TO TYLKO... REALIZACJA UTOPII (plik uniwers.)(cz. 3 i 4)
[Link m.in. do zawartych w tej części materiałów, i ich część, wielokrotnie wysłałem Kancelarii: Sejmu, Senatu, Premiera.]
13. O BEZPIECZNEJ, EKOLOGICZNEJ, TANIEJ ENERGETYCE NUKLEARNEJ...
By ocenić sens energetyki jądrowej, to trzeba policzyć ile energii trzeba najpierw włożyć, by taka elektrownia działała, a następnie, ile jej wyprodukuje. Oraz policzyć, ile trzeba energii, by ją wygasić. Następnie oszacować koszty i skutki, w tym zagrożenia będące efektem składowania odpadów nuklearnych. I inne.
Energetyka nuklearna, która towarzyszy zbrojeniom, a mająca jedynie polityczno-biznesowe podstawy..., to niestety nie tylko nonsens ekonomiczny, ekologiczny, ale też kolejne ogromne zagrożenie związane z materiałami promieniotwórczymi (mogą być wykorzystane w tzw. brudnych bombach), bronią nuklearną (najprawdopodobniej, jeśli terroryści jeszcze nie mają materiałów promieniotwórczych, przynajmniej mini bomb jądrowych, to prędzej czy później zdobędą je! Podobnie jest z niebezpiecznymi krajami, z których część już ma broń jądrową!)!
Nie tylko Czarnobyl. Największe nuklearne katastrofy w historii ludzkości
https://www.komputerswiat.pl/artykuly/r ... ci/6h3l9dd | 25 kwi 2022 r.
http://www.mentora.pl/finanse/czy-mozna ... finansowym | 2010-04-21 11:58: cena ropy wydźwignięta do prawie 150 dolarów za baryłkę, przy koszcie wydobycia z najłatwiej dostępnych źródeł na poziomie 1$. Piotr Waydel
[Chyba wszystko jasne, dlaczego auta na sprężone powietrze, elektryczne były złe, a spalinowe dobre... Podobnie ma się rzecz i w innych branżach, działalności tzw. biznesowej (przy czym nie zawsze pod takim szyldem...)... - red.]
Piotr Waydel
BRANŻE:
Finanse/Ekonomia
Nieruchomości/Budownictwo
Szkolenia/Edukacja
ORGANIZACJE:
Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego
Fundacja promocji historii Polski
People To People International
KCBE Rada Fundacji
oraz inne Fundacje i Stowarzyszenia
JĘZYKI:
Angielski, rosyjski
CZYM SIĘ ZAJMUJĘ:
Ekonomia alternatywna.
Stworzenie prawdziwej Biznesowej Grupy Twórczej.
Realizacja spraw niemożliwych, bo tylko takie są ciekawe.
Nowe wyzwania.
Zajmuję się rozwiązywaniem niestandardowych problemów i inżynierią finansową.
Aktualnie są to:
Autonomiczne Osiedle Ekologicznych Domów Pasywnych.
Sieć biznesowa rozproszona.
Międzynarodowa Szkoła Alternatywna.
Alternatywne Lekcje Przedsiębiorczości.
Alternatywny, ze wszech miar racjonalny transport miejski.
Projekt: Mieszkania dla młodych, aktywnych ludzi bez oficjalnej zdolności kredytowej.
Zawsze robię nie to, co wszyscy.
Użytkownik:
http://www.goldenline.pl/
http://www.eurogospodarka.pl/
http://www.pozywamy-zbiorowo.pl/
http://www.artelis.pl/autor/profil/760
http://www.ithink.pl/piotr-waydel/
http://www.mentora.pl/
http://www.knowmore.pl/
http://www.grupa-wzajemnej-promocji.pl/
http://www.facebook.com/profile.php?id=100000149983495
http://artelis.pl/artykuly/18105/czy-po ... rody-nobla
21.04.2010
(...) Takim tanim i nieprzebranym źródłem energii jest wysokotemperaturowa energia cieplna z głębokich pokładów formacji skalnych, która cały czas jest uzupełniana przez reakcje termojądrowe zachodzące wewnątrz naszej planety. Opracowana przez Profesora Żakiewicza metoda jej suchego pozyskiwania, za pomocą wgłębnych wymienników ciepła typu harvestors, nie niszczy niskotemperaturowych pokładów wód geotermalnych. Tej w pełni odnawialnej energii jest w Polsce tysiące razy więcej niż zużywamy. Energia ta jest dostępna w każdym miejscu na głębokościach 7.000 do 10.000 m. Jeden kilometr kwadratowy może rocznie dać ilość energii, która jest równoważna 200.000 baryłek ropy naftowej, bez żadnego uszczuplenia zasobów i bez zanieczyszczenia środowiska.
Mimo, że dostęp do energii geotermicznej mamy najłatwiejszy w Europie, a nasz rodak jest najważniejszym wynalazcą w tej dziedzinie na świecie, wiedza na ten temat i zainteresowanie są w Polsce zerowe. Ale nic dziwnego. Jej pozyskiwanie może doprowadzić do niezależności energetycznej i wiąże się z utratą ogromnych zysków dla niektórych lobby, które mocno zasilają media poprzez reklamowanie się. Może właśnie dlatego ta informacja jest u nas nieobecna. A może najpierw musimy podpisać umowy na elektrownie jądrowe, żeby później zapłacić ogromne kary za wycofanie się z tych „wyjątkowo opłacalnych" i „jedynych zapewniających niezależność" rozwiązań lub dopłacać miliardy do energii.
Rozwiązania takie mogą być stosowane lokalnie, dzięki czemu nie ma strat na przesyłach.
Ponieważ możliwa jest trójgeneracja i system ma niską stałą czasową, można go sprzęgać z pozyskiwaniem znacznie droższej energii elektrycznej (generatory) i cieplnej (pompy hydrosoniczne) z turbin wiatrowych.
Koszt uruchomienia zakładu pozyskującego i przetwarzającego tą energię jest porównywalny do farm wiatrowych w przeliczeniu na jednostkę mocy. Różni się jednak tym, że nie jest zależny od warunków zewnętrznych i może cały czas pracować z maksymalną mocą. Natomiast późniejszy bieżący koszt produkcji energii w tej technologii jest na poziomie poniżej 2 groszy za 1 kWh, a cieplnej znacznie mniej, czym bije na głowę wszelkie inne metody. (...)
Piotr Waydel
[Na głębokości 10 km temperatura Ziemi wynosi ponad 300°C, a na głębokości 13 km około 400°C (średnio stopień geotermiczny (wzrost temperatury o 1°C) dla Polski do głębokości 5 km wynosi 47,2 m. W europie środkowej (jest to też średnia globalna) średnio rośnie o 3°C co 100 metrów). – red.]
http://pl.wikipedia.org/wiki/TauTona
TauTona - kopalnia złota w Republice Południowej Afryki. Jest obecnie najgłębszą kopalnią na świecie. Jej głębokość to 3,9 kilometra.
[By osiągnąć głębsze wiercenia, można budować bazy wiertnicze umieszczone głęboko pod ziemią. – red.]
http://docs.google.com/viewer?a=v&q=cac ... DI5buZvxrQ
Ilość ciepła zmagazynowana we wnętrzu Ziemi jest ogromna: do głębokości ok. 10 km przekracza 50 000-krotnie ilość ciepła zgromadzoną we wszystkich złożach gazu ziemnego i ropy naftowej na świecie.
http://pga.org.pl/geotermia-zasoby-swiatowe.html
Szacuje się, że w przyszłości, gdy będziemy dysponowali odpowiednimi, tanimi technologiami, które pozwolą wykorzystać zasoby geotermalne w przypowierzchniowych warstwach skorupy ziemskiej, to będzie realne uzyskanie energii stanowiącej równowartość ponad 106 MW energii elektrycznej. Zasoby energii cieplnej pochodzenia geotermalnego teoretycznie możliwe do wykorzystania do celów ciepłowniczych są ogromne i szacowane na około 3x106 EJ, co przekracza ponad 9000 razy wielkość rocznej konsumpcji energii na świecie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ziemia
Temperatura środka planety może wynosić 4000-7000 K, a ciśnienie dochodzić do 360 GPa. Początkowo, ciepło wewnętrzne Ziemi pochodziło głównie z kontrakcji grawitacyjnej w okresie formowania się planety. Obecnie, najwięcej ciepła (45 do 90%) pochodzi z rozpadu radioaktywnego izotopów potasu (40K), uranu (238U) i toru (232Th). Czas połowicznego rozpadu tych pierwiastków wynosi, odpowiednio, 1,25 miliardów, 4 miliardy i 14 miliardów lat. Źródła ciepła upatruje się też częściowo w ochładzaniu się płaszcza, tarciu wewnętrznym wywołanym siłami pływowymi i zmianami w prędkości obrotu Ziemi. Część energii termicznej jądra transportowana jest do skorupy ziemskiej poprzez pióropusz płaszcza, który może powodować powstawanie plam gorąca i pokryw lawowych. Szacowana ilość ciepła wypływającego z jądra Ziemi wynosi od 4 do 15 TW, a wypływ ciepła na powierzchnię ma wartość ok. 46 TW. Jest to niewiele w bilansie energetycznym powierzchni Ziemi – ok. 1/10 W/m², co stanowi około 1/10 000 energii promieniowania słonecznego docierającego do Ziemi.
http://www.ecoportal.com.pl/energia-geo ... -geotermia | pt., 2010-03-12 22:41
EFEKTYWNA GEOTERMIA
Naukowcy z Pacific Northwest National Laboratory opracowali nową metodę pozyskiwania energii ze źródeł geotermalnych o niskich temperaturach. Pozwala ona na uzyskanie znacznie większej ilości energii niż dotychczas.
Celem PNNL jest stworzenie ekonomicznie opłacalnego sposobu wytwarzania czystej ekologicznie energii. Do końca bieżącego roku ma zostać uruchomiona prototypowa instalacja badawcza.
Analizy techniczne i ekonomiczne przeprowadzone przez MIT wykazały, że udoskonalone systemy geotermalne mogą do 2050 roku dostarczać 10% energii zużywanej w USA.
Pomysł naukowców z PNNL polega na wykorzystaniu właściwości opracowanego przez nich specjalnego płynu dwufazowego (zawierającego fazy płynną i gazową). Płyn ten jest w stanie szybko kurczyć się i rozszerzać. W prototypowej instalacji będzie on podgrzewany za pomocą ciepła z wody krążącej wśród umiarkowanie gorących podziemnych skał. Ruch płynu napędzi turbinę generującą elektryczność.
Efektywność całego systemu jest podobna do efektywności tradycyjnego systemu wytwarzania energii z turbiny napędzanej parą. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu najnowszych zdobyczy nanotechnologii, które pozwoliły na wyprodukowanie bardzo wydajnych metalowo-organicznych przekaźników energii (MOHC - metal-organic heat carrier) i umieszczenie ich w płynie dwufazowym, przez co znacząco poprawiono jego właściwości termodynamiczne.
Redakcja: http://www.ecoportal.com.pl/
Źródło: Pacific Northwest National Laboratory
Rysunek: http://www.wolnyswiat.pl/9h2_pliki/image004.gif
13. O BEZPIECZNEJ, EKOLOGICZNEJ, TANIEJ ENERGETYCE NUKLEARNEJ...
By ocenić sens energetyki jądrowej, to trzeba policzyć ile energii trzeba najpierw włożyć, by taka elektrownia działała, a następnie, ile jej wyprodukuje. Oraz policzyć, ile trzeba energii, by ją wygasić. Następnie oszacować koszty i skutki, w tym zagrożenia będące efektem składowania odpadów nuklearnych. I inne.
Energetyka nuklearna, która towarzyszy zbrojeniom, a mająca jedynie polityczno-biznesowe podstawy..., to niestety nie tylko nonsens ekonomiczny, ekologiczny, ale też kolejne ogromne zagrożenie związane z materiałami promieniotwórczymi (mogą być wykorzystane w tzw. brudnych bombach), bronią nuklearną (najprawdopodobniej, jeśli terroryści jeszcze nie mają materiałów promieniotwórczych, przynajmniej mini bomb jądrowych, to prędzej czy później zdobędą je! Podobnie jest z niebezpiecznymi krajami, z których część już ma broń jądrową!)!
Nie tylko Czarnobyl. Największe nuklearne katastrofy w historii ludzkości
https://www.komputerswiat.pl/artykuly/r ... ci/6h3l9dd | 25 kwi 2022 r.
http://www.mentora.pl/finanse/czy-mozna ... finansowym | 2010-04-21 11:58: cena ropy wydźwignięta do prawie 150 dolarów za baryłkę, przy koszcie wydobycia z najłatwiej dostępnych źródeł na poziomie 1$. Piotr Waydel
[Chyba wszystko jasne, dlaczego auta na sprężone powietrze, elektryczne były złe, a spalinowe dobre... Podobnie ma się rzecz i w innych branżach, działalności tzw. biznesowej (przy czym nie zawsze pod takim szyldem...)... - red.]
Piotr Waydel
BRANŻE:
Finanse/Ekonomia
Nieruchomości/Budownictwo
Szkolenia/Edukacja
ORGANIZACJE:
Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego
Fundacja promocji historii Polski
People To People International
KCBE Rada Fundacji
oraz inne Fundacje i Stowarzyszenia
JĘZYKI:
Angielski, rosyjski
CZYM SIĘ ZAJMUJĘ:
Ekonomia alternatywna.
Stworzenie prawdziwej Biznesowej Grupy Twórczej.
Realizacja spraw niemożliwych, bo tylko takie są ciekawe.
Nowe wyzwania.
Zajmuję się rozwiązywaniem niestandardowych problemów i inżynierią finansową.
Aktualnie są to:
Autonomiczne Osiedle Ekologicznych Domów Pasywnych.
Sieć biznesowa rozproszona.
Międzynarodowa Szkoła Alternatywna.
Alternatywne Lekcje Przedsiębiorczości.
Alternatywny, ze wszech miar racjonalny transport miejski.
Projekt: Mieszkania dla młodych, aktywnych ludzi bez oficjalnej zdolności kredytowej.
Zawsze robię nie to, co wszyscy.
Użytkownik:
http://www.goldenline.pl/
http://www.eurogospodarka.pl/
http://www.pozywamy-zbiorowo.pl/
http://www.artelis.pl/autor/profil/760
http://www.ithink.pl/piotr-waydel/
http://www.mentora.pl/
http://www.knowmore.pl/
http://www.grupa-wzajemnej-promocji.pl/
http://www.facebook.com/profile.php?id=100000149983495
http://artelis.pl/artykuly/18105/czy-po ... rody-nobla
21.04.2010
(...) Takim tanim i nieprzebranym źródłem energii jest wysokotemperaturowa energia cieplna z głębokich pokładów formacji skalnych, która cały czas jest uzupełniana przez reakcje termojądrowe zachodzące wewnątrz naszej planety. Opracowana przez Profesora Żakiewicza metoda jej suchego pozyskiwania, za pomocą wgłębnych wymienników ciepła typu harvestors, nie niszczy niskotemperaturowych pokładów wód geotermalnych. Tej w pełni odnawialnej energii jest w Polsce tysiące razy więcej niż zużywamy. Energia ta jest dostępna w każdym miejscu na głębokościach 7.000 do 10.000 m. Jeden kilometr kwadratowy może rocznie dać ilość energii, która jest równoważna 200.000 baryłek ropy naftowej, bez żadnego uszczuplenia zasobów i bez zanieczyszczenia środowiska.
Mimo, że dostęp do energii geotermicznej mamy najłatwiejszy w Europie, a nasz rodak jest najważniejszym wynalazcą w tej dziedzinie na świecie, wiedza na ten temat i zainteresowanie są w Polsce zerowe. Ale nic dziwnego. Jej pozyskiwanie może doprowadzić do niezależności energetycznej i wiąże się z utratą ogromnych zysków dla niektórych lobby, które mocno zasilają media poprzez reklamowanie się. Może właśnie dlatego ta informacja jest u nas nieobecna. A może najpierw musimy podpisać umowy na elektrownie jądrowe, żeby później zapłacić ogromne kary za wycofanie się z tych „wyjątkowo opłacalnych" i „jedynych zapewniających niezależność" rozwiązań lub dopłacać miliardy do energii.
Rozwiązania takie mogą być stosowane lokalnie, dzięki czemu nie ma strat na przesyłach.
Ponieważ możliwa jest trójgeneracja i system ma niską stałą czasową, można go sprzęgać z pozyskiwaniem znacznie droższej energii elektrycznej (generatory) i cieplnej (pompy hydrosoniczne) z turbin wiatrowych.
Koszt uruchomienia zakładu pozyskującego i przetwarzającego tą energię jest porównywalny do farm wiatrowych w przeliczeniu na jednostkę mocy. Różni się jednak tym, że nie jest zależny od warunków zewnętrznych i może cały czas pracować z maksymalną mocą. Natomiast późniejszy bieżący koszt produkcji energii w tej technologii jest na poziomie poniżej 2 groszy za 1 kWh, a cieplnej znacznie mniej, czym bije na głowę wszelkie inne metody. (...)
Piotr Waydel
[Na głębokości 10 km temperatura Ziemi wynosi ponad 300°C, a na głębokości 13 km około 400°C (średnio stopień geotermiczny (wzrost temperatury o 1°C) dla Polski do głębokości 5 km wynosi 47,2 m. W europie środkowej (jest to też średnia globalna) średnio rośnie o 3°C co 100 metrów). – red.]
http://pl.wikipedia.org/wiki/TauTona
TauTona - kopalnia złota w Republice Południowej Afryki. Jest obecnie najgłębszą kopalnią na świecie. Jej głębokość to 3,9 kilometra.
[By osiągnąć głębsze wiercenia, można budować bazy wiertnicze umieszczone głęboko pod ziemią. – red.]
http://docs.google.com/viewer?a=v&q=cac ... DI5buZvxrQ
Ilość ciepła zmagazynowana we wnętrzu Ziemi jest ogromna: do głębokości ok. 10 km przekracza 50 000-krotnie ilość ciepła zgromadzoną we wszystkich złożach gazu ziemnego i ropy naftowej na świecie.
http://pga.org.pl/geotermia-zasoby-swiatowe.html
Szacuje się, że w przyszłości, gdy będziemy dysponowali odpowiednimi, tanimi technologiami, które pozwolą wykorzystać zasoby geotermalne w przypowierzchniowych warstwach skorupy ziemskiej, to będzie realne uzyskanie energii stanowiącej równowartość ponad 106 MW energii elektrycznej. Zasoby energii cieplnej pochodzenia geotermalnego teoretycznie możliwe do wykorzystania do celów ciepłowniczych są ogromne i szacowane na około 3x106 EJ, co przekracza ponad 9000 razy wielkość rocznej konsumpcji energii na świecie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ziemia
Temperatura środka planety może wynosić 4000-7000 K, a ciśnienie dochodzić do 360 GPa. Początkowo, ciepło wewnętrzne Ziemi pochodziło głównie z kontrakcji grawitacyjnej w okresie formowania się planety. Obecnie, najwięcej ciepła (45 do 90%) pochodzi z rozpadu radioaktywnego izotopów potasu (40K), uranu (238U) i toru (232Th). Czas połowicznego rozpadu tych pierwiastków wynosi, odpowiednio, 1,25 miliardów, 4 miliardy i 14 miliardów lat. Źródła ciepła upatruje się też częściowo w ochładzaniu się płaszcza, tarciu wewnętrznym wywołanym siłami pływowymi i zmianami w prędkości obrotu Ziemi. Część energii termicznej jądra transportowana jest do skorupy ziemskiej poprzez pióropusz płaszcza, który może powodować powstawanie plam gorąca i pokryw lawowych. Szacowana ilość ciepła wypływającego z jądra Ziemi wynosi od 4 do 15 TW, a wypływ ciepła na powierzchnię ma wartość ok. 46 TW. Jest to niewiele w bilansie energetycznym powierzchni Ziemi – ok. 1/10 W/m², co stanowi około 1/10 000 energii promieniowania słonecznego docierającego do Ziemi.
http://www.ecoportal.com.pl/energia-geo ... -geotermia | pt., 2010-03-12 22:41
EFEKTYWNA GEOTERMIA
Naukowcy z Pacific Northwest National Laboratory opracowali nową metodę pozyskiwania energii ze źródeł geotermalnych o niskich temperaturach. Pozwala ona na uzyskanie znacznie większej ilości energii niż dotychczas.
Celem PNNL jest stworzenie ekonomicznie opłacalnego sposobu wytwarzania czystej ekologicznie energii. Do końca bieżącego roku ma zostać uruchomiona prototypowa instalacja badawcza.
Analizy techniczne i ekonomiczne przeprowadzone przez MIT wykazały, że udoskonalone systemy geotermalne mogą do 2050 roku dostarczać 10% energii zużywanej w USA.
Pomysł naukowców z PNNL polega na wykorzystaniu właściwości opracowanego przez nich specjalnego płynu dwufazowego (zawierającego fazy płynną i gazową). Płyn ten jest w stanie szybko kurczyć się i rozszerzać. W prototypowej instalacji będzie on podgrzewany za pomocą ciepła z wody krążącej wśród umiarkowanie gorących podziemnych skał. Ruch płynu napędzi turbinę generującą elektryczność.
Efektywność całego systemu jest podobna do efektywności tradycyjnego systemu wytwarzania energii z turbiny napędzanej parą. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu najnowszych zdobyczy nanotechnologii, które pozwoliły na wyprodukowanie bardzo wydajnych metalowo-organicznych przekaźników energii (MOHC - metal-organic heat carrier) i umieszczenie ich w płynie dwufazowym, przez co znacząco poprawiono jego właściwości termodynamiczne.
Redakcja: http://www.ecoportal.com.pl/
Źródło: Pacific Northwest National Laboratory
Rysunek: http://www.wolnyswiat.pl/9h2_pliki/image004.gif
Ostatnio zmieniony czw mar 17, 2011 9:21 pm przez admin, łącznie zmieniany 11 razy.
„FAKT”, 16.03.2011 r.: Pod wpływem katastrofy w japońskiej elektrowni atomowej rząd Niemiec zamyka 7 najstarszych elektrowni atomowych w tym kraju.
Premier sąsiadującego z Polską niemieckiego landu zaapelował do Polski o rezygnację z budowy w Polsce elektrowni atomowych. Dodał także, że energia atomowa nie jest odpowiednią dla ludzkości formą produkcji energii elektrycznej – powiedział Platzeck. AK, MAJ
[Równowartość ilu bilionów euro pochłoną skutki tej katastrofy w przeciągu najbliższych 50 lat... – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [23.04.2011, 08:20]
MILIONY ŻYJĄ PRZY ELEKTROWNIACH ATOMOWYCH
Oni żyją w "strefach śmierci”.
Około 90 mln ludzi na świecie żyje w promieniu 30 km od reaktorów jądrowych.
W USA w niebezpiecznych strefach żyje prawie 16 mln ludzi, ponad 9 mln w Chinach, Niemczech i Pakistanie. W Indiach, na Tajwanie i we Francji po 5,5 mln - informuje AFP.
Po rozszerzeniu strefy bezpieczeństwa do 75 km, liczba osób zagrożonych przez awarię jądrową wzrasta do pół miliarda.
To oznacza, że zagrożona jest ponad jedna trzecia Amerykanów i prawie połowa Niemców - wynika z analizy Declan Butler Nature's i NASA.
W pobliżu 75 proc. z 211 elektrowni jądrowych, żyje więcej osób niż w przypadku japońskiej Fukushimy. W przypadku awarii każdej z 21 elektrowni musiałoby natychmiast zostać ewakuowane ponad miliona osób. Gdyby do niej doszlo w elektrowni Kanupp w Pakistanie ta liczba wzrasta aż do 8 mln. | TM
[No i na co Wam to było – teraz nie będzie ani płatnych reklam ze strony lobby proatomowego, ani reklam pod dyktando polityków współpracujących z lobby proatomowym... Piszę się że: Energia atomowa jest całkowicie bezpieczna! Prąd z energii atomowej jest najtańszy! Promieniowanie jest nieszkodliwe, a nawet korzystne. Ilość odpadów promieniotwórczych jest b. niewielka, a poza tym są nieszkodliwe. Wszyscy chcą, by w ich pobliżu wybudowano elektrownię atomową. Okoliczni mieszkańcy są zadowoleni z mieszkania w pobliżu elektrowni atomowej. Posiadanie elektrowni atomowej oznacza prestiż wynikły z należenia do światowej elity. Itp... – red.]
21.04.2010
PERWERSJE JĄDROWE
Czy energetyka jądrowa jest opłacalnym i racjonalnym rozwiązaniem problemów energetycznych Polski czy wyjątkowo przewrotną megamanipulacją? Co można zaproponować zamiast lub równolegle, aby zapewnić nam tanią i czystą energię? Czemu większość informacji jest zupełnie nieznana, nie tylko społeczeństwu ale i części elit politycznych?
Reaktory jądrowe powstały do produkcji plutonu. Dopiero później władza wpadła na pomysł, żeby pokazać społeczeństwu dobrodziejstwo „taniej" produkcji prądu. Odtąd produkowano pluton w „elektrowniach atomowych", pokazując produkt uboczny, czyli prąd, jako główną działalność takiego zakładu. Ta uboczna działalność jest bardzo droga, jeśli przypisać do niej koszty działalności podstawowej.
Jak wiadomo rząd Margaret Thatcher upadł, gdy wydało się że dopłaca do energetyki jądrowej 16 miliardów.
Polska chyba nie zamierza budować bomb atomowych. Nie ma własnego paliwa do takich „elektrowni". Nie ma kadry. Brakuje infrastruktury przesyłowej do tworzenia punktowych scentralizowanych miejsc produkcji dużej ilości energii elektrycznej. Czy warto w związku z tym zastanawiać się nad zagospodarowaniem energetyki jądrowej? Czy w związku z powyższym przestawianie się na coś, czego nie mamy i nie znamy jest rozsądnym rozwiązaniem?
(...) Czy nie jest dużo bardziej opłacalne tworzenie rozproszonej lokalnej energetyki, w której nie ma olbrzymich strat na produkcie finalnym, czyli samym prądzie.
Ciekawe, że rozmowy na te tematy nie dotyczą podstawowego problemu, to znaczy czy należy instalować elektrownie jądrowe w Polsce, czy jest to opłacalne, oraz co można zrobić w zamian, ale poruszają wyłącznie tematy wtórne. Na przykład rozmowy polskich i francuskich ekspertów zdominowały tematy takie jak wybór rodzaju cyklu paliwowego i najlepszej metody składowania odpadów promieniotwórczych oraz wypalonego paliwa jądrowego. Chodzi chyba o to, aby społeczeństwo nie zastanawiało się nad celowością takich czy innych inwestycji.
Czemu w polskich mediach są podawane informacje, że koszt sygnalizowanych w mediach tych technologii za 1MWe to 2.500.000 do 3.000.000 euro, gdy te same media (energetyka.wnp.pl , www.nuclear.pl) podają informację na temat budowy dwóch następnych bloków w elektrowni w Temelinie, których koszt jest na poziomie 9.500.000 euro za 1MWe (500 miliardów koron za dwa bloki)?
Przecież Czesi mają dwie działające takie elektrownie, kadrę, doświadczenie oraz jak pokazuje historia, potrafią budować szybciej i zdecydowanie taniej niż to się dzieje w Polsce.
Finowie już dawno zamówili od francuskiego koncernu atomowego Areva powiększenie ich istniejącej elektrowni w Olkiluoto o następny blok w technologii EPR - reaktor trzeciej generacji, który jest podobno najnowocześniejszą instalacją atomową na świecie. Miał być oddany do użytku w tym roku. A tymczasem zamiast tego koszty już wzrosły prawie dwukrotnie, termin się odsuwa, a o jakości prac i innych ciekawych zdarzeniach można poczytać na przykład w artykułach „Nabici w reaktor" ( http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikfo ... aktor.read ), czy „Atomowa fuszerka" ( http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikfo ... zerka.read ).
Te informacje nie są promowane w głównych polskich mediach. Po co zrażać społeczeństwo, zanim uda się je wpędzić w irracjonalne ekonomicznie i ekologicznie kolosalne zadłużenie. A koszt samej elektrowni to tylko część całości wydatków z tym związanych. Przecież są jeszcze koszty infrastruktury, linii przesyłowych, „zagospodarowania" zużytego paliwa jądrowego czy późniejszy koszt likwidacji.
Zapomina się również podać, że np. Niemcy zamierzają zrezygnować do 2021 roku całkowicie z energetyki jądrowej, mimo że nie muszą inwestować w ich budowę. Podobnie jak Hiszpania już zaczyna rozbierać swoje. Widocznie z powodu zbyt wysokiej opłacalności...
W świecie zachodnim Finlandia (Olkiluoto), Czesi (Temelin) i Francja ( Flamanville w Normandii) budują nowe reaktory atomowe. Francuzi mają podobne problemy co Finowie, a Czechów dopiero to czeka.
Na podstawie „osiągnięć" w Finlandii największe banki inwestycyjne w USA zgadzają się kredytować takie inwestycje wyłącznie wtedy, gdy państwo bezwarunkowo poręczy w 100%.
W Ramowym harmonogramie działań dla energetyki jądrowej ( http://www.atom.edu.pl/index.php/ej-w-p ... ogram.html ) stwierdzono, że nie da się skutecznie wprowadzić w Polsce energetyki jądrowej bez akceptacji społecznej. Dla jej pozyskania konieczne jest przedstawienie społeczeństwu wiarygodnych i rzetelnych informacji.
Jak to stwierdzenie ma się na przykład do informacji o kosztach i braku pozostałych informacji?
Czemu na przykład w polskich mediach nie ma informacji o niemieckich problemach z podziemnymi zbiornikami odpadów promieniotwórczych, do których dostała się woda? Trzeba będzie wszystko wydobyć, zabezpieczyć ponownie i znaleźć nowe miejsce na składowanie. Sądząc po temacie dyskusji i zobowiązaniach przedakcesyjnych być może że w Polsce.
Samo wydobycie tych odpadów i zapakowanie w nowe, tym razem niezniszczalne opakowanie będzie kosztować kilka miliardów euro.
Nigdzie też nie jest uwzględniana informacja o kosztach likwidacji samych elektrowni.
Jak podawała Gazeta Wyborcza, w czasach kiedy jeszcze energetyka jądrowa nie była w Polsce promowana: „Aż 56 mld funtów będzie kosztowała likwidacja 20 starzejących się brytyjskich elektrowni jądrowych." ( http://wyborcza.pl/1,75476,2872523.html )Z Niemiec przyszła nawet podobno propozycja przerobienia ich trzech elektrowni jądrowych na geotermiczne.
Znaczna część paliwa do elektrowni jądrowych pochodzi z demontażu bomb (około 40%), a mimo to koszt uranu wzrósł kilkakrotnie w ciągu kilku lat. W 2007 roku osiągnął nawet przejściowo cenę 300$/1kg. Jest to związane z tym, że zasoby, z których można go tanio pozyskiwać starczą na kilkanaście lat, jeśli nie zmieni się planów lub nie wprowadzi nowszych i zdecydowanie tańszych technologii pozyskiwania paliwa jądrowego.
Jak Polska poradzi sobie z tym problemem nie mając ani bombek ani własnych kopalni uranu?
Energetyka jądrowa potrzebuje bardzo dużo wody, której dostępnych zasobów Polska ma najmniej w Europie. Od lat następuje stepowienie na prawie 60% kraju. Jak pogodzić te dwie sprzeczne potrzeby? Zwłaszcza, że nawet w najnowocześniejszych takich elektrowniach zdarzają się skażenia radioaktywne wody. Są to następne, bardzo wysokie, choć ukryte koszty.
Nie ma również takiej możliwości, aby dzisiejsza technologia budowy i funkcjonowania elektrowni atomowych gwarantowała bezpieczeństwo środowisku naturalnemu i była w 100% bezpieczna. A poza tym zwykle to inne czynniki powodują zagrożenia.
Przecież w przypadku najbardziej znanej, choć nie jedynej awarii, czyli tej w Czarnobylu, to nie technologia zawiniła. Główną przyczyną był zbieg czasowy testu oceny relaksacji w sterowaniu reaktorem, bez zabezpieczenia sprawdzonym układem sterowania awaryjnego, z niewykluczonym małym wstrząśnieniem ziemi. Ogromnym błędem było posadowienie tej elektrowni na terenie aktywnym sejsmicznie czwartej kategorii + uskok i 30 metrowa kurzawka. Niestety na terenie podobnie niestabilnym posadowiona jest również elektrownia w Temelinie (Czechy). Jeśli są podejmowane takie decyzje, to przecież nie pomoże nawet najlepsza technologia.
Poza tym samo istnienie takiej działającej elektrowni stwarza niebezpieczeństwo spektakularnego ataku terrorystycznego.
Niezależnie od powyższego jakość wykonania, ilość błędów, fuszerek i karygodnych zaniedbań przy rozbudowie elektrowni w Olkiluoto, o których można przeczytać we wspomnianych wyżej artykułach („Atomowa fuszerka" i „Nabici w reaktor") stwarza ogromne ryzyko kolosalnego nieszczęścia.
To wszystko nie jest wystarczającym powodem, aby pewne lobby zrezygnowały z próby uruchomienia takiej energetyki w państwach, w których społeczeństwa są wystarczająco zmanipulowane czy niedoinformowane, a władze wystarczająco nieświadome czy dyspozycyjne. Przecież to wybitnie opłacalny interes, tyle że nie wszystkim wiadomo dla kogo, za który zapłacą kolejne pokolenia.
Podobnie było ostatnio ze szczepionkami na świńską grypę, gdzie oszukane rządy różnych krajów na wyścigi kupowały niesprawdzone, nikomu niepotrzebne szczepionki bez gwarancji. Teraz mają problem i ogromne straty. Akurat w tym przypadku nasza Minister Zdrowia, Pani Ewa Kopacz, stanęła na wysokości zadania i mimo różnych nacisków, oszczerstw i oskarżeń, nie dała oszukać siebie ani Polski.
Informacje w mediach sugerują oczywistość powstania energetyki jądrowej w Polsce. Ale na szczęście wcale nie jest jeszcze wszystko zdecydowane. Ogromny rzeczywisty koszt budowy proponowanych w mediach rozwiązań, późniejszy wysoki bieżący koszt uzyskiwanej energii, nieuwzględniane koszty środowiskowe, społeczne i możliwość zagrożeń oraz bardzo długi czas potrzebny do uruchomienia, oraz niepowodzenia w Finlandii i Normandii, co najmniej sugerują zastanowienie się nad znacznie tańszymi, szybszymi i bezpieczniejszymi rozwiązaniami. Zwłaszcza, że technologie bardzo szybko się rozwijają i wiele spraw niemożliwych do tej pory zaczyna być na porządku dziennym. A co sugeruje ten artykuł? O tym na końcu.
Powstaje pytanie, czy toczące się aktualnie rozmowy oraz spotkania z francuskimi ekspertami i naukowcami oraz ewentualna wymiana technologiczna może dać coś Polsce?
Oczywiście. Ale to zależy od tego, jaka będzie to wymiana. Chociaż sądząc po wypowiedziach na przykład prezydenta Francji o Polsce i o Polakach, to powinniśmy wyłącznie słuchać, potakiwać i realizować ich interesy.
Jeśli będzie to jednak na przykład wszechstronna współpraca nad różnymi sposobami pozyskiwania taniej, czystej i niewyczerpalnej energii, to obie strony mogą na tym dużo skorzystać.
W dziedzinie energetyki jądrowej takimi przyszłościowymi i bardzo obiecującymi tematami są prace nad reaktorami MSR/LFTR opartymi na ciekłych solach toru (które w pewnych specyficznych warunkach mogą być jedyne i niezastąpione, np. w przestrzeni kosmicznej), w których nauka francuska jest prawdopodobnie bardziej zaawansowana od polskiej, oraz pozyskiwanie energii z rozpadu najcięższych pierwiastków, zachodzącego we wnętrzu naszej planety, gdzie z kolei Polska jest światowym liderem.
Poza tym technologia SDS, w synergii z innymi technologiami SDSG i SDSU umożliwia sięgnięcie po nieprzebrane zasoby nieopłacalnego dla dotychczasowych technologii uranu i toru.
(...)
Pozwoli to na zarzucenie wyjątkowo niebezpiecznego, drogiego zatłaczania CO2 pod ziemię, co nie tylko niszczy horyzonty cieczy wgłębnych i ekonomię, ale również grozi śmiercionośnymi katastrofami, jako że upłynnia on ciężkie, zestalone frakcje ropy naftowej oraz zwiększa rozpuszczalność metali i minerałów, co grozi nieprzewidywalną migracją i niekontrolowanym erupcyjnym wydostaniem się tego gazu na powierzchnię. Tragedia w Kamerunie w 1986 roku wyraźnie pokazuje czym to grozi.
(...)
Ale najtańszym i nieprzebranym źródłem energii jest wysokotemperaturowa (300-450stC) energia cieplna z głębokich pokładów formacji skalnych (do 10.000m). Jej suche pozyskiwanie, za pomocą wgłębnych wymienników ciepła typu harvestors, stwarza warunki dla wysoko opłacalnej produkcji energii elektrycznej. Energia geotermiczna może być dodatkowo wspomagana energią geotermalną pozyskiwaną za pomocą wymienników cieplnych, które nie zaburzają hydrodynamivcznych reżimów basenów wód geotermalnych. Tej w pełni odnawialnej energii jest w Polsce tysiące razy więcej niż zużywamy.
Koszt produkcji z niej energii elektrycznej to kilka groszy za 1 kWh, a cieplnej znacznie mniej.
Jeden kilometr kwadratowy może rocznie dać ilość energii, która jest równoważna 200.000 baryłek ropy naftowej, bez żadnego uszczuplenia zasobów i bez zanieczyszczenia środowiska.
Pochodzi ona z ciepła powstającego z rozpadu ciężkich pierwiastków promieniotwórczych w samym sercu jądra naszej planety. Mieszkamy na cienkiej skorupce otaczającej płynną magmę, w środku której znajduje się gigantyczny, jak na skalę ludzkości reaktor jądrowy.
Pozyskiwanie wysokotemperaturowej energii cieplnej z dużych głębokości, jest najtańszym i niewyczerpalnym źródłem czystej energii, które działa nawet w przypadku epoki lodowcowej czy zimy poimpaktowej lub po wybuchu superwulkanu.
Najnowsza maszyna wiertnicza może dokonać odwiertu na głębokość 10.000 m w czasie nie dłuższym niż 24 dni. Pozwala na wiercenie nawet 600 m szybu produkcyjnego nawet w najtwardszych granitach w ciągu doby. Jest to nie tylko zupełnie nowa technologia wierceń, ale również całkowicie inny od dotychczasowych sposób tworzenia szybu. Taki odwiert, dzięki możliwości kierunkowego, sterowanego wiercenia poziomego na dowolnych głębokościach, pozwala również na równoległe zagospodarowanie różnych złóż, przez które przechodzi. Mogą to być węgiel, siarka, ropa zarówno lekka jak i ciężka, słynne w ostatnim czasie łupki, wody geotermalne, a nawet metale ziem rzadkich.
Daje to wybitną synergię.
Energetyka oparta na tych technologiach jest nie tylko jedną z najtańszych w inwestycji i absolutnie nie do pobicia w późniejszych bieżących kosztach produkcji energii cieplnej, elektrycznej, mechanicznej czy chemicznej, ale jest najszybszą w inwestycji, najbardziej przyjazną środowisku, jak również zajmuje najmniej miejsca na powierzchni ziemi. Praktycznie nie ma żadnych kosztów środowiskowych, a zamiast kosztów społecznych mogą być tylko korzyści.
Pozwala na szybkie i tanie tworzenie małych, lokalnych zakładów o mocy 10 MW do 100 MW, dzięki czemu nie trzeba będzie ponosić kolosalnych kosztów na nowe linie przesyłowe, jak również straty związane z przesyłem mogą być zmniejszone co najmniej o rząd wielkości.
Takie rozproszenie źródeł energii dodatkowo zwiększa bardzo znacznie bezpieczeństwo.
Za tą i inne technologie Profesor Bohdan Żakiewicz dostał wiele światowych nagród. Między innymi dziewięć Oskarów Biznesu, w tym diamentowe, tytuł lidera światowych technologii. Został również zgłoszony do Nagrody Nobla na rok 2010 przez BID i prawie sto spośród największych organizacji biznesowych świata.
Większość krajów Europy dąży do zastąpienia energetyki konwencjonalnej i elektrowni jądrowych, szkodliwych dla środowiska, energetyką czystą i odnawialną. W ciągu ostatnich dwudziestu lat wycofano z użycia ponad 120 reaktorów jądrowych, zastępując je innymi rozwiązaniami.
Francja, Finlandia, Litwa, Węgry, Czechy i Polska popierają budowę nowych. Ciekawe dlaczego.
Polskie media o tym wszystkim milczą. Też ciekawe dlaczego.
Po co tworzyć wyjątkowo drogie, nieekologiczne i niebezpieczne elektrownie jądrowe, jeżeli siedzimy na znacznie większym darmowym reaktorze? Który w każdych warunkach może dawać stałą i całkowicie czystą energię.
Mało znaną ciekawostką jest fakt, że według planów EU na rok 2050 Polska ma mieć 19.000 MW niedoboru mocy.
Oznacza to, że już planuje się, że będziemy musieli kupować energię. Mimo że mamy największe na świecie zasoby surowców energetycznych na głowę ludności. Skąd to się bierze i jak to się ma do dzisiejszych poczynań i planów?
Wytłumaczenie jest bardzo proste. Jeśli zaczniemy tworzyć od podstaw, czyli bardzo długo, wyjątkowo drogie elektrownie jądrowe, przetwarzające szybko drożejący uran na energię elektryczną, to nie zdążymy i nie będziemy mieli za co wybudować następnych. Mając tak ogromne zasoby energetyczne zostaniemy zmuszeni do kupowania energii od innych.
Poszczególne technologie oraz rozwiązania, które sygnalizuję w tym artykule, opiszę w następnych tekstach.
Proszę wszystkich, którym zależy na rozwiązaniach korzystnych dla Polski, o konstruktywne komentarze, uwagi, uzupełnianie tych informacji oraz o rozpowszechnianie.
Piotr Waydel
BRANŻE:
Finanse/Ekonomia
Nieruchomości/Budownictwo
Szkolenia/Edukacja
ORGANIZACJE:
Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego
Fundacja promocji historii Polski
People To People International
KCBE Rada Fundacji
oraz inne Fundacje i Stowarzyszenia
JĘZYKI:
Angielski, rosyjski
CZYM SIĘ ZAJMUJĘ:
Ekonomia alternatywna.
Stworzenie prawdziwej Biznesowej Grupy Twórczej.
Realizacja spraw niemożliwych, bo tylko takie są ciekawe.
Nowe wyzwania.
Zajmuję się rozwiązywaniem niestandardowych problemów i inżynierią finansową.
Aktualnie są to:
Autonomiczne Osiedle Ekologicznych Domów Pasywnych.
Sieć biznesowa rozproszona.
Międzynarodowa Szkoła Alternatywna.
Alternatywne Lekcje Przedsiębiorczości.
Alternatywny, ze wszech miar racjonalny transport miejski.
Projekt: Mieszkania dla młodych, aktywnych ludzi bez oficjalnej zdolności kredytowej.
Zawsze robię nie to, co wszyscy.
Użytkownik:
http://www.eurogospodarka.pl/
http://www.pozywamy-zbiorowo.pl/
http://artelis.pl/
http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikfo ... aktor.read | 19 marca 2010
NABICI W REAKTOR
(...)
A co o jakości tych prac mówią sami robotnicy? Większość zatrudnionych pochodzi z Polski. Andrzej Miciak na przykład opowiada, jak wznoszono betonową konstrukcję. „Nawet kiedy gołym okiem widzieliśmy usterki , np., pomiędzy stalowymi dźwigarami brakowało elementów łączących, musieliśmy zalewać te miejsca betonem. Czasem spawy nie trzymały. Należałoby je zespawać na nowo – opowiada polski robotnik – ale nie było na to czasu. Owszem, chodzili inspektorzy, którzy mieli kontrolować jakość robót. Oni jednak nie tylko zamykali oko na usterki, ale wręcz nakazywali nam zakryć usterki warstwą betonu. Polski robotnik widział na własne oczy poważną usterkę, która musi mieć wpływ na funkcjonowanie całego systemu uziemienia – była to sprawa ważna dla bezpieczeństwa elektrowni.
(...)
Tymczasem Polacy mówią, że prac przy spawaniu nieraz nie nadążano skończyć z powodu pośpiechu. „Jedna betoniarka nadjeżdżała za drugą i my wylewaliśmy beton, nawet jeśli konstrukcja nośna jeszcze nie była gotowa. Beton nie mógł czekać” relacjonuje budowlaniec Andrzej Miciak. Polacy twierdzą również, że nieraz czekano na decyzje, zmieniano je, brakowało właściwych planów konstrukcyjnych.
„W październiku zauważyliśmy, że prace spawalnicze wymykają się niekiedy spod kontroli” - mówi Petteri Tiippana, dyrektor fińskiego Urzędu Nadzoru Radiologicznego STUK. Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, jest tam bardzo wiele elementów do spawania, trzeba też znać specyficzne wymogi odnośnie spawania w elektrowni jądrowej. Tymczasem prace te zlecono tam wielu różnym podwykonawcom. Niektórych musieliśmy bacznie obserwować.
Na budowie pracuje 4000 robotników z 60 różnych krajów, zatrudnionych na ogół za pośrednictwem zagranicznych agencji. 1200 robotników przybylo z Polski. Polacy szczególnie krytycznie oceniają portugalskich brygadzistów, zwerbowanych przez francuską firmę budowlaną Bouygues – twierdzą, że są oni niekompetentni , mówią tylko po portugalsku i nie radzą sobie z pisaniem. Polscy robotnicy opowiadają, że gdy któremuś z nich skradziono kombinezon ochronny i trzeba było wypisać zamówienie na nowy, brygadzista nie umiał tego zrobić. Bazgrał coś jak uczeń pierwszej klasy, w końcu dał za wygraną.
(...)
Według STUK wykryto jak dotąd 3000 usterek budowlanych, zawinionych zapewne najczęściej przez gorączkowy pośpiech i stres. Zbigniew Mulczyński, który pracował w Olkiluoto jako brygadzista, mówi: „Kto nie pracował dość szybko, słyszał od szefów: „albo to skończysz na czas, albo koniec z tobą, odeślemy cię do domu”. Jak człowiek pracuje w takim pośpiechu i stresie, usterki są nieuniknione. Te usterki należało wykryć i naprawić – na to jednak już nie starczało czasu.
(...)
Dużą rolę odegrał też pośpiech. Początkowo Olkiluoto 3 miało kosztować około 3 miliardów euro. Dziś mówi się, ze koszt wyniesie co najmniej 4,5 mld.
Tommi Nieminen, Helsingin Sanomat
http://wyborcza.pl/1,75476,2872523.html /BBC, 2005-08-17 00:00
GIGANTYCZNE KOSZTY ZAMYKANIA BRYTYJSKICH ELEKTROWNI JĄDROWYCH
Aż 56 mld funtów będzie kosztowała likwidacja 20 starzejących się brytyjskich elektrowni jądrowych.
Takie szacunki przedstawił Nuclear Decommissioning Authority - powołany w kwietniu specjalny urząd, który ma nadzorować proces zamykania niebezpiecznych dla otoczenia zakładów. Eksperci z NDA chcieliby, aby rozbiórka elektrowni i oczyszczanie miejsc z materiałów o wysokiej promieniotwórczości trwały łącznie najwyżej 25 lat. To dużo szybciej, niż zakładano w pierwszym projekcie sprzed pół roku , w którym na zatarcie wszelkich śladów istnienia reaktorów dawano aż 125 lat.
Koszty likwidacji elektrowni jądrowych w Wielkiej Brytanii rosną wraz ze szczegółowością kolejnych analiz zamawianych przez NDA. Jeszcze w kwietniu szacowano je na 48 mld funtów. - Nikt wcześniej nie wyliczał dokładnie, ile będzie nas kosztowało bezpieczne pożegnanie się z reaktorami. Stąd tak duże rozbieżności w kalkulacjach - tłumaczy Sir Anthony Cleaver, prezes NDA. Raport jego urzędu trafi teraz do konsultacji społecznych, które mają potrwać do listopada. Potem zapadnie decyzja, jak, kiedy i za ile rozstać się z elektrowniami. Ich żywotność wynosi przeciętnie 30-40 lat. Niektóre jednak zaczynają na starość przeciekać. Tak jest m.in. w Sellafield w Cumbrii i w Dounreay w Szkocji. - Trzeba je szybko zlikwidować, by nie sprawiły nam jakiejś przykrej niespodzianki - mówi Cleaver.
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75476,2872523.html#ixzz15qe1TnYs
Premier sąsiadującego z Polską niemieckiego landu zaapelował do Polski o rezygnację z budowy w Polsce elektrowni atomowych. Dodał także, że energia atomowa nie jest odpowiednią dla ludzkości formą produkcji energii elektrycznej – powiedział Platzeck. AK, MAJ
[Równowartość ilu bilionów euro pochłoną skutki tej katastrofy w przeciągu najbliższych 50 lat... – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [23.04.2011, 08:20]
MILIONY ŻYJĄ PRZY ELEKTROWNIACH ATOMOWYCH
Oni żyją w "strefach śmierci”.
Około 90 mln ludzi na świecie żyje w promieniu 30 km od reaktorów jądrowych.
W USA w niebezpiecznych strefach żyje prawie 16 mln ludzi, ponad 9 mln w Chinach, Niemczech i Pakistanie. W Indiach, na Tajwanie i we Francji po 5,5 mln - informuje AFP.
Po rozszerzeniu strefy bezpieczeństwa do 75 km, liczba osób zagrożonych przez awarię jądrową wzrasta do pół miliarda.
To oznacza, że zagrożona jest ponad jedna trzecia Amerykanów i prawie połowa Niemców - wynika z analizy Declan Butler Nature's i NASA.
W pobliżu 75 proc. z 211 elektrowni jądrowych, żyje więcej osób niż w przypadku japońskiej Fukushimy. W przypadku awarii każdej z 21 elektrowni musiałoby natychmiast zostać ewakuowane ponad miliona osób. Gdyby do niej doszlo w elektrowni Kanupp w Pakistanie ta liczba wzrasta aż do 8 mln. | TM
[No i na co Wam to było – teraz nie będzie ani płatnych reklam ze strony lobby proatomowego, ani reklam pod dyktando polityków współpracujących z lobby proatomowym... Piszę się że: Energia atomowa jest całkowicie bezpieczna! Prąd z energii atomowej jest najtańszy! Promieniowanie jest nieszkodliwe, a nawet korzystne. Ilość odpadów promieniotwórczych jest b. niewielka, a poza tym są nieszkodliwe. Wszyscy chcą, by w ich pobliżu wybudowano elektrownię atomową. Okoliczni mieszkańcy są zadowoleni z mieszkania w pobliżu elektrowni atomowej. Posiadanie elektrowni atomowej oznacza prestiż wynikły z należenia do światowej elity. Itp... – red.]
21.04.2010
PERWERSJE JĄDROWE
Czy energetyka jądrowa jest opłacalnym i racjonalnym rozwiązaniem problemów energetycznych Polski czy wyjątkowo przewrotną megamanipulacją? Co można zaproponować zamiast lub równolegle, aby zapewnić nam tanią i czystą energię? Czemu większość informacji jest zupełnie nieznana, nie tylko społeczeństwu ale i części elit politycznych?
Reaktory jądrowe powstały do produkcji plutonu. Dopiero później władza wpadła na pomysł, żeby pokazać społeczeństwu dobrodziejstwo „taniej" produkcji prądu. Odtąd produkowano pluton w „elektrowniach atomowych", pokazując produkt uboczny, czyli prąd, jako główną działalność takiego zakładu. Ta uboczna działalność jest bardzo droga, jeśli przypisać do niej koszty działalności podstawowej.
Jak wiadomo rząd Margaret Thatcher upadł, gdy wydało się że dopłaca do energetyki jądrowej 16 miliardów.
Polska chyba nie zamierza budować bomb atomowych. Nie ma własnego paliwa do takich „elektrowni". Nie ma kadry. Brakuje infrastruktury przesyłowej do tworzenia punktowych scentralizowanych miejsc produkcji dużej ilości energii elektrycznej. Czy warto w związku z tym zastanawiać się nad zagospodarowaniem energetyki jądrowej? Czy w związku z powyższym przestawianie się na coś, czego nie mamy i nie znamy jest rozsądnym rozwiązaniem?
(...) Czy nie jest dużo bardziej opłacalne tworzenie rozproszonej lokalnej energetyki, w której nie ma olbrzymich strat na produkcie finalnym, czyli samym prądzie.
Ciekawe, że rozmowy na te tematy nie dotyczą podstawowego problemu, to znaczy czy należy instalować elektrownie jądrowe w Polsce, czy jest to opłacalne, oraz co można zrobić w zamian, ale poruszają wyłącznie tematy wtórne. Na przykład rozmowy polskich i francuskich ekspertów zdominowały tematy takie jak wybór rodzaju cyklu paliwowego i najlepszej metody składowania odpadów promieniotwórczych oraz wypalonego paliwa jądrowego. Chodzi chyba o to, aby społeczeństwo nie zastanawiało się nad celowością takich czy innych inwestycji.
Czemu w polskich mediach są podawane informacje, że koszt sygnalizowanych w mediach tych technologii za 1MWe to 2.500.000 do 3.000.000 euro, gdy te same media (energetyka.wnp.pl , www.nuclear.pl) podają informację na temat budowy dwóch następnych bloków w elektrowni w Temelinie, których koszt jest na poziomie 9.500.000 euro za 1MWe (500 miliardów koron za dwa bloki)?
Przecież Czesi mają dwie działające takie elektrownie, kadrę, doświadczenie oraz jak pokazuje historia, potrafią budować szybciej i zdecydowanie taniej niż to się dzieje w Polsce.
Finowie już dawno zamówili od francuskiego koncernu atomowego Areva powiększenie ich istniejącej elektrowni w Olkiluoto o następny blok w technologii EPR - reaktor trzeciej generacji, który jest podobno najnowocześniejszą instalacją atomową na świecie. Miał być oddany do użytku w tym roku. A tymczasem zamiast tego koszty już wzrosły prawie dwukrotnie, termin się odsuwa, a o jakości prac i innych ciekawych zdarzeniach można poczytać na przykład w artykułach „Nabici w reaktor" ( http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikfo ... aktor.read ), czy „Atomowa fuszerka" ( http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikfo ... zerka.read ).
Te informacje nie są promowane w głównych polskich mediach. Po co zrażać społeczeństwo, zanim uda się je wpędzić w irracjonalne ekonomicznie i ekologicznie kolosalne zadłużenie. A koszt samej elektrowni to tylko część całości wydatków z tym związanych. Przecież są jeszcze koszty infrastruktury, linii przesyłowych, „zagospodarowania" zużytego paliwa jądrowego czy późniejszy koszt likwidacji.
Zapomina się również podać, że np. Niemcy zamierzają zrezygnować do 2021 roku całkowicie z energetyki jądrowej, mimo że nie muszą inwestować w ich budowę. Podobnie jak Hiszpania już zaczyna rozbierać swoje. Widocznie z powodu zbyt wysokiej opłacalności...
W świecie zachodnim Finlandia (Olkiluoto), Czesi (Temelin) i Francja ( Flamanville w Normandii) budują nowe reaktory atomowe. Francuzi mają podobne problemy co Finowie, a Czechów dopiero to czeka.
Na podstawie „osiągnięć" w Finlandii największe banki inwestycyjne w USA zgadzają się kredytować takie inwestycje wyłącznie wtedy, gdy państwo bezwarunkowo poręczy w 100%.
W Ramowym harmonogramie działań dla energetyki jądrowej ( http://www.atom.edu.pl/index.php/ej-w-p ... ogram.html ) stwierdzono, że nie da się skutecznie wprowadzić w Polsce energetyki jądrowej bez akceptacji społecznej. Dla jej pozyskania konieczne jest przedstawienie społeczeństwu wiarygodnych i rzetelnych informacji.
Jak to stwierdzenie ma się na przykład do informacji o kosztach i braku pozostałych informacji?
Czemu na przykład w polskich mediach nie ma informacji o niemieckich problemach z podziemnymi zbiornikami odpadów promieniotwórczych, do których dostała się woda? Trzeba będzie wszystko wydobyć, zabezpieczyć ponownie i znaleźć nowe miejsce na składowanie. Sądząc po temacie dyskusji i zobowiązaniach przedakcesyjnych być może że w Polsce.
Samo wydobycie tych odpadów i zapakowanie w nowe, tym razem niezniszczalne opakowanie będzie kosztować kilka miliardów euro.
Nigdzie też nie jest uwzględniana informacja o kosztach likwidacji samych elektrowni.
Jak podawała Gazeta Wyborcza, w czasach kiedy jeszcze energetyka jądrowa nie była w Polsce promowana: „Aż 56 mld funtów będzie kosztowała likwidacja 20 starzejących się brytyjskich elektrowni jądrowych." ( http://wyborcza.pl/1,75476,2872523.html )Z Niemiec przyszła nawet podobno propozycja przerobienia ich trzech elektrowni jądrowych na geotermiczne.
Znaczna część paliwa do elektrowni jądrowych pochodzi z demontażu bomb (około 40%), a mimo to koszt uranu wzrósł kilkakrotnie w ciągu kilku lat. W 2007 roku osiągnął nawet przejściowo cenę 300$/1kg. Jest to związane z tym, że zasoby, z których można go tanio pozyskiwać starczą na kilkanaście lat, jeśli nie zmieni się planów lub nie wprowadzi nowszych i zdecydowanie tańszych technologii pozyskiwania paliwa jądrowego.
Jak Polska poradzi sobie z tym problemem nie mając ani bombek ani własnych kopalni uranu?
Energetyka jądrowa potrzebuje bardzo dużo wody, której dostępnych zasobów Polska ma najmniej w Europie. Od lat następuje stepowienie na prawie 60% kraju. Jak pogodzić te dwie sprzeczne potrzeby? Zwłaszcza, że nawet w najnowocześniejszych takich elektrowniach zdarzają się skażenia radioaktywne wody. Są to następne, bardzo wysokie, choć ukryte koszty.
Nie ma również takiej możliwości, aby dzisiejsza technologia budowy i funkcjonowania elektrowni atomowych gwarantowała bezpieczeństwo środowisku naturalnemu i była w 100% bezpieczna. A poza tym zwykle to inne czynniki powodują zagrożenia.
Przecież w przypadku najbardziej znanej, choć nie jedynej awarii, czyli tej w Czarnobylu, to nie technologia zawiniła. Główną przyczyną był zbieg czasowy testu oceny relaksacji w sterowaniu reaktorem, bez zabezpieczenia sprawdzonym układem sterowania awaryjnego, z niewykluczonym małym wstrząśnieniem ziemi. Ogromnym błędem było posadowienie tej elektrowni na terenie aktywnym sejsmicznie czwartej kategorii + uskok i 30 metrowa kurzawka. Niestety na terenie podobnie niestabilnym posadowiona jest również elektrownia w Temelinie (Czechy). Jeśli są podejmowane takie decyzje, to przecież nie pomoże nawet najlepsza technologia.
Poza tym samo istnienie takiej działającej elektrowni stwarza niebezpieczeństwo spektakularnego ataku terrorystycznego.
Niezależnie od powyższego jakość wykonania, ilość błędów, fuszerek i karygodnych zaniedbań przy rozbudowie elektrowni w Olkiluoto, o których można przeczytać we wspomnianych wyżej artykułach („Atomowa fuszerka" i „Nabici w reaktor") stwarza ogromne ryzyko kolosalnego nieszczęścia.
To wszystko nie jest wystarczającym powodem, aby pewne lobby zrezygnowały z próby uruchomienia takiej energetyki w państwach, w których społeczeństwa są wystarczająco zmanipulowane czy niedoinformowane, a władze wystarczająco nieświadome czy dyspozycyjne. Przecież to wybitnie opłacalny interes, tyle że nie wszystkim wiadomo dla kogo, za który zapłacą kolejne pokolenia.
Podobnie było ostatnio ze szczepionkami na świńską grypę, gdzie oszukane rządy różnych krajów na wyścigi kupowały niesprawdzone, nikomu niepotrzebne szczepionki bez gwarancji. Teraz mają problem i ogromne straty. Akurat w tym przypadku nasza Minister Zdrowia, Pani Ewa Kopacz, stanęła na wysokości zadania i mimo różnych nacisków, oszczerstw i oskarżeń, nie dała oszukać siebie ani Polski.
Informacje w mediach sugerują oczywistość powstania energetyki jądrowej w Polsce. Ale na szczęście wcale nie jest jeszcze wszystko zdecydowane. Ogromny rzeczywisty koszt budowy proponowanych w mediach rozwiązań, późniejszy wysoki bieżący koszt uzyskiwanej energii, nieuwzględniane koszty środowiskowe, społeczne i możliwość zagrożeń oraz bardzo długi czas potrzebny do uruchomienia, oraz niepowodzenia w Finlandii i Normandii, co najmniej sugerują zastanowienie się nad znacznie tańszymi, szybszymi i bezpieczniejszymi rozwiązaniami. Zwłaszcza, że technologie bardzo szybko się rozwijają i wiele spraw niemożliwych do tej pory zaczyna być na porządku dziennym. A co sugeruje ten artykuł? O tym na końcu.
Powstaje pytanie, czy toczące się aktualnie rozmowy oraz spotkania z francuskimi ekspertami i naukowcami oraz ewentualna wymiana technologiczna może dać coś Polsce?
Oczywiście. Ale to zależy od tego, jaka będzie to wymiana. Chociaż sądząc po wypowiedziach na przykład prezydenta Francji o Polsce i o Polakach, to powinniśmy wyłącznie słuchać, potakiwać i realizować ich interesy.
Jeśli będzie to jednak na przykład wszechstronna współpraca nad różnymi sposobami pozyskiwania taniej, czystej i niewyczerpalnej energii, to obie strony mogą na tym dużo skorzystać.
W dziedzinie energetyki jądrowej takimi przyszłościowymi i bardzo obiecującymi tematami są prace nad reaktorami MSR/LFTR opartymi na ciekłych solach toru (które w pewnych specyficznych warunkach mogą być jedyne i niezastąpione, np. w przestrzeni kosmicznej), w których nauka francuska jest prawdopodobnie bardziej zaawansowana od polskiej, oraz pozyskiwanie energii z rozpadu najcięższych pierwiastków, zachodzącego we wnętrzu naszej planety, gdzie z kolei Polska jest światowym liderem.
Poza tym technologia SDS, w synergii z innymi technologiami SDSG i SDSU umożliwia sięgnięcie po nieprzebrane zasoby nieopłacalnego dla dotychczasowych technologii uranu i toru.
(...)
Pozwoli to na zarzucenie wyjątkowo niebezpiecznego, drogiego zatłaczania CO2 pod ziemię, co nie tylko niszczy horyzonty cieczy wgłębnych i ekonomię, ale również grozi śmiercionośnymi katastrofami, jako że upłynnia on ciężkie, zestalone frakcje ropy naftowej oraz zwiększa rozpuszczalność metali i minerałów, co grozi nieprzewidywalną migracją i niekontrolowanym erupcyjnym wydostaniem się tego gazu na powierzchnię. Tragedia w Kamerunie w 1986 roku wyraźnie pokazuje czym to grozi.
(...)
Ale najtańszym i nieprzebranym źródłem energii jest wysokotemperaturowa (300-450stC) energia cieplna z głębokich pokładów formacji skalnych (do 10.000m). Jej suche pozyskiwanie, za pomocą wgłębnych wymienników ciepła typu harvestors, stwarza warunki dla wysoko opłacalnej produkcji energii elektrycznej. Energia geotermiczna może być dodatkowo wspomagana energią geotermalną pozyskiwaną za pomocą wymienników cieplnych, które nie zaburzają hydrodynamivcznych reżimów basenów wód geotermalnych. Tej w pełni odnawialnej energii jest w Polsce tysiące razy więcej niż zużywamy.
Koszt produkcji z niej energii elektrycznej to kilka groszy za 1 kWh, a cieplnej znacznie mniej.
Jeden kilometr kwadratowy może rocznie dać ilość energii, która jest równoważna 200.000 baryłek ropy naftowej, bez żadnego uszczuplenia zasobów i bez zanieczyszczenia środowiska.
Pochodzi ona z ciepła powstającego z rozpadu ciężkich pierwiastków promieniotwórczych w samym sercu jądra naszej planety. Mieszkamy na cienkiej skorupce otaczającej płynną magmę, w środku której znajduje się gigantyczny, jak na skalę ludzkości reaktor jądrowy.
Pozyskiwanie wysokotemperaturowej energii cieplnej z dużych głębokości, jest najtańszym i niewyczerpalnym źródłem czystej energii, które działa nawet w przypadku epoki lodowcowej czy zimy poimpaktowej lub po wybuchu superwulkanu.
Najnowsza maszyna wiertnicza może dokonać odwiertu na głębokość 10.000 m w czasie nie dłuższym niż 24 dni. Pozwala na wiercenie nawet 600 m szybu produkcyjnego nawet w najtwardszych granitach w ciągu doby. Jest to nie tylko zupełnie nowa technologia wierceń, ale również całkowicie inny od dotychczasowych sposób tworzenia szybu. Taki odwiert, dzięki możliwości kierunkowego, sterowanego wiercenia poziomego na dowolnych głębokościach, pozwala również na równoległe zagospodarowanie różnych złóż, przez które przechodzi. Mogą to być węgiel, siarka, ropa zarówno lekka jak i ciężka, słynne w ostatnim czasie łupki, wody geotermalne, a nawet metale ziem rzadkich.
Daje to wybitną synergię.
Energetyka oparta na tych technologiach jest nie tylko jedną z najtańszych w inwestycji i absolutnie nie do pobicia w późniejszych bieżących kosztach produkcji energii cieplnej, elektrycznej, mechanicznej czy chemicznej, ale jest najszybszą w inwestycji, najbardziej przyjazną środowisku, jak również zajmuje najmniej miejsca na powierzchni ziemi. Praktycznie nie ma żadnych kosztów środowiskowych, a zamiast kosztów społecznych mogą być tylko korzyści.
Pozwala na szybkie i tanie tworzenie małych, lokalnych zakładów o mocy 10 MW do 100 MW, dzięki czemu nie trzeba będzie ponosić kolosalnych kosztów na nowe linie przesyłowe, jak również straty związane z przesyłem mogą być zmniejszone co najmniej o rząd wielkości.
Takie rozproszenie źródeł energii dodatkowo zwiększa bardzo znacznie bezpieczeństwo.
Za tą i inne technologie Profesor Bohdan Żakiewicz dostał wiele światowych nagród. Między innymi dziewięć Oskarów Biznesu, w tym diamentowe, tytuł lidera światowych technologii. Został również zgłoszony do Nagrody Nobla na rok 2010 przez BID i prawie sto spośród największych organizacji biznesowych świata.
Większość krajów Europy dąży do zastąpienia energetyki konwencjonalnej i elektrowni jądrowych, szkodliwych dla środowiska, energetyką czystą i odnawialną. W ciągu ostatnich dwudziestu lat wycofano z użycia ponad 120 reaktorów jądrowych, zastępując je innymi rozwiązaniami.
Francja, Finlandia, Litwa, Węgry, Czechy i Polska popierają budowę nowych. Ciekawe dlaczego.
Polskie media o tym wszystkim milczą. Też ciekawe dlaczego.
Po co tworzyć wyjątkowo drogie, nieekologiczne i niebezpieczne elektrownie jądrowe, jeżeli siedzimy na znacznie większym darmowym reaktorze? Który w każdych warunkach może dawać stałą i całkowicie czystą energię.
Mało znaną ciekawostką jest fakt, że według planów EU na rok 2050 Polska ma mieć 19.000 MW niedoboru mocy.
Oznacza to, że już planuje się, że będziemy musieli kupować energię. Mimo że mamy największe na świecie zasoby surowców energetycznych na głowę ludności. Skąd to się bierze i jak to się ma do dzisiejszych poczynań i planów?
Wytłumaczenie jest bardzo proste. Jeśli zaczniemy tworzyć od podstaw, czyli bardzo długo, wyjątkowo drogie elektrownie jądrowe, przetwarzające szybko drożejący uran na energię elektryczną, to nie zdążymy i nie będziemy mieli za co wybudować następnych. Mając tak ogromne zasoby energetyczne zostaniemy zmuszeni do kupowania energii od innych.
Poszczególne technologie oraz rozwiązania, które sygnalizuję w tym artykule, opiszę w następnych tekstach.
Proszę wszystkich, którym zależy na rozwiązaniach korzystnych dla Polski, o konstruktywne komentarze, uwagi, uzupełnianie tych informacji oraz o rozpowszechnianie.
Piotr Waydel
BRANŻE:
Finanse/Ekonomia
Nieruchomości/Budownictwo
Szkolenia/Edukacja
ORGANIZACJE:
Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego
Fundacja promocji historii Polski
People To People International
KCBE Rada Fundacji
oraz inne Fundacje i Stowarzyszenia
JĘZYKI:
Angielski, rosyjski
CZYM SIĘ ZAJMUJĘ:
Ekonomia alternatywna.
Stworzenie prawdziwej Biznesowej Grupy Twórczej.
Realizacja spraw niemożliwych, bo tylko takie są ciekawe.
Nowe wyzwania.
Zajmuję się rozwiązywaniem niestandardowych problemów i inżynierią finansową.
Aktualnie są to:
Autonomiczne Osiedle Ekologicznych Domów Pasywnych.
Sieć biznesowa rozproszona.
Międzynarodowa Szkoła Alternatywna.
Alternatywne Lekcje Przedsiębiorczości.
Alternatywny, ze wszech miar racjonalny transport miejski.
Projekt: Mieszkania dla młodych, aktywnych ludzi bez oficjalnej zdolności kredytowej.
Zawsze robię nie to, co wszyscy.
Użytkownik:
http://www.eurogospodarka.pl/
http://www.pozywamy-zbiorowo.pl/
http://artelis.pl/
http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikfo ... aktor.read | 19 marca 2010
NABICI W REAKTOR
(...)
A co o jakości tych prac mówią sami robotnicy? Większość zatrudnionych pochodzi z Polski. Andrzej Miciak na przykład opowiada, jak wznoszono betonową konstrukcję. „Nawet kiedy gołym okiem widzieliśmy usterki , np., pomiędzy stalowymi dźwigarami brakowało elementów łączących, musieliśmy zalewać te miejsca betonem. Czasem spawy nie trzymały. Należałoby je zespawać na nowo – opowiada polski robotnik – ale nie było na to czasu. Owszem, chodzili inspektorzy, którzy mieli kontrolować jakość robót. Oni jednak nie tylko zamykali oko na usterki, ale wręcz nakazywali nam zakryć usterki warstwą betonu. Polski robotnik widział na własne oczy poważną usterkę, która musi mieć wpływ na funkcjonowanie całego systemu uziemienia – była to sprawa ważna dla bezpieczeństwa elektrowni.
(...)
Tymczasem Polacy mówią, że prac przy spawaniu nieraz nie nadążano skończyć z powodu pośpiechu. „Jedna betoniarka nadjeżdżała za drugą i my wylewaliśmy beton, nawet jeśli konstrukcja nośna jeszcze nie była gotowa. Beton nie mógł czekać” relacjonuje budowlaniec Andrzej Miciak. Polacy twierdzą również, że nieraz czekano na decyzje, zmieniano je, brakowało właściwych planów konstrukcyjnych.
„W październiku zauważyliśmy, że prace spawalnicze wymykają się niekiedy spod kontroli” - mówi Petteri Tiippana, dyrektor fińskiego Urzędu Nadzoru Radiologicznego STUK. Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, jest tam bardzo wiele elementów do spawania, trzeba też znać specyficzne wymogi odnośnie spawania w elektrowni jądrowej. Tymczasem prace te zlecono tam wielu różnym podwykonawcom. Niektórych musieliśmy bacznie obserwować.
Na budowie pracuje 4000 robotników z 60 różnych krajów, zatrudnionych na ogół za pośrednictwem zagranicznych agencji. 1200 robotników przybylo z Polski. Polacy szczególnie krytycznie oceniają portugalskich brygadzistów, zwerbowanych przez francuską firmę budowlaną Bouygues – twierdzą, że są oni niekompetentni , mówią tylko po portugalsku i nie radzą sobie z pisaniem. Polscy robotnicy opowiadają, że gdy któremuś z nich skradziono kombinezon ochronny i trzeba było wypisać zamówienie na nowy, brygadzista nie umiał tego zrobić. Bazgrał coś jak uczeń pierwszej klasy, w końcu dał za wygraną.
(...)
Według STUK wykryto jak dotąd 3000 usterek budowlanych, zawinionych zapewne najczęściej przez gorączkowy pośpiech i stres. Zbigniew Mulczyński, który pracował w Olkiluoto jako brygadzista, mówi: „Kto nie pracował dość szybko, słyszał od szefów: „albo to skończysz na czas, albo koniec z tobą, odeślemy cię do domu”. Jak człowiek pracuje w takim pośpiechu i stresie, usterki są nieuniknione. Te usterki należało wykryć i naprawić – na to jednak już nie starczało czasu.
(...)
Dużą rolę odegrał też pośpiech. Początkowo Olkiluoto 3 miało kosztować około 3 miliardów euro. Dziś mówi się, ze koszt wyniesie co najmniej 4,5 mld.
Tommi Nieminen, Helsingin Sanomat
http://wyborcza.pl/1,75476,2872523.html /BBC, 2005-08-17 00:00
GIGANTYCZNE KOSZTY ZAMYKANIA BRYTYJSKICH ELEKTROWNI JĄDROWYCH
Aż 56 mld funtów będzie kosztowała likwidacja 20 starzejących się brytyjskich elektrowni jądrowych.
Takie szacunki przedstawił Nuclear Decommissioning Authority - powołany w kwietniu specjalny urząd, który ma nadzorować proces zamykania niebezpiecznych dla otoczenia zakładów. Eksperci z NDA chcieliby, aby rozbiórka elektrowni i oczyszczanie miejsc z materiałów o wysokiej promieniotwórczości trwały łącznie najwyżej 25 lat. To dużo szybciej, niż zakładano w pierwszym projekcie sprzed pół roku , w którym na zatarcie wszelkich śladów istnienia reaktorów dawano aż 125 lat.
Koszty likwidacji elektrowni jądrowych w Wielkiej Brytanii rosną wraz ze szczegółowością kolejnych analiz zamawianych przez NDA. Jeszcze w kwietniu szacowano je na 48 mld funtów. - Nikt wcześniej nie wyliczał dokładnie, ile będzie nas kosztowało bezpieczne pożegnanie się z reaktorami. Stąd tak duże rozbieżności w kalkulacjach - tłumaczy Sir Anthony Cleaver, prezes NDA. Raport jego urzędu trafi teraz do konsultacji społecznych, które mają potrwać do listopada. Potem zapadnie decyzja, jak, kiedy i za ile rozstać się z elektrowniami. Ich żywotność wynosi przeciętnie 30-40 lat. Niektóre jednak zaczynają na starość przeciekać. Tak jest m.in. w Sellafield w Cumbrii i w Dounreay w Szkocji. - Trzeba je szybko zlikwidować, by nie sprawiły nam jakiejś przykrej niespodzianki - mówi Cleaver.
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75476,2872523.html#ixzz15qe1TnYs
Ostatnio zmieniony sob kwie 23, 2011 10:17 am przez admin, łącznie zmieniany 7 razy.
„NEWSWEEK” nr 29, 2006 r., strona 62
ENERGETYKA JĄDROWA
ATOMISTYFIKACJA
LOBBY ATOMOWE TWORZY MIT BEZPIECZNEJ, CZYSTEJ I TANIEJ ENERGII Z ATOMU. JAK POKAZUJE PRAKTYKA, ŻADNE Z TYCH OPTYMISTYCZNYCH STWIERDZEŃ NIE JEST PRAWDZIWE.
W górskiej wiosce Kara Agach w Kirgistanie niemal wszystko, co wyrasta z ziemi, jest promieniotwórcze. Ziemniaki, owoce, trawa. Radioaktywne jest też mięso kurcząt i kóz.
Katastrof takich jak w Kara Agach nie uwzględnia się w raportach międzynarodowych agencji atomowych. Podkreślane są zalety energii z atomu, pomijane wady. Dziś, kiedy lobby atomowe zwiastuje renesans elektrowni jądrowych, warto przyjrzeć się nie tylko zyskom, ale i kosztom.
Ziemia w Kara Agach, w Czkałowsku, w Kara Balta i w dziesiątkach innych miejsc zawiera uran. Bardzo dużo uranu. Ale to nie złoża zalegające głęboko pod powierzchnią stały się przyczyną tragedii. W dwudziestu kilku miejscowościach Kirgistanu przez 20 lat wyszarpywano z ziemi rudę uranu, mielono ją, rozdrabniano, płukano i odcedzano z tego szlamu \"żółte ciasto\" - główne źródło energii w elektrowniach jądrowych. Zbędne resztki to zawarte w rudzie pierwiastki niestabilne, rozpadające się z czasem, promieniotwórcze jak rad czy tor. Pierwszy z nich pozostaje aktywny przez około 3 tys. lat, drugi potrzebuje aż 150 tys. lat, aby przestał wysyłać przenikliwe promieniowanie. Z łatwością przechodzi ono przez tkanki ludzkiego ciała, od czasu do czasu siejąc spustoszenie, np. gdy trafi w któryś z genów i wywoła mutację prowadzącą do nowotworu.
Wieś Kara Agach żyła wśród hałd kamieniejącego, radioaktywnego szlamu. Pasano na nim kozy, wykorzystywano jako materiał budowlany. Nikt nie mówił ludziom, że siedzą na beczce prochu. Dawka promieniowania, jaką otrzymują od lat, jest 40 razy wyższa od dopuszczalnej - policzyli belgijscy i kirgiscy naukowcy. Bank Światowy, Stany Zjednoczone, Japonia, Szwecja i kilka innych krajów pospieszyły z pomocą finansową. Co jednak zrobić ze skamieniałym szlamem, który pozostanie aktywny przez dziesiątki tysięcy lat?
Na obszarze byłego Związku Radzieckiego takich miejsc jest więcej niż gdziekolwiek na świecie. Jak powiedział niedawno jeden z szefów rosyjskiego Zarządu Odpadami Radioaktywnymi Siergiej Brykin, w tym kraju stosuje się zasadę: wyrzuć i zapomnij. Dopiero teraz Rosja przymierza się do tworzenia bezpiecznych składów materiałów radioaktywnych. Nie zacznie ich jednak budować wcześniej niż za 10-15 lat.
Podobnie jest w Chinach. Największa kopalnia uranu oznaczona numerem 792 zrzucała płynne odpady promieniotwórcze do rzeki. Zakład zamknięto w roku 2002. Oficjalny powód: wyczerpanie złóż. A naprawdę dlatego, że doprowadził do katastrofy zdrowotnej i ekologicznej. Ludzie mieszkający w pobliżu kopalni zaczęli umierać na raka. Przyczyną połowy wszystkich zgonów młodych ludzi i dzieci stały się nowotwory, najczęściej białaczki. Noworodki przychodzą na świat z wadami wrodzonymi. Często zdarzają się poronienia. Kwitnący region zmienił się w jałową ziemię, kompletny nieużytek. Nawet budynki są tam napromieniowane w stopniu wielokrotnie przekraczającym dopuszczalne normy. Ponure informacje utajniono. Raporty lekarzy o tym, że połowa zgonów jest wynikiem jakiejś formy raka, ukrywano jako tajemnice państwowe. Pracowników alarmujących, że skażenie otoczenia jest katastrofalne, oskarżono o działalność wywrotową. Sąd skazał ich najpierw na więzienie, a potem na areszt domowy.
Nie tylko w krajach byłego Związku Radzieckiego czy Chinach unika się informowania opinii publicznej o ryzyku związanym z energetyką jądrową. We Francji, gdzie prawie 80 procent elektryczności pochodzi z elektrowni atomowych, kolejne skandale ujawniały nie powołane do tego instytucje kontrolne, a niezależne organizacje pozarządowe. Greenpeace zorganizował kilka lat temu nocne czuwanie w pobliżu kompleksu fabryk w La Hague. Ze zużytego paliwa jądrowego odzyskuje się tam między innymi pluton, najbardziej radioaktywny pierwiastek we wszechświecie. Dla człowieka zabójczy nawet w minimalnych ilościach.
Zarządzający fabryką zaprzeczali, że płynne odpady z La Hague wpuszczane są do morza. Nurkowie Greenpeace pobrali próbki odpadów spuszczanych potajemnie do kanału La Manche nocą. Ich promieniotwórczość okazała się 17 mln razy większa niż naturalna promieniotwórczość wody morskiej. Oznacza to, że wiele stworzeń morskich zostało skazanych na zagładę, a konsumenci owoców morza na nowotwory.
Przez wiele lat zaprzeczano też, że fabryka przetwarzająca paliwo jądrowe w La Hague może stanowić ryzyko dla zdrowia mieszkańców tych okolic. Prof. Jean-Fran?ois Viel, epidemiolog, stwierdził jednak dwukrotny wzrost liczby białaczek u dzieci z tego rejonu Francji.
Kilka lat temu wykryto chroniczne skażenie promieniotwórcze wód Rodanu, nad którym działa 20 reaktorów jądrowych. W mchach nad Sekwaną znaleziono kobalt, bo przeciekał zbiornik reaktora elektrowni w Nogent, w winie produkowanym w pobliżu kompleksu nuklearnego Marcoule wykryto tryt, mleko na półwyspie Cotentin zawierało cez. Francuskie pismo popularnonaukowe \"Science et Vie\" zamieściło wówczas listę baronów przemysłu nuklearnego, którzy ukrywają wypadki zdarzające się w elektrowniach i blokują niezależne badania skażeń radioaktywnych.
Raport Unii Europejskiej sprzed czterech lat wymienia około 7 tysięcy starych kopalń uranu, hałd, zbiorników wodnych i elektrowni jądrowych, które wymagają oczyszczenia w 11 krajach europejskich. \"To przerażający spadek po beztrosce producentów energii z atomu\" - ocenia Mike Thorne, brytyjski konsultant do spraw promieniowania. Wielu ludzi otrzymuje w tych rejonach dawki promieniowania 10, 20, 30 razy wyższe niż dopuszczalne bez szkody dla zdrowia.
Gdy się to wszystko podsumuje, prawdziwe zdumienie budzi najnowszy raport Agencji Energii Jądrowej (Nuclear Energy Agency). Opublikowany 1 czerwca w Paryżu, wygląda na część akcji reklamowej przemysłu atomowego. Jego autorzy twierdzą, że przemysł ten jest jedynym, który \"bierze pełną odpowiedzialność za wszystkie odpady powstające przy produkcji energii elektrycznej\". Ilość tych atomowych śmieci jest zdaniem agencji niewielka, a ich promieniotwórczość \"zmniejsza się z upływem czasu\".
Rzeczywiście, promieniotwórczość odpadów zmniejsza się z czasem. Jest to jednak czas liczony w setkach, tysiącach i milionach lat. Dlatego problem składowania tych odpadów niepokoi wszystkich, którzy mają z tym do czynienia. W maju tego roku państwa kupujące uran od Australii zażądały, aby kraj ten przyjmował wszystkie odpady z produkcji energii elektrycznej z uranu. Rząd australijski dyplomatycznie oświadczył, że nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie. Wygląda jednak na to, że będzie się musiał ugiąć przed żądaniami swoich klientów.
Jak wynika z listy Nuclear Energy Agency, trwałe zbiorniki na zużyte paliwo z reaktorów jądrowych ma zaledwie kilka krajów, wśród nich Finlandia, Francja, Niemcy, Szwecja, Wielka Brytania i Szwajcaria. W innych państwach to pieśń przyszłości. Kanada planuje budowę trwałego podziemnego zbiornika na rok 2025, Belgia i Japonia przewidują rozpoczęcie budowy na rok 2035, Hiszpania na rok 2020. Stany Zjednoczone borykają się z koniecznością przewiezienia 10 mln ton szlamu uranowego z brzegów rzeki Kolorado w stanie Utah w miejsce oddalone stamtąd o 50 km, aby zapobiec skażeniu wody pitnej dla południowej Kalifornii.
Równie prawdziwe jak mit o ekologicznej i czystej energii jądrowej jest stwierdzenie, że jest ona tania. We wszystkich krajach prąd z atomu jest o wiele droższy niż uzyskiwany z węgla czy nawet z siły wiatru. Jego cena za kilowatogodzinę wynosi w USA ponad siedem centów, tymczasem energia ze źródeł tradycyjnych jest prawie o połowę tańsza.
Rządy wielu państw radzą sobie z tym problemem w najprostszy sposób - sięgają do kieszeni podatników. Budżet dopłaca do elektryczności z atomu. Robi to, by opłata za prąd z elektrowni atomowych nie była wyższa niż z innych źródeł energii. Gdy w Wielkiej Brytanii prywatyzowano produkcję elektryczności, rząd narzucił dodatkowy podatek na paliwa kopalne, aby dochodami z niego wesprzeć energię z atomu. Subsydia dla energetyki jądrowej do 2000 roku wynosiły w Wielkiej Brytanii około 1,2 miliarda funtów rocznie. Podobnie wygląda sytuacja w Australii i w innych krajach.
Choć nikt nie zabrania prywatnym firmom budowania reaktorów jądrowych, żadne konsorcjum na świecie nie zrobiło tego bez wyciągania ogromnych sum z budżetu państwa. Nawet Bank Światowy nie chce pożyczać pieniędzy na tego rodzaju inwestycje. Bieżące koszty produkcji są wysokie, a przyszłe wydatki związane z rozmontowywaniem reaktorów i składowaniem odpadów jeszcze większe.
Około 440 reaktorów jądrowych na świecie wytwarza 16 procent zużywanej na ziemi energii elektrycznej. A także miliony ton odpadów promieniotwórczych, które pozostaną groźne dla ludzkiego zdrowia przez tysiące lat. Ten bilans trudno uznać za pozytywny.
Pozostaje pytanie, co stało się powodem wzmożonej akcji reklamowej prowadzonej przez lobby atomowe? Jest nim prawdopodobnie wzrost ceny uranu. Jego wydobycie to jedna z największych gałęzi światowego przemysłu. Dotychczas 40 procent zapotrzebowania na uran pokrywały istniejące zapasy z programów militarnych i z przetwarzania raz już użytego paliwa jądrowego. Te zapasy się wyczerpują. Cena kilograma uranu poszła w górę, a jego produkcja wzrosła o kilkanaście procent w ciągu ostatnich dwóch lat. I prawdopodobnie podwoi się do roku 2010. Ale na świecie powstaje tylko jedna nowa elektrownia atomowa - w Finlandii. Żeby zarobić na sprzedaży energii, trzeba więc nakręcić koniunkturę, zachęcić do wznoszenia następnych reaktorów. Na tym polega interes właścicieli kopalń uranu i zarządzających elektrowniami atomowymi. Czy nasz interes jest zbieżny z ich celami?
Można mieć wątpliwości.
Jeśli elektrownie jądrowe nie spełniają pokładanych w nich nadziei, nie są tanie ani bezpieczne, jaka jest alternatywa? Gdzie szukać nowych źródeł energii? Coraz więcej specjalistów uważa, że powinny to być energie odnawialne: słońca i wiatru. Panele słoneczne na dachach i turbiny wiatrowe. Niewielkie bojlery wytwarzające elektryczność mają wejść na rynek europejski w przyszłym roku. Już teraz na dachach wysokościowców pojawiają się wiatraki. 50 procent elektryczności w Danii i 40 procent w Holandii produkowane jest w systemie zdecentralizowanym, nie w wielkich elektrowniach, a w mniejszych urządzeniach korzystających między innymi z ciepła słońca i z siły wiatru.
98 procent budynków w Helsinkach jest ogrzewane przez sieci lokalne. Unika się dzięki temu ogromnych strat energii podczas transportu. W przypadku energetyki jądrowej ponad 60 procent energii ucieka z elektrowni w postaci ciepła i w sieciach przesyłowych.
Czy jednak starczy rozsądku, aby oszczędzać energię, nie liczyć na węgiel i atom, a zwrócić się ku słońcu i wiatrakom?
Bożena Kastory
www.o2.pl | Niedziela [05.07.2009, 22:39] 1 źródło
PRĄD Z ATOMU BĘDZIE DROŻSZY
Elektrownia jądrowa nam się nie opłaci?
Prąd z elektrowni atomowych może kosztować prawie dwa razy więcej niż z węgla czy gazu. Energia jądrowa nie będzie tańsza niż tradycyjne źródła - donosi \"Rzeczpospolita\".
Gazeta przytacza badania Polskiej Grupy Energetycznej, z których wynika, że ostateczny koszt produkcji jednej megawatogodziny energii atomowej wyniesie od 550 do 690 zł. Tymczasem energia z nowych elektrowni węglowych kosztowałaby najwyżej 240 zł, a z gazowych - ok. 285.
Nawet jeśli uwzględnione zostaną wymogi ekologiczne, czyli obowiązek zakupu pozwoleń na emisję dwutlenku węgla, to i tak elektrownie węglowe i gazowe mają dużą przewagę nad atomową - informuje \"Rzeczpospolita\"
Na koszt produkcji energii wpływają nakłady związane z budową nowych elektrowni. Inwestycje finansowane z kredytów mogą być dużo droższe. Wyjściem może być przeniesienie tych kosztów, poprzez dodatkową opłatę, na odbiorców.
Rząd planuje otwarcie elektrowni jądrowej już w 2020 roku. Powstać ma w pobliżu Konina, Darłowa, Gryfina lub Żarnowca. | AJ
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Czwartek, 06.08.2009 14:44
KRAJ: ILE KOSZTUJE ENERGIA ATOMOWA?
Tania nie jest.
Okazuje się, że energia pochodząca z elektrowni atomowych może być nawet dwa razy droższa niż wytwarzana z węgla i gazu – wynika z analizy zleconej przez Polską Grupę Energetyczną.
Ile zatem wynosi całkowity koszt produkcji jednej megawatogodziny energii atomowej? Szacunki mówią kwotach rzędu 550 do nawet 700 złotych. Ważny jest tu też koszt budowy samej elektrowni (twórcy raportu założyli, że kredyt na budowę będzie miał realne oprocentowanie w wysokości 7 procent, a okres jego spłaty wyniesie 15 lat).
Dla porównania dodali, że przy zbliżonych założeniach prąd z nowych elektrowni węglowych (za megawatogodzinę) kosztować może ok. 200-240 złotych, a z gazowych blisko 280 złotych. Oczywiście w grę wchodzą tu również wymogi-opłaty ekologiczne (chodzi o obowiązek zakupu pozwoleń na emisję dwutlenku węgla). Ale nawet wtedy elektrownie węglowe i gazowe są tańsze niż atomowe - megawatogodzina wyceniana będzie na ok. 370 złotych.
Jednak w tym wypadku nie tylko sam koszt energii wchodzi w grę, liczą się również względy ekologiczne, a jak wiadomo energia z węgla środowisku specjalnie nie służy. A jaka energia, waszym zdaniem powinna być w Polsce promowana?
Leszek Sadkowski
leszek.sadkowski@hotmoney.pl
WPROST EXTRA DODATEK TYLKO DLA INTERNETU ( www.wprost.pl )
\"WPROST\" Numer: 38/2009 (1391)
POLSKI ATOM
(...)
Wydatki związane z elektrowniami jądrowymi będą wysokie. Andrzej Strupczewski mówi o 2,75 mld euro za tysiąc megawatów. Ale i tak elektrownia jądrowa byłaby tańsza zarówno od wiatrowej, jak i węglowej z systemem neutralizacji gazów cieplarnianych. Takie wyliczenia trudno jednak zweryfikować. Jak oszacować koszty utylizacji i kilkusetletniego składowania zużytego paliwa? W jaki sposób ocenić wydatki na 40-letnie wygaszanie reaktora po 60 latach eksploatacji? Jak skalkulować koszty wykształcenia co najmniej 200 inżynierów i kilku tysięcy techników? W amerykańskich i francuskich opracowaniach często używa się przelicznika: miliard euro za tysiąc megawatów.
O koszcie 3-7,3 mld euro za pierwszy polski blok o mocy tysiąca megawatów mówi prof. Krzysztof Żmijewski. Najwyższa kwota uwzględnia całkowity koszt finansowania inwestycji. Z okiełznaniem kosztów nie radzą sobie Finowie, którzy o trzy lata przekroczyli termin uruchomienia reaktora EPR w Olkiluoto i o 3 mld euro (dwukrotnie) koszt inwestycji. Długo zbierano pieniądze na budowaną francuską elektrownię Flammanville. Na rosyjskiej licencji kolejną elektrownię jądrową chcą uruchomić Bułgarzy, którzy liczą na wsparcie Moskwy. Rumuni spoglądają w stronę Kanadyjczyków. Włosi i Szwedzi wznawiają program energetyki jądrowej. Rosjanie zapowiadają budowę 26 elektrowni do 2030 r.
O konieczności oswajania atomu nie jest przekonany prof. Krzysztof Żmijewski, zwolennik efektywnego gospodarowania energią elektryczną. Rocznie produkujemy 158–160 TWh energii. Gdybyśmy powszechnie stosowali energooszczędne urządzenia, zapotrzebowanie na prąd spadłoby o ponad 30 TWh – przekonuje naukowiec. Wówczas moglibyśmy na długo odłożyć budowę elektrowni.
Mirosław Stańczyk
[Trzeba też dodać, iż wydajne złoża uranu się kończą, i w związku z tym stale rosną ceny tej rudy (a przy ograniczonej ilości zasobów łatwo o ekonomiczny szantaż; wyzysk). Więc jakie to jest bezpieczeństwo energetyczne… - red.]
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Wtorek, 08.06.2010 18:22 42 komentarze
ENERGETYKA: ELEKTROWNIA ATOMOWA NIE JEST POLSCE POTRZEBNA
Nie opłaca się jej budowa?
Energetyka jądrowa nie jest Polsce potrzebna. Jest to jasne, jeśli w badaniach uwzględni się istniejący potencjał polskiego rolnictwa energetycznego (także polski potencjał gazu łupkowego) oraz całej innowacyjnej energetyki, umożliwiający zrównoważony rozwój (w tym wykorzystanie ogromnego potencjału poprawy użytkowania energii) – uważa prof. Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej.
Z makroekonomicznego punktu widzenia energetyka jądrowa spowoduje w polskiej gospodarce wielki impuls inflacyjny. Wynika on stąd, że wydatki trzeba ponosić od zaraz, a pierwsze efekty będą nie wcześniej niż za 20 lat – zaznacza Jan Popczyk.
Istnieje też bardzo trudna sprawa sfinansowania programu inwestycyjnego, który musiałby kosztować w samym tylko wytwarzaniu około 110 mld zł.
Zdaniem Jana Popczyka, PGE nie pozyska kapitału z giełdy. Ceny akcji tej spółki od czasu jej wejścia na giełdę w listopadzie 2009 roku spadły poniżej ceny emisyjnej, w czasie gdy indeksy giełdowe poszły znacznie w górę. Wszelka pomoc ze strony państwa, na przykład w postaci gwarancji kredytowych, jest też wykluczona, bo na pomoc publiczną nie zgodzi się Bruksela. Ponadto zadłużenie państwa zbliża się do progu konstytucyjnego. Program energetyki jądrowej zakłada budowę 2 elektrowni po dwa bloki o mocy 1600 MW każdy.
Analizy wskazują jednoznacznie na brak możliwości „zmieszczenia” dwóch elektrowni jądrowych, o mocy 3200 MW każda, w polskim systemie w ogóle, a w dolinie nocnej w szczególności. Polski system jest za mały z punktu widzenia tych elektrowni – podkreśla prof. Popczyk.
Ograniczenie energetyki jądrowej do jednego bloku pociąga za sobą drastyczny wzrost kosztów.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
21:59 [08.06.2010]
Atom Stop!
I ma rację, władowanie się w atom jest na rękę, ale Francuzom, którzy muszą sprzedać technologię za granicę, bo Electricite de France ma wielkie długi. A w dodatku nie wypaliła im budowa reaktora w Finlandii i Flamanville (Francja). A kto zapłaci za demontaż elektrowni jądrowej i składowanie odpadów? Podatnik!
Uran na świecie drożeje, zresztą przy obecnym zużyciu starczy go na 30 do 60 lat.
23:37 [08.06.2010]
Roman
Czy zgodził byś się aby w twoim sąsiedztwie powstała elektrownia jądrowa? A co z odpadami radioaktywnymi - chciałbyś je mieć na swoim podwórku? Nie ma w 100% bezpiecznej elektrowni jądrowej. Najczystsze źródła pozyskiwania energii to wiatr woda i słońce. Problem polega na tym, że z tych źródeł mogłoby korzystać wielu, a monopoliści zrobią wszystko żeby tak się nie stało.
08:46 [09.06.2010]
Gość
Platfusom chodzi tylko o to, żeby zrobić na tej el. atomowej jakiś przekręt i zarobić na głupich Polakach, zresztą jak na wszystkim czego się dotkną, cholerne \"elyty\" czerwono- różowe.
http://biznes.onet.pl/gazeta_finansowa, ... -kategoria | 13.01.2013 r.
Niepewne i ryzykowne
200 mln złotych rocznie to koszt utrzymania Państwowej Agencji Atomowej, a także wielu spółek Skarbu Państwa, które uczestniczą w programie atomowym. To również koszt realizacji kampanii społecznej reklamującej tę technologię. Ostateczny koszt budowy siłowni atomowej nie jest znany, nie wiadomo też kiedy elektrownia miałaby zacząć produkcję prądu oraz ile ostatecznie za niego zapłacimy. Nawet zwolennicy atomu przyznają, że bez publicznych środków inwestycja nie będzie możliwa. Nie ma szans na zdobycie innych źródeł finansowania i kredytów.
Atom w polskich realiach jest przede wszystkim wysoce niepewny i ryzykowny. Tym bardziej, że żadna elektrownia atomowa do tej pory nie powstała na komercyjnych zasadach. Wydajemy gigantyczne pieniądze na zwyczajną propagandę i wirtualny program jądrowy bez gwarancji, że kiedykolwiek powstanie elektrownia, która wyprodukuje choć jedną kilowatogodzinę.
Kalendarium
• Niemcy zamierzają zrezygnować z energii jądrowej do 2022 r.
• Belgijskie władze porozumiały się w sprawie zamknięcia dwóch istniejących elektrowni atomowych. Zgodnie z zawartym porozumieniem do 2015 r. zostaną zamknięte trzy najstarsze reaktory. Same elektrownie zostaną ostatecznie zlikwidowane do 2025 r., ale pod warunkiem, że do tego czasu energia ze źródeł odnawialnych będzie w stanie zaspokoić zapotrzebowanie Belgii.
• Szwajcaria rezygnuje z atomu do 2034 r. i stawia na OZE. Rząd jest przekonany, że nowa polityka energetyczna, oparta na wykorzystaniu potencjału odnawialnych źródeł energii (OZE) otworzy dla Szwajcarii nowe szanse i możliwości.
• Zwolennicy energetyki jądrowej bardzo często pomijają (lub świadomie zaniżają) w swoich analizach koszty likwidacji elektrowni jądrowych po zakończeniu ich eksploatacji. Zakładany czas eksploatacji reaktorów wynosi najczęściej ok. 30 – 40 lat, natomiast okres oczyszczania terenu i stopniowej likwidacji elektrowni jądrowej szacowany jest na minimum 60 lat [Savacool (2008)].
• W Wielkiej Brytanii powołano specjalną agendę rządową Nuclear Decommissioning Authority (NDA), która zajmuje się stopniową likwidacją elektrowni jądrowych. Koszty projektu wstępnie oszacowano na 35 mld funtów (w 2006 r.), później podwyższono je do 45 mld funtów (w 2009 r.), a w 2012 r. urosły do 53 mld funtów. Ostateczny termin oczyszczenia terenu większości brytyjskich elektrowni jądrowych wyznaczono na lata 2080-2110 [NDA (2011)].
• W projekcie budżetu UE na lata 2014 – 2020 przewidziano, że Litwa otrzyma do końca 2020 r. 460 milionów euro na zamknięcie elektrowni atomowej w Ignalinie.
• Zbyt duże ryzyko i wysokie koszty sprawiają, że Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju nie finansuje budowy nowych elektrowni atomowych. Tym bardziej, że żadna z nich do tej pory nie powstała na komercyjnych zasadach.
• Na 35 – 55 mld zł szacuje PGE łączne nakłady na budowę elektrowni atomowej o mocy 3000 megawatów.
• Wydatki Państwowej Agencji Atomistyki to 160 mln PLN w 2011 r.
ENERGETYKA JĄDROWA
ATOMISTYFIKACJA
LOBBY ATOMOWE TWORZY MIT BEZPIECZNEJ, CZYSTEJ I TANIEJ ENERGII Z ATOMU. JAK POKAZUJE PRAKTYKA, ŻADNE Z TYCH OPTYMISTYCZNYCH STWIERDZEŃ NIE JEST PRAWDZIWE.
W górskiej wiosce Kara Agach w Kirgistanie niemal wszystko, co wyrasta z ziemi, jest promieniotwórcze. Ziemniaki, owoce, trawa. Radioaktywne jest też mięso kurcząt i kóz.
Katastrof takich jak w Kara Agach nie uwzględnia się w raportach międzynarodowych agencji atomowych. Podkreślane są zalety energii z atomu, pomijane wady. Dziś, kiedy lobby atomowe zwiastuje renesans elektrowni jądrowych, warto przyjrzeć się nie tylko zyskom, ale i kosztom.
Ziemia w Kara Agach, w Czkałowsku, w Kara Balta i w dziesiątkach innych miejsc zawiera uran. Bardzo dużo uranu. Ale to nie złoża zalegające głęboko pod powierzchnią stały się przyczyną tragedii. W dwudziestu kilku miejscowościach Kirgistanu przez 20 lat wyszarpywano z ziemi rudę uranu, mielono ją, rozdrabniano, płukano i odcedzano z tego szlamu \"żółte ciasto\" - główne źródło energii w elektrowniach jądrowych. Zbędne resztki to zawarte w rudzie pierwiastki niestabilne, rozpadające się z czasem, promieniotwórcze jak rad czy tor. Pierwszy z nich pozostaje aktywny przez około 3 tys. lat, drugi potrzebuje aż 150 tys. lat, aby przestał wysyłać przenikliwe promieniowanie. Z łatwością przechodzi ono przez tkanki ludzkiego ciała, od czasu do czasu siejąc spustoszenie, np. gdy trafi w któryś z genów i wywoła mutację prowadzącą do nowotworu.
Wieś Kara Agach żyła wśród hałd kamieniejącego, radioaktywnego szlamu. Pasano na nim kozy, wykorzystywano jako materiał budowlany. Nikt nie mówił ludziom, że siedzą na beczce prochu. Dawka promieniowania, jaką otrzymują od lat, jest 40 razy wyższa od dopuszczalnej - policzyli belgijscy i kirgiscy naukowcy. Bank Światowy, Stany Zjednoczone, Japonia, Szwecja i kilka innych krajów pospieszyły z pomocą finansową. Co jednak zrobić ze skamieniałym szlamem, który pozostanie aktywny przez dziesiątki tysięcy lat?
Na obszarze byłego Związku Radzieckiego takich miejsc jest więcej niż gdziekolwiek na świecie. Jak powiedział niedawno jeden z szefów rosyjskiego Zarządu Odpadami Radioaktywnymi Siergiej Brykin, w tym kraju stosuje się zasadę: wyrzuć i zapomnij. Dopiero teraz Rosja przymierza się do tworzenia bezpiecznych składów materiałów radioaktywnych. Nie zacznie ich jednak budować wcześniej niż za 10-15 lat.
Podobnie jest w Chinach. Największa kopalnia uranu oznaczona numerem 792 zrzucała płynne odpady promieniotwórcze do rzeki. Zakład zamknięto w roku 2002. Oficjalny powód: wyczerpanie złóż. A naprawdę dlatego, że doprowadził do katastrofy zdrowotnej i ekologicznej. Ludzie mieszkający w pobliżu kopalni zaczęli umierać na raka. Przyczyną połowy wszystkich zgonów młodych ludzi i dzieci stały się nowotwory, najczęściej białaczki. Noworodki przychodzą na świat z wadami wrodzonymi. Często zdarzają się poronienia. Kwitnący region zmienił się w jałową ziemię, kompletny nieużytek. Nawet budynki są tam napromieniowane w stopniu wielokrotnie przekraczającym dopuszczalne normy. Ponure informacje utajniono. Raporty lekarzy o tym, że połowa zgonów jest wynikiem jakiejś formy raka, ukrywano jako tajemnice państwowe. Pracowników alarmujących, że skażenie otoczenia jest katastrofalne, oskarżono o działalność wywrotową. Sąd skazał ich najpierw na więzienie, a potem na areszt domowy.
Nie tylko w krajach byłego Związku Radzieckiego czy Chinach unika się informowania opinii publicznej o ryzyku związanym z energetyką jądrową. We Francji, gdzie prawie 80 procent elektryczności pochodzi z elektrowni atomowych, kolejne skandale ujawniały nie powołane do tego instytucje kontrolne, a niezależne organizacje pozarządowe. Greenpeace zorganizował kilka lat temu nocne czuwanie w pobliżu kompleksu fabryk w La Hague. Ze zużytego paliwa jądrowego odzyskuje się tam między innymi pluton, najbardziej radioaktywny pierwiastek we wszechświecie. Dla człowieka zabójczy nawet w minimalnych ilościach.
Zarządzający fabryką zaprzeczali, że płynne odpady z La Hague wpuszczane są do morza. Nurkowie Greenpeace pobrali próbki odpadów spuszczanych potajemnie do kanału La Manche nocą. Ich promieniotwórczość okazała się 17 mln razy większa niż naturalna promieniotwórczość wody morskiej. Oznacza to, że wiele stworzeń morskich zostało skazanych na zagładę, a konsumenci owoców morza na nowotwory.
Przez wiele lat zaprzeczano też, że fabryka przetwarzająca paliwo jądrowe w La Hague może stanowić ryzyko dla zdrowia mieszkańców tych okolic. Prof. Jean-Fran?ois Viel, epidemiolog, stwierdził jednak dwukrotny wzrost liczby białaczek u dzieci z tego rejonu Francji.
Kilka lat temu wykryto chroniczne skażenie promieniotwórcze wód Rodanu, nad którym działa 20 reaktorów jądrowych. W mchach nad Sekwaną znaleziono kobalt, bo przeciekał zbiornik reaktora elektrowni w Nogent, w winie produkowanym w pobliżu kompleksu nuklearnego Marcoule wykryto tryt, mleko na półwyspie Cotentin zawierało cez. Francuskie pismo popularnonaukowe \"Science et Vie\" zamieściło wówczas listę baronów przemysłu nuklearnego, którzy ukrywają wypadki zdarzające się w elektrowniach i blokują niezależne badania skażeń radioaktywnych.
Raport Unii Europejskiej sprzed czterech lat wymienia około 7 tysięcy starych kopalń uranu, hałd, zbiorników wodnych i elektrowni jądrowych, które wymagają oczyszczenia w 11 krajach europejskich. \"To przerażający spadek po beztrosce producentów energii z atomu\" - ocenia Mike Thorne, brytyjski konsultant do spraw promieniowania. Wielu ludzi otrzymuje w tych rejonach dawki promieniowania 10, 20, 30 razy wyższe niż dopuszczalne bez szkody dla zdrowia.
Gdy się to wszystko podsumuje, prawdziwe zdumienie budzi najnowszy raport Agencji Energii Jądrowej (Nuclear Energy Agency). Opublikowany 1 czerwca w Paryżu, wygląda na część akcji reklamowej przemysłu atomowego. Jego autorzy twierdzą, że przemysł ten jest jedynym, który \"bierze pełną odpowiedzialność za wszystkie odpady powstające przy produkcji energii elektrycznej\". Ilość tych atomowych śmieci jest zdaniem agencji niewielka, a ich promieniotwórczość \"zmniejsza się z upływem czasu\".
Rzeczywiście, promieniotwórczość odpadów zmniejsza się z czasem. Jest to jednak czas liczony w setkach, tysiącach i milionach lat. Dlatego problem składowania tych odpadów niepokoi wszystkich, którzy mają z tym do czynienia. W maju tego roku państwa kupujące uran od Australii zażądały, aby kraj ten przyjmował wszystkie odpady z produkcji energii elektrycznej z uranu. Rząd australijski dyplomatycznie oświadczył, że nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie. Wygląda jednak na to, że będzie się musiał ugiąć przed żądaniami swoich klientów.
Jak wynika z listy Nuclear Energy Agency, trwałe zbiorniki na zużyte paliwo z reaktorów jądrowych ma zaledwie kilka krajów, wśród nich Finlandia, Francja, Niemcy, Szwecja, Wielka Brytania i Szwajcaria. W innych państwach to pieśń przyszłości. Kanada planuje budowę trwałego podziemnego zbiornika na rok 2025, Belgia i Japonia przewidują rozpoczęcie budowy na rok 2035, Hiszpania na rok 2020. Stany Zjednoczone borykają się z koniecznością przewiezienia 10 mln ton szlamu uranowego z brzegów rzeki Kolorado w stanie Utah w miejsce oddalone stamtąd o 50 km, aby zapobiec skażeniu wody pitnej dla południowej Kalifornii.
Równie prawdziwe jak mit o ekologicznej i czystej energii jądrowej jest stwierdzenie, że jest ona tania. We wszystkich krajach prąd z atomu jest o wiele droższy niż uzyskiwany z węgla czy nawet z siły wiatru. Jego cena za kilowatogodzinę wynosi w USA ponad siedem centów, tymczasem energia ze źródeł tradycyjnych jest prawie o połowę tańsza.
Rządy wielu państw radzą sobie z tym problemem w najprostszy sposób - sięgają do kieszeni podatników. Budżet dopłaca do elektryczności z atomu. Robi to, by opłata za prąd z elektrowni atomowych nie była wyższa niż z innych źródeł energii. Gdy w Wielkiej Brytanii prywatyzowano produkcję elektryczności, rząd narzucił dodatkowy podatek na paliwa kopalne, aby dochodami z niego wesprzeć energię z atomu. Subsydia dla energetyki jądrowej do 2000 roku wynosiły w Wielkiej Brytanii około 1,2 miliarda funtów rocznie. Podobnie wygląda sytuacja w Australii i w innych krajach.
Choć nikt nie zabrania prywatnym firmom budowania reaktorów jądrowych, żadne konsorcjum na świecie nie zrobiło tego bez wyciągania ogromnych sum z budżetu państwa. Nawet Bank Światowy nie chce pożyczać pieniędzy na tego rodzaju inwestycje. Bieżące koszty produkcji są wysokie, a przyszłe wydatki związane z rozmontowywaniem reaktorów i składowaniem odpadów jeszcze większe.
Około 440 reaktorów jądrowych na świecie wytwarza 16 procent zużywanej na ziemi energii elektrycznej. A także miliony ton odpadów promieniotwórczych, które pozostaną groźne dla ludzkiego zdrowia przez tysiące lat. Ten bilans trudno uznać za pozytywny.
Pozostaje pytanie, co stało się powodem wzmożonej akcji reklamowej prowadzonej przez lobby atomowe? Jest nim prawdopodobnie wzrost ceny uranu. Jego wydobycie to jedna z największych gałęzi światowego przemysłu. Dotychczas 40 procent zapotrzebowania na uran pokrywały istniejące zapasy z programów militarnych i z przetwarzania raz już użytego paliwa jądrowego. Te zapasy się wyczerpują. Cena kilograma uranu poszła w górę, a jego produkcja wzrosła o kilkanaście procent w ciągu ostatnich dwóch lat. I prawdopodobnie podwoi się do roku 2010. Ale na świecie powstaje tylko jedna nowa elektrownia atomowa - w Finlandii. Żeby zarobić na sprzedaży energii, trzeba więc nakręcić koniunkturę, zachęcić do wznoszenia następnych reaktorów. Na tym polega interes właścicieli kopalń uranu i zarządzających elektrowniami atomowymi. Czy nasz interes jest zbieżny z ich celami?
Można mieć wątpliwości.
Jeśli elektrownie jądrowe nie spełniają pokładanych w nich nadziei, nie są tanie ani bezpieczne, jaka jest alternatywa? Gdzie szukać nowych źródeł energii? Coraz więcej specjalistów uważa, że powinny to być energie odnawialne: słońca i wiatru. Panele słoneczne na dachach i turbiny wiatrowe. Niewielkie bojlery wytwarzające elektryczność mają wejść na rynek europejski w przyszłym roku. Już teraz na dachach wysokościowców pojawiają się wiatraki. 50 procent elektryczności w Danii i 40 procent w Holandii produkowane jest w systemie zdecentralizowanym, nie w wielkich elektrowniach, a w mniejszych urządzeniach korzystających między innymi z ciepła słońca i z siły wiatru.
98 procent budynków w Helsinkach jest ogrzewane przez sieci lokalne. Unika się dzięki temu ogromnych strat energii podczas transportu. W przypadku energetyki jądrowej ponad 60 procent energii ucieka z elektrowni w postaci ciepła i w sieciach przesyłowych.
Czy jednak starczy rozsądku, aby oszczędzać energię, nie liczyć na węgiel i atom, a zwrócić się ku słońcu i wiatrakom?
Bożena Kastory
www.o2.pl | Niedziela [05.07.2009, 22:39] 1 źródło
PRĄD Z ATOMU BĘDZIE DROŻSZY
Elektrownia jądrowa nam się nie opłaci?
Prąd z elektrowni atomowych może kosztować prawie dwa razy więcej niż z węgla czy gazu. Energia jądrowa nie będzie tańsza niż tradycyjne źródła - donosi \"Rzeczpospolita\".
Gazeta przytacza badania Polskiej Grupy Energetycznej, z których wynika, że ostateczny koszt produkcji jednej megawatogodziny energii atomowej wyniesie od 550 do 690 zł. Tymczasem energia z nowych elektrowni węglowych kosztowałaby najwyżej 240 zł, a z gazowych - ok. 285.
Nawet jeśli uwzględnione zostaną wymogi ekologiczne, czyli obowiązek zakupu pozwoleń na emisję dwutlenku węgla, to i tak elektrownie węglowe i gazowe mają dużą przewagę nad atomową - informuje \"Rzeczpospolita\"
Na koszt produkcji energii wpływają nakłady związane z budową nowych elektrowni. Inwestycje finansowane z kredytów mogą być dużo droższe. Wyjściem może być przeniesienie tych kosztów, poprzez dodatkową opłatę, na odbiorców.
Rząd planuje otwarcie elektrowni jądrowej już w 2020 roku. Powstać ma w pobliżu Konina, Darłowa, Gryfina lub Żarnowca. | AJ
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Czwartek, 06.08.2009 14:44
KRAJ: ILE KOSZTUJE ENERGIA ATOMOWA?
Tania nie jest.
Okazuje się, że energia pochodząca z elektrowni atomowych może być nawet dwa razy droższa niż wytwarzana z węgla i gazu – wynika z analizy zleconej przez Polską Grupę Energetyczną.
Ile zatem wynosi całkowity koszt produkcji jednej megawatogodziny energii atomowej? Szacunki mówią kwotach rzędu 550 do nawet 700 złotych. Ważny jest tu też koszt budowy samej elektrowni (twórcy raportu założyli, że kredyt na budowę będzie miał realne oprocentowanie w wysokości 7 procent, a okres jego spłaty wyniesie 15 lat).
Dla porównania dodali, że przy zbliżonych założeniach prąd z nowych elektrowni węglowych (za megawatogodzinę) kosztować może ok. 200-240 złotych, a z gazowych blisko 280 złotych. Oczywiście w grę wchodzą tu również wymogi-opłaty ekologiczne (chodzi o obowiązek zakupu pozwoleń na emisję dwutlenku węgla). Ale nawet wtedy elektrownie węglowe i gazowe są tańsze niż atomowe - megawatogodzina wyceniana będzie na ok. 370 złotych.
Jednak w tym wypadku nie tylko sam koszt energii wchodzi w grę, liczą się również względy ekologiczne, a jak wiadomo energia z węgla środowisku specjalnie nie służy. A jaka energia, waszym zdaniem powinna być w Polsce promowana?
Leszek Sadkowski
leszek.sadkowski@hotmoney.pl
WPROST EXTRA DODATEK TYLKO DLA INTERNETU ( www.wprost.pl )
\"WPROST\" Numer: 38/2009 (1391)
POLSKI ATOM
(...)
Wydatki związane z elektrowniami jądrowymi będą wysokie. Andrzej Strupczewski mówi o 2,75 mld euro za tysiąc megawatów. Ale i tak elektrownia jądrowa byłaby tańsza zarówno od wiatrowej, jak i węglowej z systemem neutralizacji gazów cieplarnianych. Takie wyliczenia trudno jednak zweryfikować. Jak oszacować koszty utylizacji i kilkusetletniego składowania zużytego paliwa? W jaki sposób ocenić wydatki na 40-letnie wygaszanie reaktora po 60 latach eksploatacji? Jak skalkulować koszty wykształcenia co najmniej 200 inżynierów i kilku tysięcy techników? W amerykańskich i francuskich opracowaniach często używa się przelicznika: miliard euro za tysiąc megawatów.
O koszcie 3-7,3 mld euro za pierwszy polski blok o mocy tysiąca megawatów mówi prof. Krzysztof Żmijewski. Najwyższa kwota uwzględnia całkowity koszt finansowania inwestycji. Z okiełznaniem kosztów nie radzą sobie Finowie, którzy o trzy lata przekroczyli termin uruchomienia reaktora EPR w Olkiluoto i o 3 mld euro (dwukrotnie) koszt inwestycji. Długo zbierano pieniądze na budowaną francuską elektrownię Flammanville. Na rosyjskiej licencji kolejną elektrownię jądrową chcą uruchomić Bułgarzy, którzy liczą na wsparcie Moskwy. Rumuni spoglądają w stronę Kanadyjczyków. Włosi i Szwedzi wznawiają program energetyki jądrowej. Rosjanie zapowiadają budowę 26 elektrowni do 2030 r.
O konieczności oswajania atomu nie jest przekonany prof. Krzysztof Żmijewski, zwolennik efektywnego gospodarowania energią elektryczną. Rocznie produkujemy 158–160 TWh energii. Gdybyśmy powszechnie stosowali energooszczędne urządzenia, zapotrzebowanie na prąd spadłoby o ponad 30 TWh – przekonuje naukowiec. Wówczas moglibyśmy na długo odłożyć budowę elektrowni.
Mirosław Stańczyk
[Trzeba też dodać, iż wydajne złoża uranu się kończą, i w związku z tym stale rosną ceny tej rudy (a przy ograniczonej ilości zasobów łatwo o ekonomiczny szantaż; wyzysk). Więc jakie to jest bezpieczeństwo energetyczne… - red.]
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Wtorek, 08.06.2010 18:22 42 komentarze
ENERGETYKA: ELEKTROWNIA ATOMOWA NIE JEST POLSCE POTRZEBNA
Nie opłaca się jej budowa?
Energetyka jądrowa nie jest Polsce potrzebna. Jest to jasne, jeśli w badaniach uwzględni się istniejący potencjał polskiego rolnictwa energetycznego (także polski potencjał gazu łupkowego) oraz całej innowacyjnej energetyki, umożliwiający zrównoważony rozwój (w tym wykorzystanie ogromnego potencjału poprawy użytkowania energii) – uważa prof. Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej.
Z makroekonomicznego punktu widzenia energetyka jądrowa spowoduje w polskiej gospodarce wielki impuls inflacyjny. Wynika on stąd, że wydatki trzeba ponosić od zaraz, a pierwsze efekty będą nie wcześniej niż za 20 lat – zaznacza Jan Popczyk.
Istnieje też bardzo trudna sprawa sfinansowania programu inwestycyjnego, który musiałby kosztować w samym tylko wytwarzaniu około 110 mld zł.
Zdaniem Jana Popczyka, PGE nie pozyska kapitału z giełdy. Ceny akcji tej spółki od czasu jej wejścia na giełdę w listopadzie 2009 roku spadły poniżej ceny emisyjnej, w czasie gdy indeksy giełdowe poszły znacznie w górę. Wszelka pomoc ze strony państwa, na przykład w postaci gwarancji kredytowych, jest też wykluczona, bo na pomoc publiczną nie zgodzi się Bruksela. Ponadto zadłużenie państwa zbliża się do progu konstytucyjnego. Program energetyki jądrowej zakłada budowę 2 elektrowni po dwa bloki o mocy 1600 MW każdy.
Analizy wskazują jednoznacznie na brak możliwości „zmieszczenia” dwóch elektrowni jądrowych, o mocy 3200 MW każda, w polskim systemie w ogóle, a w dolinie nocnej w szczególności. Polski system jest za mały z punktu widzenia tych elektrowni – podkreśla prof. Popczyk.
Ograniczenie energetyki jądrowej do jednego bloku pociąga za sobą drastyczny wzrost kosztów.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
21:59 [08.06.2010]
Atom Stop!
I ma rację, władowanie się w atom jest na rękę, ale Francuzom, którzy muszą sprzedać technologię za granicę, bo Electricite de France ma wielkie długi. A w dodatku nie wypaliła im budowa reaktora w Finlandii i Flamanville (Francja). A kto zapłaci za demontaż elektrowni jądrowej i składowanie odpadów? Podatnik!
Uran na świecie drożeje, zresztą przy obecnym zużyciu starczy go na 30 do 60 lat.
23:37 [08.06.2010]
Roman
Czy zgodził byś się aby w twoim sąsiedztwie powstała elektrownia jądrowa? A co z odpadami radioaktywnymi - chciałbyś je mieć na swoim podwórku? Nie ma w 100% bezpiecznej elektrowni jądrowej. Najczystsze źródła pozyskiwania energii to wiatr woda i słońce. Problem polega na tym, że z tych źródeł mogłoby korzystać wielu, a monopoliści zrobią wszystko żeby tak się nie stało.
08:46 [09.06.2010]
Gość
Platfusom chodzi tylko o to, żeby zrobić na tej el. atomowej jakiś przekręt i zarobić na głupich Polakach, zresztą jak na wszystkim czego się dotkną, cholerne \"elyty\" czerwono- różowe.
http://biznes.onet.pl/gazeta_finansowa, ... -kategoria | 13.01.2013 r.
Niepewne i ryzykowne
200 mln złotych rocznie to koszt utrzymania Państwowej Agencji Atomowej, a także wielu spółek Skarbu Państwa, które uczestniczą w programie atomowym. To również koszt realizacji kampanii społecznej reklamującej tę technologię. Ostateczny koszt budowy siłowni atomowej nie jest znany, nie wiadomo też kiedy elektrownia miałaby zacząć produkcję prądu oraz ile ostatecznie za niego zapłacimy. Nawet zwolennicy atomu przyznają, że bez publicznych środków inwestycja nie będzie możliwa. Nie ma szans na zdobycie innych źródeł finansowania i kredytów.
Atom w polskich realiach jest przede wszystkim wysoce niepewny i ryzykowny. Tym bardziej, że żadna elektrownia atomowa do tej pory nie powstała na komercyjnych zasadach. Wydajemy gigantyczne pieniądze na zwyczajną propagandę i wirtualny program jądrowy bez gwarancji, że kiedykolwiek powstanie elektrownia, która wyprodukuje choć jedną kilowatogodzinę.
Kalendarium
• Niemcy zamierzają zrezygnować z energii jądrowej do 2022 r.
• Belgijskie władze porozumiały się w sprawie zamknięcia dwóch istniejących elektrowni atomowych. Zgodnie z zawartym porozumieniem do 2015 r. zostaną zamknięte trzy najstarsze reaktory. Same elektrownie zostaną ostatecznie zlikwidowane do 2025 r., ale pod warunkiem, że do tego czasu energia ze źródeł odnawialnych będzie w stanie zaspokoić zapotrzebowanie Belgii.
• Szwajcaria rezygnuje z atomu do 2034 r. i stawia na OZE. Rząd jest przekonany, że nowa polityka energetyczna, oparta na wykorzystaniu potencjału odnawialnych źródeł energii (OZE) otworzy dla Szwajcarii nowe szanse i możliwości.
• Zwolennicy energetyki jądrowej bardzo często pomijają (lub świadomie zaniżają) w swoich analizach koszty likwidacji elektrowni jądrowych po zakończeniu ich eksploatacji. Zakładany czas eksploatacji reaktorów wynosi najczęściej ok. 30 – 40 lat, natomiast okres oczyszczania terenu i stopniowej likwidacji elektrowni jądrowej szacowany jest na minimum 60 lat [Savacool (2008)].
• W Wielkiej Brytanii powołano specjalną agendę rządową Nuclear Decommissioning Authority (NDA), która zajmuje się stopniową likwidacją elektrowni jądrowych. Koszty projektu wstępnie oszacowano na 35 mld funtów (w 2006 r.), później podwyższono je do 45 mld funtów (w 2009 r.), a w 2012 r. urosły do 53 mld funtów. Ostateczny termin oczyszczenia terenu większości brytyjskich elektrowni jądrowych wyznaczono na lata 2080-2110 [NDA (2011)].
• W projekcie budżetu UE na lata 2014 – 2020 przewidziano, że Litwa otrzyma do końca 2020 r. 460 milionów euro na zamknięcie elektrowni atomowej w Ignalinie.
• Zbyt duże ryzyko i wysokie koszty sprawiają, że Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju nie finansuje budowy nowych elektrowni atomowych. Tym bardziej, że żadna z nich do tej pory nie powstała na komercyjnych zasadach.
• Na 35 – 55 mld zł szacuje PGE łączne nakłady na budowę elektrowni atomowej o mocy 3000 megawatów.
• Wydatki Państwowej Agencji Atomistyki to 160 mln PLN w 2011 r.
Ostatnio zmieniony ndz sty 13, 2013 10:35 am przez admin, łącznie zmieniany 4 razy.
http://www.zb.eco.pl/bzb/27/energia2.htm
NAJWIĘKSZE KATASTROFY NUKLEARNE
• Detroit (USA), 1951 r. - awaria reaktora powielającego typu EBR-1,
• Windscale (Wielka Brytania), 1957 r. - pożar powielającego reaktora atomowego na skutek zapalenia się bloków grafitu,
• Chalk River (Kanada), 1958 r. - wyciek wody ciężkiej zanieczyszczonej substancjami promieniotwórczymi,
• Idaho Falls (USA), 1961 r. - emisja substancji radioaktywnych,
• Lingen (Niemcy), 1969 r. - obfita emisja substancji radioaktywnych,
• Chalk River (Kanada), 1972 r. - wyciek wody radioaktywnej,
• Gundremmingen (Niemcy), 1975 r. - emisja pary radioaktywnej,
• Harrisburg (USA), 1979 r. - wyciek wody radioaktywnej, emisja gazów promieniotwórczych,
• Tsuruga (Japonia), 1981 r. - wyciek wody radioaktywnej, zanieczyszczenie akwenu,
• Sellafield (Wielka Brytania), 1986 r. - wydostanie się paliwa radioaktywnego,
• Czarnobyl (Ukraina), 1986 r. - zniszczenie reaktora jądrowego, zanieczyszczenie znacznego obszaru izotopami promieniotwórczymi.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [12.04.2011, 14:11]
OTO SKAŻONE ATOMEM STREFY.
Nadal są groźne dla ludzi.
Na świecie roi się od skażonych promieniowaniem miejsc nuklearnych katastrof, porzuconych poligonów czy składowisk odpadów, o których większość ludzi w ogóle nie wie - pisze "Der Spiegel".
Tygodnik przedstawił miejsca, w których do dziś szaleją liczniki Geigera.
1. Sellafield w Wielkiej Brytanii - miejsce pierwszej wielkiej katastrofy w elektrowni atomowej. W 1957 roku pożar reaktora spowodował śmierć 33 osób. Teren nadal pozostaje skażony.
2. Hanford w stanie Waszyngton - skażona strefa o powierzchni 240 mil kwadratowych wokół ośrodka przetwarzania plutonu. Obecnie jest to składowisko materiałów radioaktywnych.
3. Almeria w Hiszpanii - miejsce katastrofy amerykańskiego bombowca przewożącego broń nuklearną. B-52 rozbił się w 1966 roku, ale region nadal jest skażony. Eksperci szacują, że w na obszarze katastrofy ciągle znajduje się pół kilograma plutonu.
4. White Sands w Nowym Meksyku - amerykański poligon, gdzie testowano pierwsze bomy atomowe.
5. Semipałatyńsk w Kazachstanie - główny radziecki poligon atomowy. Skażony obszar ma wielkość 18,5 tys. km kwadratowych.
6. Pustynia Thar w Indiach - od 1974 mieści się tam indyjski poligon atomowy.
7. Morsleben - składowisko niemieckich odpadów nuklearnych.
8. Poligon w Nevadzie - położone w pobliżu Las Vegas miejsce testowania artyleryjskich pocisków atomowych.
9. Reggane w Algierii - pierwszy francuski poligon nuklearny, używany do 1962 roku. Nadal notowane jest tam skażenie.
10. Kysztym w Rosji - strefa o powierzchni 150 km kwadratowych skażona podczas wybuchu radioaktywnych odpadów z kopani uranu w 1958 roku. Z miasta wysiedlono 25 tys ludzi, a katastrofę utajniono. | PR
http://www.greenpeace.org/poland/wydarz ... -w-szwecji | Sierpień 04, 2006
AWARIA W ELEKTROWNI ATOMOWEJ W SZWECJI
Szwecja — 40% szwedzkich reaktorów atomowych jest wyłączonych ze względów bezpieczeństwa.
Szwecja zamknęła cztery z dziesięciu reaktorów atomowych, po wykryciu poważnej wady w systemie bezpieczeństwa. Groźna wada została wykryta w elektrowni Forsmark.
Podczas przerwy w dostawie energii elektrycznej z zewnątrz, w elektrowni Forsmark nie zadziałało zasilanie awaryjne. Gdyby nie naprawiono problemu, w ciągu kilku godzin mogło dojść do bardzo poważnego wypadku. Były dyrektor elektrowni powiedział: „To czysty przypadek, że nie doszło do stopienia rdzenia reaktora. Brak zasilania z sieci mógł doprowadzić do katastrofy”.
Winę za nieprawidłowe działanie awaryjnego systemu zasilania ponoszą generatory zainstalowane w 1993 roku. Dopiero po 13 latach wykryto usterki w urządzeniach, które stanowią podstawę ochrony przed stopieniem rdzenia reaktora! Te same wadliwe urządzenia zainstalowano w trzech innych szwedzkich reaktorach, dlatego je również zamknięto.
Jednoczesne zamknięcie czterech reaktorów zmniejszyło ilość produkowanej energii elektrycznej w Szwecji o 20 procent.
Ochroni przed blackoutem?
Zwolennicy elektrowni atomowych przekonują, że energia jądrowa zabezpieczy nas przed przerwami w dostawie prądu. Tymczasem okazuje się, że przerwy w dostawie energii elektrycznej stwarzają zagrożenie dla samych elektrowni, w których dopływ prądu jest gwarancją bezpieczeństwa. Jeśli brakuje zasilania, włącza się system awaryjny, który podtrzymuje system chłodzenia reaktora. Za dostarczanie energii odpowiadają wówczas własne generatory elektrowni, które wielokrotnie okazały się wadliwe lub niezabezpieczone przed burzami, czy powodziami.
„Problem ten nie dotyczy tylko czterech reaktorów w Szwecji, gdyż odkrywamy podobne przypadki w kilku krajach, w różnych typach reaktorów - niezwłocznie trzeba sprawdzić wszystkie z 443 działających reaktorów atomowych.” – mówi Jan Van de Putte, koordynator kampanii przeciwko energii nuklearnej - „Przerwa w dostawie prądu, która zdarzyła się w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w 2003 roku i wymusiła zamknięcie ponad 20 reaktorów, mogłaby - przy wadliwym systemie generatorów awaryjnych - doprowadzić do stopienia rdzenia reaktora. Obecnie taka sytuacja jest realnym zagrożeniem.”
Kiedy robi się gorąco, reaktory przestają pracować
Problemy szwedzkich elektrowni nastąpiły tuż po kłopotach innych elektrowni atomowych w Europie, będących następstwem upalnego, suchego lata. W Niemczech dwie elektrownie musiały ograniczyć produkcję energii, gdyż brakowało wody w rzekach do chłodzenia. Jeśli susza będzie trwać, elektrownie chłodzące swoje reaktory wodą z rzek, będą musiały ograniczyć produkcję energii lub w ogóle przerwać pracę.
Na szczęście zarówno Szwecja, jak i Niemcy należą do krajów, które podjęły decyzję o rezygnacji z energii atomowej (w tej grupie są też Belgia i Hiszpania).
„Energia nuklearna jest nie tylko niebezpieczna, ale też zawodna” – podsumowuje Van de Putte - „Po ostatnich problemach z produkcją energii w czasie fali upałów w Europie, stało się jasne, że nie możemy polegać na reaktorach atomowych i ich systemach generatorów awaryjnych, ani tym bardziej uważać je za bezpieczne. Produkcja czystej energii ze źródeł odnawialnych oraz zmniejszanie energochłonności to jedyne rozsądne rozwiązanie dla produkcji energii i zachowania bezpieczeństwa energetycznego”.
http://wiadomosci.polska.pl/kalendarz/k ... m?id=35329 | 28 marca 1979
AWARIA W ELEKTROWNI ATOMOWEJ THREE MILE ISLAND
W marcu 1979 r. na ekrany amerykańskich kin wszedł głośny swego czasu film „Chiński Syndrom”. Jego pomysł wziął się ze slangu techników atomowych - w wyniku awarii systemu chłodzenia reaktora atomowego dochodzi do przegrzania i stopienia się rdzenia, a następnie do przetopienia betonowego fundamentu reaktora. Gdy coś takiego się stanie, możliwe jest wszystko – nawet to, że stopiony rdzeń reaktora zagłębi się w ziemię (uran ma bardzo wysoki ciężar właściwy) i przejdzie przez nią na wylot… aż do Chin.
Treść filmu jest raczej absurdalna, ale czegoś podobnego właśnie obawiano się w Ameryce, kiedy zaledwie 12 dni po premierze „Chińskiego syndromu” doszło do awarii w położonej 16 km od stolicy Pensylwanii, Harrisburga, elektrowni atomowej Three Mile Island.
Zepsuty zawór
Awaria zaczęła się od wadliwego działania automatycznego zaworu, co spowodowało zaburzenie obiegu wody chłodzącej rdzeń reaktora nr 2 elektrowni. Zgodnie z przewidzianym na taki wypadek planem awaryjnym, przestał działać sam rdzeń, w którym zawarty w prętach paliwowych uran ulega rozszczepieniu, produkując w ten sposób energię.
Groźba wybuchu
Zanik reakcji łańcuchowej spowodował pozorne uspokojenie się sytuacji. W rzeczywistości jednak był to dopiero początek prawdziwych problemów. Wskutek całego szeregu błędów doszło bowiem do dużego wycieku chłodziwa z rdzenia reaktora. Zanim technicy zdali sobie sprawę z tego, co się stało, silnie radioaktywne i wciąż potężnie rozgrzane pręty paliwowe zostały częściowo odsłonięte. Powodowało to groźbę ich stopienia. Na domiar złego, wskutek wysokiej temperatury używana do chłodzenia rdzenia reaktora woda uległa chemicznemu rozkładowi i w reaktorze powstała chmura wodoru zmieszanego z tlenem, co mogło spowodować nieobliczalną skutkach eksplozję.
Stopiony rdzeń
Z zagrożonego skażeniem radioaktywnym terenu uciekły tysiące ludzi. Kryzys trwał 12 dni – wystarczająco długo, by miliony ludzi na całym świecie uznały, że energetyka jądrowa może prowadzić do nieobliczalnych w skutkach zagrożeń. W końcu jednak sytuacja została opanowana. Badania rdzenia, w którym temperatura sięgnęła niemal 2760 C wykazały, że stopiła się ponad połowa paliwa reaktora. Gdyby awaria potrwała pół godziny dłużej, rdzeń stopiłby się prawdopodobnie kompletnie.
Szczęście w nieszczęściu
Awaria w elektrowni atomowej Three Mile Island była największym wypadkiem w energetyce jądrowej do czasu słynnej katastrofy w Czarnobylu w kwietniu 1986 r. Jednak, w odróżnieniu od Czernobyla, jej skutki ograniczały się właściwie do strat materialnych. Specjalna obudowa, w jaką wyposażony był amerykański reaktor (a której nie było w Czernobylu) spowodowała, że radioaktywne substancje nie wydostały się na zewnątrz i nie spowodowały skażenia środowiska. Jedyny skutek awarii, jaki mieszkańcy okolic elektrowni rzeczywiście odczuli, był skutkiem pośrednim – był nim stres wywołany doniesieniami o awarii i potencjalnej groźbie katastrofy.
Bartłomiej Kozłowski, 2005
www.interia.pl | Środa, 19 listopada (18:17) |
FRANCUSKA ELEKTROWNIA JĄDROWA MOGŁA WYBUCHNĄĆ
Elektrowni jądrowej w Carcassonne na południu Francji groziła eksplozja! Inspektorzy francuskiej Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego alarmują, że rury z płynnym gazem są tam przerdzewiałe. Na szczęście, zaczęła się już ich wymiana.
Wprawdzie - jak zapewniła Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego - wybuch nastąpiłby w najbliższym czasie, gdyby rury nie zostałyby szybko wymienione. Dodatkowo zwróciła uwagę na fakt, że w ciągu niespełna dwóch lat odnotowano tam aż 18 awarii. Na szczęście, nie doszło do radioaktywnego skażenia środowiska.
Co więcej, inspektorzy informują, że normy bezpieczeństwa są łamane
źródło informacji: RMF
www.o2.pl | Sobota [25.07.2009, 09:53] 3 źródła
AWARIA REAKTORA JĄDROWEGO W NIEMCZECH
To był "błąd techniczny".
Niemcy zamknęli jedną z najnowocześniejszych elektrowni jądrowych. Do awarii doszło w elektrowni Emsland w Lingen.
Nie stwierdzono wycieku radioaktywnych substancji. Zabezpieczenia
zadziałały prawidłowo. Reaktor za dwa dni zostanie ponownie włączony do sieci - poinformował rzecznik RWE Power.
Blok reaktora Emsland został uruchomiony w 1988 roku. Może zaopatrywać w prąd 3,5 mln gospodarstw domowych.
W lipcu do awarii doszło w elektrowni Kruemmel koło Hamburga. W Niemczech czynnych jest jeszcze 17 elektrowni jądrowych. Nasi sąsiedzi chcą je zamknąć do 2021 roku. | TM
www.o2.pl / www. sfora.pl | Wtorek [28.09.2010, 12:34]
TEN NIEMIECKI REAKTOR GROZI KATASTROFĄ
Wstrząsający raport. Elektrownia atomowa nie spełnia żadnych standardów.
Reaktor jądrowy Biblis B w niemieckiej Hesji stanowi olbrzymie zagrożenie - alarmują eksperci.
Nie jest zabezpieczony przed powodziami i wstrząsami ziemi, część materiałów budowlanych straciło już gwarancję przydatności.
Ma co najmniej 80 znaczących słabych punktów - informuje thelocal.de
Wszystkie związane są z bezpieczeństwem. Kontrola wykryła w elektrowni również wady systemów alarmowych. Uznała, że obiekt nie spełnia współczesnych standardów.
Problemem są m.in. sztuczne okładziny na przewodach elektrycznych, które straciły swoją gwarancje. Stare materiały grożą także uszkodzeniem całego systemu chłodzenia.
Raport, który powstał na zlecenie Ministerstwa Środowiska ocenił, że w obiekcie jest aż 210 wad wpływających na jego bezpieczeństwo - pisze thelocal.de.
Reaktor miał zakończyć funkcjonowanie w 2012 roku, ale niedawno przedłużono ten termin aż do 2020 roku. | MK
www.o2.pl / www. sfora.pl | Poniedziałek [08.11.2010, 11:39]ostatnia aktualizacja: Pn [08.11.2010, 11:40]
WYBUCH W ELEKTROWNI ATOMOWEJ POD NOWYM JORKIEM
Radioaktywny wyciek w elektrowni w Vermont. Obie wyłączono.
W ciągu godziny konieczne było wyłączenie dwóch elektrowni atomowych zarządzanych przez Entergy Corp - donosi CNBC.
W elektrowni Indian Point w stanie Nowy Jork eksplodował główny transformator, a w Vermont Yankee doszło do wycieku z układu odprowadzania gazów.
W pierwszym przypadku nie było skażenia radioaktywnego, jednak w Vermont wyciek radioaktywnego trytu to już kolejny tego typu wypadek w tym roku - dodaje serwis.
Stan Nowy Jork stracił wraz z wyłączeniem elektrowni 1020 megawatów mocy a Vertmon 650 megawatów.
Senat stanowy zadecydował niedawno o zamknięciu Vermont Yankee w 2012 roku, właśnie przez powtarzające się wycieki radioaktywnego gazu. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [16.06.2010, 09:23]
PĘKŁ REAKTOR ATOMOWY. RADIOAKTYWNY WYCIEK
Władze ukrywają prawdę o katastrofie.
Niezależni eksperci twierdzą, że z uszkodzonego reaktora wydostały się duże ilości radioaktywnego jodu.
Pęknięcie w sercu elektrowni Daya Bay Nuclear Powert Station było ukrywane przez jej kierownictwo - pisze news.yahoo.com.
To może oznaczać, że skutki awarii są bardzo poważne. Uszkodzony reaktor znajduje się tylko 50 km na północ od Hongkongu.
Lokalne władze jednak uspokajają mieszkańców twierdząc, że wycieku nie było, a uszkodzone pręty paliwowe zabezpieczono - czytamy na news.yahoo.com.
Jednak w elektrowni stwierdzono bardzo wysoki poziom promieniowania radioaktywnego. | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 21.06.2011, 11:07
MASOWE WYCIEKI Z ELEKTROWNI ATOMOWYCH
Wyciek stwierdzono w 48 z 65 siłowni.
Aż w trzech czwartych elektrowni atomowych w USA stwierdzono wyciek trytu - radioaktywnej postaci wodoru. Substancja dostaje się do wód gruntowych - informuje yahoo.com.
W 37 przypadkach - jak wynika z raportu US Nuclear Regulatory Commission - stężenie tej radioaktywnej substancji w wodzie przekraczało dopuszczalne normy, czasem kilkusetkrotnie.
Większość wycieków znaleziono na szczęście na terenie elektrowni, niektóre jednak dotarły do wód gruntowych i ujęć wody pitnej. Takie zanieczyszczenia wykryto m.in. w Illinois i Minnesocie.
Na razie władze twierdzą, że poziom skażenia litem nie jest groźny dla zdrowia. Eksperci martwią się jednak o stan rurociągów, którymi wydostaje się tryt. Większość z nich zagrzebana jest pod reaktorem, w betonie. W razie awarii reaktorów mają pomóc w ich chłodzeniu.
Zdaniem specjalistów, jeśli wydostaje się nimi tryt oznacza to, że są skorodowane i nieszczelne. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [14.06.2010, 17:51]
TE ELEKTROWNIE ATOMOWE GROŻĄ DRUGIM CZARNOBYLEM
Japończycy zszokowani wynikami kontroli.
Połowa japońskich reaktorów jądrowych ma problemy związane z bezpieczeństwem - czytamy na dnaindia.com. To może doprowadzić do katastrofy. Ujawnione sytuacje są skandaliczne.
Najbardziej szokującym przypadkiem było... zrzucenie do morza materiałów radioaktywnych. Dwa inne reaktory wymagają dodatkowych stałych, bardzo szczegółowych kontroli - pisze portal.
W Japonii są aż 54 elektrownie atomowe. Nieprawidłowości stwierdzono w 21. Bezpieczeństwo reaktorów to w Japonii od lat paląca kwestia, której nie udaje się doprowadzić do porządku.
Pod względem produkowanych megawatów przez takie elektrownie Japonia zajmuje trzecie miejsce na świecie za USA i Francją. | MK
www.onet.pl | 10.03.2011 r., 16:19: Dokonano także pomiaru radiacji w odległości około 60 km od uszkodzonej przez trzęsienie ziemi elektrowni Fukushima. Okazało się, że promieniowanie radioaktywne przekracza tam aż o 500 razy normalne wartości.
Ze strefy o promieniu 20 km ewakuowano 200 tys. ludzi. Władze zaapelowały do mieszkańców strefy o promieniu od 20 do 30 km, by szczelnie zamknęli drzwi i okna.
Rzecznik japońskiego rządu Yukio Edano dodał, że poziom promieniowania "w pobliżu siłowni" wyniósł 1500 mikrosiwertów (1,5 milisiwertów) na godzinę. Jak podaje agencja AFP, normalny poziom promieniowania to 0,035 mikrosiwertów na godzinę.
Autor: TSz Źródła: PAP, Reuters
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [31.03.2011, 16:22]
NAD POLSKĄ WZROSŁO STĘŻENIE PROMIENIOTWÓRCZEGO JODU
Z raportu Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, wynika, że stężenie jodu-131 w Katowicach wynosiło 4631 mikrobekereli na metr sześcienny. To oznacza, że jest pięćdziesięciokrotnie wyższe niż przed awarią.
Jego zdaniem radioaktywnego jodu-131 nie trzeba się obawiać ponieważ ten pierwiastek ma stosunkowo krótki czas rozpadu. Już po ośmiu dniach ta koncentracja maleje o połowę.
Eksperci ostrzegają równocześnie przed paniką i przyjmowaniem preparatów jodowych - informuje RMF FM | TM
www.onet.pl | 02.04.2011 r., 10:17 RZ / PAP, TVN24.pl, Reuters
PĘKŁA BETONOWA OSŁONA. DO OCEANU WYCIEKA RADIOAKTYWNA WODA
Operator elektrowni atomowej Fukushima, firma TEPCO poinformowała, że z uszkodzonego reaktora nr 2 do Oceanu Spokojnego wycieka radioaktywna woda. Skażenie wody morskiej wokół siłowni już cztery tysiące razy przekracza dopuszczalne normy. Przedstawiciele TEPCO informują, że wkrótce rozpoczną się prace, które mają na celu uszczelnienie przy pomocy betonowej osłony uszkodzonego reaktora.
Jak szacuje Reuters, uzdatnienie terenów wokół siłowni, ok. 240 km od stolicy Tokio, może potrwać nawet kilkadziesiąt lat.
Kan zapowiedział, że należy przygotować się na "długą walkę", zanim uda się opanować nuklearny kryzys w elektrowni. Podobną opinię wyraził szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Yukiya Amano. Zanim będzie można "powiedzieć, że wszystko wróciło do normy, minie więcej czasu niż by się mogło wydawać" - ocenił.
Eksplozji reaktora czarnobylskiej elektrowni w 1986 roku doprowadziła do skażenia ok. 100 tys. km kwadratowych powierzchni.
Najbardziej ucierpiała Białoruś. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, w tym Polskę, a także na południe kontynentu - do Grecji i Włoch.
Specjaliści wciąż nie potrafią ustalić, ile było śmiertelnych ofiar katastrofy. Według ocen Światowej Organizacji Zdrowia liczba zmarłych na raka wywołanego przez skażenie po wybuchu w elektrowni może sięgać nawet 9 tysięcy.
Strefa wokół Czarnobyla do dziś jest zamknięta. Obowiązuje tam surowy zakaz przebywania. Jest on łamany przez ludzi, którzy osiedlili się w strefie samowolnie. Są to przeważnie osoby starsze.
Autor: RZ Źródła: PAP, TVN24.pl, Reuters
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [05.04.2011, 18:30] ostatnia aktualizacja: Śr [06.04.2011, 06:01]
GIGANTYCZNE SKAŻENIE OCEANU. RADIOAKTYWNE RYBY
Ekipy techniczne próbują teraz rozwiązać problem wody, którą wcześniej wpompowano do elektrowni w celu schłodzenia reaktorów - informuje rp.pl.
Prawdopodobnie 60 mln litrów skażonej wody zostanie wypompowanych do ogromnego zbiornika. Ten budowany jest właśnie w stoczni w Jokohamie. Właściciele uszkodzonej elektrowni atomowej w Fukushimie ujawnili, że poziom radioaktywnego jodu-131 w oceanie u wybrzeży Japonii przekroczył normę 7,5 miliona razy - donosi latimes.com.
Skażona jest nie tylko woda, ale też pływające w niej ryby. U odłowionych sztuk stwierdzono przekroczenie o kilkaset razy normalnego poziomu jodu-131.
Główną przyczyną skażenia wód oceanu jest trwający kilka dni wyciek radioaktywnej wody z elektrowni Fukushima. Ratownicy wypuścili wodę licząc na to, że szybko rozpłynie się ona w oceanie i nie spowoduje szkód. Japoński rząd wydał zgodę na wypuszczenie 11,5 tys. ton skażonej cieczy. | PR
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [12.04.2011, 06:19]
NAJWYŻSZY ALARM W FUKUSHIMIE. POŻAR
Oficjalnie to już jak Czarnobyl.
Japońskie władze podniosły stopień zagrożenia po awarii w elektrowni atomowej Fukushima z piątego do najwyższego - siódmego - donosi stooq.pl.
Jest to oficjalne przyznanie się rządu, że sytuacja w elektrowni jest nadal śmiertelnie poważna. Na zewnątrz wydostało się już 10 procent zgromadzonych w reaktorach substancji radioaktywnych. Nadal trwa też walka o przywrócenie chłodzenia. Stooq informuje, że w Fukushimie wybuchł pożar, jednak udało się go ugasić.
Rząd zdecydował się na zwiększenie strefy ewakuacji do 40 km.
Radioaktywnej emisji nie udało się całkowicie zahamować i niepokoimy się, że w końcu może być większa niż w Czarnobylu - cytuje właścicieli elektrowni portal tvp.info.
Tymczasem skażenie stało się też problemem w USA.
W mleku w mieście Little Rock w Arkansas w USA odkryto wysoką zawartość radioaktywnego jodu - 131. Skażona jest także woda w Filadelfii - informuje forbes.com.
Poziom skażenia mleka przekracza trzykrotnie dopuszczalne normy.
Skażoną wodę w kranach odkryto już w 14. amerykańskim mieście - Filadelfii. Na szczęście skażenie jeszcze nie przekracza dopuszczalnej normy. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [30.05.2011, 09:02]
TAJFUN ROZNIESIE RADIOAKTYWNY PYŁ. SKAZI WIELE KRAJÓW
Kolejny żywioł atakuje Fukushimę.
Ekipy ratunkowe w siłowni mają kolejny problem. Zbliża się do nich tajfun, na który nie są odpowiednio przygotowane. Wiatry o prędkości ponad 200 kilometrów i silne deszcze mają dotrzeć do wybrzeża Honsiu jeszcze w poniedziałek - informuje tvn24.pl.
Firma TEPCO przyznała, że jej ludziom nie udało się odpowiednio zabezpieczyć budynków uszkodzonej elektrowni Fukushima. Oznacza to, że żywioł może porwać ze sobą radioaktywny pył i rozsiać go po całej Japonii oraz okolicznych krajach. | PR
www.onet.pl | 18.06.2011 r., 06:57 MŁS / aljazeera.com
NAJGORSZA KATASTROFA W HISTORII. RZĄD JAPONII UKRYWAŁ PRAWDĘ?
Eksperci uważają, że katastrofa nuklearna w Japonii miała i ma daleko idące skutki, których rząd do tej pory nie ujawnił opinii publicznej. - Fukushima jest największą katastrofą przemysłową w historii ludzkości – powiedział Arnold Gundersen główny inżynier firmy konsultingowej Fairewinds Associates.
Gundersen, licencjonowany operator reaktora z 39-letnim doświadczeniem w przemyśle energetyki jądrowej, zarządzał i koordynował projekty w 70 elektrowniach jądrowych w USA, mówi że reaktor elektrowni jądrowej w Fukushimie, jest bardziej narażony na wybuch, niż powszechnie się sądzi.
Firma TEPCO rozpyla wodę na reaktor i rdzenie z paliwem, ale to doprowadziło do jeszcze większych problemów, takich jak większe promieniowanie, czy generowanie setek tysięcy ton wysoko radioaktywnej wody morskiej.
- Problemem jest to, jak utrzymać chłodzenie. Nalewanie wody morskiej nie jest rozwiązaniem. Pojawia się pytanie, co zrobią z odpadami, które ten system produkuje i które będą zawierać pluton i uran. Gdzie wpompują tą radioaktywną wodę? – zastanawia się Gundersen.
Centrala Jądrowa w Japonii przyznała w końcu, w tym miesiącu, że reaktory 1, 2 i 3 w zakładzie Fukushima uległy całkowitemu stopieniu. TEPCO ogłosiło, że wypadek prawdopodobnie wprowadził więcej materiałów promieniotwórczych do środowiska, niż Czarnobyl, co czyni go najtragiczniejszym wypadkiem jądrowym w historii.
W USA lekarka Janette Sherman i epidemiolog Joseph Mangano opublikowali pracę, gdzie pokazują że zanotowano 35-procentowy wzrost umieralności niemowląt w miastach USA leżących na północny-zachód, od elektrowni w Fukushimie.
- Nowe obliczenia pokazują, że w ciągu pierwszego tygodnia od wypadku, uwolnione zostało 2-3 razy więcej promieniowania, niż w ciągu 80 dni po wybuchu. Odkrywamy, radioaktywne cząstki, (które mogą prowadzić do powstania raka) wszędzie w Japonii, nawet w Tokio. W ciągu ostatnich 90 dni ilość tych cząstek spada, ale i tak występują one w wysokich stężeniach – dodał Gundersen.
Radioaktywne filtry powietrza z samochodów w prefekturze Fukushima i Tokio są teraz powszechne, a Gundersen mówi, że "zgodnie z jego informacjami znaleziono takie radioaktywne filtry powietrza również aglomeracji Seattle w USA".
Zagranica bardzo szybko zareagowała na wydarzenia związane z elektrownią jądrową i wyciągnęła daleko idące wnioski. W reakcji na katastrofę z Fukushimy, Niemcy chcą wygasić wszystkie swoje reaktory jądrowe w ciągu następnej dekady. W referendum przeprowadzonym w poniedziałek, 95 procent Włochów głosowała przeciwko budowie nowych reaktorów. Niedawny sondaż gazety w Japonii pokazuje, że prawie trzy czwarte respondentów opowiada się za wycofaniem energii jądrowej z Japonii.
Niestety w Ameryce nie zostały podjęte żadne długofalowe działania. Nuclear Exelon Corporation firma obsługująca reaktor w stanie Illinois, była jednym z największych darczyńców kampanii Baracka Obamy i jest jednym z największych pracodawców w Illinois, gdzie Obama został senatorem. Exelon przekazała ponad 269 000 dolarów na kampanię prezydencką Obamy.
Korzystanie z energii jądrowej do produkcji energii elektrycznej w Japonii jest produktem polityki jądrowej USA i to według Dr Sawada stanowi duży problem.
Autor: MŁS Źródła: aljazeera.com
NAJWIĘKSZE KATASTROFY NUKLEARNE
• Detroit (USA), 1951 r. - awaria reaktora powielającego typu EBR-1,
• Windscale (Wielka Brytania), 1957 r. - pożar powielającego reaktora atomowego na skutek zapalenia się bloków grafitu,
• Chalk River (Kanada), 1958 r. - wyciek wody ciężkiej zanieczyszczonej substancjami promieniotwórczymi,
• Idaho Falls (USA), 1961 r. - emisja substancji radioaktywnych,
• Lingen (Niemcy), 1969 r. - obfita emisja substancji radioaktywnych,
• Chalk River (Kanada), 1972 r. - wyciek wody radioaktywnej,
• Gundremmingen (Niemcy), 1975 r. - emisja pary radioaktywnej,
• Harrisburg (USA), 1979 r. - wyciek wody radioaktywnej, emisja gazów promieniotwórczych,
• Tsuruga (Japonia), 1981 r. - wyciek wody radioaktywnej, zanieczyszczenie akwenu,
• Sellafield (Wielka Brytania), 1986 r. - wydostanie się paliwa radioaktywnego,
• Czarnobyl (Ukraina), 1986 r. - zniszczenie reaktora jądrowego, zanieczyszczenie znacznego obszaru izotopami promieniotwórczymi.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [12.04.2011, 14:11]
OTO SKAŻONE ATOMEM STREFY.
Nadal są groźne dla ludzi.
Na świecie roi się od skażonych promieniowaniem miejsc nuklearnych katastrof, porzuconych poligonów czy składowisk odpadów, o których większość ludzi w ogóle nie wie - pisze "Der Spiegel".
Tygodnik przedstawił miejsca, w których do dziś szaleją liczniki Geigera.
1. Sellafield w Wielkiej Brytanii - miejsce pierwszej wielkiej katastrofy w elektrowni atomowej. W 1957 roku pożar reaktora spowodował śmierć 33 osób. Teren nadal pozostaje skażony.
2. Hanford w stanie Waszyngton - skażona strefa o powierzchni 240 mil kwadratowych wokół ośrodka przetwarzania plutonu. Obecnie jest to składowisko materiałów radioaktywnych.
3. Almeria w Hiszpanii - miejsce katastrofy amerykańskiego bombowca przewożącego broń nuklearną. B-52 rozbił się w 1966 roku, ale region nadal jest skażony. Eksperci szacują, że w na obszarze katastrofy ciągle znajduje się pół kilograma plutonu.
4. White Sands w Nowym Meksyku - amerykański poligon, gdzie testowano pierwsze bomy atomowe.
5. Semipałatyńsk w Kazachstanie - główny radziecki poligon atomowy. Skażony obszar ma wielkość 18,5 tys. km kwadratowych.
6. Pustynia Thar w Indiach - od 1974 mieści się tam indyjski poligon atomowy.
7. Morsleben - składowisko niemieckich odpadów nuklearnych.
8. Poligon w Nevadzie - położone w pobliżu Las Vegas miejsce testowania artyleryjskich pocisków atomowych.
9. Reggane w Algierii - pierwszy francuski poligon nuklearny, używany do 1962 roku. Nadal notowane jest tam skażenie.
10. Kysztym w Rosji - strefa o powierzchni 150 km kwadratowych skażona podczas wybuchu radioaktywnych odpadów z kopani uranu w 1958 roku. Z miasta wysiedlono 25 tys ludzi, a katastrofę utajniono. | PR
http://www.greenpeace.org/poland/wydarz ... -w-szwecji | Sierpień 04, 2006
AWARIA W ELEKTROWNI ATOMOWEJ W SZWECJI
Szwecja — 40% szwedzkich reaktorów atomowych jest wyłączonych ze względów bezpieczeństwa.
Szwecja zamknęła cztery z dziesięciu reaktorów atomowych, po wykryciu poważnej wady w systemie bezpieczeństwa. Groźna wada została wykryta w elektrowni Forsmark.
Podczas przerwy w dostawie energii elektrycznej z zewnątrz, w elektrowni Forsmark nie zadziałało zasilanie awaryjne. Gdyby nie naprawiono problemu, w ciągu kilku godzin mogło dojść do bardzo poważnego wypadku. Były dyrektor elektrowni powiedział: „To czysty przypadek, że nie doszło do stopienia rdzenia reaktora. Brak zasilania z sieci mógł doprowadzić do katastrofy”.
Winę za nieprawidłowe działanie awaryjnego systemu zasilania ponoszą generatory zainstalowane w 1993 roku. Dopiero po 13 latach wykryto usterki w urządzeniach, które stanowią podstawę ochrony przed stopieniem rdzenia reaktora! Te same wadliwe urządzenia zainstalowano w trzech innych szwedzkich reaktorach, dlatego je również zamknięto.
Jednoczesne zamknięcie czterech reaktorów zmniejszyło ilość produkowanej energii elektrycznej w Szwecji o 20 procent.
Ochroni przed blackoutem?
Zwolennicy elektrowni atomowych przekonują, że energia jądrowa zabezpieczy nas przed przerwami w dostawie prądu. Tymczasem okazuje się, że przerwy w dostawie energii elektrycznej stwarzają zagrożenie dla samych elektrowni, w których dopływ prądu jest gwarancją bezpieczeństwa. Jeśli brakuje zasilania, włącza się system awaryjny, który podtrzymuje system chłodzenia reaktora. Za dostarczanie energii odpowiadają wówczas własne generatory elektrowni, które wielokrotnie okazały się wadliwe lub niezabezpieczone przed burzami, czy powodziami.
„Problem ten nie dotyczy tylko czterech reaktorów w Szwecji, gdyż odkrywamy podobne przypadki w kilku krajach, w różnych typach reaktorów - niezwłocznie trzeba sprawdzić wszystkie z 443 działających reaktorów atomowych.” – mówi Jan Van de Putte, koordynator kampanii przeciwko energii nuklearnej - „Przerwa w dostawie prądu, która zdarzyła się w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w 2003 roku i wymusiła zamknięcie ponad 20 reaktorów, mogłaby - przy wadliwym systemie generatorów awaryjnych - doprowadzić do stopienia rdzenia reaktora. Obecnie taka sytuacja jest realnym zagrożeniem.”
Kiedy robi się gorąco, reaktory przestają pracować
Problemy szwedzkich elektrowni nastąpiły tuż po kłopotach innych elektrowni atomowych w Europie, będących następstwem upalnego, suchego lata. W Niemczech dwie elektrownie musiały ograniczyć produkcję energii, gdyż brakowało wody w rzekach do chłodzenia. Jeśli susza będzie trwać, elektrownie chłodzące swoje reaktory wodą z rzek, będą musiały ograniczyć produkcję energii lub w ogóle przerwać pracę.
Na szczęście zarówno Szwecja, jak i Niemcy należą do krajów, które podjęły decyzję o rezygnacji z energii atomowej (w tej grupie są też Belgia i Hiszpania).
„Energia nuklearna jest nie tylko niebezpieczna, ale też zawodna” – podsumowuje Van de Putte - „Po ostatnich problemach z produkcją energii w czasie fali upałów w Europie, stało się jasne, że nie możemy polegać na reaktorach atomowych i ich systemach generatorów awaryjnych, ani tym bardziej uważać je za bezpieczne. Produkcja czystej energii ze źródeł odnawialnych oraz zmniejszanie energochłonności to jedyne rozsądne rozwiązanie dla produkcji energii i zachowania bezpieczeństwa energetycznego”.
http://wiadomosci.polska.pl/kalendarz/k ... m?id=35329 | 28 marca 1979
AWARIA W ELEKTROWNI ATOMOWEJ THREE MILE ISLAND
W marcu 1979 r. na ekrany amerykańskich kin wszedł głośny swego czasu film „Chiński Syndrom”. Jego pomysł wziął się ze slangu techników atomowych - w wyniku awarii systemu chłodzenia reaktora atomowego dochodzi do przegrzania i stopienia się rdzenia, a następnie do przetopienia betonowego fundamentu reaktora. Gdy coś takiego się stanie, możliwe jest wszystko – nawet to, że stopiony rdzeń reaktora zagłębi się w ziemię (uran ma bardzo wysoki ciężar właściwy) i przejdzie przez nią na wylot… aż do Chin.
Treść filmu jest raczej absurdalna, ale czegoś podobnego właśnie obawiano się w Ameryce, kiedy zaledwie 12 dni po premierze „Chińskiego syndromu” doszło do awarii w położonej 16 km od stolicy Pensylwanii, Harrisburga, elektrowni atomowej Three Mile Island.
Zepsuty zawór
Awaria zaczęła się od wadliwego działania automatycznego zaworu, co spowodowało zaburzenie obiegu wody chłodzącej rdzeń reaktora nr 2 elektrowni. Zgodnie z przewidzianym na taki wypadek planem awaryjnym, przestał działać sam rdzeń, w którym zawarty w prętach paliwowych uran ulega rozszczepieniu, produkując w ten sposób energię.
Groźba wybuchu
Zanik reakcji łańcuchowej spowodował pozorne uspokojenie się sytuacji. W rzeczywistości jednak był to dopiero początek prawdziwych problemów. Wskutek całego szeregu błędów doszło bowiem do dużego wycieku chłodziwa z rdzenia reaktora. Zanim technicy zdali sobie sprawę z tego, co się stało, silnie radioaktywne i wciąż potężnie rozgrzane pręty paliwowe zostały częściowo odsłonięte. Powodowało to groźbę ich stopienia. Na domiar złego, wskutek wysokiej temperatury używana do chłodzenia rdzenia reaktora woda uległa chemicznemu rozkładowi i w reaktorze powstała chmura wodoru zmieszanego z tlenem, co mogło spowodować nieobliczalną skutkach eksplozję.
Stopiony rdzeń
Z zagrożonego skażeniem radioaktywnym terenu uciekły tysiące ludzi. Kryzys trwał 12 dni – wystarczająco długo, by miliony ludzi na całym świecie uznały, że energetyka jądrowa może prowadzić do nieobliczalnych w skutkach zagrożeń. W końcu jednak sytuacja została opanowana. Badania rdzenia, w którym temperatura sięgnęła niemal 2760 C wykazały, że stopiła się ponad połowa paliwa reaktora. Gdyby awaria potrwała pół godziny dłużej, rdzeń stopiłby się prawdopodobnie kompletnie.
Szczęście w nieszczęściu
Awaria w elektrowni atomowej Three Mile Island była największym wypadkiem w energetyce jądrowej do czasu słynnej katastrofy w Czarnobylu w kwietniu 1986 r. Jednak, w odróżnieniu od Czernobyla, jej skutki ograniczały się właściwie do strat materialnych. Specjalna obudowa, w jaką wyposażony był amerykański reaktor (a której nie było w Czernobylu) spowodowała, że radioaktywne substancje nie wydostały się na zewnątrz i nie spowodowały skażenia środowiska. Jedyny skutek awarii, jaki mieszkańcy okolic elektrowni rzeczywiście odczuli, był skutkiem pośrednim – był nim stres wywołany doniesieniami o awarii i potencjalnej groźbie katastrofy.
Bartłomiej Kozłowski, 2005
www.interia.pl | Środa, 19 listopada (18:17) |
FRANCUSKA ELEKTROWNIA JĄDROWA MOGŁA WYBUCHNĄĆ
Elektrowni jądrowej w Carcassonne na południu Francji groziła eksplozja! Inspektorzy francuskiej Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego alarmują, że rury z płynnym gazem są tam przerdzewiałe. Na szczęście, zaczęła się już ich wymiana.
Wprawdzie - jak zapewniła Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego - wybuch nastąpiłby w najbliższym czasie, gdyby rury nie zostałyby szybko wymienione. Dodatkowo zwróciła uwagę na fakt, że w ciągu niespełna dwóch lat odnotowano tam aż 18 awarii. Na szczęście, nie doszło do radioaktywnego skażenia środowiska.
Co więcej, inspektorzy informują, że normy bezpieczeństwa są łamane
źródło informacji: RMF
www.o2.pl | Sobota [25.07.2009, 09:53] 3 źródła
AWARIA REAKTORA JĄDROWEGO W NIEMCZECH
To był "błąd techniczny".
Niemcy zamknęli jedną z najnowocześniejszych elektrowni jądrowych. Do awarii doszło w elektrowni Emsland w Lingen.
Nie stwierdzono wycieku radioaktywnych substancji. Zabezpieczenia
zadziałały prawidłowo. Reaktor za dwa dni zostanie ponownie włączony do sieci - poinformował rzecznik RWE Power.
Blok reaktora Emsland został uruchomiony w 1988 roku. Może zaopatrywać w prąd 3,5 mln gospodarstw domowych.
W lipcu do awarii doszło w elektrowni Kruemmel koło Hamburga. W Niemczech czynnych jest jeszcze 17 elektrowni jądrowych. Nasi sąsiedzi chcą je zamknąć do 2021 roku. | TM
www.o2.pl / www. sfora.pl | Wtorek [28.09.2010, 12:34]
TEN NIEMIECKI REAKTOR GROZI KATASTROFĄ
Wstrząsający raport. Elektrownia atomowa nie spełnia żadnych standardów.
Reaktor jądrowy Biblis B w niemieckiej Hesji stanowi olbrzymie zagrożenie - alarmują eksperci.
Nie jest zabezpieczony przed powodziami i wstrząsami ziemi, część materiałów budowlanych straciło już gwarancję przydatności.
Ma co najmniej 80 znaczących słabych punktów - informuje thelocal.de
Wszystkie związane są z bezpieczeństwem. Kontrola wykryła w elektrowni również wady systemów alarmowych. Uznała, że obiekt nie spełnia współczesnych standardów.
Problemem są m.in. sztuczne okładziny na przewodach elektrycznych, które straciły swoją gwarancje. Stare materiały grożą także uszkodzeniem całego systemu chłodzenia.
Raport, który powstał na zlecenie Ministerstwa Środowiska ocenił, że w obiekcie jest aż 210 wad wpływających na jego bezpieczeństwo - pisze thelocal.de.
Reaktor miał zakończyć funkcjonowanie w 2012 roku, ale niedawno przedłużono ten termin aż do 2020 roku. | MK
www.o2.pl / www. sfora.pl | Poniedziałek [08.11.2010, 11:39]ostatnia aktualizacja: Pn [08.11.2010, 11:40]
WYBUCH W ELEKTROWNI ATOMOWEJ POD NOWYM JORKIEM
Radioaktywny wyciek w elektrowni w Vermont. Obie wyłączono.
W ciągu godziny konieczne było wyłączenie dwóch elektrowni atomowych zarządzanych przez Entergy Corp - donosi CNBC.
W elektrowni Indian Point w stanie Nowy Jork eksplodował główny transformator, a w Vermont Yankee doszło do wycieku z układu odprowadzania gazów.
W pierwszym przypadku nie było skażenia radioaktywnego, jednak w Vermont wyciek radioaktywnego trytu to już kolejny tego typu wypadek w tym roku - dodaje serwis.
Stan Nowy Jork stracił wraz z wyłączeniem elektrowni 1020 megawatów mocy a Vertmon 650 megawatów.
Senat stanowy zadecydował niedawno o zamknięciu Vermont Yankee w 2012 roku, właśnie przez powtarzające się wycieki radioaktywnego gazu. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [16.06.2010, 09:23]
PĘKŁ REAKTOR ATOMOWY. RADIOAKTYWNY WYCIEK
Władze ukrywają prawdę o katastrofie.
Niezależni eksperci twierdzą, że z uszkodzonego reaktora wydostały się duże ilości radioaktywnego jodu.
Pęknięcie w sercu elektrowni Daya Bay Nuclear Powert Station było ukrywane przez jej kierownictwo - pisze news.yahoo.com.
To może oznaczać, że skutki awarii są bardzo poważne. Uszkodzony reaktor znajduje się tylko 50 km na północ od Hongkongu.
Lokalne władze jednak uspokajają mieszkańców twierdząc, że wycieku nie było, a uszkodzone pręty paliwowe zabezpieczono - czytamy na news.yahoo.com.
Jednak w elektrowni stwierdzono bardzo wysoki poziom promieniowania radioaktywnego. | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 21.06.2011, 11:07
MASOWE WYCIEKI Z ELEKTROWNI ATOMOWYCH
Wyciek stwierdzono w 48 z 65 siłowni.
Aż w trzech czwartych elektrowni atomowych w USA stwierdzono wyciek trytu - radioaktywnej postaci wodoru. Substancja dostaje się do wód gruntowych - informuje yahoo.com.
W 37 przypadkach - jak wynika z raportu US Nuclear Regulatory Commission - stężenie tej radioaktywnej substancji w wodzie przekraczało dopuszczalne normy, czasem kilkusetkrotnie.
Większość wycieków znaleziono na szczęście na terenie elektrowni, niektóre jednak dotarły do wód gruntowych i ujęć wody pitnej. Takie zanieczyszczenia wykryto m.in. w Illinois i Minnesocie.
Na razie władze twierdzą, że poziom skażenia litem nie jest groźny dla zdrowia. Eksperci martwią się jednak o stan rurociągów, którymi wydostaje się tryt. Większość z nich zagrzebana jest pod reaktorem, w betonie. W razie awarii reaktorów mają pomóc w ich chłodzeniu.
Zdaniem specjalistów, jeśli wydostaje się nimi tryt oznacza to, że są skorodowane i nieszczelne. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [14.06.2010, 17:51]
TE ELEKTROWNIE ATOMOWE GROŻĄ DRUGIM CZARNOBYLEM
Japończycy zszokowani wynikami kontroli.
Połowa japońskich reaktorów jądrowych ma problemy związane z bezpieczeństwem - czytamy na dnaindia.com. To może doprowadzić do katastrofy. Ujawnione sytuacje są skandaliczne.
Najbardziej szokującym przypadkiem było... zrzucenie do morza materiałów radioaktywnych. Dwa inne reaktory wymagają dodatkowych stałych, bardzo szczegółowych kontroli - pisze portal.
W Japonii są aż 54 elektrownie atomowe. Nieprawidłowości stwierdzono w 21. Bezpieczeństwo reaktorów to w Japonii od lat paląca kwestia, której nie udaje się doprowadzić do porządku.
Pod względem produkowanych megawatów przez takie elektrownie Japonia zajmuje trzecie miejsce na świecie za USA i Francją. | MK
www.onet.pl | 10.03.2011 r., 16:19: Dokonano także pomiaru radiacji w odległości około 60 km od uszkodzonej przez trzęsienie ziemi elektrowni Fukushima. Okazało się, że promieniowanie radioaktywne przekracza tam aż o 500 razy normalne wartości.
Ze strefy o promieniu 20 km ewakuowano 200 tys. ludzi. Władze zaapelowały do mieszkańców strefy o promieniu od 20 do 30 km, by szczelnie zamknęli drzwi i okna.
Rzecznik japońskiego rządu Yukio Edano dodał, że poziom promieniowania "w pobliżu siłowni" wyniósł 1500 mikrosiwertów (1,5 milisiwertów) na godzinę. Jak podaje agencja AFP, normalny poziom promieniowania to 0,035 mikrosiwertów na godzinę.
Autor: TSz Źródła: PAP, Reuters
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [31.03.2011, 16:22]
NAD POLSKĄ WZROSŁO STĘŻENIE PROMIENIOTWÓRCZEGO JODU
Z raportu Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, wynika, że stężenie jodu-131 w Katowicach wynosiło 4631 mikrobekereli na metr sześcienny. To oznacza, że jest pięćdziesięciokrotnie wyższe niż przed awarią.
Jego zdaniem radioaktywnego jodu-131 nie trzeba się obawiać ponieważ ten pierwiastek ma stosunkowo krótki czas rozpadu. Już po ośmiu dniach ta koncentracja maleje o połowę.
Eksperci ostrzegają równocześnie przed paniką i przyjmowaniem preparatów jodowych - informuje RMF FM | TM
www.onet.pl | 02.04.2011 r., 10:17 RZ / PAP, TVN24.pl, Reuters
PĘKŁA BETONOWA OSŁONA. DO OCEANU WYCIEKA RADIOAKTYWNA WODA
Operator elektrowni atomowej Fukushima, firma TEPCO poinformowała, że z uszkodzonego reaktora nr 2 do Oceanu Spokojnego wycieka radioaktywna woda. Skażenie wody morskiej wokół siłowni już cztery tysiące razy przekracza dopuszczalne normy. Przedstawiciele TEPCO informują, że wkrótce rozpoczną się prace, które mają na celu uszczelnienie przy pomocy betonowej osłony uszkodzonego reaktora.
Jak szacuje Reuters, uzdatnienie terenów wokół siłowni, ok. 240 km od stolicy Tokio, może potrwać nawet kilkadziesiąt lat.
Kan zapowiedział, że należy przygotować się na "długą walkę", zanim uda się opanować nuklearny kryzys w elektrowni. Podobną opinię wyraził szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Yukiya Amano. Zanim będzie można "powiedzieć, że wszystko wróciło do normy, minie więcej czasu niż by się mogło wydawać" - ocenił.
Eksplozji reaktora czarnobylskiej elektrowni w 1986 roku doprowadziła do skażenia ok. 100 tys. km kwadratowych powierzchni.
Najbardziej ucierpiała Białoruś. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, w tym Polskę, a także na południe kontynentu - do Grecji i Włoch.
Specjaliści wciąż nie potrafią ustalić, ile było śmiertelnych ofiar katastrofy. Według ocen Światowej Organizacji Zdrowia liczba zmarłych na raka wywołanego przez skażenie po wybuchu w elektrowni może sięgać nawet 9 tysięcy.
Strefa wokół Czarnobyla do dziś jest zamknięta. Obowiązuje tam surowy zakaz przebywania. Jest on łamany przez ludzi, którzy osiedlili się w strefie samowolnie. Są to przeważnie osoby starsze.
Autor: RZ Źródła: PAP, TVN24.pl, Reuters
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [05.04.2011, 18:30] ostatnia aktualizacja: Śr [06.04.2011, 06:01]
GIGANTYCZNE SKAŻENIE OCEANU. RADIOAKTYWNE RYBY
Ekipy techniczne próbują teraz rozwiązać problem wody, którą wcześniej wpompowano do elektrowni w celu schłodzenia reaktorów - informuje rp.pl.
Prawdopodobnie 60 mln litrów skażonej wody zostanie wypompowanych do ogromnego zbiornika. Ten budowany jest właśnie w stoczni w Jokohamie. Właściciele uszkodzonej elektrowni atomowej w Fukushimie ujawnili, że poziom radioaktywnego jodu-131 w oceanie u wybrzeży Japonii przekroczył normę 7,5 miliona razy - donosi latimes.com.
Skażona jest nie tylko woda, ale też pływające w niej ryby. U odłowionych sztuk stwierdzono przekroczenie o kilkaset razy normalnego poziomu jodu-131.
Główną przyczyną skażenia wód oceanu jest trwający kilka dni wyciek radioaktywnej wody z elektrowni Fukushima. Ratownicy wypuścili wodę licząc na to, że szybko rozpłynie się ona w oceanie i nie spowoduje szkód. Japoński rząd wydał zgodę na wypuszczenie 11,5 tys. ton skażonej cieczy. | PR
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [12.04.2011, 06:19]
NAJWYŻSZY ALARM W FUKUSHIMIE. POŻAR
Oficjalnie to już jak Czarnobyl.
Japońskie władze podniosły stopień zagrożenia po awarii w elektrowni atomowej Fukushima z piątego do najwyższego - siódmego - donosi stooq.pl.
Jest to oficjalne przyznanie się rządu, że sytuacja w elektrowni jest nadal śmiertelnie poważna. Na zewnątrz wydostało się już 10 procent zgromadzonych w reaktorach substancji radioaktywnych. Nadal trwa też walka o przywrócenie chłodzenia. Stooq informuje, że w Fukushimie wybuchł pożar, jednak udało się go ugasić.
Rząd zdecydował się na zwiększenie strefy ewakuacji do 40 km.
Radioaktywnej emisji nie udało się całkowicie zahamować i niepokoimy się, że w końcu może być większa niż w Czarnobylu - cytuje właścicieli elektrowni portal tvp.info.
Tymczasem skażenie stało się też problemem w USA.
W mleku w mieście Little Rock w Arkansas w USA odkryto wysoką zawartość radioaktywnego jodu - 131. Skażona jest także woda w Filadelfii - informuje forbes.com.
Poziom skażenia mleka przekracza trzykrotnie dopuszczalne normy.
Skażoną wodę w kranach odkryto już w 14. amerykańskim mieście - Filadelfii. Na szczęście skażenie jeszcze nie przekracza dopuszczalnej normy. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [30.05.2011, 09:02]
TAJFUN ROZNIESIE RADIOAKTYWNY PYŁ. SKAZI WIELE KRAJÓW
Kolejny żywioł atakuje Fukushimę.
Ekipy ratunkowe w siłowni mają kolejny problem. Zbliża się do nich tajfun, na który nie są odpowiednio przygotowane. Wiatry o prędkości ponad 200 kilometrów i silne deszcze mają dotrzeć do wybrzeża Honsiu jeszcze w poniedziałek - informuje tvn24.pl.
Firma TEPCO przyznała, że jej ludziom nie udało się odpowiednio zabezpieczyć budynków uszkodzonej elektrowni Fukushima. Oznacza to, że żywioł może porwać ze sobą radioaktywny pył i rozsiać go po całej Japonii oraz okolicznych krajach. | PR
www.onet.pl | 18.06.2011 r., 06:57 MŁS / aljazeera.com
NAJGORSZA KATASTROFA W HISTORII. RZĄD JAPONII UKRYWAŁ PRAWDĘ?
Eksperci uważają, że katastrofa nuklearna w Japonii miała i ma daleko idące skutki, których rząd do tej pory nie ujawnił opinii publicznej. - Fukushima jest największą katastrofą przemysłową w historii ludzkości – powiedział Arnold Gundersen główny inżynier firmy konsultingowej Fairewinds Associates.
Gundersen, licencjonowany operator reaktora z 39-letnim doświadczeniem w przemyśle energetyki jądrowej, zarządzał i koordynował projekty w 70 elektrowniach jądrowych w USA, mówi że reaktor elektrowni jądrowej w Fukushimie, jest bardziej narażony na wybuch, niż powszechnie się sądzi.
Firma TEPCO rozpyla wodę na reaktor i rdzenie z paliwem, ale to doprowadziło do jeszcze większych problemów, takich jak większe promieniowanie, czy generowanie setek tysięcy ton wysoko radioaktywnej wody morskiej.
- Problemem jest to, jak utrzymać chłodzenie. Nalewanie wody morskiej nie jest rozwiązaniem. Pojawia się pytanie, co zrobią z odpadami, które ten system produkuje i które będą zawierać pluton i uran. Gdzie wpompują tą radioaktywną wodę? – zastanawia się Gundersen.
Centrala Jądrowa w Japonii przyznała w końcu, w tym miesiącu, że reaktory 1, 2 i 3 w zakładzie Fukushima uległy całkowitemu stopieniu. TEPCO ogłosiło, że wypadek prawdopodobnie wprowadził więcej materiałów promieniotwórczych do środowiska, niż Czarnobyl, co czyni go najtragiczniejszym wypadkiem jądrowym w historii.
W USA lekarka Janette Sherman i epidemiolog Joseph Mangano opublikowali pracę, gdzie pokazują że zanotowano 35-procentowy wzrost umieralności niemowląt w miastach USA leżących na północny-zachód, od elektrowni w Fukushimie.
- Nowe obliczenia pokazują, że w ciągu pierwszego tygodnia od wypadku, uwolnione zostało 2-3 razy więcej promieniowania, niż w ciągu 80 dni po wybuchu. Odkrywamy, radioaktywne cząstki, (które mogą prowadzić do powstania raka) wszędzie w Japonii, nawet w Tokio. W ciągu ostatnich 90 dni ilość tych cząstek spada, ale i tak występują one w wysokich stężeniach – dodał Gundersen.
Radioaktywne filtry powietrza z samochodów w prefekturze Fukushima i Tokio są teraz powszechne, a Gundersen mówi, że "zgodnie z jego informacjami znaleziono takie radioaktywne filtry powietrza również aglomeracji Seattle w USA".
Zagranica bardzo szybko zareagowała na wydarzenia związane z elektrownią jądrową i wyciągnęła daleko idące wnioski. W reakcji na katastrofę z Fukushimy, Niemcy chcą wygasić wszystkie swoje reaktory jądrowe w ciągu następnej dekady. W referendum przeprowadzonym w poniedziałek, 95 procent Włochów głosowała przeciwko budowie nowych reaktorów. Niedawny sondaż gazety w Japonii pokazuje, że prawie trzy czwarte respondentów opowiada się za wycofaniem energii jądrowej z Japonii.
Niestety w Ameryce nie zostały podjęte żadne długofalowe działania. Nuclear Exelon Corporation firma obsługująca reaktor w stanie Illinois, była jednym z największych darczyńców kampanii Baracka Obamy i jest jednym z największych pracodawców w Illinois, gdzie Obama został senatorem. Exelon przekazała ponad 269 000 dolarów na kampanię prezydencką Obamy.
Korzystanie z energii jądrowej do produkcji energii elektrycznej w Japonii jest produktem polityki jądrowej USA i to według Dr Sawada stanowi duży problem.
Autor: MŁS Źródła: aljazeera.com
Ostatnio zmieniony czw cze 23, 2011 1:34 pm przez admin, łącznie zmieniany 12 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [05.11.2009, 16:58] 2 źródła
KUPIMY OD FRANCJI JĄDROWĄ BOMBĘ ZEGAROWĄ?
Reaktory nie spełniają wymogów bezpieczeństwa.
Współpraca między Polską a Francją to prawdziwy start programu jądrowego w Polsce - onet.pl cytuje słowa premiera Donalda Tuska po spotkaniu w Paryżu z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. Wynika z tego, że planowane w Polsce elektrownie atomowe będziemy budować korzystając z francuskiej technologii. Ale czy to bezpieczne?
Brytyjscy, francuscy i fińscy eksperci nakazali francuskiej firmie budującej reaktory atomowe poprawę bezpieczeństwa reaktora najnowszej generacji - EPR - informuje "Le Figaro".
Specjaliści stwierdzili, że występują "niedociągnięcia" w dziedzinie kontrolowania pracy reaktora. Przede wszystkim chodzi o system zabezpieczeń dotyczący reaktora podczas awarii, jego niezależność od równoległego systemu kontrolującego normalną pracę reaktora.
EPR (European Pressurised Water Reactor) miał być flagowym projektem energetyki jądrowej. Według tej technologii budowane są w tej chwili dwa reaktory: Flamanville 3 w północno-zachodniej Francji i Olkiluoto w Finlandii - przypomina "Le Figaro".
W obu przypadkach prace nieustannie są przerywane ze względu na problemy z jakością materiałów i wykonania. W maju 2008 roku inwestor francuskiej elektrowni - Electricite de France - zmuszony był wstrzymać prace, bo pękał beton, który miał stanowić podstawę budowli. | WB
[Najważniejsze, że walizki z pieniędzmi są bezpieczne, i że wydający zgodę mieszkają w bezpiecznej odległości... – red.]
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Czwartek, 03.12.2009 15:43 36 komentarzy
KRAJ: POLSKIE ELEKTROWNIE ATOMOWE BĘDĄ GROZIĆ DRUGIM CZARNOBYLEM
Zdaniem znanego eksperta nie będą bezpieczne.
System bezpieczeństwa elektrowni atomowych wybrany przez polski rząd nie jest bezpieczny, świadczy o tym chociażby to, że Brytyjczycy nie zgadzają się na budowę tego typu reaktorów – podaje wnp.pl cytując prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej.
Brytyjscy specjaliści są uważani w tym zakresie za jednych z najlepszych na świecie. Tamtejszy Inspektorat Instalacji Atomowych twierdzi, że reaktory, które chce kupić Polska mają problemy z utrzymaniem odpowiedniej temperatury i ciśnienia. W sytuacji zagrożenia nie można szybko zatrzymać pracy siłowni.
Prof. Mielczarski krytykuje polskich ekspertów. Jego zdaniem nie mają żadnego doświadczenia. Skończyli tygodniowe kursy i opierają się jedynie na informacji producentów. Zdaniem profesora w Polsce dyskusja o elektrowniach atomowych nie istnieje.
Ludzie byli przekonani, że zbudowali super-niezawodne urządzenie. Był to statek i nazywał się Titanic. Od tego czasu nie ma już bezpiecznych czy niezawodnych urządzeń. Czytając peany lobbystów dotyczących bezpieczeństwa reaktorów atomowych warto się zastanowić czy nie próbują nam sprzedać biletu na kolejnego Titanica – sumuje profesor.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
http://www.archiwum.ekologika.pl/2002/e ... omowe.html
CZY ELEKTROWNIE ATOMOWE SĄ BEZPIECZNE
(...) Jedną z głównych wad reaktorów tego typu, obok specyficznej grafitowej struktury, jest brak szczelnej obudowy bezpieczeństwa (containment), mocnej, sferycznej konstrukcji o żelbetonowych ścianach grubości ponad 120 cm, która osłania wszystkie zachodnie elektrownie z ciśnieniowymi reaktorami wodnymi. Jej głównym zadaniem jest zapobieżenie - w przypadku awarii - uwolnienia się radioaktywnych skażeń na zewnątrz elektrowni. Najcięższemu doświadczeniu, konstrukcja tego typu poddana została w roku 1979, podczas awarii elektrowni Three Mile Island (TMI), w USA. Aczkolwiek w wyniku osuszenia rdzenia reaktora stopiła się prawie połowa stutonowej masy paliwa, to właśnie dzięki tej obudowie jedynie względnie niewielka cześć promieniotwórczych substancji (poprzez budynki pomocnicze, systemy filtracyjne i kanały wentylacyjne) przedostała się na zewnątrz. Złudne jest wszakże przekonanie, iż obeszło się bez niepokojów i stresów. Jak podawały wówczas czynniki oficjalne, skutki radiologiczne były względnie niewielkie: np. z opublikowanych informacji wynikało, iż mieszkańcy Harrisburga, położonego w odległości kilkunastu kilometrów od elektrowni, otrzymali dawki zbliżone do tych, jakie pochłaniają od żródeł naturalnych, a dawki pracowników siłowni nie przekroczyły - dozwolonych rocznych. Niestety, parę lat później wyszło na jaw, iż pod wpływem silnego atomowego lobby, władze USA skrywały rozmiary awarii. Dobitnym tego dowodem jest informacja przekazana przez Jane Rickover, synową admirała Hymana G. Rickovera (1900-1986), twórcy atomowej, morskiej potęgi USA. (Urodzony w polskim Makowie admirał, podczas wizyty w Polsce na początku lat sześćdziesiątych, perswadował Władysławowi Gomułce, żeby nie wydawał pieniędzy na budowę statków o napędzie atomowym. Zapewne z pozytywnym skutkiem, gdyż po pewnym czasie, planów budowania w Polsce atomowych korabiów na szczęście zaniechano.) 18 czerwca 1986 r. zeznała ona przed notariuszem, co następuje. W maju 1983 r. mój teść, admirał Hyman Rickover mówił mi, iż na polecenie prezydenta Jimmy Cartera sporządzone zostało pełne sprawozdanie na temat awarii elektrowni jądrowej Three Mile Island . On (mój teść) mówił, iż gdyby to sprawozdanie było opublikowane w całości, zrujnowałoby cywilny, atomowy przemysł, gdyż awaria TMI była nieskończenie bardziej niebezpieczna niż wynika z opublikowanych o niej informacji. On mi powiedział, że zmuszony był wykorzystać cały swój ogromny, osobisty wpływ na prezydenta Cartera, aby przekonać go do opublikowania sprawozdania jedynie w formie rozcieńczonej ( diluted ). Prezydent chciał opublikować sprawozdanie w całości. W październiku 1985 r., teść mój powiedział mi, że głęboko żałuje swego postępowania, iż namówił prezydenta Cartera do usunięcia najbardziej niebezpiecznych aspektów tego sprawozdania. (www.radical.org/radiation/TMIcoverup.html) Dodajmy, iż obaj panowie znali się jeszcze z czasów, gdy przyszły prezydent, pod kierunkiem kapitana Rickovera, szkolił się w dziedzinie technologii reaktorów, na pierwszej w świecie atomowej łodzi podwodnej: Nautilus. Opinia publiczna nie była i nadal nie jest świadoma faktu, iż jak pisze prof. Jadłokow w okresie zimnej wojny, elektrownie jądrowe stanowiły najważniejsze cele dla amerykańskich i sowieckich rakiet. Nic w tym dziwnego, gdyż w wyniku awarii lub zniszczenia reaktora, skażenia promieniotwórcze są wielokrotnie większe niż w przypadku wybuchu bomby atomowej. W owym czasie w ZSRR, siłownie jądrowe przed powietrznym uderzeniem ochraniały specjalne eskadry samolotów bojowych. Dzisiaj, po terrorystycznym ataku na Stany Zjednoczony, elektrownie jądrowe, a także inne obiekty jądrowe, znalazły się w sytuacji wyjątkowej. Pod tym względem, chyba Rosji, jako pierwszej przyszło stawiać czoła grożącemu niebezpieczeństwu. W wyniku serii terrorystycznych ataków w różnych miastach w1999 r., Ministerstwo Energii Atomowej i MSW przedsięwzięły szereg kroków dla ochrony elektrowni jądrowych. Jak można przypuszczać największe zagrożenie stanowiły liczne w tym kraju elektrownie typu czarnożylskiego, wielkie, z ogromną ilością łatwopalnego grafitu, i o najmniejszej odporności na atak. Na wszystkich elektrowniach przeprowadzone zostało szkolenie personelu w zakresie przeciwdziałania aktom terroru. Wkrótce po 11 września, rzecznik Nuclear Regulatory Commission (NRC) stwierdził, iż elektrownie jądrowe nie są obliczone na uderzenia takich samolotów pasażerskich, jakie zaatakowały Nowy Jork i Waszyngton. W podobnym przypadku mogłoby dojść do przebicia obudowy bezpieczeństwa, powstania pod nią pożaru paliwa lotniczego, wybuchu (uszkodzenia układu chłodzenia) i stopienia paliwa. Aczkolwiek trzeba przyznać, iż nie jest to takie proste, gdyż do pokonania są trzy bariery: gruba obudowa, masywny zbiornik reaktora, (grubość jego stalowych ścian wynosi ponad 20 cm) i wreszcie stalowa, szczelna rurka, z upakowanymi w niej ceramicznymi, uranowymi pastylkami. Jednocześnie Edwin Lyman, dyrektor naukowy w Nuclear Control Institute przyznał, iż połowa ze 103 reaktorów istniejących w USA, nie przeszła pomyślnie testu na zbrojny atak. Podjęto, jak oświadczył Spencer Abraham, szef Departamentu Energetyki, dodatkowe środki ochrony w odniesieniu do najważniejszych ośrodków badawczych, (w tym Livermore Lab., Los Alamos Lab.), a także przechowalników materiałów jądrowych oraz arsenałów broni jądrowej. (Associated Press,USA, 18 Sept.,2001). Wszystkie 65 elektrownie jądrowe postawione zostały w stan alertu, którego nigdy dotąd w USA nie wprowadzano. Nasze poprzednie obliczenia i założenia odnoszące się do możliwości terrorystów, z technicznego i moralnego punktów widzenia, powinny ulec rewizji, oświadczył Ed Lyman. NRC zarządziła nieujawnione przedsięwzięcia, jakie powinny być podjęte na wypadek terrorystycznego ataku.Wokół każdej siłowni przewidziana jest ponad piętnastokilometrowa strefa ewakuacji. Antyterrorystyczna strategia opracowana przez tę komisję, nakierowana była dotąd na ochronę reaktorów przed bombami na ciężarówkach, atakiem z lądu i nawet upadkiem samolotu, lecz nikt nie rozpatrywał uderzenia w reaktor porwanego pasażerskiego Boeinga 757 lub767. Przeto nikt też nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie o wytrzymałość w takim przypadku - obudowy bezpieczeństwa. Przed atakiem z powietrza elektrownie ochrania wojsko, a w pogotowiu są także siły policyjne. NRC postanowiła zrewidować wcześniejsze zapewnienia, że elektrownie jądrowe są w stanie wytrzymać uderzenie jumbo jet a. (Orlando Sentinel,18 Sept. 2001;Boston Globe,23 Sept.,2001; Times Environmental,22 Sept.,2001) Zakłady przerobu paliwa wypalonego w Sellafield (W. Bryt.) i Cap de la Hague (Francja) mogą się stać bezpośrednim celem ataku terrorystycznego, ostrzegali eksperci Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), na jej dorocznej, generalnej konferencji. A autor tajnego raportu Unii Europejskiej, na temat bezpieczeństwa jądrowego, po 11 września zalecał, by w Sellafield pilnie zostały ustanowione baterie przeciwlotnicze. W zakładzie tym bowiem, rozerwanie zbiorników z radioaktywnymi odpadami mogło by spowodować większą masakrę niż jakikolwiek inny pojedynczy cios zadany temu krajowi przez terrorystów. W raporcie organizacji World Information Service on Energy stwierdzono, że w przypadku uderzenia jumbo jet a, nastąpiłoby uwolnienie do atmosfery około dwóch ton śmiercionośnego radioizotopu cezu 137, czyli blisko stokrotnie więcej niż w Czarnobylu. Spowodowałoby to śmierć setek tysięcy ludzi, a ogromne połacie kraju nie nadawałyby się do zamieszkania przez wiele dziesiątków lat. Przedstawiciel firmy British Nuclear Fuels przyznał, że wytrzymałość zakładu była projektowana przy założeniu spadku nań lekkiego samolotu, a nie pasażerskiego odrzutowca, z pełnymi zbiornikami paliwa. W takim przypadku, skutków nie dałoby się przewidzieć. Mohamed AlBaradei, dyrektor generalny MAEA , zwrócił się do delegatów (zgromadzonych ze 132 krajów), ze słowami: Tragiczne wydarzenia w USA powinny się stać dla nas wszystkich sygnałem do działania. Nie możemy być wobec nich obojętni. I dodał: W każdym razie ryzyko oczywiście istnieje... Ludzie ze zbrodniczymi pomysłami mogą zadać cywilizacji znaczne straty w każdej dziedzinie. Nie możemy się obwarować murami i przemienić (nasze kraje) w państwa policyjne. Technologie jądrowe, tak samo jak inne, posiadają słabe miejsca; gwarancji stuprocentowej dać nie można. Wszakże nie wolno nam nie dostrzegać tego faktu, że obiekty atomowe należą do najbardziej chronionych na naszej planecie. (NucNet,nr.284-A,21 Sept.2001; Guardian,18 Sept.,2001; The Observer,23 Sept.,2001)
Jerzy Kubowski
71 kg odpadów nuklearnych przypada na mieszkańca USA. Źródło: EEC
„PRZEKRÓJ” nr 41, 12.10.2006 r.: Waste Isolation Pilot Project (WIPP) to otwarte w 1999 roku składowisko odpadów radioaktywnych. Stworzono je w nieczynnej kopalni soli w Carlsbad, w stanie Nowy Meksyk. Zanim przechowywane tu odpady przestaną być zagrożeniem, minie około 300 tysięcy lat.
http://www.zb.eco.pl/bzb/27/energia2.htm
Składowiska odpadów promieniotwórczych w odróżnieniu od zwykłych mogilników zajmują zwykle duże obszary i są zagrożeniem zarówno dla atmosfery, gleby, jak i wód. Klasycznym przykładem śmietnika nuklearnego jest Hanford. Obszar, na którym przechowuje się tam bezużyteczne materiały promieniotwórcze, zajmuje aż 1450 km2.
www.o2.pl | Wtorek [30.06.2009, 22:55] 2 źródła
ELEKTROWNIE ATOMOWE ZABIJAJĄ RYBY W RENIE
Za mocno podgrzewają wodę w rzece.
Woda jest o trzy stopnie cieplejsza niż powinna. Jeden stopień to wina globalnego ocieplenia. Ale aż dwa to zasługa stojących wzdłuż biegu rzeki Ren elektrowni atomowych i węglowych - ogłosiła w swoim raporcie niemiecka organizacja ekologiczna BUND.
Najgorzej jest na odcinku pomiędzy Moguncją a Worms. W lecie temperatura wody sięga tam aż 28 stopni. Nie powinna przekraczać 23-25. Według BUND ma to wpływ na populacje żyjących w Renie ryb. Zabija je i uniemożliwia próby odtworzenia populacji łososia.
Organizacja jest przeciwna budowie zaplanowanych już elektrowni w Moguncji i pobliskim Hanau. Do niszczenia rzeki przyczyniają się także Francuzi. Dwa reaktory atomowe w Alzacji nie mają wież chłodniczych i wodę czerpią wprost z rzeki, a zwracają podgrzaną - zauważa serwis TheLocal.de. | JS
www.o2.pl | Czwartek [28.05.2009, 14:21] 3 źródła
RAK ZABIJA MIESZKAŃCÓW OKOLIC CZARNOBYLA
W ostatnim roku liczba chorych zwiększyła się o dziesięciokrotnie.
Wskaźnik zachorowalności na nowotwory wśród osób dorosłych sięga najwyższego poziomu od czasu katastrofy i wynosi 21,7 na 100 tys. mieszkańców - poinformowało Radio Swoboda.
Według ekspertów z Narodowej Akademii Nauk Białorusi alarmujące są również przypadki wykrycia nowotworów u dzieci po 2001 roku, w czasie gdy nie było zagrożenia promieniowaniem jodu-131.
Do największej w dziejach katastrofy atomowej doszło 23 lata temu. Na programy skierowane na przezwyciężanie jej skutków Białoruś przeznacza 20 proc. swojego budżetu. Zdaniem ekspertów to o wiele za mało. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [29.07.2010, 15:59]
CORAZ WIĘCEJ OFIAR CZARNOBYLA. UMIERAJĄ LUDZIE
W lasach żyją "świecące" zwierzęta.
24 lata po stopieniu się reaktora w ukraińskiej elektrowni atomowej niemieckie władze wydają potężne sumy na odszkodowania za radioaktywne skażenie środowiska - donosi thelocal.de.
Sumy te rosną. W 1998 roku było to 10 tys. marek, w 2007 roku ponad 100 tys. euro, a w 2009 aż 424 tys. euro. Do dziś suma całkowita wynosi 238 mln euro.
Tak duże pieniądze idą m.in. do myśliwych, którzy odławiają "świecąca w ciemnościach" zwierzynę.
Skażenie z roślin przenosi się na zwierzęta, które w efekcie mają w sobie potężne ilości radioaktywnego cezu. Raporty rządowe pokazują, że mają go w sobie coraz więcej.
Najgorsza sytuacja jest na południu Niemiec - zwraca uwagę portal.
Choć bezpośrednich ofiar eksplozji w Czarnobylu było około 50, to przez lata ponad 4 tys. osób zachorowało na raka. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [11.08.2010, 11:49]
RADIOAKTYWNY DYM NAD ROSJĄ
Płoną skażone lasy. Strefa zagrożenia się powiększa.
Jak dzisiaj ujawniono ogień strawił łącznie 3,9 ha napromieniowanych lasów. Od połowy czerwca pożary w skażonych lasach miały miejsce m.in. w obwodach: briańskim, kałuskim, czelabińskim, kurgańskim, tulskim, orłowskim i penzeńskim.
Czym może grozić pożar takiego lasu?
W wypadku wybuchu pożarów lasów w tym regionie razem z produktami spalania mogą się unieść radionuklidy. Pojawi się wówczas nowa strefa skażenia - tłumaczył to rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu | WB
www.o2.pl | Czw [09.07.2009, 06:18] 4 źródła
POWTÓRKA Z CZARNOBYLA W NIEMCZECH?
Ekolodzy zza Odry twierdzą, że to tylko kwestia czasu.
Awaria niemieckiej elektrowni jądrowej w Kruemmel koło Hamburga wywołała w Niemczech prawdziwą burzę. Od soboty, kiedy doszło do spięcia w reaktorze trwa gorąca debata na temat przyszłości energii atomowej w tym kraju. Ekolodzy chcą natychmiastowego zamknięcia wszystkich siłowni tego typu - donosi maerkischeallgemeine.de
Działacze Zielonych twierdzą, że stare niemieckie elektrownie jądrowe są niebezpieczne, bo nie spełniają obowiązujących teraz norm. Aktywiści uważają, że w każdej chwili może dojść do awarii podobnej do tej w Czarnobylu. Chcą przyspieszyć program zamykania siłowni jądrowych - teraz zakłada on, że elektrownie stopniowo wyłączane będą do roku 2021.
Rząd Angeli Merkel przekonuje, że nie można zrezygnować z atomu szybciej, bo nie ma szans na zastąpienie energii pozyskiwanej z tego źródła. Martin Wansleben z Niemieckiej Konferencji Izb Przemysłowych i Handlowych stwierdził, że podjęcie decyzji o zamknięciu siłowni jądrowych oznacza załamanie gospodarki. Dostarczają one około 40 procent energii wykorzystywanej przez Niemcy.
W sobotę w elektrowni w pobliżu Hamburga doszło do zwarcia. Reaktor wyłączono, nie doszło do skażenia. Operator elektrowni - szwedzki koncern Vattenfall - przyznał jednak, że awaria spowodowana była zaniedbaniami w zakładzie.
W Niemczech działa 17 elektrowni atomowych. Część z nich przechodzi remonty. | AJ
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Poniedziałek, 26.10.2009 16:16
ENERGETYKA: BIAŁACZKA NAJCZĘSTSZA W OKOLICACH ELEKTROWNI ATOMOWEJ
Mamy czego się bać?
Wpływ elektrowni atomowych na zdrowie jest dla mnie oczywisty, największy odsetek
dzieci chorych na białaczkę notuje się właśnie w okolicach elektrowni Krümmel – powiedział niemiecki ekolog Lutz Ribbe podczas spotkania na temat energetyki jądrowej.
Według danych dziennika „Bild am Sonntag” zamknięcia Krümmel i innych starsze siłowni jądrowych chce trzy czwarte Niemców. Przyczyną z pewnością są liczne awarie, które dotykają zwłaszcza niemieckie elektrownie starszego typu. W latach 2000-2006 zarejestrowano ich około tysiąca.
Michael Müller, sekretarz stanu w Ministerstwie Ochrony Środowiska i Bezpieczeństwa
Nuklearnego Niemiec zakwestionował długowieczność elektrowni atomowych.
Średni wiek zamykanych elektrowni wynosi 26 lat. Lobby „atomowe” mówiło o 40 latach użytkowania, a nie ma żadnej elektrowni, która osiągnęłaby ten wiek – podkreślił Müller .
Energetyka jądrowa w Niemczech początkowo wywoływała ogromny entuzjazm. Punktem zwrotnym, który uświadomił społeczeństwu niemieckiemu zagrożenie, związane z energetyką jądrową była awaria w Czarnobylu w roku 1986.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | 6 źródeł Czwartek [04.02.2010, 09:55]
W BAŁTYKU ZALEGAJĄ RADIOAKTYWNE ODPADY
Rosja pozbyła się toksycznego ładunku.
Rosyjska flota na początku lat 90-tych ubiegłego wieku zrzucała do wód Morza Bałtyckiego w pobliżu szwedzkiej wyspy Gotlandia, przeterminowaną broń chemiczną oraz materiały promieniotwórcze.
Dziennikarze szwedzkiej telewizji SVT twierdzą, że rząd w Sztokholmie wie o sprawie już od 10 lat i do tej pory nic nie zrobił, aby pozbyć się niebezpiecznych śmieci.
Dziennikarze SVT dotarli do tajnego raportu szwedzkiego wywiadu, który alarmował polityków, że w latach 1989-1994 Rosjanie wielokrotnie zrzucali do Bałtyku, na szwedzkich wodach terytorialnych, toksyczne odpady. Broń chemiczna i materiały promieniotwórcze miały pochodzić z likwidowanej bazy rosyjskich wojsk w łotewskim mieście Liepaja - donosi thelocal.se.
Sven Olof Pettersson, który 10 lat temu był doradcą szwedzkiego ministra spraw zagranicznych powiedział w reportażu, że resort obrony nie chciał zbadać sprawy. Wojskowi uznali
jednak, że przeszukiwanie tak dużego obszaru morza jest zbyt kosztowne i sprawę utajniono.
To nie do pomyślenia. Zresztą samo postępowanie Rosjan też nie mieści się w głowie. Przecież to nie były lata powojenne czy okres zimnej wojny. Obowiązywały już wtedy międzynarodowe umowy na temat ochrony mórz i oceanów - mówi prof. Jonas Ebbesson, z katedry ochrony środowiska uniwersytetu w Sztokholmie.
Zdaniem ekspertów najważniejsze teraz nie jest poszukiwanie winnych zaniedbań, ale jak najszybsze odnalezienie toksycznych odpadów.
To problem nie tylko Szwecji, ale wszystkich państw basenu Morza Bałtyckiego. To sprawdzian także dla Rosji - przekonuje Rolf K. Nilsson, przedstawiciel lokalnych władz na Gotlandii.
Rosyjska ambasada w Sztokholmie zapowiedziała, że sprawa zostanie dokładnie zbadana. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [15.08.2010, 12:29]
RADIOAKTYWNE ODPADY POPŁYNĄ PRZEZ BAŁTYK
Niemcy chcą je składować w Rosji.
Rząd Saksoni postanowił skutecznie pozbyć się odpadów radioaktywnych z reaktora jądrowego w Centrum Badań Rossendorf. Zamierza je przetransportować na trzech statkach do Rosji. Ekolodzy protestują. Boja się, że Rosjanie umieszczą je w leśnych składowiskach - informuje newsru.com.
Do Rosji ma trafić 951 prętów paliwowych. Do tej pory składowane były na wysypisku odpadów radioaktywnych w Nadrenii Północnej-Westfalii. W Rosji odpady mają zostać poddane recyklingowi w jednym z przeznaczonych do tego zakładów.
Trzy statki z prętami paliwowymi maja wyruszyć do Rosji w 2011 roku, albo nawet wcześniej - przyznał przedstawiciel saksońskiego rządu.
Ekolodzy zwracają jednak uwagę na zagrożenie jakie się z tym wiąże - przypominają o szalejących w Rosji pożarach lasów, o tym, że wiele z zakładów utylizujących odpady umieszczonych jest na zagrożonych pożarami terenach. Nie wierzą także, że wszystkie odpady zostaną poddane utylizacji.
Jak informuje bbc.co.uk od 1996 roku trafiło do Rosji ponad 80 tys. ton radioaktywnych odpadów. | WB
KUPIMY OD FRANCJI JĄDROWĄ BOMBĘ ZEGAROWĄ?
Reaktory nie spełniają wymogów bezpieczeństwa.
Współpraca między Polską a Francją to prawdziwy start programu jądrowego w Polsce - onet.pl cytuje słowa premiera Donalda Tuska po spotkaniu w Paryżu z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. Wynika z tego, że planowane w Polsce elektrownie atomowe będziemy budować korzystając z francuskiej technologii. Ale czy to bezpieczne?
Brytyjscy, francuscy i fińscy eksperci nakazali francuskiej firmie budującej reaktory atomowe poprawę bezpieczeństwa reaktora najnowszej generacji - EPR - informuje "Le Figaro".
Specjaliści stwierdzili, że występują "niedociągnięcia" w dziedzinie kontrolowania pracy reaktora. Przede wszystkim chodzi o system zabezpieczeń dotyczący reaktora podczas awarii, jego niezależność od równoległego systemu kontrolującego normalną pracę reaktora.
EPR (European Pressurised Water Reactor) miał być flagowym projektem energetyki jądrowej. Według tej technologii budowane są w tej chwili dwa reaktory: Flamanville 3 w północno-zachodniej Francji i Olkiluoto w Finlandii - przypomina "Le Figaro".
W obu przypadkach prace nieustannie są przerywane ze względu na problemy z jakością materiałów i wykonania. W maju 2008 roku inwestor francuskiej elektrowni - Electricite de France - zmuszony był wstrzymać prace, bo pękał beton, który miał stanowić podstawę budowli. | WB
[Najważniejsze, że walizki z pieniędzmi są bezpieczne, i że wydający zgodę mieszkają w bezpiecznej odległości... – red.]
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Czwartek, 03.12.2009 15:43 36 komentarzy
KRAJ: POLSKIE ELEKTROWNIE ATOMOWE BĘDĄ GROZIĆ DRUGIM CZARNOBYLEM
Zdaniem znanego eksperta nie będą bezpieczne.
System bezpieczeństwa elektrowni atomowych wybrany przez polski rząd nie jest bezpieczny, świadczy o tym chociażby to, że Brytyjczycy nie zgadzają się na budowę tego typu reaktorów – podaje wnp.pl cytując prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej.
Brytyjscy specjaliści są uważani w tym zakresie za jednych z najlepszych na świecie. Tamtejszy Inspektorat Instalacji Atomowych twierdzi, że reaktory, które chce kupić Polska mają problemy z utrzymaniem odpowiedniej temperatury i ciśnienia. W sytuacji zagrożenia nie można szybko zatrzymać pracy siłowni.
Prof. Mielczarski krytykuje polskich ekspertów. Jego zdaniem nie mają żadnego doświadczenia. Skończyli tygodniowe kursy i opierają się jedynie na informacji producentów. Zdaniem profesora w Polsce dyskusja o elektrowniach atomowych nie istnieje.
Ludzie byli przekonani, że zbudowali super-niezawodne urządzenie. Był to statek i nazywał się Titanic. Od tego czasu nie ma już bezpiecznych czy niezawodnych urządzeń. Czytając peany lobbystów dotyczących bezpieczeństwa reaktorów atomowych warto się zastanowić czy nie próbują nam sprzedać biletu na kolejnego Titanica – sumuje profesor.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
http://www.archiwum.ekologika.pl/2002/e ... omowe.html
CZY ELEKTROWNIE ATOMOWE SĄ BEZPIECZNE
(...) Jedną z głównych wad reaktorów tego typu, obok specyficznej grafitowej struktury, jest brak szczelnej obudowy bezpieczeństwa (containment), mocnej, sferycznej konstrukcji o żelbetonowych ścianach grubości ponad 120 cm, która osłania wszystkie zachodnie elektrownie z ciśnieniowymi reaktorami wodnymi. Jej głównym zadaniem jest zapobieżenie - w przypadku awarii - uwolnienia się radioaktywnych skażeń na zewnątrz elektrowni. Najcięższemu doświadczeniu, konstrukcja tego typu poddana została w roku 1979, podczas awarii elektrowni Three Mile Island (TMI), w USA. Aczkolwiek w wyniku osuszenia rdzenia reaktora stopiła się prawie połowa stutonowej masy paliwa, to właśnie dzięki tej obudowie jedynie względnie niewielka cześć promieniotwórczych substancji (poprzez budynki pomocnicze, systemy filtracyjne i kanały wentylacyjne) przedostała się na zewnątrz. Złudne jest wszakże przekonanie, iż obeszło się bez niepokojów i stresów. Jak podawały wówczas czynniki oficjalne, skutki radiologiczne były względnie niewielkie: np. z opublikowanych informacji wynikało, iż mieszkańcy Harrisburga, położonego w odległości kilkunastu kilometrów od elektrowni, otrzymali dawki zbliżone do tych, jakie pochłaniają od żródeł naturalnych, a dawki pracowników siłowni nie przekroczyły - dozwolonych rocznych. Niestety, parę lat później wyszło na jaw, iż pod wpływem silnego atomowego lobby, władze USA skrywały rozmiary awarii. Dobitnym tego dowodem jest informacja przekazana przez Jane Rickover, synową admirała Hymana G. Rickovera (1900-1986), twórcy atomowej, morskiej potęgi USA. (Urodzony w polskim Makowie admirał, podczas wizyty w Polsce na początku lat sześćdziesiątych, perswadował Władysławowi Gomułce, żeby nie wydawał pieniędzy na budowę statków o napędzie atomowym. Zapewne z pozytywnym skutkiem, gdyż po pewnym czasie, planów budowania w Polsce atomowych korabiów na szczęście zaniechano.) 18 czerwca 1986 r. zeznała ona przed notariuszem, co następuje. W maju 1983 r. mój teść, admirał Hyman Rickover mówił mi, iż na polecenie prezydenta Jimmy Cartera sporządzone zostało pełne sprawozdanie na temat awarii elektrowni jądrowej Three Mile Island . On (mój teść) mówił, iż gdyby to sprawozdanie było opublikowane w całości, zrujnowałoby cywilny, atomowy przemysł, gdyż awaria TMI była nieskończenie bardziej niebezpieczna niż wynika z opublikowanych o niej informacji. On mi powiedział, że zmuszony był wykorzystać cały swój ogromny, osobisty wpływ na prezydenta Cartera, aby przekonać go do opublikowania sprawozdania jedynie w formie rozcieńczonej ( diluted ). Prezydent chciał opublikować sprawozdanie w całości. W październiku 1985 r., teść mój powiedział mi, że głęboko żałuje swego postępowania, iż namówił prezydenta Cartera do usunięcia najbardziej niebezpiecznych aspektów tego sprawozdania. (www.radical.org/radiation/TMIcoverup.html) Dodajmy, iż obaj panowie znali się jeszcze z czasów, gdy przyszły prezydent, pod kierunkiem kapitana Rickovera, szkolił się w dziedzinie technologii reaktorów, na pierwszej w świecie atomowej łodzi podwodnej: Nautilus. Opinia publiczna nie była i nadal nie jest świadoma faktu, iż jak pisze prof. Jadłokow w okresie zimnej wojny, elektrownie jądrowe stanowiły najważniejsze cele dla amerykańskich i sowieckich rakiet. Nic w tym dziwnego, gdyż w wyniku awarii lub zniszczenia reaktora, skażenia promieniotwórcze są wielokrotnie większe niż w przypadku wybuchu bomby atomowej. W owym czasie w ZSRR, siłownie jądrowe przed powietrznym uderzeniem ochraniały specjalne eskadry samolotów bojowych. Dzisiaj, po terrorystycznym ataku na Stany Zjednoczony, elektrownie jądrowe, a także inne obiekty jądrowe, znalazły się w sytuacji wyjątkowej. Pod tym względem, chyba Rosji, jako pierwszej przyszło stawiać czoła grożącemu niebezpieczeństwu. W wyniku serii terrorystycznych ataków w różnych miastach w1999 r., Ministerstwo Energii Atomowej i MSW przedsięwzięły szereg kroków dla ochrony elektrowni jądrowych. Jak można przypuszczać największe zagrożenie stanowiły liczne w tym kraju elektrownie typu czarnożylskiego, wielkie, z ogromną ilością łatwopalnego grafitu, i o najmniejszej odporności na atak. Na wszystkich elektrowniach przeprowadzone zostało szkolenie personelu w zakresie przeciwdziałania aktom terroru. Wkrótce po 11 września, rzecznik Nuclear Regulatory Commission (NRC) stwierdził, iż elektrownie jądrowe nie są obliczone na uderzenia takich samolotów pasażerskich, jakie zaatakowały Nowy Jork i Waszyngton. W podobnym przypadku mogłoby dojść do przebicia obudowy bezpieczeństwa, powstania pod nią pożaru paliwa lotniczego, wybuchu (uszkodzenia układu chłodzenia) i stopienia paliwa. Aczkolwiek trzeba przyznać, iż nie jest to takie proste, gdyż do pokonania są trzy bariery: gruba obudowa, masywny zbiornik reaktora, (grubość jego stalowych ścian wynosi ponad 20 cm) i wreszcie stalowa, szczelna rurka, z upakowanymi w niej ceramicznymi, uranowymi pastylkami. Jednocześnie Edwin Lyman, dyrektor naukowy w Nuclear Control Institute przyznał, iż połowa ze 103 reaktorów istniejących w USA, nie przeszła pomyślnie testu na zbrojny atak. Podjęto, jak oświadczył Spencer Abraham, szef Departamentu Energetyki, dodatkowe środki ochrony w odniesieniu do najważniejszych ośrodków badawczych, (w tym Livermore Lab., Los Alamos Lab.), a także przechowalników materiałów jądrowych oraz arsenałów broni jądrowej. (Associated Press,USA, 18 Sept.,2001). Wszystkie 65 elektrownie jądrowe postawione zostały w stan alertu, którego nigdy dotąd w USA nie wprowadzano. Nasze poprzednie obliczenia i założenia odnoszące się do możliwości terrorystów, z technicznego i moralnego punktów widzenia, powinny ulec rewizji, oświadczył Ed Lyman. NRC zarządziła nieujawnione przedsięwzięcia, jakie powinny być podjęte na wypadek terrorystycznego ataku.Wokół każdej siłowni przewidziana jest ponad piętnastokilometrowa strefa ewakuacji. Antyterrorystyczna strategia opracowana przez tę komisję, nakierowana była dotąd na ochronę reaktorów przed bombami na ciężarówkach, atakiem z lądu i nawet upadkiem samolotu, lecz nikt nie rozpatrywał uderzenia w reaktor porwanego pasażerskiego Boeinga 757 lub767. Przeto nikt też nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie o wytrzymałość w takim przypadku - obudowy bezpieczeństwa. Przed atakiem z powietrza elektrownie ochrania wojsko, a w pogotowiu są także siły policyjne. NRC postanowiła zrewidować wcześniejsze zapewnienia, że elektrownie jądrowe są w stanie wytrzymać uderzenie jumbo jet a. (Orlando Sentinel,18 Sept. 2001;Boston Globe,23 Sept.,2001; Times Environmental,22 Sept.,2001) Zakłady przerobu paliwa wypalonego w Sellafield (W. Bryt.) i Cap de la Hague (Francja) mogą się stać bezpośrednim celem ataku terrorystycznego, ostrzegali eksperci Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), na jej dorocznej, generalnej konferencji. A autor tajnego raportu Unii Europejskiej, na temat bezpieczeństwa jądrowego, po 11 września zalecał, by w Sellafield pilnie zostały ustanowione baterie przeciwlotnicze. W zakładzie tym bowiem, rozerwanie zbiorników z radioaktywnymi odpadami mogło by spowodować większą masakrę niż jakikolwiek inny pojedynczy cios zadany temu krajowi przez terrorystów. W raporcie organizacji World Information Service on Energy stwierdzono, że w przypadku uderzenia jumbo jet a, nastąpiłoby uwolnienie do atmosfery około dwóch ton śmiercionośnego radioizotopu cezu 137, czyli blisko stokrotnie więcej niż w Czarnobylu. Spowodowałoby to śmierć setek tysięcy ludzi, a ogromne połacie kraju nie nadawałyby się do zamieszkania przez wiele dziesiątków lat. Przedstawiciel firmy British Nuclear Fuels przyznał, że wytrzymałość zakładu była projektowana przy założeniu spadku nań lekkiego samolotu, a nie pasażerskiego odrzutowca, z pełnymi zbiornikami paliwa. W takim przypadku, skutków nie dałoby się przewidzieć. Mohamed AlBaradei, dyrektor generalny MAEA , zwrócił się do delegatów (zgromadzonych ze 132 krajów), ze słowami: Tragiczne wydarzenia w USA powinny się stać dla nas wszystkich sygnałem do działania. Nie możemy być wobec nich obojętni. I dodał: W każdym razie ryzyko oczywiście istnieje... Ludzie ze zbrodniczymi pomysłami mogą zadać cywilizacji znaczne straty w każdej dziedzinie. Nie możemy się obwarować murami i przemienić (nasze kraje) w państwa policyjne. Technologie jądrowe, tak samo jak inne, posiadają słabe miejsca; gwarancji stuprocentowej dać nie można. Wszakże nie wolno nam nie dostrzegać tego faktu, że obiekty atomowe należą do najbardziej chronionych na naszej planecie. (NucNet,nr.284-A,21 Sept.2001; Guardian,18 Sept.,2001; The Observer,23 Sept.,2001)
Jerzy Kubowski
71 kg odpadów nuklearnych przypada na mieszkańca USA. Źródło: EEC
„PRZEKRÓJ” nr 41, 12.10.2006 r.: Waste Isolation Pilot Project (WIPP) to otwarte w 1999 roku składowisko odpadów radioaktywnych. Stworzono je w nieczynnej kopalni soli w Carlsbad, w stanie Nowy Meksyk. Zanim przechowywane tu odpady przestaną być zagrożeniem, minie około 300 tysięcy lat.
http://www.zb.eco.pl/bzb/27/energia2.htm
Składowiska odpadów promieniotwórczych w odróżnieniu od zwykłych mogilników zajmują zwykle duże obszary i są zagrożeniem zarówno dla atmosfery, gleby, jak i wód. Klasycznym przykładem śmietnika nuklearnego jest Hanford. Obszar, na którym przechowuje się tam bezużyteczne materiały promieniotwórcze, zajmuje aż 1450 km2.
www.o2.pl | Wtorek [30.06.2009, 22:55] 2 źródła
ELEKTROWNIE ATOMOWE ZABIJAJĄ RYBY W RENIE
Za mocno podgrzewają wodę w rzece.
Woda jest o trzy stopnie cieplejsza niż powinna. Jeden stopień to wina globalnego ocieplenia. Ale aż dwa to zasługa stojących wzdłuż biegu rzeki Ren elektrowni atomowych i węglowych - ogłosiła w swoim raporcie niemiecka organizacja ekologiczna BUND.
Najgorzej jest na odcinku pomiędzy Moguncją a Worms. W lecie temperatura wody sięga tam aż 28 stopni. Nie powinna przekraczać 23-25. Według BUND ma to wpływ na populacje żyjących w Renie ryb. Zabija je i uniemożliwia próby odtworzenia populacji łososia.
Organizacja jest przeciwna budowie zaplanowanych już elektrowni w Moguncji i pobliskim Hanau. Do niszczenia rzeki przyczyniają się także Francuzi. Dwa reaktory atomowe w Alzacji nie mają wież chłodniczych i wodę czerpią wprost z rzeki, a zwracają podgrzaną - zauważa serwis TheLocal.de. | JS
www.o2.pl | Czwartek [28.05.2009, 14:21] 3 źródła
RAK ZABIJA MIESZKAŃCÓW OKOLIC CZARNOBYLA
W ostatnim roku liczba chorych zwiększyła się o dziesięciokrotnie.
Wskaźnik zachorowalności na nowotwory wśród osób dorosłych sięga najwyższego poziomu od czasu katastrofy i wynosi 21,7 na 100 tys. mieszkańców - poinformowało Radio Swoboda.
Według ekspertów z Narodowej Akademii Nauk Białorusi alarmujące są również przypadki wykrycia nowotworów u dzieci po 2001 roku, w czasie gdy nie było zagrożenia promieniowaniem jodu-131.
Do największej w dziejach katastrofy atomowej doszło 23 lata temu. Na programy skierowane na przezwyciężanie jej skutków Białoruś przeznacza 20 proc. swojego budżetu. Zdaniem ekspertów to o wiele za mało. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [29.07.2010, 15:59]
CORAZ WIĘCEJ OFIAR CZARNOBYLA. UMIERAJĄ LUDZIE
W lasach żyją "świecące" zwierzęta.
24 lata po stopieniu się reaktora w ukraińskiej elektrowni atomowej niemieckie władze wydają potężne sumy na odszkodowania za radioaktywne skażenie środowiska - donosi thelocal.de.
Sumy te rosną. W 1998 roku było to 10 tys. marek, w 2007 roku ponad 100 tys. euro, a w 2009 aż 424 tys. euro. Do dziś suma całkowita wynosi 238 mln euro.
Tak duże pieniądze idą m.in. do myśliwych, którzy odławiają "świecąca w ciemnościach" zwierzynę.
Skażenie z roślin przenosi się na zwierzęta, które w efekcie mają w sobie potężne ilości radioaktywnego cezu. Raporty rządowe pokazują, że mają go w sobie coraz więcej.
Najgorsza sytuacja jest na południu Niemiec - zwraca uwagę portal.
Choć bezpośrednich ofiar eksplozji w Czarnobylu było około 50, to przez lata ponad 4 tys. osób zachorowało na raka. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [11.08.2010, 11:49]
RADIOAKTYWNY DYM NAD ROSJĄ
Płoną skażone lasy. Strefa zagrożenia się powiększa.
Jak dzisiaj ujawniono ogień strawił łącznie 3,9 ha napromieniowanych lasów. Od połowy czerwca pożary w skażonych lasach miały miejsce m.in. w obwodach: briańskim, kałuskim, czelabińskim, kurgańskim, tulskim, orłowskim i penzeńskim.
Czym może grozić pożar takiego lasu?
W wypadku wybuchu pożarów lasów w tym regionie razem z produktami spalania mogą się unieść radionuklidy. Pojawi się wówczas nowa strefa skażenia - tłumaczył to rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu | WB
www.o2.pl | Czw [09.07.2009, 06:18] 4 źródła
POWTÓRKA Z CZARNOBYLA W NIEMCZECH?
Ekolodzy zza Odry twierdzą, że to tylko kwestia czasu.
Awaria niemieckiej elektrowni jądrowej w Kruemmel koło Hamburga wywołała w Niemczech prawdziwą burzę. Od soboty, kiedy doszło do spięcia w reaktorze trwa gorąca debata na temat przyszłości energii atomowej w tym kraju. Ekolodzy chcą natychmiastowego zamknięcia wszystkich siłowni tego typu - donosi maerkischeallgemeine.de
Działacze Zielonych twierdzą, że stare niemieckie elektrownie jądrowe są niebezpieczne, bo nie spełniają obowiązujących teraz norm. Aktywiści uważają, że w każdej chwili może dojść do awarii podobnej do tej w Czarnobylu. Chcą przyspieszyć program zamykania siłowni jądrowych - teraz zakłada on, że elektrownie stopniowo wyłączane będą do roku 2021.
Rząd Angeli Merkel przekonuje, że nie można zrezygnować z atomu szybciej, bo nie ma szans na zastąpienie energii pozyskiwanej z tego źródła. Martin Wansleben z Niemieckiej Konferencji Izb Przemysłowych i Handlowych stwierdził, że podjęcie decyzji o zamknięciu siłowni jądrowych oznacza załamanie gospodarki. Dostarczają one około 40 procent energii wykorzystywanej przez Niemcy.
W sobotę w elektrowni w pobliżu Hamburga doszło do zwarcia. Reaktor wyłączono, nie doszło do skażenia. Operator elektrowni - szwedzki koncern Vattenfall - przyznał jednak, że awaria spowodowana była zaniedbaniami w zakładzie.
W Niemczech działa 17 elektrowni atomowych. Część z nich przechodzi remonty. | AJ
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Poniedziałek, 26.10.2009 16:16
ENERGETYKA: BIAŁACZKA NAJCZĘSTSZA W OKOLICACH ELEKTROWNI ATOMOWEJ
Mamy czego się bać?
Wpływ elektrowni atomowych na zdrowie jest dla mnie oczywisty, największy odsetek
dzieci chorych na białaczkę notuje się właśnie w okolicach elektrowni Krümmel – powiedział niemiecki ekolog Lutz Ribbe podczas spotkania na temat energetyki jądrowej.
Według danych dziennika „Bild am Sonntag” zamknięcia Krümmel i innych starsze siłowni jądrowych chce trzy czwarte Niemców. Przyczyną z pewnością są liczne awarie, które dotykają zwłaszcza niemieckie elektrownie starszego typu. W latach 2000-2006 zarejestrowano ich około tysiąca.
Michael Müller, sekretarz stanu w Ministerstwie Ochrony Środowiska i Bezpieczeństwa
Nuklearnego Niemiec zakwestionował długowieczność elektrowni atomowych.
Średni wiek zamykanych elektrowni wynosi 26 lat. Lobby „atomowe” mówiło o 40 latach użytkowania, a nie ma żadnej elektrowni, która osiągnęłaby ten wiek – podkreślił Müller .
Energetyka jądrowa w Niemczech początkowo wywoływała ogromny entuzjazm. Punktem zwrotnym, który uświadomił społeczeństwu niemieckiemu zagrożenie, związane z energetyką jądrową była awaria w Czarnobylu w roku 1986.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | 6 źródeł Czwartek [04.02.2010, 09:55]
W BAŁTYKU ZALEGAJĄ RADIOAKTYWNE ODPADY
Rosja pozbyła się toksycznego ładunku.
Rosyjska flota na początku lat 90-tych ubiegłego wieku zrzucała do wód Morza Bałtyckiego w pobliżu szwedzkiej wyspy Gotlandia, przeterminowaną broń chemiczną oraz materiały promieniotwórcze.
Dziennikarze szwedzkiej telewizji SVT twierdzą, że rząd w Sztokholmie wie o sprawie już od 10 lat i do tej pory nic nie zrobił, aby pozbyć się niebezpiecznych śmieci.
Dziennikarze SVT dotarli do tajnego raportu szwedzkiego wywiadu, który alarmował polityków, że w latach 1989-1994 Rosjanie wielokrotnie zrzucali do Bałtyku, na szwedzkich wodach terytorialnych, toksyczne odpady. Broń chemiczna i materiały promieniotwórcze miały pochodzić z likwidowanej bazy rosyjskich wojsk w łotewskim mieście Liepaja - donosi thelocal.se.
Sven Olof Pettersson, który 10 lat temu był doradcą szwedzkiego ministra spraw zagranicznych powiedział w reportażu, że resort obrony nie chciał zbadać sprawy. Wojskowi uznali
jednak, że przeszukiwanie tak dużego obszaru morza jest zbyt kosztowne i sprawę utajniono.
To nie do pomyślenia. Zresztą samo postępowanie Rosjan też nie mieści się w głowie. Przecież to nie były lata powojenne czy okres zimnej wojny. Obowiązywały już wtedy międzynarodowe umowy na temat ochrony mórz i oceanów - mówi prof. Jonas Ebbesson, z katedry ochrony środowiska uniwersytetu w Sztokholmie.
Zdaniem ekspertów najważniejsze teraz nie jest poszukiwanie winnych zaniedbań, ale jak najszybsze odnalezienie toksycznych odpadów.
To problem nie tylko Szwecji, ale wszystkich państw basenu Morza Bałtyckiego. To sprawdzian także dla Rosji - przekonuje Rolf K. Nilsson, przedstawiciel lokalnych władz na Gotlandii.
Rosyjska ambasada w Sztokholmie zapowiedziała, że sprawa zostanie dokładnie zbadana. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [15.08.2010, 12:29]
RADIOAKTYWNE ODPADY POPŁYNĄ PRZEZ BAŁTYK
Niemcy chcą je składować w Rosji.
Rząd Saksoni postanowił skutecznie pozbyć się odpadów radioaktywnych z reaktora jądrowego w Centrum Badań Rossendorf. Zamierza je przetransportować na trzech statkach do Rosji. Ekolodzy protestują. Boja się, że Rosjanie umieszczą je w leśnych składowiskach - informuje newsru.com.
Do Rosji ma trafić 951 prętów paliwowych. Do tej pory składowane były na wysypisku odpadów radioaktywnych w Nadrenii Północnej-Westfalii. W Rosji odpady mają zostać poddane recyklingowi w jednym z przeznaczonych do tego zakładów.
Trzy statki z prętami paliwowymi maja wyruszyć do Rosji w 2011 roku, albo nawet wcześniej - przyznał przedstawiciel saksońskiego rządu.
Ekolodzy zwracają jednak uwagę na zagrożenie jakie się z tym wiąże - przypominają o szalejących w Rosji pożarach lasów, o tym, że wiele z zakładów utylizujących odpady umieszczonych jest na zagrożonych pożarami terenach. Nie wierzą także, że wszystkie odpady zostaną poddane utylizacji.
Jak informuje bbc.co.uk od 1996 roku trafiło do Rosji ponad 80 tys. ton radioaktywnych odpadów. | WB
Ostatnio zmieniony czw cze 23, 2011 1:36 pm przez admin, łącznie zmieniany 6 razy.
„WPROST” nr 43(1245), 2006 r.
ATOM DLA KAŻDEGO
JUŻ 30 PAŃSTW MOŻE SIĘ UZBROIĆ W BROŃ NUKLEARNĄ
Daniel Pearl był Amerykaninem, Żydem i dziennikarzem. Każdy z tych powodów z osobna wystarczyłby, aby pakistańscy fundamentaliści chcieli go zabić. Reporter "The Wall Street Journal" zginął jednak najpewniej z zupełnie innego powodu. W styczniu 2002 r. wszedł w drogę handlarzom najpotężniejszej broni na świecie. Teraz historia rechoce nad jego grobem: ujawnienie nazwiska zabójcy dziennikarza zbiegło się z atomowym kryzysem w Korei Północnej.
ŚWIATOWA TAJEMNICA POLISZYNELA
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) w ostatnich dziesięciu latach zarejestrowała 540 prób handlu substancjami radioaktywnymi. Kolejnych 344 podejrzeń o dokonywanie tego typu transakcji nie udało się udowodnić. Jednocześnie raporty MAEA nie zawierają informacji o "źródłach radiacji", które zostały skradzione, zginęły lub zostały porzucone. Codziennie odnotowuje się co najmniej jeden taki wypadek. Nie ulega wątpliwości, że zakup na czarnym rynku uranu czy plutonu do bomby atomowej jest możliwy. Żadnego kraju nie czyni to jednak mocarstwem jądrowym. Kluczem jest umiejętność wzbogacania tych pierwiastków tak, by nadawały się do użycia przy produkcji bomby. Zdobycie wiedzy na ten temat zazwyczaj poprzedzają lata badań, których choćby z powodu liczby zaangażowanych naukowców nie da się utrzymać w sekrecie. Chyba że technologię się kupi lub ukradnie.
Ta wiedza była dotychczas jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic na świecie. Jej strażnikiem był strach, który narodził się 44 lata temu, gdy Biały Dom i Kreml podczas kryzysu kubańskiego stanęły u progu wojny atomowej. Zagrożenie, które odczuł świat, było dostateczną motywacją, by nie dzielić się wiedzą o produkcji najniebezpieczniejszej broni. Doktryna wzajemnego trzymania się w szachu wizją zagłady (Mutually Assured Destruction - MAD) była jednak daleka od szaleństwa. Zimnowojenne mocarstwa, świadome konsekwencji odpalenia bomy A, zachowywały się nadzwyczaj racjonalnie (to między innymi z powodu obaw o impulsywne zachowanie Nikity Chruszczowa koledzy z Kremla podczas kryzysu kubańskiego dyskretnie odsunęli go na boczny tor). Sześć lat później, w 1968 r., wydawało się, że świat znalazł rozwiązanie problemu - traktat o nierozprzestrzenianiu broni nuklearnej (NPT). Od tego czasu tylko pięć państw miało prawo legalnie posiadać broń A (USA, Chiny, Wielka Brytania, Francja, ZSRR, a później Rosja). Przez kolejne dekady tylko dwa kraje, Indie i Pakistan, odważyły się jawnie złamać zakaz. Prawdopodobnie uczynił to też Izrael, choć nigdy oficjalnie tego nie potwierdził.
John F. Kennedy, przeciwnik Chruszczowa w atomowej rozgrywce i jeden z pomysłodawców traktatu, powtarzał, że myśl o świecie, w którym 20 lub więcej państw mogłoby posiadać broń jądrową, napawa go przerażeniem. Choć traktat, którego sygnatariuszami jest 187 państw (przed trzema laty wycofała się Korea Północna), wciąż obowiązuje, sytuacja niebezpiecznie zbliża się do czarnych wizji KennedyŐego. W ubiegłym tygodniu Mohamed ElBaradei, dyrektor generalny MAEA, poinformował, że nawet 30 państw można uznać za "wirtualnie nuklearne", czyli takie, które w ciągu kilku miesięcy mogą zmienić swe programy nuklearne służące pozyskiwaniu energii jądrowej w programy zbrojeń. Sekretna wiedza okazała się tajemnicą poliszynela. Strażnik, którym był strach, że bomba A wpadnie w niepowołane ręce, zniknął. Koreański reżim, przeprowadzając test nuklearny, rozpoczął nową erę zbrojeń.
(…)
EFEKT DOMINA
W wypadku programu nuklearnego Saddama Husajna wiadomo, że Khan niewiele mógł mu zaoferować, bo iracki dyktator wolał polegać na własnych naukowcach. W wypadku Libii MAEA wciąż prowadzi dochodzenie. Co dokładnie Khan sprzedał Irańczykom, nie wiadomo. Nie jest też jasne, co przekazał reżimowi Kima. Jasne jest, co z tego wynika. Iran może się wkrótce stać mocarstwem nuklearnym, którego - podobnie jak Korei Północnej - nikt do klubu nie zaprasza. - Irańskie elity polityczne są przekonane, że nastał najlepszy moment, aby kontynuować pracę nad programem jądrowym. Nawet sankcje wymierzone w Koreę Północną nie zmienią zamiarów Teheranu - mówi "Wprost" Ian Anthony ze Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem.
Uzbrojony w bombę A szyicki Iran byłby zbyt dużym zagrożeniem dla Egiptu i Arabii Saudyjskiej, by i one nie chciały się zbroić. Zresztą Egipt i Arabia prowadzą już programy nuklearne do celów pokojowych. Nuklearne domino po teście Phenianu rozsypuje się też w Azji. Mimo zapewnień o przestrzeganiu zobowiązań Japonia wobec rosnącego zagrożenia ze strony nieobliczalnego reżimu Kima byłaby w stanie szybko stać się państwem nuklearnym. Tokio przed dwoma laty przyznało się do posiadania zapasów plutonu wystarczających do wyprodukowania bomby. Atomowy wyścig zbrojeń dotarł też do Ameryki Południowej. W maju fabrykę wzbogacania uranu uruchomiła Brazylia. Podobne plany ma Argentyna.
KONIEC ILUZJI
Czy dziennikarz "The Wall Street Journal" odkrył tajemnicę powiązań pakistańskiej ISI, terrorystów i państw uważanych za zbójeckie? Francuski pisarz i filozof Bernard-Henri Lévy przez ponad rok podróżował jego śladami, próbując odkryć prawdę. W książce "Kto zabił Daniela Pearla" odpowiada na to pytanie. Skoro Pearl czy Lévy doszli do takich wniosków, to niemożliwe, by nie wiedziały o tym wywiady najważniejszych państw. Jeśli wiedziały, kto i jak łamie traktat NPT, i nie podniosły alarmu albo go podniosły, ale rządzący tymi państwami nie mieli dość determinacji, by zatrzymać błędne koło, to znaczy, że system bezpieczeństwa międzynarodowego się rozsypał. I to nie w chwili, gdy wybuchła koreańska bomba nuklearna. I nie wtedy, gdy dr Khan dokonywał śmiertelnie niebezpiecznych transakcji. Jeśli nie można było z powodu nieudolności szpiegów lub braku woli polityków zapobiec rozprzestrzenianiu broni nuklearnej, to system bezpieczeństwa był jedynie zbiorową iluzją. Nie jest pewne, czy to dobrze, że świat się jej pozbył, jeśli efektem ma być nowy nuklearny wyścig zbrojeń.
Agata Jabłońska
Współpraca Paweł Białobok
www.o2.pl / www. sfora.pl | Poniedziałek [08.11.2010, 06:17]
TERRORYŚCI MAJĄ BOMBĘ ATOMOWĄ? TU URAN KUPIĄ BEZ PROBLEMU
Z tego kraju radioaktywny pierwiastek można wywieźć wszędzie.
Wzbogacony uran - najważniejszy składnik potrzebny do produkcji głowicy nuklearnej jest stale dostępny na czarnym rynku w Gruzji. Wywiezienie go z tego kraju też nie jest żadnym problemem - ostrzega "The Guardian".
Dziennik dotarł do tajnych zeznań dwóch Ormian, którzy przemycili radioaktywny pierwiastek, wioząc go w ołowianej kapsule pociągiem. Nie wykryły go sfinansowane przez Amerykanów czujniki promieniowania na granicach dawnych republik radzieckich.
To pokazuje, że nikt nie jest w stanie sprawdzić ile uranu trafiło w ręce terrorystów z całego świata - zauważa gazeta.
Matthew Bunn, ekspert z uniwersytetu w Harvardzie i były doradca Białego Domu mówi, że materiał radioaktywny pochodzi z kradzieży z rosyjskiej elektrowni jądrowej w Nowosybirsku z 2003 roku. Dodaje, że to już trzeci przypadek odkrycia uranu w Gruzji w tej dekadzie.
Ale to z pewnością czubek góry lodowej. Tym bardziej, że w ostatnich latach odnotowano aż 21 prób kradzieży uranu i plutonu - mówi Bunn. | AJ
www.o2.pl | Piątek [02.01.2009, 12:45]
HAMAS OSTRZELA IZRAELSKI REAKTOR JĄDROWY?
Skutki byłyby tragiczne dla całego Bliskiego Wschodu.
Instalacje nuklearne i tajny ośrodek badań jądrowych znajdują się w Dimonie, odległej zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów od rejonu konfliktu w Strefie Gazy.
Palestyńskie ugrupowanie prawdopodobnie posiada już pociski, które mogą dosięgnąć Dimony. Eksperci twierdzą, że Hamas szmuglował irańskie rakiety dalekiego zasięgu Fajr-3. Ale czy zaatakuje?
Wrogowie Izraela doskonale wiedzą, jaką katastrofę mogliby wywołać, dlatego wręcz starają się uniknąć przypadkowego ostrzału Dimony - twierdzi na łamach "Dziennika" Zaki Szalom, izraelski ekspert ds. wojskowości. | AH
www.o2.pl | Czwartek [12.02.2009, 14:23] 1 źródło
Z OŚRODKA BADAŃ JĄDROWYCH ZNIKNĘŁO 80 KOMPUTERÓW
11 udało się odnaleźć, ale wciąż brakuje 69 maszyn.
Departament Bezpieczeństwa Narodowego Energii Jądrowej ogłosił, że w Laboratorium Los Alamos w Nowym Meksyku brakuje kilkadziesiąt komputerów.
Nie wiemy co się z nimi stało - twierdzą urzędnicy.
Trzy komputery zostały skradzione z domów pracowników laboratorium w zeszłym miesiącu. | AH
www.o2.pl | Środa [03.06.2009, 07:15] 1 źródło
ATOMOWE SEKRETY USA WYCIEKŁY DO SIECI
Spieprzyliśmy - mówi były szef CIA.
Plany rozwoju energii jądrowej w Stanach Zjednoczonych o klauzuli "wysoce tajne" zawierają między innymi namiary na magazyny uranu - donosi "New York Times". Niestety, Amerykanie nie potrafili ich dopilnować. Do sieci trafiły nawet dokładne mapy poszczególnych lokalizacji.
Dokument rządowa drukarnia przygotowała dla Międzynarowej Agencji Energetyki Jądrowej, ale przez pomyłkę 266 stron poufnych danych trafiło do internetu.
Spieprzyliśmy, ale to się zdarza - powiedział były szef CIA John M. Deutch.
Jak dodał jednak, wyciek tych danych nie powinien być poważnym naruszeniem bezieczeństwa narodowego. Nie zgadzają się z nim jednak inni eksperci do spraw bezpieczeństwa wskazują.
To sprawozdanie jest wręcz kopalnią wiedzy na temat jądrowych programów Stanów Zjednoczonych - stwierdzili. | AJ
www.o2.pl | Piątek [24.07.2009, 13:41] 2 źródła
CYBERPRZESTĘPCY PRZEJMUJĄ WŁADZĘ NAD ŚWIATEM
I zarabiają miliony dolarów.
Hakerzy przeprowadzili już wiele udanych ataków na serwery Federalnego Urzędu Lotniczego FAA. Przestępcom udało się uzyskać dostęp do danych 48 tys. pracowników i zdobyć uprawnienia do wyłączania serwerów.
Według ekspertów dbających o system zabezpieczeń FAA bezpieczeństwo pasażerów na całym świecie stoi pod znakiem zapytania - pisze „CHIP".
Najpopularniejszym celem hakerów są jednak rządowe systemy zabezpieczeń. Każdego dnia Pentagon odnotowuje ponad 300 mln prób skanowania i ataków na swoje serwery.
Cyberprzestępcy skradli także bazę danych zawierającą informacje o ponad 8 mln amerykańskich pacjentów. Teraz żądają 7,4 mln dolarów okupu, grożąc ujawnieniem poufnych danych. W USA odnotowano także udane ataki na serwery elektrowni jądrowych.
Zdaniem ekspertów przestępcom pomagają sami użytkownicy, stosując słabe hasła zabezpieczające. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [01.10.2010, 09:20]
"WIRUS, KTÓRY ZAATAKOWAŁ IRAŃSKIE KOMPUTERY POWSTAŁ W IZRAELU"
Specjaliści badający robaka, który zaatakował najważniejsze systemy komputerowe w Iranie twierdzą, że powstał on w izraelskiej pracowni informatycznej - informuje "The Daily Telegraph".
W jego kodzie odkryli słowo "mirt"...
Co ma mirt do Izraela? Otóż, według niemieckiego eksperta Ralfa Langnera to odniesienie do biblijnej królowej Estery, której drugiej imię brzmiało Hadassa - po hebrajsku właśnie mirt.
Z biblijnej Księgi Estery można się dowiedzieć, jak królowa uprzedzała ataki na ludność żydowską i jak namawiała swojego męża do zaatakowania zanim wróg podjął działania wojenne.
Jeśli czytasz Biblię to wszystko staje się jasne - stwierdził Langner.
Przypomina, że Izrael zapowiadał atak prewencyjny na irańskie instalacje atomowe, jeśli będą one stanowiły zagrożenie dla jego bezpieczeństwa.
Wirus miałby powstać w specjalnej informatycznej jednostce Unit 8200. Do Iranu trafił na przenośnym dysku, prawdopodobnie poprzez jedną z rosyjskich firm, które pracują przy budowie elektrowni atomowej Bushehr.
Skąd wniosek, że trafił do Iranu przez rosyjska firmę? Jak twierdza eksperci ten sam wirus zaatakował także systemy w Azji: w Indiach i Indonezji. Tam również swoje interesy prowadzi owa rosyjska firma... | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [02.10.2010, 19:29]ostatnia aktualizacja: Sb [02.10.2010, 19:32]
NIEMIECKIE FABRYKI ZAATAKOWAŁ "IRAŃSKI" ROBAK. O KROK OD TRAGEDII
Napisano go do atakowania celów przemysłowych.
Osoba lub osoby kontrolujące tego robaka były zdolne przejąć kontrolę nad systemami pomp, zaworów a także wyłączyć alarm.
Koncern Siemens przyznał, że jego zakłady przemysłowe wykorzystujące jego technologię stały się celem tego samego cyber-robaka Stuxnet, który zaatakował niedawno irańską elektrownię atomową - donosi thelocal.de.
Szkodliwego wirusa odkryto u 15 klientów Siemensa, m.in. elektrowni i zakładach chemicznych.
Pięć z 15 zaatakowanych celów znajduje się w Niemczech, inne są w USA, Zachodniej Europie i Azji.
Konieczne było wysłanie techników Siemensa, którzy pomogli usnąć Stuxnet z systemów i obyło się bez wstrzymywania pracy - dodaje serwis.
Zaczęto nazywać tego robaka pierwszą super cyber-bronią. Zdolny był bowiem przedostać się do komputerów zarządzających pracą maszyn, samego serca fabryk.
Technicznie było możliwe np. doprowadzenie do eksplozji kotłów, gazociągów czy wywołanie awarii reaktora jądrowego - wylicza thelocal.de.
Systemy kontrolne Siemensa, które stały się celem ataku, stosuje się m.in. w wodociągach, platformach wiertniczych i elektrowniach.
Według analityków z firmy Sophos, producenta zabezpieczeń atywirusowych, Stuxnet został najpewniej stworzony przez kogoś wewnątrz Siemensa - zauważa presstv.com. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [25.11.2010, 17:18]
HANDLUJĄ WIRUSEM ZDOLNYM NISZCZYĆ ELEKTROWNIE ATOMOWE
Za odpowiednią cenę może go kupić każdy.
Superwirus komputerowy Stuxnet dostępny jest na czarnym rynku i może wpaść w ręce terrorystów, wyrządzając wymierne szkody gospodarce - donosi tvn24.pl.
Wirus ten posłużył do ataku na elektrownie atomową w irańskim Buszerze.
Napisany prawdopodobnie w Izraelu, wirus Stuxnet, został napisany tak, by przejmować kontrolę nad systemami nadzoru i sterowania firmy Siemens.
Te znajdują się zarówno w elektrowni atomowej w Iranie, jak i fabrykach w Azji i Europie. Stąd mnogość ataków i szybka reakcja Siemensa, który zarówno do Iranu jak i Azji wysyłał swoich specjalistów by zniszczyli wirusa.
Według źródeł w brytyjskim wywiadzie, do których dotarła telewizja Sky, wirus jest w rękach ludzi bezwzględnych. Nie możemy ujawnić, kim są, ale są wysoce umotywowani, wykształceni i dysponujący dużym finansowym zapleczem - informuje tvn24.pl. | JS
www.o2.pl | Środa [15.04.2009, 17:12] 2 źródła
ROSJA ZBUDUJE 26 REAKTORÓW ATOMOWYCH
Będzie finansowała także rozwój zbrojeń nuklearnych - zapowiada Putin.
Według zapowiedzi premiera Władimira Putina nowe reaktory powstaną do 2030 roku.
dział elektrowni atomowych w łącznej produkcji energii elektrycznej wzrośnie do około 30 procent - powiedział Putin. - W realizacji tych inwestycji nie przeszkodzi nam kryzys finansowy - dodaje.
W ciągu najbliższych miesięcy, rząd Rosji rozważyć ma także realizację kolejnych projektów, dotyczących rozwoju energetyki nuklearnej. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [08.12.2010, 21:05]
POLSCE GROZI RADIOAKTYWNE SKAŻENIE. KTOŚ UKRADŁ ODPADY
Zniknął radioaktywny kobalt.
Siedem pojemników z radioaktywnym kobaltem zniknęło z nieczynnej odlewni żeliwa Ursus w Lublinie - "Kurer Lubelski" donosi za Państwową Agencją
Atomistyki.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą wspólnie policja i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Jeżeli nikt nie uszkodzi pojemników to odpady pozostaną niegroźne dla ludzi i środowiska.
Wystarczy, jednak że ktoś je rozbije lub uszkodzi. Wtedy może dojść do skażenia zarówno zewnętrznego jak i wewnętrznego - ostrzega dr Stanisław Latek,
rzecznik PAA.
Sprawę zaginięcia PAA trzymało w tajemnicy przed policją i ABW. Teraz okazało się, że pojemniki zginęły jeszcze w listopadzie.
Odlewnia jest nieczynna przynajmniej od 1990 r. Takie materiały jak kobalt powinny być ściśle ewidencjonowane i usuwane w pierwszej kolejności - powiedział
Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Lublinie.
Zaginione pojemniki typu PRJ-20 są żółte i mają jajowaty kształt.
Kobalt-60 to izotop emitujący silne promieniowanie gamma, o okresie półrozpadu ok. 5,3 roku. Jest stosowany w medycynie i przemyśle - tłumaczy dziennik. | JS
[Proszę wyznaczyć nagrodę za zwrot. Takie rozwiązanie będzie najszybsze, najbezpieczniejsze i najtańsze. - red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [21.01.2009, 16:28] 1 źródło
PLUTON LEŻAŁ W BUTELCE NA WYSYPISKU
Odkryto materiały radioaktywne z pierwszej bomby atomowej.
Na wysypisku nieopodal najstarszego zakładu przetwarzania plutonu na świecie w Hanford, w stanie Waszyngton, znaleziono szklaną butelkę z plutonem-239. Posłużył on do budowy pierwszej bomby atomowej Trinity.
Jej test odbył się 16 lipca 1945 roku. Później jej siostry zrzucono na Hiroszimę i Nagasaki.
Pozostałe po konstrukcji bomb elementy, także niezużyty pluton, wyrzucono na śmietnik.
Butelkę odkryto przez przypadek, podczas prac porządkowych. Testy potwierdziły pochodzenie 400 mililitrów plutonu, jaki znaleziono w środku. | J
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [16.10.2009, 09:35] 4 źródła
ZOSTAWILI BEZ DOZORU RADIOAKTYWNY PLUTON
Mogło powstać sześć bomb atomowych.
Ponad 30 kg radioaktywnego plutonu pozostawiono bez dozoru w byłym kompleksie badań jądrowych we Francji. Koncern energetyczny po prostu zapomniał o tej substancji - poinformowało RMF FM. Pomyłka wyszła na jaw podczas robót w kompleksie przeznaczonym do rozbiórki. Zamiast 8 kg plutonu znajdowało się tam się tam aż 39 kg tej radioaktywnej substancji. Mogło to narazić na niebezpieczeństwo pracujących tam robotników. Bezpośredni kontakt z jednym miligramem plutonu może już spowodować chorobę nowotworową - ostrzegają eksperci. | FC
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [26.11.2010, 15:08]ostatnia aktualizacja: Pt [26.11.2010, 15:13]
FIRMA KURIERSKA ZGUBIŁA RADIOAKTYWNĄ PRZESYŁKĘ
Firma nie potrafi wyjaśnić, jak do tego doszło.
Firma kurierska FedEx zgubiła przesyłkę zawierającą radioaktywne cylindry. Poszukiwania trwają od czwartku, ale nie udało się jeszcze zlokalizować zguby - donosi tvn24.pl.
Do skażenia nie powinno dojść, o ile znalazca przesyłki nie postanowi jej otworzyć.
Przed zabójczym promieniowaniem chroni specjalne ołowiane opakowanie.
Cztery cylindry wypadły z auta w sposób, którego firma nie jest w stanie wyjaśnić. Wspomniano tylko, że pudło w którym się znajdowały zamokło - dodaje serwis.
W jaki sposób wypadły one z jadącej przez stan Tennessee, ciężarówki już nie wyjaśniono.
Kurierzy, którzy przewozili niebezpieczny ładunek, nie stawili się w pracy.
Fed Ex ma nadzieję, że będą w stanie pomóc w poszukiwaniach - podkreśla tvn24.pl.
Ukryte w cylindrach pręty stosuje się w sprzęcie medycznym. | JS
www.wp.pl | PAP | dodane 2008-11-11 (16:55)
USA ZGUBIŁY NAD GRENLANDIĄ BOMBĘ ATOMOWĄ
Amerykański B52 rozbił się w 1968 r. nad Grenlandią z czterema nieuzbrojonymi bombami atomowymi na pokładzie. Mimo intensywnych poszukiwań, szczątków jednej z nich nigdy nie zdołano odnaleźć - ustalił korespondent BBC Gordon Corera.
Według Gordona Corery żadna z bomb nie wybuchła, choć w zderzeniu z ziemią eksplodowały konwencjonalne ładunki wybuchowe, które były do nich podwieszone. Po katastrofie przeprowadzono akcję oczyszczania terenu na dużą skalę, usuwając tony skażonego lodu mogącego zawierać radioaktywne odłamki.
Szczątków jednej z bomb, o seryjnym numerze 78252, nie udało się odnaleźć mimo wysłania do akcji okrętu podwodnego. Niewykluczone, że zagubiona bomba, zawierająca uran i pluton, wypaliła dziurę w powłoce lodowej, spadła na dno morza i do dziś znajduje się pod lodem. Poszukiwań zaprzestano z braku wyników.
Miejscowa ludność mówi o deformacji ciał fok i morsów w okolicach katastrofy oraz o negatywnych skutkach dla zdrowia ludności. U czterech osób wykryto chorobę popromienną, dwie z nich zmarły. Przeciwko rządowi Danii wniesiono sprawę do sądu. | (zel)
www.o2.pl | 29.10.2008
EURO 2012: TERRORYŚCI MOGĄ ZAATAKOWAĆ BRONIĄ JĄDROWĄ!
Uderzenie miałoby nastąpić na jednym z wypełnionych tłumem kibiców stadionów. Terroryści mieliby odpalić tzw. brudną bombę - niewielki ładunek wybuchowy zawierający substancje radioaktywne.
Zagrożenie jest na tyle realne, że eksperci z Państwowej Agencji Atomistyki już szykują się do zabezpieczenia stadionów. "Rzeczpospolita" cytuje prezesa agencji Jerzego Niewodniczańskiego, który podkreśla, że skonstruowanie brudnej bomby jest bardzo proste:
Substancję radioaktywną mocuje się wokół materiału wybuchowego, np. granatu, który eksplodując rozrzuca ją dookoła. Nie obawiamy się poważnego skażenia radiobiologicznego, ale paniki jaką taka bomba może wywołać. Gdyby doszło do tego na stadionie, skutki paniki mogłyby być katastrofalne.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, która zajmuje się m.in. monitorowaniem handlu materiałami rozszczepialnymi, ogłosiła, że w ostatnim roku dramatycznie wzrosła liczba kradzieży substancji radioaktywnych. To, że pewna ilość materiałów promieniotwórczych trafiła w ręce terrorystów, jest poważnym zagrożeniem.
Tymczasem po wejściu do strefy Schengen bramki wykrywające substancje radioaktywne na graniach stały się bezużyteczne. Po prostu samochody mijają je zbyt szybko. (...)
Bartosz Kowalczyk
www.o2.pl | Piątek [15.05.2009, 09:14] 2 źródła
"KRAJE ARABSKIE TO TYKAJĄCA BOMBA ATOMOWA"
Ostrzega laureat pokojowego Nobla Mohamed El Baradei.
Jeśli największe mocarstwa świata nie podejmą działań prewencyjnych, liczba głowic atomowych na świecie zwiększy się nawet dwukrotnie w ciągu najbliższych kilku lat - ostrzega Mohamed El Baradei, dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 2005 roku.
Noblista dodał, że działania prewencyjne sił pokojowych powinny uwzględnić szczególnie region Bliskiego Wschodu.
Układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (Nuclear Non-Proliferation Treaty) nie ma tam żadnego znaczenia. Te tereny to tykająca bomba atomowa, bo właśnie tam działa najwięcej organizacji terrorystycznych. Szczególne niebezpieczeństwo dla świata stanowią talibowie w Pakistanie - oskarża El Baradei. | AB
www.wp.pl | 2008-11-09
NAJWAŻNIEJSZE WYPADKI ŁODZI ATOMOWYCH OD 1968 ROKU:
maj/czerwiec 1968 - USA zatonął amerykański okręt podwodny "Skorpion" z 99 marynarzami na pokładzie,
marzec 1970 - francuski okręt podwodny Eurydyka zatonął na Morzu Śródziemnym. Zginęło 57 członków załogi,
kwiecień 1970 - rosyjska łódź podwodna tonie na Atlantyku, w pobliżu Hiszpanii, ginie 88 osób,
kwiecień 1985 - eksplozja na radzieckiej łodzi podwodnej na Oceanie Spokojnym w pobliżu Władywostoku - zginęło 10 osób,
kwiecień 1989 - 42 marynarzy poniosło śmierć na pokładzie radzieckiej łodzi podwodnej, która zatonęła u wybrzeży północnej Norwegii,
sierpień 2000 - rosyjski okręt podwodny Kursk z 118-osobową załogą zatonął na Morzu Barentsa, wszyscy zginęli,
luty 2001 - Amerykańska łódź podwodna The Greenville, stacjonująca w Pearl Harbor, zderzyła się z japońskim kutrem, którego 9-osobowa załoga zginęła.
INTERIA.PL/PAP
http://www.focus.pl/historia/artykuly/z ... ombe/nc/1/ | 20/01/10
KTO WIDZIAŁ BOMBĘ?
Podczas zimnej wojny amerykańska armia „zgubiła” kilkanaście bomb atomowych. Narażone na działanie sił przyrody, niszczeją na dnie oceanów i na terenach zamieszkanych przez człowieka. Pentagon ukrywa informację o zagrożeniu przed światową opinią oraz niepokornymi dziennikarzami
Gdy na początku czerwca zaczynają się huragany i burze tropikalne, Derek Duke nie może znaleźć sobie miejsca. Wychodzi na ganek domu w miejscowości Statesboro i obserwuje chmury gnane porywistym wiatrem od strony Atlantyku. Wraca do gabinetu i nadsłuchuje komunikatów meteorologicznych. Jego myśli biegną do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów wybrzeża Georgii, gdzie w wodach bagnistej i płytkiej cieśniny Wassaw Sound od pół wieku spoczywa bomba nuklearna.
Duke, emerytowany podpułkownik lotnictwa, kilka lat temu skończył sześćdziesiątkę. Chodził do szkoły, gdy w lutym 1958 roku samolot B-47, przenoszący na pokładzie ładunek wodorowy, zderzył się w powietrzu z odrzutowcem. F-86 roztrzaskał się nad Atlantykiem, bombowiec – choć poważnie uszkodzony – zdołał bezpiecznie wylądować. Wcześniej jego piloci poprosili o zgodę na pozbycie się trzyipółtonowej bomby, którą następnie zrzucili do oceanu z wysokości około 2200 metrów. Poszukiwania niewybuchu u ujścia rzeki Savannah trwały ponad dwa miesiące. Przerwano je na wieść o kolejnej „zagubionej” bombie wodorowej w sąsiedniej Południowej Karolinie. Tym jednak razem część konwencjonalnych materiałów wybuchowych eksplodowała, powodując znaczne straty materialne. Siły powietrzne wznowiły penetrację wybrzeża Georgii w 2001 roku. Poszukiwania ponownie nie przyniosły rezultatu. Trzy lata później poirytowany Derek Duke zarzucił wojsku arogancję i bagatelizowanie zagrożenia, zebrał milion dolarów, zakupił specjalistyczny sprzęt i wraz z grupą niezależnych badaczy postanowił odszukać bombę. Według jego wyliczeń spoczywa ona na północnym krańcu Wassaw Sound, opodal kurortu Tybee Island. W 1996 roku podczas olimpiady w Atlancie rozegrano tam konkurencje żeglarskie.
W mulistych wodach Wassaw Sound na głębokości od trzech do pięciu metrów ekipa Dereka dzięki specjalistycznemu sprzętowi namierzyła obiekt odpowiadający poszukiwanemu ładunkowi Mk15. Zarejestrowano również zwiększone promieniowanie radioaktywne. Zdaniem Duke’a siły przyrody mogą uszkodzić bombę i spowodować ekologiczną katastrofę o rozmiarach trudnych do przewidzenia. Skażeniu ulegną wtedy fauna i flora morska, plaże, ujęcia wody pitnej. „Huragan, trzęsienie ziemi albo inny czynnik naturalny” – podpułkownik wylicza źródła zagrożenia w opublikowanym w Internecie wywiadzie. – Huragany potrafią z ogromną siłą wyrzucać z oceanu różne przedmioty”.
Duke przesłał raport z poszukiwań dowództwu Sił Powietrznych. Wojskowi eksperci popłynęli we wskazane przez Duke’a miejsce, ale bomby nie wyłowili. Według oficjalnego oświadczenia promieniowanie miało tam wartość „normalną dla występujących na tym obszarze minerałów”. Specjaliści uznali również, że wydobycie skorodowanego pocisku jest bardziej ryzykowne niż pozostawienie go w płytkiej wodzie. Ale amerykańska armia nie może uchodzić za wiarygodne źródło informacji. Podpułkownik Derek Duke wie o tym bardzo dobrze. Dlatego nie zaskoczyły go doniesienia o „zagubieniu” przez armię USA bomby wodorowej na Grenlandii.
NIEBO NAD BIEGUNEM
„Bombowiec B-52 Sił Powietrznych USA przewożący cztery bomby wodorowe rozbił się wczoraj w lodach u wybrzeży Grenlandii podczas próby awaryjnego lądowania w bazie Sił Powietrznych w Thule” – donosił 23 stycznia 1968 roku „New York Times”. Po uderzeniu samolotu w lód eksplodowały ładunki konwencjonalne. Cudem nie doszło do nuklearnej reakcji łańcuchowej, ale radioaktywny pluton wyciekł i zanieczyścił wieczną zmarzlinę. Ekipy ratunkowe wywiozły skażony śnieg i odnalazły szczątki bomb. W laboratorium udało się zrekonstruować jednak tylko trzy pociski. Brakowało bomby wodorowej numer 78252 o mocy 1,1 megaton (na Hiroszimę spadł ładunek o mocy około 70 razy mniejszej, tj. 15 kiloton). Przez 40 lat Pentagon zapewniał o odnalezieniu wszystkich głowic. Pod koniec 2008 roku reporterzy BBC dotarli do odtajnionych dokumentów, które przeczą oficjalnej wersji.
Według materiałów Amerykanie po kilku nieudanych próbach zrezygnowali z poszukiwań zagubionego ładunku. Brytyjscy reporterzy rozmawiali z ocalałymi pilotami Johnem Haugem i Joe D’Amario oraz uczestniczącymi w akcji ratunkowej Duńczykami. Ich zdaniem czwarta bomba mogła wbić się w pokrywę lodową i do dziś tkwi pod powierzchnią. Mieszkańcy osady Thule (obecnie Qannaq) są przekonani, że okolica wciąż jest skażona. Myśliwi opowiadali reporterom BBC o fokach z „wysuszonymi” wnętrznościami. Nikt jednak, ani Eskimosi, ani dziennikarze nie widzieli zagubionej bomby. Czy topniejące lody Arktyki odsłonią kiedyś zagubiony pocisk? Amerykański Departament Obrony nie skomentował rewelacji BBC.
ZŁAMANE STRZAŁY
Administrowana przez Duńczyków największa wyspa świata miała podczas wyścigu zbrojeń strategiczne znaczenie. Nad Arktyką prowadzi najkrótsza droga z USA do Rosji. Po wybuchu zimnej wojny Amerykanie znacznie rozbudowali na Grenlandii swoje bazy lotnicze. Wykorzystywali je podczas rozpoczętej w lipcu 1961 r. operacji o kryptonimie „Chrome dome”, którą zintensyfikowali od momentu zaostrzenia kryzysu kubańskiego w 1962 roku. Samoloty uzbrojone w bomby wodorowe nieustannie krążyły w powietrzu. W przypadku ataku nuklearnego ZSRR bombowce miały polecieć najkrótszą drogą i zbombardować stolicę radzieckiego imperium. Czasem niewiele brakowało, a zaatakowałyby USA albo któregoś z sojuszników.
Po katastrofie na Grenlandii USA przerwały operację „Chrome dome”. Pentagon opracował na własne potrzeby listę „poważnych wypadków z udziałem broni nuklearnej”. Podczas zimnej wojny takie niekontrolowane incydenty określano kryptonimem „Broken arrow”. W okresie od 1950 do 1968 roku naliczono ich jedenaście. W ciągu następnej dekady wojskowi eksperci uzupełniali spis o kolejne 20 incydentów. Na przełomie 1980 i 1981 roku po wypadku w Arkansas amerykańskie dowództwo podało listę do publicznej wiadomości. Świat dowiedział się wówczas, że katastrofy lotnicze u wybrzeży Georgii i Arktyki nie były odosobnionymi wypadkami „Broken arrow”.
Rejestr rozpoczynała awaria bombowca B-36. W lutym 1950 r. w lecącym z Alaski do Teksasu samolocie popsuły się 3 silniki i piloci pozbyli się ładunku nuklearnego nad Pacyfikiem. Rok 1950 był wyjątkowo pechowy, bo alarm „Broken arrow” ogłaszano aż 5 razy. Zginęły dziesiątki ludzi, głównie lotników. Koniec lat 50. i lata 60. przyniosły kolejną falę wypadków lotniczych, zgubionych bomb, kolizji i zatonięć. Oto kilka przykładów: pilot B-47 w brytyjskiej bazie Lakenheath stracił panowanie nad maszyną i roztrzaskał się o magazyn, w którym składowano bomby atomowe.
Okręt podwodny USS „Scorpion” zatonął na południowy zachód od Azorów z 99 członkami załogi i ładunkami nuklearnymi na pokładzie. Z lotniskowca USS „Ticonderoga” „wypadł” myśliwiec z pociskami atomowymi. Pół roku po wypadkach w Georgii i Południowej Karolinie samolot z ładunkiem nuklearnym na pokładzie rozbił się w Teksasie.
NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY
Bomby spoczywają na dnie mórz i oceanów lub na terenach trudno dostępnych człowiekowi. Georgia jest jednak stanem gęsto zaludnionym. Podobnie jak Północna Karolina, nad którą w 1961 r. B-52 „upuścił” dwie bomby. Moc rażenia każdej z nich była 1600 razy większa niż bomby zrzuconej na Hiroszimę (choć niektórzy badacze podają, że była „jedynie” 250 razy większa). Jeden ładunek spadł na spadochronie i nie uległ zniszczeniu, drugi (częściowo) utonął w bagnie, strzeżonym dziś przez wojsko. Czy „zagubione” bomby mogą wpaść w niepowołane ręce? „Byłoby trudno komukolwiek innemu odzyskać ładunki, jeśli my nie potrafiliśmy ich odnaleźć” – powiedział stacji BBC William H. Chambers, były konstruktor broni nuklearnej w laboratorium Los Alamos.
Dereka Duke’a te argumenty nie przekonują. Podpułkownik obawia się ludzi tak samo jak sił przyrody. Niepożądane osoby, np. islamscy ekstremiści, mogą wykorzystać ładunek atomowy do przeprowadzenia zamachu. „Wszystko może się w przyszłości wydarzyć. Może kiedyś terroryści wynajdą nową technologię, która pozwoli im zrobić z bombą to, co zechcą?” – zastanawia się Derek Duke i dodaje, że przed 11 września 2001 r. nikt nie wyobrażał sobie podobnego zamachu.
Po atakach na WTC i Pentagon nuklearna teoria spisku rozpaliła umysły wielu Amerykanów. O tym, jak wielki jest w USA lęk przed atomowym atakiem terrorystycznym, pokazuje przykład repliki bomby atomowej „Little Boy”, zrzuconej na Hiroszimę i Nagasaki. Eksperci od bezpieczeństwa kazali usunąć ją z muzeum przy Narodowym Laboratorium w Los Alamos w obawie, że atrapa może posłużyć terrorystom za wzór. Przejęcie „zagubionych” bomb wydaje się mało prawdopodobne, ale groźba radioaktywnego skażenia jest realna. Przekonali się o tym mieszkańcy Palomares na andaluzyjskim wybrzeżu, gdzie ponad 40 lat po katastrofie bombowca odkryto zanieczyszczoną glebę.
WAKACJE Z BOMBĄ
Tadeusz Witold Szulc zjawił się w Palomares dzień po katastrofie. W miejscowej restauracji przysłuchiwał się rozmowie hiszpańskich dziennikarzy i miejscowych chłopów. Wszyscy mówili o tym, jak poprzedniego dnia amerykański bombowiec B-52 zderzył się podczas tankowania w powietrzu z latającą cysterną KC-135. Zginęła cała załoga cysterny, kilku lotnikom udało się katapultować z bombowca. Samolot przełamał się w powietrzu i wypadły z niego bomby. Zadziałał system spowalniający. Trzy pociski na spadochronach spadły na pola, jeden zatonął w morzu. Szulc wiedział już o tym wszystkim z gazet kontrolowanych przez reżim generała Franco. Dopił kawę i wyszedł na ulicę. Był 18 stycznia 1966 r.
Urodzony w Warszawie Tadeusz Szulc pracował dla „New York Timesa”. „Tad” był wcześniej korespondentem dziennika w Europie Wschodniej i Ameryce Łacińskiej. W kwietniu 1961 r. jako pierwszy informował świat o planowanej inwazji w Zatoce Świń. Miał doświadczenie reporterskie i przeczucie, że w Palomares dzieje się coś wyjątkowego. Drogą wśród plantacji pomidorów poszedł tam, gdzie upadły bomby. Amerykańskie wojsko nie wpuszczało dziennikarzy i przeganiało właścicieli upraw. Szulc był świadkiem, jak jeden z rolników wdał się w kłótnię z amerykańskim żołnierzem. Wojskowy nie znał hiszpańskiego i nieopatrznie poprosił kręcącego się opodal reportera, by ten powiedział rolnikowi, że teren jest zamknięty z powodu radioaktywnego skażenia. Szulc przetłumaczył zdanie Hiszpanowi. Następnego dnia informację o skażeniu w Palomares podał na pierwszej stronie „New York Times”.
Departament Stanu był zmuszony przyznać, że na pokładzie B-52 znajdowały się bomby atomowe. Część ładunków konwencjonalnych eksplodowała i pluton skaził 200 ha ziemi uprawnej. Amerykanie wywozili do utylizacji w USA prawie półtora tysiąca ton gleby, zapewniając równocześnie o braku promieniowania. Ale kłamstwo ma krótkie nogi. W 2004 r. w okolicy Palomares odnotowano zwiększoną wartość promieniowania radioaktywnego. Rok temu hiszpańskie władze zlokalizowały dwa doły ze skażoną ziemią. Amerykanie zobowiązali się usunąć ją do końca 2009 r.
Organizacja Greenpeace nie wierzy w to, co twierdzą przedstawiciele Pentagonu. We wstępie do opublikowanej w 1996 roku listy wypadków (Nuclear Weapons Accidents Briefing Paper, 1950–1993) ekolodzy piszą o 380 incydentach z udziałem broni nuklearnej, które przytrafiły się tylko siłom morskim USA! Amerykańska armia pilnie strzeże informacji, ale jeszcze większą niewiadomą jest Rosja. Główny rywal USA w atomowym wyścigu zbrojeń miał z pewnością swoje „Broken arrow”. Greenpeace wymienia kilkadziesiąt wypadków z udziałem radzieckich atomowych łodzi podwodnych. Według wyliczeń ekologów flota wojenna ZSRR mogła „zagubić” nawet 44 ładunki nuklearne. Mając na uwadze niechęć Kremla do otwierania archiwów, nieprędko uda się zweryfikować tę liczbę. Dodatkowo klimat polityczny nie sprzyja aktywności dziennikarzy oraz ludzi takich jak podpułkownik Derek Duke, którzy mówią głośno o sprawach niewygodnych władzy.
Marcin Rogoziński
Dziennikarz, publicysta, tłumacz.
Artykuł pochodzi z www.focus.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [13.08.2009, 08:08] 4 źródła, 1 wideo
TERRORYŚCI CHCĄ UKRAŚĆ BOMBĘ ATOMOWĄ (WIDEO)
Atakują bazy nuklearne w Pakistanie.
Talibowie i Al-Kaida atakują bazy wojenne, w których przechowywane są arsenały atomowe.
W ciągu ostatnich dwóch lat talibowie i Al-Kaida co najmniej trzy razy atakowali obiekty atomowe w Pakistanie. Ryzyko, że arsenały atomowe lub technologie trafią w ręce terrorystów, jest rzeczywiste - twierdzi prof. Shaun Gregory z Ośrodka Badań nad Bezpieczeństwem Pakistanu.
Partyzanci zaatakowali bazę wojskową w Sargodha, gdzie znajdują się magazyny materiałów nuklearnych, a zamachowiec-samobójca wysadził się przed bramą do bazy lotniczej w Kamrze. Do serii zamachów samobójczych doszło również przed wejściem do bazy wojskowej w Wah - pisze "Gazeta Wyborcza".
Eksperci przypominają, że pakistańskie bazy atomowe znajdują się na terenie kontrolowanym dziś przez talibów, a wielu pakistańskich wojskowych jest wrogo nastawionych do wszystkiego co zachodnie.
Pakistan może posiadać około 60 głowic nuklearnych. Strzeże ich ok. 10 tys. żołnierzy. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [31.10.2009, 07:40] 2 źródła
ROSJA BUDUJE NUKLEARNY STATEK KOSMICZNY
Ma być gotowy w 2012 roku.
Projekt zbudowania statku kosmicznego o nuklearnym napędzie
zyskał "zielone światło" od prezydenta Rosji, Dmitrija Miedwiediewa. Więcej, zalecił on rządowi, by znalazł 600 mln dolarów na jego realizację.
Rosyjscy naukowcy twierdzą, że są w stanie zbudować pierwszy taki statek już w 2012 roku.
Dzięki nuklearnemu napędowi pojazd byłby w stanie bez problemu dolecieć na Marsa, a nawet dalej.
Nikomu do tej pory nie udało się skonstruować statku kosmicznego napędzanego energi atomową - przypomina "The Christian Science Monitor". Choć minireaktory i baterie atomowe wykorzystywane są przy zasilaniu satelitów, to nigdy nie wykorzystano ich do napędzania statku kosmicznego.
Ekolodzy obawiają się, że tego typu napęd może być bardzo niebezpieczny dla naszej planety. I przypominają długą listę wypadków rosyjskich satelitów - między innymi upadek satelity Kosmos-954 w styczniu 1978 na terytorium Kanady. Materiał radioaktywny z satelity został rozrzucony wówczas na na powierzchni 124 tys. km kw. | WB
348 kg emitowanych pyłów przypada rocznie na jednego człowieka. Źródło: dr Joyce E. Penner z Uniwersytetu Michigan
71 kg odpadów nuklearnych przypada na mieszkańca USA. Źródło: EEC
„PRZEKRÓJ” nr 41, 12.10.2006 r.: Waste Isolation Pilot Project (WIPP) to otwarte w 1999 roku składowisko odpadów radioaktywnych. Stworzono je w nieczynnej kopalni soli w Carlsbad, w stanie Nowy Meksyk. Zanim przechowywane tu odpady przestaną być zagrożeniem, minie około 300 tysięcy lat.
http://www.zb.eco.pl/bzb/27/energia2.htm
Składowiska odpadów promieniotwórczych w odróżnieniu od zwykłych mogilników zajmują zwykle duże obszary i są zagrożeniem zarówno dla atmosfery, gleby, jak i wód. Klasycznym przykładem śmietnika nuklearnego jest Hanford. Obszar, na którym przechowuje się tam bezużyteczne materiały promieniotwórcze, zajmuje aż 1450 km2.
1,3 mld ton odpadów rocznie powstaje w Unii Europejskiej. Źródło: EEC
1,6 mln ton rocznie niebezpiecznych odpadów powstaje w Polsce
www.o2.pl | piątek [26.06.2009, 16:39] 2 źródła
EUROPIE GROZI NUKLEARNA KATASTROFA
Radioaktywne odpady w sercu Niemiec to tykająca bomba.
W zamkniętej kopalni soli w Asse w Dolnej Saksonii składowane są odpady jądrowe z elektrowni atomowych.
„Według opublikowanego właśnie raportu agencji DDP u wejścia do systemu szybów powstało jezioro radioaktywnej solanki, a sklepienie kopalni pęka. Tuż obok znajduje się blisko 130 tys. pojemników z atomowym paliwem, zbiorniki z toksycznymi substancjami oraz dynamitem” – alarmuje serwis TheLocal.de.
Potwierdzają to m.in. dokumenty pochodzące z archiwów Forschungszentrum für Umwelt und Gesundheit (GSF), instytucji która zarządzała ośrodkiem składowania paliwa z elektrowni.
„Dane GSF zawierają informację o składowaniu w pobliżu beczek z radioaktywnymi odpadami górniczych ładunków wybuchowych takich jak Eurodyn 2000, Dynacord, Supercord 40T i Supercord 100T. Co więcej, już po złożeniu paliwa, przy ich użyciu nadal pogłębia się kopalnię” - zauważa serwis.
O tym, że katastrofa nuklearna może stać się faktem, przekonany jest niemiecki minister środowiska Sigmar Gabriel.
„Działający od 1978 roku ośrodek składowania odpadów w Assse przypomina szwajcarski ser. Jest tak samo dziurawy” - twierdzi minister. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [16.12.2010, 12:20]
NIEMCOM GROZI KATASTROFA. WYCIEKA RADIOAKTYWNA CIECZ
To odpady z elektrowni jądrowych.
Z byłej kopalni soli Asse w Dolnej Saksonii wydostaje się już 8 litrów groźnych roztworów soli dziennie zamiast 4, jak jeszcze pół roku temu - donosi RMF FM.
Odnotowano także coraz wyższe stężenie radioaktywnego cezu. Niemiecki Urząd Ochrony przed Promieniowaniem Radioaktywnym ostrzega, że magazyn może niebawem się zawalić i trzeba przyspieszyć prace nad przenosinami ponad 125 tys. beczek.
W 1978 roku złożono w nich odpady z niemieckich elektrowni atomowych. Teraz okazało się, że nie była to przemyślana decyzja, bo podziemne ściany nie wytrzymują naporu wody.
Tymczasem niedawno służby medyczne ujawniły, że w ostatnich latach w okolicy odnotowano trzy razy więcej przypadków nowotworów niż średnia krajowa. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [30.11.2009, 09:27] 1 źródło
CZY BĘDZIESZ MIESZKAŁ OBOK ATOMOWYCH ŚMIECI
Oto lista miejsc, gdzie składowane mogą być odpady z polskich elektrowni.
Do 2020 roku ma zostać wybudowana pierwsza w Polsce elektrownia atomowa. Specjaliści już dzisiaj zastanawiają się, gdzie składować radioaktywne odpady. A mieszkańcy gmin, w których mogłyby znaleźć się składowiska już protestują - informuje "Metro".
Powinny być schowane co najmniej 600 metrów pod powierzchnią. Tam, gdzie występuje granit lub glina, a najlepiej w pobliżu pokładów soli - tłumacz gazecie doc. dr inż. Andrzej Strupczewski, ekspert ds. bezpieczeństwa reaktorów jądrowych Komisji Europejskiej i Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Miejsc, które spełniają te warunki jest w Polsce kilka. Gazeta wymienia m.in. Kłodawę oraz Damasławek w Wielkopolsce, Jarocin (również w Wielkopolsce), Łanięta (łódzkie), okolice Pogorzeli na Mazurach oraz Krasnopola, Tajna, Rydzewa (Suwalszczyzna) i Kruszynian na Podlasiu, gdzie głęboko pod ziemią znajdują się pokłady granitu.
Lista wciąż jest nieoficjalna, ale - jak twierdzi "Metro" - mieszkańcy tych miejscowości już o niej wiedzą i już protestują. Chętnie też podrzuciliby śmieci sąsiadom.
Państwowa Agencja Atomistyki nie chce na razie podawać do publicznej wiadomości
listy miejscowości, w których mogłyby być składowane odpady. Boi się protestów mieszkańców i ekologów.
Najpierw trzeba ludziom wytłumaczyć, że składowanie odpadów głęboko pod ziemią jest naprawdę bezpieczne - podkreśla dyrektor agencji Janusz Włodarski. | WB
[Przez setki tys. lat struktura geologiczna się chyba... nie zmienia; Po co przyszłym pokoleniom, przez setki tys. lat, to, co jest pod ziemią, w tym woda z studni głębinowych; Z pewnością nie będą mieli nic innego do roboty, jak pilnowanie, przez ten czas, tych promieniotwórczych śmieci; Napewno będą nam wdzięczne... - red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 26.12.2011, 14:39
ROSJANIE UJAWNILI, ILE ZATOPILI RADIOAKTYWNYCH ODPADÓW
Rosja ma 25 tysięcy miejsc w swoich morzach, w których leżą radioaktywne i groźne dla środowiska odpady - informuje rian.ru.
Rosjanie przyznają się do "niebezpiecznych ładunków" między innymi na dnie Bałtyku, Morza Czarnego, Barentsa i Ochockiego.
Tu zatopiono atomowe okręty atomowe, ale także odpady z produkcji ropy, broń czy chemikalia - dodaje portal.
Ministerstwo zapewnia, że "od 15 lat" dokładnie monitoruje składowiska. Wskazało dwa najbardziej grożące skażeniem miejsca.
To reaktory z łodzi podwodnych nieopodal archipelagu Nowa Ziemia na Morzu Arktycznym i urządzenia do wzbogacania uranu koło Sachalinu - konkluduje rian.ru. | RM
ATOM DLA KAŻDEGO
JUŻ 30 PAŃSTW MOŻE SIĘ UZBROIĆ W BROŃ NUKLEARNĄ
Daniel Pearl był Amerykaninem, Żydem i dziennikarzem. Każdy z tych powodów z osobna wystarczyłby, aby pakistańscy fundamentaliści chcieli go zabić. Reporter "The Wall Street Journal" zginął jednak najpewniej z zupełnie innego powodu. W styczniu 2002 r. wszedł w drogę handlarzom najpotężniejszej broni na świecie. Teraz historia rechoce nad jego grobem: ujawnienie nazwiska zabójcy dziennikarza zbiegło się z atomowym kryzysem w Korei Północnej.
ŚWIATOWA TAJEMNICA POLISZYNELA
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) w ostatnich dziesięciu latach zarejestrowała 540 prób handlu substancjami radioaktywnymi. Kolejnych 344 podejrzeń o dokonywanie tego typu transakcji nie udało się udowodnić. Jednocześnie raporty MAEA nie zawierają informacji o "źródłach radiacji", które zostały skradzione, zginęły lub zostały porzucone. Codziennie odnotowuje się co najmniej jeden taki wypadek. Nie ulega wątpliwości, że zakup na czarnym rynku uranu czy plutonu do bomby atomowej jest możliwy. Żadnego kraju nie czyni to jednak mocarstwem jądrowym. Kluczem jest umiejętność wzbogacania tych pierwiastków tak, by nadawały się do użycia przy produkcji bomby. Zdobycie wiedzy na ten temat zazwyczaj poprzedzają lata badań, których choćby z powodu liczby zaangażowanych naukowców nie da się utrzymać w sekrecie. Chyba że technologię się kupi lub ukradnie.
Ta wiedza była dotychczas jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic na świecie. Jej strażnikiem był strach, który narodził się 44 lata temu, gdy Biały Dom i Kreml podczas kryzysu kubańskiego stanęły u progu wojny atomowej. Zagrożenie, które odczuł świat, było dostateczną motywacją, by nie dzielić się wiedzą o produkcji najniebezpieczniejszej broni. Doktryna wzajemnego trzymania się w szachu wizją zagłady (Mutually Assured Destruction - MAD) była jednak daleka od szaleństwa. Zimnowojenne mocarstwa, świadome konsekwencji odpalenia bomy A, zachowywały się nadzwyczaj racjonalnie (to między innymi z powodu obaw o impulsywne zachowanie Nikity Chruszczowa koledzy z Kremla podczas kryzysu kubańskiego dyskretnie odsunęli go na boczny tor). Sześć lat później, w 1968 r., wydawało się, że świat znalazł rozwiązanie problemu - traktat o nierozprzestrzenianiu broni nuklearnej (NPT). Od tego czasu tylko pięć państw miało prawo legalnie posiadać broń A (USA, Chiny, Wielka Brytania, Francja, ZSRR, a później Rosja). Przez kolejne dekady tylko dwa kraje, Indie i Pakistan, odważyły się jawnie złamać zakaz. Prawdopodobnie uczynił to też Izrael, choć nigdy oficjalnie tego nie potwierdził.
John F. Kennedy, przeciwnik Chruszczowa w atomowej rozgrywce i jeden z pomysłodawców traktatu, powtarzał, że myśl o świecie, w którym 20 lub więcej państw mogłoby posiadać broń jądrową, napawa go przerażeniem. Choć traktat, którego sygnatariuszami jest 187 państw (przed trzema laty wycofała się Korea Północna), wciąż obowiązuje, sytuacja niebezpiecznie zbliża się do czarnych wizji KennedyŐego. W ubiegłym tygodniu Mohamed ElBaradei, dyrektor generalny MAEA, poinformował, że nawet 30 państw można uznać za "wirtualnie nuklearne", czyli takie, które w ciągu kilku miesięcy mogą zmienić swe programy nuklearne służące pozyskiwaniu energii jądrowej w programy zbrojeń. Sekretna wiedza okazała się tajemnicą poliszynela. Strażnik, którym był strach, że bomba A wpadnie w niepowołane ręce, zniknął. Koreański reżim, przeprowadzając test nuklearny, rozpoczął nową erę zbrojeń.
(…)
EFEKT DOMINA
W wypadku programu nuklearnego Saddama Husajna wiadomo, że Khan niewiele mógł mu zaoferować, bo iracki dyktator wolał polegać na własnych naukowcach. W wypadku Libii MAEA wciąż prowadzi dochodzenie. Co dokładnie Khan sprzedał Irańczykom, nie wiadomo. Nie jest też jasne, co przekazał reżimowi Kima. Jasne jest, co z tego wynika. Iran może się wkrótce stać mocarstwem nuklearnym, którego - podobnie jak Korei Północnej - nikt do klubu nie zaprasza. - Irańskie elity polityczne są przekonane, że nastał najlepszy moment, aby kontynuować pracę nad programem jądrowym. Nawet sankcje wymierzone w Koreę Północną nie zmienią zamiarów Teheranu - mówi "Wprost" Ian Anthony ze Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem.
Uzbrojony w bombę A szyicki Iran byłby zbyt dużym zagrożeniem dla Egiptu i Arabii Saudyjskiej, by i one nie chciały się zbroić. Zresztą Egipt i Arabia prowadzą już programy nuklearne do celów pokojowych. Nuklearne domino po teście Phenianu rozsypuje się też w Azji. Mimo zapewnień o przestrzeganiu zobowiązań Japonia wobec rosnącego zagrożenia ze strony nieobliczalnego reżimu Kima byłaby w stanie szybko stać się państwem nuklearnym. Tokio przed dwoma laty przyznało się do posiadania zapasów plutonu wystarczających do wyprodukowania bomby. Atomowy wyścig zbrojeń dotarł też do Ameryki Południowej. W maju fabrykę wzbogacania uranu uruchomiła Brazylia. Podobne plany ma Argentyna.
KONIEC ILUZJI
Czy dziennikarz "The Wall Street Journal" odkrył tajemnicę powiązań pakistańskiej ISI, terrorystów i państw uważanych za zbójeckie? Francuski pisarz i filozof Bernard-Henri Lévy przez ponad rok podróżował jego śladami, próbując odkryć prawdę. W książce "Kto zabił Daniela Pearla" odpowiada na to pytanie. Skoro Pearl czy Lévy doszli do takich wniosków, to niemożliwe, by nie wiedziały o tym wywiady najważniejszych państw. Jeśli wiedziały, kto i jak łamie traktat NPT, i nie podniosły alarmu albo go podniosły, ale rządzący tymi państwami nie mieli dość determinacji, by zatrzymać błędne koło, to znaczy, że system bezpieczeństwa międzynarodowego się rozsypał. I to nie w chwili, gdy wybuchła koreańska bomba nuklearna. I nie wtedy, gdy dr Khan dokonywał śmiertelnie niebezpiecznych transakcji. Jeśli nie można było z powodu nieudolności szpiegów lub braku woli polityków zapobiec rozprzestrzenianiu broni nuklearnej, to system bezpieczeństwa był jedynie zbiorową iluzją. Nie jest pewne, czy to dobrze, że świat się jej pozbył, jeśli efektem ma być nowy nuklearny wyścig zbrojeń.
Agata Jabłońska
Współpraca Paweł Białobok
www.o2.pl / www. sfora.pl | Poniedziałek [08.11.2010, 06:17]
TERRORYŚCI MAJĄ BOMBĘ ATOMOWĄ? TU URAN KUPIĄ BEZ PROBLEMU
Z tego kraju radioaktywny pierwiastek można wywieźć wszędzie.
Wzbogacony uran - najważniejszy składnik potrzebny do produkcji głowicy nuklearnej jest stale dostępny na czarnym rynku w Gruzji. Wywiezienie go z tego kraju też nie jest żadnym problemem - ostrzega "The Guardian".
Dziennik dotarł do tajnych zeznań dwóch Ormian, którzy przemycili radioaktywny pierwiastek, wioząc go w ołowianej kapsule pociągiem. Nie wykryły go sfinansowane przez Amerykanów czujniki promieniowania na granicach dawnych republik radzieckich.
To pokazuje, że nikt nie jest w stanie sprawdzić ile uranu trafiło w ręce terrorystów z całego świata - zauważa gazeta.
Matthew Bunn, ekspert z uniwersytetu w Harvardzie i były doradca Białego Domu mówi, że materiał radioaktywny pochodzi z kradzieży z rosyjskiej elektrowni jądrowej w Nowosybirsku z 2003 roku. Dodaje, że to już trzeci przypadek odkrycia uranu w Gruzji w tej dekadzie.
Ale to z pewnością czubek góry lodowej. Tym bardziej, że w ostatnich latach odnotowano aż 21 prób kradzieży uranu i plutonu - mówi Bunn. | AJ
www.o2.pl | Piątek [02.01.2009, 12:45]
HAMAS OSTRZELA IZRAELSKI REAKTOR JĄDROWY?
Skutki byłyby tragiczne dla całego Bliskiego Wschodu.
Instalacje nuklearne i tajny ośrodek badań jądrowych znajdują się w Dimonie, odległej zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów od rejonu konfliktu w Strefie Gazy.
Palestyńskie ugrupowanie prawdopodobnie posiada już pociski, które mogą dosięgnąć Dimony. Eksperci twierdzą, że Hamas szmuglował irańskie rakiety dalekiego zasięgu Fajr-3. Ale czy zaatakuje?
Wrogowie Izraela doskonale wiedzą, jaką katastrofę mogliby wywołać, dlatego wręcz starają się uniknąć przypadkowego ostrzału Dimony - twierdzi na łamach "Dziennika" Zaki Szalom, izraelski ekspert ds. wojskowości. | AH
www.o2.pl | Czwartek [12.02.2009, 14:23] 1 źródło
Z OŚRODKA BADAŃ JĄDROWYCH ZNIKNĘŁO 80 KOMPUTERÓW
11 udało się odnaleźć, ale wciąż brakuje 69 maszyn.
Departament Bezpieczeństwa Narodowego Energii Jądrowej ogłosił, że w Laboratorium Los Alamos w Nowym Meksyku brakuje kilkadziesiąt komputerów.
Nie wiemy co się z nimi stało - twierdzą urzędnicy.
Trzy komputery zostały skradzione z domów pracowników laboratorium w zeszłym miesiącu. | AH
www.o2.pl | Środa [03.06.2009, 07:15] 1 źródło
ATOMOWE SEKRETY USA WYCIEKŁY DO SIECI
Spieprzyliśmy - mówi były szef CIA.
Plany rozwoju energii jądrowej w Stanach Zjednoczonych o klauzuli "wysoce tajne" zawierają między innymi namiary na magazyny uranu - donosi "New York Times". Niestety, Amerykanie nie potrafili ich dopilnować. Do sieci trafiły nawet dokładne mapy poszczególnych lokalizacji.
Dokument rządowa drukarnia przygotowała dla Międzynarowej Agencji Energetyki Jądrowej, ale przez pomyłkę 266 stron poufnych danych trafiło do internetu.
Spieprzyliśmy, ale to się zdarza - powiedział były szef CIA John M. Deutch.
Jak dodał jednak, wyciek tych danych nie powinien być poważnym naruszeniem bezieczeństwa narodowego. Nie zgadzają się z nim jednak inni eksperci do spraw bezpieczeństwa wskazują.
To sprawozdanie jest wręcz kopalnią wiedzy na temat jądrowych programów Stanów Zjednoczonych - stwierdzili. | AJ
www.o2.pl | Piątek [24.07.2009, 13:41] 2 źródła
CYBERPRZESTĘPCY PRZEJMUJĄ WŁADZĘ NAD ŚWIATEM
I zarabiają miliony dolarów.
Hakerzy przeprowadzili już wiele udanych ataków na serwery Federalnego Urzędu Lotniczego FAA. Przestępcom udało się uzyskać dostęp do danych 48 tys. pracowników i zdobyć uprawnienia do wyłączania serwerów.
Według ekspertów dbających o system zabezpieczeń FAA bezpieczeństwo pasażerów na całym świecie stoi pod znakiem zapytania - pisze „CHIP".
Najpopularniejszym celem hakerów są jednak rządowe systemy zabezpieczeń. Każdego dnia Pentagon odnotowuje ponad 300 mln prób skanowania i ataków na swoje serwery.
Cyberprzestępcy skradli także bazę danych zawierającą informacje o ponad 8 mln amerykańskich pacjentów. Teraz żądają 7,4 mln dolarów okupu, grożąc ujawnieniem poufnych danych. W USA odnotowano także udane ataki na serwery elektrowni jądrowych.
Zdaniem ekspertów przestępcom pomagają sami użytkownicy, stosując słabe hasła zabezpieczające. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [01.10.2010, 09:20]
"WIRUS, KTÓRY ZAATAKOWAŁ IRAŃSKIE KOMPUTERY POWSTAŁ W IZRAELU"
Specjaliści badający robaka, który zaatakował najważniejsze systemy komputerowe w Iranie twierdzą, że powstał on w izraelskiej pracowni informatycznej - informuje "The Daily Telegraph".
W jego kodzie odkryli słowo "mirt"...
Co ma mirt do Izraela? Otóż, według niemieckiego eksperta Ralfa Langnera to odniesienie do biblijnej królowej Estery, której drugiej imię brzmiało Hadassa - po hebrajsku właśnie mirt.
Z biblijnej Księgi Estery można się dowiedzieć, jak królowa uprzedzała ataki na ludność żydowską i jak namawiała swojego męża do zaatakowania zanim wróg podjął działania wojenne.
Jeśli czytasz Biblię to wszystko staje się jasne - stwierdził Langner.
Przypomina, że Izrael zapowiadał atak prewencyjny na irańskie instalacje atomowe, jeśli będą one stanowiły zagrożenie dla jego bezpieczeństwa.
Wirus miałby powstać w specjalnej informatycznej jednostce Unit 8200. Do Iranu trafił na przenośnym dysku, prawdopodobnie poprzez jedną z rosyjskich firm, które pracują przy budowie elektrowni atomowej Bushehr.
Skąd wniosek, że trafił do Iranu przez rosyjska firmę? Jak twierdza eksperci ten sam wirus zaatakował także systemy w Azji: w Indiach i Indonezji. Tam również swoje interesy prowadzi owa rosyjska firma... | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [02.10.2010, 19:29]ostatnia aktualizacja: Sb [02.10.2010, 19:32]
NIEMIECKIE FABRYKI ZAATAKOWAŁ "IRAŃSKI" ROBAK. O KROK OD TRAGEDII
Napisano go do atakowania celów przemysłowych.
Osoba lub osoby kontrolujące tego robaka były zdolne przejąć kontrolę nad systemami pomp, zaworów a także wyłączyć alarm.
Koncern Siemens przyznał, że jego zakłady przemysłowe wykorzystujące jego technologię stały się celem tego samego cyber-robaka Stuxnet, który zaatakował niedawno irańską elektrownię atomową - donosi thelocal.de.
Szkodliwego wirusa odkryto u 15 klientów Siemensa, m.in. elektrowni i zakładach chemicznych.
Pięć z 15 zaatakowanych celów znajduje się w Niemczech, inne są w USA, Zachodniej Europie i Azji.
Konieczne było wysłanie techników Siemensa, którzy pomogli usnąć Stuxnet z systemów i obyło się bez wstrzymywania pracy - dodaje serwis.
Zaczęto nazywać tego robaka pierwszą super cyber-bronią. Zdolny był bowiem przedostać się do komputerów zarządzających pracą maszyn, samego serca fabryk.
Technicznie było możliwe np. doprowadzenie do eksplozji kotłów, gazociągów czy wywołanie awarii reaktora jądrowego - wylicza thelocal.de.
Systemy kontrolne Siemensa, które stały się celem ataku, stosuje się m.in. w wodociągach, platformach wiertniczych i elektrowniach.
Według analityków z firmy Sophos, producenta zabezpieczeń atywirusowych, Stuxnet został najpewniej stworzony przez kogoś wewnątrz Siemensa - zauważa presstv.com. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [25.11.2010, 17:18]
HANDLUJĄ WIRUSEM ZDOLNYM NISZCZYĆ ELEKTROWNIE ATOMOWE
Za odpowiednią cenę może go kupić każdy.
Superwirus komputerowy Stuxnet dostępny jest na czarnym rynku i może wpaść w ręce terrorystów, wyrządzając wymierne szkody gospodarce - donosi tvn24.pl.
Wirus ten posłużył do ataku na elektrownie atomową w irańskim Buszerze.
Napisany prawdopodobnie w Izraelu, wirus Stuxnet, został napisany tak, by przejmować kontrolę nad systemami nadzoru i sterowania firmy Siemens.
Te znajdują się zarówno w elektrowni atomowej w Iranie, jak i fabrykach w Azji i Europie. Stąd mnogość ataków i szybka reakcja Siemensa, który zarówno do Iranu jak i Azji wysyłał swoich specjalistów by zniszczyli wirusa.
Według źródeł w brytyjskim wywiadzie, do których dotarła telewizja Sky, wirus jest w rękach ludzi bezwzględnych. Nie możemy ujawnić, kim są, ale są wysoce umotywowani, wykształceni i dysponujący dużym finansowym zapleczem - informuje tvn24.pl. | JS
www.o2.pl | Środa [15.04.2009, 17:12] 2 źródła
ROSJA ZBUDUJE 26 REAKTORÓW ATOMOWYCH
Będzie finansowała także rozwój zbrojeń nuklearnych - zapowiada Putin.
Według zapowiedzi premiera Władimira Putina nowe reaktory powstaną do 2030 roku.
dział elektrowni atomowych w łącznej produkcji energii elektrycznej wzrośnie do około 30 procent - powiedział Putin. - W realizacji tych inwestycji nie przeszkodzi nam kryzys finansowy - dodaje.
W ciągu najbliższych miesięcy, rząd Rosji rozważyć ma także realizację kolejnych projektów, dotyczących rozwoju energetyki nuklearnej. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [08.12.2010, 21:05]
POLSCE GROZI RADIOAKTYWNE SKAŻENIE. KTOŚ UKRADŁ ODPADY
Zniknął radioaktywny kobalt.
Siedem pojemników z radioaktywnym kobaltem zniknęło z nieczynnej odlewni żeliwa Ursus w Lublinie - "Kurer Lubelski" donosi za Państwową Agencją
Atomistyki.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą wspólnie policja i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Jeżeli nikt nie uszkodzi pojemników to odpady pozostaną niegroźne dla ludzi i środowiska.
Wystarczy, jednak że ktoś je rozbije lub uszkodzi. Wtedy może dojść do skażenia zarówno zewnętrznego jak i wewnętrznego - ostrzega dr Stanisław Latek,
rzecznik PAA.
Sprawę zaginięcia PAA trzymało w tajemnicy przed policją i ABW. Teraz okazało się, że pojemniki zginęły jeszcze w listopadzie.
Odlewnia jest nieczynna przynajmniej od 1990 r. Takie materiały jak kobalt powinny być ściśle ewidencjonowane i usuwane w pierwszej kolejności - powiedział
Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Lublinie.
Zaginione pojemniki typu PRJ-20 są żółte i mają jajowaty kształt.
Kobalt-60 to izotop emitujący silne promieniowanie gamma, o okresie półrozpadu ok. 5,3 roku. Jest stosowany w medycynie i przemyśle - tłumaczy dziennik. | JS
[Proszę wyznaczyć nagrodę za zwrot. Takie rozwiązanie będzie najszybsze, najbezpieczniejsze i najtańsze. - red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [21.01.2009, 16:28] 1 źródło
PLUTON LEŻAŁ W BUTELCE NA WYSYPISKU
Odkryto materiały radioaktywne z pierwszej bomby atomowej.
Na wysypisku nieopodal najstarszego zakładu przetwarzania plutonu na świecie w Hanford, w stanie Waszyngton, znaleziono szklaną butelkę z plutonem-239. Posłużył on do budowy pierwszej bomby atomowej Trinity.
Jej test odbył się 16 lipca 1945 roku. Później jej siostry zrzucono na Hiroszimę i Nagasaki.
Pozostałe po konstrukcji bomb elementy, także niezużyty pluton, wyrzucono na śmietnik.
Butelkę odkryto przez przypadek, podczas prac porządkowych. Testy potwierdziły pochodzenie 400 mililitrów plutonu, jaki znaleziono w środku. | J
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [16.10.2009, 09:35] 4 źródła
ZOSTAWILI BEZ DOZORU RADIOAKTYWNY PLUTON
Mogło powstać sześć bomb atomowych.
Ponad 30 kg radioaktywnego plutonu pozostawiono bez dozoru w byłym kompleksie badań jądrowych we Francji. Koncern energetyczny po prostu zapomniał o tej substancji - poinformowało RMF FM. Pomyłka wyszła na jaw podczas robót w kompleksie przeznaczonym do rozbiórki. Zamiast 8 kg plutonu znajdowało się tam się tam aż 39 kg tej radioaktywnej substancji. Mogło to narazić na niebezpieczeństwo pracujących tam robotników. Bezpośredni kontakt z jednym miligramem plutonu może już spowodować chorobę nowotworową - ostrzegają eksperci. | FC
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [26.11.2010, 15:08]ostatnia aktualizacja: Pt [26.11.2010, 15:13]
FIRMA KURIERSKA ZGUBIŁA RADIOAKTYWNĄ PRZESYŁKĘ
Firma nie potrafi wyjaśnić, jak do tego doszło.
Firma kurierska FedEx zgubiła przesyłkę zawierającą radioaktywne cylindry. Poszukiwania trwają od czwartku, ale nie udało się jeszcze zlokalizować zguby - donosi tvn24.pl.
Do skażenia nie powinno dojść, o ile znalazca przesyłki nie postanowi jej otworzyć.
Przed zabójczym promieniowaniem chroni specjalne ołowiane opakowanie.
Cztery cylindry wypadły z auta w sposób, którego firma nie jest w stanie wyjaśnić. Wspomniano tylko, że pudło w którym się znajdowały zamokło - dodaje serwis.
W jaki sposób wypadły one z jadącej przez stan Tennessee, ciężarówki już nie wyjaśniono.
Kurierzy, którzy przewozili niebezpieczny ładunek, nie stawili się w pracy.
Fed Ex ma nadzieję, że będą w stanie pomóc w poszukiwaniach - podkreśla tvn24.pl.
Ukryte w cylindrach pręty stosuje się w sprzęcie medycznym. | JS
www.wp.pl | PAP | dodane 2008-11-11 (16:55)
USA ZGUBIŁY NAD GRENLANDIĄ BOMBĘ ATOMOWĄ
Amerykański B52 rozbił się w 1968 r. nad Grenlandią z czterema nieuzbrojonymi bombami atomowymi na pokładzie. Mimo intensywnych poszukiwań, szczątków jednej z nich nigdy nie zdołano odnaleźć - ustalił korespondent BBC Gordon Corera.
Według Gordona Corery żadna z bomb nie wybuchła, choć w zderzeniu z ziemią eksplodowały konwencjonalne ładunki wybuchowe, które były do nich podwieszone. Po katastrofie przeprowadzono akcję oczyszczania terenu na dużą skalę, usuwając tony skażonego lodu mogącego zawierać radioaktywne odłamki.
Szczątków jednej z bomb, o seryjnym numerze 78252, nie udało się odnaleźć mimo wysłania do akcji okrętu podwodnego. Niewykluczone, że zagubiona bomba, zawierająca uran i pluton, wypaliła dziurę w powłoce lodowej, spadła na dno morza i do dziś znajduje się pod lodem. Poszukiwań zaprzestano z braku wyników.
Miejscowa ludność mówi o deformacji ciał fok i morsów w okolicach katastrofy oraz o negatywnych skutkach dla zdrowia ludności. U czterech osób wykryto chorobę popromienną, dwie z nich zmarły. Przeciwko rządowi Danii wniesiono sprawę do sądu. | (zel)
www.o2.pl | 29.10.2008
EURO 2012: TERRORYŚCI MOGĄ ZAATAKOWAĆ BRONIĄ JĄDROWĄ!
Uderzenie miałoby nastąpić na jednym z wypełnionych tłumem kibiców stadionów. Terroryści mieliby odpalić tzw. brudną bombę - niewielki ładunek wybuchowy zawierający substancje radioaktywne.
Zagrożenie jest na tyle realne, że eksperci z Państwowej Agencji Atomistyki już szykują się do zabezpieczenia stadionów. "Rzeczpospolita" cytuje prezesa agencji Jerzego Niewodniczańskiego, który podkreśla, że skonstruowanie brudnej bomby jest bardzo proste:
Substancję radioaktywną mocuje się wokół materiału wybuchowego, np. granatu, który eksplodując rozrzuca ją dookoła. Nie obawiamy się poważnego skażenia radiobiologicznego, ale paniki jaką taka bomba może wywołać. Gdyby doszło do tego na stadionie, skutki paniki mogłyby być katastrofalne.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, która zajmuje się m.in. monitorowaniem handlu materiałami rozszczepialnymi, ogłosiła, że w ostatnim roku dramatycznie wzrosła liczba kradzieży substancji radioaktywnych. To, że pewna ilość materiałów promieniotwórczych trafiła w ręce terrorystów, jest poważnym zagrożeniem.
Tymczasem po wejściu do strefy Schengen bramki wykrywające substancje radioaktywne na graniach stały się bezużyteczne. Po prostu samochody mijają je zbyt szybko. (...)
Bartosz Kowalczyk
www.o2.pl | Piątek [15.05.2009, 09:14] 2 źródła
"KRAJE ARABSKIE TO TYKAJĄCA BOMBA ATOMOWA"
Ostrzega laureat pokojowego Nobla Mohamed El Baradei.
Jeśli największe mocarstwa świata nie podejmą działań prewencyjnych, liczba głowic atomowych na świecie zwiększy się nawet dwukrotnie w ciągu najbliższych kilku lat - ostrzega Mohamed El Baradei, dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 2005 roku.
Noblista dodał, że działania prewencyjne sił pokojowych powinny uwzględnić szczególnie region Bliskiego Wschodu.
Układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (Nuclear Non-Proliferation Treaty) nie ma tam żadnego znaczenia. Te tereny to tykająca bomba atomowa, bo właśnie tam działa najwięcej organizacji terrorystycznych. Szczególne niebezpieczeństwo dla świata stanowią talibowie w Pakistanie - oskarża El Baradei. | AB
www.wp.pl | 2008-11-09
NAJWAŻNIEJSZE WYPADKI ŁODZI ATOMOWYCH OD 1968 ROKU:
maj/czerwiec 1968 - USA zatonął amerykański okręt podwodny "Skorpion" z 99 marynarzami na pokładzie,
marzec 1970 - francuski okręt podwodny Eurydyka zatonął na Morzu Śródziemnym. Zginęło 57 członków załogi,
kwiecień 1970 - rosyjska łódź podwodna tonie na Atlantyku, w pobliżu Hiszpanii, ginie 88 osób,
kwiecień 1985 - eksplozja na radzieckiej łodzi podwodnej na Oceanie Spokojnym w pobliżu Władywostoku - zginęło 10 osób,
kwiecień 1989 - 42 marynarzy poniosło śmierć na pokładzie radzieckiej łodzi podwodnej, która zatonęła u wybrzeży północnej Norwegii,
sierpień 2000 - rosyjski okręt podwodny Kursk z 118-osobową załogą zatonął na Morzu Barentsa, wszyscy zginęli,
luty 2001 - Amerykańska łódź podwodna The Greenville, stacjonująca w Pearl Harbor, zderzyła się z japońskim kutrem, którego 9-osobowa załoga zginęła.
INTERIA.PL/PAP
http://www.focus.pl/historia/artykuly/z ... ombe/nc/1/ | 20/01/10
KTO WIDZIAŁ BOMBĘ?
Podczas zimnej wojny amerykańska armia „zgubiła” kilkanaście bomb atomowych. Narażone na działanie sił przyrody, niszczeją na dnie oceanów i na terenach zamieszkanych przez człowieka. Pentagon ukrywa informację o zagrożeniu przed światową opinią oraz niepokornymi dziennikarzami
Gdy na początku czerwca zaczynają się huragany i burze tropikalne, Derek Duke nie może znaleźć sobie miejsca. Wychodzi na ganek domu w miejscowości Statesboro i obserwuje chmury gnane porywistym wiatrem od strony Atlantyku. Wraca do gabinetu i nadsłuchuje komunikatów meteorologicznych. Jego myśli biegną do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów wybrzeża Georgii, gdzie w wodach bagnistej i płytkiej cieśniny Wassaw Sound od pół wieku spoczywa bomba nuklearna.
Duke, emerytowany podpułkownik lotnictwa, kilka lat temu skończył sześćdziesiątkę. Chodził do szkoły, gdy w lutym 1958 roku samolot B-47, przenoszący na pokładzie ładunek wodorowy, zderzył się w powietrzu z odrzutowcem. F-86 roztrzaskał się nad Atlantykiem, bombowiec – choć poważnie uszkodzony – zdołał bezpiecznie wylądować. Wcześniej jego piloci poprosili o zgodę na pozbycie się trzyipółtonowej bomby, którą następnie zrzucili do oceanu z wysokości około 2200 metrów. Poszukiwania niewybuchu u ujścia rzeki Savannah trwały ponad dwa miesiące. Przerwano je na wieść o kolejnej „zagubionej” bombie wodorowej w sąsiedniej Południowej Karolinie. Tym jednak razem część konwencjonalnych materiałów wybuchowych eksplodowała, powodując znaczne straty materialne. Siły powietrzne wznowiły penetrację wybrzeża Georgii w 2001 roku. Poszukiwania ponownie nie przyniosły rezultatu. Trzy lata później poirytowany Derek Duke zarzucił wojsku arogancję i bagatelizowanie zagrożenia, zebrał milion dolarów, zakupił specjalistyczny sprzęt i wraz z grupą niezależnych badaczy postanowił odszukać bombę. Według jego wyliczeń spoczywa ona na północnym krańcu Wassaw Sound, opodal kurortu Tybee Island. W 1996 roku podczas olimpiady w Atlancie rozegrano tam konkurencje żeglarskie.
W mulistych wodach Wassaw Sound na głębokości od trzech do pięciu metrów ekipa Dereka dzięki specjalistycznemu sprzętowi namierzyła obiekt odpowiadający poszukiwanemu ładunkowi Mk15. Zarejestrowano również zwiększone promieniowanie radioaktywne. Zdaniem Duke’a siły przyrody mogą uszkodzić bombę i spowodować ekologiczną katastrofę o rozmiarach trudnych do przewidzenia. Skażeniu ulegną wtedy fauna i flora morska, plaże, ujęcia wody pitnej. „Huragan, trzęsienie ziemi albo inny czynnik naturalny” – podpułkownik wylicza źródła zagrożenia w opublikowanym w Internecie wywiadzie. – Huragany potrafią z ogromną siłą wyrzucać z oceanu różne przedmioty”.
Duke przesłał raport z poszukiwań dowództwu Sił Powietrznych. Wojskowi eksperci popłynęli we wskazane przez Duke’a miejsce, ale bomby nie wyłowili. Według oficjalnego oświadczenia promieniowanie miało tam wartość „normalną dla występujących na tym obszarze minerałów”. Specjaliści uznali również, że wydobycie skorodowanego pocisku jest bardziej ryzykowne niż pozostawienie go w płytkiej wodzie. Ale amerykańska armia nie może uchodzić za wiarygodne źródło informacji. Podpułkownik Derek Duke wie o tym bardzo dobrze. Dlatego nie zaskoczyły go doniesienia o „zagubieniu” przez armię USA bomby wodorowej na Grenlandii.
NIEBO NAD BIEGUNEM
„Bombowiec B-52 Sił Powietrznych USA przewożący cztery bomby wodorowe rozbił się wczoraj w lodach u wybrzeży Grenlandii podczas próby awaryjnego lądowania w bazie Sił Powietrznych w Thule” – donosił 23 stycznia 1968 roku „New York Times”. Po uderzeniu samolotu w lód eksplodowały ładunki konwencjonalne. Cudem nie doszło do nuklearnej reakcji łańcuchowej, ale radioaktywny pluton wyciekł i zanieczyścił wieczną zmarzlinę. Ekipy ratunkowe wywiozły skażony śnieg i odnalazły szczątki bomb. W laboratorium udało się zrekonstruować jednak tylko trzy pociski. Brakowało bomby wodorowej numer 78252 o mocy 1,1 megaton (na Hiroszimę spadł ładunek o mocy około 70 razy mniejszej, tj. 15 kiloton). Przez 40 lat Pentagon zapewniał o odnalezieniu wszystkich głowic. Pod koniec 2008 roku reporterzy BBC dotarli do odtajnionych dokumentów, które przeczą oficjalnej wersji.
Według materiałów Amerykanie po kilku nieudanych próbach zrezygnowali z poszukiwań zagubionego ładunku. Brytyjscy reporterzy rozmawiali z ocalałymi pilotami Johnem Haugem i Joe D’Amario oraz uczestniczącymi w akcji ratunkowej Duńczykami. Ich zdaniem czwarta bomba mogła wbić się w pokrywę lodową i do dziś tkwi pod powierzchnią. Mieszkańcy osady Thule (obecnie Qannaq) są przekonani, że okolica wciąż jest skażona. Myśliwi opowiadali reporterom BBC o fokach z „wysuszonymi” wnętrznościami. Nikt jednak, ani Eskimosi, ani dziennikarze nie widzieli zagubionej bomby. Czy topniejące lody Arktyki odsłonią kiedyś zagubiony pocisk? Amerykański Departament Obrony nie skomentował rewelacji BBC.
ZŁAMANE STRZAŁY
Administrowana przez Duńczyków największa wyspa świata miała podczas wyścigu zbrojeń strategiczne znaczenie. Nad Arktyką prowadzi najkrótsza droga z USA do Rosji. Po wybuchu zimnej wojny Amerykanie znacznie rozbudowali na Grenlandii swoje bazy lotnicze. Wykorzystywali je podczas rozpoczętej w lipcu 1961 r. operacji o kryptonimie „Chrome dome”, którą zintensyfikowali od momentu zaostrzenia kryzysu kubańskiego w 1962 roku. Samoloty uzbrojone w bomby wodorowe nieustannie krążyły w powietrzu. W przypadku ataku nuklearnego ZSRR bombowce miały polecieć najkrótszą drogą i zbombardować stolicę radzieckiego imperium. Czasem niewiele brakowało, a zaatakowałyby USA albo któregoś z sojuszników.
Po katastrofie na Grenlandii USA przerwały operację „Chrome dome”. Pentagon opracował na własne potrzeby listę „poważnych wypadków z udziałem broni nuklearnej”. Podczas zimnej wojny takie niekontrolowane incydenty określano kryptonimem „Broken arrow”. W okresie od 1950 do 1968 roku naliczono ich jedenaście. W ciągu następnej dekady wojskowi eksperci uzupełniali spis o kolejne 20 incydentów. Na przełomie 1980 i 1981 roku po wypadku w Arkansas amerykańskie dowództwo podało listę do publicznej wiadomości. Świat dowiedział się wówczas, że katastrofy lotnicze u wybrzeży Georgii i Arktyki nie były odosobnionymi wypadkami „Broken arrow”.
Rejestr rozpoczynała awaria bombowca B-36. W lutym 1950 r. w lecącym z Alaski do Teksasu samolocie popsuły się 3 silniki i piloci pozbyli się ładunku nuklearnego nad Pacyfikiem. Rok 1950 był wyjątkowo pechowy, bo alarm „Broken arrow” ogłaszano aż 5 razy. Zginęły dziesiątki ludzi, głównie lotników. Koniec lat 50. i lata 60. przyniosły kolejną falę wypadków lotniczych, zgubionych bomb, kolizji i zatonięć. Oto kilka przykładów: pilot B-47 w brytyjskiej bazie Lakenheath stracił panowanie nad maszyną i roztrzaskał się o magazyn, w którym składowano bomby atomowe.
Okręt podwodny USS „Scorpion” zatonął na południowy zachód od Azorów z 99 członkami załogi i ładunkami nuklearnymi na pokładzie. Z lotniskowca USS „Ticonderoga” „wypadł” myśliwiec z pociskami atomowymi. Pół roku po wypadkach w Georgii i Południowej Karolinie samolot z ładunkiem nuklearnym na pokładzie rozbił się w Teksasie.
NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY
Bomby spoczywają na dnie mórz i oceanów lub na terenach trudno dostępnych człowiekowi. Georgia jest jednak stanem gęsto zaludnionym. Podobnie jak Północna Karolina, nad którą w 1961 r. B-52 „upuścił” dwie bomby. Moc rażenia każdej z nich była 1600 razy większa niż bomby zrzuconej na Hiroszimę (choć niektórzy badacze podają, że była „jedynie” 250 razy większa). Jeden ładunek spadł na spadochronie i nie uległ zniszczeniu, drugi (częściowo) utonął w bagnie, strzeżonym dziś przez wojsko. Czy „zagubione” bomby mogą wpaść w niepowołane ręce? „Byłoby trudno komukolwiek innemu odzyskać ładunki, jeśli my nie potrafiliśmy ich odnaleźć” – powiedział stacji BBC William H. Chambers, były konstruktor broni nuklearnej w laboratorium Los Alamos.
Dereka Duke’a te argumenty nie przekonują. Podpułkownik obawia się ludzi tak samo jak sił przyrody. Niepożądane osoby, np. islamscy ekstremiści, mogą wykorzystać ładunek atomowy do przeprowadzenia zamachu. „Wszystko może się w przyszłości wydarzyć. Może kiedyś terroryści wynajdą nową technologię, która pozwoli im zrobić z bombą to, co zechcą?” – zastanawia się Derek Duke i dodaje, że przed 11 września 2001 r. nikt nie wyobrażał sobie podobnego zamachu.
Po atakach na WTC i Pentagon nuklearna teoria spisku rozpaliła umysły wielu Amerykanów. O tym, jak wielki jest w USA lęk przed atomowym atakiem terrorystycznym, pokazuje przykład repliki bomby atomowej „Little Boy”, zrzuconej na Hiroszimę i Nagasaki. Eksperci od bezpieczeństwa kazali usunąć ją z muzeum przy Narodowym Laboratorium w Los Alamos w obawie, że atrapa może posłużyć terrorystom za wzór. Przejęcie „zagubionych” bomb wydaje się mało prawdopodobne, ale groźba radioaktywnego skażenia jest realna. Przekonali się o tym mieszkańcy Palomares na andaluzyjskim wybrzeżu, gdzie ponad 40 lat po katastrofie bombowca odkryto zanieczyszczoną glebę.
WAKACJE Z BOMBĄ
Tadeusz Witold Szulc zjawił się w Palomares dzień po katastrofie. W miejscowej restauracji przysłuchiwał się rozmowie hiszpańskich dziennikarzy i miejscowych chłopów. Wszyscy mówili o tym, jak poprzedniego dnia amerykański bombowiec B-52 zderzył się podczas tankowania w powietrzu z latającą cysterną KC-135. Zginęła cała załoga cysterny, kilku lotnikom udało się katapultować z bombowca. Samolot przełamał się w powietrzu i wypadły z niego bomby. Zadziałał system spowalniający. Trzy pociski na spadochronach spadły na pola, jeden zatonął w morzu. Szulc wiedział już o tym wszystkim z gazet kontrolowanych przez reżim generała Franco. Dopił kawę i wyszedł na ulicę. Był 18 stycznia 1966 r.
Urodzony w Warszawie Tadeusz Szulc pracował dla „New York Timesa”. „Tad” był wcześniej korespondentem dziennika w Europie Wschodniej i Ameryce Łacińskiej. W kwietniu 1961 r. jako pierwszy informował świat o planowanej inwazji w Zatoce Świń. Miał doświadczenie reporterskie i przeczucie, że w Palomares dzieje się coś wyjątkowego. Drogą wśród plantacji pomidorów poszedł tam, gdzie upadły bomby. Amerykańskie wojsko nie wpuszczało dziennikarzy i przeganiało właścicieli upraw. Szulc był świadkiem, jak jeden z rolników wdał się w kłótnię z amerykańskim żołnierzem. Wojskowy nie znał hiszpańskiego i nieopatrznie poprosił kręcącego się opodal reportera, by ten powiedział rolnikowi, że teren jest zamknięty z powodu radioaktywnego skażenia. Szulc przetłumaczył zdanie Hiszpanowi. Następnego dnia informację o skażeniu w Palomares podał na pierwszej stronie „New York Times”.
Departament Stanu był zmuszony przyznać, że na pokładzie B-52 znajdowały się bomby atomowe. Część ładunków konwencjonalnych eksplodowała i pluton skaził 200 ha ziemi uprawnej. Amerykanie wywozili do utylizacji w USA prawie półtora tysiąca ton gleby, zapewniając równocześnie o braku promieniowania. Ale kłamstwo ma krótkie nogi. W 2004 r. w okolicy Palomares odnotowano zwiększoną wartość promieniowania radioaktywnego. Rok temu hiszpańskie władze zlokalizowały dwa doły ze skażoną ziemią. Amerykanie zobowiązali się usunąć ją do końca 2009 r.
Organizacja Greenpeace nie wierzy w to, co twierdzą przedstawiciele Pentagonu. We wstępie do opublikowanej w 1996 roku listy wypadków (Nuclear Weapons Accidents Briefing Paper, 1950–1993) ekolodzy piszą o 380 incydentach z udziałem broni nuklearnej, które przytrafiły się tylko siłom morskim USA! Amerykańska armia pilnie strzeże informacji, ale jeszcze większą niewiadomą jest Rosja. Główny rywal USA w atomowym wyścigu zbrojeń miał z pewnością swoje „Broken arrow”. Greenpeace wymienia kilkadziesiąt wypadków z udziałem radzieckich atomowych łodzi podwodnych. Według wyliczeń ekologów flota wojenna ZSRR mogła „zagubić” nawet 44 ładunki nuklearne. Mając na uwadze niechęć Kremla do otwierania archiwów, nieprędko uda się zweryfikować tę liczbę. Dodatkowo klimat polityczny nie sprzyja aktywności dziennikarzy oraz ludzi takich jak podpułkownik Derek Duke, którzy mówią głośno o sprawach niewygodnych władzy.
Marcin Rogoziński
Dziennikarz, publicysta, tłumacz.
Artykuł pochodzi z www.focus.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [13.08.2009, 08:08] 4 źródła, 1 wideo
TERRORYŚCI CHCĄ UKRAŚĆ BOMBĘ ATOMOWĄ (WIDEO)
Atakują bazy nuklearne w Pakistanie.
Talibowie i Al-Kaida atakują bazy wojenne, w których przechowywane są arsenały atomowe.
W ciągu ostatnich dwóch lat talibowie i Al-Kaida co najmniej trzy razy atakowali obiekty atomowe w Pakistanie. Ryzyko, że arsenały atomowe lub technologie trafią w ręce terrorystów, jest rzeczywiste - twierdzi prof. Shaun Gregory z Ośrodka Badań nad Bezpieczeństwem Pakistanu.
Partyzanci zaatakowali bazę wojskową w Sargodha, gdzie znajdują się magazyny materiałów nuklearnych, a zamachowiec-samobójca wysadził się przed bramą do bazy lotniczej w Kamrze. Do serii zamachów samobójczych doszło również przed wejściem do bazy wojskowej w Wah - pisze "Gazeta Wyborcza".
Eksperci przypominają, że pakistańskie bazy atomowe znajdują się na terenie kontrolowanym dziś przez talibów, a wielu pakistańskich wojskowych jest wrogo nastawionych do wszystkiego co zachodnie.
Pakistan może posiadać około 60 głowic nuklearnych. Strzeże ich ok. 10 tys. żołnierzy. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [31.10.2009, 07:40] 2 źródła
ROSJA BUDUJE NUKLEARNY STATEK KOSMICZNY
Ma być gotowy w 2012 roku.
Projekt zbudowania statku kosmicznego o nuklearnym napędzie
zyskał "zielone światło" od prezydenta Rosji, Dmitrija Miedwiediewa. Więcej, zalecił on rządowi, by znalazł 600 mln dolarów na jego realizację.
Rosyjscy naukowcy twierdzą, że są w stanie zbudować pierwszy taki statek już w 2012 roku.
Dzięki nuklearnemu napędowi pojazd byłby w stanie bez problemu dolecieć na Marsa, a nawet dalej.
Nikomu do tej pory nie udało się skonstruować statku kosmicznego napędzanego energi atomową - przypomina "The Christian Science Monitor". Choć minireaktory i baterie atomowe wykorzystywane są przy zasilaniu satelitów, to nigdy nie wykorzystano ich do napędzania statku kosmicznego.
Ekolodzy obawiają się, że tego typu napęd może być bardzo niebezpieczny dla naszej planety. I przypominają długą listę wypadków rosyjskich satelitów - między innymi upadek satelity Kosmos-954 w styczniu 1978 na terytorium Kanady. Materiał radioaktywny z satelity został rozrzucony wówczas na na powierzchni 124 tys. km kw. | WB
348 kg emitowanych pyłów przypada rocznie na jednego człowieka. Źródło: dr Joyce E. Penner z Uniwersytetu Michigan
71 kg odpadów nuklearnych przypada na mieszkańca USA. Źródło: EEC
„PRZEKRÓJ” nr 41, 12.10.2006 r.: Waste Isolation Pilot Project (WIPP) to otwarte w 1999 roku składowisko odpadów radioaktywnych. Stworzono je w nieczynnej kopalni soli w Carlsbad, w stanie Nowy Meksyk. Zanim przechowywane tu odpady przestaną być zagrożeniem, minie około 300 tysięcy lat.
http://www.zb.eco.pl/bzb/27/energia2.htm
Składowiska odpadów promieniotwórczych w odróżnieniu od zwykłych mogilników zajmują zwykle duże obszary i są zagrożeniem zarówno dla atmosfery, gleby, jak i wód. Klasycznym przykładem śmietnika nuklearnego jest Hanford. Obszar, na którym przechowuje się tam bezużyteczne materiały promieniotwórcze, zajmuje aż 1450 km2.
1,3 mld ton odpadów rocznie powstaje w Unii Europejskiej. Źródło: EEC
1,6 mln ton rocznie niebezpiecznych odpadów powstaje w Polsce
www.o2.pl | piątek [26.06.2009, 16:39] 2 źródła
EUROPIE GROZI NUKLEARNA KATASTROFA
Radioaktywne odpady w sercu Niemiec to tykająca bomba.
W zamkniętej kopalni soli w Asse w Dolnej Saksonii składowane są odpady jądrowe z elektrowni atomowych.
„Według opublikowanego właśnie raportu agencji DDP u wejścia do systemu szybów powstało jezioro radioaktywnej solanki, a sklepienie kopalni pęka. Tuż obok znajduje się blisko 130 tys. pojemników z atomowym paliwem, zbiorniki z toksycznymi substancjami oraz dynamitem” – alarmuje serwis TheLocal.de.
Potwierdzają to m.in. dokumenty pochodzące z archiwów Forschungszentrum für Umwelt und Gesundheit (GSF), instytucji która zarządzała ośrodkiem składowania paliwa z elektrowni.
„Dane GSF zawierają informację o składowaniu w pobliżu beczek z radioaktywnymi odpadami górniczych ładunków wybuchowych takich jak Eurodyn 2000, Dynacord, Supercord 40T i Supercord 100T. Co więcej, już po złożeniu paliwa, przy ich użyciu nadal pogłębia się kopalnię” - zauważa serwis.
O tym, że katastrofa nuklearna może stać się faktem, przekonany jest niemiecki minister środowiska Sigmar Gabriel.
„Działający od 1978 roku ośrodek składowania odpadów w Assse przypomina szwajcarski ser. Jest tak samo dziurawy” - twierdzi minister. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [16.12.2010, 12:20]
NIEMCOM GROZI KATASTROFA. WYCIEKA RADIOAKTYWNA CIECZ
To odpady z elektrowni jądrowych.
Z byłej kopalni soli Asse w Dolnej Saksonii wydostaje się już 8 litrów groźnych roztworów soli dziennie zamiast 4, jak jeszcze pół roku temu - donosi RMF FM.
Odnotowano także coraz wyższe stężenie radioaktywnego cezu. Niemiecki Urząd Ochrony przed Promieniowaniem Radioaktywnym ostrzega, że magazyn może niebawem się zawalić i trzeba przyspieszyć prace nad przenosinami ponad 125 tys. beczek.
W 1978 roku złożono w nich odpady z niemieckich elektrowni atomowych. Teraz okazało się, że nie była to przemyślana decyzja, bo podziemne ściany nie wytrzymują naporu wody.
Tymczasem niedawno służby medyczne ujawniły, że w ostatnich latach w okolicy odnotowano trzy razy więcej przypadków nowotworów niż średnia krajowa. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [30.11.2009, 09:27] 1 źródło
CZY BĘDZIESZ MIESZKAŁ OBOK ATOMOWYCH ŚMIECI
Oto lista miejsc, gdzie składowane mogą być odpady z polskich elektrowni.
Do 2020 roku ma zostać wybudowana pierwsza w Polsce elektrownia atomowa. Specjaliści już dzisiaj zastanawiają się, gdzie składować radioaktywne odpady. A mieszkańcy gmin, w których mogłyby znaleźć się składowiska już protestują - informuje "Metro".
Powinny być schowane co najmniej 600 metrów pod powierzchnią. Tam, gdzie występuje granit lub glina, a najlepiej w pobliżu pokładów soli - tłumacz gazecie doc. dr inż. Andrzej Strupczewski, ekspert ds. bezpieczeństwa reaktorów jądrowych Komisji Europejskiej i Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Miejsc, które spełniają te warunki jest w Polsce kilka. Gazeta wymienia m.in. Kłodawę oraz Damasławek w Wielkopolsce, Jarocin (również w Wielkopolsce), Łanięta (łódzkie), okolice Pogorzeli na Mazurach oraz Krasnopola, Tajna, Rydzewa (Suwalszczyzna) i Kruszynian na Podlasiu, gdzie głęboko pod ziemią znajdują się pokłady granitu.
Lista wciąż jest nieoficjalna, ale - jak twierdzi "Metro" - mieszkańcy tych miejscowości już o niej wiedzą i już protestują. Chętnie też podrzuciliby śmieci sąsiadom.
Państwowa Agencja Atomistyki nie chce na razie podawać do publicznej wiadomości
listy miejscowości, w których mogłyby być składowane odpady. Boi się protestów mieszkańców i ekologów.
Najpierw trzeba ludziom wytłumaczyć, że składowanie odpadów głęboko pod ziemią jest naprawdę bezpieczne - podkreśla dyrektor agencji Janusz Włodarski. | WB
[Przez setki tys. lat struktura geologiczna się chyba... nie zmienia; Po co przyszłym pokoleniom, przez setki tys. lat, to, co jest pod ziemią, w tym woda z studni głębinowych; Z pewnością nie będą mieli nic innego do roboty, jak pilnowanie, przez ten czas, tych promieniotwórczych śmieci; Napewno będą nam wdzięczne... - red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 26.12.2011, 14:39
ROSJANIE UJAWNILI, ILE ZATOPILI RADIOAKTYWNYCH ODPADÓW
Rosja ma 25 tysięcy miejsc w swoich morzach, w których leżą radioaktywne i groźne dla środowiska odpady - informuje rian.ru.
Rosjanie przyznają się do "niebezpiecznych ładunków" między innymi na dnie Bałtyku, Morza Czarnego, Barentsa i Ochockiego.
Tu zatopiono atomowe okręty atomowe, ale także odpady z produkcji ropy, broń czy chemikalia - dodaje portal.
Ministerstwo zapewnia, że "od 15 lat" dokładnie monitoruje składowiska. Wskazało dwa najbardziej grożące skażeniem miejsca.
To reaktory z łodzi podwodnych nieopodal archipelagu Nowa Ziemia na Morzu Arktycznym i urządzenia do wzbogacania uranu koło Sachalinu - konkluduje rian.ru. | RM
Ostatnio zmieniony wt gru 27, 2011 8:16 pm przez admin, łącznie zmieniany 4 razy.
www.nowyekran.pl / http://astral-projection.nowyekran.pl/p ... aja-ludzie | 10.09.2011 17:09
[Fragmenty]
FUKUSHIMA: ZAGŁADA ZIEMI.
Tam już umierają ludzie
W tym tekście masz szansę zapoznać się z najnowszymi danymi odnośnie katastrofy nuklearnej w Fukushimie. Nie, czytelniku, sprawa nie została zakończona, bowiem radioaktywne emisje odbywają się dzień w dzień, od 13 marca 2011 roku do dziś!
Sytuacja w elektrowni Fukushima Daiichi, która jest już totalną ruiną, jest dramatyczna, ba, nawet gorzej! Kryminaliści na politycznych stołkach udają, że problemu nie ma. Apeluję do dziennikarzy z oficjalnych mediów, bo wiem, że to czytacie: zróbcie coś kurwa z tym! Trzeba się wziąć na poważnie za informowanie społeczeństwa o zagrożeniu, które narasta z każdą godziną o 10 bilionów bekereli. Apelujcie do Waszych pracodawców, naciskajcie, a jak to nie przyniesie efektu - zakładajcie własne blogi. Wy także oddychacie potwornie skażonym powietrzem! Zróbcie to chociaż dla dobra własnego i własnych rodzin, bądź bardziej altruistycznie - dla dobra naszego narodu.
Nie tylko nie wiemy co się naprawdę w Fukushimie wydarzyło, ale nie wiemy też, co się dzieje obecnie a co gorsza, nie mamy pojęcia co się może wydarzyć w najbliższej przyszłości. Wiele z tego co się może wydarzyć, wygląda tak samo paskudnie a może nawet jeszcze gorzej niż efekt wojny nuklearnej ze wszystkimi jej konsekwencjami, gdzie odbiorcami opadu radioaktywnego są zwykli ludzie, tacy jak ty czy ja.
Dlaczego tak uważam? Otóż japoński rząd uznał, że najlepszym sposobem aby zlikwidować miliony ton skażonych radioaktywnie śmieci – jest po prostu je spalić... W normalnych warunkach takie śmieci musiałyby być skrzętnie zebrane i zawiezione w miejsce, gdzie można je bezpiecznie trzymać nawet przez tysiące lat, jeśli zajdzie taka potrzeba. Takie miejsca mają przygotowane niemalże wszystkie kraje w których produkuje się energię pochodzącą z rozszczepienia atomu. Japonia jednak zdecydowała inaczej i dym z radioaktywnych śmieci, pełen radioaktywnych cząsteczek będzie unoszony przez wiatry – zwłaszcza przez prąd strumieniowy i w ten sposób opad radioaktywny obejmie całe terytorium Ameryki a także resztę półkuli północnej. Proces ten przyspieszy właśnie rozpoczynająca się jesień, bo w chłodnym powietrzu gorący dym ze spalarni śmieci jeszcze szybciej trafi do atmosfery wraz ze swoim śmiercionośnym ładunkiem.
Jednym z najważniejszych pierwiastków radioaktywnych unoszonych takim wiatrem jest cez. Cez już w tej chwili przykrył niemalże cały teren zachodniego wybrzeża USA: od San Diego po Kanadę. Jest już w Nevadzie i stanie Utah. Tymczasem Japończycy intensywnie budują kolejne spalarnie śmieci i nikt kompletnie o tym nie mówi! Nikt… Absolutne milczenie jak dywan z radioaktywnego cezu…
Dopuszczalne dla zdrowia promieniowanie ustalono jeszcze niedawno na 600 bekereli na godzinę! Dziś, wg standardów unijnych, które zmieniono tuż po katastrofie w Fukushimie, jest to 12500 bekereli na godzinę.10 bilionów bekereli promieniowania to jeszcze nie Hiroszima ale ogromnie blisko. Dokąd sięga to promieniowanie? Na razie obejmuje w większości Japonię, ale skażenie się rozszerza. Promieniowanie trafia do łańcucha pokarmowego, przenika do środowiska naturalnego, jest w zwierzętach, w insektach, w roślinach, w chmurach...
Jest wszędzie!
Co to oznacza? Miliony ludzi umrze raczej wcześniej niż później na choroby związane z promieniowaniem. Nie wydarzy się to od razu a za jakieś 5, 10 może nawet za 20 lat. Zwłaszcza dla Ameryki Północnej taka perspektywa jest szczególnie mroczna. Już tej zimy radioaktywny cez zacznie spadać na amerykański kontynent wraz z deszczem przyniesionym z nad Pacyfiku. 3 tygodnie temu pewien facet z St. Louis starł szmatą deszcz z szyby swojego samochodu. Szmatę zbadano licznikiem Geigera i okazało się, że jest ona napromieniowana. Podobna sytuacja miała miejsce miesiąc temu w Toronto, gdzie inny facet czyścił kolektory słoneczne, a zbadany później papierowy ręcznik, którego używał do tego celu, okazał się być radioaktywny. To nie są zbyt dobre znaki...
Najgorsze jest to, że nie wiadomo właściwie jak się zachować w takiej sytuacji. Teoretycznie zareagować powinien przede wszystkim rząd, ale ten nie wykazuje żadnego zainteresowania.
Tymczasem w japońskiej prefekturze Fukushima zbadano stopień napromieniowania dzikich grzybów, jakie można znaleźć w lesie. Pomiar wykazał 28 tysięcy bekereli na kg grzybów. Takie grzyby nie są już jedzeniem. Nie można nawet myśleć o tym, że są jedzeniem. Tymczasem władze w Fukushimie nie są wcale tym faktem zaniepokojone. Dzieci w szkołach w rejonie Fukushimy jedzą skażone warzywa, które są uprawiane lokalnie. Nie ulega wątpliwości, że rząd ma ludzi w nosie, skazując ich w ten sposób na niechybną śmierć. Trudno sobie wyobrazić, żeby ci, którzy rządzą rejonem Fukushimy nie mieli pojęcia o tym, co dostają do jedzenia dzieci w szkołach.
Ogłoszono, że w całej Japonii będą siane słoneczniki, bo roślina ta ma zdolność wchłaniania radioaktywności. Takie słoneczniki mają być później zniszczone. Chyba łatwo się domyślić w jaki sposób się to stanie... Zostaną po prostu spalone, naładowane radioaktywnie cząsteczki powędrują po całym świecie wraz z wiatrem a popioły zostaną wyrzucone na wysypiska śmieci. Stamtąd już prosta droga do wód gruntowych a potem będą się w niej kąpać i pić taką wodę ludzie.
Wszystko wskazuje na to, ze japoński rząd już w tej chwili skazał co najmniej dwie generacje swoich obywateli na śmierć. Fukushima stała się laboratorium na wielką skalę, gdzie można do woli studiować sobie wpływ zabójczego promieniowania na życie ludzi na całym świecie.
Mój komentarz: przypomnę zbiór najważniejszych faktów:
- lobby atomowe jest tak samo wpływowe i kryminalne jak media, świat polityki czy też karteli, w tym karteli farmaceutycznych. Atomowi giganci blokują niewygodne dyskusje w mediach, nie dopuszczając do swoich przecież mediów niewygodnych ekspertów. Zaś wszyscy eksperci uczestniczący w "debatach" mają odpowiednio wyprane mózgi i konta w banku. Tak samo jest z kartelami transgenicznymi, o czym pisałem jakiś czas temu - lobby GMO kupuje ekspertów za pomocą systemu ambasad USA i Izraela. Ma także w kieszeni dziennikarzy, np dziennikarzy najbardziej pro GMOwskiej Gazety Koszernej, którzy zostali po prostu sprzedani jak kurwy na bankietach z udziałem ambasadorów i lobbystów GMO.
-normy bezpieczeństwa radiacyjnego zostały niekorzystnie dla nas zmanipulowane przez atomowych gigantów. Najpierw w latach 50 tych lub 60 tych XX wieku, potem były kilka razy korygowane, w tym po Fukushimie - znowu na niekorzyść dla nas.
Atomowe korporacje mają odpowiednie wpływy i metody nacisku, z morderstwami niewygodnych osób włącznie, aby naciskać na rządy, na instytucje rzekomo "niezależnych ekspertów". Przeciwko powszechnemu w środowisku atomistów skurwieniu i zaprzedaniu protestują fizycy z Low Level Radiation Campaign, demaskując zbrodnie lobby atomowego. Szacują oni, że normy bezpieczeństwa zostały niesłusznie zawyżone nawet 100 razy. Oznacza to, że bezpieczne dawki rocznego, dziennego i godzinnego promieniowania wchłanianego przez człowieka powinny być 100 razy niższe niż oficjalne tabelki.
- jeszcze podczas tzw zimnej wojny trwały doświadczalne testy reaktorów, które spalałyby paliwo w 100%, nie pozostawiając praktycznie żadnych odpadów radioaktywnych. Niestety, lobby atomowe i ówczesny (p)rezydęt USA zabronili dalszych testów tych wyprzedzających i naszą epokę reaktorów. Jak jest obecnie? Obecnie nie dokonał się żaden postęp w tej materii - spalane jest zaledwie 5% paliwa, po czym pozostałe 95% trafia na śmietnisko jako wysoce radioaktywne odpady. A niesłusznie.
- w radioaktywnej "zupie" z Fukushimy jest nie tylko radioaktywny jod i cez, ale także setki innych izotopów. W czerwcu bądź na początku lipca wykryto w morzu dziwne izotopy jak na ten typ reaktorów, np izotopy radioaktywnego chloru. To świadczy o tym, że dzieje się tam źle.
Najbardziej niebezpieczne są izotopy ciężkie, takie jak ameryk, neptun i pluton. Radioaktywny, ciężki ameryk wykryto 3 miesiące temu na wybrzeżach Wielkiej Brytanii, czyli aż dwa oceany od Fukushimy. Bo izotopy wędrują w kierunku wschodnim - najpierw przez Pacyfik, zahaczając o kontynent amerykański, by potem przez Atlantyk wędrować do Europy. Nie dajcie sobie wmówić, że te izotopy są za ciężkie, by do nas zawędrować - to nie tyle manipulacja co oczywiste kłamstwo! Nie dajcie sobie także wmówić tego, że przez plutonem zabezpiecza zwykła kartka papieru i odzież. Owszem, jest to w połowie prawdą, a w połowie manipulacją, gdyż nie chodzimy szczelnie ubrani po ulicach, czy np jadąc tramwajem do pracy. Chodząc po ulicach naszych miejscowości nie zakładamy szczelnych kombinezonów ani masek przeciwgazowych na twarz, choć w teorii powinniśmy robić to już dawno. Przecież zostalibyśmy wyśmiani, gdyby ktokolwiek z nas paradował w takim uniformie przez dzielnice miast i wsi!
- pluton jest najbardziej niebezpieczną substancją na Ziemi. Już jedna cząstka plutonu wnikająca do organizmu może spowodować mutację w genomie i raka. Można przyrównać to do pały bejsbolowej - jak uderzy Cię w nogę, przeżyjesz, jak trafi w głowę - niekoniecznie.
Nie tylko pluton jest niebezpieczny, bo są też inne ciężkie izotopy. Z lżejszych izotopów mamy typowe izotopy cezu i jodu. Cez ma okres półtrwania znacznie przewyższający długość życia jednego człowieka. Pluton zaś ma okres półtrwania wynoszący setki tysięcy lat. Przez ten czas będzie on krążył po całym świecie, po łańcuchu pokarmowym i wbuduje się na stałe w środowisko naturalne. Ziemia została już bezpowrotnie skażona. Być może straciliśmy jedyną planetę, na której możliwe jest życie biologiczne.
- kryminaliści nazywani przez lobby atomowe "ekspertami" lub "atomistami" mówią w mediach że promieniowanie, jakie dochodzi do nas z Fukushimy jest "rozrzedzone i w sumie bezpieczne". Gdzie tu tkwi perfidne kłamstwo? Otóż Ci "eksperci" nie biorą w ogóle pod uwagę izotopów ciężkich, gdy odbywają się debaty mające ogłupić "ciemny lud, który wszystko kupi". Mam propozycję, taki apel do dziennikarzy - zaproście na Wasze konferencje ekspertów niezależnych od karteli atomowych! Jest ich w Polsce cała masa, mamy też ekspertów z zagranicy, jak Ci z LLRC.
Okazuje się jednak, że nawet lekkie izotopy jodu, które mają okres półtrwania wynoszący zaledwie kilka - kilkanaście dni, docierają do Europy! Co tu mówić o izotopach ciężkich mających okres połowicznego rozpadu wynoszący całe epoki.
- wysokoczułe stacje pomiarowe Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR) w Polsce już dwa - trzy tygodnie po 13 marca 2011 roku raportowały, że skażenie w powietrzu przekracza normy nawet 8 - 10 tysięcy razy (!). Zaś dwa miesiące po pierwszej emisji z Fukushimy były oficjalne raporty, że skażenie przekracza w niektórych miejscach normy aż 45 tysięcy razy. Potem nagle raporty "przytemperowano" gdy zaczęli się nimi interesować dziennikarze i śledczy obywatelscy. Dlaczego nikt z mediów oficjalnych nie podjął wtedy tego tematu?
Osobną sprawą jest typowo polska zagadka radiologiczna - potem przez długi czas monitoring radiacyjny był wiarygodny tylko ze stacji pomiarowej w Łodzi, która została przejęta przez patriotów. Z wszystkich innych stacji, gdzieś tak trzy miesiące po 11 marca, było raportowane, że radiacja w powietrzu spada - tylko w Łodzi przekraczała kilkadziesiąt tysięcy razy normę.
- i teraz zastanówcie się: w jaki sposób państwa, rządy, instytucje mają nas chronić, jak są na smyczy karteli farmaceutycznych, atomowych i transgenicznych? Jak mamy się bronić przed skażeniem, jak nie mamy nawet dostępu do wiarygodnych pomiarów radiacji w powietrzu, bo pomiary są ewidentnie przez tych bandziorów fałszowane? Musimy sami walczyć o dostęp do informacji, gdyż oficjalne środki przekazu są manipulowane. W mediach problemu Fukushimy i skażenia Ziemi plutonem nie ma w ogóle lub prawie w ogóle, z nielicznymi wyjątkami. Jeśli już, to przytaczane opinie "ekspertów" dotyczą tylko izotopów lekkich, głównie jodu i cezu.
- wciąż otwartą kwestią jest kwestia wirusa komputerowego nowej generacji - stuxneta. Ma on zdolność infekowania i unieruchomienia dużych zakładów przemysłowych, ze szczególnym uwzględnieniem elektrowni atomowych i ich systemów informatycznych. Podejrzewa się, że wirus ten powoduje infekcję systemów w Fukushimie, uniemożliwiając ratownikom jakiekolwiek działanie. Tuż po 13 marca, czyli po pierwszych emisjach z Fukushimy, prawie 30 elektrowni atomowych na świecie miało dziwne awarie i usterki.
Niezależni badacze przeprowadzili analizę zdjęć satelitarnych siłowni w Fukushimie wykonanych tuż po tsunami. Okazało się, że zniszczenia od fal tsunami nie były w ogóle widoczne na terenie elektrowni, głównych zniszczeń dokonały eksplozje i sam wirus.
-----------------------------------------------------
The Independent: Dlaczego Fukushima jest gorsza od Czarnobyla – „Fakty zaczynają wychodzić na jaw”; emisja materiałów radioaktywnych 72.000 razy przewyższa Hiroszimę
„Dlaczego Fukushima jest gorsza od Czarnobyla,”Independent, 29 sierpnia 2011: Dużo czasu upłynęło zanim Japonia uznała skalę katastrofy. Prawda wychodzi na jaw. Relacja Davida McNeila z miasta Soma.
Potrójne stopienie reaktorów sprawia, że Japonia znalazła się na nieznanym i niepoznawalnym terenie. Na całym północnym wschodzie ludzie żyją z jego konsekwencjami, poszukując konsensusu w kwestii bezpiecznego poziomu radiacji, który nie istnieje. (...) Wielu ekspertów ostrzega, że kryzys dopiero się zaczyna. (...)
Chris Busby, profesor Uniwersytetu w Ulsterze, powiedział, że konsekwencją katastrofy będzie ponad milion zgonów: „Fukushima nadal rozsiewa radionuklidy po całej Japonii. (...) Czarnobyl uwolnił promieniowanie za jednym razem. Fukushima jest znacznie gorsza. Emisja materiałów radioaktywnych 72.000 razy przekracza poziom Hiroszimy.”
Profesor Tim Mousseau, biolog, który spędził ponad dziesięć lat badając genetyczny wpływ radiacji wokół Czarnobyla, martwi się, że wiele ludzi z Fukushimy „chowa głowy w piasek.” Badania okolic Czarnobyla wykazały, że bioróżnorodność, liczba insektów i pająków w strefie napromieniowanej zmniejszyła się, a populacja ptaków ujawniła dowody defektów genetycznych, ze zmniejszoną objętością mózgu włącznie. „Po wydłużonym kontakcie z promieniowaniem można spodziewać się bardzo poważnych długotrwałych konsekwencji zdrowotnych.”
Ekspert Uniwersytetu Tokijskiego: Nowotwory i inne choroby wywołane radiacją z Fukushimy pojawią się za 5-10 lat – „Ta katastrofa oddziałuje na wszystkich mieszkańców Japonii” (materiał filmowy).
Raport: 76 terabekereli plutonu-239 wyemitowanych z Fukushimy – ilość 23.000 razy wyższa od ogłoszonej poprzednio
„Agencja Bezpieczeństwa Nuklearnego i Przemysłowego wspomina o „neptunie-239″ podczas konferencji prasowej z 29 sierpnia,” EX-SKF, 28 sierpnia 2011:
(...) Trwa konferencja prasowa Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego i Przemysłowego (NISA). Rzecznik wspomina o stosunku konwersji neptunu-239 w pluton-239 jako jeden do jednego.
Według szacunków NISA z 6 czerwca, neptun-239: 7.6×10^13 [...]
Przy stosunku 1:1, emisje plutonu-239 także wynoszą 7.6 x 10^13 lub 76 terabekereli. 23.000 wyższe od poprzednich szacunków rządu.
* Aktualizacja EX-SKF* z dnia 29.08.2011 – NISA wycofała się z tych ustaleń podczas wspólnej popołudniowej konferencji z przedstawicielami TEPCO / rządu i teraz twierdzi, że nie jest pewna, co do stosunku konwersji neptunu-239 w pluton-239.
Cez-134 w zbiorniku zużytego paliwa nr 1 elektrowni Fukushima Dai-ichi podwaja się w ciągu dwóch miesięcy – teraz jest na poziomie 23.000 Bq/cm³
„Zbiorniki zużytego paliwa elektrowni atomowej Fukushima Dai-ichi z wysoką koncentracją radioaktywnego cezu,” EX-SKF, 26 sierpnia 2011:
(…) Z przekazanej prasie 25 sierpnia informacji TEPCO:
W zbiorniku reaktora nr 1 ilość radioaktywnego cezu w ciągu dwóch miesięcy zwiększyła się. (...)
Zbiornik zużytego paliwa 1:
25.06.2011
Cez-134: 12,000 Bq/cm³
Cez-137: 14,000 Bq/cm³
19.08.2011
Cez-134: 23,000 Bq/cm³
Cez-137: 18,000 Bq/cm³
220 milionów Bq/litr cezu w zbiorniku zużytego paliwa nr 2 – Zbiorniki nr 1, nr 2 & nr 3 „wyraźnie mają poważne uszkodzenie zużytego paliwa” (materiał wideo)
„Nowo ujawnione dane TEPCO potwierdzają twierdzenia Fairewinds na temat poważnych awarii zbiorników ze zużytym paliwem nuklearnym w elektrowni
Fukushima,”Fairewinds, 26 sierpnia 2011:
Fragmenty transkrypcji:
(…) Zaledwie dwa dni temu TEPCO opublikowało raport z analizą stanu wody w zbiornikach ze zużytym paliwem w Fukushimie. Dane te zostały odczytane 19 i 20 sierpnia, są więc bardzo świeże i chciałbym się nimi z Państwem podzielić. (...)
Kombinacja obu cezów w zbiorniku sekcji nr 2 wynosi 220 milionów dezintegracji na sekundę w litrze wody. Tabela pokazuje podobnie wysokie koncentracje cezu w sekcji nr 1 i nr 3. Oznacza to poważne uszkodzenie paliwa w zbiornikach nr 1, nr 2 i nr 3.
Mainichi Daily News – Profesor nuklearny z Japonii: Ludzkość stoi w obliczu wielkiej niewiadomej – 10 siwertów na godzinę na zewnątrz elektrowni oznacza, że bliżej rdzenia reaktorów radiacja jest wyższa
Stan na 16 sierpnia:
Ludzie w pobliżu Fukushimy umierają już na białaczkę http://fukushima-diary.com/2011/08/brea ... fukushima/
W tego typu sprawach jest całkowita blokada medialna. – jest to tego typu pierwsze potwierdzone doniesienie. Osoba, która zajmowała się ratowaniem zwierząt w 20 kilometrowej strefie zmarła nagle na skutek ostrej białaczki. Nagle zmarła także 32-letnia założycielka non-profitowej organizacji „Na ratunek dzieciom w Toyama”. Wraz z mężem przemieszczali się ciągle pomiędzy Fukushimą i Toyama. W ubiegłym tygodniu zmarł też nagle 34-letni piłkarz Matsuda – przyczyną było nagłe niedotlenienie serca na skutek niedokrwienia (cardiac infarct). Schorzenie to może być spowodowane zatruciem radioaktywnym cezem 134 i 137, natomiast stront 90 powoduje białaczkę. Na białaczkę umierają nagle nie tylko ludzie – są doniesienia o nagłych zgonach kotów i psów.
Można się spodziewać, że tego typu doniesień będzie coraz więcej. Skażenie radiologiczne w pobliżu Fukushimy jest bowiem wielokrotnie gorsze niż w Czarnobylu, jednak rząd japoński zdecydował o tym, że nie będzie stałej ewakuacji z tych terenów. źródło
The New York Times: Rząd Japonii ukrył prognozy przemieszczenia radioaktywnej chmury, aby uniknąć ewakuacji – Burmistrz miasta Namie: „Wstrzymanie tej informacji jest porównywalne z morderstwem”
„Japonia ukryła ścieżkę przemieszczenia radiacji pozostawiając obywateli w niebezpieczeństwie,” Autor: Ko Sasaki dla „The New York Times”, 8 sierpnia 2011:
Fragmenty artykułu / streszczenie wątków:
Prognozy rządowego systemu komputerowego, zaprojektowanego w celu ustalenia ścieżki rozprzestrzeniających się radioaktywnych emisji, zostały wstrzymane przez biurokratów w Tokio funkcjonujących w kulturze, która dąży do unikania odpowiedzialności i krytycyzmu. (...)
Podczas gdy elektrownia atomowa nadal emituje promieniowanie, którego część przedostała się do zaopatrzenia żywnościowego kraju, wzbiera gniew opinii publicznej dostrzegającej rządową kampanię, która zmierza do zbagatelizowania rzeczywistej skali katastrofy i jej zdrowotnych konsekwencji. (...)
Argumentacja:
Przedstawiciele rządu, aktualni i dawni, przyznają, że japońskie władze próbowały „ograniczyć skalę kosztownych i dezorganizujących ewakuacji w terytorialnie ubogiej Japonii oraz uniknąć publicznego kwestionowania potężnego pod względem politycznym przemysłu atomowego.”
Przedstawiciele rządu, aktualni i dawni, podczas wywiadów z NYT powiedzieli, że „szersza strefa ewakuacyjna oznaczałby przesiedlenie setek tysięcy ludzi… rząd był zdesperowany, aby ograniczyć ewakuację do 80.000 osób przeniesionych z obszarów położonych wokół elektrowni.”
Toshiso Kosako, jeden z najważniejszych ekspertów od pomiarów radiacji, który odszedł z grupy doradczej premiera Japonii, powiedział, że „biuro premiera odmówiło publikacji rezultatów nawet po zapoznaniu się z wynikami Speedi, ponieważ tamtejsi urzędnicy nie chcieli wziąć na siebie odpowiedzialności za kosztowne ewakuacje w sytuacji, kiedy ich szacunki mogłyby zostać zakwestionowane w przyszłości.”
Schemat:
„Urzędnicy przyznali, że japońskie władze zastosowały schemat wstrzymywania szkodliwych informacji i negowania faktów związanych z nuklearną katastrofą.”
„Prognozy komputerowe były jednymi z wielu informacji, które zostały ukryte przed opinią publiczną przez urzędników państwowych.”
Stopienie paliwa nuklearnego w trzech reaktorach ukrywane było przez władze kilka miesięcy.
„Nuklearni regulatorzy przyznali na początku czerwca, że dzień po tsunami inspektorzy wykryli tellur-132, który eksperci określają mianem oczywistego dowodu na stopienie reaktorów – jednakże nie wspomnieli o tym opinii publicznej przez trzy miesiące.”
Burmistrz miasta Namie, które znalazło się na ścieżce radioaktywnej chmury, powiedział, że „wstrzymanie tych informacji jest porównywalne z morderstwem.”
Stan na 26 lipca: NHK: „Wysoki poziom radioaktywności wykryty na wielkim obszarze” – Japonia informuje, że powietrze w odległości 150 km od Fukushimy jest tak napromieniowane, jak obszary w pobliżu stopionych reaktorów
„Wysoki poziom radioaktywności wykryty na wielkim obszarze,” NHK, 21 lipca 2011: Ministerstwo nauki informuje, że powietrze nad ziemią znajdującą się w odległości 150 km od elektrowni atomowej Fukushima Dai-ichi jest tak radioaktywne, jak obszar oddalony od źródła radioaktywności o 50 km. (...)
Niektóre części miasta Kurihara, zlokalizowanego 150 km na północ od elektrowni, oznaczone są kolorem jasnoniebieskim, co wskazuje, że powietrze zawiera koncentrację radiacji 0.2, 0.5 mikrosiwerta na godzinę. To wynik podobny do obszarów położonych blisko zniszczonej elektrowni. (...)
-----------------------------------------------------
Jak się chronić przed promieniowaniem? Aktualizacja z 10 września (głównie czerwoną czcionką).
a.) Jod, czyli ochrona tarczycy. Udaj się do apteki bądź sklepu z suplementami, drogerii,i kup suplement diety z jodem, np „chrom plus”, „kelp”bądź jodek potasu na receptę, tylko według wskazań lekarza. Tych preparatów NIE WOLNO przedawkowywać, nawet w dobrej wierze! Zbyt wysokie dawki jodu mogą być toksyczne, jednak w dawkach zalecanych przez producenta bądź lekarza nie ma obaw.
-Preparat „chrom plus”zawiera chrom i 150 mikrogramów jodu. Bez recepty, dawkowanie jedna tabletka dziennie. Nie przekraczać zalecanych dawek.
-Preparat „kelp” zawiera naturalny wyciąg z wodorostów. Jedna tabletka „kelp” ma 200 mikrogramów jodu, bez recepty. Brać jedną tabletkę dziennie. Nie przekraczać zalecanych dawek.
-Preparat dla dzieci –”zdrovit odpornisie” niestety, jest to jedyny preparat przeznaczony dla dzieci który ma w swoim składzie odpowiednią dla nich dawkę jodu. Jest dostępny bez recepty, jednak zalecam konsultację z lekarzem – u dzieci łatwo spowodować przedawkowanie.
-Preparaty syntetyczne zawierające jodek potasu (100 i 200 mikrogramów) dostępne tylko na receptę lekarską, stosować ściśle według wskazań lekarza bądź służb ratowniczych / sanitarnych. W żadnym wypadku nie przekraczać zalecanych dawek. Gdy władze zarządzą podawanie nam jodku potasu, odstaw powyższe preparaty (czyli chrom plus, kelp).
-dobrym dodatkiem do jednego z powyższych trzech preparatów może być spirulina, czyli naturalny wyciąg z alg morskich. Zawiera niewielkie ilości jodu, bierz jedną kapsułkę dziennie.
Przed zastosowaniem powyższych preparatów poszukaj wiarygodnych informacji w internecie na ten temat. Przeczytaj ulotki, gdzie załączone są ważne informacje, których nie podałem tutaj ze względu na ograniczenie miejsca. W przypadku wątpliwości, np podawania w/w preparatów: dzieciom, osobom starszym, przewlekle chorym, alergikom, kobietom w ciąży i karmiącym, zażywającym leki (możliwe interakcje), zgłoś się do lekarza lub odpowiednich służb po poradę. Jodu nie powinny zażywać osoby mające poważne problemy z tarczycą. W przypadku jakichkolwiek problemów z tym organem należy się poradzić lekarza – ja się na tym już nie znam.
b.) jod c.d. Jako ciekawostkę pewien farmaceuta powiedział, że wielu ludzi ma kłopoty z tarczycą do dziś właśnie z powodu przedawkowania płynu Lugola podczas Czarnobyla, bo prawie nikt nie przestrzegał dawki zalecanej (50 –500 mikrogramów). To trzeba było 1 krople na szklankę, a ludzie pili np. łyżeczkę wprost buteleczki i przyjmowali właśnie dawki miligramowe albo i większe. Problemy mają ludzie właśnie z powodu uszkodzenia tarczycy. A więc ostrożnie z jodem!
-sprzedawcy dostali zakaz sprzedaży płynu Lugola i prawdopodobnie innych preparatów z jodem bez zlecenia lekarza. Agendy rządowe USA robią zapasy tych preparatów. W wielu krajach już w maju tego roku wykupiono suplementy z jodem, jak i liczniki Geigera.
-W hurtowniach jodu brak. Płyn Lugola jest składowany rezerwowo, uczestniczą w tym m.in. niektóre poradnie, przychodnie. Proszę pilnie o informację z terenu Polski o tym zjawisku, bo prawdopodobnie jest to ukrywane przed opinią publiczną!
c.) Jednocześnie trzeba uważać, aby władze, służby nie zechciały nas przypadkiem naszprycować jakimś świństwem, pod przykrywką walki z radiacją. Dlatego śledź niezależne fora, blogi i witryny, poszukuj informacji na własną rękę – miej oczy szeroko otwarte. Wiedza ochrania, ignorancja naraża – to motto naszych trudnych czasów.
d.) Śledź wskazania stacji pomiarowych i innych monitoringów radiacji:
-Monachium – link tutaj
-Inne stacje w Bawarii – link tutaj
-Inne stacje w Niemczech – link tutaj
-Organizacja Low Level Radiation Compaign – link tutaj(po angielsku). Organizacja ta skupia fizyków, atomistów i innych naukowców, którzy sprzeciwiają się energetyce atomowej i informują o zagrożeniach z nią związanych. Jest to wiarygodne źródło informacji, poza kontrolą gestapo proatomowego.
-Organizacja European Committee on Radiation Risk
-Black Cat Systems– obywatelskie stacje pomiarowe w Ameryce płn.
-Radiacja w Los Angeles
-Polska bezpieka atomowa – mapa (mało wiarygodna, ale..)
-Radiacja w Lublinie UMCS (bardziej wiarygodna, pokazuje skoki radiacji wraz z kolejnymi chmurami z Fukushimy. Co ciekawe, ta stacja pomiarowa miała już dwie awarie, gdy wartość radiacji zaczęła przekraczać normy krytyczne).
-Radiacja w Tokio
-Bezpieka atomowa USA (mało wiarygodna)
Nowe:
-blog w języku francuskim – niezależne media poszukują tłumacza tych tekstów – link tutaj.
-wiarygodne stacje pomiarowe, w języku niemieckim. wykazują podwyższoną radiację w Warszawie (0.152 uSv / h) i w Berlinie (0.140 uSv / h) (stan na maj i czerwiec). Link tutaj.
-obserwuj status KP ziemskiej magnetosfery – obrazek:
– gdy barwy są żółte lub czerwone, istnieje większe prawdopodobieństwo trzęsień Ziemi.
-obserwuj aktywność słońca:
– tu także należy zwracać uwagę na kolory – jeśli pojawi się żółty lub czerwony, istnieje zwiększone prawdopodobieństwo trzęsień Ziemi za dwa, trzy dni.
e.) zachowaj środki ostrożności (aktualizacja 10 września czerwoną czcionką):
-pij wodę butelkowaną przed opadami radioaktywnymi, czyli wodę mineralną. Wody tej używać do przyrządzania gorącej: kawy, herbaty, zup itp. / już za późno poza tym i tak mało to da, ale..
-unikaj przebywania na zewnątrz, nie otwierać okien, gdyż przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach daje częściową ochronę przed radiacją / za późno by stosować tę metodę, Ziemia skażona jest już na setki tysięcy lat.
-nie spożywać miejscowych owoców i warzyw, unikać mleka aż do wiarygodnych pomiarów skażenia / za późno już wszystko jest skażone.
-Unikać jedzenia grzybów i dziczyzny, gdyż one tradycyjnie pochłaniają największą część skażenia / ciągle aktualne!
-zrób zapasy w pobliskim spożywczaku. Chodzi o specyficzne artykuły, mające kilka cech. Między innymi: a) długi okres przydatności do spożycia, b) można je przechowywać poza lodówką czy zamrażarką, c) są odporne na czynniki środowiskowe. Dla przykładu kryteria te spełniają: mąka, gryka, soja, soczewica, ryż, makarony, konserwy, soki wysokiej jakości, zupki w proszku, i różne inne produkty. Zapasy te przechowuj w miejscach odległych od okien, nie narażonych na przeciągi i napływ powietrza z zewnątrz (ryzyko większej radiacji). Jeśli masz w rodzinie przewlekle chore osoby, zrób zapas lekarstw dla niej na kilka tygodni aż do czasu względnej stabilizacji i ustania paniki / ciągle aktualne! Logiczne jest, że kiedyś sprawa się rypnie i wybuchnie panika.
-W razie zalecenia pozostania w domu,należy: zamknąć okna i drzwi i nie dopuścić aby do domu lub mieszkania dostało się powietrze z zewnątrz (wyłączyć wentylację, klimatyzację, ogrzewanie nawiewowe, uszczelnić zasuwy piecowe i kominowe, zabezpieczyć inne otwory w mieszkaniu lub budynku). Zabezpieczyć zwierzęta domowe lub hodowlane; unikać spożywania żywności z własnego ogródka, warzyw i owoców nieznanego pochodzenia, wody z kranu – pić wodę tylko butelkowaną, ale z pewnych źródeł. Żywność przechowywać w szczelnie zamkniętych pojemnikach; w przypadku wyjścia na dwór należy zakryć nos i usta mokrym ręcznikiem lub chusteczką. Dobre byłyby też maseczki noszone podczas epidemii świniaka w 2009 roku. O ironio, nawet tak licha ochrona powstrzymuje najbardziej szkodliwe cząsteczki alfa / ciągle aktualne, ale tylko w wypadku chmury plutonu / neptunu (cząsteczki alfa..) - śledź niezależne fora i blogi.
-Po przyjściu z zewnątrz należy umyć całe ciało i włosy (do kąpieli dodać sodę spożywczą), należy też schować rzeczy noszone na dworze do torby i szczelnie ją zamknąć / aktualne tylko w wypadku chmury plutonu!
f.) Kogo należy chronić najbardziej? Przede wszystkim należy chronić kobiety w ciąży i ich nienarodzone dzieci. Podczas awarii w Czarnobylu zdarzały się liczne poronienia, a radiacja szkodzi młodym organizmom w ciele matki. Chronić dzieci i osoby starsze, osoby z białaczką, rakiem,wyniszczone. Osoby z chorą tarczycą są także narażone na radiację bardziej niż inni / ciągle aktualne.
g.) inne radionuklidy. Podane wyżej preparaty z jodem nie są cudowną pigułką na radiację. Jod w tabletkach chroni przed radioaktywną odmianą jodu z elektrowni i częściowo detoksykuje organizm z radionuklidów (wg organizacji vibronika.eu).
W radioaktywnej „mieszance” z Fukushimy najbardziej niebezpieczny jest pluton, którego w Czarnobylu w ogóle nie było! Według naukowców paliwo MOX stosowane w Fukushimie (paliwo uranowo plutonowe) jest 2000 razy bardziej toksyczne niż to z Czarnobyla! Promieniowanie alfa wydzielane przez pluton jest skutecznie pochłaniane nawet przez kartkę papieru, więc istotne byłoby noszenie maseczek chirurgicznych w okresach największego skażenia. Trzeba pamiętać, że nie jest ważna odległość od Japonii ani rozproszenie (wszystko to medialne i polityczne łgarstwa). Wystarczy jedna (!) cząsteczka radioaktywnego plutonu by wywołać mutację w genomie i w konsekwencji raka.
h.) prof. Dorota Majewska zaleca branie nieco większych dawek antyoksydantów. Bezpieczne dawki dla osoby dorosłej to: 1000 – 6000 mg naturalnej witaminy C. Warto dodać do tego 3 – 4 tabletki rutinoskorbinu, witamine A + E i selen po jednej tabletce. Inne przeciwutleniacze znajdują się w zielonej herbacie i kawie / aktualne, teraz można to brać, gdy za późno na jod i inne przeciwdziałania.
i.) Działka orgonowe (chembuster, cloudbuster).
Działka orgonowe powodują odsuwanie poza Skandynawię potencjalnego zagrożenia radioaktywnego. Jednocześnie operatorzy działek orgonowych z Polski powodują przemieszczanie się mas powietrza z najzdrowszych rejonów (Alpy i Kaukaz) w kierunku Europy centralnej. Na razie mają za małą moc by pomóc „starej Europie” która wg symulacji oberwie. Dlatego potrzebne jest każde działo orgonowe. Proszę dalej linkować, bo zasięg blogów jest niewielki i wielu posiadaczy działek nie wie o sytuacji. Gdy wzmocni się nasza siła, będziemy mogli skierować działka lekko na północny zachód.
Jutro, 6 kwietnia spodziewana jest chmura radioaktywnego xenonu w Polsce. Transuranowce, w tym ekstremalnie niebezpieczny pluton mają nadlecieć 7 – 8 kwietnia.(chem)buster w akcji – link do filmu.
Szczegółowa instrukcja jak zbudować działo orgonowe – link tutaj.
[Fragmenty]
FUKUSHIMA: ZAGŁADA ZIEMI.
Tam już umierają ludzie
W tym tekście masz szansę zapoznać się z najnowszymi danymi odnośnie katastrofy nuklearnej w Fukushimie. Nie, czytelniku, sprawa nie została zakończona, bowiem radioaktywne emisje odbywają się dzień w dzień, od 13 marca 2011 roku do dziś!
Sytuacja w elektrowni Fukushima Daiichi, która jest już totalną ruiną, jest dramatyczna, ba, nawet gorzej! Kryminaliści na politycznych stołkach udają, że problemu nie ma. Apeluję do dziennikarzy z oficjalnych mediów, bo wiem, że to czytacie: zróbcie coś kurwa z tym! Trzeba się wziąć na poważnie za informowanie społeczeństwa o zagrożeniu, które narasta z każdą godziną o 10 bilionów bekereli. Apelujcie do Waszych pracodawców, naciskajcie, a jak to nie przyniesie efektu - zakładajcie własne blogi. Wy także oddychacie potwornie skażonym powietrzem! Zróbcie to chociaż dla dobra własnego i własnych rodzin, bądź bardziej altruistycznie - dla dobra naszego narodu.
Nie tylko nie wiemy co się naprawdę w Fukushimie wydarzyło, ale nie wiemy też, co się dzieje obecnie a co gorsza, nie mamy pojęcia co się może wydarzyć w najbliższej przyszłości. Wiele z tego co się może wydarzyć, wygląda tak samo paskudnie a może nawet jeszcze gorzej niż efekt wojny nuklearnej ze wszystkimi jej konsekwencjami, gdzie odbiorcami opadu radioaktywnego są zwykli ludzie, tacy jak ty czy ja.
Dlaczego tak uważam? Otóż japoński rząd uznał, że najlepszym sposobem aby zlikwidować miliony ton skażonych radioaktywnie śmieci – jest po prostu je spalić... W normalnych warunkach takie śmieci musiałyby być skrzętnie zebrane i zawiezione w miejsce, gdzie można je bezpiecznie trzymać nawet przez tysiące lat, jeśli zajdzie taka potrzeba. Takie miejsca mają przygotowane niemalże wszystkie kraje w których produkuje się energię pochodzącą z rozszczepienia atomu. Japonia jednak zdecydowała inaczej i dym z radioaktywnych śmieci, pełen radioaktywnych cząsteczek będzie unoszony przez wiatry – zwłaszcza przez prąd strumieniowy i w ten sposób opad radioaktywny obejmie całe terytorium Ameryki a także resztę półkuli północnej. Proces ten przyspieszy właśnie rozpoczynająca się jesień, bo w chłodnym powietrzu gorący dym ze spalarni śmieci jeszcze szybciej trafi do atmosfery wraz ze swoim śmiercionośnym ładunkiem.
Jednym z najważniejszych pierwiastków radioaktywnych unoszonych takim wiatrem jest cez. Cez już w tej chwili przykrył niemalże cały teren zachodniego wybrzeża USA: od San Diego po Kanadę. Jest już w Nevadzie i stanie Utah. Tymczasem Japończycy intensywnie budują kolejne spalarnie śmieci i nikt kompletnie o tym nie mówi! Nikt… Absolutne milczenie jak dywan z radioaktywnego cezu…
Dopuszczalne dla zdrowia promieniowanie ustalono jeszcze niedawno na 600 bekereli na godzinę! Dziś, wg standardów unijnych, które zmieniono tuż po katastrofie w Fukushimie, jest to 12500 bekereli na godzinę.10 bilionów bekereli promieniowania to jeszcze nie Hiroszima ale ogromnie blisko. Dokąd sięga to promieniowanie? Na razie obejmuje w większości Japonię, ale skażenie się rozszerza. Promieniowanie trafia do łańcucha pokarmowego, przenika do środowiska naturalnego, jest w zwierzętach, w insektach, w roślinach, w chmurach...
Jest wszędzie!
Co to oznacza? Miliony ludzi umrze raczej wcześniej niż później na choroby związane z promieniowaniem. Nie wydarzy się to od razu a za jakieś 5, 10 może nawet za 20 lat. Zwłaszcza dla Ameryki Północnej taka perspektywa jest szczególnie mroczna. Już tej zimy radioaktywny cez zacznie spadać na amerykański kontynent wraz z deszczem przyniesionym z nad Pacyfiku. 3 tygodnie temu pewien facet z St. Louis starł szmatą deszcz z szyby swojego samochodu. Szmatę zbadano licznikiem Geigera i okazało się, że jest ona napromieniowana. Podobna sytuacja miała miejsce miesiąc temu w Toronto, gdzie inny facet czyścił kolektory słoneczne, a zbadany później papierowy ręcznik, którego używał do tego celu, okazał się być radioaktywny. To nie są zbyt dobre znaki...
Najgorsze jest to, że nie wiadomo właściwie jak się zachować w takiej sytuacji. Teoretycznie zareagować powinien przede wszystkim rząd, ale ten nie wykazuje żadnego zainteresowania.
Tymczasem w japońskiej prefekturze Fukushima zbadano stopień napromieniowania dzikich grzybów, jakie można znaleźć w lesie. Pomiar wykazał 28 tysięcy bekereli na kg grzybów. Takie grzyby nie są już jedzeniem. Nie można nawet myśleć o tym, że są jedzeniem. Tymczasem władze w Fukushimie nie są wcale tym faktem zaniepokojone. Dzieci w szkołach w rejonie Fukushimy jedzą skażone warzywa, które są uprawiane lokalnie. Nie ulega wątpliwości, że rząd ma ludzi w nosie, skazując ich w ten sposób na niechybną śmierć. Trudno sobie wyobrazić, żeby ci, którzy rządzą rejonem Fukushimy nie mieli pojęcia o tym, co dostają do jedzenia dzieci w szkołach.
Ogłoszono, że w całej Japonii będą siane słoneczniki, bo roślina ta ma zdolność wchłaniania radioaktywności. Takie słoneczniki mają być później zniszczone. Chyba łatwo się domyślić w jaki sposób się to stanie... Zostaną po prostu spalone, naładowane radioaktywnie cząsteczki powędrują po całym świecie wraz z wiatrem a popioły zostaną wyrzucone na wysypiska śmieci. Stamtąd już prosta droga do wód gruntowych a potem będą się w niej kąpać i pić taką wodę ludzie.
Wszystko wskazuje na to, ze japoński rząd już w tej chwili skazał co najmniej dwie generacje swoich obywateli na śmierć. Fukushima stała się laboratorium na wielką skalę, gdzie można do woli studiować sobie wpływ zabójczego promieniowania na życie ludzi na całym świecie.
Mój komentarz: przypomnę zbiór najważniejszych faktów:
- lobby atomowe jest tak samo wpływowe i kryminalne jak media, świat polityki czy też karteli, w tym karteli farmaceutycznych. Atomowi giganci blokują niewygodne dyskusje w mediach, nie dopuszczając do swoich przecież mediów niewygodnych ekspertów. Zaś wszyscy eksperci uczestniczący w "debatach" mają odpowiednio wyprane mózgi i konta w banku. Tak samo jest z kartelami transgenicznymi, o czym pisałem jakiś czas temu - lobby GMO kupuje ekspertów za pomocą systemu ambasad USA i Izraela. Ma także w kieszeni dziennikarzy, np dziennikarzy najbardziej pro GMOwskiej Gazety Koszernej, którzy zostali po prostu sprzedani jak kurwy na bankietach z udziałem ambasadorów i lobbystów GMO.
-normy bezpieczeństwa radiacyjnego zostały niekorzystnie dla nas zmanipulowane przez atomowych gigantów. Najpierw w latach 50 tych lub 60 tych XX wieku, potem były kilka razy korygowane, w tym po Fukushimie - znowu na niekorzyść dla nas.
Atomowe korporacje mają odpowiednie wpływy i metody nacisku, z morderstwami niewygodnych osób włącznie, aby naciskać na rządy, na instytucje rzekomo "niezależnych ekspertów". Przeciwko powszechnemu w środowisku atomistów skurwieniu i zaprzedaniu protestują fizycy z Low Level Radiation Campaign, demaskując zbrodnie lobby atomowego. Szacują oni, że normy bezpieczeństwa zostały niesłusznie zawyżone nawet 100 razy. Oznacza to, że bezpieczne dawki rocznego, dziennego i godzinnego promieniowania wchłanianego przez człowieka powinny być 100 razy niższe niż oficjalne tabelki.
- jeszcze podczas tzw zimnej wojny trwały doświadczalne testy reaktorów, które spalałyby paliwo w 100%, nie pozostawiając praktycznie żadnych odpadów radioaktywnych. Niestety, lobby atomowe i ówczesny (p)rezydęt USA zabronili dalszych testów tych wyprzedzających i naszą epokę reaktorów. Jak jest obecnie? Obecnie nie dokonał się żaden postęp w tej materii - spalane jest zaledwie 5% paliwa, po czym pozostałe 95% trafia na śmietnisko jako wysoce radioaktywne odpady. A niesłusznie.
- w radioaktywnej "zupie" z Fukushimy jest nie tylko radioaktywny jod i cez, ale także setki innych izotopów. W czerwcu bądź na początku lipca wykryto w morzu dziwne izotopy jak na ten typ reaktorów, np izotopy radioaktywnego chloru. To świadczy o tym, że dzieje się tam źle.
Najbardziej niebezpieczne są izotopy ciężkie, takie jak ameryk, neptun i pluton. Radioaktywny, ciężki ameryk wykryto 3 miesiące temu na wybrzeżach Wielkiej Brytanii, czyli aż dwa oceany od Fukushimy. Bo izotopy wędrują w kierunku wschodnim - najpierw przez Pacyfik, zahaczając o kontynent amerykański, by potem przez Atlantyk wędrować do Europy. Nie dajcie sobie wmówić, że te izotopy są za ciężkie, by do nas zawędrować - to nie tyle manipulacja co oczywiste kłamstwo! Nie dajcie sobie także wmówić tego, że przez plutonem zabezpiecza zwykła kartka papieru i odzież. Owszem, jest to w połowie prawdą, a w połowie manipulacją, gdyż nie chodzimy szczelnie ubrani po ulicach, czy np jadąc tramwajem do pracy. Chodząc po ulicach naszych miejscowości nie zakładamy szczelnych kombinezonów ani masek przeciwgazowych na twarz, choć w teorii powinniśmy robić to już dawno. Przecież zostalibyśmy wyśmiani, gdyby ktokolwiek z nas paradował w takim uniformie przez dzielnice miast i wsi!
- pluton jest najbardziej niebezpieczną substancją na Ziemi. Już jedna cząstka plutonu wnikająca do organizmu może spowodować mutację w genomie i raka. Można przyrównać to do pały bejsbolowej - jak uderzy Cię w nogę, przeżyjesz, jak trafi w głowę - niekoniecznie.
Nie tylko pluton jest niebezpieczny, bo są też inne ciężkie izotopy. Z lżejszych izotopów mamy typowe izotopy cezu i jodu. Cez ma okres półtrwania znacznie przewyższający długość życia jednego człowieka. Pluton zaś ma okres półtrwania wynoszący setki tysięcy lat. Przez ten czas będzie on krążył po całym świecie, po łańcuchu pokarmowym i wbuduje się na stałe w środowisko naturalne. Ziemia została już bezpowrotnie skażona. Być może straciliśmy jedyną planetę, na której możliwe jest życie biologiczne.
- kryminaliści nazywani przez lobby atomowe "ekspertami" lub "atomistami" mówią w mediach że promieniowanie, jakie dochodzi do nas z Fukushimy jest "rozrzedzone i w sumie bezpieczne". Gdzie tu tkwi perfidne kłamstwo? Otóż Ci "eksperci" nie biorą w ogóle pod uwagę izotopów ciężkich, gdy odbywają się debaty mające ogłupić "ciemny lud, który wszystko kupi". Mam propozycję, taki apel do dziennikarzy - zaproście na Wasze konferencje ekspertów niezależnych od karteli atomowych! Jest ich w Polsce cała masa, mamy też ekspertów z zagranicy, jak Ci z LLRC.
Okazuje się jednak, że nawet lekkie izotopy jodu, które mają okres półtrwania wynoszący zaledwie kilka - kilkanaście dni, docierają do Europy! Co tu mówić o izotopach ciężkich mających okres połowicznego rozpadu wynoszący całe epoki.
- wysokoczułe stacje pomiarowe Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR) w Polsce już dwa - trzy tygodnie po 13 marca 2011 roku raportowały, że skażenie w powietrzu przekracza normy nawet 8 - 10 tysięcy razy (!). Zaś dwa miesiące po pierwszej emisji z Fukushimy były oficjalne raporty, że skażenie przekracza w niektórych miejscach normy aż 45 tysięcy razy. Potem nagle raporty "przytemperowano" gdy zaczęli się nimi interesować dziennikarze i śledczy obywatelscy. Dlaczego nikt z mediów oficjalnych nie podjął wtedy tego tematu?
Osobną sprawą jest typowo polska zagadka radiologiczna - potem przez długi czas monitoring radiacyjny był wiarygodny tylko ze stacji pomiarowej w Łodzi, która została przejęta przez patriotów. Z wszystkich innych stacji, gdzieś tak trzy miesiące po 11 marca, było raportowane, że radiacja w powietrzu spada - tylko w Łodzi przekraczała kilkadziesiąt tysięcy razy normę.
- i teraz zastanówcie się: w jaki sposób państwa, rządy, instytucje mają nas chronić, jak są na smyczy karteli farmaceutycznych, atomowych i transgenicznych? Jak mamy się bronić przed skażeniem, jak nie mamy nawet dostępu do wiarygodnych pomiarów radiacji w powietrzu, bo pomiary są ewidentnie przez tych bandziorów fałszowane? Musimy sami walczyć o dostęp do informacji, gdyż oficjalne środki przekazu są manipulowane. W mediach problemu Fukushimy i skażenia Ziemi plutonem nie ma w ogóle lub prawie w ogóle, z nielicznymi wyjątkami. Jeśli już, to przytaczane opinie "ekspertów" dotyczą tylko izotopów lekkich, głównie jodu i cezu.
- wciąż otwartą kwestią jest kwestia wirusa komputerowego nowej generacji - stuxneta. Ma on zdolność infekowania i unieruchomienia dużych zakładów przemysłowych, ze szczególnym uwzględnieniem elektrowni atomowych i ich systemów informatycznych. Podejrzewa się, że wirus ten powoduje infekcję systemów w Fukushimie, uniemożliwiając ratownikom jakiekolwiek działanie. Tuż po 13 marca, czyli po pierwszych emisjach z Fukushimy, prawie 30 elektrowni atomowych na świecie miało dziwne awarie i usterki.
Niezależni badacze przeprowadzili analizę zdjęć satelitarnych siłowni w Fukushimie wykonanych tuż po tsunami. Okazało się, że zniszczenia od fal tsunami nie były w ogóle widoczne na terenie elektrowni, głównych zniszczeń dokonały eksplozje i sam wirus.
-----------------------------------------------------
The Independent: Dlaczego Fukushima jest gorsza od Czarnobyla – „Fakty zaczynają wychodzić na jaw”; emisja materiałów radioaktywnych 72.000 razy przewyższa Hiroszimę
„Dlaczego Fukushima jest gorsza od Czarnobyla,”Independent, 29 sierpnia 2011: Dużo czasu upłynęło zanim Japonia uznała skalę katastrofy. Prawda wychodzi na jaw. Relacja Davida McNeila z miasta Soma.
Potrójne stopienie reaktorów sprawia, że Japonia znalazła się na nieznanym i niepoznawalnym terenie. Na całym północnym wschodzie ludzie żyją z jego konsekwencjami, poszukując konsensusu w kwestii bezpiecznego poziomu radiacji, który nie istnieje. (...) Wielu ekspertów ostrzega, że kryzys dopiero się zaczyna. (...)
Chris Busby, profesor Uniwersytetu w Ulsterze, powiedział, że konsekwencją katastrofy będzie ponad milion zgonów: „Fukushima nadal rozsiewa radionuklidy po całej Japonii. (...) Czarnobyl uwolnił promieniowanie za jednym razem. Fukushima jest znacznie gorsza. Emisja materiałów radioaktywnych 72.000 razy przekracza poziom Hiroszimy.”
Profesor Tim Mousseau, biolog, który spędził ponad dziesięć lat badając genetyczny wpływ radiacji wokół Czarnobyla, martwi się, że wiele ludzi z Fukushimy „chowa głowy w piasek.” Badania okolic Czarnobyla wykazały, że bioróżnorodność, liczba insektów i pająków w strefie napromieniowanej zmniejszyła się, a populacja ptaków ujawniła dowody defektów genetycznych, ze zmniejszoną objętością mózgu włącznie. „Po wydłużonym kontakcie z promieniowaniem można spodziewać się bardzo poważnych długotrwałych konsekwencji zdrowotnych.”
Ekspert Uniwersytetu Tokijskiego: Nowotwory i inne choroby wywołane radiacją z Fukushimy pojawią się za 5-10 lat – „Ta katastrofa oddziałuje na wszystkich mieszkańców Japonii” (materiał filmowy).
Raport: 76 terabekereli plutonu-239 wyemitowanych z Fukushimy – ilość 23.000 razy wyższa od ogłoszonej poprzednio
„Agencja Bezpieczeństwa Nuklearnego i Przemysłowego wspomina o „neptunie-239″ podczas konferencji prasowej z 29 sierpnia,” EX-SKF, 28 sierpnia 2011:
(...) Trwa konferencja prasowa Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego i Przemysłowego (NISA). Rzecznik wspomina o stosunku konwersji neptunu-239 w pluton-239 jako jeden do jednego.
Według szacunków NISA z 6 czerwca, neptun-239: 7.6×10^13 [...]
Przy stosunku 1:1, emisje plutonu-239 także wynoszą 7.6 x 10^13 lub 76 terabekereli. 23.000 wyższe od poprzednich szacunków rządu.
* Aktualizacja EX-SKF* z dnia 29.08.2011 – NISA wycofała się z tych ustaleń podczas wspólnej popołudniowej konferencji z przedstawicielami TEPCO / rządu i teraz twierdzi, że nie jest pewna, co do stosunku konwersji neptunu-239 w pluton-239.
Cez-134 w zbiorniku zużytego paliwa nr 1 elektrowni Fukushima Dai-ichi podwaja się w ciągu dwóch miesięcy – teraz jest na poziomie 23.000 Bq/cm³
„Zbiorniki zużytego paliwa elektrowni atomowej Fukushima Dai-ichi z wysoką koncentracją radioaktywnego cezu,” EX-SKF, 26 sierpnia 2011:
(…) Z przekazanej prasie 25 sierpnia informacji TEPCO:
W zbiorniku reaktora nr 1 ilość radioaktywnego cezu w ciągu dwóch miesięcy zwiększyła się. (...)
Zbiornik zużytego paliwa 1:
25.06.2011
Cez-134: 12,000 Bq/cm³
Cez-137: 14,000 Bq/cm³
19.08.2011
Cez-134: 23,000 Bq/cm³
Cez-137: 18,000 Bq/cm³
220 milionów Bq/litr cezu w zbiorniku zużytego paliwa nr 2 – Zbiorniki nr 1, nr 2 & nr 3 „wyraźnie mają poważne uszkodzenie zużytego paliwa” (materiał wideo)
„Nowo ujawnione dane TEPCO potwierdzają twierdzenia Fairewinds na temat poważnych awarii zbiorników ze zużytym paliwem nuklearnym w elektrowni
Fukushima,”Fairewinds, 26 sierpnia 2011:
Fragmenty transkrypcji:
(…) Zaledwie dwa dni temu TEPCO opublikowało raport z analizą stanu wody w zbiornikach ze zużytym paliwem w Fukushimie. Dane te zostały odczytane 19 i 20 sierpnia, są więc bardzo świeże i chciałbym się nimi z Państwem podzielić. (...)
Kombinacja obu cezów w zbiorniku sekcji nr 2 wynosi 220 milionów dezintegracji na sekundę w litrze wody. Tabela pokazuje podobnie wysokie koncentracje cezu w sekcji nr 1 i nr 3. Oznacza to poważne uszkodzenie paliwa w zbiornikach nr 1, nr 2 i nr 3.
Mainichi Daily News – Profesor nuklearny z Japonii: Ludzkość stoi w obliczu wielkiej niewiadomej – 10 siwertów na godzinę na zewnątrz elektrowni oznacza, że bliżej rdzenia reaktorów radiacja jest wyższa
Stan na 16 sierpnia:
Ludzie w pobliżu Fukushimy umierają już na białaczkę http://fukushima-diary.com/2011/08/brea ... fukushima/
W tego typu sprawach jest całkowita blokada medialna. – jest to tego typu pierwsze potwierdzone doniesienie. Osoba, która zajmowała się ratowaniem zwierząt w 20 kilometrowej strefie zmarła nagle na skutek ostrej białaczki. Nagle zmarła także 32-letnia założycielka non-profitowej organizacji „Na ratunek dzieciom w Toyama”. Wraz z mężem przemieszczali się ciągle pomiędzy Fukushimą i Toyama. W ubiegłym tygodniu zmarł też nagle 34-letni piłkarz Matsuda – przyczyną było nagłe niedotlenienie serca na skutek niedokrwienia (cardiac infarct). Schorzenie to może być spowodowane zatruciem radioaktywnym cezem 134 i 137, natomiast stront 90 powoduje białaczkę. Na białaczkę umierają nagle nie tylko ludzie – są doniesienia o nagłych zgonach kotów i psów.
Można się spodziewać, że tego typu doniesień będzie coraz więcej. Skażenie radiologiczne w pobliżu Fukushimy jest bowiem wielokrotnie gorsze niż w Czarnobylu, jednak rząd japoński zdecydował o tym, że nie będzie stałej ewakuacji z tych terenów. źródło
The New York Times: Rząd Japonii ukrył prognozy przemieszczenia radioaktywnej chmury, aby uniknąć ewakuacji – Burmistrz miasta Namie: „Wstrzymanie tej informacji jest porównywalne z morderstwem”
„Japonia ukryła ścieżkę przemieszczenia radiacji pozostawiając obywateli w niebezpieczeństwie,” Autor: Ko Sasaki dla „The New York Times”, 8 sierpnia 2011:
Fragmenty artykułu / streszczenie wątków:
Prognozy rządowego systemu komputerowego, zaprojektowanego w celu ustalenia ścieżki rozprzestrzeniających się radioaktywnych emisji, zostały wstrzymane przez biurokratów w Tokio funkcjonujących w kulturze, która dąży do unikania odpowiedzialności i krytycyzmu. (...)
Podczas gdy elektrownia atomowa nadal emituje promieniowanie, którego część przedostała się do zaopatrzenia żywnościowego kraju, wzbiera gniew opinii publicznej dostrzegającej rządową kampanię, która zmierza do zbagatelizowania rzeczywistej skali katastrofy i jej zdrowotnych konsekwencji. (...)
Argumentacja:
Przedstawiciele rządu, aktualni i dawni, przyznają, że japońskie władze próbowały „ograniczyć skalę kosztownych i dezorganizujących ewakuacji w terytorialnie ubogiej Japonii oraz uniknąć publicznego kwestionowania potężnego pod względem politycznym przemysłu atomowego.”
Przedstawiciele rządu, aktualni i dawni, podczas wywiadów z NYT powiedzieli, że „szersza strefa ewakuacyjna oznaczałby przesiedlenie setek tysięcy ludzi… rząd był zdesperowany, aby ograniczyć ewakuację do 80.000 osób przeniesionych z obszarów położonych wokół elektrowni.”
Toshiso Kosako, jeden z najważniejszych ekspertów od pomiarów radiacji, który odszedł z grupy doradczej premiera Japonii, powiedział, że „biuro premiera odmówiło publikacji rezultatów nawet po zapoznaniu się z wynikami Speedi, ponieważ tamtejsi urzędnicy nie chcieli wziąć na siebie odpowiedzialności za kosztowne ewakuacje w sytuacji, kiedy ich szacunki mogłyby zostać zakwestionowane w przyszłości.”
Schemat:
„Urzędnicy przyznali, że japońskie władze zastosowały schemat wstrzymywania szkodliwych informacji i negowania faktów związanych z nuklearną katastrofą.”
„Prognozy komputerowe były jednymi z wielu informacji, które zostały ukryte przed opinią publiczną przez urzędników państwowych.”
Stopienie paliwa nuklearnego w trzech reaktorach ukrywane było przez władze kilka miesięcy.
„Nuklearni regulatorzy przyznali na początku czerwca, że dzień po tsunami inspektorzy wykryli tellur-132, który eksperci określają mianem oczywistego dowodu na stopienie reaktorów – jednakże nie wspomnieli o tym opinii publicznej przez trzy miesiące.”
Burmistrz miasta Namie, które znalazło się na ścieżce radioaktywnej chmury, powiedział, że „wstrzymanie tych informacji jest porównywalne z morderstwem.”
Stan na 26 lipca: NHK: „Wysoki poziom radioaktywności wykryty na wielkim obszarze” – Japonia informuje, że powietrze w odległości 150 km od Fukushimy jest tak napromieniowane, jak obszary w pobliżu stopionych reaktorów
„Wysoki poziom radioaktywności wykryty na wielkim obszarze,” NHK, 21 lipca 2011: Ministerstwo nauki informuje, że powietrze nad ziemią znajdującą się w odległości 150 km od elektrowni atomowej Fukushima Dai-ichi jest tak radioaktywne, jak obszar oddalony od źródła radioaktywności o 50 km. (...)
Niektóre części miasta Kurihara, zlokalizowanego 150 km na północ od elektrowni, oznaczone są kolorem jasnoniebieskim, co wskazuje, że powietrze zawiera koncentrację radiacji 0.2, 0.5 mikrosiwerta na godzinę. To wynik podobny do obszarów położonych blisko zniszczonej elektrowni. (...)
-----------------------------------------------------
Jak się chronić przed promieniowaniem? Aktualizacja z 10 września (głównie czerwoną czcionką).
a.) Jod, czyli ochrona tarczycy. Udaj się do apteki bądź sklepu z suplementami, drogerii,i kup suplement diety z jodem, np „chrom plus”, „kelp”bądź jodek potasu na receptę, tylko według wskazań lekarza. Tych preparatów NIE WOLNO przedawkowywać, nawet w dobrej wierze! Zbyt wysokie dawki jodu mogą być toksyczne, jednak w dawkach zalecanych przez producenta bądź lekarza nie ma obaw.
-Preparat „chrom plus”zawiera chrom i 150 mikrogramów jodu. Bez recepty, dawkowanie jedna tabletka dziennie. Nie przekraczać zalecanych dawek.
-Preparat „kelp” zawiera naturalny wyciąg z wodorostów. Jedna tabletka „kelp” ma 200 mikrogramów jodu, bez recepty. Brać jedną tabletkę dziennie. Nie przekraczać zalecanych dawek.
-Preparat dla dzieci –”zdrovit odpornisie” niestety, jest to jedyny preparat przeznaczony dla dzieci który ma w swoim składzie odpowiednią dla nich dawkę jodu. Jest dostępny bez recepty, jednak zalecam konsultację z lekarzem – u dzieci łatwo spowodować przedawkowanie.
-Preparaty syntetyczne zawierające jodek potasu (100 i 200 mikrogramów) dostępne tylko na receptę lekarską, stosować ściśle według wskazań lekarza bądź służb ratowniczych / sanitarnych. W żadnym wypadku nie przekraczać zalecanych dawek. Gdy władze zarządzą podawanie nam jodku potasu, odstaw powyższe preparaty (czyli chrom plus, kelp).
-dobrym dodatkiem do jednego z powyższych trzech preparatów może być spirulina, czyli naturalny wyciąg z alg morskich. Zawiera niewielkie ilości jodu, bierz jedną kapsułkę dziennie.
Przed zastosowaniem powyższych preparatów poszukaj wiarygodnych informacji w internecie na ten temat. Przeczytaj ulotki, gdzie załączone są ważne informacje, których nie podałem tutaj ze względu na ograniczenie miejsca. W przypadku wątpliwości, np podawania w/w preparatów: dzieciom, osobom starszym, przewlekle chorym, alergikom, kobietom w ciąży i karmiącym, zażywającym leki (możliwe interakcje), zgłoś się do lekarza lub odpowiednich służb po poradę. Jodu nie powinny zażywać osoby mające poważne problemy z tarczycą. W przypadku jakichkolwiek problemów z tym organem należy się poradzić lekarza – ja się na tym już nie znam.
b.) jod c.d. Jako ciekawostkę pewien farmaceuta powiedział, że wielu ludzi ma kłopoty z tarczycą do dziś właśnie z powodu przedawkowania płynu Lugola podczas Czarnobyla, bo prawie nikt nie przestrzegał dawki zalecanej (50 –500 mikrogramów). To trzeba było 1 krople na szklankę, a ludzie pili np. łyżeczkę wprost buteleczki i przyjmowali właśnie dawki miligramowe albo i większe. Problemy mają ludzie właśnie z powodu uszkodzenia tarczycy. A więc ostrożnie z jodem!
-sprzedawcy dostali zakaz sprzedaży płynu Lugola i prawdopodobnie innych preparatów z jodem bez zlecenia lekarza. Agendy rządowe USA robią zapasy tych preparatów. W wielu krajach już w maju tego roku wykupiono suplementy z jodem, jak i liczniki Geigera.
-W hurtowniach jodu brak. Płyn Lugola jest składowany rezerwowo, uczestniczą w tym m.in. niektóre poradnie, przychodnie. Proszę pilnie o informację z terenu Polski o tym zjawisku, bo prawdopodobnie jest to ukrywane przed opinią publiczną!
c.) Jednocześnie trzeba uważać, aby władze, służby nie zechciały nas przypadkiem naszprycować jakimś świństwem, pod przykrywką walki z radiacją. Dlatego śledź niezależne fora, blogi i witryny, poszukuj informacji na własną rękę – miej oczy szeroko otwarte. Wiedza ochrania, ignorancja naraża – to motto naszych trudnych czasów.
d.) Śledź wskazania stacji pomiarowych i innych monitoringów radiacji:
-Monachium – link tutaj
-Inne stacje w Bawarii – link tutaj
-Inne stacje w Niemczech – link tutaj
-Organizacja Low Level Radiation Compaign – link tutaj(po angielsku). Organizacja ta skupia fizyków, atomistów i innych naukowców, którzy sprzeciwiają się energetyce atomowej i informują o zagrożeniach z nią związanych. Jest to wiarygodne źródło informacji, poza kontrolą gestapo proatomowego.
-Organizacja European Committee on Radiation Risk
-Black Cat Systems– obywatelskie stacje pomiarowe w Ameryce płn.
-Radiacja w Los Angeles
-Polska bezpieka atomowa – mapa (mało wiarygodna, ale..)
-Radiacja w Lublinie UMCS (bardziej wiarygodna, pokazuje skoki radiacji wraz z kolejnymi chmurami z Fukushimy. Co ciekawe, ta stacja pomiarowa miała już dwie awarie, gdy wartość radiacji zaczęła przekraczać normy krytyczne).
-Radiacja w Tokio
-Bezpieka atomowa USA (mało wiarygodna)
Nowe:
-blog w języku francuskim – niezależne media poszukują tłumacza tych tekstów – link tutaj.
-wiarygodne stacje pomiarowe, w języku niemieckim. wykazują podwyższoną radiację w Warszawie (0.152 uSv / h) i w Berlinie (0.140 uSv / h) (stan na maj i czerwiec). Link tutaj.
-obserwuj status KP ziemskiej magnetosfery – obrazek:
– gdy barwy są żółte lub czerwone, istnieje większe prawdopodobieństwo trzęsień Ziemi.
-obserwuj aktywność słońca:
– tu także należy zwracać uwagę na kolory – jeśli pojawi się żółty lub czerwony, istnieje zwiększone prawdopodobieństwo trzęsień Ziemi za dwa, trzy dni.
e.) zachowaj środki ostrożności (aktualizacja 10 września czerwoną czcionką):
-pij wodę butelkowaną przed opadami radioaktywnymi, czyli wodę mineralną. Wody tej używać do przyrządzania gorącej: kawy, herbaty, zup itp. / już za późno poza tym i tak mało to da, ale..
-unikaj przebywania na zewnątrz, nie otwierać okien, gdyż przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach daje częściową ochronę przed radiacją / za późno by stosować tę metodę, Ziemia skażona jest już na setki tysięcy lat.
-nie spożywać miejscowych owoców i warzyw, unikać mleka aż do wiarygodnych pomiarów skażenia / za późno już wszystko jest skażone.
-Unikać jedzenia grzybów i dziczyzny, gdyż one tradycyjnie pochłaniają największą część skażenia / ciągle aktualne!
-zrób zapasy w pobliskim spożywczaku. Chodzi o specyficzne artykuły, mające kilka cech. Między innymi: a) długi okres przydatności do spożycia, b) można je przechowywać poza lodówką czy zamrażarką, c) są odporne na czynniki środowiskowe. Dla przykładu kryteria te spełniają: mąka, gryka, soja, soczewica, ryż, makarony, konserwy, soki wysokiej jakości, zupki w proszku, i różne inne produkty. Zapasy te przechowuj w miejscach odległych od okien, nie narażonych na przeciągi i napływ powietrza z zewnątrz (ryzyko większej radiacji). Jeśli masz w rodzinie przewlekle chore osoby, zrób zapas lekarstw dla niej na kilka tygodni aż do czasu względnej stabilizacji i ustania paniki / ciągle aktualne! Logiczne jest, że kiedyś sprawa się rypnie i wybuchnie panika.
-W razie zalecenia pozostania w domu,należy: zamknąć okna i drzwi i nie dopuścić aby do domu lub mieszkania dostało się powietrze z zewnątrz (wyłączyć wentylację, klimatyzację, ogrzewanie nawiewowe, uszczelnić zasuwy piecowe i kominowe, zabezpieczyć inne otwory w mieszkaniu lub budynku). Zabezpieczyć zwierzęta domowe lub hodowlane; unikać spożywania żywności z własnego ogródka, warzyw i owoców nieznanego pochodzenia, wody z kranu – pić wodę tylko butelkowaną, ale z pewnych źródeł. Żywność przechowywać w szczelnie zamkniętych pojemnikach; w przypadku wyjścia na dwór należy zakryć nos i usta mokrym ręcznikiem lub chusteczką. Dobre byłyby też maseczki noszone podczas epidemii świniaka w 2009 roku. O ironio, nawet tak licha ochrona powstrzymuje najbardziej szkodliwe cząsteczki alfa / ciągle aktualne, ale tylko w wypadku chmury plutonu / neptunu (cząsteczki alfa..) - śledź niezależne fora i blogi.
-Po przyjściu z zewnątrz należy umyć całe ciało i włosy (do kąpieli dodać sodę spożywczą), należy też schować rzeczy noszone na dworze do torby i szczelnie ją zamknąć / aktualne tylko w wypadku chmury plutonu!
f.) Kogo należy chronić najbardziej? Przede wszystkim należy chronić kobiety w ciąży i ich nienarodzone dzieci. Podczas awarii w Czarnobylu zdarzały się liczne poronienia, a radiacja szkodzi młodym organizmom w ciele matki. Chronić dzieci i osoby starsze, osoby z białaczką, rakiem,wyniszczone. Osoby z chorą tarczycą są także narażone na radiację bardziej niż inni / ciągle aktualne.
g.) inne radionuklidy. Podane wyżej preparaty z jodem nie są cudowną pigułką na radiację. Jod w tabletkach chroni przed radioaktywną odmianą jodu z elektrowni i częściowo detoksykuje organizm z radionuklidów (wg organizacji vibronika.eu).
W radioaktywnej „mieszance” z Fukushimy najbardziej niebezpieczny jest pluton, którego w Czarnobylu w ogóle nie było! Według naukowców paliwo MOX stosowane w Fukushimie (paliwo uranowo plutonowe) jest 2000 razy bardziej toksyczne niż to z Czarnobyla! Promieniowanie alfa wydzielane przez pluton jest skutecznie pochłaniane nawet przez kartkę papieru, więc istotne byłoby noszenie maseczek chirurgicznych w okresach największego skażenia. Trzeba pamiętać, że nie jest ważna odległość od Japonii ani rozproszenie (wszystko to medialne i polityczne łgarstwa). Wystarczy jedna (!) cząsteczka radioaktywnego plutonu by wywołać mutację w genomie i w konsekwencji raka.
h.) prof. Dorota Majewska zaleca branie nieco większych dawek antyoksydantów. Bezpieczne dawki dla osoby dorosłej to: 1000 – 6000 mg naturalnej witaminy C. Warto dodać do tego 3 – 4 tabletki rutinoskorbinu, witamine A + E i selen po jednej tabletce. Inne przeciwutleniacze znajdują się w zielonej herbacie i kawie / aktualne, teraz można to brać, gdy za późno na jod i inne przeciwdziałania.
i.) Działka orgonowe (chembuster, cloudbuster).
Działka orgonowe powodują odsuwanie poza Skandynawię potencjalnego zagrożenia radioaktywnego. Jednocześnie operatorzy działek orgonowych z Polski powodują przemieszczanie się mas powietrza z najzdrowszych rejonów (Alpy i Kaukaz) w kierunku Europy centralnej. Na razie mają za małą moc by pomóc „starej Europie” która wg symulacji oberwie. Dlatego potrzebne jest każde działo orgonowe. Proszę dalej linkować, bo zasięg blogów jest niewielki i wielu posiadaczy działek nie wie o sytuacji. Gdy wzmocni się nasza siła, będziemy mogli skierować działka lekko na północny zachód.
Jutro, 6 kwietnia spodziewana jest chmura radioaktywnego xenonu w Polsce. Transuranowce, w tym ekstremalnie niebezpieczny pluton mają nadlecieć 7 – 8 kwietnia.(chem)buster w akcji – link do filmu.
Szczegółowa instrukcja jak zbudować działo orgonowe – link tutaj.
Ostatnio zmieniony ndz paź 02, 2011 12:12 pm przez admin, łącznie zmieniany 3 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 21.09.2010, 09:42
TA SŁYNNA STOLICA... ZAPADNIE SIĘ POD ZIEMIĘ
Eksperci: To będzie afrykański Czarnobyl.
Johannesburgowi - słynnej stolicy światowego złota, grozi najgorsza katastrofa ekologiczna w historii. Toksyny z byłych kopalni złota pod miastem zanieczyszczą wodę i doprowadzą do szybkiego zniszczenia fundamentów domów. Miasto po prostu zniknie w wielkiej dziurze.
Kwaśna woda znajduje się 500 metrów poniżej poziomu miasta, ale przybywa w tempie 0,35 metrów na dobę, a może nawet metr dziennie. Poziom krytyczny osiągnie w ciągu najbliższych 15 miesięcy - pisze "The Globe and Mail".
Johannesburg zbudowany jest bowiem na starych kopalniach złota. Opuszczone, od lat gromadzą w sobie potężne ilości zanieczyszczonej wody - nawet przez związki radioaktywne. W niektórych miejscach wydobywano bowiem uran.
Niektórzy naukowcy nazywają problem bombą zegarową, a skalę zniszczeń jaką może wywołać - do Czarnobyla - informuje "The Globe and Mail". | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 10.11.2011, 10:05 ostatnia aktualizacja: 4 godziny temu
SZKOCJA ZAMYKA WYBRZEŻE. JEST RADIOAKTYWNE
Przebywanie tam grozi rakiem
Szkocka Agencja Ochrony Środowiska szykuje się do zamknięcia części wybrzeża w okolicy Dalgety Bay w obwodzie Fife.
Podczas II wojny światowej znajdowała się tam baza lotnicza. Po wojnie zostało tam masę wraków oraz sprzętu wojskowego. Mimo, że złom został zutylizowany do dziś w morzu i na plażach znajdowane są niewybuchy i części uzbrojenia - donosi "The Independent".
Tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy odkryto ponad 400 potencjalnie niebezpiecznych odpadów.
Sprzęt oraz instrumenty, które znajdowały się na pokładach samolotów często pokryte były radioaktywnym radem. Naukowcy obawiają się, że promieniotwórczy pierwiastek przez lata przedostawał się do gleby.
To zagraża osobom, które przychodzą na szkockie plaże. Mimo, że radioaktywne elementy zostały znalezione na dużej głębokości, erozja mogła spowodować, że rakotwórcze substancje wydostały się na powierzchnię - tłumaczy "The Independent".
Lokalne władze zapowiedziały, że konieczne będzie zamknięcie wybrzeża dla odwiedzających - niewykluczone, że na stałe. Sprawa została już zgłoszona do brytyjskiego ministerstwa obrony, które ma zająć się odkażeniem terenu. | BB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 12.09.2011, 13:49 ostatnia aktualizacja: 1 godzinę temu
ALARM WE FRANCJI. WYBUCH I POŻAR ODPADÓW ATOMOWYCH
Nuklearne odpady zagrażają ludziom.
Eksplodował piec w zakładach utylizacji odpadów nuklearnych w Marcoule w regionie Gard. Wiadomo, że nie żyje co najmniej jedna osoba. Jest wielu rannych.
Francuskie służby ostrzegają przed wyciekiem nuklearnym. Przeprowadzane są pierwsze pomiary - informuje RMF FM.
Policja zamknęła teren wokół ośrodka i otoczyła go specjalnym kordonem bezpieczeństwa.
Jak podaje BBC po eksplozji zapaliło się składowisko odpadów promieniotwórczych.
W Marcoule produkuje się paliwo do reaktorów i przetwarza odpady jądrowe. Wcześniej produkowano tam pluton do francuskich głowic jądrowych. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 10.11.2011, 15:16
ROZKOPIĄ WIELKI KANION? CHCĄ TAM BUDOWAĆ KOPALNIE
Obrońcy przyrody oburzeni.
Amerykańscy politycy chcą zezwolić prywatnym firmom budować kopalnie uranu w pobliżu Wielkiego Kanionu Kolorado.
Republikanie próbują przeforsować projekt ustawy, dzięki której to Kongres miałby decydujące zdanie w sprawie eksploatacji złóż naturalnych w kraju. W ten sposób politycy wyeliminowaliby prezydenta w procesie decyzyjnym - donosi newscientist.com.
Na razie Biały Dom chce wprowadzić zakaz budowania kopalni w pobliżu Wielkiego Kanionu na 20 najbliższych lat. Rozkopywaniu terenu w pobliżu parku narodowego sprzeciwiają się również kongresmani z Arizony, którzy twierdzą, że przemysł może bezpowrotnie zniszczyć jeden z naturalnych cudów świata.
Z kolei ekolodzy przekonują, że wydobywanie uranu może skazić rzekę Kolorado, która jest źródłem wody pitnej dla mieszkańców południowo-wschodnich stanów - informuje newscientst.com.
Republikanie walczą o eksploatację złóż uranu w okolicy Wielkiego Kanionu, ponieważ twierdzą, że ożywiłoby to gospodarkę w regionie, bo wiele osób znalazłoby pracę w kopalniach. Poza tym na uranie można dużo zarobić. | BB
TA SŁYNNA STOLICA... ZAPADNIE SIĘ POD ZIEMIĘ
Eksperci: To będzie afrykański Czarnobyl.
Johannesburgowi - słynnej stolicy światowego złota, grozi najgorsza katastrofa ekologiczna w historii. Toksyny z byłych kopalni złota pod miastem zanieczyszczą wodę i doprowadzą do szybkiego zniszczenia fundamentów domów. Miasto po prostu zniknie w wielkiej dziurze.
Kwaśna woda znajduje się 500 metrów poniżej poziomu miasta, ale przybywa w tempie 0,35 metrów na dobę, a może nawet metr dziennie. Poziom krytyczny osiągnie w ciągu najbliższych 15 miesięcy - pisze "The Globe and Mail".
Johannesburg zbudowany jest bowiem na starych kopalniach złota. Opuszczone, od lat gromadzą w sobie potężne ilości zanieczyszczonej wody - nawet przez związki radioaktywne. W niektórych miejscach wydobywano bowiem uran.
Niektórzy naukowcy nazywają problem bombą zegarową, a skalę zniszczeń jaką może wywołać - do Czarnobyla - informuje "The Globe and Mail". | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 10.11.2011, 10:05 ostatnia aktualizacja: 4 godziny temu
SZKOCJA ZAMYKA WYBRZEŻE. JEST RADIOAKTYWNE
Przebywanie tam grozi rakiem
Szkocka Agencja Ochrony Środowiska szykuje się do zamknięcia części wybrzeża w okolicy Dalgety Bay w obwodzie Fife.
Podczas II wojny światowej znajdowała się tam baza lotnicza. Po wojnie zostało tam masę wraków oraz sprzętu wojskowego. Mimo, że złom został zutylizowany do dziś w morzu i na plażach znajdowane są niewybuchy i części uzbrojenia - donosi "The Independent".
Tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy odkryto ponad 400 potencjalnie niebezpiecznych odpadów.
Sprzęt oraz instrumenty, które znajdowały się na pokładach samolotów często pokryte były radioaktywnym radem. Naukowcy obawiają się, że promieniotwórczy pierwiastek przez lata przedostawał się do gleby.
To zagraża osobom, które przychodzą na szkockie plaże. Mimo, że radioaktywne elementy zostały znalezione na dużej głębokości, erozja mogła spowodować, że rakotwórcze substancje wydostały się na powierzchnię - tłumaczy "The Independent".
Lokalne władze zapowiedziały, że konieczne będzie zamknięcie wybrzeża dla odwiedzających - niewykluczone, że na stałe. Sprawa została już zgłoszona do brytyjskiego ministerstwa obrony, które ma zająć się odkażeniem terenu. | BB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 12.09.2011, 13:49 ostatnia aktualizacja: 1 godzinę temu
ALARM WE FRANCJI. WYBUCH I POŻAR ODPADÓW ATOMOWYCH
Nuklearne odpady zagrażają ludziom.
Eksplodował piec w zakładach utylizacji odpadów nuklearnych w Marcoule w regionie Gard. Wiadomo, że nie żyje co najmniej jedna osoba. Jest wielu rannych.
Francuskie służby ostrzegają przed wyciekiem nuklearnym. Przeprowadzane są pierwsze pomiary - informuje RMF FM.
Policja zamknęła teren wokół ośrodka i otoczyła go specjalnym kordonem bezpieczeństwa.
Jak podaje BBC po eksplozji zapaliło się składowisko odpadów promieniotwórczych.
W Marcoule produkuje się paliwo do reaktorów i przetwarza odpady jądrowe. Wcześniej produkowano tam pluton do francuskich głowic jądrowych. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 10.11.2011, 15:16
ROZKOPIĄ WIELKI KANION? CHCĄ TAM BUDOWAĆ KOPALNIE
Obrońcy przyrody oburzeni.
Amerykańscy politycy chcą zezwolić prywatnym firmom budować kopalnie uranu w pobliżu Wielkiego Kanionu Kolorado.
Republikanie próbują przeforsować projekt ustawy, dzięki której to Kongres miałby decydujące zdanie w sprawie eksploatacji złóż naturalnych w kraju. W ten sposób politycy wyeliminowaliby prezydenta w procesie decyzyjnym - donosi newscientist.com.
Na razie Biały Dom chce wprowadzić zakaz budowania kopalni w pobliżu Wielkiego Kanionu na 20 najbliższych lat. Rozkopywaniu terenu w pobliżu parku narodowego sprzeciwiają się również kongresmani z Arizony, którzy twierdzą, że przemysł może bezpowrotnie zniszczyć jeden z naturalnych cudów świata.
Z kolei ekolodzy przekonują, że wydobywanie uranu może skazić rzekę Kolorado, która jest źródłem wody pitnej dla mieszkańców południowo-wschodnich stanów - informuje newscientst.com.
Republikanie walczą o eksploatację złóż uranu w okolicy Wielkiego Kanionu, ponieważ twierdzą, że ożywiłoby to gospodarkę w regionie, bo wiele osób znalazłoby pracę w kopalniach. Poza tym na uranie można dużo zarobić. | BB
Ostatnio zmieniony czw lis 17, 2011 9:06 pm przez admin, łącznie zmieniany 3 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | 16.01.2013 r.
TSUNAMI ZALEJE POLSKIE WYBRZEŻA. BEZ OSTRZEŻENIA!
Skalę zniszczeń, jakie może wyrządzić bałtyckie tsunami najlepiej może zobrazować opis kataklizmu z 16 września 1497 roku w Darłowie, autorstwa kronikarza tamtejszego klasztoru. Mnich pisał o statkach wyrzuconych ponad 3 km w głąb lądu i co najmniej kilkunastu zabitych. Port i rybackie chaty w Darłówku przestały istnieć, a fala dotarła do centrum Darłowa. Zniszczona została brama miejska i wieża kościoła. Na ulicach i w ogrodach leżały ryby.
Zdaniem dr. Andrzej Piotrowskiego z Państwowego Instytutu Geologicznego fala w głębi lądu miała 3 m wysokości. Przed uderzeniem w brzeg mogło to być nawet kilka razy więcej.
Pomruk niedźwiedzia - tak dawni mieszkańcy Pomorza nazywali tajemniczy i groźny odgłos, który poprzedzał atak kilkunastometrowych fal. W XV wieku tsunami zmiotło z powierzchni ziemi Darłowo, a trzy wieki później podobny kataklizm przeklinali mieszkańcy Łeby i Mrzeżyna.
Co wywołało olbrzymie fale? Wybuch podwodnych złóż metanu czy niezbadany uskok tektoniczny w pobliżu Kaliningradu? Naukowcy wciąż szukają odpowiedzi na te pytania.
Nie mają jednak wątpliwości, że zagrożenie niebezpiecznymi zjawiskami sejsmicznymi w Polsce jest realne...
To grozi polską Fukushimą
Legenda o \\\"Niedźwiedziu morskim\\\" budzi grozę także dzisiaj, szczególnie wśród mieszkańców Gąsek na środkowym wybrzeżu. To jedna z trzech możliwych lokalizacji polskiej elektrowni atomowej.
Eksperci z Pomorskiego Oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego w Szczecinie przypominają też, że władze PRL wstrzymały budowę siłowni w Żarnowcu ze względu na aktywność tektoniczną w tym rejonie.
Skala skażenia po rozszczelnieniu reaktora przeraziła partyjnych dygnitarzy.
Tajemniczy uskok pod Kaliningradem
Sejsmolodzy wskazują na jeszcze jedno zagrożenie dla wybrzeża: niezbadany uskok tektoniczny pod Obwodem kaliningradzkim. To on ma odpowiadać za trzęsienie z 21 września 2004 roku na głębokości 15 km. Wstrząsy o magnitudzie 5 i 5,3 odczuwalne były na całym Pomorzu, Warmii i Mazurach, a nawet Podlasiu.
Autor: AJ
TSUNAMI ZALEJE POLSKIE WYBRZEŻA. BEZ OSTRZEŻENIA!
Skalę zniszczeń, jakie może wyrządzić bałtyckie tsunami najlepiej może zobrazować opis kataklizmu z 16 września 1497 roku w Darłowie, autorstwa kronikarza tamtejszego klasztoru. Mnich pisał o statkach wyrzuconych ponad 3 km w głąb lądu i co najmniej kilkunastu zabitych. Port i rybackie chaty w Darłówku przestały istnieć, a fala dotarła do centrum Darłowa. Zniszczona została brama miejska i wieża kościoła. Na ulicach i w ogrodach leżały ryby.
Zdaniem dr. Andrzej Piotrowskiego z Państwowego Instytutu Geologicznego fala w głębi lądu miała 3 m wysokości. Przed uderzeniem w brzeg mogło to być nawet kilka razy więcej.
Pomruk niedźwiedzia - tak dawni mieszkańcy Pomorza nazywali tajemniczy i groźny odgłos, który poprzedzał atak kilkunastometrowych fal. W XV wieku tsunami zmiotło z powierzchni ziemi Darłowo, a trzy wieki później podobny kataklizm przeklinali mieszkańcy Łeby i Mrzeżyna.
Co wywołało olbrzymie fale? Wybuch podwodnych złóż metanu czy niezbadany uskok tektoniczny w pobliżu Kaliningradu? Naukowcy wciąż szukają odpowiedzi na te pytania.
Nie mają jednak wątpliwości, że zagrożenie niebezpiecznymi zjawiskami sejsmicznymi w Polsce jest realne...
To grozi polską Fukushimą
Legenda o \\\"Niedźwiedziu morskim\\\" budzi grozę także dzisiaj, szczególnie wśród mieszkańców Gąsek na środkowym wybrzeżu. To jedna z trzech możliwych lokalizacji polskiej elektrowni atomowej.
Eksperci z Pomorskiego Oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego w Szczecinie przypominają też, że władze PRL wstrzymały budowę siłowni w Żarnowcu ze względu na aktywność tektoniczną w tym rejonie.
Skala skażenia po rozszczelnieniu reaktora przeraziła partyjnych dygnitarzy.
Tajemniczy uskok pod Kaliningradem
Sejsmolodzy wskazują na jeszcze jedno zagrożenie dla wybrzeża: niezbadany uskok tektoniczny pod Obwodem kaliningradzkim. To on ma odpowiadać za trzęsienie z 21 września 2004 roku na głębokości 15 km. Wstrząsy o magnitudzie 5 i 5,3 odczuwalne były na całym Pomorzu, Warmii i Mazurach, a nawet Podlasiu.
Autor: AJ
Ostatnio zmieniony czw sty 17, 2013 4:53 pm przez admin, łącznie zmieniany 3 razy.
www.O2.pl / www.sfora.pl | 09.12.2014 18:26
UKRAIŃCY BIJĄ NA ALARM: WYBUCHNIE „DRUGI CZARNOBYL”!
Zagrożona Rosja i Ukraina.
Według ukraińskich specjalistów „drugi Czarnobyl” wybuchnie już na wiosnę. Wszystko przez niekontrolowane zatapianie donieckich kopalń.
Wkrótce wody podziemne zatapianych kopalń przedostaną się do zasobów wód gruntowych i wody pitnej, rzeki Doniec i Morza Azowskiego - pisze serwis kresy24.pl.
Eksperci są pewni: tak dojdzie do katastrofy ekologicznej na ogromną skalę, a na terenie objętym jej skutkami nie będzie szans na przeżycie.
Nie wiadomo, ile kopalń jest już zatopionych, a ilu zatopienie zagraża. Szacuje się, że ponad połowa ze 150 znajduje się na terenach kontrolowanych przez separatystów.
Jeśli nie będzie z nich odpompowywana woda, grożą zalaniem - podkreśla Mychaiło Wołyniec, szef związku zawodowego górników Ukrainy,
Według danych Ministerstwo Energetyki i Przemysłu Węglowego na Ukrainie z 91 kopalń państwowych normalnie pracowały tylko 24.
W minimalnym zakresie „podtrzymania życia” (tylko wentylacja i odpompowanie wód, bez wydobycia) działało 49, w ograniczonym zakresie 6, a 12 zostało całkowicie zamkniętych, ulegając zatapianiu.
Pompy zostały również zatrzymane w 10 przedsiębiorstwach górniczych, będących w likwidacji i w 1 kopalni, przygotowywanej do likwidacji.
Autor: TM
Wybrany komentarz
No dobra, a GDZIE odpompowana woda jest zrzucana?
Otaku | 09.12.2014 18:29
UKRAIŃCY BIJĄ NA ALARM: WYBUCHNIE „DRUGI CZARNOBYL”!
Zagrożona Rosja i Ukraina.
Według ukraińskich specjalistów „drugi Czarnobyl” wybuchnie już na wiosnę. Wszystko przez niekontrolowane zatapianie donieckich kopalń.
Wkrótce wody podziemne zatapianych kopalń przedostaną się do zasobów wód gruntowych i wody pitnej, rzeki Doniec i Morza Azowskiego - pisze serwis kresy24.pl.
Eksperci są pewni: tak dojdzie do katastrofy ekologicznej na ogromną skalę, a na terenie objętym jej skutkami nie będzie szans na przeżycie.
Nie wiadomo, ile kopalń jest już zatopionych, a ilu zatopienie zagraża. Szacuje się, że ponad połowa ze 150 znajduje się na terenach kontrolowanych przez separatystów.
Jeśli nie będzie z nich odpompowywana woda, grożą zalaniem - podkreśla Mychaiło Wołyniec, szef związku zawodowego górników Ukrainy,
Według danych Ministerstwo Energetyki i Przemysłu Węglowego na Ukrainie z 91 kopalń państwowych normalnie pracowały tylko 24.
W minimalnym zakresie „podtrzymania życia” (tylko wentylacja i odpompowanie wód, bez wydobycia) działało 49, w ograniczonym zakresie 6, a 12 zostało całkowicie zamkniętych, ulegając zatapianiu.
Pompy zostały również zatrzymane w 10 przedsiębiorstwach górniczych, będących w likwidacji i w 1 kopalni, przygotowywanej do likwidacji.
Autor: TM
Wybrany komentarz
No dobra, a GDZIE odpompowana woda jest zrzucana?
Otaku | 09.12.2014 18:29
Ostatnio zmieniony śr gru 17, 2014 1:34 am przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.
Wróć do „POLITYKA/PRAWO/GOSPODARKA”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości