TO TYLKO... REALIZACJA UTOPII (plik uniwers.)(cz. 3 i 4)

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:18 pm

12. MIGRACJA
Ostatnio zmieniony czw sty 20, 2011 12:34 am przez admin, łącznie zmieniany 3 razy.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:24 pm

www.onet.pl | (PAP, tm/31.10.2008, godz. 15:27)
NORWEGIA: NIE MOŻNA ODKŁADAĆ SPRAWY KLIMATU Z POWODU KRYZYSU
"Zmiana klimatu nie jest tylko sprawą naszych dzieci i wnuków, to problem, który występuje teraz i teraz musi być rozwiązany. To jest absolutny priorytet, problem dużo głębszy, poważniejszy i trwalszy niż kryzys finansowy" - podkreślił Solheim.

"ANGORA" nr 11, 12.03.2006 r.: Dramatycznie przedstawił sytuację były prezydent Bill Clinton na niedawnym forum gospodarczym w Davos: „Zmiany klimatu to czynnik, który może zniszczyć nasza cywilizację. Wszystko inne jest w porównaniu z tym nieważne”.


www.o2.pl | Poniedziałek [23.02.2009, 12:51] 1 źródło
MILIONY "EKOEMIGRANTÓW" BĘDZIE SZUKAĆ NOWYCH DOMÓW
Globalne ocieplenie wywoła liczne katastrofy, które zniszczą ich kraje - ostrzegają naukowcy.
Przeniosę 100 tysięcy obywateli swojego kraju do nowej ojczyzny. Wkrótce rosnący poziom oceanu zabierze nam ziemię - powiedział prezydent Kiribati, wyspy leżącej na Pacyfiku.
Zdaniem ekspertów miliony "ekoemigrantów" zmuszonych do poszukiwania nowego miejsca zamieszkania całkowicie zmieni kształt gospodarki, polityki i kultury na ziemi. Ponad 10 lat temu ich liczbę oszacowano na 25 milionów.
Teraz sądzimy, że będzie ich znacznie więcej - powiedział Norman Myers z Oxford University. - Podnoszenie się poziomu morza w wyniku zmian klimatycznych zatopi ojczyzny olbrzymiej liczby ludzi.
W Bangladeszu z powodu klęsk żywiołowych miejsce zamieszkania musiało zmienić od 12 do 17 milionów osób. W Afryce około 10 milionów ludzi przeprowadziło się ze względu na suszę. Na Filipinach 4 miliony osób wyemigrowało przez wylesianie. | K


"FAKTY I MITY" nr 13, 05.04.2007 r.
DOM NA BIEGUNIE
Emigrując masowo do Wielkiej Brytanii, Polacy wykazali się zmysłem proroczym. Niedługo bowiem Europa przeistoczy się w ogromną pustynię, a Wyspy Brytyjskie będą jedną z nielicznych oaz. Na całej Ziemi.
Tak przynajmniej twierdzi James Lovelock – ogólnie szanowany naukowiec z dziedziny ochrony środowiska, a zarazem futurolog, który jest autorem wydanej właśnie książki „Zemsta Gai – Dlaczego Ziemia się mści i co uczynić, by uratować ludzkość”. Według magazynu „Prospect” – Lovelock należy do grona 100 najwybitniejszych intelektualistów na świecie.
Wszystkiemu winne globalne ocieplenie. Ludzie traktują ten temat ze znudzeniem – jak oglądany po raz setny film. Ale to nie fikcja. Wszyscy poważni uczeni alarmują. Jednak rzadko który roztacza tak makabryczną wizję jak 87-letni Lovelock.
Liczba mieszkańców Wielkiej Brytanii drastycznie wzrośnie, bo Wyspy wypełnią miliony uchodźców z Europy, która zamieni się w Saharę. Innym nowym terenem osiedleńczym stanie się daleka północ. Czapa lodowa wielkości kontynentu amerykańskiego stopi się i „większość ludności przeprowadzi się do Arktyki, bo będzie to jedno z nielicznych miejsc, gdzie da się żyć”.
Dlaczego Wielka Brytania ma ocaleć? Ocieplenie spowoduje zanik Golfsztromu, kierującego ciepłe wody Morza Karaibskiego w kierunku północnej Europy i klimat w tym rejonie się oziębi. Lovelock twierdzi, że przed końcem stulecia Chińczycy będą masowo emigrować na Syberię, gdzie polarne mrozy staną się przeszłością. Podczas wykładu Lovelocka na Uniwersytecie Stanforda liczni profesorowie, w tym laureaci Nagrody Nobla, indagowali go, w jakim rejonie Kanady należy kupować nieruchomości. „Oni wierzą mi, gdy mówię, że tereny USA nie będą nadawać się do życia – mówi. – Wszystko dzieje się bardzo szybko: polarne czapy lodowe, topiąc się, przestają odbijać światło słoneczne, które utrzymywało umiarkowaną temperaturę Ziemi, mimo że Słońce staje się coraz gorętsze”.
To dopiero początek grozy. Zdaniem brytyjskiego naukowca, z 6 miliardów mieszkańców planety przeżyje ten okres około pół miliarda, może miliard... „Jest nas za dużo. Zużywamy setki razy więcej energii niż Ziemia jest w stanie dostarczyć z surowców do jej produkcji. Należałoby skłonić kobiety, by rodziły mniej dzieci, ale my nie mamy na to czasu. Ziemia to za nas załatwi”. Nasza planeta ma 3,5 miliarda lat i starzeje się; pozostało jej nie więcej niż miliard lat egzystencji. W przyszłości, jeśli ocieplanie klimatu będzie postępować, może wyglądać jak Mars. Doprowadziliśmy do tego, paląc węgiel. Nie powinniśmy wycinać lasów, których Ziemia potrzebuje, by regulować temperaturę – twierdzi Lovelock. Aby wszystko funkcjonowało należycie, lasy powinny zajmować jedną trzecią powierzchni planety. Lovelock jest zwolennikiem energii jądrowej oraz energii pochodzącej z wykorzystania siły wiatru. Na pocieszenie przypomina, że w historii siedmiokrotnie przechodziliśmy poważne zmiany klimatyczne (epoki lodowe) i jesteśmy w stanie się przystosować.
Po raz pierwszy Lovelock wystąpił z „Hipotezą Gaja” przed 40 laty. Świat nauki go wyśmiał. Teraz nikt się nie śmieje. Meteorolodzy stwierdzili właśnie, że obecna zima jest najcieplejszą w historii pomiarów temperatury na całym świecie. ZW

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [05.05.2010, 13:03]
NADCHODZI ZAGŁADA. LUDZIE JUŻ WKRÓTCE WYGINĄ
Co nas zabije.
Jeśli emisja gazów cieplarnianych nie zostanie zmniejszona, to już pod koniec tego stulecia Ziemia może stać się zbyt gorąca dla ludzi - informuje livescience.com.
Zdaniem naukowców wkrótce wzrosną wskazania tzw. zwilżonego termometru. O co chodzi?
O wysoką wilgotność i jednocześnie wysoką temperaturę. Te dwa czynniki są zabójcze dla człowieka - kończą się tzw. udarem cieplnym.
Matthew Huber z Purdue University’s wyliczył, że wystarczy 6-godzinna ekspozycja na temperaturę zwilżonego termometru równa 35 stopniom Celsjusza, by człowiek (a także większość ssaków) dostał udaru cieplnego.
Ocieplenie o 12 stopni Fahrenheita (ok. 7 stopni C) spowoduje, że w niektórych rejonach świata zostanie przekroczony limit temperatury mokrego termometru. Ocieplenie o 21 stopni (ok. 12 stopni C) spowodowałoby, że połowa ludności świata znalazłaby się w nienadającym się do zamieszkania środowisku - twierdzi Huber.
Jego zdaniem do takiej sytuacji może dojść już pod koniec tego stulecia. | WB


www.o2.pl | Wtorek [31.03.2009, 10:45] 5 źródeł
TRAGEDIA NA MORZU ŚRÓDZIEMNYM
Zatonęły dwa statki wiozące nielegalnych imigrantów do Włoch.
Nie wiadomo dokładnie, ile osób zginęło. Ratownicy wyłowili na razie 21 ciał. Jednak na pokładzie statków było ponad 600 osób. A uratowano zaledwie 23...
Włoski dziennik "Il Messaggero" informuje - choć, jak zaznacza, są to informacje niepotwierdzone, otrzymane od libijskich władz - że pasażerów jednego ze statków, około 300 osób, uratowała włoska jednostka.
Tymczasem Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji stwierdziła już, że prawdopodobnie co najmniej trzystu nielegalnych imigrantów utonęło.
To najwyraźniej nie koniec tragedii. Libijskie władze poinformowały o kolejnych dwóch statkach, które wypłynęły w kierunku Włoch. Nie wiadomo, ilu uciekinierów było na ich pokładzie. One także prawdopodobnie zatonęły. | WB


www.o2.pl | Sobota [04.04.2009, 19:06] 1 źródło
KILKUDZIESIĘCIU IMIGRANTÓW UDUSIŁO SIĘ W KONTENERZE
Afgańczycy chcieli, przez Iran, dotrzeć do Europy.
Kontener z 200 osobami znaleziono na przedmieściu miasta Kweta, na granicy z Afganistanem. Samochód ciężarowy, który go zostawił, przyjechał z afgańskiego miasta Spin Boldak.
Kontener był nadany do Iranu - twierdzą władze Kwety, w pakistańskim Beludżystanie.
Wszystko wskazuje na to, że tak 200 uciekinierów z Afganistanu chciało się dostać do Europy. I pewnie kontener pojechałby dalej, gdyby nie przechodnie.
To oni zaalarmowali policję. Twierdzili, że słyszą z kontenera jęki i wołania o pomoc.
Po otwarciu okazało się, że pięćdziesiąt osób nie żyje, a 60 straciło przytomność z braku tlenu. | JK


www.o2.pl | Niedziela [05.04.2009, 15:12] 1 źródło
IMIGRANCI WE WŁOSZECH MIESZKAJĄ W KANALIZACJI
W Rzymie znaleziono ich ponad setkę.
W tym ponad 20 afgańskich dzieci w wieku 10-15 lat. Grupa obcokrajowców mieszkała w sieci kanalizacyjnej pod dworcem kolejowym. Policja odnalazła podziemne miasto po doniesieniach mieszkańców, którzy widzieli koło dworca coraz więcej zabiedzonych dzieci - informuje "BBC".
Nikt z imigrantów nie mówi po włosku, do kanałów wdarli się wybijając przykrywy studzienek kanalizacyjnych.
Wedle organizacji "Save the Children Italy" do Rzymu z Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej przybywa co roku ponad tysiąc dzieci bez opiekunów.
Afgańskie dzieci przyjechały ukryte w ciężarówkach z Turcji i Grecji. | JS


www.o2.pl | Środa [27.05.2009, 09:55] 3 źródła
ANGLIA NAJBARDZIEJ ZATŁOCZONYM MIEJSCEM NA ŚWIECIE
Zaleje ją fala imigrantów.
Anglię wybiera ponad dziewięciu na 10 imigrantów, którzy przybywają do Wielkiej Brytanii. Od 1991 roku zamieszkało tam ponad 2,3 mln cudzoziemców - wynika z danych rządowych.
Imigranci prawie 20 razy częściej wybierają Anglię niż Szkocję.
Prognozy są jeszcze gorsze. W Anglii osiedli się 95 procent nowych imigrantów, a do 2051 roku spodziewamy się na Wyspach kolejnych siedmiu milionów cudzoziemców - powiedział deputowany Nicholas Soames.
Brytyjczycy uważają, że najwięcej imigrantów przyjedzie na Wyspy z Francji. | TM


www.o2.pl | Czwartek [16.07.2009, 0:12]
"POLSKIE G..., WON!" NA ZACHODZIE NAS NIENAWIDZĄ?
"Brytyjskie miejsca pracy dla Brytyjczyków" Nie tak dawno imigrantów ze wschodniej części Unii witano z otwartymi ramionami. Dziś obraża się ich, bije, morduje i grozi im wysadzeniem domów.
W ostatnią sobotę dwóch mężczyzn zaatakowało w Aberdeen Jarosława J., który w Szkocji pracuje jako sprzątacz - poinformowało BBC News. W wyniku pobicia odniósł on rozległe obrażenia, jednak - jak zapewniają lekarze - jego stan, choć poważny, jest stabilny. Policja podejrzewa, że powodem ataku były uprzedzenia narodowościowe.

Nie miał tyle szczęścia Marek Muszyński, napadnięty kilka dni wcześniej w miejscowości Newry w Irlandii Północnej. Jego zmasakrowane ciało znaleziono w bocznej uliczce. Przyczyną śmierci było ciężkie pobicie.

Ale prawdziwe, zakrojone na szeroką skalę polowanie na Polaków w Irlandii Północnej ma się dopiero rozpocząć. Wynoście się z kraju Królowej, macie czas do 12 lipca! – takie ultimatum wystosowali niedawno do naszych rodaków (a także do Cyganów, muzułmanów i hindusów) protestanccy radykałowie. Wskazany termin upłynął.

Bojówkarze z Ulster Defence Association grozili, że będą podkładać bomby w domach imigrantów. Czy rzeczywiście do tego dojdzie? Zobaczymy. Z pewnością spodziewać się możemy kolejnych napadów na Polaków mieszkających w tym regionie. Może być jeszcze gorzej, niż podczas niedawnych zamieszek po wizycie polskich kibiców.

Warto jednak przypomnieć, że gwałtowny wzrost liczby
ataków na polskich imigrantów zamieszkujących Wyspy nastąpił już w 2008 r. Wszystko zaczęło się wraz ze światowym kryzysem gospodarczym. Według raportu przygotowanego przez Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii w ubiegłym roku zanotowano 20-procentowy wzrost liczby napadów na naszych rodaków.

Coraz więcej Brytyjczyków chce wyrzucić imigrantów poza granice swojego kraju. Wracajcie do pier****nej Polski! - skandowali wiosną demonstranci na angielskiej Isle of Grain. W Coventry grupa pijanych chuliganów zaatakowała zamieszkany przez polską rodzinę dom. Napastnicy roztrzaskali drzwi i pobili mieszkającego w środku Polaka. Spierdalaj stąd, polska k***o! - krzyczeli do Polki.

Popularność wśród poddanych Królowej zyskuje sobie nowy zwrot, którym określają oni naszych rodaków: "white paki". Samo "paki" oznacza imigrantów z Pakistanu (i szeroko rozumianych okolic) i uznawane jest za wyraz bardzo obraźliwy i rasistowski. Widać, dziś polscy robotnicy, tak jak wcześniej przybysze z Południowej Azji, stali się dla Brytyjczyków zbędnymi podludźmi.

Ale Irlandia, Szkocja i Anglia to nie jedyne kraje, w których los Polaków pogarsza się z dnia na dzień. I których obywatele zwracając się do nich sięgają po wulgarne słowa.

Polskie gówno, won z Norwegii! - taki napis witał niedawno klientów supermarketu w Oslo. Firma Forenede Montorer zatrudniająca polskich elektryków dawała norweskim pracownikom "dodatek za pracę w brudzie". Zaś Norwegowie pracujący w stoczni Kleven Verft w Ulsteinvik podzielili ścianą stołówkę - by nie jeść z Polakami w jednym pomieszczeniu. Podobne przykłady można by mnożyć.

Jeszcze dwa lata temu wszystko układało się tak dobrze. Gospodarka kwitła, ubrani w garnitury ludzie Zachodu chodzili do czystej i dobrze płatnej pracy, gdy tymczasem polscy robole myli naczynia, sprzątali domy i męczyli się przy wielu innych rodzajach fizycznej roboty. Z punktu widzenia Brytyjczyków czy Norwegów - sielanka.

Jednak skończyły się dobre czasy, zaczęła się recesja. Bogatym Europejczykom w oczy zajrzało bezrobocie. Zmywaki, miotły i betoniarki przestały wyglądać odpychająco - skoro przynajmniej przy nich zarobić można jakieś pieniądze.

Ale - co za niespodzianka - te miejsca pracy wciąż zajmują Polacy! I wcale nie chcą wracać do domu. Co więcej, pracodawcy (ach, ci chciwi, pozbawieni patriotyzmu kapitaliści!) nie zamierzają ich wyrzucać. Imigranci są przecież tacy tani, co w dobie kryzysu, gdy tak trudno związać w interesie koniec z końcem, nabiera jeszcze większego znaczenia.

Nic więc dziwnego, że wśród mieszkańców Zachodu narasta frustracja i niechęć do obcych. W trudnych czasach zjawiska te rodzą się przecież od zawsze. A dziś czasy dla Europejczyków, przyzwyczajonych do dostatku i stabilności, niewątpliwie są ciężkie. Szukają więc kogoś, kogo można obwinić za zaistniałą sytuację, na kim można się wyładować. "White paki" nadają się doskonale. Przecież zabierają nam miejsca pracy! I na dodatek - co szczególnie w Irlandii Północnej nie jest bez znaczenia - są katolikami!

Kryzys jeszcze się nie skończył. Co więcej, może być i tak, że dzisiejsza recesja okaże się być tylko preludium do prawdziwego krachu. Sielanka nieprędko znów zapanuje na Zachodzie. A to nie oznacza nic dobrego dla pracujących poza ojczyzną Polaków. Szczególnie dla tych wykonujących najprostsze prace.

Niestety, wszystko wskazuje na to, że wydarzenia z ostatnich miesięcy to dopiero początek. Niechęć i agresja wobec naszych rodaków widocznie rośnie. Zjednoczona Europa w kryzysowym czasie nie jest już tak otwarta i braterska.

Może więc nadeszła pora, by pomyśleć o powrocie do domu? Zanim będzie za późno.

Autor: Daniel Nogal
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 7:55 pm przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:24 pm

O działalności dobroczynnej...
Czy aby napewno przedłużając wegetację ludzi starych, schorowanych, zarażonych, kosztem pozostałych (w tym środowiska naturalnego) mających zająć się m.in. reprodukcją, pomagamy danemu społeczeństwu?
TZW. POMOC HUMANITARNA (krótki, uproszczony przykład myślenia całościowego)

Proszę się logicznie zastanowić.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację, otóż jest głodujące społeczeństwo, i chcemy mu pomóc w następujący sposób:
a) przeznaczamy pieniądze na żywność dla wszystkich.
b) dajemy żywność tylko zdrowym i młodym, a ludzi starych, schorowanych, zarażonych (m.in. HIV-em) poddajemy eutanazji (zamiast śmierci w męczarniach z powodu chorób, głodu), stosujemy pozytywną selekcję kandydatów do prokreacji. Za resztę pieniędzy organizujemy pozostałym energię z źródeł odnawialnych, by nie wycinali drzew, nie degradowali, nie zatruwali środowiska, a mogli normalnie funkcjonować (m.in. mieć własne płody rolne, móc przyrządzać posiłki, produkować artykuły przemysłowe (w tym środki antykoncepcyjne)), mieli odpowiednie warunki sanitarne, zapewnioną edukację, bezpieczeństwo itp.).

Co zyskujemy w pierwszym przypadku.
Po przejedzeniu darowizny wszyscy znów zaczną głodować. Wiadomo, że ocaleni chorzy, w tym zarażeni chorobami zakaźnymi (np. HIV-em), będą uprawiać seks, się rozmnożą zwiększając liczbę zakażonych, chorych i głodujących, co przyczyni się do kolejnych chorób i śmierci z głodu zdrowych.
Człowiek oprócz jedzenia ma też i inne potrzeby, co wiąże się z zużywaniem surowców, zatruwaniem, degeneracją środowiska itp.
Są też społeczne problemy, jak chociażby analfabetyzm, ciemnota, religijność, przestępczość, wojny (A co oznacza konflikt zbrojny, wojna?! To oznacza kalectwo, śmierć przede wszystkim młodych, zdrowych ludzi (ludzie chorzy, którzy się wtedy rozmnażają..., oraz starzy są, na ogół, chronionymi cywilami). A przeżywają w nich najczęściej najokrutniejsi, mający najmniej skrupułów, psychopaci – czyli jest to podwójna selekcja negatywna!!!). Dodajmy też skutki migracji dla nawiedzanych krajów: przestępczość; skutki obciążenia ekonomicznego, ekologicznego itp.
Perspektywy, w tej opcji, są więc pesymistyczne – będzie coraz gorzej.

Co zyskujemy w drugim przypadku.
Kontrolę, ograniczenie zakażeń, chorób, przyrostu naturalnego, zużywania surowców, zatruwania, degenerowania środowiska; zmniejszenie biedy, głodu, ciemnoty, przestępczości; samodzielność tej społeczności („WPROST” nr 33/34, 27.08.2006 r.: Bandyci między czwartą a siódmą rano przyjeżdżają busem na główny plac miasteczka i tam wybierają spośród imigrantów tych, którzy wydają się najsilniejsi, zdolni pracować dwanaście czy czternaście godzin. Dochodzi do tego, że zdesperowani i chyba pogodzeni z brutalną rzeczywistością robotnicy orzą ziemię własnymi rekami. Im więcej skrzynek napełnią ziemniakami, tym większą szansę mają na zatrudnienie następnego dnia. Jolanta Kondraciuk z Rzymu)( www.onet.pl, PAP, POg /09.10.2008 22:06, ZATONĘŁA ŁÓDŹ Z 50 IMIGRANTAMI
Około 50 nielegalnych imigrantów zaginęło po tym jak u wybrzeży Maroka wywróciła się łódź, którą płynęli do Hiszpanii - poinformowała państwowa marokańska agencja prasowa MAP. (...) Każdego roku tysiące nielegalnych imigrantów z Afryki, szukających szansy na lepsze życie w Europie, podejmuje ryzykowne wyprawy w przepełnionych łodziach. Większość zostaje zatrzymana, a setki toną lub umierają z wyczerpania); mamy coraz zdrowsze, inteligentniejsze, zaradniejsze, urodziwsze, atrakcyjniejsze itd. – szczęśliwsze społeczeństwo.
Perspektywy, w tej opcji, są więc optymistyczne – będzie coraz lepiej, w tym i dla innych krajów.

Pytam się więc: Kto jest tak naprawdę etyczny, humanitarny, rozsądny – racjonalny, a kto robi ludzkości, przyrodzie, krzywdę uchodząc przy tym za dobroczyńcę...
To jest właśnie ta różnica między postępowaniem emocjonalnym a racjonalnym; bezmyślną krótkowzrocznością, a dogłębną etyką, racjonalną dalekowzrocznością.
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 7:57 pm przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:24 pm

"WPROST" nr 21/2006 (1224)
WOJNA Z DARMOZJADAMI
(...)
Hotel "Europa"
Europa się starzeje, potrzebuje siły roboczej, powinna się otworzyć na imigrantów. Tyle teorii. Praktyka jest taka, że w ubiegłym roku 164 tys. imigrantów dostało pozwolenie na pobyt we Francji, ale jedynie 11,5 tys. z nich przyjechało tam, by pracować. Tylko co piętnasty chciał i był w stanie sam na siebie zarobić. Reszta trafiła na garnuszek państwa. W 15-milionowej Holandii imigrantów jest 1,6 mln, pracy nie ma jedna trzecia. Spośród 7 mln imigrantów w Niemczech bez pracy jest co czwarty. - W Wielkiej Brytanii jest podobnie - mówi "Wprost" brytyjski eurodeputowany Gerard Batten. Jego zdaniem, część imigrantów nauczyła się pasożytować na hojnym systemie socjalnym. - Korzystają z niego wszyscy, którym nie chce się pracować. Poza muzułmańskimi przybyszami mamy potężną grupę słowackich i czeskich Romów, którzy udają uchodźców politycznych. Mają refundowane mieszkania, dostają zasiłki. I jak to wykorzystują? Lekceważąc reguły kraju, w którym mieszkają: dzieci nie posyłają do szkół, a mieszkania podnajmują innym imigrantom (...)

Flirt z rasizmem
(...) W ubiegłym roku odnotowano w Niemczech 15 tys. przestępstw na tle rasowym, o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej.
(...)
Test na obywatela
Europejczycy, przyjmując imigrantów, chcieli na skróty rozwiązać własne problemy. Najpierw potrzebowali taniej siły roboczej, teraz zastrzyku imigranckich dzieci dla swych starzejących się społeczeństw. Nie liczyli się z tym, że gospodarka nie kręci się dzięki nie wykwalifikowanym robotnikom. Gdyby tak było, Pakistan czy Meksyk byłyby potęgami gospodarczymi.
Gdy dostrzeżono wreszcie "gettoizację" kolorowych dzielnic nędzy w Berlinie czy pod Paryżem, do Europejczyków zaczęło docierać, że wręczając imigrantom paszporty, obdarowując ich przywilejami i prawami, zapomnieli o kulturowym wymiarze imigracji. (...)
Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się ustawa uchwalona w ubiegłym tygodniu przez francuskie Zgromadzenie Narodowe. Nicolas Sarkozy, kandydat na prezydenta w przyszłorocznych wyborach, przeforsował w niej zapis, iż republika przestanie przyjmować wszystkich imigrantów i wprowadzi system selektywny. Kartę pobytu, nie na stałe, lecz początkowo na trzy lata, będą dostawać ci, których umiejętności i wiedza - zdaniem urzędników - będą przydatne państwu, czyli ci, którzy będą chcieli i umieli na siebie zarobić. Nie będzie mowy o "łączeniu rodzin", a to był powód nadawania co roku ponad 100 tys. imigrantom prawa pobytu we Francji. Ta ustawa jest najbardziej europejskim w duchu rozwiązaniem spośród wszystkich praktykowanych w Europie. Nie jest jednak doskonała - reguluje głównie sytuację tych, którzy przyjadą, ale nie rozwiązuje problemu mieszkających już we Francji nie zasymilowanych cudzoziemców. Odnosi się do nich bezpośrednio tylko przepis, na mocy którego zniesiono przyznawanie po 10 latach karty stałego pobytu.
Agata Jabłońska, Dominika Ćosić
[Te „rozsądne” rozwiązanie to wyłuskanie wykształconych obywateli z biednych, zacofanych państw, czyli postępowanie krótkowzroczne, egoistyczne, bez zastanowienia nad tego rzeczywistymi, pełnymi konsekwencjami, kosztami... – red.]


„POLITYKA” nr 49 (2632) z dnia 08-12-2007; s. 56 ŚWIAT
RAJ ROMA
Duże miasta Italii spowija sieć romskich faweli. Zamiast współczucia budzą wrogość i strach.
(...)
W tej chwili we Włoszech mieszka legalnie 600 tys. obywateli Rumunii. W tej liczbie nie ma nielegalnych imigrantów i tych, którzy przyjeżdżają tu na mniej niż trzy miesiące. Stanowią największą imigrację i przewodzą we wszelkich statystykach przestępczości. Obywatele Rumunii, stanowiący 15 proc. imigrantów, popełniają 37 proc. kradzieży.

Fatalnie wygląda sytuacja w Rzymie, który rumuńscy przybysze szczególnie sobie upodobali. Aż 75 proc. wszystkich, łącznie z Włochami, zatrzymanych w tym roku to obywatele Rumunii. Stanowią niemal połowę więźniów w rzymskim więzieniu Regina Coeli. Wiadomo, że chodzi głównie o Romów, ale nikt nie odważy się tego powiedzieć głośno. Poprawność polityczna każe policji i mediom w przypadku przestępstw mówić wyłącznie o obywatelach Rumunii, by uniknąć oskarżeń o rasizm.
(...)
Włoska policja przez palce patrzy na drobne przestępstwa, a wyroki do dwóch lat więzienia orzekane są zawsze w zawieszeniu. Biurokratyczny chaos i inercja sprawiają, że można zlekceważyć każdy przepis. Dlatego Romowie zjeżdżają tu masowo całymi klanami. Miasta oddają im tereny pod obozowiska, zaopatrując je w wodę, prąd i urządzenia sanitarne, ale są bezradne wobec rozmiarów exodusu. Poza tym za lepsze warunki trzeba płacić.

Romowie osiedlają się więc, gdzie popadnie. Najchętniej blisko wody i stacji. Zajmują opuszczone rudery na przedmieściach albo budują szałasy. Kilka miesięcy temu w jednym z parków w Rzymie dwóch Romów uwiło sobie gniazdo na rozłożystym drzewie. Okolica natychmiast ulega degradacji. W nozdrza bije fetor, roi się od żebraków, codziennie dochodzi do włamań i napadów. Po ulicach, co jest we Włoszech widokiem niespotykanym, włóczą się watahy pijanych Romów, zaczepiając kobiety.

Włoscy mieszkańcy żądają od władz, by oddzielić ich od obozowisk murem i drutem kolczastym. Póki co organizują straż sąsiedzką, by ustrzec się przed włamaniami. Supermarkety muszą zatrudniać armię ochroniarzy. Strach zostawić pod domem rower czy skuter albo pójść na spacer do parku. Gdy policja wreszcie zlikwiduje nielegalne obozowisko, Romowie przenoszą się gdzie indziej i cała historia zaczyna się od nowa.
(...)
Z czego żyją? Niemal każdy Rom, zagadywany przez włoskie media, jest pomocnikiem murarza i pokazuje spracowane ręce. Ale statystyki policyjne mówią co innego. Policja w Mediolanie wpadła na trop romskiej mafii, która sprowadza z Rumunii kieszonkowców, żebraków (najczęściej zdeformowane dzieci i kaleki), pomywaczy szyb, włamywaczy. Organizuje im „pracę”, pobierając w zamian haracz. Ponoć romscy mafiosi już dorobili się na tym majątku i teraz usiłują nieśmiało wejść na niebezpieczny, choć intratny rynek mediolańskiej prostytucji i narkotyków.

W przestępczym procederze spory udział mają dzieci. W Mediolanie na dworcu głównym od miesięcy pasażerów terroryzuje dziecięcy gang romskich kieszonkowców. W ubiegłym tygodniu policja złapała po raz setny tą samą 14-letnią Romkę na kradzieży. Nie można jej wsadzić do więzienia, bo jest nieletnia. Podobnie, choć nie na taką skalę, dzieje się w rzymskim metrze. Formalnie dzieci nomadów podlegają obowiązkowi szkolnemu. Ale cygańskie dzieci na ogół chodzą do szkoły życia: na kradzież albo na żebry.
(...)
W szałasach skleconych z tablic reklamowych, części mebli, drutu, styropianu i worków foliowych żyło kilkadziesiąt romskich rodzin. W górach cuchnących odpadów buszowały szczury. Okolica upstrzona była odchodami i papierem toaletowym. To tu mieszkał morderca pani Reggiani. Teraz obozu już nie ma. Rozjechały go spychacze. Nie wiadomo, co się stało z mieszkańcami, ale dalej na północ, tuż nad brzegiem Tybru, wykwitły nowe szałasy.
(...)
Unijne prawo znacznie utrudnia ekspulsję, bo decyduje o niej sąd, co potrafi ciągnąć się tygodniami i miesiącami. A trzymanie przez ten czas kandydata do wydalenia w zamkniętym obozie może kosztować nawet 5 tys. euro.

W praktyce więc usunięcie z kraju z doprowadzeniem do granicy lub wsadzeniem do samolotu dotyka tylko 36 proc. formalnie wydalonych. Reszta otrzymuje świstek papieru z nakazem opuszczenia Włoch w ciągu dwóch tygodni. Ale nikt się takim nakazem nie przejmuje. W ten sposób „wydalonych” z Włoch zostało w ubiegłym roku 80 tys. imigrantów, w tym 23 tys. obywateli Rumunii, z których w rzeczywistości nikt nie wyjechał. Poza tym, by uniknąć ekspulsji, wystarczy co trzy miesiące na jeden dzień wyjechać z Włoch.

Teoretycznie prawo stałego pobytu we Włoszech otrzymują tylko ci obywatele Rumunii, którzy potrafią wykazać roczny zarobek 5 tys. euro, a 10 tys. euro w przypadku 3–4-osobowych rodzin. Tyle tylko, że skontrolowanie 600 tys. osób przekracza możliwości włoskiej biurokracji. Stąd praktycznie w tej sprawie Włochy nie robią nic i stały się europejskim rajem dla imigrantów, szybko doganiając przodujące Niemcy. W tym roku Italia liczbą i odsetkiem imigrantów wyprzedziła Wielką Brytanię i Francję.

Poza tym premier Romano Prodi jest zakładnikiem własnych sojuszników koalicyjnych. Radykalna lewica (komuniści i zieloni) nadal wychodzi z założenia, że byt kształtuje świadomość, i żąda, by nielegalnym imigrantom byt polepszyć. Na ostrzejszy kurs i masowe wydalenia zgodzić się nie chce. I zdaje się, że sprawy idą w tym kierunku, bo premierzy Prodi i Tariceanu wystosowali właśnie wspólny list do Komisji Europejskiej, domagając się funduszy strukturalnych na integrację Romów.
Piotr Kowalczuk z Rzymu
Autor jest korespondentem dziennika „Rzeczpospolita”.


"WPROST" nr 23(1276), 10.06.2007 r.
LUDZIE NA SPRZEDAŻ
NIEWOLNIKÓW JEST DZIŚ WIĘCEJ NIŻ KIEDYKOLWIEK W HISTORII
Pudełko kakao, naćpane dzieciaki żebrzące w Bagdadzie i żakiet uszyty w podwarszawskim Piasecznie. Co je łączy? Niewolnictwo. Dziś niewolnicy są tańsi niż kiedykolwiek w historii. Organizacje zajmujące się tym procederem szacują, że na świecie jest 27 mln niewolników. Ostrożne statystyki Międzynarodowej Organizacji Pracy mówią co najmniej o 12,3 mln. Z danych ONZ wynika, że co roku przez granice jest szmuglowanych 800 tys. osób, które później są zmuszane do niewolniczej pracy.
Policja nigdy nie otrzyma zgłoszenia o przestępstwie popełnionym w niepozornym domu w Piasecznie. Wietnamka działająca w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Praw Człowieka powołuje się na zeznania jej dwóch rodaków, którzy stamtąd uciekli. Rok temu przez kilka tygodni byli przetrzymywani z grupą 30 Wietnamczyków w piwnicy. Znajdowała się tam szwalnia, w której pracowali na zmiany. Nie wychodzili. Przez kilka dni, gdy zdaniem nadzorcy pracowali za wolno, nie dostali jedzenia. Kilka razy ich pobito. Dwaj mężczyźni uciekli, ale nie zgłosili się na policję, bo w Polsce byli nielegalnie. Stąd, też nielegalnie, uciekli do Niemiec. W stowarzyszeniach imigrantów można usłyszeć dziesiątki podobnych historii. Są dowodem na to, że Polska wpisuje się w globalny rynek niewolników. - Dość długo byliśmy krajem tranzytowym, ale ostatnio Polska zmienia się w kraj docelowy dla ludzi wykorzystywanych do niewolniczej pracy - mówi "Wprost" Janusz Kaczmarek, minister spraw wewnętrznych i administracji. Podkreśla, że zjawisko to będzie się nasilać, gdy wejdziemy do strefy Schengen w 2008 r. - Jednocześnie nasi obywatele, którzy wyjeżdżają w nieznane do pracy czy na wakacje za granicę, niedostatecznie znając język, często nie zdają sobie sprawy, na jakie niebezpieczeństwo się narażają - dodaje wiceminister Wiesław Tarka odpowiedzialny w MSWiA za współpracę międzynarodową. Według Organizacji ds. Migracji, 10 tys. Polaków, głównie kobiet, staje się co roku ofiarami handlu ludźmi.

DZIECIĘCA KRUCJATA
Dziesięcioletnia Kim, pochodząca z rodziny tybetańskich uchodźców, w 1985 r. została sprzedana podróżującemu po Indiach pastorowi z USA. Mężczyzna przeszmuglował ją do Massachusetts. Przez lata Kim służyła mu jako pomoc domowa. Była też gwałcona. Pastor wmówił jej, że jeśli komuś o tym powie, jej rodzina trafi do więzienia. Sprawa wyszła na jaw po pięciu latach. Dziewczyna skontaktowała się z krewnymi i dowiedziała się, że jej siostry podzieliły jej los. Wtedy poszła na policję. Historię Kim opisał David Batstone w książce "Not for Sale: The Return of the Global Slave Trade and How We Can Fight It". Wykładowca etyki na University of San Francisco zainteresował się tematem niewolnictwa, gdy okazało się, że kelnerka w jego ulubionej restauracji w San Francisco jest niewolnicą z Indii. Właściciel lokalu był pośrednikiem w sprzedaży kilkuset dziewcząt i chłopców.

Batstone wybrał się w podróż po pięciu kontynentach, badając współczesne niewolnictwo. Za najpowszechniejsze uważa wykorzystywanie w rolnictwie (na plantacjach ryżu w Azji, herbaty w Afryce, kakao w Ameryce Południowej), w kopalniach i cegielniach. Często właściciel ziemi czy fabryki wypłaca pracownikom pieniądze ledwo starczające na jedzenie albo udziela pożyczki na przykład na wyprawienie ślubu. - Wraz ze spłatą długu zaczyna się niewolnicza praca. W Indiach spotkałem rodzinę, w której cztery pokolenia kobiet pracowały, by spłacić dług zaciągnięty przez przodka. Pożyczka stanowiła ekwiwalent 10 dolarów. To nielegalny proceder, ale trudno dowieść, że jest przymusowy - mówi Batstone.
Pochodząca z Sierra Leone Sandra przyjechała do Wielkiej Brytanii, gdy miała 11 lat. Mężczyzna, który ją przywiózł, obiecał jej rodzicom, że znajdzie dziewczynce szkołę w Londynie. Pierwszy rok Sandra spędziła w zamkniętym mieszkaniu gwałcona przez swego "wybawiciela". Gdy miała 12 lat, była już uzależniona od narkotyków. Zmuszano ją do stosunków seksualnych z dziesięcioma mężczyznami dziennie. W wieku 15 lat próbowała popełnić samobójstwo. - Izolację i gwałty Sandra znosiła przez kolejnych pięć lat. Pewnego dnia jej alfons zapomniał zamknąć drzwi i dziewczyna uciekła. Policja zatrzymała ją, bo nie miała dokumentów - opowiada Lucy Kralj z The Helen Bamber Foundation.

PIEKŁO NIEWOLNIC
Z danych ONZ wynika, że 80 proc. współczesnych niewolników to kobiety. Ponad połowa z nich ma mniej niż 18 lat. Pochodzą przede wszystkim z Albanii, Białorusi, Chin, Rumunii, Rosji i Tajlandii. Trafiają do Azji, na Bliski Wschód i do Europy. Większość zmuszana jest do pracy w domach publicznych. - Trudno sobie wyobrazić piekło, przez jakie przechodzą - mówi Lucy Kralj. Jej zdaniem, kobiety zastraszone, iż ich rodziny ucierpią, jeśli uciekną, trzymane w zamknięciu i zmuszane do prostytucji, tracą tożsamość. - Większość sądzi, że nie mają innej ucieczki niż samobójstwo. Po uwolnieniu wystarczy, że zamkną oczy i przypomina im się koszmar. Na samą myśl, że ktoś mógłby je dotknąć, czują fizyczny ból - mówi Kralj. Większość kobiet zmuszanych do prostytucji, którymi zajmowała się The Helen Bamber Foundation, była tak bita, że obrażenia skutkowały padaczką.
Haiti było pierwszym krajem w Ameryce, który zniósł niewolnictwo (w 1804 r.). Niewolnictwo wróciło tam jednak z powodu skrajnej biedy. Sześcioletnia Jeanette codziennie osiem kilometrów dźwiga baniak z wodą. Urodziła się pod Port-au-Prince w rodzinie, która podobnie jak ponad połowa mieszkańców Haiti żyje za mniej niż równowartość 1,5 zł dziennie. Pewnego dnia ojciec dziewczynki powiedział jej, że zamieszka z krewnymi w stolicy. W ten sposób Jeanette stała się jednym z 250 tys. dzieci na Haiti, które w zamian za utrzymanie muszą pracować. Większość służy w domach lub nosi wodę z przedmieść. - Można by im pomóc, wysyłając je do sierocińców albo do szkół. Problem w tym, że formalnie one nie istnieją - mówi Prospery Raymond z Maurice Sixto w Port-au-Prince. Sytuacja dzieci pogarsza się, gdy kończą 15 lat. Prawo nakazuje, by każdemu powyżej tego wieku płacić za pracę. Zapłatą staje się jednak wyrzucenie z domu.

BIZNES ZA 10 MILIARDÓW
Dziewięć milionów współczesnych niewolników to dzieci. Światowa Organizacja Pracy podaje, że co roku 1,2 mln z nich jest przemycanych przez granice. Zwykle służą w domach lub są wykorzystywane w domach publicznych. Około 300 tys. walczy w ponad 30 konfliktach zbrojnych. Rozpowszechnione jest także zmuszanie dzieci do żebrania. W Iraku w ten sposób pieniądze na rebelię zbierały szyickie gangi związane z Muktadą Sadrem. Dzieci, by łatwiej było je kontrolować, uzależniano od narkotyków, zwykle kleju. W Jemenie tysiące rodzin sprzedaje dzieci gangom obiecującym wywieźć je do szkół w Arabii Saudyjskiej. Tam jednak zamiast się uczyć, są zmuszane do żebrania.
W 1850 r. w Ameryce niewolnik kosztował około tysiąca dolarów (to równowartość dzisiejszych 38 tys. USD). Dziś niewolnika na Mali można kupić za 40 dolarów, w Tajlandii za tysiąc. W Europie pośrednikom trzeba zapłacić 12,5 tys. dolarów, w przemycenie niewolnika gangi inwestują 3 tys. dolarów. ONZ szacuje, że niewolnictwo przynosi rocznie 10 mld dolarów zysku.
Agata Jabłońska


"NEWSWEEK" nr 11, 16.03.2008 r.
SŁUŻĄCEGO TANIO KUPIĘ
Niewolnicy w Londynie XXI wieku? Niestety, to nie sensacja z tabloidu.
Nigeryjka Dayo Adeyeni miała 13 lat, kiedy przyjechała do Londynu. Rodzice przed wyjazdem powtarzali jej, że powinna się cieszyć, bo bogaci krewni, którzy mają trójkę dzieci, wybrali właśnie ją. Chcą płacić za jej szkołę, zapewnią utrzymanie i będą kochać jak własne dziecko. A w domu przecież się nie przelewa. Można też będzie podreperować budżet, bo za córkę państwo Adeyeni otrzymali od krewnych niewielką sumę.

Szybko się okazało, że zamiast w obiecanym raju na ziemi dziewczynka w Londynie znalazła się w piekle. Przez pięć lat była bita i poniżana, harowała od 6 rano do 10 w nocy. Pranie, gotowanie, sprzątanie, zakupy, opieka nad kuzynami. Bez prawa do edukacji i dnia wolnego. - Dla nich nie byłam człowiekiem, ale niewolnikiem - wspomina dzisiaj Dayo. Spała w pralni, jadła resztki, a jeśli do domu przychodzili goście, musiała się ukrywać. Ulubionym zajęciem pani domu było bicie jej po głowie drewnianą łyżką za byle przewinienie. Po pięciu latach koszmaru udało się jej uciec. Dzisiaj ma 20 lat i zaczyna życie od nowa. Złożyła dokumenty o kartę stałego pobytu w Wielkiej Brytanii. Chce zostać pielęgniarką.

Dokładnie nie wiadomo, jak liczna jest armia małych niewolników pracujących w brytyjskich domach. Według szacunków policji i organizacji zajmujących się zwalczaniem handlu żywym towarem w ciągu roku na teren królestwa może trafiać nawet kilka tysięcy dzieci, głównie z Afryki i Azji. - Wiele z nich, tak jak Dayo, szmuglowanych jest do Wielkiej Brytanii za pośrednictwem dalekich krewnych - mówi "Newsweekowi" David Harrison, dziennikarz brytyjskiego dziennika "Sunday

Telegraph", który zajmuje się tematem handlu dziećmi. Większość trafia jednak do Wielkiej Brytanii za pośrednictwem handlarzy żywym towarem.

Harrison bez problemu dotarł w Nigerii do szmuglerów, którzy wyszukują rodziców chętnych sprzedać swoje potomstwo. Pięcioletnie dziecko na czarnym rynku kosztuje około 5 tys. funtów, ale zdesperowani rodzice są w stanie sprzedać je nawet za tysiąc, jeśli szybko potrzebują gotówki. Jeden handlarz rocznie sprzedaje nawet 500 dzieci.

Rynek jest ogromny. Nie brakuje ani kupców, ani sprzedających. W Wielkiej Brytanii jedna na dziesięć rodzin zatrudnia służbę. Nielegalnych służących może być nawet kilka razy więcej. Najchętniej kupowane są dzieci między 9. a 15. rokiem życia. Nie mogą być zbyt małe, bo muszą pracować, ani zbyt duże, bo nie będą czuć respektu przed właścicielami. Handlarze szmuglują dzieci przez granice, posługując się fałszywymi papierami. Później mali niewolnicy trafiają do domów w Londynie albo innych dużych miast na zachodzie Europy.

- Te maluchy są brutalnie wykorzystywane przez nowych właścicieli - mówi Debbie Ariyo, dyrektorka londyńskiej organizacji Africans Unite Against Child Abuse, która pomaga ofiarom handlarzy żywym towarem. Wegetują w warunkach przypominających XIX-wieczny Londyn z powieści Dickensa: śpią na podłodze, jedzą resztki, są bite i poniżane, jeśli domownicy nie są zadowoleni z ich pracy. Kiedy dorastają, często okazują się bezużyteczne dla właścicieli: zaczynają się buntować, żądają pieniędzy za wykonywaną pracę, domagają się wolnego czasu. Bez skrupułów wyrzucane są więc na bruk. Często nie znają nawet miasta, bo były trzymane w areszcie domowym, a jeśli wychodziły na zewnątrz, to jedynie po zakupy do sklepu. Oficjalnie nie istnieją. Nie mają dokumentów ani pewności, że imię i nazwisko, którym się posługują, są prawdziwe. Nie są w stanie udowodnić, w jaki sposób i kiedy trafiły do Wielkiej Brytanii. Często nie potrafią też pisać ani czytać.

Tunde Jaji trafił do Anglii jako mały chłopiec. Nie wie, kto i kiedy go tu przywiózł. Kiedy skończył 17 lat, rodzina, u której mieszkał i pracował jako służący, wyrzuciła go na ulicę, twierdząc, że nie jest jej już potrzebny. Nie miał dokumentów ani pieniędzy. Kłopoty zaczęły się, kiedy chciał założyć konto w banku. Grzecznie mu odmówiono, bo nie miał dokumentów potwierdzających tożsamość. Później musiał zrezygnować z marzeń o nauce, bo nikt nie chciał pożyczyć mu na czesne. W dodatku brytyjskie służby imigracyjne kazały mu opuścić kraj, bo przebywał w Anglii nielegalnie.

Tunde miał jednak szczęście. Zachowało się świadectwo, że w 1992 roku chodził do brytyjskiej szkoły. Na jego podstawie udowodnił, że mieszka w Anglii wystarczająco długo, by uzyskać kartę stałego pobytu. Dzisiaj studiuje w Londynie. Jego towarzysze niedoli, którzy nie mają żadnych dokumentów, są odsyłani do kraju, z którego przyjechali. W nowej-starej ojczyźnie zwykle zostają złodziejami i prostytutkami. Albo handlarzami dziećmi.
Monika Rębała


www.o2.pl | Poniedziałek [29.12.2008, 13:05] 1 źródło
KWITNIE HANDEL MAŁYMI NIEWOLNIKAMI
USA i Europa Zachodnia kupują dzieci do pracy.
Pracują od świtu do nocy - robią wszystko, co im się każe. Pracują niewolniczo, bez przerw i wolnego, a do tego są bite i poniżane. Niektóre pracują zupełnie za darmo, inne dostają grosze.
Huffingtonpost.com opisuje dramat afrykańskich dzieci sprzedawanych do bogatych domów w charakterze pomocy domowej. Niektóre z nich muszą pracować, choć nie skończyły nawet trzech lat.
Jak to działa? Rodziny sprzedają swe pociechy tzw. "naganiaczom", ci z kolej odsprzedają je innym, jako tanią siłę roboczą. Rodzice mają nadzieję, że w ten sposób umożliwią dziecku lepszą przyszłość. Często bardzo się mylą...
Amerykański Departament Stanu wylicza, że w ubiegłym roku dzieci były ofiarami handlu ludźmi do pracy w co najmniej 33 krajach Afryki.
Część tych dzieci, głównie dziewczęta, zostały wysłane do USA i Europy.
Problem jest - to pewne. Jednak handlarze małych niewolników bardzo dobrze ukrywają swoją działalność. Na tyle dobrze, że władze ONZ, Interpolu i Departamentu Stanu nawet nie próbują pokusić się o ocenę, jak wiele małych niewolników pracuje na Zachodzie. | AH


www.o2.pl | Środa [15.07.2009, 16:39] 5 źródeł
TUŻ OBOK NAS KWITNIE HANDEL LUDŹMI
W Niemczech wykorzystują około 30 tys. niewolników.
Według Deutsches Institut für Menschenrechte i Fundacji Pamięć, Odpowiedzialność
i Przyszłość to głównie kobiety, które muszą pracować jako prostytutki. Jednak wielu niewolników zatrudnionych jest także w gospodarstwach domowych.
Przeważają tu imigrantki z Europy Wschodniej. Są one bezbronne, łatwiej poddają się naciskowi psychicznemu ze względu na barierę językową, brak pieniędzy i obawę przed odesłaniem do kraju - pisze "Süddeutsche Zeitung".
Według raportów Bundeskriminalamtu rocznie wykrywanych jest około 700 przypadków przymusowej prostytucji. Ale zdaniem ekspertów liczba wykorzystywanych pracowników nie tylko w branży usług
seksualnych jest o wiele wyższa. Niewielu z nich jest w stanie także samodzielnie dochodzić swoich praw w sądzie i uzyskać odszkodowanie. | TM


www.o2.pl / www.sfora.pl | Nd [16.08.2009, 07:32] 1 źródło
PODSTARZAŁE EUROPEJKI POLUBIŁY SEKSTURYSTYKĘ W AFRYCE
To już nie domena mężczyzn. Co gorsza, kobiety wykorzystują dzieci.
Definicja "seks-turysty" zyskała nowy wymiar. To już nie tylko starsi panowie, którzy odwiedzają domy publiczne z nastolatkami w Azji. Międzynarodowa organizacja zajmująca się prawami dzieci alarmuje o nowym, niepokojącym zjawisku: coraz więcej starszych kobiet z bogatych krajów odwiedza Afrykę w celach seksualnych - donosi gadling.com
Działacze "Defense for Children" twierdzą, że do Afryki w poszukiwaniu erotycznych przygód wyjeżdżają mieszkanki Europy i Stanów Zjednoczonych. Część uczestniczek wycieczek korzysta z przypadkowego seksu, choć tego nie planowały. Większość wie jednak, po co jedzie.
Tymczasem z raportów organizacji wynika, że partnerami seksualnymi tych kobiet są także nieletni. Panie nie są w stanie właściwie ocenić wieku i molestują afrykańskich nastolatków. Potwierdzają to statystyki UNICEF, z których wynika, ze ponad 30 proc. dzieci z Kenii między 12 i 18 rokiem życia pada ofiarą seks-turystek.
Międzynarodowe organizacje praw człowieka przygotowały kodeks etycznego postępowania dla biur podróży, które organizują wyjazdy do Afryki. Tour-operatorzy mają zwracać uwagę na cele wyjazdów starszych kobiet ze USA i Europy. Jednak te regulacje nie obejmują wyjazdów indywidualnych. | AJ



www.o2.pl | Piątek [13.02.2009, 10:17] 1 źródło
EMIGRANCI Z EUROPY WSCHODNIEJ ROZNOSZĄ CHOROBY
Głównie żółtaczkę i liszajca zakaźnego - wylicza brytyjski National Health Service.
Rodziny mieszkające w beznadziejnych warunkach doprowadziły do rozprzestrzeniania się chorób, w tym wirusowego zapalenia wątroby typu A - alarmuje "Daily Mail".
Ale to nie wszystko. Przez emigrantów roznoszą się też pasożyty, takie jak choćby wszy. To wynika z opublikowanego raportu National Health Service (NHS).
Jak tłumaczą eksperci, wielu emigrantów ledwie zarabia na to, by kupić podstawową żywność. Dlatego ich dzieci są niedożywione.
Na ulicach miast pełno jest wałęsającej się w obdartych łachach młodzieży. Rodziny zmuszone są do wspólnego mieszkania, a nawet dzielenia jednego łóżka przez kilku członków rodziny. Niedożywione dzieci zapadają nie tylko na choroby zakaźne, ale i anemie - donosi NHS.
Raport NHS zwraca też uwagę na bałagan i hałas panujący wśród emigrantów. Do tego emigranci prowadzą ze sobą nieustanne walki, które prowadzą do eskalacji przemocy, znęcania, a nawet podpaleń.
NHS przestrzega, że brytyjskie władze lokalne nie są w stanie zapewnić im bezpieczeństwa, ani odpowiedniej opieki medycznej. | AH
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 7:58 pm przez admin, łącznie zmieniany 3 razy.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:25 pm

www.o2.pl / www.sfora.pl | Posted by Midvith on August 15, 2009
RASIZM USPRAWIEDLIWIONY
Dziesiątki lat temu rasizm nie był niczym niezwykłym – osobne miejsca dla osobnych ras, segregacja i tak dalej. Dziś promuje się tolerancję rasową… i wielu pewnie w tym miejscu pomyśli, że owa tolerancja mi się nie podoba. Nie – wszystko jest ok, dopóki nie dochodzimy do skrajności w tej tolerancji. Również wielu ludzi nie odróżnia racjonalnego spoglądania na świat od rasizmu – ludzie myślą, że na świecie istnieją jedynie rasiści i jedynie tolerancyjni… Są jeszcze tacy, którzy niekiedy usprawiedliwiają zachowania typowo rasistowskie, bowiem patrzą na świat nie przez pryzmat “kocham cię mimo, to że zaraz mnie zabijesz”, a przez pryzmat “kochaj bliźniego jak siebie samego”.

Nie mam nic przeciwko, że kupuję ubranie od chińczyka na bazarze, czy siedzę w jednej ławce z Murzynem lub Afroamerykaninem na uczelni. Nie istotne czy mam kontakt z osobą z innej rasy, mnie to po prostu nie przeszkadza…

Chodzi o coś zupełnie innego. Rasizm usprawiedliwiam dopiero wówczas, gdy dochodzi do takich sytuacji, jakie ostatnio mają miejsce na zachodzie Europy… Gdy przykładowo jeden czarnoskóry chłopiec zostaje zabity przez policję – bo np. nie chciał zatrzymać się do kontroli drogowej i z prędkością 200km/h wjechał motorem w mur. Wówczas społeczności imigranckie lub przeważnie czarnoskórych robią wielki rumor i mamy zamieszki… I wówczas dla mnie rasizm jest usprawiedliwiony.
Gdy zostanie zabity biały nastolatek, przez czarnego nastolatka – jest ok, nie ma żadnego rumoru, jest normalne śledztwo, są skazani i tak dalej – wszystko odbywa się bez szkód innych. Tymczasem gdy zginie czarny imigrant, nie ważne czy w porachunkach, czy z własnej winy, czy w wypadku spowodowanym przez policję – w 90% przypadków zaraz pojawiają się zamieszki.

Pamiętacie słynne walki w Paryżu, gdy niemal całe paryskie przedmieścia były kontrolowane przez wkruwionych Murzynów, arabów i Azjatów? Płonęły samochody, sklepy, byli ranni i zabici, walki z policją – w imię czego? Czci paru zabitych nastolatków? Mi się wydaje, że dla rozwałki, którą murzyni lubią znacznie bardziej od białych… I w tym miejscu, jeżeli jakiś człowiek powie “czarnuch”, to jedynie w takim wypadku poprę jego słowo.

Nie rób bliźniemu, co tobie nie miłe.
Tego pojęcia wielu imigrantów nie zna. Wiadomo, że często imigranci żyją w gorszych warunkach, że społeczności murzyńskie często żyją w podmiejskich slumsach europejskich stolic… ale to nie zmienia faktu, że robienie zamieszek na całe miasto z powodu śmierci jednego człowieka ze swojej rasy, jest po prostu podżeganiem do rasizmu. Na przykładzie mediolańskiego Chinatown – chiński kierowca złamał zasady ruchu drogowego, został ukarany… i co? Domyślacie się? Ano właśnie – zamieszki, około 25 osób rannych i oskarżanie włochów o rasizm. Następnie – morderstwo piętnastolatka Krissa Donald’a w Glasgow – morderstwo o podłożu rasistowskim (ofiara rasy białej). Imigrantów skazano… i co? Ano również – przez Glasgow przeszły setki Murzynów uzbrojonych w pałki i butelki z benzyną.
Statystyki z Anglii mówią same za siebie – w roku 2004, prawie o 2/3 więcej napadów o tle rasistowskim na białych, niż na czarnych.
I kto tu jest rasistą? Przybywają do nas – chcą mieszkać w naszych krajach, to niech zachowują się jak ludzie.

By móc oczekiwać szacunku, najpierw trzeba samemu posiadać odrobinę szacunku, dla innych… A skoro społeczności imigranckie wolą robić burdy z byle powodu, który w Europie jest niczym niezwykłym, to niestety – rasizm słabnąć nie będzie. Tak jak pisałem – należy odróżnić rasizm ze względu na “bo jesteś taki i koniec”, od rasizmu ze względu “przestań imigrancie jeden niszczyć swoją okolicę”.
Jak chcą się lać, robić burdy, rozwalać całe przedmieścia – głównie należące do białych sklepy i samochody – to niech nie oczekują, że rasizm zniknie… Wystarczy zmienić swoje zachowania, podejście i przestać być aroganckim imigrantem, który oczekuje Bóg wie jakich przywilejów ponad obywatelem…
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 7:59 pm przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:25 pm

Islamizacja

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [27.08.2009, 19:11] 1 źródło
DZIECKO CHCE DO SZKOŁY? CHŁOSTA!
Tak talibowie karzą młode dziewczęta za chęć do nauki.
Bojownicy regularnie wysadzają w powietrze budynki szkół oraz palą podręczniki.
Tak dzieje się w pakistańskiej Dolinie Swat gdzie rebelianci powiązani z Al-Kaidą narzucają lokalnej ludności rządy prawa muzułmańskiego zwane szariatem.
Kobiety nie mają prawa opuszczać domów bez męża, dziewczynki zaś są karane chłostą za uczęszczanie do szkół innych niż muzułmańskie - podaje CNN.
By walczyć z tą sytuacją grupa studentów ze stolicy Pakistanu - Islamabadu zaprosiła 26 dziewczynek do nauki w bezpiecznych warunkach.
10-dniowy kurs zawiera ćwiczenia budujące pewność siebie oraz lekcje krytycznego myślenia - oparte na wartościach islamskich - podaje CNN.
Efekty lekcji widać od razu, dziewczynki są rozluźnione i nie boją się mówić o swoich marzeniach.
Chcę zostać prezydentem i dobrze rządzić krajem - mówi 12-letnia Malia. | JP

[Ci ludzie... Zamiast się cieszyć i dziękować, że mogą jeszcze oddychać, przez worek, to narzekają! – red.]


www.o2.pl / www.pardon.pl | Niedziela [14.02.2010, 0:00]
ISLAM NIE KOCHA KOBIET: GWAŁTY, CHŁOSTY I MORDERSTWA
W muzułmańskim kraju zdecydowanie lepiej być mężczyzną.
Jeśli idzie o religię Mahometa, jeszcze do niedawna obowiązywał w zachodnich, politycznie poprawnych mediach pewien prosty, zero-jedynkowy podział. Z jednej strony mieliśmy więc islam "wypaczony", zły, z twarzą Osamy bin Ladena albo afgańskiego taliba - z drugiej zaś islam "prawdziwy", czyli głęboki, tolerancyjny i postępowy. Ostatnio utrzymywanie takiego stanowiska staje się zadaniem coraz bardziej karkołomnym.

Bo czy to terroryści Osamy ukarali niedawno trzynastoletnią dziewczynkę 90 batami za to, że na teren żeńskiej szkoły wniosła telefon komórkowy z aparatem? Nie, zdecydował o tym saudyjski sąd. Mniej, bo 50 razów, wymierzono szesnastolatce z Sudanu, która wyszła na ulicę
w nieprzyzwoicie krótkiej sukience(nieprzyzwoicie krótkiej znaczy - do kolan). Lepiej już, jeśli kobieta założy tam spodnie. Kara: jedyne 40 batów.

Wykroczeniem o wiele gorszym niż noszenie nieobyczajnych ubrań jest zajście w ciążę przed ślubem. Nawet gdyby miała
być ona wynikiem gwałtu - kara musi być. Dwa tygodnie temu w Bangladeszu zapadł wyrok: 101 batów. Ale to i tak nieźle, bo w Somalii muzułmanie czekają do urodzenia nieślubnego dziecka, a potem kamienują matkę.

Pojedyncze przypadki? Wyjątki od reguły? No, nie bardzo. Los generalnie nie jest zbyt łaskawy dla kobiet żyjących w islamskich krajach. We wspomnianej Somalii religijni strażnicy patrolują ulice
i sprawdzają, czy panie noszą staniki. Jak? Każą im podskakiwać i potrząsać biustem. W przypadku wykrycia zakazanej bielizny - natychmiastowa kara chłosty.

No tak, bo Somalia to taki dziki kraj... - ktoś zacznie tłumaczyć. OK. Afganistan podobno jest już mniej dziki, rządzą nim utrzymywani przez Zachód politycy. I co? I robią z kobiet niewolnice, uchwalają prawo do gwałtu. A w również nie takim znów dzikim Iranie mają nawet państwowych gwałcicieli.

W Turcji, w cywilizowanym państwie, które chce należeć do Unii Europejskiej, trzeba przyznać, prawo nie dyskryminuje kobiet tak jednoznacznie, sędziowie nie każą ich batami, nie mogą wydać wyroku ukamienowania. Ale "na wysokości zadania" stają krewni. Kilka dni temu głośno było o szesnastolatce zakopanej żywcem przez ojca i dziadka. Za co? Za rozmawianie
z chłopakami. Była to dość oryginalna kara, częściej dziewczyny wyrzucane są przez okno i dźgane nożami.

Niestety, makabryczne zwyczaje niektórzy wyznawcy islamu przywożą ze sobą na Zachód. We Włoszech, na przykład, ojciec poderżnął gardło osiemnastoletniej córce, gdy ta wyprowadziła się do chłopaka. Inny muzułmanin, który przez lata promował w amerykańskich mediach obraz islamu jako religii pokoju, odrąbał żonie głowę, gdy chciała od niego odejść.

Bardziej oryginalną metodę egzekucji wymyślił muzułmanin z Phoenix (stan Arizona), który w imię Allacha córkę przejechał jeepem. Bo była zbyt zachodnia. W kanadyjskim Kingston ojciec swych trzech nastoletnich córek, co prawda, nie rozjechał, ale trzy trupy dziewcząt, które lubiły poszaleć na mieście, znaleziono właśnie w samochodzie
.

Nie chcemy nikogo przekonywać, że wszyscy muzułmanie znęcają się nad kobietami, że każdy gotów jest pobić czy zamordować żonę albo córkę, która złamie religijne zasady. To z pewnością nieprawda. Jesteśmy przekonani, że większość wyznawców religii Mahometa nie zwykło na nikogo podnosić ręki.

Ale takie, godne pochwały, zachowanie nie bierze się z wierności zasadom "prawdziwej" islamskiej tradycji. A wręcz przeciwnie - z podejścia do niej z dystansem, miast z fanatyzmem. Tradycja ta bowiem, jakby na nią nie patrzeć, nie jest kobietom zbyt łaskawa.
Daniel Nogal

[Co za szerzenie rozpusty, grzeszności – przecież te worki mają otwory!! – red.]


"ANGORA" nr 11, 12.03.2006 r.
WZORCE HITLERJUGEND WIECZNIE ŻYWE
Około pięciu tysięcy dzieci w wieku
8-12 lat demonstrowało w pakistańskim mieście Lahaur,
domagając się egzekucji autorów karykatur Mahometa,
publikowanych w europejskiej prasie. – Powiesić tych, którzy
obrazili Proroka! – piszczeli ubrani
w mundurki szkolne uczestnicy protestu.
Potem spalili trumnę owiniętą flagami
USA, Izraela i Danii. Wydaje
nam się, że znamy już przyszłość
tych, hm, dzieci. | Mel

www.o2.pl / www.pardon.pl | Niedziela [16.08.2009, 14:19]
SEKSUALNE NIEWOLNICTWO UCHWALONE!
Świat protestował, a tymczasem Afgańczycy zrobili swoje. Od tego tygodnia międzynarodowe wojska strzegą państwa islamskiego.
W kwietniu informowaliśmy o przyjęciu w Afganistanie prawa, które muzułmańskim radykalizmem przekraczało nawet osiągnięcia Talibów. Specjalna ustawa drastycznie ograniczyła prawa kobiet:
Teraz będą mogły wychodzić z domu wyłącznie za zgodą męża lub ojca. Pozwolenia mężczyzny będą potrzebować również po to, by rozpocząć naukę, starać się o pracę, a nawet... iść do lekarza! Ustawa stwierdza też, że żona nie ma prawa odmawiać mężowi mającemu ochotę na seks. Przedstawiciele ONZ alarmują, że mamy do czynienia z legalizacją gwałtów.
Nowe afgańskie przepisy spotkały się z gigantyczną krytyką ze strony zagranicznych polityków – głównie przywódców państw utrzymujących kontyngenty w środkowoazjatyckim państwie. Prezydent Afganistanu – którego władza opiera się przecież na sile wojsk NATO – obiecał wprowadzenie zmian. Tyle tylko, iż Hamid Karzaj znalazł się między młotem opinii międzynarodowej a kowadłem własnego elektoratu. W Afganistanie zbliżają się wybory prezydenckie. Obecny prezydent oczywiście w nich startuje i najwyraźniej nie zamierza ryzykować utraty poparcia walcząc o prawa kobiet. Dlatego lekko zmodyfikowana kontrowersyjna ustawa ponownie została przyklepana.
Jak donosi brytyjski "Guardian"ostateczna wersja dotyczącego kobiet oraz rodziny prawa niezbyt różni się od tej kwietniowej. Kobiety i dzieci oddane zostały całkowicie pod władzę mężczyzn. Gwałcicielom umożliwia się uniknięcie odpowiedzialności poprzez zapłacenie rodzinnie ofiary odszkodowania. A w małżeństwie kobiety zobowiązane zostały do świadczenia mężom seksualnych usług na każde życzenie. Jeśli żona odmówi, mąż będzie mógł zamknąć ją w domu i pozbawić jedzenia.
Na tle nowego afgańskiego prawa, postulaty talibów wydają się być głosem na rzecz liberalizacji.
Paweł Rybicki


www.o2.pl | Wtorek [24.02.2009, 18:41] 1 źródło
GWAŁTOWNIE PRZYBYWA MUZUŁMANÓW W EUROPIE
To najszybciej rosnąca społeczność na Starym Kontynencie.
W tej chwili muzułmanie stanowią 4 procent mieszkańców Europy. Jednak, według analizy firmy Oxford Analytica, będzie ich dużo więcej. Już w 2025 roku co dziesiąty mieszkaniec Starego Kontynentu będzie wyznawał islam.
Jeśli muzułmanie nie zostaną zintegrowani z europejskimi społeczeństwami, mogą się zradykalizować - ostrzega Oxford Analytica.
Doświadczyli tego Brytyjczycy podczas zamachów w londyńskim metrze. Zginęły wtedy 52 osoby, a co najmniej 700 osób zostało rannych. Wśród ofiar były również trzy Polki.
(...) Aż 47 procent brytyjskich muzułmanów uważa również, że istnieje poważny konflikt między światem islamu a nowoczesną Europą. | G

www.o2.pl /www.sfora.pl | Sobota [08.08.2009, 14:15] 4 źródła
MUZUŁMANIE JUŻ WKRÓTCE OPANUJĄ EUROPĘ
Zmienią naszą kulturę i politykę.
W 2050 roku muzułmanie stanowić będą 20 proc. mieszkańców krajów UE. W Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Holandii stanie się to jeszcze szybciej.
W ubiegłym roku wyznawcy islamu stanowili 5 proc. populacji krajów UE. Jednak przez rosnący poziom imigracji oraz niski przyrost naturalny w Europie ich liczba będzie się gwałtownie zwiększać - pisze „The Dailly Telegraph".
Eksperci uważają, że to w znacznym stopniu zmieni funkcjonowanie wielu dziedzin życia w krajach europejskich. Zwłaszcza edukacji, polityki zagranicznej i systemu emerytalnego.
Według części z nich, w ciągu kilku najbliższych lat, należy spodziewać się także wybuchu niepokojów społecznych na tle religijnym. | TM

WYBRANE KOMENTARZE DO ARTYKUŁU:
Ja mam. Prosty przykład: Muzułmanie w Europie mogą swobodnie ubierać się w swoje szaty typu "ninja". Wyobraźcie sobie, że podobna sytuacja ma miejsce w krajach muzułmańskich, tylko ze dotyczy Europejczyków – Europejka paradująca w bikini na ulicy Bagdadu. Podejrzewam, że od razu zostałaby zlinczowana. Wystarczy wprowadzić takie same zasady w Europie – nakazać muzułmanom podporządkowanie się do europejskich reguł. I już po sprawie. |

Dlaczego będąc w kraju muzułmańskim nie mogę nic zjeść w ciągu dnia w czasie Ramadanu?! Dlaczego żona nie może tam pokazywać ramion?! Dlaczego nie mogę nosić łańcuszka z krzyżykiem?! Dlaczego chłopak z dziewczyną nie mogą razem zamieszkać?! Itd...
Jest wiele ograniczeń, które musimy tam przestrzegać i się do nich dostosować. Dlatego oni również powinni się dostosowywać do naszych zwyczajów i obyczajów. Zaściankowość Polski może okazać się plusem. Szwedzi wpuścili szarańczę do siebie i mają przechlapane. Podatki płacą na czarnych i beżowych dzieciorobów, którzy nie pracują, tylko się rozmnażają. |

[Chcesz przeżyć, to czas zapuszczać brodę, chwalić Allacha, kupić ochraniacze na kolana, wyciąć co nieco żonie między nogami i nałożyć jej worek na głowę!... – red.]

www.o2.pl | Piątek [22.05.2009, 13:24] 2 źródła
POLSKA BĘDZIE GRANICZYĆ Z KRAJEM ISLAMSKIM
I jak przewidują eksperci, będziemy też graniczyć z krajem romskim.
Liczba ludności Federacji Rosyjskiej zmniejszy się do połowy wieku o około 30 do 40 mln. Będzie jej ubywać o około 10 mln w każdym dziesięcioleciu - twierdzi prof. Rainer Lindner.
Jak pisze "Gość Niedzielny" w Rosji zanika liczba ludności słowiańsko - chrześcijańskiej, a w błyskawicznym tempie zwiększa się liczba ludności muzułmańskiej.
Już w tej chwili Moskwa jest dużym centrum islamskim. Osiedlają się w niej coraz chętniej mieszkańcy republik kaukaskich, Kazachowie i Tatarzy - uważa prof. Abdul Nurułłajew.
Słowacja natomiast może być za kilkadziesiąt lat pierwszym państwem romskim. To przez duży przyrost naturalny Romów, którzy tworzą młode społeczeństwo: kobiety w wieku 15-59 lat stanowią w nim około 54 proc., a mężczyźni około 57 proc. Demografowie twierdzą, że przy takim przyroście naturalnym za 50 lat Romowie w całej Słowacji będą stanowili większość. | TM

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [08.10.2009, 14:12] 6 źródeł
CO CZWARTY CZŁOWIEK TO MUZUŁMANIN
Już 5 proc. Europejczyków wyznaje islam.
Badania nad liczbą muzułmanów przeprowadziła amerykańska organizacja Pew Forum on Religion and Public Life. Na świecie jest już ponad 1,57 mld muzułmanów - 60 proc. żyje w Azji, ale wyznawców islamu przybywa na całym świecie - donosi BBC.
Amerykanie przez trzy lata sprawdzali wyznania mieszkańców 232 państw, korzystając z ponad 1,5 tysiąca źródeł. Okazało się, że są kraje europejskie, gdzie wyznawców Allaha jest więcej niż w państwach Afryki i Bliskiego Wschodu. Choć to tam mieszka 20 proc. światowej populacji muzułmanów. Jest ich więcej w Niemczech niż w Libanie, a w Rosji więcej niż w Jordanii i Libii - licząc oba kraje razem. Co ciekawe - w Etiopii jest prawie tak wielu wyznawców islamu, ilu jest ich w Afganistanie.
Z naszego raportu wynika, że trzeba odrzucić myślenie, że Arabowie to muzułmanie, a muzułmanie to tylko Arabowie. Ponad 300 milionów wyznawców Allaha żyje w krajach, gdzie ta religia nie jest głównym wyznaniem - mówi prof. Amaney Jamal z Uniwersytetu Princeton.
Europa jest domem dla 38 milionów muzułmanów - to około 5 proc. ludności państw Starego Kontynentu.
Na świecie wciąż najwięcej jest chrześcijan - 2,1 mld, 900 milionów Hindusów i 14 milionów Żydów - wylicza BBC. | AJ

www.o2.pl | www.sfora.pl 1 źródło Wtorek [06.04.2010, 07:55]
NIEMCY UCZĄ SIĘ ZABIJAĆ NIEWIERNYCH
Za Odrą powstało gniazdo islamskiego terroryzmu.
Cüneyet Cifci, spokojny pracownik firmy Bosch z rodziny tureckiej, dwa lata temu wysadził się w powietrze w Afganistanie, zabił cztery osoby - donosi "Rzeczpospolita".
Takich jak Cifci już ponad setka wyjechała z Niemiec do obozów szkoleniowych w Pakistanie. Kolejnych 50 już czynnie walczy przeciwko żołnierzom amerykańskim czy polskim w Afganistanie - dodaje dziennik.
Znany jest przypadek trzech Niemek, konwertytek, które usilnie szukały w sieci kontaktu z terrorystami w sieci. Jedna z nich gorąco zapewniała, że chce do raju iść razem ze swoim z dzieckiem.
Zamiast jednak do grupy terrorystów, wpadły w sidła udających ich policjantów. Choć one wpadły, za Odrą cały czas działa wiele grup potencjalnych terrorystów.
Członkowie jednej z nich zostali kilka tygodni temu skazani za próbę zorganizowania zamachów na południu Niemiec. Siłę wybuchu zgromadzonych przez nich materiałów eksperci ocenili na pół tony trotylu - czytamy na stronach "Rzeczpospolitej".
W ostatnich latach na islam przeszło kilkadziesiąt tysięcy Niemców. | JS


www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [13.11.2009, 08:22] 1 źródło
FBI SKONFISKUJE AMERYKAŃSKIE MECZETY
Cztery świątynie zostaną przejęte w imię wojny z terroryzmem.
FBI chce skonfiskować wieżowiec i meczety w Nowym Jorku, Houston, stanach Maryland oraz Kalifornii. Jeśli tak się stanie, będzie to największa w historii USA konfiskata majątku, podyktowana walką z terrorem - pisze "Gazeta Wyborcza".
Według FBI meczety muszą być przejęte, bo są kontrolowane przez rząd Iranu. Zarządza nimi firma Assa Corporation, za którą ukrywa sie Alavi Foundation. W sumie śledczy chcą skonfiskować majątek o wartości 500 mln dol.
Assa Corporation, nielegalnie, przekazywała miliony dolarów dochodów z wynajmu nieruchomości państwowemu bankowi Iranu – Bank Melli - donosi "GW".
A Amerykanie oskarżają też Melli o finansowanie irańskiego programu nuklearnego. Jak przypomina "GW" prowadzenie interesów z tym bankiem jest w USA zakazane. | JK

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [17.08.2009, 21:49] 2 źródła
MUZUŁMANKI ODSŁONIĄ TWARZE
Duńczycy chcą zakazać noszenia burek.
Burka i nikab to symbole talibów. Zakaz ich noszenia powinien obowiązywać we wszystkich miejscach publicznych - twierdzą przedstawiciele duńskich konserwatystów.
To także symbole ucisku kobiet - powiedział Naser Khader, rzecznik Partii Konserwatywnej.
Zakaz obowiązywać ma we wszystkich miejscach publicznych, natomiast nie będzie on obejmował prywatnych posesji. Nie ustalono jeszcze propozycji kar za jego złamanie.
Duńscy konserwatyści liczą w tej kwestii na poparcie Partii Ludowej. Nowe prawo może zostać wprowadzone już jesienią. | TM

www.o2.pl / www.pardon | Sobota [22.08.2009, 12:21]
BURMISTRZ: MUZUŁMANKI CHCĄ SIĘ KĄPAĆ? NIECH SIĘ ROZBIORĄ!
Jak na basen, to tylko w bikini - uważa włoski polityk. Wprowadził już stosowany przepis.
Gianluca Buonanno, burmistrz Varallo Sesia, miasteczka na północy Włoch, zabronił noszenia burkini, czyli stroju kąpielowego dla muzułmanek, który - zgodnie z tradycją - zakrywa kobiece ciało niemal w całości. Karą za złamanie zakazu będzie grzywna wysokości aż 500 euro.
Buonanno twierdzi, że kąpiel w basenie czy rzece w tunice i spodniach nie jest higieniczna. A poza tym widok zamaskowanych kobiet mógłby zszokować najmłodsze dzieci. Że to przejaw braku tolerancji dla kulturowej odmienności? Burmistrz mówi otwarcie: Nie musimy być zawsze obowiązkowo tolerancyjni. Wyobraźmy sobie kąpiel zachodniej kobiety w bikini w jakimś muzułmańskim państwie. Konsekwencją mogłoby być ścięcie głowy, więzienie lub wydalenie. My ograniczmy się do zakazu używania burkini i jeśli ta decyzja komuś przeszkadza, to ta osoba może zawsze wziąć kąpiel w swojej wannie.
Zważywszy, że Buonanno należy do Ligi Północnej, jego postępowanie nie powinno budzić zdziwienia. Partia ta, ujmując rzecz delikatnie, nie darzy sympatią muzułmańskich imigrantów. Warto przypomnieć, że kilka miesięcy temu złożyła w parlamencie wniosek mający na celu wprowadzenie zakazu budowy meczetów we Włoszech.
Zaś ostatnio na Facebooku jej przedstawiciele umieścili grę zatytułowaną "Odepchnij nielegalnego imigranta". Na czym polega rozgrywka, łatwo się domyślić. Grający pilnuje włoskiego wybrzeża i odpycha od niego łódki pełne imigrantów.
Gra wzbudziła oburzenie. Tym większe, że pojawiła się w dniach toczącej się właśnie dyskusji na temat tragicznych śmierci imigrantów u wybrzeży Italii. Na południe od włoskiej wyspy Lampedusa utonęła niedawno grupa nielegalnych przybyszy z Erytrei. Prawdopodobnie było ich ponad 70, ale podróż na pontonie przeżyło tylko pięć osób.

W takich okolicznościach prezentowanie gry w odpychanie przypływających imigrantów rzeczywiście budzi, co najmniej, niesmak. Ale z burkini sprawa nie jest już tak jednoznaczna. Burmistrz ma rację, gdy mówi o tym, że w wielu muzułmańskich krajach bikini jest nielegalne. Coś jest również na rzeczy, jeśli idzie o względy higieniczne.
A poza tym, sami przyznajcie, chcielibyście, aby kobiety na basen albo plażę przychodziły w takich strojach jak ten na zdjęciu - zamiast w bikini?
Uprzedzając pomysły, które mogłyby przyjść do głowy męskiej części czytelników: przepis nakazujący przydzielanie strojów (burkini czy bikini) zależnie od urody i figury pań raczej nigdzie nie przejdzie.
Daniel Nogal

WYBRANE KOMENTARZE DO ARTYKUŁU:
Brawo za odwagę Panie Burmistrzu. Jesteśmy u siebie w Europie. Niech się kąpią w ubraniu u siebie Turbaniści | lucaster

Brawo!! Tak powinno być na całym świecie. Nie odpowiadają przepisy w danym kraju?, to nie pchaj się do niego! | 1234qwer

Bardzo dobrze! Spróbujcie pojechać do arabów - zobaczycie ile dadzą wam nakazów i zakazów. Od nas wymagają – to i my wymagajmy od nich... | swój


www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [07.01.2010, 13:52] 1 źródło
TU NA ULICY NIE ZASŁONISZ TWARZY
Za noszenie burki i kaptura zapłacisz mandat.
Szef klubu parlamentarnego rządzącej Francją konserwatywnej partii UMP (Unia na Rzecz Ruchu Ludowego) Jean-François Copé złoży w parlamencie ustawę zakazującą zasłaniania twarzy w miejscach publicznych - informuje "Le Monde".
W wywiadzie dla innej francuskiej gazety "Le Figaro" parlamentarzysta przyznał, że zakaz ten ma obowiązywać pod groźbą kary. Kobieta, która założyłaby burkę w miejscu publicznym musiałaby zapłacić - jak przewiduje wnioskodawca - ok. 750 euro kary.
Ale karane byłyby nie tylko muzułmańskie kobiety. Mandat dostaliby także chuligani, skrywający twarz pod maską lub kapturem.
Projekt ustawy przewiduje również zaliczenie do kategorii przestępstw zmuszanie kobiety do zakrywania twarzy - czytamy w "Le Monde".
Copé ma nadzieję, że projekt zostanie rozpatrzony przez parlament zaraz po wyborach regionalnych, przewidzianych na połowę marca tego roku. | WB


www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [29.11.2009, 13:43] 2 źródła, 3 wideo
TU MINARETY BĘDĄ NIELEGALNE? (WIDEO)
Wyniki szwajcarskiego referendum zaskakują.
W Szwajcarii zakończyło się referendum, w którym obywatele decydowali, czy popierają zakaz wznoszenia minaretów. Według pierwszych badań exit polls, Szwajcarzy opowiedzieli się za zakazem - donosi gazeta.pl.
W ostatnich badaniach sondażowych pomysł przepada (53 proc. przeciwnych, 34 proc. za zakazem) ale te same badania pokazywały wzrost
poparcia dla osób niechętnych muzułmanom.
Wprowadzeniu zakazu przeciwny jest nie tylko rząd, ale także środowiska biznesowe, które uważają, że zakaz zaszkodzi wizerunkowi Szwajcarii - tłumaczy gazeta.
Za referendum stoi prawicowa Szwajcarska Partia Ludowa (SVP).
Doprowadziła ona do tego, że wraz z pytaniem o minarety poddawany pod głosowanie zakaz eksportu broni i przesunięcie wpływów z podatków od paliwa lotniczego na inne cele - dodaje dziennik. | JS
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:00 pm przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:25 pm

2005 r.
APEL O ROZSĄDEK
ZAMIAST BOMB: WIEDZA – A WIĘC I WOLNOŚĆ SŁOWA. RELIGIA JAK KAŻDE IRRACJONALNE, SZKODLIWE, NAWET POTENCJALNIE NIEBEZPIECZNE, ZACHOWANIE MUSI BYĆ OGRANICZANE, PODLEGAĆ LEGALNEJ, RACJONALNEJ ANALIZIE, OCENIE, A WIĘC I KRYTYCE, BEZ OGRANICZEŃ (PRAWDA ZAWSZE SIĘ OBRONI – JEŚLI NIKT TEGO NIE ZABRONI ANI NIE OGRANICZY. OCHRONY PRZED PRAWDĄ POTRZEBUJE TYLKO KŁAMSTWO, STĄD TYLE KRWAWYCH OFIAR ORG. RELIGIJNYCH I INNYCH DESTRUKCYJNYCH DYKTATUR; STĄD POTRZEBNY IM JEST TEŻ STRACH PRZED NIMI).
Celem katolickiej, islamskiej org. religijnej jest zdobycie jak największej ilości profitów, zyskanie jak największego obszaru działania zarówno terytorialnie jak i w wszelkich dziedzinach życia! Te organizacje ani myślą o samoograniczaniu się, bazowaniu na osiągniętych ustępstwach, możliwościach, które jakie by nie były zawsze okażą się za małe – nigdy na nich nie poprzestaną! Zależy im na maksymalnym rozroście, ekspansji, maksymalizacji wpływów, potędze. Im chodzi o: władzę, pieniądze i inne profity. A raz otrzymane przywileje będzie b. trudno cofnąć, bo to już będzie nie obrona przed org. relig., tylko walka z wiarą, bóstwem...
Są to bezwzględni egoiści, pazerne prymitywy; fanatyczne, okaleczone ofiary.
Ich członkowie, to w zwykłym, normalnym życiu szaraczkowie, nieudacznicy. Dopiero działalność religijna daje im możliwość bezkarnego zaspokojenia egoistycznych ambicji, potrzeb, pazerności, awansu, prosperity, bo tam wystarczy tylko cytować pismo napisane przez ich poprzedników, religijnie zawoływać, robić odpowiednie miny, odpowiednio się ubierać itp. - grać na emocjach, nie wykazywać się intelektem, racjonalizmem – czego po prostu nie posiadają - i już są poważani, słuchani, żyją w dobrobycie itp. jako kapłani, wybrańcy, pośrednicy, czujący powołanie, ludzie poświęcający się, nauczający, głoszący itp., a nie chciwi, leniwi, bezwzględni karierowicze; ogłupieni, uzależnieni - okaleczeni - wykorzystywani i wykorzystujący fanatycy.
Przed takimi org. trzeba społeczeństwa bronić, m.in. obnażając je, ograniczając ich wpływy, możliwości rozrostu, szkodzenia, a nie obdarzać przywilejami, okazywać szacunek, poważanie, uznanie itp.
Wprowadzanie zakazów, rygorów ograniczających, uniemożliwiających, w tym intelektualną obronę, w tej materii, okazywanie szacunku org. relig. to jest zakładanie pętli na szyję naszej cywilizacji: przekazywanie im inicjatywy; usankcjonowanie indoktrynacji religijnej to legalizacja ogłupiania kłamstwami i wymysłami, uzależniania a następnie wykorzystywania. Bezkarność takiego postępowania. jest notorycznie wykorzystywana. Opływanie w dobrobycie (w nieróbstwie), poważaniu, znacznej bezkarności itp. jest b. silną pokusą dla jak najnikczemniejszych, zdegenerowanych osobników – wystarczy iż pokrzyczą o ataku na przenajświętszą wiarę, bóstwo zrobią obłąkańczą, groźną minę i już otoczenie truchleje i często spełnia zachcianki. Później ilość ofiar takich org. jest też argumentem za poszerzaniem ich wpływów (jest nas tak dużo tzn. że mamy rację; działa też wtedy instynkt stadny, w wyniku czego dołączają do niej następni, w tym karierowicze, tacy współpracownicy; nie podskakujcie bo...!). A przecież w normalnej - zdroworozsądkowej - sytuacji takie postępowanie, pogrążanie ludzi, społeczeństw powinno być karane z pełnym racjonalnym uzasadnieniem (a więc i obnażaniem takich osobników i ich ideologii (...)). Ich ofiar ma ubywać a nie przybywać, przywileje wpływy, zawłaszczane obszary powinny maleć a nie rosnąć. Bo inaczej jest to bezmyślność w imię jak najgorzej pojmowanej tolerancji. Dlatego też - jak widać - ofiar takich org. przybywa, zarówno jako wyznawców jak i pozostałych... krwawych! To b. realnie przybliża, zamiast oddalać, prawdopodobieństwo totalnej, krwawej rzezi (kto by uwierzył, że pod koniec XX wieku może dojść do krwawego ludobójstwa między ludnością jednego kraju, a jednak w Rwandzie dwa plemiona z powodu/pod pretekstem? śmierci jednego człowieka, prezydenta, doszło do krwawej rzezi setek tysięcy ludzi, w tym dzieci, kobiet – wszystkich, którzy byli z innego plemienia. I do tej pory odbywają się jeszcze walki!), a następnie rządów brodaczy...! Jako skutek ustępstw, uważania na słowa, by tylko nie zaszkodzić w interesach – przepraszam... nie urazić pośredników od bóstwa. Podobnie było z inną org., przed II wojną światową, też były ustępstwa, uważanie na słowa, przymykanie oczu, milczenie, a nawet okazywanie szacunku i współpraca, a skutkiem była wojenna rzeź, której skutki, reperkusje ponosimy do dziś. Więc w ten sposób można doprowadzić do kolejnej katastrofy!

Gdzie instynkt samozachowawczy, perspektywiczne, racjonalne myślenie, rozsądek?! Od kiedy kłamstwa, wymysły, ogłupianie, uzależnianie i wykorzystywanie ludzi, społeczeństw zasługują na szacunek, pomoc ze strony rządów itp.?!
Na braku wolności słowa i wynikłej stąd krytyki, a w efekcie bezkrytycznego podejścia, bazują przecież destrukcyjne dyktatury (kor w średniowieczu też dzięki temu tak się rozrosła i dalej ma się nieźle, w tym w niektórych... krajach wręcz b. dobrze). Więc tą drogą doprowadzimy do szerzenia się dyktatury religijnej, i po pewnym czasie może okazać się, iż jej ofiar (np. islamskiej) może być więcej niż pozostałych ludzi, więc zgodnie z zasadami demokracji/instynktu stadnego to ONI zaczną decydować o wszystkim, rządzić wszystkimi.
Proszę się też zastanowić: czy organizacje religijne dają jakieś korzyści czy wręcz przeciwnie (nawet te już... pokojowo nastawione, generują zagrożenia, problemy)...; w związku z czym mają być nie tylko uprzywilejowane, ale w ogóle tolerowane?!! Czy potrafią P. przemóc trwactwo - instynkt stadny - i to obiektywnie ocenić, i na tej podstawie rozsądnie postępować?
Oblicze przyszłego kryzysu ogólnoświatowego może przyjąć różny, pod względem zasięgu i natężenia, w tym połączony, kombinowany, obraz. A przeważyć o jego powstaniu/przyczynić się do niego może lekceważony jeden czynnik. A przecież możliwości jest kilka.
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:01 pm przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:26 pm

„FAKTY I MITY” nr 32, 17.08.2006 r.
REWOLUCYJNY RAPORT
O tym, że przyroda może się kiedyś zmęczyć, a jej zasoby wyczerpać, człowiek nie chciał myśleć przez większą część swojej historii.
Pod koniec zlodowacenia w Europie ludzie wynaleźli nowe techniki myśliwskie, nowe bronie i taktyki polowania, co natychmiast odbiło się na faunie w postaci zjawiska określanego jako... wielkie zabijanie.

Także później, kiedy ludzie wynaleźli rolnictwo, ich wpływ na otoczenie był daleki od idyllicznego współistnienia, które tak chętnie wmawiają nam romantycznie nastawieni pisarze.. Rolnicy celowo wybijali wielkie zwierzęta – zarówno na mięso, jak i w celu eliminacji gatunków zagrażających uprawom. Wycinali i wypalali całe hektary lasów, aby zdobyć pola, które porzucali już po kilku latach, kiedy dochodziło do ich wyjałowienia. Nad Morzem Śródziemnym, gdzie pierwotnie istniały lasy, na ziemiach ogołoconych z drzew rozpanoszyły się kolczaste, niskie zarośla zwane makią. W skali globalnej doprowadziło to do zwiększenia ilości dwutlenku węgla w atmosferze i podniesienia temperatury powietrza już w neolicie. Efekt cieplarniany, o którym tyle się teraz mówi, zaczął się więc w prehistorii, a niektórzy klimatolodzy wierzą nawet, że zapobiegł kolejnemu zlodowaceniu.

To, że znikają kolejne gatunki i ekosystemy, nikogo nie wzrusza, ponieważ ziemia została ponoć dana człowiekowi. Dopiero zagrożenie egzystencji samych ludzi wywołało refleksję i zaczęto mówić o ochronie przyrody.
Tak więc w 1933 r. w Londynie została podpisana konwencja o ochronie przyrody Afryki, a w roku 1940 w Waszyngtonie – o ochronie przyrody obu Ameryk. Niedługo potem – w roku 1950 – odbyła się I Światowa Konferencja Ludnościowa, która wykazała, że ziemia jest przeludniona, co prowadzi do zniszczenia, a następnie biedy i głodu. Wciąż jednak zdawało się, że wody nigdy nie zabraknie, że ścieki można swobodnie wylewać do rzek, dymy i spaliny wypuszczać do atmosfery, a wyżywienie załatwi chemizacja rolnictwa.

Dopiero rok 1969 rzeczywiście wstrząsnął ludzką świadomością. Sekretarzem generalnym ONZ był wtedy birmański polityk U Thant (1909-1974), lewicowiec, pacyfista.
Na jego polecenie wykonano pierwszy w dziejach raport o stanie przyrody Ziemi. Dramatyczny w swej wymowie dokument uświadomił decydentom, że ludzkość zbliża się do granicy, poza którą przyroda ulegnie ostatecznemu załamaniu, a wraz z nią zginie sam człowiek. Setki gatunków zagrożonych wymarciem i już wymarłych z winy człowieka, zerodowane gleby, zatrute wody, miliardy ton śmieci – wszystko to efekt rozwoju gospodarczego i doktryny ekspansji.

U Thant stał się symbolem nowego spojrzenia na rzeczywistość. Zapewne nie było przypadkiem, że wywodził się on z kraju na wskroś buddyjskiego, ponieważ buddyzm właśnie, w przeciwieństwie do chrześcijaństwa i islamu, głosi poszanowanie każdej formy życia, wykluczając ekspansję i podbój. Zresztą reakcje na apel U Thanta i następnych działaczy na rzecz ochrony przyrody są tez niezmiernie charakterystyczne. W krajach buddyjskich apel spotkał się na ogół ze zrozumieniem i choćby werbalnym poparciem. Natomiast w krajach chrześcijańskich i muzułmańskich w najlepszym wypadku nie było odzewu, a często otwarcie potępiano ekologów jako neopogańską religię. Wystarczy przypomnieć opinie wygłaszane przez wielu przedstawicieli Kościoła katolickiego.

Na szczęście rozsądek zwyciężył i rządy oraz przemysłowcy dostrzegli niebezpieczeństwo. Co więcej, zrozumieli, że można nawet zarabiać na recyklingu, co jest sprawą niebagatelną, jeśli uwzględnić kurczące się zasoby surowców. Po wystąpieniu U Thanta wydarzenia potoczyły się dużo szybciej. W roku 1972 odbyła się w Sztokholmie I Konferencja ONZ pod hasłem „Mamy tylko jedną Ziemię”. W 1978 powstała Deklaracja praw zwierząt UNESCO i EWG (w tym ochrona przed okrucieństwem).

Dzieje ruchu na rzecz ochrony przyrody można podzielić na dwie epoki: przed U Thantem i po U Thancie. Jest to jeden najbardziej zasłużonych, a zarazem zbyt rzadko wspominanych ludzi w dziejach ludzkości i świata. Dziś nawet chrześcijańskie kościoły uznają zasadność żądań ekologów i dokonuję reinterpretacji biblijnych tekstów w taki sposób, aby szacunek dla natury uczynić przykazaniem religijnym. Niewątpliwie jest to w dużym stopniu zasługą słynnego raportu o stanie Ziemi.
Leszek Żuk
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:03 pm przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:26 pm

...

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:26 pm

...

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:26 pm

...

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:27 pm

...

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:27 pm

...

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:27 pm

...

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lip 08, 2009 6:28 pm

...


Wróć do „POLITYKA/PRAWO/GOSPODARKA”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 55 gości