EKONOMIA/FINANSE

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

EKONOMIA/FINANSE

Postautor: admin » śr kwie 08, 2009 2:06 pm

http://www.dlugpubliczny.org.pl/pl - Licznik...


Materiały zostały umieszczone:
RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI (kompentium mojego pisma http://www.wolnyswiat.pl )(cz. 3)/EKONOMIA RACJONALNA
http://www.wolnyswiat.pl/11bh5.html

8. CZY DZIAŁANIA M.IN. WOBEC MIESZKAŃCÓW AFRYKI SĄ SENSOWNE
http://www.wolnyswiat.pl/8h2.html

6. ILE NAS KOSZTUJĄ, CO IM ZAWDZIĘCZAMY, CZYM SIĘ ZAJMUJĄ... PARTIE - RZĄD, SAMORZĄDY (CZ. 1)
http://www.wolnyswiat.pl/6h3.html

6a). ILE NAS KOSZTUJĄ, CO IM ZAWDZIĘCZAMY, CZYM SIĘ ZAJMUJĄ... PARTIE - RZĄD, SAMORZĄDY (CZ. 2)
http://www.wolnyswiat.pl/6ah3.html

7. DOPŁATY. M.IN. DO GÓRNIKÓW, ROLNIKÓW I PARLAMENTARZYSTÓW
http://www.wolnyswiat.pl/7h3.html

5. EKONOMIA RACJONALNA
http://www.wolnyswiat.pl/5h2.html

5. EKONOMIA RACJONALNA - RÓŻNE MATERIAŁY
http://www.wolnyswiat.pl/5ah2.html

5. EKONOMIA RACJONALNA - O BANKACH
http://www.wolnyswiat.pl/5bh2.html
Ostatnio zmieniony czw paź 14, 2010 4:43 pm przez admin, łącznie zmieniany 21 razy.
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:
Wolnyswiat.pl
- racjonalny system/rząd/zarządzenia
- PROEKO-energia, transport-BIZNES
- ludzie coraz bardziej wartościowi
- antyludzcy
- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » ndz paź 11, 2009 3:41 pm

Czy te przekręty; nagradzanie za wyzysk, manipulacje, machinacje, kłamstwa, oszustwa; rabunek, marnotrawstwo; zatruwanie, skażanie, zadłużanie; prosperita oszustów, nikczemników, kanalii, byłyby na tak ogromną skalę możliwe w bankowości bezodsetkowej, w gospodarce racjonalnej (czyli m.in. nie rabunkowej; nie degradacyjnej; nie konsumpcyjnej)... Więc w czyim interesie było i jest tego kontynuowanie, kto, co rządzi; czym ci osobnicy się kierują; w imię czego realizuje się pogrążające Nas, ekologicznie, ekonomicznie, zdrowotnie, gospodarczo, utopie; komu to, jak i do czego służy...

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » sob lis 21, 2009 7:37 pm

http://www.o2.pl / http://www.sfora.pl | Wtorek [17.11.2009, 11:56] 2 źródła
Zapłacimy miliardy złotych za euro w Polsce
Tyle będzie kosztowało wprowadzenie nowej waluty.

Wprowadzenie w Polsce europejskiej waluty będzie wymagało nie tylko spełnienia kryteriów z Maastricht. Oprócz tego będziemy musieli ponieść znaczące wydatki - pisze "Rzeczpospolita".
Koszt konwersji poniesiony przez NBP, administrację państwową, firmy i sektor finansowy
może wynieść nawet 22,7 mld zł. Przynajmniej miliard z tej sumy to wydatki branży finansowej - banki muszą bowiem wymienić oprogramowanie, przygotować nowe liczarki pieniędzy i bankomaty.
W pracach i działaniach przygotowujących nas do wprowadzenia wspólnej waluty korzystamy z doświadczeń innych banków z grupy Raiffeisen. Najświeższe ma słowacki Tatra Banka. Nasi koledzy z Bratysławy uważają ten projekt za najbardziej złożony i wymagający w całej historii jego istnienia. Trwał on około trzech lat, a zaangażowanych było w niego 700 pracowników oraz kilkadziesiąt firm zewnętrznych - mówi Marcin Jedliński, rzecznik prasowy Raiffeisen Banku.
Banki będą musiały się także liczyć z utraconymi dochodami z tytułu prowizji przy wymianie walut. | KK

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » czw gru 31, 2009 11:28 pm

Podziękujcie mediom za rzetelność, niezależność, niekoniunkturalność, niekonformizm, odwagę; rozsądne, odpowiedzialne, dalekowzroczne; rozumne; racjonalne, godne naśladowania, w tym we własnym interesie postępowanie (...)...
9. TO TYLKO MEDIA...
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopi ... &start=120

6. ILE NAS KOSZTUJĄ, CO IM ZAWDZIĘCZAMY, CZYM SIĘ ZAJMUJĄ... PARTIE - RZĄD, SAMORZĄDY (CZ. 1)
http://www.wolnyswiat.pl/6h3.html

6a). ILE NAS KOSZTUJĄ, CO IM ZAWDZIĘCZAMY, CZYM SIĘ ZAJMUJĄ... PARTIE - RZĄD, SAMORZĄDY (CZ. 2)
http://www.wolnyswiat.pl/6ah3.html

7. DOPŁATY. M.IN. DO GÓRNIKÓW, ROLNIKÓW I PARLAMENTARZYSTÓW
http://www.wolnyswiat.pl/7h3.html

13. PREZYDENCI - KOGO WYPROMOWAŁY MEDIA...
http://www.wolnyswiat.pl/13h3.html


Podziękujcie też sobie (...)...
21. WPŁATY I WYDATKI
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=113

17. ELEKTRONICZNE ZBIERANIE PODPISÓW (pod
inicjatywami ustawodawczymi, moją kandydaturą na prezydenta)
http://www.wolnyswiat.pl/17.php

PS
Moja przygoda z... naszymi mediami zaczęła się w 1999 roku (od tego czasu o mnie wiedzą).
A przygoda z... wami 4 lata później - stworzyłem pismo internetowe.
Ostatnio zmieniony pt sty 01, 2010 4:58 pm przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » pt sty 01, 2010 2:59 pm

JAKA JEST RÓŻNICA W POSTRZEGANIU, ROZUMIENIU RZECZYWISTOŚCI MIĘDZY OSOBĄ O CZWARTYM STOPNIU ŚWIADOMOŚCI A PIERWSZYM STOPNIU ŚWIADOMOŚCI.
Jako analogię podam przykład poustawianych kostek domina z urozmaiceniami. Otóż co przewidzi człowiek, a co prymitywne zwierzę zanim przewróci się pierwszą kostkę… Dla człowieka jest wszystko od razu oczywiste, banalne – z góry wie co, gdzie i dlaczego się stanie, w tym jak skończy, że bez ponownego ustawienia kostek, urozmaiceń nie da się zabawy powtórzyć.
Tak więc nie zajmuję się magią…

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » pt mar 19, 2010 9:46 pm

www.o2.pl / http://www.sfora.pl | Środa [17.03.2010, 15:37]
Nie ma sensu wchodzić do strefy euro
Za 15 lat waluta przestanie istnieć.

Nie ma sensu, by Polska przyjmowała euro, uważa Jim Rogers, legenda wśród amerykańskich inwestorów. Kłopoty Greków, Hiszpanów, czy Portugalczyków sprawią, że za 15 lat wspólna waluta będzie jedynie wspomnieniem - informuje dziennik.pl.
Mieliśmy już unie walutowe w historii. Żadna nie przetrwała. Strefa euro też przestanie istnieć - ostrzega w telewizji CNBC Jim Rogers.
Zdaniem inwestora wyciąganie Grecji z tarapatów, w jakich się znalazła, w znacznym stopniu osłabi strefę euro. Po Grecji po pomoc sięgną kolejne kraje, aż w końcu euro upadnie.
Zdaniem Rogersa jeśli Chiny przestaną sterować kursem swej waluty, euro i dolara zastąpi juan. Inwestor przestrzega przed obligacjami skarbowymi USA i chińskimi nieruchomościami. Jego zdaniem to zwykłe bańki spekulacyjne. | BD

http://www.o2.pl / http://www.hotmoney.pl | Piątek, 03.12.2010 23:18
STREFA EURO MOŻE SIĘ WKRÓTCE ROZLECIEĆ
Skutki będą katastrofalne dla wszystkich.

Prof. Vernon Smith, laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii z 2002 roku twierdzi, że prawdziwe kłopoty strefy euro, a przez to całej Unii Europejskiej dopiero przed nami.
Wszystko przez błędy, które popełniono przed laty projektując cały system eurolandu.
Są tam kraje z problemami jak Grecja i Irlandia. Tylko międzynarodowa pomoc czasowo trzyma je na powierzchni. Ale te kraje same muszą się zdyscyplinować. Inaczej staną się zależne od tych państw, które dają im pieniądze - tłumaczy Smith w rozmowie z RMF FM.
Noblista podkreśla, że strefa euro w dzisiejszym kształceie to nieporozumienie. - To system, gdzie niestety słabe kraje żyją na koszt tych rozwiniętych. To ogon merda psem. Europa musi to zmienić - zaznacza Vernon Smith.
Jego zdaniem, Polska powinna raz na zawsze porzucić plany przyjęcia euro. - Ja naprawdę nie rozumiem, jak kraj, który chce się rozwijać, jest w dobrej kondycji, mógłby chcieć dołączyć do strefy euro - podkreśla noblista.
Krzysztof Zacharuk
krzysztof.zacharuk@hotmoney.pl
Ostatnio zmieniony ndz gru 05, 2010 3:56 pm przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » pn lis 22, 2010 10:05 pm

http://www.mentora.pl/finanse/czy-mozna ... finansowym | 2010-04-21 11:58
CZY MOŻNA UFAĆ INSTYTUCJOM FINANSOWYM?
Najbardziej znanym powodem załamania rynków finansowych i krachu gospodarczego jest pęknięcie spekulacyjnej bańki amerykańskich nieruchomości, czyli kryzys subprime. Media pełne są stwierdzeń, że nikt nie mógł tego przewidzieć.


Nie tylko można to było przewidzieć, ale zostało to absolutnie celowo przygotowane. W 1997 roku amerykański prezydent „zalecił” bankom udzielanie do 30% kredytów hipotecznych ludziom bezrobotnym, imigrantom i innym osobom w trudnej sytuacji materialnej. Rzekomo aby im pomóc. Uruchomienie ogromnych kredytów na ten cel złagodziło skutki pękającej właśnie bańki technologicznej.

Było to możliwe dzięki ustawie Community Reinvestment Act, która zmuszała banki do dawania pożyczek hipotecznych na kupno domów ludziom, którzy nie byli by w stanie dostać inaczej żadnej pożyczki. Aktualny prezydent pracował wtedy dla Akorn i podawał do sądu te banki, które nie chcąc udzielać takich nigdy niespłacalnych kredytów „dyskryminowały” biednych ludzi.

Banki amerykańskie z ochotą włączyły się w tą akcję, zwłaszcza że te praktycznie nieodzyskiwalne kredyty zostały „zapakowane” w produkty subprime, które dostały najwyższe możliwe referencje → rating AAA od najbardziej wiarygodnych instytucji tym się zajmujących. Pozwoliło to na sprzedaż tych „produktów” na całym świecie. Kupującymi były między innymi banki, różne fundusze europejskie. Gdy ceny nieruchomości w USA przestały rosnąć, wyszła na jaw prawdziwa wartość stojących za kredytami zabezpieczeń. Okazało się, że to, co uważano za cenne aktywa jest warte o wiele, wiele mniej niż za nie zapłacono.

Jest to ogromne, wielobilionowe oszustwo instytucji ratingowych i sprzedawców tych produktów, którymi najczęściej były banki. Jedni i drudzy do tej pory mienili się być instytucjami najwyższego zaufania publicznego.

Produkty subprime są najbardziej znaną przyczyną obecnego kryzysu, mimo że są znacznie poważniejsze straty poniesione przez banki na rynku derywatyw.

W 1999 roku uchylono bankom zakaz łączenia działalności inwestycyjnej, która jest obciążona dużym ryzykiem, z depozytowo-kredytową. Pozwoliło to na skierowanie ogromnych nowo wykreowanych pieniędzy z wtórnej emisji do międzynarodowej spekulacji. Powstający na bazie tego pieniądz wirtualny mnożył się bardzo szybko i jego ilość przyrastała błyskawicznie, nie mając żadnego przełożenia na realne wartości.

Nic w świecie realnym nie może rosnąć wykładniczo do nieskończoności. Nadmuchane do niewyobrażalnych rozmiarów kolejne bańki musiały pęknąć. Przykładem niech będzie cena ropy wydźwignięta do prawie 150 dolarów za baryłkę, przy koszcie wydobycia z najłatwiej dostępnych źródeł na poziomie 1$. Pęknięcie tej bańki zatopiło jeden z największych i najstarszych banków amerykańskich Lehman Brothers.

Upadek wielkiego banku, gwałtowne spadki cen towarów, akcji, instrumentów pochodnych i wiążąca się z tym gwałtowna przecena różnych aktywów banków, zagroziła całemu rynkowi finansowemu, powiązanemu ze sobą bardzo ściśle poprzez wzajemne gwarancje i pożyczki. Praktycznie zniknęły przepływy pieniędzy pomiędzy nimi, co spowodowało gwałtowny spadek kredytowania i powiązanej z tym wtórnej emisji pieniądza. Zmniejszenie dostępu do instrumentów finansowych sprawiło, że firmy zostały zmuszone do sprzedaży swoich aktywów nawet po znacznie zaniżonych cenach, aby móc przetrwać. Spowodowało to dodatkowy spadek cen i wycofywanie pieniędzy z różnych rynków. Efekt lawinowy.

Nastąpiła panika. Nocne zebrania FED, gwałtowne przejęcia i dofinansowania, pomoc państwowa dla systemu bankowego na niespotykaną skalę. Aby ukryć rzeczywistą sytuacje pospiesznie wprowadzono nowe standardy rachunkowości obowiązujące z mocą wsteczną. Zmiany te dokonane przez Komitet Międzynarodowych Standardów Rachunkowości i Międzynarodowych Standardach Sprawozdawczości Finansowej został zatwierdzony przez EU rozporządzeniem 1004. Pozwoliło to na reklasyfikację w bilansach wątpliwej wartości aktywów wedle uznania banku, dzięki czemu można ukryć dowolne straty.

W Brukseli w dniu 10 II 2009 w tajemnicy omówiono sytuację. Według wycofanych natychmiast informacji prasowych toksyczne aktywa europejskich banków opiewają na kwotę 18,2 biliona euro co stanowi 44% ich sumy bilansowej. Jest to wielokrotnie więcej niż ich kapitały własne, które wynoszą około 2,1 bilionów.

Komisja Europejska w dniu 8 IV oficjalnie poinformowała o skali pomocy udzielonej systemowi bankowemu w EU. Pomoc publiczna w postaci dokapitalizowania banków i udzielenia gwarancji państwowych, czyli obciążenie podatników w krajach udzielających pomocy, sięgnęło 3 bilionów euro. Tyle było potrzebne do uratowania systemu bankowego, i to mimo że parę miesięcy wcześniej stworzono przepisy pozwalające ukrywać rzeczywiste straty. Jest to półtora raza więcej niż wynoszą kapitały własne. Tu ciekawostką jest fakt, że na przykład mała Dania udzieliła dofinansowania i gwarancji „swoim” bankom na kwotę 580 miliardów euro. Typowa prywatyzacja zysków i upublicznianie strat.

To wszystko sprawia, że należy bardzo ograniczyć zaufanie zarówno do banków, jak i do informacji na ten temat w głównych mediach.

Polska, poza PKO BP, BOŚ i Bankiem Pocztowym, oraz bankami Leszka Czarneckiego, nie ma własnych banków. Pozostałe banki należą do banków zachodnich, które są w bardzo poważnych tarapatach. Prawie wszystkie z nich czekają w kolejce po dofinansowanie swoich rządów. Głośne były w mediach sprawy wyprowadzania przez niektóre z nich ogromnych sum z polskiego systemu bankowego. Spółka matka ma wiele możliwości wydrenowania z kapitału podległe firmy. Ogólnie znane i stosowane są transfery dywidend, lokaty w centrali, zwrot pożyczek. W sytuacji zagrożenia bank zawsze może sprzedać spółce córce „bardzo opłacalne”instrumenty pochodne, aktywa wycenione na bazie dopuszczonej księgowości, przerzucić odpowiedzialność. Jednym słowem jest w stanie bardzo szybko wyprowadzić wszystkie realne wartości, pozostawiając wirtualne.

W zaistniałej sytuacji jest wysoce niebezpieczne zawierzać bankom, które zaprzestały udzielać akcji kredytowych, silnie reklamują swoje depozyty i proponują bardzo korzystne oprocentowanie. W przypadku „sprzedanych” (oddanych) banków warto również sprawdzić sytuację centrali.

Polskie banki (nie mylić z oddziałami banków zachodnich i banków przejętych) „dzięki zacofaniu”, nie mają takich problemów jak zachodnie. Nie inwestowały w produkty subprime ani w instrumenty wysokiego ryzyka. Przynajmniej nic o tym nie wiadomo.

Dzięki temu PKO BP stał się jednym z najbardziej wiarygodnych banków. Jest bezkonkurencyjny w zakresie bezpieczeństwa lokat, gdyż gwarantem jest Skarb Państwa, jego właściciel. W związku z tym ogromna liczba Polaków przelała i przelewa do niego swoje oszczędności, co spowodowało ogromną nadpłynność.

W takiej sytuacji, gdy koniecznie należy dokapitalizować bank, co przy olbrzymiej nadpłynności pozwala uruchomić, kilkunastokrotnie większą akcję kredytową, tak konieczną dla ruszenia gospodarki, rząd zabiera dywidendy i prywatyzuje go w dodatku przy pomocy banku JP Morgan, wobec którego Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Warszawie prowadzi śledztwo między innymi w sprawie fixingu cudów.

W sytuacji gdy banki są wycenione bardzo nisko i gdy wszyscy potrzebują finansowania, a ten bank jako jedyny dysponuje kolosalnymi nadwyżkami, pozbycie się kontrolnego pakietu akcji można porównać tylko do oddania za promil wartości zgromadzonych tam oszczędności polskiego społeczeństwa.

Jak wynika z powyższego wiarygodność instytucji najwyższego zaufania publicznego i wiarygodność decydentów politycznych są porównywalne, aczkolwiek niemożliwe jest stwierdzić która jest wyższa.

W końcu przecież jedni i drudzy są tak doskonali, że brakuje im tylko jednego – umiejętności zniknięcia, a z kolei społeczeństwo ma umysł tak gościnny, że jest w stanie przyjąć każdą bzdurę podaną przez media.

Z artykułu można korzystać na zasadach licencji Creative Commons.

Autor: Piotr Waydel


http://www.knowmore.pl/ekologia/zloty-i ... ociepleniu | 6. stycznia 2010 - 23:55
ZŁOTY INTERES NA GLOBALNYM OCIEPLENIU
UE na czele z Niemcami i Francją, zamierzały doprowadzić na konferencji klimatycznej w Kopenhadze do podpisania traktatu o zwiększeniu redukcji gazów cieplarnianych z 20 do 30% do końca 2020 roku. Mimo fiasku rozmów, nadal zamierzają forsować takie „rozwiązania”. Dlaczego niektóre kraje tak mocno dążą do tego?


A może nie kraje, tylko wpływowe lobby? Czy ma to rzeczywiste uzasadnienie w tym, co się dzieje z klimatem i czy jest poparte wiarygodnymi wynikami przeprowadzonych badań? Kto na tym straci, a kto zarobi i dlaczego? Czy elity świata chcą go ratować, czy tylko realizować własne cele?

Redukcja emisji CO2 nawet o 20% do 2020 roku jest niezwykle kosztownym przedsięwzięciem, zwłaszcza dla takich krajów jak Polska – gdzie energetyka jest oparta na węglu, a opóźnienie w rozwoju gospodarczym w stosunku do bogatych krajów UE znaczne.

Tylko z tego powodu koszty energii mogą wzrosnąć w Polsce o 70%.

Niektóre źródła szacują, że koszty wprowadzenia w Polsce takich ograniczeń będą na poziomie 2% - 3% PKB w zależności od przyjętych zobowiązań. Koszt ograniczenia emisji CO2 tylko o 1/3 do roku 2030 to już daleko więcej niż wszystkie tak zwane dotacje unijne, czyli wcześniejsze nasze składki, które mają szansę wrócić do Polski w większej lub mniejszej części w formie „dopłat” (jedno ze sztandarowych rozwiązań UE w dziedzinie gospodarki wolnorynkowej).

Sam koszt wprowadzenia takich zaleceń jest prawie pomijalny w porównaniu ze zmniejszeniem PKB. Według firmy Ernst & Young, tylko w 2030 roku nasz PKB byłby mniejszy z tego powodu o ponad 500 miliardów złotych.

Dodatkowym zagrożeniem jest propozycja wprowadzenia kar za przekroczenie emisji w dziesięciokrotnej wysokości oraz proponowany podatek w wysokości 2% PKB od krajów rozwiniętych (w tym Polska, Ukraina, Białoruś) na rzecz ochrony klimatu w krajach biedniejszych (do których zaliczono np. Chiny, Indie, Brazylię).

Ocenia się, że w wyniku spalania ludzkość wyemitowała od roku 1750 do dziś około 350 miliardów ton dwutlenku węgla, z czego ponad połowa po 1975 roku. Około ¾ emisji to wynik spalania węgla i ropy, a niecałe 20% gazu. W różnych krajach ilość emitowanego z tego źródła CO2 na jednego mieszkańca bardzo się różni. Przykładowo w Indiach wynosi to 1,2 tony na osobę, a w USA 20 ton.

Mimo tego autorzy projektu zmniejszenia redukcji CO2, żądają od wszystkich jednakowego obniżenia procentowego. Spowoduje to dalsze rozwarstwienie bogactwa i biedy na świecie. Podpisanie pakietu klimatycznego w proponowanej wersji doprowadzi do zdecydowanego zwiększenia dominacji najbardziej rozwiniętych krajów świata nad pozostałymi, a w efekcie do pełnego uzależnienia i zniewolenia całych narodów.

Taką propozycję można porównać do sytuacji, w której Hindus zjadał 1,2 kromki chleba, jako całe swoje dzienne wyżywienie, a Amerykanin 20. Ponieważ należy ograniczyć produkcję żywności, aby mniej wyjaławiać ziemię, należy od dziś pozwalać Hindusowi nawet na 0, 84 kromki dziennie, a Amerykaninowi tylko na 14 kromek. Przy czym Hindus powinien się na to zgodzić, a Amerykanin, jak pokazały dotychczasowe działania, niekoniecznie.

Dla porównania Polak będzie mógł zjeść teraz niecałe 4 kromki i jeszcze obowiązkowo, razem z opuchniętymi z przejedzenia Białorusinami i Ukraińcami, sfinansować papu dla Chińczyków i Brazylijczyków. A jeśli przypadkiem z głodu zje dodatkową kromkę, to będzie musiał za to oddać dziesięć.

W czasie ostatnich dwudziestu lat Polska obniżyła emisję dwutlenku węgla o 32%, podczas gdy stare państwa UE zwiększyły w ciągu 15 lat o ponad 7%. Pomimo tego i mimo, że produkujemy mniej CO2 na głowę ludności, mamy mieć takie same ograniczenia na przyszłość.

Co najdziwniejsze, działania lobby forsującego hipotezę tragicznego w skutkach, globalnego ocieplenia ziemi, powodowanego przez działalność ludzi, jest skierowane przede wszystkim przeciwko CO2 powstającemu ze spalania paliw kopalnych, co odpowiada za około 37% emisji spowodowanej przez ludzi (stanowi to znikomą część gazów cieplarnianych).

Kary nie dotyczą tworzenia dwutlenku węgla powstającego przy spalaniu innych paliw.

Czym różni się jedno CO2 od drugiego i skąd CO2 powstałe w wyniku spalania biomasy wie o tym, że ma nie powodować ocieplenia? Kto rzeczywiście decyduje o pieniądzach które wpłyną (?) w wyniku opłat i nałożonych kar?

Jak drobna część z nich będzie rzeczywiście zagospodarowana dla dobra ludzkości i Ziemi, a ile zostanie zmarnowane, przepraszam → wydane na badania i koszty utrzymania światowej rangi naukowców i urzędników?

Dla uzasadnienia tego stwierdzenia podam, że naukowcy wspierający swoimi „badaniami” i „udowadniający” hipotezę o globalnym ociepleniu (w tym IPCC - Międzynarodowy Zespół do spraw Zmian Klimatu), z których tylko 60 miało początkowo doktorat, dostali w ostatnim dziesięcioleciu około 50 miliardów dolarów dotacji.

Naukowcy ci mają bardzo poważny powód do forsowania pomysłu z globalnym ociepleniem. Mają dostawać na dalsze „badania” 6% zysków z handlu emisjami. Tylko w roku 2012 handel ten przekroczy 1 bilion $. Z czego 3 miliardy pójdzie na działalność „naukową” zwolenników globalnego ocieplenia.

Sceptycy dostaną prawie sto razy mniej. Zupełnie nie opłaca się być sceptykiem. Niezależnie od stanu faktycznego, rzeczywistych wyników „badań” i tego co będzie się działo. Jeszcze bardziej opłacalny będzie sam handel emisjami i przydzielanie uprawnień oraz środków. Jest więc o co walczyć. Oczywiście nie mam tu na myśli walki o ochronę środowiska.

Zwolennicy teorii globalnego ocieplenia, powodowanego emisją przez ludzi CO2, zarzucają swoim przeciwnikom, że są finansowani przez firmy związane ze spalaniem paliw kopalnych. Jest to oczywiście prawda, która jednak nie zmienia z tego powodu wielu niepodważalnych faktów i nie uprawomocnia oszukiwania i manipulacji.

Zarzuty te nigdzie również nie uwzględniają ogromnej dysproporcji w finansowaniu, ponieważ na „udowodnienie” postępującego ocieplenia z powodu emisji CO2 idą nieograniczone środki od podatników z większości krajów świata.

Sprawa walki ze zmieniającym się klimatem zaczęła się w latach siedemdziesiątych, gdy wszczęto alarm o grożącym ochłodzeniu. Wówczas Bert Bolin, naukowiec ze Szwecji, postawił hipotezę, że zwiększenie emisji CO2 może uchronić przed zlodowaceniem. Gdy temperatury wzrosły, a media zajęły się wyolbrzymianiem innych „problemów”, Margaret Tacher wykorzystała wspomnianą teorię do zamknięcia kopalni węgla „dla dobra środowiska naturalnego”, sprawnie eliminując dzięki temu siłę związków zawodowych.

Udało jej się to dzięki silnemu finansowaniu „badań” udowadniających znaczny wpływ emitowanego przez ludzi dwutlenku na „postępujące globalne ocieplenie”. Ponieważ udało się nadzwyczaj sprawnie dzięki „wynikom tych badań” osiągnąć założone cele, a przy okazji poparcie znacznej części zmanipulowanego społeczeństwa, postanowiono to „narzędzie” wykorzystać w skali całego świata.

Pierwszym sukcesem lobby cieplarnianego było podpisanie przez wiele państw protokołu z Kioto, w którym sygnatariusze zobowiązali się do redukcji o 5,2% emisji gazów cieplarnianych (a właściwie tylko CO2). Jak dowodzi sposób realizowania tych postanowień, bardzo często jest to ewidentny przekręt.

Powstały na przykład całe fabryki, których jedynym zadaniem jest produkcja i spalanie sztucznego gazu HFC-23, co pozwala na uzyskiwanie ogromnych ilości praw do emisji, mimo że w żaden sposób nie zmniejsza to emisji CO2 i powstają dioksyny oraz inne szkodliwe substancje.

Przy okazji, w związku z wymuszanymi inwestycjami i opłatami wzrasta cena energii, co może spowodować przejście do absolutnie niekorzystnych sposobów ogrzewania(spalanie węgla, starych opon, itd.).

W mediach głównego nurtu nie jest też pokazywane, że nawet racjonalne, a nie oszukańcze wprowadzanie ograniczeń może, według niezależnych badań, obniżyć temperaturę w r. 2100 tylko o 0.02oC.
Nie są również przedstawiane fantastyczne wyniki związane z postępującą realizacją zobowiązań protokołu z Kioto i stopień zmniejszenia emisji CO2 w skali całego świata. Efekty są wspaniałe.

Co prawda nie udało się osiągnąć zmniejszenia emisji, ale za to wzrosła ona tylko w latach 1990 do 2004 o 38%. Jest to oczywiście wina złych trucicieli czyli Chin, gdzie wzrost wyniósł 150%, Indii – 103%, USA – 20%, bo w 15 krajach starej Unii wzrosła tylko o 7% (w Hiszpanii o 50%).

W tym samym czasie w Polsce spadła o 18% kosztem utraty znacznej części przemysłu i zubożenia społeczeństwa (import bezrobocia na niespotykaną skalę). Jak to o nas świadczy? Czy zawsze musimy być inteligentni alternatywnie? Teraz musimy dalej ograniczać, ale za to ze znacznie niższego poziomu.

Państwa takie jak Chiny czy Indie, które nie podpisały protokołu z Kioto, zanotowały ogromny rozwój gospodarczy, a kraje które go podpisały stają się coraz bardziej niekonkurencyjne. Największy na świecie (do niedawna) producent CO2, czyli USA, oczywiście również nie podpisał, mimo że dysponuje technologiami i narzędziami umożliwiającymi opłacalne wyprzedzenie reszty świata w tym zakresie.

Stany Zjednoczone podpisały razem z pozostałymi największymi emitentami dwutlenku węgla, takimi jak Kanada, Japonia, Australia, Korea Południowa i wcześniej wymienionymi, porozumienie o racjonalnym wykorzystywaniu energii i tworzeniu technologii przyjaznych dla środowiska.

Jest to zdecydowanie bardziej rozsądna droga do ochrony środowiska, niż ograniczanie i podrażanie własnej produkcji oraz oddawanie ogromnych funduszy i decyzji urzędnikom, którym wszystko można zarzucić poza tym, że potrafią „zagospodarować”, w sobie wiadomym celu, dowolne środki. Zwłaszcza, że przyczyną ograniczeń i kolosalnych wydatków są zmanipulowane wyniki „badań”.

Nie wszyscy naukowcy dają się przekupić, omamić, zastraszyć czy zmanipulować. Grupa ponad trzydziestu tysięcy naukowców pozwała dwa lata temu Ala Gore do sądu za kłamstwa i manipulacje w sprawie globalnego ocieplenia, co spowodowało ogromne straty dla światowej gospodarki.

Absolutnie nie chcę zanegować konieczności zastąpienia aktualnej niszczycielskiej i bezmyślnej działalności konsumpcyjnej człowieka działaniami racjonalnymi ekologicznie, energetycznie i ekonomicznie, a tylko pokazuję skalę manipulacji i socjotechniczne sztuczki, które sprawiają, że ogłupiane społeczeństwa spierają się o różne mniej lub bardziej oczywiste sprawy i nie zauważają, jak zwykle, prawdziwych celów i przyszłych skutków celowo wywoływanych histerii medialnych.

Przypuszczam, że prawie nikt nawet nie zadał sobie trudu sprawdzić, kto i w jaki sposób będzie zarządzał bilionowymi wpływami z handlu „niczym”, oraz karami, podatkami i dodatkowymi składkami związanymi z emisją CO2 i prawami do nich.

Autor: Piotr Waydel[/size]
-----------------------
BRANŻE:
Finanse/Ekonomia
Nieruchomości/Budownictwo
Szkolenia/Edukacja

ORGANIZACJE:
Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego
Fundacja promocji historii Polski
People To People International
KCBE Rada Fundacji
oraz inne Fundacje i Stowarzyszenia

JĘZYKI:
Angielski, rosyjski

CZYM SIĘ ZAJMUJĘ:
Ekonomia alternatywna.
Stworzenie prawdziwej Biznesowej Grupy Twórczej.
Realizacja spraw niemożliwych, bo tylko takie są ciekawe.
Nowe wyzwania.

Zajmuję się rozwiązywaniem niestandardowych problemów i inżynierią finansową.
Aktualnie są to:
Autonomiczne Osiedle Ekologicznych Domów Pasywnych.
Sieć biznesowa rozproszona.
Międzynarodowa Szkoła Alternatywna.
Alternatywne Lekcje Przedsiębiorczości.
Alternatywny, ze wszech miar racjonalny transport miejski.
Projekt: Mieszkania dla młodych, aktywnych ludzi bez oficjalnej zdolności kredytowej.

Zawsze robię nie to, co wszyscy.

Użytkownik:
http://www.goldenline.pl/
http://www.eurogospodarka.pl/
http://www.pozywamy-zbiorowo.pl/
http://www.artelis.pl/autor/profil/760
http://www.ithink.pl/piotr-waydel/
http://www.mentora.pl/
http://www.knowmore.pl/
http://www.grupa-wzajemnej-promocji.pl/
http://www.facebook.com/profile.php?id=100000149983495
Ostatnio zmieniony czw lis 25, 2010 11:30 am przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » czw gru 16, 2010 1:18 pm

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Czwartek, 16.12.2010 08:04
POLSKA BOGACI SIĘ NA POTĘGĘ!
Przeganiamy kolejne kraje.

Bogaci się Polska i awansuje w rankingu najzamożniejszych państw Unii Europejskiej. Pod względem PKB na głowę zanotowaliśmy największy progres spośród wszystkich państw UE – podaje "Gazeta Wyborcza".
W ostatnim rankingu Eurostatu awansowaliśmy z 3. na 5. miejsce od końca w UE. Prognoza naszego wzrostu gospodarczego w następnych latach
daje nadzieje na kolejne awanse.
W 2008 r. polski PKB per capita po uwzględnieniu różnic w cenach pomiędzy krajami wynosił 56 proc. średniej unijnej, rok później osiągnął 61 proc. średniej. Dzięki temu wyprzedziliśmy Łotwę i Litwę, przed nami Estonia i Węgry.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl

[Tylko co/po co te „szybkie śmieci” zajmujące mse i trujące nas, m.in. my, produkujemy…/rabujemy... Rosną ceny, w tym surowców, i innych zasobów, bo się kończą, a więc, w efekcie, PKB, ale zarobki tzw. mas za tym nie nadążają... Ile wynoszą, i jak szybko rosną nasze prywatne, firm, państwowe długi... Co wdychamy, pijemy, jemy...; jaki jest stan środowiska, naszego zdrowia, przyrody... Więc, w tego efekcie, produkcja medykamentów rośnie, wydatki związane z dewastacją przyrody, degradacją środowiska, wyjawianiem gleb rolnych, co skutkuje powodziami, suszami, nawożeniem chemią ziemi służącej do uprawy, również, czyli PKB także... Oto sens tego wskaźnika...; oto poziom wiedzy, sposób rozumowania, etyka; kompetencje, wiarygodność na niego się powołujących...- red.]


Przykładowo:

2,7% PKB – czyli równowartość 3 mld. dolarów (Instytut Transportu Samochodowego szacuje je na 30 mld zł), to roczne koszty wypadków samochodowych w Polsce, których w 2003 r. było 50 tys!! Ginie w nich rocznie około 6 tys. osób, a 50 tys. zostaje rannych. Światowa Org. Zdrowia (WHO) oraz Bank Światowy podają, iż rocznie w wypadkach samochodowych ginie na świecie ponad 1,2 mln osób, a ok. 50 mln odnosi obrażenia!!

www.o2.pl | 25.05.2008 r.|: W całej Unii Europejskiej roczny koszt wypadków to 180 mld euro.

http://www.klimatdlaziemi.pl
Koszt transportu samochodem osobowym jest w rzeczywistości wyższy niż płacą za to użytkownicy samochodów – bezpośredni koszt jednego kilometra jest pokrywany w zaledwie 25 procentach przez użytkownika samochodu, resztę kosztów ponosi społeczeństwo.

[Np. koszty budowy dróg, utrzymywania policji, opłacania sądów, utrzymywania więzień z zawartością, koszty wypadków, w tym hospitalizacji, wypłacania chorobowego, rent, skutki katastrof ekologicznych, skażeń, zatruć, w postaci leczenia, utrzymywania na rencie, w tym upośledzonych, chorowitych dzieci, koszty leczenia, utrzymywania na rencie w związku z skutkami hałasów, itp., itd. – red.]


Straty i koszty spowodowane powodzią w 1997 roku wyniosły około 13-15 mld zł (według obecnych cen to około 20 mld zł).
Straty i koszty spowodowane powodziami w 2010 roku wyniosły około 12-14 mld zł.


http://forsal.pl/artykuly/450167,straty ... ld_zl.html | 2010-09-08 10:29
Zniszczonych 811 gmin
Drobiazgowy raport szkód sporządzony w resorcie spraw wewnętrznych obrazuje skalę katastrofy. Zniszczonych zostało: 80 tys. km dróg, 59 mostów, 680 tys. ha
ziemi uprawnej znalazło się pod wodą, 18 tys. budynków, 808 szkół.
Same szkody w infrastrukturze drogowej i kolejowej wyniosą co najmniej miliard złotych – dodaje Adam Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Ofiarą tegorocznych żywiołów padło też 1300 przedsiębiorstw.
Artykuł z: www.gazetaprawna.pl Autorzy: Robert Zieliński, Sylwia Czubkowska

http://polskalokalna.pl/raport/poludnie ... at,1492106 | 14.06.2010 (11:46)
W wyniku powodzi uaktywniło się na terenie województwa ok. 1 tys. osuwisk.
Liczba poszkodowanych gospodarstw rolnych wynosi ok. 18 tys. Ilość zalanych i podtopionych obszarów rolnych to ponad 81 tys. ha.
Według danych sanepidu podczas powodzi zalanych zostało 7245 studni przydomowych, 30 wodociągów wyłączonych zostało z eksploatacji, uszkodzonych zostało 15 oczyszczalni ścieków, zalanych zostało 8 cmentarzy. Przeciw tężcowi zaszczepiono ponad 1 tys. osób. Szkody w wyniku podtopień i zalań wystąpiły w 246 placówkach oświatowych (228 szkół i 18 przedszkoli) - wszystkie one wymagają remontu. W 11 szkołach ze względu na zniszczenia nie odbywają się zajęcia (5 szkół zawiesiło zajęcia do końca zajęć szkolnych; 4 z powodu przeznaczenia budynku na ewakuację ludności ze zniszczonych domów).
www.interia.pl

[No to za karę wybudują jeszcze więcej domów.... A gdy będzie jeszcze gorzej, no to wybudują jeszcze więcej... – jak wojna z naturą, to wojna!... – red.]


http://www.klimatdlaziemi.pl
WPŁYW GLOBALNEGO OCIEPLENIA NA GOSPODARKĘ
Globalna gospodarka już teraz musi wydawać 1 proc. PKB (184 mld funtów) rocznie na przeciwdziałanie globalnemu ociepleniu. W przeciwnym razie musimy się liczyć z tym, że za 10 lat koszty będą 20-krotnie wyższe.

www.o2.pl / www.sfora.pl |Niedziela [24.10.2010, 10:55]
BANKIERZY TO SZALEŃCY. KRYZYS WYWOŁALI DLA "ZABAWY"
Cieszą ich tylko wielkie straty.

Wysadzenie systemu finansów w powietrze było nieświadomym efektem psychiki bankierów i maklerów, którzy czerpią radość z destrukcji - pisze "The Telegraph". To wynik wieloletnich badań naukowców z Cardiff University.
Badania na inwestorach i przedsiębiorcach dowiodły, że mają oni w sobie masochistyczny element, którego efektem jest radość z dużych strat finansowych - twierdzi Paul Crosthwaite z Cardiff University. Jego zdaniem zachowanie bankierów przypomina indiański rytuał "potlatch", w którym niszczono własne dobra materialne dla okazania innym konkurentom, w przewrotny sposób - swojego bogactwa.
W sektorze finansowym wprowadzono większą kontrolę, ale maklerzy mogą ponownie wywołać kryzys, ponieważ ich destrukcyjne zachowanie jest kwestią ludzkiej psychiki - pisze "The Telegraph". | MK

[Dotyczy to także m.in. tzw. biznesmenów, polityków, pracowników mediów; wyborców. – red.]


www.o2.pl / www.sfora.pl |Poniedziałek [18.10.2010, 13:38]
ŻYCIE NA ZIEMI WYMIERA JAK DINOZAURY
Jesteśmy na progu globalnej katastrofy.

Mamy tylko dziesięć lat na uratowanie Ziemi. Jeśli natychmiast nie zaczniemy chronić środowiska, zmiany będą nieodwracalne - alarmują eksperci zgromadzeni na konferencji ONZ dotyczącej ochrony bioróżnorodności na naszej planecie.
Stoimy na progu wymierania gatunków, które można porównać do tego co wydarzyło się 65 mln lat temu z dinozaurami - stwierdził Achim Steiner, szef programu ochrony środowiska ONZ.
Tempo wymierania gatunków - zdaniem ekspertów - jest obecnie od 100 do nawet 1000 razy szybsze niż wynosi średnia historyczna.
Eksperci twierdzą, że musimy natychmiast zacząć chronić i przywracać do życia takie ekosystemy jak lasy, rzeki, rafy koralowe i oceany, które są niezbędne dla stale rosnącej populacji ludzkiej.
Straty spowodowane przez rozwój gospodarczy tylko w 2008 roku - według badań ONZ - wyniosły 6,6 biliona dolarów. To równowartość 11 proc. światowego PKB.
| WB

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [28.10.2010, 09:43]
TO ZNISZCZY ŚWIATOWĄ GOSPODARKĘ. STRACIMY MILIARDY DOLARÓW
Oto zagrożenie większe od terroryzmu.

Niszczone środowisko stwarza większe ryzyko finansowe dla przedsiębiorców z całego świata niż zagrożenie terroryzmem. Tak zmiany w przyrodzie oceniają banki i firmy ubezpieczeniowe - informuje "The Guardian".
Eksperci z Programu Środowiskowego ONZ (UNEP) w przygotowanym raporcie wskazują jako najbardziej jaskrawy przykład, koszty likwidacji wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej i straty koncernu BP. Ale wycieki i awarie w zakładach przemysłowych to nie wszystko. Ginące gatunki i zmiany w ekosystemach oznaczają też kłopoty firm związanych z rybołówstwem. Degradacja i zatrucie chemikaliami gleb oznacza straty w rolnictwie, rośnie też cena wody, bo jej zasoby na całym świecie gwałtownie maleją.
Co roku kosztuje to firmy z całego świata nawet 50 mld dolarów. Banki i fundusze inwestycyjne już zauważyły problem i starają się wliczać straty związane z odszkodowaniami albo nowymi podatkami ekologicznym w ryzyko finansowe przedsięwzięć - mówi Richard Burrett, przewodniczy UNEP.
Dodaje, że tylko w badanych 3 tys. największych światowych korporacji już w 2008 roku, koszty związane z ochroną środowiska przekroczyły 2,1 mld dolarów - czyli ok. 7 proc. przychodów i jednej trzeciej zysków. | AJ

[No ale rabunek, dewastacja, degradacja, skażanie, zatruwanie, a w efekcie zagłada życia, zwiększa majątki finansistom, bankierom, fabrykantom, deweloperom, reklamodawcom, kooperującym z nimi politykom, tzn. PKB chciałem powiedzieć... - red.]


Wydatki Narodowego Funduszu Zdrowia wyniosły w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje, że razem z prywatnymi wydatki wyniosły 65-70 mld zł), a w 2009 r. około 56-60 mld (+ prywatne).

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » sob gru 18, 2010 10:04 am

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [13.10.2010, 15:29]
NAD POLSKĘ NADCIĄGA DUSZĄCY SMOG. ZOSTAŃCIE W DOMACH!
Chmura pyłu idzie na nas z południa.

Limity zanieczyszczeń przekroczono trzy razy. Najgorzej jest przy granicy z Polską, w okolicach Karwiny, Bogumina i Orłowej.
Czescy meteorolodzy zalecili mieszkańcom Ostrawy i całego województwa morawsko-śląskiego unikanie otwartych przestrzeni ze względu na wysokie stężenie pyłów w powietrzu - ostrzega rmf24.pl.
Stężenie zanieczyszczeń to efekt działania kilkunastu zakładów przemysłowych z regionu: hut, elektrowni i ciepłowni.
Do zmniejszenia emisji władze Czech zmusiły osiem największych trucicieli, proszą też obywateli o ograniczenie w korzystaniu z samochodów.
Osobom z chronicznymi problemami układu oddechowego, chorobami serca, ludziom starszym i małym dzieciom zalecamy ograniczenie ruchu pod gołym niebem - apelują czescy specjaliści. | JS
[PROSIMY NIE ODDYCHAĆ, NIE PIĆ I NIE JEŚĆ (samo nie wychodzenie niewiele pomorze, w tym trzeba wziąć pod uwagę trucie ludzi w pomieszczeniach przez nikotynowców, gdyż zanieczyszczenia dostaną się wszędzie, w tym unoszone z ziemi w późniejszym czasie)... – red.]

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [15.10.2010, 07:25]
ZABÓJCZY SMOG WISI NAD POLSKĄ. BĘDZIE CORAZ GORZEJ
Tu lepiej nie wychodzić z domów.

We wszystkich miastach aglomeracji śląskiej przekroczone zostały dopuszczalne normy pyłu. Podobnie jest na Żywiecczyźnie i Podbeskidziu. Lekarze ostrzegają: lepiej zostać w domu - informuje "Dziennich Zachodni".
Najgorsza sytuacja panuje w Żywcu i Katowicach. Lekarze ostrzegają astmatyków, ludzi ze schorzeniami serca, osoby starsze i dzieci przed wychodzeniem z domu.
Pyły unoszące się w powietrzu mogą być szkodliwe dla zdrowia: mogą wywołać astmę oraz jej napady, a także zaostrzyć objawy zapalenia oskrzeli i niewydolność oddechową.
Sytuację mógłby poprawić silny wiatr, który rozwiałby smog. Niestety meteorolodzy nie mają dobrych wiadomości - w najbliższych dniach nie ma co liczyć na silne podmuchy wiatru.
Będzie więc coraz gorzej. Tym bardziej, że nad Polskę nadciąga również smog z Czech, gdzie normy zapylenia powietrza zostały już przekroczone trzykrotnie. | WB

www.o2.pl / www. sfora.pl | Sobota [13.11.2010, 08:23]
ZATRUTE POWIETRZE ZABIJA PRZY POLSKIEJ GRANICY
Coraz więcej osób trafia do szpitala lub cierpi na astmę.

Co roku zanieczyszczone powietrze zabija w Czechach ponad dwa tysiące osób.
Cząsteczki pyłu powodują problemy z oddychaniem, pracą serca i wywołują nowotwory - informuje aktualne.centrum.cz.
Ze względu na wysokie stężenie pyłu wytwarzanego przez samochody, przemysł ciężki i nieprzyjazne środowisku ogrzewanie w niektórych budynkach czeskie miasta należą do najbardziej zanieczyszczonych w Europie, obok Polski, Węgier, krajów Beneluksu, Hiszpanii i Włoch.
Pył bywa zabójczy przede wszystkim dla osób starszych i przewlekle chorych. Jednak jego mikroskopijne cząsteczki powodują też wiele schorzeń, między innymi nowotwory.
Zanieczyszczone powietrze ma także związek z coraz częstszymi przypadkami astmy i alergii wśród dzieci - co trzecie czeskie dziecko jest z tego powodu chore.
Smog sprawia, że do szpitali trafia coraz więcej osób.W ubiegłym roku przyjęto 750 osób z ostra niewydolnością serca i 1200 osób z problemami z oddychaniem spowodowanymi zanieczyszczonym powietrzem. Badanie nie szacuje, ile osób z podobnymi zaburzeniami nie zgłosiło się do lekarza. | WB

www.o2.pl / www. sfora.pl | Piątek [29.10.2010, 18:50]
POLACY TRUJĄ SIĘ SAMI. TU NIE PRZEŻYJESZ
Normy przekroczone o 200 procent.

Dopuszczalne normy pyłu zawieszonego, czyli drobnych cząsteczek powstających przy spalaniu, przekroczone są wszędzie - od Częstochowy, przez centrum aglomeracji, po Bielsko-Białą - informuje RMF FM.
Dla okolicy Rybnika oznacz to prawdziwy dramat. Normy przekroczone są tam o 200 procent. Podobnie jest w Wodzisławiu i Zabrzu.
W takim dymie roi się od niebezpiecznych cząsteczek, bo w domowych piecach nadal spala się dosłownie wszystko - węgiel złej jakości, śmieci i odpady - donosi stacja.
Tak złe wskaźniki to również efekt pogody. Jest zimno, nie wieje wiatr. Dymy z kominów opalanych węglem zawisają nad osiedlami przyczyniając się do większego zanieczyszczenia. | MK
[W efekcie wdychamy te trucizny, i skażaniu ulęgają gleby i wody, zarówno otwarte jak i głębinowe, więc również te trucizny pijemy i spożywamy...! – red.]

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [08.12.2010, 06:19]
GIGANTYCZNA TOKSYCZNA CHMURA NAD TEHERANEM
Ludzie próbują z nią walczyć. Są bezsilni.

Smog na Teheranem jest już tak wielki, że do walki z toksyczną chmurą wysłano samoloty, by polewały ją wodą. 80 tysięcy litrów nie starczyło. Deszcze nie spadł.
Ludzie dalej wdychają śmiertelne toksyczne związki.
Naukowcy szukają rozpaczliwie wyjścia z sytuacji. Chcą albo wywołać deszcz, albo stworzyć w chmurze sztuczne korytarze, dzięki którym wiatr mógłby rozgonić
zanieczyszczenia - donosi presstv.ir.
Tymczasem coraz więcej ludzi trafia do szpitali. Zamykane są szkoły, uniwersytety, wstrzymywany jest ruch samochodowy - wszystko na nic.
Według badań w niektórych dzielnicach miasta powietrze "jest kompletnie zatrute tlenkiem węgla, dwutlenkiem siarki, azotem, ozonem i innymi cząsteczkami
zawieszonymi w powietrzu" - pisze "Gazeta Wyborcza".
Niektórzy eksperci twierdzą, że gigantyczny smog to uboczny efekt sankcji nałożonych na Iran. Kraj ten rozpoczął własną produkcję benzyny ze względu na
embargo. I właśnie jej niska jakość może powodować tak duży wzrost trucizn w powietrzu. | MK

www.o2.pl | Niedziela [22.03.2009, 19:52] 1 źródło
SKAŻONE POWIETRZE ZABIJA CO ROKU MILIONY LUDZI
Tak twierdzi Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO).

Zanieczyszczenie powietrza powoduje śmierć dwóch milionów osób rocznie - informuje WMO.
Według tej agendy ONZ, zanieczyszczenie skraca życie Europejczykom o 4-36 miesięcy, a średnia wynosi 9 miesięcy.
Toksyczne gazy i cząsteczki emitowane do atmosfery mają bardzo szkodliwy wpływ na zdrowie ludzkie - podkreśla dyrektor generalny WMO Michel Jarraud.
WMO dodaje, że sytuację pogorszy globalne ocieplenie. Powietrze będzie bardziej skażone przez upustynnienie wywołujące liczne burze piaskowe. Będzie też mniej opadów. | JK


www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [09.12.2010, 11:35]
TOPNIEJĄCE LODOWCE UWALNIAJĄ TOKSYCZNE SUBSTANCJE
Powodują one raka, choroby serca i bezpłodność.

W lodowcach uwięzione są tony tzw. trwałych zanieczyszczeń organicznych oraz innych toksycznych substancji. Wraz z topnieniem lodowców powoli zatruwają one środowisko naturalne. Naukowcy alarmują, że grozi nam epidemia raka, chorób serca i bezpłodności - informuje "The Daily Mail".
W lodach Arktyki znajdują się tony trujących substancji, takich jak DDT czy PCB. Oba te środki zostały już wycofane z użytku, ze względu na ich szkodliwy wpływ na nasze zdrowie. Stwierdzono, że mogą powodować raka, bezpłodność i choroby serca.
Trwałe zanieczyszczenia organiczne dostają się do łańcucha pokarmowego, kumulują się na jego szczycie, czyli w nas. Znajdziemy je w mleku karmiących matek i
we krwi - twierdzi Donald Cooper z Programu Środowiskowego ONZ.
Jak wyjaśnił już stwierdzono podwyższony poziom tych substancji w krwi wielu mieszkańców globu.
Jednak nie tylko topnienie lodowców może być dla nas zabójcze. Również wywołane przez ocieplenie klimatu coraz częstsze katastrofy naturalne, takie jak gigantyczne powodzie, które spustoszyły w tym roku Pakistan, mogą spłukiwać do rzek tony szkodliwych substancji. Wiele z nich czeka w specjalnych zbiornikach na utylizację, naturalne kataklizmy mogą je uwolnić do środowiska.
Nie łudźmy się. Zanieczyszczenia nie znają granic. Zatruwają żywność tak samo w Kenii, jak i w Wielkiej Brytanii - twierdzi Cooper. | WB


http://www.hydropure.com.pl/informacje/ ... yc_trujaca
Polska należy w Europie do państw o najdalej posuniętej degradacji środowiska. Zaniedbania kolejnych rządów w Polsce powojennej doprowadziły do tego, że obecnie nie mamy praktycznie w ogóle wód I-szej klasy czystości (1% w roku 2000), które jako jedyne mogą być surowcem do produkcji wody pitnej w zakładach wodociągowych. Bowiem tylko z takiego surowca da się wyprodukować czystą, zdrową i bezpieczną wodę pitną. Z powodu braku wód I-szej klasy, ale także II-giej klasy czystości (6% w 2000 roku) zmuszeni jesteśmy przerabiać do picia ścieki w postaci wód III-ciej klasy (33% w 2000 roku) oraz wód pozaklasowych (60% w 2000 roku). Nie można się zatem dziwić, że w 1 litrze dzisiejszej wody kranowej mamy ponad 1 000 mg związków chemicznych, których nie da się z niej usunąć żadną z tradycyjnych metod.

Otóż to, Wisła - główne źródło wody pitnej dla Warszawiaków posiada od wielu, wielu lat wodę pozaklasową. Przez środek tego pięknego miasta płynie sobie po prostu największy polski ściek.

Nikogo zatem nie zdziwi, że produkowana z takiego "żuru" woda nie może nadawać się do picia. Wrażliwi ludzie nie mogą się w niej nawet kąpać, czego dowodem są istoty wrażliwe z definicji - dzieci. O tym wiadomo już dawno i oficjalnie - zabrania się wręcz kąpieli niemowląt i małych dzieci w warszawskiej kranówie.

Wisłą spływa rocznie między innymi około 175 ton ołowiu, 50 ton rtęci i 14 ton kadmu.

Nie inaczej ma się w Zbiorniku Zegrzyńskim, drugim "źródełku" wody pitnej dla Warszawa. Tutaj woda jest również pozaklasowa.

Ponieważ surowiec dostarczany zakładom wodociągowym jest tak tragiczny, stąd musi być poddany brutalnym procesom rewitalizacji, a to z kolei nie pozostaje bez wpływu na finalną jakość wody opuszczającej bramy tych zakładów.

Woda pitna w Warszawie zawiera do 110!!! razy większe stężenie chlorowanych węglowodanów, do 60 razy większe stężenie chlorobenzenów i do 50 razy większe stężenie chlorofenoli niż zezwala na to norma. Aktywny chlor używany do dezynfekcji wody surowej może wytworzyć w wyniku reakcji chemicznych ponad 250 (!!!) toksycznych i mutagennych chloropochodnych substancji.

Kolejną tragiczną sprawą jest fakt, że liczba organicznych związków chemicznych normowanych w Polsce w wodzie do picia jest znikoma. Natomiast liczba toksycznych związków chemicznych organicznych, które nie podlegają żadnej normie sięga tysięcy.

Dzisiaj nasze śmietniki wyglądają inaczej - era plastików z rakotwórczym polichlorkiem winylu, trujące baterie i akumulatory, farby i lakiery, lekarstwa i inne odpady szpitalne, popioły z pieców węglowych itd., itp. Nie ma sensu wymieniać tutaj wszystkiego, bo tak naprawdę to wszystko co produkujemy w fabrykach chemicznych, prędzej czy później wyląduje na śmietnikach. Nie zapominajmy również, że oprócz omawianych tutaj odcieków ze śmietnisk, do rzek dostają się bezpośrednio ścieki komunalne, przemysłowe oraz rolnicze (nawozy i pestycydy).

"Ryby w Tamizie nie potrzebują operacji zmiany płci. Na zlecenie BBC wykonano badania dowodzące, że same zmieniają płeć - na żeńską. Wody tej rzeki skażono bowiem żeńskim hormonem. Wszystkiemu winne są pigułki antykoncepcyjne z silną dawką estrogenu, który wraz z moczem przedostaje się do rzeki. Najgorsze jest to, że skażenie może mieć wpływ na rozrodczość Anglików. 1/3 wody pitnej w Wielkiej Brytanii pochodzi z rzek."

Artykuł tej treści pojawił się około pół roku temu w gazetach angielskich, a w ostatnich miesiącach pokazał się w kilku czasopismach w Polsce. Tylko wiedzieć należy, że opisany w powyższym artykule problem nie dotyczy wyłącznie Wielkiej Brytanii. Ten problem mamy wszyscy, bo również w innych krajach (nie wykluczając Polski) spożywane są pigułki antykoncepcyjne. Podobne badania przeprowadzono w 2001 roku w Niemczech - tam stwierdza się takie dawki antybiotyków w wodach kranowych (ich źródłem są również lekarstwa aplikowane tysiącom pacjentów), że zdrowi ludzie spożywający taką wodę stają się na pewne antybiotyki odporni.

Nasze polskie rzeki należą do najbardziej skażonych w Europie. Roi się w nich od trujących związków chemicznych, w tym również rakotwórczych. W krajach zachodnich już od dawna przestrzega się ludzi przed wodą z kranu, która nie nadaje się do picia. Tam już od wielu lat obywatele wiedzą, że ponad 80% współczesnych chorób ma bezpośredni związek z jakością wody pitnej. Tam już od dawna wiadomo, że w chwili obecnej istnieje tylko jeden sposób na usunięcie chemii z wody pitnej - osmoza odwrócona. Cieszmy się zatem, że urządzenia osmotyczne zdobywają u nas w Polsce coraz więcej zwolenników, szczególnie, że są one coraz tańsze.

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Wtorek [23.03.2010, 08:06]
OD WOJEN WIĘCEJ LUDZI ZABIJA... WODA
Ile osób umiera z tego powodu.

3,7 proc. wszystkich zgonów na świecie związanych jest z chorobami powiązanymi z jakością wody, co przekłada się na miliony ofiar - wynika z raportu przygotowanego przez oenzetowski Program Środowiskowy (UNPE) - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Ponad połowa chorych, którzy leżą w szpitalach to ofiary brudnej wody.
Jeśli nie będziemy potrafili poradzić sobie z naszymi odpadami będzie to oznaczało, że na choroby związane z jakością wody będzie umierać coraz więcej ludzi - twierdzi dyrektor UNPE Achim Steiner.
Jego zdaniem, by świat mógł sie nadal rozwijać i umożliwić przetrwanie 6 mld ludzi (w 2050 roku ma być ich już 9 mld), powinniśmy nauczyć się rozsądniej gospodarować ściekami.
Z raportu wynika, że codziennie produkujemy i wylewamy 2 miliardy ton ścieków pochodzących z rolnictwa, gospodarstw domowych i przemysłu. | WB


www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [30.10.2009, 18:26] 3 źródła
MILIONY LUDZI ZABIJA... BIEGUNKA
Zatrucia to prawdziwy morderca.

Ta dolegliwość zabija na świecie co najmniej trzy razy więcej osób niż wcześniej sądzono. Każdego roku umiera z tego powodu 1,1 mln ludzi - twierdzą eksperci WHO.
Z powodu zatruć pokarmowych umierają głównie mieszkańcy Afryki i Azji - powiedział Jorgen Schlundt z WHO.
Wcześniej sadzono, że na biegunkę umiera około 300 tys. osób rocznie.
Główną przyczyną zachorowań jest skażona woda i żywność. | TM

Itp., itd., itd., itp…
-------------------

Nim więcej teraz przeznaczymy środków, pieniędzy, inwencji na realizację utopii, tym większe tego negatywne konsekwencje, straty poniesiemy w przyszłości!!
PS1
Nim później zaczniemy postępować racjonalnie, tym więcej poniesiemy nieodwracalnych strat, i więcej pochłonie środków, potencjału naprawienie jeszcze możliwych do naprawienia szkód, i mniejsze będą tego pozytywne efekty, i wolniej je odczujemy.
PS2
Tu nigdy nie chodziło o wasze/PRAWDZIWE, a więc całościowe, dalekowzroczne dobro, tylko o interesy, zaspokajanie anormalnych potrzeb, wielokrotnie przeze mnie opisanych osobników...

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » czw sty 06, 2011 6:36 pm

http://www.bibula.com/?p=24868 | Aktualizacja: 2010-07-27 10:37 pm
Fragmenty
POLSKA NA SKRAJU BANKRUCTWA FINANSOWEGO
Rozdźwięk między rzeczywistością a obrazem Polski jako “oazą pomyślności”, kształtowanym przez rząd Donalda Tuska, międzynarodowe organizacje finansowe oraz większość mediów, nie może pogłębiać się w nieskończoność. Wreszcie nadszedł moment, że wizerunek ten rozsypuje się jak stłuczone lustro. Zadłużenie publiczne (czyli instytucji publicznych – od rządu poczynając, a na samorządach kończąc) wynosi ok. 3 bilionów złotych, co oznacza, że na jedną polską rodzinę przypada 285 tys. złotych. To zaś przy obecnej kondycji materialnej rodzin, praktycznie pozbawionych dochodów kapitałowych, obciążonych utrzymaniem osób bezrobotnych i posiadających niskie oszczędności, jest nie do udźwignięcia. Nie może być pocieszeniem, że podane kwoty są jedynie szacunkami statystycznymi. Za nimi kryją się realne, obecne i przyszłe ciężary finansowe, od których nikt nas nie uwolni.

Opracowanie koncentruje się na wydatkach i dochodach o charakterze socjalnym, w tym zwłaszcza systemu emerytalnego i służby zdrowia. W tym głównie zakresie jego autorzy formułują wnioski i postulaty, które powinny zostać uwzględnione w polityce finansowej rządu. Jawne (oficjalnie publikowane) dane o zadłużeniu Polski to tylko wierzchołek góry lodowej. To zadłużenie rzędu 45 proc. PKB, podczas gdy zadłużenie ukryte wynosi aż 183 proc. PKB, czyli czterokrotnie więcej. Przypomnijmy, że na ogół przyjmuje się, iż górny pułap bezpiecznego długu publicznego wynosi ok. 60 proc. PKB (co zostało uwzględnione w Konstytucji RP, która nie zezwala na zaciąganie długu publicznego powyżej 3/5 PKB). Jednak z ekonomicznego punktu widzenia sprawy nie są proste. Taki pułap bezpiecznego zadłużenia budzi poważne wątpliwości, gdy odnosi się do krajów słabych gospodarczo, a ściślej – ubogich w kapitał narodowy. Niektórzy obniżają więc poprzeczkę do 20-30 proc. PKB. Czy gospodarka polska po dwudziestu latach “prywatyzacji” jest bogata w kapitał narodowy, który mógłby posłużyć do zniwelowania (konwersji) części zadłużenia? Na pewno nie. Do tego dochodzą poważne wątpliwości, czy w świetle obecnego kryzysu ekonomicznego pogląd o bezpiecznym 60-procentowym pułapie zadłużenia jest w ogóle do utrzymania. Wiele krajów przekonuje się, jak łatwo wpaść w kryzys finansowy mimo takiego zaworu bezpieczeństwa.

Rząd dobrze wie o dramatycznej sytuacji. Już we wrześniu ubiegłego roku ukazał się (przemilczany) raport Pawła Dobrowolskiego z Instytutu Sobieskiego “Wysokość długu publicznego Polski”, w którym na uwagę zasługiwały dwa elementy. Pierwszy – iż oficjalnie uznawany dług publiczny w Polsce jest mocno zaniżony wskutek manipulacji statystycznych. Drugi – że dług ten wynosi ok. 220 proc. PKB (czyli o 8 proc. mniej niż według szacunków przedstawionych we wspomnianym wyżej opracowaniu).

Zdaniem uważnych obserwatorów, ujawnienie rzeczywistej skali zadłużenia publicznego Polski powoduje, że obecny rząd jest już skończony. Jeśli się jeszcze trzyma, to wskutek słabej lub opóźnionej reakcji społeczeństwa. Społeczeństwo dało się poznać jako bardzo słabe pod względem wykształcenia i świadomości ekonomicznej. Wielu ludzi uwiodły neoliberalne hasła, w myśl których o sukcesie decydują wyłącznie indywidualne chęci i ambicje, niezależnie od sytuacji społecznej i ekonomicznej kraju. Ci ludzie stali się, choć najczęściej bezwiednie, sojusznikami pasożytów żerujących na majątku publicznym; zagranicznych i krajowych. Teraz ci ludzie będą płacić za swoją lekkomyślność i brak zrozumienia dobra wspólnego.

Chociaż może być jak w Grecji, w której kryzys rozpoczął się właśnie od nadmiernego (ukrywanego) długu publicznego. Rządy Konstantinosa Karamanlisa (przewodniczącego liberalnej Nowej Demokracji w latach 2004-2009, partii podobnej do Platformy Obywatelskiej) doprowadziły do niewypłacalności w sektorze publicznym, wystawiając Greków na atak spekulacyjny ze strony międzynarodowego kapitału finansowego. Teraz Antonio Samaras (nowy przewodniczący Nowej Demokracji) pierwszy zażądał postawienia odpowiedzialnych za kryzys przed Trybunałem Stanu, oskarżając ich o zdradę narodową.

Prof. dr hab. Artur Śliwiński Artur Śliwiński

Za: Nasz Dziennik, Środa, 28 lipca 2010, Nr 174 (3800)


http://www.bibula.com/?p=27105 | Aktualizacja: 2010-10-5 4:08 pm
Fragmenty
PRZYCZYNY I KONSEKWENCJE BANKRUCTWA FINANSOWEGO POLSKI
Zadłużenie publiczne Polski nie zostało wygenerowane przez polskie społeczeństwo. Zostało ono wygenerowane przez kolejne rządy, wbrew podstawowym interesom państwowym i narodowym. Rządy (lub szerzej – rządy i mechanizmy sprawowania władzy po 1989 roku) są bezwzględnie odpowiedzialne za dzisiejszy stan rzeczy. Nikt nie może zdjąć z nich tej odpowiedzialności. Co to były za rządy? Jak to się stało, że mogły przez ponad dwadzieścia lat ignorować podstawowe interesy społeczeństwa? Odpowiedź zamyka się w następującym zdaniu: były to rządy podlegające zewnętrznej kontroli, dyspozycyjne wobec polityki „sojuszniczych” krajów i organizacji międzynarodowych, nierzadko wrogie wobec Polski, czyli – rządy quasi okupacyjne. Na ten temat mamy zgromadzone niezbędne materiały i dane. Rzecz nie polega jednak na uzasadnieniu tych stwierdzeń, na co też przyjdzie pora. Polega przede wszystkim na przełamaniu zmasowanej indoktrynacji ideologicznej, która zyskała dwie (bliźniacze) nazwy: „neoliberalizmu” oraz „globalizacji”.

Po pierwsze, neoliberalizm jest ideologicznym uzasadnieniem i narzędziem redystrybucji kapitału w skali globalnej, czyli przejmowania kapitałów narodowych przez wielkie korporacje (zwłaszcza finansowe). Przejęcia kapitałowe stały się głównym celem i motywem rozwoju wielkich korporacji. Głównym obszarem tych przejęć okazały się sektory publiczne większości krajów, w szczególności krajów słabych (lub raczej celowo osłabianych). Działania w tym zakresie, silnie wspierane przez rządy kontrolowane przez wielki kapitał finansowy i przemysłowy lub wykorzystujące instytucje państwowe (chodzi zwłaszcza stanowienie prawa) do tego rodzaju ekspansji kapitałowej, wymagały niszczenia barier ochronnych, jakimi były dotychczasowe systemy państwowe. Likwidacja suwerenności państwowej miała jasny cel praktyczny: otwarcie gospodarek na eksplorację ich kapitału narodowego.

Zadłużenie publiczne
Jaki jest związek wspomnianych wyżej zjawisk z zadłużeniem publicznym wielu krajów poddanych „procesowi liberalizacji”. Podstawowa odpowiedź nie nasuwa wątpliwości: zadłużenie publiczne tych krajów miało neutralizować bieżące (społeczne i materialne) skutki eksploracji zasobów kapitałowych i w konsekwencji spadku (lub upadku) gospodarczego. Jest oczywiste, że spadek narodowych zasobów kapitałowych i ich koncentracja w stosunkowo ograniczonym obszarze „elity światowej” stanowi nie tylko formalną zmianę stosunków własnościowych, ale także kierunku przepływu strumieni dochodów kapitałowych. Spadek dochodów kapitałowych jest, pomijając inne czynniki, równoznaczny ze spadkiem dochodu narodowego. „Wyrównanie” tego spadku, stanowiące iluzję wzrostu gospodarczego, odbywało się przede wszystkim przez uruchomienie mechanizmu zadłużenia publicznego. Nie jest to jedyny sposób „wyrównania” spadku. Do tego dochodzi jeszcze ograniczenie usług publicznych, spadek jakości towarów (zwłaszcza żywności), zaniedbania w ochronie środowiska naturalnego, a także wszechobecne manipulacje statystyczne i rachunkowe.

Mechanizm zadłużenia publicznego stał się ponadto dodatkowym, silnym źródłem eksploracji tych krajów i ich uzależnienia od wielkiego kapitału. Zadłużenie stało się także kolejnym czynnikiem ograniczenia suwerenności państwowej, co będziemy poruszać dalej.
Tutaj jedynie wypada wspomnieć, że znajduje to szeroki rezonans w opiniach i analizach poruszających zagadnienie „kryzysu zadłużenia”. Najczęściej mówi się o kryzysie zadłużenia jako przeniesieniu globalnego kryzysu ze sfery finansów (kryzys finansowy) do sfery gospodarek narodowych (kryzys zadłużenia wymienianych z imienia krajów). Mówi się także o kryzysie zadłużenia jako kryzysie niewypłacalności (w analogii do upadłości przedsiębiorstw), co ma niezwykle doniosłe skutki: stanowi próbę legalizacji upadłości państw, a więc pełnej utraty suwerenności, a nawet zniszczenia ich substancji narodowej.

Ogólnie można powiedzieć, że jeśli jakaś gospodarka jest poddana neoliberalnej ‘transformacji”, następuje jej osłabienie i utrata suwerenności państwowej.

Należałoby jednak mówić raczej o utracie suwerenności „pozytywnej”. Państwa tracące suwerenność „pozytywną” zachowują w systemie neoliberalnym suwerenność „negatywną”, czyli odpowiedzialność za realizację nakładanych na nie warunków i zobowiązań względem wielkiego kapitału nawet wówczas, gdy jest to rezultatem działań oszukańczych czy przestępczych. Odrzucenie suwerenności „negatywnej” jest podsypowym elementem przerwania łańcucha niszczenia państwowości, bowiem staje się ona niczym innym jak narzędziem samozagłady.

Neoliberalizm a kryzys światowy
Ale praktyka neoliberalizmu nie zmarła – jak się początkowo wydawało – śmiercią naturalną. Stanowiła jedynie propagandowe narzędzie forsowania interesów wielkich korporacji (zwłaszcza finansowych) i podporządkowanych im rządów. Neoliberalizm mimo jego krytyki i kompromitacji nadal stanowi główny czynnik narastania zjawisk kryzysowych i potężnych dysproporcji ekonomicznych. Nadal jest narzędziem eksploatacji i niszczenia wielu krajów, w tym także europejskich.

Stosunek do neoliberalizmu wyznacza podstawowy podział w ocenie realiów świata, Europy i Polski. Pod tym względem Polska znajduje się w najgorszej z możliwych sytuacji. W Polsce dominuje nie tyle pozytywny stosunek do praktyki neoliberalizmu, ile jego bierna akceptacja (jako normalnego, choć faktycznie zafałszowanego oglądu rzeczywistości). Zrozumienie, jaka jest istota oraz jakie są konsekwencje neoliberalizmu, jest znikome. Dlatego warto poświęcić tutaj więcej miejsca ukazaniu jego ewolucji.

Gospodarki narodowe znajdujące się pod panowaniem neoliberalizmu słabną i tracą suwerenność, a w konsekwencji przestają spełniać swoje funkcje społeczne i ekonomiczne. Przechodzą w ręce zagranicznych właścicieli, głównie z krajów rozwiniętych, zaś rządy pełnią wówczas służebną rolę opiekunów własności zagranicznej. Ten proces nie jest bynajmniej przypadkowy. Neoliberalizm nie jest wytworem twórczej lub ”wolnej” myśli naukowej, lecz produktem wytworzonym na zamówienie wielkiego kapitału oraz międzynarodowych „elit”. Jest przygotowanym w „renomowanych” ośrodkach akademickich, a także agencjach rządowych (w tym wywiadowczych) projektem ekspansji politycznej i gospodarczej. Na ten temat wiemy prawie wszystko, ale wiedza ta jest osłabiana przez dwa czynniki. Pierwszym był wielki atak dezinformacji, który miał spowodować zasadnicze przewartościowania społeczne i kulturowe. Doktryna szoku obejmowała nie tylko wywoływanie kryzysów ekonomicznych i oszołamianie społeczeństw, ale również „przebudowę” ich wartości oraz praktyki życia. To jest element szerszego systemu agresji. W akademickim żargonie atak dezinformacji oraz wykorzystanie w tym celu przewagi technologicznej w środkach masowego przekazu został sprecyzowany w postaci tzw. „głębokiego przechwycenia”, czyli koncepcji zdominowania świadomości społecznej przez fałszywą, lecz skutecznie narzucaną alternatywę neoliberalizmu. Drugim czynnikiem było wyrugowanie środowisk politycznych i zawodowych, których racja bytu i autorytet były ściśle związane z wypełnianymi funkcjami politycznymi czy opiniotwórczymi. Dotknęło to szczególnie te środowiska, które wnosiły obiektywną wiedzę o sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej, a także o scenariuszach rozwoju społeczno-gospodarczego. Pierwotnie czynnikiem zasadniczym dla tych środowisk była wysoka wiarygodność (możliwa do weryfikacji), a pośrednio – rzetelność i odpowiedzialność ich członków. W latach komunizmu funkcjonowanie tych środowisk było poważnie deformowane przez władze (...). Po 1989 roku praktycznie wyeliminowane zostały wszystkie ośrodki analiz strategicznych i niezależnych badań społeczno-gospodarczych. Lukę wypełniły środowiska bez wiarygodności i bez odpowiedzialności, czyli nie należące do prestiżowej warstwy opiniotwórczej, lecz tworzące informacje „śmieciowe”, środowiska unikające społecznej weryfikacji, skłonne najtaniej uzyskiwać jakieś informacje z dowolnych, zazwyczaj skrajnie tendencyjnych źródeł, a sprzedawać je powszechnie i marketingowo. Tak ukształtował się system ogłupiania społeczeństwa i bezkompromisowego zwalczania wszelkich przejawów rozsądku i rzetelności.

Dlaczego wspominam tutaj o tych na ogół znanych faktach? Przede wszystkim dlatego, że stopniowe osłabianie znaczenia suwerenności państwowej i ekonomicznej oraz tracenie tej suwerenności szło niemal jak po maśle. Teraz potrzeba wielkiego wysiłku, aby w świadomości społecznej przywróć sens i znaczenie suwerenności, które zostały skutecznie zniweczone przez praktykę neoliberalistyczną. To jest pierwszy etap dochodzenia do rozwiązań, które mogą w przyszłości odbudować Polskę. Na tym etapie istotne staje się zwłaszcza ukazanie, czym jest współczesny neoliberalizm i wyzbycie się iluzji wobec polityków i krajów, które go forsowały od czterdziestu lat. Odzyskanie suwerenności jest podstawowym warunkiem rozwiązania obecnych problemów lub raczej uchronienia narodu polskiego przed unicestwieniem. Spełnienie tego warunku wymaga zdecydowanego odrzucenia neoliberalizmu w sferze politycznej i gospodarczej, aby wyzwolić umysły Polaków od zaczadzenia i ogłupienia, jakie wprowadza do świadomości społecznej. Odrzucenie liberalizmu jest najważniejszym punktem dla krytycznego osądu obecnej rzeczywistości, w tym władz politycznych, sojuszy zagranicznych itp.

Prof. dr hab. Artur Śliwiński

Autor jest profesorem doktorem habilitowanym nauk ekonomicznych, pracownikiem naukowym Wyższej Szkoły Handlu i Finansów Międzynarodowych im. Jana Pawła II w Zielonej Górze, wieloletnim wykładowcą analizy koniunktury gospodarczej na Uniwersytecie Warszawskim.

Za: Europejski Monitor Ekonomiczny – EMM

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » sob sty 08, 2011 5:25 pm

http://free-media.pl/?p=1264 | 7 czerwca 2009, Red Pill
POLEMIKA Z BANKOOPTYMISTAMI
(...)
Pewne jest, że z emisją pieniądza wiąże się gigantyczna władza. To emitent jest bezpośrednim napędzającym “krwioobieg” gospodarki, a zatem w sposób zawoalowany mówi ludziom czym się mają zajmować. Nie musi on przecież rozdać pieniądza wszystkim po równo, ale zdecydować kto go otrzyma, a kto nie. Emitent może wypuścić za dużo lub za mało pieniądza i w ten sposób sterować światową koniunkturą. Może też pewne emisyjne “co nieco” zachować dla siebie.

Jak wygląda emisja pieniądza w większości państw? Otóż państwo zrzeka się kontroli nad emisją przekazując ją “niezależnemu” bankowi centralnemu. Bank ten jest bankiem dla “zwykłych” banków, a one z kolei pożyczają pieniądz swoim klientom. Emisja dokonuje się w momencie gdy bank udziela swojemu klientowi kredytu. Panuje mniemanie, że bank pożycza kredytobiorcom to co u niego zdeponowali inni klienci i zarabia na różnicy w oprocentowaniu. Nieprawda. Bank poprzez udzielanie kredytu emituje (tworzy) pieniądz. Ściślej, tylko drobny ułamek kredytu to autentyczna pożyczka pieniędzy należących do banku. Reszta to czysta emisja – tworzenie pieniądza przez bank w momencie udzielenia kredytu.

Nie jest to pieniądz w sensie muszelek, złota, ani opisanego w przykładzie wyżej “pieniądza obywatelskiego”, ale zwyczajny dług. Można by rzec – pieniądz dłużny. Zamiast uniwersalnego narzędzia wymiany mamy uniwersalne narzędzie zadłużające. Zamiast organu państwa nadzorującego emisję pieniądza (tak jak na przykład sadownictwo odpowiada za wymiar sprawiedliwości), mamy grupę prywatnych bankierów z pół-prywatnym, pół-państwowym bankiem centralnym. Bankierzy tworzę swego rodzaju państwo w państwie. Przeciętny Kowalski nie odczuwa tego bezpośrednio, bo decyzje banków wobec niego są apolityczne. Jeśli jednak Kowalski będzie chciał postawić hutę, stocznię, fabrykę samochodów i tym podobne duże biznesy, to z dużym prawdopodobieństwem będzie musiał skorzystać z kredytu bankowego. Jako, że mamy “wolność gospodarczą”, bank może odmówić udzielenia kredytu według własnego widzimisię. Ponieważ liczba banków stanowi drobny ułamek ogólnej liczby dużych przedsiębiorstw, a właściciele banków mogą być również właścicielami przedsiębiorstw, mamy w ten sposób de facto planowanie centralne. Różni się ono o planowania centralnego w ZSRR jedynie poziomem, ponieważ nie wnika w drobną przedsiębiorczość. Nawiasem mówiąc, to dlatego niektóre osoby wskazują na niebezpieczeństwo oddania zagranicy krajowych banków. Kraj bez własnego sektora bankowego ma minimalne szanse zachować status wysokouprzemysłowionego i ekspansywnego. “Kapitał bez ojczyzny” to kłamstwo sprzedawane tubylcom, których kraje pozbawiono ekonomicznego mózgu.

Dla banku kredyt to głównie wpis księgowy, a dla kredytobiorcy realna praca w celu spłacenia długu. Oczywiście banki nie działają zupełnie za darmo i konkurują ze sobą. Jednak największe i najlepsze z nich, mają tak duży naddatek “mocy”, że mogą udzielić kredytów z góry niespłacalnych albo ekonomicznie nieuzasadnionych. W ten sposób banki ingerują w globalną politykę, kredytując na przykład obie strony poważnych konfliktów zbrojnych. Ciekawą lekcją jest przyjrzenie się źródłom finansowania Hitlera i rewolucji bolszewickiej w Rosji. Takie finansowanie oparte o realny pieniądz, jako gigantyczna rozrzutność byłoby kłopotliwe. W przypadku kredytu już nie. Oczywiście najwięksi gracze finansjery zazdrośnie strzegą swojej pozycji i nie jest tak, że każdy może uzyskać dostęp to ich finansowej namiastki perpetuum mobile.

Ta nadzwyczaj patologiczna sytuacja jest konsekwentnie przemilczana przez wspomnianą wcześniej “czwartą władzę”. Chyba nietrudno zrozumieć czemu. Ten kto ma fabrykę pieniędzy, będzie miał też fabrykę ludzkich umysłów. Emisja potrafi dostarczyć każdej ilości środków aby przejąć najważniejsze, a więc i najbardziej kapitałochłonne ośrodki propagandy. Tutaj nie mogę sobie odmówić żalu do Clarka Kenta, który dysponując supermocami tłukł się z jakimiś cudakami atakującymi Ziemię. Tymczasem w pierwszej kolejności powinien przyładować swojemu sprzedajnemu pracodawcy…

“Czwarta władza” nie sprawdziła się, ale oto mamy Internet z niemal darmowym kanałem dystrybucji informacji. Dzięki temu prawdę o bankokracji poznało spore grono ludzi, którzy zdani jedynie na tradycyjnie media pozostaliby w nieświadomości. Jednym z takich internetowych eye-openerów jest film animowany zatytułowany “Money as debt”:

Film pokazuje ewolucję systemu od czasów renesansu, po współczesne: od złotników przechowujących złoto w swoich skarbcach, aż po nowoczesne banki centralne emitujące pieniądz dłużny. Na potrzeby wywodu autorzy przyjmują dopuszczalne uproszczenie scalając wszystkie banki w jeden bank, a wszystkich klientów w jednego klienta. W rzeczywistości działa wiele banków i wielu klientów co nieco utrudnia spojrzenie na system całościowo – jak na ogromną piramidę finansową. Najlepsi uczestnicy tej piramidy spłacą długi, ale część nie będzie mogła ich spłacić nigdy. Co więcej, “szczęściarze” którym udało się załatwić swoje sprawy z bankiem i tak zostaną opodatkowani przez zadłużone państwo. Mamy więc grę: Bank kontra Klient. Ponieważ nowy pieniądz powstaje jedynie (albo w przeważającej części) na skutek udzielania pożyczek i nie ma innych źródeł kreacji pieniądza, Klient nie jest w stanie spłacić długu początkowego. Aby spłacać stare długi, należy zaciągać nowe. To główna teza filmu.
(...)
1) Najpotężniejsze państwa na ziemi, te które dystansują resztę technologicznie i militarnie, toną w długach. Dług USA rośnie tak, że pojawiają się publicznie stawiane pytania o wypłacalność tego kraju. Dług Japonii przekracza jej roczny PKB. Europa Zachodnia notorycznie w długach rzędu połowy rocznego PKB i więcej.

2) Korporacje? Nawet Microsoft emituje obligacje. Jeśli superdochodowy moloch pożycza pieniądze, to znak, że na rynku działa chory mechanizm premiujący kombinowanie nad produktywność. Tym chorym mechanizmem jest podpuszczanie podmiotów gospodarczych do wyścigu o pieniądz dłużny. Kto wygra na rynku. Czy ten kto pracowicie zbiera kapitał na inwestycje czy ten kto jednym pociągnięciem zapewni sobie środki na ekspansję? Konkurencja wymusza pogoń za pieniądzem dłużnym.

3) Dobrze zarabiający specjaliści? Biorą kredyty na mieszkania, samochody i jeszcze się z tego cieszą.

4) Nędzarze z Afryki, biedniejszej części Azji i Ameryki Południowej. Ich rządy nabrały kredytów nie wiadomo na co, a teraz spłacają je czyniąc ze swych obywateli de facto niewolników.

5) Funkcja inflacji, wzrostu PKB i wzrostu długów wpisuje się w schemat wykładniczy.

Ponadto, zakładając, że emisja waluty jest powiązania z akcją kredytową, banki MUSZĄ udzielać nowych kredytów. Zatrzymanie kredytowania prowadzi do tego, że gospodarka dusi się z braku pieniądza. Zatem o ile autorzy filmu “Money as debt” dokonali skrótu myślowego, to moim zdaniem Panika 2008 w swoich wywodach wprowadza rzeczywistość równoległą. Teoria powinna wyjaśniać rzeczywistość, a nie być z nią sprzeczna. Jeśli zadłużenie rośnie, to znak, że istnieje swego rodzaju “furtka” na to pozwalająca i nie ma sensu snucie teorii negującej istnienie tej “furtki”.

Poza kwestią merytoryczną chciałbym zwrócić uwagę na specyficzny górnolotny język publicystów finansjery. Przykładowa wypowiedź Adama Dudy w komentarzu na blogu Panika2008:
(...)
Nie mam odpowiedniego wykształcenia kierunkowego, ale chciałbym zwrócić uwagę na pewien fakt. Ekonomia nie jest nauką w takim sensie jakim nauką jest na przykład fizyka. Ekonomia to styk psychologii, socjologii, polityki, prawa, administracji i matematyki. Przy czym matematyka jest tu znacznie gorzej reprezentowana niż na przykład w branży maszyn lotniczych. Jeśli lobbyści bankokracji wprowadzą terminologię w której “dług” nazywa się “pomidor”, banknot “ogórek”, a moneta “bźdzwiąga”, to wielu pomniejszych specjalistów taką terminologię przyjmie bez refleksji. Wówczas widzimisie bankokratów, na przykład VAT na kupno złota i brak VATu przy kupnie walut, urasta do roli niepodważalnego prawa natury. Pamiętają Państwo “Nowe szaty cesarza”? tutaj mamy dokładnie to samo. Dziecko widzi banknot i mówi “pieniądz”. Ekspert jest już mądrzejszy i ma swoje naukowo brzmiące “pomidory”. Taki niepotrzebnie hermetyczny język prowadzi do alienacji sektora finansowego. Mainstreamowi ekonomiści przejeli rolę kapłanów egipskich. Kapłani wciskali ludziom kit na temat zaćmień Słońca, a ekonomiści prorokują na temat kryzysu. Różnica jest taka, że zaćmienie to efekt naturalny, a cała ekonomia to efekt umowy społecznej opartej na spisku najważniejszych bankokratów.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » ndz sty 16, 2011 12:02 pm

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Niedziela, 26.12.2010 11:07
PRODUCENCI ZABAWEK TRUJĄ NAS
Aż 80 proc. zawiera szkodliwe substancje.

Od dwóch dni pokoje wielu polskich dzieci jeszcze bardziej przypominają sklepy z zabawkami. Kolorowymi, edukacyjnymi i... często bardzo niebezpiecznymi.
Jak podaje rp.pl, aż 80 proc. zabawek zawiera szkodliwe substancje; jedna trzecia aż tyle, że ich używanie poważnie zagraża zdrowiu – wynika z raportu UOKiK i badań Warentest.
Chodzi o rakotwórcze metale ciężkie, formaldehydy czy węglowodory aromatyczne. Niemiecka Fundacja Warentest wykryła je w 42 na 50 zbadanych zabawek – nie tylko w tych pochodzących z Chin, ale też w drogich, wyprodukowanych przez uznane koncerny. Co ciekawe, szkodliwe substancje znaleziono we wszystkich testowanych zabawkach drewnianych – czytamy na rp.pl.
W przypadku badania przeprowadzonego przez UOKiK okazało się, że 25 proc. zabawek dla dzieci do lat trzech zawierało zakłócające gospodarkę hormonalną organizmu ftalany. Stwierdzono też m.in. obecność szkodliwych dla zdrowia dzieci klejów.

Źródło: rp.pl

Dominika Reszke
dominika.reszke@hotmoney.pl

[Skażanie środowiska, trucie ludzi, przyrody zaczyna się już na etapie wydobywania surowców, następnie ich transportu, przetwarzania w półprodukty, i ich transportu, podczas produkcji m.in. produktu finalnego, „pozbywania się” odpadów, a na końcu ma mse po „pozbyciu się” zużytych m.in. zabawek i, analogicznie, do i podczas produkcji medykamentów, sprzętu medycznego do leczenia ludzi, podczas leczenia i po ich leczeniu!! No ale w tym systemie wszystko robi się dla pieniędzy dla finansistów, bankierów, fabrykantów, kooperujących z nimi mediów, polityków, a tego RZECZYWISTE koszty, w tym leczenia, utrzymywania na rencie, ponosi społeczeństwo, przyroda, poniosą przyszłe pokolenia!! – red.]

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [15.01.2011, 10:11] ostatnia aktualizacja: Sb [15.01.2011, 10:12]
ZATRUWAMY CIĘŻARNE KOBIETY. SĄ JAK CHEMICZNE WYSYPISKA
Ich dzieci chorobami zapłacą za życie w wygodzie.

Praktycznie każda ciężarna Amerykanka ma w sobie większość ze 163 związków chemicznych z listy, z którą do badań przystąpili naukowcy z Kalifornii.
Część z nich to ciężkie trucizny, zakazane jeszcze w latach 70. Większość jednak, to substancje powszechnie używane w chemii gospodarczej i spożywczej - donosi sify.com.
Problem w tym, że masowo się odkładają w organizmach. W krwi ciężarnych odkryto m.in. bifenyle, fenole, pestycydy, związki perfluorowane, ftalany, policykliczne węglowodory aromatyczne i nadchlorany.
Niestety, w wielu przypadkach odkrywano zakazany w 1972 roku silnie trujący, owadobójczy środek DDT czy środki zabezpieczające tekstylia przed ogniem (Polibromowane etery difenylowe).
Bisfenol A, element żywic epoksydowych, znalazł się aż w 96 proc. badanych ciężarnych. Do organizmu dostaje się wraz z napojami z puszek, bo wyścieła się nim wnętrza metalowych opakowań - tłumaczy serwis.
To, co naukowców niepokoi najbardziej, to liczba związków chemicznych, które odkładają się w ciałach kobiet.
Organizm ludzki wszystko wchłania, a nie ma informacji o tym, jakie są tego skutki.
Część badań prowadzonych wobec poszczególnych wymienionych chemikaliów pokazała ich dużą szkodliwość, szczególnie dla płodów. Nikt jednak dotąd nie badał kobiet na obecność tak wielu - podkreślają naukowcy. | JS

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [15.01.2011, 23:03]
DŁUG USA POBIŁ REKORD WSZECH CZASÓW
Dług publiczny USA wynosi już 14 bilionów dolarów. To rekord w całej historii tego kraju. Ale być może już w marcu przekroczy dopuszczalnie prawnie limit 14,3 bln.

Ekonomiści apelują o podniesienie dopuszczalnego zadłużenia. W przeciwnym razie USA może spotkać kryzys gorszy niż ten z 2008 roku.
Rekordowe zadłużenie oznacza, że średnio każdy Amerykanin jest ma ponad 45 tys. dol długu. Niemal połowa obecnego zadłużenia powstała w ciągu ostatnich sześciu lat - donosi RMF FM.
Gdy drugą kadencję rozpoczynał George W. Bush zadłużenie wynosiło 7,6 bln dolarów. W 2009 roku, kiedy urząd objął Barack Obama dług osiągnął poziom 10,6 bln dolarów. | MK

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » wt sty 18, 2011 8:18 pm

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Wtorek, 18.01.2011 15:24
POLSKA GOSPODARKA W REWELACYJNEJ FORMIE. WEDŁUG PROGNOZ
Mamy szybko się rozwijać.

Polską gospodarkę czeka okres rozkwitu. Przynajmniej według ekspertów Banku Światowego, którzy przewidują, że PKB naszego kraju będzie w najbliższych latach szybko rosnąć.
Prognozy na właśnie rozpoczęty rok mówią o tym, że wzrost PKB wyniesie 4,1 proc. W 2012 roku ma być jeszcze wyższy i osiągnąć poziom 4,5 proc. – podaje Forsal.pl za PAP.
Po raz kolejny Polska usłyszała pochwały za to, że poradziła sobie z kryzysem lepiej niż choćby inne kraje europejskie – wygłosił je Andrew Burns z Banku Światowego. Dodał jednak, że przez to, że u nas mniejsze było spowolnienie, skromniejsze jest też odbicie.
Jak czytamy, analitycy docenili rolę krajów rozwijających się w odbudowie światowej gospodarki po kryzysie. Ich zdaniem niemal połowa wzrostu po recesji świat zawdzięcza krajom rozwijającym się.

Źródło: Forsal.pl

Dominika Reszke
dominika.reszke@hotmoney.pl


Wybrany komentarz (będący cytatem z: http://www.monitor-ekonomiczny.pl/s17/A ... z_PKB.html ):
16:39 [18.01.2011] Gość
Wykorzystanie Produktu Krajowego Brutto jako miary wzrostu gospodarczego jest w ekonomii krytykowane od dawna, a zwolennicy stosowania tej miary uchodzą za ignorantów lub manipulatorów, z wyjątkiem zagorzałych wyznawców neoliberalizmu. Coraz częściej przypomina się, że: „Produkt Krajowy Brutto mierzy wszystko, z wyjątkiem tego, co sprawia, ze warto żyć” ( Robert F. Kennedy).

Stawianie na PKB oznacza również, że dąży się do ukrywania stanu faktycznego, na przykład: regresu podstawowych dziedzin gospodarki, spadku poziomu konsumpcji szerokich warstw ludności, narastania dysproporcji (w tym regionalnych), rosnącego zadłużenia publicznego, bezrobocia, zagrożeń związanych z czynnikami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Oznacza również ukrywanie narastającego niezadowolenia społecznego, które traktuje się jak problem psychiatryczny, a nie ekonomiczny. Stawianie na PKB jest więc jednym z najpoważniejszych symptomów obłudy i dezinformacji.

[No, no. Ludzie zaczynają myśleć! To już ostatni gwizdek dla polityków do zajęcia się Internetem, by i Internauci znali jedynie słuszną interpretację rzeczywistości... – red.]

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr sty 19, 2011 9:07 pm

Produkty, usługi tworzą wartość korzystną i niekorzystną (w jednych przeważa to pierwsze, a w innych to drugie), są też takie produkty, usługi, które tworzą wyłącznie wartość niekorzystną. Wszystkie natomiast zwiększają PKB...
PS
Każda praca absorbuje; rozwija, bądź niszczy potencjał (jeśli kogoś zatrudnimy niezgodnie z jego możliwościami, w dodatku do produkcji czy usług o niekorzystnej wartości, to będziemy wyłącznie i wszechstronnie tracili).

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » czw cze 02, 2011 9:46 pm

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek, 23.06.2011 11:28
POŁOWY POLAKÓW NIE STAĆ NA WAKACJE
Ponad połowa Polaków i blisko trzy czwarte dzieci nie wyjedzie w tym roku na wakacje – wynika z sondażu Instytutu Badania Opinii Homo Homini dla Polskiego Radia. O wyjeździe za granicę myśli 10,2 proc. respondentów – podaje IAR.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl

www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Czwartek, 02.06.2011 06:57
POLSKIE DZIECI ŻYJĄ NA SKRAJU NĘDZY (+2)
Ich sytuacja jest katastrofalna.
Prawie dwa miliony dzieci w Polsce żyje na skraju nędzy. Ich katastrofalną sytuację potwierdzają statystyki międzynarodowych organizacji – informuje "Dziennik Polski".
Połowa polskich rodzin nie ma pieniędzy na wysłanie dziecka na przynajmniej tygodniowe wakacje poza miejsce zamieszkania. Zdaniem Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju Polacy wydają na dzieci najmniej spośród wszystkich 32 krajów członkowskich. UNICEF ocenia sytuację materialną naszych dzieci jako najgorszą spośród 21 krajów europejskich.
Tymczasem z roku na rok maleje u nas liczba dzieci uprawnionych do pomocy państwa. Przykładowo w 2004 r. zasiłek rodzinny pobierało ponad 5,5 mln dzieci, w 2009 r. już tylko 3,3 mln. To efekt tego, że choć płaca minimalna rośnie, progi dochodowe nie zmieniają się.
www.dziennik.krakow.pl

[Jest tylko jeden dla nich, w demokracji, ratunek: dać dzieciom prawo do głosowania w wyborach. To zaraz pieniądze na jedzenie, uposażenie szkół, ferie, wakacje, itp. się znajdą. A osobom, czynnie, biernie, szkodliwym, pasożytniczym odebranie prawa do głosowania. Wtedy okaże się, ZGODNIE Z RZECZYWISTOŚCIĄ, że ich utrzymywanie kosztem osób pożytecznych, przyrody, przyszłych pokoleń jest absurdalne, demoralizujące, szkodliwe, złe, ekologicznie, ekonomicznie, biologicznie nierealne, nieetyczne, zabójcze, w tym samobójcze. – red.]

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek, 02.06.2011 13:26
OGROMNE DŁUGI POLAKÓW. JUŻ 31 MLD ZŁ
Zaległości ma 2,1 mln osób – wynika z najnowszego kwartalnego raportu InfoDług.
Forsal.pl za PAP
Dominika Reszke dominika.reszke@hotmoney.pl

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa 15.06.2011, 11:18
OTO NAJBARDZIEJ ZADŁUŻONE MIASTA W POLSCE. ZBANKRUTUJĄ?
Długi niektórych przekraczają już połowę rocznych wpływów do budżetu.
Zadłużenie polskich miast wojewódzkich jest już gigantyczne - sięga 19,5 mld złotych. A to jeszcze nie wszystko, gdyby dodać do niego długi spółek, które do nich należą, wzrosłoby o kolejne 8 mld złotych - informuje RMF FM.
Nominalnie najwyższe zadłużenie ma Warszawa - 6 mld złotych. Gdy dodać do tego kredyty zaciągnięte przez miejskie spółki kwota ta sięga już 8 mld złotych. Ogółem zadłużenie stolicy sięga połowy jej rocznych wpływów do miejskiej kasy.
W o wiele gorszej sytuacji jest Kraków i Wrocław, których zadłużenie zbliża się już do 60 proc. wpływów do budżetu. To jednak nie te miasta są prawdziwymi rekordzistami w tej dziedzinie.
Dodając zadłużenie spółek prawa handlowego, najbardziej zadłużonymi miastami są Szczecin, Bydgoszcz i Poznań - mówi RMF FM Łukasz Pokrywka z Instytutu Kościuszki. | WB


Wróć do „POLITYKA/PRAWO/GOSPODARKA”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 65 gości