www.wolnyswiat.pl

 

 

O KATOLICKIEJ ORGANIZACJI RELIGIJNEJ... (CZ. 1)

 

 

ANTYCHRYŒCI (O PODSTAWACH USTROJU KATOLICKIEGO)

SZACUJE SIĘ, IŻ RÓWNOWARTOŒĆ TEGO, CO KATOLICKA ORGANIZACJA RELIGIJNA ROCZNIE WYŁUDZA OD PAŃSTWA - CZYLI OKRĘŻNĽ DROGĽ OD NAS - SIĘGA 5 MLD ZŁ! A DO TEGO TRZEBA DODAĆ BEZPOŒREDNIE WYŁUDZENIA - OD... SWOICH OFIAR - SZACOWANE NA PONAD 3 MLD ZŁ ROCZNIE! GUS podaje, iż 60% (23 mln) społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego (z tego 5 mln w skrajnej nędzy). [Chrystus: „Nie miejcie w trzosach swoich złota ani srebra, ani miedzi. Ani torby podróżnej, ani dwu sukien, ani sandałów, ani laski”. Itp... Jego ideałem była religijnoœć wewnętrzna, obywajšca się bez poœrednictwa instytucji i hierarchii kapłańskiej.]

DZIAŁALNOŒĆ KOR NIEMA PODSTAW W BIBLII, A POSTĘPOWANIE PAŃSTWA WOBEC TEJ ORG. W KONSTYTUCJI.

WIELU Z PAŃSTWA ZASTANAWIA SIĘ: DLACZEGO CZŁONKOWIE KOR NIE ZAPRZESTAJĽ OSZUKIWANIA I WYZYSKIWANIA LUDZI. A ILU Z WAS BY ZREZYGNOWAŁO – GDYBY PEWNEGO (PIĘKNEGO... ) DNIA LUDZIE ZACZĘLI DO WAS PRZYCHODZIĆ, CAŁOWAĆ PO RĘKACH I DAWAĆ PIENIĽDZE (BO NP. KTOŒ ZROBIŁ KAWAŁ I DAŁ OGŁOSZENIE, ŻE CHRONICIE PRZED KOSMITAMI I ZAPEWNIACIE DOBRE Z NIMI UKŁADY), POLICJA ZADEKLAROWAŁABY OCHRONĘ, GDYBY KTOŒ WAM PRZESZKADZAŁ W RATOWANIU LUDZKOŒCI???...

OFIARY KOR TWIERDZĽ, IŻ PIENIĽDZE DAJĽ TEJ ORG. DOBROWOLNIE... – ALEŻ OCZYWIŒCIE, ŻE TAK, PODOBNIE JAK INNI UZALEŻNIENI DOBROWOLNIE... PŁACĽ  ZA NARKOTYKI, TN, ALKOHOL!

TO NIE ONI WAM, TYLKO WY IM, JESTEŒCIE POTRZEBNI

 

 

„FAKTY I MITY” nr 20, 25.05.2006 r. LISTY

WSPÓLNIE Z PAPIEŻEM

(…) Przecież my, wszyscy antyklerykałowie, poprzez nasze działania poœrednio dšżymy do naprawy Koœcioła, który tak bardzo odszedł od pierwotnych ideałów. Pomagamy duchownym, piętnujšc ich niekatolickie postępowanie, w dostšpieniu tzw. zbawienia wiecznego, gdyż obecnie mało który z nich ma szansę dostšpić tej łaski. Za nasze zasługi dla Koœcioła katolickiego mamy prawo oczekiwać wdzięcznoœci od całego duchowieństwa, a zwłaszcza od najwyższych władz Koœcioła. Władysław Salik, Zielona Góra

 

 

„FAKTY I MITY” nr 32, 13.08.2008 r.

STRZYC I PODLEWAĆ

(...) Krytyka konkretnych nagannych działań kleru nie ma nic wspólnego z atakowaniem Koœcioła (jako zbioru wiernych), a tym bardziej z napadaniem na religię czy Boga. Nie ma też żadnych znamion obrazy uczuć religijnych.

Jest akurat odwrotnie. Pazerni księża, sprzeniewierzajšc się naukom Chrystusa, obrażajš Boga. Podobnie, jak księża-przestępcy (pedofile, mordercy, złodzieje, aferzyœci). Natomiast ujawnianie i potępianie ich niecnych czynów sprzyja oczyszczaniu Koœcioła. Dlatego powinno cieszyć wiernych i wszystkich uczciwych duchownych. Nawet więcej. Powinno być obowišzkiem. Ponieważ wierni się bojš, a koledzy-księża nie chcš, ze względu na Ÿle pojętš zawodowš solidarnoœć, obowišzek ten spada na odważnych ateistów. Należy im się wypowiedziane ze szczerego serca „Bóg zapłać”. (...)

Joanna Senyszyn

 

 

O UZDRAWIANIU SPOŁECZNEGO RAKA, CZYLI CZŁONKÓW M.IN. KATOLICKIEJ ORG. RELIGIJNEJ...

To ofiary takich org. trzeba leczyć z religijnego zatrucia, i generalnie chronić przed tš truciznš; wypaczajšcš życie patologiš! Wówczas - siłš rzeczy - zniknie i jej Ÿródło (nie brakuje rzeczywiœcie prospołecznie działajšcych organizacji, osób, a jedynie dla nich œrodków i warunków do pełnej działalnoœci...; Gdy zniknš religijni pseudodobroczyńcy, wreszcie będzie można racjonalnie działać na dużš szerszš skalę (m.in. też dlatego, że ew. wypaczenia będš traktowane normalnie...))

Ci ludzie, ta organizacja, NIGDY NIE MIAŁA NA CELU CZYJEGOKOLWIEK DOBRA, POZA SWOIM OCZYWIŒCIE (aczkolwiek występuje tu pewna sprzecznoœć – a mianowicie swoim postępowaniem jednoczeœnie sobie szkodzš...) – CO DOBITNIE WYKAZUJĽ OD WIEKÓW (pseudoreligijny - bo sprzeczny z tym na co ta org. się powołuje (paradoks – bo w obydwu wypadkach byłoby absurdalnie, Ÿle) - kontekst ich działalnoœci ma za zadanie WYŁĽCZNIE IM TO UŁATWIAĆ, I NIC WIĘCEJ!!)

PS

Więc proszę przestać się dziwić tym osobnikom (złodziejom, oszustom, kłamcom, mordercom, dewiantom seksualnym itp.), i oczekiwać rzeczywistych prospołecznych działań – bo to absurd, i to w dwójnasób, gdyż sama istota tej działalnoœci nie służy bo nie może służyć ludzkoœci!; próby uzdrawiania tej chorej tkanki społecznej to wspieranie, propagowanie zatruwajšcej, wypaczajšcej ludziom życie, pogršżajšcej ludzkoœć utopi! Tak więc obnażanie tej działalnoœci, organizacji, jej członków jest obronš koniecznš!

 

 

„NIE” nr 9, 01.03.2001 r.

TAŃCZ I PŁAĆ

Koœciół kat. bez nadmiernego rozgłosu zmienił treœć przykazań koœcielnych normujšcych oczekiwania tej instytucji wobec swoich owieczek.(...) Dotšd przykazanie pište brzmiało: W czasach zakazanych zabaw hucznych nie urzšdzać. Obecnie brzmi: Potrzebom materialnym Koœcioła zaradzać. (...) Starszym dzieciom dyktuje się nowe przykazania na lekcjach religii, prowokujšc przy okazji dyskusje, czy i jak wielkim grzechem jest zakup pšczka, skoro przeznaczona na ten cel złotówka lepiej czułaby się w koœcielnej skarbonce.                          

 

 

„FAKTY I MITY” nr 13, 13.04.2005 r.

PAN JEZUS I DUCHOWNI

Urzędnicy Pana B. pojawili się na œwiecie dawno temu i od razu zaczęli sięgać po władzę oraz okreœlać ramy moralnoœci. Kler podpierał się przy tym przykładem Jezusa i jego słowami zawartymi w Nowym Testamencie, które dla ludzi powinny stanowić wzór do naœladowania. Duchowni sami utrzymujš wyznawców w przekonaniu, że oni również stosujš się do Jezusowych dyrektyw dotyczšcych zachowania. Wystarczy jednak małe porównanie...

 PAN JEZUS                                    

– uczył i przestrzegał przykazań Bożych (J 15) [DUCHOWNY – zmienił przykazania, dostosowujšc je do swoich potrzeb]

– uczył kochać swoich nieprzyjaciół (Mt 5. 44) [D. – przeœladuje i niszczy każdego, kto mu się przeciwstawia, ma odmienne poglšdy lub stanowi konkurencję]

– był jedynym spowiednikiem majšcym prawo do odpuszczania grzechów (1 J 2. 1–2) [D. – uzurpuje sobie prawo do odpuszczania grzechów]

– nie narzucał swych przekonań (Ap 3. 20) [D. – narzuca swoje przekonania, uciekajšc się nawet do szantażu]

– był jedynym poœrednikiem między Bogiem a ludŸmi (1 Tm 2.5) [D. – uznaje się za poœrednika i kształci nowych poœredników]

 – obiecywał zbawienie wszystkim, za darmo, z łaski przez wiarę (Dz 4. 11-12; Ap 22. 17) [D. – oferuje zbawienie za pienišdze, uważajšc, że ma monopol na dopuszczanie do zbawienia]

– stał się sługš, by dać dobry przykład do naœladowania (Łk 22. 24–27) [D. – stał się panem, a ludzi zmusza do bycia sługami].

 

 

„FAKTY I MITY” nr 52, 30.12.2004 r.

WILKI DRAPIEŻNE

APOSTOŁ PAWEŁ DZIWIŁ SIĘ SWYM UCZNIOM – GALACJANOM, ŻE TAK SZYBKO DAJĽ SIĘ ZWIEŒĆ PRZEZ INNĽ EWANGELIĘ. I ZARAZ DODAŁ: „Chociaż innej nie ma;  sš tylko pewni ludzie, którzy was niepokojš i chcš przekręcić ewangelię chrystusowš”.

Poniższe zestawienie porównuje chrzeœcijaństwo apostolskie z papieskim (katolicyzmem). W punktach 1, 2, 3 itd. przedstawiono główne

założenia Biblii, a w odpowiadajšcych im kolejno punktach 1a, 2a itd. – adekwatne poglšdy chrzeœcijaństwa papieskiego. (...)

1. Jedyny poœrednik między ludŸmi a Bogiem – Jezus Chrystus (1 Tm 2. 5; J 14. 6; 1J 2. 1-2; Dz 2. 18)

1a. Poœredniczka Maria (dogmat o wniebowzięciu Marii – 1950 r.) i  galeria œwiętych

2. Bezpoœredni i nieograniczony dostęp każdego wierzšcego do Jezusa przez modlitwę (J 7. 37; 6, 37; Hbr 4. 15–16)

2a. Droga do Jezusa przez poœredników żyjšcych (kapłanów) i zmarłych (Marię oraz œwiętych), którzy pomagajš, wypraszajšc dla nas łaski u Jezusa

3. Zbawienie jest w Jezusie z łaski przez wiarę (J 3. 16; 14. 6; 17. 3)

3a. Zbawienie jest w Jezusie przez Koœciół (nie ma zbawienia poza Koœciołem), łaska jest udzielana przez sakramenty Koœcioła

4. Jezus jest jedynym bez grzechu, wszyscy ludzie zgrzeszyli (Rz 3. 23–24; Iz 64. 6)

4a. Maria jest bezgrzeszna (dogmat o niepokalanym poczęciu – 1854 r.)

5. Jezus jest skałš i głowš Koœcioła (1 Kor 3. 11; 10. 4; 1 P 2. 8)

5a. Papież jest skałš (jako następca skały-Piotra – efekt błędnego odczytania fragmentów ewangelii o przywództwie Piotra) i głowš Koœcioła (w rzeczywistoœci biskupa Rzymu wywyższył cesarz Justynian dekretem z 538 r.; to nie Piotr, lecz Linus był pierwszym biskupem Rzymu)

6. Zastępcš Jezusa na ziemi jest Duch Œwięty (J 14; 17. 26; 16. 7–8.13)

6a. Zastępcš Jezusa na ziemi jest papież; tiarę papieskš zdobi napis „Vicarius Filii  Dei”, co znaczy: zastępca Syna Bożego

7. Żaden człowiek nie jest nieomylny z uwagi na grzesznš naturę (Rz 3. 10)

7a. Papież jest nieomylny w sprawach wiary – dekret z 1870 r.

8. Okreœlenie Ojciec (w sensie duchowym) jest należne tylko Bogu (Mt 23. 9)

8a. Papież nazywa siebie Ojcem Œwiętym, przywłaszczajšc sobie okreœlenia i cechy należšce wyłšcznie do Boga

9. Rozdział Koœcioła od państwa; zwišzek między Koœciołem a władzš œwieckš Biblia nazywa nierzšdem (Jr 2. 20–31; Ez 16. 17–19; Oz 2. 5) i obrzydliwoœciš Ap 18.

9a. Od 508 r. (zwycięstwo króla Franków, Chlodwika) Koœciół rzymski podporzšdkował sobie prawie całš Europę Zachodniš; obecnie istnieje państwo koœcielne (Watykan) uwikłane w politykę

10. Częœć, pokłony, modlitwy należš się tylko Bogu; zakaz kultu wizerunków – to jedno z dziesięciorga przykazań (Wj 20. 4–5); Boży zakaz zmiany przykazań (Mt 5. 18)

10a. Kult maryjny (zapoczštkowany przez sobór w Efezie w 431 r., jego korzenie tkwiš w pogaństwie – odwzorowuje kult bogini-matki znany we wszystkich religiach), kult relikwii i obrazów, modlitwy do œwiętych; zmiana Dekalogu – usunięcie drugiego przykazania biblijnego Dekalogu (sobór w Nicei, 787 r.)

11. Sobota – siódmy dzień tygodnia – jest dniem œwiętym jako pamištka stworzenia œwiata (Rdz 2. 2–3); nakaz œwięcenia soboty (szabatu) zawarty w Dekalogu i przestrzegany przez Jezusa, apostołów i pierwszych chrzeœcijan (Wj 20. 8–11)

11a. Druga zmiana treœci przykazań – ustanowienie niedzieli, pierwszego dnia tygodnia i œwięta pogańskiego, w miejsce soboty; VI w. – poczštek represji wobec chrzeœcijan œwięcšcych sobotę; formalny zakaz obchodzenia soboty jako dnia œwiętego – sobór florencki, 1441 r.

12. Tylko Bóg może odpuszczać grzechy; należy je wyznawać bezpoœrednio Bogu (tzw. spowiedŸ serca) i bliŸnim, wobec których zawiniliœmy, i prosić ich o wybaczenie (Mt 6. 6–12; 9. 2–3; Dz 8. 22)

12a. Kapłan ma władzę odpuszczać grzechy; spowiedŸ usznš ustanowił Sobór Laterański IV w 1215 r.

13. Jezus wprowadził komunię pod dwiema postaciami – chleba i wina – symbolami Jego umęczonego ciała i przelanej krwi (Mt 26. 27; 1 Kor 11. 24–26)

13a. Komunia przyjmowana jest w praktyce tylko pod postaciš chleba – w 1414 r. sobór w Konstancji zabronił laikowi spożywania wina w czasie komunii.

14. Eucharystia jest ofiarš symbolicznš i pamištkš prawdziwej, jednorazowej i niepowtarzalnej ofiary Jezusa na krzyżu (Hbr 10. 12–18; J 19. 30)

14a. Eucharystia jest rzeczywistš i powtarzalnš ofiarš za grzechy, składanš Bogu; hostia jest prawdziwym ciałem, a wino prawdziwš krwiš Jezusa, nie sš to symbole; przemienienie (transsubstancjacja) następuje na skutek formułki automatycznie wypowiadanej przez kapłana – Jezus na jego hasło pojawia się w opłatku; wierni konsumujš prawdziwego Chrystusa; dogmat ustalono na Soborze Laterańskim IV w 1215 r.

15. Zbawienie jest z łaski, darmo, przez wiarę (Ef 2. 8–9); nie można go nabyć za pienišdze ani przez uczynki; warunkiem przebaczenia jest skrucha oraz pojednanie z bliŸnim i naprawienie krzywd (o ile zadoœćuczynienie jest możliwe); zbawienie dokonuje się dzięki ofierze Chrystusa, a nie zabiegom człowieka

15a. Na zbawienie można „zapracować” – np. cierpieniem czy ofiarami (sobór florencki w 1439 r.); na przebaczenie można było zasłużyć np. biczowaniem się, pielgrzymkami, budowaniem kaplic; najbardziej wynaturzonš formš były (i sš!) odpusty za grzechy, wprowadzone przez Koœciół w XII w., które umożliwiały uwolnienie się za pienišdze nawet od przyszłych grzechów. Płatne msze za zbawienie zmarłych

16. O przyjęciu lub odrzuceniu Bożej oferty zbawienia człowiek decyduje za życia; w momencie œmierci zostaje osšdzony (Hbr 9. 27); zmarłemu nie można pomóc ani modlitwš, ani odpustem, ani wykupieniem mszy za duszę (Koh 9. 4–5. 10), każdy odpowiada za siebie (Ez 18. 20; Hi 7. 9–10)

16a. Po œmierci można pieniędzmi i modlitwš wykupić człowieka od kary za grzechy i skrócić jego cierpienia – służš temu odpusty, msze i wypominki

17. Œmierć jest rodzajem snu (j 11. 11–14; Mt 18. 23–25), stanem niebytu, nieœwiadomoœci (Hi 14. 10–12); człowiek czeka w grobie na zmartwychwstanie przy powtórnym przyjœciu Chrystusa (J 6. 40); ludzka dusza nie jest odrębnym, nieœmiertelnym organizmem – to tzw. dech życia, siła witalna dana przez Boga, która przy œmierci do Niego wraca (Koh 12.7)     

17a. Ludzka dusza jest nieœmiertelna, ma œwiadomoœć i żyje niezależnie po œmierci człowieka – dusza wierzšcego najczęœciej lšduje w wymyœlonym przez papieża czyœćcu, gdzie czasowo cierpi za grzechy (czas trwania cierpień zależy od rodzaju grzechów i płacenia księdzu przez krewnych na ziemi), a niewierzšcego w piekle (miejsce wiecznych męczarni);

wiara w życie pozagrobowe przeniknęła do chrzeœcijaństwa z kultury helleńskiej – teorię dualizmu wprowadzili za Platonem ojcowie Koœcioła, Tertulian i Orygenes

18. Udziałem potępionych jest tzw. œmierć druga, czyli ostateczne unicestwienie (Ap 20. 14–15)

18a. Potępieni będš przez całš wiecznoœć smażyć się w piekle

19. Biblijna pokuta oznacza szczery żal za grzechy, skruchę i zaprzestanie danego czynu (gr. metanoia – dosłownie „odwrócenie się o 180 stopni”, czyli porzucenie danego zachowania)

19a. Pokutš jest najczęœciej klepanie formułek modlitewnych, zdrowasiek itp.; może niš być np. pielgrzymka; w ekstremalnych sytuacjach pokuta przybierała formę samookaleczenia, odosobnienia czy zapłaty

20. Chrzest dorosłych – œwiadoma i osobista decyzja zawarcia przymierza z Bogiem, którš powinna poprzedzać znajomoœć zasad wiary i pokuta (rozumiana jako zmiana życia) oraz wiara w Jezusa (Mt 28. 19; Mk 16. 16; Dz 2. 38), nie można za kogoœ zdecydować ani kogoœ przymusić; chrzest przez zanurzenie („chrzczę”, czyli gr. baptidzo, znaczy dosłownie „zanurzam”)

20a. Chrzest niemowlšt (wprowadzony przez synod w Kartaginie w 418 r. służył automatycznemu przyrostowi szeregów Koœcioła); chrzest przez pokropienie (praktykowany od XII w.)

21. Nie obowišzywał celibat (apostołowie mieli żony: Mt 8. 14–14; 1 Kor 9. 5) – Biblia pozostawia wybór człowiekowi (Mt 19. 12) zachęcajšc do wyboru duchownych spoœród wiernych mężów (1 Tym 3. 1–4)

21a. Obowišzuje celibat wprowadzony w XI w. przez Bonifacego VII z powodów finansowych (chodziło o zachowanie majštku księży dla Koœcioła zamiast dla ich rodzin)

22. Nie zezwala na siłowe nawracanie ludzi, lecz zachęca do pokojowego głoszenia Dobrej Nowiny (Łk 9. 52–56)

22a. Konfiskata majštków, tortury i płonšce stosy dla heretyków (poczštki inkwizycji – synod w Tours, 1163 r.); wojny krzyżowe; krwawa chrystianizacja Ameryki

23. Nakazuje duchownym skromnoœć, wręcz zakazuje gromadzenia dóbr

23a. Bez komentarza...

24. Jezus stał na stanowisku, że żadne ludzkie nauki nie mogš być wynoszone ponad nakazy Boga; potępiał tradycję, która znosi naukę Biblii, wprowadzajšc sprzeczne z niš zasady (Mk 7. 6–8)

24a. W 1545 r. sobór w Trydencie uznał ludzkie tradycje przyjęte przez Koœciół za autorytet w sprawach wiary równy Biblii. W praktyce tradycja stoi ponad Pismem Œwiętym. (...)

W Nowym Testamencie siła ta okreœlona została jako antychryst – to ten, który nie tylko występuje przeciwko Chrystusowi, ale także ten, który zajmuje Jego miejsce. Bo antychryst ma wiele twarzy. Grecki przedrostek anti znaczy nie tylko „przeciw”, ale też „zamiast, w miejsce”. wystarczy spojrzeć choćby na pięć zapisów katechizmowych Krk (Pallotinum, 1994), by dostrzec tożsamoœć owej mocy:

1. To właœnie w Koœciele złożona została pełnia œrodków zbawienia (pkt 824).

2. Sobór œwięty (...), opierajšc się na Piœmie Œwiętym i Tradycji, uczy, że ten pielgrzymujšcy Koœciół konieczny jest do zbawienia (pkt 845).

3. Koœciół (...) nosi w sobie pełnię œrodków zbawienia i rozdziela je (pkt 868)

4. Nie ma takiej winy, nawet najcięższej, której nie mógłby odpuœcić Koœciół œwięty (pkt 982). (...)

Jeœli każde słowo Koœciół zastšpimy słowem Chrystus, zrozumiemy owš „tajemnicę nieprawoœci”, o której pisał do Tesaloniczan apostoł Paweł (2 Tes 2.7), i rozpoznamy syna zatracenia, „który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci” (w. 3–4). (...) I wtedy nie zdziwiš nas już słowa, że „cała ziemia szła w podziwie za tym zwierzęciem (...) i oddadzš mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi” (Ap 13. 3, 8). Za kimże to idš dziœ w podziwie wszystkie narody? Kogo ogłoszono największym, ba – jedynym autorytetem œwiata? (...)

Paulina Staroœcik 

 

 

"FAKTY I MITY" nr 19, 18.05.2006 r. ŻYCIE PO RELIGII

EWANGELIA NIENAWIŒCI

Biskupi polscy wylewnie podziękowali Radiu Maryja za „wielkš pracę ewangelizacyjnš”.

I tak panowie, z których większoœć ma doktoraty z teologii, dowiedli, że nie bardzo rozumiejš, co studiowali, a nawet wykładali.

Ewangelizować to, z języka greckiego, głosić dobrš nowinę. Dobra nowina – według Pism Nowego Testamentu – to wieœć o tym, że Bóg przebacza grzechy tym, którzy się od niego odwracajš, że daruje życie i wzywa do przestrzegania zasad Królestwa Bożego: miłosierdzia, braterstwa, oddania bliŸnim, życzliwoœci dla każdego. Ewangelia to także odrzucenie wszelkiej obłudy, pychy i chciwoœci, to wybór „opcji na rzecz ubogich”, aby użyć języka soboru watykańskiego.

Co Radio Maryja miałoby mieć wspólnego z tym nowotestamentowym rozumieniem ewangelii – trudno dociec. Tadeusz Rydzyk i jego media skupiajš się na dwóch polach działalnoœci. Jednym jest propagowanie tradycyjnych form religijnoœci katolickiej, takich jak transmitowanie różańca, godzinek, rozmaitych nabożeństw i mszy. Samo propagowanie jakichœ, nawet superbiblijnych, form religijnoœci (co zresztš nie jest udziałem rozmiłowanego w ludowej dewocji Radia Maryja) nie jest jeszcze głoszeniem ewangelii. Warto przypomnieć, że najzagorzalsi przeciwnicy Jezusa z Nazaretu często się modlili i byli ludŸmi niezwykle religijnymi. I to oni byli pełnymi nienawiœci wrogami ewangelii o Królestwie.

Drugim polem zainteresowania Rydzyka i jego mediów jest aktywna działalnoœć polityczna, zwalczanie jednych œrodowisk politycznych, popieranie innych, manichejskie, dwubiegunowe dzielenie œwiata na naszych i obcych według kryteriów narodowych, wyznaniowych, politycznych i rasowych. Ta tematyka akurat zupełnie nie zajmowała uwagi Jezusa z Nazaretu. Przeciwnie, przestrzegał on swoich uczniów przed wikłaniem się w tego typu działalnoœć. Dowodził, że jego królestwo, a więc i ewangelia, nie sš z tego œwiata.

Rydzyk jest więc chodzšcym zaprzeczeniem tego, kim był, co robił i co głosił Jezus.

Zdumiewa więc reklamowanie go jako propagatora ewangelii. A może właœciwie nie powinniœmy się temu dziwić? Rydzyk jest przecież koœciš z ich koœci, krwiš z ich krwi, tyle że oni działalnoœć politycznš prowadzš w nieco bardziej zakamuflowany sposób. Oni także ewangeliczny sposób życia i myœlenia zastšpili rytualnš dewocjš, stajšc się faryzeuszami naszych czasów. Ewangelia o przebaczeniu i miłosierdziu nie jest im do niczego potrzebna, chyba że jako pretekst do powoływania się na Chrystusa i do przemawiania w jego imieniu, ale w swoich sprawach.

Marek Krak

 

 

„FAKTY I MITY” nr 20, 25.05.2006 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

EKSKOMUNIKA

W dniach 4–5 maja media podały, że w Chinach wyœwięcono dwóch biskupów bez zgody papieskiej.

Watykan uznał œwięcenia za nieważne i zagroził wyœwięconym biskupom ekskomunikš. Czy słusznie?

Co mówi Biblia o wyœwięcaniu biskupów i z jakich powodów można kogoœ ekskomunikować?

Dziœ najsurowszš karš stosowanš przez Koœciół rzymski jest ekskomunika, czyli wykluczenie wiernego bšdŸ duchownego ze wspólnoty wierzšcych. Według ,,Kodeksu prawa kanonicznego” – ,,Koœciół posiada wrodzone i własne prawo wymierzania sankcji karnych wiernym popełniajšcym przestępstwo” (kan. 1311).

Najsurowiej karane sš m.in. przestępstwa przeciwko religii i jednoœci Koœcioła (kan. 1364–1369). Do przestępstw tych zalicza się: odstępstwo od wiary, herezję, powodowanie schizmy, wychowanie dzieci w religii niekatolickiej, czyny œwiętokradcze, krzywoprzysięstwo oraz publiczne bluŸnierstwa przeciwko Koœciołowi.

Do innej kategorii przestępstw zalicza się przestępstwa przeciwko władzy koœcielnej i wolnoœci Koœcioła (kan. 1370–1377), czyli przymus fizyczny wobec biskupa i innych osób duchownych, nieposłuszeństwo wobec Stolicy Apostolskiej i jej przedstawicieli oraz nawoływanie do nieposłuszeństwa wiernych.

Trzecia grupa przestępstw dotyczy uzurpacji koœcielnych zadań (kan. 1378–1389). Sankcje w przypadku popełnienia tych przestępstw wymierzone sš przeciwko tym duchownym, którzy na przykład uczestniczš w grzechach nieczystoœci, dopuszczajš się symonii lub uzurpacji urzędu koœcielnego. Stšd: ,,Biskup, który bez papieskiego mandatu konsekruje kogoœ na biskupa, a także ten, kto od niego konsekrację przyjmuje, podlega ekskomunice wišżšcej mocš samego prawa, zastrzeżonej Stolicy Apostolskiej” (kan. 1382).

Kolejna kategoria przestępstw dotyczy fałszu (kan. 1390–1391) oraz przestępstw przeciwko obowišzkom duchownych (kan. 1392–1396), m.in. zawarcie małżeństwa. ,,Gdy po upomnieniu [duchowny] nie poprawia się i nadal daje zgorszenie, może być karany stopniowo pozbawieniami lub także wydaleniem ze stanu duchownego” (kan. 1394, par. 1). Te same kary stosuje się wobec tych duchownych, którzy trwajš w innym grzechu przeciwko przykazaniu ,,Nie cudzołóż”, wywołujšc zgorszenie. Wobec tych duchownych, oprócz wydalenia ze stanu kapłańskiego, mogš być zastosowane inne sankcje, gdy grzechy nieczystoœci ,,połšczone sš z użyciem przymusu lub gróŸb albo [gdy sš popełnione] publicznie lub z osobš małoletniš poniżej lat szesnastu” (kan. 1395, par. 1 i 2).

Wykaz kończš przestępstwa przeciwko życiu i wolnoœci człowieka (kan. 1397–1398).

Według ,,Kodeksu prawa kanonicznego”, Koœciół rzymskokatolicki może więc stosować takie czy inne œrodki dyscyplinarne wobec swoich wiernych i duchownych. Zachodzi jednak pytanie: czy doktryna Koœcioła dotyczšca przestępstw i sankcji karnych jest zgodna z Bibliš oraz co Pismo Œwięte mówi o biskupach i ich wyborze.

Przede wszystkim Nowy Testament wykazuje, że pomiędzy pierwszymi biskupami z czasów apostolskich, a tymi, którzy dziœ chcš za takich uchodzić, zachodzi zasadnicza różnica. Polega ona chociażby na tym, że pierwsi biskupi byli członkami miejscowych zborów i po ustanowieniu ich biskupami nadal pozostali w tych zborach. To znaczy, że w przeciwieństwie do Koœcioła rzymskiego i innych, gdzie biskup jest dostojnikiem, którego władza rozcišga się nad całš diecezjš (szeregiem parafii), pierwsi biskupi byli przełożonymi tylko lokalnych zborów. Według Dziejów Apostolskich, posługa biskupa zwišzana była z miejscowym zborem. Innymi słowy: w każdym zborze był biskup (Dz 14. 23).

Poza tym takie słowa jak: ,,biskup”, ,,starszy”, ,,prezbiter” – odnoszš się do jednej i tej samej osoby. Potwierdza to samo znaczenie pojęć: biskup (gr. episkopos, dosł. ten, który doglšda stada); prezbiter (gr. presbiteros, starszy), pochodzenie funkcji starszego ze starotestamentowych wzorów żydowskich (por. Lb 11. 16–17, 24–25) oraz stosowanie tych okreœleń zamiennie. Na przykład w Dziejach Apostolskich (20. 17) wspomina się o ,,starszych”, którzy nieco dalej nazwani sš ,,biskupami” (w. 28). Podobnie rzecz przedstawia się w Liœcie do Tytusa (por. 1. 5 z w. 7).

Ustanowienie biskupów zwišzane więc było z powstaniem miejscowego zboru, a nie diecezji. Gdziekolwiek powstał zbór, tam ustanawiano biskupów starszych, którzy byli wybrani spoœród miejscowych wierzšcych (Dz 14. 23). Kto jednak ustanawiał biskupów i kto może czynić to dzisiaj? Na poczštku starsi wyznaczani byli przez apostołów (Dz 14. 21–23). Jednak – jak podajš Dzieje Apostolskie – wybór starszych nie tyle był inicjatywš ludzi, co wyrazem Bożego powołania (por. Dz 13. 1–3; 20. 28). Apostołowie „w modlitwie i poœcie” prosili jedynie o Boże prowadzenie i dar rozpoznania duchowych kwalifikacji tych, którzy mieli już Boże powołanie.

Z upływem czasu apostoł Paweł przedstawił w swoich listach moralne i duchowe cechy tych, którzy majš być biskupami, czyli starszymi zboru (1 Tm 3. 1–7; Tt 1. 5–9, por. 1 P 5. 1–3). Dzięki temu, oprócz indywidualnego prowadzenia Bożego, możemy również dziœ rozpoznać, kto w miejscowym zborze jest biskupem ustanowionym przez Ducha Œwiętego, a kto pseudobiskupem nieposiadajšcym takich cech.

Według apostolskich wytycznych, do ustanowienia biskupa nie jest potrzebne jakieœ szczególne posiedzenie rady Koœcioła, ceremonia wyœwięcenia czy specjalne szaty liturgiczne, lecz wyłšcznie dostosowanie się do biblijnych zaleceń. Potwierdza to również przykład opisany w Liœcie do Tytusa, któremu ap. Paweł polecił ,,ustanowić po miastach starszych” (1. 5). Chociaż Tytus dysponował jedynie listem od Pawła, to list ten zawierał wystarczajšce wskazówki dotyczšce duchowych i moralnych kwalifikacji starszych. Tak więc skoro Tytus mógł rozpoznać Boży wybór i wyznaczyć po zborach biskupów, to również współczeœni misjonarze mogš czynić to samo. A zatem każdy misjonarz zaangażowany w pionierskš pracę ewangelizacyjnš, na skutek której powstaje zbór, jest również uprawniony, w oparciu o biblijne wytyczne, do wyznaczenia starszego danego zboru. Z chwilš wyznaczenia starszego zboru głównš pieczę nad zborem sprawuje ów starszy, a nie misjonarz, którego praca ma zupełnie inny charakter.

W œwietle tego, co do tej pory zostało powiedziane, katolicka procedura wyœwięcania biskupów lub sankcji stosowanych wobec nich – w przypadku ich ordynacji bez zgody papieskiej – nie ma żadnych podstaw biblijnych. Przeciwnie. Powoływanie starszych jest przede wszystkim sprawš Bożš, konkretnych misjonarzy oraz lokalnego zboru, a nie inaczej (Dz 20. 28). Ponadto ,,biskup ma być nienaganny, mšż jednej żony, trzeŸwy, umiarkowany, przyzwoity, goœcinny, dobry nauczyciel, nieoddajšcy się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, który by własnym domem dobrze zarzšdzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwoœci, bo jeżeli ktoœ nie potrafi własnym domem zarzšdzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Koœciół Boży? A powinien też cieszyć się dobrym imieniem u tych, którzy do nas nie należš” (1 Tm 3. 1–7). Czy współczeœni biskupi odpowiadajš tym normom? A z sankcjami wobec niepokornych wiernych i duchownych? Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że Koœciół rzymskokatolicki w wielu przypadkach stosuje sankcje karne tam, gdzie Biblia nie daje ku temu żadnych podstaw. Na przykład Koœciół potępia odstępstwo od wiary, nieposłuszeństwo wobec Stolicy Piotrowej i jej przedstawicieli itp. I to w przypadku, gdy ,,trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5. 29)! A przecież nic nie zrobił, aby potępić agresję hitlerowskich Niemiec i niewiele robi, gdy w grę wchodzš poważne wykroczenia, takie jak skandale pedofilskie księży, pijaństwo duchownych i różnego rodzaju nadużycia z samowolš wielu dygnitarzy włšcznie, mimo że te przestępstwa potępia zarówno Biblia, jak i społeczeństwo. Czy można pogodzić tak rażšcš sprzecznoœć, jaka zachodzi pomiędzy biblijnym nakazem, aby biskupi byli żonaci, a ekskomunikš duchownych, którzy wstępujš w zwišzki małżeńskie? OdpowiedŸ nasuwa się sama.

Z jakich więc powodów można kogoœ wykluczyć ze społecznoœci wiernych?

Biblia podaje wiele powodów. Piętnuje m.in. takie grzechy jak: różne rodzaje wszeteczeństwa, rozpusta, chciwoœć, grabież, bałwochwalstwo, oszczerstwo, pijaństwo, czary, pasożytniczy tryb życia oraz odstępstwo od Słowa Bożego i powodowanie odszczepieństwa (1 Kor 5. 1–2, 9–13; Ga 1. 9; 5. 19–21; 2 Tes 3. 6–15; Tt 3. 10–11; 2 J 9–11). Nowy Testament zaleca jednak ogromnš ostrożnoœć w stosowaniu œrodków dyscyplinarnych oraz odpowiedniš procedurę postępowania wobec tego, który grzeszy. Decyduje o tym nie jednostka, lecz cały zbór (Mt 18. 15–20). Niestety, mimo tych biblijnych wytycznych, trzeba przyznać, że również w społecznoœciach protestanckich i ewangelicznych zdarzajš się przypadki pochopnych sšdów, bez dokładnego zbadania dowodów lub ich rewizji. Dotyczy to szczególnie spraw bardzo osobistych, gdy w grę wchodzi zawarcie ponownego zwišzku małżeńskiego, š,,dowody” tylko pozornie przemawiajš na niekorzyœć wykluczonych. W innych zaœ społecznoœciach (dzięki Bogu – nielicznych!) wyklucza się wierzšcych z powodów tak absurdalnych, jak na przykład odrzucenie wegetariańskiego sposobu żywienia (por. Rz 14. 1–6).

Cokolwiek by jednak powiedzieć o współczesnych nadużyciach, jedno jest pewne: œrodki dyscyplinarne sš potrzebne, ale majš być stosowane jedynie wtedy, gdy jest to konieczne. Majš służyć dwóm zasadniczym celom: chronić zbór przed destrukcyjnym wpływem (1 Kor 5. 6) oraz skłonić błšdzšcego do opamiętania, aby się odwrócił od grzechu i powrócił do Boga i społecznoœci zborowej (por. 2 Kor 2. 5–10).

Bolesław Parma

 

 

"FAKTY I MITY" nr 22, 08.06.2006 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

ZNAK KRZYŻA

Czy Jezus umarł na krzyżu czy na palu?

Czy krzyż słusznie uznawany jest za przedmiot kultu? Czy bez wizerunku może wisieć na œcianie? Czy należy się żegnać w imię Ojca i Syna, i Ducha Œwiętego?

W ,,Encyklopedii biblijnej” (Prymasowska seria biblijna, s. 563) pod hasłem krzyż czytamy: ,,Krzyż (gr. stauros), starożytne narzędzie tortur i egzekucji. Użycie pionowego pala (również stauros) do wieszania zwłok, torturowania lub egzekucji było powszechne w I tysišcleciu przed Chrystusem, zwłaszcza w czasie wojen”. Bywały przypadki, że dla odstraszenia zbuntowanych niewolników lub żołnierzy na palu ginęły setki, a nawet tysišce ofiar.

Dalej czytamy: ,,Sam sposób egzekucji przez ukrzyżowanie znacznie się różnił w konkretnych przypadkach (...). Nadal używano pionowego słupa, ale często dodawano belkę poprzecznš na jego szczycie, tak że tworzyła literę T”.

Takie też stanowisko zajmuje David H. Stern, mimo że sam zamiast słowa ,,krzyż” używa okreœlenia ,,pal”: ,,Bogaty materiał archeologiczny i historyczny potwierdza fakt, że rodzaj pala egzekucyjnego używanego na terenie Izraela miał poprzecznš belkę (łac. patibulum) i że właœnie jš skazaniec, a zatem i Jeszua [Jezus], musiał nieœć na miejsce kaŸni” (,,Komentarz żydowski do Nowego Testamentu”). Podobnie czytamy w ,,Leksykonie religioznawczym”: „Jezus nie mógł dŸwigać krzyża łacińskiego. Mamy dokładne dane dotyczšce praktyk egzekucyjnych w rzymskiej Palestynie. Słup, a więc częœć pionowš, wbijano głęboko w ziemię znacznie wczeœniej. Skazaniec dŸwigał jedynie belkę poprzecznš, którš razem z nim mocowano u góry słupa i dawano podpórkę pod nogi, aby się nie obsunšł”.

Jednak według ,,The Imperial Bible – Dictionary”, „greckie słowo [stauros] właœciwie oznacza pal, słup lub fragment palisady”. Natomiast W.E. Vine podaje: ,,Kształt dwuramiennego krzyża wywodzi się ze starożytnej Chaldei, gdzie był on symbolem boga Tammuza (przypominał kształtem mistyczne Tau, inicjał jego imienia), podobnie zresztš jak w innych okolicznych krajach, z Egiptem włšcznie. Do połowy III wieku po Chrystusie koœcioły albo już odstšpiły od niektórych nauk wiary chrzeœcijańskiej, albo je pozmieniały. Chcšc podnieœć prestiż odstępczego systemu koœcielnego, zaczęto przyjmować do koœciołów pogan, którzy się nie odrodzili przez wiarę, i bardzo często pozwalano im zatrzymać dotychczasowe pogańskie znaki i symbole. Z tego powodu przyjęto również Tau (czyli T) w najczęœciej spotykanej postaci – z obniżonš poprzeczkš – jako wyobrażenie krzyża Chrystusowego” (,,An Expository Dictionary of New Testament Words”, Londyn 1962, s. 256).

Trudno dziœ jednoznacznie rozstrzygnšć, czy Jezus umarł na krzyżu, czy palu. Chociaż większoœć argumentów przemawia za tym, że Chrystus poniósł œmierć na palu, nie można też wykluczyć, że umarł na krzyżu w kształcie litery T. (...) Zachodzi jednak pytanie, czy godzi się czcić krzyż lub pal, na którym zginšł Jezus...

Koœciół rzymskokatolicki uważa, że tak. Przykłada ogromnš wagę do kultu krzyża, który rzuca się w oczy prawie na każdym miejscu. Twierdzi, że krzyż jest znakiem zbawienia i nadziei, a oddajšc mu czeœć, chce uczcić ukrzyżowanego na nim Zbawiciela. Głosi, że ,,znak krzyża już w starożytnym Koœciele zwišzany był z wyznaniem wiary trynitarnej. ťW imię Ojca i Syna, i Ducha ŒwiętegoŤ – mówimy codziennie, znaczšc krzyżem nasze ciała” (Jacek Salij, ,,Tajemnice Biblii”, s. 247). Dla Koœcioła rzymskiego, krzyż stanowi więc podstawowy znak trynitarny. Czy jest to słuszne? Co mówiš fakty?

Otóż przede wszystkim zauważmy, że ,,ten bogaty w treœć symbol [krzyż] występował w Eurazji, Afryce i Ameryce, chociaż bez Australii. Już w epoce neolitu spotykamy go około 2000 r. p.n.e. na glinianych walcach, a w Asyrii jako symbol słońca” (,,Leksykon religioznawczy”, s. 141). Zanim więc krzyż w IV stuleciu został objęty kultem w Koœciele rzymskim, był on najpierw symbolem starożytnych kultów solarnych. Po drugie – czeœć dla krzyża, podobnie jak kult obrazów i posšgów Biblia uznaje za bałwochwalstwo! Oto kilka tekstów:

,,Nie czyń sobie podobizny rzeŸbionej czegokolwiek” (Wj 20. 4); ,,Nie zwracajcie się do bałwanów i nie sporzšdzajcie sobie bogów odlewanych z metalu. Ja, Pan [JHWH], jestem Bogiem waszym” (Kpł 19. 4); ,,Przeklęty mšż, który zrobi podobiznę rzeŸbionš lub lanš, obrzydliwoœć dla Pana” (Pwt 27. 15); ,,Bóg jest duchem, a ci, którzy mu czeœć oddajš winni mu jš oddawać w duchu i w prawdzie” (J 4. 24). Po trzecie – Stary Testament nie wspomina o krzyżu ani razu, a jedynie o palu (por. Lb 21. 8–9) lub o drzewie (por. Pwt 21. 22–23). Podobnie Nowy Testament używa greckich okreœleń stauros (słup, pal) oraz ksy’lon (kawał drewna, por. Dz 5. 30; 10. 39; 13. 29; Ga 3. 13; 1 P 2. 24), a więc okreœleń, które niewiele majš wspólnego z łacińskim crux – krzyż. Według wiarygodnych Ÿródeł historycznych, jednym z najstarszych symboli chrzeœcijańskich była ryba, bo greckie ICQUS (fonetycznie: ichthys) to pierwsze litery zdania: Jezus Chrystus Syn Boga Zbawiciel. A więc nie krzyż. ,,Krzyż rysowany lub rzeŸbiony nie występował u chrzeœcijan przed soborem nicejskim. Na sali obrad soboru przed tronem cesarskim leżała jedynie otwarta księga Ewangelii, innego symbolu nie było” (Wacław Korabiewicz, ,,Œladami amuletu”). Po czwarte – chrzeœcijańskim znakiem zbawienia i nadziei jest przede wszystkim nowe życie w zmartwychwstałym Chrystusie (por. Mt 5. 16; 7. 20; Rz 6. 3–6; Ga 5. 22–23), czyli ,,wiara, która jest czynna w miłoœci” (Ga 5. 6).

Z chwilš ustanowienia Nowego Przymierza, żaden cielesny lub inny materialny znak – podobnie jak obrzezanie – ,,nie ma żadnego znaczenia, ale tylko przestrzeganie przykazań Bożych” (1 Kor 7. 19). Stšd też czynienie znaku krzyża, np. na ciele, nie ma biblijnego uzasadnienia (takiego jak wczeœniej miało obrzezanie) i jest sprzeczne z Bibliš, która jednoczeœnie przestrzega przed ostentacyjnš religijnoœciš, mówišc, że Bogu ,,nie służy się rękami ludzkimi, jakby czego potrzebował” (Dz 17. 25, por. Mt 6. 5–8). Po pište – odwoływanie się do trynitarnej formuły chrztu jest nie tylko sprzeczne z twierdzeniem Pism, które mówiš, że istnieje tylko jeden prawdziwy Bóg (por. J 17. 3; 20. 17; 1 Kor 8. 4–6; 11. 3), ale również kłóci się z przekonaniem samych biblistów katolickich, którzy przyjmujš, ,,że formuła trynitarna ma charakter redakcyjny” (,,Encyklopedia katolicka” KUL, t. III, hasło ,,Chrzest”, s. 354) i dlatego ,,należy odróżnić autentyczne, pierwotne słowa Pana od elementów interpretacyjno-redakcyjnych” (Ks. J. Kudasiewicz, ,,Jezus historii – Chrystus wiary”). Po szóste – krzyż łaciński jest symbolem niezliczonych zbrodni i militarnych podbojów, a mianowicie: przeœladowania Żydów, krucjat przeciwko muzułmanom i innowiercom, podbojów kolonialnych, zbrodni zakonu krzyżackiego na ziemiach polskich, mordów dokonanych przez rasistowskš organizację Ku-Klux-Klan, jak również ludobójstwa hitlerowskich Niemiec pod znakiem Hackenkreutz.

Wniosek jest oczywisty: jakiekolwiek wyobrażenie krzyża, z wizerunkiem Chrystusa czy bez, i stosowanie go jako symbolu chrzeœcijaństwa nie ma żadnego zwišzku z naukš Pisma Œwiętego i postawš pierwszych wyznawców Chrystusa. Historia krzyża sięga starożytnych bałwochwalczych kultów solarnych i jednoczeœnie zwišzana jest z największymi okrucieństwami w dziejach œwiata. Do chrzeœcijaństwa symbol ten został wprowadzony w okresie apostazji, i to za sprawš cesarza Konstantyna (312 r.), który też przyczynił się do przekształcenia pierwotnych zborów chrzeœcijańskich w system religijno-polityczny. Jaki więc powinien być nasz stosunek do kultu krzyża?

OdpowiedŸ może być tylko jedna: jeœli według II przykazania Dekalogu nie można czynić i czcić jakiejkolwiek podobizny Boga, to o ileż bardziej nie należy tego czynić w przypadku narzędzia zbrodni, które wielokrotnie wykorzystywane bywało w czasie militarnych podbojów, jak i do politycznych demonstracji.

Biblia wzywa: ,,Najmilsi moi, uciekajcie od bałwochwalstwa” (1 Kor 10. 14) oraz: ,,Baczcie, byœcie pobożnoœci swojej nie wynosili przed ludŸmi, aby was widziano; inaczej nie będziecie mieli zapłaty u Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 6. 1).

A zatem wystrzegajmy się doktryn, form i zwyczajów, które majš tylko pozór pobożnoœci, a które w rzeczywistoœci sprzeciwiajš się nauce Pisma Œwiętego i wywołujš zgorszenie (por. Mt 18. 6–7). Nie symbole bowiem – z krzyżem na czele – sš ważne, ale wewnętrzna przemiana na podobieństwo Chrystusa (Rz 8. 29). Wszystko inne Biblia zalicza do marnoœci: ,,Gdyż bóstwa ludów sš marnoœciš. Sš dziełem ršk rzemieœlnika pracujšcego dłutem w drzewie, œciętym w lesie, które przyozdabiajš srebrem i złotem, umacniajš gwoŸdziami i młotami, aby się nie chwiało. Sš jak straszak na polu ogórkowym, nie mówiš, trzeba je nosić, bo nie mogš chodzić. Nie bójcie się ich, bo nie mogš szkodzić, lecz nie mogš też nic dobrego uczynić. Tobie nikt nie dorówna, Panie! Jesteœ wielki i wielkie jest w mocy Twoje imię” (Jr 10. 1–6).

Bolesław Parma

 

 

"FAKTY I MITY" nr 47, 29.11.2007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

INNY DEKALOG

Nurtujš mnie pytania dotyczšce Dekalogu. Czy to prawda, że przykazania Dekalogu zostały zmienione? A jeœli tak, to co zostało zmienione i dlaczego?

(...) Jest to więc jeden z pierwszych i najważniejszych powodów, dla których drugie przykazanie zabrania oddawania czci Bogu „(...) w wizerunkach lub jakichkolwiek formach i zjawiskach przyrody” (Martin Buber, „Mojżesz”). Wszak – jak powiedział Jezus – „Bóg jest duchem, a ci, którzy mu czeœć oddajš, winni mu jš oddawać w duchu i w prawdzie” (J 4. 24). „Z kim więc porównacie Boga i jakie podobieństwo mu przeciwstawicie? Czy bałwana, którego ulał rzemieœlnik?” – pyta prorok Izajasz (Iz 40. 18–19). (...)

(...) W Dziejach Apostolskich czytamy: „Bóg, który stworzył œwiat i wszystko, co na nim, Ten, będšc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w œwištyniach rękš zbudowanych (...). Będšc więc z rodu Bożego, nie powinniœmy sšdzić, że bóstwo jest podobne do złota albo srebra, albo do kamienia, wytworu sztuki i ludzkiego umysłu” (17. 24, 29, por. Ap 9. 20). Stšd też aż do trzeciego wieku po Chrystusie chrzeœcijanie wystrzegali się czynienia jakichkolwiek podobizn Boga lub Jezusa, co jednoczeœnie dowodzi, że respektowali drugie przykazanie Dekalogu. Nie przykładali wagi do zewnętrznego wyglšdu Zbawiciela, co potwierdził ap. Paweł: „(...) nikogo nie znamy według ciała; a jeœli znaliœmy Chrystusa według ciała, to teraz już nie znamy” (2 Kor 5. 16), „gdyż w wierze, a nie w oglšdaniu pielgrzymujemy” (2 Kor 5. 7). Dlatego też żadna podobizna Jezusa nie została przez nich sporzšdzona, ponieważ nie tylko uważali, że należy „uciekać przed bałwochwalstwem” (1 Kor 10. 14), ale również dlatego, iż nieznana im była katolicka „nowa ekonomia obrazów”. (...)

Czyż Biblia nie przestrzega: „Baczcie, byœcie pobożnoœci swojej nie wynosili przed ludŸmi, aby was widziano” (Mt 6. 1)?

Bolesław Parma

 

 

„FAKTY I MITY” nr 30, 02.08.2007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

CHRZEŒCIJAŃSKIE ŻYCIE MAŁŻEŃSKIE

Mam kilka pytań. Czy Bóg, a więc Biblia, dopuszcza rozwód i powtórne małżeństwo? Czy do zawarcia zwišzku małżeńskiego potrzebna jest asysta jakiegoœ duchownego (np. księdza lub pastora)? Czy życie w zwišzku tylko cywilnym jest grzechem, czy też jest uważane przez Boga za prawdziwe małżeństwo?

Rozpocznijmy od pytania o rozwód i ponowne małżeństwo. Czy Biblia dopuszcza jedno i drugie? Oczywiœcie, że tak. Co prawda głosi, że zwišzek mężczyzny i kobiety został ustanowiony przez samego Boga jako zwišzek monogamiczny i nierozerwalny (por. Rdz 1. 27–28; 2. 24; Mt 19. 4–6), ale w wyjštkowych przypadkach dopuszcza i rozwód, i ponowne małżeństwo. Kiedy więc zachodziła taka wyjštkowa sytuacja? Według Księgi Powtórzonego Prawa, była niš okolicznoœć, kiedy mężczyzna „odkrył w niej [małżonce] coœ odrażajšcego”. Wówczas mógł „wypisać jej list rozwodowy, wręczyć jej go i odprawić jš ze swego domu” (Pwt 24. 1).

Niestety, w praktyce zwrot „coœ odrażajšcego” był doœć często nadużywany, a jego interpretacja doprowadziła do tego, że ofiarami nieudanych zwišzków padały kobiety. Udzielenie rozwodu było bowiem przywilejem głównie mężczyzny. Natomiast kobieta mogła starać się o rozwód tylko w wyjštkowych przypadkach, np. gdy mšż zaraził się tršdem lub odstšpił od wiary. Ponadto, aby mogła uzyskać rozwód, zawsze musiała odwoływać się do sšdu.

O prawie do rozwodu i ponownego małżeństwa mówił również Jezus. Powiedział On: „Ktokolwiek by odprawił żonę swojš, z wyjštkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poœlubił innš, cudzołoży, a kto by odprawionš poœlubił, cudzołoży” (Mt 19. 9). W słowach tych Jezus uznał zatem żydowskie prawo do rozwodu, ale opowiedział się za jego surowš interpretacjš według szkoły Szammaja, która – w przeciwieństwie do liberalnej szkoły Hillela – dopuszczała rozwód jedynie w przypadku cudzołóstwa (tak mężczyzny jak i kobiety). Przypomnijmy, że szkoła Hillela pozwalała mężczyŸnie oddalić żonę z tak błahego powodu jak przypalenie posiłku, gadulstwo, kłótliwoœć, chodzenie z rozpuszczonymi włosami lub lekceważenie rodziców. Stšd też Jezus sprzeciwił się takiemu podejœciu do rozwodów, majšc na uwadze m.in. ochronę pozycji kobiety.

Drugš podstawę do rozwodu podał z kolei ap. Paweł. W Pierwszym Liœcie do Koryntian czytamy: „Pozostałym zaœ mówię ja, nie Pan:

Jeœli jakiœ brat ma żonę pogankę, a ta zgadza się na współżycie z nim, niech się z niš nie rozwodzi; i żona, która ma męża poganina, a ten się zgadza na współżycie z niš, niech się nie rozwodzi (...). A jeœli poganin chce się rozwieœć, niechże się rozwiedzie; w takich przypadkach brat czy siostra nie sš niewolniczo zwišzani, gdyż do pokoju powołał was Bóg” (1 Kor 7. 12–13, 15).

David H. Stern komentuje ten tekst następujšco: „Podstawę do rozwodu sprecyzowano w w. 15, a wynika z niej jasno, że jeœli niewierzšcy małżonek odchodzi, to małżonek wierzšcy może uzyskać rozwód i zawrzeć ponowne małżeństwo – w takich okolicznoœciach brat czy siostra nie sš zniewoleni. Bo niemożnoœć uzyskania rozwodu i ponownego małżeństwa byłaby zniewoleniem w małżeństwie” („Komentarz żydowski do Nowego Testamentu”).

Biblia wymienia zatem tylko dwie podstawy do rozwodu i ponownego małżeństwa. W wielu jednak miejscach możemy przeczytać: „Jeœli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzš się ci, którzy go budujš” (Ps 127. 1); „(...) dom rozdwojony sam w sobie, nie ostoi się” (Mt 12. 25) oraz jeœli jakaœ „sprawa jest z ludzi, wniwecz się obróci; jeœli jednak jest z Boga, nie zdołacie ich zniszczyć” (Dz 5. 38–39). Teksty te sugerujš więc, że również z innych powodów może dojœć do rozwodu, ale czy z prawem do ponownego małżeństwa, to już każdy musi rozstrzygnšć we własnym sumieniu. O tym bowiem, jakie sš przyczyny rozpadu danego zwišzku, najlepiej wiedzš same osoby zainteresowane.

O ile nie sposób akceptować egoistycznych i wybujałych przyczyn, to każdy zdrowo myœlšcy człowiek zgodzi się z tym, że utrzymywanie na siłę patologicznych zwišzków (np. z osobš uzależnionš) nie służy ani małżonkom, ani dzieciom. Tak więc chociaż rozwód jest nieszczęœciem – najczęœciej dla dzieci (choć też nie zawsze, jeœli na przykład sš maltretowane) – w wielu przypadkach może okazać się on jedynym sposobem uniknięcia jeszcze większego zła. Bóg dał człowiekowi rozum do rozeznania różnych sytuacji. Dlatego też większoœć koœciołów protestanckich dopuszcza rozwód nie tylko z powodu cudzołóstwa, ale również z innych przyczyn, takich jak: samowolne opuszczenie rodziny przez współmałżonka, uporczywa odmowa spełniania obowišzków małżeńskich, długotrwały pobyt w więzieniu, psychiczne i fizyczne znęcanie, impotencja mężczyzny, niepłodnoœć kobiety oraz pijaństwo.

Często też pada pytanie: czy do zawarcia zwišzku małżeńskiego potrzebna jest asysta jakiegoœ duchownego, na przykład księdza, pastora lub rabina? Na tak postawione pytanie można odpowiedzieć krótko: nie! Po pierwsze dlatego, że Biblia nie daje ku temu żadnych podstaw. Po drugie – ponieważ nawet Koœciół rzymski uczy, że tzw. sakramentu udzielajš sobie sami małżonkowie. Po cóż więc aprobata czy nawet asysta księdza? I wreszcie dlatego, że przez wiele stuleci nie zawierano œlubów koœcielnych. „Na Wschodzie błogosławieństwo œlubne stało się obowišzkiem dopiero w IX w. (i od razu biskup otrzymał prawo pobierania za nie opłaty!).

Na Zachodzie, zasiadajšcy w owym czasie na papieskim tronie, Mikołaj I nie uważał, by przy zawieraniu małżeństwa była potrzebna ceremonia koœcielna. Dopiero w wiekach XI i XII, gdy pojawiła się idea ťsakramentu małżeńskiegoŤ, nabrała też wagi deklaracja małżonków, wyrażona w obecnoœci kapłana. Jednakże aż po wiek XVI, a konkretnie do Soboru Trydenckiego, uznawało się za ważne małżeństwo zawarte bez udziału księdza” (Karlheinz Deschner, „Krzyż Pański z Koœciołem”).

Powyższe fakty przeczš twierdzeniu, jakoby Chrystus powierzył Koœciołowi rzymskokatolickiemu ustawodawstwo dotyczšce małżeństwa. Tym bardziej że w formie zinstytucjonalizowanej powstał on faktycznie dopiero w IV wieku. Ponadto przez długie wieki Koœciół rzymski gloryfikował dziewictwo, a nie małżeństwo, które dyskredytował, traktujšc je jako zło konieczne. Biblia nie daje więc żadnych podstaw dla roszczeń Koœcioła rzymskiego lub innego, aby był szafarzem łask Bożych w sprawach małżeństwa. Akt małżeństwa jest bowiem przede wszystkim kontraktem cywilno-prawnym, o zawarciu którego decydujš sami małżonkowie, a do jego zalegalizowania lub unieważniania wystarczajšco kompetentne sš władze cywilne (Rz 13. 1–2).

Podobnie zresztš na instytucję małżeństwa zapatruje się judaizm, który jakkolwiek uznaje œwiętoœć tego zwišzku, to jednak jego zawarcia nie uzależnia od obecnoœci rabina oraz tzw. błogosławieństwa małżeńskiego. Oto co na ten temat czytamy w „Obrzędach i symbolach Żydów”: „Zazwyczaj mówi się o błogosławieństwie małżeńskim. Także i w przypadku œlubu koœcielnego. Nawet o powišzaniu małżeństwa błogosławieństwem koœcielnym. Wszystkie te jednak wyrażenia sš właœciwie zapożyczone. W rzeczywistoœci nie sš one żydowskie. Nie odpowiadajš one kategoriom czysto żydowskim. W prawdziwie żydowskim œwiecie małżeństwa sš one nie na miejscu (...). Przeważnie podczas uroczystoœci wypowiada się życzenia. Zdarza się to zarówno przed, jak i po œlubie. Wypowiadajš je nie tylko osoby sprawujšce w tych obrzędach funkcje ani też jakieœ okreœlone osoby. Do tego nie potrzeba jakiegoœ autorytetu, jakiegoœ powołania. Nikt nie ma do tego jakiegoœ specjalnego upoważnienia. Wszyscy ludzie razem składajš życzenia młodej parze. (...) formuły poœwięcajšce nie sš żadnymi ťbłogosławieństwamiŤ. Nie stanowiš one jšdra owych czynnoœci; nie urzeczywistniajš one samego aktu œlubu, nie przydajš mu ważnoœci formalno-prawnej. Sš wyłšcznie oprawš, uroczystš oprawš (...). Żydowski œlub jest w swej istocie aktem o charakterze żydowsko-cywilno-prawnym. Niczym mniej, niczym więcej. Niczym więcej dlatego, że nie posiada on charakteru sakramentalnego. Poœwięcenie to jeszcze nie sakrament. Dlatego też nikt nie ma mocy usankcjonowania z góry ani tego aktu, ani treœci zamiaru czy decyzji. Możemy wyrażać życzenia, wypowiadać modlitwy. Serdeczne życzenia i płomienne modlitwy. To wszystko” (rabin Simon Philip De Vries Mzn.).

Powyższy tekst nie wymaga żadnych komentarzy. Odpowiada też na ostatnie pytanie: czy życie tylko w zwišzku cywilnym jest grzechem, czy też jest uważane przez Boga za prawdziwe małżeństwo? Również w tym przypadku odpowiedŸ jest prosta i jednoznaczna. O tym, czy mamy do czynienia z prawdziwym małżeństwem, nie decyduje żaden Koœciół ani żaden duchowny, ani żaden sakrament, ale wyłšcznie sami małżonkowie. Prawdziwe bowiem i udane małżeństwo zależy przede wszystkim od nich samych, od ich uczciwych intencji. A zatem nie może być mowy o grzechu (przestępstwie – 1 J 3. 4) tam, gdzie i pobudki sš najszczersze i gdzie postępuje się zgodnie z prawem. Niezależnie więc od tego, czy pobierajš się wierzšcy czy niewierzšcy, Bóg uznaje za właœciwe każde małżeństwo, które zrodzone jest z uczciwych intencji i prawdziwej miłoœci. Bez nich bowiem każde małżeństwo, również to sakramentalne (co potwierdzajš statystyki), prędzej czy póŸniej może stać się prawdziwym piekłem na ziemi.

Zawarcie zwišzku małżeńskiego i udane pożycie małżeńskie nie jest więc uzależnione ani od miejsca zawarcia œlubu (koœcioła, kaplicy, domu weselnego), ani od asysty jakiegoœ duchownego, ale od samych małżonków. Z racji doniosłego wydarzenia, jakim jest œlub, uroczystoœć ta, co prawda, zwykle odbywa się w takim lub innym miejscu chrzeœcijańskich zgromadzeń i przy asyœcie duchownego, ale nie jest to wymogiem Biblii. Ta bowiem przede wszystkim kładzie nacisk na duchowš jednoœć i wzajemnš miłoœć małżonków. Bez których nie można nawet myœleć o trwałoœci i szczęœciu małżeńskim.

Bolesław Parma

 

Napoleon Bonaparte: „Uznanie zwišzku małżeńskiego za nierozerwalny to prowokacja do zbrodni”.

 

 

"FAKTY I MITY" nr 33, 23.08.2007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

KOŒCIÓŁ A POLITYKA

Czy rzeczš właœciwš z punktu widzenia Biblii jest faworyzowanie przez polityków doktryny koœcielnej i wprowadzenie w życie dogmatów katolickich?

Czy media religijne powinny zajmować się sprawami politycznymi ,,w trosce o dobro wspólne”?

O ile w ramach państwa teokratycznego w okresie Starego Testamentu królowie popierali oficjalnš doktrynę wiary (choć częœciej odstępowali od niej), o tyle Nowy Testament głosi wyraŸny rozdział Koœcioła od państwa i potępia jakiekolwiek układy religijno-polityczne. Potwierdzajš to następujšce stwierdzenia: ,,Królestwo moje nie jest z tego œwiata” (J 18. 36); ,,Oddawajcie co jest cesarskiego – cesarzowi, a co bożego – Bogu” (Mt 22. 21) oraz zapowiedŸ sšdu nad największym systemem religijnym – ,,wszetecznicš” – ,,z którš nierzšd uprawiali królowie ziemi” (Ap 17. 2).

Nie sš to jednak jedyne teksty, które zwracajš się przeciwko zespoleniu władzy œwieckiej z religiš.

O wyraŸnym bowiem dystansie Jezusa do jakiegokolwiek aliansu z władzš œwieckš, odrzuceniu politycznego przywództwa oraz œwieckich metod i œrodków w celu krzewienia idei Królestwa Bożego œwiadczy również Jego zdecydowany sprzeciw wobec szatańskiej pokusy dotyczšcej ,,władzy i chwały” królestw tego œwiata (por. Łk 4. 5–7), sprzeciw wobec żšdań tłumu (w tym być może i zelotów), który chciał obwołać Go królem (J 6.15), jak i sprzeciw wobec wojowniczo nastawionego Piotra, który chciał użyć miecza w czasie aresztowania Jezusa. Reakcja Jezusa na to ostatnie wydarzenie była następujšca: ,,Włóż miecz swój do pochwy; wszyscy bowiem, którzy miecza dobywajš, od miecza ginš. Czy myœlisz, że nie mógłbym prosić Ojca mego, a On wystawiłby mi teraz więcej niż dwanaœcie legionów aniołów?” (Mt 26. 52–53).

Okazuje się zatem, że chociaż misja Jezusa przypadała na okres okupacji rzymskiej, a sytuacja w samym Izraelu była w wystarczajšcym stopniu napięta, aby w myœl katolickiej doktryny przeciwstawić się tyranii Rzymu, Jezus nie uległ pokusie połšczenia swych sił z ówczesnymi politycznymi siłami Izraela i nie zabiegał o ich poparcie. Wolał raczej zginšć z ršk władzy œwieckiej (za sprawš ówczesnych religiantów), niż z kimkolwiek się układać i pójœć na jakikolwiek kompromis. Nie zabiegał więc o chwałę ludzkš (J 5. 41), o jakiekolwiek faworyzowanie głoszonej przez Niego doktryny, ani też sam nie faworyzował kogokolwiek i nie zajmował się sprawami politycznymi, aby dzięki temu osišgnšć wytyczony sobie cel.

Potwierdzajš to zresztš częœciowo cytowane już słowa: ,,Królestwo moje nie jest z tego œwiata; gdyby z tego œwiata było Królestwo moje, słudzy moi walczyliby, abym nie był wydany Żydom; bo właœnie Królestwo moje nie jest stšd” (J 18. 36). Po których Jezus dodaje: ,,Ja się narodziłem i na to przyszedłem na œwiat, aby dać œwiadectwo prawdzie” (J 18. 36–37).

Z jednej strony, w słowach tych Jezus podkreœlił, że nie uczynił nic przeciwko ówczesnej władzy, za co miałby być skazany – wszak Jego Królestwo miało wymiar duchowy (por. Łk 17. 20–21; J 3. 3) – z drugiej jednak strony wyraził zdecydowany sprzeciw wobec użycia œwieckich metod w realizacji powierzonej Mu misji. Najskuteczniejszym bowiem œrodkiem prowadzšcym do wyzwolenia nie tylko z kajdan grzechu, ale również z wszelkich przesšdów, zabobonów, stereotypów, fałszywych doktryn oraz zniewalajšcych systemów religijnych (klerykalizacji) i wszelkich przejawów ucisku społecznego, jest przede wszystkim Prawda Ewangelii (por. J 8. 32). Jezus nie odwoływał się więc do jakichkolwiek struktur władzy œwieckiej i nie zabiegał o jej protekcję, niezależnie od tego, czy rzecz dotyczyła Jego misji (propagowania doktryny), czy też prawnej ochrony – Jego bezpieczeństwa. Głosił bowiem, że do realizacji Bożego celu (zbawienia – J 3. 17) niezbędne sš Boże œrodki (Słowo Boże i moc Boża – Łk 9. 1–3; 1 P 4.11), a te na zawsze pozostanš odrębne od celów i œrodków, które przyœwiecajš władzy œwieckiej. Ap. Paweł napisał: ,,Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi œrodkami. Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny” (2 Kor 10. 3–4, por. Ef 6. 10–18; 2 Tm 2. 5).

Niestety, tego rodzaju ewangeliczne metody krzewienia idei Królestwa Bożego stosowano zaledwie przez okres pierwszych trzech wieków. Radykalne zmiany zaszły bowiem już w IV wieku, kiedy – jak pisał Karl Barth – cesarz Konstantyn został ,,twórcš chrzeœcijańskiego Koœcioła powszechnego (...), kiedy wyniósł chrzeœcijaństwo do rangi religii państwowej... i kiedy Koœciół rozcišgnięto do wymiarów całego społeczeństwa” (,,Volkskirche, Freikirche, Bekenntniskirche” w: Leonard Verduin, ,,Anatomia hybrydy”). Od tego czasu doktrynę Koœcioła rzymskokatolickiego uznano za jedynš oficjalnš ideologię państwowš, a odstępstwo od niej traktowane było jako przestępstwo – surowo karane.

Ten stan rzeczy trwał właœciwie aż do XX wieku. Za wyznaniowym charakterem państwa, czyli uprzywilejowanš pozycjš Koœcioła rzymskiego, opowiadali się bowiem wszyscy papieże aż do Soboru Watykańskiego II. Dopiero podczas obrad tego soboru poddano rewizji dotychczasowš uprzywilejowanš pozycję Koœcioła, uznano prawo jednostek do swobody w sprawach religii i zaakceptowano równouprawnienie wszystkich zwišzków religijnych.

Niestety, mimo uchwał soborowych, po 1989 r. Koœciół rzymskokatolicki w Polsce na powrót zajšł uprzywilejowanš pozycję. Przyczynili się do tego nie tylko politycy prawicowi, ale również lewicowi, którzy jeszcze skwapliwiej niż wczeœniejsze władze PRL-u zaczęli układać się z Koœciołem. Dzięki temu poparciu wzrosła więc dominacja kleru i jego wpływ na wszystkie dziedziny życia – ze sferš politycznš włšcznie. Przykładem tego może być chociażby wprowadzenie religii do szkół wbrew ustawie o œwieckoœci państwowych instytucji edukacyjnych. Następnie – przyznanie pensji katechetom z budżetu państwa, i to wbrew wczeœniejszym zapewnieniom prymasa Glempa, że Koœciół nigdy nie będzie żšdał pieniędzy za nauczanie religii w szkołach.

I wreszcie podpisanie konkordatu (28 lipca 1993 r.) pomiędzy rzšdem Rzeczypospolitej Polskiej a Stolicš Apostolskš, który pod każdym względem faworyzuje instytucję Koœcioła rzymskokatolickiego. Konkordat ten bowiem gwarantuje Koœciołowi nadzwyczajne przywileje kosztem suwerennoœci naszego państwa. Poważnie obcišża finansowo Skarb Państwa i narusza zasadę równoœci wszystkich wspólnot religijnych w Polsce, a więc jest sprzeczny z konstytucjš i z konstytucyjnš zasadš rozdziału Koœcioła od państwa. Ponadto sojusz ten (Koœcioła z państwem) i nadanie jednej społecznoœci religijnej tak nadzwyczajnych przywilejów sš sprzeczne z zasadami demokracji oraz z Bibliš, która jednoznacznie potępia tego rodzaju układ jako niedopuszczalny (Ap 17. 2).

Z punktu widzenia Biblii faworyzowanie przez polityków jakiejkolwiek społecznoœci religijnej i jej doktryny jest więc nie do przyjęcia. Nie do przyjęcia i naganne jest finansowanie jakichkolwiek instytucji katolickich, w tym uczelni, a także dofinansowywanie budowy œwištyń z budżetu państwa. Bóg przecież nie mieszka w œwištyniach rękš zbudowanych (Dz 17. 24). Nieporozumieniem jest również odwoływanie się na siłę w preambule konstytucyjnej do Boga i tzw. wartoœci chrzeœcijańskich. Po pierwsze dlatego, że Biblia zakazuje nadużywania imienia Bożego nadaremno, a postawa wielu polityków i kleru dowodzi, że z takim właœnie zjawiskiem mamy do czynienia. Po drugie – ponieważ prawo naturalne i tzw. wartoœci chrzeœcijańskie albo sš wpisane w serca ludzi i zgodnie z nimi postępujš, albo też sš im obojętne i nie zmieniš tego żadne zapisy ani uchwały (por. Hbr 8. 10–13; Rz 2. 14–15). Innymi słowy: ani Bóg, ani wspólnota ludzi wierzšcych nie potrzebuje, aby uchwałami i ustawami sankcjonowano jakiekolwiek wymogi moralne, ponieważ w społecznoœci zgromadzonej wokół Jezusa Chrystusa w sprawach sumienia pierwszorzędne miejsce zajmuje Słowo Boże, a nie narzucane na siłę przez polityków i kler ustawy, dekrety, encykliki itp.

Faworyzowanie przez polityków doktryny koœcielnej jest nie do przyjęcia również z tego względu, że wszystkie katolickie dogmaty, œwięta, z niedzielš włšcznie, wszystkie zwyczaje, z procesjami, pielgrzymkami i kultem maryjnym oraz kultem tzw. œwiętych z Janem Pawłem II na czele – nie majš żadnych podstaw w Piœmie Œwiętym.

To jednak nie wszystko. Z punktu widzenia Biblii niedopuszczalne jest również, aby media religijne zajmowały się politykš. Bóg nie potrzebuje bowiem ani agitacji ze strony nieodrodzonych duchowo polityków, ani uwikłania wierzšcych w sprawy polityczne (por. 2 Kor 6. 14–16). Historia uczy, że na dłuższš metę takie zaangażowanie oraz wszelkie zależnoœci tego typu (nigdy nie bezinteresowne) zazwyczaj przynosiły więcej szkody niż pożytku. Zaangażowanie więc mediów religijnych w rozgrywki polityczne, w kampanie wyborcze i zabieranie głosu w kwestiach politycznych nijak się majš do misji chrzeœcijańskiej. Według Biblii bowiem prawdziwi wyznawcy Chrystusa powołani sš do tego, aby głosić ewangelię, a nie uprawiać politykę. Koœciół ma głosić ,,Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (1 Kor 2. 2), a nie manipulować wiernymi w czasie np. kampanii wyborczych. Chrzeœcijańskie media nie powinny więc angażować się w sprawy czysto polityczne, a jeœli już zabierajš głos w kwestiach dotyczšcych tej sfery, powinny zajmować stanowisko wyważone i bezstronne, pamiętajšc, że wyznawcy Chrystusa, w tym i media chrzeœcijańskie – obok krytycznej oceny sytuacji politycznej i samych władz – powołani sš przede wszystkim do tego, ,,aby zanosić błagania, modlitwy, proœby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych, abyœmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożnoœci i uczciwoœci” (1 Tm 2. 1–2). Jeœli więc o tej prawdziwej pobożnoœci i uczciwoœci (Jk 1. 27) media nie zapomnš, wówczas mogš odegrać pozytywnš rolę. Jeœli jednak zechcš stać się kolejnš politycznš siłš – jak rozgłoœnia Radio Maryja, która jštrzy i skłóca naród oraz nie liczy się z nikim i z niczym – doprowadzš ten kraj do jeszcze większego rozdarcia.

Bolesław Parma

 

 

"FAKTY I MITY" nr 38, 27.09.2007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

PAPIESKA EKLEZJOLOGIA

Według orzeczenia papieża Benedykta XVI (29 czerwca 2007 r.) tylko Koœciół rzymskokatolicki został założony przez Jezusa Chrystusa, a wszystkie inne wspólnoty koœcielne nie mogš być nazywane Koœciołami we właœciwym tego słowa znaczeniu. Co na to Biblia?

Rozpocznijmy od stwierdzenia, że papieskie orzeczenie tak naprawdę nie jest niczym nowym, ponieważ katolicka eklezjologia nigdy nie uległa zasadniczej zmianie, a Koœciół katolicki zawsze odwoływał się do tzw. sukcesji apostolskiej i kapłaństwa sakramentalnego. Zasadniczo więc papiestwo zawsze stało na stanowisku piętnastowiecznego soborowego dekretu florenckiego z 1442 roku, który głosił: ,,Œwięty Koœciół katolicki (...) niezłomnie wierzy, wyznaje i głosi, że nikt, kto pozostaje poza Koœciołem katolickim, nie tylko poganin, ale także Żyd, heretyk, schizmatyk, nie może być uczestnikiem życia wiecznego, lecz pójdzie w ogień wieczny zgotowany diabłu i jego aniołom (Mt 25. 41), chyba że zanim zakończy życie, zostanie przyjęty do niego. Bowiem zwišzek z ciałem Koœcioła jest tak wielkiej wagi, że sakramenty Koœcioła pomocne sš do zbawienia tylko dla tych, którzy w nim pozostajš... A nikt nie może być zbawiony, niezależnie od tego, jak wiele jałmużny udzielał, nawet jeœli przelał swojš krew w imię Chrystusa, o ile nie pozostaje na łonie i w jednoœci z Koœciołem katolickim”.

Z podobnym stanowiskiem – podobnym do deklaracji Dominus Iesus z 2000 roku, kiedy kard. Josef Ratzinger był jeszcze prefektem Kongregacji Nauki Wiary – spotykamy się też w bulli Unam Sanctam, wydanej przez papieża Bonifacego VIII. Oto fragment tego dokumentu: ,,Ponadto ogłaszamy, stwierdzamy, definiujemy i mówimy każdej ludzkiej istocie, że dla ich zbawienia konieczne jest całkowite poddanie kapłanowi rzymskiemu (Pontifex Romanum)”.

Jak widzimy, eklezjologia papieża Benedykta XVI wcale nie różni się od tej z czasów œredniowiecza. Na niewiele zdały się więc obrady II Soboru Watykańskiego (1962–1965), który na krótko rozbudził nadzieje na probiblijne zmiany w polityce wyznaniowej Koœcioła rzymskiego, wzywajšc do dialogu z innowiercami. Bo już w 1970 roku w posoborowym dokumencie wyraŸnie okreœlone zostały intencje dialogu: ,,Dialog sam w sobie nie jest celem (...) Służy raczej zmianie sposobu myœlenia, zachowania i codziennego życia tych wspólnot. Tš drogš zamierza przygotować œcieżkę do ich jednoœci w wierze na łonie jedynego i widzialnego Koœcioła: stšd krok po kroku, w miarę jak eliminowane sš przeszkody do pełnej eklezjalnej komunii, wszyscy chrzeœcijanie zbiorš się na wspólnej celebracji Eucharystii w jednoœci jedynego Koœcioła, jakš Chrystus od poczštku obdarzył swój Koœciół. Jednoœć ta, jak wierzymy, mieszka w Koœciele katolickim jako coœ, czego nie może on nigdy stracić” (,,Refleksje i sugestie dotyczšce dialogu ekumenicznego”, 14 VIII 1970).

Zasady i cele polityki papieskiej zawsze więc były te same, a papież Benedykt XVI tylko je potwierdził.

Co zatem, z biblijnego punktu widzenia, można powiedzieć o roszczeniach i dšżeniach papiestwa?

Papieskie stanowisko dotyczšce pochodzenia, prymatu i jedynozbawczej roli Koœcioła rzymskiego jako rzekomo jedynego rzeczywistego Koœcioła Chrystusowego nie ma absolutnie żadnych podstaw biblijnych. Jezus Chrystus nie założył bowiem ani Koœcioła rzymskokatolickiego, ani żadnej innej instytucji, systemu czy nawet organizacji. Przyszedł bowiem do ,,owiec zaginionych z domu Izraela” (Mt 15. 24, por. Mt 10. 6), aby ożywić, odnowić i zbawić społecznoœć izraelskš, do której zaprosił wszystkie narody, aby uczestniczyły w prawdziwej wierze Izraela w Boga Jahwe (por. Mt 28. 19; Dz 1. 8; Ef 2. 11–18). Judeochrzeœcijańska społecznoœć różni się więc pod wieloma względami od instytucji papieskiej. Oto niektóre z tych różnic.

1. Judeochrzeœcijańska wspólnota wiary powstała w I stuleciu po Chrystusie. Natomiast Koœciół rzymskokatolicki powstał w IV wieku.

2. Członkostwo w duchowej wspólnocie Jezusa uwarunkowane było osobistš decyzjš wiary, chrztem, z całkowitym nawróceniem do Boga i absolutnym zerwaniem z grzechem (por. Dz 2. 38; 8. 26–38; Rz 6. 1–14; 1 Kor 12. 13). Członkiem zaœ Koœcioła rzymskiego zostaje się tuż po urodzeniu poprzez chrzest niemowlšt, który jest karykaturš i zafałszowaniem biblijnego chrztu.

3. Organizacja pierwotnych wspólnot chrzeœcijańskich ograniczała się do najprostszych form. Każda wspólnota była autonomiczna i zarzšdzana kolegialnie, a o najważniejszych sprawach decydowali wszyscy jej członkowie (por. Mt 18. 15–18). Rzymskokatolicki Koœciół hierarchiczny jest zaœ dyktaturš papieży, czyli zupełnym zaprzeczeniem ww. wspólnot.

4. Papiestwo głosi, że ap. Piotr jako głowa Koœcioła był w Rzymie, a każdy papież jest następcš Piotra. Biblia jednak ani jednym słowem nie wspomina o tym, by Piotr był głowš ,,ciała Chrystusowego” (por. Ef 1. 22–23; 5. 23), by był w Rzymie i by ustanawiał jakichkolwiek następców. Ponadto Pismo Œwięte wyraŸnie okreœla kryteria apostolskie (Dz 1. 21–22), dodajšc, że wszyscy apostołowie byli osobiœcie wybrani przez Jezusa bez jakiejkolwiek wzmianki o następcach.

5. Podczas gdy papieska eklezjologia kładzie nacisk na hierarchiczny system kapłański, apostoł Piotr twierdził, że wszyscy duchowo odrodzeni wierzšcy sš ,,rodem wybranym, królewskim kapłaństwem” (1 P 2. 9).

6. Gdy papiestwo głosi, że tylko Koœciół rzymski dysponuje wszystkimi niezbędnymi œrodkami do zbawienia, Pismo œw. uczy, że zbawienie to darowane jest w Chrystusie, a nie w tym czy w innym koœciele (Dz 4. 12).

7. W przeciwieństwie do nauki Koœcioła rzymskiego, który kładzie nacisk na poœrednictwo Marii, œwiętych i kapłanów, którzy rzekomo „otrzymali władzę, jakiej Bóg nie dał ani aniołom, ani archaniołom” (prymas Wyszyński), Pismo głosi, że istnieje tylko jeden poœrednik między Bogiem a ludŸmi – Jezus Chrystus (1 Tm 2. 5, por. J 14. 6; Hbr 7. 25).

8. W całkowitym przeciwieństwie do Biblii pozostaje również tzw. ofiara mszy œwiętej. Jezus Chrystus złożył bowiem swoje życie w jedynej i niepowtarzalnej ofierze za grzechy całego œwiata (por. J 1. 29; Hbr 7. 27; 9. 28; 10. 10; 1 P 3. 18).

9. Gdy papież Benedykt XVI twierdzi, że do zbawienia niezbędne sš sakramenty, których podstawš jest głównie Tradycja Koœcioła, Jezus głosił coœ zupełnie odwrotnego. Stwierdził: ,,Daremnie mi czeœć oddajš, głoszšc nauki, które sš nakazami ludzkimi” (Mt 15. 9, por. Mk 7. 7–9). Podobne stanowisko zajšł póŸniej ap. Paweł, który jednoznacznie potępił ludzkie tradycje (por. Ga 1. 6–9; Kol 2. 8), oraz ap. Piotr, który przestrzegał przed fałszywymi nauczycielami, bo ci – jak pisał – „wprowadzać będš zgubne nauki i zapierać się Pana, który ich odkupił” (2 P 2. 1), co w najbardziej rażšcy sposób urzeczywistniło się w doktrynie Koœcioła rzymskiego. Dogmaty i Tradycja tego Koœcioła sš bowiem zaprzeczeniem nauki apostolskiej, która głosi, że ,,wiara jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe” (Rz 10. 17). Na ten fakt zwracał też uwagę ap. Piotr, który w swoich listach ani razu nie odwoływał się do jakiejkolwiek tradycji, a jedynie do Słowa Bożego, które prowadzi do odrodzenia, duchowego wzrostu i uœwięcenia (1 P 1. 22–25; 2. 2; 4. 11).

Jak widzimy, papiestwo powołujšce się na ap. Piotra, tak naprawdę nie ma z nim nic wspólnego. Apostoł ten bowiem w swych listach ani jednym słowem nie wspomniał o swym prymacie i nieomylnoœci, o boskim kulcie Marii (jej wiecznym dziewictwie, niepokalanym poczęciu, wniebowzięciu, poœrednictwie i modlitwach kierowanych do niej), o kulcie œwiętych, ich relikwii i obrazów, o kapłaństwie sakramentalnym z celibatem włšcznie, o czyœćcu i mękach piekielnych, o transsubstancjacji, o spowiedzi usznej oraz o œwięceniu niedzieli i innych katolickich œwiętach i zwyczajach. Dlaczego więc ap. Piotr ani jednym słowem nie wspomniał o tym wszystkim, co jest tak istotne dla Koœcioła rzymskiego? OdpowiedŸ może być tylko jedna: ponieważ wszystkie te i wiele innych elementów katolickiej doktryny były zupełnie obce Piotrowi. Nie majš one bowiem absolutnie nic wspólnego z przesłaniem Biblii.

Biblia obnaża papieski system eklezjalny jako system odstępczy od ,,wiary, która raz na zawsze została przekazana œwiętym (prorokom i apostołom)” (Jud 3, por. Ef 2. 20).

Cokolwiek by więc powiedzieć o przekonaniach i twierdzeniach papieża Benedykta XVI w sprawie prymatu Koœcioła rzymskiego i dyskryminacji Koœciołów protestanckich, jedno nie ulega wštpliwoœci: Benedykt XVI postanowił powrócić do wczeœniejszej (œredniowiecznej) nieugiętej polityki papieskiej, która doprowadziła do straszliwych przeœladowań wszystkich innowierców.

Zarówno deklaracja Dominus Iesus z 2000 roku, jak i orzeczenie Benedykta XVI z dnia 29 czerwca 2007 roku potwierdzajš więc, że rzeczywiœcie mamy do czynienia z dawnym ,,pancernym” kardynałem, a obecnie twardogłowym papieżem, który chciałby rzšdzić œwiatem za pomocš dekretów, podobnie jak w zamierzchłych czasach czynili to jego poprzednicy. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Twardogłowa polityka i orzeczenia Benedykta XVI demaskujš bowiem jednoczeœnie jego własny zwodniczy system. Wszak Jezus powiedział: ,,Z obfitoœci serca mówiš usta” (Mt 12. 34) oraz: „(...) po owocach poznacie ich” (Mt 7. 20). ,,Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione i nic nie pozostało utajone, co by nie wyszło na jaw” (Mk 4. 22).

Odpowiedziš więc na papieskie dekrety, orzeczenia i roszczenia jest całe Pismo, które również demaskuje papieskš eklezjologię i ostrzega: ,,Nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest – Nauczyciel wasz, Chrystus, a wy wszyscy jesteœcie braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz – Ten w niebie” (Mt 12. 34).

Bolesław Parma

 

 

"FAKTY I MITY" nr 39, 04.102007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

KTO JEST ANTYCHRYSTEM? (CZ. 1)

W Drugim Liœcie do Tesaloniczan (2. 1–10) i w Apokalipsie œw. Jana (13. 1–8) czytamy o tajemniczej postaci, której Szatan przekazał wielkš moc. Czy teksty te mówiš o Antychryœcie? A jeœli tak, to kto jest Antychrystem i czy jest on tylko przywódcš politycznym, czy również religijnym?

Czy proroctwo to ma coœ wspólnego z papieżem?

Na temat Antychrysta istnieje wiele opinii. Jedna z nich głosi, że m.in. powyższe teksty znalazły wypełnienie w antybiblijnym papiestwie i kolejno następujšcych po sobie papieżach. Takie stanowisko w dobie przedreformacyjnej zajmowali między innymi: Joachim z Fiore, John Wycliffe, Jan Hus, Girolamo Savonarola; w okresie reformacji zaœ Marcin Luter, Jan Kalwin, Thomas Münzer, William Tyndale, Thomas Cranmer, Hugo Latimer, Nicholas Ridley i John Fox, a w póŸniejszym czasie John Bunyan, Isaac Newton, Jonathan Edwards, George Whitefield i John Wesley. Przekonanie, że papiestwo jest systemem Antychrysta, a papież Antychrystem, żywi również bardzo wielu współczesnych protestantów. Przypomnijmy, że jeszcze w 1988 roku jeden z przywódców protestanckich – Ian Paisley (pastor i polityk) – podczas wystšpienia Jana Pawła II w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, wyklinał go jako Antychrysta (za „Gazetš Wyborczš” z 9 maja 2007 r.). Zachodzi więc pytanie: skšd to przekonanie, że papiestwo jest systemem Antychrysta, a papież Antychrystem? Czy teksty biblijne w wystarczajšcym stopniu identyfikujš Antychrysta, aby przychylić się do opinii reformatorów i wielu współczesnych badaczy proroctw?

Zacznijmy od Drugiego Listu do Tesaloniczan (2. 3–10), który odsłania Antychrysta, przedstawia jego charakter i pomaga również zrozumieć inne fragmenty mówišce na ten temat.

Już na samym poczštku ap. Paweł wyraŸnie stwierdził, że „przeciwnik” (Boga, Chrystusa, Biblii i wierzšcych) pojawi się w rezultacie „odstępstwa” (w. 3), o czym mówi również w innym miejscu: „A Duch wyraŸnie mówi, że w póŸniejszych czasach odstšpiš niektórzy od wiary i przystanš do duchów zwodniczych i będš słuchać nauk szatańskich, uwiedzeni obłudš kłamców, naznaczonych w sumieniu piętnem występku, którzy zabraniajš zawierania zwišzków małżeńskich” (1 Tm 4. 1–3). Antychryst, który uosabia wszystkie przeciwne moce (wielu antychrystów, o których wspomina Jan – 1 J 2.18), to przede wszystkim odstępca od „wiary, która raz na zawsze została przekazana œwiętym (prorokom i apostołom)” (Jud 3, por. Ef 2. 20). To fałszywy nauczyciel, który „słucha nauk szatańskich” i sam „wprowadza zgubne nauki” (2 P 2. 1). To „człowiek grzechu”, który prowadzi do globalnego zwiedzenia, które – jak powiedział ap. Paweł – rozpoczęło się od samych biskupów. Oto jego słowa: „Ja wiem, że po odejœciu moim wejdš między was wilki drapieżne, nie oszczędzajšc trzody, nawet spomiędzy was samych (biskupów) powstanš mężowie, mówišcy rzeczy przewrotne, aby uczniów pocišgnšć za sobš” (Dz 20. 29–30).

Nie doszło do tego, rzecz jasna, od razu. Odstępstwo to bowiem długotrwały proces. Biskupów nie cechowała otwarta wrogoœć wobec Boga, Chrystusa czy Biblii. Przeciwnie, występowali przecież w jego imieniu. Dopiero z czasem, kiedy ulegli różnym wpływom – a zwłaszcza kiedy weszli w sojusz z cesarstwem i zasmakowali władzy œwieckiej – wypaczyli istotę Dobrej Nowiny. Przełom zaœ nastšpił w IV wieku, kiedy faktycznie narodził się Koœciół państwowy(rzymskokatolicki). Wtedy to na dobre doszło do zespolenia z cesarstwem, odejœcia od pierwotnego chrystianizmu, dostosowania chrzeœcijaństwa do rzymskiej rzeczywistoœci, czyli zaadoptowania całego szeregu kultów i wierzeń pogańskich oraz przeœladowania wszelkich tzw. innowierców. Nowo wyłoniona hierarchia rzymskokatolicka nie wystšpiła więc jawnie przeciwko Chrystusowi, ale raczej podszyła się pod niego, by występować w Jego imieniu. Podobnie jak to miało miejsce w czasach ap. Pawła, który napisał: „Tacy bowiem sš fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierajš postać apostołów Chrystusowych. I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła œwiatłoœci. Nic więc nadzwyczajnego, jeœli i słudzy jego przybierajš postać sług sprawiedliwoœci” (2 Kor 11. 13–15).

W jaki jednak sposób Antychryst podszywa się pod Chrystusa, że jednoczeœnie obnaża swoje prawdziwe oblicze i swoje rzeczywiste zamiary?

Przede wszystkim czyni to poprzez przypisanie sobie pozycji i tytułów należnych wyłšcznie Bogu i Chrystusowi. Jest to bowiem „przeciwnik,

który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem, lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasišdzie w œwištyni Bożej, podajšc się za Boga”

(2 Tes 2. 4), co znalazło wyraz m.in. w papieskich tytułach, np. Ojciec Œwięty, Namiestnik Chrystusa, Najwyższy Kapłan (Pontifex Maximus), Zastępca Boga (Vicarius Dei), Zastępca Syna Bożego (Vicarius Filii Dei), czy nazywaniu się Panem Bogiem na ziemi (Dominus Deus noster papa), w koronowaniu papieża potrójnš koronš (tiarš) jako króla nieba, ziemi i podziemia, a także w przypisaniu sobie pozycji najwyższego i nieomylnego nauczyciela z oœwiadczeniem, że „Koœciół rzymski nigdy nie pobłšdził i po wszystkie czasy (…) w żaden błšd nie popadnie” (papież Grzegorz VII, bulla Dictatus Papae). Innymi słowy – jak w artykułach Szmalkaldzkich napisał Marcin Luter: „Wszystko, co papież czyni, mówi, ustanawia i jak żyje, wyraŸnie wskazuje, że papież jest owym prawdziwym Antychrystem, który wynosi i wywyższa się ponad Chrystusa, ponieważ nie chce, aby chrzeœcijanie byli zbawieni bez jego władzy, która wszakże jest niczym i nie została przez Boga ustanowiona”. A zatem znamiona Antychrysta podane przez ap. Pawła, w proroctwie Daniela o „małym rogu” i „obrzydliwoœci spustoszenia” (Dn rozdz. 7–9) oraz w kilku miejscach Nowego Testamentu idealnie pasujš do papieża i całego systemu, który reprezentuje. Każdy papież łamie bowiem przykazania Jezusa Chrystusa, który powiedział: „Nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest

– Nauczyciel wasz, Chrystus, a wy wszyscy jesteœcie braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywać ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mt 23. 8–9). Lekceważy œwiętoœć Boga: „Bo Ty [Boże] jedynie jesteœ œwięty” (Ap 15. 4). Za nic ma Pismo, które mówi o jedynej „Głowie Koœcioła” i jedynym Najwyższym Kapłanie i poœredniku – Jezusie Chrystusie (por. Ef 1. 22–23; Hbr 7. 24–26; 1 Tm 2. 5). Wszystko to œwiadczy zaœ nie tylko o pogardzie dla Pisma, ale również o władczych pretensjach (przez długie wieki papieże kazali całować swoje stopy) na podobieństwo tego, który chciał zrównać się z Najwyższym (por. Iz 14. 14).

Kolejnym ważnym elementem zwišzanym z objawieniem się Antychrysta jest miejsce jego działalnoœci. Apostoł Paweł stwierdził, że „przeciwnik” ten „zasišdzie w œwištyni Bożej, podajšc się za Boga” (2 Tes 2. 4), co oznacza, że Antychryst nie tylko wyjdzie z łona wspólnoty chrzeœcijańskiej, która nazwana jest „œwištyniš” (1 Kor 3. 16; 6. 19; 2 Kor 6. 16), ale że również zdominuje „œwištynię Bożš” i duchowo jš zniszczy (1 Kor 3. 17) – zajmujšc w niej pierwsze miejsce, które należy się Chrystusowi (por. Kol 1. 17–18).

Objawienie Antychrysta jest więc rezultatem odstępstwa, do którego na dobre doszło z chwilš zawarcia przez biskupów rzymskich sojuszu z cesarzem Konstantynem. Sojusz ten zaœ œwiadczy m.in. o tym, że papieże nie sš sukcesorami ap. Piotra (apostołowie byli osobiœcie wybierani przez Jezusa Chrystusa i musieli odpowiadać biblijnym kryteriom – Dz 1. 21–22), lecz następcami rzymskiego imperatora, który w 381 roku zrzekł się swego tytułu Pontifex Maximus na rzecz biskupa Rzymu. To z kolei dowodzi, że urzšd „Najwyższego Kapłana” nie pochodzi od Jezusa, który jako jedyny ma prawo go sprawować, ale pochodzi z odstępczego Ÿródła, jak wszystkie przywileje biskupów rzymskich i ich władza nad całym katolickim œwiatem.

Poprawne zrozumienie proroctw dotyczšcych Antychrysta i jego królestwa uwarunkowane jest więc poznaniem historycznej perspektywy dotyczšcej powstania, rozwoju i charakteru tej jedynej w swoim rodzaju potęgi religijno-politycznej. Historyczne fakty sš bowiem nie do podważenia. Œwiadczš one m.in. o tym, że chociaż „tajemna moc nieprawoœci działała” (2 Tes 2. 7) już w czasach apostolskich, „syn zatracenia” nie mógł się objawić wczeœniej, nie mógł przejšć pełnej kontroli nad chrzeœcijaństwem i objawić swojego charakteru, dopóki żyli apostołowie (por. Dz 20. 29–30), a przede wszystkim dopóki sami rzymscy imperatorzy „nie zeszli z pola” (w. 7) i nie ustšpili miejsca biskupom rzymskim. Sytuacja ta uległa zmianie po 313 roku, kiedy został wydany tzw. edykt tolerancyjny, oraz w latach następnych, gdy chrzeœcijaństwo stało się religiš państwowš, a szczególnie po przeniesieniu przez cesarza Konstantyna w 330 roku swojej stolicy do Konstantynopola. Zmiana ta otworzyła bowiem nieograniczone możliwoœci dla szukajšcych władzy i zaszczytów biskupów rzymskich, którzy z czasem – po upadku Imperium Rzymskiego – zdobyli całkowitš dominację nie tylko w sferze religii, ale również polityki. Przez wieki naznaczali panujšcych w Europie lub odbierali panowanie, rzucajšc klštwy.

Innym znamieniem Antychrysta sš jego imiona: „człowiek niegodziwoœci (grzechu)” i „syn zatracenia” (2 Tes 2. 3), które znalazły odbicie w licznych błędach doktrynalnych, dogmatach wiary katolickiej, sprzecznych z Bibliš, czego najjaskrawszym przykładem jest zmiana Dekalogu (usunięcie drugiego przykazania i zmiana czwartego) oraz przyjęcie wierzeń pogańskiego pochodzenia (kult Marii, tzw. œwiętych, ich relikwii i obrazów). Imiona te znalazły odbicie również w demoralizujšcym trybie życia papieży. Korupcja, symonia, nepotyzm, rozwišzłoœć wielu papieży œredniowiecza, powołanie inkwizycji w celu tropienia czarownic i innowierców, organizowanie krucjat przeciwko niewiernym oraz „heretykom” (albigensi, waldensi) i pozbawienie życia wielu milionów ludzi – oto najciemniejsza karta w dziejach papiestwa. Wielu papieży wstšpiło na tron, mordujšc (zwykle za pomocš trucizny) swych poprzedników. Wielu walczyło na polach bitew i wydawało wyroki męczeńskiej œmierci. Krwawe dzieje papiestwa bezbłędnie więc i jednoznacznie dowodzš, z jakš instytucjš mamy do czynienia i kto za tym wszystkim stoi. Jedno jest pewne: nie stoi za tym Duch Chrystusowy, lecz przeciwny – szatański! Jak bowiem napisał ap. Paweł, „ów niegodziwiec przyjdzie za sprawš szatana z wszelkš mocš, wœród znaków i rzekomych cudów, i wœród wszelkich podstępnych oszustw” (2 Tes 2. 9–10).

A zatem wszelka moc (polityczne możliwoœci), znaki (sakramentalne), rzekome cuda (przeistoczenie, objawienia, rzekome uzdrowienia w miejscach kultu maryjnego lub za sprawš Jana Pawła II) i wszelkie podstępne oszustwa (nie tylko doktrynalne, ale i takie jak np. „donacja Konstantyna”) – wszystko to demaskuje system, na czele którego stoi „syn zatracenia”, który jak Judasz pocałunkiem zdradza swego Pana, nadal twierdzšc, że służy swemu Mistrzowi.

Jak widzimy, profetyczny portret Antychrysta znalazł odbicie w papieskim systemie religijno-politycznym. Antychryst nie jest więc tylko liderem politycznym, był bowiem i jest najpierw odstępcš i religijnym przywódcš, a dopiero potem stał się przywódcš politycznym. Takim nigdy nie był ap. Piotr. Nie mianował się Opokš, Ojcem Œwiętym, Głowš Koœcioła, Zastępcš Syna Bożego, Arcykapłanem czy też Bogiem na ziemi. Nie posiadał żadnej stolicy – ani w Rzymie, ani gdziekolwiek indziej – nie posiadał dworu i œwity pałacowej i nikt nie całował jego stóp (por. Dz 10. 25–26). Piotr nikogo też nie kanonizował ani nie ustanawiał żadnych œwišt czy jakichkolwiek praw. Stał bowiem na stanowisku, że „jeœli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże” (1 P 4. 11), natomiast papież i jego system to zaprzeczenie tego wszystkiego, to przeciwieństwo Chrystusa, jego charakteru i apostolskiej wiary. Według biblijnych proroctw, papież jest „człowiekiem grzechu”, który w sposób autorytarny zarzšdza swoimi podwładnymi, który nadal zajmuje bezwzględne stanowisko w sprawie celibatu (por. 1 Tm 3. 1–7) mimo plagi seksualnych nadużyć duchownych, m.in. wobec małoletnich, i którego polityka zawsze zmierzała (często po trupach) do poszerzenia swojej władzy. (Cdn.)

Bolesław Parma

 

 

"FAKTY I MITY" nr 40, 11.10.2007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

KTO JEST ANTYCHRYSTEM? (CZ. 2)

Omawiajšc zagadnienie dotyczšce objawienia się Antychrysta, nie możemy pominšć Księgi Apokalipsy œw. Jana, która – podobnie jak Drugi List do Tesaloniczan – demaskuje Antychrysta i jego system. Na szczególnš uwagę zasługuje tu rozdział trzynasty, który ukazuje dwie straszliwe bestie:

jednš wychodzšcš z morza, a drugš z ziemi. Kogo symbolizujš?

 (...) Jedyne w swoim rodzaju mocarstwo, które powstało na gruzach i na wzór (obraz) imperialnego Rzymu, to papiestwo. Ks. dr Antoni Naumczyk pisał: „Œwiat starożytny, œredniowiecze i czasy najnowsze znały potęgi obejmujšce rozległe kraje, władajšce kilkoma lub kilkunastoma narodami – nie znały jednak potęgi œwiatowej o takim zakresie władzy, tak zaborczej, tak bezwzględnej i tak trwałej równoczeœnie jak papiestwo. Papiestwo jest w całym tego słowa znaczeniu potęgš i to potęgš œwiatowš. Obejmuje dziœ wszystkie kontynenty i wszystkie rasy, w jednych krajach jest u szczytu swej władzy, w innych o niš walczy. Papiestwo jako zorganizowany system trwa już 1500 lat” (,,Biblijne podstawy rzymskiego papiestwa”, 1961).

Potęga papiestwa rodziła się powoli i był to proces doœć długotrwały. Przełom nastšpił w 313 roku, kiedy Konstantyn i Licyniusz wydali poszerzonš wersję edyktu z roku 311, który zapewniał chrzeœcijanom pełnš swobodę religijnš. Był to punkt zwrotny w stosunkach państwo–Koœciół. Od tego czasu chrzeœcijaństwo z dnia na dzień zaczęło stawać się religiš uprzywilejowanš, a w końcu religiš państwowš. Głównie przysłużył się do tego Konstantyn (a póŸniej jego następcy), który doprowadził do całkowitego przekształcenia chrzeœcijaństwa na wzór ówczesnego ustroju społecznego. On to między innymi zrównał biskupów z urzędnikami, tworzšc tym samym nowš klasę panów; zwolnił kler od podatków i obsypał ich dobrami, a biskupowi Rzymu przekazał Pałac Laterański. Krótko mówišc, dawny pogański Rzym został przekształcony w cesarstwo rzymskokatolickie. Konstantyn stał się więc faktycznym twórcš papiestwa – instytucji religijno-politycznej, œciœle zorganizowanej pod względem prawnym na wzór rzymskich instytucji. To on stworzył Koœciół prawa, któremu sam przewodniczył. Konstantyn uczestniczył bowiem w synodach, a nawet przewodniczył obradom soboru w Nicei (325 r.), wywierajšc decydujšcy wpływ na ich przebieg – oraz położył podwaliny pod przyszły system koœcielny. Resztę uczynili jego następcy, m.in. cesarz Teodozjusz (379–397), który prawnie usankcjonował katolicyzm i zrzekł się tytułu pontifex maximus na rzecz biskupa Rzymu, a szczególnie Justynian I (527–565), który w 533 roku przyznał pierwszeństwo biskupom rzymskim. W noweli prawnej do tzw. Kodeksu Justyniana nr 131 czytamy: „Postanawiamy, żeby najœwiętszy papież starożytnego Rzymu był pierwszym wœród wszystkich biskupów, a najœwiętszy arcybiskup Konstantynopola, Nowego Rzymu, zajmował drugie miejsce po œwiętej Stolicy Apostolskiej starożytnego Rzymu, która posiada pierwszeństwo nad wszystkimi innymi” (porównajmy słowa Jezusa: „Kto chciałby być pierwszym między Wami, niech będzie ostatnim i sługš wszystkich” (Mk 9. 35) Był to prawdziwy tryumf biskupów rzymskich. Jednak uwieńczeniem ich władczej żšdzy i zapewnieniem sobie niezależnoœci politycznej oraz panowania nad œwiatem, stało się powstanie państwa koœcielnego w 755 roku. W ten sposób papiestwo stało się potęgš religijno-politycznš i zajęło miejsce cesarstwa rzymskiego.

Rzymska instytucja religijno-polityczna przejęła więc nie tylko cały szereg kultów i wierzeń dawnego pogańskiego imperium, elementy stroju liturgicznego pogańskich kapłanów, tytuły rzymskich monarchów, ale również zasady prawne dawnego imperium oraz nieograniczonš (nieomylnš) władzę, która była i jest głównym celem papiestwa. Unaocznia nam ten stan rzeczy m.in. papieska praktyka rzucania klštw na cesarzy bšdŸ królów. Na przykład papież Innocenty III (1198–1216) ekskomunikš ukarał zarówno królów Francji, Anglii, jak i cesarza Niemiec Ottona IV. Przypomnijmy, że za jego rzšdów rozprawiono się też krwawo z albigensami, zorganizowano czwartš wyprawę krzyżowš oraz potępiono waldensów.

Według Apokalipsy, w zestawieniu z faktami historycznymi papiestwo jest więc „obrazem bestii”, jest kontynuacjš imperialnego Rzymu. Jest „bestiš z otchłani” (Ap 17. 8), która rozbudowała religijny, eklezjalny system do monstrualnych rozmiarów. Jest w pewnym sensie szatańskim „majstersztykiem” zwodzšcym „cały” œwiat, dziełem, w którym tylko nieliczni dostrzegajš odstępczy system antychrzeœcijański. Papiestwo – jego królestwo, dwór, niezmierzone bogactwo i żšdza chwały – jest więc dokładnym zaprzeczeniem teorii i praktyki pierwotnego chrzeœcijaństwa, a tym samym przeciwieństwem Chrystusa, który nie miał gdzie głowę skłonić (Mt 8. 20); który powiedział: „Królestwo moje nie jest

z tego œwiata” (J 18. 36); który zalecał: „Sprzedaj wszystko, co tylko masz, a rozdaj ubogim” (Łk 18. 22); który nakazał: „Darmo wzięliœcie, darmo dawajcie” (Mt 10. 8); który przestrzegał: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mt 23. 9); który nakazał: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzš, błogosławcie tym, którzy was przeklinajš, módlcie się za tych, którzy was krzywdzš” (Łk 6. 27–28). Potęga papieska, jego bogactwo (kupczenie urzędami koœcielnymi i tzw. dobrami duchowymi), ekspansywna polityka (podboje, krucjaty, popieranie faszystowskich reżimów) oraz bezlitosne sankcje wobec innowierców, „czarownic” i Żydów jest więc zaprzeczeniem tego wszystkiego, co głosił Jezus. Jak pisał wybitny profesor teologii Adolf von Harnack, „katolicyzm rzymski jako Koœciół zewnętrzny, jako państwo prawa i przemocy, nie ma nic wspólnego z Ewangeliš, co więcej: jest z niš zasadniczo sprzeczny”.

Jest tak dlatego, że papiestwo posiada identyczne cechy jak imperialny Rzym. Jego siedzibš aż dotšd jest przecież Wieczne Miasto. To zaœ jest przeciwieństwem Jerozolimy – „miasta wielkiego króla” (Mt 5. 35), w którym filarami nowo powstałej wspólnoty mesjańskiej byli Jakub, Piotr i Jan (Ga 2. 9), a więc miasta, które rzeczywiœcie mogłyby roœcić sobie prawo do miana Stolicy Apostolskiej. Ponadto, z historycznego punktu widzenia, papiestwu również – jak w przypadku imperialnego Rzymu – zadano œmiertelnš ranę. Takim œmiertelnym ciosem dla papiestwa była bowiem reformacja, a następnie Wielka Rewolucja Francuska, podczas której w 1798 r. aresztowano papieża Piusa VI. Dodajmy, że dla niektórych współczesnych komentatorów takim ciosem był zamach na Jana Pawła II (13 maja 1981 r.). Na ogół przyjmuje się, że wygojenie œmiertelnej rany zadanej przez reformację i rewolucję rozpoczęło się z chwilš podpisania przez Watykan konkordatu z faszystowskim rzšdem Benito Mussoliniego (11 listopada 1929 r. ), co na powrót pozwoliło papiestwu zaistnieć jako państwo Watykan. Od tego też czasu nastšpił wzrost znaczenia papiestwa w œwiecie, a również podziw dla jego dokonań – szczególnie po obaleniu komunizmu. Jak bowiem mówi Apokalipsa, papiestwo to potęga jedyna w swoim rodzaju (,,Któż jest podobny do Bestii?”). Czyż to nie zdumiewajšce, że mimo zdemaskowania tej instytucji liczš i układajš się z niš prawie wszyscy politycy? „Któż może z niš walczyć?” Kres bestii jednak niechybnie nastšpi (cdn).

Bolesław Parma

 

 

"FAKTY I MITY" nr 41, 18.10.2007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

KTO JEST ANTYCHRYSTEM? (CZ. 3)

Według Drugiego Listu do Tesaloniczan (2. 3–10), Apokalipsy œw. Jana (rozdz. 13), a również Księgi Daniela (rozdz. 7), Antychryst jest odstępcš od wiary (Biblii), przeciwnikiem Boga, ucieleœnieniem grzechu i stoi na czele potęgi religijno-politycznej, która jako ,,obraz bestii” powstała na gruzach Imperium

Rzymskiego. Wszystkim tym cechom odpowiada tylko jeden system eklezjalno-państwowy – Rzym papieski. Jakie jeszcze inne cechy demaskujš ten system?

Jest ich naprawdę wiele. Zwróćmy w tym odcinku uwagę na te najbardziej znamienne, o których wspomina Apokalipsa. Po pierwsze, papiestwo występujšce w imieniu Chrystusa – jak żadne inne państwo, system czy Koœciół – przez wszystkie wieki swego istnienia wywierało silny wpływ na mieszkańców całej ziemi. Jak napisał Jan: ,,I cała ziemia szła w podziwie za tym zwierzęciem [bestiš]” (Ap 13. 3). Znamienne jest to, że wpływ ten zaczšł wzrastać szczególnie po roku 1929, czyli po podpisaniu konkordatu z Mussolinim (11 lutego 1929), a następnie po II Soborze Watykańskim (1962–1965) oraz w trakcie pontyfikatu Jana Pawła II (1978–2005). Na dowód tego warto przypomnieć, że Watykan utrzymuje stosunki dyplomatyczne niemal ze 150 krajami œwiata, co oznacza, że we wszystkich tych państwach papiestwo posiada swoich ambasadorów, tzw. nuncjuszy apostolskich, którzy dbajš o interesy Watykanu. Podczas wizyt papieskich biskup Rzymu przyjmowany jest nie tylko jako duchowy przywódca Koœcioła rzymskokatolickiego, ale również jako głowa państwa. A zatem z papiestwem liczš się prawie wszyscy przywódcy polityczni bez względu na wyznawany przez nich œwiatopoglšd. Z papiestwem układali się nie tylko tacy dyktatorzy jak Mussolini, gen. Franco czy Adolf Hitler, ale również Ronald Reagan, który z Janem Pawłem II zawarł tzw. œwięte przymierze. Ponadto liczyli się z nim wszyscy najwięksi politycy XX wieku, zarówno George Bush, Michaił Gorbaczow czy Helmut Kohl, który dziękował papieżowi za obalenie komunizmu, jak i przywódcy muzułmańscy, buddyjscy, hinduscy, a nawet ateistyczni, z Fidelem Castro na czele.

Apokaliptyczny kult bestii w zupełnoœci pokrywa się więc z rzeczywistoœciš, której byliœmy i jesteœmy œwiadkami. Jana Pawła II bowiem nie tylko entuzjastycznie witano w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, w Œwiatowej Radzie Koœciołów w Genewie, w Europejskim Parlamencie w Strasburgu, ale również w wielu krajach œwiata (także niechrzeœcijańskich) i głównych oœrodkach religijnych (w Koœciele anglikańskim, luterańskim, prawosławnym i żydowskiej synagodze). Prawie wszędzie oddawano mu hołd należny wyłšcznie Bogu. Adoracja jego osoby: œpiewy na jego czeœć, modlitwy doń kierowane, pomniki (wznoszone za życia i po œmierci), pokłony i pocałunki składane na jego dłoniach, finansowanie jego pielgrzymek z budżetu państwa, ochrona jego osoby, całkowite dostosowanie do harmonogramu wizyt papieskich – wszystko to pokrywa się ze słowami: ,,I oddadzš mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi” (Ap 13. 8). Uwieńczeniem zaœ tego kultu, który nie ma nic wspólnego z Bogiem (2 Kor 4. 4), ma być rychła kanonizacja Jana Pawła II.

Po drugie, papiestwo jako ,,obraz bestii”, czyli odbicie imperialnego Rzymu, przez wszystkie wieki, także dziœ, przemawia w tym samym duchu (Ap 13. 15) ,,i sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymujš znamię na prawš rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia. Tu jest [potrzebna] mšdroœć. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka.

A liczba jego: szeœćset szeœćdziesišt szeœć” (Ap 13. 16–18, BT). Czym jednak jest ,,znamię bestii”, a więc znamię i liczba imienia jego spadkobiercy – „obrazu bestii” – i w jaki sposób poznać ,,liczbę bestii”?

Przede wszystkim tajemnicze znamię jest nie tylko jakimœ zewnętrznym znamieniem, ale również duchowym znakiem rozpoznawczym. Znak na czole i prawej ręce wskazuje więc na akceptację i całkowite posłuszeństwo. Pewnego zaœ podobieństwa można się doszukać w żydowskim tefilin, czyli w małych skórzanych pudełkach ze zwojami pergaminowymi, na których zapisano najważniejsze teksty Prawa Pięcioksięgu (por. Pwt 6. 4–8; 11. 13–21; Wj 13. 1–16). Pudełka te bowiem również umieszcza się na ramieniu i na czole, podobnie jak ,,znamię bestii”. Czyni się to tuż przed modlitwš, kiedy każdy pobożny Żyd przypomina sobie o pierwszym i największym przykazaniu:

,,Słuchaj, Izraelu! Pan [JHWH], Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej” (Mk 12. 29–30). A zatem w przypadku ,,znamienia bestii lub liczby jej imienia” mamy do czynienia z przeciwieństwem tego najważniejszego przykazania.

W jaki więc sposób poznać ,,liczbę człowieka” grzechu? Jest to możliwe tylko wówczas, gdy uwzględni się, że każda litera alfabetu greckiego lub hebrajskiego posiadała okreœlonš wartoœć liczbowš. Oznacza to, że imię to składa się z takich liter, które w postaci cyfr dajš liczbę 666. Bibliœci – szczególnie katoliccy – odnoszš zazwyczaj tę zagadkowš liczbę imienia do „cezara Nerona”. Bioršc jednak pod uwagę wszystkie pozostałe cechy Antychrysta oraz fakty historyczne, liczba ta wskazuje na tytuły, które noszš wyłšcznie papieże. Wymienić tu należy przynajmniej dwa takie tytuły, którym odpowiada wartoœć liczbowa 666. Najważniejszy tytuł papieży brzmi: ,,Vicarius Filii Dei” (Zastępca Syna Bożego) – V=5, I=1, C=100, A R I=1, U=5 S + F I=1, L=50, I=1,I=1 + D=500, E I=1 = 666 oraz ,,Latinus Rex Sacerdos” (Łaciński Król Kapłanów) – L=50, A T I=1, N U=5, S + R E X= 10 + S A C=100, E R D=500, O S

= 666. Oba te tytuły œwiadczš o żšdzy chwały i władzy poszczególnych papieży. Oto co o pierwszym z tych tytułów pisał pewien katolicki tygodnik: ,,Jakie litery znajdujš się na papieskiej tiarze i co oznaczajš? Oto one: VICARIUS FILII DEI, które w języku łacińskim oznaczajš Zastępcę Syna Bożego. Katolicy uważajš, że Koœciół, który jest widzialnš organizacjš, musi mieć widzialnš głowę. Zanim Chrystus wstšpił do nieba, wyznaczył œw. Piotra, aby pełnił rolę jego przedstawiciela… Stšd biskup Rzymu jako głowa Koœcioła otrzymał tytuł Vicarius Christi [Zastępca Chrystusa]” (Our Sunday Visitor, 1915). Gwoli œcisłoœci przypomnijmy, że zanim ten tytuł został przyjęty przez biskupów rzymskich, najpierw nosili go rzymscy cesarze chrzeœcijańscy, którzy uważani byli za namiestników Chrystusa. A zatem znamię bestii, jego imię i liczba tego imienia, to również znamię ,,obrazu bestii”, czyli potęgi, która jest odbiciem imperialnego Rzymu. Zewnętrznym zaœ wyrazem tego znamienia może być krzyż, który Konstantyn rzekomo zobaczył na niebie i który za sprawš cesarza jako znak przyjšł się w chrzeœcijaństwie. Krzyż ten ma wyrażać nie tylko męczeńskš œmierć Chrystusa, ale również wiarę w dogmat, który został sformułowany podczas soboru w Nicei (325) i w Konstantynopolu (381). Znakiem papiestwa (,,obrazu bestii”), a również Koœcioła-matki (,,matki wszetecznic i obrzydliwoœci ziemi” – Ap 17. 5) jest więc sprzeczny z pierwszym przykazaniem dogmat Trójcy, z którym nierozerwalnie wišże się znak krzyża i sama formuła wypowiadana w trakcie czynienia tego znaku: ,,W imię Ojca i Syna, i Ducha Œwiętego”. Zauważmy też, że czynienie tego znaku również wišże się z czołem i prawš rękš, którš wykonuje się ów znak (także namaszczenie chorego przez katolickiego księdza tak zwanymi œwiętymi olejami ma miejsce na czole oraz prawej ręce). Przede wszystkim zaœ nierozerwalnie wišże się z cesarzem Konstantynem (i jego następcami), który przyczynił się do przyjęcia znaku krzyża, Trójcy, a tym samym również do surowych restrykcji wobec wszystkich przeciwników nowej linii chrzeœcijaństwa, którš on sam wytyczył. Z powodu niewiary w Trójcę przeœladowano nie tylko Żydów i muzułmanów, ale również tych chrzeœcijan, którzy wierzyli w jedynego prawdziwego Boga (J 17. 3). Przez całe wieki dominacji papiestwa i jego Koœcioła na siłę ,,chrystianizowano” więc poszczególne kraje Europy, Afryki i Ameryki, które zmuszone były przyjšć ,,znamię i imię bestii”. Kto zaœ odrzucał chrzest w imię Trójcy lub zwierzchnictwo biskupa Rzymu, musiał liczyć się z przeœladowaniem, skazaniem na banicję, a najczęœciej z wyrokiem œmierci. W pewnym sensie przymus ten wcišż ma miejsce, bo czymże jest chrzest niemowlšt, jak nie swego rodzaju ubezwłasnowolnieniem?

Naciski na przyjęcie Trójcy nie zakończyły się więc w minionych wiekach. One trwajš. Nie ma bowiem ekumenizmu bez przyjęcia tego dogmatu. Kto odrzuca dogmat Trójcy, zostaje napiętnowany jako odstępca. Takiego pozbawia się nawet miana bycia chrzeœcijaninem. Dzieje się tak, chociaż w Biblii Bóg nigdy nie przedstawił siebie w postaci Trójcy. Żaden prorok ani Jezus czy też apostoł nie używał tego okreœlenia. Dlaczego? Ponieważ fałszywa nauka o Trójcy, jak i cały szereg pseudochrzeœcijańskich dogmatów, które powstały na przestrzeni wieków, były im absolutnie nieznane.

Cokolwiek by powiedzieć o papiestwie, jedno jest pewne: gdyby nie było papieży i papiestwa, nie byłoby przeœladowań, krucjat, inkwizycji, wielu wojen religijnych, poparcia dla faszystowskich rzšdów, milionów ofiar, w tym prawdopodobnie również holokaustu. Duchowieństwo katolickie nie miałoby zwišzków z władzami œwieckimi. Nie doszłoby też prawdopodobnie do zmiany Dekalogu, sformułowania dogmatu Trójcy, przyjęcia nauki o czyœćcu i odpustach, o przeistoczeniu, nie byłoby celibatu, chrztu niemowlšt i całego szeregu wierzeń i zwyczajów sprzecznych z Bibliš. A co za tym wszystkim idzie – nie byłoby oszustwa i wyzysku wiernych, trwajšcego już prawie XVII stuleci. Papiestwu nie leży bowiem na sercu dobro swoich poddanych, lecz władza, własne interesy, finanse, œwištynie i pałace oraz kult swoich œwiętych – fałszywych proroków.

Jak widać, istnieje wiele sposobów poznania i zdemaskowania Antychrysta. Można go poznać zarówno po owocach (Mt 7. 15) – krwawej historii – jak również po doktrynie sprzecznej z Bibliš, której uwieńczeniem jest bałwochwalczy kult biskupa Rzymu. Krótko mówišc: duch imperialnego Rzymu przeszczepiony został na papiestwo, które stopniowo przekształcone zostało na wzór dawnego Imperium. Papieże sš zatem spadkobiercami rzymskich cezarów. Nawet ich siedziba znajduje się na dawnym miejscu cezarów. Czy w obliczu tych faktów można nadal popierać kult Jana Pawła II oraz hołdować duchowieństwu rzymskiemu? Jezus powiedział: ,,Wystrzegajcie się uczonych w Piœmie, którzy chętnie chodzš w długich szatach i lubiš pozdrowienia na rynkach i pierwsze krzesła w synagogach, i pierwsze miejsca na ucztach; którzy pożerajš domy wdów i dla pozoru długo się modlš; tych spotka szczególnie surowy wyrok” (Mk 12. 38–40).

Bolesław Parma

 

 

"FAKTY I MITY" nr 42, 25.10.2007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

OSTATECZNE SPUSTOSZENIE

Po przeczytaniu dwóch artykułów na temat Antychrysta zastanawiam się, czy pan nie przesadził, identyfikujšc papiestwo z Antychrystem i piszšc o totalnym odstępstwie Koœcioła rzymskokatolickiego. I jeszcze jedno: jeœli papiestwo jest „bestiš z czeluœci” (Ap 17. 8), a Koœciół „Niewiastš siedzšcš na bestii” (17. 3), jak to możliwe, by znienawidziło ono i spustoszyło własny Koœciół (Ap 17. 16)?

Chociaż wielu szczerym katolikom może wydawać się to nieprawdopodobne, szokujšce, a nawet bulwersujšce, teza o apostazji papiestwa oraz duchu Antychrysta, który przez całš historię papiestwa przejawiał się prawie we wszystkim, co biskupi Rzymu zamyœlali, głosili i czynili, nie jest przesadzona ani o jotę. Potwierdzajš to bowiem zarówno fakty historyczne, bo obnażajš system papieski jako system bezprawia, który przez wiele wieków był zdolny do największych zbrodni, jak i Biblia, którš Koœciół papieski od samego poczštku traktował wybiórczo. Prawda jest więc taka, że Koœciół rzymski tylko pozornie wydaje się wierny Chrystusowi, a w gruncie rzeczy jest Koœciołem odstępczym, zbudowanym na œmiertelnym człowieku – samozwańczej opoce – i jego przemijajšcym królestwie.

Takie sš fakty. Tych zaœ nie da się ukryć, chociaż Koœciół rzymski robi wszystko, aby zatuszować błędy doktrynalne lub zminimalizować okrucieństwa inkwizycji. Stšd koniecznoœć przypominania tego wszystkiego, o czym większoœć katolików ma albo mgliste pojęcie, albo nie wie wcale. A zatem krytyczne i demaskatorskie podejœcie do dominujšcego systemu religijnego, oparte na faktach historycznych oraz podstawach biblijnych, jest ze wszech miar konieczne, ponieważ fałszywi prorocy i apostołowie nie sš jakimiœ demonami z kopytami i rogami, ale sprytnie zakamuflowanymi „fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierajš postać apostołów Chrystusowych” (2 Kor 11. 13).

W takim też duchu brzmiš rady apostolskie: „Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy sš z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten œwiat” (1 J 4. 1); „Wszystkiego doœwiadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie” (1 Tes 5. 21) oraz: „Przemawiam jak do rozsšdnych: RozsšdŸcie sami, co mówię” (1 Kor 10. 15). Przykładem zaœ takiego postępowania sš biblijni Berejczycy, którzy nie przyjmowali słów apostoła Pawła bezkrytycznie, lecz „codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy majš” (Dz 17. 11).

Szczególnie należy to czynić, gdy słyszy się, że Koœciół rzymskokatolicki i jego głowa – papież – sš nieomylni. Przypomnijmy, że chociaż sformułowanie i ogłoszenie dogmatu o prymacie i nieomylnoœci osobistej papieża w sprawach wiary i moralnoœci nastšpiło dopiero podczas obrad Soboru Watykańskiego I w 1870 roku, to już papież Grzegorz VII (1073–1085) w dokumencie zwanym Dyktatem papieskim stworzył dlań podstawy. Oto kilka z jego sformułowań: „Tylko papież ma prawo być nazywanym biskupem powszechnym”, „Tylko jemu przysługuje prawo do ucałowania nóg przez władców”, „Zgodnie z Pismem œwiętym Koœciół rzymski nigdy nie błšdził i nigdy nie pobłšdzi” (w: Jan Wierusz Kowalski, „Chrzeœcijaństwo”). Zastanówmy się, czy w œwietle Pisma Œwiętego tezy te da się uzasadnić oraz czy doktryna Koœcioła rzymskiego ma podstawy biblijne. Oto tylko niektóre z fundamentalnych nauk Koœcioła papieskiego.

Po pierwsze – chociaż Koœciół rzymski twierdzi, że papież jest następcš apostoła Piotra, Zastępcš Syna Bożego, Najwyższym Kapłanem, Ojcem Œwiętym oraz nieomylnš głowš i opokš całego Koœcioła, twierdzenia te sš bezpodstawne. Biblia głosi bowiem, że Piotr był jedynie starszym wœród starszych (1 P 5. 1), był omylny jak każdy człowiek (Koh 7. 20), był krytykowany przez Jezusa (Mt 16. 21–23; 26. 40, 51–54) oraz ap. Pawła (Ga 2. 11–14), zaparł się Jezusa (Mt 26. 33–35, 69–75), był poddany kolegium apostolskiemu (Dz 8. 14) i nie godził się na to, aby ktoœ przed nim klękał (Dz 10. 26). Apostoł Piotr nigdy też nie używał takich pojęć jak „papież” lub „papiestwo” (w pierwotnej wspólnocie chrzeœcijańskiej takich okreœleń w ogóle nie używano). Według Biblii, jedynym Ojcem Œwiętym jest sam Bóg (Mt 23. 9; Ap 15. 4), jedynš zaœ głowš, fundamentem, poœrednikiem i arcykapłanem dla pierwszych chrzeœcijan był wyłšcznie Jezus Chrystus (Ef 1. 22; 1 Kor 3. 11; 1 Tm 2. 5), który też kategorycznie zabronił swoim uczniom wywyższania któregokolwiek z apostołów (Mt 18. 1–5; 20. 20–28; 23. 6–12; Mk 9. 33–37; 1 Kor 1. 10–17; 3. 4–13, 21–23). Innymi słowy, ap. Piotr nie był ani pierwszym papieżem, ani pierwszym biskupem Rzymu, ani opokš lub głowš pierwotnego Koœcioła, ani tym bardziej „ojcem œwiętym”. Wszystkie twierdzenia Koœcioła rzymskiego dotyczšce ap. Piotra i jego rzekomych następców sš więc bezpodstawne i nieprawdziwe, a katolicyzm zbudowany jest na fałszywej opoce.

Po drugie – sprzeczne z Bibliš jest również sakramentalne kapłaństwo. Twierdzenie Koœcioła, że Jezus ustanowił kapłanami dwunastu apostołów, nie znajduje bowiem potwierdzenia w Biblii. W Nowym Testamencie na ten temat nie ma nawet jednej wzmianki. Apostoł Paweł co prawda wymienił apostołów, proroków, ewangelistów, pasterzy, nauczycieli, biskupów (starszych) i diakonów, ale ani jednym słowem nie wspomniał o kapłanach (Ef 4. 11; 1 Kor 12. 28; 1 Tm 3. 1–19). Nowy Testament nie mówi więc o jakiejœ hierarchicznej organizacji kapłańskiej – podziale na kler i laików – a jedynie o powszechnym kapłaństwie wszystkich wierzšcych (1 P 2. 5, 9; Ap 1. 6; 5. 10). Kapłaństwo starotestamentowe, które głównie polegało na składaniu ofiar za grzechy ludzi, zostało wypełnione przez Jezusa, który ofiarował samego siebie (Mt 20. 28). A zatem to Jezus „sprawuje kapłaństwo nieprzechodnie, ponieważ trwa na wieki” (Hbr 7. 24). Stšd też kapłaństwo katolickie, posiadajšce rzekomo władzę rozkazywania samemu Bogu (patrz niżej), jest kolejnym dowodem wypaczenia i zafałszowania nauki Pisma. Warto zauważyć, że każdy rzymskokatolicki kapłan to – jak uczy Koœciół rzymski – Alter Christus, czyli drugi (inny) Chrystus, co w skali œwiata daje nam armię takich „innych Chrystusów”. Czy już sam ten fakt nie powinien dać Czytelnikom wiele do myœlenia? Wszak Jezus powiedział: „Baczcie, żeby was kto nie zwiódł. Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówišc: Jam jest Chrystus i wielu zwiodš” (Mt 24. 4–5). Zważywszy, że Koœciół rzymski ma najwięcej wiernych i jest jedynym, który nazywa swoich kapłanów Alter Christus, że uzurpuje sobie moc i władzę większš od samego Jezusa Chrystusa, któremu rozkazuje zstšpić na ołtarze, zamienić się w kawałek chleba i być dotykanym przez tego „wszechwładnego kapłana”, a potem zostać spożytym przez każdego, komu tylko poda ów opłatek (często największym obłudnikom i oszustom), nie można mieć żadnych wštpliwoœci, że wszystko to nie ma nic wspólnego z pierwotnym chrzeœcijaństwem apostolskim.

Po trzecie – celibat, stopniowo wprowadzany przez biskupów Rzymu od IV wieku, a ostatecznie narzucony dekretem papieża Grzegorza VII w 1079 roku, jest czymœ, co jest nienaturalne, nieludzkie i niebiblijne. Wiadomo przecież, że apostołowie mieli żony (Mt 8. 14; Mk 1. 30; Łk 4. 38). Apostoł Piotr i bracia Jezusa nawet zabierali je ze sobš, kiedy udawali się w podróże misyjne (1 Kor 9. 5). Co więcej, Biblia wyraŸnie nakazuje, że biskup ma być żonaty – podobnie jak kapłani starotestamentowi (1 Tm 3. 2; Tt 1. 6). „Bo jeżeli ktoœ nie potrafi własnym domem zarzšdzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Koœciół Boży” (1 Tm 3. 5, por. Tt 1. 6). Wymuszanie celibatu jest więc nie tylko niezgodne z Bibliš, ale – jak napisał ap. Paweł – jest również dowodem odstępstwa, „przystania do duchów zwodniczych i słuchania nauk szatańskich” (1 Tm 4. 1–3).

Po czwarte – o odstępstwie Koœcioła rzymskiego od pierwotnego chrystianizmu œwiadczy kult Marii, „œwiętych” (zmarłych i żywych) oraz ich obrazów. Kult ten jest sprzeczny z pierwszym i drugim przykazaniem Dekalogu (Wj 20. 3–5). Warto przypomnieć, że to drugie przykazanie – zabraniajšce tworzenia jakichkolwiek wizerunków – Koœciół rzymski usunšł, kiedy w VIII wieku zaczęto czcić obrazy. Otwarło to drogę do handlu obrazami, szkaplerzami, posšgami, krzyżami, medalikami i różańcami. Biblia tego rodzaju praktyki nazywa bałwochwalstwem (Iz 44. 9–20). Jedno z ostrzeżeń mówi: „Strzeżcie usilnie dusz waszych (…), abyœcie nie popełnili grzechu i nie sporzšdzili sobie podobizny rzeŸbionej, czy to w kształcie mężczyzny, czy kobiety” (Pwt 4. 15–16). Niestety, Koœciół rzymski nie zważa na te przestrogi i dopuœcił do tego, że bałwochwalczy kult Marii i jej obrazów zajmuje pierwsze miejsce w życiu przeciętnego katolika. Jak to możliwe, że kult Marii, „œwiętych”, ich wizerunków z setkami pomników Jana Pawła II zajšł tak znaczšce miejsce w liturgii Koœcioła rzymskiego? OdpowiedŸ może być tylko jedna: stało się to za sprawš odstępstwa od Biblii, a więc za sprawš samych papieży. Potwierdza to m.in. rada udzielona przez kardynałów papieżowi Juliuszowi III (1550–1555): „Ze wszystkich rad, jakie możemy udzielić Waszej Œwištobliwoœci, uważaliœmy wreszcie poniższš za najważniejszš: Musimy zwrócić bacznš uwagę i z całej siły zapobiec, gdyż rozchodzi się o bardzo ważnš rzecz. Czytanie Ewangelii powinno być, na ile to tylko możliwe, jak najmniej dozwolone, szczególnie w nowoczesnych językach i w krajach, które podlegajš Twej władzy. To trochę, które zwykle przy mszy jest czytane, powinno wystarczyć i nikomu nie powinno być dozwolone czytać więcej. Tak długo, jak naród zadowala się małym, Twoim interesom będzie się powodzić, lecz z chwilš gdy naród zapragnie czytać więcej, zacznš Twoje interesy cierpieć. Pismo Œwięte jest tš ksišżkš, która bardziej niż jakakolwiek inna wywołuje przeciw nam opór i przypływ burzy, przez które my prawie zgubieni jesteœmy. Zaprawdę, gdy kto naukę Biblii pilnie bada i porówna z tym, co się dzieje w naszych koœciołach, znajdzie wkrótce sprzecznoœć i ujrzy, że nasza nauka bardzo często od Pisma Œwiętego się różni, a jeszcze częœciej jest z nim w wielkiej sprzecznoœci. A gdy naród to zrozumie, będzie nas bezustannie krytykować, aż się wszystko wyjawi, a wtedy będziemy przedmiotem wszechœwiatowego szyderstwa i nienawiœci. Jest to przeto konieczne, aby Pismo Œwięte od oczu narodu zostało usunięte, jednakże z wielkš ostrożnoœciš, ażeby nie wywołać wrzawy” (dokument z Biblioteki Narodowej w Paryżu, zamieszczony w tygodniku „The Truth” 3 listopada 1911 r. w Jerozolimie). Czy to też przesada?

A co z owym znienawidzeniem i spustoszeniem Koœcioła? Papiestwo stale pustoszyło i wcišż duchowo i finansowo pustoszy i rujnuje swoich wiernych. Przez całe wieki czyniło to na drodze odstępstwa od Ewangelii, przez uniemożliwienie wiernym korzystania z Biblii oraz przez wprowadzenie zgubnych wierzeń i wyzysk (np. piekło i czyœciec), z bałwochwalstwem na czele. Ale to nie wszystko. Jezus bowiem powiedział: „Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie” (Mt 6. 24). Podobnie jest z papiestwem, które zawsze bardziej zabiegało o zaszczyty, chwałę, mamonę i władzę niż o chwałę dla Boga. Żaden z papieży nie mógłby więc powiedzieć: „Nie przyjmuję chwały od ludzi” (J 5. 41). Skoro zaœ nie mogš tego powiedzieć, nie mogš też jednoczeœnie miłować Boga i tego wszystkiego, co tak naprawdę znajduje się w centrum ich uwagi. Tym samym nie sš też w stanie miłować swoich współwyznawców. Przyczyna leży bowiem w rozdwojeniu. „Każde [zaœ] królestwo, rozdwojone samo w sobie, pustoszeje, i żadne miasto czy dom, rozdwojony sam w sobie, nie ostoi się” (Mt 12. 25). Czy można się więc dziwić, że ostatecznie papiestwo znienawidzi i doprowadzi do całkowitego spustoszenia, ogołocenia i zniszczenia Koœcioła (Ap 17. 16)? Jeœli nastšpiło to w wymiarze duchowym, spisze też na straty i swoich wiernych. Czyniło tak zresztš nieraz, na przykład podczas rozbiorów Polski czy też podczas napaœci hitlerowskich Niemiec na nasz kraj. Papiestwo bowiem zawsze układało się z silniejszymi. Podobnie zresztš  jak Koœciół hierarchiczny, który najpierw kokietuje i zwodzi możnowładców, po czym ich zdradza. A zatem tam, gdzie intencje i podstawy sprzeczne sš z duchem Ewangelii, spustoszenie i całkowite zniszczenie to tylko kwestia czasu!

Bolesław Parma

 

 

"FAKTY I MITY" nr 44, 08.11.2007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

MODLITWY ZA ZMARŁYCH

Z tego, co wiem, prawie wszystkie religie – z judaizmem włšcznie – i główne Koœcioły uznajš modlitwę za zmarłych. Dlaczego ewangelicznie wierzšcy chrzeœcijanie odrzucajš tę formę pomocy zmarłym? Co na ten temat w rzeczywistoœci mówi Biblia? Istnieje przecież nawet Koœciół spirytystyczny, który specjalizuje się w kontaktach z umarłymi.

To prawda, że w wielu religiach oraz w niektórych Koœciołach zanosi się modlitwy za zmarłych, a nawet do zmarłych. Praktyka ta wynika bowiem z wiary, że człowiek posiada nieœmiertelnš duszę, która po œmierci fizycznej bytuje samodzielnie i oczekuje na swoje wieczne przeznaczenie. Poglšd ten z kolei wišże się z ideš tzw. czyœćca, który w takiej czy innej postaci występował już w starożytnym Egipcie, Grecji, jak również w Rzymie. Prawdš więc jest, że ogromne rzesze wiernych różnych społecznoœci religijnych modlš się za zmarłych, a nawet płacš swoim duchownym za takie modlitwy i tzw. msze za zmarłych. Ale czy jest to zalecenie Pisma Œwiętego? Co na ten temat w rzeczywistoœci mówi Biblia?

Otóż Biblia nie zawiera ani jednego przykładu, a tym bardziej polecenia, aby modlić się za zmarłych. Nigdzie w tej księdze nie czytamy o tym, aby Żydzi modlili się za zmarłych. Co więcej, samo pojęcie duszy nieœmiertelnej długo było im obce, prawdopodobnie aż do czasu powstania Machabeuszy w II wieku przed Chrystusem, kiedy to pojawiła się też koncepcja modlitwy za zmarłych. Wzmiankę o tym znajdujemy w Drugiej Księdze Machabejskiej (12. 42–45), a więc w księdze apokryficznej, która – jak pozostałe księgi apokryficzne – nigdy nie została uznana przez Żydów za kanonicznš. Nie uznawał jej za takš również Jezus, a zatem ani apostołowie, ani pierwsi chrzeœcijanie. Natomiast Koœciół rzymskokatolicki za kanoniczne uznał je dopiero na soborze trydenckim w 1546 roku. Koncepcja duszy nieœmiertelnej i modlitwy za zmarłych pojawiła się więc w judaizmie bardzo póŸno i to pod wpływem filozofii greckiej. Biblia hebrajska (Stary Testament) milczy jednak zarówno na temat pojęcia nieœmiertelnoœci duszy, jak i modlitw za zmarłych. Nie milczy natomiast w kwestii praktyk spirytystycznych. Oto co czytamy w Księdze Izajasza: „A gdy wam mówić będš: RadŸcie się wywoływaczy duchów i czarowników, którzy szepcš i mruczš, to powiedzcie: Czy lud nie ma się radzić swojego Boga? Czy ma się radzić umarłych w sprawie żywych? A co dotyczy zakonu i objawienia: Jeżeli tak nie powiedzš, to nie zabłyœnie dla nich jutrzenka” (8. 19–20).

Powyższy tekst mówi o czterech sprawach. Po pierwsze – ostrzega przed próbš kontaktowania się ze œwiatem umarłych. Dlaczego? Najwidoczniej ze względu na możliwoœć zwiedzenia (por. 2 Kor 11.14), ale być może również z uwagi na ochronę przed oszustwem i wyzyskiem. Biblia mówi bowiem, że „kto zstšpił do krainy umarłych, nigdy już nie wróci do swego domu, a miejsce jego zamieszkania nie wie już nic o nim” (Job 7. 9–10, por. 14. 12, 21). Biblia jasno zaprzecza więc możliwoœci kontaktowania się ze zmarłymi. Po drugie – powyższy tekst zachęca do szukania rady u Boga. Po trzecie – uczy, że w sprawach wiary winno się polegać na prawie (Pięcioksięgu Mojżesza) i objawieniu (księgach proroczych), czyli działać tak, jak postępował Jezus i apostołowie (por. Mt 5. 17; 22. 29; Łk 24. 27, 44; 2 Tm 3. 15–16).

I wreszcie po czwarte – tekst ten nie daje żadnej nadziei tym, którzy głoszš doktrynę sprzecznš z Pismem Œwiętym, a więc również tym, którzy zajmujš się spirytyzmem. Biblia zakazuje bowiem wszelkich praktyk spirytystycznych. W Pištej Księdze Mojżeszowej czytamy: „Niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swojš córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guœlarz, ani czarodziej, ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywajšcy zmarłych; gdyż obrzydliwoœciš dla Pana jest każdy, kto to czyni, i z powodu tych obrzydliwoœci Pan, Bóg twój, wypędza ich przed tobš. BšdŸ bez skazy przed Panem, Bogiem twoim. Gdyż te narody, które ty wypędzasz, słuchajš wieszczbiarzy i wróżbitów, a na to Pan tobie nie pozwolił” (Pwt 18. 10–14).

A co mówi Nowy Testament w kwestii wzywania zmarłych, czyli modlitw do nich? Na pewno możemy i winniœmy dziękować Bogu za naszych bliskich zmarłych (por. 1 Tes 5. 18), ale nic ponadto. Nowy Testament nie daje bowiem ku temu żadnych podstaw. Nie mówi absolutnie nic na temat modlitw za lub do zmarłych, a tym bardziej nie mówi o czyœćcu, który w rzeczywistoœci jedynie stwarza fałszywš nadzieję na zbawienie. Tak naprawdę Koœciół rzymskokatolicki – poprzez głoszenie wymyœlonych przez siebie nauk – prowadzi ludzi do zguby i jeszcze każe sobie za to płacić! Zauważmy, że Jezus ani razu nie wspomniał o jakiejkolwiek możliwoœci wpływania na wieczne przeznaczenie zmarłych. Chociaż On sam modlił się w różnych okolicznoœciach i w różnych intencjach (por. J 17, 9–15), nigdzie nie czytamy, aby kiedykolwiek modlił się za zmarłych lub by nakazywał to czynić.

Podobnie postępowali apostołowie. Na przykład ap. Paweł zalecał, „(…) aby zanosić błagania, modlitwy, proœby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych” (1 Tm 2. 1–2), ale ani razu nie wspomniał o modlitwach za zmarłych. Apelował, aby modlić się „za wszystkich œwiętych” (głoszšcych Słowo Boże), rzecz jasna żywych, i za niego (Ef 6. 18–19), ale nigdy nie zalecał modlitw do œwiętych zmarłych, z proœbš o ich wstawiennictwo u Boga, jak uczy Koœciół rzymski. Ten sam apostoł uczył bowiem, że jedynym poœrednikiem między Bogiem a ludŸmi, który też wstawia się za nami, jest Jezus Chrystus, a nie œwięci zmarli (por. 1 Tm 2. 5; Rz 8. 34; Hbr 7. 25; 1 J 2. 1).

Niektórzy uważajš jednak, że Jezus uczył o życiu po œmierci. Dowodem na to ma być przypowieœć o bogaczu i Łazarzu (Łk 16. 19–31). Twierdzš, że przecież i bogacz, i Łazarz, i Abraham mogli się kontaktować; mogli widzieć, słyszeć, mówić i odczuwać. Wielu więc interpretuje to opowiadanie dosłownie. Czy słusznie? Bynajmniej. Dosłowna bowiem interpretacja tej przypowieœci prowadzi raczej do absurdu, zamiast prawdy. Bo czyż na tym miałoby polegać szczęœcie zbawionych, że widzš i słyszš cierpišcych – wołajšcych o zmiłowanie? Jakie jest więc przesłanie tego podobieństwa? Przede wszystkim przypowieœć ta jest alegoriš i uczy, że życie wieczne nie zależy od dóbr doczesnych. Ich zaœ nagromadzenie nie musi być dowodem Bożego błogosławieństwa i Jego przychylnoœci – jak wierzyli Żydzi. Po drugie – przypowieœć ta uczy i ostrzega, że po œmierci nie ma już najmniejszej możliwoœci zmiany swojego położenia. A to oznacza, że modlitwy i msze za zmarłych nie majš żadnego znaczenia, ponieważ œmierć raz na zawsze przypieczętowuje los człowieka. Jak napisał autor Listu do Hebrajczyków: „Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sšd”

(9. 27). A zatem historia o bogaczu i Łazarzu uczy, że o wiecznym losie decyduje każdy z nas z osobna, i to tu i teraz. „Oto teraz czas łaski, oto teraz dzień zbawienia” (2 Kor 6. 2). Nasz wieczny los po œmierci nie zależy więc od naszych bliskich – ich modlitw – lecz od nas samych, naszej postawy za życia oraz od „złożenia nadziei w Bogu żywym, który jest Zbawicielem wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzšcych” (1 Tm 4. 10). Po trzecie – przypowieœć ta uczy również, że jeœli ktoœ lekceważy objawienie Boże zawarte na kartach Pisma Œwiętego, nie może oczekiwać na jakiekolwiek inne objawienie lub Boży cud. Jezus bowiem powiedział: „Jeœli Mojżesza i proroków nie słuchajš, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzš” (Łk 16. 31).

O symbolicznym znaczeniu przypowieœci o bogaczu i Łazarzu œwiadczy również fakt, że Jezus nie mówił o natychmiastowej nagrodzie po œmierci. Przeciwnie, do jednego z przedniejszych faryzeuszów powiedział: „Odpłatę będziesz miał przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych” (Łk 14. 14). W innym zaœ miejscu czytamy: „Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszš głos jego; i wyjdš ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy Ÿle czynili, by powstać na sšd” (J 5. 28–29, por. J 6. 39–40; 14. 2–3; Mt 16. 27; Ap 22. 12). Wtedy to dopiero wielu „(...) zasišdzie do stołu z Abrahamem i z Izaakiem, i z Jakubem” (Mt 8. 11), a nie wczeœniej. Jezus kładł więc nacisk na zmartwychwstanie, a nie na jakšœ poœredniš formę życia po œmierci (Mt 22. 30; Mk 12. 25–27; Łk 20. 35–38). Podobnie zresztš czynili apostołowie. Na przykład ap. Paweł stwierdził, że jeœli nie ma zmartwychwstania, „daremna jest wiara wasza”, a „ci, którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli”. Dlatego dodaje: „Jeœli umarli nie bywajš wzbudzeni, jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy” (1 Kor 15. 17–18, 32). Dla Pawła nie istniała więc żadna alternatywa poza zmartwychwstaniem. Dawał temu wyraz raz za razem. Również w takim miejscu jak Ateny, czyli w stolicy Grecji – w kraju, w którym powszechnie wierzono, iż człowiek tak naprawdę nie umiera do końca, ponieważ posiada duszę nieœmiertelnš. Apostoł Paweł nie próbował więc pogodzić koncepcji duszy nieœmiertelnej z ideš zmartwychwstania. Wręcz przeciwnie. Zamiast głosić o błogim odpoczynku po œmierci, głosił wyłšcznie o zmartwychwstaniu i przyszłym sšdzie (por. Dz 17. 30–32). Oto dlaczego „jedni naœmiewali się, drudzy zaœ mówili:

O tym będziemy cię słuchali innym razem” (w. 32). Irytowała ich bowiem żydowska idea zmartwychwstania. Najwidoczniej uważali, że ich koncepcja – nieœmiertelnoœci duszy – jest rozsšdniejsza. Apostoł Paweł nigdy jednak z tš koncepcjš się nie zgodził. Jego nauka w tej kwestii była jasna: jest œmierć i będzie zmartwychwstanie, po którym dopiero zbawieni zostanš „przyobleczeni w nieœmiertelnoœć” (1 Kor 15. 53). Pomiędzy nimi nie ma nic poœredniego. I takie było stanowisko apostoła. Nie pocieszał nikogo (ani on, ani żaden inny apostoł) koncepcjš nieœmiertelnej duszy, życiem po œmierci lub – jak kto woli – życiem po życiu, ale zawsze wskazywał na zmartwychwstałego Jezusa i zmartwychwstanie, do którego – jak uczył – ma dojœć z chwilš powtórnego przyjœcia Chrystusa (1 Tes 4. 13–18). Do tego czasu życie wierzšcych „jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu” (Kol 3. 3), a sami „umarli nic nie wiedzš” (Koh 9. 5), bo w krainie umarłych „nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mšdroœci” (Koh 9. 10).

Cokolwiek by więc powiedzieć o tzw. życiu po œmierci, jedno nie ulega wštpliwoœci: apostołowie nie przywišzywali wagi do ówczesnych teorii o stanie poœmiertnym człowieka. Nie modlili się też za zmarłych, lecz za żywych, i głosili, że œmierć definitywnie przypieczętowuje los każdego człowieka.

Ponadto Nowy Testament głosi: „Kto ma syna, ma życie; kto nie ma Syna Bożego, nie ma życia. To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyœcie wiedzieli, że macie życie wieczne” (1 J 5. 12–13). Innymi słowy: kto całš ufnoœć pokłada w Bogu i żyje zgodnie z Jego wolš, nie potrzebuje (gdy umrze) niczyich modlitw. Kto zaœ nie liczy się z Bogiem i postępuje wbrew Jego woli, temu nie pomogš żadne modlitwy. A zatem póki mamy czas, zamiast modlić się za zmarłych, módlmy się raczej za żywych, bo jedynie tym, a nie zmarłym, można pomóc.

Bolesław Parma

 

 

"FAKTY I MITY" nr 26, 05.07.2007 r. PYTANIA CZYTELNIKÓW

KIEDY WIARA JEST GRZECHEM?

Na podstawie rachunku prawdopodobieństwa zakładam, że Bóg istnieje. Zastanawiam się jednak nad tym, jak czuje się Bóg Ojciec, jeœli myœlenie zastępujemy wiarš. Czy nie jest tak, że taka wiara jest grzechem, a wiara fanatyczna – na przykład w wydaniu ojca dyrektora Rydzyka – grzechem ciężkim?

Rozpocznijmy najpierw od wyjaœnienia, czym wiara nie jest. Przede wszystkim wiara nie jest tożsama z przynależnoœciš religijnš. Podkreœlić to należy dlatego, że jeszcze dziœ (szczególnie w naszym kraju) bardzo często słyszy się takie pojęcia jak: ,,wiara katolicka”, ,,wiara ewangelicka”, ,,inna wiara” lub pytania w rodzaju: ,,Do jakiej wiary należysz?”. Z biblijnego punktu widzenia, takie ujęcie wiary nie ma żadnego uzasadnienia. Można bowiem należeć do tej czy innej wspólnoty religijnej, a być człowiekiem niewierzšcym. Można kultywować tradycje religijne, a w ogóle nie przykładać większej wagi ani do Boga, ani do pochodzenia i znaczenia poszczególnych praktyk religijnych. Można też wiedzieć prawie wszystko, czego uczy Koœciół, a nie znać kompletnie Biblii i nie zastanawiać się nad tym, w co się wierzy, nie mówišc już o osobistym doœwiadczeniu wiary. Krótko mówišc, można należeć do tego czy innego Koœcioła, być niewierzšcym albo też w większym lub mniejszym stopniu wierzyć we wszystko to, czego uczy dany Koœciół, a tak naprawdę nadal być człowiekiem nieposiadajšcym żywej wiary! A zatem prawdziwa wiara nie jest zależna ani od przynależnoœci do tej czy innej wspólnoty konfesyjnej, ani od praktyk religijnych, ani od posłuszeństwa duchowym przywódcom. Czym wobec tego jest wiara w biblijnym ujęciu?

Biblijny sens greckich i hebrajskich słów, zwykle tłumaczonych jako ,,wiara”, to zarówno œwiadome przyjęcie pewnych doktryn i zdarzeń, jak i ufne poleganie na Bogu, wyrażajšce się posłuszeństwem.

(…)

Kiedy więc wiara jest zgubna i grzeszna?

Przede wszystkim wtedy, gdy poprzestaje na deklaracjach i gdy człowiek przyjmuje tylko pozór pobożnoœci, podczas gdy jego życie jest jednym wielkim zaprzeczeniem ewangelicznej moralnoœci (por. 2 Tm 3. 5). W Liœcie œw. Jakuba czytamy, że tego rodzaju wiara jest martwa. ,,Bo jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa” (2. 26). Daremnš, szkodliwš i tym samym grzesznš jest więc wiara pusta, obojętna na potrzeby najbliższych (Jk 1. 27), bez miłoœci (1 Kor 13. 2; Ga 5. 6).

Daremna, szkodliwa i grzeszna jest również wiara, która jest sprzeczna z przesłaniem Pisma Œwiętego. Dotyczy więc nie tylko braku osobistej więzi z Bogiem i wrażliwoœci na potrzeby bliskich, ale również na przedkładaniu tzw. Tradycji nad Słowo Boże. Jezus powiedział: ,,Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie. Daremnie mi jednak czeœć oddajš, głoszšc nauki, które sš nakazami ludzkimi. Przykazania Boże zaniedbujecie, a ludzkiej nauki się trzymacie” (Mk 7. 6–8). Przypomnijmy, że Biblia co najmniej w kilku miejscach przestrzega, aby niczego do niej nie dodawać i nie wypaczać jej przesłania (Pwt 4. 2; Prz 30. 6; Mt 5. 17–19; Ga 1. 6–9; Ap 22. 18–19). Mimo to Koœciół rzymskokatolicki przyjšł i ,,schrystianizował” wiele zwyczajów i œwišt pogańskich oraz wprowadził wiele własnych wierzeń i praktyk. Ten odstępczy proces rozpoczšł się już w II stuleciu po Chrystusie. Zapoczštkował go m.in. podział wiernych na kler i laików (II wiek po Chr., por. 1 P 2. 9), a następnie takie wypaczenia jak: chrzest niemowlšt (III w., por. Mt 3. 15–17; Dz 2. 37–38; 8. 26–39), kult krzyża (z 313 roku, por. Dz 17. 25), sojusz Koœcioła z państwem (IV w., Mt 22. 21), kult niedzieli (z 321 r., por. Mk 2. 27–28), ustanowienie dogmatu Trójcy Œwiętej (z 325–381 r., por. Mk 12. 29; J 14. 28; 17. 3), kult aniołów, œwiętych i ich wizerunków (z IV w., por. Wj 20. 4–6; Ap 19. 10) oraz dogmaty maryjne: pierwszy, uznajšcy jš za ,,matkę Boskš” (z 431 r., por. Łk 8. 21; 11. 27–28); drugi o jej wiecznym dziewictwie (z 1123 r., por. Mk 6. 3–4; Łk 2. 7; J 7. 5); trzeci o jej niepokalanym poczęciu (z 1854 r., por. Łk 1. 47; 2. 22–24; Rz 3. 23) i czwarty o jej wniebowzięciu (z 1950 r., por. J 3. 13; 1 Kor 15. 22–23). Wszystko to jest dowodem odstępstwa Koœcioła rzymskiego od wiary, ,,która raz na zawsze została przekazana œwiętym” (Jud 3). Nazywanie bowiem biskupa Rzymu ojcem œwiętym i nieomylnym, okreœlanie go takim m.in. tytułem jak pontifex maximus, budowanie mu pomników za życia i po œmierci, adoracja jego osoby, modlitwy do niego, ubóstwianie duchowieństwa katolickiego, celibat kapłanów i uznawanie ich poœredniczej funkcji, doktryna mszy œw. z tzw. przeistoczeniem, nauka o czyœćcu, piekle, spowiedzi usznej i pozostałych sakramentach, budowanie œwištyń, wprowadzenie szat liturgicznych z babilońskš tiarš, używanie wody œwięconej oraz wiele innych elementów wiary katolickiej nie ma najmniejszych podstaw biblijnych. Wszystkie te elementy posiadajš natomiast korzenie pogańskie.

Gdziekolwiek więc mamy do czynienia z występowaniem doktryn i zwyczajów sprzecznych z nauczaniem Chrystusa, ze zdrowym rozsšdkiem, z bezmyœlnym i œlepym podporzšdkowaniem się jakiejkolwiek instytucji koœcielnej (nie tylko katolickiej, ale każdej innej), tam mamy do czynienia z wiarš fanatycznš, karykaturš wiary ewangelicznej, a więc z czymœ szkodliwym, bo w rezultacie zgubnym dla jednostki, jak i dla społeczeństwa.

Tak więc istnieje ogromna różnica pomiędzy żywš wiarš a wiarš martwš. Jednš i drugš rozpoznać możemy po owocach (Mt 7. 20). Pierwsza wyraża się zmianš w życiu człowieka, której dokonuje Bóg i Jego Słowo. Wyraża się zaufaniem i poleganiem na Bogu oraz praktycznym chrzeœcijaństwem. Przynosi więc korzyœć zarówno osobie wierzšcej, jak i jego najbliższym (rodzinie) oraz społeczeństwu. Dodajmy bowiem, że ludzie ewangelicznie wierzšcy to ludzie odpowiedzialni, uczciwi, pracowici, spokojni, niezagrażajšcy komukolwiek; to ludzie błogosławišcy, a nie przeklinajšcy, to ludzie wolni od wszelkich nałogów i fanatyzmu. Przeciwieństwem takiej praktycznej wiary, wiary z Boga, jest jej karykatura, œlepa i fanatyczna wiara, która nie posiada żadnych racjonalnych ani biblijnych podstaw, którš cechuje zewnętrzna i hałaœliwa religijnoœć, fanatyzm, wszelkiego rodzaju uprzedzenia (fobie, antysemityzm), która jest przyczynš wszelkich nadużyć – od duchowych przywódców poczšwszy, a na zwyczajnych wiernych kończšc.

A zatem œwiadome trwanie w systemie religijnym, w wierze, która stoi w rażšcej sprzecznoœci z ewangelicznym przesłaniem, jest złe, grzeszne i prowadzi do zguby. Grzech jest bowiem przestępstwem prawa Bożego (1 J 3. 4), jest rozminięciem się z wolš Boga, z wiarš proroków, uczniów Pańskich, a w szczególnoœci z ,,wiarš Jezusa” (Ap 14. 12). Wierzyć więc bezpodstawnie jest szczytem fanatyzmu!

Bolesław Parma

 

 

„FAKTY i MITY” nr 50, 20.12.2007 r.: Nic dziwnego, skoro wyznań chrzeœcijańskich jest – jak podaje podręcznik – 20 800! A katolicyzm przez większoœć spoœród 20 799 pozostałych nie jest traktowany (z uwagi na jawne sprzecznoœci z Bibliš) nawet jak chrzeœcijaństwo.

 

 

„FAKTY I MITY” nr 6, 14.02.2008 r.

10 STWIERDZEŃ BEZBOŻNYCH

1. Stanowczo odrzucasz istnienie tysięcy bogów czczonych przez inne religie, ale czujesz się oburzony, gdy ktoœ odrzuca istnienie twojego boga.

 

2. Czujesz się obrażony i odczłowieczony, gdy naukowcy stwierdzajš, że człowiek pochodzi od zwierzšt, ale nie masz problemu z biblijnym twierdzeniem, że człowiek został stworzony z prochu.

 

3. Œmieszš cię politeiœci, ale wierzysz w Boga w trzech osobach.

 

4. Pšsowiejesz, słyszšc o okrucieństwach przypisywanych Allachowi, ale nawet okiem nie mrugniesz, słyszšc o tym jak to Bóg chrzeœcijan zabił wszystkie dzieci w Egipcie (Księga Wyjœcia) i zarzšdził wycięcie w pień całych grup etnicznych (Księga Jozuego), włšcznie z kobietami, dziećmi i drzewami.

 

5. Œmieszy cię hinduizm, w którym ludzie mogš być bogami, i mity greckie, w których bogowie spali z kobietami, ale wierzysz, że Duch Œwięty zapłodnił Maryję, która potem urodziła człowieka boga, który został zabity, zmartwychwstał i wstšpił w niebiosa.

 

6. Gotów jesteœ spędzić całe życie, szukajšc małych dziur w naukowych twierdzeniach na temat wieku Ziemi (kilka miliardów lat), ale wierzysz na słowo w daty zapisane przez kilku goœci z epoki bršzu, co sobie siedzieli w namiocie i wymyœlili, że Ziemia ma pewnie dopiero kilka tysięcy lat.

 

7. Wierzysz niezbicie, że cała populacja tej planety, z wyjštkiem tych, którzy wierzš w to samo co ty, będzie smażyć się w piekle po wieki. Mimo to uważasz, że twoja religia jest „tolerancyjna” i „miłosierna”.

 

8. Podczas gdy cała współczesna nauka, historia, geologia, biologia i fizyka nie zdołały cię przekonać, że Boga nie ma, paplanina jakiegoœ niedouczonego pacana to wszystko, czego ci potrzeba, żeby uwierzyć w jego istnienie.

 

9. 0,001 proc „wysłuchanych modlitw” to dla ciebie wielka opatrznoœć boża, a nie przypadek. Uważasz, że modlitwy skutkujš.

 

10. Wiesz o Biblii, chrzeœcijaństwie i historii Koœcioła dużo mniej niż agnostycy czy ateiœci – a mimo to nadal nazywasz się chrzeœcijaninem.

 

Wyłowił z sieci LK

[Z wieloma osobami logiczna dysputa jest stratš czasu, gdyż oni wszystko interpretujš tak, by potwierdzało to z góry założonš tezę (np. jeœli ktoœ wieży w krasnoludki, to dla niego nadgryziony chleb przez mysz będzie dowodem ich istnienia nawet wtedy gdy tš mysz złapie – bo to tak naprawdę krasnoludek który zamienił się w myszkę (a zdolnoœć do takiej cudownej przemiany dodatkowo zwiększa podziw, uznanie dla krasnoludków i dowodzi ich nadprzyrodzonych mozliwoœci)... Proszę się też zastanowić np. ilu ludzi tysišc lat temu uwierzyłoby chociaż w 1% współczesnych wynalazków – że będziemy je mieli i w dodatku sami je wymyœlimy i zrobimy bez pomocy bóstwa (jak oszacowano by prawdopodobieństwo [Jeœli prawdopodobieństwo jakiegoœ zdarzenia oszacowane jest np.: raz na miliard lat, to może się to zdarzyć za chwilę, albo nigdy, albo np. 10 razy – praktycznie.])... Tu większym problemem jest ludzka psychika i jej ograniczenia. I właœciwie na tym polu powinna odbywać się dyskusja. – red.

PS

PROSZĘ SIĘ ZASTANOWIĆ

By kogoœ przekonać do oczywistego, logicznego wniosku (że np. 10 + 10 = 20), nie trzeba używać nieznanych, niezrozumiałych, tajemniczo brzmišcych wyrażeń, argumentów, teorii, krzyczeć, straszyć, prać mózgu, wywierać stadnych presji, ubierać się w odróżniajšcy, robišcy wrażenie strój, stawiać robišcych wrażenie budowli itp. Ale jest to konieczne gdy chcemy kogoœ przekonać do innego wyniku...]

 

 

„FAKTY I MITY” nr 6, 14.02.2008 r.

DZIEWICTWO ALBO ZDROWIE

Religia, zwłaszcza katolicka, jest cerberem dziewictwa. Podczas szkolnych indoktrynacji wyznaniowych uczniów w Polsce instruuje się o koniecznoœci zachowania „czystoœci” aż po koœcielny œlub.

W USA z budżetu państwa przeznacza się setki milionów dolarów na wychowanie seksualne propagujšce abstynencje płciowš do chwili zamšżpójœcia lub ożenku. Wolni od religijnych fiksacji lekarze i seksuolodzy zdajš sobie sprawę z bałamutnoœci tych przykazań, ale w krajach takich jak nasz wolš przezornie milczeć, by nie œcišgać na siebie gniewu i retorsji Koœcioła. W stanach właœnie zakończono rozległy program badawczy, którego wyniki zostanš opublikowane w styczniowym wydaniu „American Journal of Public Health”. Sš doœć jednoznaczne i dobitne: im póŸniej nastšpi utrata dziewictwa, tym większe ryzyko problemów seksualnych. To konkluzje naukowców z Columbia University i New York Psychiatric Institute.

Osoby, które zainicjowały życie seksualne w wieku od 21 do 23 lat, doœwiadczajš częœciej zaburzeń seksualnych niż ich rówieœnicy, którzy zgrzeszyli wczeœniej. Komplikacje dotyczš zwłaszcza przedwczesnego wytrysku, niemożnoœci osišgnięcia podniecenia i orgazmu. Z klinicznego punktu widzenia stykamy się z wieloma póŸnymi dziewicami, które majš wielkie trudnoœci z satysfakcjonujšcym pożyciem seksualnym w ramach stałego zwišzku. Powodem, najogólniej mówišc, jest powstrzymywana na siłę burza hormonów.

TN

[Niech, łšcznie, setki milionów „szczęœliwców (w tym również zastępczych masturbatorów i masturbantek, homoseksualistów, zoofilów itp.)” podziękuje swoim czy/i innych nauczycielom (którzy, w znacznej częœci, sami w tym czasie zajmowali się orgiami seksualnymi)... – red.]

1. SEKS, ZESTAW INF. (ANTYNUDZIARSKI)(przed pierwszymi randkami...):

http://www.wolnyswiat.pl/1h5.html

 

 

JEZUS, O KTÓRYM NAUCZA KOŒCIÓŁ NIGDY NIE ISTNIAŁ

Dowody w nowej sensacyjnej ksišżce Roberta Haaslera (14,90 zł wraz z kosztem przesyłki)

ZAMÓWIENIA

Wydawnictwo Lux            tel. 0 501 312 736

40-001 Katowice                     0 32 280 04 63

skr. 1585

 

www.klubdavinci.eu  

klubdavinci@interia.pl

 

 

"FAKTY I MITY" nr 41, 19.10.2006 r.

GDYBY CHRYSTUS NIGDY NIE ISTNIAŁ...

Z Luigim Casciolim, autorem ksišżki „Bajka o Chrystusie”, rozmawiała Agnieszka Zakrzewicz.

– W swojej ksišżce „Bajka o Chrystusie” twierdzi pan, że Jezus Chrystus nie istniał. Wytoczył pan nawet proces przeciwko włoskiemu proboszczowi, który napisał w gazecie, że Chrystus był człowiekiem. Proces został umorzony we Włoszech, ale odwołał się pan do strasburskiego Trybunału Praw Człowieka. W jakim punkcie sš obecnie pana sprawy sšdowe?

– Sprawa sšdowa przeciwko proboszczowi Enricowi Righiemu została we Włoszech umorzona w styczniu. Miesišc póŸniej wraz z adwokatem Di Stefano odwołaliœmy się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu i nasze odwołanie zostało przyjęte. Jak poinformował mnie mecenas Di Stefano, który ma olbrzymie doœwiadczenie w procesach międzynarodowych – trybunał strasburski powinien poinformować nas o dacie pierwszej rozprawy na przełomie wrzeœnia i paŸdziernika. Spodziewamy się, że zostanie ona wyznaczona na styczeń 2007 roku.

Pokładam duże zaufanie w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Wierzę, że dzięki jego orzeczeniu zostanie na nowo otwarty proces we Włoszech i ja będę mógł udowodnić przed sšdem, że Chrystus nie istniał i nie istnieje.

– Jak to się stało, że tak znany adwokat jak Giovanni Di Stefano i Studio Legale Internazionale di Roma zainteresowały się pana sprawš?

– Myœlę, że adwokat Di Stefano zainteresował się mojš sprawš, ponieważ on sam napisał ksišżkę o procesie Piłata oraz o tym, że z punktu widzenia prawa rzymskiego był to proces nieprawdopodobny.

– Jest pan ateistš i antyklerykałem do szpiku koœci. Skšd te przekonania?

– Ja urodziłem się ateistš i stałem się antyklerykałem. Moja rodzina była katolicka, ale bez przesady. Choć jako dziecko chodziłem do koœcioła, nie mogłem nigdy uwierzyć w to, że jakikolwiek bóg istnieje. Oczywiœcie, nie mogłem uwierzyć w to, co mówił ksišdz katecheta – dla mnie to były zawsze bajki dla dzieci. Ja nigdy nie lubiłem bajek – nie przeczytałem żadnej, oprócz „Pinokia”.

Przez wiele lat żyłem we Francji, gdzie byłem (i jestem nadal) członkiem Unii Ateistów. Osoba, która nie wierzy – bardzo często szuka motywacji dla swojego ateizmu i robi to bardziej skrupulatnie niż wierzšcy praktykujšcy, czytajšc Biblię od deski do deski. We francuskim piœmie ateistycznym natknšłem się po raz pierwszy na problem istnienia Chrystusa, co bardzo mnie zainteresowało. Od tego momentu zaczšłem studiować bardzo uważnie historię powszechnš oraz historię chrzeœcijaństwa i Koœcioła katolickiego, co doprowadziło mnie do napisania mojej ksišżki „Bajka o Chrystusie”.

– Jakie znalazł pan dowody na to, że Chrystus nigdy nie istniał?

– Moim zdaniem, postać Jezusa została zbudowana na postaci Jana z Gamali, syna Judy Galilejczyka i przywódcy bandy rewolucjonistów Bohanegers. Wojna żydowska, którš opisywał Flawiusz, zbiega się z okresem, w którym zaczęły powstawać księgi Nowego Testamentu. Józef Flawiusz – jeden z najbardziej wiarygodnych ówczesnych historyków – nigdy nie wspomniał o Jezusie, choć powinien, gdyby taka postać istniała. Wspomniał tylko o Janie Chrzcicielu i Jakubie Sprawiedliwym. Przede wszystkim imiona wszystkich uczniów Chrystusa sš tymi samymi imionami rewolucjonistów – na przykład Szymon Zelota to w rzeczywistoœci Szymon Bar Giona – jeden z dowódców rebelii przeciwko Rzymianom. Trudno myœleć, że istniały dwie podobne osoby.

– Być może Chrystus jest postaciš mitologicznš, jednak mogła ona być wzorowana na jednym z czterech braci Jakuba Sprawiedliwego, o których wspomina Nowy Testament...

– Nie rozumiem, dlaczego w takim wypadku Watykan milczy. Jeżeli posiada niepodważalne dowody na to, że Chrystus istniał – niech przedstawi je ludzkoœci. Blisko dwa miliardy chrzeœcijan zasługuje na prawdę. OdpowiedŸ musi być jasna i jednoznaczna – Chrystus istniał czy nie istniał? Jeżeli Watykan ocišga się, by udowodnić jego istnienie – to znaczy, że nie ma żadnych dowodów i wie dobrze, że syn Maryi i Józefa został wymyœlony, tak jak wymyœla się bohaterów bajek. W tym wypadku Koœciół okłamuje ludzkoœć, robišc to œwiadomie i z premedytacjš.

– Co będzie znaczyło dla ludzkoœci udowodnienie podczas procesu, że Chrystus nie istniał?

– To byłby koniec Koœcioła katolickiego. Udowodnienie tego w sšdzie będzie oznaczać z punktu widzenia prawnego anulowanie dogmatów, na jakich opiera się chrzeœcijaństwo. Nie będzie już można twierdzić, że Chrystus przybył na ziemię pod postaciš człowieka, by odkupić grzech pierworodny ludzkoœci. To również koniec Eucharystii. Żaden ksišdz, udzielajšc komunii, nie mógłby mówić już „Oto ciało Chrystusa”. Celebracja sakramentu Eucharystii stałaby się oszustwem œciganym prawnie. Koœciół nie mógłby twierdzić, że dogmat przemiany wina oraz chleba w krew i ciało Chrystusa jest prawdš. To tylko niektóre dogmaty, jakie musiałyby zniknšć, ponieważ sš fałszywe.

– Dlaczego jest pan tak uparty i chce iœć dalej?

– Koœciół katolicki od wieków nadużywa ignorancji ludzkiej, zmuszajšc ludzkoœć do wiary w rzeczy nieprawdziwe na podstawie Starego Testamentu i czterech wybranych Ewangelii. Ksišżka Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci” sprawia Watykanowi wiele kłopotów, gdyż ludzie sš ciekawi i chcš poznać prawdę. Procesu ujawniania prawdy nie da się zatrzymać. Watykan musi pokazać œwiatu prawdziwe, niepodważalne dowody na istnienie Chrystusa, a nie tylko opowiadać bajki biblijne.

Strona internetowa Luigiego Casciolego: www.luigicascioli.it

 

„Chrystus nigdy nie istniał, został wymyœlony przez Koœciół katolicki i jest produktem fantazji, tak jak inni bohaterowie bajkowi” – tak twierdzi Luigi Cascioli, autor ksišżki „Bajka o Chrystusie”, która wywołała we Włoszech wiele zamieszania. Ksišdz Enrico Righi – proboszcz diecezji Bagnoregio, opublikował w jednym z włoskich dzienników artykuł, że Chrystus narodził się jako syn Maryi i Józefa i był prawdziwym człowiekiem z krwi i koœci. W odpowiedzi na publikację księdza Luigiego Casciolego 11 wrzeœnia 2002 roku złożył donos do prokuratury przeciwko Koœciołowi, który w osobie proboszcza Righiego wykorzystuje naiwnoœć osób trzecich i nakłania je do wiary w rzeczy fałszywe. 27 stycznia 2006 roku sšd w Viterbo umorzył sprawę, niezależnie od tego, że w czasie procesu ksišdz Righi nie przedstawił przed trybunałem żadnych konkretnych dowodów na to, że Chrystus istniał. Dodatkowo sšd obcišżył Casciolego kosztami procesowymi w wysokoœci 1500 euro. W marcu tego roku sprawš Casciolego zainteresował się mecenas Giovanni Di Stefano z najważniejszej międzynarodowej kancelarii adwokackiej (Studio Legale Internazionale di Roma), która zajmuje się takimi sprawami jak proces Saddama Husajna, Tareka Azziza czy w przeszłoœci dochodzenie w sprawie œmierci lady Diany i Roberta Calviego. 18 marca 2006 r. Di Stefano wystšpił w imieniu swojego mocodawcy do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

 

 

                                            www.wolnyswiat.pl

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


„FAKTY I MITY”:

nr 38, 21.09.2001 r. KOMENTARZ NACZELNEGO

ŒWIĘCI OJCOWIE BIN LADENA

(...) Przypomnijmy tylko najważniejsze zbrodnie oprawców w sutannach oraz uœwięcone akty terroru dokonywane przez katolików œwieckich pod przewodem kapelanów. Zasada była taka sama, jak w islamskim dżihadzie – wieczne zbawienie za mordowanie niewiernych. Szacunkowe liczby ofiar uœredniam, bioršc za podstawę kilka Ÿródeł.

1096 – pierwsza wyprawa krzyżowa. Wymordowanie Żydów nad Renem i Dunajem – ponad 20 tys. ofiar;

1099 – krzyżowcy zdobywajš Jerozolimę – 50 tys. ofiar;

1202–1204 – czwarta krucjata na rozkaz papieża Innocentego III – 100 tys. ofiar;

1207 – armia Innocentego III wycina w pień katarów (30lat) – 100 tys. ofiar;

1226 – (pocz.) – Krzyżacy mordujš Prusów – 300 tys. ofiar;

1453 – z inicjatywy œwiętego Jana Kapistrana wymordowano Żydów na Œlšsku – 30 tys. ofiar;

1450–1750 – polowanie na „czarownice” na podst. bulii Innocentego VIII – 150 tys. ofiar;

1478 (pocz.) – papież Sykstus IVwysyła do Hiszpanii inkwizytora Torguemadę – 250 tys. ofiar;

1492–XVII w. – katolicy wyniszczajš ludnoœć Wysp Karaibskich – 3,5 miliona ofiar;

XVI–XVIII w. – misjonarze i żołnierze mordujš Indian Amazonii – 5,5 miliona ofiar;

XVI–XVIII w. – porwania niewolników w Afryce – 100 milionów ofiar;

1555–1559 – inkwizycja za czasów papieża Pawła IV – 800 tys. ofiar;

1568 (pocz.) – na rozkaz papieża Piusa V (póŸniejszy œwięty) inkwizycja hiszpańska zaczyna mordować protestanckich Niderlandczyków – 2 miliony ofiar;

1573 – noc œw. Bartłomieja (23/24.08), czyli rzeŸ hugenotów; Papież Grzegorz XIII odprawia mszę dziękczynnš, wybija medal pamištkowy i organizuje radosne festyny na ulicach (por. radoœć Palestyńczyków) – 25 tys. ofiar;

1648 – koniec wojen religijnych w Niemczech podsycanych przez papiestwo. (Innocenty X protestuje przeciwko ugodzie z protestantami) – 13 milionów ofiar;

1648 (pocz.) – pogromy żydów w Polsce – 100 tys. ofiar;

1941–  1945 – w Chorwacji rzšdzi Ante Pavelić popierany przez Piusa XII – 800 tys. ofiar.

 (...) Czarne wilki dopiero niedawno przybrały owczš skórę i nawołujš teraz do pokoju, miłoœci bliŸniego, przebaczania win. Modlš się za ofiary islamskiego terroryzmu zapominajšc o własnym... (...)

Jonasz     

 

 

nr 13, 28.03.2002 r. WYSPY WIELKANOCNE

(...) A może Karol Wojtyła przez lata ani razu nie zajrzał do archiwów watykańskich i nic nie wiedział o pamiętnikach mnicha tamże przechowywanych? Może nawet nie wie, że jeszcze w Roku Pańskim 1812 jezuita Coronil nakazywał katolickim żołnierzom wyruszajšcym przeciw indiańskim powstańcom w Wenezueli: „Zabijcie wszystkich powyżej siódmego roku życia”. Nie wie? Wszak w 1980 r. beatyfikował Jose de Anchieta, którego nazywał „bożym człowiekiem”, „pionierem ewangelizacji”, „apostołem Brazylii”, „wzorem dla całej generacji misjonarzy”. To ten sam „pionier ewangelizacji”, a tak naprawdę zwyrodniały morderca, który zwykł powtarzać słynne zdanie, że „miecz i żelazny pręt to najlepsi kaznodzieje”. W skutek takiej ideologii wymordowano w obu Amerykach więcej niż 50 milionów Indian. (...)

Marek Szenborn

 

 

nr 1, 11.01.2007 r.

KSIĽDZ LUDOBÓJCA

Kapłan katolicki Athanase Seromba skazany został przez Międzynarodowy Trybunał Kryminalny ONZ w Tanzanii na 15 lat więzienia za zbrodnie ludobójstwa, których dopuœcił się w roku 1994 w Rwandzie, kiedy ekstremiœci z plemienia Hutu wymordowali ponad pół miliona ludzi z plemienia Tutsi.

Seromba polecił napastnikom podpalić koœciół, w którym przed przeœladowaniami ukryło się dwa tysišce uchodŸców. Dowodził akcjš bojówkarzy Hutu, którzy wlali przez dach benzynę i wrzucili granaty. Do uciekajšcych strzelano. Następnie ksišdz Seromba nakazał zrównać koœciół z ziemiš.

Wielu innych księży i zakonnic ponosi winę za udział w ludobójstwie w Rwandzie. W ubiegłym miesišcu dobiegł końca proces zakonnicy, która pomagała bojówkarzom uœmiercić setki ludzi kryjšcych się w szpitalu. Dostała 30 lat. W roku 2001 dwie inne katolickie siostry zostały skazane w Belgii za pomoc w mordowaniu. Tysišce mieszkańców Rwandy, na wieœć o roli księży i zakonnic w masakrach, wyrzekło się wiary katolickiej.

Ks. Seromba zbiegł w roku 1994 do Konga, a stamtšd w roku 1997 do Włoch, gdzie przedstawił list polecajšcy byłego biskupa rwandyjskiego. Skierowany został do pracy duszpasterskiej we Florencji, gdzie aresztował go Interpol.

ZW

 

 

"FAKTY I MITY" nr 18, 05-11.05.2006 r.

MROCZNE KARTY HISTORII KOŒCIOŁA (3)

PRZEŒLADOWANIE CIAŁA

Przed kilku laty głoœny był film o mrocznych praktykach niektórych klasztorów dla „upadłych” niewiast.

Ponoć w tzw. „Pralniach magdalenek” żyło i zmarło 30 tysięcy kobiet, które dla ich „moralnego dobra” były tam umieszczane.

Specyfika tej drogi ku zbawieniu polegała na programowym trzebieniu kobiecoœci i człowieczeństwa. Do raju w niebie miały dojœć przez piekło na ziemi. Choć kardynał Tonini orzekł w imieniu Watykanu, że film „nie mówi prawdy o Koœciele”, to jednak tego rodzaju proceder był wykwitem wielowiekowej etyki katolickiej. Etyka ta pod wpływem życia i styku z innymi etykami i kulturami cywilizowała się, lecz od samego poczštku charakteryzował jš sprzeciw wobec ciała, który w klasztorach często stawał się brutalny i prymitywny. Wszelka asceza, łšczšca się nader często z uœwięconym sadomasochizmem, miała na celu zanegowanie œwiata realnego i człowieczeństwa na rzecz wirtualnego œwiata teologów i ojców Koœcioła. Była naturalnš konsekwencjš etyki katolickiej.

Niewiele jednostek ma wrodzone predyspozycje do życia w tak pojętej „œwiętoœci”, do gaszenia potrzeb i pragnień, do nastawienia się myœlami na zaœwiaty. Dlatego trzeba było wytoczyć ciężkie armaty przeciwko ciału, aby brutalnie zdusić te jego aspekty, które stojš na drodze katolickiej etyce. Ciało powinno być poniewierane, niedożywiane i niedomyte – wówczas zbliża się do Pana.

Oczywiœcie tylko pewna częœć chrzeœcijan zainteresowana była wcielaniem w życie podobnych ekstrawagancji. Niezdolnoœć do realizowania etyki katolickiej zaowocowała tym, że zainteresowani zaczęli skupiać się w klasztorach, a dla reszty przygotowano katolicyzm w wersji light, który i tak w swej okrojonej postaci był na tyle ponury obyczajowo, że większoœć wiernych zadowalała się zwykłš obłudš, ograniczajšc swš „katolickoœć” do praktykowania rytów, ale nie etyki.

Sensacja, jakš niósł ze sobš film „Siostry magdalenki”, czyli ukazanie dehumanizujšcego oblicza chrzeœcijańskich klasztorów (przynajmniej ich częœci), tak naprawdę na tym polegała, że działo się to jeszcze w XIX wieku.

Opowieœci o ekscesach mnichów i mniszek, o ich działaniach wymierzonych we własne ciało (względnie w ciała braci i sióstr), pojawiajš się od pierwszych wieków chrzeœcijaństwa, a ze szczególnš obfitoœciš cišgnš się przez œredniowiecze, by od czasów humanistycznego renesansu tracić na znaczeniu przez powolnš kompromitację nieludzkiej etyki i praktyki religijnej. Poczštków tego trudno doszukiwać się w przedstawionej w Ewangelii wspólnocie Jezusa, o którym Pismo powiada: „Patrzcie na tego żarłoka i opoja, tego przyjaciela celników i grzeszników” (Mt 11. 18–19).

Przez odwołanie się do pojęcia resentymentu (uraza wobec œwiata, żal do życia, które nie spełnia oczekiwań) etykę katolickš doskonale zdiagnozował Fryderyk Nietzsche: „Gardzi się tu ciałem, higienę odrzuca jako zmysłowoœć; Koœciół broni się nawet przed czystoœciš (po wypędzeniu Maurów pierwszym krokiem chrzeœcijan było zamknięcie łaŸni publicznych, których sama Kordoba liczyła 270). Chrzeœcijański charakter ma pewien zmysł okrucieństwa, wobec siebie i wobec innych; nienawiœć do inaczej myœlšcych; wola przeœladowania. Na pierwszym planie znajdujš się posępne i pobudzajšce wyobrażenia (...) dietę wybiera się tak, by sprzyjała zjawiskom chorobowym i rozdrażniała system nerwowy (...) czymœ chrzeœcijańskim jest nienawiœć do zmysłów, do radoœci ze zmysłów, do radoœci w ogóle”.

 

W pierwszych wiekach za ideał mnicha uchodził œw. Paweł z Teb. Miał się ubierać jedynie w liœcie palmowe. Jego następca na pustelni – œw. Antoni – żył w samotnoœci 90 lat, nigdy nie posiadł sztuki pisania i czytania, nigdy nie zmienił ubrania ani nie mył twarzy. Z kolei jego następca i uczeń – wielebny Ammon – wyprowadził już na pustynię 5 tysięcy mnichów. Był to niemal bez wyjštku margines społeczny, analfabeci, bankruci unikajšcy podatków, uciekajšcy przed służbš wojskowš, przed wymiarem sprawiedliwoœci oraz zbiegli niewolnicy. Częœć z nich liczyła na sławę „œwiętego” poprzez oddanie się ekstrawaganckiemu sposobowi życia.

Gromadne ucieczki na pustynię, aby w prymitywnych warunkach „pójœć za Jezusem”, zaczęły się od przełomu III i IV wieku. Były to uœwięcone furtki dla ucieczki przed prawdziwym życiem i odpowiedzialnoœciš. Choć przez wieki opowieœci o „dokonaniach” tych œwiętych mężów i niewiast w walce z własnym ciałem i człowieczeństwem cieszyły się niezwykłš popularnoœciš wœród adeptów katolickich zakonów różnej maœci, to jednak nie cieszyły się akceptacjš władz, a nawet niebezpiecznie balansowały między tym, co wolno, a czego nie. Już w 373 r. cesarz Walens wydał rozporzšdzenie nakazujšce wyłapywanie z pustyni wszystkich mnichów uchylajšcych się od płacenia podatków.

Życie mnicha traciło wszelkš naturalnoœć i swobodę, targane było obsesjš cielesnoœci i umartwiania: „WyobraŸnię wyposzczonych mnichów i ascetek zaludniajš demony, a cała asceza koncentruje się na walce z pokusš diabelskš. Modlitwie ustnej, polegajšcej na bezmyœlnym powtarzaniu na pamięć wyuczonych psalmów, przypisywano moc magicznš” (J.W. Kowalski).

 

Doœć wczeœnie klasztory i zakony przestały być miejscami walki jedynie z własnym ciałem. Braciom i siostrom, którzy sami nie potrafili odnieœć zwycięstwa nad diabłem, niesiono troskliwš braterskš pomoc.

Jednym z bardziej zasłużonych dla œwiętej tresury był w pierwszych wiekach chrzeœcijaństwa Szenute – opat z Atripe – jedna z głównych postaci wczesnego monastycyzmu i jeden z głównych aktorów soboru efeskiego z 431 r., który uznał tytuł Maryi Bogurodzicy. Jego współczesny biograf podkreœla, że wielebny ten – „o pięœci równie szybkiej co język” – wprowadził kary cielesne za nieposłuszeństwo i często (także własnoręcznie!) ćwiczył braci w cnocie posłuszeństwa tak ważnej dla zbawienia! Szenute nie bił jednak niewiast. Zostawiał to innym. Ograniczał się jedynie do starannego rozdzielnictwa kar. W tej sprawie zachował się jego bardzo osobliwy list, którego fragment przytaczamy: „(...) Sophia, siostra małego Starszego, o której donieœliœcie nam, że krnšbrnie oponowała i odpowiadała tym, którzy jš pouczali, i wielu [innym] bez powodu, i że starej wymierzyła cios w twarz lub w głowę: dwadzieœcia uderzeń. Dschenbiktőr, siostra małego Joannesa, o której donieœliœcie nam, że jej rozum i pojmowanie nie sš doskonałe: piętnaœcie uderzeń. Taese, siostra małego Pschaja, o której donieœliœcie nam, że pobiegła do Sansnő z przyjaŸniš i cielesnš pożšdliwoœciš: piętnaœcie uderzeń. Takus, która zwie się Hrebekka, a której usta nauczyły się przemawiać sposobem kłamliwym i próżnym: dwadzieœcia pięć uderzeń. Sophia, siostra Zachariasza: dziesięć uderzeń. I wiem ja za co. Jej siostra Apolle też sobie zasłużyła, żeby dostać kije. Ale majšc wzglšd na miłosierdzie Boże i bioršc pod uwagę okazywanš jej troskę, wybaczamy jej tym razem zarówno ów [zakazany] stosunek, jak też owš szatę, którš w swej próżnej żšdzy założyła (...). Wiem bowiem, że nie wytrzymałaby (uderzeń), gdyż jest bardzo gruba i tłusta (...). Sophia, siostra Josepha: piętnaœcie uderzeń.

I wiem ja za co. Sansnő, siostra Apy Hello, ta, która powiada: ťJa nauczam innychŤ: czterdzieœci uderzeń. Gdyż często spieszyła do swej sšsiadki z przyjaŸniš; często znów kłamała z powodu próżnych, przemijajšcych rzeczy, tak że czyniła szkodę swej duszy, której przecież niewart jest nawet œwiat cały, a cóż dopiero obraz, czara czy pucharek, dla których kłamie. Wszystkie te [uderzenia] wymierzy im starzec swymi rękami [tzn. osobiœcie] w nogi, będš przy tym siedziały na ziemi, a stara i Tahőm i inne starsze kobiety z nimi będš mu je trzymały A także owi starcy (...), trzymajšc prętami ich nogi, aż skończy je chłostać, tak jak i my na poczštku czyniliœmy. O tych jednak, które mu się w czymkolwiek przeciwstawiš, ma nam powiedzieć, gdy do nas przyjdzie; wtedy was pouczymy, co z nimi zrobić. Jeœli jednak chce im dać więcej uderzeń, dobrze; słuszne będzie, co uczyni. Jeœli zechce ich wymierzyć mniej, niech sam zdecyduje. Jeœli chce kogoœ wykluczyć, dobrze. Jeœli jednak jego serce jest zadowolone z niektórych spoœród was, tak że i tym razem chce wybaczyć (...) dobrze”.

 

Dziœ œwiat zachodni, włšcznie z Polskš, zarzucił już wszelkš „katolickoœć” w sferze etyczno-obyczajowej. Rad nie rad, Koœciół zdejmuje więc anatemy z kolejnych sfer życia, którymi dawniej tak bardzo się interesował. Ustępuje, albowiem dziœ jest to w zasadzie główny powód utraty wiernych w krajach rozwiniętych. Byt kształtuje œwiadomoœć – także Koœcioła.

Mariusz Agnosiewicz

www.racjonalista.pl

 

 

nr 3, 25.01.2007 r.

KOŒCIELNI OPRAWCY

W cišgu 100 dni w Rwandzie bestialsko uœmiercono jednš siódmš narodu – milion ludzi. Rozmiary tej hekatomby i sposób, w jaki jš wyciszono, dużo mówiš o mentalnej kondycji homo sapiens.

Tempo mordowania było trzy razy szybsze niż w przypadku Holokaustu, o którym nie zapomni się nigdy. Jednym z inspiratorów zagłady Żydów był Koœciół katolicki.

W historii masakry w Rwandzie – kraju, którego połowa mieszkańców wyznawała do 1994 roku katolicyzm – rola tego Koœcioła była jeszcze bardziej jasna i haniebna.

O zagładzie miliona ludzi, głównie z plemienia Tutsi, œwiat sobie na moment przypomniał, gdy media (oczywiœcie nie w Polsce) informowały (13 grudnia) o wyroku na ks. Athenase Serombę. Potem znów na to, co wydarzyło się przed 16 laty w Rwandzie, skwapliwie nacišgnięto całun zapomnienia. Ludzie nie lubiš żyć z poczuciem winy ani słuchać opowieœci, od których robi im się niedobrze.

Tymczasem mielšce mozolnie żarna wymiaru sprawiedliwoœci sš w ruchu, a Seromba nie jest jedynym katolickim sługš Bożym, który został napiętnowany. Proces kapelana armii, ojca Emmanuela Rukundy, rozpoczšł się w listopadzie 2006 r. Jeszcze w roku 2000 kary udało się uniknšć (brak niepodważalnych dowodów winy) biskupowi Augustinowi Misago, oskarżonemu o wysłanie z premedytacjš na œmierć dziewiętnastu uczennic z plemienia Tutsi.

Międzynarodowy trybunał ONZ nie jest jedynym sšdem, przed którym stajš duchowni. Ostatnio rwandyjski sšd skazał na 30 lat więzienia zakonnicę Theopister Mukakibibi, która odmawiała pożywienia, lekarstw i opieki pacjentom szpitala uniwersyteckiego, a potem wyrzuciła zeń pacjentów z plemienia Tutsi, wiedzšc, że czekajš na nich mordercy Hutu.

16 listopada ubiegłego roku sšd wojskowy zaocznie skazał ks. Wenceslasa Munyeshayaka, oskarżonego o gwałty i pomoc w ludobójstwie. Duchowny przebywa we Francji, a prokurator stara się o ekstradycję. Siostra Maria Kizito oraz jej przeorysza Gertrude Mukangango dostały w Belgii wyroki 12 i 15 lat więzienia za to, że wezwały bojówki Hutu, by rozprawiły się z uciekinierami Tutsi, którzy szukali schronienia w klasztorze. Zamordowano wówczas setki osób, w tym dzieci.

Nie słyszy się natomiast choćby o jedynym przykładzie odwrotnym: o księżach katolickich, którzy z narażeniem życia ratowali ofiary lub nawoływali do zaprzestania masakry. Jak do tego mogło dojœć w kraju o tak silnych strukturach katolickich?

Jednym z niewielu, którzy zadajš sobie takie pytania, jest wywodzšcy się z rodziny Tutsi jezuita, ojciec Elisee Rutagambwa, piszšcy w Boston College pracę o reakcji Koœcioła na rwandyjskš rzeŸ. Na kongresie teologów i etyków w Padwie stwierdził: „Zdumiewajšce, że współczesne nam ludobójstwo nie jest w centrum zainteresowania etyków. Teolodzy o tym nie mówiš, etycy unikajš tego tematu”. Rutagambwa stwierdził, że hekatombie w Rwandzie łatwo można było zapobiec i Zachód miał możliwoœć interwencji. Przypomniał też, że polaryzacja etniczna obu plemion była rezultatem polityki kolonizatorów belgijskich. Przedtem Hutu i Tutsi harmonijnie koegzystowali, ale kolonizatorzy stosowali znanš taktykę „dziel i rzšdŸ”, szczujšc jednych na drugich. Podobnie postępował Koœciół i Rutagambwa obarcza go współwinš za to, do czego doszło.

ZW

 

 

Pole tekstowe:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

nr 39, 01.12.2000 r. ŒWIĘTA PIĘTA (...) Dzięki temu do dzisiaj możemy podziwiać m.in. trzy głowy Jana Chrzciciela (w Wenecji, Damaszku i Amniens), dwadzieœcia osiem palców „œwiętego” Dominika, dziewięć piersi „œwiętej” Eulalii, dwie pary uszu „œwiętego” Prokopa oraz po dwa ciała „œwiętego” Łukasza (w Wenecji i Padwie) i „œwiętego” Sylwestra (w Rzymie i pod Modenš). Znanych jest ponad czterdzieœci całunów, które miały okrywać Chrystusa. Koœcioły lokalne oficjalnie naliczyły dwadzieœcia (najsłynniejszy znajduje się w Turynie). Dwadzieœcia jego tunik (najbardziej znana – w Trewirze, chociaż w roku 1843 papież Grzegorz XVI uznał, iż egzemplarz autentyczny jest przechowywany w Argenteuil pod Paryżem), kilkaset cierni z korony oraz ponad sto pięćdziesišt gwoŸdzi, użytych do ukrzyżowania. (...)

ST  

 

 

nr 22, 31.05.2002 r. JARMARK GŁUPCÓW (...) NAPLETEK JEZUSA Jego posiadaniem jako relikwii szczyciło się w 1907 r. trzynaœcie miejsc. Oczywiœcie, każdy posiadał autentyk. Do napletka Jezusa pielgrzymował nawet papież (...)

M.A.

 

 

nr 32, 18.08.2005 r.: (...) Zdšżajš do swojej matki zamieszkałej w Częstochowie, a dokładnie do kawałka pomalowanej deski, skradzionej z cerkwi w XIV wieku przez polskie wojska podczas jednej z wypraw na Ruœ. (...)

Jonasz 

 

 

nr 13, 05.04.2007 r.: (…) A czy pielgrzymi wiedzš, że obraz w Częstochowie został zniszczony w roku 1430 w czasie napadu na klasztor? Pojęcie konserwacji w tamtych czasach nie istniało, a przecież nawet fotografii obrazu nie mieli. W Krakowie po prostu namalowali na naprawionej desce nowy, trochę podobny, i interes się kręci. (...)

Lux Veritatis

 

 

nr 14, 08.04.2004 r.

KIM BYŁA MARIA?

Katolicy bez zastrzeżeń wierzš w Marię – matkę Chrystusa. Nazwali jš Matkš Boskš i pod względem oddawania czci zrównali z samym Bogiem. Właœnie minęła 20 rocznica zawierzenia jej całego œwiata. W ten sposób Jan Paweł II spełnił jedno z ostatnich życzeń Pani z Fatimy.

Poczštki jednak były inne. Przez przeszło sto lat nikt nie ustanawiał kultu Matki Boskiej, nikt nie myœlał nawet, aby uczynić z niej tak znaczšcš postać w życiu chrzeœcijan.

W historii Koœcioła nie istnieje żaden potwierdzony przekaz historyczny zwišzany z matkš Jezusa. U œw. Pawła – w jego najstarszych zachowanych listach – brak jest wiedzy o Matce Boskiej. Ewangelie również mało interesujš się Mariš. Marek wspomina, że była matkš Chrystusa i pozostałych dzieci. Mateusz zanotował, że Maria była zaręczona z Józefem i kiedy ten dowiedział się o cišży, chciał zerwać zaręczyny. Dopiero interwencja anioła udaremniła zerwanie, a Józef podjšł współżycie seksualne z Mariš dopiero po narodzinach Jezusa.

Trochę więcej dowiadujemy się o Marii z Ewangelii œw. Jana. Wspomina on, że Maria była jednš z osób uczestniczšcych w weselu w Kanie Galilejskiej. Kiedy zwróciła uwagę Jezusa, że zaczyna brakować wina, ten odpowiedział jej, żeby mu nie przeszkadzała.

Ostatnim Ÿródłem informacji o Marii sš Dzieje Apostolskie. Dowiadujemy się z nich tylko tyle, że po wniebowstšpieniu Jezusa Maria przebywała wœród apostołów w Jerozolimie.

Nic ponadto nie wiemy o dalszych losach matki Jezusa. Można więc wnioskować, że to Koœciół na własne potrzeby sprokurował mit wywyższajšcy Marię. Można się też domyœlać, że niepokalana i pełna skromnoœci Maria miała być dla wiernych ideałem kobiecoœci, a jej dziewictwo zostało przeciwstawione erotyzmowi. Gdyby zapisać w postaci kalendarza wzrost znaczenia Marii i ułożyć te daty chronologicznie, to historia kultu wyglšdałaby następujšco:

– 431 r. – sobór w Efezie uznaje Marię za matkę Boga;

– 649 r. – sobór grozi ekskomunikš za zakwestionowanie dziewictwa Marii;

– 1854 r. – ogłoszenie dogmatu o niepokalanym poczęciu Marii;

– 1950 r. – ogłoszenie dogmatu o wniebowstšpieniu Marii.

Byłoby oszustwem nie wspomnieć o tym, że madonna z dziecištkiem nie jest wymysłem Koœcioła chrzeœcijańskiego. Już kilka tysięcy lat temu odnaleziono pierwsze figurki z takimi postaciami. Miało to miejsce w Castal Huyuk, gdzie odkryto posšżek liczšcy około 8 tysięcy lat.

Z kolei na wyspach Morza Œródziemnego odkryto posšżki liczšce około 3,5 tysišca lat, podobnie jak figurki znalezione w południowych Włoszech. Postacie kobiet trzymajšcych w ramionach dziecištko odkryto w Anatolii – bogini nosiła nazwę Kybele. Takie same figurki składano w ofierze Artemidzie z Efezu. Podobnie przedstawiano Afrodytę z synem Erosem, matkę bogów Reę z Zeusem, egipskš Izydę z Horusem czy wizerunki kobiet z dziecištkiem na rzymskich monetach. Wszystkie nazywano „matkš bogów”.

Chrzeœcijańska Maria posiada ponadto wszelkie atrybuty, które przypisywano starożytnym boginiom, np. dziewictwo. Już sumeryjska Inana była równoczeœnie dziewicš i matkš. Fenicka Asztarte była czczona jako dziewicza bogini płodnoœci. Atena dla Greków była dziewicš itd. Używane

w stosunku do Marii okreœlenie „dziewica” nie ma żadnego biblijnego odniesienia. Dopiero odwołanie się do proroctwa Izajasza: „Oto Panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Emmanuel” (Iz 7. 14) i zastosowanie tych słów do Marii zapoczštkowało spory teologiczne. Œw. Justyn twierdził, że Maria była dziewicš przed narodzinami i że zachowała dziewictwo w trakcie porodu. Z kolei Orygenes nauczał, że jeœli sprawcš cišży był Duch Œwięty, a więc poczęcie nastšpiło w sposób dziewiczy, to w czasie porodu „otwarło się matczyne łono”. Dodawał przy tym, że Jezus był jedynym dzieckiem Marii i że nie prowadziła ona życia intymnego. Gloryfikowanie dziewictwa Marii zaczęto wkrótce przenosić na inne kobiety. Jeden z tzw. ojców Koœcioła, biskup Zenon z Werony, przyjšł zasadę: w dziewictwie poczęła, w dziewictwie urodziła, w dziewictwie pozostała.

Logiczne były przyczyny, dla których Koœciół posługiwał się pogańskimi boginiami w celu przybliżenia poganom chrzeœcijańskiej ideologii. Z psychologicznego punktu widzenia wskazanie w nowej wierze punktów wspólnych i odwołanie się do tego, w co wierzono wczeœniej, ułatwiało asymilację nowej religii. Upodobnienie Marii do pogańskich bogiń spowodowało, że ludzie gotowi byli przychylniej spojrzeć na nowš wiarę. I taka Maria – dziewica, matka, królowa w niebie – była zadoœćuczynieniem dla wyznawców na ziemi. Czyż można nie wielbić istoty, która jest symbolem wszechogarniajšcej harmonii? Nie tylko można, ale i trzeba. Pod jednym wszak warunkiem – jeœli chcemy być podobni do czystej Marii, musimy wystrzegać się pokus i zachować wstrzemięŸliwoœć płciowš. Tak oto poprzez uwielbienie Marii otrzymujemy od Koœcioła nakaz – oczywiœcie moralny – seksualnej abstynencji. Bo Marii można służyć tylko po zdławieniu własnej seksualnoœci.

Koœciół bezwzględnie to przesłanie wykorzystywał i wykorzystuje, ale tylko wobec maluczkich. Swoim funkcjonariuszom daje większš swobodę, a w każdym razie tłumaczy ich i rozgrzesza.

Adam Trzciński

 

 

nr 33, 25.08.2005 r.: (...) Dwa istotne punkty sporne to dziewictwo Maryi i posiadanie przez niš innych dzieci. To sami Żydzi już 300 lat przed narodzeniem Jezusa, tłumaczšc Stary Testament na język grecki, słowo alma, czyli „dziewczyna”, zamienili na „dziewica”. Tradycję tę podtrzymali chrzeœcijanie, a do rangi dogmatu sprowadził jš Koœciół... (...)

 

 

"FAKTY I MITY" nr 49, 13.12.2007 r. POLSKA PARAFIALNA

ROBIENI W CIULA

Œwiętowano Barbórkę. Jak zwykle diabły i szatani poprzebierali się w ornaty i ogonami na msze dzwonili. Porozstawiali skarbony, oblecieli z tacš. Tradycyjne strzyżenie owiec w wigilię œmierci œw. Barbary, patronki górników. Sęk w tym, że œw. Barbara... nigdy nie istniała!

Zawód górnika jest jednym z najcięższych i najniebezpieczniejszych – na każdym kroku czyha œmierć. Katastrofy górnicze zbierajš żniwo podobne do samolotowych. Toteż wobec nieustannego zagrożenia, tym łatwiej ludziom kit z opiekš patronki wciskać i wyciskać... kasę. Patronkš została œw. Barbara, do niej można porzykać. To o tyle nielogiczne, że jej ojciec, wredny poganin, nie trzymał jej w podziemnym lochu czy górniczym chodniku, ale w wieży. W kulcie œwiętych nie chodzi jednak o logikę, tylko o kasę.

Legenda o œw. Barbarze to bajka cokolwiek sadystyczna: ojciec fanatyczny poganin, piękna i mšdra córka, œluby dziewictwa, więzienie w wieży, ucieczka z domu, rozstępujšca się skała, zdrada pasterza, tortury, męczeńska œmierć dziewicy, kara œmierci. Jedno przeczy drugiemu, bo schowana w cudownie rozstępujšcej się skale, jednak zginęła, miast żyć i krzewić chrzeœcijaństwo w atmosferze cudów.

Ojciec Dioskur nie akceptował chrzeœcijańskiej wiary córki, wreszcie puœciły mu nerwy i zdekapitował jš 4 grudnia roku 305 lub 306. Tłumaczšc na nasze, ucišł jej łeb. Nawet według nas nieco przegišł.

Z drugiej strony, mógł jš żywcem spalić na stosie, jak robiła póŸniejsza katolicka inkwizycja. Bo naonczas heretyczkš była.

Za karę został rażony piorunem, stšd œw. Barbara chroni też od piorunów. Tu znowu brak logiki, bo pioruny były przez wieki przyczynš wielu pożarów i nieszczęœć ludzi. Płonęły nawet całe miasta, z koœciołami włšcznie! Żadnej ochrony od piorunów nie zapewniała œw. Barbara. Dopiero pewnikiem szatan zesłał ateistę i masona Beniamina Franklina, który skonstruował bezbożny piorunochron.

Œw. Barbara jest też patronkš artylerzystów i załóg fortecznych, czyli mogš porzykać do niej o pomoc zarówno oblężeni, jak i... oblegajšcy.

--------------------------------------------------------------------------------

W roku 1969, zgodnie z zaleceniami Soboru Watykańskiego II, dokonano w Koœciele katolickim odnowy liturgii, a przy tym przeprowadzono lustrację œwiętych. Okazało się, że nie ma żadnych dowodów, dokumentów ani wiarygodnych przekazów o istnieniu œw. Barbary. Wszystko jest w sferze legend. Wobec tego została z panteonu i z litanii œwiętych Koœcioła usunięta. Przy okazji poległ też œw. Jerzy (wczeœniej katolicy musieli wierzyć w niego, jak i w smoka, którego pokonał...) i wielu innych „œwiętych”.

Głupi by jednak rozstał się z takim niewyczerpanym, a więc cudownym Ÿródłem kasy. No i jak powiedzieć trzodzie, że się jš przez wieki robiło, mówišc po œlšsku, w ciula. Dopuszczono więc... kulty lokalne. Co oznacza modły do przysłowiowej œciany. To oczywiœcie oczywisty dowód, że kler traktuje swojš trzodę jak... trzodę. Bo przecież modły do nieistniejšcej œwiętej nie trafiš do adresata, gdyż go zwyczajnie ni ma, to jakby pisanie na przysłowiowy Berdyczów. Ale nie o to chodzi, bo ważne jest tylko, aby się kasa zgadzała.

Zgraja pasożytów, przez wieki strzygšc trzodę, nie zaniedbała też innych sposobów wyduszenia od ogłupionych ile się da. Do dziœ wyłudzajš krocie na nekrohandlu i nekrofilii, tj. handlu relikwiami œw. Barbary i ich kulcie. Czy to nie szczyt bezczelnoœci: relikwie nieistniejšcej œwiętej?

A może cud, bo skšd się wzięły?

„Relikwie” œw. Barbary znajdujš się w koœciołach w Kairze, Kijowie, Nowogrodzie Wielkim, w Bazylice œw. Jana na Lateranie w Rzymie, w koœciele œw. Marcina w Wenecji i kilkunastu jeszcze koœciołach we Włoszech. W Polsce sš m.in. w katedrze w Pelplinie, w koœciele œw. Karola Boromeusza na Karczówce w Kielcach, w Czerwińsku k. Płocka („cudownie” odnalezione w Malborku), w Sandomierzu w koœciele Nawrócenia œw. Pawła (?), w koœciele œw. Wojciecha w Koœcielcu (Małopolska – „niesprawdzone”). Jakby zebrać do kupy, to kto wie, może złożyłoby się ze cztery œwięte!

Górnicy mogš się pocieszyć jedynie tym, że darmozjady nie tylko ich zrobili w ciula. W Polsce jest ponad sto koœciołów pw. œw. Barbary. „Cudownie” odnalezione w Malborku „relikwie” zostały skradzione z koœcioła œw. Barbary w Sartowicach w... 1242 r. Tamtejszy pleban nie marnuje okazji i... planuje sanktuarium. Ale szczytem jest wyczyn burmistrza Pionek, który dopiero co zapewnił miastu „opiekę” œw. Barbary („FiM” 48/2007). Klepnęła to odpowiednia watykańska kongregacja, ta sama, która Baœkę z menu œwiętych wyrzuciła, co w przypadku nieistniejšcej œwiętej objaœnia wartoœć wszystkich tych „kultów”.

Podajemy panu burmistrzowi sposób na uratowanie twarzy. Jest jeszcze osiem innych œw. Barbar, jest więc z czego wybierać. To też męczennice, wprawdzie koreańskie z XIX wieku, ale na bezrybiu i rak ryba. Szczególnie polecamy dwie z nich, bo sšdzimy, że akurat one oddajš istotę sprawy i dowodzš, iż dobry Bóg ma poczucie humoru: Kwon Hu-I oraz Yi Chong-hui. Nomen omen.

A już na poważnie, to wyłudzanie kasy od modlšcych się o „opiekę” do nieistniejšcej œwiętej podpada, według nas, pod „doprowadzenie do niekorzystnego rozporzšdzenia mieniem”, a za to kodeks karny przewiduje w art. 286 par. 1:

„Kto, w celu osišgnięcia korzyœci majštkowej, doprowadza innš osobę do niekorzystnego rozporzšdzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocš wprowadzenia jej w błšd albo wyzyskania błędu lub niezdolnoœci do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolnoœci od 6 miesięcy do lat 8”.

Opis jest dokładny, nijak nie potrafimy dostrzec tu żadnej okolicznoœci łagodzšcej, wyłudzenie jest dokonywane œwiadomie i z premedytacjš, proceder bezczelnie jawny i masowy, do tego przestępstwo ma charakter cišgły. Pierona! Wychodzi, że wszyscy farosze na Œlšsku i nie tylko powinni garować do oœmiu lot. A może ich wszystkich na ten czas ciepnšć na przodek, żeby poznali słony smak potu górników i trud, w jakim zarabiajš na chleb doczesny?

Lux Veritatis

 

 

(...)HOMOSEKSUALNOPEDOFILNA

 

nr 17, 29.04.2005 r. KOMENTARZ NACZELNEGO

TYGRYS W KONSERWIE

(...) Klasa rzšdzšca w Koœciele – biskupi – doskonale  zdajš sobie sprawę, że obecnie mniej więcej połowa spoœród 400 tys. księży katolickich na œwiecie to homoseksualiœci (w USA, według anonimowego sondażu, nawet 60 proc.). Gdyby nie geje, papieski Koœciół  już dawno powróciłby do katakumb. Nikogo nie powinno to dziwić, bo cišgnš oni do swego naturalnego, męskiego œrodowiska – seminarium duchownego lub męskiego zakonu, gdzie stanowiš zawsze około 1/3 pierwszego rocznika. Częœć księżowskiego narybku zmienia swoje preferencje na homoseksualne pod wpływem œrodowiska. (...)

Jonasz                                                            

 

nr 1, 09.01.2003 r. WOLNA MIŁOŒĆ BLINIEGO

Dziwne, że choroby weneryczne nie doczekały się jeszcze w katolicyzmie „oficjalnej” wykładni. A przecież nikt tak ich nie rozpowszechniał jak właœnie rzymskie duchowieństwo… Choroba zwana syfilisem (kiłš) pojawiła się w chrzeœcijańskiej Europie w œredniowieczu, a przywlekli jš... pobożni krzyżowcy z Ziemi Œwiętej. (...) Bogdan Motyl www.alternatywa.com

 

 

nr 1, 09.01.2003 r. MNIEJSZE ZŁO

W ubiegłym miesišcu, za kaucjš 300 tys. dolarów, z bostońskiego więzienia wypuszczony został ks. Paul Shanley. Shanley oskarżony jest o 10 gwałtów i 6 aktów molestowania seksualnego nieletnich – od 5-latka poczynajšc. Miejscem przestępstw była m.in. parafia oraz konfesjonał. Zwolnienie z więzienia ks. Shanleya wywołało powszechne oburzenie. (...)

T.SZ.

 

 

nr 1, 09.01.2003 r. MORDERCY DZIECI

Zbiorowe gwałty, pedofilia, a nawet morderstwa – oto praktyki, którymi „umartwiali” się mnisi w jednym z amerykańskich klasztorów. (...)

Janusz Chrzanowski

 

nr 1, 09.01.2003 r. SUWAŁKI

Przed sšdem stanie Leszek S. urzędnik i działacz Akcji Katolickiej oskarżony o molestowanie pięciu dziewięcioletnich dziewczynek. Oskarżony jest żonaty, ma dwoje dzieci i kandydował w wyborach samorzšdowych z ramienia LPR.

Bóg, Dziewczynki, Honor, Ojczyzna.

 

 

nr 1, 09.01.2003 r. USA

Ksišdz Roman Kramek z diecezji elblšskiej stał się bohaterem œwišt Bożego Narodzenia za oceanem. W wieczór wigilijny aresztowano go pod zarzutem gwałtu na siedemnastolatce. Pomagał jej w ten sposób w przezwyciężeniu szoku spowodowanego wczeœniejszym molestowaniem seksualnym...

Toż to prawdziwy przełom w psychoterapii

 

 

nr 2, 16.01.2003 r.

RELIGIA Z GWAŁTEM

Akt oskarżenia przeciwko księdzu trafił do sšdu. I to nie w USA, lecz w Polsce. Prokuratura rejonowa w Wałczu oskarżyła sutannowego o zgwałcenie trzynastoletniej uczennicy. Miejsce: szkoła. Czas: zaraz po lekcji religii. Według psychologa, zeznania dziewczynki sš wiarygodne. Kuria stanęła na wysokoœci zadania i karnie przeniosła księdza do innej parafii. Za dochodzenie sprawiedliwoœci zapłacili, typowo po polsku, rodzice dziecka: sšsiedzi nie mogli im wybaczyć

„zamachu” na œwiętego kapłana i zmusili do opuszczenia miasta. Ciekawe, czy wyrok też będzie typowo polski?

PaS

 

 

nr 4, 24.01.2003 r.

PAWŁOWICZ SKAZANY

Blisko rok trzeba było czekać

na osšdzenie 39-letniego

księdza pedofila Wincentego

Pawłowicza. Sšd Rejonowy

w Łęczycy uznał artykuły w „Faktach

i Mitach” – opisujšce pedofilskie

praktyki wikarego z Witoni

– za prawdziwe i skazał zboczeńca

na 1 rok i 8 miesięcy więzienia.

W kolejce czekajš inni.

Przypomnijmy pokrótce sprawę

Pawłowicza, która zaczęła się

w kwietniu 1999 r., gdy matka jednego

z nieletnich mieszkańców

Witoni zastała swojego syna w łóżku,

podczas wymuszonego stosunku

z miejscowym wikarym. Chłopak,

podobnie zresztš jak kilku

innych jego kolegów, chodził na

plebanię, by pod okiem młodego

klechy uczyć się obsługi komputera.

Zamiast owej „nauki” klecha

organizował pedofilskie orgie,

które rejestrował za pomocš

kamery wideo. Filmy rozpowszechniał

póŸniej w Internecie. (…)

Okazało się, że „zabawiał”

się on z nieletnimi chłopcami

nie tylko na plebanii w Witoni,

ale także wywoził ich do

Szczecina i tam „wypożyczał” kolegom.

(...) Ryszard Poradowski

Marek Szenborn

 

 

nr 4, 24.01.2003 r.

ZAKONNICE GWAŁCĽ ZAKONNICE

Wobliczu skandalu seksualnego w USA obejmujšcego zarówno

diecezje, jak i podlegajšce im parafie, a także męskie

klasztory, mogło się wydawać, że oazš czystoœci i cnoty pozostajš

klasztory żeńskie. Niestety, nie.

Na poczštku stycznia 2003 roku

do prasy przedostał się raport

na temat życia w żeńskich klasztorach

opracowany przez zespół socjologów

i psychologów z Uniwersytetu

Saint Louis. Znajdujš się tam

rzeczy szokujšce.

Z badań wynika, że na 34 tys.

katolickich zakonnic w USA aż

13 600, czyli 40 procent, stanowiš

ofiary gwałtów lub innych form seksualnego

wykorzystywania. Przede

wszystkim przez księży oraz... inne

zakonnice. Zdaniem autorów raportu,

dane te sš zaniżone, gdyż u wielu

ofiar „strach przed ujawnieniem

gwałtu powodował, iż odmawiały

one udzielenia informacji osobom

prowadzšcym badania”.

Naukowcy z Uniwersytetu Saint

Louis przesłali kwestionariusze

do 2500 zakonnic, gwarantujšc im

anonimowoœć. Mimo to tylko 1164

siostry wypełniły ankiety. „Odniosłem

się do tego ze zrozumieniem

– napisał współautor raportu, prof.

John Chibnall – bowiem te kobiety

chcš pozostać lojalne wobec Koœcioła,

a jednoczeœnie zdajš sobie

sprawš z tego, że swojš krzywdš

musiałyby obarczyć koœcielne struktury,

którym poœwięciły całe życie”.

Około 30 procent amerykańskich

kobiet twierdzi, że były podczas

pracy molestowane seksualnie.

U zakonnic liczba ta wynosi 40 procent.

Klasztory żeńskie sš zatem

– w porównaniu ze œwieckimi zakładami

pracy – raczej oœrodkami

zepsucia seksualnego.

Liczba młodych Amerykanek,

które chciałyby poœwięcić się służbie

zakonnej, gwałtownie spada,

a żeńskie zakony szybko się starzejš.

Tylko 3 procent zakonnic jest

przed czterdziestkš, a 70 proc. sióstr

to kobiety po szeœćdziesištce.

Janusz Chrzanowski

(na podst. „St. Louis Post-Dispatch”, USA)

 

 

nr 6, 13.02.2003 r. W CHINACH TEŻ...

Ks. Michael Lau z Hongkongu został właœnie skazany za seksualne molestowanie 15-letniego ministranta. Odkrycie księżowskich upodobań seksualnych było dla parafian szokiem.

Lau zmusił chłopca do doodbytniczego stosunku płciowego co najmniej dwukrotnie. Władze koœcielne wiedziały o tym, ale nie zgłosiły przestępstwa, obawiajšc się

skandalu. (...)

TSz

 

 

nr 8, 27.02.2003 r.

DIABŁY I PAPIEŻE

Niektórzy z papieży to prawdziwi playboye. Jan XII

(955–963) cudzołożył i utrzymywał stosunki kazirodcze,

swojego kochanka (dziesięcioletniego chłopca!) wyœwięcił

na... biskupa, a potem tak się rozbestwił, że zamienił

koœciół œw. Jana Laterańskiego w... dom publiczny.

Finał jego żywota był tragiczny:

został przyłapany w łóżku in flagranti

przez zazdrosnego męża i zabity

przez niego łańcuchem. Leona

VIII (963–965), jego następcę, trafił

szlag w trakcie stosunku (piękna

œmierć męczennika miłoœci).

15-letnia Marozja „uwiodła” starszego

od niej o 30 lat papieża

Sergiusza III (904–911) i urodziła

mu syna, który 25 lat póŸniej został

papieżem Janem XI.

Po całej erze panowania

papieży przeklętych

nadeszła era papieży

rozpustników,

kiedy to Rzym, œwięte

miasto, zostało zamienione

w burdel,

oraz era rewolucji

seksualnej w żeńskich

zakonach.

Papież Sykstus

IV (1471–1484), największy

rozpustnik

swoich czasów, i Juliusz

II (1503–1513),

ojciec trzech córek,

zakładali w Rzymie

domy publiczne,

a papież Aleksander

VI (Rodrigo Borgia,

1492–1503) razem

z czwórkš dzieci oddawał

się wyrafinowanej

rozpuœcie. Utrzymywał

m.in. stosunki

seksualne ze swojš

córkš Lukrecjš (a ta

z kolei ze swymi braćmi),

współżył również

z młodziutkš Sciantiš,

narzeczonš swego brata,

a poza nimi miał też oficjalnš

kochankę. Była niš

Vanozza de Cattaneis,

matka jego czworga dzieci. Na dłużej

zwišzał się z Juliš Farneze. To tę właœnie

kochanicę papieża nazwano „małżonkš

Chrystusa”. Aleksander VI zapraszał

rzymskich notabli na watykańskie

orgietki, na których nagie prostytutki

tańczyły i oddawały się papieskim

goœciom. Zresztš

ladacznice i kurtyzany

przyczyniły się do rozwoju budownictwa

sakralnego. Na przykład

Klemens VII właœnie od nich nakazał

w 1523 r. œcišgnšć wysoki pieniężny

haracz na budowę Santa Maria

della Penitenza. Odwdzięczono

im się za to wtedy, gdy nadeszła

moda na stosy dla osób żyjšcych

seksualnie z diabłem – jedynie prostytutki

zatrudnione w domach publicznych

wolne były od podejrzeń

o spółkowanie z szatanem! Za papieża

Innocentego X (1644–1655)

jego konkubina, a jednoczeœnie

wdowa po jego bracie – Olimpia

Maidalchini zwana „papieżycš”

– ogłosiła w 1645 r., że rzymskie

prostytutki podczas oficjalnych uroczystoœci

mogš pojawiać się w karocach

i majš prawo do herbów.

„Papieżyca” wzięła je pod opiekę

z uwagi na otrzymane od nich bogate

upominki.

A jak wyglšdał oficjalny celibat

u duchownych niższego rzędu?

Podam zaledwie kilka z setek przykładów:

wizytacja klasztorów w Dolnej

Austrii (1563 r.) pozwoliła

stwierdzić, że przy dziewięciu mnichach

benedyktynach żyło siedem

konkubin, dwie żony, dziewiętnaœcioro

dzieci. Przy siedmiu kanonikach

klasztoru w Neuburg stwierdzono

trzy legalne żony, siedem

konkubin, sto pięćdziesięcioro czworo

dzieci! Nie inaczej było w zakonach

żeńskich: czterdzieœci zakonnic

w Aglar miało dziewiętnaœcioro

dzieci. W Auxonne osiem zakonnic

twierdziło, że zostały pozbawione

dziewictwa przez diabły.

Diabły podniecały

również œwiętš Katarzynę z Sieny

(1347–1380), patronkę Rzymu i zakonu

dominikanów. Wprowadzały

jš w erotyczny trans nie tylko

w celi, ale nawet w koœciele.

Zresztš œwiętej Katarzynie nie

Najwyższego Oblubieńca. Pierœcień

ten – widoczny tylko dla

œwiętej osoby – wykonany był...

z napletka Jezusa pozostałego po

obrzezaniu w ósmym dniu ziemskiego

bytowania boskiego syna.

Jedna z mniszek klasztoru Cambrai

(1491 r.) zeznała w œledztwie

„Œwiętej Inkwizycji”, że pozwoliła sobie

na wprowadzenie diabła do klasztoru

i... 434 razy miała z nim stosunek

seksualny. W Louviers diabelska

erotomania nawiedziła 18 mniszek

na 50 zamieszkałych w klasztorze.

Sławna przeorysza Magdalena

z Cordony (1554 r.) współżyła cieleœnie

z cherubinem Balbanem, który

dodatkowo przenosił jš na orgie

grupowe do klasztorów męskich,

gdzie oddawała się wszystkim, którzy

zapragnęli z niš seksu. Nienasycone

seksualnie diabły

pojawiały się wszędzie,

zarówno u urszulanek

w Loudun, jak i benedyktynek

madryckich.

Mniszki cambraiskie

w napadach żšdzy

i erotycznego szału

właziły na drzewa,

zwieszały się z gałęzi,

miauczały, wykonywały

ruchy kopulacyjne

i onanizowały się.

Ksišżę piekieł

niejedno miał imię:

właził pod suknie

w postaci kota liżšcego

wargi sromowe

(klasztor w Hensburgu),

zamieniał się

w gwałcšcego psa

(Kolonia), zaœ w Aix

sam Asmodeusz

zmuszał siostrę do

obnażania się, czynienia

ruchów lubieżnych.

Najsłynniejsza

inwazja seksualnych

diabłów (spopularyzowana

współczeœnie przez literaturę,

teatr, operę i film)

to słynne diabły z Loudun.

Znakomity pisarz Aldous

Huxley w powieœci „Diabły z Loudun”

okreœlił wszetecznš „współpracę”

zakonnic z diabłami jako

szok dla bywalców najpodlejszych

domów rozpusty w Europie.

Obłškane kobiety, żyjšce w celibacie,

wyczerpane buntem młodych

organizmów, przyznawały się

do współżycia płciowego z diabłami

zamienionymi w psy, koty,

księży, spowiedników, w języki

i usta swych klasztornych współtowarzyszek.

Wirujšcy seks kršżył po Europie

i atakował „nabożnych” mnichów,

księży, zakonnice i... papieży.

A dzisiaj widmo kršży nadal,

ale jest mniej widoczne lub

przemilczane i ma formę utrzymywania

„bratanic”, „gospodyń”, „kucharek”

lub przejawia się poprzez

onanizm, erotomanię i – niestety

– pedofilię.

Andrzej Rodan

 

 

nr 14, 10.04.2003 r.

KSIĽDZ, NASZ PAN

Prawie 20 proc. prostytutek przyznało, że ich klientami sš księża – wynika z pierwszych pełnych naukowych badań nad nierzšdem, przytoczonych przez „Newsweek”. Okazuje się, że to ulubiony klient, bo – jak mówiš dziewczyny – „nigdy nie narzeka, nie zrzędzi, a jak coœ mu się nie podoba, to płaci i zmienia dziewczynę”. Z raportu wyłania się prawdziwy obraz Polaka katolika. Jak ujawnia jedna z pracownic agencji usytuowanej w sercu osiedla, „czasami około godziny

23 mamy cztery psy przywišzane do parkanu”. To dobrzy mężowie wyszli z pupilami na spacer. Tyle że z wolnoœci korzystajš sami. W prawdziwe osłupienie wprawił jednak pracowników agencji sšsiad, który wpadł do nich ze œwięconkš w czasie ubiegłorocznej Wielkanocy. „Postawił na barze koszyczek, wbiegł na górę i... po 45 minutach wyszedł”. Widać katolicy nie przejmujš się naukami Koœcioła. „Nie robię nic złego – zwierza się z kolei jeden z mężów – to, że przytulę się raz na jakiœ czas do mojej dziewczyny w porcie Warszawa, daje mi siłę do przetrwania w małym miasteczku z żonš nauczycielkš i trzema córkami...”.

PaS

 

 

nr 14, 10.04.2003 r. W roku 2002 księża rzymskokatoliccy uprawiali seks na wszystkich kontynentach i we wszelkich możliwych odmianach. I dobrze. Tyle że ekspresja ich seksualnoœci często kolidowała z kodeksem karnym. Tak wynika z raportu amerykańskiej organizacji „Katolicy za Wolnym Wyborem”.

RAPORT WIĘKSZOŒCI, CZYLI... SEKSBOHATERZY

Obszerne opracowanie opisujšce 379 wybranych seksbohaterów – to swoista podróż dookoła œwiata œladami koœcielnej hipokryzji i obowišzkowego celibatu.

Autorzy raportu powołujš się prawie wyłšcznie na Ÿródła amerykańskie lub angielskie, a poza tym w podpunkcie „Polska” uwzględniajš jedynie ujawnionš przez „FiM” sprawę arcybiskupa Paetza. O kilkudziesięciu innych aferach seksualnych, opisanych przez nas, nie ma tam ani słowa. Jak rozumiemy zatem, aby uzyskać rzeczywistš liczbę koœcielnych afer erotycznych wykrytych przez œwiatowe media, należy pomnożyć przez kilkadziesišt powyższš cyfrę. Trzeba sobie także zdawać sprawę z faktu, że skandale ujawnione przez media to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Ta góra to zwłaszcza kraje i okolice ubogie, zacofane, gdzie a strach przed zemstš Koœcioła i ostracyzmem œrodowiska – wszechobecny. Przecież o masowym wykorzystywaniu seksualnym Afrykanek przez katolickich misjonarzy

dowiedzieliœmy się tylko dlatego, że ofiarš księży – wobec plagi AIDS – zaczęły padać także białe zakonnice z zachodniej Europy. Gwałcone kobiety wszczęły alarm wœród swoich rodzin, a te poinformowały prasę, a nawet polityków.

Dodać należy, że raport obejmuje doniesienia z jednego zaledwie roku – 2002! Daje to wyobrażenie o skali zjawiska i totalnej kompromitacji instytucji celibatu.

O wszystkich najgłoœniejszych sprawach pisaliœmy na bieżšco na naszych stronach międzynarodowych. Poniżej prezentujemy garœć mniej znanych, bulwersujšcych lub bardziej egzotycznych geograficznie seksskandali. że Koœciół wszędzie, nawet na Antypodach, jest taki sam: zakłamany aż do bólu, gotowy zrobić wszystko,

aby skandal ukryć i z obrzydliwej afery wyjœć obronnš rękš.

Argentyna – Virginio Isotton – oskarżany o molestowanie dziewczynek, które przygotowywał do pierwszej komunii. Przeniesiono go do innej diecezji, gdzie został proboszczem.

Australia – Gerald Ridsale – skazany na 18 lat więzienia za wykorzystanie seksualne 21 dzieci. Jedna z ofiar twierdzi, że kiedy poskarżyła się w 1993 r. na postępowanie duchownego jego przełożonemu, arcybiskupowi Pellowi, ten za milczenie zaoferował jej pienišdze.

Boœnia – Jozo Zovko – wykorzystywał seksualnie kobiety (często kalekie) pielgrzymujšce do sanktuarium w Medjugorie.

Brazylia – Salomao Soares de Oliveira – finansował jednoczeœnie cztery kochanki, w tym dwie niepełnoletnie.

Alexander Nicolaus Weber – były dyrektor katolickiej szkoły dla chłopców, wykorzystał w pokoju hotelowym szeœciolatka.

Chile – Victor Carrera Trivinio – zgwałcił brutalnie 13-letniš dziewczynkę. Koœcielny sšd skierował go na terapię i „pacjent” czym prędzej wyjechał do Włoch.

Na proœbę rodziny poszkodowanej Sšd Najwyższy Chile zażšdał od państwa włoskiego ekstradycji Trivinio.

Enrique Valdenbenito – oskarżony o zgwałcenie dwóch chłopców (9- i 10- -letniego). Mimo toczšcego się procesu, biskup pozostawił go na dotychczasowym stanowisku.

Kolumbia – Enrique Diaz Jimenez – prawdziwa seksgwiazda recydywy na międzynarodowš skalę! Oskarżony przed dekadš o masowe wykorzystywanie chłopców w czasie „praktyki duszpasterskiej” w USA (Nowy Jork), wyjechał za poręczeniem biskupa Brooklynu do Wenezueli. Po latach został aresztowany w Kolumbii za wykorzystanie dwóch miejscowych chłopców.

Irlandia – siostra Dominika (Nora Wall) – zakonnica oskarżona o seksualne wykorzystywanie dzieci. Dopuœciła się dwóch gwałtów w sierocińcu, gdzie była zatrudniona.

Meksyk – Nicolas Aguilar – oskarżony o molestowanie 60 (!) małoletnich w wieku 11–13 lat. Diecezja zaciekle broniła księdza, tłumaczšc go „problemami zdrowotnymi”.

Filipiny – Macario Apuya – zgwałcił 14-latkę.

RPA – Frank Goodall – oskarżony przez byłš zakonnicę o wielokrotny gwałt, skazany wyrokiem sšdu, nadal sprawuje funkcje duszpasterskie. Obecnie w Anglii.

Włochy – Margarito Reyes Marchena – oskarżony o molestowanie czwórki dzieci i osadzony w areszcie domowym. Niejako mimochodem, raport odkrywa nowe znaczenie słowa „katolickoœć”, czyli „powszechnoœć” – obecnoœć Koœcioła na całym œwiecie sprawia, że łatwo można przerzucać przestępców nawet z kontynentu na kontynent. Dzięki takiej katolickoœci duchowni skandaliœci unikajš kary doczesnej; z wiecznš radzš sobie za pomocš spowiedzi. Na zdrowy rozsšdek, po opublikowaniu raportu obrazujšcego łamanie celibatu na tak masowš skalę, hierarchia koœcielna powinna zapaœć się ze wstydu pod ziemię bšdŸ – przynajmniej – natychmiast zaprzestać publicznego wypowiadania się w kwestiach moralnych. Nic takiego się jednak nie stanie – purpuratów te wieœci nie zaskakujš, wszak znajš oni od zawsze dużo pikantniejsze historie z własnych, wewnštrzdiecezjalnych dochodzeń. Dla nich to bułka z masłem, integralna częœć życia

„jednego, œwiętego i apostolskiego Koœcioła”.

Adam Cioch

 

 

nr 15, 17.04.2003 r. HORROR W ZAKONIE

To, co się działo w superreligijnej, katolickiej Irlandii, ma charakter jeszcze bardziej skandaliczny niż zjawisko amerykańskie. W Irlandii pedofilia wœród duchowieństwa zwišzana jest z instytucjš domów dziecka i domów poprawczych, których prowadzenie państwo powierzyło zakonom katolickim. Kierowano do nich nieletnich, którzy weszli w konflikt z prawem, a także tych, których rodziców (zwłaszcza samotne matki) Koœciół uznał za nienadajšcych się do wychowania dzieci. Placówki te, przez nikogo niekontrolowane, stały się obozami koncentracyjnymi. Dzieci zmuszano do pracy ponad siły, a ich wynagrodzenia szły na konto zakonów. Nieletni harowali od œwitu do nocy w polu, w fabrykach, w piekarniach. Ich nadzorcy, zakonnicy, znęcali się nad nimi i wykorzystywali w charakterze seksualnych zabawek. (...)

T.S.

 

 

nr 17, 01.05.2003 r. PEDOFIL PRZED SĽDEM

Stało się wreszcie to, na co sprawiedliwoœć czekała pięć lat. Ksišdz Wincenty Pawłowicz – pedofil wykorzystujšcy seksualnie ministrantów – stanšł, za sprawš „FiM”, przed obliczem sšdu. Proces zboczeńca w sutannie nie wzbudził najmniejszego zainteresowania mediów.

Jak to zwykle bywa w przypadku sprawy z udziałem księdza, Sšd Rejonowy w Łęczycy wyłšczył jawnoœć procesu, co oznacza, że nie możemy relacjonować na bieżšco ustaleń Temidy. A jednak co nieco przeniknęło przez grubš œcianę sšdowej sali i dotarło do naszych uszu. Ustaliliœmy na przykład, że w pierwszym dniu zeznawało dziewięć osób, w tym pokrzywdzeni chłopcy i ich rodzice. Pawłowicz przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale usiłował pomniejszyć ich znaczenie (...) M.Sz., R.P.

 

 

nr 25, 26.06.2003 r.

POWTÓRKA Z PAETZA

Afera z arcybiskupem Paetzem, którš ujawniły „FiM”, już ucichła, ale mamy kolejnš. Ksišdz ze œcisłego kierownictwa Arcybiskupiego Seminarium

Duchownego w Poznaniu molestował seksualnie kleryka.

(…) Pytał, co myœlę o zwišzkach między mężczyznami i w pewnym momencie zaczšł mnie obejmować i pieœcić. Byłem jak sparaliżowany, nie wiedziałem, jak zareagować, a on do mnie: „Nie wykręcaj się, bo swój swojego zawsze pozna”. Byłem przerażony sytuacjš i oszołomiony. Do dzisiaj nie wiem, jak jego członek znalazł się w moich ustach. Trzymał mnie mocno za głowę. Wyrwałem się tuż przed „finałem” choć prosił, żeby mógł skończyć w ustach... Gdy wychodziłem

przypomniał, że nawet gdy jesteœmy sami mam zwracać się do niego „proszę księdza”.

Pomińmy szczegóły oralnego stosunku płciowego, które Marek P. relacjonuje bardzo skrupulatnie. Niejako w nagrodę ks. prefekt zakomunikował alumnowi decyzję o umorzeniu jego zadłużenia z tytułu czesnego.

– Wkrótce mieliœmy wyjeżdżać do przydzielonych nam parafii, aby pomagać przy liturgii Œwišt Bożego Narodzenia. Ksišdz prefekt na egzorcie uprzedzał, abyœmy nie ulegali pokusom homoseksualnym, bo „mamy ten problem w archidiecezji”. Dokładnie tak powiedział – wspomina Marek P.

Klerycy wrócili do seminarium 5 stycznia br. Marek P. bez trudu zaliczył sesję egzaminacyjnš (na dowód pokazuje mi indeks), jedynie ze œpiewem u ks. prałata

Szymona Daszkiewicza miał poważne kłopoty. – 31 stycznia rozpoczynała się przerwa międzysemestralna. Ksišdz prefekt wezwał mnie po raz kolejny. Powiedział, że ksišdz Daszkiewicz był jego prefektem w okresie seminaryjnym i do dzisiaj majš œwietny kontakt. Znów drzwi na klucz, odsuwanie stołu, by rozłożyć wersalkę i... konsekwentnie pomińmy szczegóły, tym razem doodbytniczego stosunku płciowego. BšdŸ co bšdŸ w indeksie Marka P. figuruje zaliczenie

œpiewu, opatrzone datš 5 lutego 2003 r. Kilka dni póŸniej doszło do „trzeciego razu”. – Kazał mi przyjœć, żeby omówić plan pracy na kolejny semestr, bo wcišż byłem seniorem. Gdy już się usatysfakcjonował, chwilę rozmawialiœmy. Ksišdz prefekt przyznał, że „popełniliœmy grzech, ale z tych do rozgrzeszenia”. Powiedziałem bardzo kategorycznie, że więcej się na to nie zgodzę, że nie potrafię tak dalej żyć. W takim zakłamaniu. Od tego czasu atmosfera wokół Marka P. zaczęła gęstnieć. Choć niektórzy koledzy z kursu ujawniali mu, że jest stałym obiektem dyskusji i pytań podczas scrutinium, oddychał z ulgš, bo ksišdz prefekt zdawał się o nim zapomnieć. Czasem, w póŸnych godzinach, przychodził jeszcze do pokoju swojego wychowanka i rozglšdał się jakby szukał jakiegoœ „haka”.

– Jeszcze 25 marca podczas odpustu seminaryjnego wszystko było w jak najlepszym porzšdku. Nazajutrz, z samego rana, zostałem wezwany do gabinetu księdza rektora. Przy rozmowie obecny był również ksišdz Magdziarz, ale się nie odzywał. Ksišdz Wygralak powiedział tak: „Doszedłem do wniosku, że twoim powołaniem nie jest stan kapłański i lepiej sobie poradzisz w œwiecie œwieckim”. Zapytałem o konkretny powód tej opinii. „Nie potrafiłbyœ żyć w czystoœci”

– odparł i dał mi dwie godziny na opuszczenie seminarium. „Nawet nie próbuj odwoływać się do arcybiskupa (Stanisława Gšdeckiego – dop. A.T.), bo to nic nie da” – przestrzegł, gdy już wychodziłem z gabinetu.

Rozmawiałam z Markiem P. przez wiele godzin, więc z jego zwierzeń ujawniam zaledwie fragment. Wybrany ku przestrodze rodziców oraz ich synów poddawanych w Poznaniu „testom z powołania kapłańskiego” przez seminaryjnego przełożonego. A może prokuratura zechce zbadać, czy przedstawione wydarzenia nie wyczerpujš znamion przestępstwa okreœlonego w art. 199 kodeksu karnego („Kto, przez nadużycie stosunku zależnoœci lub wykorzystanie

krytycznego położenia, doprowadza innš osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynnoœci seksualnej albo do wykonania takiej czynnoœci, podlega karze pozbawienia wolnoœci do lat 3”)? A przy okazji – podobno arcybiskup Paetz ma się œwietnie…

Anna Tarczyńska

 

 

nr 26, 03.07.2003 r. OPĘTAŁ GO DIABEŁ

Za 45-krotne wykorzystanie seksualne chłopców i sprzeniewierzenie 85 tys. euro niemiecki ksišdz K. stanšł przed sšdem w Regensburgu.

46-letni zboczeniec w sutannie długo zaprzeczał pierwszym doniesieniom dzieci i rodziców na temat jego seksualnych wykroczeń. Nie odpowiadał też na stawiane mu przez policję i prokuratura zarzuty. Dopiero przed sšdem złożył szczegółowe oœwiadczenie, w którym przyznał się do wszystkich punktów oskarżenia (...) Opracowała Sandra Tarkowska

 

 

nr 26, 03.07.2003 r.

KOŒCIELNE OBOZY DLA INDIAN

KATOEKSTERMINACJA

Po tym, co spotkało Indian ze strony białych osadników i żołnierzy amerykańskich u zarania USA, należałoby oczekiwać, że odtšd władze tego kraju będš ich wyłšcznie głaskać i adorować. Tymczasem urzšdziły im coœ w rodzaju hitlerowskich obozów. Do pełnienia funkcji kapo zaangażowano katolickich księży i zakonnice.

W roku 1963, gdy Sonny One Star miał 6 lat, pod dom w rezerwacie Rosebud w stanie Płd. Dakota, w którym mieszkał z babkš, podjechał samochód i zabrał go do szkoły z internatem. „Babka od razu zaczęła zawodzić pieœń œmierci. Wszyscy wiedzieli, że sšsiedzi bezpowrotnie stracili dzieci uprowadzone do katolickich szkół, więc traktowali to jako podróż w jednš stronę, wyrok œmierci. Wtedy się zaczęły wszystkie moje niedole” – wspomina Sonny.

Przed kilku laty wódz plemienia Siuksów, ten sam Sonny One Star, zobaczył, że do drzwi jego domu w Rosebud Reservation podchodzi ks. Kenneth Walleman, były zarzšdca St. Francis Mission, szkoły z internatem prowadzonej przez jezuitów. Sonny chwycił strzelbę. „Nie mogłem się opanować. Cały się trzšsłem. Chciałem go zabić. Ksišdz uciekł”. Zaraz po przybyciu do internatu One Star dowiedział się, że nie wolno mu pisnšć słowa w języku plemiennym lakota, którym się posługiwał. Złapany na tym przestępstwie był bity jak wszyscy – wiosłem po gołych poœladkach. „To się zdarzało regularnie”. Wkrótce potem zaczęła się przemoc seksualna. Obmacywanie, zmuszanie do seksu oralnego, gwałcenie przez dwie zakonnice i pięciu zakonników. „Siedziałem cicho. Nigdy słowa nie pisnšłem”. Przerażała go zwłaszcza jedna z zakonnic, która dotykała go na siłę podczas przerw. „Wcišż czuję jej zapach, jej ręce. Straszna kobieta”. Molestowanie seksualne skończyło się, gdy One Star miał 8–9 lat. „Potem było już tylko wiosło. I pięœć. Ale to mogłem wytrzymać”.

Zaczšł pić jako nastolatek. Wpadł w alkoholizm. W roku 1990 poznał kobietę, która pomogła mu się uwolnić od nałogu; ożenił się, ma troje dzieci.

Po latach milczenia setki Indian zaczynajš mówić. Relacje o ich przeżyciach trafiły na łamy dziennika „Washington Post”.

Na przełomie XIX i XX wieku rzšd federalny opracował program przymusowej asymilacji Indian. Powołałdo życia specjalne szkoły z internatami, a niektóre z nich przejęli potem zakonnicy, głównie jezuici. „Ludzie, którzy nadzorowali szkoły, usiłowali zabić indiańskš kulturę” – stwierdza Charles Haines, profesor biologii na Haskell Indian Nation University w Lawrence w stanie Kansas, który od kilku lat bada historię szkół z internatami. Popularne niegdyœ hasło głosiło: „ZABIJAJĽC

INDIANINA, OCALASZ CZŁOWIEKA”. Metody ocalania były bezpardonowe. Jeszcze w latach 30. federalni agenci rozpoczęli przymusowe przesiedlanie dzieci indiańskich do internatów. Rodzinom, które się temu aktywnie sprzeciwiały, odbierano pomoc federalnš. Przed trzema laty zastępca sekretarza Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Kevin Gover, stwierdził w przemówieniu: „Najgorsze ze wszystkiego jest to, że Bureau of Indian Affairs popełniało akty gwałtu na dzieciach, zsyłajšc je do przyszkolnych internatów, gdzie były poddawane brutalnej przemocy fizycznej, duchowej, psychologicznej i emocjonalnej”.

Prof. Heines: „Katolickie szkoły były gorsze od federalnych. Ponad połowa dzieci z rezerwatów indiańskich Płd. Dakoty była przez całe dziesięciolecia do nich przymusowo wysyłana. Pastwienie się nad dziećmi odbywało się 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Tak naprawdę to nie były szkoły – to były obozy pracy”. Nieletni Indianie byli zmuszani do pracy na budowach i w polu, w gospodarstwach białych osadników.

W Kanadzie działy się podobne rzeczy. Byli uczniowie skierowali sprawę do sšdu; zakończyła się milionowymi odszkodowaniami i ustanowieniem rzšdowego

„funduszu restytucyjnego” w wysokoœci 240 mln dolarów.

Zarówno rzšd, jak i Koœciół w Kanadzie, przyznały się do nadużyć, gwałtu, wyzysku i przeprosiły ofiary. Lecz w USA panowała cisza – dopóki w ubiegłym roku nie eksplodował koœcielny skandal pedofilski. Księża i zakonnice rutynowo bili dzieci pasami do ostrzenia brzytew, wiosłami itp. – nierzadko do krwi. Starsze dzieci często zmuszano do bicia młodszych. Takie kary stosowano za moczenie łóżka czy rozmawianie w języku narodowym. Uczniów zamykano w szafach na

całe godziny, zmuszano do klęczenia, jedzenia szarego mydła. Jeden z uczniów wspomina, jak zakonnica zepchnęła go z trzeciego piętra zsypem do pralni za mówienie w języku plemiennym. Kilku innych opowiada, jak „propagatorzy dobrej nowiny” powiesili chłopaka za nogi, głowš w dół, na dzwonnicy – to była kara za to, że próbował uciec.

Księża i zakonnice uprawiajšcy pedofilię wykorzystywali dzieci już od 6 roku życia. Przemoc seksualna kończyła się z reguły wtedy, gdy ofiara była już na tyle silna, by mogła się bronić.

Sandy Wade spędziła młodoœć w internacie Misji œw. Pawła w rezerwacie Yankton. Jej 14-letni brat, Frank, zwierzył się kiedyœ, że

gwałcił go ksišdz. Gdy się poskarżył, wyrzucono go ze szkoły jako niereformowalnego. Zmarł w wieku 17 lat po przedawkowaniu narkotyków. „Frank miał zawsze ponadrywane uszy i posiniaczone od uszczypnięć zakonnic policzki” – wspomina jego siostra.

Sherwyn Zephier ubolewa, wspominajšc czas spędzony w internacie Misji œw. Pawła: „12 lat kar i tortur. (...) Starsi uczniowie usiłowali mnie gwałcić, gdy zobaczyli, że robi to zakonnica”.

Darrell Marcus, jeden z przywódców Siuksów w Rosabud, który był gwałcony i bity u œw. Franciszka, mówi: „Wcišż staram się to pojšć. Mogę to porównać

do tego, przez co przechodzili Żydzi albo Murzyni w czasach niewolnictwa”. Niektórzy jezuici i zakonnice przepraszali potem w listach. Inni idš w zaparte lub bagatelizujš problem. Niektórzy zmarli.

Siostra Miriam Shindelar, była nauczycielka od œw. Pawła, oficjalnie przeprosiła w imieniu parafii za historyczne nieprawoœci, jakich dopuszczano się w rezerwatach, i poprosiła „o wybaczenie tych, którzy zostali poszkodowani i zranieni”.

Siostra Mary Francis Poitra (przekroczyła osiemdziesištkę) okreœla oskarżenia wobec niej (fizyczne znęcanie się i przemoc seksualna) jako „plotki”. Twierdzi, że... „dzieci zasłużyły na wszystko, co je spotykało”!

77-letni ksišdz Joseph Gill był przez kilkanaœcie lat dyrektorem Misji œw. Pawła. Jest oskarżany przez byłych uczniów o sadystyczne bicie bez powodu, prawienie o Jezusie podczas trzymania ręki w majtkach dzieci i o molestowanie ich. „Jestem zaszokowany, pracowaliœmy w nadgodzinach. Było duże napięcie. Mieliœmy niedobory kadrowe” – wyjaœnia.

Setki byłych uczniów – ofiar szkół z internatami – wytoczyło właœnie rzšdowi federalnemu USA grupowy proces; domagajš się odszkodowania w wysokoœci

25 miliardów dolarów za rutynowe pastwienie się, powszechnš przemoc seksualnš i sadyzm. Pozew oskarża rzšd, że wynajšł Koœciół katolicki do prowadzenia internatów i płacił za to. Na poczštku lipca spodziewana jest fala oskarżeń przeciw klerowi, diecezjom i zakonom zaangażowanym w funkcjonowanie

placówek dla Indian. Departament Sprawiedliwoœci USA odmawia komentarzy w tej sprawie. Koœciół katolicki milczy.

Tomasz Wiszewski

 

 

nr 27, 10.07.2003 r. WIELKA BRYTANIA

Brytyjski polityk i działacz gejowski Peter Tatchell wezwał anglikańskiego arcybiskupa Yorku, Davida Hope’a (drugiego w hierarchii ważnoœci), do publicznego przyznania się, że jest gejem. To już dziesišty „zdemaskowany” biskup w karierze Tatchella.

Chyba już pora demaskować tych żyjšcych w czystoœci.

 

 

nr 28, 17.07.2003 r. WIARA POSZŁA W LAS

(…) Problem przemocy seksualnej duchownych jest w Australii równie poważny, jak w USA – stwierdzili delegaci na zjazd założycielski australijskiej filii powstałej w USA niezależnej organizacji wiernych dšżšcych do odnowy Koœcioła, Voice of Faithful (Głos Wiernych, która zrzesza obecnie 35 tys. członków w 21 krajach). „Fakty przedstawiajš się posępnie – oœwiadczył prezes filii australijskiej, prof. Jim Post. – Wiarygodne oskarżenia przeciw kilkuset księżom wysunęło w Australii ponad 1300 ofiar i sš to dane niepełne. Wzišwszy pod uwagę liczbę ludnoœci, sytuacja jest równie fatalna, jak w USA”. Tak więc rak toczšcy kler katolicki okazał się nieuleczalny i jeden Pan Bóg wie, jak długo jeszcze Koœciół z nim pocišgnie.                                                                                           Tomasz Wiszewski

 

 

nr 34, 28.08.2003 r.: (…) W roku 1966 szeœciu księży z Mount Carmel Orphanage [Kanada] zostało osadzonych za ponad 50 gwałtów na 17 nieletnich sierotach. (…)                                                                                                                                                                                                               Tomasz Wiszewski

 

nr 30, 31.07.2003 r.

BOŻE DZIECI

Każda pedofilska wpadka księdza spotyka się

zawsze z tš samš reakcjš biskupów: „Mój Boże,

gdybyœmy wiedzieli wczeœniej”. Mamy dowód,

że hierarchowie zwyczajnie łżš.

Księdza Jerzego Ubermana,

proboszcza parafii Podwyższenia

Krzyża œw. w Słowinie

(diec. koszalińsko-kołobrzeska),

zgubiła pazernoœć. – Nieopatrznie

powiedział jednej z nauczycielek, że

M. ukradł mu pięćdziesišt złotych.

Od tego się zaczęło – mówi policjant,

bioršcy udział w póŸniejszym

zatrzymaniu księdza.

Wzburzona wychowawczyni

chłopca (w dalszej częœci będę go

nazywała Andrzejem), a jednoczeœnie

koleżanka ks. Ubermana uczšcego

religii w tej samej szkole, wezwała

matkę 12-latka, żeby poinformować

jš o występku syna. Dzieciak

zbity przez matkę na kwaœne

jabłko przyznał, że od kilku miesięcy

otrzymuje od proboszcza gratyfikacje,

ale dobrowolne...

– Za co? – zapytała mama, nie

dowierzajšc synowi.

– Muszę tylko chodzić po plebanii

bez majtek. Najlepiej na

czworaka, bo ksišdz mówi, że chce

dobrze widzieć, co mam w pupie

– odpowiedział Andrzej.

Z jego dalszej relacji wynikało,

że był często kšpany przez proboszcza,

a gdy okolicznoœci nie sprzyjały

oglšdaniu odbytu, œwięty mšż zadowalał

się wkładaniem ręki w majtki

dziecka. Mruczał póŸniej z rozkoszy,

wšchajšc jš i oblizujšc.

Wychowawczyni oniemiała,

gdy pani M. powtórzyła jej zwierzenia

dziecka: „Pomyœlę, jak możemy

to rozwišzać” – wykrztusiła

Renata S.

Rankiem 29 maja br. anonimowy

informator zawiadomił Komendę

Powiatowš Policji w Sławnie, że

na terenie plebanii w Słowinie dochodzi

do aktów pedofilii. Wskazał

nazwiska trzech chłopców systematycznie

molestowanych przez ks.

Ubermana.

– Szefowie kazali udać się tam

niezwłocznie. Poczekaliœmy, aż

skończy odprawiać mszę i weszliœmy

do œrodka – opowiada policjant.

ZnaleŸli stosy czasopism gejowskich,

kaset wideo i filmów

DVD.

– Pierwsze uderzenie jest najskuteczniejsze,

więc od razu udaliœmy

się na rozmowy z dziećmi.

Włos się jeżył, gdy Andrzej M.

i Marek N. opowiadali o seksualnych

wyczynach klechy. Bez żadnych

ceregieli „trzepał się” przy

dzieciakach. Jednš rękš onanizował

ich, a drugš folgował sobie

– kontynuuje funkcjonariusz.

Postanowieniem Sšdu Rejonowego

w Koszalinie pedofil został

aresztowany na 3 miesišce

pod zarzutem „czynnoœci seksualnej

wobec małoletniego poniżej

15 lat” (art. 200 kk), zagrożonej

karš pozbawienia wolnoœci

do lat 10.

Œledztwo (sygn. akt II Ds.

1680/2003) prowadzone przez prokuratora

Adama Niedka ujawniło,

że zboczeniec w sutannie deprawował

dzieci również na swoich

poprzednich parafiach (Zarańsko,

a wczeœniej Białogórzyn). Miał

sprawdzonš metodę: „Najchętniej

wybierał ministrantów, a przy tym

chłopców z najbiedniejszych rodzin.

Obłaskawiał... a to piwkiem,

a to drobnymi kwotami i szukał

pretekstu, żeby zwabić ich na noc

na plebanię. Jednego z rodziców

uspokajał: ťZbyszek pomoże mi

w przygotowaniu opłatkówŤ, innemu

tłumaczył: ťZ samego rana wyjeżdżamy

na wycieczkę, niech się

przeœpi u mnieŤ. Gdy dzieciak był

już w łóżku atakował bez skrupułów”

– relacjonuje jeden z prokuratorów.

Tuż po aresztowaniu księdza

Ubermana kuria biskupia w Koszalinie

zakomunikowała ustami ks.

Krzysztof Zadarko, dyrektora Wydziału

Duszpasterskiego: „Jesteœmy

czyœci, bo nigdy dotšd nie wpłynęła

żadna skarga na księdza”.

Zdobyłam otóż dowody, że było

zupełnie inaczej, co jednoznacznie

obcišża biskupów odpowiedzialnoœciš

za tolerowanie

pedofilskich praktyk podopiecznego.

Ale po kolei.

Uczciwy ksišdz K. wspomina:

– Skłonnoœci Jurka już od 3 roku

seminarium nie były dla nas tajemnicš,

jednakże jemu podobni

tworzyli silnš, wpływowš grupę. Pasterz

(bp Ignacy Jeż, ordynariusz

diecezji w latach 1972–1992 – dop.

A.T.) mógł wyrzucić wszystkich lub

milczeć. Wybrał to drugie. Ksišdz

Uberman został wyœwięcony w 1978

roku. Miał wówczas 27 lat i gustował

w młodzieńcach w wieku od 16

do 18 lat spotykanych na plażach

lub spowiadajšcych się w konfesjonałach

nadmorskich kurortów. Łowił

na „stałe stypendium” (patrz

fragment listu), finansował wycieczki,

chłopakowi na wakacjach wspaniałomyœlnie

oferował kilkudniowy

darmowy wikt i opierunek na plebanii

w DŸwirzynie. Do

nastolatków zraziły go

jednak zbyt częste pomyłki

w ocenie szans na

seks. Szczególnie fatalnie

skończyła się przygoda

z Krzysztofem, jesieniš

1988 roku. Naiwny

młodzieniec przyjšł

zaproszenie, by przenocować

na plebanii, co

się działo dalej – wiadomo...

Po krótkiej walce

na pięœci Krzysztofowi

udało się wyzwolić, a oblicze

niezaspokojonego

gospodarza przez dwa

tygodnie uniemożliwiało

mu pokazanie się

przy ołtarzu. Stwierdził

wówczas, że dzieci sš o wiele bezpieczniejsze.

– Słyszałem, że jedna z ofiar jego

niepohamowanej żšdzy miała popękany

odbyt, a Jurek dużo zapłacił

rodzicom za milczenie – opowiada

ks. K.

Jednak niektórzy rodzice

otwarcie informowali biskupów

o pedofilskich praktykach kapłana.

Oto fragment relacji złożonej

„FiM” i podpisanej przez

Jana B.: „Po otrzymaniu wiadomoœci

o zdarzeniu (molestowanie dziecka

– dop. A.T.) w następnym dniu

pojechaliœmy z żonš do Szczecina

(państwo B. pomyłkowo sšdzili,

że ks. Uberman jest podwładnym

ordynariusza diecezji szczecińsko-

-kamieńskiej – dop. A.T.) na rozmowę

z tamtejszym biskupem. (...)

Obiecano nam spotkanie z biskupem

pomocniczym za... 3 dni! Kiedy

ostro nalegaliœmy, po 2 godzinach

zjawił się bp Stanisław Stefanek.

Zbulwersowani przedstawiliœmy mu

całe zajœcie pomiędzy naszym synem

a ks. Ubermanem...”.

Biskup Stefanek sporzšdził

krótkš notatkę, nakazał zdesperowanym

rodzicom zachować

milczenie, a opis zdarzenia przesłać

do bp. Jeża. Państwo B., jako

ludzie głęboko wierzšcy, dokładnie

podporzšdkowali się zaleceniom,

a pedofil... dalej grasował,

zmieniajšc jedynie parafie.

Czy on jeden?

– Słowino ma jakiegoœ pecha.

Wczeœniej były tam podobne kłopoty

z księdzem W.M., ale na szczęœcie

biskup zdšżył go przenieœć do

parafii w Œ., co pozwoliło uniknšć

skandalu – ujawnia ks. K.

Zmowa milczenia i pobłażanie

dewiantom w sutannach z pewnoœciš

nie jest wyłšcznš specjalnoœciš

biskupów koszalińsko-

-kołobrzeskich. Przypomnijmy tylko

ostatnio ujawnionych: ks. Edward P.

z Pszenna k. Œwidnicy, ks. Wincenty

P. z Witoni k. Łodzi (wytropiony przez

„FiM”), ks. Roman K. ze wsi Szyleny

k. Braniewa, ks. Wojciech C.

z Gdyni Chwarzna, ks. Michał M.

z Tylawy, ks. Mikołaj S. z Ostrowa

Wlkp., ks. Wojciech K. z Marek

k. Warszawy – wszyscy działali bez

jakiejkolwiek reakcji ze strony koœcielnych

zwierzchników.

O wiele bardziej zadziwiajš reakcje

sšdów. Jak już informowaliœmy

(„Kuria jego mać” – „FiM”

28/2003), 3 lipca Sšd Okręgowy

w Koszalinie podjšł skandalicznš

decyzję o zwolnieniu ks. Ubermana

z aresztu za poręczeniem

majštkowym w wysokoœci... 5 tys.

złotych! Jak przewidywaliœmy,

zboczeniec zniknšł. Na pytania policji

o miejsce pobytu podejrzanego,

kuria biskupia odpowiada: „Sami

chętnie byœmy się dowiedzieli. Chcemy

go gdzieœ umieœcić, ale nie wiemy,

jak się skontaktować”. Ks. Ubermana

nie widziano również w miejscu

stałego zameldowania (Zarańsko

42, koło Drawska Pomorskiego).

Czy już wyjechał za granicę?

Nie wiadomo. Dlatego ostrzegamy

wszystkich małolatów odpoczywajšcych

nad Bałtykiem: nie dajcie

się zaprosić na przejażdżkę czerwonym

volkswagenem golfem o num.

rej. ZDRA 637. Adwokata ks. Ubermana,

mec. Piotra Ziętarskiego,

pragniemy z kolei uprzedzić, że docierajš

już do naszej redakcji sygnały

o próbach finansowego „oddziaływania”

na rodziców pokrzywdzonych

dzieci. Jesteœmy w stałym kontakcie

z prokuraturš.

Anna Tarczyńska

(...) A teraz jest jeszcze jedna propozycja. Otóż na poczštku wrzeœnia był

w DŸwirzynie pewien kapłan, który postanowił miesięcznie ofiarować komuœ

stypendium w wysokoœci 500 zł i pytał czy bym kogoœ nie znalazł komu by

się to przydało więc wtedy pomyœlałem o Tobie. On będzie te kwoty pieniężne

przeze mnie przekazywał. Myœlę, że i ta suma pieniężna się przyda Tobie.

Oczekuję odpowiedzi i serdecznie pozdrawiam

ks. Jerzy.

 

 

nr 32, 13.08.2003 r.

OCHRZCZONE MAŁPY

Aż do lat 70. XX wieku dzieci australijskich aborygenów były porywane przez państwo. Miały wyrosnšć na ludzi „cywilizowanych”... Podobnie postępowali hitlerowcy wobec polskich dzieci z Zamojszczyzny. (…) Wraz z dwiema siostrami została odebrana rodzicom i umieszczona w katolickim przytułku w Beagle

Bay. Rytm życia wyznaczał porzšdek dzienny: 6.30 – modlitwa poranna; 7.00 – msza w koœciele; 7.30 – œniadanie składajšce się z owsianki (tylko dla tych, którzy byli na mszy); 8.30 – modlitwa przed zajęciami szkolnymi; 11.00 – główna częœć zajęć, czyli nauka katechizmu; 12.30 – modlitwa na zakończenie zajęć szkolnych, po niej obiad, który składał się z kawałka chleba posmarowanego smalcem; 13.00–18.00 – praca w pralni obsługujšcej plebanię i miejscowy szpital; 18.00 – odmawianie różańca; 19.00 – modlitwa przed i po kolacji (osłodzona woda z mškš). „Od wczesnego dzieciństwa byłam wykorzystywana seksualnie, fizycznie i psychicznie – wspomina Carol. – Gdy po wieczornej modlitwie dziewczynki układały się do snu, zjawiał się zazwyczaj jeden z księży i wybierał któršœ z nas. Gdy raz poskarżyłyœmy się zakonnicom, że księża nas gwałcš, usłyszałyœmy, że mamy milczeć. Z przytułku wyniosłam przekonanie, że nie należy nigdy sprzeciwiać się księżom”. Podobne doœwiadczenia były udziałem Evie, która tuż po urodzeniu została zabrana do katolickiego przytułku w Tennant Creek. Szefem był ksišdz, który wykorzystywał seksualnie dzieci. Gdy jedna z dziewczynek zaszła w cišżę, została zabrana z przytułku, a jej nazwisko zniknęło z rejestru, jakby nigdy tam nie mieszkała. Œlad po niej zaginšł... (…)                                                                                                                          Jacek Chrzanowski

 

 

nr 41, 16.10.2003 r.

UWAGA, WIELEBNI!

Że co? Że nie czytacie „Faktów

i Mitów”? Wiemy, że czytacie,

a ten artykulik przestudiujcie

szczególnie starannie. Jeœli nie

odnaleŸliœcie w nim siebie, nic

straconego…

W Ostrowie Wlkp. dwojgu młodym

ludziom, którzy wybrali się na

grzyby w rejon Lasów Antonińskich,

zamiast prawdziwka wyrósł jak spod

ziemi ksišdz pedofil. Łatwo sobie wyobrazić,

jakie było ich zaskoczenie,

gdy natknęli się na kopulujšcego

w zaroœlach Michała M. – znanego

im proboszcza jednej z ostrowskich

parafii.

– To było przy Czarnym Lesie.

Jego partnerem był mały chłopiec.

Z pewnoœciš nie miał więcej niż 12

lat – twierdzš naoczni œwiadkowie

sekscesu i opisujš dalszy bieg wypadków:

– Pierwszy uciekł dzieciak,

w tym czasie ksišdz szukał schronienia

za drzewami.

Widzowie tej sceny starali się dyskretnie

wycofać. Przy drodze zauważyli

jeszcze samochód proboszcza.

O incydencie napisała lokalna

„Gazeta Ostrowska”, nie ujawniajšc

wszakże nawet inicjałów jurnego

plebana. Czytam oto, że młodzi

ludzie „...nie wiedzš, co zrobić. Oboje

sš wierzšcy, szanujš swojego księdza.

Do tej pory nie mówili i nie myœleli

o nim inaczej jak ťsuperksišdzŤ.

Jednoczeœnie pojawia się w ich głowach

przekonanie, że wiara i Koœciół

nie usprawiedliwiajš takich zachowań”.

Zwierzyli się dziennikarzowi, ale

czy odważš się zeznawać w prokuraturze,

która czeka na formalne doniesienie

o przestępstwie? Wštpliwe.

– Afera już jest, ale ukręcš jej

łeb, bo proboszcz ma w mieœcie œwietne

układy. A poza tym, na tych młodych

ludzi spadłby niesłychany ciężar.

Na prowincji ksišdz jest nietykalny

i tylko samobójca odważy się

przeciwko niemu zeznawać – twierdzi

jeden z miejscowych notabli.

No właœnie!

Spraw tego typu lub podobnych

mam w podręcznym archiwum kilkanaœcie.

Nie upubliczniamy ich, gdy

poszkodowani zastrzegajš sobie anonimowoœć.

chcš powiedzieć prokuratorowi tego,

z czego zwierzajš się dziennikarzowi.

Nie jesteœmy wszechmocni,

więc w pierwszej kolejnoœci podejmujemy

sprawy w naszej ocenie najważniejsze.

Pozostałe odkładamy na

niższš półkę. W tym czasie ktoœ cierpi,

a my wiemy i milczymy z powodu

braku druzgocšcych dowodów.

Paskudne uczucie.

Postanowiłam więc opublikować

kilka „żółtych kartek” zredagowanych

tak, by redakcji nie narazić na przegrany

proces (ach, ty ironio losu!)

o zniesławienie zboczeńców, ale żeby

zainteresowani księża zrozumieli,

że o nich mowa. Żywię nadzieję, że

jeœli uprzytomniš sobie, iż sš „na celowniku”

– ich ofiary odetchnš z ulgš.

A zatem uwaga, wielebni!

Księże Stanisławie z diecezji

wrocławskiej – gdy jeszcze uczyłeœ religii,

uwielbiałeœ sprawdzać (w ramach

higieny?), czy dzieci majš czyste

majteczki. Teraz œcišgasz do mieszkania

wagarowiczów, upijasz ich i zabawiasz

się. Jesteœ ostrożny, ale znamy

już adres twojej garsoniery w Bielawie,

gdzie wymykasz się z położonej

niedaleko wiejskiej parafii.

Księże Michale z diecezji toruńskiej

– „szczupły, wysoki brunecie,

178/70/18 cm, poszukujšcy chłopców

do uprawiania seksu”. Już wiemy, kto

kryje się za anonsem w prasie gejowskiej.

I przestań się wreszcie przechwalać

tymi rzekomymi „18 cm”...

Ojcze Marku z Legnicy – twoje

wyprawy „łowieckie” pod Zgorzelec

wkrótce wyjdš na œwiatło dzienne.

Ojcze Bogdanie z tego samego

zakonu – zgadnij, kto cię zdradził?

Tomek, Leszek, a może Rafał?

Księże Marianie, krajowy duszpasterzu

pewnej struktury oœwiatowej

– chcesz spokojnie dożyć 60.? Odczep

się od chłopców w wieku szkolnym!

Księże Antoni z diecezji elblšskiej

– myœlisz, że temu upoœledzonemu

młodzieńcowi nikt nie uwierzy?

Być może. Ale wiedz, że gdy zapytałam

go, czy bardzo bolało w łóżku

z księdzem, odpowiedział: – Tak

mocno nie, ale księdza bolało, bo sapał

i stękał...

Księże Pawle z Wrocławia – w

skoro afiszujesz się z... nastoletnim

ministrantem. Jeœli jeszcze raz

będzie u ciebie nocował, to samochód

który mu kupiłeœ, może

spłonšć, bo Krzysztof, ten cherubinek,

jest szalenie zazdrosny.

Niech to na razie wystarczy.

Ale słuchajcie, chłopaki. Nie obiecuję

wam, że to ostrzeżenie jest

równoczeœnie rozgrzeszeniem.

Może tak, a może nie. Myœlcie

i drżyjcie (również ci, których nie

wymieniłam), bo choć nie jestem

żadnym Zorro czy innym Janosikiem,

spadnę wam na kark w najmniej

oczekiwanym momencie.     A.T.

 

 

nr 41, 16.10.2003 r.

SZTAFETA NA MALCIE

(…) Inny z molestowanych znalazł

się w prowadzonym przez zakonników

domu, gdy miał 9 lat. Od tego

czasu był systematycznie (kilka razy

w tygodniu) seryjnie gwałcony

doodbytniczo przez sztafetę kilku

księży. Trwało to aż do ukończenia

przezeń 18 lat. Obecnie cierpi

na depresję, kilkakrotnie usiłował

popełnić samobójstwo i nie jest

na razie zdolny do zwišzków z kobietami.

Kuria œwiadoma była tych praktyk,

ale nie informowała policji, nakazujšc

– zgodnie z instrukcjš papieża

Jana XXIII z roku 1962

– trzymanie przestępstw w tajemnicy.

Jeden z zakonników, uczestnik

grupowego gwałtu, został bezterminowo

wysłany do Watykanu, by uniknšć

œcigania przez prawo. Prokuratura

planuje wydanie międzynarodowego

nakazu aresztowania.               T.W.

 

 

nr 42, 23.10.2003 r.

TYSIĽC ZGWAŁCONYCH

Władze diecezji Covington

w stanie Kentucky przez

równo pół wieku stosowały tę

samš, wypróbowanš strategię

gry w kotka i myszkę z ofiarami

księży i organami œcigania.

Nieustanne roszady duchownych

pedofilów. Z parafii do parafii, a potem

do następnej. (…) Wstępne

podsumowania dokonań „sług bożych”

w diecezji Covington wyglšdajš

tak: około tysišca zgwałconych

dzieci oraz co najmniej 40

księży (10 proc. obsady diecezji)

oskarżonych o pedofilię. Powtórzmy:

to sš dopiero szacunki wstępne.

Rozmiary i systematyczny charakter

kryminalnych dokonań œwiętych

mężów skłoniły sędziego Jaya

Bambergera do przyznania wytoczonym

sprawom statusu oskarżenia

zbiorowego. Jest to sprawa bez

precedensu. Żaden sędzia w USA

nie podjšł jeszcze podobnej decyzji

w stosunku do Koœcioła – decyzji

uznajšcej tę instytucję (a nie

poszczególnych jej członków) za

przestępczš. Pan Bóg nierychliwy...

                                              T.W.

 

 

nr 45, 13.11.2003 r.: (…) Przewodniczšcy konferencji biskupów filipińskich, bp Orlando Quevedo, twierdzi, że w cišgu 20 lat dwustu księży popełniło przestępstwa seksualne. Ostatnio zawieszono kolejnych 34 kapłanów.                                                                                                                    T.Sz.

 

 

nr 45, 13.11.2003 r. ALE KANGUR!

W Australii zmierza ku końcowi proces najgorszego z wykrytych

dotšd przestępców seksualnych – 59-letniego recydywisty

– księdza Michaela Glennona.

Od roku 1986 do 1991 brutalnie

zgwałcił co najmniej piętnaœcioro

dzieci; niektóre miały

mniej niż 10 lat.

9 tygodni po warunkowym wypuszczeniu

na wolnoœć (odsiadywał

karę za gwałt i pedofilię)

zgwałcił w samochodzie 10-letniš

dziewczynkę. Trzem chłopcom,

Aborygenom, powiedział, że wprowadzi

ich w męskoœć według starego

rytuału. Pierwszym stopniem

było pieszczenie księżowskiego

pršcia. Wyższe stopnie obejmowały

masturbację i seks analny.

„Glennon działał z wyjštkowš

premedytacjš, nie okazywał cienia

skruchy i nie rokuje żadnych

nadziei na rehabilitację. Był przekonany,

że prawo nie odnosi się

do niego” – skonstatował sędzia

i wyraził przekonanie, że oskarżony

powinien pozostać w więzieniu

do czasu, kiedy osišgnie wiek,

w którym nie będzie zagrażał innym

ludziom.                               TSz

 

 

nr 45, 13.11.2003 r. ZAMKNIĘTE WROTA

Znana hollywoodzka scenarzystka Elizabeth Anderson napisała

coœ, co być może zostanie zekranizowane. Z tym, że nie na

pewno, a jeœli już, to nie od razu, bo Koœciół dostał szału.

Rzecz nazywa się „Storming the

Gates of Heaven” („Kołaczšc do

wrót nieba”). Anderson opowiada w

niej, jak w wieku 7 lat była seksualnie

torturowana i okaleczana przez

zakonnice w szkole katolickiej dla

dziewczšt... (...)

LF

 

 

nr 49, 11.12.2003 r.: (...) Koœciół zdobył się na przeprosiny wobec wiernych za postępki filipińskich księży. Hierarchowie przyznali, że około 200 kapłanów popełniło przestępstwa seksualne. (...)

L.F.

 

 

2004 r.:

nr 1, 08.01.2004 r. MADE IN FRANCJA

W Polsce mięliœmy arcybiskupa Paetza, a Francuzi dostali „na gwiazdkę” trzeciego rangš hierarchę archidiecezji Chambery, który do przeszło 40 lat gwałcił dzieci. (...)

 

 

nr 8, 26.02.2004 r.

WAŃKA-WSTAŃKA

Był sobie ksišdz. Patrick O’Shea się zwał, bo to się działo

w Ameryce. Wielebny Patrick rzšdził parafiš œw. Cecylii

w San Francisco i wszyscy byli szczęœliwi. Zwłaszcza ks. O’Shea,

bo kariera układała mu się nad podziw: został doradcš abpa Johna

Quinna, czyli prominentnš figurš w archidiecezji.

Potem nagle strzelił grom i idyllę

szlag trafił. Karierę takš pięknš

i œwištobliwš też. Okazało się, że

duszpasterz jurnoœć do póŸnych lat

zachował i w wieku 62 lat oskarżono

go o molestowanie seksualne

dziewięciu ministrantów. Na tym

gniew boży nie ustał. Wyszło też na

jaw, że zdefraudował 260 tys. dolarów,

które wierni kładli na tacę,

sšdzšc, iż otwierajš sobie wrota

Królestwa Niebieskiego.

W końcu sprawiedliwoœci stało

się zadoœć i kapłan powitał rok 2000

za kratkami. Dwa lata póŸniej go

wypuszczono, bo sędzia doszedł do

wniosku, że 224 zarzuty o przemoc

seksualnš uległy przedawnieniu.

Ale pojawiło się trzech nowych

chłopców, którzy zeznali: – Tak, to

ten, to on nam to robił. Więc znów

do kicia. Nie na długo wszelako.

Tym razem Sšd Najwyższy znów

zgłosił zastrzeżenia dotyczšce

przedawnienia. Nad ks. O’Shea wymiar

sprawiedliwoœci pochylił się

właœnie po raz kolejny. 4 lutego sšd

skazał go na 4 lata odsiadki za nowo

wykryte molestowanie i defraudację

187 tys. baksów.

Znów wyjdzie za rok i znów

go wsadzš, i znów...

L.F.

 

 

nr 9, 27.02.2004 r.: (...) Z nieoficjalnych danych wiadomo, że siostry zakonne około 50 razy częœciej niż inne kobiety molestujš dzieci...

 

 

nr 10, 05.03.2004 r. RAPORT ZAMKNIĘCIA

Opublikowany 27 lutego br. raport w sprawie koœcielnego skandalu seksualnego w USA podsumowuje: 4392 księży skrzywdziło 10 667 dzieci, gwałcšc je lub w inny sposób wykorzystujšc seksualnie. To oczywiœcie tylko czeœć prawdy. (...) Raport obejmuje tylko znikomš częœć przestępstw seksualnych popełnionych przez księży, bo tylko niewielki procent ofiar wystšpiło ze skargami, a z 613 skarg tylko 7 proc. stało się przedmiotem policyjnego œledztwa. Większoœć skandali była tuszowana na szczeblu parafii. (...)

 

 

nr 12, 25.03.2004 r.

KLUB CHŁOPCÓW

Rodzice molestowanego seksualnie

dziecka z Chicago

poszli prosto do tamtejszego

kard. Josepha Bernardina i zagrozili

procesem. – Tylko spróbujcie!

Z Koœciołem nikt nie wygrał,

a koszty procesu zrujnujš

was – ostrzegł kardynał.

Takie postawienie sprawy kazało

rodzicom zastanowić się nad

dalszym postępowaniem. Było to

jeszcze przed ujawnieniem skandalu

pedofilskiego i ludzie nie wierzyli,

że słudzy boży mogš tak się

zabawiać. Po namyœle zaangażowali

prywatnego detektywa. Ten po

jakimœ czasie poinformował ich, że

dziecko padło ofiarš nie pojedynczego

kapłana, ale zorganizowanego

gangu homopedofilów, grasujšcych

w Chicago. Organizacja istniała

pod nazwš The Boys Club.

Wkrótce potem informacje o klubie

księży nadeszły również z innego

Ÿródła.

Pewna kobieta opowiedziała

o swym zwišzku z Francisem

Pellegrinim. Był on profesorem

chicagowskiego college’u oraz koœcielnym

organistš i szefem chóru.

Wyznał pewnej niewieœcie miłoœć

i poprosił jš o rękę. Przyznał się jednoczeœnie,

że wczeœniej miał homoseksualny

romans z księdzem należšcym

do Klubu Chłopców. Zakończył

ten rozdział w swym życiu, gdy

dowiedział się, że kapłani z klubu

to nie homoseksualiœci angażujšcy

się w seks z dorosłymi partnerami,

ale przestępcy molestujšcy dzieci

z biednych rodzin. Pellegrini zawiadomił

o tym archidiecezję i umówił

się na rozmowę z jednym z jej

czołowych notabli. W przeddzień

spotkania został zamordowany: znaleziono

go w domu z wielokrotnymi

ranami kłutymi i rękami zwišzanymi

drutem kolczastym.

Ks. Andrew Greeley, powszechnie

znany pisarz katolicki

i psycholog, autor wielu ksišżek dotyczšcych

kleru i jego hm... przywar,

napomykał o Klubie Chłopców

w kilku swych pracach: „Nie

ma żadnych przeciw nim dowodów,

bo nikt się nie skarży, zaœ koledzy

duchowni ich nie zadenuncjujš

– pisał. – Gang jest bardzo sprytny...

zawsze był. Ale gdy powinie im

się noga, gdy któryœ z nich zostanie

aresztowany, wszystkie inne skandale

stanš się przy tym dziecięcš igraszkš.

To niebezpieczna grupa. Sš podstawy,

by przypuszczać, że odpowiadajš

za co najmniej jedno morderstwo

oraz za zabójstwo mordercy.

Czy się ich boję? Niezbyt. Oni wiedzš,

że w bezpiecznym miejscu zdeponowałem

dowody przeciwko nim.

Stanowię dla nich większe zagrożenie

po œmierci niż za życia”.

Tajemnicš ks. Greeleya była zainteresowana

organizacja reformatorów

Koœcioła, Roman Catholic

Faithful (RFC): „Uznajemy

zwierzchnictwo Ojca Œwiętego i biskupów,

ale nie będziemy stać bezczynnie;

nie będziemy też œlepo ich

słuchać” – głosi deklaracja programowa.

Organizacja ta apelowała,

by Greeley ujawnił, co wie. Jeden

z jej głównych aktywistów, ksišdz

Alfred Kunz, został znaleziony

z poderżniętym gardłem w szkole

za swym koœciołem. RFC zdemaskowała

stronę pornograficznš

w Internecie („Anioły œw. Sebastiana”),

prowadzonš niemal otwarcie

przez grupę księży homoseksualistów.

Grupa liczyła 53 członków,

a należał do niej także południowoafrykański

biskup Reginald

Cawcutt. Watykan podszedł do jego

hobby wyrozumiale. To nastawienie

zmieniło się o 180 stopni,

gdy biskup oœwiadczył, że wszyscy

Afrykańczycy „geje, heteroseksualiœci

i inni, powinni się nauczyć prawidłowo

używać kondomów”. Dopiero

wówczas bp Cawcutt został

zmuszony do rezygnacji...

T.Sz.

 

 

nr 13, 26.03.2004 r. KSIĘŻE SEKSCESY (...) że ujawnione dane (...) sš zaniżone. Diecezje podawały liczby wedle własnego uznania i nikt obiektywny nie kontrolował ich archiwów. (...) ponadto nie wiadomo, ile skarg zniszczyli bšdŸ usunęli z diecezjalnych archiwów sami księża – czasem na polecenie biskupów. (...)

                                                                                                                                                                                                                                             TN

 

 

nr 21, 21.05.2004 r.: (...) ...przez całe lata maltretowały i wykorzystywały seksualnie powierzone swojej opiece... głuchonieme dzieci.

 

 

nr 30, 29.07.2004 r. ADWOKAT

(...) Według nadkomisarza

Mirosława Micora, rzecznika

prasowego Komendy Miejskiej

Policji w Łodzi, ofiarami pedofila

były również inne dzieci. Nieoficjalnie

dowiedzieliœmy się, że sprawa

ma punkty wspólne z aferš

„łowców” z warszawskiego Dworca

Centralnego, wyciszonš m.in.

dlatego, że pojawił się w niej znany

katolicki moralista i reżyser filmowy

Krzysztof Z. – W kręgu

wtajemniczonych kochanków znajduje

się co najmniej dwóch księży

diecezji łódzkiej – poinformował

„FiM” jeden z łódzkich policjantów.

Kuria biskupia odmówiła nam

jakichkolwiek komentarzy w tej

sprawie. Dało się odczuć, że w ogóle

nie majš czasu, żeby pogadać.

Czyżby czyœcili archiwa po wpadce

w austriackim seminarium?

AT

 

 

nr 39, 30.09.2004 r.

KRONIKA PEDOFILSKA

Watykan zawiesił w działalnoœci duszpasterskiej

księdza z Namibii. Hans-Peter Nagel

był od 10 lat proboszczem w parafii w Khorixas.

Trzy dziewczynki w wieku 8–13 lat

oskarżyły go o gwałty na plebanii i w koœciele.

Sprawa się wydała, bo kapłan był też fotografikiem.

Jak się okazało, niezbyt mšdrym – gromadził

przecież dowody przeciw sobie. (...)

Wielebny gwałciciel liczy sobie... 78 wiosen. (...)

JF

 

 

nr 39, 30.09.2004 r.

AZYL ZBOCZKÓW

(...)

Dziennikarze z „Dallas”

w trakcie rocznego œledztwa namierzyli

ponad 200 księży œciganych

za przestępstwa seksualne,

którzy zostali przerzuceni

przez zwierzchników za granicę!

(...) Wczeœniej odmówił komentarza

na temat ponad 200

księży ukrywanych przed

odpowiedzialnoœciš

karnš w różnych

krajach œwiata.

Osobš władnš rozwišzać

problem jest biskup diecezji rzymskiej,

czyli papież.

Ale Jan PawełII to stara,

solidna firma; on dobrzewie,

co to znaczy nie kalać własnego

gniazda.

Piotr Zawodny

 

 

nr 44, 04.11.2004 r.: (...) 34 tys. zakonnic doznało przemocy seksualnej ze strony księży. (...)

JF

 

 

nr 44, 04.11.2004 r.

BISKUP GWAŁCICIEL

Thomas Dupre, 70-letni biskup diecezji Springfield w stanie

Massachusetts, w lutym niespodziewanie uciekł z diecezji,

a dzień póŸniej podał się do dymisji. Dlaczego?

Powód oficjalny: zły stan zdrowia.

Dzień wczeœniej pismo „Republican”

zarzuciło mu, że w drugiej

połowie lat 70., kiedy był proboszczem,

gwałcił małoletnich

chłopców. 27 wrzeœnia Dupre stanšł

przed sšdem. Prokurator odstšpił

jednak od oskarżenia, bo

okres przedawnienia przestępstwa

w tym stanie wynosi tylko 6 lat

i doszedł do wniosku, że nie będzie

mógł wykazać zaistnienia

okolicznoœci, które anulowałyby

przedawnienie.

Przemoc seksualna miała charakter

regularny i trwała lata: jednš

z ofiar Dupre zaczšł wykorzystywać

w 1976, drugš zaœ – w 1979

roku. Zanim w 1980 r. został mianowany

biskupem (za zasługi!) zapytał

poszkodowanych, czy będš

milczeć. Zgodzili się, ale kiedy biskup

zaczšł ostatnio moralizować

na temat niemoralnoœci zwišzków

i œlubów homoseksualnych – nie

wytrzymali kleszej obłudy. Po przejœciu

na emeryturę Dupre ulokował

się w St. Luke Institute, katolickim

szpitalu dla księży pedofilów

i alkoholików. Diecezja nie komentuje

tej sprawy, tylko rzecznik

oœwiadczył, że były szef jest traktowany

jako osoba o nienagannej

reputacji. Przysługuje mu pełna

emerytura, samochód, zwrot kosztów

podróży etc. (...)      TN

 

 

2005 r.:

 

nr 1, 13.01.2005 r.

PEDOFIL KOCHA DZIECI

Na 93 lata pozbawienia wolnoœci skazał brazylijski sędzia Marcelo Siqueira 60-letniego księdza pedofila. Ks. Alfriedi Eduardo Bompani wykorzystywał swoje stanowisko dyrektora domu pomocy dla ubogich dzieci, aby molestować seksualnie nieletnich podopiecznych (co najmniej czternaœcioro). Jako najważniejszy dowód winy posłużyły pamiętniki, w których pedofil szczegółowo opisywał swoje przestępstwa. Ksišdz Bompani był również proboszczem jednej z parafii w mieœcie Sorocaba, ale zaraz po pojawieniu się pierwszych oskarżeń został przez arcybiskupa José Lamberta odsunięty od sprawowania tej funkcji... do opieki nad dziećmi.

MW

 

 

nr 6, 17.02.2005 r.

OSKARŻONY POBŁOGOSŁAWIONY

(...) Wczeœniej 41 osób wystšpiło z 48 oskarżeniami przeciw 17 księżom diecezji Davenport, co kosztowało Koœciół 9 mln dolarów odszkodowania. Wówczas „œwięty człowiek” nie został wymieniony jako oskarżony.

Obecne władze diecezji twierdzš, że bp Soens jest na emeryturze i nie sprawuje żadnych funkcji. Odmawiajš jednak wytłumaczenia, dlaczego jego nazwisko i numer telefonu figurujš w ksišżce informacyjnej diecezji, która zresztš wcišż utrzymuje jego gabinet. W listopadzie Soens był na odprawie u papieża, który mu pobłogosławił.

W innych diecezjach nie jest lepiej. W Albany ofiara molestowania seksualnego biskupa Howarda Hubbarda zagroziła, że zabije go, jeœli zostanie uniewinniony. Kardynałowi nowojorskiemu Edwardowi Eganowi udało się w ostatniej chwili uniknšć sšdowego przesłuchania pod przysięgš, które mogłoby się dlań niedobrze skończyć. Koœciół sięgnšł do kieszeni i nieujawnionš kwotš zakneblował usta oskarżycielowi księdza pedofila, do tego recedywisty, którego szefem i aniołem stróżem był ówczesny bp Egan. Nie ma oskarżenia, nie ma procesu, nie ma przesłuchania. Alleluja i do przodu!

TW

 

 

nr 6, 17.02.2005 r.

PRZEGRAŁEŒ? ROZBIERAJ SIĘ!

W Bostonie rozpoczšł się proces jednego z najbardziej drapieżnych kapłanów pedofilów.

74-letni ks. Paul Shanley jest odpowiedzialny za gwałty i molestowanie seksualne co najmniej 24 dzieci. Odpowiada jednak tylko za gwałcenie oralne i gwałcenie palcem wsadzanym w odbytnicę, bo w przypadku pozostałych przestępstw nastšpiło przedawnienie. Ochrona, jakš zboczeńca otoczyli zwierzchnicy z kardynałem Bernardem Lawem na czele, okazała się skuteczna – przez lata mógł bezkarnie gwałcić dzieci. Ofiara, która dziœ oskarża Shanleya w sšdzie, była przezeń gwałcona przez 6 lat. Przemoc seksualna miała miejsce w koœcielnej ubikacji, na plebanii, nawet w konfesjonale. Grał z chłopcem w karty, a potem mówił: „Przegrałeœ, rozbieraj się”. Wielokrotnie powtarzał: „Jeœli poskarżysz się, i tak nikt ci nie uwierzy”. Byłemu księdzu (został zeœwiecczony przez papieża) grozi dożywocie. W ubiegłym roku, w rezultacie procesu z powództwa cywilnego, archidiecezja bostońska wypłaciła ofierze pół miliona dolarów odszkodowania.

TN

 

 

nr 8, 25.02.2005 r. CISZA PRZED BURZĽ (...) Oskarżenie zawiera również postulat wyeliminowania wpływu Konferencji Biskupów USA oraz jego agend na edukację i opiekę nad dziećmi. Powołujšc się na stwierdzenie zamieszczone na stronie internetowej Konferencji, że w latach 70. 10 proc. wszystkich księży dopuszczało się przestępstw seksualnych na dzieciach... (...)

Tomasz Wiszewski

 

 

nr 25, 30.06.2005 r.: (...) Koszty afery pedofilskiej rosnš wszędzie, np. w Irlandii. (...) W cišgu ostatniego półrocza liczba poszkodowanych wzrosła z 5071 do 6300 i wcišż roœnie w tempie 50 skarg tygodniowo. (...)

PZ

 

 

nr 30, 04.08.2005 r. W TYM DOMU STRASZY

Placówka Caritasu gniazdem pedofilów. W koœcielnym sierocińcu gwałcono i molestowano seksualnie upoœledzone umysłowo dzieci. (...)

Helena Pietrzak

 

 

nr 41, 20.10.2005 r. DIABŁY W SUTANNACH (...) Trzy lata po eksplozji skandalu zwišzanego z pedofiliš księży amerykańskich i ochraniajšcych ich biskupów z Bostonu wybuchła właœnie jeszcze większa afera. Tym razem w Filadelfii. (...) 

 

 

nr 49, 15.12.2005 r.  (...) PORADNIK PEDOFILA Watykan we wrzeœniu przysłał specjalnš komisję dochodzeniowš. W swym raporcie stwierdza, że wedle jej oszacowań, około 10 proc. brazylijskich duchownych popełniło przestępstwa seksualne. A 10 proc. to... 1700 kapłanów! (...)

 

 

„POLITYKA” nr 2, 15.01.2005 r.

Specjalna koœcielna komisja dochodzeniowa ustaliła, że od 1950 r. W USA ponad 4 tys. księży dopuœciło się przestępstw seksualnych wobec ponad 10 tys. nieletnich. (...)

[„Ponad” to po katolicku pewnie znaczy drugie tyle. Tš resztę udało się postraszyć, przekonać, w imię wiadomo kogo, czego... - przenajœwintszych interesów - by się zamknęli.

Pedofili by niebyło gdyby te antychrystusowe redakcje ło tym nie pisali! I wtedy wszyscy prawdziwie wiezoncy rodzice przyprowadzali/posyłali przenajœwintszym ksiundzom dzieci, całowali ich po rękach i dawali pienišdze na ewangelizację w imię Jezusa Chrystusa oczywiœcie. No!... – red.]

 

 

2006 r.:

nr 2, 19.01.2006 r. WŁOSKI TEMPERAMENT

Były opat klasztoru z miejscowoœci Farneta w Toskanii, 44-letni ksišdz Pierangelo Bertagna, który od lipca przebywa w areszcie domowym, przyznał się do molestowania kilkudziesięciu chłopców.

Duchowny zeznał przed sšdem, że zaczšł wykorzystywać dzieci jeszcze jako seminarzysta i robił to przez cały okres 6-letniej posługi kapłańskiej. Opat został zawieszony w pełnieniu swoich funkcji po ujawnieniu gwałtu na 13-latku.

W sumie 39 rodzin złożyło doniesienie o molestowaniu swoich dzieci przez Bertagnę.

Włoskie media podkreœlajš, że jest to pierwszy skandal pedofilski w tamtejszym koœciele katolickim. Pierwszy ujawniony...                     MW

 

 

nr 4, 02.02.2006 r.

HOMOFRATRZY

Czystka u bonifratrów. Wylatujš gaduły, które nie potrafiš utrzymać języka za zębami. I w ogóle niczego tam nie potrafiš utrzymać.

Praca w szpitalach, domach opieki, a zwłaszcza ziołolecznictwo to „znak firmowy” bonifratrów, czyli katolickich duchownych z Zakonu Szpitalnego œw. Jana Bożego. „Do naszego Zakonu przyjmujemy młodzieńców w wieku od 18 lat, którzy pragnš uœwięcić siebie, służšc Bogu w drugim człowieku, a szczególnie w chorym, cierpišcym i ubogim” – czytamy w informatorze ichniego Duszpasterstwa Powołań.

18-letni Zbigniew z Opola dokładnie o tym marzył, gdy z doœwiadczeniem ministranta i œwietnš opiniš proboszcza wstępował w 2004 r. do tzw. postulatu, czyli pierwszej klasy zakonnej „szkoły przetrwania” w Prudniku. Tam miał się przekonać, czy wybrał właœciwie, zaœ przełożeni (Kuria Prowincjalna oo. Bonifratrów we Wrocławiu) – czy chłopak im się nadaje. Dwa razy „tak” dawało promocję do klasy następnej: dwuletniego nowicjatu, którego pomyœlne zaliczenie czyniło kandydata bonifratrem pełnš gębš.

Zbyszek nie dotrwał do końca nowicjatu. Zaczęli mieć na niego oko, gdy kategorycznie przeciwstawił się próbom molestowania seksualnego przez chutliwych współbraci. Przepadł z kretesem na egzaminie z dyskrecji w sprawie panujšcej w klasztorze rozwišzłoœci seksualnej niektórych zakonników...

– Już pierwsze tygodnie w Prudniku były dla mnie szokujšce – rozpoczyna swš opowieœć Zbyszek.

– Seks okazał się głównym tematem wykładów prowadzonych przez mistrza postulatu, ojca Kazimierza Wšsika, naszego przełożonego, będšcego też przeorem klasztoru. Zamiast uczyć się reguł życia zakonnego oraz zasad liturgii, czytaliœmy na głos Kamasutrę i ksišżki o podobnej tematyce, całymi godzinami analizujšc póŸniej zjawisko orgazmu u kobiety. Nic to jednak wobec wszystkiego, co działo się pod skrzydłami naszego prowincjała, brata Karola Siembaba, a czego byłem œwiadkiem we Wrocławiu. Najpierw podczas dwumiesięcznych rekolekcji, na które pojechaliœmy w paŸdzierniku 2004 roku, a póŸniej – w czerwcu 2005 roku – podczas kilkudniowych uroczystoœci zwišzanych z przyjęciem do nowicjatu i przywdzianiem po raz pierwszy sutanny...

Na imieninach brata Mateusza chłopak siedział przy stole obok brata Donata (imiona zmienione). Gdy alkohol uderzył Donatowi w tętnicę, Zbyszek poczuł na kolanie jego rękę:

– Zaczšł przesuwać łapę coraz wyżej, więc się odsunšłem. Ale on po chwili spróbował ponownie i od razu złapał mnie za przyrodzenie. Odszedłem od stołu, bo nie wiedziałem, jak się zachować, a towarzystwo w ogóle nie zwracało uwagi na zaloty œlinišcego się Donata. Szczęœliwie zaryglowałem na noc drzwi, bo ktoœ próbował wejœć do sypialni. Podczas kolejnych nocy kilkakrotnie budziło mnie kołatanie, choć przebywanie zakonników w cudzym pokoju było kategorycznie zakazane. Teoretycznie...

A w praktyce?

– Gdy brata Mateusza odwiedzał pewien seminarzysta od klaretynów (we Wrocławiu mieœci się Dom Formacyjny Misjonarzy Klaretynów – dop. red.), który czasem zostawał też na noc, wówczas prowincjał ze œmiechem mówił, żeby tym dwóm „nie przeszkadzać w zabawie”. Słynny w Polsce zielarz ojciec Jan Grande-Majewski, który bardzo się mnš we Wrocławiu opiekował i nawet podarował na obłóczyny sutannę, skarżył mi się, że w pokoju, gdzie przyjmuje pacjentów, zastał kiedyœ dwóch braci podczas uprawiania seksu.

Zbyszek opowiada dalej: – Podczas spaceru na własne oczy widziałem brata Anzelma (imię zmienione) wychodzšcego ze znanego we Wrocławiu klubu gejowskiego „H2O”, potem tego samego zakonnika wymykajšcego się nocš w negliżu z sypialni wspomnianego Donata, a następnie całujšcego się z Mateuszem w klasztornym magazynku z żywnoœciš...

Po powrocie do Prudnika chłopak opowiadał o swoich wrażeniach z pobytu w centrali œlšskiej prowincji bonifratrów ojcu Łukaszowi Chruszczowi – mistrzowi nowicjatu.

– To wspaniały kapłan, wielkiego serca, rozumu i wiary. Wiem, że przedstawił Rzymowi dramatycznš sytuację w zakonie. Ojciec generał Pascual Piles Ferrando dowiedział się o rozwišzłoœci bonifratrów również od sprzštajšcej w klasztorze

pani Marty G., siostry profesora filozofii od franciszkanów. Ta wielce oddana Koœciołowi kobieta wielokrotnie zwracała prowincjałowi uwagę na niemoralnoœć moich współbraci, aż wreszcie wiosnš 2005 roku opisała generałowi przejawy „publicznego praktykowania homoseksualizmu” przez brata Mateuszem i tolerowanie tych zachowań przez przełożonego. Krótko póŸniej została zwolniona z pracy, a prowincjał rozpoczšł polowanie na pozostałych œwiadków. Eksmitowani zostali z Wrocławia o. Romuald Wróbel, cysters pełnišcy obowišzki kapelana w szpitalu należšcym do bonifratrów, a 26 wrzeœnia 2005 r. opuœcił klasztor (na żšdanie prowincjała) 70-letni o. Jan Grande-Majewski.

Trzy dni póŸniej Zbyszek został wezwany przed oblicze brata Karola Siembaba...

„Rozmowa rozpoczęła się o godz. 11.50. Jej pretekstem był nieprawdziwy zarzut posiadania przeze mnie – wbrew obowišzujšcym w zakonie regułom – telefonu komórkowego. Wyjaœniłem tę kwestię, po czym o. Karol zadzwonił do mojej mamy, ażeby się upewnić, czy mówię prawdę. Zostałem następnie zapytany: ťCo w Prudniku wiecie na temat Wrocławia?Ť. Odpowiedziałem zgodnie z prawdš, że brat Mateusz sprowadza księdza klaretyna i sypia z nim (...). Że bracia z Wrocławia uprawiajš między sobš seks i chodzš do domów publicznych dla homoseksualistów, co sam na własne oczy widziałem”... – czytamy w oœwiadczeniu, którego oryginał Zbyszek przesłał 29 wrzeœnia 2005 r. na ręce nuncjusza apostolskiego w Polsce, arcybiskupa Józefa Kowalczyka (dokument tej samej treœci otrzymał generał bonifratrów o. Pascual Piles Ferrando. Żaden z hierarchów nie udzielił dotychczas odpowiedzi na skargę oraz nie zainteresował się propozycjš złożenia wyczerpujšcych zeznań w sprawie obyczajów panujšcych wœród wrocławskich bonifratrów).

– Na zakończenie rozmowy prowincjał oznajmił, że wydala mnie z zakonu, bo... spiskowałem przeciwko niemu wraz z mistrzem nowicjatu bratem Łukaszem. Zażšdał, abym natychmiast zdjšł sutannę, rzucił mi 500 złotych na „nowš drogę życia”, oddał częœć dokumentów i kazał opuœcić klasztor w Prudniku – relacjonuje młodzieniec.

Jego matka, Alicja, dodaje:

– Walczyliœmy póŸniej bezskutecznie o ten habit, bo to przecież pamištka. Został zakupiony z prywatnych funduszy ojca Grandego, a prowincjał twierdził, że strój jest własnoœciš zakonu i odmówił zwrotu. Zażšdałam też uzasadnienia powodu usunięcia syna z nowicjatu, gdyż syn starał się o przyjęcie do Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego w Puszczykowie koło Poznania, ale odmówili mu ze względu na jakšœ tajemniczš „bardzo złš opinię”, do której nie mieliœmy wglšdu.

„Kilka razy prosiłam pisemnie O. Karola Siembaba o uzasadnienie powodu usunięcia mojego syna z zakonu, jednakże do tej pory nie uzyskałam wyjaœnienia. Uważam, że mój syn ma powołanie do życia zakonnego i jego niemiłe doœwiadczenia z homoseksualistami w klasztorze oo. Bonifratrów we Wrocławiu powinny pójœć w zapomnienie”... – napisała kobieta 10 stycznia 2006 r. do generała zakonu, przesyłajšc dokument „do wiadomoœci” nuncjusza oraz abpa Alfonsa Nossola, ordynariusza opolskiego. I znowu brak reakcji!

A tymczasem w Prudniku... Mówi kolejny były mnich, brat Adam (imię – na jego proœbę – zostało zmienione): – Zostałem usunięty z zakonu 3 stycznia 2006 roku. Brat Siembab wezwał mnie do Wrocławia i w obecnoœci ojca Wšsika oznajmił, że to już koniec. Dlaczego? – „Nie muszę ci mówić, ale skoro się upierasz, to po prostu byłeœ niegrzeczny wobec prowincjała”, odpowiedział. Po dwóch latach żarliwej służby rzucił mi, jak prostytutce za przysługę, 1000 złotych na drogę i kazał się wynosić. A tak naprawdę poszło o to, że odmówiłem podpisania oœwiadczenia, że w zakonie wszystko gra jak w zegarku i nie dochodzi do żadnych ekscesów homoseksualnych. Gdy skandal zaczšł nabierać rozgłosu, Siembab wymuszał na wszystkich takie deklaracje. Nie podpisałem, bo przecież musiałbym skłamać.

Adam w okresie nowicjatu prowadził – w ramach swojej formacji duchowej i na polecenie mistrza (o. Łukasza) – dziennik, w którym miał obowišzek notować naganne, jego zdaniem, zachowania współbraci. Sięga do najœwieższych zapisków:

„5 paŸdziernika 2005 r.: brat Maksymiusz (imię zmienione – dop. red.) łapał mnie dzisiaj za krocze, ponawiajšc wczeœniejszš propozycję stosunku seksualnego (...). 16 grudnia 2005 r.: brat Maksymiusz namawiał mnie, żebym mu zrobił ťmasaż pałkiŤ. Dzisiaj znowu przebrał się i paradował po klasztorze w kobiecych ciuszkach”... Pomińmy notatki z wczeœniejszych zdarzeń, bo trudno doprawdy znaleŸć jakieœ nieobsceniczne.

Jak przedstawionš sytuację oceniajš bonifratrzy z zakonnego „œwiecznika”?

– Nic nie wiem i nie udzielam żadnych informacji. Proszę się zwrócić do kurii prowincjalnej. Szczęœć Boże! – odpowiedział nam o. Kazimierz Wšsik, przeor klasztoru w Prudniku.

– A co was tam, w Łodzi, interesujš bonifratrzy z Wrocławia? – zdumiał się prowincjał o. Karol Siembab.

Gdy wreszcie zdołaliœmy mu wytłumaczyć, rzekł:

– Nie będę uzasadniał decyzji personalnych, gdyż usunięcie z zakonu na etapie nowicjatu należy do mojej swobodnej oceny. Problemy obyczajowe, molestowanie? Nic o tym nie wiem. Gdzie można znaleŸć ojca Grandego? Nigdzie go nie znajdziecie, a poza tym zakazałem mu udzielania wywiadów, więc z pewnoœciš nic wam nie powie. A kto mógłby? Mój rzecznik prasowy. Czyli? No, właœciwie to ja, ale zastanowię się dopiero wtedy, gdy zwrócicie się do mnie z pytaniami na piœmie.

Zwróciliœmy się oczywiœcie, bo jakże nie zadać pytań, które cisnš się na usta po wysłuchaniu zwierzeń dwóch młodych ludzi, którzy zafascynowani bonifraterskim ziołolecznictwem, dotarli do krateru…

Anna Tarczyńska

 

 

nr 4, 02.02.2006 r.

ZE ŒWIATA:

O, W MORDECHAJ!

Znany rabin nowojorski – Mordechaj Tendler – jest w tarapatach. Został oskarżony przez 43-letniš Adinę Marmelstein o oszustwo i molestowanie seksualne, „przekraczajšce wszelkie granice przyzwoitoœci i dobrych obyczajów”.

Zaraz po tym zgłosiły się kolejne panie, dołšczajšc podobne zarzuty. Rabin – posiadajšcy żonę i oœmioro dzieci – od lat zwabiał kobiety do swego gabinetu pod pretekstem sesji terapeutycznych. Twierdził, że jest Mesjaszem, molestował je, kazał zaspokajać się oralnie, a potem nakazywał trzymanie wszystkiego w tajemnicy pod groŸbš zawieszenia w prawach członka synagogi. Rabin zaklina się, że jest niewinny, ale jego przełożeni podziękowali mu za usługi.                   TN

 

SKARGA DIABLICY

W Wielkiej Brytanii duchowni katoliccy pokazujš, że majš libido jak się patrzy.

Przed sšdem w Liverpoolu stanšł ks. Jeremiah McGrath, lat 62, oskarżony o zgwałcenie w ubiegłym roku 12-letniej dziewczynki.

Z kolei w Szkocji prasa przytacza relację dziewczyny, która opowiada, jak została zgwałcona w katolickim sierocińcu przez księdza, gdy miała 8 lat. Najpierw, stosujšc przemoc, molestowała jš seksualnie zakonnica. „Krzyczałam z bólu i przerażenia. Zakonnica odkrzykiwała, że jestem diablicš. Potem zmusiła mnie, abym się nachyliła do przodu, a ksišdz mnie zgwałcił”. Trwało to kilka lat.

W końcu zakonnica zdała sobie sprawę, że ofiara zaszła w cišżę. „Z wœciekłoœci skopała mnie. Ksišdz parafialny, do którego zwróciłam się o pomoc, także molestował mnie seksualnie, potem podstawił mnie innemu pedofilowi”.

Jakimœ cudem ofiara zachowała wiarę.

PZ

 

PASTOR CHCE LODA

Pastor Lonnie Latham był biczem bożym na homoseksualistów.

Latham goršco popierał dyrektywę swego Koœcioła, wzywajšcš wszystkich gejów i lesbijki, by wstšpili na drogę heteroseksualizmu. Majš szansę na zbawienie, „jeœli zaakceptujš Jezusa Chrystusa jako swego zbawcę i odrzucš grzeszny, destruktywny styl życia”. No i zbawienie 59-letniego sługi bożego stanęło pod wielkim znakiem zapytania.

Policja z Oklahoma City robiła akurat obławę na męskie prostytutki i ich klientów w rejonie znanym z tego typu usług. Któż złożył pozujšcemu na homopanienkę policjantowi zamówienie na zrobienie loda? Pastor Latham we własnej osobie. „To była pułapka” – oœwiadczył z godnoœciš, opuszczajšc areszt po wpłaceniu kaucji.

TN

 

HIGIENISTA

Ksišdz salezjanin Frank Gerard Klep z Australii „specjalizował” się w molestowaniu wyłšcznie dzieci chorych. Zgwałcił lub napastował co najmniej dziesięciu chłopców w wieku 12–17 lat, przebywajšcych w izbie chorych prowadzonego przez zakon Rupertswood College w Sunbury.

Jedna z ofiar wspomina, że ksišdz – po tym jak jš wykorzystał – zastrzegł, żeby nikomu nic nie mówiła, bo może mieć kłopoty. Inny chłopak obudził się w nocy, gdyż poczuł, że duchowny œcišga mu spodnie od piżamy i myje członek gšbkš i ciepłš wodš. 12-latek opowiadał, jak Klep wpatrywał się w jego penis, wyjaœniajšc, że szuka brudu.

Psycholog orzekł, że ks. Klep był seksualnie niedojrzały, gdy jako 18-latek wstępował do zakonu.

TW

 

 

nr 6, 16.02.2006 r. ZE ŒWIATA

UPADEK Z OŁTARZA

Ojciec Fedele Bisceglia jest we Włoszech osobš ze wszech miar publicznš i ogromnie popularnš.

To założyciel franciszkańskich „oaz”, schroniska i centrum pomocy dla samotnych matek, byłych więŸniów, nielegalnych imigrantów, prostytutek i biednych. Prowadził pracę misyjnš w Afryce, troszczšc się o trędowatych i zakładajšc szpitale. 69-letni duchowny z charakterystycznš białš brodš był częstym goœciem w telewizji. Wszyscy Włosi œledzili historię aktorki porno Luany Borgii, którš nawrócił na wiarę i skłonił do wstšpienia do klasztoru. Kandydat na œwiętego... wydawałoby się.

Nagle – grom z jasnego nieba: Bisceglia został aresztowany, a razem z nim jego asystent – ks. Antonio Gaudio! I to z jakiego powodu! Oto zakonnica oskarżyła obydwu o zwałcenie jej i innych kobiet podczas orgii seksualnej w schronisku w Cosenzie (Kalabria).

„Ta kobieta jest szalona. Wszystko zmyœliła. Nie przyznaję się do winy – oœwiadczył ks. Bisceglia. – Jestem przeœladowany jak Jezus Chrystus”.

Ha, niezupełnie... Policja poddała zakonnicę psychiatrycznym badaniom, które wykazały, że jej zdrowie psychiczne nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Trzy inne kobiety również potwierdzajš jej zeznania. Podczas rewizji u księdza znaleziono amatorskie firmy pornograficzne nakręcone w schronisku. Analiza rozmów telefonicznych również zdaje się potwierdzać wersję zakonnicy.

Chyba nie będzie drogi na ołtarze...

CS

 

 

nr 6, 16.02.2006 r. ZE ŒWIATA

„BÓG JEST MIŁOŒCIĽ”

Watykan z właœciwym sobie rozmachem opublikował pierwszš encyklikę Benedykta XVI. Swoje rozważania papież poœwięca miłoœci. O licznych wybrykach i skandalach seksualnych, jakich dopuszczajš się księża i zakonnicy, nie wspomina.

Do zdajšcego się nie mieć końca pocztu pedofilów w sutannach oraz tych, którzy pedofilów w sutannach kryli, dołšczył ostatnio niejaki Basil Hume, były arcybiskup Westminsteru.

Dzięki Bogu kardynał Hume nikogo już nie skrzywdzi, gdyż latem 1999 roku odszedł do Domu Ojca, gdzie może porozmawiać na interesujšce tematy z wieloma sobie podobnymi.

Tymczasem kilka tygodni temu ujawniono tajemnicę skrzętnie dotšd skrywanš przez brytyjski Koœciół katolicki – oto kardynał Basil Hume przez 30 lat tolerował zaspokajanie zboczonych chuci seksualnych księży i kleryków wykładajšcych w Ampleforth College, najbardziej znanej katolickiej szkole w Wielkiej Brytanii. Bici i gwałceni byli nawet kilkuletni chłopcy, najczęœciej mieszkajšcy w internacie. Znacznš częœć ofiar łotrów w sutannach i habitach stanowiły dzieci osierocone lub półsieroty, skazane na katolickie wychowanie.

Duński dziennik „Jyllands Posten”, donoszšc o seksualnych wyczynach wykładowców Ampleforth College, napisał: „Przez dziesištki lat księża i klerycy seksualnie wykorzystywali chłopców… na masowš skalę”.

Pierwsze sygnały o „nieprawidłowoœciach” dotarły do policji już kilka lat temu. Jednak ostateczne potwierdzenie pojawiło się w listopadzie 2005 r., gdy 72-letni mnich Piers Grant-Ferris przyznał przed sšdem w Leeds, że wykorzystywał seksualnie co najmniej 15 uczniów Ampleforth College. Proceder trwał dziewięć lat, aż do roku 1975. Seksualne ofiary mnicha miały od 8 do 10 lat. A ponieważ zakonnik Piers Grant-Ferris był nie tylko homoseksualistš, ale także sadystš, więc w celu osišgnięcia większej satysfakcji seksualnej bił niektórych chłopców, zanim ich zgwałcił.

Nieżyjšcy już kardynał Basil Hume najpierw sam był uczniem w Ampleforth College. Następnie został mnichem i szybko awansował w koœcielnej hierarchii. Z Ampleforth College rozstał się dopiero wtedy, gdy mianowano go arcybiskupem opactwa westminsterskiego. Po upływie kolejnych kilku lat został kardynałem, a jego pieczy powierzono cały katolicki Koœciół w Anglii i Walii.

Prowadzšcy œledztwo doszli do przekonania, że przez 30 lat, gdy w Ampleforth College miały miejsce przypadki seksualnego wykorzystywania uczniów, Basil Hume – wykładowca i członek dyrekcji – doskonale o wszystkim wiedział. Wymowa zachowanych dokumentów szkolnych, do których wglšd uzyskali œledczy, jest w tej kwestii jednoznaczna. Jednak kardynał Hume ponad dobro bitych i gwałconych uczniów stawiał dobre imię Koœcioła. W œwietle ustaleń œledztwa nowego znaczenia nabiera zakończenie jego ksišżki o pracy teologicznej z dziećmi (wydana w roku 1997). Napisał bowiem, że ma „pewne wyrzuty sumienia w zwišzku z tym, w jaki sposób potraktował kiedyœ niektórych ludzi”.

Wyglšda na to, że wieœci o zasługach Basila Hume’a dla Koœcioła katolickiego nie dotarły do naszego ukochanego Ojca Œwiętego, bowiem ominęła kardynała „kara” podobna do tej, jaka spotkała byłego bostońskiego arcybiskupa Bernarda Lawa. Ten ostatni również przez dziesištki lat krył podległych sobie zboczeńców i pedofilów w sutannach, a gdy w końcu w USA grunt zaczšł mu się palić pod nogami, Jan Paweł II uczynił drania najpierw wysokim urzędnikiem Kurii Rzymskiej, a w roku 2004 dał mu znakomitš fuchę archiprezbitera rzymskiej Bazyliki Matki Boskiej Większej.

„Bóg jest miłoœciš” to – trzeba trafu – tytuł pierwszej encykliki papieża Benedykta XVI. Papież pisze w niej między innymi, że bez oparcia w wierze miłoœć zostaje sprowadzona do seksu, a człowiek staje się towarem. I wie człowiek, co mówi – to przecież refleksja prosto z jšdra Koœcioła.

Z. Dunek

 

 

nr 10, 16.03.2006 r.

ŻYCIE SEKSUALNE BISKUPÓW

Bez większego rozgłosu posuwa się do przodu sprawa, która może oznaczać otwarcie nowego rozdziału skandalu zwišzanego z przemocš seksualnš w Koœciele katolickim.

Jak pisaliœmy przed kilkoma tygodniami, w sšdzie federalnym na Manhattanie 53-letni ksišdz Bob Hoatson ze stanu New Jersey, który sprawuje opiekę nad ofiarami pedofilii duchownych, wytoczył sprawę przeciwko kardynałowi nowojorskiemu Edwardowi Eganowi, Howardowi Hubbardowi, biskupowi Albany, i arcybiskupowi Johnowi Myersowi, szefowi diecezji Newark. Powód skarży się, że został zawieszony w funkcjach i nie może pełnić swych obowišzków kapelana katolickich organizacji dobroczynnych w Newark, co ma być zemstš za to, że ujawniał ukrywanie przestępstw seksualnych kleru przez zwierzchników i zabierał głos w imieniu poszkodowanych. Największš bombš było jednak oœwiadczenie ks. Hoatsona, że „osobiœcie wie”, iż kardynał oraz dwaj biskupi sš aktywnymi homoseksualistami. Zapowiedział, że jest w posiadaniu „dowodów z pierwszej ręki” na potwierdzenie zarzutów.

Hoatson ma własne doœwiadczenia w zakresie przestępstw seksualnych. W wieku 22 lat, gdy był w zakonie Christian Brothers, molestowało go seksualnie dwóch mnichów. Kiedy poskarżył się przełożonemu, ten... też zaczšł się do niego dobierać.

W roku 2003 Hoatson składał zeznania w przesłuchaniach zorganizowanych przez legislaturę stanowš Nowego Jorku, podczas których krytykował biskupów za osłanianie księży pedofilów. Od tego czasu zaczęły się jego problemy.

Powód zastrzega, że w przypadku seksu wœród kleru nie chodzi mu o „stosunki seksualne dorosłych za obopólnš zgodš”. Uważa natomiast za bardzo groŸne to, że hierarchowie bojš się postępować surowo z przestępcami seksualnymi w habitach w obawie przed własnš dekonspiracjš w identycznych sprawach.

Ksišdz Hoatson zapewnił, że długo zastanawiał się nad sformułowaniem tych zarzutów, ale doszedł do wniosku, że nie może tego uczynić w inny sposób, jak tylko w publicznym pozwie, bo inaczej Koœciół zareagowałby surowymi konsekwencjami wobec niego, a oskarżenie nie wydostałoby się poza œciany gabinetów purpuratów.

Ów ksišdz nie jest pierwszym, który podjšł temat homoseksualizmu najwyższych dostojników koœcielnych. Spekulacje na ten temat kršżyły od lat, ale do czasu wybuchu afery w roku 2002 nikt nie odważył się o tym głoœno napomknšć. W lutym 2004 roku Andrew Zamay poinformował media amerykańskie, że jego brat w liœcie pożegnalnym przed popełnieniem samobójstwa pisał o stosunkach seksualnych z bp. Hubbardem. Nie był jedyny: Hubbard uprawiał seks z innymi homoseksualistami, w tym z trzema księżmi oraz nieletniš męskš prostytutkš. Biskup był też stałym bywalcem gejowskich barów, a także chodził „na chłopców” do Washington Park w Albany. W odpowiedzi na zarzuty bp Hubbard wynajšł byłš prokurator do roli adwokatki, a ta po czteromiesięcznym œledztwie uznała, że „brak wiarygodnych dowodów” na potwierdzenie oskarżeń. W obiektywnoœć prowadzšcej dochodzenie trudno jednak wierzyć, szczególnie że otrzymała od biskupa 2,2 mln dolarów.

Ks. Hoatson twierdzi, że kard. Egan miewał sporadyczne romanse gejowskie od czasów seminarium, zaœ abp Myers miał stosunki z homoseksualistami w okresie minionych 5 lat. Jeœli chodzi o Hubbarda, to adwokat ks. Hoatsona pozwolił dziennikarzom nowojorskiej gazety „Village Voice” obejrzeć wideo z zapisem zeznań dwu mężczyzn, którzy twierdzš, że jako nastolatkowie oddawali mu się za pienišdze. Hoatson żšda odszkodowania w wysokoœci 5 mln dol.; kwotę tę planuje spożytkować na utworzenie całodobowego duszpasterstwa dla ofiar kapłanów pedofilów.

Richard Sipe, były ksišdz, wykładowca uniwersytecki i znany ekspert w dziedzinie przestępstw seksualnych oraz homoseksualizmu duchownych, uważa, że pozew ks. Hoatsona może mieć historyczne znaczenie. Twierdzi nie bez racji, że niezwykle rzadko się zdarza, by ksišdz oskarżał przed sšdem kardynała i biskupów.

Anne Barret Doyle z organizacji Bishop Accountability (Odpowiedzialnoœć Biskupów) potwierdza, że działacze i eksperci powszechnie podzielajš poglšd, iż hierarchowie dlatego osłaniajš podwładnych molestujšcych seksualnie i naruszajšcych celibat, bo sami obawiajš się dekonspiracji. W marcu 2004 roku biskup Springfield Thomas Dupré pospiesznie podał się do dymisji i zbiegł z diecezji, kiedy skonfrontowano go z dwoma mężczyznami, których podobno molestował seksualnie, gdy byli nieletni. Bpa Dupré ostro krytykowano za osłanianie 14 podległych mu księży oskarżanych o przestępstwa pedofilskie.

Michael Mendol, działacz organizacji gejowskiej Dignity New York, mówi, że księża homoseksualiœci nie chcš wypowiadać się w sprawie aktywnoœci seksualnej biskupów, „bo naraziliby swš pozycję w diecezji”.

Kiedy wieœć o procesie wytoczonym przez ks. Hoatsona rozniesie się, inni kapłani mogš pójœć w jego œlady. Oczywiœcie, nie można nie doceniać wpływów tuzów w rodzaju kard. Egana: proces może zostać anulowany, zanim się rozpocznie i nabierze rozgłosu. Adwokaci trzech oskarżonych hierarchów już o to zabiegajš, wykorzystujšc formalne i proceduralne kruczki prawne.

Piotr Zawodny

 

 

nr 11, 17-23.03.2006 r. POLSKA PARAFIALNA

WYSOKA KURIO...

Wiecie dlaczego w Katolandzie nigdy nie wybuchnie skandal pedofilski z udziałem księży, choćby taki jak w USA – państwie szanujšcym prawo? Dlatego, że wœród polskich kapłanów nie ma przestępców. Sš tylko nieszczęsne „ofiary prowokacji”. Kolejna antyksięża prowokacja właœnie ma miejsce w Głogowie.

Tam też przeprowadza się praktyczny test na usprawnienie trzeciej władzy – trwajš próby, by rzecz całš przekazać sšdowi kurialnemu i tym samym odcišżyć państwowy wymiar sprawiedliwoœci.

Ministrant parafii Miłosierdzia Bożego w Głogowie (woj. dolnoœlšskie, diecezja zielonogórsko-gorzowska) zjawił się niedawno wraz z rodzicami w prokuraturze. Opowiedział o niechcianym, męsko-męskim zwišzku intymnym z 40-letnim księdzem Bogdanem (imię zmienione), od 2002 r. wikariuszem tejże parafii i nauczycielem religii w jednej z miejscowych szkół.

O co konkretnie chodziło? Ponieważ pani Liliana Łukaszewicz – rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy – w rozmowie z „FiM” zasłania się „dobrem pokrzywdzonego”, zdani jesteœmy na wersje nieoficjalne.

Otóż jedna (Ÿródło policyjne) mówi, że wielebny zabawiał się chłopcem, zanim ten zdšżył skończyć 15 lat (zagrożenie karš do 12 lat więzienia). Inny nasz informator (Ÿródło koœcielne) utrzymuje, że z młodzieńcem (jednak nieco starszym) ksišdz Bogdan kopulował za pienišdze, czyli „doprowadzał małoletniego do obcowania płciowego (...), nadużywajšc zaufania lub udzielajšc mu korzyœci majštkowej...” (do 5 lat odsiadki). Ani jedna, ani druga wersja nie kwestionuje samego faktu bzykania chłopaka. Niezależnie od tego, która z nich odpowiada tej zapisanej w tajnych aktach, pewne jest, że zgłoszony czyn miał charakter kryminalny.

 

Po odebraniu zawiadomienia o przestępstwie prokurator założył rękawiczki. Nie chodziło, oczywiœcie, o lęk przed AIDS, lecz sytuację o wiele bardziej dla prokuratorskiej kariery niezdrowš – o naruszenie prestiżu kapłana katolickiego... Najpierw więc rutyna – urzędowe potwierdzenie poczytalnoœci skarżšcego. Na jedno z przesłuchań wezwano biegłego psychologa. Niestety, jego ekspertyza była jednoznaczna: chłopak nie łże. Prokuratura musiała więc przystšpić do etapu drugiego – przepytania personelu parafii.

Mimo zachowania najdalej idšcej ostrożnoœci i nieprawdopodobnych starań o dyskrecję – zupa się wylała. Gdy jeszcze rzecz pojawiła się w „Gazecie Lubuskiej”, to już cały Głogów wiedział, że „pewien młody ksišdz” z parafii Miłosierdzia Bożego ma poważny problem.

Wywołany do tablicy szef jurnego kapłana – ksišdz proboszcz kanonik Janusz Idzik – ujawnił lokalnej opinii publicznej, że choć ta wiadomoœć spadła na niego „jak grom z jasnego nieba”, zdšżył już – razem z „pewnym młodym księdzem” – być na rozmowie u ordynariusza biskupa Adama Dyczkowskiego.

Co uzgodnili w kurii? Można się domyœlić, że księżš wersję wydarzeń. Jaka to wersja? Jak to – jaka? Napad na Boga, Koœciół i w ogóle prowokacja!

„Ktoœ namówił tego ministranta, by złożył w prokuraturze nieprawdziwe doniesienie. Oskarżany ksišdz wykonuje normalnie wszystkie swoje obowišzki, gdyż zapewnił mnie, że zarzuty sš czystš prowokacjš” – oœwiadczył ks. Idzik na antenie głogowskiego Radia Elka. Dodał też, że... prokuratura niepotrzebnie miesza się do sprawy, bo bardziej właœciwym organem jest... sšd koœcielny!

„Wiem, że rodzice chcš oddać jš w ręce biskupa, a nie sšdów œwieckich” – stwierdził kanonik. Zapewnił, że „Koœciół wzišł już to w swoje ręce”, a rodzina chłopaka „zmanipulowanego przez wrogie Koœciołowi siły”, wkrótce stawi się na przesłuchaniu w kurii biskupiej (sic!). Jesteœmy dziwnie spokojni, że rodzice chłopaka podpiszš każdy kwit, że to one – te siły – rozum im odebrały...

Zresztš pleban sam przyznał, że po uzyskaniu informacji o prowadzonym postępowaniu „rozmawiał” zarówno z rodzicami, jak i pokrzywdzonym ministrantem. Widać był przekonujšcy, gdyż ministrant wraz z rodzinš zawiadomili œledczych, że wycofujš oskarżenie przeciwko księdzu Bogdanowi.

To nie zmienia jednak sytuacji prokuratury, a nawet pogarsza jš. Do obowišzku sprawdzenia, czy zgłoszenie odpowiadało prawdzie, dochodzi także dyspozycja wymierzona w księdza Idzika w art. 239 par. 1 kodeksu karnego: „Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagajšc sprawcy uniknšć odpowiedzialnoœci (...), podlega karze pozbawienia wolnoœci od 3 miesięcy do lat 5”.

Pani prokurator-rzecznik Łukaszewicz podziela nasz poglšd, choć... częœciowo:

– Skoro wpłynęło zawiadomienie, prokuratura ma obowišzek wyjaœnić je do końca. W każdym razie w sprawie nie doszło jeszcze do przełomu, który pozwoliłby na decyzję o przedstawieniu zarzutów bšdŸ umorzeniu postępowania.

Jeœli jednak chodzi o sprawdzenie, czy „zapobiegliwoœć” księdza Idzika nie narusza przepisów, trwa cisza.

 

W niedzielę 5 marca szef parafii Miłosierdzia Bożego przeprowadził spektakularnš akcję majšcš zneutralizować przykry „zapach” wokół ks. Bogdana:

– Normalny cyrk zrobił podczas mszy. Najpierw kazał wikaremu uroczyœcie przysięgać, że „nigdy nie zrobił krzywdy dziecku”, a potem sam przyjmował od dzieci życzenia urodzinowe – relacjonuje nam jeden z uczestników nabożeństwa.

– Aktyw parafialny rozpuszcza po mieœcie pogłoski, że molestowany seksualnie chłopak to w gruncie rzeczy mitoman leczšcy się psychicznie. Czuje się wyraŸnie, że przygotowujš sobie i prokuraturze grunt pod odmowę wszczęcia œledztwa.

W maju, jak będš zmiany wikariuszowskie, biskup gdzieœ tego księdza Bogdana przeniesie i będzie po sprawie – prognozuje policjant, proszšc o anonimowoœć.

 

Kilka słów udało nam się zamienić również z księdzem Bogdanem. Zaproponowaliœmy, żeby zdemaskował prowokatora, który próbuje go oczernić. Niestety...

– Nie udzielam żadnych informacji ani komentarzy na temat kierowanych ku mnie oskarżeń o molestowanie. Proszę zwrócić się w tej sprawie do rzecznika prokuratury – powiedział.

To się nazywa zaufanie do organów œcigania, że krzywdy nie zrobiš...

Anna Tarczyńska

 

 

nr 13, 06.04.2006 r. IRLANDIA MOLESTOWANA! (...) Dopuœcili się przestępstw na ponad 350 dzieciach. Dane ujawnione przez prominentnego hierarchę, arcybiskupa Diarmuida Martina, zostały przez media uznane za bardzo poważne. (...) Z badań wynika, że 25 proc. mieszkańców ultrakatolickiej Irlandii doœwiadczyło przemocy seksualnej w dzieciństwie.

TW

 

 

nr 14, 13.04.2006 r.

SEKS, KŁAMSTWA I KASETY WIDEO

BURDEL NA KÓŁKACH

(...)

Wydaje się zastanawiajšce, dlaczegóż to Jarosława Kaczyńskiego boli wyłšcznie przedmiotowoœć kobiet, a zapomina o młodych mężczyznach (często chłopcach jeszcze) „pracujšcych” w agencjach dla panów...

Odwiedziliœmy jeden z takich lupanarów. Charakterystycznym, bo specjalizujšcym się w zaspokajaniu namiętnoœci księży.

Gdańska Starówka, elegancka kamienica, blisko najbardziej znanego turystom deptaku Długi Targ (zobowišzaliœmy się wobec naszych rozmówców, że nie ujawnimy dokładnego adresu ich „firmy”). Jak tam trafiliœmy? Wskazówek udzielił nam młodzieniec zdradzany przez ks. Marka (imię zmienione), wikariusza jednej z parafii dekanatu Gdańsk Południe, liczšcy na to, że dzięki „FiM” niewierny kochanek wróci na drogę cnoty...

Ba, ale my – jak niejednokrotnie deklarowaliœmy – dorosłym facetom pod kołdrę nie zaglšdamy, więc potraktowaliœmy wizytę w rzeczonym przybytku wyłšcznie poznawczo.

Ogromny salon z „plazmš” i wideotekš filmów podkręcajšcych emocje, gustowna sypialnia, barek z trunkami...

– Wynajmujemy to mieszkanie od prywatnego właœciciela za dwa tysišce złotych miesięcznie, plus oczywiœcie media. Niby dużo, ale przecież mamy ekskluzywnych klientów. Cennik? 200 złotych za pierwszš godzinę i 150 za każdš następnš, jeœli spotkanie odbywa się tutaj. Jeœli na plebanii, dochodzi jeszcze koszt przejazdów. Księża preferujš całonocne imprezy, więc wypłacajš około tysišca złotych. Mamy duży wybór chłopaków, ale trochę brakuje nam takich bardziej męskich, typu „pakero”, i „dresów”, bo większoœć duchownych właœnie za takimi przepada. Chłopakom szczególnie atrakcyjnym i spoza Trójmiasta gwarantujemy locum, a nawet ochronę – wtajemniczajš nas dwaj „dyżurujšcy” w agencji młodzieńcy.

Zapytani o urzędujšcego w pobliżu znanego w Polsce księdza prałata, mówiš:

– On bardzo rzadko brał kogoœ z zewnštrz. Jeżeli już, to tylko za granicš. Pracuje u nas były ministrant z jego parafii. Opowiadał, że prałat najchętniej wyjeżdżał na „seksy” do Włoch.

Czy obsługujš również pedofilów?

– Absolutnie nie. Nasz najmłodszy callboy ma 16 lat. Œwietnie zarabia, bo kocha się w nim na zabój proboszcz dużej parafii w Gdyni. Bywa, że nieznany nam klient telefonuje, proszšc o kogoœ jeszcze młodszego, ale sš to prawdopodobnie prowokacje policji.

A jak odnajdujš ich duchowni?

– Z pewnoœciš nie obsługujemy całej diecezji. W sumie korzysta z naszych usług może ze dwudziestu... Ot, jeden drugiemu przekaże namiary i dalej samo się kręci.

Młodzieńcy sš na bieżšco z politykš i znajš najnowsze koncepcje obyczajowe prawicowych stróżów moralnoœci:

– Wyglšda na to, że nas one nie dotyczš, bo przecież chodzi im o kobiety. A zresztš, mogš nam „Kaczory” skoczyć, bo i tak większoœć obrotów stanowiš wizyty domowe. Co najwyżej będziemy wspólnie z klientami odmawiać koronki w intencji jeszcze lepszych pomysłów. Każdš 69 razy...

 

Zakończmy komentarzem odnalezionym wœród kilku tysięcy (!) wypowiedzi internautów, zadziwiajšco zgodnie wyœmiewajšcych strategię walki ze zbrodniczym nierzšdem: „Prostytutka nie jest najstarszym zawodem œwiata. Starszym jest polityk. Czym się różniš? One, za pienišdze dajš to, co obiecujš. A politycy? Ani odrobinę nie spełniajš gwarancji przedwyborczych, a cišgle ich utrzymujemy i nie chcš z tego, szakale, zrezygnować. Mówię do nawiedzonych posłów: – Prostytutka, bez zawoalowanej moralnoœci, jest stokroć uczciwsza od was...”.

Dominika Nagel, ST

 

 

nr 21, 01.06.2006 r. ZE ŒWIATA

ZWYRODNIAŁE MIŁOSIERDZIE

Nawet w katolickiej Irlandii to skandal i wstyd. Œledztwu i przesłuchaniom przed rzšdowš Komisjš do Badania Przestępstw na Dzieciach poddawane sš liderki zakonu sióstr miłosierdzia.

Sisters of Mercy od dziesięcioleci prowadziły sierocińce i domy poprawcze w Irlandii. Prowincjałka zakonu, siostra Margaret Casey, i jej współpracowniczki przyznajš, że w domu w Neftonforbes stosowano kary fizyczne. Nie mogš zaprzeczyć dokumentacji departamentu edukacji, która stwierdza, że dzieci miały sińce na całym ciele, wszy, przewlekłe choroby, były nieleczone. Małe dzieci nie miały butów. „Już za to przepraszałyœmy” – mówiš ze zdziwieniem siostrzyczki. W zakonie nikt nie dbał o edukację dzieci, a okazywanie im uczuć było zakazane. Kluczowš sprawš było posłuszeństwo, które wymuszano biciem. Siostry nie wiedzš, jak to się stało, że po takim biciu pięcioro dzieci zmarło.

Z kolei siostry przełożone ze „szkoły przemysłowej” œw. Wincentego w Goldenbridge zaprzeczajš, aby celowo powodowały poważne rany u dzieci. Prowincjałka siostra Helena O’Donoghue zaprzecza, jakoby dzieci były okreœlane numerami. Jeœli nie dawano im wody, to z obawy, by nie moczyły poœcieli. Œlady od oparzeń na całym ciele dzieci były przypadkowe. Na szczęœcie siostrę prowincjałkę wsypuje była kierowniczka œw. Wincentego, siostra Fabiana. Twierdzi, że „generalnš zasadš było okrutne postępowanie i karanie przesadne nawet jak na standardy owego czasu”. Siostra Fabiana mówi: siostra Bernardine była „paranoidalnš schizofreniczkš, kobietš kostycznš i twardš, która prowadziła rzšdy terroru”. Opinię Fabiany potwierdza inna kierowniczka obiektu, siostra Xaviera, przedstawiajšca szefowš jako osobę „szorstkš, agresywnš, nieobliczalnš”.

Na pytanie, dlaczego wystosowały przeprosiny do byłych wychowanków, skoro wszystko było w porzšdku, odpowiadajš: „Jak wszędzie indziej dzieci cierpiały i nie można było temu zapobiec”. Cóż, ziemia to nie raj.

TN

 

nr 21, 01.06.2006 r.

PEDOFIL W TRAWNIKACH

Na pięć lat do więzienia pójdzie 38-letni ksišdz z Trawnik koło Lublina za gwałty na dziesięcioletniej dziewczynce. Doszło do tego latem 2003 r. oraz zimš roku następnego.

W lutym br., po zgłoszeniu w prokuraturze przez rodziców, Mirosław W. został aresztowany. Oskarżony sam wystšpił o wymierzenie takiej kary. Wyrok nie jest prawomocny.

TC

 

 

nr 22, 08.06.2006 r.

MŁOT NA DEWIANTÓW

Nazywa się Patrick Wall i jest byłym benedyktynem. Obecnie tropi duchownych, którzy sš ukrywani przez przełożonych po skandalu seksualnym zwišzanym z molestowaniem nieletnich.

Kiedy już takiego odnajdzie, wręcza mu pisemne oœwiadczenie ofiary złożone pod przysięgš, a okreœlajšce udział księdza w przestępstwie. Dokument może być póŸniej wykorzystany w sšdzie. Sam Wall przez lata był w Koœciele tzw. strażakiem. Jego rola polegała na gaszeniu pożaru, czyli przejmowaniu – na polecenie biskupa lub generała zakonu – obowišzków duchownych molestantów i dbanie o to, by sprawa nigdy nie ujrzała œwiatła dziennego.

Benedyktyna przerzucano z parafii do parafii. W 1998 r. opuœcił stan duchowny i zajšł się ekspertyzami w kwestii nadużyć seksualnych popełnianych przez księży. Wraz z innym byłym benedyktynem i prawnikiem kanonicznym opublikował niedawno ksišżkę pt. „Seks, księża i tajne instrukcje. Seksualne wykorzystywanie w dokumentach Koœcioła katolickiego na przestrzeni 2 tysięcy lat”, informujšcš, że afery seksualne duchownych sš tak stare jak stary jest Koœciół i od wieków przez niego tuszowane. Na poparcie swojej tezy autorzy powołujš się na dwa dokumenty wydane przez Kongregację Doktryny i Wiary (z 1962 i 2001 roku), propagujšce rozwišzywanie gigantycznego problemu po cichu, w murach samej instytucji. Demaskatorzy udowadniajš też, że przed wiekami duchowni molestujšcy nieletnich byli karani surowiej niż obecnie. „Księga Gomory” – traktat z XI wieku – mówi, że po wykryciu skłonnoœci seksualnych księży i odbyciu przez nich stosownej kary (batożenie, smarowanie twarzy plwocinš) mieli dozgonny zakaz przebywania z młodymi. Obecnie jest zupełnie inaczej. W Stanach Zjednoczonych spoœród 5 tys. kapłanów pedofilów skazano „aż” 150.

Mar

 

 

nr 25, 23-29.06.2006 r. POLSKA PARAFIALNA

EFEKT KRAWCZYKA

Pewien naiwny ksišdz przedstawił biskupowi Orszulikowi nazwiska i zestawienie dokonań najbardziej aktywnych homoseksualnie kapłanów diecezji łowickiej. Na liœcie znalazło się kilka znakomitoœci. Donosiciel został zmuszony do wyemigrowania z Polski...

Znikajšcy duchowni stali się już znakiem firmowym diecezji łowickiej. Jedni przepadajš bezpowrotnie, starannie opróżniwszy wczeœniej kasę kurialnš bšdŸ parafialnš. Do czołowych przedstawicieli tego nurtu zaliczyć można byłego diecezjalnego ekonoma księdza kanonika Krzysztofa Malczyka – „Poszukiwany (ksišdz), poszukiwana” (gotówka), „FiM” 16/2004 – oraz księdza prałata Franciszka Augustyńskiego, niedawnego wikariusza generalnego, czyli osobistoœci najważniejszej po biskupie („Teraz mu to lotto!” – „FiM” 23/2006). Inni, jak na przykład wielokrotnie przez nas opisywany pedofil ks. Wincenty Pawłowicz, owszem, odnajdujš się, jednak dopiero po latach... spędzonych w więzieniu.

Ale sš też w diecezji kapłani zmuszeni do ucieczki. Czarne owce, które nie uważały w seminarium na wykładach i po wyœwięceniu wydawało im się, że mogš coœ w „swoim” Koœciele zmienić...

 

Figurujšcy w spisie łowickiego duchowieństwa 36-letni ks. Robert Krawczyk nie ma adresu. Przy jego nazwisku jest tylko kraj pobytu: Niemcy. Dlaczego wyjechał z Polski?

– Usiłował walczyć z funkcjonujšcym w kurii lobby homoseksualnym. Posunšł się nawet do tego, że sporzšdził listę najaktywniejszych kapłanów tej orientacji i zaniósł jš biskupowi Alojzemu Orszulikowi, który był jeszcze wówczas (do wiosny 2004 r. – dop. red.) ordynariuszem. Już po kilkunastu dniach Robert zaczšł otrzymywać telefony z pogróżkami, wœród których obietnice „urwiemy ci jaja” były najdelikatniejsze. Gdy się żegnaliœmy, powiedział, że musi uciekać, bo go wykończš psychicznie. Bał się nawet zostawić adres – wspomina były ministrant parafii katedralnej Wniebowzięcia NMP i œw. Mikołaja w Łowiczu.

Ks. Krawczyk trafił do tej prestiżowej parafii w 2000 r., zaledwie rok po œwięceniach, co dowodziło, że znalazł się na tzw. szybkiej œcieżce awansowej. Pech chciał, że zbytnio wzišł sobie do serca rozgorzałš wkrótce aferę arcybiskupa Juliusza Paetza. Efekt? Emigracja i schronienie w Niemczech.

Udało nam się go odnaleŸć w okolicach miejscowoœci Bielefeld, gdzie jest wikariuszem jednej z tamtejszych parafii (archidiecezja Paderborn). Zapytaliœmy, kogo konkretnie wpisał na wręczonš bp. Orszulikowi listę:

– Mogę jedynie powiedzieć, że kilku bardzo wpływowych i utytułowanych kapłanów... Nie chcę prowokować zamętu poprzez ujawnienie szczegółów. Uczyniłem to wobec mojego biskupa i spotkało mnie póŸniej mnóstwo przykroœci. Boję się nie tylko o siebie, ale zwłaszcza o pozostawionš w kraju rodzinę, bo już dotknęło ich wiele niezasłużonych krzywd wyrzšdzonych przez ludzi Koœcioła. Wkrótce po œwięceniach zorientowałem się, że w diecezji jest niewyobrażalna iloœć gówna. W swojej niezmierzonej naiwnoœci dałem to na piœmie oraz opowiedziałem o wszystkim biskupowi. PóŸniej już nie miałem spokoju, więc po prostu musiałem wyjechać. Czy wrócę? Nigdy! – stwierdza kategorycznie ks. Krawczyk w rozmowie z „FiM”.

Powtarza w ten sposób swojš wypowiedŸ cytowanš 16 sierpnia 2005 r. w niemieckim dzienniku „Westfalenpost”, kiedy to pytany o plany duszpasterskie (tuż przed przeniesieniem z parafii w Menden do Bielefeldu) był pełen wahań, ale jednego absolutnie pewien: choćby go krojono w plasterki, nie wróci pod jurysdykcję polskich biskupów („Ich werde nicht wieder zurück nach Polen gehen”).

Ksišdz Robert nie powiedział nam zbyt wiele, ale mamy w kurii łowickiej sprzymierzeńca, który go wyręczył: – Wielokrotnie słyszałem od księży z kilkunastoletnim stażem w kapłaństwie, że aby awansować, trzeba dać dużš kasę księdzu Augustyńskiemu lub dupy księdzu W. Nie macie pojęcia, ilu w tej chwili płacze, że zapłacili, a prałat zwiał z pieniędzmi za granicę. Z kolei ci najmłodsi żalili się, że niektórzy proboszczowie o skłonnoœciach homoseksualnych załatwiajš sobie w kurii ładnych wikarych, nie dajšc im póŸniej spokoju, częstokroć skutecznymi zalotami. Problem w tym, że ci napastowani nawet nie majš komu się poskarżyć, bo rzecz dotyczy bardzo ważnych w diecezji osobistoœci, takich jak... (personalia znane redakcji). Krawczyk zebrał te wszystkie informacje i podał ordynariuszowi nazwiska oraz przykłady. Postawił go w wyjštkowo niezręcznej sytuacji. Co pasterz miał zrobić? Wywołać kolejnš aferę w Koœciele? Biskup Orszulik uprzedził zainteresowanych, żeby uważali, ale też ujawnił, kto na nich doniósł. Od tej chwili zdrajca nie miał już życia w diecezji, a „efekt Krawczyka” dał młodym księżom znakomitš lekcję...

Jeden z wykładowców seminarium duchownego uzupełnił:

– W diecezji jest kilka kół wzajemnej adoracji. Zabawiajš się we własnym gronie, bo tak bezpieczniej. Gdy proboszcza małej parafii odwiedzajš koledzy, osoby postronne niczego nie podejrzewajš. Niektórzy jednak przesadzajš. Nawet taka znakomitoœć, jak ksišdz W., u którego często nocuje młody kapłan i włóczš się razem po różnych imprezach, a nawet łażš na spacery, trzymajšc za ršczkę! Z kolei do księdza R. przyjeżdżali, gdy był jeszcze w Ż..., tacy trzej wyfiokowani z archidiecezji warszawskiej i normalne orgie się wówczas odbywały. Ministranci żartowali: „Chcesz się zabawić – idŸ do wikarego”. A co na to biskupi? Orszulik, gdy zgłoszono mu zastrzeżenia wobec ewidentnej homoseksualnej orientacji jednego z alumnów, odparł: „Pokażcie mi, jaki przepis prawa kanonicznego złamał, to go wyrzucę”. Chłopak dobrowolnie odejœć nie chciał i został wyœwięcony. Z kolei Dziuba (Andrzej, aktualny ordynariusz – przyp. red.) wcišż jeszcze liczy, że zostanie następcš Glempa i boi się rozwišzywania jakichkolwiek problemów grożšcych skandalem.

A może biskupom pomógłby znany pogromca homoseksualistów Wojciech Wierzejski z Ligi Polskich Rodzin?

Anna Tarczyńska

 

 

nr 25, 23-29.06.2006 r. POLSKA PARAFIALNA

PEDOFIL ZA OŁTARZEM

Sšd w Koszalinie nie miał wštpliwoœci – ksišdz Jerzy U. molestował nieletnich. Skazano go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy.

Biskup zabrał więc ludziom księdza sprzed oczu, wysłał go do Barcina koło Słupska, gdzie spokojnie odprawia msze. Tylko miejscowi sš niespokojni. O swoje dzieci.

Trzy lata temu w Słowinie policja znalazła u ks. U. kompromitujšce materiały. Udowodniono mu molestowanie nieletnich z terenu całego powiatu. Dostał dwa lata w zawiasach. Proboszcz, który przyjšł U. pod dach swojej plebanii, nikomu nie mówił, że księdza Jerzego cišgnie do małolatów. Tylko ludzie dziwili się, że ten akurat ksišdz nie uczy religii.

W końcu jednak i tak wszystko musiało się wydać. Miejscowi sš oburzeni na proboszcza i biskupa, ale tylko po kštach, bo oficjalnie bojš się podskoczyć. Rzecznik kurii koszalińsko-kołobrzeskiej Andrzej Żołyniak tłumaczy, że ksišdz odprawia msze, bo jest księdzem, a do Barcina trafił jako rezydent, czyli nie ma nic do gadania. Ma kontemplować i pracować nad sobš pod pilnym nadzorem proboszcza. Kuria uważa więc, że wszystko jest w porzšdku... Do następnego razu?

 

 

nr 25, 23-29.06.2006 r.

CZYSTA PROWOKACJA

Prokuratura w Głogowie zdecydowała się w końcu na przedstawienie zarzutów księdzu Markowi B., wikariuszowi parafii Miłosierdzia Bożego w Głogowie, nakładajšc na niego również zakaz nauczania religii.

Decyzja nie była łatwa, gdyż – jak już informowaliœmy („Wysoka kurio” i „Cud mniemany” – „FiM” 11, 18/2006) – duchowny podejrzany jest o „dopuszczenie się czynnoœci seksualnych” oraz „obcowanie płciowe” z nieletnim ministrantem (zagrożone karš do 5 lat pozbawienia wolnoœci).

Dodatkowe zaœ dla prokuratury utrudnienie stanowiło życzenie ks. Janusza Idzika, szefa Marka B., przekazania sprawy pod jurysdykcję sšdu... koœcielnego. „Oskarżany ksišdz wykonuje normalnie wszystkie swoje obowišzki, gdyż zapewnił mnie, że zarzuty sš czystš prowokacjš” – grzmiał pleban na antenie głogowskiego radia.

Œledztwo wykazało, że ks. Marek wielokrotnie goœcił nastolatka w mieszkaniu na plebanii. I choć wikary stanowczo zaprzecza, jakoby dochodziło wówczas do intymnych zbliżeń, biegły psycholog nie znalazł najmniejszej luki w zeznaniach wykorzystywanego seksualnie chłopca.

Akt oskarżenia ma w najbliższych dniach trafić do sšdu. Kto wie, może ten uzna swojš niewłaœciwoœć i przekaże sprawę biskupowi?

AT

 

 

nr 28, 20.07.2006 r. REKORDZISTA

Na wokandę sšdu w kanadyjskiej prowincji Ontario wchodzi 3 sierpnia sprawa księdza Charlesa Sylvestre’a. Rekordzisty pod każdym względem. Bo to i wiek mocno dojrzały (83 wiosny), i dokonania budzšce zadumę.

W latach 1954–1990 duchowny zapisał na swym koncie 47 ofiar – kobiet. Były w wieku 9–14 lat. Sylvestre gwałcił je, obmacywał i molestował seksualnie na wszelkie sposoby. Prokurator wysuwa przeciw niemu 61 zarzutów. Przestępstwa popełniał wszędzie, gdzie przemieszczali go zwierzchnicy: w parafii Sarnia, potem London, Chatham i Pain Court. W ubiegłym miesišcu do organów œcigania zgłosiły się nowe ofiary z nieznanymi wczeœniej oskarżeniami.

TW

 

 

nr 29, 27.07.2006 r.

LIGA ŁGARZY

W „New York Timesie” poœród komentarzy i opinii ukazało się ogłoszenie Katolickiej Ligii Praw Religijnych i Obywatelskich. Celem jest przedstawienie afery pedofilii księży oraz chronišcych ich dostojników koœcielnych w fałszywym œwietle i wybielenie Koœcioła jako instytucji.

Autor ogłoszenia, przewodniczšcy Ligii fundamentalista religijny William Donohue, cytuje dane z oficjalnego raportu: „81 proc. ofiar to mężczyŸni, w większoœci młodzieńcy, którzy przeszli już dojrzewanie”. W tym samym czasie w telewizji NBC zapewniał: „Zbyt wielu aktywnych seksualnie gejów trafiło do kapłaństwa i czas się ich pozbyć. Kryzys przemocy seksualnej to skandal homoseksualny, nie pedofilski”.

Sęk w tym, że Donohue kłamie, a Koœciół udaje, że tego nie słyszy. Raport, na który się powołuje, sporzšdzony w oparciu o studium specjalistów z John Jay College of Criminal Justice konkluduje jednoznacznie: spoœród 6089 poszkodowanych przez księży, którzy byli przestępcami seksualnymi recydywistami, dwie trzecie było w wieku poniżej 14 lat, a 20 proc. miało mniej niż 10 lat.

Dalej w ogłoszeniu Donohue łże tak: „Szacowany poziom przestępstw seksualnych popełnianych przez nauczycieli na uczniach szkół jest 100 razy wyższy niż w przypadku księży”. Wynika z tego, że w krajobrazie wszechogarniajšcej dewiacji kler jest jedynym prawie niewinnym œrodowiskiem (100 razy mniej winnym niż inne). Donohue wzišł swe przekonujšce czytelnika dane z powietrza.

Ponadto pisze on, że w roku 2005 było tylko 21 nowych oskarżeń, co ma œwiadczyć, że duchownym ręce służš już tylko do modlitwy. Teoretycznie dane sš prawdziwe. Z tym tylko, że pochodzš one z tego, co dobrowolnie, bez żadnej kontroli zewnętrznej, ujawnili biskupi diecezji, i to nie wszyscy. Szczegóły afer pedofilskich w Filadelfii i Chicago, które zostały niedawno ujawnione, wskazujš, jak wiele spraw Koœcioła pozostaje wcišż w tajemnicy. Treœć ogłoszenia i kampania umniejszania winy Koœcioła i jego hierarchów, której ogłoszenie jest częœciš, pokazuje raz jeszcze, że Koœciół i realizujšce jego dyrektywy organizacje œwieckie nie zmieniajš priorytetów. Najważniejszym z nich jest obrona instytucji.

TW

 

 

nr 29, 27.07.2006 r.

MILION ZAMIAST MODLITWY

Nie widać końca pedofilskich skandali w amerykańskim Koœciele.

Tym razem afera ujrzała œwiatło dzienne za sprawš ks. Roberta Hoatsona, który oskarżył kilku najwyższych rangš hierarchów – m.in. kardynałów z Nowego Jorku i Waszyngtonu Egana i Mc Carricka – o czynnš pedofilię. Na skutek tych oskarżeń arcybiskup Bostonu, Sean O’Malley, zapowiedział objazd koœciołów archidiecezji i spotkania z ofiarami księżowskiej chuci. Heatson napisał więc do niego list tej treœci: „Czy mogę prosić o pełnš uwagę? Jestem księdzem, ofiarš pedofilii duchownych i reprezentantem setek podobnych jak ja. Celem tego listu jest proœba, by zaniechał pan dziewięciu spotkań modlitewnych, planowanych w parafiach archidiecezji, i zaprzestał wysyłania listów z zaproszeniami na nie. Aprobuję pańskie poczynania pojednawcze, ale jestem przekonany, że nie rozumie pan wcišż, jak należy postępować z ofiarami, z przemocš, jakiej doznali, i z naszym posttraumatycznym stresem. Dla większoœci modlitwa jest niemożliwoœciš, bo każde napomknienie o Bogu, księżach, modlitwie, przywołuje urazy na nowo. Po otrzymaniu pańskich listów niektórzy z moich podopiecznych powrócili do nadużywania alkoholu, narkotyków, wróciły samobójcze myœli. Te listy na nowo uwolniły wspomnienia koszmarnych przeżyć, wstyd, poczucie winy. Przemoc z ręki księży na nowo ożyła. Zamiast jeŸdzić po parafiach, niech pan opublikuje listę wszystkich bostońskich duchownych przestępców z ich aktualnymi miejscami pobytu. Zamiast serwować modlitwy pojednania i pokuty, niech pan sišdzie za biurkiem i wystawi czek na milion dolarów dla założonej przeze mnie organizacji Rescue & Recovery International. Dzięki temu miałbym czym zapłacić za psychoterapię poszkodowanych, mógłbym znaleŸć mieszkanie dla bezdomnych ofiar księży, pokryć koszty ich kuracji odwykowej, zapłacić komorne lub kupić im jedzenie”.

PZ

 

 

nr 30, 03.08.2006 r.: BISKUPI POD LUPĽ (...) Co najmniej 18 biskupów w USA wiarygodnie oskarżono o przestępstwa seksualne przeciwko nieletnim. (...)

TW

 

 

nr 30, 03.08.2006 r.

PASTERZE I ETYCY

Antypolski układ przypuœcił wyjštkowo perfidny atak na Koœciół. W cišgu zaledwie kilku ostatnich dni lipca za kratki trafiło czterech pedofilów: dwóch księży katolickich, koœcielny oraz przełożony ministrantów.

W Płońsku (woj. mazowieckie, diecezja płocka): „Policjanci wydziałów: dochodzeniowo-œledczego i kryminalnego Komendy Stołecznej Policji zatrzymali 30-letniego Jarosława N. W trakcie przesłuchania mężczyzna przyznał się do rozpowszechniania przez Internet treœci pornograficznych z udziałem nieletnich (co najmniej 364 pliki zdjęciowe). Komputer, z którego korzystał, zabezpieczono. MężczyŸnie grozi kara do 5 lat pozbawienia wolnoœci” – głosi oficjalny komunikat, przemilczajšc fakt, że ów tajemniczy „mężczyzna” jest znanym księdzem diecezji płockiej, zaœ policyjna akcja miała miejsce na terytorium wielce w Płońsku szanowanej parafii œw. Maksymiliana Kolbego.

(...)

Poszukiwany listem gończym 37-letni ks. Piotr T., do niedawna proboszcz z Dębnicy koło Człuchowa (woj. pomorskie, diecezja pelplińska), wpadł w ręce policji. O spektakularnej ucieczce plebana wraz z 15-letnim uczniem gimnazjum w Starogardzie Gdańskim pisaliœmy w „Proboszczu na gigancie” („FiM” 21/2006). W toku œledztwa wyszło na jaw, że nie tylko molestował seksualnie ministrantów, ale też poił alkoholem oraz udostępniał narkotyki. Przed awansem na proboszcza w Dębnicy ksišdz T. był (do połowy 2005 r.) wikariuszem parafii œw. Katarzyny Aleksandryjskiej w Starogardzie Gdańskim, gdzie patronował rozbitej przed kilku dniami siatce pedofilskiej, wykorzystujšcej małoletnich ministrantów.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliœmy, „sprawa ma charakter rozwojowy”, gdyż dzieci „wypożyczano” również księżom z innych parafii, nie tylko diecezji pelplińskiej...

 

 „W Starogardzie Gdańskim zatrzymano 59-letniego koœcielnego i 24-letniego szefa ministrantów. Sš podejrzani o molestowanie chłopców poniżej 15 lat, ministrantów z tej samej parafii. 59-latka zatrzymano na terenie parafii, a 24-latka w miejscu pracy. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że przestępstwa miały miejsce od 1996 r. do 2005 r. Do molestowania dochodziło na terenie parafii. Do tej pory ustalono dziesięciu pokrzywdzonych. Niewykluczone, że może być ich więcej. Zatrzymanym przedstawiono zarzuty z art. 200 par. 1 (czynnoœci seksualne z małoletnim), za co grozi kara pozbawienia wolnoœci do lat 10, 59-latkowi także z art. 208 (rozpijanie małoletniego), ponieważ jak wynika z ustaleń policjantów, wielokrotnie dostarczał alkohol nieletnim i nakłaniał do jego spożycia” – komunikuje pomorska policja.

Koœcielny Waldemar G. oraz prezes ministrantów Tomasz J. (pracownik Wydziału Kultury, Sportu i Promocji Regionu Starostwa Powiatowego w Starogardzie) przyznali się do zarzucanych im czynów. Zabawiali się z nieletnimi ministrantami w pomieszczeniach parafialnych, a najmłodsza z ofiar miała zaledwie 11 lat...

– Pracuję w wymiarze sprawiedliwoœci od 26 lat i dotšd nie zetknšłem się z tak odrażajšcš i bulwersujšcš sprawš – powiedział sędzia Zbigniew Ałaszewski z Sšdu Rejonowego w Starogardzie, gdzie zapadła decyzja o zastosowaniu 3-miesięcznego aresztu wobec podejrzanych.

Proboszczem parafii œw. Katarzyny Aleksandryjskiej jest ksišdz kanonik Roman Walkows, członek Rady Kapłańskiej diecezji pelplińskiej, sędzia Sšdu Biskupiego i wykładowca etyki w miejscowym wyższym seminarium duchownym...

 

Biskupi Bernard Szlaga (Pelplin) i Stanisław Wielgus (Płock) nie komentujš incydentów w podległych sobie diecezjach. Niepotrzebnie chowajš głowę w piasek, gdyż wytłumaczenie jest, a z racji powszechnoœci stosowania również im powinno być znane. Proponujemy szybko przecišć wštpliwoœci wiernych i ogłosić, że „taka kumulacja wydarzeń w okresie... (tu sugerujemy wstawić jakšœ pasujšcš datę z kalendarza liturgicznego) nie może być przypadkiem itd.”, a cała historia jest brudnš robotš wrogiego Koœciołowi układu.

Anna Tarczyńska

 

 

nr 32, 17.08.2006 r.

MASOWANIE MINISTRANTA

Ksišdz Marek B., 41-letni wikariusz parafii Miłosierdzia Bożego w Głogowie, zasiadł na ławie oskarżonych pod zarzutem doprowadzenia małoletniego ministranta do obcowania płciowego i poddania się „innym czynnoœciom seksualnym”. Incydent miał miejsce 23 stycznia 2006 r. na plebanii: „Ksišdz Marek zrobił mi herbatę z alkoholem. Musiał dużo wlać, bo byłem oszołomiony. Potem zaproponował, żebym położył się na łóżku, to zrobi mi masaż. No i wtedy właœnie ťtoŤ się stało. Wykorzystał mnie, a w gruncie rzeczy to chyba nawet zgwałcił. PóŸniej proponował jeszcze, żebym został u niego na całš noc” – zeznał ministrant.

Ksišdz odpowiada z wolnej stopy. Prokuratura zakazała mu kontaktów z małoletnimi.

AT

 

 

nr 32, 17.08.2006 r.

ZARAZA W AFRYCE

W Republice Południowej Afryki toczy się dochodzenie w sprawie 32 przypadków przemocy seksualnej księży katolickich wobec nieletnich.

Sekretarz generalny Konferencji Biskupów RPA Vincent Brennan oœwiadczył w ubiegłym tygodniu: „Zdajemy sobie sprawę z tego problemu. Koœciół jest bardzo zatroskany. Nie ma w nim miejsca dla nikogo, kto molestuje seksualnie młodych”.

Stan rzeczy jest taki sam jak wszędzie – skargi na poszczególnych księży napływały latami i były ignorowane przez ich zwierzchników. Gdy bywało już tego za dużo, kapłana wysyłano na leczenie (czasem do USA), po czym umieszczano w nowej parafii z zapewnieniem, że już jest zdrowy... I przestępstwa zaczynały się od poczštku.

Jednym z największych recydywistów był 65-letni ks. James McCauley. Jego proces miał się rozpoczšć we wrzeœniu, ale kapłan zginšł w wypadku samochodowym. Drugi pedofil z Cape Town, ks. Patrick Thornton, dziwnym trafem również zginšł nagle w wypadku.

W USA w 90 procentach ofiarami księży sš małoletni chłopcy, podobnie w Australii, Niemczech i innych krajach; w Ameryce Łacińskiej i Afryce gwałcone sš przede wszystkim nastoletnie dziewczynki. A w Polsce?

JF

 

 

nr 32, 17.08.2006 r.

TYSIĽC OFIAR

Księży pedofilów było w Irlandii znacznie więcej, niż dotychczas sšdzono. W cišgu ostatnich piętnastu lat katoliccy sutannowi z diecezji w Dublinie mogli zgwałcić nawet tysišc dzieci. Jak wynika ze œledztwa specjalnej komisji rzšdowej, tylko w diecezji Ferns w latach 60. ubiegłego wieku 2002 księży dopuœciło się 100 aktów seksualnej przemocy wobec dziewczšt i chłopców. Pedofilska afera podkopuje autorytet tutejszego Koœcioła, co powoduje masowe odejœcia wiernych.

RP

 

 

nr 32, 17.08.2006 r.

MADONNA ZAPŁAKAŁA NAD PEDOFILAMI

Nasze życie jest pokorš, walkš i pokutš – zapewniał w roku 2003 Walter Christey z teksańskiego klasztoru Christ of the Hills (Chrystus Wzgórz).

– Wszystkie kary, które nas spotykajš w życiu, pochodzš z ręki miłujšcego Boga...

Dziœ, siedzšc w więziennej celi wraz z trzema braćmi zakonnymi, Christey wolałby, by mu tych słów nie przypominano. No bo zamiast pokory, walki i pokuty była lubieżnoœć, dziecięca pornografia, narkotyki, oszustwa i przestępstwa; zamiast Chrystusa – na wzgórzu rozsiadł się szatan, a kary pochodzić będš nie z ręki miłujšcego Boga, lecz sędziego.

O tym, że coœ jest poważnie nie tak w klasztorze położonym między Austin i San Antonio, miejscowa policja dostawała informacje już od ponad 10 lat. Wreszcie – 25 lipca – funkcjonariusze weszli do klasztoru z nakazami aresztowania i rewizji oraz oskarżeniem o molestowanie chłopca. Na tym nie koniec. Mnichom zarzuca się zorganizowanš przestępczoœć, fałszerstwa pocztowe i wyłudzanie pieniędzy. Pedofilia nie ograniczała się do jednego dzieciaka. Mnisi zwabiali do klasztoru wielu chłopców pod pretekstem uczenia ich życia zakonnego. Uczyli... homoseksualnego.

Biskup Michael Jakimczyk przyznaje teraz, że podczas odwiedzin klasztoru widział małoletniego chłopca w stroju mnisim. Mówi, że „nie wyglšdało to dobrze i poczuł się nieswojo”. Zapewniono go, jak twierdzi, że bracia starajš się przekazać młodym smak życia zakonnego i wszystko jest w porzšdku. Jakimczyk mówi, że sprawy nie badał i nic z tym nie zrobił, bo klasztor nie był w jego jurysdykcji, a wizyta miała charakter kurtuazyjny.

Jednym z oskarżonych jest 61-letni przeor Samuel Greene, który założył klasztor w 1980 roku. Z powodu złego stanu zdrowia znajduje się pod œcisłym nadzorem w areszcie domowym. Wczeœniej dostał wyrok 10 lat nadzoru sšdowego za molestowanie seksualne 14-letniego kandydata na mnicha podczas nowicjatu w roku 2000. Podczas œledztwa przyznał się do przestępstw wobec innych dzieci. Klasztor słynšł z obrazu Matki Boskiej, która roniła krwawe łzy. – Cud – mówili pobożni i wierzyli w to. Tysišce cišgnęły pielgrzymkami do œwiętego miejsca, napływały pienišdze i proœby o modlitwę. – To kant – stwierdził miejscowy szeryf. – Ten płaczšcy obraz to oszustwo majšce na celu œcišgnięcie ludzi, w tym dzieci, i zdobycie pieniędzy. Sam przeor Greene przyznał w końcu, że numer z płaczšcš ikonš to pic.

Cudowna Matka Boska jest dziœ w komisariacie jako dowód rzeczowy, podobnie jak komputery i wyposażenie biura klasztoru. Po najeŸdzie policji został tam tylko odŸwierny, który już nawet nie zamyka drzwi przed myszkujšcymi dziennikarzami. Wstyd jak jasna cholera...

Aresztowani mnisi mówiš, że Bóg daje im siłę, a policja – że będš go potrzebować.

TN

 

 

nr 33, 24.08.2006 r.  ŁAJDACY SPOD KRZYŻA W Wielkiej Brytanii toczy się postępowanie karne przeciwko instytucjom i osobom odpowiedzialnym za bestialskie znęcanie się i przestępstwa seksualne wobec dzieci z zaburzeniami emocjonalnymi, które mieszkały (a raczej były więzione) w obiekcie pod nadzorem Koœcioła katolickiego St. William’s Community Home w Market Weighton. (...) Panował tam brutalny reżim, a sami duchowni dopuœcili się niesłychanej liczby przestępstw seksualnych oraz aktów fizycznego znęcania się nad chłopcami w wieku 10-16 lat. Trwało to 30 lat, do czasu zamknięcia instytucji. (...)

PZ

 

 

REKORDZIŒCI (...)

Katolicki ksišdz Harry Monroe stoi przed sšdem stanu Indiana pod zarzutem popełnienia w cišgu czterech lat ponad 50 gwałtów na tym samym chłopcu. Kapłan poił go przedtem alkoholem i dawał marihuanę. (...) 83-letni ks. Charles Sylwestre, zasiadajšc (w koloratce!) na ławie oskarżonych kanadyjskiego sšdu, wypowiedział 47 razy słowo „winny”, przyznajšc się do popełnienia gwałtów na właœnie tylu małoletnich dziewczynkach. (...)

TN

 

 

nr 40, 06-12.10.2006 r.

ZBRODNIA I KARA

Jednš ze œwiatowych sensacji ostatnich dni jest film telewizji BBC o katolickich księżach pedofilach.

Brytyjscy dziennikarze, którzy słynš z niezwykłej rzetelnoœci, zarzucili w nim obecnemu papieżowi, a byłemu kardynałowi Ratzingerowi, że tuszował haniebny proceder. Niby nic nowego, bo o sprawie w cišgu ostatnich kilku lat pisaliœmy kilkakrotnie (m.in. „FiM” 34/2003). Ale...

W studiu TVN odbyła się dyskusja na ten temat. Wœród zaproszonych goœci był m.in. redaktor Szymon Hołownia z „Rzeczpospolitej”. Ten twierdził, że wszystko jest rozdmuchanš sensacjš, bo pedofile zdarzajš się w każdym zawodzie, więc w księżowskim także. W tym momencie prowadzšcy program dziennikarz zaoponował:

– Może i tak, ale ich kryli biskupi, przenoszšc z parafii na parafię, gdzie zboczeńcy nadal mogli uprawiać swój proceder. Hierarchów nie spotkała za to żadna kara.

– Na razie nie spotkała, ale niewštpliwie spotka – zapewnił głupkowato Hołownia.

– Tak? A jaka? – zainteresował się TVN-owiec.

– Będš się smażyć w piekle.

Oto kluczowy fragment tajnej „Instrukcji” papieża Jana XXIII, którš sumiennie wprowadzał w życie kard. Ratzinger:

„(...) wszyscy i każdy z osobna przed trybunałem w jakimkolwiek charakterze stojšcy lub gdyby kto z racji swego urzędu o sprawie tej (przestępstw seksualnych księży – przyp. red.) uzyskał wiedzę, zobowišzany jest do zachowania najœciœlejszej tajemnicy, która jest traktowana jako tajemnica Œwiętego Urzędu, wszędzie i wobec każdego, pod groŸbš ekskomuniki latae sententiae (...)”.

MarS

PS Całkowity bojkot BBC ogłosił Roman Giertych nazywajšc materiał wyemitowany przez stację „brudnym atakiem, który uršga zasadom kultury”. – Nie będę odtšd nigdy rozmawiał z ich redaktorami – oœwiadczył wicepremier.

Tłum zasmuconych dziennikarzy BBC, czekajšcych cierpliwie od wielu dni w kolejce po wywiad, odszedł ze zwieszonymi głowami. Na londyńskiej giełdzie akcje brytyjskiej telewizji i radia lecš na łeb, na szyję...

 

 

nr 43, 02.11.2006 r. OJCIEC DUPOWNY

We Włoszech aresztowano 81-letniego księdza. Duchowny okazał się pedofilem, a do tego alfonsem.

Zamknięto też jego dwóch wspólników. Kapłan prowadził koło San Marino schronisko dla bezdomnych, do którego zgłaszało się wielu nieletnich nielegalnych imigrantów. Dostawali alternatywę: albo zostanš prostytutkami, albo odda się ich w ręce władz. Ksišdz przez rok molestował seksualnie 16-letniego chłopaka, a potem sprzedał go właœcicielowi pewnej restauracji. Młodocianych imigrantów oferował swym klientom po 100–200 euro za stosunek.

ST

 

 

nr 45, 16.11.2006 r. ŻYCIE PO RELIGII

NOSIŁ WILK RAZY KILKA...

Po raz kolejny jedna z czołowych gwiazd amerykańskiego „zagłębia biblijnego” podała się do dymisji po ujawnieniu skandalu obyczajowego. Podobna przykroœć spotkała głównego watykańskiego specjalistę od „leczenia homoseksualizmu”. Homospisek czy po prostu szyderstwo losu?

Ostoja chrzeœcijańskiego fundamentalizmu i konserwatyzmu, czyli stany południowe USA, nie ma w ostatnich latach wiele szczęœcia. Jak tylko rozbłyœnie jakaœ gwiazda na firmamencie religijnego show-biznesu, pouzdrawia trochę chorych, powypędza demony, dorobi się paru milionów dolarów, to już musi podawać się do dymisji: jak nie skandal finansowy, to molestowanie sekretarki... Oczywiœcie, dla częœci ich wyznawców nie jest to żaden problem. Zawsze wyjaœniš sobie, że szatan atakuje oddane sługi Boże ze zdwojonš energiš, a nie wszystkie z nich sš w stanie owe srogie napaœci demoniczne odeprzeć. Ludzie o niezbyt głębokiej wierze pomyœlš jednak, że być może cała działalnoœć owych gwiazd była hochsztaplerkš obliczonš na finansowe wykorzystanie naiwnych.

Tak czy inaczej, kolejnš gwiazdš, która podała się do dymisji, jest Ted Haggard, pastor liczšcej kilkanaœcie tysięcy wiernych kongregacji Koœciół Nowego Życia w Colorado Springs. Nic nie wiadomo o stanie jego konta, ale wiadomo, że jego zbór należšcy do tzw. nowych koœciołów charyzmatycznych głosił ewangelię sukcesu, czyli wiarę we wzajemnš zależnoœć religijnoœci i dochodów finansowych. Haggard był nie tylko znanym kaznodziejš, ale także przewodniczšcym Narodowego Stowarzyszenia Ewangelicznych Chrzeœcijan, potężnej i wpływowej, liczšcej 30 milionów wiernych organizacji promujšcej konserwatywne wartoœci i kreacjonizm.

Tak się jakoœ składa, że na poczštku lat 90. w Lublinie osobiœcie zetknšłem się z misjonarzami zboru wielebnego Haggarda, którzy penetrowali Wschodniš Europę po upadku komunizmu w poszukiwaniu nowych wiernych. Jednš z najbardziej zabawnych i, jak sšdzę, szkodliwych praktyk uprawianych przez ludzi Haggarda było wyganianie demonów. Widzieli diabła wszędzie – wystarczyło, że któryœ z uczestników nabożeństwa był zbyt smutny, zbyt apatyczny lub przyznał, że podobajš mu się osoby tej samej płci, a już egzorcyzmowano z niego demona smutku, œmierci lub zboczenia. Można się z tego, i słusznie, œmiać, ale strach

pomyœleć, że ktoœ może żyć w przeœwiadczeniu, że zachodzšce w nim naturalne procesy psychiczne sš efektem zamieszkiwania diabła, a nawet całych stad demonów. Dla bardziej wrażliwych osób taka wiara może zakończyć się przecież poważnymi problemami psychicznymi.

Pech chciał, że wielebny Haggard, mšż i ojciec pięciorga dzieci, podał się do dymisji z wszystkich zajmowanych przez siebie funkcji po ujawnieniu przez Mike’a Jonesa, chłopca utrzymujšcego się z prostytucji, że pastor spotykał się z nim regularnie co miesišc przez trzy lata. Haggard na poczštku wszystkiemu zaprzeczył, póŸniej przyznał, że w tym, co mówi Jones, jest wiele prawdy, i że swojš homoseksulanoœciš „zmagał się przez całe dorosłe życie”. Wyglšda na to, że wyznawcy pastora widzšcy wszędzie diabły zapomnieli wygnać je ze swojego szefa. Na koniec wyrzucili ze swojego koœcioła zdemaskowanego i żałujšcego za grzechy pastora.

W tym samym czasie w paryskim sšdzie złożono doniesienie. Otóż doktor Tony Antarella, ksišdz, psychoanalityk i czołowy watykański ideolog w kwestii „leczenia homoseksualizmu” jest oficjalnym doradcš Watykanu w sprawach zdrowia i rodziny. Miał on wykorzystywać seksualnie byłego pacjenta, nastolatka pochodzšcego z pobożnej rodziny katolickiej. Ksišdz doktor dokonywał przestępstw podczas sesji leczniczych, którymi obiecał „uzdrowić” chłopca z homoseksualizmu... W tym samym czasie katolickie, krytyczne wobec Watykanu czasopismo „Golias” opublikowało wspomnienia Daniela Lamarca, byłego kleryka, który także był leczony przez watykańskiego hochsztaplera... Z podobnym skutkiem. Lamarc poskarżył się kardynałowi Paryża, słynnemu arcybiskupowi Jeanowi-Marie Lustigerowi, który obiecał zajšć się sprawš. Jak to zwykle bywa, skończyło się na obietnicach.

Zapowiada się wielki skandal, bo ksišdz Antarella jako psychoanalityk dostarczał Koœciołowi pojęć użytecznych w robieniu z homoseksualistów chorych. To on ogłosił, że geje i lesbijki cierpiš na „narcystyczne skłonnoœci”, to on wymyœlił „głębokš niedojrzałoœć” psychicznš, na którš rzekomo chorujš. Co teraz pocznie Koœciół bez swojego głównego specjalisty, który okazał się w końcu chory na wymyœlone przez siebie choroby? Czy Watykan poszuka sobie innego psychoanalityka? Tyle że kolejnego takiego skandalu œwiat już może nie przeżyć... Ze œmiechu.

Marek Krak

 

 

nr 50, 21.12.2006 r. WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ

Koœciół katolicki na Alasce wcišż nękany jest procesami sšdowymi za seksualnš  przemoc kleru i żeby pokryć grzywny, wyprzedaje co się da. (...) ... który już jako dyrektor liceum, ujawnił publicznie, że w dzieciństwie molestował go ks. Frank Murphy. Po tym wyznaniu Podvin popełnił samobójstwo. Inny kapłan, Robert Wells, przez 8 lat gwałcił dziewczynkę. Zaczšł, gdy miała 7 lat. Z kolei w diecezji Fairbanks ponad 100 osób wytoczyło dziesięciu księżom i zakonnikom procesy o przestępstwa seksualne. (...)                                                                                                                                                  CS

WŁOCHY/RZYM

Seksaferę majš także Włosi – katolicy jak my… Upubliczniono dane sondażu Instytutu Statystyki ISAT dotyczšce skali wymuszania usług seksualnych w zamian za stałe umowy o pracę. Ofiarami tego procederu mogło paœć nawet 900 tysięcy kobiet.

Wstrętne! U nas jest to absolutnie ni do pomyœlenia… żeby ktoœ prowadził podobne badania.

 

 

2007 r.:

nr 1, 11.01.2007 r. SIOSTRA POŻĽDANIA

Zakonnica, 78-letnia Norma Giannini została oskarżona o molestowanie seksualne dwu uczniów katolickiej szkoły podstawowej w Milwaukee, której dyrektorem była przed laty. Dochodzeniowcy policzyli, że w cišgu czterech lat dopuœciła się około 200 przestępstw seksualnych na 13-letnich chłopcach.

CS

 

 

nr 2, 18.01.2007 r. DUSZPASTERZ PEDOFILA

Gazeta brytyjska „Observer” opublikowała rezultaty swojego œledztwa, które pokazuje, jak biskupi Koœcioła katolickiego bronili przestępców seksualnych.

Ksišdz David Crowley brutalnie i agresywnie gwałcił przez kilkanaœcie lat ministrantów. Jednym z nich był 10-latek „Paul”, siłš zmuszany przez 4 lata, aż do roku 1995, do stosunków seksualnych. Obecnie oskarża biskupa Leeds Davida Konstanta o zatajanie dowodów, że Crowley jest drapieżnym pedofilem.

W roku 1987, jak pokazujš dokumenty, Kanstant został poinformowany, że ks. Crawley poi ministrantów alkoholem i zmusza do usług seksualnych. (…) Biskup wysyła więc księdza na kurację i za kilka miesięcy znajduje mu nowš pracę w Devon. Zaczyna się to samo, więc Crawley przenoszony jest do nowych parafii, gdzie wcišż poluje na nieletnich i gwałci ich – nawet po ceremonii pogrzebowej. W roku 1998 Crowley pracujšcy akurat jako szpitalny kapelan został aresztowany i skazany na 9 lat więzienia. Przyznał się do gwałcenia i molestowania małoletnich chłopców. Przez 11 lat!

CS

 

 

nr 2, 18.01.2007 r. KOLEJNY KAMYK LAWINY

(…) Tak jak w poprzednim oskarżeniu (sprawa trafiła do sšdu we wrzeœniu) – chodzi o œwiadome chronienie przez kardynałów księdza pedofila. Tego samego: Nicholasa Aguilara, który zgwałcił lub molestował seksualnie ponad szeœćdziesięcioro dzieci w Meksyku i USA.

Tym razem ks. Aguilar – który wcišż się ukrywa w Meksyku – oskarżony został o to, że przed 10 laty popełnił przestępstwa seksualne w diecezji Tehuacan. Ofiarš był trzynastoletni chłopiec. Duchowny zagroził mu, że jeœli piœnie słowo o tym, co miało miejsce, życie jego matki oraz innych członków rodziny będzie zagrożone. Rodzice dowiedzieli się jednak o molestowaniu syna i zgłosili to na policję. Żadnej reakcji. Koœciół w Meksyku był – i wcišż jeszcze jest – œwiętš krowš.         JF

 

 

nr 4, O1.02.2007 r. CICHO SZA?

(…) Po raz pierwszy biskupi Kanady opracowali regulamin postępowania w sprawach molestowania nieletnich przez kler w roku 1992, kiedy rzšd prowincji Ontario wypłacił 40 mln dolarów odszkodowania 1600 ich bitym i wykorzystywanym ofiarom. (…)

TN

 

 

nr 7, 22.02.2007 r. JEBADEŁKA

Prokuratura oskarżyła Piotra T. – byłego proboszcza z Dębnicy na Pomorzu – o pedofilię, gwałt oraz rozpijanie i narkotyzowanie nieletnich. W cišgu 10 lat duszpasterz miał wykorzystać seksualnie kilkunastu młodych ministrantów. Z chłopięcego haremu księdza miał korzystać także koœcielny (59 lat) oraz szef ministrantów (24 lata).

MaK

 

 

nr 7, 22.02.2007 r. WSADZILI KSIĘDZA

Sšd Rejonowy w Przysusze zapuszkował na dwa miesišce 62-letniego duchownego podejrzanego o zgwałcenie 17-latka. Ksišdz, po pijaku, przewrócił chłopca i nakazał mu odbycie stosunku seksualnego pod groŸbš pobicia. (...)

AC

 

 

nr 7, 22.02.2007 r. NIEREFORMOWALNI

Ks. George Chaanine (52 l.) z parafii Our Lady of Las Vegas przez kilka dni był poszukiwany listem gończym. Wreszcie go schwytano. Sędzia nakazał aresztowanie pod zarzutem usiłowania morderstwa na tle seksualnym. Chaanine napadł w biurze parafialnym Michaelinę Bellamy i butelkš bił jš po głowie. Potem zaczšł dusić, aż prawie straciła przytomnoœć. Jednoczeœnie macał jš po piersiach i gdzie indziej. Uwolniła się, szarpišc duchownego za jšdra i gryzšc. (…) Ks. Bedoya przemocš trzymał zwišzanego, zgiętego w pół 35-letniego mężczyznę i gwałcił go doodbytniczo.

TN

 

 

nr 10, 15.03.2007 r. ZNÓW PEDOFIL

(…) 27 marca policjanci zatrzymali 47-letniego księdza Antoniego W., proboszcza z tej miejscowoœci, oskarżonego o wykorzystywanie seksualne nieletnich chłopców – mówi Mieczysław Orzechowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. Kilka dni póŸniej sšd rejonowy zastosował wobec podejrzanego trzymiesięczny areszt. Kapłanowi postawiono dwa zarzuty: pierwszy dotyczy kilkakrotnego wykorzystywania seksualnego szesnastolatka w zamian za korzyœci majštkowe, drugi zaœ – kilkakrotnego doprowadzenia czternastolatka do obcowania płciowego i innych czynnoœci seksualnych. Do zdarzeń tych dochodziło w ubiegłym roku. (...)

RP

 

 

nr 11, 22.03.2007 r.: W archiwum „FiM” doliczyliœmy się grubo ponad setki polskich księży pedofilów (takich z „certyfikatem”), o których pisaliœmy w cišgu ponad 7 lat istnienia gazety.

 

 

nr 20, 24.05.2007 r. WIELEBNY SALEM

Na obszernš listę duchownych, którzy splamili dobre imię katolickiego Koœcioła, wpisał się ks. Michael Sprauer. Bardzo oryginalna to karta.

Otóż wielebny Sprauer z Salem w stanie Oregon był kapelanem w więzieniu stanowym. Jednak jego działalnoœć dalece wykraczała poza obowišzki kapelańskie. Sprauer przemycał kokainę i marihuanę do mamra i tymi dobrami bożymi częstował więŸnia Thomasa Ha, który w zamian oddawał mu się seksualnie w ubikacji kaplicy więziennej. „Mówił, że mnie kocha i będzie o mnie dbał” – zeznał Ha. Czy to miłoœci i dbałoœci było za mało, czy też pojawiły się inne komplikacje, nie wiadomo, w każdym razie Ha poskarżył się władzom, że znajduje się w sytuacji: ćpanie za kopulowanie.

Wówczas okazało się, że kapłan jest obiektem innego œledztwa: oskarżony został o przemoc seksualnš wobec trzech chłopaków osadzonych w domu poprawczym. Gdy tylko zamykano ich za niewłaœciwie zachowanie do izolatki, przybiegał ks. Sprauer i namawiał do wzajemnej masturbacji oraz lodoróbstwa.

Sprauer, obecnie wikary u œw. Józefa w Salem, zaprzecza zarzutom. No bo cóż innego ma robić!

CS

 

 

nr 23, 14.06.2007 r.

CHOROBA ZAWODOWA?

60-letni koœcielny z parafii œw. Katarzyny w Starogardzie Gdańskim, Waldemar G., został skazany przez sšd na 6 lat więzienia. Ale na wyrok w tej samej sprawie czeka również 38-letni ksišdz Piotr T. Koœcielny ma na koncie upijanie alkoholem i molestowanie 13 ministrantów, zaœ duchowny odpowiada m.in. za zgwałcenie ministranta („FiM” 30/2006). To kolejny proces ludzi Koœcioła, wykorzystujšcych seksualnie dzieci.

PS

 

 

nr 28, 19.07.2007 r. SIOSTRA KONTRA BRACIA

(…) Zarzuty koncentrujš się głównie na szkole z internatem dla chłopców, którš zakon prowadził w Christchurch w Nowej Zelandii. Przeciw mnichom wysunięto 121 zarzutów o molestowanie seksualne i znęcanie się nad nieletnimi. Mulvihill zorientowała się w sytuacji podczas inspekcji w Nowej Zelandii wraz z prowincjałem, bratem Peterem Burke’em. (…)                                                                                                                                                                       PZ

 

 

nr 42, 25.10.2007 r. SIOSTRY NA BAKIER Z BOZIĽ

(...) Dzięki jego poczynaniom wykryto ponad 60 przestępstw seksualnych, których sprawczyniami były siostry zakonne. (...)

JF

 

 

nr 44, 08.11.2007 r.

OFIARA OFIARĽ

Gazeta „Desde La Fe”, wydawana przez archidiecezję Mexico City, wydrukowała artykuł bioršcy pod obcasy Joaquina Aguilara, który jako nastolatek był gwałcony przez księdza majšcego na koncie przestępstwa seksualne wobec pięćdziesięciorga dzieci.

Obecnie kapłan ukrywa się w Meksyku, a Aguilar wytoczył mu proces. Współoskarżeni sš kardynałowie Roger Mahony z Los Angeles i Norberto Rivera z Mexico City.

(... ) Udowodniono już, że Rivera i Mahony z pełnš œwiadomoœciš kryli pedofila. W Meksyku, który jest drugim po Brazylii największym krajem katolickim, nikt nie wie, jak wielu księży popełniło przestępstwa seksualne. Szacuje się, że liczba ta może być ogromna, lecz dotšd obowišzywało milczenie.                                 PZ

 

 

nr 47, 29.11.2007 r. FAKTY

Tego nie zobaczycie w TVParafialnej. Zakon jezuitów wypłaci Eskimosom z Alaski gigantyczne odszkodowanie, 50 milionów dolarów, w zwišzku ze skargami o molestowanie seksualne. Dziennikarze „Los Angeles Times”, którzy dotarli do opisów jezuickich misji, twierdzš, że misjonarze zmuszali do obcowania seksualnego (w tym do zbiorowych orgii) nawet stuprocentowš populację chłopców z niektórych eskimoskich wiosek...

 

 

nr 47, 29.11.2007 r.

DWA LATA, JAK DLA BRATA

Ksišdz molestował seksualnie 9-letniego chłopca. Choć dostał za to dwa lata więzienia, wypoczywa sobie w luksusowym koœcielnym domu opieki. Tymczasem dzieciak i jego najbliżsi majš dzisiaj gorzej niż w kryminale...

Reprezentację pedofilów występujšcych w czarnych barwach polskiego kat. Koœcioła wzmocnił przed kilkunastoma dniami kolejny, doœwiadczony (31 lat

w kapłaństwie) zawodnik. To 57-letni ksišdz Piotr D., proboszcz parafii œw. Ducha we wsi Werdun (gmina Tarczyn, archidiecezja warszawska), skazany 31 paŸdziernika 2007 r. na dwa lata więzienia za molestowanie seksualne małoletniego chłopca.

Proces toczšcy się przed Sšdem Rejonowym w Grójcu był tajny przez zrozumiały „wzglšd na dobro ofiary” oraz całkiem niezrozumiały „wzglšd na dobre imię kapłana”. Przybliżymy okolicznoœci tej sprawy, ponieważ stwierdziliœmy ponad wszelkš wštpliwoœć, że sytuacja dziecka jest znana i szeroko – nieprzychylnie dla niego! – komentowana w paskudnie sklerykalizowanym œrodowisku, gdzie wcišż mieszka wraz z rodzinš.

--------------------------------------------------------------------------------

Dramat Krzysia rozpoczšł się we wrzeœniu 2003 r. Chłopiec miał wówczas 9 lat i uczęszczał do publicznej Szkoły Podstawowej w Suchostrudze, gdzie ks. Piotr D. był nauczycielem religii. Suchostruga leży w obrębie parafii Werdun, więc proboszcz miał częste okazje do „zajęć pozalekcyjnych” z uczniami. Najchętniej poœwięcał swój czas właœnie Krzysiowi, przy każdej nadarzajšcej się okazji uczšc go anatomii i przeprowadzajšc doœwiadczenia majšce uprzytomnić dziecku, co może zdziałać ręka w majtkach...

Tak było aż do póŸnego lata 2006 roku, kiedy to 12-letni już chłopiec zaczšł dobrze rozumieć, w co bawi się jego duszpasterz. Nauczył się też skutecznie unikać kontaktów t˜te-ŕ-t˜te – sprzyjajšcych zboczonym zachciankom plebana.

Wiosnš 2007 r. Krzyœ został dosyć ostro sponiewierany przez księdza Piotra podczas lekcji religii. Katecheta rzucił nim o œcianę i wyszarpał za uszy, tłumaczšc to póŸniej swojš nadmiernš reakcjš na „wyzywajšce zachowanie” ucznia.

Krzyœ przestał chodzić do szkoły. Poczštkowo nie chciał ujawnić przyczyny rodzicom, aż wreszcie przez łzy wyznał im, czego doœwiadczał w zaciszu plebanii parafii œw. Ducha.

Zawiadomiona o sprawie Prokuratura Rejonowa w Grójcu zareagowała wzorowo. Gdy biegły psycholog orzekł, że chłopiec w najmniejszym stopniu nie konfabuluje, œledczy wzięli wielebnego na spytki.

„Ten gówniarz perfidnie kłamie!” – zarzekał się na wszystko ks. Piotr D. podczas przesłuchań.

Jakoœ mu nie uwierzyli i usłyszał zarzuty. Żeby zaœ uniemożliwić podejrzanemu mataczenie oraz próby wpływania na pokrzywdzonego, grójecka prokuratura wystšpiła o areszt tymczasowy, co sšd bez wahania zatwierdził i 16 sierpnia werduński proboszcz poszedł siedzieć.

– Œledztwo utwierdziło nas w przekonaniu, że podejrzany molestował seksualnie dziecko oraz znęcał się nad nim fizycznie. Gdy 19 wrzeœnia skierowaliœmy do sšdu akt oskarżenia, ksišdz wcišż jeszcze przebywał w areszcie – przedłużonym do 5 listopada. Ponieważ ostatecznie przyznał się do winy, odbyła się tylko jedna rozprawa, na której zapadł wyrok skazujšcy. Domagaliœmy się czterech lat więzienia, dostał zaledwie dwa. Sšd uchylił też dotychczasowy œrodek zapobiegawczy, dzięki czemu ksišdz mógł tego samego dnia wyjœć na wolnoœć. Prawdopodobnie będziemy składać apelację, ale ostateczna decyzja zapadnie po sporzšdzeniu przez sšd pisemnego uzasadnienia wyroku – ujawnił nam jeden z grójeckich prokuratorów.

--------------------------------------------------------------------------------

Czy to kwestia przypadku, że wielebnemu wymierzono dokładnie dwa lata, a nie – dajmy na to – dwa i pół?

– To nie jest przypadek, lecz wymowny sygnał, że jeœli znajdzie bystrych lekarzy i Koœciół pomoże, to w ogóle nie trafi już do więzienia. Otóż kodeks karny wykonawczy powiada, że sšd odracza wykonanie kary pozbawienia wolnoœci w wypadku „choroby psychicznej lub innej ciężkiej choroby uniemożliwiajšcej wykonywanie tej kary, do czasu ustania przeszkody”. Jeżeli zaœ odroczenie wykonania kary nieprzekraczajšcej 2 lat trwało przez okres co najmniej jednego roku, sšd może warunkowo zawiesić jej wykonanie. Chodzi więc teraz o jakšœ dobrš chorobę i wsparcie ze strony hierarchii koœcielnej, majšcej – o czym nie wszyscy wiedzš – niebagatelne wpływy w sšdownictwie – wytłumaczył nam doœwiadczony warszawski sędzia.

Jego prognozę potwierdza fakt, że zaraz po wyjœciu z kryminału ks. Piotr D. ciężko zaniemógł i „leży w szpitalu”. Tylko tyle zdołaliœmy dowiedzieć się w warszawskiej kurii metropolitalnej. Na co zaniemógł, gdzie się leczy? Tego już nam nie powiedziano, więc rozejrzeliœmy się tu i ówdzie, odnajdujšc byłego proboszcza (jego miejsce w parafii werduńskiej zajšł ksišdz kanonik Józef Jędrzejewski, dotychczasowy wikariusz parafii œw. Szczepana w Raszynie) w Pilaszkowie nieopodal Warszawy.

Wygodny pokój z łazienkš i telefonem w archidiecezjalnym Domu Opiekuńczo-Leczniczym Opatrznoœci Bożej, czuła opieka pielęgniarska, masaże, hydroterapia, piękny park wokół... – bez wštpienia wygodniej niż w więzieniu.

--------------------------------------------------------------------------------

Tymczasem Krzyœ oraz jego najbliżsi majš w okolicach wsi Werdun i Suchostrugi przechlapane.

– Atmosfera jest tutaj zatruta niebywałym klerykalizmem. Nie wiem, czy to przypadkiem nie jest robota nowego proboszcza, bo miejscowi dewoci jednym głosem lansujš opinię, że dzieciak ma zadatki na kryminalistę i złożył fałszywe zeznania, żeby z jakichœ powodów zemœcić się na „wspaniałym duszpasterzu”. W ogóle nie dociera do nich, że ksišdz Piotr przyznał się do molestowania seksualnego. Jestem po prostu załamana faktem, że w tej szkalujšcej Krzysia akcji biorš też udział niektórzy nasi nauczyciele. Owszem, chłopak sprawiał w podstawówce drobne trudnoœci wychowawcze, miał też kłopoty z naukš, ale ani większe ani mniejsze niż jego rówieœnicy – zapewnia „FiM” jedna z nauczycielek.

Anna Tarczyńska

tarczynska@faktyimity.pl

 

 

nr 48, 06.12.2007 r. PRZYPADEK BISKUPA

(...) Bp. Priamo Tejeda stanšł przed sšdem w Sarasocie oskarżony o to, że przez 11 lat zmuszał do stosunków 42-letniego imigranta z Kuby – ostatni raz w roku 2005. Gwałcił go, szantażujšc aresztem i deportacjš. (...)

PZ

 

 

2008 r.:

 

nr 1, 10.01.2008 r. SPOTKANIE Z „JEZUSEM”

Włosi majš nowš koœcielnš aferę – tym razem zwišzanš z pedofilem w sutannie. Okazał się nim powszechnie znany i szanowany we Włoszech ksišdz Pietrino Gelmini (lat 82), który molestował swoich podopiecznych, co dopiero teraz wyszło na jaw. Kapłana oskarża się o zgwałcenie przynajmniej oœmiorga dzieci z założonej przez niego wspólnoty dziecięcej „Spotkanie”. Oczywiœcie, miało chodzić o „spotkanie z Jezusem”...

BS

 

 

nr 1, 10.01.2008 r.

51-letni franciszkanin Ryszard Œ. siedzi od kilku dni w jeleniogórskim areszcie. I czeka na proces oraz wyrok oœmiu lat więzienia, co daj Boże... i sędzio. Tyle mu się należy za rozpowszechnianie w internecie czegoœ, co nawet wœród pedofilów uważane jest za haniebne: pornografii z udziałem dzieci i zwierzšt. Mamy nadzieję, że współwięŸniowie zaspokojš wszelkie zachcianki ojca Rysia.

 

 

nr 2, 17.01.2008 r.

DZIECI BRATA MNIEJSZEGO

Sš takie kraje na œwiecie, gdzie na ulicach roi się od bezpańskich psów, a dziecko można sobie kupić za kilka dolarów. Istny raj dla zboczonego misjonarza!

W ostatnim dniu minionego roku Sšd Rejonowy w Jeleniej Górze aresztował na trzy miesišce ojca Ryszarda Œ. z krakowskiej prowincji Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (popularnie zwanych franciszkanami) podejrzanego o rozpowszechnianie treœci pornograficznych z udziałem dzieci i zwierzšt. (...)

– Na tym etapie œledztwa trudno o precyzyjnš odpowiedŸ, ale prawdopodobnie nie musiał się zbytnio trudzić, bo w Asunción tanich dziecięcych „aktorów” i piesków „statystów” jest pod dostatkiem – zauważa policjant.

„Dwunasto-, trzynastoletnie dziewczyny często sš zmuszone do prostytucji.

Anna Tarczyńska

 

 

nr 5, 01-07.02.2008 r. POLSKA PARAFIALNA

MIĘDZYNARODÓWKA

Koœciół jest powszechny.

Pedofilia – siłš rzeczy – też...

Ksišdz Grzegorz G., wikariusz parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w podbydgoskiej Nowej Wsi Wielkiej (archidiecezja gnieŸnieńska), został oskarżony o molestowanie (...)

Chłopiec złożył już zeznania, których wiarygodnoœć nie podlega kwestii – dowiedzieliœmy się nieoficjalnie w bydgoskim sšdzie (ofiary przestępstw seksualnych majšce mniej niż 15 lat przesłuchuje nie prokuratura ani policja, lecz sšd w obecnoœci biegłego psychologa, i tylko jeden raz, o ile nie wyjdš póŸniej na jaw nowe, istotne okolicznoœci).

Ponieważ chodzi o księdza i sprawa jest tajna jak nie wiem co, niewiele więcej powiedziano nam oficjalnie.

– Pozostawmy na boku opinię biegłego psychologa i zaznaczmy, że ciężar gatunkowy zeznań dziecka nie do końca przekonuje nas, czy rzeczywiœcie popełniono przestępstwo, co oczywiœcie nie pozwala w tej chwili na postawienie jakichkolwiek zarzutów księdzu G. Œledztwo prowadzone jest więc „w sprawie”, a nie „przeciwko osobie” i wnikliwie analizujemy wszystkie okolicznoœci oraz poszukujemy dalszych dowodów, które pozwolš wyraŸniej potwierdzić zarzuty lub je obalš – zapewnił „FiM” Włodzimierz Marszałkowski, zastępca szefa prokuratury Bydgoszcz-Południe prowadzšcej postępowanie w sprawie domniemanego molestowania seksualnego.

Trudno kwestionować tę ostrożnoœć, skoro rzecz jest jeszcze „ciepła”, a œledztwo wszczęto zaledwie przed kilkoma dniami. Mamy jednakowoż nadzieję, że prokuratura przeœledzi w swojej wnikliwoœci całš koœcielnš karierę ks. Grzegorza G. i odpowie m.in. na pytanie, co sprawia, że ten 43-letni duchowny po 18 latach kapłaństwa nie otrzymał dotychczas probostwa, a jako wikariusz nie zagrzewa miejsca w żadnej parafii, staczajšc się na coraz to mniej znaczšce?

– Tylko od 2005 roku zaliczył już trzy: Słupcę, Mogilno i Nowš Wieœ Wielkš, a w całej swojej dotychczasowej karierze zwiedził już bodajże dziewięć parafii. Słyszałem, że przez nadmierne powodzenie u niewiast, ale w Słupcy, gdzie opiekował się ministrantami, ludzie szyli mu buty, że nadmiernie zaprzyjaŸnił się z jednym z tych chłopców. Abstrahujšc zaœ od plotek: widać gołym okiem, że nieustannie go przerzucajšc, arcybiskup Henryk Muszyński daje wyraz jakimœ tylko sobie znanym obawom – zauważa proboszcz z okolic Włocławka, który wspólnie z ks. Grzegorzem studiował w tamtejszym seminarium duchownym.

 

Kanada leży tysišce kilometrów od Polski, ale klimat tam jakiœ znajomy, by nie rzec identyczny z nadwiœlańskim. Nie do wiary? Ano przekonajmy się, bo wielce to będzie kształcšce doœwiadczenie...

14 stycznia 2008 r. sšd w Ontario skazał na cztery lata więzienia 72-letniego ks. Bernarda Prince’a – byłego sekretarza generalnego Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary (Propaganda Fide) i serdecznego – jak wyszło na jaw w procesie – przyjaciela papieża Jana Pawła II. Wœród dodatkowych dolegliwoœci nałożonych przez sšd na bardzo wpływowego onegdaj w Watykanie kapłana znajdujemy: obowišzkowe przekazanie próbki DNA do narodowego banku danych, 20-letni wpis na ogólnodostępnš listę przestępców seksualnych, zakaz wstępu na baseny, do parków i wszelkich innych miejsc, gdzie „zwyczajowo przebywajš dzieci poniżej 14 roku życia”.

Cóż tak rozsierdziło kanadyjskš Temidę? Trzynastu molestowanych seksualnie lub zgwałconych chłopców (głównie ministrantów) w wieku 9–16 lat. Smutnš ciekawostkš jest fakt, że większoœć dzieci pochodziła z polskich rodzin

żyjšcych w Wilnie (prowincja Ontario) – enklawie zamieszkanej przez Kaszubów. Niektórzy z nich tak dalece ufali katolickiemu księdzu, że pozwalali mu... spać w jednym łóżku ze swoimi pociechami!!!

Ks. Prince przyjechał na rozprawę z Rzymu, gdzie zamieszkał po przejœciu na emeryturę. Przyznał się do prawie wszystkich zarzutów. Nie będziemy tu opisywać, co wyczyniał z dziećmi, bo sš to opisy drastyczne. Zwróćmy uwagę na ujawnione przed sšdem inne okolicznoœci:

¤ Gdy starsza siostra jednego z chłopców powiadomiła o molestowaniu seksualnym brata dyrekcję katolickiej szkoły, w której ks. Prince nauczał, ten został po 2 tygodniach... przeniesiony przez ordynariusza diecezji Pembroke, biskupa Williama Josepha Smitha, na innš placówkę;

¤ Ksišdz Prince nie doczekał w Kanadzie żadnych awansów, był wielokrotnie przerzucany z parafii na parafię („to dowód, że hierarchia koœcielna wiedziała o występkach oskarżonego” – przekonywał sšd Rob Talach, prawnik reprezentujšcy ofiary), aż wreszcie trafił do oddziału Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary w Toronto;

¤ Po którymœ tam z kolei gwałcie na dziecku ks. Prince’a „zesłano” w 1991 r. do... Watykanu, gdzie wkrótce zaczšł robić karierę na posadzie sekretarza generalnego Dzieła i gdzie w glorii ulubionego współpracownika papieża Polaka przeszedł w 2004 r. na emeryturę.

 

 

nr 7, 15-21.02.2008 r. POLSKA PARAFIALNA

BRATNIA DUSZA

Na ogrodzeniu okalajšcym franciszkański klasztor w Pakoœci znajduje się gablota, a w niej plakat z napisem: „Życie to nie gra, udowodni ci to FRA!”. Dobitnie przekonało się o tym miejscowe dziecko – ofiara seksualnych zachcianek jednego z mnichów...

(...) W kronice policyjnej styczniowych „Wiadomoœci Pakoskich” (periodyk wydawany przez Radę Miasta) ukazała się maleńkim drukiem taka oto notatka:

„Prokuratura Rejonowa w Inowrocawiu nadzoruje œledztwo przeciwko Krzysztofowi P., podejrzanemu o czyn z art. 200 par. 1 kodeksu karnego. Sprawa dotyczy jednej osoby pokrzywdzonej. Na wniosek prokuratury Sšd Rejonowy w Inowrocławiu zastosował wobec podejrzanego œrodek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Decyzja ta nie jest prawomocna, gdyż Krzysztof P. złożył od niej odwołanie do Sšdu Okręgowego w Bydgoszczy”.

(...) Sšd w Inowrocławiu przesłuchał chłopca stosunkowo szybko, a biegły nie miał żadnych zastrzeżeń do jego prawdomównoœci.

– Ten dzieciak jest niesłychanie wrażliwy, szczery, uduchowiony i bardzo wierzšcy. Można by nawet rzec, że fanatycznie religijny. Traktuje wielebnych jak autentycznych bezpoœrednich łšczników z Panem Bogiem. Tym większy więc przeżywał dramat, że jeden z nich wyładowywał na nim swoje chore chucie seksualne – mówi „FiM” osoba znajšca kulisy œledztwa.

(...) Franciszkanie z Pakoœci przekonujš wiernych, że aresztowanie ich konfratra jest „szytš grubymi nićmi” prowokacjš. Reguła zakonna mnichów – w rozdziale VII „O nakładaniu pokuty braciom grzeszšcym” – powiada, żeby „się nie gniewali i nie oburzali z powodu czyjegoœ grzechu, bo gniew i oburzenie sš dla nich samych i dla innych przeszkodš w miłoœci”, więc raczej nie doczekamy się, żeby potępili brata S.

Pytani o niego tubylcy milknš, i tylko na forum internetowym można znaleŸć wpisy typu:

„W Pakoœci był już franciszkanin złodziej, którego niby wyrzucono, a teraz œwiadczy usługi duszpasterskie w czarnej sutannie. Był również odmiennie zorientowany seksualnie, a także taki, który zmajstrował œpiewajšcej w koœciele dziewczynie dziecko i w ťnagrodęŤ przeniesiono go w okolice miejsca zamieszkania swojej lubej, aby miał blisko do potomka. Teraz mamy pedofila. Zaczynam się wstydzić, że tu mieszkam...”.

Anna Tarczyńska, St

 

 

 

nr 9, 06.03.2008 r.

OMERTA VATICANA

Od czasu serii skandali pedofilskich w USA, kiedy runęła tama blokujšca ujawnianie jakichkolwiek informacji niekorzystnych dla wizerunku Koœcioła katolickiego – potok szokujšcych wieœci nie ustaje.

Media nie bojš się (choć jeszcze nie we wszystkich krajach) ujawniać prawdy o obyczajach „sług bożych”, policja nie waha się prowadzić œledztw, a sędziowie coraz częœciej – zwłaszcza w USA – wydajš wyroki skazujšce.

Najpierw wycišgnięto na œwiatło dzienne skandal pedofilski, który wcišż nie zamierza odejœć w przeszłoœć, potem wierni dowiedzieli się, że liderzy diecezji i wyższe szarże watykańskie robiš co mogš, by afery tuszować i chronić winnych. Następnie okazało się, że duchowni na masowš skalę sprzeniewierzajš pienišdze parafian. Ukradzione i wydane na prywatne cele konsumpcyjne kwoty idš w miliony dolarów. Potem ujawniono, że niektórzy kapłani sš zapalonymi internautami i œlęczš przed komputerami zapatrzeni w dziecięcš pornografię. Niewykluczone, że zaczyna się odsłaniać kolejny aspekt koœcielnych tajemnic.

W połowie lutego diecezja Forth Worth w Teksasie poinformowała, że 71-letni ks. Philip Magaldi, który molestował seksualnie co najmniej pięciu nieletnich chłopców w dwu stanach, jest od przynajmniej 5 lat nosicielem wirusa HIV. Co gorsza, doskonale o tym wiedział. Magaldi był księdzem w licznych parafiach przez prawie 40 lat. Istniejš uzasadnione obawy, że liczba jego ofiar jest ogromna. Ilu chłopców zaraził? Na razie diecezja informuje tych pokrzywdzonych, którzy się ujawnili.

O zainteresowaniach Magaldiego przełożeni wiedzieli od lat. W roku 2006 – gdy wszystko się wydało – jego proboszcz prosił wiernych o wybaczenie, że nie poinformował policji, gdy odkrył dziecięcš pornografię na komputerze parafialnym używanym przez podwładnego. Magaldi odsiedział krótki wyrok za defraudację funduszy koœcielnych, po czym... wysłano go na kolejnš parafię.

Obecnie przebywa w oœrodku dla księży emerytów. Diecezja nie chce ujawnić gdzie. Cosa nostra solidarna do końca.

ZW

 

 

nr 11, 14-20, 03.2008 r.

PROBOSZCZ SKAZANY

Sšd Okręgowy w Słupsku podtrzymał wyrok skazujšcy wobec proboszcza z Dębnicy (koło Człuchowa), księdza Piotra Tomaszewskiego („FiM” 7/2007), oskarżonego o molestowanie seksualne ministranta, gwałt, rozpijanie małoletniego oraz jego dwóch kolegów, namawianie nastolatków do samobójstwa i podawanie im narkotyków, a także przywłaszczenie ponad 27 tys. zł z parafialnej kasy.

27 listopada 2007 r. Sšd Rejonowy w Człuchowie skazał za te czyny 39-letniego księdza Tomaszewskiego na 4 lata więzienia i czteroletni zakaz kontaktowania się z molestowanym nastolatkiem. Od wyroku odwołała się zarówno prokuratura, jak i obrońca Piotra T.

Sšd Okręgowy uznał obie apelacje za „oczywiœcie, bezzasadne”. „Orzeczony wyrok jest słuszny, sprawiedliwy i zgodny z prawdš materialnš” – powiedziała w uzasadnieniu sędzia Jadwiga Miklińska. Wyrok jest prawomocny.

RK

 

 

nr 17, 01.05.2008 r. KOŒCIÓŁ POWSZEDNI

ZUPA WYLANA

Kilka dni temu przed sšdem w Regensburgu (rodzima diecezja B16) stanšł kolejny pedofil w sutannie.

Ksišdz Peter K. został oskarżony o wieloletnie molestowanie ministranta (11 lat) i skazany na 3 lata więzienia. Jak się podczas procesu okazało, zboczeniec jest recydywistš, skazanym już w 2000 roku za podobne czyny na karę 12 miesięcy pozbawienia wolnoœci w zawieszeniu na 3 lata. Mimo to w 2004 roku otrzymał z ršk biskupa G.L. Müllera kolejne probostwo i nieskrępowany dostęp do pracy wœród młodzieży. Fakt ten wywołał burzę medialnš w całych Niemczech oraz protesty znacznej częœci społeczeństwa – między innymi laickiej organizacji wiernych „Wir sind Kirche„ (My jesteœmy Koœciołem). Purpurat, jak przystało na watykańskiego generała, odwrócił kota ogonem, krzyczšc o „ataku na Koœciół poprzez sztuczne nagłaœnianie sprawy”.

Roman Mainka

 

 

 

 


"FAKTY I MITY" nr 17, 01.05.2008 r.

FAKTY

Jarosław Gowin, gwiazda PO, stwierdził, że pedofilia wœród księży to „przypadki skrajnie marginalne, nawet pojedyncze”. Jego zdaniem, „przytłaczajšca większoœć patologii, łšcznie z pedofiliš, zdarza się w zwišzkach nieformalnych”. Gowin kłamie. Z kilku badań statystycznych wynika, że najwięcej przypadków pedofilii jest w tzw. normalnych, pełnych rodzinach (ponad 70 proc.), na drugim miejscu sš duchowni (11 procent... ujawnionych), a po nich nauczyciele. W rodzinach niepełnych lub w konkubinatach do tego rodzaju praktyk dochodzi rzadko (6 procent).

 

 

„WPROST” 16.02.2003 r.

SEJM PRZECIW PEDOFILOM

(...) Jego zwierzchnik biskup Wojciech Zdzisław K. od kilku lat pomagał dzieciom z biednych i patologicznych rodzin, głównie z warszawskiej Pragi. Organizował dla nich wycieczki nad morze, na Mazury, wyjœcia do kina. Zapraszał też dzieci do swojego domu. Biskup K. okazał się pedofilem. W ubiegły pištek został aresztowany. Zatrzymano go w Jeleniej Górze, gdzie prowadził zimowisko. W pomieszczeniach, które biskup K. zajmował, znaleziono zdjęcia i filmy pornograficzne z jego udziałem. Podobne materiały odkryto u jego rodziny w Elblšgu. (...) Podejrzewa się, że ofiarami biskupa K. padło ponad sto dzieci. (...) Piotr Kudzia, Grzegorz Pawelczyk

 

 

„WPROST” nr 4, 25.01.2004 r.: Z badań przeprowadzonych pod kierunkiem prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza wynika, że aż 35 proc. kobiet i 29 proc. mężczyzn przyznaje się, że byli w dzieciństwie molestowani seksualnie.

 

 

„WPROST” 16.12.2001 r.

MIĘDZYNARODÓWKA PEDOFILÓW

(...) RACHUNEK CIERPIEŃ

Skutki seksualnego wykorzystywania w dzieciństwie często ujawniajš się dopiero po latach. - Osoby takie cierpiš na depresję, nerwice, seksualne obsesje, majš trudnoœci ze znalezieniem życiowego partnera - tłumaczy seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz. – Konsekwencjš molestowania dzieci bywa także „osobowoœć wielokrotna”, objawiajšca się między innymi ogromnymi wahaniami nastrojów. Dzieci zmuszane do seksu cierpiš na stany lękowe, majš skłonnoœci samobójcze – dodaje Zbigniew Izdebski.

– Ogromnym problemem jest to, że dzieci same zaczynajš organizować ciche grupy œwiadczšce usługi pedofilom. (...)

Jarosław Knap Współpraca: Ewa Ornacka

 

 

www.wprost.pl Forum:

ęłęóAutor: Redemptorasta

Data: 2008-02-05 20:26

O bujnym życiu seksualnym kleru rzymsko-katolickiego napisano już niejednš ksišżkę. Tę jednak napisali... tym razem księża.
„Seks, księża i tajne kody: Dwutysišcletnia historia i tropy przemocy seksualnej w Koœciele katolickim" - tak brzmi tytuł dzieła, które napisali: ks. Thomas Doyle (specjalista prawa kanonicznego w ambasadzie watykańskiej w Waszyngtonie), AWR o. Sipe (mnich (benedyktyn, psychoterapeuta, autor studium o seksualizmie księży w USA, ekspert w dziedzinie przestępstw seksualnych księży) oraz o. Patrick Wall (benedyktyn i ksišdz, występujšcy jako konsultant prawny w setkach procesów w sprawach o przestępstwa seksualne). W oparciu o dokumenty przeanalizowane z iœcie benedyktyńskš skrupulatnoœciš, po przeprowadzeniu wywiadów z przeszło dwoma tysišcami ofiar księży pedofilów, autorzy dowodzš, że przemoc seksualna to choroba toczšca Koœciół niemal od jego zarania. Jego liderzy - wbrew oficjalnym deklaracjom - dobrze o niej od wieków wiedzieli i próbowali różnych metod wykarczowania problemu, ale - jak widać - bezskutecznie.
„Sednem tego skandalu jest tajnoœć - stwierdza o. Sipe. - To ona zapewniła atmosferę, w której patologia mogła się rozprzestrzeniać". Do tego „moralny autorytet", Pan na Watykanie, Wielki Œwięty Ojciec Œwięty Jan Pawel II wydaje w 2001 roku dokument „Sacramentorum Sanctitatis Tutela" wraz z tajnš instrukcjš. Chyba go sam Szatan do tego nakłonił. Instrukcja ta nakłada na hierarchię duchownš nakaz milczenia (ukrywania) w sprawach zwišzanych z przypadkami molestowania seksualnego (również małoletnich) przez kler. Co to jest, jeœli - nie zwykle, obrzydliwe powszechne przestępstwo?! Oczywiœcie, hierarchowie koœcielni, jak i fanatyczni, moherowi wyznawcy jarmarcznych obrzšdków, znajdš i na tę okolicznoœć milion usprawiedliwień.

BBC: Stolica Apostolska tuszowała pedofilię w Koœciele
PAP http://wiadomosci.wp.pl/kat,1371,wid,8532452,wiadomosc.html?ticaid=126da

Mimo głoœnych przypadków ujawnienia pedofilii wœród księży w 2002 roku, Stolica Apostolska nie zaprzestała stosowania polityki, której efektem było tolerowanie podobnych nadużyć w innych krajach. Watykan zamiast stanšć wyraŸnie po stronie ofiar, tuszował ich krzywdę - twierdzi Colm O'Gorman autor programu "Sex Crimes and the Vatican" nadanego przez telewizję BBC.

Według O'Gormana, który jako 14 letni chłopiec sam był molestowany przez księży w Irlandii i obecnie kieruje organizacjš charytatywnš pomagajšcš dzieciom w takich sytuacjach, odpowiedzialnoœć za to ponosi kardynał Joseph Ratzinger, który przez 20 lat odpowiadał za egzekwowanie tajnej instrukcji Watykanu Crimen Sollicitationis.
Instrukcja z 1962 roku pod groŸbš ekskomuniki nakazywała milczenie pokrzywdzonym dzieciom, duchownym badajšcym zarzuty przeciwko księżom i œwiadkom. Kardynał Ratzinger miał jš dodatkowo wzmocnić nalegajšc, by wszelkie przypadki pedofilii wœród księży odsyłać bezpoœrednio do Watykanu.

Najgłoœniejsze przypadki pedofilii wœród księży wyszły na jaw w 2002 roku w diecezji bostońskiej w USA i w diecezji Ferns w hrabstwie Wexford w Republice Irlandii. W USA powołano grupę przeglšdowš (National Review Board), która opracowała zalecenia dotyczšce ochrony dzieci, zaœ w Irlandii utworzono specjalnš komisję, która w paŸdzierniku 2005 roku opublikowała głoœny raport (Ferns Report).
Watykan był bierny wobec prób wyjaœnienia tych spraw i nie podjšł żadnych działań, by zapobiec ich wystšpieniu w innych krajach, np. w Brazylii, gdzie ksišdz nazwiskiem Tarcisio Tadeu Spricigo został ukarany przez sšd w wyniku działań policji, a nie Stolicy Apostolskiej.
Zdaniem autora raportu, biskupi diecezjalni tuszowali przypadki pedofilii wœród księży zgodnie z tajnš instrukcjš i przenosili księży winnych nadużyć do innych parafii. Przyjęcie przez koœcioły w USA, Irlandii oraz w Anglii i Walii wytycznych o ochronie dzieci jest skutkiem ich oddolnej inicjatywy, a nie odgórnych działań Watykanu.
Inny zarzut O'Gormana dotyczy chronienia przez Watykan i działajšce w Rzymie zakony siedmiu księży poszukiwanych listami gończymi w USA. Jeden z nich Joseph Henn z Phoenix w Arizonie przebywał w zamkniętym klasztorze, z którego zbiegł i najprawdopodobniej ukrywa się we Włoszech.
Nikt z hierarchów koœcielnych nie odniósł się do tych twierdzeń, ponieważ, według autora programu, nie chciał w nim wystšpić.
Program nie zawiera też żadnej wzmianki o Janie Pawle II, ani o jego konsekwentnym stosunku do pedofilii wœród kleru, którego wynikiem było wykluczenie kilku księży ze stanu duchownego i dymisja biskupa Ferns Brendona Comisky'ego.
Wczeœniej O'Gorman nakręcił inny głoœny telewizyjny program o skandalach w diecezji Ferns, na terenie której sam mieszkał w dzieciństwie.

 

C.D.N...

 

 

"FAKTY I MITY" nr 23, 14.06.2007 r.

PRAWDA ICH WYZWOLI?

Włosi oniemieli, bo zobaczyli w telewizji, jak obrzydliwe zepsucie toczy Watykan. Polakom taki szok raczej nie grozi...

Centrala katolickiego Koœcioła otrzymała ciężki cios, gdy wieczorem 31 maja 2007 r. publiczna włoska telewizja RAI zaprezentowała – mimo licznych protestów prawicowych polityków i organizacji – film „Sex, crimes and Vatican”. Jak już onegdaj informowaliœmy, pod tym wszystko mówišcym tytułem brytyjska BBC wyprodukowała dokumentalny obraz o katolickich księżach pedofilach i ich ofiarach. Co istotne: film pokazuje też nieciekawš rolę papieża Benedykta XVI, odegranš w okresie, gdy był „tylko” kardynałem Josephem Ratzingerem. Miał wówczas swój niezbywalny wkład w tuszowanie przestępstw na tle seksualnym, popełnionych przez koœcielnych funkcjonariuszy.

Kardynał działał w oparciu o zadekretowanš przez papieża Jana XXIII słynnš już tajnš instrukcję „De modo procedendi in causis de crimine sollicitationis” z 16 marca 1962 r., o której jako pierwsi w Polsce napisaliœmy w 2003 r. („Haniebny dokument” – „FiM” 34, 35/2003). Przypomnijmy, że byliœmy także jedyni, bowiem inne media nie oœmieliły się nawet bšknšć, iż przez dziesištki lat (do 2001 r., czyli również pod rzšdami „sancto subito” Jana Pawła II...) biskupów katolickich całego œwiata obowišzywał rozkaz:

„Wszyscy i każdy z osobna przed trybunałem w jakimkolwiek charakterze stojšcy lub gdyby kto z racji swego urzędu o sprawie tej (przestępstw seksualnych księży – dop. red.) uzyskał wiedzę, zobowišzany jest do zachowania najœciœlejszej tajemnicy, która jest traktowana jako tajemnica Œwiętego Officjum (od 1965 r. przemianowanego na Kongregację Nauki Wiary, kierowanš przez kard. Ratzingera w latach 1981–2005 – dop. red.), wszędzie i wobec każdego, pod groŸbš ekskomuniki latae sententiae”.

Pogróżkami smażenia się w piekle egzekwowano też milczenie pokrzywdzonych dzieci, duchownych badajšcych w procesach kanonicznych zarzuty przeciwko księżom pedofilom oraz œwiadków tych kryminalnych zachowań, które miały pozostać wewnštrzkoœcielnš tajemnicš. W przywołanej instrukcji czytamy bowiem m.in.:

¤ „Ponieważ sprawy, o których tu mowa, muszš być traktowane z wielkš rozwagš, należy zajmować się nimi w sposób jak najbardziej tajny (...) i powinny zostać skazane na wieczystš ciszę” (ust. 11);

¤ „Przysięga dotyczšca zachowania tajemnicy musi być złożona także przez oskarżajšcych oraz przez tych œwiadków, którzy ujawniajš zachowania księdza (...). Winno się poważnie ostrzec oskarżajšcego kapłana, że jest on, z wszystkimi innymi, zagrożony suspendowaniem a divinis (kara zakazu wykonywania władzy œwięceń – dop. red.) z chwilš i na mocy samego faktu złamania przysięgi” (ust. 13);

¤ „W każdym przypadku sędzia powinien pamiętać, że nigdy nie powinno się wymuszać przysięgi mówienia prawdy na oskarżonym” (ust. 53);

¤ „Wszystkie oficjalne komunikacje zawsze powinny być czynione z zachowaniem tajemnicy Œwiętego Officjum, ponieważ w najwyższym stopniu dotyczš one dobra Koœcioła” (ust. 70).

 

Papieska, tajna instrukcja narusza drastycznie prawo karne każdego państwa (ukrywanie ciężkich przestępstw i przestępców), a także narusza wszelkie konwencje praw człowieka.

BBC po raz pierwszy publicznie pokazała „Sex, crimes and Vatican” na swojej antenie w paŸdzierniku 2006 r., wywołujšc w Polsce histerycznš reakcję „osoby” wicepremiera Romana Giertycha.

– Uważam, że ten atak brutalny, który został przeprowadzony przez BBC, uršga wszelkim zasadom rzetelnoœci dziennikarskiej i wszelkim zasadom kultury obowišzujšcej w cywilizowanym, zachodnim œwiecie. I stšd, z mojej strony, jako osoby, ogłaszam po prostu całkowity bojkot tej instytucji dopóty, dopóki stacja nie przeprosi za swoje skandaliczne zachowanie – oznajmił LPR-owski arbiter elegantiarum, o mały włos nie doprowadzajšc zrozpaczonych Brytyjczyków do fali zbiorowych samobójstw...

Zapowiadana emisja filmu we Włoszech wywołała panikę wœród tamtejszych „giertychów” i przykoœcielnych organizacji:

¤ Michele Santoro – znany dziennikarz i autor programu publicystycznego „Annozero”, podczas którego miano pokazać film – został oskarżony o podżeganie do nienawiœci wobec Koœcioła;

¤ Isabella Bertolini – deputowana prawicowej partii Forza Italia – zaapelowała do telewidzów o wyłšczenie odbiorników, co ma być formš bojkotu RAI;

¤ Tommaso Barbato – senator postchadeckiej partii UDEUR – zażšdał natychmiastowego ustšpienia dyrektora telewizji publicznej.

Na niewiele się to wszystko zdało i – mimo ostrego sporu w samym kierownictwie RAI – Włosi obejrzeli wstrzšsajšcy dokument ilustrujšcy m.in.:

¤ zbrodnicze wobec dzieci dokonania seksualne setek duchownych katolickich;

¤ ochronę zapewnianš im przez nad wyraz tolerancyjnych przełożonych (jednym z nich jest biskup Brendan Comiskey, do 2002 roku ordynariusz diecezji Ferns w Irlandii, gdzie ujawniono ok. 100 przestępstw pedofilskich popełnionych przez 21 księży);

¤ ukrywanie przez Watykan i działajšce w Rzymie zakony siedmiu księży pedofilów, poszukiwanych w USA listami gończymi.

 

Po zakończeniu projekcji filmu w programie „Annozero” wystšpili:

¤ rektor Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego biskup Rino Fisichella, który bardzo ładnie wyraził solidarnoœć z ofiarami księży pedofilów i zaapelował o zgłaszanie wszystkich przypadków podobnych „zbrodni”. Ostro wszakże zaprotestował przeciwko przypisywaniu Benedyktowi XVI jakichkolwiek win, gdyż w Watykanie „nie ma i nigdy nie było zmowy milczenia” w sprawie pedofilii. Wœród ofiar „garstki” przestępców w sutannach biskup wymienił także... kat. Koœciół, zdyskredytowany przez czarne owce w jego szeregach;

¤ znany we Włoszech ksišdz Fortunato Di Noto, który zwrócił uwagę na fakt, że zjawisko pedofilii nie omija żadnego œrodowiska, dlatego skupianie się na kat.

Koœciele można interpretować jako element walki z tš instytucjš.

Z odrębnš krytykš filmu BBC wystšpił ks. Federico Lombardi – rzecznik prasowy Watykanu. Przyznał, że autor (Irlandczyk Colm O’Gorman, który jako 14-letni chłopiec był molestowany przez kilku księży) porusza wydarzenia dramatyczne, ale w sposób „ewidentnie stronniczy”.

Nikt z duchownych nie odniósł się do danych przedstawionych przez prowadzšcego program Santoro, ujawniajšcych że włoski Koœciół kat. zbadał... zaledwie dziesięć spoœród mniej więcej tysišca ujawnionych przypadków pedofilii wœród księży.

Ks. Lombardi zapewnił jednakże, iż „w Koœciele istnieje wola spojrzenia w twarz problemom w sposób bezstronny”...

 

Dlaczego – jak wyżej stwierdziliœmy – „Sex, crimes and Vatican” nie ma szans, by oszołomić Polaka? Wcale nie w tym rzecz, że w dajšcej się przewidzieć przyszłoœci film ten nie zostanie nad Wisłš pokazany.

Oto przy okazji ujawnionego przez nas niedawno („Barwy ochronne” – „FiM” 8/2007) o których sekscesach pisaliœmy tylko w 2006 r. Doliczyliœmy się oœmiu pedofilów i dwóch gwałcicieli (tu ofiarami byli ministrant i studentka załatwiajšca w parafii wyjazd na rekolekcje).

W bieżšcym roku doborowe grono łotrów wzmocnili kolejni księża: Dariusz K. z diecezji płockiej (molestowanie seksualne kleryków) oraz Robert S. z koszalińsko-kołobrzeskiej (rozpowszechnianie pornografii dziecięcej).

Przywykliœmy już, że polscy pedofile w sutannach nie na długo wypadajš z duszpasterstwa. Przykładowo:

¤ ks. Jerzy U. (proboszcz ze Słowina, woj. zachodniopomorskie) skazany w 2004 r. na dwa lata więzienia w zawieszeniu (!) za robienie ministrantom takich rzeczy, o których O’Gormanowi nawet by się nie œniło. Otrzymał też 5-letni zakaz pracy z młodzieżš. Pleban właœnie zwrócił się do koszalińskiego Sšdu Rejonowego o skrócenie embarga, bo... nie ma œrodków do życia, zaœ nauczanie religii to wszystko, co umie;

¤ mimo protestów prokuratury, Sšd Okręgowy w Słupsku uchylił areszt tymczasowy wobec ww. ks. Roberta S. Uznano, że skoro przyznał się do winy, to nie ma potrzeby trzymać niebożštka w zamknięciu...

A co na to rodzimi purpuraci?

Raptem jednemu arcybiskupowi, Józefowi Życińskiemu, zdarzyło się w ubiegłym roku wysłać list do matki 10-letniej dziewczynki z przeprosinami, za „nieodpowiedzialne zachowania” księdza Mirosława W. (pedofil z parafii w Trawnikach), które „stały się przyczynš cierpienia dziecka”.

Anna Tarczyńska

 

 

Jasiu - zwraca się ksišdz - powiedz, co trzeba zrobić, by mieć odpuszczone grzechy? – Nagrzeszyć, proszę księdza...

 

 

PRAWO KATZA: LUDZIE I NARODY BĘDĽ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĽ JUŻ WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŒCI...

 

www.wolnyswiat.pl   WBREW ZŁU!!! 

PISMO NIEZALEŻNE – WOLNE OD WPŁYWÓW JAKICHKOLWIEK ORGANIZACJI RELIGIJNYCH, PARTII, UGRUPOWAŃ I STOWARZYSZEŃ ORAZ WYPŁOCIN REKLAMOWYCH. WSKAZUJE PROBLEMY GOSPODARCZE, POLITYCZNE, PRAWNE, SPOŁECZNE I PROPOZYCJE SPOSOBÓW ICH ROZWIĽZANIA

 

OSOBY ZAINTERESOWANE WSPARCIEM MOJEGO PISMA, MOICH DZIAŁAŃ PROSZĘ O WPŁATY NA KONTO:

Piotr Kołodyński skr. 904, 00-950 W-wa 1

BANK PEKAO SA II O. WARSZAWA

Nr rachunku: 74 1240 1024 1111 0010 0521 0478

Przy wpłatach do 800 PLN należy podać: imię i nazwisko, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna na pismo „Wolny Œwiat”). Wpłat powyżej 800 PLN można dokonać tylko z konta bankowego lub kartš płatniczš. ILE ZOSTAŁO WPŁACONE BĘDĘ PRZEDSTAWIAŁ CO 3 MIESIĽCE NA PODSTAWIE WYDRUKU BANKOWEGO (na życzenie, przy wpłacie od 100 zł, będę podawał jej wielkoœć oraz wskazane dane wpłacajšcych).

Stan wpłat do dnia 10.08.2008 r.: 0 zł.