www.wolnyswiat.pl

 

[Ostatnia aktualizacja: 08.2009 r.]

 

 

HAZARD

 

HAZARD NIE SŁUŻY DO ZARABIANIA, TYLKO UTRATY PIENIĘDZY (NIEKIEDY DOROBKU ŻYCIA; UTRATY WIARYGODNOŚCI, SZACUNKU – DO POGRĄŻANIA SIĘ). ZGODNIE Z PRAWDĄ, ZDROWOROZSĄDKOWO, ETYCZNIE, KOMUNIKATY O UDZIALE W GRACH LOSOWYCH POWINNY BRZMIEĆ NP. TAK: W DNIU DZISIEJSZYM 5 MILIONÓW UCZESTNIKÓW LOTERII STRACIŁO 50 MILIONÓW ZŁ I MILIONY GODZIN PODCZAS CZEKANIA NA WYNIKI; DO TEGO DODAJMY STRATY INTELEKTUALNE, PSYCHICZNE!

 

Najgorzej jest coś zacząć,-  rozpocząć (np. brać udział w walkach zwierząt, hazard, truć się, przestępstwa, w działalności sekty)...

 

 

 www.o2.pl | 2008-09-22 06:32

POLACY WYDADZĄ NA HAZARD 17 MLD ZŁ

W 2008 roku Polacy wydadzą na hazard 17 mld złotych. To więcej niż roczny zarobek wszystkich kasyn w Las Vegas - donosi "Puls Biznesu".

Z danych resortu finansów, do których dotarła gazeta wynika, że w 2007 r. na gry i zakłady wydaliśmy prawie 12 mld zł, aż o 47,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Szacunki dotyczące tego roku pokazują, że ta tendencja nie tylko się utrzyma, ale jeszcze wzrośnie.

 

W 2007 r. najszybciej rozwijał się sektor automatów o niskich wygranych. Jest ich w Polsce ponad 35 tys., w ubiegłym roku Polacy wydali w nich 4,9 mld zł. O ponad 40 proc. wzrosły przychody z automatów wysokohazarodowych ustawionych w kasynach - z 1,47 mld zł do 2,07 mld zł. Także Totalizator Sportowy w ubiegłym roku zanotował wzrost sprzedaży gier liczbowych i loterii o 20 proc. | ("PB")

 

 

 www.o2.pl | Wtorek, 18.11.2008 12:54

KRAJ: ILE KOSZTUJĄ NAS SZPONY SIECIOWEGO HAZARDU?

Liczba uzależnionych od hazardu w Internecie niepokojąco rośnie.

- To jakiś obłęd. Miesięcznie odbieram telefony nawet od setki uzależnionych od hazardu w sieci. I cały czas gwałtownie ich przybywa - mówi Dziennikowi Lubomira Szawdyn, psychoterapeutka uzależnień. Podobne wypowiada się inny psycholog, Tomasz Makowski. Jeden z jego pacjentów nałóg przypłacił rozpadem rodziny i wielkimi długami.

- Przez kilka lat grał na komputerze w ruletkę w tajemnicy przed najbliższymi. Zadłużył się, wszedł w układy z lokalnymi mafiosami i zaczął pożyczać pieniądze od lichwiarzy. Starał się regularnie płacić domowe rachunki, więc żona niczego się nie domyślała. Wydało się dopiero, gdy wpadł jej w ręce jego wyciąg bankowy - opowiada lekarz.

 

Niestety, pacjenci zwykle trafiają po pomoc, gdy są już na dnie, o co nie jest trudno, bo obecnie dzięki internetowi wirtualne kasyna świata stoją przed nami otworem. A wejść do gry łatwo - wystarczy się zarejestrować i założyć rachunek w kasynie bądź u bukmachera oraz porozumieć się jak przelać pieniędze (karta kredytowa, przelew z konta).

- Tak proste wydawanie pieniędzy, których fizycznie nie widzimy, powoduje, że od hazardu w internecie bardzo łatwo się uzależnić i popaść w długi - dodaje Lubomira Szawdyn.

 

Sami właściciele internetowych kasyn liczą zyski i coraz częściej reklamują się w po polsku. Dziś mamy do wyboru już kilkadziesiąt polskojęzycznych kasyn.

- Działamy na polskim rynku od czterech lat. Jeszcze dwa lata temu mieliśmy nieco ponad 140 tysięcy użytkowników z Polski, teraz blisko 450 tysięcy - mówi gazecie Wojciech Trzaska z Bet-at-home.com.

 

Z danych podsumowujących trzy kwartały spółki wynika, że co piąty gracz spośród wszystkich 70 narodowości pochodzi z Polski. A ilu Polaków uprawia hazard w sieci?

- Trudno o statystyki, bo firmy mające swoje serwery najczęściej na Malcie czy Gibraltarze, niechętnie dzielą się takimi informacjami - ocenia Marcin Peterlik, ekspert z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

 

Wiadomo za to, że Polacy przeznaczają na grę w sieci coraz większe sumy - kilka lat temu było to ok. 15 zł na zakład, dziś ponad 30. W 2006 r. IBnGR szacował, że jeśli hazard w sieci byłby zalegalizowany i od wygranych odprowadzane byłyby podatki, budżet państwa mógłby zarobić na tym ponad 140 milionów złotych. Dziś bylaby to już znacznie większa kwota.

Leszek Sadkowski

leszek.sadkowski@hotmoney.pl

 

 

 www.o2.pl | Poniedziałek [29.06.2009, 08:21] 1 źródło

HAZARD

Gry dominują nasze wydatki.

W ubiegłym roku Polacy wydali na hazard aż 17 mld złotych.

W automatach, kasynach, u bukmacherów i w kolekturach Totalizatora Sportowego (TS) zostawiliśmy prawie tyle, ile w kieszeniach restauratorów lub firm tytoniowych - pisze "Puls Biznesu".

Rynek hazardu w 2008 roku był o ponad 42 procent większy niż rok wcześniej (12 mld zł).

Połowę tej kwoty zgarnęli jednoręcy bandyci.

Na koniec ubiegłego roku automaty stały już w prawie 23 tysiącach pubów, barów czy stacji benzynowych, a ich liczba przekroczyła 46 tysięcy - podaje "Puls Biznesu".

Gracze wrzucili do maszyn ponad 8,5 mld zł, aż o 73,2 procent więcej niż rok wcześniej.

Połowy rynku hazardowego wciąż jednak nie zadowalają automaciarzy. W kolejce na uruchomienie czeka kolejne ponad 30 tysięcy maszyn, już zarejestrowanych przez resort finansów.

Automaty o niskich wygranych otacza jednak wiele kontrowersji, w słynnej akcji CBŚ z kwietnia 2009 roku zarekwirowano ponad 200 automatów. Ma to związek z regulacjami dotyczącymi maksymalnych stawek gier oraz wygranych które określają podatek od maszyn oraz przyznawanie licencji. | JP

 

 

 

 

"ANGORA" nr 33, 13.08.2006 r.

"PANI" nr 8. Cena 7,70 zł

SYNKU, MAMA GRA DLA CIEBIE

Hazard jest chorobą umysłu, duszy i ciała. Zmienia sposób postrzegania świata.

Dlatego tak łatwo przekonać siebie, że jest metodą na zapewnienie lepszej przyszłości Synku, mama gra dla ciebie

Upalne, czerwcowe

popołudnie na Chmielnej

w Warszawie. Rozglądam się

i czekam. Z tłumu wyłania się

niepozorna brunetka

w beżowych rybaczkach,

czerwonej koszulce

i sportowych okularach.

Zdejmuje okulary, spogląda

mi w oczy i podaje rękę.

– Cześć, jestem Gosia,

skoro mamy rozmawiać

na ten temat, przejdźmy

od razu na ty – zaczyna

stanowczo, ale w jej głosie

słychać niepewność.

 

Gra o lepszą przyszłość

Małgorzata to ekshazardzistka.

Jest po czterdziestce. Z wykształcenia

ekonomistka, od kilku lat uczy

angielskiego metodą Callana. Jej

przygoda z kasynem zaczęła się

w 1989 roku, kiedy w Polsce oficjalny

hazard był jeszcze nowością.

Właśnie wróciła z Anglii, gdzie spędziła

ponad rok, pracując i starając

się zarobić jakiś grosz na utrzymanie

swoje i dopiero co narodzonego

synka Mikołaja. Na obczyźnie nie

zawsze było różowo, a po powrocie

do kraju nie potrafiła sobie poradzić

z rzeczywistością, która ją otaczała.

Pierwszy raz do kasyna poszła za

namową koleżanki Sylwii. Nie chce

pamiętać tamtego wieczoru. Co myślała,

kiedy stała przy stole do gry

i spojrzała w kamienną twarz krupiera?

– Zaczęłam grać dla Mikołaja

– tłumaczy Małgorzata. – Po powrocie

z Anglii i rocznej rozłące z synem

nie czułam się dobrze w roli

matki. W dodatku nie pracowałam,

więc wymyśliłam sobie, że grając,

pomnożę pieniądze przywiezione

z zagranicy. Nie była to wielka suma.

Po wymianie z funtów na dolary,

wtedy „obowiązującą” w Polsce

walutę, miałam jakieś dwa tysiące

– w sam raz na rozpoczęcie nowego

życia. Ale ja wymyśliłam sobie,

że grając w kasynie, zapewnię lepszą

przyszłość synkowi – opowiada.

W jednej chwili ktoś mówi: kasyno,

a w drugiej już w nim jesteś. Małgorzata

zachłysnęła się wielkim światem

hazardu. Był tak inny niż nudna,

przygnębiająca codzienność. Był

pociągający. Blichtr, ciemne atłasowe

kotary, unoszący się w powietrzu

zapach perfum Chanel nr 5 i odgłos

wirującej ruletki. I stożki żetonów

– naprawdę dużych pieniędzy – które

w stronę graczy przesuwał krupier.

Tam czuła się lepsza. Była

kimś. W kasynie nieważne są płeć,

wykształcenie i kolor skóry. Liczy się

szczęście. W dzień była więc samotną

matką, w nocy kobietą, której decyzje

przy stole naśladowali mężczyźni.

Już nie jest mi źle

Na początku wizyty w kasynie

przypominają naukę chodzenia.

Obserwujesz, jak inni poruszają się

przy stole i sama zaczynasz stawiać

pierwsze, nieporadne kroki. Zawsze

grały w parze: ona i Sylwia. Razem

czuły się bezpieczniej. Dziś kobiet

i mężczyzn grających w kasynie jest

tyle samo. W tamtych czasach przy

zielonych stołach w Marriotcie widywało

się częściej mężczyzn, a kobiety

były raczej paniami do drinka

i do towarzystwa. Małgorzata i Sylwia

bardzo dbały o to, by nikt nie

miał wątpliwości, że nimi nie są. Kiedy

zaczepiali je nieznajomi mężczyźni,

jasno dawały im znać, że

przyszły w konkretnym celu – grać

i wygrać. A przy okazji poczuć ten

dreszcz podniecenia w chwili, gdy

rozpędzona kulka zwalnia, by

w końcu zatrzymać się na obstawionym

przez ciebie numerze. – Wchodzisz,

wygrywasz i zapominasz?

Niestety, nie zapominasz, tylko wracasz.

Dlaczego? Mechanizm jest

prosty, ale dla osoby uzależnionej

niewidoczny. Pieniądze to wygrana,

wygrana to zadowolenie, a zadowolenie

to dobre samopoczucie. Dziś

wiem, że tylko pozornie patrzyłam

na hazard jak na sposób zdobycia

pieniędzy, tak naprawdę to była odskocznia

od moich problemów – tłumaczy

Małgorzata. – Nie umiałam

ułożyć sobie życia, znaleźć pracy,

partnera. Bałam się, że jestem za

słaba, że sobie nie poradzę. Przerażało

mnie też, że utknę w domu sama

z dzieckiem i pieluchami. Wielka

wygrana w kasynie – bo przecież

jak każdy miałam na nią szansę

– mogła rozwiązać moje problemy

w jeden wieczór. No i tam czułam

się damą. Miałam pieniądze, przegrywałam,

ale i wygrywałam. Wydawało

mi się, że rządzę swoim życiem

– wspomina Małgorzata.

Po kilku wizytach w domu gry zaczęły

z Sylwią opracowywać strategię.

Analizowały ruchy swoje i innych

graczy, planowały każdy krok.

Z tak przygotowanym „planem wojny”,

elegancko ubrane i umalowane,

ruszały na kolejne starcie z krupierem.

Miały wrażenie, że udało im

się opanować stół. Jednak za każdym

razem, kiedy ruletka szła

w ruch, poukładanej z pozoru strategii

towarzyszyły momenty napięcia.

Małgorzata miała uczucie, jakby

w żyłach zamiast krwi płynęła jej adrenalina.

– Na początku obstawiałam niewiele,

kilkadziesiąt dolarów, potem

kilkaset. Wygrywałyśmy i od razu

wychodziłyśmy z kasyna. Uważałam,

że panuję nad sytuacją. Korzystałam

z zaoszczędzonych pieniędzy,

ale starałam się zawsze, aby

kwota dwóch tysięcy dolarów była

nienaruszona. Wyjmowałam i odkładałam

z powrotem. Na początku.

Później pomyślałam, że nie ma sensu

obstawiać tak po trochu, bo i wygrana

jest mniejsza. I wtedy dałyśmy

się złapać. Obstawiałyśmy, wygrywałyśmy,

więc znowu obstawiałyśmy.

Przegrywałyśmy, więc nie

było wyjścia i znów obstawiałyśmy.

To były ruletkowe maratony. Grałyśmy

od otwarcia do zamknięcia kasyna.

Wychodziła z Marriottu bladym

świtem i jechała na kilka godzin

odpocząć do domu. Chwila

– przerywanego myślami o zyskach

i stratach – snu, a potem kolejne

spotkanie z Sylwią, planowanie,

ubieranie się, malowanie i powrót

do kasyna. Czasami wpadała w kilkudniowe

ciągi.

– Potrafiłam przez większą część

tygodnia nie sypiać, praktycznie nie

jeść. Całą energię poświęcałam na

obmyślanie następnych rozegrań.

Doszłam do momentu, kiedy zatraciłam

różnicę między dniem i nocą,

magią kasyna a rzeczywistością.

Byłam jak w amoku – Małgorzacie

łamie się głos. – Nawet się nie spostrzegłam,

a po moich dwóch tysiącach

zostało wspomnienie. To nie

był najlepszy dla nas czas. Przegrywałyśmy.

Cóż było robić? Najpierw

sprzedałam pierścionek z szafirem,

starą rodzinną pamiątkę, potem namawiałam

koleżanki, żeby kupiły

ode mnie ubrania z Anglii. Przestały

dla mnie istnieć jakiekolwiek granice.

Nic nie było ważne, tylko gra

– Małgorzata milknie.

Uważa się, że kobiety są rozsądniejsze,

a przez to odporniejsze na

nałogi. Zdaniem Małgorzaty różnica

pomiędzy mężczyznami a kobietami

wynika z przypisywanych im

społecznych ról. – Jeżeli jesteś pracującą

matką i żoną, na twojej głowie

spoczywa odpowiedzialność za

cały dom, nie możesz wyskoczyć

z koleżankami do kasyna. Ale kobiety

samotne, które nie mają wielu

obowiązków, są tak samo jak mężczyźni

materiałem na potencjalnych

hazardzistów – dodaje po chwili zastanowienia.

Dwa światy

Magii ruletki ulec może każdy. Tylko

niektórzy potrafią uwolnić się

spod jej władzy. Ta trudna decyzja

jest wypadkową wielu czynników.

Potrzebny jest szok. Małgorzata

przeżyła kilka lekkich wstrząsów.

Pierwszym zaskoczeniem było spotkanie

z Ewą – koleżanką z czasów

licealnych. Dziewczyny nie widziały

się od zakończenia szkoły. Ewa była

krupierką w Marriotcie. – Stanęłam

przy stole z pulą żetonów w ręce, na

moment odwróciłam uwagę od stojącego

obok przystojniaka i zastygłam.

Mój wzrok zatrzymał się na

dobrze znanej, długo niewidzianej

twarzy. Zawstydzona wydukałam:

„Cześć”, a ona nie odpowiedziała.

Spojrzała na mnie przelotnie. Nie

mogła się odezwać. Za taką poufałość

straciłaby pracę – wspomina

Małgorzata. To dziwne spotkanie

wywarło na niej wrażenie. Przez

chwilę przestała dostrzegać tłum kolorowych

ludzi i czuć ekscytujący

zapach pieniędzy. Pomyślała o synku,

który spał wtedy sam w domu.

– Nie wiem, skąd nagle pojawiła się

myśl o dziecku. Mikołajem opiekowała

się głównie moja mama. Ja nie

miałam czasu, bo byłam zajęta wygrywaniem

przyszłości dla niego

– Małgorzata z niedowierzaniem kręci

głową.

Synku, mama wróciła

Zmęczenie, niezaspokojony głód

i ciągłe podenerwowanie powoli wycieńczają

uzależniony organizm.

Zaczyna się życie na granicy fikcji

i rzeczywistości. Małgorzata zdała

sobie sprawę, że wszystko wymyka

jej się spod kontroli, kiedy złamała

dane koleżance słowo. – Umówiłyśmy

się z Sylwią, że gramy tylko razem

i wszystkim dzielimy się pół na

pół. Po kilku miesiącach wizyt w kasynie

zdarzyła się rzecz niepokojąca.

Sylwia poszła do baru po drinka

i zostawiła mnie z żetonami. Nie wytrzymałam.

Kiedy krupier ogłosił początek

obstawiania, jeden krążek

postawiłam na numer 27, bo tyle

miałam wtedy lat. Ruletka zawirowała,

zamknęłam oczy, a kiedy je

otworzyłam – oniemiałam. Zatrzymała

się na moim numerze. Wygrana,

stosunek 1 do 36. Usłyszałam

oklaski, a w ustach poczułam jakby

gorzko-słodki smak. Wiedziałam, że

zawiodłam przyjaciółkę. Nawet w tej

kwestii nie mogłam już sobie zaufać

– Małgorzata milknie i odwraca

wzrok.

Szalę przechylił telefon do byłego

męża o piątej nad ranem z prośbą

o pożyczkę. Tego wieczoru znów

przegrała wszystko. Zadzwoniła

odruchowo, pomimo że nie utrzymywała

z nim stałego kontaktu. Odmówił.

– Byłam przerażona. Nie

wiedziałam, co robić. I nagle olśniło

mnie. Przecież mama ma w szufladzie

złoty krzyżyk i łańcuszek

jeszcze po swoim dziadku. Trzyma

go dla Mikołaja na komunię. Zastawię

go, zagram, wygram i odkupię

– opowiada Małgorzata. – Mamy

nie było w domu. Otworzyłam szufladę,

wyjęłam krzyżyk. Był piękny.

I dużo wart. I nagle jakby ktoś

walnął mnie obuchem w głowę. Zemdliło

mnie. Dosłownie. Stałam

z łańcuszkiem w ręce i dotarło do

mnie, że nigdy nie będzie należał

do mojego dziecka. Byłam przerażona.

Zrozumiałam, że stałam się

małą, pędzącą w ruletce srebrną

kulką i nie mam wpływu na to, na

którym polu się zatrzymam. Musiałam

się oprzeć o ścianę. Potem

osunęłam się na podłogę i zaczęłam

płakać. Tak zastała mnie mama.

Przytuliła mnie. Długo rozmawiałyśmy.

Potem poszłyśmy razem

z Mikołajem na spacer. Patrzyłam

na mojego syna i czułam się tak,

jakbym wracała z dalekiej podróży.

Z odmętów szaleństwa wynurzyłam

się na powierzchnię.

Wieczorem zostałam w domu.

Obiecałam sobie i mamie, że zerwę

z kasynem. Tylko najpierw odegram

się. Wiem, że hazardziści

składają takie obietnice, a potem

grają dalej. Mnie się udało zerwać

z nałogiem. Zawzięłam się. Choć

brzmi to niewiarygodnie, uratowała

mnie miłość do dziecka, którą jakby

na nowo poczułam w sobie.

Zrozumiałam, że mogę zmarnować

własne życie, ale nie Mikołaja. Poszłam

do kasyna jeszcze tylko raz.

Miałam szczęście. Wygrałam. Odegrałam

się dokładnie na tę kwotę,

którą przywiozłam z Anglii. Potem

wyszłam i zamknęłam za sobą

drzwi. Na zawsze. Od szesnastu lat

moja noga nie stanęła w kasynie

– mówi.

Dziękuję Bogu,

że jest Mikołaj

Czego żałuje? Tego roku, który

mogła spędzić z synem. Nigdy nie

rozmawiała z nim o tamtym czasie.

Z Sylwią, od momentu kiedy

ostatni raz przekroczyła próg kasyna,

nie miała kontaktu. Ona

odeszła, a koleżanka wróciła do

gry. Wszystko straciła i wyjechała

za granicę. Niedawno widziała się

z Ewą, ekskrupierką z Marriottu,

na spotkaniu klasowym. Nie zamieniły

ani jednego słowa na temat

kasyna.

Małgorzatę hazard wiele nauczył.

Krótko po tym, jak skończyła grać,

zaczęła pracę w reklamie. Kolejne

zarwane noce, balangi i brak czasu

dla syna. Tym razem była mądrzejsza.

W weekendy wyłączała komórkę

i całkowicie poświęcała się

dziecku. Wyrósł na fantastycznego,

mądrego chłopaka. Minęło tyle lat,

wiele rzeczy uciekło Małgorzacie

z pamięci. Już nie budzi się spocona

i nie zastanawia nad sekwencją

kolejnych ruchów. Czy kiedyś jeszcze

zagra? – Nigdy nie wrócę do kasyna.

Nie dlatego, że nie czuję się

siebie pewna. Przez wzgląd na

dziecko. Nie zapomnę krzywdy, którą

mu wyrządziłam. Wiesz, nawet jeżeli

kogoś mocno kochasz, najbardziej

na świecie, to jesteś w stanie

tę miłość odsunąć, bo przeszkadza

ci w skoncentrowaniu się na hazardzie.

Przez to rozpadają się rodziny,

zaniedbuje się dzieci, zastawia się

wszystko: domy, mieszkania i samochody.

Człowiek, jeżeli nie ma

silnego hamulca w postaci bliskich,

gra dalej. Nie wiem, czy sama miałabym

siłę, żeby skończyć. Dziękuję

Bogu, że jest Mikołaj – mówi Małgosia

i pokazuje zdjęcie uśmiechniętego

syna.

Karolina Kopocz

 

 

PRAWO KATZA: LUDZIE I NARODY BĘDĄ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĄ JUŻ WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŚCI...

 

 www.wolnyswiat.pl   WBREW ZŁU!!! 

PISMO NIEZALEŻNE – WOLNE OD WPŁYWÓW JAKICHKOLWIEK ORGANIZACJI RELIGIJNYCH, PARTII, UGRUPOWAŃ I STOWARZYSZEŃ ORAZ WYPŁOCIN REKLAMOWYCH. WSKAZUJE PROBLEMY GOSPODARCZE, POLITYCZNE, PRAWNE, SPOŁECZNE I PROPOZYCJE SPOSOBÓW ICH ROZWIĄZANIA (RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI, POMYSŁY, POSTULATY, I ICH ARGUMENTACJA, CAŁE I FRAGMENTY ROZSĄDNYCH, INTERESUJĄCYCH MATERIAŁÓW Z PRASY I INTERNETU)

 

OSOBY CHCĄCE WESPRZEĆ MOJE PISMO, DZIAŁANIA PROSZĘ O WPŁATY NA KONTO:

Piotr Kołodyński

Skr. 904, 00-950 W-wa 1

BANK PEKAO SA II O. WARSZAWA

Nr rachunku: 74 1240 1024 1111 0010 0521 0478

Przy wpłatach do 800 PLN należy podać: imię i nazwisko, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna na pismo „Wolny Świat”). Wpłat powyżej 800 PLN można dokonać tylko z konta bankowego lub kartą płatniczą.

ILE ZOSTAŁO WPŁACONE BĘDĘ PRZEDSTAWIAŁ CO 3 MIESIĄCE NA PODSTAWIE WYDRUKU BANKOWEGO (na życzenie, przy wpłacie od 100 zł, będę podawał jej wielkość oraz wskazane dane wpłacających).

Stan wpłat od 2000 r. do dnia 01.08.2009 r.: 100 zł.

 

 

17. ELEKTRONICZNE ZBIERANIE PODPISÓW (pod

inicjatywami ustawodawczymi, moją kandydaturą na prezydenta)

 http://www.wolnyswiat.pl/17.php

 

21. WPŁATY I WYDATKI

 http://www.wolnyswiat.pl/21.html

 

22. MOJA KSIĄŻKA

 http://www.wolnyswiat.pl/22.html