznego" .
Według niej chodzi nie tylko o ochronę nieletnich przed bezpośrednią przemocą i wykorzystywaniem seksualnym.
Dzieci nie mogą być świadkami
scen przemocy w rodzinie - stwierdziła Boer-Buquicchio. | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [09.01.2010, 10:10] 3 źródła
W WIĘZIENIU KOBIETY KORZYSTAJĄ Z WŁADZY
Zobacz, co strażniczki robią z młodymi więźniami.
Co ósmy młodociany więzień był podczas odsiadywania kary wykorzystywany seksualnie - wynika z pierwszych w historii badań przeprowadzonych przez amerykański Departament Sprawiedliwości.
W 80 proc. sprawcami tych przestępstw był personel więzienny. Zdecydowaną większość z nich popełniły kobiety.
Inne badania pokazują, że przez członków personelu w amerykańskich więzieniach zgwałconych zostało 10,8 proc. chłopców i 5 proc. dziewcząt. 9 proc. dziewcząt i 2 proc. chłopców zostało także wykorzystanych seksualnie przez współwięźniów.
Do gwałtów znacznie częściej dochodziło wśród gejów i lesbijek. Badania przeprowadzono wśród skazanych w wieku od 12 do 24 lat. | TM
"WPROST" Numer:
39/2009 (1392)
PLUS UJEMNY - STRINGI NA TARCZY
Kto to jest? Mówi o wszystkim, tylko nie o tym, co tak naprawdę zajmuje jego umysł. To mężczyzna uwodzący kobietę. Cóż, podobnie czynią kobiety, dodając do tego cudowne bodźce wzrokowe. Kiedyś zapewne powstaną urządzenia, które umożliwią zeskanowanie myśli partnera w trakcie rozmowy. Nasz telefon komórkowy wyposażony w coś takiego wyświetli myśli rozmówcy. Po naciśnięciu „enter” w komórce i zrobieniu fotografii rozmówcy kobiety przeczytają, że partner myślał cały czas o jej wzgórku łonowym i kształcie uwolnionych od stanika piersi.
Rys. z „FiM”
Ukryta Kamera - Wypięta Laska
http://www.youtube.com/watch?v=7FGLKUBf65A
Ukryta kamera - ruchome schody i mini
http://www.youtube.com/watch?v=FuM3NWh89jg
Ukryta kamera/Goło i wesoło:
- "nie mogę się skupić" http://www.youtube.com/watch?v=uZk70LHKZA0&feature=player_embedded&has_verified=1
- opuszczony długopis http://www.youtube.com/watch?v=gb2EhxTL6wE&feature=related
- gdzie mam włożyć tą dyskietkę http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=ynBkzoKETeA
- majtki na kręgielni http://www.youtube.com/watch?v=Ytm62vNCnkw&feature=related
- plaża http://www.youtube.com/watch?v=Y4FxZ227tMo&feature=related
Homoseksualiści pobudzają wyobraźnię, do myślenia o
takim zaspokajaniu potrzeb seksualnych, uwodzą, gwałcą dzieci, młodych atrakcyjnych
chłopców, którzy następnie wciągają w homoseksualizm, prostytucję następne
dzieci, chłopców, zarażają; przyczyniając się do rozprzestrzeniania wirusów,
bakterii, grzybic, pasożytów, przyczyniają się do zwulgarnienia, wynaturzenia
czynności seksualnych; demoralizują, wypaczają, wynaturzają; przyczyniają się
do rozpowszechniania dewiacji seksualnych, przeorientowania orientacji
seksualnej; zmian biologicznych, przekazują wadliwe pule genów; szkodzą,
niszczą; przyczynili się do powstania efektu negatywnych lawin; pogrążają nasz
gatunek! I jeszcze domagają się »unormalnienia« tego co robią, a nawet szczególnego traktowania...
Ø Homoseksualizm i inne nietypowe - niekorzystne, z punktu przetrwania (prokreacyjnego) naszego gatunku, preferencje seksualne, zachowania - można co najwyżej tolerować, ale nie eksponować, a tym bardziej propagować (gdyby nawet 100% ludzi truło się tn, narkotykami, alkoholem, itp., to i tak nie powoduje to awansu takiego postępowania na pozycję normalnego!; Przecież największą grupę ludzi stanowią naśladujący innych (szczególnie podatne są na to dzieci, młodzież, które nie mają jeszcze w pełni ukształtowanej psychiki (w tym asertywności), utrwalonej orientacji seksualnej)(stąd m.in. mamy plagę nikotynizmu, narkomanii, alkoholizmu, religijności, niezdrowego odżywiania się, sezonowych, okresowych mód (np. oszpecania i okaleczania sobie skóry tatuażami, żelastwem), itp.)! [Sperma jest też potrzebna do prawidłowego funkcjonowania organizmu kobiety. Również budowa anatomiczna narządów płciowych jednoznacznie wskazuje na ich zastosowanie. Aczkolwiek fakt faktem psychicznie przedstawiciele płci żeńskiej i męskiej często bardzo różnią się od siebie, i to do tego stopnia, iż niewspółmiernie, od prób tradycyjnego zaspokojenia potrzeby seksualnej, łatwiej jest je zaspokoić w inny, nietypowy, sposób, bądź dopiero za opłatą.] Do tego dodajmy ciekawość, eksperymentowanie – a nim mniej hamulców, w tym większym stopniu częściej.
Przecież osoby homoseksualne nie mają żadnych problemów z poznawaniem się (poprzez internet, pisma, w klubach), zaspokajaniem swoich potrzeb seksualnych, podjęciem pracy, itp., itd.
Skutkiem całego tego zamieszania są, niemal codziennie, ciągłe wypowiedzi i debaty na temat homoseksualizmu i poprzez ten pryzmat dochodzi do oceniania ludzi. I, m.in., taki zamierzony cel aktywiści, ekshibicjoniści z tego środowiska osiągnęli – by w okuł nich coś się działo, były emocje, bo tak widocznie jakoś mają za małą frajdę! Podobnie jak w innych krajach, gdzie otrzymali prawa/przywileje, i u nas nie poprzestaną na tym, co otrzymają – zawsze będą „dyskryminowani i prześladowani” (wkrótce będą domagać się eksponowania homoseksualizmu w środkach przekazu, na bilboardach, w filmach, literaturze, prawa do adoptowania dzieci – i tak zawsze będzie im czegoś brakować i będą pokrzywdzeni...).
Nie domagam się, by kogoś leczono z homoseksualizmu, ale nie chcę także oglądać, myśleć o (kodować sobie w umyśle) jakiekolwiek marginalnych rozwiązaniach przyrody, błędy natury, skutki uboczne niewłaściwych warunków rozwoju, i nie zgodzę się na kodowanie takich rozwiązań w umysłach innych (w tym dzieci i młodzieży)(dotyczy to również nikotynizmu, alkoholizmu, narkomanii, religijności, niezdrowego odżywiania itp.)!
A tak przy okazji - proszę co roku sprawdzać, jaki jest wzrost preferencji homoseksualnych (oraz jaka część młodzieży, jako pierwsze, miała kontakty homoseksualne i tego skutki)...
Mam na koniec retoryczne pytanie do gejów-aktywistów: czy dzięki swojej działalności homoseksualiści mają teraz lepiej (czy tylko wy sami zyskaliście za aktywność sławę, uznanie)…
PS
To nie my cierpimy na homofobię, tylko geje-aktywiści, w różnej kombinacji, na: manię prześladowczą; ekshibicjonizm; potrzebę awansu w swojej grupie jako obrońcy...
Dezaprobata - presja społeczna - dotycząca jedynie eksponowanych niekorzystnych preferencji seksualnych - to naturalny mechanizm zmniejszający skalę niepożądanych zachowań, postępowań, by się z nimi przynajmniej nie obnosić, ich nie rozpowszechniać. Ma to zapobiec degenerowaniu się ludzi, naszego gatunku, działaniom aspołecznym, i wymuszać, asekuracyjnie - gdy inne sposoby zawiodą - postępowanie pożądane. Gdy zawiedzie i ten mechanizm - moralny hamulec - dochodzi do patologii – w takiej czy innej formie: propagowania, rozpowszechniania się, w tym w wyniku instynktu stadnego/naśladownictwa, np. zboczeń, dewiacji (np zoofilii).
Może jeszcze inaczej: nie chcę sobie kojarzyć (podniecać się), i by innym się kojarzyło, zabieranie się za siebie np. facetów, kopulacja z zwierzęciem, itp. z seksem...!; podobnie nikotynizm z wdechem, religijność z czymś wzniosłym, wspaniałym, wartym naśladowania, niezdrową żywność z konsumpcją, przyjemnością, itp., itd...!
NIE KAŻDY RODZAJ ZASPOKAJANIA
SEKSU, GŁODU ITP. JEST NATURALNY-NORMALNY
Każda czynność - normalnie - ma coś na celu. Jeśli jest ona zasadna, korzystna i mogą ją wykonywać wszyscy normalni na ciele i umyśle ludzie, to jest to czynność naturalna i może być wzorcem. Jeśli przyjąć, iż masturbacja, homoseksualne zaspokajanie potrzeby seksu jest naturalne, tzn. iż każdy może tak postępować. Pytanie brzmi: jak długo przetrwa nasz gatunek bez potomków... Jeśli - podobnie – przyjąć, iż każdy może jeść co mu się podoba, to jak długo przetrwa nasz gatunek, gdy wszyscy zaczną „normalnie” jeść tylko gówno/chipsy/dropsy/Kinder z niespodzianką, itp... (czy takie postępowanie powinno być wzorcem)!!
PS
Homoseksualizm, zoofilia, kaprofilia (m.in. zjadanie kału), itp. nie są naturalnym zaspokajaniem potrzeb seksualnych, ani „prywatna sprawą” tego amatorów, gdyż żyjemy, w dodatku w globalnej społeczności, więc jest to problemem dla społeczeństwa, ludzkości, gdyż świadomie, nieświadomie tacy ludzie wciągają w to innych; tą drogą szerzą się choroby (HIV najprawdopodobniej pochodzi od małp...); w interesie naszego gatunku nie leży tego propagowanie i utrata bezpośrednio i pośrednio potencjalnie wartościowego potencjału genetycznego (w przypadku okaleczenia psychicznego, naśladownictwa, uwiedzenia). I nie należy nie tylko takim problemom sprzyjać, ale nawet je lekceważyć, i trzeba starać się ich skalę ograniczać, co wiąże się z, koniecznym, dyskomfortem dla osób je tworzących.
Czy są jakieś granice, prawidłowe wzorce?!; czy wyznacznikiem naturalności-normalności ma być nie wyższy interes, rozsądek, tylko ilość ofiar marginalnych rozwiązań, błędów natury i innych skutków (...), czas trwania danego procederu...
Więc proszę przemyśleć do czego doprowadzi takie, bezmyślne, konformistyczne, traktowanie dewiacji, zboczeń, chorób psychicznych, naśladownictwa-bezmyślności...
Podobnie – w wyniku lekceważenia, „tolerowania”, propagowania, bezmyślności, naśladownictwa - rozpleniła się plaga alkoholizmu, nikotynizmu, narkomanii. A w przyszłości należy się spodziewać gadżetoimplantomanii (w celu polepszenia, zwiększenia pamięci, posiadania w sobie telefonu, odtwarzacza muzycznego, komputera, itp.)(dojdzie z tego powodu do zmian genetycznych, podobnie jak dochodzi teraz pod wpływem realizowania anormalnego seksu, tzw. leków – b. silnie oddziałujących z organizmem środków).
CELEM SEKSU - Z ZAŁOŻENIA
EWOLUCJI - NIE JEST TYLKO PRZYJEMNOŚĆ SAMA W SOBIE (BO TO BYŁOBY KATASTROFĄ
(...))
Napięcie - b. silna potrzeba
zaspokojenia seksu - i przyjemność, orgazm z tym związane natura nie wymyśliła
bez powodu (tylko dla, w tym dowolnej, związanej z tym zabawy,
eksperymentowania) – są zachętą; to mechanizmy mające na celu przedłużenie,
zachoanie, gatunku – i taki seks jest naturalny-normalny, pełnowartościowy –
zgodny z planem, celem natury, czyli naturalny. Istnieje też oczywiście
normalny, acz „niepełnowartościowy” z biologicznego punktu widzenia, seks
nieprokreacyjny – wyładowujący tylko napięcie seksualne, relaksujący, dający
satysfakcję, poczucie szczęścia, pogłębiający i utrzymujący więź, spełniający
funkcje biostymulujące, lecznicze, motywujący do dbania o siebie.
Są też sytuacje, gdy seks partnerski jest niedopuszczalny, a jedynym możliwym, koniecznym, uzasadnionym jest seks zastępczy czyli masturbacja (w tym z użyciem np. gadżetów), np. w przypadku zakażonych chorobami zakaźnymi. Nikt też nie broni seksu homoseksualnego osobom na to genetycznie, czy już niestety z innych powodów uwarunkowanym. Z tym, iż niedopuszczalne jest traktowanie innych rodzajów seksu, poza opisanym na początku, jako równorzędnych i nachalne im sprzyjanie. Chodzi też o nazewnictwo np. sugerujące równorzędność form związków (na przywileje trzeba sobie zapracować).
PS
Ja nie tylko nie mam potomków, ale nawet ich nie planuję. Mało tego, nie uprawiam seksu partnerskiego (tylko raz na klika lat) z uwagi, iż jego warunkiem - ze strony płci przeciwnej - jest spełnianie nierealnych dla mnie wymogów: wspólne spędzanie czasu (na co nie mam ani ochoty ani czasu), kłapanie dziobem – ogłupianie się, tracenie czasu, frustrowanie mnie, itp. Potencjalne partnerki nie chcą też zrobić badań na ew. obecność choroby zakaźnej. Tak więc mimo usilnych, wielokrotnych i wieloletnich starań (przy okazji: proszę o kontakt potencjalną partnerkę) nie mam wyjścia... Ale nie domagam się np. prawa do adoptowania dzieci, nazywania mojego „związku”... małżeństwem, traktowania tego sposobu zaspokajania jako równorzędny partnerskiemu, eksponowania, propagowania, mojego postępowania, itp. – bo mój, dość powszechny NIESTETY (...), sposób zaspokajania seksu jest nienaturalny-marginalny.
I jeszcze jeden przykład odnośnie natury. Celem odczuwania głodu nie jest tylko jego stłumienie jako takiego, tylko dostarczenie organizmowi pełnowartościowych składników; zapobiegnięcie chorobom, śmierci. I tutaj też wyróżniamy pełnowartościową żywność, pełnowartościowe odżywianie się – czyli dostarczanie wszystkiego, co potrzebuje organizm, oraz niepełnowartościowe odżywianie się – wyniszczanie organizmu, w tym z skrajnymi przypadkami (chyba nie muszę pisać co należy, a czego nie należy propagować).
Na zakończenie.
Wszystko co robimy wpływa na naszą psychikę, geny – ewolucję. Więc sposób odżywiania się, zaspokajania seksu również. Jeśli pozwolimy na masowe marginalne zachowania, to osiągniemy odpowiednie tego efekty...!!
„FORUM” nr 38, 25.09.2005 r.:
„THE SPECTATOR” 20.08.2005 r.
W IMIĘ POSTĘPU
(...) Podobnie, gdy „dobrowolne stosunki homoseksualne między dorosłymi” stały się legalne, debaty podczas uchwalania stosownego prawa w parlamencie były przetykane solennymi zapewnieniami, że społeczeństwo „będzie nadal potępiało takie ohydne i niesmaczne czyny”. Było to łgarstwo na wielką skalę. Żaden z nas nie dostrzegł wówczas, że dekryminalizacja homoseksualizmu natychmiast doprowadzi do utworzenia chyba najsilniejszego lobby w naszym kraju. I będzie ono naciskać na dalsze głębokie zmiany społeczne korzystne dla aktywnych oraz początkujących homoseksualistów. Tudzież na reformy obejmujące obniżenia granicy wieku dla dobrowolnych legalnych stosunków seksualnych. Wynaleziono pojęcie „homofobii”, a potężne lobby dąży do uczynienia z niej karalnego przestępstwa. Co więcej, zamierza ono uczynić z gejów (w trakcie tamtej debaty w parlamencie starannie unikano tego słowa) beneficjentów „pozytywnej dyskryminacji”. (...)
Paul Johnson
HOMOMANIA
http://www.wolnyswiat.pl/2h5.html
4.
RACJONALIZM A OBECNE SPOSOBY MYŚLENIA, POSTĘPOWANIA, RZĄDZENIA
Ø Każdy
model życia niesie za sobą określone konsekwencje – plusy i minusy.
W życiu trzeba iść na rozsądne
kompromisy – więc prawa/przywileje muszą mieścić się w tych ramach (a nie
wynikać np. z napastliwości). Efektem propagandy jest takie zmanipulowanie jej
poddanych, by zwątpili w własne możliwości oceny, i pod wpływem presji,
większości, jej ulegli; wykorzystuje się tu efekt kodowania, instynkt stadny –
gdzie ten, kto może i krzyczy najgłośniej ma rację...; nie podatnych na
manipulację się zastrasza (wywiera presję), a brak reakcji z ich strony umacnia
przekonanie pozostałych, iż postępują słusznie...
Ø Aborcji [kolejnemu wiatrakowi (...)], jak i
innym tragediom, należy zapobiegać! [realizując moje postulaty], a nie - nieskutecznymi - karami, kumulować
tragedie!
Ø Ciągle epatuje się emocjonalnym argumentem,
że jeżeli większość czegoś chce, to trzeba się tej większości podporządkować. A ja się pytam: po pierwsze: Jaka większość – ludzi mądrych,
kompetentnych, myślących racjonalnie, których jest b. mało?...; po drugie: Czy
gdy posłuchamy tamtej... większości, to wyjdzie to dla niej i innych z
korzyścią?...
PS
Proszę sobie wyobrazić taką sytuację, iż na budowie decyzje podejmuje nie główny inżynier z kierownikiem, tylko na podstawie głosowania robotnicy...; albo nie lekarze w szpitalu, tylko pacjenci...; czy w samolocie, bądź na statku pasażerowie zamiast kapitana... – itp.! W interesie robotników, pacjentów, pasażerów (i wielu innych grup, w tym wyborców) jest, by tak nie było.
Czy wszystko, pełna wolność..., co się robi dobrowolnie jest dobre (np.
skażanie środowiska, trucie siebie (powodując ogromne wydatki na lecznictwo,
renty), wyczerpywanie surowców, wybieranie (przez osoby o bardzo niskim
poziomie wiedzy, świadomości) osób niekompetentnych, szkodliwych,
destrukcyjnych do pełnienia ważnych funkcji)... Czy wszystko to, czego się
zabrania, ograniczanie swobody, jest złe (...)...
Są różne: destrukcyjne, utopijne dyktatury, np. głupiej większości,
religijne, pazernych, bezwzględnych egoistów, nikczemników, itp., ale jeszcze
nigdy niebyło dyktatury rozsądnych, konstruktywnych - racjonalnych - ludzi –
czyli KONSTRUKTYWNEJ. Może warto chociaż raz spróbować?
Kolejne wyjaśnienia dlaczego DYKTATURA.
Otóż efekty PRÓB wyjaśnienia motywów działań będą niewspółmierne do przedsięwziętych w tym celu środków (w tym przeznaczonego na to czasu, a wiele działań powinno być podjętych co najmniej kilka pokoleń wstecz). Dodajmy do tego broniące swe egoistyczne, krótkowzroczne interesy potężne korporacje, organizacje polityczne z karierowiczami, i inne grupy biznesu, interesów, ich indywidualne, oraz osobiste interesy. Więc jakie szanse w takich warunkach ma konstruktywna, dalekowzroczna działalność widzimy na co dzień...
Ø Czy kompromis jest zawsze złotym rozwiązaniem?
Czy gdy buduje się np. wieżowiec, można pójść na kompromis i użyć
materiałów o średniej jakości, fundamenty i ściany zrobić o połowę cieńsze (bo
zawsze to lepiej niż najgorszej jakości i zupełnie cienkie)...; czy pacjenta
można wyleczyć w połowie (np. wycinając tylko połowę zaatakowanej tkanki), bo
to zawsze lepiej niż w ogóle...; czy politycy mogą być w 50% uczciwi (zawsze to
lepiej niż w 100% nieuczciwi)...; czy policjanci, sędziowie dobrze zrobią
biorąc łapówkę tylko od co drugiego przestępcy...; czy gdy informacje z środków
przekazu będą tylko w połowie rzetelne, to takie media będą dobrze spełniać
swoją misję...; czy gdy w gospodarce będziemy działać w 50% rozsądnie, to
będzie dobrze...; czy gdy ograniczymy tylko w 50% destrukcyjny wpływ organizacji
religijnych na jednostki, społeczeństwa, to będą one uchronione, a więc
normalnie funkcjonować...; czy gdy będziemy słuchać raz mądrych, a raz głupich
ludzi to będzie korzystnie (np. do parlamentu wprowadzimy połowę głupców i
połowę mądrych ludzi, i analogicznie połowę ludzi prawych, a drugą połowę
osobników destrukcyjnych)... Albo inaczej: To tak jakby ktoś najpierw
uderzył, a potem pogłaskał, opluł, a następnie umył i wytarł, nawyzywał, a
następnie powiedział miłe rzeczy, dodał np. soli do zupy, a następnie np.
cukru... Itp., itd. Proszę się
zastanowić...
PS
Dyskusje, debaty powinny służyć rozwiązywaniu problemów, a nie ich tworzeniu; nie powinny być bezproduktywną wymianą emocjonalnego bełkotu, a więc stratą czasu, zdrowia, dla intelektu, marnowaniem inwencji. Trzeba realizować tylko to, co jest najskuteczniejsze, w jak najpełniejszym zakresie, w sposób całościowo przemyślany, przeanalizowany, przygotowany.
Ø ILU KONFLIKTOM I WOJNOM; NĘDZY, GŁODOWI A W EFEKCIE PRZESTĘPCZOŚCI (w tym produkcji i sprzedaży narkotyków – narkomanii) ZAPOBIEGŁYBY PIENIĄDZE PRZEZNACZANE NA ZBROJENIA, WOJNY, ORGANIZACJE RELIGIJNE!!...
By zakończyć absurd zbrojeń i wojen trzeba usunąć przyczyny ich istnienia, a więc: zatruwanie umysłów religijnymi, ustrojowymi, socjalnymi, narodowościowymi (etnicznymi) utopiami – jest niedopuszczalne, by osoby fanatyczne, posiadające zatrute, anormalne umysły mogły destrukcyjnie oddziaływać na innych!; rabunkową eksploatację i bezmyślne trwonienie surowców – co sprzyja nie tylko konfliktom i wojnom o nie, ale też powoduje skażenia środowiska, trucie przyrody, ludzi, a więc choroby i ogromne wydatki; przyrost naszej populacji, w tym utrzymywanie, wegetację, osób nieproduktywnych, bezpośrednio, pośrednio szkodliwych, co również generuje niepotrzebne wydatki i inne problemy, w tym zajmowanie coraz większej przestrzeni – niszczenie, zagładę niezbędnych m.in. nam ekosystemów, przyrody!! Trzeba więc zacząć postępować racjonalnie. Jeśli umożliwi się to odpowiedniej grupie i przeprowadzi uświadamiającą edukację społeczeństw, by zaczęły składać się z pełni świadomych jednostek – ludzkość przestanie myśleć stadnie, być manipulowana, ogłupiana – wykorzystywana, a zacznie racjonalnie w tym perspektywicznie.
Jeśli więc to osiągniemy, to skończy się również podział ludzkości na tzw. wierzących oraz niewierzących i ich podgrupy, podobnie pod względem narodowościowym. A będzie racjonalny podział na pożytecznych i zbędnych, szkodliwych i analogicznie taka ocena działań. Nie będzie więc np. tak, iż ludzie głupi, źli, szkodliwi będą uchodzili, i tak traktowani, jako pożyteczni, dobrzy, bo są, deklaratywnie, czy rzeczywiście, religijni i analogicznie działania absurdalne, szkodliwe, złe nie będą uchodzić za dobre, słuszne bo są inspirowane np. religią. Będzie to więc mobilizowało konstruktywnie – do bycia RZECZYWIŚCIE pożytecznym. Zniknie więc nie tylko większość problemów, ale i możliwość ich powstawania.
Lub inaczej: Obecnie miliony ludzi cierpi, choruje, umiera z powodu głodu, skażenia środowiska, przepracowania, wojen; dochodzi do zagłady przyrody, życia po to by miliony innych - za miliardy pieniędzy - mogły wegetować, pobierać pokarm, wydalać produkty przemiany materii, być szprycowani tzw. lekami itp. – cierpieć jako nieuleczalnie chorzy, zniedołężniali, narkomanii w nie rokującym nadziei stadium itp...!! Podobnie ma się sytuacja z religijnym zatruwaniem ludzi – na jednej szali są nieszczęścia milionów tego ofiar, a na drugiej dobrobyt i bezkarność do tego się przyczyniających antyludzkich jednostek!!
PS
Najskuteczniejszym sposobem na zmniejszenie przestępczości, o podłożu materialnym, to oczywiście jej zapobieganie m.in. poprzez zapewnienie samowystarczalności (pracy z godziwymi warunkami, w tym zarobkami), środków finansowych i umożliwienie zaspokojenia innych elementarnych potrzeb, czyli POWSZECHNY, OGÓLNODOSTĘPNY dobrobyt wg statusu (...).
Gdy widzę broń, to myślę, iż to straszne, że ludzie muszą używać takich rzeczy do konfrontacji (w tym obrony przed sobą)!
„FAKTY I MITY” nr 4, 24.01.2003 r.:
(...) Oblicza się jednak, że w krótkim czasie swego istnienia Stany Zjednoczone od 1776 r., jako niepodległe państwo, przeprowadziły ponad 400 wielkich akcji militarnych i blisko 6000 „zakamuflowanych” interwencji w ponad 100 krajach. Tylko od czasu drugiej wojny światowej, USA zbombardowały aż 19 krajów, w tym tak małe i biedne jak Gwatemala i Grenada, żeby nie wspomnieć o zmasakrowaniu Wietnamu, Iraku czy ostatnio Afganistanu. Nikt też nie wie – i chyba nigdy nie będzie dokładnie wiedział – ile milionów ludzi straciło życie w wyniku zbrojnych interwencji USA. W Kambodży lotnictwo amerykańskie zrzuciło na ten biedny kraj ponad pół miliona ton bomb. Zginęło około 600 tys. ludzi. W Laosie, pół miliona. Na Filipinach, ćwierć miliona. W wojnie koreańskiej – milion. W Wietnamie – największym horrorze made in USA – Amerykanie zabili prawdopodobnie ponad 2 miliony Wietnamczyków (z tego połowa to cywile).
W tych okrutnych akcjach, w szaleństwie dominacji i kontroli nad światem ginęli również Amerykanie. W wojnie w Wietnamie, zginęło prawie 60 tys. żołnierzy amerykańskich. W wojnie z Irakiem o Kuwejt, którą
zachwycały się amerykańskie media, zginęło ponoć tylko 760 Amerykanów, a straty irackie sięgały prawdopodobnie ponad dwieście tysięcy żołnierzy i cywilów. Ale nie mówi się o tym, że na skutek zetknięcia się z radioaktywnym pyłem uranowym, dotychczas zmarło około 8000 amerykańskich weteranów wojny „Pustynna burza” i aż 200 tys. ubiega się o odszkodowanie z powodu inwalidztwa. (...)
Kazimerz Dziamka
Ø PRAWO TRZEBA PODZIELIĆ NA DWIE KATEGORIE, NA: NADRZĘDNE – SPRZYJAJĄCE, CHRONIĄCE NAJWYŻSZE
WARTOŚCI - INTERES NADRZĘDNY SPOŁECZEŃSTWA, LUDZKOŚCI, ISTOT ŻYWYCH – JAK
ŻYCIE, ZDROWIE PSYCHICZNE, FIZYCZNE, INTELEKT; I
PODRZĘDNE – JAK PRAWO DO REALIZACJI SWOICH MARGINALNYCH, ASPOŁECZNYCH,
ANORMALNYCH POTRZEB, DEWIACJI, np. prawo do trucia się nikotyną, narkotykami,
alkoholem, niezdrową żywnością (– do eksponowania takiego postępowania), oraz
do bezpośredniego szkodzenia innym (w tym zachowywania się w sposób irytujący,
szkodliwy dla innych, np. przez osoby chore psychicznie, psychopatyczne,
debilne, egoistyczne, bezmyślne).
Jeśli zezwoli się na to, by
ludzie robili to, co im się podoba, to będzie anarchia, dzicz, a nie demokracja – szerokie pole do działania dla
psychopatów, debilów, nikczemników, egoistów, zboczeńców, chorych psychicznie,
bandytów, innych kreatur, itp.! Każdy powinien mieć prawo do robienia tego,
czego pragnie, ale tak, BY INNI NIE PONOSILI TEGO NIECHCIANYCH, SZKODLIWYCH
KONSEKWENCJI! Więc wolność polega też na ochronie przed nimi – od nich.
TO, CO ROBIĄ INNI, WIĘKSZOŚĆ, JEST NIEZABRONIONE JEST
SŁUSZNE...
Psychopaci, debile; kanalie, skurwysyny (nikotynowcy, ciamkacze i strzelacze gumą do żucia, używający w sposób uciążliwy słuchawek, gwizdacze, nawoływacze do kupna, psiarze, przymuszający do słuchania przekazu z radia, telewizora, odbioru reklam, itp.) mają proste wytłumaczenie swojego postępowania (trucia ludzi, eksponowania nikotynizmu, zarażania nałogami, okaleczania, upośledzania psychiki, zaśmiecania, zatruwania, wypaczania umysłów, demoralizowania, przyczyniania się do stresów, chorób, problemów): inni też tak postępują...
Więc na to zezwalanie, czynienie precedensu, równa się tego propagowaniu, rozpowszechnianiu, w tym zakresu, skali takiego postępowania (przenosi się to i na inne działania); demoralizacji, anarchii; degeneracji, destrukcji. Staje się to niepisanym prawem (czymś słusznym, usprawiedliwionym)(nie tylko nie dbanie o swoje, innych zdrowie, ale szkodzenie staje się normą, czymś normalnym, prawidłowym). A prawo do nieponoszenia skutków czyjegoś postępowania, dobrego samopoczucia, zdrowia, wolności od nałogów, działania w czyimś, wspólnym, interesie (nikt się nad tym nie zastanawia, bo nie ma powodu) – czymś niezrozumiałym, głupim, absurdalnym.
Ø CZY MOŻNA NAZYWAĆ NORMALNYM, WOLNYM, KRAJ,
W KTÓRYM OGŁUPIA SIĘ, TORTURUJE, W TYM INTELIGENTNYCH, WRAŻLIWYCH WARTOŚCIOWYCH,
NAJWARTOŚCIOWSZYCH LUDZI, ZMUSZAJĄC ICH DO ODBIORU/, CZY PODCZAS ODBIORU,
RADIA, TELEWIZJI, ROBIENIA ZAKUPÓW - ZATRUWAJĄCYCH UMYSŁY BREDNI - WYPŁOCIN
REKLAMOWYCH, RELIGIJNYCH??!!...
W żadnym normalnym państwie nie ma mowy o religijnym, pseudomedycznym, reklamowym i jakimkolwiek innym szkodzeniu! Od kiedy to niedoinformowanie, w tym unikanie wiarygodnych źródeł informacji, nie przyjmowanie ich do wiadomości, słuchanie bzdur, kłamstw, wymysłów i bredni; serwujących je oszustów; podporządkowywanie się ogłupiającym, wyzyskującym, pogrążającym org. religijnym, bezmyślne uleganie instynktowi stadnemu i wynikła stąd religijność zasługuje na szacunek?! Tylko w chorym, wyznaniowym państwie – opanowanym przez org. religijną! Od kiedy wmuszanie odbioru wypłocin reklamowych jest objawem prawidłowego funkcjonowania m.in. śr. przekazu?! Od kiedy zezwalanie na szkodzenie ludziom pseudomedycyną jest objawem zdrowej swobody działalności gospodarczej i jest korzystne (w tym dla gospodarki)?!
„WPROST’ nr 8, 26.02.2006 r.: Przeciętny
Amerykanin styka się z około 3 tys. przekazów reklamowych dziennie, a
mieszkaniec Unii Europejskiej z około 2 tys.
Ø Najsilniejszym
instynktem jest instynkt stadny i wynikłe stąd naśladownictwo (czy nikotynizm,
alkoholizm, narkomania; faszyzm, komunizm, katolicyzm były/są atrakcyjne...). Bo przełamuje on nawet instynkt ochrony
swojego zdrowia, życia na przykładzie chociażby nikotynizmu, alkoholizmu,
narkomanii; jest silniejszy od zdroworozsądkowego myślenia, postępowania – również
na przykładzie religijności. Czyli osoby mu ulegające postępują nawet wbrew
własnemu interesowi!
PRAWO KATZA: LUDZIE
I NARODY BĘDĄ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĄ JUŻ
WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŚCI...
www.wolnyswiat.pl WBREW
ZŁU!!!
PISMO
NIEZALEŻNE – wolne od wpływów jakichkolwiek organizacji religijnych, partii,
ugrupowań i stowarzyszeń oraz wypłocin reklamowych. Wskazuje problemy
gospodarcze, polityczne, prawne, społeczne i propozycje sposobów ich
rozwiązania (racjonalne myśli, analizy, wnioski, pomysły, postulaty, i ich
argumentacja, całe i fragmenty rozsądnych, interesujących materiałów z prasy i
internetu)
OSOBY CHCĄCE WESPRZEĆ MOJE PISMO, DZIAŁANIA PROSZĘ O WPŁATY NA KONTO:
Piotr Kołodyński (BANK PEKAO SA II O. WARSZAWA)
Nr rachunku: 74 1240 1024 1111 0010 0521 0478
Przy wpłatach do 800 PLN należy podać: imię i nazwisko, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna na pismo „Wolny Świat”). Wpłat powyżej 800 PLN można dokonać tylko z konta bankowego lub kartą płatniczą.
ILE ZOSTAŁO WPŁACONE BĘDĘ PRZEDSTAWIAŁ CO 3 MIESIĄCE NA PODSTAWIE WYDRUKU BANKOWEGO (na życzenie, przy wpłacie od 100 zł, będę podawał jej wielkość oraz wskazane dane wpłacających).
Stan wpłat od 2000 r. do dnia 01.2014 r.: 400 zł.
16. KANDYDAT NA PREZYDENTA
http://www.wolnyswiat.pl/16h3.html
17. ELEKTRONICZNE ZBIERANIE PODPISÓW (pod
inicjatywami ustawodawczymi, moją kandydaturą na prezydenta)
http://www.wolnyswiat.pl/17.php
21. WPŁATY I WYDATKI
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=113
22. MOJA KSIĄŻKA
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=73&sid=cdb9fbd2edd5f9499d890fd4e6a2cfa9
http://www.wolnyswiat.pl/22.html