[Ostatnia aktualizacja: 07.2012 r.]

_____________________________

 

Aktualne adresy e-mail:

wolnyswiat.pl [znak] wp.pl

wolnyswiat [znak] op.pl

___________________________________

 

Są potrzebni inwestorzy, producenci:

 

Elektrownia wiatrowo-pompowo-wodna, wykorzystywanie turbin o pionowej osi obrotu, energii sprężonego powietrza, wody, pola magnetycznego, geotermicznej i innych

 http://www.wolnyswiat.pl/9h2.html

 

RÓŻNE PROPOZYCJE, CIEKAWOSTKI TECHNICZNE, ARTYKUŁY

 http://www.wolnyswiat.pl/5.html

 

 

A oto moje niektóre propozycje:

- 3 kołowy pojazd dostawczy (na 2 x 4 (40 kg ładowności każda) standardowe skrzynki, z tego 2 umieszczone na dolne dla akumulatorów/superkondensatorów) napędzany siłą mięśni i 1-dnym 2 kW silnikiem elektrycznym, bądź 2-ma silnikami po 1kW, lub silnikami umieszczonymi w piastach kół. Cena całości to około 15 tys. zł (co najmniej tyle kosztuje pełne utrzymanie samochodu spalinowego przez 1 rok). Koszt przejazdu 100 km to około 6 zł. Jest to alternatywa dla małego samochodu dostawczego.

 

- urządzenie do zabijania owadów

 

- fotel do ćwiczeń

 

- stół do ćwiczeń

 

- zestawy obrony osobistej

 

- śpiworomaterac

 

- uniwersalne, w tym ergonomiczne szpadle i łopaty

 

- wagony na poduszce magnetycznej

 

- grawitacyjno-ciśnieniowo-powietrzna-wyrzutnia (do wystrzeliwania obiektów w kosmos/nadawania im wstępnej prędkości)

 

- odrzutowy silnik tłokowo-pulsacyjny

 

- elektrownia wiatrowo-pompowo-wodna

 

- turbiny wiatrowe małej i średniej mocy

 

- stacja produkcji i dystrybucji sprężonego powietrza, prądu

 

- zestaw do produkcji prądu i sprężania powietrza

 

- elektrownia i elektrociepłownia geotermiczna

 

I inne.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Silniki do wózków przemysłowych

http://www.ekonapedy.com/podstrony/zestawy.htm#a4

 

Zdjęcia tych silników:

http://www.ekonapedy.com/images/s17.jpg

 

http://www.ekonapedy.com/images/s7a.jpg

 

 

 

 

W przednich kołach trzeba zamontować hamulce tarczowe, a w lewym tylnym kole trzeba zamontować silnik i hamulec tarczowy, a w prawym tylnym kole zębatkę z sprzęgłem jednokierunkowym i hamulec tarczowy. W tym rozwiązaniu pożądane jest zastosowanie systemu odzysku energii hamowania.

 

 

Producent kół i zestawów kołowych www.zabi.pl/

 

Koła i kółka metalowo-gumowe w obudowach skrętnych

Cena około 300 zł

 

4002Ł

http://sklep.zabi.pl/zdjecia/4002.jpg

- średnica 400mm

- szerkośc opony 70mm

- nośność 400kg (przy prędkości 4km/h)

 

4003Ł

http://sklep.zabi.pl/zdjecia/4003.jpg

 

 

Zalety rozwiązania:

- wymiary zbliżone do roweru (łatwiej przejechać w razie korków, można korzystać z szerszych ścieżek rowerowych w odludnych msh),

- prostota i mały koszt budowy,

- duża niezawodność, b. małe koszty eksploatacyjne i mały koszt przewozu.

 

Osiągi:

- prędkość maksymalna ok. 15km/h (jednocześnie mniej więcej ekonomiczna – z uwagi na duże opory powietrza),

- ładowność: 2 x po 3 skrzynki większe, bądź 2 x po 4 skrzynki mniejsze*,

*Wymiary zewnętrzne skrzynek i ich ładowność

- dł. 60 cm

- szer. 40 cm

- wys.: 30, 32, 41 cm (30-35kg).

 

Ciężar maksymalny wraz z kierowcą i ładunkiem do 600 kg.

 

Zasilanie zapewniają 2 akumulatory żelowe połączone szeregowo: http://www.akumulatory-zelowe.pl/akumulator-zelowy-hzy-ev-12v230ah-p-50.html#.UNXXimcvGxU

HZY EV 12V-230Ah 1.870,00 zł

Charakterystyka: C5hr=195Ah; C20hr=240Ah

Wymiary:

Długość [ mm ]:           521

Szerokość [ mm ]:        270

Wysokość [ mm ]:       205

Waga [ kg ]:     69,50

* gwarancja 2 lata

* projektowana żywotność 12 lat

* żelowany elektrolit nie rozwarstwia się,

* praca w dowolnym położeniu

* zwiększona ilość głębokich cykli rozładowania-ładowania,

* pełny powrót ze stanu głębokiego rozładowania, nawet jeśli ponowne

ładowanie baterii ma miejsce po jakimś czasie,

* dobrze toleruje podwyższoną temperaturę pracy,

* bardzo dobra wydajność przy długich czasach rozładowań,

* akumulatory bezobsługowe, zmniejszone samorozładowanie,

* idealne do zastosowań stacjonarnych i rozruchowych.

* do codziennych, powtarzających się rozładowań.

 

http://www.mastervoltpolska.pl/?mod=82&t=iP&cPath=2_4_364

Lithium-Ion 24V/160Ah

Akumulatory Mastervolt MLI 24V/160Ah to najnowsza technologia, pierwsze akumulatory litowo-jonowe o dużej pojemności, pozwalają na zaoszczędzenie wagi i miejsca nawet do 70%, są lekkie i trwałe, posiadają żywotność przewyższającą 3-krotnie żywotność tradycyjnych akumulatorów kwasowych.
Akumulatory są przystosowane do pracy w systemie MasterBus, posiadają wbudowany system kontrolno-pomiarowy każdego ogniwa regulujący pracę całego akumulatora.
Ze względu na małe wymiary, niską wagę i dużą moc są dedykowane do profesjonalnych napędów elektrycznych dużych mocy do łodzi i pojazdów.

 

Numer katalogowy

66020160

Napięcie znamionowe

26.5V

Pojemność zanamionowa (C20)

160Ah

Wymiary

623x199x345 mm

Waga

48kg

Dopuszczalna temp. pracy

-20 to 60 °C

Nominalna temp. pracy

25 °C

Prąd rozruchu (10 sec.)

1600A

Łączenie równoległe

tak, bez ograniczeń

Łączenie szeregowe

tak, do 250V DC

Zalecane napięcie ładowania

28.5V

Zalecany prąd ładowania / rozładowania

50A

Maksymalny prąd ładowania / rozładowania

160A

Technologia

lithium iron phosphate

Samorozładowanie

< 3% na miesiąc przy 20 °C

Gwarancja

2 lata

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

             STOJAK Z DRĄŻKAMI DO ĆWICZEŃ

 

 

                                                                                                   www.wolnyswiat.pl

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W-wa 22.01.2010 r.

Piotr Kołodyński

Skr. 904, 00-950 W-wa 1

POLSKA

Tel. 0 608 174 362

wolnyswiat@op.pl

wolnyswiat@wolnyswiat.pl

                                                                 

( www.wolnyswiat.pl ) 

 

 

THE EUROPEAN AND AMERICAN SPACE AGENCY

 

He appeared on the Internet last news about another project launching objects into space / making them an initial velocity in this order:

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Monday [18.01.2010, 20:40]

OTO GUN, WHICH LOADS GO OFF INTO ORBIT (VIDEO)

Barrel is to be a mile long.

Thanks to the cost of sending a kilogram of cargo into orbit will drop from 2.3 thousand. dollars to about $ 130 - physorg.com reports.

The originator of the physicist, John Hunter. It is based on our own experience years ago, when the gun was built running the length of 130 meters.

The new version would drive the load on the principle of expansion is heated and compressed hydrogen. Once fired up to turn a small rocket engines - added service.

According to Hunter cargo weighing 450 kg would be able to propel the speed of 6 km / s.

Enormous overload exclude people travel by this method. Fired body skurczyłoby this method twice - explains the researcher.

A journey through the atmosphere would take 100 seconds. | JS

 

 

Here's my proposal:

 

 

 

 

Sincerely,

Piotr Kołodyński

red. - www.wolnyswiat.pl

 

 

 

 

Polskojęzyczna, precyzyjniej sformułowana, wersja:

W-wa 22.01.2010 r.

DO EUROPEJSKIEJ I AMERYKAŃSKIEJ AGENCJI KOSMICZNEJ

 

Pojawił się ostatnio news w Internecie, o kolejnym projekcie wystrzeliwania obiektów w kosmos/nadawania im wstępnej prędkości w tym celu:

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [18.01.2010, 20:40]

OTO DZIAŁO, KTÓRE WYSTRZELI ŁADUNKI NA ORBITĘ (WIDEO)

Lufa ma mieć półtora kilometra długości.

Dzięki temu koszt wysłania kilograma ładunku na orbitę spadnie z 2,3 tys. dolarów do około 130 dolarów - donosi physorg.com.

Pomysłodawcą jest fizyk, John Hunter. Bazuje on na własnych doświadczeniach sprzed lat, gdy zbudowano działające działo długości 130 metrów.

Nowa wersja miałaby napędzać ładunek na zasadzie rozprężania się podgrzanego i skompresowanego wodoru. Po wystrzale włączyć się mają małe silniki rakietowe - dodaje serwis.

Według Huntera ładunek o wadze 450 kg byłby w stanie rozpędzić do prędkości 6 km/s.

Olbrzymie przeciążenie wykluczałoby podróżowanie tą metodą ludzi. Wystrzelone tą metodą ciało skurczyłoby się dwukrotnie - tłumaczy naukowiec.

Podróż przez atmosferę trwałaby 100 sekund. | JS

 

 

A oto moja propozycja (Ekologiczne i efektywne wystrzeliwanie obiektów w kosmos/nadawanie im wstępnej prędkości):

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z poważaniem,

Piotr Kołodyński

red. - www.wolnyswiat.pl , www.pzepr.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Budowa łożyska tocznego
http://pcws.ia.polsl.pl/bearings/index. ... n=teoria03

 

 

A ja zawsze tak wyobrażałem sobie budowę łożyska:

 

 

Czy ja wymyśliłem coś nowego?
Czy rzeczywiście takie łożysko będzie sprawniejsze?

 

 

 

 

====================================

 

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa 20.04.2011, 17:51

POLSKA TECHNOLOGIA? JESTEŚMY ZA RUANDĄ, BURUNDI I GAMBIĄ

Polska innowacyjność technologia eksport ranking państwa

W 2010 roku opatentowaliśmy tylko 199 wynalazków.

Mamy innowacyjną gospodarkę? Biorąc pod uwagę liczbę uzyskanych patentów, czy udział w eksporcie nowoczesnych technologii jesteśmy daleko za resztą świata - informuje forsal.pl.

Z danych Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO) wynika, że uzyskaliśmy w ubiegłym roku zaledwie 199 patentów - co stanowi 0,12 proc. wszystkich światowych patentów. Dało nam to 31. miejsce w rankingu państw pod względem liczby zgłoszonych patentów.

Kto znalazł się na jego czele? USA, które uzyskało w ubiegłym roku blisko 45 tys. patentów (23 proc. wszystkich światowych patentów). Na drugim miejscu uplasowała się Japonia - 32 tys. (19,6 proc.), na trzecim miejscu Niemcy - 17,6 tys. (10,7 proc.).

Kolejne miejsca zajęły Chiny, Korea Południowa, Francja, Wielka Brytania i Holandia.

Jeszcze gorzej wypadamy pod względem udziału w eksporcie towarów wysokich technologii. Stanowią one zaledwie 5 proc. polskiego eksportu.

W tej dziedzinie wyprzedza nas nawet Ruanda, Burundi, Niger i Gambia - informuje forsal.pl. | WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek 30.09.2011, 10:09

OECD: POLSKA BĘDZIE KRAJEM MONTOWNI

Nie inwestujemy w badania i nowe technologie.

Nasze przedsiębiorstwa nie inwestują w badania i rozwój. Zajmujemy pod tym względem jedno z ostatnich miejsc wśród blisko 40 najbardziej rozwiniętych gospodarek świata - alarmuje dziennik.pl.

Eksperci z OECD ostrzegają w swoim raporcie, że jeśli nic się nie zmieni to niebawem nasz kraj będzie wielką montownią produktów zagranicznych koncernów.

Polscy przedsiębiorcy wydają na innowacyjne projekty zaledwie 0,2 proc. PKB, przy średniej unijnej 1,2 proc., a światowej 1,6 proc. Rekordziści - Izrael i Finlandia - przeznaczają na nowe technologie odpowiednio 3,5 i 3 proc. PKB.

Tylko jedna niemiecka firma farmaceutyczna wydaje rocznie na badania więcej, niż wynoszą wszystkie budżetowe polskie wydatki poniesione na ten cel - przyznaje Piotr Rogowiecki, ekspert Pracodawców RP. | AJ

 

 

www.nowyekran.pl | http://akwedukt.nowyekran.pl/post/57673,moglismy-byc-swiatowa-potega-w-produkcji-mini-i-mikrokomputerow | 29.03.2012 18:03

MOGLIŚMY BYĆ ŚWIATOWĄ POTĘGĄ W PRODUKCJI MINI I MIKROKOMPUTERÓW

Gdyby nie bez świadomości perspektyw polityka Durniów za PRL. Chyba niewiele się zmieniło do dnia dzisiejszego.

 

Oto narodził się Polak, Jacek Kapriński. Genialny wynalzca, który zmarł w cieniu III RP.

 

Tragiczne bywają losy genialnych wynalazców – inżynierów.

Przypadek, który opisuję wydaje się być nieprawdopodobnym – jednak taka jest prawda.

Cytat - za zgodą autora:

 

Rok 1971 – na wystawie w londyńskiej Olimpii stoją koło siebie komputery: brytyjski Modular One, maszyny amerykańskie i minikomputer polski K-202, zaprojektowany w roku 1969 przez Jacka Karpińskiego. Wszystkie maszyny są 16-bitowe. Mają 64 kB pamięci a K-202 ma aż 8 MB. Ponad milion operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę. Pamięć ferrytowa zamiast pamięci na układach scalonych. Wielkość małej walizki – czyli powstałego w roku 1981 PC firmy IBM - model IBM 5150.

Warto jednak wiedzieć, że zbudowany przez IBM pierwszy pecet nie dorównywał K202.

Wszyscy pytają Karpińskiego jak to zrobił?

W tym samym roku 1971 K-202 zostaje wystawiony na Międzynarodowych Targach w Poznaniu. Jego stoisko znajduje się obok wystawionej 8-mio bitowej Odry Elwro.

Stoisko Karpińskiego odwiedza ówczesny I sekretarz PZPR Edward Gierek. Obiecuje pomoc. Do stoiska Elwro w ogóle nie podchodzi. No i zaczyna się – rozgrywka polityczna.

W tym samym mniej więcej czasie odwiedza Karpińskiego 2 inżynierów, przedstawicieli znaczących wówczas firm amerykańskich CDC i DEC. Pytają jak dokonał takiego cudu?

Karpiński powiedział im, żeby się sami domyślili – jednak po 2 dniach – kiedy niczego nie wymyślili odkrył przed nimi swoje rozwiązanie – nie zawracając sobie głowy jego opatentowaniem (chodził o tzw stronicowanie pamięci).

Jest rok 1972. Karpiński z Zakładem Minikomputerów rusza z produkcją. Spośród 30 pierwszych sztuk połowa trafia za granicę a pozostałe zainstalowane zostają w MSW, MSZ, Krajowej Dyspozycji Mocy, w Marynarce Wojennej, politechnikach i uniwersytetach, kilka sztuk tafia do biur projektowych i przemysłu ciężkiego. Użytkownicy są zachwyceni. Mówiło się również o jego zastosowaniu na statkach.

W produkcji było wtedy następnych 200 sztuk, portfel zamówień liczył 3000 sztuk.

Sytuacja wydaje się być doskonała. A jednak Karpiński zostaje wyrzucony z pracy, Zakład Minikomputerów zostaje zamknięty a 200 sztuk K-202 w trakcie produkcji zostaje „utopionych”. Mało tego, dostaje „wilczy bilet” nie pozwalając mu pracować w elektronice i informatyce.

Czemu?

1.      Elwro zatrudniało wówczas 6 000 pracowników, Instytut Maszyn Matematycznych, gdzie pracował Karpiński tylko 200,

2.      Wkład dolarowy do K-202 wynosił ok. 1800 $, do Odry ok. 30 000 $,

3.      Elwro broniło własnej „pupy”, więc zwróciło się do ówczesnego premiera Polski, Jaroszewicza z prośbą o „pomoc”. No i tą pomoc dostali.

4.      W roku 1970 ZSRR wystąpił z inicjatywą stworzenia jednolitego typu komputera dla Układu Warszawskiego. Zerżnęli projekt IBM-360 i nazwali go RIAD. W każdym kraju satelitarnym produkowany był wówczas jeden typ komputera – w Polsce RIAD 30, na Węgrzech RIAD 10, w NRD RIAD 20 a w Moskwie RIAD 50.

5.      Ponieważ nikt w Polsce nie chciał sfinansować uruchomienia produkcji w Polsce, Karpiński uruchomił ją razem z Brytyjczykami, którzy na ten cel przeznaczyli odpowiednie środki finansowe oraz zajęli się sprzedażą K-202.

Warto wiedzieć, że komputery Odra z systemem RIAD wymagały dużego pomieszczenia, klimatyzowanego – a K-202 tego nie potrzebował.

W roku 1972 do Polski przyjechał z całą delegacją do Polski główny konstruktor RIAD-a – Ławronow. Obejrzał K-202 i powiedział: „niemożliwe, taka maszyna musi zająć całą ścianę dużego pomieszczenia”.

Spytał Karpińskiego: „Czy K-202 jest odporny na wstrząsy  i czy wymaga klimatyzacji (tak jak Odry)?

Karpiński powiedział mu, że można na nim łupać kamienie po czym wylał na K-202 szklankę wody. K-202 pracował spokojnie dalej.

Ławrow spytał go wówczas, czy można system przerobić na RIAD. Dowiedział się wtedy od Karpińskiego, że tak, tyle tylko, że poprzez emulację systemu z miliona operacji na sekundę pozostanie tylko 300 tys ale i tak będzie szybszy niż RIAD-y.

Ławrow zaprosił Karpińskiego żeby poprowadził seminarium w Moskwie. Niestety, pojechał za niego profesor Andrzej Janicki, dyrektor naukowy Instytutu Maszyn Matematycznych, wg Karpińskiego „wyjątkowa glizda”.

K-202 to tylko jeden z wielu pomysłów genialnego inżyniera, Karpińskiego.

 Kim był Jacek Karpiński?

Urodzony 12 kwietnia 1927 r w Turynie – zmarł 21 lutego 2010 r we Wrocławiu.

Ojciec, Adam Karpiński, inżynier konstruktor (zginął w wyprawie na Nanda Devi – pierwszej polskiej wyprawie w Himalaje), matka profesor medycyny. Oboje zasłużeni w wojnie z bolszewikami w roku 1920.

W wieku 14 lat (wyglądał na starszego) wstąpił do Szarych Szeregów, batalion Zośka. Trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. W pierwszym dniu Powstania Warszawskiego otrzymał kulę w kręgosłup, został sparaliżowany. Dzięki ogromnemu uporowi w procesie rehabilitacji wrócił do zdrowia (kula została w jego ciele).

Od 1946 do 1951 studiował najpierw na Politechnice Łódzkiej, później Warszawskiej.

Ponieważ chodził długo o kulach – ówczesne władze nie wsadziły go do więzienia ani nie zabiły za jego bohaterską przeszłość. Mimo wszystko bardzo długo był za nią prześladowany.

Wyrzucany z pierwszych miejsc pracy (jako sabotażysta) w końcu zaczął pracować w ZWUE T-12 na Żeraniu w Warszawie,  jednocześnie pracując jako starszy asystent w Katedrze Elektrotechniki Politechniki Warszawskiej (1951 – 1954). W r. 1954 pracował jako inżynier badawczy w laboratorium przemysłu samochodowego na Żeraniu. W r. 1955 został adiunktem i kierownikiem pracowni w Instytucie Podstawowych Problemów Techniki PAN.

Skonstruował w tym czasie maszynę AAH do długoterminowych prognoz pogody.

W 1959 r konstruuje maszynę AKAT-1 – pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych.

Rok później jako jeden z 6-ciu nagrodzonych zwycięża w ogólnoświatowym konkursie młodych talentów techniki organizowanym przez UNESCO.

Dzięki temu w latach 1961-1962 ma możliwość studiowania na Harwardzie i MIT w USA. O dziwo  władze Polski  zgodziły się na jego wyjazd.

Amerykanie szybko orientują się z kim mają do czynienia i Karpiński dostaje różne propozycje pracy w USA. Proszą go o pozostanie w USA ważni naukowcy. Odmawia. Wraca do Polski.

Czy to był jego błąd? Trudno to nam dzisiaj oceniać. Mógł zostać sławny i bogaty – mógł podkreślać, że jest Polakiem i sławić Polskę. Wybrał inaczej – niezależnie od sytuacji politycznej kochał Polskę.

Trudno mu się dziwić. Tak był wychowany – a 3 Krzyże Waleczne nie wzięły się z nikąd.

Ta decyzja skutkowała w jego życiu kolejną walką – trudniejszą niż ta z Niemcami.

Karpiński wraca do kraju, pracując w Pracowni Sztucznej Inteligencji Instytutu Automatyki PAN konstruuje Percepton, uczącą się maszynę, rozpoznającą otoczenie przy pomocy kamery – była to wówczas druga na świecie maszyna, oparta na sieci neuronowej 2000 tranzystorów.

Karpiński przechodzi następnie do pracy w Instytucie Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Warszawskiego i w ciągu 3 tygodni konstruuje skaner do analizy fotografii zderzeń cząstek elementarnych na kliszach CERN.

Do obróbki tych zdjęć w  latach 1965-1968 skonstruował w 11-osobowym zespole komputer KAR-65, pierwszy w Europie system asynchroniczny, ze zmiennym przecinkiem, 100 tys. operacji na sekundę. Maszyna ta pracowała w IFD 20 lat, co było rekordem światowym. Był on 30-krotnie tańszy niż 2 razy wolniejsze wtedy komputery Odra. Kosztował 6 mln złotych, podczas gdy każda Odra kosztowała 200 mln złotych.

I wreszcie K-202.

Nikt tego komputera w Polsce nie chciał produkować. Zjednoczenie MERA uznało , że projekt nie nadaje się do realizacji, bo gdyby taka technologia istniała to Amerykanie na pewno by ją już wykorzystywali.

Tymczasem w Londynie uznano, że to najlepsza konstrukcja logiczna na świecie. Produkcja K -202 ruszyła za pieniądze brytyjskie. Polski ponoć na nią nie było stać.

Brytyjczycy chcieli za wszelką cenę uruchomić produkcję u nich. Karpiński się nie zgodził, chciał by produkcja miała miejsce w jego ukochanym kraju – w Polsce.

Jeden z ważnych decydentów brytyjskich (były pilot RAF-u) zrozumiał go i wyraził zgodę.

 

MERA podpisała umowę z brytyjskimi firmami Data-Loop i MB Metals i stworzyła Zakład Mikrokomputerów. Jego dyrektorem został Jacek Karpiński.

Jak to się skończyło wiecie z tekstu powyżej.

Ale jako ciekawostkę  warto wspomnieć i o tym, że kilku na wysokich stanowiskach towarzyszy partyjnych z PZPR próbowało Karpińskiemu pomóc. Szybko tracili stanowiska.

Mimo tak wrogiego stosunku zakładów Mery do K-202 próbują one skopiować tą maszynę. Udaje się to po 5-ciu latach i chociaż Mera 400 (tak się nazywała ta maszyna) jest dwukrotnie wolniejsza i wielokrotnie droższa od K-202 to jednak staje się ona polskim hitem eksportowym, produkowana jest od roku 1976 do roku 1987 wZakładach Systemów Minikomputerowych MERA w Warszawie.

W 1978 roku Karpiński ma już wszystkiego dosyć. Wynajął zrujnowaną chałupę pod Olsztynem i zaczął hodować świnie i kury. W 1980 zrobiono o nim reportaż – i znowu zaczęły się problemy. Ponoć Karpiński kradł kury z okolicy. Kompletne brednie. To jemu kradziono kury.

Po tym wszystkim Karpiński wyjeżdża do Szwajcarii i pracuje w znanej z profesjonalnych magnetofonów firmie Polaka, Kudelski.

Karpiński usiłował namówić Kudelskiego by przejść z technologii analogowej na cyfrową – bo w niej widział przyszłość. Ponieważ do tego nie doszło Karpiński stwierdził, że szkoda jego czasu i do spółki ze szwajcarskim matematykiem utworzył firmę Karpiński Computer Systems. Zrobił robota sterowanego głosem, pokazał go na wystawie w Zurychu – natychmiast znaleźli się inwestorzy ale szwajcarski wspólnik nie chciał się dzielić udziałami. Firma padła.

Będąc w Szwajcarii Karpiński stworzył Pen-Readera – skaner i oprogramowanie do czytania tekstu.

Karpiński wraca do Polski w roku 1990. Zachodziły wtedy w Polsce ogromne zmiany.

Zostaje doradcą ministra finansów ds. informatyki. Współpracuje z Balcerowiczem i Olechowskim. Ich następca jest „tak głupi, wg Karpińskiego”, że rezygnuje on z tej posady.

Postanawia produkować Pen-Readera w Polsce.

Oto jak się to skończyło, cytat z wywiadu w czasopiśmie CRN :

„Postanowiłem produkować Pen-Readera w Polsce. Znajomy polecił mi zakłady w Szczytnie. Tam wzięli się do roboty i wyprodukowali szybko partię 500 egzemplarzy. Miałem już zamówienia. Zacząłem starać się o kredyt, bo chciałem uruchomić własną produkcję. Założyłem dwie firmy: JK Computer Systems i JK Electronics. Potrzebowałem 800 tysięcy dolarów. Chciałem to wszystko zrobić z rozmachem, pewnie niepotrzebnie.

Trafiłem do banku BRE. Bank powiedział, że da mi kredyt, jeśli biznesplan zostanie przygotowany przez fachowca z Ministerstwa Przemysłu. Ministerstwo przysłało mi jakąś panią. Wyszło na to, że potrzeba 860 tysięcy dolarów.

Zabezpieczeniem był mój dom w Aninie wyceniony na 350 tysięcy dolarów. Kredyt miał przyjść w trzech transzach. Pierwsza wynosiła 126 tysięcy dolarów.

Kupiłem maszyny, komponenty, zapożyczyłem się jeszcze u znajomych, wiedząc, że za parę tygodni przyjdzie druga, większa transza kredytu. Czekam, czekam. A pieniędzy jak nie było, tak nie ma.

Poszedłem do banku i pytam, kiedy będzie druga transza. A oni na to:

- A ma pan nowe zabezpieczenie?

 

CRN: Potraktowali dom jako zabezpieczenie tylko pierwszej transzy?

 

Jacek Karpiński: Nic o tym wcześniej, cholera, nie powiedzieli! Jeszcze nie zacząłem produkcji, a oni już weszli mi na konta. A że nie miałem czym płacić, zaczęli mi naliczać karne odsetki - 120 proc.! Sprzedałem Pen- -Readery wyprodukowane w Szczytnie, dostałem na konto w Banku Handlowym 30 tysięcy dolarów. Sprawdzam stan konta - pusto. BRE zabrał. Zostałem kompletnie bez pieniędzy.

Żeby się ratować, zaprojektowałem kasy fiskalne. Zapożyczyłem się w paru bankach, otworzyłem zakład, byłem w przededniu produkcji. Jedno włamanie, drugie, trzecie - wszystko zniknęło. Po prostu rozkradli mi zakład. A miałem przecież ochronę!

Podpisałem umowę na produkcję tych kas z Libellą. Zorganizowałem im zakład produkcyjny od zera. Przysłali mi na dyrektora jednego z członków rady nadzorczej. I zaraz się okazało, że nie mam wstępu do zakładów. Makabra!

Zakłady były Libelli, ale projekty moje. Podpisałem umowę na produkcję z Apatorem. Zrobili prototypy, a ponieważ wszystko działało jak należy, zapadła decyzja o produkcji. I wtedy postanowili produkować płyty główne w Warszawie i zamówili od razu 3 tysiące.

- Panowie - mówię. - Tak się nie robi. Niech najpierw przygotują próbną partię, zobaczymy, do czego to się w ogóle nadaje. Przecież trzeba sprawdzić kooperanta.

Nie posłuchali. A w Warszawie spieprzyli wszystkie płyty, co do jednej. Okazało się, że ten sam zakład pracuje dla innego producenta kas fiskalnych, który ma siedzibę w tym samym budynku. Z mojego punktu widzenia to był ewidentny sabotaż.

 

CRN: W rezultacie stracił pan dom.

 

Jacek Karpiński: Sprawa kredytu w BRE ciągnęła się od 1996 do 2000 roku. W końcu wystawili mój dom przy Nawigatorów 11 na licytację. I sprzedali. za 200 tysięcy złotych! Tam była działka 2,5 tys. mkw. Jeszcze w 1996 był wyceniony na 350 tysięcy dolarów! Kupił go jakiś były policjant.

Miałem mieszkać w tym domu do kwietnia 2001 roku. W październiku 2000 roku nowy właściciel zażądał, żebym się wyprowadził. Powiedziałem, że nie będę się wyprowadzał na zimę. Komornik ustalił przecież, że mogę mieszkać do kwietnia.

Nowy właściciel nie miał co prawda wstępu do domu, ale miał za to wstęp do ogrodu. Zaczęły się świństwa. Najpierw pościnał wszystkie drzewa, potem sprowadził koparkę i rozorał wszystko tak, że nie było jak chodzić. Potem koparka uszkodziła dach. Przeprosił i obiecał, że naprawi - i w ramach tej naprawy zerwał cały dach. Siedziałem w pokoju i pracowałem. pod gołym niebem.

Jak padał deszcz, brałem parasol, a komputer przykrywałem folią. W końcu pozrywał mi koparką przewody elektryczne.

Któregoś dnia poszedłem do córki na kolację. A ten bezczelny łobuz przyjeżdża i mówi, że dom się zawalił! Rozjechał wszystko buldożerem! Wszystko zniszczył.

Całą moją bibliotekę, wszystkie pamiątki, wyposażenie domu.

Nie pamiętam, ile razy pisałem do policji, prokuratury, żeby poskromili jakoś tego łobuza. Bez odzewu. Pisałem do inspekcji budowlanej. Przyjechali dopiero wtedy, jak już z domu nic nie zostało. Przecież było wyraźnie widać, że to wszystko zrobiono ciężkim sprzętem.

 

CRN: W jaki sposób znalazł się pan we Wrocławiu?

 

Jacek Karpiński: Jak mi zabrali dom, pomieszkiwałem w Aninie. Potem wyjechałem na pół roku do Szwajcarii, żeby tam robić na zlecenie nowy skaner. To jest specjalny skaner do sprawdzania ksiąg rachunkowych. Sczytuje liczby, przesyła do komputera, gdzie są prowadzone obliczenia. Ja z synem Danielem zajmowałem się tylko konstrukcją. Sprzedaż będą prowadzić Szwajcarzy.

Kiedy wróciłem, przyjaciółka namówiła mnie na przenosiny do Wrocławia. Mam stąd bliżej do synów. Dwaj mieszkają w Szwajcarii, trzeci, Daniel, przyjechał dwa lata temu do Wrocławia. Bardzo zdolny chłopak. Tak jak ja - elektronik i

informatyk. Będziemy razem robić wersję mobilną tego skanera.

 

CRN: Banki dały już panu spokój?

 

Jacek Karpiński: Niezupełnie. Jeszcze spłacam długi. Idzie na to jedna czwarta mojej emerytury.”

 

Jacek Karpiński, genialny wynalazca, inżynier, który mógł tak wiele osiągnąć, gdyby nie jego umiłowanie dla kraju, dla Polski, pod koniec swojego życia pracował przy stronach internetowych, żeby mógł przeżyć.

Zmarł w biedzie.

Piszę te słowa z ogromnym szacunkiem dla niego.n Oddając mu hołd. Cchiał żeby wszystko było produkcji polskiej - i się doczekał. Biedy.

Mógł być wielki w świecie – chciał być wielkim w Polsce. Czy przegrał?

Andrzej Kusior    Stowarzyszenie Informatyka Podkarpacka www.informatykapodkarpacka.pl

                             

Klaster Firm Informatycznych Polski Wschodniejwww.klasterit.pl

 

 

 

 

System

 http://coryllus.nowyekran.pl/post/41686,system | 25.11.2011 20:11