[Ostatnia aktualizacja: 02.2012 r. (całość
przejrzana, poprawiona: 05.2010 r.)]
EKONOMIA RACJONALNA
Dla nich zyski, a dla Was koszty, długi...
Większość materiałów znajduje się tam:
RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI (kompentium mojego pisma www.wolnyswiat.pl )(cz. 1)
http://www.wolnyswiat.pl/11h5.html (2. EKONOMIA RACJONALNA)
EKONOMIA RACJONALNA -
RÓŻNE MATERIAŁY
http://www.wolnyswiat.pl/5ah2.html
EKONOMIA RACJONALNA - O
BANKACH
http://www.wolnyswiat.pl/5bh2.html
EKONOMIA RACJONALNA/ZUS
– TAK CZY NIE?
http://www.wolnyswiat.pl/5ch2.html
ZMIANY KLIMATYCZNE -
ZAGŁADA ŻYCIA!!!
http://www.wolnyswiat.pl/6h2.html
PROKONSUMPCYJNA
EKONOMIA..., DĄŻENIE DO BOGACTWA...
http://www.wolnyswiat.pl/7h2.html
PRZYKŁADY SZKODLIWEJ
PRODUKCJI, TAKICH ZAJĘĆ
http://www.wolnyswiat.pl/10h2.html
PKB!... WOLNOŚĆ GOSPODARCZA!...
MSCA (tzw.) PRACY!...
http://www.wolnyswiat.pl/13h2.html
W imię dobraaa... O
TZW. LECZNICTWIE...
http://www.wolnyswiat.pl/14h2.html
POŻYTECZNA,
NIEEKSPLOATUJĄCA PRACA, SYSTEM BEZPIENIĘŻNY
http://www.wolnyswiat.pl/15h2.html
-------------------------------------
CELEM WSTĘPU:
http://ryszard.opara.nowyekran.pl/post/28706,naprawa-rzeczpospolitej-pkt-1-reforma-systemu-bankowego
PRAWO BANKOWE.
Trzeba stworzyć takie prawo bankowe żeby ci, co kupili nasze banki jak najszybciej chcieliby się ich pozbyć!
| , 03.10.2011 10:25:19
Pańskie oceny systemu bankowego są trafne, ale sposób
wyjścia z tego nie jest przez Pana właściwie rozpoznany.
Taki model systemu finansowo bankowego jaki mamy w Polsce, został nam narzucony
przez MFW i BŚ będące ekspozyturami globalnej mafii finansowej za pośrednictwem
swoich agentów (przyznał to nawet sam minister Rostowski w odniesieniu np. do
sprawy OFE. Stwierdził mianowicie, że ten szkodliwy dla emerytów model systemu
emerytalnego, został nam za rządów Buzka narzucony przez MFW). Ten model
systemu finansowo bankowego jest narzucany przez MFW i BŚ wszędzie tam, gdzie
zaczyna sięgać model narzuconej "demokracji " liberalnej (to taki
współczesny model kolonializmu). Narzucanie takiego modelu udaje się wszędzie
tam, gdzie panują odpowiednie warunki cywilizacyjne, tzn. kraje szeroko pojętej
kultury chrześcijańskiej. W innych kręgach cywilizacyjnych trzeba ten proces
wspierać na drodze militarnej. I tu dochodzimy do pytania zasadniczego: czy
sądzi Pan, że główni beneficjenci tego systemu (globalna mafia finansowa,
dysponująca siłą militarną czołowych państw Zachodu) pozwolą na proponowaną
przez Pana pokojową reformę systemu? Przecież zaprzeczyłoby to samej istocie
ich wieloletnich działań.
Moim zdaniem, aby coś takiego przeprowadzić, potrzebna byłaby koalicja większej
liczby państw będących w okowach tego niewolniczego systemu. Wynika z tego, że
w pierwszej kolejności należy doprowadzić do objęcia władzy przez ludzi, którzy
takie działania zechcą podjąć (budowy koalicji państw przeciw niewolnictwu
finansowemu).
| 35stan, 03.10.2011 11:18:34
CENA PKB, UTRZYMYWANIA
MSC TZW. PRACY W SKRÓCIE:
„NEWSWEEK” nr
29, 2006 r., strona 62
ENERGETYKA JĄDROWA
ATOMISTYFIKACJA
(...) Równie prawdziwe jak mit o ekologicznej i czystej energii jądrowej
jest stwierdzenie, że jest ona tania. We wszystkich krajach prąd z atomu
jest o wiele droższy niż uzyskiwany z węgla czy nawet z siły wiatru. Jego
cena za kilowatogodzinę wynosi w USA ponad siedem centów, tymczasem energia ze
źródeł tradycyjnych jest prawie o połowę tańsza.
Rządy wielu państw radzą sobie z tym problemem w najprostszy sposób -
sięgają do kieszeni podatników.
Budżet dopłaca do elektryczności z atomu. Robi to, by opłata za prąd z
elektrowni atomowych nie była wyższa niż z innych źródeł energii. Gdy w
Wielkiej Brytanii prywatyzowano produkcję elektryczności, rząd narzucił
dodatkowy podatek na paliwa kopalne, aby dochodami z niego wesprzeć energię z
atomu. Subsydia dla energetyki jądrowej do 2000 roku wynosiły w Wielkiej
Brytanii około 1,2 miliarda funtów rocznie. Podobnie wygląda sytuacja w
Australii i w innych krajach.
Choć nikt nie
zabrania prywatnym firmom budowania reaktorów jądrowych, żadne konsorcjum na
świecie nie zrobiło tego bez wyciągania ogromnych sum z budżetu państwa. Nawet Bank Światowy nie chce pożyczać pieniędzy
na tego rodzaju inwestycje. Bieżące koszty produkcji są wysokie, a przyszłe
wydatki związane z rozmontowywaniem reaktorów i składowaniem odpadów jeszcze
większe. (...)
W przypadku energetyki jądrowej ponad 60 procent energii ucieka z
elektrowni w postaci ciepła i w sieciach przesyłowych.
Czy jednak starczy rozsądku, aby oszczędzać energię, nie liczyć na węgiel i
atom, a zwrócić się ku słońcu i wiatrakom?
Bożena Kastory
„WPROST” nr 1046, 15.12.2002 r.: 500 miliardów złotych wyłudzili (w ciągu 12 lat) od nas górnicy,
kolejarze, rolnicy i politycy.
Tylko w latach
1990-2005 dopłaty do górnictwa wyniosły 65 mld zł.
„NEWSWEEK” nr 34, 28.08.2005 r.: Według wyliczeń rządu w ciągu 15 lat z
podatków będziemy musieli dołożyć górnikom 97 mld zł.
www.nowyekran.pl
/ http://jeznach.nowyekran.pl/post/43396,obraz-swiatowej-energetyki
| 08.12.2011 15:12
OBRAZ ŚWIATOWEJ ENERGETYKI
Zamieszczam doroczny raport Międzynarodowej Agencji Energii pt. World
Energy Outlook 2011 (synteza), jaki dziś, 8.12.11 o godz. 14:00 zaprezentował
Główny Ekonomista MAE dr Fatih Birol.
Istnieje niewiele oznak, że pilnie potrzebna zmiana kierunku globalnych
trendów energetycznych następuje w rzeczywistości. Pomimo nierównomiernego
tempa odbudowy światowej gospodarki po 2009 r. i niepewnych perspektyw
gospodarczych, światowy popyt na energię pierwotną w 2010 r. wzrósł o
niebagatelne 5%, a zarazem emisje CO2 osiągnęły rekordowo wysoki pułap. Subsydia,
które zachęcają do marnotrawnego zużycia paliw kopalnych wzrosły do ponad 400
mld USD. Liczba ludzi nie mających dostępu do energii elektrycznej
pozostaje na nieakceptowalnie wysokim poziomie 1,3 mld osób, ok. 20% populacji
świata. Pomimo priorytetu zwiększenia efektywności energetycznej w wielu
państwach, intensywność energetyczna w skali globalnej pogorszyła się drugi rok
z rzędu.
Koszt transportu samochodem osobowym jest w rzeczywistości wyższy niż płacą
za to użytkownicy samochodów – bezpośredni koszt jednego kilometra jest
pokrywany w zaledwie 25 procentach przez użytkownika samochodu, resztę kosztów
ponosi społeczeństwo.
[Np. koszty budowy dróg,
utrzymywania policji, opłacania sądów, utrzymywania więzień z zawartością,
koszty wypadków, w tym hospitalizacji, wypłacania chorobowego, rent, skutki
katastrof ekologicznych, skażeń, zatruć, w postaci leczenia, utrzymywania na
rencie, w tym upośledzonych, chorowitych dzieci, koszty leczenia, utrzymywania
na rencie w związku z skutkami hałasów, itp., itd. – red.]
www.targeo.pl : Firma
doradcza Deloitte i Targeo.pl przeprowadziły analizę problemów transportowych 7
największych miast w Polsce. Wynika z nich, że mieszkańcy tylko tych
miast tracą rocznie 4,2 mld zł przez korki, co stanowi równowartość
wydatków budżetu państwa na naukę.
2,7% PKB – czyli równowartość 3 mld. dolarów (Instytut Transportu Samochodowego szacuje je na 30 mld zł), to roczne koszty wypadków samochodowych w Polsce, których w 2003 r. było 50 tys!! Ginie w nich rocznie około 6 tys. osób, a 50 tys. zostaje rannych. Światowa Org. Zdrowia (WHO) oraz Bank Światowy podają, iż rocznie w wypadkach samochodowych ginie na świecie ponad 1,2 mln osób, a ok. 50 mln odnosi obrażenia!!
www.o2.pl | 25.05.2008
r.: W całej Unii Europejskiej roczny koszt wypadków to 180 mld euro.
www.money.pl |
2008.03.05 r.: Na stłuczki na drodze Amerykanie wydają nawet 160 mld
dolarów rocznie.
Podobnie ma się
sytuacja w wielu innych branżach!
- Z danych Światowej
Organizacji Zdrowia wynika jednak, że pali 30% obywateli UE. A europejska
gospodarka traci z powodu szkodliwości nałogu i leczenia palaczy - około 100
mld EUR rocznie.
- Paczka papierosów musi
kosztować około 400 zł, bo przy obecnej cenie za resztę płacą niepalący. Prawdziwy
koszt wyliczony na uniwersytecie politechnicznym w hiszpańskiej Cartagenie to
104 euro dla mężczyzny i 75 euro dla kobiety - donosi labspaces.net.
„ANGORA: ANGORKA” nr 36, 03.09.2006 r.: ILE KOSZTUJE PIJAK (...)
WHO oblicza, że budżet państwa [z powodu osób pijanych] traci na leczenie,
usuwanie skutków wypadków drogowych, wymiar sprawiedliwości, służbę zdrowia czy
spadek wydajności pracy mniej więcej 2 do 3 proc. PKB. W Polsce wyniosło
to np. w roku 2005 od 20 do 30 mld złotych.
www.o2.pl / www.sfora.pl
| Poniedziałek 17.10.2011, 22:54
TYLE KAŻDY DOPŁACA DO
PICIA INNYCH
Koszt społeczny
konsumpcji alkoholu.
Wydatki na leczenie
alkoholików, ich rodzin i ofiar wypadków - spowodowanych przez pijanych -
składają się na ponad 220 mld dolarów rocznie. Oznacza to, że do każdego
wypitego w USA drinka przeciętny Amerykanin dopłaca 2 dolary - donosi
winnipegfreepress.com.
Dla porównania, palenie
obciąża budżet kraju na poziomie 160 mld dolarów rocznie. Centrum Kontroli i
Zapobiegania Chorób, CDC obliczyło to na podstawie najnowszych danych
określających całkowity koszt społeczny picia alkoholu. To pierwsze takie
badanie od 12 lat.
Brano pod uwagę spadek
wydajności w pracy, zniszczenia spowodowane wypadkami drogowymi, leczenie
marskości wątroby i koszt przestępstw dokonanych pod wpływem alkoholu - wylicza
portal.
80 proc. kosztów ponoszą
władze lokalne, resztę rodziny alkoholików, oni sami i ich ubezpieczyciele i
ofiary. Raport CDC znalazł się w piśmie "American Journal of Preventive Medicine".
| JS
Wydatki Narodowego
Funduszu Zdrowia wyniosły w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje, że razem z
prywatnymi wydatki wyniosły 65-70 mld zł),
a w 2009 r. około 56-60 mld (+ prywatne).
www.o2.pl / www.sfora.pl
| Czwartek 13.10.2011, 07:44: TYLE MILIARDÓW WYDAJĄ POLACY NA LECZENIE
W tym roku na zdrowie
Polacy wydadzą 100 mld złotych. 33 mld złotych - pochodzić będzie wprost z
naszych kieszeni - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
[Analogicznie ma się
sytuacja z innymi produktami fabrykantów... – red.]
Politycy zapewniają
»swoim« posadki, a ci, jako wyborcy, w raz z rodzinami, urzędnicy, radni,
dyrektorzy, prezesi itp., wspierają ich podczas kampanii i na nich głosują…
WYDATKI NA ADMINISTRACJĘ PUBLICZNĄ W POLSCE:
– 1993 r. – 1,7
mld zł
– 1995 r. – 3,5 mld zł
– 1998 r. – 6,2 mld zł
– 2001 r. – 7,9 mld zł
– 2004 r. – 9,4
mld zł
– 2007 r. –
15,7 mld zł (380 tys. urzędników państwowych)
– www.o2.pl |
www.hotmoney.pl Sobota, 10.04.2010 09:04
TANIE
PAŃSTWO? PUCHNĄ SZEREGI URZĘDNIKÓW
Lawinowo
rosną wydatki.
O 10
procent wzrosła liczba urzędników w trakcie rządów obecnej koalicji. Wydajemy
na nich coraz więcej – wydatki wzrosły w tym czasie
z 22,5
do 25 mld zł – podaje
"Rzeczpospolita".
www.rp.pl
Bartosz
Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
[No przecież urzędnicy-swojaki-wyborcy tym się zajmujący nie będą głosować,
wraz z rodzinami, za frajer... - red.]
http://www.fakt.pl/600-mln-zl-premii-dla-urzednikow-,artykuly,140277,1.html
| 19.12.2011, 09:31
600 MLN ZŁ PREMII
DLA URZĘDNIKÓW W POLSCE
Kryzys? Jaki
kryzys! 600 milionów złotych nagród w ciągu roku otrzymali urzędnicy Służby
Cywilnej. Najwięcej poszło na nagrody w skarbówce - około 176,8 miliona oraz w
ministerstwach - 105,6 miliona złotych. Na trzecim miejscu znalazły się
wszelkiego rodzaju urzędy centralne, gdzie na nagrody wydano 70 milionów
złotych. Średnio każdy urzędnik dostawał miesięcznie dodatkowo około 400
złotych
Armia urzędników w
Polsce rośnie w siłę. Według oficjalnych rządowych danych, w Polsce pracuje
prawie 123 tysiące urzędników Służby Cywilnej. Przeciętnie każdy z nich
otrzymuje co miesiąc 4174 złote pensji. Ale to tylko pensja – średnio
statystyczny urzędnik dostaje rocznie około pięciu tysięcy złotych nagród, to
prawie 10 procent jego rocznych dochodów.
http://newsne.nowyekran.pl/post/44967,urzednicy-znalezli-sposob-na-druga-pensje
| 20.12.2011 08:12
URZĘDNICY ZNALEŹLI
SPOSÓB NA DRUGĄ PENSJĘ
Polscy urzędnicy
znaleźli sposób na podwyżki bez wysiłku. Biorą pieniądze z unijnych projektów,
za pracę, którą już wykonują, będąc na etacie - informuje "Dziennik Gazeta
Prawna".
Za pracę w
projekcie wykonywaną w ramach umowy cywilnoprawnej płaci mu się dodatkowe
pieniądze. Zewnętrzny audyt przeprowadzony w jednym z urzędów pracy wykazał, że
jego pracownicy aktywizowali bezrobotnych za środki z UE w godzinach pracy i
otrzymywali za to ekstrawynagrodzenia. W niektórych przypadkach przekraczające
ich podstawową pensję. Rekordzista, robiąc to, co i tak należało do jego
obowiązków, zarobił dodatkowo 109 tys. zł. W urzędach z unijnych pieniędzy są
ponadto przyznawane dodatki zadaniowe. Urzędy traktują je jako premie dla
urzędników, na których wypłacenie ze środków krajowych ich nie stać.
Kontrolerom z
instytucji, które przyznają dofinansowanie z UE, nie jest łatwo udowodnić, że
doszło do podwójnego płacenia za to samo – raz ze środków krajowych, a drugi z budżetu
unijnego. Urzędnicy w projektach muszą prowadzić ewidencję godzin i zadań, a z
tej przeważnie wynika, że dodatkowe zadania nie dublują się z tymi, które
wykonują na co dzień, a poza tym realizują je po godzinach pracy. Skutek jest
taki, że potwierdzonych przypadków nieprawidłowości nie jest dużo.
www.dziennik.pl
, jp
http://aleksanderpinski.nowyekran.pl/post/43555,koszty-korupcji-w-ue-wynosza-120-mld-euro-rocznie
| 09.12.2011 14:12
Koszty korupcji w UE wynoszą 120 mld euro rocznie - wynika z informacji
przekazanych w piątek podczas II Konferencji Antykorupcyjnej z okazji
Międzynarodowego Dnia Przeciwdziałania Korupcji. Organizatorem spotkania w
Pałacu Prezydenckim jest CBA.
"To kwota mniej więcej odpowiadająca
rocznemu budżetowi UE. Jest to szacunek bardzo ostrożny, ponieważ jest to 1
proc. PKB dla całej Unii" - zaznaczył.
www.o2.pl / www.sfora.pl
| Piątek 13.01.2012, 22:19
CUKRZYCA I ALKOHOLIZM
TO EFEKT NUDY W PRACY
Ludzie nie wiedzą co
ze sobą robić więc jedzą i piją.
Co czwarty pracownik
biurowy każdego dnia zanudza się w pracy na śmierć. Cierpi na tym nie tylko
jakość jego pracy, ale i kondycja, bo nudę często zapija alkoholem. Za rozrywkę
służą też słodycze - donosi health.msn.com.
Brytyjskie badania na
ludziach spędzających w biurowych ścianach po 40 godzin tygodniowo pokazało, że
co drugi znudzony stale myli się w tym co robi.
Aż 80 proc. z nich nie
umie się na niczym skoncentrować, więc robi sobie ciągle kawę albo zajada się
batonikami z automatów. Nudę ostatnich godzin zapijają alkoholem.
Połowa z pytanych
przyznała, że z powodu ciągłej nudy gotowi są odejść z pracy - dodaje portal.
Wyniki z badań
przedstawiono na zjeździe Brytyjskiego Stowarzyszenia Psychologów w Chester.
| JS
"WPROST" nr
44, 03.11.2002 r.: Jedno miejsce pracy stworzone w ramach popularnego w
czasie prezydentury Billa Clintona programu "First start" (dla osób
na zasiłkach) kosztowało gospodarkę USA około 250 tys. dolarów.
Autor: Jan M.
Fijor
Współpraca: Krzysztof Trębski
[No przecież urzędnicy-swojaki-wyborcy tym się zajmujący nie będą głosować,
wraz z rodzinami, za frajer... - red.]
- 04.03.2010 r.: Tylko w
ciągu ostatnich trzech miesięcy długi Polaków wzrosły o 2,47 mld złotych. W
ciągu 2 lat - od lutego 2008 roku - zadłużenie wzrosło o 95 proc.
- 02.06.2011 r.: OGROMNE DŁUGI POLAKÓW. Zaległości ma 2,1 mln osób.
- 26.08.2011 r.: Jak
podał Narodowy Bank Polski, wartość niespłaconego w terminie zadłużenia w
bankach wyniosła na koniec lipca 62,9 mld zł. To o 4,5 mld zł więcej niż rok
temu; zagrożonych kredytów jest już niemal 10 proc.
Jak czytamy, wartość kredytów "z utratą wartości" powiększyła się
w ciągu roku z 31 do 36,4 mld zł.
- 10.01.2012 r.
POLACY TONĄ W DŁUGACH Kwota
zaległych płatności Polaków pod koniec 2011 r. wyniosła 35,48 mld zł. To o
42 proc. więcej niż rok wcześniej – wynika z raportu firmy BIG InfoMonitor.
Od listopada 2009 roku zaległe zadłużenie Polaków zwiększyło się o aż o 150
proc.
W ciągu dwóch lat
przybyło 457 tys. nowych dłużników.
- 15.06.2011 r.: Zadłużenie polskich miast wojewódzkich jest już
gigantyczne - sięga 19,5 mld złotych. A to jeszcze nie wszystko, gdyby
dodać do niego długi spółek, które do nich należą, wzrosłoby o kolejne 8 mld
złotych.
- 10.09.2011 r.: Polskie
samorządy toną w długach - alarmują ekonomiści. Szacuje się, że dziś są winne
wierzycielom blisko 60 mld złotych.
- 27.08.2011 r.: Firmy coraz częściej spóźniają się z płatnościami. W niektórych branżach zatory płatnicze są nawet o 40 proc. wyższe niż przed rokiem.
- Zadłużenie naszego kraju na koniec 2011 roku może wynieść aż 918 mld zł. Ale to nie koniec złych wiadomości. 918 mld zł to 61,4 proc. PKB, znacznie powyżej progu ostrożnościowego, ustalonego na 55 proc. PKB.
ILE POLSKA NAPRAWDĘ MA DŁUGÓW Słysz szacuje go, wraz z zobowiązaniami na rzecz przyszłych emerytów, na 3,1 bln zł, czyli ok. 240 proc. PKB.
DŁUG POLSKI WG EBC TO
415% PKB
Jak wyliczyło Centrum
Międzygeneracyjne w Uniwersytecie we Freiburgu, na którego wyniki już wcześniej
się powoływałem, w opracowaniu „Pension obligations of government employer
pension schemes and social security pension schemes established in EU
countries. Final Report” zobowiązania emerytalne tych państw są
czterokrotnie(!) wyższe od ich zadłużenia względem rynku kapitałowego i wynoszą
prawie 30 bilionów euro. Podczas gdy zadłużenie z tego tytułu w Polsce jest
jeszcze wyższe gdyż wynosi 361% PKB i 3,828 bln PLN (s. 133).
http://nczas.home.pl/wazne/polska-dolozy-do-dotacji-unijnych-455-miliarda-zlotych/
| 25/08/2011, 11:01
POLSKA DOŁOŻY DO DOTACJI UNIJNYCH 45,5 MILIARDA ZŁOTYCH
W 2006 roku przygotowałem artykuł dla tygodnika „Wprost”, w którym
wyliczyłem finansowy bilans dotacji unijnych dla Polski na lata 2007-2013.
Wyszło mi, że wydatki po stronie polskiej wynoszą 117,5 proc. wartości
dotacji przyznanych naszemu krajowi przez Unię Europejską. Po kilku latach
realizacji biurokratycznej tortury finansowej z Brukseli warto zweryfikować te
wyliczenia.
Całkowity koszt bycia członkiem Eurokołchozu w 2011 roku po stronie
polskiej wyniesie więc łącznie 117,8 mld zł – to 162,9 proc. wartości tegorocznych
transferów z Brukseli do Warszawy (niecałe 8 proc. PKB), co oznacza, że w tym roku Polska dołoży do
interesu aż 45,5 mld zł.
Tomasz Cukiernik
„Najwyższy Czas!”
(25/08/2011)
http://www.dlugpubliczny.org.pl/pl
- Licznik...
http://www.noesen.pl/?p=p_26&sName=DLUG-POLSK
- Licznik...
NIKT NA ŚWIECIE TEGO NIE PODWAŻY!
Normalna, racjonalna, ekonomia jest jedną z najłatwiej
zrozumiałych dziedzin wiedzy (z łatwością do opanowania zaraz po nauczeniu się
czytania)!
A oto jej podstawowa zasada w gospodarce: należy postępować, działać, produkować tylko racjonalnie (oczywisty wniosek: przeludnienie, zajmowanie się emocjonalnie zasadną, irracjonalną, absurdalną, szkodliwą, utopijną, tzw. działalnością dobroczynną/przyczynianie się do degeneracji, skażeń/zatruć, wydatków, biedy, długów, zaspokajanie wmawianych, naśladowanych potrzeb, oferowanie, zaspokajanie wyimaginowanych usług, skażanie/trucie, produkowanie rzeczy zbędnych, szkodliwych, „szybkich śmieci”/tracenie surowców, przekraczanie możliwości ekosystemów/natury, niszczenie/tracenie naturalnych zasobów, a więc przyczynianie się do strat, chorób, problemów, katastrof, klęsk, plag, wydatków, biedy, długów, zagłady nie jest racjonalne!). Koniec wykładu.
Więc już się P. domyślają, dlaczego pewne osobniki stworzyły swoją wersję ekonomi, dlaczego politycy i ich media zmilczają te oczywistości...
Nigdy nie było zdrowotno-ekologiczno-klimatyczno-ekonomicznego
uzasadnienia dla konsumpcjonizmu, dla traktowania węgla, ropy jako paliwa – z
góry było wiadome, że wykorzystywanie tych nieodnawialnych surowcowych skarbów
przyczyni się, na każdym etapie, do skażeń, zatruć, chorób, wydatków, zmian
klimatycznych, zagłady przyrody, biedy, długów, i na końcu wyczerpania, po
okradzeniu z nich przyszłych pokoleń, tych surowców, oraz ich zadłużenia, że
opóźni to nieunikniony rozwój, wykorzystywanie proekologicznych alternatyw. Bo
odpowiedzialne za to osobniki kierują się w swym postępowaniu krótkowzrocznym,
za wszelką cenę, zyskiem – zyski czerpią rabusie, skażacze, truciciele, a
koszty ponoszą ich ofiary...!
Do tego jeszcze zyski mają dzięki prywatnym, państwowym
długom, a dzięki tym ostatnim mają także skorumpowane, podporządkowane rządy
zadłużonych/anych państw.
To nie ilość ludzi, wielkość produkcji - tempo rabunku,
skażeń, degradacji, degeneracji; zagłady - ma być pozytywnym wskaźnikiem, tylko
- całościowo oceniając - JAKOŚĆ ludzi, pełne, RZECZYWIŚCIE korzystne efekty
produkcji; jakość - całościowo oceniając - życia, stan przyrody, środowiska,
losy kolejnych pokoleń!!
PS1
Obecnie OGROMNA: ilość ludzi, wielkość produkcji jest - jak wszechstronnie widać; się przekonaliśmy - dowodem klęski, a nie triumfu; czymś co należy zmniejszać, a nie zwiększać!!
PS2
Czy posiadając bezużyteczne, szkodliwe, ale drogie
przedmioty będziemy naprawdę bogatsi, zdrowsi, szczęśliwsi?
Tak, jak nikomu nie są potrzebne np. brylanty, tak większości nie są potrzebne inne, w tym drogie przedmioty, np. pojazdy. Mało tego, ich wytworzenie, używanie, „pozbywanie się” powoduje zubożenie o surowce, energię, skażanie, trucie, utratę zdrowia, wydatki, biedę, długi, zagładę przyrody! Więc dlaczego wpaja się ich posiadanie. Bo na ich sprzedaży zarabiają fabrykanci, bankierzy, finansiści, więc przekupywane są w tym celu m.in. opłatami za emisję tzw. reklam media, oraz, w różny sposób, tzw. politycy.
Dla nich zyski, a dla Was
koszty, długi...
PKB jest tym wyższy w gospodarkach prokonsumpcyjnych, im bardziej się zadłuży, a im wyższy jest PKB, tym bardziej można się zadłużać...
GOSPODARKI PROKONSUMPCYJNE OPIERAJĄ SIĘ NA DŁUGACH zaciąganych przez rządzących, firmy, obywateli, a następnie pieniądze te, dzięki konsumpcjonizmowi (odpowiednik narkomanii), trafiają do finansistów, bankierów, fabrykantów, kooperujących z nimi mediów i polityków, a produkty, które b. szybko stają się śmieciami, trafiają na wysypiska! A taka produkcja, konsumpcja jest związana także z rabunkiem surowców mineralnych i innych zasobów, skażaniem, truciem, degradacją środowiska, zagładą przyrody, życia na ziemi!
Za coś takiego należy się szubienica, a nie bogactwo, prestiż, podziw!
PKB zwiększają także kreowane (podczas tzw. pożyczania, a więc wykonywania usługi).../wirtualne pieniądze, przepływy, dla statystyki, gotówki, zbędne wydatki/usługi, zakupy, a także zwiększone ceny produktów i usług...
W skrajnym przypadku, dany kraj
może mieć najwyższy PKB w dziejach świata, mimo nie wyprodukowania ani jednego
bochenka chleba, za to dzięki zrobieniu milionów ekskluzywnych (pozłacanych,
wysadzanych diamentami) trumien...
Za każdy wygracowany milion środka płatniczego zapłacili,
płacą, zapłacą zdrowiem, życiem, ci, którzy go wypracowali i inni, którzy
ponieśli tego konsekwencje, co wiąże się także z wydatkami na lecznictwo,
renty. Za to wszystko płaci także przyroda, i zapłacą kolejne pokolenia.
Pieniądze czy pożytek?
Przecież nie powinno chodzić o przekazywanie sobie
pieniędzy, pod pretekstem zaspokajania - wyimaginowanych, wmawianych - potrzeb,
o gromadzenie pieniędzy, tylko należy zaspokajać, w sposób całościowo
przemyślany, przegotowany, realizowany, racjonalnie zasadne potrzeby, osiągać
pozytywne efekty!
NASZ LOS W NASZYCH RĘKACH/PRAWA
NATURY/NATURALNE - A WIĘC OBOWIĄZUJĄCE ISTOTY ŻYWE - ZAWSZE BYŁY, SĄ I BĘDĄ
NADRZĘDNE NAD WSZYSTKIMI INNYMI, KTÓRE ZAWSZE BĘDĄ PODRZĘDNE!
Zadłużanie, rabowanie, skażanie, trucie; degenerowanie
fizyczne, w tym psychiki, umysłowe, w tym intelektu; działania na szkodę-,
niszczenie środowiska, przyrody; natury, narodu, ludzi, potomków; gatunku, jest
sprzeczne z etyką, prawodawstwem państwowym, zdradą narodową, zbrodnią,
łamaniem Prawa Naturalnego/Praw Natury! Przed tym obrona jest najwyższym
obowiązkiem obywateli, ludzi; istot żywych!
Prawo Naturalne/Natury domaga się doskonalenia gatunków,
dostosowywania ich rodzajów, wielkości do możliwości ekosystemów; dbania o los
kolejnych pokoleń! Jego łamanie skutkuje - JAK WIDAĆ - zagładą! Również
utrudnianie obrony, działania wymierzone przeciw ratunkowi są najwyższą zdradą
narodową, przeciw ludzkości, zbrodnią przeciw Życiu na Ziemi! I taki akt
oskarżenia otrzymają za to osobniki odpowiedzialne, zarówno wydający jak i
wykonujący takie polecenia!
Bez względu na to, jak wysoki stopień rozwoju techniki ludzkość osiągnie, bez względu na to ilu jeszcze więcej ludzi można by wyżywić, bez względu na to ile jest jeszcze msa na Ziemi NIE WOLNO: płodzić, rodzić, pozostawiać przy życiu osobniki anormalne, chore, upośledzone, nieuleczalnie zarażane, zdegenerowane, biernie, czynnie szkodliwe; degenerować; pogrążać ludzkości, a wręcz przeciwnie - nasz gatunek trzeba doskonalić; zapobiegać problemom! NIE WOLNO zajmować kolejnych obszarów, eksploatować zasobów, w tym przyrody poza ich możliwości samoodnawiania się, gdyż przyroda nie tylko ma prawo, ale musi istnieć w swej bogatej, pięknej, urozmaiconej, złożonej formie, gdyż jest nam niezbędna (my jej jesteśmy nie tylko zbędni, ale i dla niej b. szkodliwi, zabójczy!), gdyż jesteśmy istotami żywymi, dziećmi natury, tylko współmieszkańcami, a nie panami, Ziemi, gdyż życie człowieka nie może się składać z ciągłego przebywania w betonie: w pracy, na ulicy, w mieszkaniu, gdyż taka droga prowadzi wyobcowania natury, jej zagłady, a w efekcie naszej samozagłady!!!
www.nowyekran.pl / http://aleksanderpinski.nowyekran.pl/post/37570,jak-politycy-manipuluja-wskaznikiem-inflacji | 14.11.2011 13:11
Wprost Przeciwnie
Aleksander Piński - Szef Działu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stażem. Były z-ca szefa Działu Biznes "Wprost".
JAK POLITYCY MANIPULUJĄ WSKAŹNIKIEM INFLACJI
Inflacja w USA jest trzy razy wyższa, niż podają oficjalne wskaźniki.
Mało osób wie o tym, że sposób liczenia wskaźnika inflacji ciągle się zmienia. Gdyby na przykład inflację w USA liczono tak, jak przed 1980 r. to wyniosłaby ona ponad 11 proc., podczas gdy oficjalnie wynosi ok. 4 proc., czyli prawie trzykrotnie mniej. Porównanie oficjalnej i prawdziwej inflacji można zobaczyć pod tym adresem: http://www.shadowstats.com/alternate_data/inflation-charts
W Polsce także z oficjalnym wskaźnikiem inflacji dzieją się dziwne rzeczy. Zwróćmy uwagę, że w latach 2005-2007, kiedy ceny mieszkań wzrosły prawie o 100 proc. oficjalne wskaźniki inflacji wynosiły zaledwie 3-4 proc. rocznie. Jakim cudem? Po prostu cen mieszkań nie wlicza się do tzw. koszyka inflacyjnego.
Ustalając, jakie produkty są uwzględnianie a jakie nie są uwzględnianie przy obliczaniu wskaźnika inflacji można wyznaczyć ten wskaźnik na dowolnym poziomie. Jeżeli na przykład w jednym roku ceny ogórków wzrosły i klienci zaczęli kupować więcej pomidorów, to GUS zacznie uwzględniać tańsze pomidory. We wskaźniku inflacji nie będzie ani śladu tego, że wzrosły ceny ogórków.
Ukrycie faktycznej inflacji jest bardzo ważne, ponieważ to od niej zależna jest rentowność obligacji państwowych. Gdyby teraz np. oprocentowanie obligacji USA wzrosło trzykrotnie, zgodnie z faktycznym wskaźnikiem inflacji, kraj ten stanąłby na krawędzi bankructwa (zobaczmy jakie problemy mają teraz Włochy, kiedy oprocentowanie ich obligacji wzrosło do 7 proc.).
Jakim zagrożeniem dla rządów są informacje o prawdziwej inflacji może świadczyć przypadek Argentyny. W lipcu tego roku argentyńska prokuratura wszczęła na polecenie rządu karną sprawę przeciwko firmie MyS Consultores, która publikowała własne dane odnośnie tempa utraty wartości przez tamtejszą walutę.
Wybrany komentarz
Drodzy NEonauci ;)
Jakkolwiek manipulacja przy liczeniu wszelkiego rodzaju wskaźników (nie tylko inflacji) jest rzeczą oczywistą i praktykowaną zawsze i wszędzie - tak powyższy tekst wymaga bardzo ważnego uzupełnienia.
Wzrost cen oraz inflacja - TO NIE TO SAMO.
Inflacja to spadek siły nabywczej pieniądza (spadek wartości pieniądza) na skutek zwiększenia jego ilości w obiegu.
Inflacja jest przyczyną wzrostu cen - to prawda.
Ale ceny mogą też rosnąć z zupełnie INNYCH PRZYCZYN.
W gospodarce zachodzą przeróżne procesy - i ani się one nie zakłócają, ani nie wykluczają - poprostu dzieją się równolegle.
Np. wzrost cen mieszkań, o którym pisze autor (prawie 100%) - to oczywiście NIE SKUTEK INFLACJI - tylko ogromnego, samonapędzającego się i rosnącego POPYTU!
("mieszkania drożeją więc trzeba jak najszybciej kupić sobie mieszkanie - bo potem będą jeszcze droższe (lub będzie je można sprzedać z zyskiem)")
Co nie znaczy, że inflacja wtedy nie wystąpiła - ALE NIE MOŻNA MÓWIĆ - że 100% wzrost cen mieszkań był spowodowany wysoką inflacją.
Jest wręcz odwrotnie!
Inflacja musiała wzrosnąć - z powodu "masowego" udzielania kredytów na te mieszkania na lewo i prawo (a udzielanie kredytów przez banki jest niczym innym jak "kreowaniem pieniądza z powietrza"- czyli zwiększaniem jego ilości w obiegu - czyli przyczyną inflacji).
Freedom 14.11.2011 14:13:24
Proszę zwrócić uwagę na to, co
się powszechnie wpaja: zdobądź jak najwięcej kasy – wtedy wygrywasz, a nie:
zrób jak najwięcej pożytecznego (więc tacy przegrywają)...
Jeśli to ci, którzy postępują
źle odnoszą sukces, to kogo będą naśladować następni, a więc, w efekcie, jak
dalej będzie...
Jak długo o pozycji człowieka
nie będą stanowić jego pozytywne przymioty, konstruktywny wkład, tylko stan
finansowy, układy, tak długo będziemy mieli wszechstronną destrukcję, regres!
Dla milionów
(miliardów) ludzi „gościem”, wiarygodny, wzorem do naśladowania jest-, ma
„rację” ten, co ma forsę, władzę, występuje w telewizji, jest znany, sławny...
Więc wyjaśniam: kim, w takim, m.in. tak wypaczającym, demoralizującym świecie
(...), na ogół, są ludzie z forsą, osobniki rządzące, na ważnych stanowiskach,
znane, sławne, czym się masy ludzkie kierują...; dlaczego osoby wybitne są na
marginesie, a osobniki destrukcyjne, dzięki czemu, prosperują, czyli jest na
odwrót...!
PS
Wartość
człowieka nie liczy się w jego majątku (zbitym np. dzięki wmuszaniu odbioru
tzw. reklam (kłamstw, bredni; informacyjnych trucizn; ogłupianiu, manipulacji,
stresowaniu, demoralizowaniu, wypaczaniu; uszkadzaniu psychiki; pogrążaniu),
rabunkowi surowców mineralnych, ropy, węgla, wycinaniu lasów, produkcji rzeczy
zbędnych, szybkich śmieci, szkodliwych, legalnych i nielegalnych, trucizn,
broni, betonując i asfaltując planetę, przyczyniając do skażeń, zatruć; chorób,
dewastacji, degradacji, zamian klimatycznych, wydatków, długów, zagłady, w tym
samozagłady; realizowaniu niszczycielskiej utopii; destrukcji), a nawet wręcz
przeciwnie, czyli zależność jest najczęściej odwrotna, tylko w pozytywnych
efektach jego działań.
Wolę zajmować się tym, co obecnie, nawet jako najbiedniejszy człowiek na świecie, niż być bogatym -BEZUŻYTECZNYM, PASOŻYTNICZYM, SFRUSTROWANYM - nierobem (a co dopiero szkodnikiem)!
Są rzeczy, istnienia
użyteczne, a niektóre nawet niezbędne, a
mimo to wiele z nich nic nie kosztuje, np. powietrze, las, przyroda, morze,
góry. A są rzeczy zbędne, szkodliwe, w tym ich pozyskiwanie, produkcja, a wiele
z nich jest b. droga, np. biżuteria, jachty, luksusowe pojazdy. A okazuje się,
że te pierwsze, bardzo wartościowe, niezbędne, nie zwiększają PKB, a te drugie,
zbędne, szkodliwe, bardzo... O te pierwsze się nie dba, niszczy je, a te drugie
stara się w jak największych ilościach produkować...
Okazuje się, że bogaci,
zadowoleni, szczęśliwi mamy być, nie gdy będziemy zdrowi, mądrzy, prawi,
dobrzy, rozumni, atrakcyjni, bezpieczni, żyć w czystym, zdrowym, bogatym w
urozmaiconą przyrodę środowisku, posiadać racjonalnie użyteczne, w tym trwałe i
możliwością odzysku z nich surowców, rzeczy, tylko wówczas, gdy wszystko będzie skażone, wszyscy zatruci, chorzy,
cierpiący, upośledzeni, niedorozwinięci, debilni, psychopatyczni, brzydcy, bez
przyrody, surowców, i czegokolwiek, bo nie będzie z czego ani jak tego
wyprodukować...
PS
Właśnie
wykazałem skrajnie możliwą absurdalność, szkodliwość osiąganych dotychczas
celów...!!!
Jeszcze
inaczej
Kończą
się wszystkie zasoby, wszystko jest skażane, wszyscy są truci, coraz więcej
ludzi jest chorych, fizycznie, psychicznie, umysłowo, intelektualnie, ułomnych,
rosną ceny, długi, a co robią utopiści? – Domagają się zwiększania produkcji,
przedłużania dogorywania ludzi schorowanych, rozmnażania się przez ludzi
chorych, bezpłodnych, zwiększania przeludnienia (bo to jest, dla ich
nienormalnych umysłów, moralne)..., zmilczają osoby prawe, konstruktywne, świadome,
o wysokim pozytywnym potencjale; ignorują nasze, całościowo przemyślane;
wykazane, konstruktywne propozycje...!
Czy prawo formalne; interes
fabrykantów, finansistów, bankierów, polityków, członków organizacji
religijnych…; psychopatów, debili; kanalii…; realizowanie utopii, dążenie do
zagłady... może być ważniejsze od zachowania Życia na Ziemi...
Proszę się zastanowić: czy
celem P. działań, zaniechań jest osiągnięcie pozytywnych efektów czy
realizowanie, wspieranie utopii (to drugie ABSOLUTNIE WYKLUCZA to pierwsze!)?
PS1
Psychopaci, debile; kanalie nie
chcą rozwiązywać problemy, zapobiegać ich powstawaniu, tylko zaspokajać swoje
egoistyczne, patologiczne, anormalne potrzeby, dbać o własną prosperitę, oni
chcą wspierać, realizować, umożliwiające, ułatwiające to, utopie;
uniemożliwiać, utrudniać myślenie, rozumienie; ogłupiać, w tym nazywając,
interpretując sprawy na odwrót; pogrążać, stanowiącą zagrożenie dla ich
interesów »konkurencję«; przyczyniać do problemów (zastępując jeden innym,
kilkoma; postępując na odwrót); świadomie, nieświadomie, w sposób uświadomiony,
nieuświadomiony demoralizować, by móc szkodzić, a odgrywać rolę moralnych
wzorów, walczących z problemami jedynie słusznych wybawicieli, bohaterów...
PS2
Ich motto: Pośpieszmy się, w imię
dobra, z eksploatacją surowców i innych zasobów, bo inaczej zostanie coś dla
naszych dzieci!...
Jeśli przyjąć, iż nasz gatunek
miałby istnieć jeszcze setki tys. lat, to okazuje się, iż wiele minerałów,
zasobów natury ma mu służyć jedynie przez 0,0...% tego czasu...
Czy sami
chcielibyście żyć w warunkach jakie zgotowaliście przyszłym pokoleniom: m.in.
bez ropy, węgla, gazu, rzek (z powodu stopnienia lodowców; zmian
klimatycznych), lasów, zwierząt, w okół pustynie, składowiska śmieci, wszystko,
powietrze, ziemia, woda, skażone, wszyscy zatruci, chorzy, jeszcze tępsi niż
obecnie, o niskim potencjale, walorach; zdegenerowani, jeszcze większe
przeludnienie, pełno psychopatów, debili, starców, ogromne długi do spłacenia,
itp...
My absolutnie nie
potrzebujemy zbędnych (czy kiedykolwiek odnotowano przypadek, by ktoś
zachorował, umarł z braku jakiegoś zbytku, zwanego też luksusem… Za to codziennie z ich powodu notuje się przypadki chorób,
śmierci ludzi, zagłady wśród przyrody!!), szkodliwych, w tym trujących rzeczy,
"szybkich śmieci", usług, tylko pdk tak chcą na nas zarabiać,
prosperować, więc demoralizują, wypaczają umysły, prokonsumpcyjną ideologią,
działalnością, uszkadzają psychikę tzw. reklamami swym ofiarom, opłacają media,
przekupują polityków, by zezwalali na takie postępowanie, wspierali ich
działalność, w tym rabunek, marnowanie, niszczenie surowców i innych zasobów!!
To nic, że masz
NIEPODWAŻALNE argumenty przeciw takiemu postępowaniu, bo w dotychczasowym
świecie, gdzie postępuje się absurdalnie, na odwrót, czyli utopijnie, co
skutkuje też odpowiednim... wpływem na psychikę, umysł (w tym m.in. ludzie unikają przyjmowania takiej
rzeczywistości, a więc jej analizy, do świadomości... Co skutkuje niewiedzą, a
więc nierozumieniem, i w efekcie nieświadomością. Bo nie znają, jest ona
zmilczana, dyskredytowana, alternatywy. Nie chcą też być posądzeni o
„nienormalność”, odstawać od reszty. Więc trwają (naśladują innych, się ogłupiają
powszechną m.in. telewizyjną, radiową rozrywką, powszechnym przekazem, słuchają
osądów eksponowanych przez media „autorytetów”)), nie decydują racjonalne, dogłębnie, a więc rzeczywiście
etyczne racje (tym gorzej, że je masz)...
PRAWO KATZA: LUDZIE
I NARODY BĘDĄ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĄ JUŻ
WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŚCI...
Może nadszedł ten czas?
JAKA JEST RÓŻNICA W
POSTRZEGANIU, ROZUMIENIU RZECZYWISTOŚCI MIĘDZY OSOBĄ O CZWARTYM STOPNIU
ŚWIADOMOŚCI A PIERWSZYM STOPNIU ŚWIADOMOŚCI.
Jako analogię podam przykład
poustawianych kostek domina z urozmaiceniami. Otóż co przewidzi człowiek, a co
prymitywne zwierzę zanim przewróci się pierwszą kostkę... Dla człowieka jest
wszystko od razu oczywiste, banalne – z góry wie co, gdzie i dlaczego się
stanie, w tym jak skończy, że bez ponownego ustawienia kostek, urozmaiceń nie
da się zabawy powtórzyć.
Tak więc nie zajmuję się
magią…
Nieprzyjmowanie do
wiadomości faktów nie zmienia FAKTÓW!
AKCEPTACJA, REALIZACJA
UTOPII WYMAGA WYZBYCIA SIĘ ZDROWEGO ROZSĄDKU, WYŁĄCZENIA LOGICZNEGO MYŚLENIA
Problemem ludzkości jest brak
zdolności do myślenia, takiego edukowania, całościowego, a więc w pełnej,
rzeczywistej, perspektywie terytorialnej, czasowej, społecznej, gatunkowej, międzygatunkowej,
uwzględniania, niekiedy zawiłych, złożonych współzależności; zdolności do
ustalania rzeczywistej - dalekowzrocznej, dogłębnie, a więc rzeczywiście, etycznej
- hierarchii wartości, ważności. Stąd świat wydaje się być zawiły i niepojęty,
podlegający jakimś tajemniczym siłom, prawom (więc tylko tajemnicze i
niezrozumiałe tego wyjaśnienia wydają się być wiarygodne…, bo przecież ludzie
chcą, postępują dobrze, a wychodzi, jak zwykle, źle...). Więc na bazie tego
ostatniego realizuje się utopie (które wybiórczo „wyjaśniają” rzeczywistość,
ułatwiają pogodzenie z sytuacją, zaspokajają potrzeby, tworząc problemy, do
walki z którymi wybiera się twórców kolejnych problemów...)(ile już
zrealizowano, realizuje się „jedynie słusznych, sprawiedliwych itp.” ideologicznych,
gospodarczo-ekonomicznych, politycznych rozwiązań... – wszystkie, tylko nie
racjonalny system (którego jeszcze NIKT, NIGDY, NIGDZIE nie zastosował!!!)…
PS
NIETRUDNE, LOGICZNE
WYJAŚNIENIA:
- Niewiedza, nierozumienie
wynikają z niewłaściwej edukacji (w szkołach wpaja się aktualną utopijną
ideologię, uczy rzeczy, które 99 procentom uczniów, gdy będą już dorośli, nigdy się do niczego nie przydadzą, a pomija rzeczy, które
przyniosłyby korzystne efekty), niewłaściwego działania, postępowania mediów,
które m.in. zarabiają na stresowaniu, dręczeniu; przymuszaniu do ich odbioru,
praniu mózgów, doprowadzaniu do chorób psychicznych, ogłupianiu; szkodzeniu,
pogrążaniu tzw. reklamami, stawiają na ilość przyciągniętych widzów, spędzonych
przez nich godzin przed ekranem, zarobionych pieniędzy; wspieranie utopii, a
nie na korzystne efekty, dla ogółu, swojej działalności.
- Nim więcej teraz przeznaczymy
środków, pieniędzy, inwencji na realizację utopii, tym większe tego negatywne
konsekwencje, straty poniesiemy w przyszłości!!
PS1
Nim później zaczniemy
postępować racjonalnie, tym więcej poniesiemy nieodwracalnych strat, i więcej
pochłonie środków, potencjału naprawienie jeszcze możliwych do naprawienia
szkód, i mniejsze będą tego pozytywne efekty, i wolniej je odczujemy.
PS2
Tu nigdy nie chodziło o
wasze/PRAWDZIWE, a więc całościowe, dalekowzroczne dobro, tylko o interesy,
zaspokajanie anormalnych potrzeb, wielokrotnie przeze mnie opisanych
osobników...
Zwiększajcie
PKB i, dzięki temu, coraz więcej pożyczajcie…, to dzięki temu będzie coraz
lepiej (NAM – pożyczającym)...
TO
NIE UTOPIJNE, ODWRACAJĄCE UWAGĘ, WSKAŹNIKI, MANIPULACJE, TYLKO EFEKTY SĄ
MIARODAJNYM WSKAŹNIKIEM DZIAŁAŃ!
Uważanie,
że wielkość PKB jest jakimś miarodajnym wskaźnikiem, a jego zwiększanie
przynosi korzyści, i jest priorytetem po prostu Wam wpojono! To, jak wszystko
inne, służy tym, którzy, krótkowzrocznie, bo kosztem wszystkiego, wszystkich,
czerpią z tego zyski, i by to bezkarnie czynić opłacają/przekupują, w tym tzw.
reklamami, media, polityków, a politycy oprócz opłacania/przekupywania,
obstawiania swoimi ludźmi mediów przekupują płatnymi zajęciami pozostałych
wyborców, dzięki czemu społeczeństwo jest ogłupione, wypaczone, przekupione, co
umożliwia zadłużanie przyszłych pokoleń, skażanie, trucie, rabunek surowców,
niszczenie zasobów, przyrody, realizację zagłady, w tym samozagłady...! Bo za
to odpowiedzialne osobniki są zdemoralizowanymi, wypaczonymi, krótkowzrocznymi,
bezwzględnymi kreaturami, intelektualnie, etycznie ułomni, anormalni!!
Produkty, usługi tworzą wartość korzystną i
niekorzystną (w jednych przeważa to pierwsze, a w innych to drugie), są też takie produkty, usługi,
które tworzą wyłącznie wartość niekorzystną. Wszystkie natomiast zwiększają
PKB...
PS
Każda
praca absorbuje; rozwija, bądź niszczy potencjał (jeśli kogoś zatrudnimy
niezgodnie z jego możliwościami, w dodatku do produkcji czy usług o
niekorzystnej wartości, to będziemy wyłącznie i wszechstronnie tracili).
W utopijnych gospodarkach
m.in. problemy wynikłe z jednej produkcji chce się rozwiązać za pomocą kolejnej
produkcji (powstają efekty lawiny!)...
W utopi postępuje się absurdalnie,
na odwrót, jedne problemy zastępuje się następnymi (powstają efekty lawiny!)...
Np. gdy ludzie chorują z powodu
prokonsumpcyjnej produkcji, a więc wynikłych z tego skażeń, zatruć, to m.in.
otwiera się kolejną skażającą, trującą produkcję medykamentów, sprzętu
medycznego, a ponieważ tzw. lecznictwo również przyczynia się do skażeń,
zatruć, zarażeń, zakażeń, uszkadzania genów, uodparniania się na tzw. leki
mikrobów, no to się produkcję medykamentów, sprzętu medycznego zwiększa... A
jak rosną wydatki na tzw. lecznictwo, no to rosną długi, bieda. A jak rosną
długi, bieda, no to przybywa chorych...
Woda jest skażona, no to m.in.
produkuje się butelki i nalewa do nich wody, a następnie sprzedaje. A ponieważ
produkcja butelek, transport butelek z wodą, ich sprzedaż, wykorzystanie
związane są z eksploatacją złóż, spalaniem ropy, wytwarzaniem śmieci, a więc
skażaniem, truciem, no to skażanie, trucie rośnie, a skoro skażenie, trucie
rośnie, no to produkuje się jeszcze więcej butelek...
Gdy rabuje się surowce, to ich
szybko ubywa, jak ich szybko ubywa, no to rośnie ich cena, jak rośnie ich cena,
to wszystko drożeje, jak wszystko drożeje, no to rosną wydatki, długi, bieda, a
jak rosną wydatki, długi, bieda, no to m.in. jeszcze szybciej rabuje się
surowce...
Do tego dodajmy wypadki
samochodowe, wojny o surowce. Itp., itd. W efekcie rosną też wydatki, długi,
bieda, no to pożycza się jeszcze więcej pieniędzy, a jak pożycza się jeszcze
więcej pieniędzy, to jeszcze bardziej rosną długi, bieda... Jak rosną długi, bieda,
no to m.in. zwiększa się liczbę msc tzw. pracy, żeby wzrósł PKB, a jak zwiększa
się liczbę msc tzw. pracy, no to rośnie tempo rabowania surowców, skażanie,
trucie, wydatki na tego skutki, długi, bieda...
A jak rośnie ilość i wielkość
problemów, no to m.in. zwiększa się wydatki, a gdy rosną wydatki, no to rosną
długi, bieda i z tego powodu zwiększają
się i powstają kolejne problemy. Gdy zwiększają i pojawiają się kolejne
problemy, no to się je jeszcze bardziej zwiększa, zastępuje następnymi
problemami...
http://www.mentora.pl/finanse/czy-mozna-ufac-instytucjom-finansowym
| 2010-04-21 11:58: cena ropy wydźwignięta do prawie 150 dolarów za baryłkę,
przy koszcie wydobycia z najłatwiej dostępnych źródeł na poziomie 1$. Piotr
Waydel
[Chyba wszystko jasne, dlaczego auta na sprężone powietrze, elektryczne były złe, a spalinowe dobre... Podobnie ma się rzecz i w innych branżach, działalności tzw. biznesowej (przy czym nie zawsze pod takim szyldem...)... - red.]
http://artelis.pl/artykuly/18105/czy-polak-dostanie-dwie-najwazniejsze-nagrody-nobla
| 21.04.2010
(...) Takim tanim i nieprzebranym źródłem energii jest wysokotemperaturowa
energia cieplna z głębokich pokładów formacji skalnych, która cały czas jest
uzupełniana przez reakcje termojądrowe zachodzące wewnątrz naszej planety.
Opracowana przez Profesora Żakiewicza metoda jej suchego pozyskiwania, za
pomocą wgłębnych wymienników ciepła typu harvestors, nie niszczy
niskotemperaturowych pokładów wód geotermalnych. Tej w pełni odnawialnej
energii jest w Polsce tysiące razy więcej niż zużywamy. Energia ta jest
dostępna w każdym miejscu na głębokościach 7.000 do 10.000 m. Jeden kilometr
kwadratowy może rocznie dać ilość energii, która jest równoważna 200.000
baryłek ropy naftowej, bez żadnego uszczuplenia zasobów i bez zanieczyszczenia
środowiska.
Mimo, że dostęp do energii geotermicznej mamy najłatwiejszy w Europie, a
nasz rodak jest najważniejszym wynalazcą w tej dziedzinie na świecie, wiedza na
ten temat i zainteresowanie są w Polsce zerowe. Ale nic dziwnego. Jej
pozyskiwanie może doprowadzić do niezależności energetycznej i wiąże się z
utratą ogromnych zysków dla niektórych lobby, które mocno zasilają media
poprzez reklamowanie się. Może właśnie dlatego ta informacja jest u nas
nieobecna. A może najpierw musimy podpisać umowy na elektrownie jądrowe, żeby
później zapłacić ogromne kary za wycofanie się z tych „wyjątkowo
opłacalnych" i „jedynych zapewniających niezależność" rozwiązań lub
dopłacać miliardy do energii.
Rozwiązania takie mogą być stosowane lokalnie, dzięki czemu nie ma strat na
przesyłach.
Ponieważ możliwa jest trójgeneracja i system ma niską stałą czasową, można
go sprzęgać z pozyskiwaniem znacznie droższej energii elektrycznej (generatory)
i cieplnej (pompy hydrosoniczne) z turbin wiatrowych.
Koszt uruchomienia zakładu pozyskującego i przetwarzającego tą energię jest
porównywalny do farm wiatrowych w przeliczeniu na jednostkę mocy. Różni się
jednak tym, że nie jest zależny od warunków zewnętrznych i może cały czas
pracować z maksymalną mocą. Natomiast późniejszy bieżący koszt produkcji
energii w tej technologii jest na poziomie poniżej 2 groszy za 1 kWh, a
cieplnej znacznie mniej, czym bije na głowę wszelkie inne metody. (...)
Piotr Waydel
[Na głębokości 10 km temperatura Ziemi wynosi ponad 300°C, a na głębokości 13 km około 400°C (średnio stopień geotermiczny (wzrost temperatury o 1°C) dla Polski do głębokości 5 km wynosi 47,2 m. W europie środkowej (jest to też średnia globalna) średnio rośnie o 3°C co 100 metrów). – red.]
http://pl.wikipedia.org/wiki/TauTona
TauTona - kopalnia złota w Republice Południowej Afryki. Jest obecnie najgłębszą kopalnią na świecie. Jej głębokość to 3,9 kilometra.
[By osiągnąć głębsze wiercenia, można budować bazy wiertnicze umieszczone głęboko pod ziemią. – red.]
Ilość ciepła zmagazynowana we wnętrzu Ziemi jest ogromna: do głębokości ok. 10 km przekracza 50 000-krotnie ilość ciepła zgromadzoną we wszystkich złożach gazu ziemnego i ropy naftowej na świecie.
http://pga.org.pl/geotermia-zasoby-swiatowe.html
Szacuje się, że w przyszłości,
gdy będziemy dysponowali odpowiednimi, tanimi technologiami, które pozwolą
wykorzystać zasoby geotermalne w przypowierzchniowych warstwach skorupy
ziemskiej, to będzie realne uzyskanie energii stanowiącej równowartość ponad
106 MW energii elektrycznej. Zasoby energii cieplnej pochodzenia geotermalnego
teoretycznie możliwe do wykorzystania do celów ciepłowniczych są ogromne i
szacowane na około 3x106 EJ, co przekracza ponad 9000 razy wielkość rocznej
konsumpcji energii na świecie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ziemia
Temperatura środka planety może wynosić 4000-7000 K, a ciśnienie dochodzić do 360 GPa. Początkowo, ciepło wewnętrzne Ziemi pochodziło głównie z kontrakcji grawitacyjnej w okresie formowania się planety. Obecnie, najwięcej ciepła (45 do 90%) pochodzi z rozpadu radioaktywnego izotopów potasu (40K), uranu (238U) i toru (232Th). Czas połowicznego rozpadu tych pierwiastków wynosi, odpowiednio, 1,25 miliardów, 4 miliardy i 14 miliardów lat. Źródła ciepła upatruje się też częściowo w ochładzaniu się płaszcza, tarciu wewnętrznym wywołanym siłami pływowymi i zmianami w prędkości obrotu Ziemi. Część energii termicznej jądra transportowana jest do skorupy ziemskiej poprzez pióropusz płaszcza, który może powodować powstawanie plam gorąca i pokryw lawowych. Szacowana ilość ciepła wypływającego z jądra Ziemi wynosi od 4 do 15 TW, a wypływ ciepła na powierzchnię ma wartość ok. 46 TW. Jest to niewiele w bilansie energetycznym powierzchni Ziemi – ok. 1/10 W/m², co stanowi około 1/10 000 energii promieniowania słonecznego docierającego do Ziemi.
KONSUMPCJONIZM
SPOWALNIA I OGRANICZA ROZWÓJ TECHNIKI, GOSPODARCZY, POZIOM ŻYCIA (czyli, jak
zwykle, jest odwrotnie niż się powszechnie wpaja...)! Więc nie służy ludziom,
przyrodzie, tylko chimerom ludzkim parającym się wpajaniem konsumpcjonizmu i
zaspokajaniem tej »potrzeby«..., by samemu, kosztem wszystkich, wszystkiego,
prosperować, a przy okazji zaspokajać swoje chore potrzeby szkodzenia,
niszczenia!!! BO:
-
jego wpajanie demoralizuje, wypacza umysły, okalecza psychikę;
-
takie, wymuszone, płatne zajęcia (zwane, powszechnie, pracą) ogłupiają,
wyczerpują, wyniszczają psychicznie, fizycznie tego ofiary, półniewolników,
zwanych pracownikami; marnotrawi zasoby ludzkie; odbywa się selekcja negatywna,
tzn. w takim systemie prosperują osobniki o szkodliwym potencjale, a osoby o
pozytywnym są degradowane;
-
marnotrawi potencjał techniczny, technologiczny;
-
marnotrawi kapitał, zasoby naturalne, w tym (tzw.) surowce, czas, inwencje;
- w
jego wyniku powstałe produkty bardzo szybko, po staniu się śmieciami, zamiast
służyć ludziom, to im b. długotrwale, wszechstronnie szkodzą;
-
wyobcowuje z/przyrody/ę, traktując ją jak przedmiot, bez żadnych praw;
-
powoduje, że przyjazne środowisko staje się trujące, nieprzewidywalne,
niebezpieczne, szkodliwe, zabójcze;
-
przyczynia do wydatków spowodowanych skażeniami, zatruciami; chorobami;
degenerowaniem, a, w efekcie, powoduje m.in. długi, biedę, nędzę, z tego
skutkami;
-
angażuje ogromny potencjał, zasoby w rozwiązywanie problemów z niego wynikłych.
A
poza tym gdzie, do czego, z jakimi skutkami, konsekwencjami się tak spieszymy
(czy ktoś nas goni)...; co jest szybsze: my, czy lawina problemów, szkód, strat...;
więc co, TAK NAPRAWDĘ, osiągamy (a przecież najgorsze jest dopiero przed
nami)...; więc co jest realizowane...; kto, dzięki czemu (...), to realizuje…
ROŚNIE PKB
Tylko
co/po co te „szybkie śmieci” zajmujące mse i trujące nas, m.in. my, produkujemy…/rabujemy...
Rosną ceny, w tym surowców, i innych zasobów, bo się kończą, a więc, w efekcie,
PKB, ale zarobki tzw. mas za tym nie nadążają... Ile wynoszą, i jak szybko
rosną nasze prywatne, firm, państwowe długi... Co wdychamy, pijemy, jemy...;
jaki jest stan środowiska, naszego zdrowia, przyrody... Więc, w tego efekcie,
produkcja medykamentów rośnie, wydatki związane z dewastacją przyrody,
degradacją środowiska, wyjawianiem gleb rolnych, co skutkuje powodziami,
suszami, nawożeniem chemią ziemi służącej do uprawy, również, czyli PKB
także... Oto sens tego wskaźnika...; oto poziom wiedzy, sposób rozumowania,
etyka; kompetencje, wiarygodność na niego się powołujących...
KONIEC (TZW.) KRYZYSU...
Co ogłaszają utopiści – koniec
realizowania utopii, a więc m.in. rabunku, marnowani, niszczenia surowców
mineralnych i innych zasobów, skażania, trucia, śmiecenia, przyczyniania do
chorób, degeneracji, zwiększania dlugów, wywoływania biedy, degradacji
środowiska, zagłady, w tym samozagłady? Nie! Tego nie tylko kontynuację, ale i
przyspieszenie (nim szybciej, tym lepiej)... A co na to reszta? Reszta się z
tego cieszy...
PS
Na podstawie komentarza
internauty do tekstu zamieszczonego na portalu www.o2.pl : Uzdrawianiem
gospodarek mają zajmować się ci, którzy przyczynili się do kryzysu („od czego
się rozchorowałeś, tym się lecz”)... Czyli trzeba zwiększać to, co go
wywołało...
Tzw. kryzys wynika z przeludnienia, braku pozytywnej selekcji osób mających
zająć się prokreacją, wychowywaniem dzieci, degeneracji naszego gatunku, skażeń,
zatruć, chorób, zagłady przyrody, grabieży, marnowania minerałów i innych
zasobów, ich niszczenia, w tym skażania, konsumpcjonizmu, wykonywania zbędnej,
szkodliwej tzw. pracy, wydatków, długów; ogłupiania, wypaczania,
demoralizowania, zatruwania, upośledzania umysłów, uszkadzania psychiki; rządów
pdk; wszechstronnej selekcji negatywnej; nieświadomości społeczeństw;
realizowania utopii! To, to trzeba zakończyć!!!
A proszę przemyśleć, czego
domagają się prokonsumpcyjni ekonomiści, fabrykanci, kogo słuchają, czym się
kierują, co czynią politycy...
PS
Proszę też zauważyć, że NIKT
tego - merytorycznie - nie neguje - bo nie ma takiej możliwości - ale i nie
zmienia...
- Przykład szacowania
całościowego.
UTOPIJNE LECZNICTWO (...)
PRZYCZYNIA SIĘ DO BIEDY, CHORÓB, DEGENERACJI, DEGRADACJI, ŚMIERCI, WYDATKÓW,
DŁUGÓW; ZWIĘKSZA ILOŚĆ PROBLEMÓW, STRAT!
W uproszczeniu i w skrócie: chory człowiek zaraża innych mikroorganizmami, przyczynia
do lekooporności mikroorganizmów, przyczynia do skażania środowiska, trucia przyrody,
ludzi produkcją medykamentów, sprzętu medycznego, następnie substancjami
zawartymi w wydalonym kale, moczu po zażyciu leków, w poprodukcyjnych,
poszpitalnych, komunalnych śmieciach – co przyczynia się do kolejnych skażeń,
zatruć środowiska, przyrody, ludzi, co przyczynia się do kolejnych chorób,
strat, obciąża ekonomicznie społeczeństwo kosztami tzw. lecznictwa,
utrzymywania na rencie – co przyczynia się do biedy, długów, a w efekcie i
chorób, przestępczości, demoralizuje – dając przykład, że za chorobę jest się
nagradzanym, co prowokuje to do nie dbania o siebie, potomstwo, więc w efekcie
przybywa kolejnych osób do leczenia, utrzymywania, z tego skutkami (...), a
skutkuje to też degeneracją, degeneractwem, z tego skutkami (...), przekazuje
potomstwu wadliwe geny, co również skutkuje tym, że przybywa kolejnych osób do
leczenia, utrzymywania, z tego skutkami (...), co też skutkuje degeneracją,
degeneractwem.
Więc trzeba rozsądnie,
rozumnie, całościowo, dalekowzrocznie, dogłębnie,
a więc rzeczywiście etycznie, oszacować:
KIEDY, CO MA SENS, I ODPOWIEDNIO DO TEGO POSTĘPOWAĆ (jak ktoś chce realizować
utopie, to niech robi to za własne pieniądze!)!
Więc leczenie, utrzymywanie
chorych narkomanów, alkoholików, nikotynowców, starców, zarażonych
nieuleczalnymi mikroorganizmami, obłożnie chorych, patologicznie otyłych, sparaliżowanych,
chorych psychicznie, pdk – NIE TYLKO JEST SZKODLIWE, NIE MA SENSU, ALE RÓWNIEŻ
NIE MA TAKIEJ, PRAKTYCZNIE, MOŻLIWOŚCI (jak widać – bo chorych, biednych,
wydatków, długów, problemów, strat przybywa!)! Więc trzeba i tu zakończyć
postępowanie na odwrót; realizowanie utopi! Czyli: TAKICH OSOBNIKÓW USUWAĆ
(przy okazji dając przestrogę, motywując, mobilizując pozostałych do dbania o
siebie, innych, do rozwoju, współpracy).
- Degeneracja wynika:
- z braku pozytywnej selekcji,
takiego doboru kandydatów do prokreacji,
- trucia przyszłych rodziców,
płodów wynikłym z skażenia środowiska, żywności,
- niezdrowego odżywiania,
trucia się przyszłych rodziców, płodów nikotyną, alkoholem, narkotykami,
- nieusuwania nieprawidłowych
płodów, nie usypiania noworodków z wadami;
- przekazywania patologicznych
genów.
Z powyższych powodów dochodzi
też do tzw. leczenia, które również skutkuje skażaniem, truciem, negatywnym
wpływem na geny, z tego skutkami, a oprócz tego wiąże się to z ogromnymi
wydatkami, z powodu czego głodują, a w wyniku tego chorują, degenerują się
dzieci o prawidłowych cechach. (Powstają efekty lawinowe – tzn. rośnie m.in.
skażenie, zatrucie, liczba chorych, w tym dzieci, wielkość wydatków; strat,
problemów)
Do tego dodajmy problemy
wynikłe z niskiego potencjału naszego gatunku, a więc i działań nierozumnych,
szkodliwych, niszczycielskich, mniejsze możliwości;
- Nie tylko nie można w
nieskończoność degenerować naszego gatunku, bo m.in. ktoś musi nie tylko
potrafić ale i praktycznie myśleć, rozumieć, pracować, bo inaczej nie będzie za
co, jak leczyć, utrzymywać ludzi, ale nie należy próbować tego robić nawet na
małą skalę, bo zrodzi to tylko rosnące (...) straty, problemy (w tym będzie, temu
sprzyjający, precedens).
- Nałogi są skutkiem
eksponowania trucia się (innych); zarażania nałogami; degeneractwem; takiego traktowania własnego, innych
zdrowia, życia; efektem posiadania genów lustrzanych, pobudzających do
naśladownictwa, instynktu stadnego; skutkiem przekazywania takich predyspozycji
potomstwu (płodowi).
- Przyczyną dziewięćdziesięciu
kilku procent chorób jest nieodpowiednie odżywianie, niedożywienie (głód;
przeludnienie), skażenie, trucie, degeneracja naszego gatunku, i eksploatacja
pracowników, a więc z winy człowieka; na własne życzenie (więc człowiek ratuje,
rozwiązuje, zapobiega problemom, czyni dobrze, czy odwrotnie...). Więc na usunięciu tych przyczyn powinny się skupić nasze
działania, a nie na utopijnym lecznictwie!
Rzeczywisty, czyli licząc
całościowo, rozwój gospodarki będzie miał mse m.in. wtedy i tylko wtedy, gdy
będzie się likwidować zbędne, szkodliwe msa tzw. pracy, nawet kosztem
wypłacania zasiłku, co, licząc całościowo, wyjdzie korzystniej, w tym taniej, a
tworzyć wszechstronnie korzystne.
Wykorzystywanie drzewa, węgla,
ropy, materiałów promieniotwórczych do celów energetycznych nigdy niemiało
sensu ekonomicznego, ekologicznego!
- CZY KIEDYKOLWIEK W
DZIEJACH ZAOBSERWOWANO PRZYPADEK, BY COŚ ZNIKNĘŁO..., BY COŚ WZIĘŁO SIĘ Z
NICZEGO…
No to nie wolno produkować
rzeczy zbędnych, szkodliwych; „szybkich śmieci”, trucizn, marnotrawić (!!), bo
już na etapie pozyskiwania surowców i innych zasobów powoduje się skażenia,
zatrucia i inne szkodliwe skutki, a kolejne negatywne konsekwencje przynosi ich
produkcja, następne używanie, po czym pozbycie się produktów!! A dotyczy to
m.in.: farb, lakierów, rozpuszczalników, konserwantów, barwników, kosmetyków,
aerozoli, biżuterii, kwiatów, papierosów, alkoholi, narkotyków, tzw. środków czystości,
tzw. leków, baterii, samochodów, motorów, benzyn, jednorazowego użytku
opakowań, dupereli, badziewia, itp., itd. Nie wolno przeznaczać surowców na
cele energetyczne!!
W takim utopijnym, absurdalnym,
bezmyślnym, krótkowzrocznym; szkodliwym, systemie ludzie specjalizują się w
bezwzględnym, kosztem wszystkich i wszystkiego, gdzie się da, i jak się da,
zdobywaniu pieniędzy!
PKB NIE
ODZWIERCIEDLA SENSU, CELU, RZECZYWISTYCH, czyli licząc całościowo, SKUTKÓW,
EFEKTÓW, KONSEKWENCJI PRODUKCJI, tylko nim więcej czegokolwiek i jakkolwiek się
produkuje, tym lepiej...
Utopijny
wskaźnik »PKB« służy wyłącznie do formalnego zabezpieczania się, prawnego
umocowywania, usankcjonowania, usprawiedliwiania działalności fabrykantów,
bankierów, polityków, wspierających ich mediów; rabusiów, trucicieli,
niszczycieli, zadłużaczy, manipulatorów, ogłupiaczy, okłamywaczy; pogrążaczy;
bezwzględnych kreatur, bestii; zgładzającym Życie na Ziemi, a nie ich ofiarom;
Życiu na Ziemi! – On absolutnie nie odzwierciedla m.in. sytuacji ekologicznej,
zdrowotnej, a nawet ekonomicznej ofiar tego procederu, i oto m.in. właśnie
chodzi! Mało tego, taki, pogrążający,
utopijny, jak najwyższy
wskaźnik jest pretekstem jeszcze do zwiększania zadłużeń...! I jak by tego nie
było mało, te zadłużenia mają być spłacone
dzięki jak największej takiej, pogrążającej, utopijnej, produkcji...!
BŁĄD KLUCZOWY W ROZUMOWANIU
ODNOŚNIE PKB.
Rzeczy zbędne, szkodliwe,
oraz gdy negatywne skutki powstania, używania, pozbycia się produktu
przewyższają korzyści z jego wykorzystywania, nie powiększają wartości majątku,
wielkości PKB, tylko ją pomniejszają!
W komercyjnym kapitalizmie
inwestuje się w rzeczy przynoszące pieniężny zysk, a nie w przynoszące korzyści,
w całym, rzeczywistym, spektrum, dla ogółu! W takim rozwiązaniu prosperują
kreatury, a osoby wartościowe są na marginesie społeczeństwa! A efektem są
wydatki, długi, bieda, degradacja, rabunek, marnowanie, niszczenie surowców i
innych zasobów i wojny o nie, choroby, degeneracja, straty, problemy, zagłada
życia!
Niech usługodawcy, producenci
rzeczy zbędnych, szkodliwych ponoszą wszystkie, rzeczywiste, koszty związane ze
swoją działalnością, a więc wydobywaniem surowców, pozyskiwaniem innych
zasobów, ich przetwarzaniem, produkcją, wykorzystywaniem produktów, ich pozbyciem
się, lecznictwem, utrzymywaniem na rencie, a przekonamy się, czy rzeczywiście
jest to korzystne, będzie im się opłacało...
- Prokonsumpcyjna produkcja i wynikła z niej konsumpcja; mozolne, ogłupiające, szkodliwe, płatne zajęcia; dojazdy;
transport; wypadki; choroby, kalectwa; renty, śmierć; pranie mózgów;
ogłupianie, marnowanie czasu, wypaczanie; szkodzenie, pogrążanie (w tym, w
wielonasób, ludzi wybitnych) tzw. reklamami; wycięte lasy, zużywanie energii,
zużywanie (ograbianie z nich biedniejszych krajów, przyszłych pokoleń;
wyczerpywanie) surowców; przyczynianie do zwiększania ich ceny; przewroty,
konflikty, wojny o surowce; kalectwa; śmierć; emisja szkodliwych substancji,
powstawanie odpadów, śmieci; zajmowanie msa; skażanie, zatruwanie; dewastacja środowiska,
degeneracja (w tym naszego) gatunków; katastrofy ekologiczne; zmiany
klimatyczne; anomalie, klęski, kataklizmy żywiołowe; plagi; choroby (śmierć);
cierpienia, nieszczęścia, tragedie, potworności; wymarłe zwierzęta,
katastrofalna sytuacja następnych pokoleń, zagłada życia; wydatki, długi;
straty, problemy: wynikają z realizacji ekonomicznej prokonsumpcyjnej utopii, w
ramach której produkuje się „szybkie śmieci”, bo to, w specyficznych
wyliczeniach..., zwiększa, w krótkiej perspektywie, ilość posiadanych dóbr
»PKB«, doraźnie zaspokaja potrzeby, zapewnia współpracującym politykom ogromne
korzyści, finansistom, fabrykantom, spekulantom - »sprzedającym« wymienione
powyżej dobra..., zapewniającym opisane powyżej luksusy... - ogromne zyski,
kosztem pozostałych, środowiska, przyrody, przyszłych pokoleń.
Okazuje się, iż utopijny
(oderwany od jego negatywnych konsekwencji) PKB jest ważniejszy od wzrostu cen
surowców mineralnych i innych zasobów, kosztów składowania śmieci, skażeń,
zatruć, pozbawiania następnych pokoleń surowców i innych zasobów, od wydatków,
długów, naszego i przyszłych pokoleń zdrowia, życia; strat, problemów;
doprowadzania do zagłady istnień na Ziemi…!!!
Naszym priorytetem winno
być jak najmniejsze wydobywanie, zużywanie, a nie jak najszybsze wyczerpywanie
surowców mineralnych i innych zasobów!; niewytwarzanie, a nie jak największe
produkowanie „szybkich śmieci”!
Zamiast 10 nieefektywnych msc tzw. pracy, jedno mse z odpowiednim
jego opodatkowaniem na zasiłki.
O rzędy wielkości wszechstronnie
korzystniej, w tym taniej będzie zamiast utrzymywać
szkodliwe, zbędne msa tzw. pracy, taką
produkcję, opłacać takie usługi, gdy tych ludzi, za ułamek tych pieniędzy
będziemy utrzymywać na zasiłku (nie będzie wówczas m.in. tzw. reklam, zbędnych
dojazdów, wypadków, takiego rabunku surowców, takich skażeń, zatruć, wydatków;
strat, problemów)!
- Gdy usunie się przyczyny,
to znikną też ich skutki.
M.in. umieranie z głodu,
nędza, bezdomność, choroby, skażenia, rabunek surowców i innych zasobów,
degradacja środowiska, degeneracja itd. to są skutki PRZELUDNIENIA, więc trzeba
zmniejszyć wielkość naszej populacji, a nie karmić głodujących, bo się
rozmnożą, w tym roznosząc choroby – więc głodujących, chorujących, problemów
przybędzie, a nie ubędzie (powstają efekty lawinowe)...
- Powierzchnia ziemi, ilość
minerałów i innych zasobów, w tym lasów (które są niezbędne m.in. do
pochłaniania CO2, wytwarzania tlenu, zachowania równowagi obiegu wody,
zatrzymywania plag; zachowania opartego na tlenie życia, w tym ich mieszkańców)
są ograniczone, więc nie da się nie
tylko dalej prowadzić tej bezmyślnej, destrukcyjnej, zabójczej, samobójczej
ekspansji (a już dawno temu przekroczyliśmy próg możliwości samoodtwarzania się
ekosystemów, zasobów naturalnych (nie ma wielu lasów, lodowców, gatunków
stanowiących ogniwa ekosystemów, wody rzek, mórz są skażone, trujące, a wyniku
tego również ich zasoby), więc zachowując obecny stan i tak kontynuujemy
zagładę, w tym samozagładę) betonu, asfaltu, śmieci, itd.; ludzi, ale konieczne
jest, dla zachowania życia, wycofanie się z wielu zniszczonych obszarów, i
przynajmniej w części przywrócenie ich do stanu naturalnego.
- Wartość większości ludzi
jest ujemna, tzn. z ich pozbycia się wynikłyby same korzyści, gdyż ani niczego
wartościowego, np. genów, predyspozycji, zdolności, umiejętności, wiedzy;
potencjału, nie mają i nie wniosą, a jedynie wszystkie istnienia na Ziemi
ponoszą negatywne skutki ich istnienia (...).
PS1
Przykładowo, takie owady są
niezbędne przyrodzie, jedne np. do rozdrabniania, rozprowadzania, przetwarzania
tzw. nawozu (tego, co wydalają zwierzęta roślinożerne); użyźniania gleby, rozprowadzania
nasion; sadzenia roślin, inne zapylają rośliny (bez owadów te rośliny zginą!),
m.in. pochłaniające CO2 wytwarzając tlen, stanowiące pokarm dla zwierząt (które
bez tych roślin zginą).
Jaką rolę w ekosystemie pełni
człowiek (bez nas przyroda na Ziemi by kwitła. Więc dlaczego się wywyższa,
skoro pełni wyłącznie pasożytniczą, destrukcyjną rolę)! W ogóle skąd to
przeświadczenie, że to nie - we własnym interesie - człowiek przyrodzie, tylko
przyroda człowiekowi powinna służyć, a właściwie jej brak...!
Czy można wartość większości
ludzi przyrównać do wartości choćby jednego owada... Więc proszę przestać
utopijnie używać absurdalnych określeń, teorii, co do wartości życia ludzkiego,
bez podziału ludzi według ich wartości, przydatności, sensu istnienia,
wyszczególnienia o kogo, jaką grupę, jednostkę chodzi, przestać produkować,
ratować itp. osobników szkodliwych!
Ta, przyczyniająca się do
zagłady, utopia, to kolejna sprawka katolickiej org. religijnej!
PS2
ŚMIERTELNIE POWAŻNIE!!!:
Ziemia to własność wszystkich
istnień!!!
Jeśli ktoś jest innego zdania, to proszę opuścić Naszą Planetę!!!
- Przyroda/Natura od samego
początku wynalazła skuteczny sposób, by zamiast degeneracji (czego objawem są
m.in. choroby, coraz niższy iloraz inteligencji, coraz większy stopień
destrukcyjnych, w tym aspołecznych, niszczycielskich, cech i wynikłe z tego
skutki) miało mse doskonalenie gatunków (w
tym taki właśnie lek w postaci odporności na choroby, sposób na zwiększanie
intelektualnego potencjału), a mianowicie POZYTYWNĄ SELEKCJĄ, CZYLI KORZYSTNY
DOBÓR PARTERÓW DO PROKREACJI, USUWANIE NADLICZBOWYCH OSOBNIKÓW. Przez miliony
lat to skutecznie funkcjonowało, aż pojawił się człowiek, istota mądrzejsza od
Praw Natury, lepsza od przyrody, a tego efekty widać wokół (to, co
funkcjonowało przez miliony lat ginie w przeciągu kilkudziesięciu lat,
wszechstronnie przygotowuje się wszechstronne piekło dla kolejnych pokoleń, i
takie postępowanie nazywane jest jeszcze... ratowaniem życia, mądrym, dobrym,
normalnym, prawidłowym, moralnym. A próby przed tym obrony, ratunku:
„mordowaniem”, „faszyzmem”, „bestialstwem”, „nienormalnością”, „objawem choroby
psychicznej”, „głupoty” itp., czyli, jak zwykle, na odwrót...; realizacja
utopii...)...
- Niech o poziomie naszej
cywilizacji świadczą sumy, jakie
przeznaczamy na zbrojenia, wojsko, wojny, ochroniarzy, policję, sądy,
więziennictwo, tzw. lecznictwo, renty (a chorych, rencistów przybywa), długi,
degeneracja intelektualna, umysłowa (o czym świadczą m.in. miliony trujących
się nikotyną, narkotykami, alkoholem, niezdrową żywnością, takim odżywianiem),
miliony umierających z głodu, w wojnach, kolejne miliony cierpiące, chorujące z
niedożywienia, doprowadzanie do zagłady całych gatunków roślin i zwierząt,
totalne skażenie środowiska, wyczerpywanie, i poganianie nie żeby jeszcze
szybciej, surowców mineralnych i innych zasobów...
A przecież już samo zmniejszenie wielkości naszej populacji o 90%, zastosowanie pozytywnej selekcji, czyli korzystnego doboru osób mających zająć się prokreacją, zmniejszyłoby te wydatki, problemy o 99%.
Obecnie preferowane, głoszone,
wpajane, stosowane rozwiązania, systemy ustrojowe, wartości moralne,
pseudoetyczne wskazania nie mają mandatu do dalszego ich realizowania;
szkodzenia, niszczenia, pogrążania; kontynuowania zagłady!!! Trzeba zakończyć
realizowanie tych utopii, gdyż, poza ich aktywnymi realizatorami;
beneficjentami, nikomu one nie służą; nie zostały one - JAK WIDAĆ - stworzone
dla Nas...!!!
- Świadomi, nieświadomi, w
sposób uświadomiony, nieuświadomiony, zidentyfikowani, niezidentyfikowani
psychopaci, debile; bezwzględni egoiści, kanalie prowadzą nasz gatunek i inne
istnienia na Ziemi do zagłady, bo: nie
potrafią zrozumieć, pojąć istoty problemów, poradzić sobie z ich rozwiązaniem,
ich nie obchodzi co będzie po ich śmierci/za 100 lat (że zastępują jeden
problem innymi; tworzą, a nie rozwiązują, zapobiegają problemom; że ich
postępowanie jest w skutkach bezmyślne, bezwzględne, grabieżcze, bestialskie,
zabójcze, zbrodnicze; utopijne – nakierowane przeciwko Życiu na Ziemi; że nie
ma absolutnie szans na tego kontynuowanie, i nigdy nie było to korzystne,
dobre; że w jego wyniku jest coraz gorzej, a nie coraz lepiej)!!!
ITP., ITD.
CZY POSTĘPOWANIE POWODUJĄCE
STRATY, PROBLEMY JEST POSTĘPOWANIEM DOBRYM; ROZUMNYM...
Warunkiem zakwalifikowania
postępowania jako dobre jest odnoszenie z niego, licząc wszechstronnie
całościowo, korzyści. Jakie korzyści odnosimy np. z: braku selekcji, czyli
korzystnego doboru osób zajmujących się prokreacją, sterylizacji, eutanazji;
rodzenia, utrzymywania przy życiu osobników chorych, debilnych,
psychopatycznych, degeneratów; przeludnienia, produkowania „szybkich śmieci”,
by nabijać utopijny PKB; Itp.; realizowania utopii...
CZY TAK
MOŻE BYĆ DOBRZE...:
Czy rządzące osobniki
bazujące na głosie osobników nierozumiejących nawet elementarnych spraw i
którym na nikim ani na niczym nie zależy, chcą dobrze... Ci drudzy wybiorą
właściwych tych pierwszych, będą potrafili kompetentnie ich ocenić...
Jeszcze inaczej: czy
osobniki przeciwne temu, by to osoby kompetentne wybierały osoby kompetentne,
chcą dobrze...
I jeszcze inaczej: gdy to
większość, a nie racjonalne, dalekowzroczne, całościowo, dogłębnie, a więc rzeczywiście
etycznie przemyślane argumenty, nie podważony merytorycznie głos osób
wybitnych, będzie decydować co należy robić, to będzie dobrze...
I jeszcze inaczej: czy jest
dobrze..., czy zapowiada się dobrze…
Więc co P. sądzi o
dotychczas rządzących, stosowanych rozwiązaniach systemowych (proszę przeczytać
powyższy tekst jeszcze raz)...
Gdyby osobnikom pracującym w
mediach, politykom zależało na dobru ogólnemu (a w perspektywie, w tego
efekcie, również własnemu); rozwiązywaniu problemów, zapobieganiu powstawania
następnych, to m.in. by mnie nie zmilczano, więc już wiele lat temu byście P. o
mnie, poprzez środki przekazu, słyszeli; więc już od dawna bym efektywnie
działał; byłoby rozwiązanych wiele problemów. I obecnie bylibyśmy na etapie
zbierania, z racjonalnych, dalekowzrocznych, całościowo przemyślanych działań,
pozytywnych plonów!
Właśnie wykazałem, czym,
bezmyślnie, krótkowzrocznie; bezwzględnie, zajmują się politycy i ich media...!
Ale na wszelki wypadek wyjaśnię wprost: nikogo, w tym was samych, nie obchodzi
Wasz los! Jeszcze inaczej: właściciele i pracownicy mediów, politycy, tzw.
biznesmeni poświęcili wszystko co żyje na tej planecie, los przyszłych pokoleń
dla własnej kariery, prosperity (proszę też zwrócić uwagę na ich destrukcyjny,
katastrofalny w skutkach upór w tego kontynuacji (w tym w zbiorowym, bo
dotyczącym wszystkich redakcji, wszystkich mediów, polityków zmilczaniu mnie od
1999 roku. A absolutnie NIKT nie jest w stanie racjonalnie uzasadnić
dotychczasowego postępowania rządzących, ludzkości, podważyć moich Racjonalnych
Zarządzeń dla Świata!))!!
Dotychczas rządzący, stosowane
systemy rządzenia, wyznawane zasady moralne, pseudoetyczne przyczyniają się
m.in. do zagłady, w tym naszej samozagłady (np., rocznie z powodu skażenia
środowiska, zatruć, zarażeń, zakażeń, błędów medycznych, trucia nikotyną,
alkoholem, narkotykami, szkodliwą żywnością, chorób, głodu, kataklizmów
żywiołowych, morderstw, wojen, wypadków samochodowych umiera, ginie
kilkadziesiąt mln istnień ludzkich (prawie 2 razy więcej niż liczy ludność
Polski), są setki mln zarażonych, setki mln fizycznie, psychicznie chorych,
rencistów, miliardy ludzi żyje w nędzy, setki mln jest analfabetami, miliony
ludzi jest przestępcami, należy do gangów, mafii, odbywa się, wszechstronnie, selekcja
negatywna – to ludzie chorzy, szkodliwi, źli mają większe szanse przeżycia,
reprodukcji, politycy powszechnie ignorują ludzi wybitnych, a współpracują z
pozostałymi, media zmilczają ludzi wybitnych, a pozostałych osobników
eksponują, wspierają, promują (dodać też trzeba do tego krótkowzroczny egoizm
właścicieli i pracowników mediów – chodzi o współpracę z takimi osobnikami, co
przedkładają nad dobro ogółu, a więc i, w perspektywie, własne), w tym ich
utopie, w tym degenerację naszego gatunku, zagładę, w tym samozagładę, miliardy
ludzi nie rozumie nawet elementarnych rzeczy, nie przejmuje nikim ani niczym,
produkuje, sprzedaje i reklamuje się (w tym stosując ukrytą reklamę, przekaz,
stresując, demoralizując, wypaczając umysł, okaleczając psychikę, obniżając
iloraz inteligencji, ogłupiając, wpajając konsumpcjonizm) rzeczy zbędne,
szkodliwe, w tym zabijające, trujące (jak np. truciznę nikotynową, alkoholową,
narkotykową, samochody, motory, broń, szkodliwe produkty żywnościowe, tzw.
leki, tzw. kosmetyki, aerozole, jednorazowego użytku baterie)!!! Więc NIE MA
żadnego dobra!!!
Więc kim są dotychczas
rządzący, właściciele i pracownicy mediów, czym są dotychczas preferowane
wartości, stosowane systemy wybierania, decydowania, rządzenia...!!!
PS
Trza nie myśleć, by nie
rozumieć, by nie stanowić zagrożenia dla interesów jedynie słusznych
rządzących...! Trza trwać...! Bo widocznie tak musi być, taki los, taka wola
boska, bo i tak nic się nie da zrobić, nic się nie zmieni, itp., itd... No i
rzeczywiście: nie myśli się, a więc, w efekcie, nie rozumie, więc nic nie robi,
to nic się nie zmienia...; kogo się pozostawia u władzy, ten to wykorzystuje, i
dalej tam jest...; Los jest dokładnie taki, jaki się sobie i następnym
pokoleniom zgotowało (bynajmniej nie jest to wina kosmitów)...
Czy te logiczne, OCZYWISTE, wyjaśnienia, wnioski były trudne do wyprowadzenia, zrozumienia, zahaczają o jakąś magię... Więc dlaczego, zapewne pytacie w myślach, tego się powszechnie nie robi? Dlatego, że są one sprzeczne z utopijnymi dogmatami, więc się ich unika, je zmilcza. Bo ci, którzy w utopiach prosperują, w systemie racjonalnym: myślących, świadomych, rozumiejących, postępujących logicznie, rozumnie, rozsądnie, dalekowzrocznie, całościowo dogłębnie, a więc rzeczywiście, etycznie, ludzi, gdzie ilość problemów maleje, a nie rośnie; gdzie problemom się zapobiega, a nie je tworzy; gdzie jest coraz lepiej, a nie coraz gorzej straciliby pozycję „walczącego z problemami (które, wzajemnie sobie, tworzą) dobroczyńcy” (jeśli strażakom płaci się za udział w, i każdą godzinę udziału w gaszeniu pożaru, to będą zainteresowani by pożarów było jak najmniej, i by je gasić jak najszybciej; by nie zarabiać, nie zostawać bohaterami...)...
Miliony
ludzi cierpi, na, powszechnie wpajany, oczywiście nie wprost, w tym przez
media, syndrom mieszkańców Wyspy Wielkanocnej* – zagłada - wszystkich, wszystkiego
- do końca, w imię dobra. Oczywiście (urojonego, wmawianego): UTOPIJNEGO!
*Mieszkańcy
Wyspy Wielkanocnej, w ciągu kilkuset lat praktycznie doszczętnie wytrzebili
zwierzęta, rośliny, w tym wycięli wszystkie drzewa, i, w efekcie, zostali
kanibalami, zjadaczami skorupiaków, itp... Czy też współprzyczyniły się do
tego, bądź stało się to za sprawą przywiezionych beztrosko (trudno by je na
łodziach nie zauważyć, tym bardziej, że musiały coś jeść, a więc robiły też
kupy) czy świadomie bezmyślnie szczurów. Nie potrafiono się też zmobilizować by
je wytrzebić.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
"WPROST"
nr 12/2009 (1367)
NADCHODZI
HIPERINFLACJA
Rozmowa z Peterem Schiffem,
amerykańskim ekonomistą, szefem firmy brokerskiej Euro Pacific Capital, który
już w 2006 roku przewidział obecny kryzys i jego następstwa.
„WPROST": W Internecie
rekordy popularności biją dziś programy CNN, Fox News, CNBC i Bloomberg TV z
lat 2006-2007 z pańskim udziałem, w których przewidywał pan obecny kryzys. Rola
proroka pana cieszy czy wręcz przeciwnie?
Peter Schiff: Od kiedy moje
przewidywania zaczęły się sprawdzać, coraz rzadziej jestem zapraszany do
telewizji. Inni ekonomiści nie chcą ze mną dyskutować. Moja obecność sprawia,
że nie mogą twierdzić, iż kryzysu nie dało się przewidzieć. Nawet nie dostałem
centa, o którego w 2006 r. założyłem się z Arthurem Lafferem na antenie. On
twierdził, że żadnego krachu nie będzie.
Czego inni ekonomiści wówczas
nie dostrzegli?
Problemu zbyt dużej ilości
pieniądza w obrocie, który narastał m.in. za sprawą wyjątkowo niskich stóp
procentowych, a co za tym idzie – bardzo tanich kredytów, zwłaszcza
hipotecznych. Amerykanie za dużo pożyczali i wydawali na konsumpcję. Tymczasem
powinniśmy oszczędzać i inwestować. Jeszcze w latach 70. XX wieku Stany
Zjednoczone były największym wierzycielem świata. Dzisiaj są największym
dłużnikiem.
Mówił pan, że amerykańska
gospodarka jest jak „Titanic", a pan jest w łodzi ratunkowej i stara się
przekonać innych pasażerów, by opuścili pokład. Co dziś im pan mówi?
Kryzys potrwa znacznie dłużej,
niż się to powszechnie uważa. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie
udało się zastąpić Baracka Obamę kimś, kto się zna na gospodarce. Jego plan
wpompowania bilionów dolarów w amerykańską gospodarkę nie tylko jej nie
uratuje, ale przedłuży kryzys. Na całym świecie.
Dlaczego to nie zadziała?
Plany ratunkowe polityków
zwiększające ilość pieniędzy w gospodarce przypominają dawanie w żyłę
narkomanowi, by oszczędzić mu nieprzyjemności detoksu. W krótkim okresie
poczuje się lepiej, ale w długim odczuje skutki swojego nałogu ze
zwielokrotnioną siłą.
A można zrobić coś innego?
Można pozwolić wolnemu rynkowi
działać. Sprawi on, że ci, którzy popełnili błędy, zbytnio się zadłużyli i
doprowadzili swoje firmy na skraj bankructwa, tak jak bankowcy czy producenci
samochodów, upadną.
Politycy twierdzą, że nie
mogą na to pozwolić, bo zbyt wiele osób straci pracę.
Jeśli będą interweniować, straci
pracę znacznie więcej ludzi. Rządy niczego nie produkują. Aby dać komuś
pieniądze, muszą je najpierw komuś
zabrać. Będą więc zabierać – w postaci podatków – tym, którzy dobrze zarządzali
swoimi firmami, i dawać tym, którzy swoje firmy doprowadzili do bankructwa. Czy
naprawdę ktoś myśli, że to sprawi, iż szybciej wyjdziemy z kryzysu?
Jeśli politycy nic nie
zrobią, wyborcy zarzucą im bierność.
Jest inaczej. Gdyby politycy nic
nie zrobili i okazałoby się to najlepszym remedium na kryzys, wyborcy
zobaczyliby, że są im niepotrzebni. To dlatego politycy w kółko wymyślają nowe
programy antykryzysowe. Wydrukowanie kilkuset miliardów dolarów zapewni im
kolejnych kilka lat u władzy. A detoks będzie problemem ich następców.
Czy Ameryka może
zbankrutować?
Pytaniem nie jest, czy to zrobi,
ale jak to zrobi. Mało prawdopodobne, byśmy po prostu odmówili spłaty
zadłużenia. Rezerwa Federalna raczej wstrzyma się z podwyżkami stóp
procentowych i pozwoli urosnąć inflacji, co obniży wartość naszego zadłużenia.
Skutkiem tego będzie spadek wartości dolara, kiedy inwestorzy się zorientują,
jak dużo jest go na rynku.
Czyli Polacy, którzy kupują
dziś dolary, popełniają błąd?
Tak. Wartość dolara w
najbliższych latach spadnie w stosunku do euro co najmniej o 50 proc. Aby
sfinansować pakiet ratunkowy dla gospodarki, amerykański rząd będzie musiał
większość pieniędzy wydrukować. Wcześniej czy później doprowadzi to do wysokiej
inflacji, a w skrajnym wypadku hiperinflacji. Bank centralny nie będzie jednak
mógł podnieść stóp procentowych, by ograniczyć ilość pieniądza na rynku,
ponieważ spowoduje to zbyt duży wzrost kosztów obsługi długu państwa.
Dlaczego więc w ostatnich
miesiącach wartość dolara rosła?
Jednym z przejściowych etapów
kryzysu jest pogoń za gotówką. Obawiając się dalszych spadków cen, inwestorzy
starają się za wszelką cenę spieniężyć swoje akcje, nieruchomości i obligacje.
To spowodowało wzrost popytu na dolara, a co za tym idzie – wzrost jego ceny w
stosunku do innych walut.
W co powinniśmy inwestować,
aby ochronić swoje oszczędności?
W złoto i srebro. Ich ilość na
rynku jest względnie stała, więc dobrze utrzymują wartość. Przeciętny inwestor
powinien mieć w swoim portfelu 10-30 proc. złota. Ci, którzy mają niewielkie
oszczędności, powinni rozważyć ulokowanie w kruszcu nawet wszystkich swoich
pieniędzy. Swoim klientom polecam także kupowanie akcji spółek z krajów
azjatyckich.
Dlaczego akurat azjatyckich?
Kraje Azji najbardziej zyskają
na kryzysie gospodarczym w USA i na upadku dolara. Chińczycy ciągle mają zdrową
gospodarkę, opartą na oszczędzaniu i inwestowaniu. Inwestują przy tym w
fabryki, które produkują i rzeczywiście powiększają ich bogactwo. To
przeciwieństwo popularnego w Ameryce inwestowania w nieruchomości, których cena
rośnie jedynie w wyniku baniek spekulacyjnych spowodowanych zbyt dużą ilością
pieniądza na rynku.
Wielu ekonomistów przekonuje,
że Ameryka wciąż jest lokomotywą światowej gospodarki. Jeśli tam się poprawi
sytuacja, wtedy wszyscy szybciej wyjdziemy z kryzysu.
Wyobraźmy sobie, że na bezludnej
wyspie rozbiło się czterech Azjatów i Amerykanin. Jeden Azjata poszedł łowić
ryby, drugi polować, trzeci szukać jadalnych roślin, a czwarty zbierać drewno
na opał. Amerykanin wyznaczył sobie „pracę" polegającą na zjedzeniu tego,
co tamci przyniosą i przyrządzą. Twierdzić, że to dzięki USA kręci się dziś
światowa gospodarka, to tak jakby uważać, że pozbycie się z wyspy Amerykanina
sprawi, że Azjaci zostaną bez pracy. Tymczasem ich sytuacja się poprawi, bo
będą mogli sami zjeść to, co przygotowali.
Czy tylko Amerykę można
obarczyć winą za globalny kryzys?
Nie tylko, ale w przeważającej
mierze. Wina Chin czy Japonii polega na tym, że przez lata kupowały obligacje
rządu USA. Amerykanie tego nie robili, bo nie mają oszczędności. To sytuacja
podobna do tej, którą opisywał Mark Twain w „Przygodach Tomka Sawyera".
Tomek przekonał kolegów, że malowanie płotu wokół domu jest tak przyjemne, że
nie tylko wykonali za niego tę pracę, ale jeszcze mu zapłacili za odstąpienie
im tego „przywileju". Kiedy wartość dolara zacznie gwałtownie spadać, a za
tym wartość amerykańskich obligacji, Chińczycy i Japończycy zorientują się, że
właśnie zapłacili za lata konsumpcji Amerykanów.
Peter Schiff urodził się w 1964 r. w New Haven w Connecticut. Ukończył
finanse i księgowość na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Jego ojcem
jest Irwin A. Schiff , który zasłynął z protestów i sporów sądowych z rządem
federalnym o podatek dochodowy (twierdzi, że wprowadzono go niezgodnie z konstytucją).
Irwin do 2016 r. odsiaduje ponad 13-letni wyrok za uchylanie się od płacenia
podatków i inne przestępstwa skarbowe. Peter pracował m.in. w banku
inwestycyjnym Lehman Brothers. W 1996 r. złożył własną firmę
doradczoinwestycyjną Euro Pacific Capital. Swoim klientom doradza głównie
inwestowanie w akcje spółek spoza USA oraz w metale szlachetne. Stał się znany
dzięki występom w radiu i telewizji. Na przykład w maju 2006 r., podczas debaty
w Fox News, Schiff stwierdził, że amerykański rynek nieruchomości to bańka
spekulacyjna, która wkrótce pęknie. W studiu telewizji CNBC założył się o centa
z Arthurem Lafferem, byłym doradcą ekonomicznym Ronalda Reagana, znanym twórcą
tzw. krzywej Laffera, że kryzys wybuchnie. Pod koniec 2007 r. w wywiadzie dla
Bloomberg TV mówił, że za chwilę kryzys finansowy przeniesie się na rynek kart
kredytowych, co wkrótce się sprawdziło. Niedawno w występie radiowym twierdził,
że w następstwie kryzysu Amerykanie będą uciekali z miast zagrożonych
bezrobociem, przestępczością, brakami żywności i paliw. Radził im robić zapasy
m.in. broni i amunicji. Schiff był podczas ubiegłorocznej kampanii
prezydenckiej doradcą ekonomicznym libertariańskiego kandydata Rona Paula. W
2007 r. wydał książkę „Crash Proof: How to Profit from the Coming Economic
Collapse" (Jak zarobić na nadchodzącym krachu gospodarczym), a w 2008 r.
książkę „The Little Book of Bull Moves in Bear Market" (Jak zarabiać,
kiedy ceny aktywów spadają).
Rozmawiał:
Aleksander Piński
"WPROST" nr 44,
03.11.2002 r.
INKUBATOR DLA URZĘDNIKA
Państwo podejmując trud odgórnego tworzenia nowych miejsc pracy - tylko zwiększa bezrobocie. Praca, owszem znajduje się. Ale dla urzędników, nie bezrobotnych.
Jedno miejsce pracy stworzone w ramach popularnego w czasie prezydentury Billa Clintona programu "First start" (dla osób na zasiłkach) kosztowało gospodarkę USA około 250 tys. dolarów. Za te pieniądze sektor prywatny mógłby utworzyć aż osiem stanowisk! W Polsce nikt nie zadał sobie trudu policzenia kosztów "aktywnej walki z bezrobociem", ale jej rezultaty widać gołym okiem. Mimo to ochoczo wydajemy krocie na walkę z wiatrakami (tylko program "Pierwsza praca" pochłonie w tym roku 700 mln zł). "By zrozumieć nieskuteczność polityki tworzenia przez państwo miejsc pracy, należy sobie zdać sprawę z tego, że państwo czerpie fundusze na walkę z bezrobociem z podatków, sprzedaży obligacji oraz dodruku pieniędzy. Wszystkie te źródła finansuje sektor prywatny, co powoduje jego osłabienie" - napisał noblista Friedrich A. von Hayek. Na każdą stworzoną przez administrację posadę w gospodarce przypada kolejna dla urzędnika i co najmniej kilka stanowisk zlikwidowanych w sektorze prywatnym.
Tropem Keynesa
Przekonanie, że kierując ludzi do sadzenia lasu, kopania rowów lub dotując ich miejsca pracy, można dać im więcej niż dorywcze zajęcie i poprawić ich sytuację materialną, to ułuda. Pomysł zatrudnienia biurokratów do zatrudniania innych narodził się w czasach wielkiego kryzysu (1929-1933) i miał być - wedle brytyjskiego ekonomisty Johna Maynarda Keynesa - odpowiedzią na "niedoskonałości wolnego rynku". Keynes rozumował tak: robotnik zatrudniony przy pracach publicznych zarobi pieniądze, które wyda na żywność, buty czy rower. Skorzystają na tym produkcyjne sektory gospodarki, dzięki czemu powstaną tam nowe miejsca pracy. Gdyby było tak, jak kalkulował Keynes, dzięki pomocy rządowej we wszystkich krajach zniknęłoby bezrobocie i zapanowałby dobrobyt. Jest tylko jeden problem - pieniądze...
Chora aktywność
Analizując efekty rządowych programów walki z bezrobociem w czasie recesji z początku lat 80. XX wieku, noblista Milton Friedman doszedł do wniosku, że za 5,5 mld dolarów, które wydano wówczas w USA na walkę z bezrobociem, netto (czyli uwzględniając stworzone i zlikwidowane w tym czasie stanowiska pracy) gospodarka nie zyskała, lecz straciła 100 tys. miejsc pracy. Inny amerykański ekonomista, Thomas DiLorenzo, wyliczył, że miejsce pracy w sektorze prywatnym w 1992 r. kosztowało przeciętnie 29 tys. dolarów, a miejsce pracy w sektorze publicznym ponad 85 tys. dolarów. Innymi słowy, żeby stworzyć jedno "państwowe" miejsce pracy, trzeba de facto zlikwidować... trzy posady w sektorze prywatnym. Dlaczego? "W rezultacie finansowania przez państwo walki z bezrobociem ilość dóbr dostępnych w gospodarce nie zmienia się, są one jedynie przesuwane z działalności bardziej opłacalnej (sektor prywatny) do mniej opłacalnej (sektor państwowy). Efektem netto jest wzrost bezrobocia!" - wyjaśnia prof. Thomas Sowell ("Basic economics") z Hoover Institution. Państwowa interwencja na rynku pracy przynosi także korzyści - głównie politykom, którzy mogą się ludowi nie pracującemu miast i wsi pochwalić tym, jak "aktywnie" zwalczają bezrobocie.
Tłuc głową w mur
Amerykanie już mieli swój "First start". My na najnowszy program "Pierwsza praca" (zbieżność nazw nie wróży nic dobrego), który ma pomóc znaleźć zatrudnienie absolwentom, wydamy w 2002 r. prawie 700 mln zł. Mimo że co roku na tworzenie miejsc pracy przeznacza się więcej publicznych funduszy (w bud-żecie na 2003 r. wydatki na ten cel zwiększono o 1,6 mld zł), bezrobocie uparcie nie chce się zmniejszać. Ile miejsc pracy może bowiem stworzyć państwo? Nie wie tego resort pracy, nie wie Ministerstwo Finansów ani NIK, której obowiązkiem jest kontrolowanie m.in. celowości wydatków publicznych. Program "Pierwsza praca" ma objąć - według ministra pracy Jerzego Hausnera - około 300 tys. młodych ludzi, a czasową pracę zapewnić 120 tys. osób. Oznaczałoby to, że utworzenie jednego miejsca pracy dla absolwenta kosztowałoby zaledwie około 6 tys. zł. To jednak teoria, w rzeczywistości rozmaite ulgi nie zachęcą do zatrudnienia kogokolwiek, jeśli podatki pozostaną wysokie. - Nie będę przecież przyjmował nowych osób, jeśli prowadzenie biznesu nie będzie przynosiło zysku - mówi Roman Rojek, wiceprezes Grupy Atlas. W najlepszym razie "dotowani" absolwenci zajmą miejsca dotychczasowej załogi, a stopa bezrobocia per saldo się nie zmieni. - W rzeczywistości zatrudnienie znajdzie zaledwie kilka tysięcy osób i kilka tysięcy urzędników obsługujących program - mówi o "Pierwszej pracy" pragnący zachować anonimowość pracownik Ministerstwa Pracy. Koszt utworzenia jednego stanowiska sięgnąłby wówczas 30-40 tys. zł. W sektorze prywatnym nie przekracza on 15 tys. zł. - W mojej firmie stworzenie nisko opłacanego miejsca pracy, a takie posady oferują zwykle państwowe urzędy, nie kosztuje więcej niż 3 tys. zł - informuje Sławomir Horbaczewski, prezes spółki Dr Witt.
Chcieli dobrze, wyszło jak zwykle
Miraż odgórnej walki z bezrobociem doskonale obrazują rezultaty dotychczasowych poczynań kolejnych rządów. Na przykład w kilku powiatach województwa mazowieckiego, gdzie na przeciwdziałanie bezrobociu w ramach programu "Absolwent" wyasygnowano w 2001 r. po 450-500 tys. zł, stworzono średnio po trzy miejsca pracy w gospodarce i po trzy posady przy obsłudze programu. Oznacza to, że jedno miejsce kosztowało około 75 tys. zł! Za te pieniądze prywatny przedsiębiorca utworzyłby przynajmniej 5-7 stanowisk. Lokalna gospodarka tylko jednego ze wspomnianych powiatów straciła netto na "walce z bezrobociem" 24 miejsca pracy w ciągu roku! Te działania finansują z podatków wszyscy obywatele, w tym prywatni przedsiębiorcy. Wysokie daniny zmuszają ich do ograniczenia aktywności i zlikwidowania znacznie większej liczby miejsc pracy, niż rząd mógłby kiedykolwiek stworzyć. Bezrobocie rośnie, politycy jeszcze energiczniej z nim walczą, przeznaczając na ten cel coraz więcej pieniędzy z podatków i koło się zamyka. W Ameryce wyciągnięto stosowne wnioski i wycofano się z bezsensownych interwencji w mechanizmy gospodarki rynkowej. W Polsce kosztowny eksperyment trwa.
Sposób na CIT
Wojciech Kruk
były senator, przewodniczący rady nadzorczej firmy W. Kruk, prezes Wielkopolskiej Izby Przemysłowo-Handlowej
Rząd, który w 2003 r. chce zmniejszyć podatek dochodowy od firm (CIT) do 27 proc., czyli o 1 proc. zamiast zapowiadanych 4 proc., wychodzi zapewne z założenia, że jeśli kapitaliście zostawi się pieniądze w kieszeni, to on je przepuści na samochód lub dom z basenem, ale nikogo nie zatrudni. Lepiej więc te pieniądze zabrać i wydać choćby na walkę z bezrobociem. To nonsens, ale skoro resort finansów upiera się przy wyższym podatku, mamy pomysł, jak zmniejszyć zło. Chcemy, by w przyszłym roku - przy zachowaniu proponowanej przez rząd stawki - pozwolono firmom płacić 24-procentową stawkę CIT. Zatrzymane 3 proc. przedsiębiorstwa musiałyby przeznaczyć na tworzenie nowych stanowisk oraz płace i składki dla nowych pracowników. Kto nie chciałby przyjmować nowych osób, płaciłby 27-procentowy CIT, a ci, którzy w ramach programu nie wykorzystali wszystkich funduszy, resztę pieniędzy oddawaliby fiskusowi. Przekonalibyśmy się, że prywatny biznes nadwyżki inwestuje, a nie przejada. Pamiętajmy, że impuls do wzrostu gospodarczego mogą dać tylko najlepsi, a państwo wciąż pomaga wyłącznie najsłabszym.
Autor: Jan M. Fijor
Współpraca: Krzysztof
Trębski
www.o2.pl | Czwartek [16.04.2009, 13:26] 2 źródła
GOSPODARKA W KRYZYSIE UCIEKA W SZARĄ STREFĘ
W niektórych krajach Europy jej wartość przekracza połowę PKB.
Umykająca fiskusowi działalność gospodarcza to znakomita siatka bezpieczeństwa dla zubożałego przez kryzys społeczeństwa. Dlatego gospodarki Europy Środkowej i Wschodniej w obronie przed skutkami kryzysu przechodzą do szarej strefy. Na Ukrainie, Białorusi i Mołdawii może ona przekroczyć ponad połowę PKB, zaś w Gruzji osiąga nawet 67 proc. - pisze "Dziennik" powołując się na najnowsze wyniki badań przeprowadzonych przez uniwersytet w Linzu.
Autor raportu Friedrich Schneider twierdzi, że szara strefa rośnie w siłę także w Polsce, gdzie jej wartość wyniesie 25,1 proc. PKB. Schneider szacuje, że na ok. 20 mln osób pracujących w naszym kraju, od 3 do 4 mln ma nielegalne dochody
Zjawisko nie omija także krajów bardziej rozwiniętych gospodarczno, np. Niemiec. W tym roku szara strefa osiągnie tam wartość 14,6 proc. oficjalnego PKB. "Dziennik" dodaje, że obejmie ona ok. 350 mld euro, czyli tyle, ile wynosi cały dochód narodowy Polski. AB
„WPROST” nr 9(1057), 2003 r.
KLIENT
OBDZIERANY ZE SKÓRY
CO SZÓSTĄ ZAROBIONĄ ZŁOTÓWKĘ
PŁACIMY OSZUSTOM
Polscy klienci są oszukiwani
trzydzieści razy częściej niż Amerykanie i obywatele Europy Zachodniej! -
wynika m.in. z raportów rzecznika praw obywatelskich. Z 1500 zł, które
pracujący Polak wydaje średnio na życie każdego miesiąca, 250 zł stanowi haracz
płacony nierzetelnym sprzedawcom, pośrednikom i usługodawcom. Co szósty
kupowany przez nas wyrób lub usługa są wadliwe! - wynika z kontroli
prowadzonych przez Inspekcję Handlową. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów
dopatrzył się wielu uchybień i naruszeń praw klientów m.in. w Lukas Banku,
Invest-Banku, BGŻ, BZ WBK, ING Banku Śląskim, Kredyt Banku i Millennium Banku
(dawny BIG BG) - dowiedziało się nieoficjalnie "Wprost".
Tylko część banków dostosowała się do ustawy o kredycie konsumenckim, która weszła w życie 19 września 2002 r., i w ofertach podaje rzeczywiste koszty pożyczek. Raport na ten temat UOKiK opublikuje za miesiąc. Oszukiwani jesteśmy także na co trzeciej stacji benzynowej, w co piątym supermarkecie, co trzecim sklepie, w połowie pubów i restauracji i 90 proc. barów orientalnych.
NABICI W BANKI
(...) Choć większość banków dostosowała się do nowej ustawy o kredycie konsumenckim i informuje klientów o rzeczywistych (z prowizjami i opłatami) kosztach kredytów, to niektóre podają ów całkowity koszt... całkowicie niezgodnie z prawdą. Volkswagen Bank w umowach z klientami, którzy zaciągnęli w nim pożyczki, podawał roczną stopę oprocentowania w wysokości 8,56 proc., mimo że faktycznie wyniosła ona 12,56 proc. Podobnie jest w PKO BP, które kusi kredytem o oprocentowaniu 9,75 proc. (w rzeczywistości 12,67 proc.) i w Polskim Towarzystwie Finansowym (7,2 proc., a naprawdę 15,03 proc.). Piotra Lipińskiego z Wrocławia urzędnik Banku Ochrony Środowiska zachęcał do negocjowania opłaty bankowej za przyznanie kredytu wynoszącej od 0,2 proc. do 0,5 proc. jego wysokości. Lipiński wytargował 0,2 proc. Kiedy decyzja o przyznaniu pożyczki była gotowa, ten sam urzędnik oświadczył, że koszt wzrósł do 0,5 proc. ponieważ... bank musiał dodatkowo sprawdzić wiarygodność obojga małżonków. Rekord pobił jednak Lukas Bank, który przed ostatnimi świętami promował swój kredyt z... zerowym oprocentowaniem! W Niemczech reklamowanie "darmowych" pożyczek i kredytów podlega natychmiast karze grzywny.
NABICI W STACJE BENZYNOWE
Tankując benzynę albo olej na stacji, musimy się liczyć z tym, że w jednej na pięć doleją nam do baku wodę lub rozpuszczalnik. Mechanicy serwisu Daewoo nie kryli zdziwienia, kiedy z tico należącego do Ireny Potockiej z Warszawy wyjęli filtr paliwowy zapchany gęstą zawiesiną. Po ostatnim tankowaniu i przejechaniu 300 km silnik jej samochodu zaczął nagle się krztusić i zgasł. - Paliwo kupuję zawsze na stacjach BP, mam tam kartę stałego klienta - twierdzi poirytowana Potocka. Na stacji reklamacji nie przyjęto. Centrala BP Polska również oddaliła skargę. Potocka za remont silnika zapłaciła 5200 zł.
Centralne Laboratorium Naftowe skontrolowało w końcu 2002 r. 100 stacji benzynowych od Pomorza po Małopolskę. Okazało się, że 20 proc. sprzedawanej na nich benzyny i 30 proc. oleju napędowego nie spełnia obowiązujących norm. Wadliwe paliwo tankowały zarówno małe stacje prywatne, jak i dużych sieci międzynarodowych oraz krajowych koncernów. Do dystrybutorów w okolicach Warszawy trafiała m.in. etylina zmieszana z rozpuszczalnikami - jej nielegalną wytwórnię policja zlikwidowała w styczniu 2003 r. w Giżycku. - Paliwo produkują często garażowe firmy zarejestrowane jako wytwórnie farb i lakierów - mówi Bogdan Szamota z Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej. Bez akcyzy kupują one czysty surowiec w rafineriach, sprzedają zaś "uszlachetniony" ze sporym przebiciem. "Zbrodnia" jest niemal doskonała, gdyż mało który kierowca tankuje zawsze na tej samej stacji. W razie awarii auta nie potrafi więc wskazać, gdzie go oszukano.
NABICI W HIPERMARKETY
W co piątym "sklepie wielkopowierzchniowym" zawyżają nam rachunki! Rekordzista (w Białymstoku) oszukiwał w 16 na 17 transakcji sprzedaży! Co szósty sprzedawany w hipermarketach produkt nie spełnia wymogów polskich norm jakościowych. Nagminnie brakuje instrukcji obsługi po polsku, oznaczenia kraju pochodzenia i opisu warunków używania wyrobu. Takie wnioski płyną z kontroli, którą w wielkich sieciach sprzedaży detalicznej przeprowadziła NIK wspólnie z inspekcjami handlową i sanitarną, kontrolą skarbową i nadzorem budowlanym. Odkryto przy okazji, że supermarkety oszukują nie tylko klientów, ale i fiskusa. Przy uiszczaniu VAT nieprawidłowości stwierdzono we wszystkich kontrolowanych sklepach! Straty skarbu państwa z tytułu zaniżenia podatku w jednym z krakowskich supermarketów oszacowano na 3,847 mln zł.
Najczęstszym oszustwem w sklepach jest umieszczanie niskiej ceny na półce, a przy kasie liczenie wyższej. Odrębną kwestią jest jakość wyrobów. Klient musi dostać towar tani, więc dyrekcja hipermarketu "ciśnie" dostawców. Ci obniżają cenę, ale jednocześnie jakość produkcji. Na przykład, w jednym z toruńskich hipermarketów Géant klientka kupiła ryż z robakami. Sklep zignorował reklamację. Towar został wycofany ze sprzedaży dopiero po interwencji IH.
NABICI W GASTRONOMIĘ
Jaka jest różnica między polskim kelnerem a pogodą? Pogoda czasem nie dopisuje - taki żart krąży wśród inspektorów IH. Na przykład w kontrolowanej przez nich łódzkiej restauracji barmanka do sporządzenia dwóch drinków Zielona Wdowa użyła bezalkoholowego syropu Monin Blue Curacao zamiast likieru Blue Curacao. Przygotowując drink Pinacolada, nalała o połowę mniej alkoholu, niż powinna. Na jednym zamówieniu zawyżyła rachunek o 17,68 zł!
Klientów oszukuje się w dziewięciu na dziesięć orientalnych barów i restauracji. Zwykle ich właściciele i obsługa zaniżają wagę lub objętość produktów oraz napojów. Zawyżają natomiast cenę - ustaliła kontrola przeprowadzona na zlecenie UOKiK. Oszukują także krajowi restauratorzy. Co drugi podawany przez nich drink zawiera mniej alkoholu, niż powinien. Według ustaleń inspektorów, konsumenci zapłacili za skontrolowane napoje alkoholowe od 50 gr do 35 zł za dużo! Tracimy nie tylko pieniądze, ale również zdrowie. W jednej z katowickich restauracji pracownicy IH za barem znaleźli rozcieńczalnik do lakierów używany do czyszczenia mebli. W restauracji służył jako dodatek do drinków.
DZIKI WSCHÓD
- Nasze prawo konsumenckie nie jest złe, znacznie gorzej z praktyką - konstatuje Joanna Wrona z UOKiK. Jeżeli sprzedawca się uprze, może odmówić przyjęcia uzasadnionej reklamacji. Wówczas mamy wybór: albo idziemy do sądu cywilnego, albo odpuszczamy. W sądach tymczasem na załatwienie sprawy czeka się kilka lat. - Odszkodowanie za buty, które rozpadły się ledwie po miesiącu, dostałem dopiero wtedy, kiedy zadzwoniłem do właściciela hurtowni i zagroziłem, że wyślę je do hiszpańskiego producenta - informuje Konrad Szwer, student z Zielonej Góry.
W krajach zachodnich sprzedawca woli uznać niewłaściwą reklamację, byle nie zrazić do siebie klienta. W Polsce można zostać oszukanym wszędzie, a bezkarność podobnych praktyk rozzuchwala firmy. Coraz częściej zdarzają się więc kanty tak bezczelne, że wręcz groteskowe. - Ostatnio pomagałem zwyciężczyni konkursu ogłoszonego przez jedną z popularnych gazet - mówi Janusz Weiss, od 10 lat prowadzący w Radiu Zet program interwencyjny. - Wygrała gitarę z nalepionym autografem Elvisa Presleya. Dziennik wycenił instrument na 18 tys. zł. Zapłaciła więc podatek od nagrody w wysokości 1830 zł, lecz kiedy chciała ją sprzedać, okazało się, że naprawdę warta jest 800-1200 zł - opowiada Weiss.
CIERNISTA DROGA
URSZULA ŁYSOŃ,
radca prawny Rady Krajowej Federacji Konsumentów
Poszkodowany konsument może w Polsce dochodzić swoich praw nawet przez kilka lat. W 2002 r. wpłynęło do nas 119 tys. skarg. Prawie 5 tys. z nich, czyli o 50 proc. więcej niż dwa lata temu, dotyczyło działalności banków. Jeżeli okaże się, że na naszym koncie nie ma pieniędzy, które dawno powinny wpłynąć, bo np. z powodu awarii systemu elektronicznego dane zostały wykasowane, powinniśmy reklamować to w banku. Jeśli odpowiedź będzie negatywna albo po miesiącu nie otrzymamy jej wcale, możemy skierować sprawę do arbitrażu konsumenckiego. Kiedy okna, które niedawno wymieniliśmy, nie chcą się domykać, a samochód po naprawie znowu nie zapala, spróbujmy najpierw załatwić sprawę polubownie, koniecznie jednak na piśmie. To będzie później podstawą odwołania się do instytucji, która zajmie się mediacją - Federacji Konsumentów, Inspekcji Handlowej, powiatowego rzecznika konsumentów lub do arbitrażu konsumenckiego. W wypadku gdy mediacja nie spełni oczekiwań, można się zwrócić do polubownego sądu konsumenckiego przy IH. Wyrok tego sądu może być podstawą egzekucji komornika. Możemy odwołać się do sądu powszechnego, jeśli na rozpatrzenie sprawy nie zgodzi się pozwany. Sąd ma obowiązek rozpatrzyć skargę w postępowaniu uproszczonym - nie trzeba pisać pozwu, wystarczy wypełnić odpowiedni druk. Musimy się jednak liczyć z tym, że najczęściej wyrok nie zapadnie po kilku miesiącach, ale czasami dopiero po dwóch, trzech latach. Aż 80 proc. spraw, które założyliśmy w sądach w imieniu naszych klientów, zostało rozstrzygniętych na ich korzyść.
MAŁGORZATA NIEPOKULCZYCKA,
prezes Federacji Konsumentów
Klient może i powinien reagować, kiedy jest oszukiwany. Wadliwy towar można zawsze reklamować. W wypadku nieuznania reklamacji przez sprzedawcę, należy się odwołać od tej decyzji. Gdy decyzja jest podtrzymana, pozostaje sąd polubowny. Jeśli druga strona się nie zgadza na załatwienie przed nim sprawy, można już tylko złożyć pozew do powszechnego sądu cywilnego. Droga jest długa, ale opłaca się ją przejść. W przeciwnym wypadku będziemy cały czas oszukiwani.
UWAGA, KLIENCIE!
90% barów i restauracji orientalnych oszukuje klientów (rachunki są zawyżane, podaje się porcje o wadze mniejszej, niż widnieje w karcie dań)
90% sprzedawców warzyw i owoców oferuje zepsute produkty lub oszukuje na wadze
70% miodów pitnych, 58 proc. paczkowanych wędlin drobiowych, 55 proc. konserw drobiowych i 52 proc. konserw mięsnych nie spełnia wymogów jakości
48% pubów i restauracji oszukuje na sprzedaży alkoholu (na przykład zawyżając rachunki) Źródło: IH
Jan Piński
Co się bardziej opłaca -
wyjdzie taniej - kupowanie „taniego” chleba (który jest z tego powodu
marnotrawiony)(mięsa, itp.) za np. 1 zł i dopłaty (na rozrzutność, wypłaty
itp.) dla urzędników (w tym na przekręty), tzn. rolników też... na końcu, czy
bezpośrednie płacenie uwzględniające koszty ekonomiczne?
TZW. DOTACJE Z UNII
Od tego kto i ile otrzymał,
sto razy ważniejsze jest jak te pieniądze zostały wykorzystane (tzw. system
naczyń połączonych, czyli m.in. Unia Europejska).
Co do pracy górników, to już 100 lat temu mógł za nich,
i m.in. dla nich pracować m.in. wiatr, woda. Zamiast wyczerpywania, ograbiania
z niego przyszłych pokoleń, węgla; chorób; wydatków, długów; zagłady mielibyśmy
zyski.
4. ŹRÓDŁA ENERGII
http://www.wolnyswiat.pl/4h2.html
Czym się różni sytuacja osób zarabiających 1,5 tys. zł od osób
zarabiających 3 tys. zł.
Ano tym, iż ci pierwsi nie są wstanie oszczędzić, zainwestować ani
zmienić pracę, by np. uwolnić się od udręki z nią samą czy/i współpracownikami,
przełożonymi związanej (niemieliby za co żyć i jej szukać), jest to więc prosta
droga do półniewolnictwa, z jej patologiami również od strony pracodawców,
którzy taką sytuację niejednokrotnie wykorzystują. Taka przeogromna masa ludzi
(wyborców) nie ma też możliwości wykazania inicjatywy np. względem tzw. władzy
lokalnej, wykonawczej, ustawodawczej (z braku czasu, środków), realizacji
swoich zainteresowań, pasji (niekiedy nie mają czasu, ani siły nawet je odkryć)
– tylko praca-opłaty, praca-opłaty, praca... Są całkowicie nią i
egzystencjalnymi problemami przytłoczeni.
Praktycznie mają niewielkie możliwości zdobycia wiedzy, sił by ją pojąć,
nowych kwalifikacji oraz na refleksje. Więc nie dziwmy się, iż takie
społeczeństwo daje się mamić, manipulować, m.in. przez środki przekazu, a w tym
przez specjalistów od socjotechniki, populistów grających na emocjach; że
społeczeństwo mamy bierne, zmęczone, rozczarowane, sfrustrowane (ci
najodważniejsi, zdesperowani, którzy kosztem niedojadania, przepracowania -
zdrowia - chcą, w tym uczciwie, coś więcej zdziałać, osiągnąć są często karani
– na ogół nie starcza pieniędzy, brak doświadczenia, wsparcia, emocje powodują
nietrafne decyzje (do tego dochodzą zbyt duże koszty kredytów) i się pogrążają
(co jest przestrogą dla pozostałych – jaką robotę masz to masz, więc ją szanuj
i nie próbuj się wybijać).
Warto rozważyć co się
bardziej opłaca: firma na przeciętnym poziomie z zdrowymi, zadowolonymi ludźmi,
czy prosperująca – z znerwicowanymi (przyszłymi pacjentami, rencistami –
których trzeba leczyć, utrzymywać), nieszczęśliwymi negatywnie oddziaływującymi
na otoczenie (w tym na siebie)?!
Osiągnąć zysk za wszelka cenę, zarobić jak najwięcej, maksymalnie
zmniejszyć koszty – to m.in. praca za marną płacę, w podłych warunkach w
stresie.
Takie eksploatowanie ludzi nie opłaca się na dłuższą metę nikomu. – Mamy miliony rencistów, których trzeba z podatków - naszych pieniędzy -
leczyć i utrzymywać, w tym cały przemysł nimi się zajmujący. A pracodawcy się
dziwią, iż składki, podatki są takie wysokie i stale rosną; narzekają na brak
zaangażowania pracowników (a pracodawcy są zaangażowani w pracowników?...)(wielu
robi to, czego nie chcą), „że ludziom się robić nie chce”, że kradną, oszukują
itp. Dziwne, bo na zachodzie, np. w RFN, Polacy są b. chwaleni za
pracowitość (stąd te ograniczenia w rynku pracy, bo są jeszcze tańsi od lokalnych pracowników) – proszę
im zaoferować podobne stawki, a zobaczymy ilu będzie chętnych do pracy i jak
będą ją wykonywać (często narzekający
na brak chętnych do pracy sami siedzą z założonymi rękoma, bo nie ma komu
wykopać dołków, zasadzić drzew, pomalować płotu itp...).
Analogicznie ma się sytuacja z regularnym, co najmniej od II wojny światowej..., odsłuchiwaniem przez społeczeństwo, iż trzeba ciężko jeszcze te kilka lat popracować, „zacisnąć pasa”, a wkrótce będzie lepiej... Jaką Ci ludzie mają mieć motywację, skoro równie długo i regularnie widzą, słyszą i czytają o marnotrawstwie, bezmyślności, przekupstwie, opływaniu w luksusach za takie postępowanie, za ich ciężko wypracowane pieniądze; iż ciężka praca, uczciwość nie popłaca?!
Jakie perspektywy takie działania. Tym, co ludzi mobilizuje do
działania są, jeśli nie doraźne korzyści, perspektywy. Jakie są obecnie
perspektywy dla ludzi uczciwych...; przed ludzkością?!...
Lekiem na tą niezdrową sytuację są godziwe zarobki, ale za to mniejsze
składki, podatki – pozostałe koszty pracy. Zwiększy się wówczas też konsumpcja (zdrową popieram), zmniejszy
przestępczość (ogromne koszty z tym związane). Zwiększy wydajność,
zaangażowanie gdyż, oprócz wyższych, motywujących do tego zarobków, więcej osób
będzie wykonywać pracę która ich pasjonuje.
A teraz co do zarabiających 3
tys. zł.
Są wstanie np.: zamiast utrzymywać wynajmujących im (często stresujących osób)
pokuj/mieszkanie wziąć je sobie na kredyt; domagać się poprawy warunków pracy,
a w razie nie dogadania się poszukać sobie innej (nie ponosić m.in.
zdrowotnych, finansowych skutków podłych warunków), czy wykazać inicjatywę
gospodarczą (część kosztów pokryć z oszczędności). I podjąć wiele innych
konstruktywnych działań, w tym odnośnie spraw osobistych (np. zdrowotnych,
uczuciowych).
KTO MOŻE I JEST DOBRY... W OBECNEJ GOSPODARCE
Czy celem każdego człowieka winno być zdobywanie pieniędzy – czy wszelkie działania mają się przekładać na pieniężne zyski?!
To degeneruje, szkodzi, pogrąża, bo jedni zdobywają pieniądze kosztem wszystkiego, wszystkich, część popełnia ewidentne przestępstwa, a innym uniemożliwia to twórczą działalność. – Czy taka sytuacja jest korzystna?!
Zostawianie niezaradnych... na pastwę losu, a utalentowanych nie wykorzystywać z godnie z ich umiejętnościami, potencjałem (ilu talentom nie dano możliwości ujawnienia się, rozwinięcia)?!
Chodzi oto, by twórcy nie musieli zajmować się biznesem, a trwacze nie zajmowali się „twórczością” (np. w polityce), bo nikomu to na dobre nie wyjdzie.
Irytuje mnie generalizowanie,
odnoszące się do wszystkich w złej sytuacji finansowej, że są: „nieradzącymi
sobie w gospodarce rynkowej”, „za mało przedsiębiorczy”, „zagubieni” itp.
Ogromna część „radzących sobie” to: przemytnicy, złodzieje, oszuści, łapówkarze, spekulanci, aferzyści, kombinatorzy, producenci „szybkich śmieci”, produktów szkodliwych, współpracujący z katolicką organizacją wyłudzania i mnożenia pieniędzy, sama kor, itp…!
NIE MA IDEALNYCH ROZWIĄZAŃ
Niemniej jest absurdem nierozwijalnie i niewykorzystywanie pozytywnego potencjału, czyli jego marnowanie, poprzez m.in. przytłaczanie egzystencjalnymi problemami – każdy, kto chce żyć musi zarabiać pieniądze. Więc ofiary takiego systemu zdobywają je kosztem wszystkiego, wszystkich, przy czym nim wydajniej, tym lepiej się im wiedzie, i są eksponowanymi wzorcami... Kolejne ofiary wykonują absurdalne dla nich zajęcia, zamiast odkrywać, rozwijać, wykorzystywać swoje wybitne, twórcze talenty z pożytkiem dla wszystkich.
Minimum cywilizacyjne, proekologiczne, prozdrowotne, proekonomiczne, to, zgodnie ze statusem (na jednym krańcu osobnik b. szkodliwy – do usunięcia, a na drugim końcu osoba wybitna) zapewnienie wyżywienia w bezpłatnych centrach posiłków, bezpłatnego transportu zbiorowego, możliwości konstruktywnego działania (alternatywą jest, jak dotychczas, utrzymywanie policji, wymiaru sprawiedliwości, więzień z zawartością, przychodni, aptek, szpitali, rencistów, itd. Nie przygotowane, nie zgłoszone rozwiązania, projekty, wynalazki. Decyzje, działania, rządy osób niekompetentnych, szkodliwych, bo osoby kompetentne są przytłoczone problemami egzystencjalnymi, zmilczane z tego wynikłymi konsekwencjami, stratami, problemami, itd.).
PS
Całe życie wykonuję prace zarobkowe na poziomie wytresowanej małpy (od 8 lat: 8 godzin dziennie (wcześniej przez kilka lat około 12 godzin dziennie) handel z wózka warzywami, owocami. A reszta czasu na pozostałe sprawy, za swoje pieniądze (na ile pozwala mi sytuacja finansowa, a pozwala na minimum))...
Więc, wg dotychczasowych miar, jestem nieudacznikiem, bo żyję w biedzie... A wytwórcy „szybkich śmieci’, przerabiacze wszystkiego na śmieci, kosztem wszystkiego, wszystkich, specjaliści od machinacji finansowych są podziwianymi, naśladowanymi ideałami (politycy z zapałem z nimi współpracują, banki b. chętnie w ich pomysły inwestują)...
Piotr Kołodyński - autor/redaktor:
Np.: http://www.pzepr.pl/forum/viewforum.php?f=7&sid=6fead21dfb52b0ac71b40902b706345c
Co do chcących uczciwie zarabiać (niewielki odsetek, godnych podziwu,
obecnie prosperujących).
Na rozruch trzeba pierwsze pieniądze jakoś zdobyć. Bo tutejsze banki zajmują się głównie skupowaniem obligacji skarbu państwa i wspieraniem - podobnie jak państwo - kor... Nie dla wszystkich jest mse na rynku produkcji, sprzedaży i usług gdyż jest on nasycony. I obecnie istniejące firmy mają trudności z funkcjonowaniem (tysiące rocznie plajtuje. GUS podaje, iż ponad 35% nowopowstałych firm nie utrzymuje się na rynku nawet rok). Na początku transformacji
było o wiele łatwiej – prawie każda działalność się opłacała (przeciwnie niż teraz) i wtedy powstały pierwsze fortuny, do czego nie była potrzebna jakaś nadzwyczajna inteligencja. Bolek pojechał do RFN (teraz trzeba o tym zapomnieć), ponosił cegły na budowie przez rok, następnie wrócił, zainwestował w jakiś sklep, czy warzywniak i już była kasa (inni inwestowali... w tzw. tiry z alkoholem, papierosami, czy brali, a wtedy można było, takie czy inne... pożyczki z banków).
Człowiek prawy ma szereg hamulców (tzw. ograniczeń biznesowych...) i nie chce zarabiać pieniędzy kosztem zdrowia, życia innych ludzi - zarówno pracowników jak i klientów – przyszłych pokoleń, przyrody, produkować dupereli, opierać ich sprzedaż na psychomanipulacji, by wkrótce trafiły na wysypisko jako śmieci, itp. Wielu potencjalnych klientów jest bezmyślnych, podobnie tworzący prawo, dlatego łatwiej jest zarobić na produkcji, sprzedaży np. tn, alkoholu, słodyczy, niezdrowej żywności niż na produktach przynoszących korzyść. Stąd często ludzie inteligentni, prawi chcący postępować etycznie przegrywają z pozostałymi, którzy takich oporów - problemów... - nie mają (więc m.in. sprzedają alkohol dzieciom, kąpiącym się (nie obchodzi ich, że ktoś się z tego powodu utopi), kierowcom (nie martwią się tym, iż kierowcy pod wpływem alkoholu zabijają tysiące ludzi, a dziesiątki tysięcy stają się kalekami), niezdrową żywność (90% chorób spowodowanych jest niezdrowym odżywianiem), ogłupiają, frustrują, rozstrajają ludzi reklamami itd., itp.).
Dlatego ci pierwsi są na marginesie, a pozostali istnieją medialnie, są pokazywani jako wzory do naśladowania. A mając spore tzw. znajomości, wpływy, możliwości finansowe, wpływają na obsadę ważnych stanowisk w państwie, na podejmowane przez takie osoby decyzje, kreują nam rzeczywistość, która jaka jest
każdy widzi...! Jakby tego było mało, trzeba jeszcze dodać zjawisko instynktu stadnego, gdzie to silny ma rację, jest wzorcem, a nie prawi mądrzy ludzie, postrzegani jako nieudacznicy, dziwacy, margines.
q By zmusić do poprawy jakości towarów, warunków sprzedaży, pracy pracowników proponuję organizowanie bojkotów takich msc przez klientów (na początek np. przez jeden dzień).
Jeśli jedynym celem pracy jest zdobywanie pieniędzy, to to jest
półniewolnictwo; tortura psychiczna, fizyczna.
„ZNAJDŹ
SOBIE PRACĘ, A TWOJE PROBLEMY SIĘ ROZWIĄŻĄ”, „DO ROBOTY!”, „NO PEWNIE NIE CHCE
CI SIĘ PRACOWAĆ?!”
Jakie szanse na
znalezienie pracy ma np. człowiek, który nie truje się tn i NIE CHCE ponosić
skutków zażywania tn, NIE CHCE słuchać (tzw...) radia (bełkot, wr co chwilę
podawana nazwa stacji, częstotliwości), czyjejś muzyki (jazgotu. Jest mnóstwo
gustów muzycznych, upodobań, co do głośności, są różne nastroje). Dba o zdrowie
(nie wszyscy pracodawcy i współpracownicy się tym przejmują, a niekiedy
wywołuje to wręcz agresję i podejrzenie o chorobę psychiczną...), i NIE CHCE:
wdychać jakichś oparów chemicznych, pyłów, głuchnąć, ani uszkadzać wzroku,
wykonywać pracy niepożytecznej, a tym bardziej szkodliwej dla innych. Wśród
wielu przykładów chociażby w gastronomii, (gdzie są przypadki sprzedaży
bezwartościowej, zepsutej, brudnej żywności). W handlu czy produkcji związanej
np z tn, alkoholem, w marketingu, akwizycji (wiele osób na dźwięk tych słów
dostaje gęsiej skórki). I innych „prac”, form zadręczania, napastowania,
oszukiwania – szkodzenia ludziom!
Kolejne czynniki
to zarobki, godziny i dni pracy. Jeszcze jednym problemem są stresy. W pracy
jak w życiu są różni ludzie, a więc m.in.: źli, głupi, agresywni, złośliwi,
prymitywni, chamscy itp.
Następna sprawa,
to jaki odsetek ludzi wykonuje pracę taką, jaką chcą, która by ich rozwijała,
dawała satysfakcję, a nie była zmorą?! Sam rodzaj pracy może być stresujący i
uciążliwy (dla każdego w innym stopniu). Są ludzie mający większy lub mniejszy
balast przeżyć życiowych, różny próg wytrzymałości, tolerancji, wrażliwości,
występują różne osobowości, charaktery. Kolejny problem to atmosfera w pracy,
dewiacje, uciążliwe nawyki, upodobania.
Następna sprawa,
by znaleźć pracę trzeba mieć pieniądze na: gazety, telefony (w większości
ogłoszeń podawane są telefony komórkowe, gdzie często słyszy się nagranie, iż
automat już więcej nie może przyjąć wiadomości
– co jest nieetyczne), bilety, wygląd. Jeszcze jeden problem to fałszywe
oferty pracy, na które zdesperowani ludzie tracą ostatnie (często pożyczone,
bądź wzięte pod zastaw pieniądze).
Kolejnym problemem
jest fakt, że potrzebujących pracy jest wielu więcej niż msc, więc siłą rzeczy
nie mogą otrzymać jej wszyscy itp., itd.
Więc czy
rzeczywiście problemy życiowe i znalezienie na nie panaceum jest takie proste?!
Może dla prostych ludzi, którzy nie mają wyobraźni i jest im wszystko jedno: co
wdychają, słyszą, jedzą (gdy posiłki są wliczone w wypłatę), co działa na ich
wzrok; nie przeszkadza im, że ktoś się na nich drze, wyśmiewa, oszukuje,
prześladuje,
poniża; że ich praca przynosi szkodę; że wstają wczesnym rankiem, a wracają
późnym wieczorem; są wiecznie zmęczeni, schorowani, znerwicowani, upodleni,
zniszczeni i jest to ich jedyny (oprócz długów) dorobek!
Ta pierwsza grupa
ludzi jest degradowana i eliminowana ze społeczeństwa. Druga grupa jest
nagradzana...(...). Jakie są tego
skutki dla nas wszystkich?! Jakie jest nasze życie?!
Sposobem by ten
problem zmniejszyć byłoby utworzenie biura pośrednictwa zamiany pracy (i
zastosowanie się do postulatów), gdzie wypełniałoby się bardzo rozbudowaną
ankietę obejmującą m.in. (oprócz kwalifikacji) nałogi, psychotesty, przykłady
zachowań i reakcje na nie, co denerwuje itp. Dzięki niemu można
by było bardziej
dopasować ludzi, dzięki czemu przynajmniej dla części praca przestałaby być
koszmarem oraz zmniejszyłoby się jej destrukcyjne oddziaływanie.
Należy również
ustalić: kto chce pracować, a kto nie – by nie było takiej sytuacji, że pracuje
ten kto nie chce, a na zasiłku jest ten, kto chce pracować.
Chodzi też o
aspekt ekologiczno-ekonomiczny – by skrócić drogę dojazdu do msa pracy (często,
absurdalnie, ludzie jeżdżą niepotrzebnie do odległego msa, podczas gdy mogliby
pracować tuż obok (zamieniając się tylko z kimś msm pracy)).
OGRANICZENIE MOŻLIWOŚCI POWSTAWANIA KOLEJNYCH HIPERMARKETÓW =
OGRANICZANIE WYBORU FORM ZAKUPÓW (DLA WIELU, ROBIĄCYCH DUŻE, WSZECHSTRONNE
ZAKUPY, MOŻLIWOŚĆ ZROBIENIA ICH W JEDNYM MSU TO OGROMNA OSZCZĘDNOŚĆ CZASU).
Hipermarkety (powodujące upadek mniejszego handlu) muszą funkcjonować
zgodnie z zasadami gospodarki rynkowej i bez żadnego przywileju.
Jestem daleki od chwalenia tego, jak funkcjonują hipermarkety, zarówno od strony współpracy z dostawcami, sposobów, i tego co się tam sprzedaje, jak również warunków pracy. Jednak ta forma sprzedaży ma i swoje plusy od strony konsumenta. A mianowicie możliwość ogromnego wyboru, zarówno pod względem
rozległego asortymentu jak i wybierania jego poszczególnych pozycji, na co można przeznaczyć praktycznie dowolnie długi czas, na co nie ma szans w sklepie z bezpośrednią obsługą, bo by splajtował.
Ten przepis to kolejne sztuczne utrzymywanie msc pracy przez społeczeństwo. Skazywanie go na stresowe, z mniejszym wyborem kupowanie w mniejszych sklepach, w tym z bezpośrednią obsługą.
Uleganie naciskom takich grup społecznych może doprowadzić do eskalacji tego zjawiska i wkrótce mogą odezwać się np. taksówkarze – domagający się ograniczeń dla komunikacji miejskiej, właściciele autobusów, samochodów ciężarowych – by ograniczyć liczbę pociągów; taczek i wózków – liczbę samochodów dostawczych itp... – Przecież to tysiące msc pracy (tylko ile by to wszystko kosztowało!?)...
PS
Sam robię zakupy w małych sklepach, i wyłącznie takich gdzie nie ma włączonego radia, emitera tzw. reklam. Nie wchodzę do hipermarketów z powodu b. silnego stresu, niszczenia psychiki, wypaczania umysłu tzw. reklamami!
„FAKTY I MITY” nr 8, 03.03.2005
r.:
Odkryto wreszcie przyczynę drogiej złotówki. Okazuje się, że w ubiegłym roku nasz rząd sprzedał za granicą rekordową liczbę obligacji (zadłużył się) za 21,8 mld zł. W 2004 r. zadłużyliśmy się za granicą na kwotę o 10 mld zł wyższą niż w rekordowym 2003 roku! Nasz dzielny rząd jest przy tym bardzo łaskawy: pożyczkodawcom płaci oprocentowanie trzykrotnie wyższe niż rządy państw zachodnich, USA lub Czech.
Zadziwia nonszalancja
kolejnych rządów RP w powiększaniu już niebotycznego zadłużenia. Może liczą na
rychły koniec świata...
CO TO SĄ PRODUKTYWNE, KONSTRUKTYWNE, CZYLI PRZYNOSZĄCE
KORZYŚCI DZIAŁANIA – BĘDĄCE PODSTAWĄ ROZWOJU, DOBROBYTU.
– Są to działania uwzględniające wszystkie - a więc dalekosiężne, więc również globalne i w wieloletniej perspektywie - skutki, które, zaspokajając racjonalne potrzeby, ograniczają wszelkie tego negatywne konsekwencje/efekty do minimum - są one realizowane jak najmniejszym RZECZYWISTYM (...) kosztem - czyli jest to NAJKORZYSTNIEJSZA realizacja potrzeb przynosząca szeroko pojętą korzyść (...) społeczeństwu.
NALEŻĄ DO NICH:
– efektywna, ekologiczna - nie niszcząca środowiska - produkcja i sprzedaż zdrowej żywności, która nie tylko nie przyczynia się do chorób, ale wielu zapobiega, a niektóre nawet leczy (ziemia jest 1 rok uprawiana, 5 lat jest nieużywana – się regeneruje).
– najefektywniejszy, uwzględniający wszystkie czynniki - dalekosiężne skutki, rzeczywiste koszty - transport pasażerów i towaru.
– najefektywniejsze komunikowanie się, czyli tani przepływ, dostęp do racjonalnych, praktycznych inf. (ich źródła powinny być zwolnione z podatku, a w zasadnych przypadkach dotowane o ile zajmujący się tym nie mają dochodów z tzw. reklam).
– Przede wszystkim ZAPOBIEGANIE, a jeśli się nie uda, to - ekonomicznie, ekologicznie, etycznie, wg statusu uzasadnione - leczenie chorób.
Osoby o statusie: osoba przeciętna: Przed 30-tym rokiem życia leki i leczenie bezpłatnie – to jest inwestycja. Między 30-tym, a 45 rokiem życia leki i leczenie płatne w 50%. Powyżej 45 lat odpłatność leków i leczenia 100% (w wielu przypadkach te pieniądze nie zwróciłyby się). Niepełnosprawni, hoży od urodzenia (dożywotni, i nie zdolni do jakiejkolwiek konstruktywnej działalności) powinni ponosić pełną odpłatność za leki i leczenie. – To żadna zasługa takich osób, ani wina społeczeństwa, i nie leży to w naszym interesie, by na nich łożyć (mogą szukać sponsora, brać udział w testowaniu leków, itp. – muszą wykazać (ich rodzice, opiekunowie) jakąś konstruktywną inicjatywę, według zasady: coś za coś); nikotynowi, narkotykowi, alkoholowi samobójcy - przeznaczający, razem, miliardy zł na takie substancje - muszą ponosić 100% odpłatność za leki i leczenie, ale nie lekarzom, tylko państwu.
Osoby o statusie: osoba pożyteczna, osoba wybitna muszą być, m.in. w tym względzie, uprzywilejowane.
Obecnie ludzie świadomie, nieświadomie się degenerują, gdyż niski status »degenerata, pasożyta«, czyli nałoga, chorego, najlepiej posiadającego jeszcze chore dziecko, daje profity. Ja proponuję ten trend odwrócić.
– KONSTRUKTYWNA - efektywna - edukacja – czyli, m.in. z jak najmniejszymi skutkami ubocznymi, rozwijanie zdolności, uczenie rzeczy potrzebnych, praktycznych - indywidualnie dobraną metodą - czyli również uczenie tej części młodzieży, która ma do przyswajania i wykorzystywania wiedzy predyspozycje.
– wykorzystywanie możliwie jak największego potencjału intelektualnego, twórczego społeczeństwa (czyli m.in. nie podporządkowywanie się organizacjom religijnym, wypaczonym ideologiom, utopiom).
– najefektywniejsze wytwarzanie i dostarczanie energii – czyli z jak najmniejszymi skutkami ubocznymi (praktycznie z tzw. źródeł odnawialnych, nie skażających środowiska, a więc nie zatruwających ludzi, przyrody, i nie powodujących inne straty, w tym koszty).
– ekologiczne budowanie i eksploatacja: msc pracy, nauki, zamieszkania itp. (czyli m.in. budownictwo energooszczędne, wykorzystujące do oświetlenia światło słoneczne i jego energię do innych potrzeb np. ogrzewania, wytwarzania prądu; stosujące wentylację odzyskującą znaczącą część ciepła z wydostającego się zużytego powietrza).
– efektywne inwestowanie np. w tzw. nowe technologie, a więc i m.in. w badania przynoszące, licząc całościowo, wszechstronne korzyści.
– CZYLI INWESTOWANIE - DZIAŁANIE - W TEN SPOSÓB I W TE DZIEDZINY PRZYNOSI WŁAŚNIE RZECZYWISTY DOCHÓD, DOBROBYT I TO W PERSPEKTYWIE WIELU LAT.
Co to jest RZECZYWISTY DOCHÓD, pełna korzyść ekonomiczna, inaczej zysk. Jest nim ta suma, korzyść, która pozostanie po odliczeniu WSZYSTKICH CAŁKOWITYCH skutków/konsekwencji działań. A więc w wieloletniej i globalnej perspektywie (np. paląc toksyczne śmieci, czy bezpośrednio wpuszczając ścieki, zatruwa się np., oprócz powietrza i gleby, małą rzekę, a w raz z nią trafią one do dużej, a z niej do morza i tą drogą do pozostałych akwenów morskich – na każdym etapie trując! Później jemy ryby itp. tzw. dary morza, które to wchłonęły i ponosimy tego zdrowotne skutki - w tym wydatki - między innymi związane z produkcją medykamentów, sprzętu medycznego itp. – co praktycznie wiąże się z dalszym truciem i tego skutkami (...)!).
CO TO SĄ KONSUMPCYJNE WYDATKI; CO TO ZNACZY MARNOTRAWSTWO, DZIAŁANIA
SZKODLIWE ZBĘDNE.
– Ogólnie należą do nich te, które przyczyniają się - w rzeczywistym, całkowitym rozrachunku (...) - do strat: zbędnych kosztów, niekorzystnych skutków - nie koniecznych negatywnych konsekwencji (często są one ukryte (nie zauważane), nie uwzględniane) - np. do wyczerpywania surowców mineralnych i innych zasobów, skażeń, degradacji środowiska, zatruć, chorób, inwalidztwa:
– w pierwszej kolejności należą do nich konflikty, wojny i niezbędne im zbrojenia.
– EKSPLOATACJA I TRWONIENIE SUROWCÓW, w tym skażanie nimi otoczenia (również podczas ich transportu. A wytwarzanie i eksploatacja środków transportu, to kolejne źródło skażeń, kosztów)(...).
– wspieranie/przyczynianie się, zachęcanie do kupna, zażywania (w tym ich eksponowaniem, przypominaniem o nich, np. w filmach), a w efekcie produkcja sprzedaż, zażywanie trucizn: nikotynowych, narkotykowych, alkoholowych oraz chemikalii (np. na przyrost masy mięśniowej).
– RELIGIJNE OGŁUPIANIE, UZALEŻNIANIE I WYKORZYSTYWANIE (powodujące, że ofiary zawierzają nie własnej inwencji, inwestycjom, przedsiębiorczości, pomysłowości, pracy - własnym siłom - tylko w płacenie org. religijnym, modłom, bóstwom! Generuje to też mnóstwo innych problemów, których pokrótce nie sposób opisać. Niech miarą tego będzie fakt, iż najbiedniejsze i obarczone największą przestępczością kraje, to kraje religijne. Stany Zjednoczone są najbardziej zadłużonym państwem świata (...)).
– WYPŁOCINOREKLAMOWE I REKLAMOWE OGŁUPIANIE SPOŁECZEŃSTWA powodujące, oprócz negatywnych skutków intelektualnych, psychicznych, zdrowotnych (mam na myśli głównie zdrowie psychiczne, bo do zażywania tn i alkoholu (z wyjątkiem piwa...!) już nie można zachęcać, ale słodyczy tak!), generowanie sztucznego popytu. Tzn., ludzie tracą czas i wydają pieniądze na rzeczy mało przydatne, niekiedy zbędne, a czasami wręcz szkodliwe, które - kosztem przyrody, zdrowia - trzeba wyprodukować, sprzedać, a następnie usunąć jako śmieci!
– PRYMITYWNA OGŁUPIAJĄCA, ZABIERAJĄCA CZAS I POWODUJĄCA BEZCZYNNOŚĆ RUCHOWĄ TZW. ROZRYWKA (należy do niej niemal cały repertuar RTV), powodująca też otępienie umysłowe, apatię, zmęczenie czymś co nie przyniosło pożytku. Ale tylko po części, bo nie wszystkie jej rodzaje, bo bez zdrowego wypoczynku, relaksu człowiek gorzej funkcjonuje, a dla wielu ludzi jest ona motywacją do konstruktywnych działań, w tym pracy.
– ZASPOKAJANIE PRÓŻNOŚCI NP. KOSZTEM OGROMNYCH STRAT EKOLOGICZNYCH (np. wydobywanie, obróbka biżuterii); wyimaginowanych potrzeb. Np. zajmuje się tym przeogromna część przemysłu kosmetycznego, którego wyroby więcej szkodzą niż pomagają ich ofiarom, nazywanym klientami... Kolejny przykład to irracjonalne, emocjonalne, zachowania, np. rytuały pogrzebowe pochłaniające ogromne pieniądze (ani zmarłemu, ani jego, za życia, bliskim nie są praktycznie do niczego potrzebne. Najlepiej pielęgnować uczucia, pomagać sobie za życia; swoje myśli, energię, zaangażowanie kierować ku żywym ludziom, co jest też zdecydowanie zdrowsze. A pieniądze przeznaczać na RACJONALNE RZECZY. To, iż odbywa się ta irracjonalna farsa jest wynikiem tradycji. Za pieniądze przeznaczane na ten cel można by, np. w mse cmentarzy, wybudować mieszkania dla bezdomnych matek i zapewnić im środki na życie).
– WSPIERANIE/PRZYCZYNIANIE SIĘ DO PRZESTĘPCZOŚCI [pochłania ona ok. 10% dochodu narodowego.](np. kupując rzeczy kradzione przyczyniamy się w dwójnasób do zwiększenia przestępczości: bo pogarszamy sytuację ekonomiczną okradanych (m.in. pracodawców, podatników), oraz zachęcamy do przestępstwa, co z kolei generuje koszty (...) i straty, gdyż ten przestępca podejmuje działania nieproduktywne).
– NIEWYKORZYSTYWANIE POTENCJAŁU TWÓRCZEGO, INTELEKTUALNEGO SPOŁECZEŃSTWA (wykorzystywanie ludzi np. do/w pracy niezgodnie z ich predyspozycjami, możliwościami (...)).
– TE DZIAŁANIA PRZYNOSZĄ STRATY, SZKODY (sprzyjanie im generuje takie
właśnie skutki).
Czy zauważyli P., iż nim ktoś wyrządza więcej szkód, tym więcej zarabia (np. wielu polityków, dyrektorów, prezesów, menadżerów i innych wysokopłatnych fachowców... i specjalistów...)! I odpowiednio: nim ktoś ciężej pracuje, przynosząc korzyści, tym mniej zarabia (cała rzesza pracowników fizycznych).
„FORUM” nr 12/2009
RACHUNEK DLA ELITY
Chciwość na cenzurowanym
W krajach o dużych nierównościach społecznych ani bogacze, ani nędzarze nie czują się dobrze. Wniosek: tam, gdzie wszyscy mają mniej, ale po równo, żyje się lepiej – twierdzi dwoje brytyjskich naukowców.
John Crace Każdy następny dzień przynosi kolejne nagłówki w gazetach: dziś otyłość, jutro ciąże wśród nastolatek, pojutrze dane o przestępczości... Problemy społeczne funkcjonują w obecnych czasach na zasadzie drzwi obrotowych. Gdy jeden znika, pojawia się następny. W większości są one traktowane w całkowitym oderwaniu od siebie. Otyłość jest problemem zdrowotnym, przestępczość to sprawa policji i tak dalej. Rząd wdraża więc nowe inicjatywy to tu, to tam – buduje nowe szpitale, daje więcej pieniędzy na policję i więziennictwo. Ale nadzieje na poprawę są niewielkie.
Moralność i interes
(...) W końcu twierdzą, że niemal wszystkie problemy społeczne występujące w rozwiniętych społeczeństwach – mniejsza spodziewana długość życia, śmiertelność dzieci, narkotyki, przestępczość, odsetek zabójstw, choroby psychiczne i otyłość – mają jedną i tę samą przyczynę: nierówność. Twierdzą również, że nie tylko upośledzona podklasa traci na nierównościach społecznych – tracą wszyscy, nawet ci lepiej sytuowani. Dzieje się tak, ponieważ nie ma obiektywnego poziomu zubożenia, który tworzy problemy społeczne, ale powodują je różnice w dochodach pomiędzy bogatymi i biednymi. Tak jak ktoś z najniżej zarabiającej jednej piątej w bardziej egalitarnym społeczeństwie będzie prawdopodobnie żył dłużej niż jego odpowiednik w społeczeństwie bardziej zróżnicowanym majątkowo, tak przedstawiciel najbogatszej jednej piątej ma przed sobą prawdopodobnie więcej życia niż jego alter ego w społeczeństwie o większym poziomie nierówności.
Przyjrzyjmy się losowo wybranym statystykom. Stany Zjednoczone są zamożniejsze i wydają więcej na opiekę lekarską niż jakikolwiek inny kraj na świecie, a jednak dziecko urodzone w Grecji, gdzie średni dochód jest około połowę niższy niż w USA, jest mniej narażone na zjawisko śmiertelności niemowląt i ma prawdopodobnie przed sobą dłuższe życie niż dziecko amerykańskie. Otyłość dwukrotnie częściej występuje w Wielkiej Brytanii niż w bardziej egalitarnych społeczeństwach Szwecji i Norwegii i sześć razy częściej w USA niż w Japonii.
Odsetek nastoletnich ciąż jest w Wielkiej Brytanii sześciokrotnie wyższy niż w krajach mniej zróżnicowanych majątkowo, choroby psychiczne trzykrotnie częściej występują w USA niż w Japonii, morderstwa są popełniane trzy razy częściej w mniej egalitarnych społeczeństwach... Przykłady można by mnożyć niemal w nieskończoność. Nierówność wydaje się zarazą niszczącą szanse, mającą bezpośredni wpływ na wszystkich. Jeżeli własny interes i chciwość tworzą nierówności, stwarzanie wrażenia, że rozwiązaniem jest to samo, tylko bardziej – może nie wydawać się najlepszym pomysłem. (...)
– Stało się jasne, że kraje takie jak USA, Wielka Brytania i Portugalia, gdzie górne 20 procent zarabia siedem, osiem albo dziewięć razy więcej niż najgorzej uposażone 20 procent, lokuje się znacząco wyżej, jeżeli chodzi o wszelkie problemy socjalne na każdym poziomie społeczeństwa, niż kraje takie jak Szwecja i Japonia, gdzie elita majątkowa zarabia tylko dwa lub trzy razy więcej – mówi Wilkinson.
Bezlitosna statystyka
Statystyki Banku Światowego obejmują listę 50 najbogatszych krajów, ale Wilkinson twierdzi, że ich wnioski można zastosować szerzej. By się upewnić, że tych ustaleń nie można wyjaśnić różnicami kulturowymi, naukowcy przeanalizowali dane z 50 amerykańskich stanów i znaleźli taką samą prawidłowość. W stanach, gdzie różnice majątkowe były największe, największe były również problemy społeczne i brak spójności.
(...)
Co jest takiego w nierównych społeczeństwach, co powoduje szkody? Wilkinson uważa, że odpowiedź leży w psychospołecznych sferach hierarchii i statusu. Im większe różnice pomiędzy posiadającymi i nieposiadającymi, tym większą wagę przywiązują wszyscy do materialnych aspektów konsumpcji. To, jakiej marki samochodem jeździsz, ma znacznie większe znaczenie w hierarchicznych społeczeństwach niż w tych bardziej spłaszczonych. Ten związany ze statusem efekt domina znajduje szkodliwe ujście w przestępczości, złym stanie zdrowia i ogólnym braku zaufania.
Wilkinson wyciąga z tego pewne ogólne wnioski. Kiedy małpy są utrzymywane w strukturze hierarchicznej, te znajdujące się na dole struktury same częściej sięgają po kokainę. Poziom hormonu stresu – kortyzolu – rośnie najbardziej, kiedy ludzie są poddawani ocenie innych i tak dalej. Rezultat jest zawsze taki sam: obawa przed znalezieniem się po niewłaściwej stronie granicy majątkowej tkwi w umysłach wszystkich, przez co ludzie z coraz większym niepokojem spoglądają na swój status.
(...)
Ograniczenie nierówności pasuje do programu ekologicznego, skorzysta na tym świat rozwijający się, bo bardziej egalitarne społeczeństwa chętniej pomagają zagranicy. Co zaś najważniejsze, wszyscy mają dość korporacyjnej chciwości i kultury milionowych premii, która spowodowała obecny kryzys, więc jeżeli jakikolwiek rząd miałby zgodę elektoratu na działanie, to właśnie teraz.
Wilkinson jasno wskazuje, od czego powinien zacząć rząd. – Musi ograniczyć płace u góry – mówi. – To bogaci wpędzili nas w te problemy i to bogaci powinni nas z tego wyciągnąć.
(...)
„WPROST” nr 1(1306), 2008 r.
EKONOMIA
DRUGIEGO OBIEGU
SŁOWNIK ANTYEKONOMICZNY
ORŁOWSKIEGO I ZIELIŃSKIEGO, CZYLI JAK ZNISZCZYĆ GOSPODARKĘ
Nasi politycy – w razie niejasności – powinni umieć sięgnąć do słownika. I wyjaśnić sobie pewne skomplikowane pojęcia, na przykład z dziedziny ekonomii. Odkryliśmy istnienie takiego właśnie słownika, ale z drugiego, politycznego obiegu! Gdy widzimy parlamentarzystę, który ni z tego, ni z owego zaczyna się popisywać na polu gospodarczym, głosząc z sejmowej mównicy – mówiąc eufemistycznie – śmiałe poglądy, na pewno korzysta właśnie z tego słownika.
BANK
Według polityków, to podejrzana instytucja, która służy wyciąganiu od klientów złodziejskich odsetek, a następnie przekazywaniu ich zagranicznym właścicielom. Ponadto banki w złośliwy sposób utrudniają uzyskanie kredytów tym firmom, na którym zależy politykom (na przykład przynoszącym straty państwowym molochom).
Według zasad ekonomii, to instytucja, która zbiera oszczędności ludzi po to, aby je w bezpieczny i korzystny sposób zainwestować, udzielając kredytów. Bank obraca pieniędzmi nie swoimi, lecz swoich klientów, a żyje z marży, czyli różnicy między oprocentowaniem depozytów i kredytów (oprocentowanie kredytów musi więc być wyższe). Zmuszenie banku do udzielenia kredytu państwowemu bankrutowi to nic innego jak okradanie ludzi, którzy zawierzyli bankowi swoje oszczędności.
DŁUG PUBLICZNY
Według polityków – pozycja w rachunkowości publicznej, która nie wiadomo po co istnieje, skoro i tak żaden rząd nie zamierza tych pieniędzy oddawać. Za rzecz bardzo podejrzaną, a przynajmniej graniczącą z nieprzyzwoitością, politycy uważają żądanie wierzycieli, ażeby od owej „pozycji księgowej" płacić im odsetki. Koronnym argumentem używanym przez polityków w dyskusjach z przeciwnikami powiększania długu publicznego jest stwierdzenie, że w USA public debt jest jeszcze większy, a przecież Amerykanom świetnie się powodzi.
Według zasad ekonomii, jest to skumulowany deficyt budżetowy (patrz deficyt budżetowy), będący w istocie sumą pieniędzy, którą obecne pokolenia pożyczyły od następnych generacji. Mówiąc inaczej, jest to kwota, o którą podwyższyliśmy nasz standard życiowy kosztem obniżenia poziomu życia naszych dzieci (oraz najczęściej wnuków, prawnuków, prapra…).
DEFICYT BUDŻETOWY
Według polityków, to cudowny sposób na wydanie więcej pieniędzy, niż państwo zebrało w formie podatków. Deficyt budżetowy to pieniądze znikąd, których istnienie po prostu można zadekretować. Politycy wiedzą jedynie, że z bliżej nieznanych powodów deficyt nie może przekroczyć pewnej umownej granicy, bo na to nie zgodzą się nieżyczliwe krajowi instytucje międzynarodowe albo złośliwi bankierzy.
Według zasad ekonomii, deficyt to nic innego jak zaciągnięcie kredytu po to, by w danym roku wydać więcej pieniędzy, niż jest w kasie państwa. Kredyt ten zwiększa dług publiczny, który w przyszłości trzeba będzie zwrócić z odsetkami. Efektem deficytu może być również wzrost inflacji, a więc ukryty podatek, zwany podatkiem inflacyjnym, który pozwala na sfinansowanie nadmiernych potrzeb państwa przez pożarcie części realnej wartości dochodów jego obywateli.
EURO
Według polityków, to podejrzany pomysł zagranicznych finansistów, w niejasny sposób zagrażający suwerenności kraju i mający na celu głównie doprowadzenie do wzrostu cen i zubożenia Polaków.
Według zasad ekonomii, to wspólna mocna europejska waluta, dzięki której polskie firmy nie będą się musiały niepokoić o możliwe zmiany kursu złotego, polskie banki będą mogły oferować tańsze kredyty, a polskie płace będą szybciej rosły.
FUNDUSZE UNIJNE
Według polityków, to manna z nieba służąca zdobywaniu popularności przez załatwienie darmowych środków na inwestycje, zwłaszcza takie, których z ekonomicznego punktu widzenia nie dałoby się zrealizować (jak lotnisko pod Kielcami).
Według zasad ekonomii, to pomoc rozwojowa udzielana uboższym regionom unii głównie w celu zwiększenia ich konkurencyjności i atrakcyjności inwestycyjnej. Pomoc ta nie przychodzi do końca za darmo – wybudowaną z jej udziałem infrastrukturę trzeba potem samemu utrzymać, należy więc zadbać o to, aby owe inwestycje były jednak ekonomicznie racjonalne.
GÓRNICTWO WĘGLA KAMIENNEGO
Według polityków, element sfery bud-żetowej, pochłaniający krociowe kwoty subwencji publicznych po to, aby niesprzedawalny bez dodatkowych dotacji węgiel składować na hałdach. Dodatkowym atutem funkcjonowania tej dziedziny jest dobrze zorganizowana brać górnicza, którą zawsze można namówić do odwiedzenia stolicy, co pozwoli politykom prospołecznym „pochylić się z troską" nad ciężką dolą ludzi górniczego trudu.
Według zasad ekonomii – normalny dział gospodarki narodowej, w której przychód określa iloczyn wielkości sprzedaży i ceny jednostkowej. Po odjęciu od tak określonego przychodu kosztów wydobycia otrzymujemy zysk. Oczywiście brutto, kwotę zysku netto pomniejszają należne podatki i składki na ubezpieczenie społeczne.
KAPITALIZM POLITYCZNY
Według polityków, to obsadzanie stanowisk w spółkach skarbu państwa przez krewnych i znajomych polityków z konkurencyjnej partii, która akurat ma władzę.
Według zasad ekonomii, to obsadzanie stanowisk w spółkach skarbu państwa przez krewnych i znajomych polityków każdej partii, która akurat ma władzę.
KONCESJA
Według polityków, to wspaniały sposób ochrony interesu narodu, uczciwych firm, konsumentów itd., przed nieuczciwymi producentami, którzy pragną wcisnąć na rynek niebezpieczną tandetę.
Według zasad ekonomii, to sposób na uniemożliwienie konkurencji i zapewnienie monopolistycznych zysków tym firmom, które mają dobre koneksje z politykami. Efekt uboczny – por. korupcja.
KONKURENCJA ZAGRANICZNA
Według polityków, to najgorsze zło wykradające pracę własnym obywatelom przez import towarów o nieuczciwie zaniżonych cenach. Idealnym narzędziem przeciwdziałania są jak najwyższe cła (niestety, nie pozwala na to uczestnictwo w unii).
Według zasad ekonomii, to presja zmuszająca krajowe firmy do dalszego wzrostu wydajności pracy i efektywności. Dzięki niej konsumenci uzyskują tańsze produkty, a gospodarka szybciej się rozwija (nieuczciwa konkurencja, czyli dumping, czasem się zdarza, ale rzadko).
KORUPCJA
Według polityków, to efekt osobistej nieuczciwości polityków z konkurencyjnej partii, niecnie wykorzystujących stanowiska rządowe do wzbogacenia się.
Według zasad ekonomii, to efekt zagmatwanego prawa, biurokratycznej uznaniowości, słabych mechanizmów kontroli wewnętrznej w instytucjach publicznych i kiepskiego opłacania urzędników państwowych (zazwyczaj przy utrzymaniu przerostów zatrudnienia w administracji).
KURS WALUTOWY
Według polityków, to wyznaczana przez spekulantów zawsze zbyt duża siła waluty krajowej. Pytani o właściwy kurs politycy zawsze lokują go mniej więcej 20-30 gr wyżej, niż wynosi w danym momencie.
Według zasad ekonomii, to efekt popytu i podaży na rynku walutowym, odzwierciedlający obecny stan zapotrzebowania gospodarki na dewizy i ich napływ. Bank centralny może w pewnym zakresie wpływać na kurs walutowy przez interwencje rynkowe (skup lub sprzedaż walut ze swych rezerw), ale rzadko jest w stanie trwale oderwać go od poziomu rynkowego.
NIEZALEŻNOŚĆ BANKU CENTRALNEGO
Według polityków, to bezsensowne prawo uniemożliwiające rządowi zmuszenie banku centralnego do obniżek stóp procentowych wtedy, kiedy rząd tego akurat chce (bo na przykład zbliżają się wybory).
Według zasad ekonomii, to warunek prowadzenia przez bank centralny skutecznej i wiarygodnej polityki pieniężnej. Niezależny bank centralny podnosi lub obniża stopy procentowe, gdy uważa, że działanie takie służy utrzymaniu niskiej inflacji – co jest głównym zadaniem banku.
PODATEK LINIOWY
Zdaniem polityków, to całkowicie puste hasło wyborcze, służące bądź straszeniu uboższych wyborców, bądź zdobywaniu głosów wyborców zamożniejszych.
Według zasad ekonomii, to jedna z metod uproszczenia systemu podatkowego i doprowadzenia (zwłaszcza wówczas, gdy linearyzacji towarzyszy obniżka podatków) do przyspieszenia wzrostu gospodarczego. Nie jest to jedyna metoda wiodąca do tego celu, ale bez wątpienia skuteczna. Wiążą się z nią również zjawiska nieprzyjemne – konieczność odpowiedniego dostosowania wydatków budżetowych (aby nie wzrósł deficyt) oraz większe zróżnicowanie dochodowe społeczeństwa.
POLITYKA ROLNA
Według polityków, to subsydiowanie rolnictwa z pieniędzy podatników (dawniej z budżetu krajowego, dziś – unijnego) oraz niedopuszczenie do konkurencji ze strony tańszej żywności z importu.
Według zasad ekonomii, to polityka, której ostatecznym celem jest doprowadzenie do modernizacji rolnictwa, zmniejszenia liczby osób w nim zatrudnionych i takiego wzrostu efektywności, dzięki któremu można będzie zrezygnować z subsydiów i ochrony celnej. Niestety, skutkiem lobbingu politycznego polityka ta jest realizowana niezbyt sprawnie, więc postęp w realizacji celów jest zbyt wolny.
PRYWATYZACJA
Według polityków, to proces wyprzedawania za bezcen majątku narodowego, wiodący do strat gospodarczych i konfliktu ze związkami zawodowymi (zwłaszcza górniczymi).
Według zasad ekonomii, to zakończenie procesu faktycznego marnowania majątku narodowego przez jego nieudolne wykorzystywanie, a więc przekazanie go w lepsze zarządzanie prywatnemu właścicielowi. Konflikt ze związkami zawodowymi jest zazwyczaj tym silniejszy, im lepiej związki zawodowe wiedzą o istniejącym marnotrawstwie i im bardziej boją się wprowadzenia zasad racjonalnego gospodarowania.
PRZYWILEJE EMERYTALNE
Według polityków, to sposób kupienia przed wyborami głosów bez konsekwencji, czyli bez konieczności zwiększania w najbliższym roku deficytu budżetowego.
Według zasad ekonomii, to zaciągnięcie gigantycznych zobowiązań budżetu państwa, których pierwsze efekty zobaczymy po kilku latach. Lekkomyślna zgoda
na dodatkowe przywileje oznacza zazwyczaj
kryminalną nieodpowiedzialność polityków, których nie obchodzi nic, co wykracza poza horyzont najbliższych wyborów.
REFORMA SŁUŻBY ZDROWIA
Według polityków, to pole minowe, na które należy wpuścić konkurentów. Problemów służby zdrowia nic nie zdoła rozwiązać, bo nie można dać lekarzom znacznych podwyżek bez wzrostu deficytu budżetowego, a kopertówki i kolejki w szpitalach i tak nigdy nie znikną.
Według zasad ekonomii, to niezbędne działania w celu likwidacji narodowej katastrofy, którą jest załamanie się publicznej służby zdrowia. Lekarzom trzeba dać podwyżki, ale jednocześnie odebrać szansę dorabiania sobie kopertówkami; do służby zdrowia skierować więcej funduszy, ale jednocześnie zlikwidować marnotrawstwo; pacjentom trzeba dać dostęp do lekarza bez tasiemcowej kolejki, ale jednocześnie wprowadzić współpłatność za usługi. Z jednym można się zgodzić – to pole minowe!
REZERWY DEWIZOWE
Według polityków, to sezam pełen euro i dolarów, do którego nie chce ich dopuścić zły bank centralny. A tyle można by wymyślić sposobów wydania tych pieniędzy, zwłaszcza przed wyborami!
Według zasad ekonomii, to rezerwa niezbędna dla zabezpieczenia wypłacalności kraju i zapewnienia płynności wymiany z zagranicą. Jeśli bank uznaje, że rezerw jest zbyt dużo, może oczywiście zmniejszyć ich poziom, ale ceną może być znaczne wzmocnienie kursu waluty krajowej.
UELASTYCZNIENIE RYNKU PRACY
Według polityków, to podstępny sposób odebrania partiom głosów wyborczych przez zezwolenie chytrym kapitalistom na łatwe zwalnianie ludzi z pracy. Efektem będzie gigantyczne bezrobocie i wyzucie pracowników z ich podstawowych praw.Według zasad ekonomii, to uproszczenie procedur zarówno zatrudniania, jak i zwalniania pracowników, oraz zachęta do tego, by ludzie łatwiej zmieniali miejsce pracy. Celem jest trwałe obniżenie bezrobocia, ułatwienie dostosowania się przedsiębiorstw do zmieniającej się sytuacji
rynkowej, wzrost konkurencyjności gospodarki i bezpieczeństwa socjalnego
nie przez zakaz zwalniania pracowników, ale przez to, że pracę łatwo znaleźć.
WYDATKI PUBLICZNE
Według polityków, to sposób na zdobywanie popularności i zapewnienie zwycięstwa wyborczego. Im więcej wydatków, tym lepiej.
Według zasad ekonomii, to wydatki niezbędne do dostarczenia tzw. dóbr publicznych, czyli realizacji funkcji państwa. Ich wysokość zależy od tego, jak szeroko zakreślone są funkcje państwa. Należy jednak pamiętać o tym, że każdego złotego wydanego przez budżet trzeba przedtem ściągnąć w formie podatków, a więc że wysokie wydatki publiczne spowalniają rozwój gospodarczy.
ŹRÓDŁO FINANSOWANIA WYDATKÓW
Według polityków, to fikcyjny zapis w polskim prawie mówiący o tym, że poseł występujący w Sejmie z wnioskiem o wzrost wydatków budżetowych musi wskazać źródło ich sfinansowania. Obchodzi się to w dziecinnie łatwy sposób, bez żadnych podstaw zwiększając przygotowane przez rząd prognozy dochodów podatkowych albo – równie bezpodstawnie – obcinając prognozę kosztów obsługi zadłużenia.
Według zasad ekonomii, to podstawowa zasada, której powinni przestrzegać politycy. Chcesz nowych wydatków? To zaproponuj jednocześnie, jaki podatek musi być w tym celu zwiększony, albo jaki inny wydatek ma być obcięty. Tak postawiony wniosek poddaj pod głosowanie.
Michał Zieliński, Witold
M. Orłowski
CO WIĘC ZROBIĆ, JAK
POSTĘPOWAĆ, BY BYŁO LEPIEJ.
Jednym z podstawowych warunków wysokiego poziomu życia ludzi jest to, by taczką itp. pracami zajmowali się tylko ci - a tak naprawdę jest ich niewielu - którzy do niczego innego się nie nadają. Czyli chodzi o wykorzystanie większej części - a nie niewielkiej - potencjału ludzkiego.
Praktycznie najrozsądniejszym rozwiązaniem jest dyktatura racjonalistów/ustrój racjonalny.
Według Gary Beckera (ekonomisty i laureata Nagrody Nobla), 80% zasobów bogatych krajów to kapitał ludzki (solidarność, współpraca, poszanowanie, zdolność do poświęceń, itp. Dodałbym wprost: pozytywne - konstruktywne - relacje między ludzkie oraz w pełni rozwinięte i wykorzystane możliwości, zdolności (czyli m.in. nie modlenie się tylko działanie) – radykalnie zmienią, na korzyść, nasze życie.).
O SKUTKACH WZAJEMNEGO NIE PRZEJMOWANIA SIĘ INNYMI
·
Jest ścisłe wzajemne
powiązanie ekonomiczne między ludźmi, w tym ich stanem zdrowia, czyli ich tzw.
własną sytuacją. Bo tych innych, zatrutych, chorych, inwalidów trzeba leczyć
utrzymywać – ponosić - łącznie, wspólnie - ogromne tego koszty! Więc proszę nie
postępować krótkowzrocznie, bezmyślnie! Każdy z nas, na co dzień, ma wpływ na
innych, chodzi więc o to, by w jak największym stopniu był on pozytywny, więc
również - praktycznie - dla nas. Jest to adresowane do wszystkich i w każdej
formie działania. A więc m.in. producentów, w tym pracowników, i tych ludzi
jako osoby prywatne. Więc nie trujmy, nie marnujmy (np. wyrzucając, formalnie,
przeterminowaną żywność, która mogłaby zapobiec wielu chorobom i przestępstwom,
w tym kradzieżom, z niedożywienia) nie szkodźmy – sobie wzajemnie! By powstał np.
produkt spożywczy trzeba użyć wody, nawozy, środki ochrony itp., poświęcić
czas, a przecież zanim ludzie, maszyny zaczną pracować to też trzeba w nich, w
nie zainwestować; wymaga to też zużycia energii (w tym na wyprodukowanie i
dostarczenie tych rzeczy), czyli, pośrednio i bezpośrednio, powoduje to
skażenie środowiska - a więc choroby wielu ludzi - co również związane jest
bezpośrednio i pośrednio z wydatkami, oraz również z skażeniem środowiska itp.,
itd. W interesie wszystkich jest maksymalne odzyskanie, wykorzystanie tego co
włożono w wytworzenie tych produktów. I taką też rolę pełnią m.in. zbieracze -
odzyskiwacze nakładów - surowców (nurki...).
·
Trucie się (np. nikotyną (i
innych), narkotykami, alkoholem) nie jest prywatną sprawą, gdyż ponosimy tego,
w tym finansowe, skutki wszyscy: zarówno prywatnie i jako podatnicy – najpierw
inwestując (w przyszłych trucicieli) w dzieci, następnie w uczniów, po czym
ponosząc koszty leczenia, utrzymywania na rencie. Oprócz tego takie osoby
powodują powielanie takiego
postępowania – co jest podstawą tego zjawiska!
·
Podobnie się ma sytuacja z
pseudomedycyną, udawanym, nieskutecznym leczeniem, co przyczynia się do
powikłań, zarażania kolejnych osób, przechodzenia na rentę; wszechstronnego
pogrążania!
·
Następną
sprawą jest konieczność, przynajmniej
podstawowego, w tym ekonomicznego, wyedukowania społeczeństwa. Gdyż znaczna
jego część jest bezmyślna i np. uważa, iż partolenie prac, wykonywanie usług,
produkcja o niskiej jakości (m.in. sam się z taką teorią wielokrotnie
spotkałem) przynosi korzyść... im i innym, gdyż dzięki temu będzie więcej pracy
– po uszkodzeniu się, zepsuciu, awarii. Gdyby tak było, to wystarczyłoby
wszystko wokół popsuć, zniszczyć, wykonywać pracę tak, by na drugi dzień trzeba
było wszystko robić od początku itp. – i pracy byłoby dla wszystkich na
lata..., a jaki byłby dobrobyt... Tak, część z państwa już się zreflektowała i
zdała sobie sprawę, iż jest dokładnie odwrotnie – dobrobyt daje m.in. trwałość,
użyteczność m.in. produktów, co m.in. obniża koszty ich używania. Umożliwia to
też przeznaczanie środków, inwencji, zamiast na produkcję tego samego, ciągłe
naprawy, zakupy itp., na inne rzeczy, co zapewnia m.in. rozwój. Gdyby wszyscy
zdawali sobie z tego sprawę, i odpowiednio postępowali, to m.in. czynsze,
opłaty (w tym za wodę, prąd, gaz), koszty prywatnego życia, pracy itp., itd.
byłyby o wiele mniejsze, i już to zapewniłoby dużo wyższy poziom życia, które
obecnie jest przytłaczane problemami związanymi z bezmyślnością, z powodu czego
w wielu przypadkach brakuje pieniędzy i czasu na inne rzeczy (kłania się logika,
której brakuje w szkole – bo wykluczałaby
religię...).
·
Nawiązując
do powyższych tematów trzeba dodać analogiczne skutki oszustw, wyłudzeń, np.
dotacji, odszkodowań, rent – to dlatego składki, koszty funkcjonowania firm,
ceny są takie wysokie, a wielkość odszkodowań, zarobki, stopa życiowa, niskie.
Bo przecież za te oszustwa to płacimy MY! Nie może więc być mowy o przymykaniu
na to oczu!
·
Kapitał
ludzki, od wieków, jest zaprzepaszczany przez organizacje religijne. Co
wykazano dobitnie na przykładzie stanu ekonomicznego państw zależnego od
stopnia opanowania społeczeństwa przez organizacje religijne (wystarczy przejrzeć
na oczy...).
UWAGI
– M.IN. CENA ENERGII ELEKTRYCZNEJ PRZETWORZONA Z ENERGII ODNAWIALNEJ MUSI BYĆ MOŻLIWIE NISKA, tak, by nie opłacało się używać szkodliwych dla nas alternatyw (piecy, ogrzewania gazowego, napędu spalinowego). By nie generować dodatkowych, rzeczywistych kosztów - skutków (...) - takich rozwiązań.
– FIRMY PROSPERUJĄCE NIE MOGĄ DOPŁACAĆ DO BANKRUTUJĄCYCH (temat został tak rozlegle i wielokrotnie opisany na łamach wielu pism, iż nie będę się powtarzał), chyba, że stanowią one o naszym bezpieczeństwie (np. z uwagi na zagrożenie brakiem żywności, leków, szczepionek, energii, paliwa itp.)?! Cytat z „WPROST”, Wacław Wilczyński: „W krajach znacznie bogatszych od Polski zdołano się już przekonać, że obrona bankrutów kosztem podatników jest społecznie bardziej kosztowna od ich upadłości.”
– TRZEBA OGRANICZYĆ - BARDZIEJ RÓWNOMIERNIEJ ROZPROWADZIĆ (m.in. zlikwidować tzw. kominy płacowe, zarobki uzależnić od efektów ekonomicznych, a nie od zajmowanego stanowiska. Ukróci to też zajmowanie stanowisk przez osoby niekompetentne) - KAPITAŁ JAKIM MOGĄ DYSPONOWAĆ POJEDYNCZY LUDZIE. Proponuję, by na swoje prywatne cele można było przeznaczyć maksymalnie 100-240 tys. zł (60 tys. €)(stukrotność najniższych zarobków) rocznie. Musi też być kwota wolna od podatku (proponuję 24 tys. zł (6 tys. €) rocznie). Wówczas podatek liniowy (tzw. płaski), i m.in. związane z tym oszczędności, ma sens (Na administrację skarbową wydajemy rocznie ok. 5 mld złotych. Kolejne miliardy wydawane są na doradców podatkowych, księgowych, biura rachunkowe; zmniejszy się możliwość, liczba oszustw podatkowych, a więc i liczba spraw sądowych)(wreszcie miliony podatników nie będzie wypełniać przez, łącznie, miliony godzin, milionów formularzy - myśleć o tym, zajmować się, stresować - by urzędnicy mieli co czytać, sprawdzać, segregować itp.) [Na podstawie „FiM” nr 33, 25.08.2005 r.: Należy uzależnić wysokość diety poselskiej, płace zarządów przedsiębiorstw państwowych nie od średniej, ale od najniższej płacy. Sadnik].
www.onet.pl / www.sfora.pl | Czwartek 25.08.2011, 10:28
ILE KOSZTUJE CIĘ UTRZYMANIE
FISKUSA
By odzyskać złotówkę podatku
fiskus wydaje 2,29 zł.
Na utrzymanie urzędników fiskusa każdy z nas wyda w tym roku 129 zł. To o 3 zł więcej niż w roku ubiegłym - informuje dziennik.pl.
Na administrację skarbową wydajemy rocznie ok. 5 mld złotych. Z tej kwoty aż 2,5 mld pochłaniają urzędy skarbowe.
Z wyliczeń portalu wynika, że są one jednak bardzo nieefektywne. Świadczy o tym zestawienie wydatków na fiskusa z kwotami, które udało mu się odzyskać od nieuczciwych podatników. Okazuje się, że pozyskanie każdej złotówki kosztuje 2 zł 29 gr!
Jednak, jak tłumaczy dziennik.pl, nie jest to wina urzędników lecz skomplikowanego systemu rozliczeń i niejasnych przepisów. | WB
[Kolejne miliardy wydawane są na doradców podatkowych, księgowych, biura rachunkowe. - red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [12.08.2009, 15:29] 1 źródło
KOMU OPŁACA SIĘ PŁACIĆ PODATKI?
Najwięcej państwo dopłaca do rolników, rodzin z dziećmi
i studentów.
O analizę naszego systemu podatkowego na podstawie danych GUS pokusił się "Newsweek". Tygodnik sprawdza, jaka część każdej złotówki wpłaconej przez nas do fiskusa wraca do naszych kieszeni w formie usług i świadczeń finansowanych przez państwa.
Okazuje się, że najskuteczniejszym sposobem na odzyskanie od państwa pieniędzy jest posiadanie dzieci. Państwo zafunduje im bowiem darmowe szkoły i uczelnie, a także ulgi komunikacyjne, natomiast rodzice będą mogli skorzystać ze specjalnej ulgi podatkowej.
W ten sposób do kieszeni małżeństwa robotnika i urzędniczki (zarabiające w sumie 6 tysięcy złotych brutto miesięcznie) z trójką uczących się dzieci z każdej złotówki zapłaconego przez nie podatku wraca 1,16 zł.
Jeszcze lepiej mają mieszkańcy wsi, głównie dzięki specjalnym dotacjom i ubezpieczeniu w KRUS. Ubogi rolnik z każdej oddanej państwu złotówki otrzyma aż 9,50 zł, natomiast bogaty farmer, zarabiający aż 110 tysięcy złotych rocznie - 3,30 zł. Na uprawie roli widocznie nie można stracić.
Według "Newsweeka" obu otrzymują przede
wszystkim pracujący single z wielkich miast. Młoda finansistka zarabiająca miesięcznie
8 tysięcy złotych brutto z każdej wpłaconej do budżetu złotówki otrzymuje...
jedynie 10 groszy. | BW
– TRZEBA SKOŃCZYĆ Z ABSURDEM BEZSENSOWNEGO KRĄŻENIA PIENIĘDZY - BIUROKRACJĄ - ponoszeniem tego skutków (w tym oszustw) czyli m.in. zmniejszyć koszty poboru składek, podatków, ich ilość oraz uprościć procedury z nimi związane. Kontakt z US trzeba ograniczyć do niezbędnego minimum. Składki, podatki mogą pobierać banki (np. automatycznie, dzięki odpowiedniemu programowi komputerowemu). Wystarczy w tym celu wprowadzić przepis nakazujący wszelkie płatności (m.in. wypłaty, kupno/sprzedaż) dokonywać przelewem z odpowiednim jego tytułem (od razu będzie wiadomo kto, co, kiedy i za ile zrobił) i przygotować to od strony prawnej. A więc z przychodu na koncie firmowym (wpłacanego jednorazowo czy częściej – do określonego dnia każdego miesiąca) dokonywane są automatycznie przelewy za wynajmowanie lokalu, prąd, telefon, wypłaty, składki oraz dokonywane wpłaty za materiały potrzebne do funkcjonowania firmy itp., a następnie z pozostałej sumy byłby naliczany i pobierany podatek. Na końcu, po całkowitym rozliczeniu, pozostała suma jest do dyspozycji właściciela. Czyli wszystko opierałoby się na rzeczywistych wydatkach, a nie na deklaracjach i obyłoby się bez wypełniania formularzy (popełniania przy tym błędów), krążenia po urzędach itp.
– SKŁADKA EMERYTALNA I ZDROWOTNA powinny być dobrowolne.
WPROST EXTRA DODATEK TYLKO DLA INTERNETU
"WPROST" Numer:
38/2009 (1391)
PRZEPAŚĆ BUDŻETOWA
Informacja o tym, że deficyt budżetowy ma w 2010 r. zostać podwojony, zaskoczyła opinię publiczną karmioną doniesieniami, że „jest świetnie”. Ekonomiści przyjęli ją z większym spokojem. Takie rozmiary deficytu były bowiem od dawna przesądzone. Nie są one także tragicznie wielkie. Katastrofy na razie nie będzie. Rosnący deficyt wskazuje jednak na to, że polskie finanse publiczne potrzebują pilnej reformy. I jeśli jej nie będzie, rzeczywiście może nam grozić wielka katastrofa.
W 2008 r. deficyt był planowany na 27 mld zł, czyli 2,5 proc. PKB. To i tak było dużo, bo oznaczało, że każdy płatnik podatku dochodowego został dodatkowo obciążony kwotą 1000 zł, którą wcześniej czy później fiskus z niego ściągnie, aby obsłużyć rosnący dług. Okazaliśmy się stachanowcami, bowiem wykonanie było znacznie lepsze i niedobór budżetu wyniósł tylko 24,5 mld zł (2,3 proc. PKB). Pozwoliło to Ministerstwu Finansów triumfalnie stwierdzić, że deficyt naszych finansów publicznych (wynik budżetu plus wynik ZUS, KRUS, NFZ i innych funduszy oraz saldo budżetów samorządów) jest poniżej wyznaczonej przez Unię Europejską granicy 3 proc. Komisja Europejska jednak łzom i słowom nie wierzy, dokonała własnych obliczeń, z których wyszło, że saldo finansów publicznych wynosi 3,9 proc. PKB (42 mld zł), i rozpoczęła w stosunku do nas procedurę związaną z nadmiernym deficytem, co zmusza nas – pod groźbą sankcji finansowych – do zredukowania w ciągu trzech lat deficytu poniżej 3 proc. PKB.
W tej sytuacji, po załamaniu produkcji i wpływów budżetowych w ostatnim kwartale 2008 r. (deficyt finansów publicznych w końcówce roku szacowany był na 6,6 proc. PKB), przeforsowanie przez rząd bardzo optymistycznego budżetu, którego saldo miało wynosić -18 mld zł (o 9 mld zł lepszego, niż planowano rok wcześniej), mogło dziwić. Wszyscy jednak „kupili" wyjaśnienia, że być może załamania koniunktury nie będzie, przyjmowanie pesymistycznych założeń może powodować panikę, a w razie konieczności zawsze można budżet znowelizować. W takim rozwiązaniu był cień racjonalności, ale tylko pod pewnym warunkiem. Skoro w istocie polegało ono na kupowaniu czasu, to czas ów trzeba było wykorzystać na reformy fiskalne, które jeśli nie od razu, to przynajmniej w przyszłym roku powinny przynieść efekt.
Niestety, czas zmarnowano i żadnych poważnych zmian nie przeprowadzono. Ograniczono się do urealnienia dochodów skorygowanych w dół o 44 mld zł, prostych Jedynymi korzyściami ze zmian, w istocie pozornych, znowu mogło być niewywoływanie paniki oraz to, że znowu kupiono trochę czasu. Bo nawet o typowej korzyści z mniejszego deficytu budżetu – wolniejszym powiększaniu długu publicznego – trudno mówić, gdyż przerzucanie deficytu budżetu do pozostałych segmentów sektora finansów w świecie liczb, mamy zatem dwie możliwości: albo Ministerstwo Finansów zakłada, że rok przyszły będzie dokładnie taki sam jak obecny, i posłużyło się niezbyt wyrafinowaną planistyczną „metodą linijki", albo wieszcz Mickiewicz nie miał racji i magiczną liczbą dla Polski nie jest 44, tylko 52. Suma 52,2 mld zł – planowany deficyt na rok 2010 – to dwa razy więcej niż planowane na ten rok 27,2 mld zł. Jest to także najwyższy – licząc kwotowo – deficyt w historii Polski.
Taką interpretacją tych liczb można oczywiście straszyć. Nie liczby są tu jednak najstraszniejsze. Przyszłoroczny deficyt wyniesie bowiem 4 proc. PKB. To dużo (o punkt procentowy więcej, niż dopuszczają kryteria konwergencji), ale bywało gorzej. W 2002 r. deficyt wynosił 4,2, a w 2004 r. – 4,5 proc. PKB, i to mimo że o światowym kryzysie nikt nie mówił. Daleko nam także do przodowników pracy w wydawaniu nieistniejących publicznych pieniędzy. Tegoroczny deficyt Wielkiej Brytanii wyniesie 11,6 proc. (a przyszłoroczny 13,5 proc.), USA – 11,2 proc., w Rosji, na Litwie, Łotwie, Słowacji prognozowany jest na poziomie 9 proc., w Hiszpanii – 7,5 proc., a Węgry z pułapem 10 proc. zderzyły się już przed dwoma laty i teraz, aby jako tako budżet zrównoważyć, tną wszystkie wydatki równo przy ziemi.
Deficyt budżetowy rzędu 4 proc. PKB to jeszcze nie katastrofa i jeszcze nie tragedia. W sytuacji zagrożenia recesją, słabego popytu zewnętrznego i słabnącego krajowego ma to także pozytywne (choć tylko krótkookresowo) działanie stymulujące, bo za 52 mld zł budżet towary i usługi zakupi, a więc ktoś je będzie musiał wyprodukować (gdyby jeszcze były to wydatki inwestycyjne, niestety, w całości mają charakter konsumpcyjny, a więc efektu mnożnikowego nie spowodują).
Konsekwencji negatywnych jest jednak więcej. Pieniądze te trzeba będzie pożyczyć na rynku finansowym. Nie są to małe kwoty, bo oprócz środków na sfinansowanie deficytu konieczne będzie rolowanie papierów dłużnych o przyszłorocznej zapadalności, w sumie zatem potrzeby pożyczkowe brutto wyniosą 204 mld zł. Nawet jeżeli nie będzie problemów ze znalezieniem dostawców takiej kwoty (choć jeszcze na początku 2009 r. były obawy, że chętnych może nie być), taki popyt na kredyt musi ciągnąć jego cenę w górę i powodować tzw. efekt wypychania sprawiający, że o kredyt będzie trudniej przedsiębiorcom. Pożyczanie pieniędzy powoduje wzrost zadłużenia i jest pewne, że w 2010 r. przekroczymy 55-procentową graniczną wielkość relacji długu do PKB. A to oznacza, że w roku 2012 budżet nie będzie mógł powiększyć deficytu. Teoretycznie rzecz biorąc, nie jest to problem, bo chcemy przechodzić na euro i zobowiązaliśmy się do redukcji deficytu. W praktyce jednak z potrzebami budżetowymi może być różnie, a informacje o szybkim przechodzeniu na euro możemy włożyć do szufladki z zapisem „życzenia niezrealizowane".
Najgorsze jest jednak to, że – w odróżnieniu od innych państw borykających się z problemem nadmiernego deficytu – nasz niedobór budżetowy nie powstał w momencie spadku PKB o kilka procent. Polska recesji nie przeżywa i PKB nadal nam rośnie, a każdy procent jego przyrostu to o 13 mld zł większa produkcja i dochody ludności. Oznacza to, że nasz deficyt nie ma charakteru koniunkturalnego, tylko strukturalny. Mówiąc prościej, mamy taką strukturę budżetu, którą gospodarka może wytrzymać, kiedy pędzi jak szalona, ale która rodzi wielkie kłopoty, kiedy wzrost gospodarczy spada do – wcale nierzadkiego w krajach rozwiniętych – tempa 1-2 proc. I dlatego oglądane widowisko wzajemnego obwiniania się polityków za obecną sytuację jest żałosne i przypomina skargi berbeci w piaskownicy. Bo winni są niemal wszyscy.
W 2010 r. katastrofy nie będzie! Co jednak będzie dalej? Jeżeli – co nie jest wielce prawdopodobnie – w światowej gospodarce nie nastąpi wybuch wielkiej koniunktury, natychmiast przenoszący się na nasze podwórko, katastrofa będzie jeśli nie za dwa to za trzy czy cztery lata. Alternatywą są szybkie reformy fiskalne. Wiadomo, że nie mogą one polegać na podwyżkach podatków (tu racjonalne uzasadnienie można znaleźć jedynie dla likwidacji niektórych preferencyjnych stawek VAT), ale na rozszerzeniu bazy podatkowej, czyli na objęciu podatkiem dochodowym na normalnych zasadach rolników, urealnieniu krusowskich składek ubezpieczeniowych), uelastycznieniu wydatków (przypomnijmy rekord świata – wydatki sztywne pochłaniają trzy czwarte budżetu).
Taki scenariusz jest możliwy, bo jak bieda ludzi przyciśnie, gotowi są zrobić najmądrzejsze rzeczy (i odwrotnie, trudno trudno znaleźć przykłady sensownych reform, gdy koniunktura jest dobra). Możliwy, ale stosunkowo mało prawdopodobny. Zbliżają się bowiem wybory prezydenckie, a tuż po nich parlamentarne i rządząca ekipa będzie robić wszystko, aby nie utracić poparcia. A to zakazuje robienia reform oznaczających odebranie komuś istniejących przywilejów.
Dlatego najbardziej prawdopodobny jest scenariusz węgierski. W sytuacji, kiedy na Balatonie „Titanic" już tonął, rządzący w swej szczodrości przyznali pracownikom sfery budżetowej 50-procentowe podwyżki i powiększyli wydatki socjalne. Politycznie w bardzo krótkim okresie na tym wygrali. Doprowadzili jednak do całkowitego rozwalenia budżetu i dopiero w sytuacji kraju znajdującego się na krawędzi bankructwa przystąpili do reform.
W Polsce na razie nikt wzrostu płac o połowę ludziom nie proponuje (chociaż wynagrodzenia w sektorze państwowym w tym – kryzysowym ponoć – roku rosną o 10 proc.), nasz krach będzie zatem nieco mniejszy i bardziej rozłożony w czasie. Najprawdopodobniej jednak nastąpi. Bo drobnymi kroczkami zbliżamy się do skraju przepaści, a na dodatek wieje nam silny wiatr w plecy.
Autor: Michał Zieliński
TRZEBA ZNIEŚĆ MOŻLIWOŚĆ ODPISU OD PODATKU DAROWIZN DLA ORG. RELIGIJNYCH I CHARYTATYWNYCH. Z powodu przekrętów i b. chaotycznego, w tym niekiedy niesprawiedliwego ich rozdziału. Organizacje religijne - by zwrócić, odpracować to, co wyłudziły - muszą płacić o połowę większy podatek niż inni.
POMOC SOCJALNA. Chcesz coś otrzymać, to co oferujesz w
zamian?!
Punktem wyjścia do wszelkich rozważań na ten temat jest ustalenie naszych możliwości finansowych oraz hierarchii ważności, wartości ubiegających się o pomoc (chyba czymś różni się starzec od młodzieńca, który musi się zająć m.in. reprodukcją i opieką nad potomstwem, alkoholik, nikotynowiec, narkoman od dbającego o zdrowie abstynenta, debil od intelektualisty, psychopata, kanalia od prawego, normalnego człowieka, itp.). Można w tym celu posłużyć się punktacją (w interesie ubiegających się będzie osiągnięcie jak najwyższej oceny, a więc m.in. dbanie o siebie, rozwój, innych, współpraca). M.in. w tym celu każdy powinien składać coroczny raport z swojego postępowania: pożyteczności, przydatności/braku pożytku/szkodliwości.
ZAROBKI POWINNY WRAZ Z WIEKIEM MALEĆ (czyli najpierw powinny być wysokie). Potrzeby ludzi młodych (m.in. mieszkanie i jego wyposażenie, dokształcanie, dokwalifikowywanie się, opieka nad potomstwem, odzież, dużo większe wydatki na żywność), którzy na ogół nic, bądź niewiele mają, są dużo większe od ludzi starszych (na ogół już urządzonych). Zmniejszy to też liczbę osób decydujących się na przestępcze zdobywanie pieniędzy (a więc i zdeklarowanych przestępców), czyli i straty, wydatki z tym związane.
KONCESJE NA TELEFONIĘ KOMÓRKOWĄ 3. GENERACJI POWINNY BYĆ BEZPŁATNE. By rozmowy - przepływ inf. - był jak najtańszy, a firmy tym się zajmujące mogły przeznaczyć więcej pieniędzy na jakość swych usług (w tym zabezpieczenia).
WSZYSTKO CO ZWIĄZANE Z NAUKĄ MUSI BYĆ WOLNE OD PODATKU. Nauka jest inwestycją i dopiero z jej plonów należy czerpać zysk.
WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI, INSTYTUCJE KONTROLNE (SANEPID, INSPEKCJE CELNE, NIK), CZĘŚĆ POLICJI – MUSZĄ BYĆ SAMOWYSTARCZALNE: utrzymywaniem ich mają zająć się ci, którzy do ich istnienia, funkcjonowania się przyczyniają, czyli m.in. przestępcy (pobranymi karami, pracą, dzięki przepadkowi mienia). Będzie to też naturalny czynnik wyznaczający ilość tych jednostek, w tym osób w nich zatrudnionych (proporcjonalnie do ilości i rodzaju dokonywanych przestępstw) oraz skuteczność (akord) ich działania. Zmniejszy łapownictwo (i przyzwolenie na nie okradanych współpracowników z tych służb), zwiększy wykrywalność, zmniejszy łamanie prawa. Dzięki temu odciążony zostanie budżet z wydatków z tym związanych, a zwiększą wpływy w wyniku mniejszej liczby przestępstw.
„GAZETA WYBORCZA” 07.01.2005 r.
(...) Mimo szumnego startu system podpisu elektronicznego w Polsce kuleje. Tymczasem przejście na korespondencje elektroniczną dałoby ogromne oszczędności budżetowi państwa. Mogłoby też znacznie ograniczyć korupcję i zlikwidować przynajmniej część kolejek w urzędach (dokumenty podpisane elektronicznie można by składać prosto z domu przez internet).
Barierę stanowi m.in. polskie prawo – jednym z paradoksów jest brak rozporządzenia o elektronicznych opłatach skarbowych, które umożliwiłyby składanie drogą elektroniczną podań o dowód osobisty czy prawo jazdy. Na takie podanie trzeba przecież przykleić znaczek skarbowy, a elektronicznych znaczków nie ma. (...)
Tomasz Grynkiewicz
"FAKTY I MITY" nr 11,
14-20, 03.2008 r.
KŁOPOTY Z PODPISEM
Wraz z rozwojem internetu wiele krajów przeniosło
do sieci obsługę petentów. Obywatele nie muszą już odwiedzać osobiście
państwowych agend i kontaktują się z urzędnikami za pośrednictwem kont
e-mailowych. W Polsce też tak miało być. Miało.
Gdy jesienią 2001 roku upadający rząd Jerzego
Buzka przepychał przez Sejm ustawę o podpisie elektronicznym, pilność tej
regulacji tłumaczono koniecznością przygotowania administracji i obywateli do
składania podań za pomocą e-maili. Doświadczenia państw Unii czy Kanady
wskazywały, że jest to po prostu tańsze. Mieliśmy załatwiać swoje sprawy wtedy,
kiedy chcemy, a nie wtedy, kiedy pan urzędnik może nas przyjąć.
Miały się skończyć kolejki w urzędach i
konieczność zwalniania się z pracy, aby załatwić najprostszą rzecz. Ustawodawca
stwarzał także możliwość przesyłania tą drogą faktur i innych dokumentów księgowych.
Wszystko miało być zgodne z prawem europejskim. Tyle że nie było.
Zatrudnieni przez szefa Urzędu Komitetu Integracji
Europejskiej Ryszarda Czarneckiego (dzisiaj poseł do Parlamentu Europejskiego
wspierający PiS) tłumacze studenci tak poprawili polską wersję dyrektywy KE, iż
stała się ona niewykonalna. Otóż zamiast zwrotu „zaawansowany podpis” użyto
pojęcia: „bezpieczny podpis elektroniczny”. Różnica niby niewielka, ale w
praktyce znacząca. Tłumacząc to na polski: panowie lingwiści przez przypadek zdelegalizowali
inne systemy zabezpieczenia wiarygodności dokumentów niż oparte na niezwykle
drogich programach weryfikacji elektronicznego autografu. Ustawodawca dodał do
tego niezwykle skomplikowany system podwójnej weryfikacji producenta
oprogramowania, generowania kodów, kluczy. I to w wersji przewyższającej
standardy bankowe.
Wszystko to spowodowało, że bezpieczny podpis
elektroniczny okazał się kpiną. W Polsce najtańszy zestaw, wcale nie
gwarantujący pełnego bezpieczeństwa, kosztuje 460 złotych plus stówa rocznego
abonamentu.
W Słowacji za najdroższe oprogramowanie podpisu
elektronicznego zapłacimy sto złotych. Sto złotych, za które otrzymujemy
produkt o najwyższych standardach. I już możemy wysyłać faktury, PIT-y i
dziesiątki innych papierzysk drogą elektroniczną, bez wychodzenia z domu.
Oszczędności w skali kraju – wielomilionowe.
Problemy, jakie stwarzały obowiązujące regulacje
prawne, zauważył już w 2004 r. polityk SLD i wiceminister gospodarki i pracy
Jacek Piechota. On także pilnował, aby e-usługi ruszyły w terminie. Do tego
niezbędne były zmiany w ustawie o e-podpisie. Zespół Piechoty w trybie pilnym
przygotował stosowny projekt. Niestety, w czasach „wielkiej” koalicji PiS i
przystawek rządowa inicjatywa utknęła w Sejmie na początku 2005 roku. Było wiele
ważniejszych spraw – choćby... lustracja.
W 2006 roku rząd Kazimierza Marcinkiewicza,
realizując ideę taniego państwa, postanowił... odroczyć o dwa lata wejście w
życie e-administracji. Jak tłumaczono, potrzeba nieco więcej czasu na
wprowadzenie stosownych regulacji. Tymczasem takie usługi są w Europie
standardem. Na przykład w Estonii państwowe agendy już od 2003 r. niemal sto
procent podań przyjmują w wersji elektronicznej. I jakoś nie było u nich
masowych fałszerstw czy oszustw. Co więcej – Estończycy nie mają obowiązku
kupowania żadnego skomplikowanego systemu weryfikacji podpisu.
W Polsce nowy termin rząd PiS wyznaczył na
pierwszego maja 2008 roku. PiS-owcy zapewniali, że pracują nad odpowiednimi
regulacjami. Tyle tylko, że były to kłamstwa. Otóż cały wkład ekipy PiS
ograniczył się do niechlujnego przepisania projektów rozporządzeń, jakie
pozostawili im poprzednicy. W efekcie mamy bałagan jeszcze większy, niż
mieliśmy.
Po pierwsze, w relacjach ZUS–klienci PiS
wprowadził obowiązek stosowania przez obie strony kosztownego bezpiecznego
podpisu elektronicznego. Do 21 maja niemal wszystkie firmy muszą ponownie
zakupić drogie oprogramowanie i wymienić sprzęt komputerowy, gdyż nowy program
Płatnik wraz ze specjalnym podpisem pracuje wyłącznie na jednej, najnowszej,
platformie informatycznej. Dotychczasowy bezpłatny system z powodzeniem
funkcjonuje już od trzech lat. Oszustw nie zanotowano.
Aby jeszcze pogorszyć sytuację, chłopcy tak szybko
przepisywali deskrypty, że nie zauważyli, że tę samą materię regulują dwa
sprzeczne ze sobą rozporządzenia Rady Ministrów. Jedno wydane przez rząd Marka
Belki i drugie wydane przez nich samych. Obydwu nie da się stosować.
Po drugie, nadal nie jest załatwiona sprawa
nowelizacji ustawy o podpisie elektronicznym. Do momentu usunięcia zawartych w
niej błędów, program e-administracji jest niewykonalny. A dzięki PiS nie
wiadomo tak naprawdę, kto za ten bałagan odpowiada. Czy MSWiA, czy może resort
gospodarki... Rozstrzygnięcie tego sporu wymaga odrębnej zmiany ustawy. Warto
wspomnieć, że w MG po czystkach wykonanych przez PiS za sprawy informatyzacji
odpowiada jedna osoba!
Nie wiemy, dlaczego administracja nie chce
skorzystać z obecnych na rynku tańszych sposobów zapewnienia bezpieczeństwa
danych. Takie systemy mają już przecież banki. MiC
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [08.08.2009, 09:14] 4 źródła
PŁACISZ KARTĄ? TO
NIEBEZPIECZNE
Zobacz, jak sprzedawcy
okradają swoich klientów.
Klienci stacji benzynowych,
sklepów, hoteli i restauracji, którzy posługują się kartami kredytowymi powinni
zachować szczególną ostrożność. W czasie kryzysu sprzedawcy okradają ich coraz
częściej - ostrzega „The Times".
Liczba oszustw, których
sprawcami był personel wzrosła w ostatnim roku aż o 35 proc. - twierdzi Sandra
Quinn z UK Payments Administration.
W 2008 roku w ten sposób z kont
Brytyjczyków zginęło co najmniej 98,5 mln funtów. Ujawniono przypadki 218
nieuczciwych sprzedawców. 89 z nich to pracownicy stacji benzynowych.
Nieuczciwi sprzedawcy
najczęściej skanują karty lub wyłudzają kody PIN przy pomocy kamer.
Na szczególne niebezpieczeństwo
narażają się klienci stacji benzynowych, którzy robią zakupy w nocy. Wtedy
najczęściej podają swoją kartę sprzedawcy przez okienko - twierdza specjaliści.
Przypominają, że konsumenci nie
powinni nigdy tracić karty z zasięgu wzroku.
Oszuści są bardzo sprytni i
ciągle wymyślają nowe sposoby okradania klientów. Bardzo często sprzedawcy to
współpracownicy zorganizowanych grup przestępczych - uważa Jackie Barwell,
specjalista od ochrony danych. | TM
www.o2.pl | Środa [17.06.2009, 06:11] 1 źródło
NADCHODZI KONIEC GOTÓWKI
Za kilka lat płacić będziemy tylko chipami.
Szefowie australijskich banków przewidują, że elektroniczne formy płatności zastąpią monety i banknoty najdalej za 5-7 lat.
Zamiast drobnych w kieszeni lub portfelu, będziemy je nosić w telefonie lub innym urządzeniu jako przedpłacony kredyt.
Spójrzcie na Hong-Kong czy Singapur. Tam nie można nawet wsiąść do autobusu bez wykupionej uprzednio karty - mówi Evers.
Jako pierwsze, mają zostać zlikwidowane najmniejsze transakcje.
Żeby kupić nawet butelkę wody, trzeba będzie posłużyć się chipem - mówi Chris Ward kierownik BankSA.
W zapomnienie mają odejść również karty kredytowe .
Zamiast nich informacja o finansach będzie przechowywana w telefonie, zegarku lub podobnym urządzeniu - tłumaczy Greg Connor dyrektor naczelny Savings & Loans. | JP
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [07.08.2009, 07:09] 2 źródła
KOMÓRKĄ ZAPŁACISZ ZA WSZYSTKO
Nowoczesny system płatności
chcą wprowadzić w Polsce operatorzy komórkowi i banki.
Płatności telefonem mają być
możliwe bez względu na to, z którego operatora korzystamy, i w którym banku
mamy konto.
Taki jest cel uniwersalnej
platformy mobilnej, nad której stworzeniem pracują dziś wszyscy operatorzy
komórkowi oraz banki - pisze gazetaprawna.pl.
Aplikacja służąca do płacenia
będzie zapisana na karcie SIM telefonu i umożliwi obciążenie przypisanej karty
płatniczej.
Od czerwca trwają już testy
nowego systemu. Bierze w nich udział ponad 200 osób. Płacą za transakcje
dokonywane w internecie, parkowanie samochodów, doładowania telefonów i bilety
komunikacji miejskiej - podaje forsal.pl.
Wciąż nie wiadomo kiedy system
ma trafić do powszechnego użycia.
Ze względu na skalę, data
komercyjnego wdrożenia nie została jeszcze ustalona. Projekt ma charakter
otwarty.
Uczestnicy zapraszają do
współpracy organizacje i firmy zainteresowane rozwojem płatności mobilnych -
informuje operator sieci Era firma PTC. | JP
www.mf.gov.pl | 2009.04.08
MINISTERSTWO FINANSÓW
Rozliczenie roczne przez internet prosto jak nigdy dotąd – już działa! PIT-37 bez kwalifikowanego podpisu elektronicznego 2009.04.09
Ministerstwo Finansów uruchomiło dzisiaj usługę elektronicznego rozliczenia PIT – 37 przez Internet, bez konieczności potwierdzania go kwalifikowanym podpisem elektronicznym.
www.o2.pl | Piątek [24.04.2009, 07:06] 2 źródła
REJESTRACJA FIRMY W JEDNYM
OKIENKU TO FIKCJA
Przez skomplikowane
formularze jest trudniej, niż było.
Rząd już zapowiada kolejną
zmianę przepisów - pisze "Rzeczpospolita".
Nowe przepisy miały pozwolić na
założenie firmy w jednym miejscu, bez konieczności składania dziesiątek
formularzy w ZUS, GUS i urzędzie skarbowym. Zdaniem prawników są jednak
dziurawe jak ser szwajcarski.
To metoda jak za króla Ćwieczka
- powiedziała Katarzyna Urbańska z PKPP Lewiatan. - Póki nie będzie pełnego
systemu elektronicznego w sądach i gminach, zakładanie firmy będzie
czasochłonne i kosztowne - dodaje.
Korespondencja prowadzona za
pośrednictwem poczty
powoduje, że zwłoka liczona jest
w tygodniach, a nawet miesiącach.
Na "jedno okienko"
skarżą się także urzędnicy - uważają, że rejestracja zajmuje im teraz znacznie
więcej czasu. | TM
www.onet.pl | (Gazeta Bankowa/07.04.2009, godz. 10:16)
CZY TO STAROŚĆ?
Kryzys gospodarczy, jaki obecnie dotkliwie doświadcza
świat, skłania do pytania, czy kapitalizm jako model ustroju gospodarczego się
zestarzał? A jeśli tak, jaki model ustroju mógłby go zastąpić jako bardziej
efektywny i dostosowany do współczesnych wyzwań?
(...)
Coraz więcej zwolenników zyskuje opinia, że obecny kryzys nie jest typowym kryzysem koniunkturalnym, lecz kryzysem fundamentalnym, ustrojowym, kryzysem neoliberalizmu, nurtu, który zresztą już wcześniej był przez niektórych znawców tej problematyki krytykowany. M.in. harvardzki ekonomista Dani Rodrik skonstatował, że między neoliberalizmem a ekonomią jest taka relacja jak między astrologią a astronomią. Ani bowiem astrologia, ani neoliberalizm nie są naukami, tylko ideologiami. Ujmując to bardziej dosadnie można stwierdzić, że neoliberalizm tak się ma do liberalizmu jak fundamentalizm do fundamentów. (...)
Obecnie nikogo już chyba nie trzeba przekonywać, że świat znajduje się w okresie naruszonej równowagi, o czym świadczą chociażby coraz bardziej skontrastowane bieguny bogactwa i nędzy, nie mówiąc już o naruszaniu równowagi ekologicznej. Naruszanie równowagi odczuwamy w życiu codziennym, m.in. stykając się ze skażoną wodą, powietrzem itp. Naruszenie równowagi społecznej skutkuje m.in. dewiacjami społecznymi, przestępczością, terroryzmem i innymi niekorzystnymi zjawiskami. Wszystko to sprawia, że komfort życia znacznie się zmniejsza. Paradoksalnie dotyczy to także większości krajów najbogatszych. (...)
prof. Elżbieta Mączyńska
Autorka jest prezesem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego
www.o2.pl | Piątek [10.04.2009, 08:39] 1 źródło
MŁODZI AMERYKANIE CHCĄ SOCJALIZMU
Co piąty obywatel USA ma dość kapitalizmu.
Okazuje się, że zaledwie 53 procent mieszkańców tego kraju jest zdania, że kapitalizm jest lepszy niż socjalizm. 20 procent Amerykanów uważa, że socjalizm jest lepszym systemem, a 27 procent nie potrafi wybrać - informuje ośrodek Rasmussen Reports.
Socjalizm największym uznaniem cieszy się wśród młodych Amerykanów, którzy nie ukończyli 30. roku życia. Aż 33 procent spośród nich wybrałoby ustrój socjalistyczny. Wśród osób, które ukończyły 40 lat twierdzi tak jedynie 13 procent.
Preferencje systemowe widać oczywiście w sympatiach politycznych. Republikanie wolą kapitalizm (ponad 90 procent wskazań). Demokraci są podzieleni - 39 procent preferuje kapitalizm, 30 procent - socjalizm.
Trudno jednak zrozumieć, co autorzy badania rozumieją pod pojęciem "socjalizm" - pisze serwis hotmoney.pl.
Być może chodzi o to, co wiele osób zarzuca prezydentowi
Obamie. Krytycy oskarżają go o przejmowanie kontroli i częściowo własności
wielu banków i koncernów samochodowych. Te działania określają mianem
socjalizmu. | BD
"WPROST"
nr 10/2009 (1365)
CZY POLSKA
ZBANKRUTUJE
Wizję bankructwa Polski, a
nawet wspomnienie o takiej możliwości, jeszcze rok temu uznano by za głupi
żart. W obecnym stanie światowej i polskiej gospodarki stwierdzenie, że coś się
na pewno nie wydarzy, byłoby przejawem pychy.
(...)
W poprzednich latach pożyczenie
z rynku przez sprzedaż obligacji i bonów skarbowych kwoty rzędu 155 mld zł nie
stanowiło problemu. Ale dziś wszystkie państwa świata dosłownie biją się o
pieniądze inwestorów. A tych z odpowiednią gotówką w kieszeni jest coraz mniej.
Premier Donald Tusk straszył w Sejmie planami największych państw unijnej
strefy euro, które chciałyby stworzyć wspólny rynek tzw. euroobligacji. Zamiast
pożyczać na własną rękę i na różnych warunkach, ich obligacje wyemitowałby
jeden podmiot – Europejski Bank Centralny. Siłą rzeczy byłyby one dla
inwestorów równie wiarygodne jak choćby obligacje rządu Stanów Zjednoczonych.
Mając do wyboru kupno takich euroobligacji albo obligacji polskich, każdy
wybrałby te pierwsze. Szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso zapewnia,
że nikt w unii nad takim projektem nie pracuje, ale w tym wypadku dementi można
uznać za potwierdzenie (Barroso ma niewiele do gadania przy niemieckiej
kanclerz Angeli Merkel czy francuskim prezydencie Nicolasie Sarkozym). Dlatego
Tusk montował tuż przed unijnym szczytem antykryzysowym 1 marca w Brukseli
koalicję państw środkowoeuropejskich, które na wprowadzeniu euroobligacji
mogłyby ucierpieć.
I bez euroobligacji będziemy
mieć problemy. Tegoroczny budżet przewiduje, że rząd wyemituje nowe papiery
skarbowe na kwotę 32,7 mld zł, przeznaczone na rynek krajowy. Rozdysponowanie
przychodów z prywatyzacji (głównie w postaci dotacji do otwartych funduszy
emerytalnych) określone jest w budżecie na 27,9 mld zł. Ale, wedle zapowiedzi
Aleksandra Grada, ministra skarbu, z tytułu prywatyzacji ma wpłynąć do kasy
państwa tylko 12 mld zł. To oznacza konieczność dodatkowego pożyczenia przez
emisję obligacji 5,6 mld zł – i to od nabywców zagranicznych (resztę
prywatyzacyjnego niedoboru uzupełnią tzw. środki przechodzące i fundusze
unijne). Potrzeby pożyczkowe państwa netto są więc na razie określone na 39,3
mld zł, ale mogą wzrosnąć, jeśli wydatki budżetu wzrosną lub spadną jego
dochody. Skąd zatem wzięła się kwota potrzebnych nam 155 mld zł? Po części z
„zaokrąglenia" wspomnianych 39,3 mld zł do 55 mld zł, związanego z brakiem
wiary w wykonalność budżetu. Przede wszystkim jednak bierze się ona z tego, że
dług skarbu państwa wynosi 570 mld zł i składają się na niego kwoty o różnych
terminach zwrotu. Papiery krótkookresowe o terminie wykupu przypadającym w 2009
r. mają wartość 99 mld zł (bony skarbowe – 50,4 mld zł, obligacje jednoroczne –
48,6 mld zł). I środki na ich wykupienie także trzeba zdobyć, zaciągając
kolejne długi. Tak otrzymujemy 155 mld zł.
Spłata starego zadłużenia
dotychczas polegała na rolowaniu długu, czyli zastępowaniu papierów skarbowych,
których termin wykupu właśnie nadszedł, nowymi o terminie wykupu w przyszłości.
Wcześniej nie było z tym problemów, bo chętnych do pożyczania polskiemu państwu
nigdy nie brakowało (w 2008 r. rolowano w ten sposób papiery o wartości 101 mld
zł). Ale w 2009 r. ze sprzedażą papierów skarbowych są trudności. Gorzej
sprzedają się przede wszystkim papiery o odległym terminie wykupu, zwłaszcza
jeżeli chce się je sprzedać tanio, oferując ich nabywcom niskie oprocentowanie.
Mniejszy popyt jest widoczny szczególnie ze strony kapitału zagranicznego, co
niweczy pomysł rządu odciążenia krajowego rynku finansowego przez zwiększenie
sprzedaży papierów „na eksport". Z powodu małego zainteresowania nabywców
Ministerstwo Finansów zrezygnowało 18 lutego z jednego przetargu obligacji. Na
szczęście, po przejściowym skurczeniu się rynku na początku lutego nie ma już
problemów ze sprzedażą na poniedziałkowych przetargach bonów skarbowych.
Ulokowano ich w lutym na rynku krajowym za 6,5 mld zł, czyli zgodnie z planem.
Pogłoski o niemożności sprzedaży papierów wartościowych i możliwym w wyniku
tego bankructwie budżetu i państwa wydają się zatem nieco przedwczesne. Chociaż
prawdopodobne jest, że sytuacja wymusi na rządzie większą sprzedaż bonów, a
mniejszą obligacji, konieczność oferowania – aby skusić nabywców – coraz
wyższego oprocentowania, a także lokowanie papierów przede wszystkim w kraju.
To ostatnie oznacza jednak, że rząd będzie liczył głównie na pieniądze banków,
a te zamiast udzielać firmom kredytów, będą wolały kupić papiery skarbu państwa
i na nich zarabiać. Złe wiadomości nie wróżą jeszcze katastrofy, o ile nie
załamie się cały światowy rynek rządowych papierów dłużnych. Skumulowane
zadłużenie brutto wszystkich państw świata wynosi ponad 52 bln USD (dług netto
jest mniejszy, bo część tej kwoty to wzajemne długi, które poszczególne państwa
mogłyby skompensować). To oznacza, że globalne potrzeby pożyczkowe związane z
rolowaniem długów wynoszą w 2009 r. 10-12 bln USD. Jak zebrać tak ogromną
kwotę? W ciągu ostatniego roku kapitalizacja giełd w Ameryce, Azji i Europie
spadła z 60 bln USD do 30 bln USD i takie właśnie straty ponieśli inwestorzy.
Dodatkowo straty banków amerykańskich w wyniku inwestycji w nic niewarte dziś
instrumenty finansowe szacowane są na 3,6 bln USD, a nierozpowszechniony raport
Unii Europejskiej ocenia, że banki europejskie takich „toksycznych
aktywów" mogą mieć aż 25 bln USD (44 proc. wszystkich ich aktywów).
Prywatnego kapitału na obsłużenie wszystkich państwowych dłużników może po
prostu zabraknąć. A ci są naprawdę „głodni". Zadłużone po uszy Włochy
potrzebują do rolowania długu 198 mld euro, Niemcy – 173 mld euro, Francja –
134 mld euro, Hiszpania – 75 mld euro. Tylko te cztery państwa „wykoszą” z
rynku w sumie 563 mld euro. Dlatego też wprowadzenie euroobligacji byłoby
świadomym mordem na tych mniejszych członkach unii, którzy na euro nie
przeszli, a ze wspomnianymi gigantami muszą rywalizować o pieniądze inwestorów.
Nie można całkowicie wykluczyć sytuacji, w której nawet któryś z krajów
rozwiniętych ujawni, że nie jest w stanie dłużej regulować swoich długów. To
byłby początek lawiny, bo potencjalni inwestorzy mogą wtedy uznać za zbyt
ryzykowne kupowanie papierów także innych podobnych krajów. Które państwo może
się stać kamyczkiem zapoczątkowującym lawinę? Decydować będzie o tym wiele
czynników, takich jak relacja długu do PKB, potrzeby pożyczkowe, ocena
makroekonomicznych fundamentów gospodarki i stabilności politycznej oraz bardzo
subiektywna (granicząca często ze spekulacją) wycena potencjalnego ryzyka
kredytowego.
(...)
Autor: Michał Zieliński
27.06.2010 r.
List otwarty
DO OSÓB ODPOWIEDZIALNYCH ZA
MATERIAŁY WYKORZYSTYWANE PRZEZ WYKŁADOWCÓW NA UCZELNIACH, DO SAMYCH UCZĄCYCH
- Kancelaria Prezesa Rady
Ministrów ( www.kprm.gov.pl )
- Sejm ( www.sejm.gov.pl )
- Senat ( www.senat.gov.pl )
- Ministerstwo Edukacji
Narodowej ( http://www.men.gov.pl/ )
- Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa
Wyższego ( http://www.mnisw.gov.pl/ )
- Uniwersytet Ekonomiczny w
Krakowie ( http://nowa.uek.krakow.pl/
)
- Uniwersytet Ekonomiczny we
Wrocławiu ( www.ue.wroc.pl )
- Uniwersytet Ekonomiczny w
Poznaniu ( www.ue.poznan.pl/ )
- Uniwersytet Warszawski (
www.uw.edu.pl/ (brak adresu e-mail))
- Uniwersytet Wrocławski ( www.uni.wroc.pl/ )
- Uniwersytet Łódzki ( www.uni.lodz.pl )
- Uniwersytet Rzeszowski ( www.univ.rzeszow.pl )
- Uniwersytet Gdański ( www.univ.gda.pl )
- Uniwersytet Jagielloński ( www.uj.edu.pl )
- Uniwersytet Szczeciński ( www.us.szc.pl/ )
- Uniwersytet Śląski ( www.us.edu.pl )
- Uniwersytet Opolski ( www.uni.opole.pl )
- Wyższa Szkoła Ekonomii i
Innowacji ( www.wsei.lublin.pl )
UTOPIJNA CZY RACJONALNA
EKONOMIA?
Co P. przekazują...; czego
uczą...; jakie umysły tworzą...; jakie są tego konsekwencje...; za co P.
współodpowiadacie...
Proszę o zdrowe refleksje po
zapoznaniu się z przedstawionymi materiałami.
Okazuje się, że bogaci,
zadowoleni, szczęśliwi mamy być, nie gdy będziemy zdrowi, mądrzy, prawi,
dobrzy, rozumni, atrakcyjni, bezpieczni, żyć w czystym, zdrowym, bogatym w
urozmaiconą przyrodę środowisku, tylko wówczas, gdy wszystko będzie skażone,
wszyscy zatruci, chorzy, cierpiący, upośledzeni, niedorozwinięci, debilni,
psychopatyczni, brzydcy, bez przyrody, surowców, i czegokolwiek, bo nie będzie
z czego ani jak tego wyprodukować...
PS
Właśnie wykazałem skrajnie
możliwą absurdalność, szkodliwość osiąganych dotychczas celów...!!!
My absolutnie nie
potrzebujemy zbędnych (czy kiedykolwiek odnotowano przypadek, by ktoś
zachorował, umarł z braku jakiegoś zbytku, zwanego też luksusem… Za to codziennie z ich powodu notuje się przypadki
chorób, śmierci ludzi, zagłady wśród przyrody!!), szkodliwych, w tym trujących
rzeczy, "szybkich śmieci", usług, tylko psychopaci, debile; kanalie
tak chcą na nas zarabiać, prosperować, więc demoralizują, wypaczają umysły,
prokonsumpcyjną ideologią, działalnością, uszkadzają psychikę tzw. reklamami
swym ofiarom, opłacają media, przekupują polityków, by zezwalali na takie
postępowanie, wspierali ich działalność, w tym rabunek surowców i innych
zasobów!!
- Nim więcej teraz przeznaczymy
środków, pieniędzy, inwencji na realizację utopii, tym większe tego negatywne
konsekwencje, straty poniesiemy w przyszłości!!
PS1
Nim później zaczniemy
postępować racjonalnie, tym więcej poniesiemy nieodwracalnych strat, i więcej
pochłonie środków, potencjału naprawienie jeszcze możliwych do naprawienia
szkód, i mniejsze będą tego pozytywne efekty, i wolniej je odczujemy.
PS2
Tu nigdy nie chodziło o
wasze/PRAWDZIWE, a więc całościowe, dalekowzroczne dobro, tylko o interesy,
zaspokajanie anormalnych potrzeb, wielokrotnie przeze mnie opisanych
osobników...
W utopijnych gospodarkach
m.in. problemy wynikłe z jednej produkcji chce się rozwiązać za pomocą kolejnej
produkcji (powstają efekty lawiny!)...
W utopi postępuje się
absurdalnie, na odwrót, jedne problemy zastępuje się następnymi (powstają
efekty lawiny!)...
Np. gdy ludzie chorują z powodu
prokonsumpcyjnej produkcji, a więc wynikłych z tego skażeń, zatruć, to m.in.
otwiera się kolejną skażającą, trującą produkcję medykamentów, sprzętu
medycznego, a ponieważ tzw. lecznictwo również przyczynia się do skażeń,
zatruć, zarażeń, zakażeń, uszkadzania genów, uodparniania się na tzw. leki
mikrobów, no to się produkcję medykamentów, sprzętu medycznego zwiększa... A
jak rosną wydatki na tzw. lecznictwo, no to rosną długi, bieda. A jak rosną
długi, bieda, no to przybywa chorych...
Woda jest skażona, no to m.in.
produkuje się butelki i nalewa do nich wody, a następnie sprzedaje. A ponieważ
produkcja butelek, transport butelek z wodą, ich sprzedaż, wykorzystanie
związane są z eksploatacją złóż, spalaniem ropy, wytwarzaniem śmieci, a więc
skażaniem, truciem, no to skażanie, trucie rośnie, a skoro skażenie, trucie
rośnie, no to produkuje się więcej butelek...
Gdy rabuje się surowce, to ich
szybko ubywa, jak ich szybko ubywa, no to rośnie ich cena, jak rośnie ich cena,
to wszystko drożeje, jak wszystko drożeje, no to rosną wydatki, długi, bieda, a
jak rosną wydatki, długi, bieda, no to m.in. jeszcze szybciej rabuje się
surowce...
Do tego dodajmy wypadki
samochodowe, wojny o surowce. Itp., itd. W efekcie rosną też wydatki, długi,
bieda, no to pożycza się jeszcze więcej pieniędzy, a jak pożycza się jeszcze
więcej pieniędzy, to jeszcze bardziej rosną długi, bieda... Jak rosną długi,
bieda, no to m.in. zwiększa się liczbę msc tzw. pracy, żeby wzrósł PKB, a jak
zwiększa się liczbę msc tzw. pracy, no to rośnie tempo rabowania surowców, skażanie,
trucie, wydatki na tego skutki, długi, bieda...
A jak rośnie ilość i wielkość
problemów, no to m.in. zwiększa się wydatki, a gdy rosną wydatki, no to rosną
długi, bieda i z tego powodu zwiększają
się i powstają kolejne problemy. Gdy zwiększają i pojawiają się kolejne
problemy, no to się je jeszcze bardziej zwiększa, zastępuje następnymi
problemami...
KONIEC KRYZYSU...
Co ogłaszają utopiści – koniec
realizowania utopii, a więc m.in. rabunku surowców mineralnych i innych
zasobów, skażania, trucia, śmiecenia, przyczyniania do chorób, degeneracji,
degradacji środowiska, zagłady, w tym samozagłady? Nie! Tego nie tylko
kontynuację, ale i przyspieszenie (nim szybciej, tym lepiej)... A co na to
reszta? Reszta się z tego cieszy...
PS
Na podstawie komentarza
internauty do tekstu zamieszczonego na portalu www.o2.pl : Uzdrawianiem
gospodarek mają zajmować się ci, którzy przyczynili się do kryzysu („od czego
się rozchorowałeś, tym się lecz”)... Czyli trzeba zwiększać to, co go
wywołało...
Tzw. kryzys wynika z przeludnienia, braku pozytywnej selekcji osób mających
zająć się prokreacją, wychowywaniem dzieci, degeneracji naszego gatunku,
skażeń, zatruć, chorób, zagłady przyrody, grabieży, marnowania minerałów i
innych zasobów, konsumpcjonizmu, wykonywania zbędnej, szkodliwej tzw. pracy,
wydatków, długów; ogłupiania, wypaczania, demoralizowania, zatruwania, umysłów,
uszkadzania psychiki; rządów psychopatów, debili; kanalii; wszechstronnej
selekcji negatywnej; nieświadomości społeczeństw; realizowania utopii! To to trzeba
zakończyć!!!
A proszę przemyśleć, czego
domagają się prokonsumpcyjni ekonomiści, fabrykanci, kogo słuchają, czym się
kierują, co czynią politycy...
PS
Proszę też zauważyć, że NIKT
tego - merytorycznie - nie neguje - bo nie ma takiej możliwości - ale i nie
zmienia...
Rzeczywisty, czyli licząc
całościowo, rozwój gospodarki będzie miał mse m.in. wtedy i tylko wtedy, gdy
będzie się likwidować zbędne, szkodliwe msa tzw. pracy, nawet kosztem
wypłacania zasiłku, co, licząc całościowo, wyjdzie korzystniej, w tym taniej, a
tworzyć wszechstronnie korzystne.
Wykorzystywanie drzewa, węgla,
ropy, materiałów promieniotwórczych do celów energetycznych nigdy nie miało
sensu ekonomicznego, ekologicznego!
- CZY KIEDYKOLWIEK W
DZIEJACH ZAOBSERWOWANO PRZYPADEK, BY COŚ ZNIKNĘŁO..., BY COŚ WZIĘŁO SIĘ Z
NICZEGO…
No to nie wolno produkować
rzeczy zbędnych, szkodliwych; „szybkich śmieci”, trucizn, marnotrawić (!!), bo
już na etapie pozyskiwania surowców i innych zasobów powoduje się skażenia,
zatrucia i inne szkodliwe skutki, a kolejne negatywne konsekwencje przynosi ich
produkcja, następne używanie, po czym pozbycie się produktów!! A dotyczy to
m.in.: farb, lakierów, rozpuszczalników, konserwantów, barwników, kosmetyków,
aerozoli, biżuterii, kwiatów, papierosów, alkoholi, narkotyków, tzw. środków
czystości, tzw. leków, baterii, samochodów, motorów, benzyn, jednorazowego
użytku opakowań, dupereli, badziewia, itp., itd. Nie wolno przeznaczać surowców
na cele energetyczne!!
W takim utopijnym, absurdalnym,
bezmyślnym, krótkowzrocznym; szkodliwym, systemie ludzie specjalizują się w
bezwzględnym, kosztem wszystkich i wszystkiego, gdzie się da, i jak się da,
zdobywaniu pieniędzy!
BŁĄD KLUCZOWY W ROZUMOWANIU
ODNOŚNIE PKB.
Rzeczy zbędne, szkodliwe, oraz
gdy negatywne skutki powstania, używania, pozbycia się produktu przewyższają
korzyści z jego wykorzystywania, nie powiększają wartości majątku, wielkości
PKB, tylko ją pomniejszają!
W komercyjnym kapitalizmie
inwestuje się w rzeczy przynoszące pieniężny zysk, a nie w przynoszące korzyści,
w całym, rzeczywistym, spektrum, dla ogółu! W takim rozwiązaniu prosperują
kreatury, a osoby wartościowe są na marginesie społeczeństwa! A efektem są
wydatki, długi, bieda, degradacja, rabunek surowców i innych zasobów i wojny o
nie, choroby, degeneracja, straty, problemy, zagłada życia!
Niech usługodawcy, producenci
rzeczy zbędnych, szkodliwych ponoszą wszystkie, rzeczywiste, koszty związane ze
swoją działalnością, a więc wydobywaniem surowców, pozyskiwaniem innych
zasobów, ich przetwarzaniem, produkcją, wykorzystywaniem produktów, ich
pozbyciem się, lecznictwem, utrzymywaniem na rencie, a przekonamy się, czy
rzeczywiście jest to korzystne, będzie im się opłacało...
- Prokonsumpcyjna produkcja i
wynikła z niej konsumpcja; mozolne, ogłupiające, szkodliwe, płatne zajęcia;
dojazdy; transport; wypadki; choroby, kalectwa; renty, śmierć; pranie mózgów;
ogłupianie, marnowanie czasu, wypaczanie; szkodzenie, pogrążanie (w tym, w
wielonasób, ludzi wybitnych) tzw. reklamami; wycięte lasy, zużywanie energii, zużywanie
(ograbianie z nich biedniejszych krajów, przyszłych pokoleń; wyczerpywanie)
surowców; przyczynianie do zwiększania ich ceny; przewroty, konflikty, wojny o
surowce; kalectwa; śmierć; emisja szkodliwych substancji, powstawanie odpadów,
śmieci; zajmowanie msa; skażanie, zatruwanie; dewastacja środowiska,
degeneracja (w tym naszego) gatunków; katastrofy ekologiczne; zmiany
klimatyczne; anomalie, klęski, kataklizmy żywiołowe; plagi; choroby (śmierć);
cierpienia, nieszczęścia, tragedie, potworności; wymarłe zwierzęta,
katastrofalna sytuacja następnych pokoleń, zagłada życia; wydatki, długi;
straty, problemy: wynikają z realizacji ekonomicznej prokonsumpcyjnej utopii, w
ramach której produkuje się „szybkie śmieci”, bo to, w specyficznych
wyliczeniach..., zwiększa, w krótkiej perspektywie, ilość posiadanych dóbr
»PKB«, doraźnie zaspokaja potrzeby, zapewnia współpracującym politykom ogromne
korzyści, finansistom, fabrykantom, spekulantom - »sprzedającym« wymienione
powyżej dobra..., zapewniającym opisane powyżej luksusy... - ogromne zyski,
kosztem pozostałych, środowiska, przyrody, przyszłych pokoleń.
Okazuje się, iż utopijny
(oderwany od jego negatywnych konsekwencji) PKB jest ważniejszy od wzrostu cen
surowców mineralnych i innych zasobów, kosztów składowania śmieci, skażeń,
zatruć, pozbawiania następnych pokoleń surowców i innych zasobów, od wydatków,
długów, naszego i przyszłych pokoleń zdrowia, życia; strat, problemów;
doprowadzania do zagłady istnień na Ziemi…!!!
Naszym priorytetem winno być
jak najmniejsze wydobywanie, zużywanie, a nie jak najszybsze wyczerpywanie
surowców mineralnych i innych zasobów!; nie wytwarzanie, a nie jak największe
produkowanie „szybkich śmieci”!
O rzędy wielkości korzystniej,
w tym o wiele taniej będzie zamiast utrzymywać szkodliwe, zbędne msa tzw.
pracy, taką produkcję, opłacać takie usługi, gdy tych ludzi, za ułamek tych
pieniędzy będziemy utrzymywać na zasiłku (nie będzie wówczas m.in. tzw. reklam,
zbędnych dojazdów, wypadków, takich skażeń, zatruć, wydatków; strat, problemów)!
- Powierzchnia ziemi, ilość
minerałów i innych zasobów, w tym lasów (które są niezbędne m.in. do
pochłaniania CO2, wytwarzania tlenu, zachowania równowagi obiegu wody,
zatrzymywania plag; zachowania opartego na tlenie życia, w tym ich mieszkańców)
są ograniczone, więc nie da się nie tylko dalej prowadzić tej bezmyślnej,
destrukcyjnej, zabójczej, samobójczej ekspansji (a już dawno temu
przekroczyliśmy próg możliwości samoodtwarzania się ekosystemów, zasobów
naturalnych (nie ma wielu lasów, lodowców, gatunków stanowiących ogniwa
ekosystemów, wody rzek, mórz są skażone, trujące, a wyniku tego również ich
zasoby), więc zachowując obecny stan i tak kontynuujemy zagładę, w tym
samozagładę) betonu, asfaltu, śmieci, itd.; ludzi, ale konieczne jest, dla
zachowania życia, wycofanie się z wielu zniszczonych obszarów, i przynajmniej w
części przywrócenie ich do stanu naturalnego.
Więcej:
7. PROKONSUMPCYJNA EKONOMIA...,
DĄŻENIE DO BOGACTWA...
http://www.wolnyswiat.pl/7h2.html
5. EKONOMIA RACJONALNA
http://www.wolnyswiat.pl/5h2.html
5. EKONOMIA RACJONALNA - RÓŻNE
MATERIAŁY
http://www.wolnyswiat.pl/5ah2.html
5. EKONOMIA RACJONALNA - O
BANKACH
http://www.wolnyswiat.pl/5bh2.html
1. (TZW.) NAUKA
http://www.wolnyswiat.pl/1h3.html
Piotr Kołodyński
red. - www.wolnyswiat.pl
PRAWO KATZA: LUDZIE
I NARODY BĘDĄ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĄ JUŻ
WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŚCI...
www.wolnyswiat.pl WBREW
ZŁU!!!
PISMO
NIEZALEŻNE – WOLNE OD WPŁYWÓW JAKICHKOLWIEK ORGANIZACJI RELIGIJNYCH, PARTII,
UGRUPOWAŃ I STOWARZYSZEŃ ORAZ WYPŁOCIN REKLAMOWYCH. WSKAZUJE PROBLEMY
GOSPODARCZE, POLITYCZNE, PRAWNE, SPOŁECZNE I PROPOZYCJE SPOSOBÓW ICH
ROZWIĄZANIA (RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI, POMYSŁY, POSTULATY, I ICH
ARGUMENTACJA, CAŁE I FRAGMENTY ROZSĄDNYCH, INTERESUJĄCYCH MATERIAŁÓW Z PRASY I
INTERNETU)
OSOBY CHCĄCE WESPRZEĆ MOJE PISMO, DZIAŁANIA PROSZĘ O WPŁATY NA KONTO:
Piotr Kołodyński
Skr. 904, 00-950 W-wa 1
BANK PEKAO SA II O. WARSZAWA
Nr rachunku: 74 1240 1024 1111 0010 0521 0478
Przy wpłatach do 800 PLN należy podać: imię i nazwisko, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna na pismo „Wolny Świat”). Wpłat powyżej 800 PLN można dokonać tylko z konta bankowego lub kartą płatniczą.
ILE ZOSTAŁO WPŁACONE BĘDĘ PRZEDSTAWIAŁ CO 3 MIESIĄCE NA PODSTAWIE WYDRUKU BANKOWEGO (na życzenie, przy wpłacie od 100 zł, będę podawał jej wielkość oraz wskazane dane wpłacających).
Stan wpłat od 2000 r. do dnia 14.01.2012 r.: 100 zł.
17. ELEKTRONICZNE ZBIERANIE PODPISÓW (pod
inicjatywami ustawodawczymi, moją kandydaturą na prezydenta)
http://www.wolnyswiat.pl/17.php
21. WPŁATY I WYDATKI
http://www.wolnyswiat.pl/21.html
22. MOJA KSIĄŻKA
http://www.wolnyswiat.pl/22.html