www.wolnyswiat.pl

 

[Ostatnia aktualizacja: 02.2012 r.]

 

 

GMO (genetycznie modyfikowane organizmy)

 

 http://naturalnegeny.pl/ - Strona m.in. o GMO

 

 

 

Nie chcemy GMO, to usuńmy przyczynę ich stosowania: PRZELUDNIENIE!

 

 

 

 

W rolnictwie trzeba powrócić do cyklu: 1 rok uprawy, eksploatacji ziemi, a następnie ziemia 5 lat nie jest wykorzystywana, więc regeneruje się (wyginą również, przy zachowaniu odpowiedniej odległości, zastosowaniu leśnych przegród, szkodniki, bez używania (a więc i produkowania) chemii). Nie jest to jednak realne bez zmniejszenie wielkości naszej populacji.

 

 

Rolnictwo przemysłowe jest jednym z głównych źródeł zanieczyszczeń. Z tego powodu 2,5% obszaru Polski jest narażone na zanieczyszczenia azotanami.

 

 http://www.hydropure.com.pl/informacje/czy_woda_pitna_moze_byc_trujaca

NIEGROŹNE PESTYCYDY

Wpadła mi przypadkowo do ręki ulotka pewnego pestycydu. Jest ich w końcu tysiące. Nudziłem się, więc przeczytałem ją od A do Z. I stwierdzam, że warto podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami.

 

Ten pestycyd to "Siarkol K 1000 S.C." (brr, co za nazwa) i jest stosowany do zwalczania łamliwości źdźbła oraz mączniaka w uprawach zbóż ozimych. Przyznam, że nic z tego nie rozumiem, ale cóż, przecież nie jestem rolnikiem. Nie zrozumiałem również zdania: "stosować od początku fazy strzelania zbóż w źdźbło do fazy pierwszego kolanka". Tu już przestałem mieć wątpliwości, że jestem za głupi do tych spraw. Jeszcze się nie poddałem, bo wierzę, że znam się trochę na zanieczyszczeniu wód gruntowych i powierzchniowych pestycydami, a ponadto jestem uparty. Więc czytam dalej:

Traktor

"Zawartość substancji biologicznie czynnych:

920 g siarki

80 g karbendazymu (związek z grupy benzimidazoli) w 1 litrze preparatu."

 

Myślę sobie - drobnostka, przecież siarka jest jednym z pierwiastków życia, a tego karbendazymu jest tutaj mało, więc po co kruszyć kopie. To jeszcze nie koniec:

 

    * V klasa toksyczności

    * praktycznie nieszkodliwy dla pszczół,

    * szkodliwy dla ryb.

 

O psiakość, nie wiedziałem, że pszczoły są aż tak odporne na trucizny, a ryby z kolei nie. Przyznam również, że nie znam się na klasach toksyczności pestycydów, więc się na ten temat nie wypowiadam. Jak ja w szkole dostałem "5", to mnie chwalili...

 

Wiem również doskonale jakie podstępne i asekuracyjne znaczenie posiada w powyższym stwierdzeniu słowo "praktycznie". Czyli ani tak ani siak. Jak zaszkodzi, to można zawsze usłyszeć: "No wie pan, to przeważnie nie truje ale czasami zdarzają się przypadki...".

 

Gdy dotarłem do momentu: "Nie dopuścić do przedostawania się preparatu do zbiorników i cieków wodnych", to już przestałem mieć jakiekolwiek wątpliwości.

 

Opryskiwanie

A teraz siedzę tak od paru godzin i boję się, że mam przed sobą przekichaną noc, bo myślę, myślę i myślę. Myślę, jak to oni w rolnictwie robią, że wysypują te pestycydy równo i bez przytomności na pola i łąki i potrafią je odgrodzić od zbiorników i cieków wodnych. Niebywałe. Szkoda, że mnie teraz nie widzicie - podobno mam minę inspektora Kolombo.

 

Teraz wyobraźcie sobie, że takich i im podobnych pestycydów jest tysiące. I tysiące ton tych "odpornych na kontakt z wodą" trucizn ląduje na powierzchnię naszych pól, łąk, lasów i jezior. A każde o innym przeznaczeniu, o innym składzie chemicznym oraz innej klasie toksyczności. Jedne groźne dla pszczół, inne dla much i komarów, a jeszcze inne dla myszy, szczurów, ale również owiec i krów. Ale czy ktoś z tych panów - rolników, którym tylko w głowie plony, tony i pieniądze pomyślał również o zdrowiu ludzi? No chyba, że rzeczywiście potrafią tak dobrze odizolować te zatrute pola od zbiorników i cieków wodnych...

Związki między zanieczyszczeniami wody pitnej a zdrowiem są niezaprzeczalne. Zawartość azotanów w wodzie pitnej może wywołać śmiertelną sinicę u niemowląt. Liczne związki organiczne zsyntetyzowane przez człowieka, które trafiają do wód, mają własności rakotwórcze. Rakotwórczy jest również arsen zawarty w wodzie pitnej. Zaobserwowano związek między zawartością organicznych związków chloru w wodzie pitnej a trudnościami w uczeniu się. Trujące są pozostałości preparatów chemicznych stosowanych w rolnictwie, związki rtęci i ciągle obecnego DDT, które kumulują się w łańcuchu pokarmowym. dr Ewa Pyłka - Gutowska

"Ekologia z ochroną środowiska"

 

 

Polska należy w Europie do państw o najdalej posuniętej degradacji środowiska. Zaniedbania kolejnych rządów w Polsce powojennej doprowadziły do tego, że obecnie nie mamy praktycznie w ogóle wód I-szej klasy czystości (1% w roku 2000), które jako jedyne mogą być surowcem do produkcji wody pitnej w zakładach wodociągowych. Bowiem tylko z takiego surowca da się wyprodukować czystą, zdrową i bezpieczną wodę pitną. Z powodu braku wód I-szej klasy, ale także II-giej klasy czystości (6% w 2000 roku) zmuszeni jesteśmy przerabiać do picia ścieki w postaci wód III-ciej klasy (33% w 2000 roku) oraz wód pozaklasowych (60% w 2000 roku). Nie można się zatem dziwić, że w 1 litrze dzisiejszej wody kranowej mamy ponad 1 000 mg związków chemicznych, których nie da się z niej usunąć żadną z tradycyjnych metod.

 

Otóż to, Wisła - główne źródło wody pitnej dla Warszawiaków posiada od wielu, wielu lat wodę pozaklasową. Przez środek tego pięknego miasta płynie sobie po prostu największy polski ściek.

 

Nikogo zatem nie zdziwi, że produkowana z takiego "żuru" woda nie może nadawać się do picia. Wrażliwi ludzie nie mogą się w niej nawet kąpać, czego dowodem są istoty wrażliwe z definicji - dzieci. O tym wiadomo już dawno i oficjalnie - zabrania się wręcz kąpieli niemowląt i małych dzieci w warszawskiej kranówie.

 

Wisłą spływa rocznie między innymi około 175 ton ołowiu, 50 ton rtęci i 14 ton kadmu.

 

Nie inaczej ma się w Zbiorniku Zegrzyńskim, drugim "źródełku" wody pitnej dla Warszawa. Tutaj woda jest również pozaklasowa.

 

Ponieważ surowiec dostarczany zakładom wodociągowym jest tak tragiczny, stąd musi być poddany brutalnym procesom rewitalizacji, a to z kolei nie pozostaje bez wpływu na finalną jakość wody opuszczającej bramy tych zakładów.

 

Woda pitna w Warszawie zawiera do 110!!! razy większe stężenie chlorowanych węglowodanów, do 60 razy większe stężenie chlorobenzenów i do 50 razy większe stężenie chlorofenoli niż zezwala na to norma. Aktywny chlor używany do dezynfekcji wody surowej może wytworzyć w wyniku reakcji chemicznych ponad 250 (!!!) toksycznych i mutagennych chloropochodnych substancji.

 

Kolejną tragiczną sprawą jest fakt, że liczba organicznych związków chemicznych normowanych w Polsce w wodzie do picia jest znikoma. Natomiast liczba toksycznych związków chemicznych organicznych, które nie podlegają żadnej normie sięga tysięcy.

 

Dzisiaj nasze śmietniki wyglądają inaczej - era plastików z rakotwórczym polichlorkiem winylu, trujące baterie i akumulatory, farby i lakiery, lekarstwa i inne odpady szpitalne, popioły z pieców węglowych itd., itp. Nie ma sensu wymieniać tutaj wszystkiego, bo tak naprawdę to wszystko co produkujemy w fabrykach chemicznych, prędzej czy później wyląduje na śmietnikach. Nie zapominajmy również, że oprócz omawianych tutaj odcieków ze śmietnisk, do rzek dostają się bezpośrednio ścieki komunalne, przemysłowe oraz rolnicze (nawozy i pestycydy).

 

"Ryby w Tamizie nie potrzebują operacji zmiany płci. Na zlecenie BBC wykonano badania dowodzące, że same zmieniają płeć - na żeńską. Wody tej rzeki skażono bowiem żeńskim hormonem. Wszystkiemu winne są pigułki antykoncepcyjne z silną dawką estrogenu, który wraz z moczem przedostaje się do rzeki. Najgorsze jest to, że skażenie może mieć wpływ na rozrodczość Anglików. 1/3 wody pitnej w Wielkiej Brytanii pochodzi z rzek."

 

Artykuł tej treści pojawił się około pół roku temu w gazetach angielskich, a w ostatnich miesiącach pokazał się w kilku czasopismach w Polsce. Tylko wiedzieć należy, że opisany w powyższym artykule problem nie dotyczy wyłącznie Wielkiej Brytanii. Ten problem mamy wszyscy, bo również w innych krajach (nie wykluczając Polski) spożywane są pigułki antykoncepcyjne. Podobne badania przeprowadzono w 2001 roku w Niemczech - tam stwierdza się takie dawki antybiotyków w wodach kranowych (ich źródłem są również lekarstwa aplikowane tysiącom pacjentów), że zdrowi ludzie spożywający taką wodę stają się na pewne antybiotyki odporni.

 

Nasze polskie rzeki należą do najbardziej skażonych w Europie. Roi się w nich od trujących związków chemicznych, w tym również rakotwórczych. W krajach zachodnich już od dawna przestrzega się ludzi przed wodą z kranu, która nie nadaje się do picia. Tam już od wielu lat obywatele wiedzą, że ponad 80% współczesnych chorób ma bezpośredni związek z jakością wody pitnej. Tam już od dawna wiadomo, że w chwili obecnej istnieje tylko jeden sposób na usunięcie chemii z wody pitnej - osmoza odwrócona. Cieszmy się zatem, że urządzenia osmotyczne zdobywają u nas w Polsce coraz więcej zwolenników, szczególnie, że są one coraz tańsze.

 

 

www.onet.pl | 20 paź, 12:54

Herbicyd Roundup koncernu rolniczego Monsanto

UNIWERSALNY ZABÓJCA

Jeszcze zanim preparat dopuszczono w 2002 roku na rynek europejski pojawiło się wiele wątpliwości co do jego rzekomego bezpieczeństwa. Pierwszymi ofiarami herbicydu padły płazy, potem przyszła kolej na ryby. Wraz z rosnącą popularnością pestycydu mnożyły się informacje o niepożądanych skutkach ubocznych i w efekcie sądy w wielu krajach zabroniły koncernowi Monsanto reklmowania preparatu jako nieszkodliwego dla zdrowia i nakazały usunięcie z opakowań określenia „biodegradowalny”. Obecnie szacuje się, że połowa światowej produkcji glifosatu pochodzi z Chin. Od ośmiu lat z Ameryki Południowej napływa coraz więcej sygnałów o pojawianiu się wad rozwojowych u niemowląt, których rodzice mieszkają w sąsiedztwie pól opryskiwanych herbicydem. Dla przeciwników preparatu to koronny argument, że glifosat ujawnia toksyczny potencjał nie tylko w badaniach laboratoryjnych na zwierzętach, ale także szkodzi ludziom.

 

 

 http://www.wykop.pl/link/510583/roundup-niebezpieczny-herbicyd-stosowany-na-masowa-skale-w-uprawach-gmo/

Roundup w stężeniu w jakim występuje w GMO – a nawet 800 razy mniejszym, zabija komórki człowieka czasie 2-3 dni, w jeszcze mniejszym zaburza system hormonalny, blokując wydzielanie hormonów płciowych w komórkach, bez których nie jest możliwe ukształtowanie się narządów płciowych płodu.

 

 

https://zbrodniarze.com/herbicyd_roundup

HERBICYD ROUNDUP

Fragmenty książki

 

·  Tutaj warto zacytować wypowiedź lekarza odnośnie herbicydu Roundup: Ja i wielu moich kolegów z regionu stwierdziliśmy znaczący wzrost liczby przypadków anomailii w przebiegu ciąży i rozwoju płodu, takich jak poronienia lub obumieranie płodów, oraz dysfunkcji tarczycy i kłopotów z układem oddechowym, na przykład odmy płucnej, problemów z nerkami i układem hormonalnym, chorób wątroby, chorób skórnych i poważnych problemów ze wzrokiem. Niepokoi nas też, jakie efekty mogą powodować pozostałości po Roundupie spożywane wraz z soją, bo jak wiadomo niektóre surfaktany zakłócają funkcjonowanie układu hormonalnego. W regionie stwierdziliśmy także znaczną ilość przypadków wnętrostwa i spodziectwa* u młodych chłopców oraz dysfunkcji hormonalnych u małych dziewczynek, w niektórych przypadkach nawet trzyletnich. *) Wnętrostwo to zniekształcenie genitaliów polegające na niezstąpieniu jąder do moszny. Z kolei spodziectwo przejawia się anormalnym kształtem cewki moczowej (nie dochodzi do końca penisa).

 

·  Str. 425 ⇒ Cytat dotyczący efektów wypicia Roundupu (w kontekście do samobójstw w Indiach): Pestycydy działają na system nerwowy - najpierw przychodzą konwulsje, potem toksyczne substancje atakują żołądek, który zaczyna krwawić, następnie pojawiają się trudności z oddychaniem, by w końcu nastąpiła śmierć na skutek zatrzymania akcji serca.

 

 

Kilka cytatów z etykiety, miejmy nadzieję, że rolnicy też to czytają (i stosują)! Jeśli nie, to my konsumenci mamy problem.

Działa toksycznie na organizmy wodne; może powodować długo utrzymujące się niekorzystne zmiany w środowisku wodnym.

1. Zabrania się stosowania środka w strefie bezpośredniej ochrony ujęć wody.
2. Nie zanieczyszczać wód środkiem ochrony roślin lub jego opakowaniem.
3. W celu ochrony roślin niebędących celem działania środka konieczne jest wyznaczenie strefy ochronnej o szerokości 5 m od granicy terenów nieużytkowanych rolniczo.

1. Nie stosować na glebach bardzo lekkich i piaszczystych.
2. Nasiona kukurydzy wysiewać na głębokość nie mniejszą niż 2 cm.

1. Nie stosować środka w zbożach z wsiewkami oraz w roślinach przeznaczonych na materiał siewny.
2. Słomy zbóż nie używać jako podłoża ani podściółki ogrodniczej; można jej używać jako paszy lub podściółki dla zwierząt.

Nosić odpowiednią odzież ochronną i odpowiednie rękawice ochronne i okulary lub ochronę twarzy.

Środek i opakowanie usunąć jako odpad niebezpieczny.

 

Informacje toksykologiczne:
Polecamy zapoznać się z rozdziałem 11 (str.5). W skrócie wypiszemy tylko zanotowane objawy u szczurów, myszy, królików.
Substancja aktywna:N-(fosfometylo)glicyna; glifosat - Nie wiemy, czy badania dotyczyły herbicydu, czy tylko substancji aktywnej (glifosat). (Osoby bardziej obeznane prosimy o informację.)

⇒ Uszkodzone organy/systemy: wątroba; Inne objawy: zmniejszenie przyrostu wagi organów, objawy histopatologiczne; Uszkodzone organy/systemy: oczy; Inne objawy: zmniejszenie przyrostu wagi ciała, objawy histopatologiczne; Inne objawy u rodziców: spadek przyrostu ciężaru ciała; Inne objawy u potomstwa: spadek przyrostu ciężaru ciała; Inne objawy u matek: spadek przyrostu wagi ciała, skrócenie okresu życia; Objawy rozwojowe: utrata wagi, utrata poimplantacyjna płodu, opóźnienie twardnięcia kości.

W rozdziale 12. Informacje ekologiczne czytamy o tym, że herbicyd jest ostro toksyczny dla bezkręgowców wodnych. Oraz że półokres rozpadu dla gleby wynosi 2-174 dni, a dla wody <7 dni (niszcząc przy okazji wszystko co się rusza?)

A na koniec informacja: Podane informacje nie są całkowicie wyczerpujące, lecz oparte są na dostępnych aktualnych danych.
Smacznego

 

 http://ekologia.re.pl/artykul/5164.html | 25-02-2010 11:58

POWSZECHNIE STOSOWANY HERBICYD ROUNDUP GROŹNY DLA ZDROWIA?

Najnowsze badania wykazały, że najlepiej sprzedający się na świecie środek chwastobójczy Roundup, powszechnie używany w ogrodach, na polach uprawnych i miejskich parkach, zawiera składnik zabójczy dla komórek ludzkich, szczególnie dzieci w okresie płodowym, a także dla komórek łożyska i pępowiny.

 

 

 

 

 http://www.sciaga.pl/tekst/82398-83-dlaczego_gina_lasy | 2008-04-10

DLACZEGO GINĄ LASY?

Statystyki na temat wycinania lasów i ginięcia gatunków zwierząt są przerażające! Światowe tempo wycinania lasów: 1 hektar na sekundę; 860 km2 dziennie; 310 tysięcy km2 rocznie: to prawie powierzchnia Polski. Tempo wymierania gatunków: w lasach tropikalnych: 35 gatunków dziennie; na całej Ziemi: 137 gatunków dziennie.

 

„NEWSWEEK” nr 31, 07.08.2005 r.

EUROPEJSKA SAHARA

(...) Z badań prowadzonych w ramach programu "Desert Watch" Europejskiej Agencji Kosmicznej, którego celem jest obserwacja procesu pustynnienia, wynika, że ulega mu europejska część wybrzeża Morza Śródziemnego o powierzchni 300 tysięcy kilometrów kwadratowych (obszar większy niż terytorium Wielkiej Brytanii) zamieszkana przez 16,5 mln ludzi. (...)

Eric Pape; Współpraca: Mike Elkin, Santander; Jacopo Barigazzi, Mediolan

 

 http://www.klimatdlaziemi.pl

    * „Do końca wieku połowa Hiszpanii będzie leżeć na Saharze”

    * „Wg rządu hiszpańskiego 1/3 kraju może zamienić się w pustynię”

    * „ONZ szacuje, że ryzyko zamienienia się w pustynię dotyczy 30-60% terytorium Hiszpanii i 12% terenu Europy” „Straty spowodowane zmianami klimatycznymi we Włoszech szacuje się na 50 mld euro rocznie - oświadczył minister ds. ochrony środowiska Alfonso Pecoraro Skanio”

 

Opublikowany przez "Independent" raport Centrum Prognoz i Badań Klimatycznych Hadley, działającego przy Biurze Meteorologicznym Wielkiej Brytanii, przewiduje, że pustynie, stanowiące obecnie 3 proc. powierzchni naszej planety, do 2100 zajmą aż 1/3 jej powierzchni.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [04.02.2010, 14:00]

CZEKA NAS WIELKI GŁÓD. ZA CHLEB ZAPŁACIMY JAK ZA ZŁOTO

Wkrótce nie będzie gdzie uprawiać roślin.

Jeszcze w tym wieku na świecie zabraknie gleb, których jakość gwarantuje plony na poziomie zapewniającym wyżywienie wszystkich ludzi. Naukowcy ostrzegają, że zmiany doprowadzą do drastycznego wzrostu cen jedzenia i globalnego kryzysu żywnościowego - alarmuje "The Daily Telegraph".

Z badań biologów z University of Sydney, zaprezentowanych na międzynarodowej konferencji na temat rolnictwa, wynika, że na wszystkich kontynentach zmniejsza się ilość gleb dobrej jakości.

To efekt przemysłowego rolnictwa, złej polityki rolnej oraz stosowania zbyt wielu środków chemicznych.

Szacuje się, że co roku na świecie ponad 75 mld ton ziemi ulega erozji. Najgorzej jest w Chinach, gdzie gleby niszczone są przez rolnictwo 57 razy szybciej niż są one w stanie się naturalnie regenerować. W Europie 17 razy, a w Ameryce 10 razy szybciej. To oznacza, że za 60 lat nie będziemy mieli gdzie uprawiać roślin - twierdzi prof. John Crawford.

Eksperci twierdzą, że ten proces może zahamować jedynie globalna zmiana myślenia o rolnictwie, tak, aby gleba sama się regenerowała. Chodzi o przywrócenie dawnych zasad, które pozwalały ziemi "odpoczywać" i magazynować cenne mikroelementy. | AJ

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [22.11.2009, 12:01] 1 źródło: zwierzęta hodowlane odpowiadają za emisję 18 proc. gazów cieplarnianych - bardziej zatruwają atmosferę niż wszystkie samochody razem wzięte. | WB

 

 

 

 

 www.nowyekran.pl / http://nathanel.nowyekran.pl/post/48509,realne-zagrozenia-w-genetycznie-modyfikowanej-zywnosci | 20.01.2012 13:01

NieCoDziennik

Nathanel - Nie_Co_Dziennik® ma być pismem nie codziennym ,ale także nieco Dziennikiem. Wyrażać co NIE ale także co TAK.Codziennie, ale niekoniecznie. Motto:Gdybym myślał tak jak wszyscy, byłbym tu niepotrzebny.נתנאל

 

REALNE ZAGROŻENIA W GENETYCZNIE MODYFIKOWANEJ ŻYWNOŚCI

Wydawałoby się ze Chińczycy będą ostatnimi którzy szukaliby złej strony genetycznie modyfikowanej żywności mając tyle ludzi do nakarmienia. A jednak.

Chińscy naukowcy wykryli cząsteczki kwasu rybonukleinowego we krwi i narządach ludzi spożywających ryż. Zespół naukowców Uniwersytetu Nanjing wskazał materiał genetyczny przykleja się do protein w komórkach ludzkiej wątroby mając wpływ na przejmowanie cholesterolu z krwi.

 

Typ RNA jaki został zakwestionowany to microRNA zwany tak ze względu na swoje małe rozmiary. Typ ten jest szczegółowo badany od 10-ciu lat, kiedy to cząsteczki te zostały wykryte i stwierdzono ich wpływ na powstanie chorób w tym: raka, Alzheimer'a, i cukrzycy. Chińskie badania potwierdzają, że microRNA z rośliny jest w stanie przetrwać proces trawienia i zakłócić funkcjonowanie komórek ludzkiego ciała.

 

Jeśli te odkrycia zostaną potwierdzone, okaże się że spożywamy nie tylko witaminy, białka. energię, ale również "informacje". To oznacza, że kodowanie DNA przy udziale microRNA może być groźne.

 

Uzyskana wiedza może pomóc zrozumieć i poznać komunikację miedzy zwierzętami, koewolucję oraz relacje miedzy drapieżnikami a ich ofiarami. Może także "oświetlić" mechanizm chorób metabolizmu, a także zrozumieć mechanizm działania leków ziołowych. Może wskazać, w jaki sposób genetycznie modyfikowana żywność może wpływać na funkcjonowanie ludzkiego organizmu i zdrowie człowieka.

 

Jak odbywa się wymiana informacji genetycznych w organizmie wiadomo do lat '50. Tzw. dogmat biologii molekularnej określił Francis Crick w 1958 r. Jak określił to Marshall Nirenbergs, "DNA produkuje RNA, o on produkuje białka. Mówiąc inaczej proces produkcji białek jest nieodwracalny. Białko nie może być użyte do produkcji DNA.

 

Obrazowo mówiąc wspominany proces przypomina zamawianie pizzy. DNA wie jaką pizzę potrzebuje i zamawia ją. RNA to kartka, na której to zamówienie zapisano i dzięki temu kucharz wie jaki rodzaj pizzy ma przygotować. Przygotowana i dostarczona pizza jest dokładnie taka, jaką zakodowało na zamówieniu DNA.

 

Dotychczasowa teoria Central Dogma opisująca wspomniane procesy w zasadzie poprawna, jednak upraszcza zagadnienie. Dla przykładu: niekodowane (na zamówienie pizzy lub w jakikolwiek inny sposób) cząstki microRNA, mogą wędrować do komórek i wpływać na ich funkcjonowanie w różny sposób. Trzymając się juz jednego przykładu: jeśli DNA zamawia pizzę, jednocześnie zarzuca pizzerie niezwiązanymi z zamówieniem informacjami, które mogą spowodować np odwołanie zamówień sera do pizzerii, zapłacenie za zmywarkę do naczyń miliona złotych albo przesłanie do Wikileaks maila z tajną recepturą na doskonały sos i ciasto.

 

Podejrzewa się że testy toksykologiczne prowadzone na ludziach spożywających genetycznie modyfikowaną żywność nie są, powiedzmy delikatnie, dokładne lecz jednocześnie tworzące podstawy do produkcji przepisów pozwalających ekspansję produkcji i sprzedaży genetycznie modyfikowanej żywności. Jednocześnie usiłuje się zapobiegać rzetelnym badaniom bezpieczeństwa lub inaczej mówiąc zagrożenia dla zdrowia człowieka.

 

Zwolennicy żywności genetycznie modyfikowanej usiłują zapobiegać badaniom surowców GM(roślin) oraz porównywaniu ich z takimi samymi roślinami niemodyfikowanymi, a ograniczyć się jedynie do pizzy- produktu końcowego. Usiłują wmawiać nam, że DNA nie jest trujące i jego obecność w potrawach nikomu nie zagraża.

 

Chińskie badania rujnują tą teorię i praktykę dość poważnie. Dowodzą że DNA może programować microRNA, a w efekcie być niebezpieczne. Nie jest prawdą, że tak długo jak pizza nie zmienia smaku, obecność w niej DNA jest niegroźne i nie tworzy problemu.

 

Chen-Yu Zhang, prowadzący grupę badawczą nie komentuje uwag adresowanych w sprawie jego badań. Jednak jego odkrycia tworzą podstawy do rozpoczęcia poważnej dyskusji o zastrzeżeniach, jakie od lat pojawiały się w kwestii modyfikowanej genetycznie żywności.

 

W 1999, grupa naukowców sformułowała podstawowe zastrzeżenia w liście do dziennika Natura zatytułowanym "Beyond Substantial Equivalence." W tym liście Erik Millstone nazywa obowiązujące teorie "pseudo- naukowa koncepcją" która jest " bezsprzecznie antynaukowa ponieważ została stworzona głównie dla potrzeby uzasadnienia zapobiegania konieczności prowadzenia biochemicznych i toksykologicznych testów." Koncepcja podejścia do modyfikantów była przygotowana przez międzynarodowych ekspertów i specjalistów pod auspicjami: Organization for Economic Co-operation and Development(OECD) jeszcze w 1991, dużo wcześniej zanim jakiekolwiek produkty biotechnologii były gotowe do pojawienia się na rynku .

 

OECD's składa się z reprezentantów 34 krajów, w większości bogatych, białej rasy, krajów gospodarczo rozwiniętych, oraz wspierających wielki biznes. Z założenia dążą do, pod pozorem wspomagania rozwoju gospodarczego reszty świata, i usiłują sprzedać jak najwięcej genetycznie modyfikowanej żywności, komu tylko się da. Informacja, jaką właśnie otrzymaliście i wyniki badań powinny służyć do wywierania nacisków na przemysł biotechnologiczny, aby zaczął traktować poważnie zagrożenia, jakie ich produkty prezentują. Czy możemy ufać, że uczynią to z dobrej woli bez przymusu? Czy przyjmą i podejmą się prowadzenia niezbędnych testów? Zapewne nie, gdyż traktują je jako swoje zagrożenie.

 

Źródło:http://www.theatlantic.com

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota 15.10.2011, 13:17

SUPERCHWAST ZARASTA POLA. NIC GO NIE MOŻE ZNISZCZYĆ

Winne uprawy GMO.

Genetyczna modyfikacja roślin, prowadzona na szeroką skalę przez firmę Monsanto, nie polega jedynie na zwiększeniu ich plenności, czy odporności na pewne choroby. Wytworzone w ten sposób rośliny są także odporne na środek chwastobójczy Roundup - również produkowany przez firmę Monsanto (środek ten dostępny jest również w Polsce).

Gdy opryskiwano nim pole, ginęły tylko chwasty. Niestety, do czasu. 10 lat temu pojawił się w USA, gdzie powszechnie uprawia się zmodyfikowaną soję superchwast. Teraz 3-metrowej wysokości roślina zarasta już całe pola uprawne w Kanadzie. | WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 25.08.2011, 09:50

"POLACY BĘDĄ UMIERAĆ NA RAKA. PRZEZ GMO"

Aż 70 proc. żywności w sklepach jest genetycznie modyfikowana

Brak ustawy o genetycznie modyfikowanych organizmach sprawia, że nikt nie kontroluje, co trafia na nasze stoły. Nie tylko ubieramy się w ubrania z genetycznie modyfikowanej bawełny, ale i jemy mięso zwierząt, które karmione było zmodyfikowaną paszą - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Zgodnie z prawem obowiązek informowania o GMO obowiązuje dopiero wtedy, gdy jego udział w składzie produktu przekracza 0,9 proc.

Szacuje się więc, że nawet 70 proc. dostępnych produktów zawiera genetycznie zmodyfikowane dodatki, jak białka sojowe czy mąka kukurydziana. Obecnie tylko jeden produkt dostępny w marketach jest oznaczony jako genetycznie zmodyfikowany. Jest nim olej sojowy - mówi "GP" Tomasz Twardowski z Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk, wiceprezes Polskiej Federacji Biotechnologii.

Skąd biorą się na naszych stołach takie produkty? W Polsce nie można handlować nasionami GMO. Ustawodawca nie zabronił jednak ich sprowadzania z zagranicy, ani uprawiania z nich roślin. Nikt też nie rejestruje takich upraw.

W dużych ilościach sprowadza się także śrutę sojową produkowaną z nasion GMO, którą podaje się zwierzętom jako paszę.

Rocznie importuje się jej do naszego kraju 2 mln ton - mówi gazecie Tomasz Twardowski.

Przeciwnicy genetycznie modyfikowanej żywności alarmują: jedzenie żywności z GMO powoduje nowotwory i uszkadza płody. Ale zwolennicy twierdzą, że nie ma badań, które by to potwierdzały. | WB

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek 20.05.2011, 08:21

PRODUCENCI UPRAW GMO KŁAMIĄ? TOKSYNY W KRWI NIENARODZONYCH DZIECI

A miały "znikać" w układzie pokarmowym.

Producenci genetycznie modyfikowanej żywności świadomie kłamią? Twierdzą bowiem, że zawarte w niej toksyny, które pełnią rolę pestycydów, mają rozkładać się w przewodzie pokarmowym i "znikać" z naszego organizmu.

Jednak z badań krwi ciężarnych kobiet wynika, że tak się nie dzieje - informuje "The Daily Mail".

Kanadyjscy naukowcy pobrali próbki krwi od kobiet oraz próbki krwi pępowinowej. W 93 proc. próbek krwi od kobiet w ciąży i 80 proc. próbek krwi pępowinowej stwierdzili obecność toksyny Bt.

Dodawana jest ona m.in. do genetycznie modyfikowanej kukurydzy i ma chronić uprawy przed szkodnikami. Producenci GMO przekonywali, że ulega ona rozkładowi w naszych jelitach

Na razie nie wiadomo, jaki wpływ na zdrowie ma ta toksyna. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że może ona powodować alergie, poronienia a nawet nowotwory.

Zdaniem badaczy z University of Sherbrooke Hospital Centre "potencjalna toksyczność tych substancji oraz kruchość płodu, sprawiają, że potrzebne są dalsze badania w tej dziedzinie".

Były to pierwsze, niezależne badania dotyczące GMO. Do tej pory większość z nich finansowana była przez producentów genetycznie modyfikowanej żywności - podkreśla "The Daily Mail". | WB

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło, 1 wideo Czwartek [21.01.2010, 08:40]

GENETYCZNIE MODYFIKOWANE ZBOŻA NISZCZĄ ORGANIZM

Czego nie chciała ujawnić wielka korporacja.

Znienawidzony przez ekologów biotechnologiczny gigant Monsanto produkuje co najmniej trzy typy kukurydzy które uszkadzają nerki i wątroby.

Skutki na zwierzętach laboratoryjnych zaobserwowano już w po trzech miesiącach - czytamy na "The Daily Mail".

Urzędnicy każdy z nich dopuścili do sprzedaży. Jemy je w Europie, jedzą je Amerykanie.

W efekcie testowania ich na szczurach podnosił się w ich organizmach poziom cukru we krwi, poziom triglicerydów był na poziomie szkodliwym dla wątroby a w urynie i krwi stwierdzano nadmierne stężenie hormonów - wylicza dziennik.

Co ciekawe, wspomniane badania prowadzono w laboratoriach samego Monsanto.

Dopiero jednak długa kampania przeciwników genetycznie modyfikowanej żywności sprawiła, że korporacja musiała ujawnić pełny raport - dodaje The Daily Mail".

Jeden z typów kukurydzy zmieniono tak, by stał się odporny na preparaty chwastobójcze a pozostałe dwa zabezpieczono przed atakami pasożytów. | JS

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota 10.12.2011, 15:39 ostatnia aktualizacja: 19 godzin temu

UPRAWY GMO ZABIJAJĄ ĆMY I MOTYLE

Za to uodparniają szkodniki.

Genetycznie modyfikowana kukurydza typu 1507 może być szkodliwa dla środowiska - ostrzega Europejska Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności i Pasz (EFSA).

Według ekspertów kukurydza ta sprawia, że jeden ze szkodników - omacnica prosowianka - uodparnia się na pestycydy. Z kolei pożyteczne owady, takie jak motyle i ćmy są zagrożone przez uprawę tej rośliny - donosi PAP.

Specjaliści twierdzą, że temu zjawisku można by zapobiec, gdyby na przykład rolnicy stosowali pasy ochronne między uprawami.

Kukurydza 1507 jest pokrewną odmiany MON810, która jest jedną z dwóch roślin genetycznie modyfikowanych - obok ziemniaka Amflora - dopuszczonych do uprawy na terenie UE - informuje PAP.

Według danych Komisji Europejskiej najwięcej upraw GMO znajduje się w Hiszpanii i we Francji. Mają je także Czechy, Niemcy, Rumunia, Portugalia i Słowacja.

W Polsce oficjalnie nikt nie uprawia roślin genetycznie zmodyfikowanych. Jednak organizacje ekologiczne twierdzą, że polscy rolnicy sieją kukurydzę GMO nielegalnie. | BB

 

 

 

 

 http://www.lonicera.hg.pl/news/akt_gmo.html

Niekontrolowana ekspansja GMO (10.03.06): Przedwczoraj opublikowany został raport organizacji GeneWatch UK oraz Greenpeace International podsumowujący dotychczasową wiedzę na temat ekspansji roślin modyfikowanych genetycznie. W ciągu minionej dekady przypadki nielegalnej uprawy, ucieczki do środowiska naturalnego, mieszania się z roślinami niemodyfikowanymi przytrafiły się w 39 krajach. Raport informuje o 113 przypadkach zanieczyszczenia żywności lub krzyżowania się GMO z roślinami niemodyfikowanymi oraz o 17 przypadkach wprowadzania GMO do upraw nielegalnie - bez żadnej kontroli. Autorzy raportu podkreślają, że udokumentowane przypadki stanowią niewielką część nieprawidłowości występujących w rzeczywistości. Przedstawiciele przemysłu biotechnologicznego określają raport jako cyniczny i przesadnie alarmistyczny.

 http://www.scidev.net/en/news/controls-fail-to-stop-illegal-gm-spread.html    

 

Więcej:

 http://zielonapolska.org.pl/?mid=101&nid=505&full

 

 http://oczyszerokozamkniete.wordpress.com/2009/12/19/gmo-i-monsanto/

 

 

http://www.eioba.pl/a124010/gmo_szansa_czy_zagrozenie_kilka_liczb_i_faktow

GMO- szansa czy zagrożenie. Kilka liczb i faktów.

KONTROWERSJE I WĄTPLIWOŚCI:

Rozmiar i współczesny zasięg nowoczesnej biotechnologii. Zobacz skalę zjawiska produkcji surowców z udziałem inżynierii genetycznej.

    * Zdrowie- możliwość pojawienia się nowych alergenów; użycie wirusów jako nośników w transgenicznych roślinach i zwierzętach (możliwość mutacji tych wirusów);  możliwość uodpornienia się na antybiotyki- stosowanie antybiotyków jako genów markerowych może spowodować wytworzenie genów odpornych na te antybiotyki; istnieje hipotetyczna możliwość koncentracji herbicydów (a są to związki toksyczne) w żywności i wodzie (a w konsekwencji w organizmie człowieka) jako skutek zwiększenia odporności roślin GMO na działanie tych herbicydów

    * Środowisko- możliwość powstawania krzyżówek międzygatunkowych nie występujących w przyrodzie- zagrożenie dla bioróżnorodności; rozprzestrzenianie się pyłków roślin z upraw GMO może skazić plantację roślin uprawianych ekologicznie; możliwość wywołania niekontrolowanych przez inżynierię genetyczną mutacji i powstanie np. „superchwastów”

    * Etyka- wprowadzanie genów ludzkich do innych organizmów; wystąpienie tzw. efektu ciągłości- zanieczyszczenia genami, w przeciwieństwie do skażeń chemicznych nie da się usunąć(!); wprowadzenie genów zwierzęcych do organizmu roślinnego- co na to wegetarianie?

Mirek Guzowski

 

 

 http://info.wiadomosci.gazeta.pl/szukaj/wiadomosci/zatruta+woda | 2004-04-19 00:00

GREEPEACE APELUJE DO MINISTERSTWA ZDROWIA: ZAKAZAĆ MUTANTÓW

Polska może stać się poligonem upraw roślin zmodyfikowanych genetycznie zakazanych w wielu krajach Europy - ostrzega Greenpeace

Organizacja ekologiczna Greenpeace, która zainaugurowała działalność w Polsce, domaga się od rządu zablokowania uprawy takich roślin. Apel do ministra rolnictwa podpisało też ponad 20 polskich organizacji pozarządowych. Uprawę 18 genetycznie zmodyfikowanych roślin dopuści unijna dyrektywa, która zacznie nas obowiązywać 1 maja. - Pięć "starych" krajów członkowskich UE wprowadziło zakaz hodowli niektórych lub wszystkich z nich, bo uznały, że zagrażają tamtejszym ekosystemom. Nasz rząd nie zrobił nic, by sprawdzić, czy takie zagrożenie jest i u nas. Przynajmniej do czasu zbadania problemu powinien wprowadzić zakaz - przekonuje szef polskiego biura Greenpeace Maciej Muskat.

 

Dan Hindsgaul z Greenpeace twierdzi, że nieznana jest skala zagrożeń, jakie rośliny modyfikowane genetycznie niosą dla człowieka i środowiska. - O niektórych już wiadomo: w Argentynie, gdzie połowa upraw, to rośliny zmutowane, ziemia i woda zatrute są herbicydami [środkami chwastobójczymi], których można używać więcej niż normalnie, bo mutanty są na nie odporne. Wiadomo, też, że mutanty rozprzestrzeniają się, wypierając naturalne rośliny - twierdzi Hindsgaul.

 

Już teraz do sprzedawanej w Polsce żywności dodawane są zmodyfikowane rośliny sprowadzane z zagranicy - głównie soja i kukurydza. Według prawa konsument powinien być o dodatkach informowany, ale nie zawsze jest. - Jako polepszacz smaku ekstrakt z roślin zmodyfikowanych dodaje się do wszystkiego: ciast, pieczywa, puszek, mrożonek, wędlin, zup w proszku itp. A czy ktoś widział np. chleb, na którym by o tym konsumenta poinformowano? - pyta Elżbieta Priwiezieńcew ze Społecznego Instytutu Ekologicznego. - Według wyrywkowego raportu Inspekcji Jakości Handlu Artykułami Rolno-Spożywczymi, 30 proc. produktów zawierających ponad 1 proc. zmodyfikowanej soi nie jest właściwie oznaczonych.

 

  Greenpeace jest jedną z największych światowych organizacji ekologicznych. Powstała w 1971 r. Protestowała przeciwko próbom jądrowym na Alasce, składowaniu odpadów toksycznych (m.in. w Polsce), broniła wielorybów, lasów pierwotnych i deszczowych. Od 1996 r. prowadzi kampanię przeciw genetycznie zmutowanym roślinom. Organizację wspiera 3,5 mln prywatnych sponsorów.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

 www.interia.pl | 2009 r.

JADŁOSPIS ZMODYFIKOWANY

Kukurydza odporna na szkodniki. Soja, która nie boi się suszy. Superpomidory dłużej zachowujące świeżość. Genetycznie zmodyfikowana żywność jest w polskich sklepach już od dawna. Choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy.

(...)

- Skoro GMO wprowadzono na rynek zaledwie kilkanaście lat temu, to trudno przewidzieć długofalowe skutki wpływu takiego odżywiania na zdrowie - uważa Maciej Muskat z polskiego oddziału Greenpeace. Na swojej stronie internetowej organizacja umieściła oficjalne stanowisko: technika przenoszenia obcych genów do organizmów roślin czy zwierząt przypomina zainfekowanie komputera wirusem. Według Greenpeace nie da się sprawdzić, jak modyfikacja genetyczna wpływa na metabolizm tak "zmutowanego" organizmu. Nie wiadomo też, jak gen będzie się potem powielał w środowisku.

 

- Zjawiska tego typu mogą prowadzić do nieoczekiwanych skutków. Na przykład rośliny stracą odporność na danego wirusa. Pożyteczne owady, które na nich żerują, być może przestaną się rozmnażać, co sugerują niektóre badania. Pokazały już zmiany w organizmach laboratoryjnych szczurów karmionych transgeniczną żywnością - przekonują przedstawiciele organizacji i domagają się od rządu wprowadzenia zakazu podobnych upraw.

(...)

Skoro obsiewamy całe hektary zmodyfikowaną rośliną, bardziej odporną na choroby czy szkodniki od swojego tradycyjnego odpowiednika, to może się okazać, że z czasem go ona wyprze. A wraz z nim zniknie wiele gatunków zwierząt. Brytyjscy specjaliści, którzy przeprowadzili badania pod nazwą "Farm Scale Evaluation", zaobserwowali, że w uprawach transgenicznych roślin jest mniej pokarmu dla aż 16 gatunków ptaków żywiących się na polach.

 

Ekolodzy nie wierzą też, że żywność GMO ma szansę rozwiązać problem głodu na świecie.

 

- Koncerny rolnicze produkujące zmodyfikowaną kukurydzę czy soję dbają tylko o zysk. Uzależniają rolników od swojego towaru - zanieczyszczają naturalne uprawy zmodyfikowanymi odpowiednikami, a potem żądają wysokich opłat za prawo do korzystania z opatentowanej odmiany - twierdzi Maciej Muskat z Greenpeace.

(...)

Żeby ułatwić nam decyzję, każdy taki towar powinien być odpowiednio oznakowany. Zgodnie z prawem obowiązującym w Unii Europejskiej jeśli zawartość GMO przekracza 0,9 proc., na opakowaniu musi pojawić się informacja o tym, że w składzie znajduje się produkt pochodzenia transgenicznego. - Wyniki kontroli prowadzonych m.in. przez Sanepid pokazują jednak, że nie zawsze tak jest - twierdzi prof. Ewa Rembiałkowska z warszawskiej SGGW, a zarazem członkini Koalicji "Polska Wolna od GMO". Według specjalistki producenci często tę informację ukrywają, nawet jeśli w składzie jest znacznie więcej GMO. Dlaczego?

 

- Bo trudniej taki produkt sprzedać. Sondaże pokazują, że ponad 70 proc. Polaków sprzeciwia się GMO. Ponad połowa przyznała, że woli zapłacić więcej za tradycyjnie wytworzone towary, niż kupować GMO - mówi prof. Rembiałkowska. Oznaczenia trudno też znaleźć na puszkach i pudełkach smakołyków wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych: w tym kraju nie ma obowiązku informowania o GMO. Co więcej, w amerykańskich supermarketach można dostać nie tylko puszkę transgenicznej kukurydzy, ale też np. zmodyfikowaną genetycznie soczystą papaję, którą uprawia się w większości na Hawajach.

 

- W Unii Europejskiej nie znajdziemy na razie żadnych świeżych warzyw i owoców tego typu - mówi dr Iwona Traczyk z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie. Do obrotu dopuszczono jedynie produkty wytwarzane z soi, kukurydzy, rzepaku, buraków cukrowych i bawełny.

 

Trzy kolory gmo

Jak zapowiadają ministerstwa Rolnictwa i Środowiska, w przygotowywanej ustawie mają znaleźć się nowe zasady oznaczania. Niewykluczone, że za kilka miesięcy każdy tego typu towar spożywczy będzie musiał mieć na opakowaniu czytelną informację o zawartości składników pochodzących z GMO. Adnotacja ma być podobnych rozmiarów co ostrzeżenia o szkodliwości palenia na paczkach papierosów. Dodatkowo zacznie działać publiczny Rejestr Upraw i Produktów GMO. Powinna do niego trafić każda polska plantacja transgeniczna i towar wytworzony ze składników zmodyfikowanych, jaki znajdzie się w naszych sklepach.

 

Do takiego rejestru raczej nie trafią jednak udka z kurczaka czy schabowe. A choć mało kto zdaje sobie z tego sprawę, od lat większość polskich kurczaków, krów czy owiec karmi się paszą ze zmodyfikowanej soi. Powód? Jest najtańsza. Ale tego, że świnia, z której zrobiono nasz kotlet schabowy, jadła transgeniczną paszę, zgodnie z prawem nikt ujawniać nie musi. Dlaczego?

 

- Bo takiego mięsa nie można uznać za zmodyfikowane. DNA tuczonej w ten sposób świni nie różni się niczym od DNA zwierzęcia karmionego inną paszą - uspokaja prof. Tomasz Twardowski. I zapewnia, że możemy jeść mięso bez obaw, gdyż nie ma żadnych dowodów na szkodliwość pasz z GMO. Nie zgadzają się z tym ekolodzy. Na stronie internetowej Greenpeace można znaleźć poradnik "Czy wiesz, co jesz? - Zakupy bez GMO".

 

Organizacja poprosiła największe sieci handlowe i producentów żywności o zadeklarowanie, czy sprzedają produkty (w tym także mięso i wędliny) zawierające GMO. Tak powstała lista kilkuset towarów, które podzielono na wolne od GMO (oznaczone w poradniku na zielono), nieznanego pochodzenia (kolor żółty) oraz zawierające GMO (czerwony).

 

GMO-free

I tak np. sklepy Alma, Piotr i Paweł czy Biedronka zapewniły Greenpeace, że nie mają w swojej ofercie żywności transgenicznej. Inaczej niż Real, Bomi czy Żabka, które albo same przyznały się do sprzedaży towarów z GMO, albo nie odpowiedziały na ankietę rozesłaną przez ekologów. Czy wierzyć w rzetelność takiego zestawienia, skoro oparto je wyłącznie na deklaracjach lub ich braku?

 

- Sieci handlowe wiedzą, że jeśli zostaną złapane na kłamstwie, stracą wielu klientów - przekonuje Greenpeace i zapewnia w internecie: dzięki nam macie przynajmniej możliwość częściowego wyboru. Częściowego, bo kupując jaja, mleko, mięso, nadal nie mamy szans się dowiedzieć, czy faktycznie zostały one wyprodukowane bez użycia GMO ani czym karmiono krowy lub kury - ubolewają pomysłodawcy akcji.

 

To się jednak zaczyna zmieniać. Na niektórych produktach ekologicznych, np. na opakowaniu herbaty Naturtea "Aktywny dzień", znajdziesz adnotację: GMO-free, czyli: wolne od GMO. Czy można im wierzyć? A może to tylko chwyt marketingowy? - W przypadku żywności ekologicznej gwarantuje to certyfikat, nadawany przez jedną z jedenastu wyznaczonych do tego celu instytucji - twierdzi prof. Ewa Rembiałkowska. Oznacza on, że w produkcji nie stosowano ani środków chemicznych, ani składników zmodyfikowanych genetycznie.

 

Warto jednak pamiętać, że nawet biożywność nie jest w stu procentach bio. Według Ministerstwa Rolnictwa w zgodzie z ekologią powinno powstać co najmniej 95 proc. składników każdego przetworzonego bioproduktu. Pozostałe pięć zarezerwowano dla ingrediencji niedostępnych w wersji eko albo z jakichś powodów trudnych do zdobycia. Są to m.in. niektóre przyprawy, egzotyczne orzechy, owoce, jak marakuja.

 

Polskie ekoprodukty

- Polska ma szansę stać się w przyszłości liderem w produkcji żywności ekologicznej na miarę Austrii czy Szwajcarii - przekonuje prof. Rembiałkowska. O ile, jak obawiają się rolnicy, transgeniczne uprawy nie zagrożą małym poletkom, na których bez użycia pestycydów uprawia się zboża, warzywa, owoce oraz wypasa zwierzęta. A stanie się tak, jeśli pyłki roślin transgenicznych zanieczyszczą ekologiczne uprawy. Taka krzyżówka nie jest już bio.

 

- Niewykluczone, że za kilkanaście lat będziemy mogli wybierać jedynie między zmodyfikowaną żywnością zawierającą konserwanty i polepszacze oraz EKO-GMO, czyli krzyżówkami upraw transgenicznych z ekologicznymi - prognozuje prof. Ewa Rembiałkowska. (...)

Grażyna Morek

 

 

 www.eioba.pl   /  http://www.eioba.pl/a99370/batalia_o_polske_wolna_od_gmo_przeglad_aktualnej_sytuacji   /  link do oryginalnej publikacji: http://www.do.org.pl/batalia-o-polske-wolna-od-gmo-przeglad-aktualnej-sytuacji/

RAPORT NIK: NIELEGALNE UPRAWY GMO NA NASZYCH POLACH

Zgodnie z aktualnym stanem prawnym, w Polsce obowiązuje całkowity zakaz sprzedaży genetycznie modyfikowanego materiału siewnego (nasion GMO), lecz jak wynika z raportu NIK, rolnicy kupują nasiona kukurydzy MON 810 za granicą. Niestety, zadania służby celnej w odniesieniu do kontroli GMO nie zostały sprecyzowane w żadnym akcie prawnym i nasiona GMO swobodnie przekraczają naszą granicę. Tak więc, wskutek bałaganu prawnego i braku kontroli, polscy rolnicy mogą swobodnie łamać prawo - bez żadnych ograniczeń i zezwoleń uprawiać rośliny genetycznie modyfikowane. Co więcej, wg raportu NIK żadna instytucja w Polsce nie jest w stanie powiedzieć, jak dużo takich upraw istnieje, uprawy nie są rejestrowane, nikt nie sprawuje kontroli nad przestrzeganiem obowiązujących zasad bezpiecznej uprawy GMO. Zdaniem prezesa NIK Jacka Jezierskiego, może to prowadzić do zagrożenia środowiska naturalnego.

 

Kogo to obchodzi?

Łamaniem prawa w zakresie nielegalnych upraw GMO nie przejmują się właściwe ministerstwa (rolnictwa czy ochrony środowiska) – jak dotąd organy państwa nie podjęły żadnych kroków zaradczych. Nieobojętne pozostają organizacje społeczne oraz ekologiczne. Oto raport działaczy Koalicji Polska Wolna od GMO: „Od kilkunastu dni w Polsce trwa głodówka przeciwko GMO, rozpoczęta przez dwie rolniczki ekologiczne: Edytę Jaroszewską i Danutę Pilarską. Głoduje już osiem osób, z tego jedna już od 15 dni. Protestują przeciwko niekontrolowanym uprawom roślin modyfikowanych genetycznie, zwłaszcza kukurydzy MON 810 i powszechnie używanym paszom GMO.”

 

Edyta Jaroszewska i Danuta Pilarska głodują pod Ministerstwem Rolnictwa/Fot. Alexandra DąbrowskaOprócz głodówki pod bramami Ministerstwa Rolnictwa Koalicja Polska Wolna od GMO koordynuje akcję wysyłania listów do ministerstw a nawet do premiera RP. W listach tych członkowie i sympatycy Koalicji alarmują: „Już za około miesiąc w Polsce może dojść do wysiewu genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy Bt MON 810, jak to miało miejsce w 2007 roku. Pomimo podjęcia przez Sejm i Senat Rzeczypospolitej Polskiej poprzedniej kadencji decyzji o wprowadzeniu zakazu obrotu materiałem siewnym genetycznie modyfikowanym, okazało się, że firmy agrochemiczne aktywnie promują genetycznie zmodyfikowany materiał siewny w swoich katalogach na rok 2008, a jednocześnie namawiają rolników do wysiewu tych nasion – niezgodnie z prawem polskim!

 

W tej sytuacji jedynym wyjściem jest podążenie drogą, którą poszły już inne kraje UE jak Austria, Węgry, Grecja czy ostatnio Francja (Rumunia i Słowenia w trakcie) i wprowadzenie zakazu uprawy roślin transgenicznych, w tym kukurydzy Bt MON 810 w oparciu o dyrektywę 2001/18/EC i/lub dyrektywę 90/220/EEC. Polska potrzebuje ściślejszych przepisów w celu zapewnienia ochrony swojej suwerenności żywieniowej, a także swojej wyjątkowo bogatej różnorodności biologicznej. Są to wartości o niezrównanym znaczeniu dla przyszłych pokoleń.”

 

„Rząd obiecuje Polskę wolną od GMO, ale nie realizuje tego w praktyce. W naszym głębokim przekonaniu zachowanie przez Polskę statusu kraju wolnego od organizmów genetycznie zmodyfikowanych urasta do rangi obrony Polskiej Racji Stanu.”

 

Czy to przesada? Coraz więcej faktów wskazuje, że chyba nie.

O co tyle hałasu?

Dlaczego na całym świecie, zarówno w krajach, które już miały do czynienia z GMO w rolnictwie jak i w takich, które dopiero stoją przed tą perspektywą - rośnie sprzeciw wobec upraw genetycznie zmodyfikowanych roślin? Powodów jest kilka.

Po pierwsze, nikt już chyba nie ma złudzeń, że wielkie koncerny agro-bio-chemiczne (Monsanto, DuPont i in.) wbrew swojej oficjalnie określonej misji wcale nie chcą „zbawić świata od epidemii głodu” – one chcą po prostu robić biznes, a o to najłatwiej, kiedy się kontroluje światowe rynki żywieniowe. I do takiego monopolu dążą ci „zbawcy ludzkości” patentując swoje zmodyfikowane nasiona i wypierając z rynku tradycyjne rolnictwo. Życie zweryfikowało także obietnicę większej wydajności upraw GMO oraz obietnicę mniejszej chemizacji rolnictwa - jest wręcz przeciwnie - zużycie herbicydów w uprawie roślin RoundUp Ready wielokrotnie wzrosło.

Po drugie, coraz więcej dowodów wskazuje na to, że rośliny GMO nie są obojętne dla środowiska i mogą się krzyżować ze swoimi naturalnymi kuzynami prowadząc do niekontrolowanego rozprzestrzeniania się modyfikacji genetycznych w przyrodzie – genów kodujących toksyny, warunkujących oporność na herbicydy, genów oporności na antybiotyki czy wreszcie ruchomych elementów genetycznych stosowanych w inżynierii genetycznej, które mogą być źródłem niekontrolowanych mutacji. Ryzyko skażenia istnieje nawet, kiedy uprawy spełniają wszelkie zalecenia ostrożności, nawet na wielkoobszarowych uprawach Argentyny czy Kanady, a cóż dopiero kiedy rośliny GMO uprawiane są pokątnie i nielegalnie – jak to ma miejsce w Polsce? W Polsce, gdzie nasze małe rodzinne gospodarstwa przeplatają się ze sobą uniemożliwiając stworzenie pasów ochronnych?

I wreszcie najważniejsze – od początku było wiadomo, że żywność z upraw GMO to wielki eksperyment biologiczny prowadzony na całych społeczeństwach. Żywność GMO weszła na rynek „tylnym wejściem”, w USA prawnicy i lobbyści koncernów dokonali mistrzowskich zabiegów, aby przekonać FDA (Instytut do Spraw Żywności i Leków), że żywność GMO ma takie same właściwości jak jej naturalne odpowiedniki. Jednak badania dowodzące tej tezy pochodzą w 90% z laboratoriów pozostających na usługach koncernów... Z kolei nieliczni niezależni badacze (np. Irina Ermakova, Arpad Pusztai, Gilles-Eric Seralini), którzy raportowali szkodliwy wpływ paszy GMO na zdrowie zwierząt laboratoryjnych padli ofiarą bezpardonowej nagonki. Jednak ostatnio pojawiają się również bardzo poważne raporty, wykonane na zlecenie rządów krajów unijnych, które budzą wątpliwości co do nieszkodliwości żywności GMO i nakazują zachowanie przezorności.

 

Kto się boi GMO?

Jakiś czas temu rząd austriacki zlecił zakrojone na dużą skalę wieloośrodkowe badania nad wpływem paszy GMO na zdrowie laboratoryjnych myszy. Myszy karmiono kukurydzą GMO przez kilka pokoleń i oceniano ich zdrowie oraz płodność. Wyniki badań opublikowano 11 listopada 2008 w opracowaniu pt. Biological effects of transgenic maize NK603xMON810 fed in long term reproduction studies in mice. W podsumowaniu stwierdzono, że modyfikowana kukurydza (NK603 x MON810) wpływa negatywnie na rozrodczość myszy doświadczalnych oraz, że należy sprawdzić, czy podobny efekt występuje u innych zwierząt. W badaniu tym nie wykazano bezpośredniej toksyczności modyfikowanej kukurydzy – mówiąc trywialnie myszy nie padały masowo na takiej karmie – jednak władze austriackie postanowiły nie igrać z ogniem. Widząc cień ryzyka, że GM kukurydza może szkodliwie wpływać także na płodność spożywających ją ludzi – władze austriackie zdecydowały o zakazie uprawy GMO w ich kraju. Stało się tak, mimo, że Unia Europejska pod naciskami Światowej Organizacji Handlu (WTO) próbuje zmusić kraje członkowskie do zaakceptowania roślin GMO. Jednak mimo sprzeciwu Komisji Europejskiej austriacki zakaz został z powodzeniem przegłosowany. Podobnie uczynił rząd Węgier i inne kraje. Czy zatem nie nadszedł czas aby i Polska podjęła realne działania w celu ochrony interesu swoich obywateli?

 

A Polacy śpią...

i można się tym załamać. W Warszawie trwa głodówka dla Polski Wolnej od GMO, ale brakuje szerokiego społecznego poparcia, zainteresowania mediów i reakcji władz. Koordynatorka Koalicji, Jadwiga Łopata tak pisała na wewnętrznej liście mailingowej 27 marca 2009: „Już pięć krajów (Austria, Węgry, Grecja, Francja, Włochy) wprowadziło zakazy upraw GMO i Komisja Europejska musi je respektować….na co wskazuje precedens z Węgrami i Austrią. Przedwczoraj dołączył Luxemburg!!! Wczoraj Parlament Europejski zatwierdził konieczność znakowania żywności pochodzącej od zwierząt karmionych paszami GMO. Walia, Szkocja i Irlandia wypowiedziały posłuszeństwo Londynowi z powodu GMO i wprowadziły u siebie zakazy. Niemcy przygotowują ustawę zakazująca... a Polacy śpią i dają sobie wmówić, że nie jest to możliwe!”

 

GMO w prasie – jak w krzywym zwierciadle

W zeszłym roku na łamach Gazety Wyborczej toczyła się „polemika” na temat upraw GMO w Polsce. Jednak ton tej dyskusji nadawały wypowiedzi piewców technologii GMO. Gdy w odpowiedzi na artykuł prof. Piotra Węgleńskiego pt. „Ale uparty gen głupoty” wychwalający zalety GMO, prof. Mieczysław Chorąży napisał polemikę zatytułowaną „Ale naiwny gen mądrości” – gazeta... odmówiła jego publikacji. Jednak nieoczekiwanie dwa dni temu dostałam od mojej Zielonej koleżanki takiego maila: „Wczoraj odbyła się w Sejmie konferencja prasowa w sprawie GMO, zwołana z naszej, zielonej inicjatywy. Poniżej relacja w GW. Szczególne podziękowania dla Darka Szweda, bo wyszedł z tą inicjatywa, oraz dla Doroty Metery za eksperckie wsparcie.” I, nieoczekiwanie – ta sama gazeta otwarła się na argumenty centroprawicowej koalicji. Chociaż nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dla mediów nie jest ważne „co się mówi”, ale „kto mówi”, pozostaje tylko się cieszyć, że dziś Gazeta Wyborcza wiernie cytuje wszystkie od lat zgłaszane zastrzeżenia wobec upraw i żywności GMO.

 

Polski stereotyp: GMO musi być!

Zarówno konsumenci jak i rządy innych krajów już wiedzą, co się kryje za GMO i coraz dalsi są od bezrefleksyjnych zachwytów. Dlaczego polska inteligencja nie dotrzymuje im kroku? Oto relacja jednej z koalicjantek: „Od kiedy Danusia z Edytą rozpoczęły głodówkę rozsyłam gdzie mogę informacje o niej. Prawie od dwóch lat prowadzę grupę dyskusyjną Organic Food na Goldenline, do której zapisało się około 300 osób, poinformowałam też grupę skupiającą wegetarian, i powiem Wam, że spotykam się tylko z odpowiedziami, że „GMO musi być”, o zgrozo! Odzywają się ludzie zajmujący wysokie stanowiska w firmach, pracownicy konsulatów, niezależni konsultanci różnych branż, można pomyśleć wykształceni ludzie, którzy wychwytują zdania z kontekstu deprecjonując nasze działania i ośmieszając, pytanie tylko kogo? Ktoś nawet napisał że bez jedzenia można przeżyć 42 dni...”

 

To przykład typowej argumentacji, pełnej stereotypów i pozornie rzeczowych argumentów, pochodzący właśnie z forum Goldenline: „społeczeństwo nie jest wolne od GMO i chyba nigdy nie będzie. Przyczyna to przede wszystkim ekonomia, konsumpcja, produkcja żywności plus walka z głodem. Produkcja pasz i innych komponentów oparta jest na soi, która w naszych warunkach pogodowych nie występuje. Trzoda chlewna karmiona jest taką paszą. Spożywamy również produkty importowane, sprzedawane w dużych sieciach handlowych. 99 procent społeczeństwa nie jest świadomych, że spożywamy ww produkty.”

 

Ojcowie chrzestni przeciętnego ”miłośnika biotechnologii”

Postawy takie ukształtowane zostały w Polsce przez lobby pro-GMO, wspierane przez niektórych naukowców, dla których – co dziwne – łamy mainstreamowych mediów są zawsze szeroko otwarte. Są wśród nich m.in. prof. Andrzej Anioł (Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin, IHAR), prof. Tomasz Twardowski (Wydział Biotechnologii i Nauk o Żywności Politechniki Łódzkiej) i prof. Piotr  Węgleński (Instytut Genetyki i Biotechnologii, Uniwersytet Warszawski).

 

Na szczęście nie cały świat akademicki zatracił przezorność i podstawę naukowych dociekań - czyli krytycyzm. Przykładem choćby dr Przemysław Chylarecki (Muzeum i Instytut Zoologii PAN w Warszawie), który pisze tak: „Od prof. Węgleńskiego dowiedzieliśmy się, że każdy, kto uważa, że wprowadzenie roślin GMO na nasze pola to kontrowersyjny pomysł, jest przyjacielem PiS i LPR, wrogiem teorii ewolucji, pogrobowcem Łysenki, ciemniakiem i zwolennikiem płaskiej ziemi. Tymczasem dyskusja o GMO toczy się w świecie nauki i nie można jej sprowadzić do prostego schematu – ciemni ekolodzy kontra światli naukowcy.” Wśród trzeźwo myślących naukowców należy wymienić także wspomnianego już prof. Mieczysława Chorążego (Centrum Onkologii w Gliwicach, czytaj np. polemikę) czy prof. Ludwika Tomiałojcia (Uniwersytet Wrocławski, Wydział Nauk Biologicznych). Naukowcy są także wśród koalicjantów Polski Wolnej od GMO. A więc, wbrew pozorom, zdania wśród naukowców są mocno podzielone. Co z tego, jeżeli merytoryczna dyskusja z trudem przedostaje się do mediów, które zawsze wolą poprzeć „miłośników postępu”. Tej dysproporcji głosów “za” i “przeciw” widocznej w prasie zawdzięczamy fakt, że opinia publiczna odbiera polemikę w kategoriach „ciemni ekolodzy kontra światli naukowcy” i oczywiście woli się przyłączyć do tych mądrzejszych, co trudno jej mieć za złe...

 

Wśród trzeźwo myślących naukowców należy wymienić także wspomnianego już prof. Mieczysława Chorążego (Centrum Onkologii w Gliwicach) http://polska-wolna-od-gmo.org/gmofree/naukowcy-ostrzegaj-przed-gmo czy prof. Ludwika Tomiałojcia (Uniwersytet Wrocławski, Wydział Nauk Biologicznych). Naukowcy są także wśród koalicjantów Polski Wolnej od GMO, jednym z nich jest Prof. Ewa Rembiałkowska (Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie), która nie ma wątpliwości, że wprowadzenie w tej chwili upraw GMO w Polsce byłoby złamaniem zasady przezorności - nie wolno oferować konsumentom środków żywnościowych, co do których nie ma pewności, że są bezpieczne dla zdrowia. Powinno się zastosować 10-letnie moratorium na uprawy roślin GMO i w tym czasie wykonać obiektywne badania naukowe. Jeżeli po 10 latach okaże się, że surowce i produkty GMO nie mają negatywnego wpływu na zdrowie zwierząt i ludzi, to można je będzie spokojnie wprowadzić do obrotu. Jednak naukowcy ani nie mają zwyczaju strajkować ani raczej nie biorą udziału w manifestacjach. Pisze więc prof. Rembiałkowska do szefowej koalicji: „Jadwiga, Ty powinnaś zaproponować odpowiednie działania, a my, naukowcy na pewno się włączymy, wesprzemy!”

 

Jest ryzyko - jest zabawa?

Członkowie Koalicji Polska Wolna od GMO na konferencji prasowej. Od lewej: Jadwiga Łopata, laureatka "ekologicznego Nobla" i sir Julian RoseNajlepszym podsumowaniem tych rozważań będzie głos dr Chylareckiego: „Genetycznie modyfikowane rośliny mogą być nowym zagrożeniem dla europejskiej przyrody. A problemu z głodem i tak nie rozwiążą. Profesor Twardowski ma rację, że przy GMO należy dokonać bilansu zysków i strat. Ryzyko jest wyraźne. Teraz musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy opłaca się nam je ponosić dla tańszego o 10 proc. kurczaka?”

 

Każdy, kto uważa, że gra jest nie warta świeczki, kto wierzy, że Polska tak jak inne kraje UE może być wolna od GMO i od szantażu koncernów biotechnologicznych – może poprzeć działania Koalicji i akcję głodujących rolniczek. Szkic listu do Premiera Donalda Tuska oraz więcej informacji na temat akcji znajdziesz:

 http://www.gmo-free-regions.org/stop-the-crop-action/pl.html

 http://icppc.pl/pl/gmo/index.php?id=470

 

Autor: Klisowska

Dodał do zasobów: Maciej Lewandowski

 

Creative Commons License

 http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5/pl/

Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.

 

Fotografie pochodzą ze strony Koalicji Polska wolna od GMO, autorzy: Alexandra Dąbrowska i Jacek Winiarski, źródło: galeria Głodówka dla Polski wolnej od GMO

 http://icppc.pl/galerie/glodowka/

 

 www.o2.pl | Piątek [13.02.2009, 07:47] 1 źródło

JEMY GENETYCZNIE ZMUTOWANĄ ŻYWNOŚĆ

Polska ma dziewięć razy więcej upraw GMO niż rok temu.

Pod tym względem zajmujemy piąte miejsce w Europie po Hiszpanii, Czechach, Rumunii i Portugalii.

Ile zmodyfikowanej żywności trafiło do polskich sklepów? Tego nikt nie wie. Nie ma bowiem przepisów prawnych, które pozwoliły na kontrolę zarówno upraw, jak i produktów GMO -  tłumaczy "Dziennik".

A skutki spożywania takiej żywności możemy poznać dopiero za kilka lub kilkanaście lat - ostrzega gazeta.

W 2008 roku pojawiło się w Polsce ok. 9 razy więcej upraw GMO niż rok wcześniej. To oznacza, że nawet 3 tys. hektarów może być wykorzystywanych na modyfikowane uprawy - uważa amerykańska organizacja monitorująca rynki rolne (ISAAA).

Rząd musi jak najszybciej skontrolować, gdzie znajdują się te uprawy i czy mogą zarazić sąsiednie pola - mówi w "Dzienniku" Krzysztof Jurgiel, były minister rolnictwa.

Choć obecny rząd, podobnie jak większość społeczeństwa, jest przeciwny uprawom modyfikowanym, nie może ich zabronić. Najpierw musiałby udowodnić Brukseli, że są one szkodliwe dla zdrowia. Tymczasem Unia Europejska planuje wprowadzić kolejne produkty GMO do konsumpcji. | AH

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [07.10.2009, 17:32] 1 źródło

NA POLSKIE STOŁY TRAFIA KUKURYDZA MODYFIKOWANA GENETYCZNIE

Greenpeace szturmował w tej sprawie Ministerstwo Rolnictwa.

Udało im się wyciągnąć z gmachu samego ministra i przedstawić mu swoją sprawę.

Członkowie Greenpeace domagają się od ministra rolnictwa wydania zakazu upraw na terenie Polski genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON 810 - wyjaśnia "Rzeczpospolita".

Ten rodzaj jest obecnie uprawiany przez polskich rolników, m.in. pod Raciborzem. Greenpeace niepokoi fakt, że kompletnie nikt się tym nie przejmuje.

Jest to ponad 3 tys. hektarów obsianych MON 810.

Sześć krajów unijnych: Austria, Francja, Grecja, Luksemburg, Niemcy i Węgry wprowadziło zakaz na uprawy kukurydzy MON 810 na podstawie tzw. klauzuli bezpieczeństwa - dodaje gazeta.

Do Sejmu trafił właśnie projekt ustawy regulującej wysiewanie transgenicznych upraw na pola. | JS

 

 www.o2.pl | Niedziela [22.02.2009, 09:21] 1 źródło

GENETYCZNE MODYFIKACJE SĄ ZARAŹLIWE

Badania potwierdzają mieszanie się gatunków.

W dwóch tysiącach próbek naturalnie rosnącej kukurydzy odkryto ponad 20 z genami laboratoryjnie zmodyfikowanymi. Badania w Meksyku, jakie prowadziła Elena Alvarez-Buylla z National Autonomous University, potwierdziły obawy o rozprzestrzenianiu się transgenicznych upraw poza kontrolowane obszary i łączeniu się ze pierwotnymi gatunkami - donosi pismo "Molecular Ecology".

Naukowcy są zdania, że nie ma reguły, gdzie połączą się uprawy naturalne i modyfikowane. To - zdaniem badaczy - zależy wyłącznie od przypadku. Na jednych polach jest ich więcej, na innych mniej.

W tej chwili to kwestia ślepego trafu, albo je znajdziemy albo nie. Ale nie ma wątpliwości, że mieszanie się upraw występuje - mówi Paul Gepts z Uniwersytetu Kalifornijskiego. J

 

„OBYWATEL” kwartalnik nr 2(6)/2002 r.

GMO – z czym to się je?

(...) Przyzwolenie na patentowanie odkrytych genów i stworzonych organizmów pozwoli niewielkiej grupie przedsiębiorców przejąć kontrolę nad genetycznym dziedzictwem planety (naukowcy, którzy „odkryją” geny mają możliwość nie tylko patentowania technologii, manipulowania nimi, ale i samych genów). (...)

Michał Sobczyk

 

 

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [10.12.2010, 16:06]

POLSKA WYGRAŁA Z UNIĄ. NIE BĘDZIE UPRAW GENETYCZNIE MODYFIKOWANYCH

Nic nie stoi na przeszkodzie, by wprowadzić nowe przepisy.

Sejm może już uchwalić ustawę, która zabroni upraw GMO. Wprowadzenia takiego prawa zakazywała Komisja Europejska. Ale zakaz zniósł Trybunał

Sprawiedliwości w Luksemburgu.

KE poniosła klęskę ze względu na błąd proceduralny. Polska zamierzała wprowadzić zakaz GMO. Poinformowała więc o tym komisję, ponieważ na terenie Europy można uprawiać takie rośliny. KE stwierdziła, że nie możliwości odstępstwa od tej reguły.

Rzecz w tym, że KE powiadomiła o tym Polskę dopiero po półrocznym terminie wymaganym w unijnym traktacie. Polska wniosła o stwierdzenie nieważności decyzji

KE, podnosząc zarzuty "naruszenia istotnego wymogu proceduralnego oraz zasady pewności prawa". Sąd przyznał rację Polsce - donosi TVP Info. | MK

 

 

 

 

 

 

 

 

http://www.monitor-ekonomiczny.pl/s18/Komunikaty_og%C5%82oszenia/o8/Wsp%C3%B3lne_stanowisko_naukowc%C3%B3w_w_sprawie_ustawy_o_GMO.html

WSPÓLNE STANOWISKO NAUKOWCÓW W SPRAWIE USTAWY O GMO

2010-02-24

 

Szanowni Państwo,

 

W imieniu niżej podpisanych, przesyłam stanowisko naukowców w sprawie projektu ustawy o GMO i wysłuchania publicznego w Sejmie RP. Jest to również apel środowiska naukowego do mediów o rzetelne i wszechstronne informowanie społeczeństwa o potencjalnych skutkach dopuszczenia przez polskie ustawodawstwo upraw roślin transgenicznych. Decyzja ta może bowiem mieć długofalowe niekorzystne skutki dla środowiska przyrodniczego, dla zdrowia ludzkiego i dla polskiego tradycyjnego rolnictwa, które daje utrzymanie milionom obywateli.

 

Z poważaniem,

Katarzyna Lisowska, doc. dr hab.

 

List: Wspólne stanowisko naukowców w sprawie wysłuchania publicznego

Naukowcy apelują o wzięcie pod uwagę krytycznych opinii wyrażonych w Sejmie podczas wysłuchania publicznego w dniu 9.02.2010 i o rzetelne informowanie społeczeństwa o potencjalnych zagrożeniach ze strony genetycznie zmodyfikowanych organizmów uwolnionych do środowiska i dodawanych do żywności. Debata publiczna na ten temat nie może być zdominowana przez interesy branżowe przedstawicieli agrobiznesu.

 

 

Warszawa, 2010-02-10

 

Szanowni Panowie

Marek Sawicki, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi

Andrzej Kraszewski, Minister Środowiska

Leszek Korzeniowski, Przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Sejmu RP

Marek Kuchciński, Przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa Sejmu RP

 

Szanowni Panowie!

W dniu 9 lutego odbyło się w Sejmie publiczne wysłuchanie rządowego projektu ustawy Prawo o organizmach genetycznie zmodyfikowanych. Zabrali głos liczni przedstawiciele środowiska naukowego, specjaliści w zakresie żywienia, ochrony środowiska, biologii molekularnej, weterynarii, ekonomii i innych dziedzin. Przedstawiono także stanowisko Komitetu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk.

 

Wszyscy naukowcy zabierający głos podczas wysłuchania publicznego prezentowali bardzo krytyczne stanowisko w odniesieniu do możliwości uwalniania GM organizmów do środowiska, na co zezwala projekt nowej ustawy. Podkreślano, że obecny stan wiedzy naukowej w żadnym wypadku nie daje pewności, że żywność GM jest bezpieczna dla zdrowia konsumentów, a GM rośliny nie są obojętne dla środowiska.

 

Podnoszono także problemy ekonomiczne, jakie proponowane zmiany ustawowe spowodują na polskiej wsi: nieuniknione zanieczyszczenie upraw tradycyjnych domieszką GMO, utrata certyfikatów przez producentów żywności ekologicznej i GMO-free, utrata rynków zbytu, a także przerzucenie kosztów dodatkowych testów na rolników, przerzucenie trudu tworzenia i utrzymania stref wolnych od GMO na rolników. W przeświadczeniu naukowców zabierających głos podczas wysłuchania publicznego, dopuszczenie do legalizacji upraw GMO jest wbrew interesowi naszego Kraju i stanowi bardzo poważne zagrożenie dla rolnictwa o tradycyjnej strukturze typowej dla polskiej wsi – rolnictwa, które daje utrzymanie i godne życie milionom Polaków.

 

Warto także pamiętać, że podobnie negatywne stanowisko, w którym wskazano wiele potencjalnych zagrożeń i fakt braku dostatecznych badań naukowych, wyraził Komitet Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, który zaleca wprowadzenie 15-letniego moratorium na uprawy GMO w Polsce i rygorystyczne przestrzeganie zapisów obowiązującej ustawy, a nie liberalizację prawa w zakresie uwalniania GMO do środowiska.

 

Niestety, do mediów przedostał się zupełnie inny obraz sytuacji – przekaz dotyczący wysłuchania publicznego został zdominowany przez przedstawicieli agrobiznesu, którzy od dawna jawnie lobbują na rzecz ponadnarodowych koncernów agro-bio-technologicznych. Koncerny te zaś dążą do otwarcia polskiego blisko 40-milionowego rynku konsumenckiego na GM żywność oraz polskiego rolnictwa – na uprawy transgeniczne, aby móc bez przeszkód realizować swoje interesy.

 

Apelujemy i przestrzegamy – w obecnej dobie rzeczywisty postęp i nowoczesność to nie otwieranie naszych pól na obarczone dużym ryzykiem i posiadające wciąż znamiona eksperymentu technologie, z których stopniowo wycofuje się wiele innych krajów. Dziś prawdziwa innowacyjność to wysiłek na rzecz rekonstrukcji bioróżnorodności gleb, naturalnych metod ochrony roślin, produkcji żywności wysokiej jakości oraz społecznej gospodarki rolnej. Te wartości są i będą coraz bardziej poszukiwane przez wysoko rozwinięte społeczeństwa europejskie. Polska może i powinna te wartości oferować, zapewniając w ten sposób wielofunkcyjny rozwój polskich obszarów wiejskich i wzrost dochodów ludności zamieszkującej te obszary.

 

Niezależnie od krytycznej opinii nt. projektu ustawy, opowiadamy się za wprowadzeniem przez rząd RP, wzorem innych państw UE, całkowitego zakazu upraw kukurydzy MON810, do czasu bezspornego udowodnienia braku zagrożeń dla zdrowia i środowiska.

 

Z poważaniem,

Prof. dr hab. Anna Stachurska, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie

Prof. dr hab. Ewa Rembiałkowska, SGGW - kierownik Zakładu Żywności Ekologicznej Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji

Prof. dr hab. Tadeusz Żarski - kierownik Katedry Biologii Środowiska Zwierząt w Zakładzie Higieny Zwierząt i Środowiska SGGW

Prof. dr hab. Jan Narkiewicz-Jodko, prof. dr nauk rolniczych, dr hab. nauk przyrodniczych

Prof. dr hab. Mieczysław Chorąży, onkolog, Instytut Onkologii w Gliwicach

Prof. zw. dr hab. inż. Magdalena Jaworska, Katedra Ochrony Środowiska Rolniczego, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie

Prof. dr hab. Henryk Skolimowski, twórca nowej dziedziny jaką jest ekofilozofia

Prof. zw. dr hab. Ludwik Tomiałojć, wykładowca podstaw ochrony przyrody i zasady rozwoju zrównoważonego, Uniwersytet Wrocławski

Prof. zw. dr hab. inż. Tomasz Winnicki, członek Europejskiej Akademii Wiedzy i Sztuki

Doc. dr hab. Katarzyna Lisowska, biolog molekularny, pracownik Działu Badawczego Instytutu Onkologii w Gliwicach

Dr hab. Piotr Skubała, Profesor Uniwersytetu Śląskiego, Katedra Ekologii, Wydział Biologii i Ochrony Środowiska

Prof. dr hab. h.c. Ewald Sasimowski, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie

Prof. zw. dr hab. inż. Stanisław Wiąckowski, specjalista ochrony środowiska i ekologii

Dr Anita Ganowicz-Bączyk, niezależny etyk środowiskowy

Dr inż. Marek Kubara, Ekoprodukt

Dr inż. Janusz Andrzej Korbel, Towarzystwo Ochrony Krajobrazu

Dr inż. Roman Śniady, niezależny ekspert w dziedzinie rolnictwa ekologicznego

Dr Zbigniew Hałat, lekarz medycyny, specjalista epidemiolog, Medyczne Centrum Konsumenta

Dr Jacek J. Nowak, wykładowca zarządzania zrównoważonym rozwojem w Szkole Wyższej im. B. Jańskiego w Warszawie (Wydział Zarządzania)

 

 

 

 

 

 

 

 

PRAWO KATZA: LUDZIE I NARODY BĘDĄ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĄ JUŻ WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŚCI...

 

 www.wolnyswiat.pl   WBREW ZŁU!!! 

PISMO NIEZALEŻNE – WOLNE OD WPŁYWÓW JAKICHKOLWIEK ORGANIZACJI RELIGIJNYCH, PARTII, UGRUPOWAŃ I STOWARZYSZEŃ ORAZ WYPŁOCIN REKLAMOWYCH. WSKAZUJE PROBLEMY GOSPODARCZE, POLITYCZNE, PRAWNE, SPOŁECZNE I PROPOZYCJE SPOSOBÓW ICH ROZWIĄZANIA (racjonalne myśli, analizy, wnioski, pomysły, postulaty, i ich argumentacja, całe i fragmenty rozsądnych, interesujących materiałów z prasy i internetu)

 

 

OSOBY CHCĄCE WESPRZEĆ MOJE PISMO, DZIAŁANIA PROSZĘ O WPŁATY NA KONTO:

Piotr Kołodyński

Skr. 904, 00-950 W-wa 1

BANK PEKAO SA II O. WARSZAWA

Nr rachunku: 74 1240 1024 1111 0010 0521 0478

Przy wpłatach do 800 PLN należy podać: imię i nazwisko, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna na pismo „Wolny Świat”). Wpłat powyżej 800 PLN można dokonać tylko z konta bankowego lub kartą płatniczą.

ILE ZOSTAŁO WPŁACONE BĘDĘ PRZEDSTAWIAŁ CO 3 MIESIĄCE NA PODSTAWIE WYDRUKU BANKOWEGO (na życzenie, przy wpłacie od 100 zł, będę podawał jej wielkość oraz wskazane dane wpłacających).

Stan wpłat od 2000 r. do dnia 14.01.2012 r.: 100 zł.

 

 

16. KANDYDAT NA PREZYDENTA

 http://www.wolnyswiat.pl/16h3.html

 

17. ELEKTRONICZNE ZBIERANIE PODPISÓW (pod

inicjatywami ustawodawczymi, moją kandydaturą na prezydenta)

 http://www.wolnyswiat.pl/17.php

 

21. WPŁATY I WYDATKI

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=113

 

22. MOJA KSIĄŻKA

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=73&sid=cdb9fbd2edd5f9499d890fd4e6a2cfa9

 http://www.wolnyswiat.pl/22.html