[Ostatnia aktualizacja: 08.2009 r.]
HAZARD
HAZARD NIE SŁUŻY DO ZARABIANIA, TYLKO UTRATY PIENIĘDZY
(NIEKIEDY DOROBKU ŻYCIA; UTRATY WIARYGODNOŚCI, SZACUNKU – DO POGRĄŻANIA SIĘ).
ZGODNIE Z PRAWDĄ, ZDROWOROZSĄDKOWO, ETYCZNIE, KOMUNIKATY O UDZIALE W GRACH
LOSOWYCH POWINNY BRZMIEĆ NP. TAK: W DNIU DZISIEJSZYM 5 MILIONÓW UCZESTNIKÓW
LOTERII STRACIŁO 50 MILIONÓW ZŁ I MILIONY GODZIN PODCZAS CZEKANIA NA WYNIKI; DO
TEGO DODAJMY STRATY INTELEKTUALNE, PSYCHICZNE!
Najgorzej jest coś
zacząć,- rozpocząć (np. brać udział w
walkach zwierząt, hazard, truć się, przestępstwa, w działalności sekty)...
www.o2.pl | 2008-09-22 06:32
POLACY WYDADZĄ NA HAZARD 17 MLD ZŁ
W 2008 roku Polacy wydadzą na hazard 17 mld złotych. To
więcej niż roczny zarobek wszystkich kasyn w Las Vegas - donosi "Puls
Biznesu".
Z danych resortu finansów, do których dotarła gazeta wynika, że w 2007 r. na gry i zakłady wydaliśmy prawie 12 mld zł, aż o 47,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Szacunki dotyczące tego roku pokazują, że ta tendencja nie tylko się utrzyma, ale jeszcze wzrośnie.
W 2007 r. najszybciej rozwijał się sektor automatów o niskich wygranych. Jest ich w Polsce ponad 35 tys., w ubiegłym roku Polacy wydali w nich 4,9 mld zł. O ponad 40 proc. wzrosły przychody z automatów wysokohazarodowych ustawionych w kasynach - z 1,47 mld zł do 2,07 mld zł. Także Totalizator Sportowy w ubiegłym roku zanotował wzrost sprzedaży gier liczbowych i loterii o 20 proc. | ("PB")
www.o2.pl | Wtorek, 18.11.2008 12:54
KRAJ: ILE KOSZTUJĄ NAS
SZPONY SIECIOWEGO HAZARDU?
Liczba uzależnionych od hazardu w Internecie
niepokojąco rośnie.
- To jakiś obłęd. Miesięcznie odbieram telefony nawet od setki uzależnionych od hazardu w sieci. I cały czas gwałtownie ich przybywa - mówi Dziennikowi Lubomira Szawdyn, psychoterapeutka uzależnień. Podobne wypowiada się inny psycholog, Tomasz Makowski. Jeden z jego pacjentów nałóg przypłacił rozpadem rodziny i wielkimi długami.
- Przez kilka lat grał na komputerze w ruletkę w tajemnicy przed najbliższymi. Zadłużył się, wszedł w układy z lokalnymi mafiosami i zaczął pożyczać pieniądze od lichwiarzy. Starał się regularnie płacić domowe rachunki, więc żona niczego się nie domyślała. Wydało się dopiero, gdy wpadł jej w ręce jego wyciąg bankowy - opowiada lekarz.
Niestety, pacjenci zwykle trafiają po pomoc, gdy są już na dnie, o co nie jest trudno, bo obecnie dzięki internetowi wirtualne kasyna świata stoją przed nami otworem. A wejść do gry łatwo - wystarczy się zarejestrować i założyć rachunek w kasynie bądź u bukmachera oraz porozumieć się jak przelać pieniędze (karta kredytowa, przelew z konta).
- Tak proste wydawanie pieniędzy, których fizycznie nie widzimy, powoduje, że od hazardu w internecie bardzo łatwo się uzależnić i popaść w długi - dodaje Lubomira Szawdyn.
Sami właściciele internetowych kasyn liczą zyski i coraz częściej reklamują się w po polsku. Dziś mamy do wyboru już kilkadziesiąt polskojęzycznych kasyn.
- Działamy na polskim rynku od czterech lat. Jeszcze dwa lata temu mieliśmy nieco ponad 140 tysięcy użytkowników z Polski, teraz blisko 450 tysięcy - mówi gazecie Wojciech Trzaska z Bet-at-home.com.
Z danych podsumowujących trzy kwartały spółki wynika, że co piąty gracz spośród wszystkich 70 narodowości pochodzi z Polski. A ilu Polaków uprawia hazard w sieci?
- Trudno o statystyki, bo firmy mające swoje serwery najczęściej na Malcie czy Gibraltarze, niechętnie dzielą się takimi informacjami - ocenia Marcin Peterlik, ekspert z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Wiadomo za to, że Polacy przeznaczają na grę w sieci coraz większe sumy - kilka lat temu było to ok. 15 zł na zakład, dziś ponad 30. W 2006 r. IBnGR szacował, że jeśli hazard w sieci byłby zalegalizowany i od wygranych odprowadzane byłyby podatki, budżet państwa mógłby zarobić na tym ponad 140 milionów złotych. Dziś bylaby to już znacznie większa kwota.
Leszek Sadkowski
leszek.sadkowski@hotmoney.pl
www.o2.pl | Poniedziałek [29.06.2009, 08:21] 1 źródło
HAZARD
Gry dominują nasze wydatki.
W ubiegłym roku Polacy wydali na hazard aż 17 mld złotych.
W automatach, kasynach, u bukmacherów i w kolekturach Totalizatora Sportowego (TS) zostawiliśmy prawie tyle, ile w kieszeniach restauratorów lub firm tytoniowych - pisze "Puls Biznesu".
Rynek hazardu w 2008 roku był o ponad 42 procent większy niż rok wcześniej (12 mld zł).
Połowę tej kwoty zgarnęli jednoręcy bandyci.
Na koniec ubiegłego roku automaty stały już w prawie 23 tysiącach pubów, barów czy stacji benzynowych, a ich liczba przekroczyła 46 tysięcy - podaje "Puls Biznesu".
Gracze wrzucili do maszyn ponad 8,5 mld zł, aż o 73,2 procent więcej niż rok wcześniej.
Połowy rynku hazardowego wciąż jednak nie zadowalają automaciarzy. W kolejce na uruchomienie czeka kolejne ponad 30 tysięcy maszyn, już zarejestrowanych przez resort finansów.
Automaty o niskich wygranych otacza jednak wiele kontrowersji, w słynnej akcji CBŚ z kwietnia 2009 roku zarekwirowano ponad 200 automatów. Ma to związek z regulacjami dotyczącymi maksymalnych stawek gier oraz wygranych które określają podatek od maszyn oraz przyznawanie licencji. | JP
"ANGORA" nr 33,
13.08.2006 r.
"PANI" nr 8. Cena 7,70 zł
SYNKU, MAMA GRA DLA
CIEBIE
Hazard jest chorobą umysłu, duszy i ciała. Zmienia
sposób postrzegania świata.
Dlatego tak łatwo przekonać siebie, że jest metodą na zapewnienie lepszej przyszłości Synku, mama gra dla ciebie
Upalne, czerwcowe
popołudnie na Chmielnej
w Warszawie. Rozglądam się
i czekam. Z tłumu wyłania się
niepozorna brunetka
w beżowych rybaczkach,
czerwonej koszulce
i sportowych okularach.
Zdejmuje okulary, spogląda
mi w oczy i podaje rękę.
– Cześć, jestem Gosia,
skoro mamy rozmawiać
na ten temat, przejdźmy
od razu na ty – zaczyna
stanowczo, ale w jej głosie
słychać niepewność.
Gra o lepszą przyszłość
Małgorzata to ekshazardzistka.
Jest po czterdziestce. Z wykształcenia
ekonomistka, od kilku lat uczy
angielskiego metodą Callana. Jej
przygoda z kasynem zaczęła się
w 1989 roku, kiedy w Polsce oficjalny
hazard był jeszcze nowością.
Właśnie wróciła z Anglii, gdzie spędziła
ponad rok, pracując i starając
się zarobić jakiś grosz na utrzymanie
swoje i dopiero co narodzonego
synka Mikołaja. Na obczyźnie nie
zawsze było różowo, a po powrocie
do kraju nie potrafiła sobie poradzić
z rzeczywistością, która ją otaczała.
Pierwszy raz do kasyna poszła za
namową koleżanki Sylwii. Nie chce
pamiętać tamtego wieczoru. Co myślała,
kiedy stała przy stole do gry
i spojrzała w kamienną twarz krupiera?
– Zaczęłam grać dla Mikołaja
– tłumaczy Małgorzata. – Po powrocie
z Anglii i rocznej rozłące z synem
nie czułam się dobrze w roli
matki. W dodatku nie pracowałam,
więc wymyśliłam sobie, że grając,
pomnożę pieniądze przywiezione
z zagranicy. Nie była to wielka suma.
Po wymianie z funtów na dolary,
wtedy „obowiązującą” w Polsce
walutę, miałam jakieś dwa tysiące
– w sam raz na rozpoczęcie nowego
życia. Ale ja wymyśliłam sobie,
że grając w kasynie, zapewnię lepszą
przyszłość synkowi – opowiada.
W jednej chwili ktoś mówi: kasyno,
a w drugiej już w nim jesteś. Małgorzata
zachłysnęła się wielkim światem
hazardu. Był tak inny niż nudna,
przygnębiająca codzienność. Był
pociągający. Blichtr, ciemne atłasowe
kotary, unoszący się w powietrzu
zapach perfum Chanel nr 5 i odgłos
wirującej ruletki. I stożki żetonów
– naprawdę dużych pieniędzy – które
w stronę graczy przesuwał krupier.
Tam czuła się lepsza. Była
kimś. W kasynie nieważne są płeć,
wykształcenie i kolor skóry. Liczy się
szczęście. W dzień była więc samotną
matką, w nocy kobietą, której decyzje
przy stole naśladowali mężczyźni.
Już nie jest mi źle
Na początku wizyty w kasynie
przypominają naukę chodzenia.
Obserwujesz, jak inni poruszają się
przy stole i sama zaczynasz stawiać
pierwsze, nieporadne kroki. Zawsze
grały w parze: ona i Sylwia. Razem
czuły się bezpieczniej. Dziś kobiet
i mężczyzn grających w kasynie jest
tyle samo. W tamtych czasach przy
zielonych stołach w Marriotcie widywało
się częściej mężczyzn, a kobiety
były raczej paniami do drinka
i do towarzystwa. Małgorzata i Sylwia
bardzo dbały o to, by nikt nie
miał wątpliwości, że nimi nie są. Kiedy
zaczepiali je nieznajomi mężczyźni,
jasno dawały im znać, że
przyszły w konkretnym celu – grać
i wygrać. A przy okazji poczuć ten
dreszcz podniecenia w chwili, gdy
rozpędzona kulka zwalnia, by
w końcu zatrzymać się na obstawionym
przez ciebie numerze. – Wchodzisz,
wygrywasz i zapominasz?
Niestety, nie zapominasz, tylko wracasz.
Dlaczego? Mechanizm jest
prosty, ale dla osoby uzależnionej
niewidoczny. Pieniądze to wygrana,
wygrana to zadowolenie, a zadowolenie
to dobre samopoczucie. Dziś
wiem, że tylko pozornie patrzyłam
na hazard jak na sposób zdobycia
pieniędzy, tak naprawdę to była odskocznia
od moich problemów – tłumaczy
Małgorzata. – Nie umiałam
ułożyć sobie życia, znaleźć pracy,
partnera. Bałam się, że jestem za
słaba, że sobie nie poradzę. Przerażało
mnie też, że utknę w domu sama
z dzieckiem i pieluchami. Wielka
wygrana w kasynie – bo przecież
jak każdy miałam na nią szansę
– mogła rozwiązać moje problemy
w jeden wieczór. No i tam czułam
się damą. Miałam pieniądze, przegrywałam,
ale i wygrywałam. Wydawało
mi się, że rządzę swoim życiem
– wspomina Małgorzata.
Po kilku wizytach w domu gry zaczęły
z Sylwią opracowywać strategię.
Analizowały ruchy swoje i innych
graczy, planowały każdy krok.
Z tak przygotowanym „planem wojny”,
elegancko ubrane i umalowane,
ruszały na kolejne starcie z krupierem.
Miały wrażenie, że udało im
się opanować stół. Jednak za każdym
razem, kiedy ruletka szła
w ruch, poukładanej z pozoru strategii
towarzyszyły momenty napięcia.
Małgorzata miała uczucie, jakby
w żyłach zamiast krwi płynęła jej adrenalina.
– Na początku obstawiałam niewiele,
kilkadziesiąt dolarów, potem
kilkaset. Wygrywałyśmy i od razu
wychodziłyśmy z kasyna. Uważałam,
że panuję nad sytuacją. Korzystałam
z zaoszczędzonych pieniędzy,
ale starałam się zawsze, aby
kwota dwóch tysięcy dolarów była
nienaruszona. Wyjmowałam i odkładałam
z powrotem. Na początku.
Później pomyślałam, że nie ma sensu
obstawiać tak po trochu, bo i wygrana
jest mniejsza. I wtedy dałyśmy
się złapać. Obstawiałyśmy, wygrywałyśmy,
więc znowu obstawiałyśmy.
Przegrywałyśmy, więc nie
było wyjścia i znów obstawiałyśmy.
To były ruletkowe maratony. Grałyśmy
od otwarcia do zamknięcia kasyna.
Wychodziła z Marriottu bladym
świtem i jechała na kilka godzin
odpocząć do domu. Chwila
– przerywanego myślami o zyskach
i stratach – snu, a potem kolejne
spotkanie z Sylwią, planowanie,
ubieranie się, malowanie i powrót
do kasyna. Czasami wpadała w kilkudniowe
ciągi.
– Potrafiłam przez większą część
tygodnia nie sypiać, praktycznie nie
jeść. Całą energię poświęcałam na
obmyślanie następnych rozegrań.
Doszłam do momentu, kiedy zatraciłam
różnicę między dniem i nocą,
magią kasyna a rzeczywistością.
Byłam jak w amoku – Małgorzacie
łamie się głos. – Nawet się nie spostrzegłam,
a po moich dwóch tysiącach
zostało wspomnienie. To nie
był najlepszy dla nas czas. Przegrywałyśmy.
Cóż było robić? Najpierw
sprzedałam pierścionek z szafirem,
starą rodzinną pamiątkę, potem namawiałam
koleżanki, żeby kupiły
ode mnie ubrania z Anglii. Przestały
dla mnie istnieć jakiekolwiek granice.
Nic nie było ważne, tylko gra
– Małgorzata milknie.
Uważa się, że kobiety są rozsądniejsze,
a przez to odporniejsze na
nałogi. Zdaniem Małgorzaty różnica
pomiędzy mężczyznami a kobietami
wynika z przypisywanych im
społecznych ról. – Jeżeli jesteś pracującą
matką i żoną, na twojej głowie
spoczywa odpowiedzialność za
cały dom, nie możesz wyskoczyć
z koleżankami do kasyna. Ale kobiety
samotne, które nie mają wielu
obowiązków, są tak samo jak mężczyźni
materiałem na potencjalnych
hazardzistów – dodaje po chwili zastanowienia.
Dwa światy
Magii ruletki ulec może każdy. Tylko
niektórzy potrafią uwolnić się
spod jej władzy. Ta trudna decyzja
jest wypadkową wielu czynników.
Potrzebny jest szok. Małgorzata
przeżyła kilka lekkich wstrząsów.
Pierwszym zaskoczeniem było spotkanie
z Ewą – koleżanką z czasów
licealnych. Dziewczyny nie widziały
się od zakończenia szkoły. Ewa była
krupierką w Marriotcie. – Stanęłam
przy stole z pulą żetonów w ręce, na
moment odwróciłam uwagę od stojącego
obok przystojniaka i zastygłam.
Mój wzrok zatrzymał się na
dobrze znanej, długo niewidzianej
twarzy. Zawstydzona wydukałam:
„Cześć”, a ona nie odpowiedziała.
Spojrzała na mnie przelotnie. Nie
mogła się odezwać. Za taką poufałość
straciłaby pracę – wspomina
Małgorzata. To dziwne spotkanie
wywarło na niej wrażenie. Przez
chwilę przestała dostrzegać tłum kolorowych
ludzi i czuć ekscytujący
zapach pieniędzy. Pomyślała o synku,
który spał wtedy sam w domu.
– Nie wiem, skąd nagle pojawiła się
myśl o dziecku. Mikołajem opiekowała
się głównie moja mama. Ja nie
miałam czasu, bo byłam zajęta wygrywaniem
przyszłości dla niego
– Małgorzata z niedowierzaniem kręci
głową.
Synku, mama wróciła
Zmęczenie, niezaspokojony głód
i ciągłe podenerwowanie powoli wycieńczają
uzależniony organizm.
Zaczyna się życie na granicy fikcji
i rzeczywistości. Małgorzata zdała
sobie sprawę, że wszystko wymyka
jej się spod kontroli, kiedy złamała
dane koleżance słowo. – Umówiłyśmy
się z Sylwią, że gramy tylko razem
i wszystkim dzielimy się pół na
pół. Po kilku miesiącach wizyt w kasynie
zdarzyła się rzecz niepokojąca.
Sylwia poszła do baru po drinka
i zostawiła mnie z żetonami. Nie wytrzymałam.
Kiedy krupier ogłosił początek
obstawiania, jeden krążek
postawiłam na numer 27, bo tyle
miałam wtedy lat. Ruletka zawirowała,
zamknęłam oczy, a kiedy je
otworzyłam – oniemiałam. Zatrzymała
się na moim numerze. Wygrana,
stosunek 1 do 36. Usłyszałam
oklaski, a w ustach poczułam jakby
gorzko-słodki smak. Wiedziałam, że
zawiodłam przyjaciółkę. Nawet w tej
kwestii nie mogłam już sobie zaufać
– Małgorzata milknie i odwraca
wzrok.
Szalę przechylił telefon do byłego
męża o piątej nad ranem z prośbą
o pożyczkę. Tego wieczoru znów
przegrała wszystko. Zadzwoniła
odruchowo, pomimo że nie utrzymywała
z nim stałego kontaktu. Odmówił.
– Byłam przerażona. Nie
wiedziałam, co robić. I nagle olśniło
mnie. Przecież mama ma w szufladzie
złoty krzyżyk i łańcuszek
jeszcze po swoim dziadku. Trzyma
go dla Mikołaja na komunię. Zastawię
go, zagram, wygram i odkupię
– opowiada Małgorzata. – Mamy
nie było w domu. Otworzyłam szufladę,
wyjęłam krzyżyk. Był piękny.
I dużo wart. I nagle jakby ktoś
walnął mnie obuchem w głowę. Zemdliło
mnie. Dosłownie. Stałam
z łańcuszkiem w ręce i dotarło do
mnie, że nigdy nie będzie należał
do mojego dziecka. Byłam przerażona.
Zrozumiałam, że stałam się
małą, pędzącą w ruletce srebrną
kulką i nie mam wpływu na to, na
którym polu się zatrzymam. Musiałam
się oprzeć o ścianę. Potem
osunęłam się na podłogę i zaczęłam
płakać. Tak zastała mnie mama.
Przytuliła mnie. Długo rozmawiałyśmy.
Potem poszłyśmy razem
z Mikołajem na spacer. Patrzyłam
na mojego syna i czułam się tak,
jakbym wracała z dalekiej podróży.
Z odmętów szaleństwa wynurzyłam
się na powierzchnię.
Wieczorem zostałam w domu.
Obiecałam sobie i mamie, że zerwę
z kasynem. Tylko najpierw odegram
się. Wiem, że hazardziści
składają takie obietnice, a potem
grają dalej. Mnie się udało zerwać
z nałogiem. Zawzięłam się. Choć
brzmi to niewiarygodnie, uratowała
mnie miłość do dziecka, którą jakby
na nowo poczułam w sobie.
Zrozumiałam, że mogę zmarnować
własne życie, ale nie Mikołaja. Poszłam
do kasyna jeszcze tylko raz.
Miałam szczęście. Wygrałam. Odegrałam
się dokładnie na tę kwotę,
którą przywiozłam z Anglii. Potem
wyszłam i zamknęłam za sobą
drzwi. Na zawsze. Od szesnastu lat
moja noga nie stanęła w kasynie
– mówi.
Dziękuję Bogu,
że jest Mikołaj
Czego żałuje? Tego roku, który
mogła spędzić z synem. Nigdy nie
rozmawiała z nim o tamtym czasie.
Z Sylwią, od momentu kiedy
ostatni raz przekroczyła próg kasyna,
nie miała kontaktu. Ona
odeszła, a koleżanka wróciła do
gry. Wszystko straciła i wyjechała
za granicę. Niedawno widziała się
z Ewą, ekskrupierką z Marriottu,
na spotkaniu klasowym. Nie zamieniły
ani jednego słowa na temat
kasyna.
Małgorzatę hazard wiele nauczył.
Krótko po tym, jak skończyła grać,
zaczęła pracę w reklamie. Kolejne
zarwane noce, balangi i brak czasu
dla syna. Tym razem była mądrzejsza.
W weekendy wyłączała komórkę
i całkowicie poświęcała się
dziecku. Wyrósł na fantastycznego,
mądrego chłopaka. Minęło tyle lat,
wiele rzeczy uciekło Małgorzacie
z pamięci. Już nie budzi się spocona
i nie zastanawia nad sekwencją
kolejnych ruchów. Czy kiedyś jeszcze
zagra? – Nigdy nie wrócę do kasyna.
Nie dlatego, że nie czuję się
siebie pewna. Przez wzgląd na
dziecko. Nie zapomnę krzywdy, którą
mu wyrządziłam. Wiesz, nawet jeżeli
kogoś mocno kochasz, najbardziej
na świecie, to jesteś w stanie
tę miłość odsunąć, bo przeszkadza
ci w skoncentrowaniu się na hazardzie.
Przez to rozpadają się rodziny,
zaniedbuje się dzieci, zastawia się
wszystko: domy, mieszkania i samochody.
Człowiek, jeżeli nie ma
silnego hamulca w postaci bliskich,
gra dalej. Nie wiem, czy sama miałabym
siłę, żeby skończyć. Dziękuję
Bogu, że jest Mikołaj – mówi Małgosia
i pokazuje zdjęcie uśmiechniętego
syna.
Karolina Kopocz
PRAWO KATZA: LUDZIE
I NARODY BĘDĄ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĄ JUŻ
WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŚCI...
www.wolnyswiat.pl WBREW
ZŁU!!!
PISMO
NIEZALEŻNE – WOLNE OD WPŁYWÓW JAKICHKOLWIEK ORGANIZACJI RELIGIJNYCH, PARTII, UGRUPOWAŃ
I STOWARZYSZEŃ ORAZ WYPŁOCIN REKLAMOWYCH. WSKAZUJE PROBLEMY GOSPODARCZE,
POLITYCZNE, PRAWNE, SPOŁECZNE I PROPOZYCJE SPOSOBÓW ICH ROZWIĄZANIA (RACJONALNE
MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI, POMYSŁY, POSTULATY, I ICH ARGUMENTACJA, CAŁE I
FRAGMENTY ROZSĄDNYCH, INTERESUJĄCYCH MATERIAŁÓW Z PRASY I INTERNETU)
OSOBY CHCĄCE WESPRZEĆ MOJE PISMO, DZIAŁANIA PROSZĘ O WPŁATY NA KONTO:
Piotr Kołodyński
Skr. 904, 00-950 W-wa 1
BANK PEKAO SA II O. WARSZAWA
Nr rachunku: 74 1240 1024 1111 0010 0521 0478
Przy wpłatach do 800 PLN należy podać: imię i nazwisko, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna na pismo „Wolny Świat”). Wpłat powyżej 800 PLN można dokonać tylko z konta bankowego lub kartą płatniczą.
ILE ZOSTAŁO WPŁACONE BĘDĘ PRZEDSTAWIAŁ CO 3 MIESIĄCE NA PODSTAWIE WYDRUKU BANKOWEGO (na życzenie, przy wpłacie od 100 zł, będę podawał jej wielkość oraz wskazane dane wpłacających).
Stan wpłat od 2000 r. do dnia 01.08.2009 r.: 100 zł.
17. ELEKTRONICZNE ZBIERANIE PODPISÓW (pod
inicjatywami ustawodawczymi, moją kandydaturą na prezydenta)
http://www.wolnyswiat.pl/17.php
21. WPŁATY I WYDATKI
http://www.wolnyswiat.pl/21.html
22. MOJA KSIĄŻKA